Przetarła zmęczone
oczy i westchnęła cicho. Która to już strona? Ponad pięćsetna. I nadal nic,
nawet punktu zaczepienia. Od pięciu dni, prawie bez przerwy
wertowała wszelakie księgi zaklęć w poszukiwaniu odpowiedzi,
jednak Voldemort był czarodziejem tak okrutnym i nieprzewidywalnym,
że wciąż nie miała pojęcia, czym mógł on przekląć Narcyzę
Malfoy. Napiła się zimnej kawy i znów
przerzuciła stronę. Tyle dobrze, że kuracja, jaką zaleciła
pacjentce, zaczęła przynosić efekty w postaci poprawy funkcji
życiowych. Co prawda Narcyza, wciąż pozostawała w śpiączce, ale
przynajmniej polepszył się jej stan ogólny, głębiej oddychała,
a jej skóra nie miała już tak chorobliwie bladego koloru. Jednak
to wszystko będzie na nic, jeśli Hermiona wkrótce nie znajdzie
rozwiązania. Wplotła palce we włosy i na chwilę zamknęła oczy.
Musiała coś wymyślić i to możliwie najszybciej.
– Śpisz, Granger?
Przestraszona, podskoczyła na swoim krześle. Przywykła już do tego, że Malfoy wchodził do jej gabinetu bez pukania i bezczelnie wypijał jej zapasy ukochanej kawy, tłumacząc to tym, że ta z bufetu jest ohydna. Jednak tym razem naprawdę udało mu się ją zaskoczyć.
– Nie śpię, tylko myślę – burknęła, zbierając porozrzucane papiery ze swojego biurka.
Szybko się z tym uporała i sięgnęła po różdżkę, by podgrzać kawę. Wiedziała, że Draco nie pogardzi nawet taką odgrzewaną.
– Ja też. Cały czas przypominam sobie tamten dzień. – Zajął krzesło po przeciwnej stronie biurka i sięgnął po pusty kubek, w oczekiwaniu, aż Hermiona go napełni.
– Liczba zaklęć, jakich Voldemort używał na swoich przeciwnikach była tak wielka, że możemy spodziewać się dosłownie wszystkiego – westchnęła zrezygnowana.
– Ten chory psychol znał chyba wszystkie czarnomagiczne klątwy, jakie kiedykolwiek wymyślono, więc nawet ktoś tak inteligentny jak ty Granger, nie jest w stanie go przejrzeć.
Hermiona zaśmiała się lekko.
– Musisz być już bardzo zmęczony, skoro głośno stwierdzasz, że jestem inteligentna.
Draco również parsknął krótkim śmiechem,
– To na pewno przez twoje włosy. Wyglądają dziś tak strasznie, że z przerażenia nie wiem już co mówię.
Zignorowała jego kąśliwą uwagę i dolała sobie kawy.
– Jadłeś coś? – zapytała, czując jak żołądek skręca jej się z głodu.
– Lidia przyniosła mi jakieś kanapki.
Hermiona niedbale sięgnęła po jedną z kartek, na których robiła notatki. Ze wszystkich sił starała się nie pokazać, że informacja o tym, że ta irytująca baba znów tu była, w ogóle do niej dotarła. Od kilku dni, non stop natykała się na to wymalowane czupiradło. Przy każdym takim spotkaniu Lidia, z nadmierną słodyczą w głosie pytała ją bezczelnie, jak się dziś miewa jej ukochana, przyszła teściowa. Idiotka!
– Na nic nie mam ochoty. Wszystko smakuje, jak papier. – Draco wyglądał, jakby mówił sam do siebie.
–
Skąd wiesz, jak smakuje papier? - zapytała, chcąc odsunąć od siebie myśli o pannie Airbrick.
Draco uśmiechnął się kwaśno.
– Cóż... kiedyś założyłem się z Zabinim, że wyślę słodki, anonimowy liścik miłosny do jednej dziewczyny ze szkoły. Niestety ten kretyn zaczarował go tak, że na karteczce znalazł się mój podpis. To było na eliksirach, a Snape wszedł już do klasy. Nie mogłem go zniszczyć zaklęciem, bo mógłby to zauważyć, więc go zjadłem, zanim Diabeł zdążyłby go wysłać.
Hermiona zaczęła się głośno śmiać, próbując to sobie wyobrazić. Draco w tym czasie dopił kawę i wstał.
– Ten liścik miał być do ciebie, Granger. – Przez chwilę napawał się jej szczerym zdziwieniem, po czym uśmiechnął się złośliwie. – To oczywiście był żart. Podpisałem go nazwiskiem Longbottoma. Miałem nadzieję, że Weasley się dowie, wścieknie się na niego i pobiją się o ciebie na oczach całej klasy.
Hermiona zrezygnowana pokręciła głową, ale znów się uśmiechnęła. Malfoy i te jego pomysły...
– Teraz mi się przypomniało, po co właściwie do ciebie przyszedłem.
– A nie po to, by wypić mi kawę? – zażartowała.
– To też, ale głównie chodziło o to, że przypomniał mi się pewien szczegół. Nie wiem czy to ważne, ale mówiłaś, żeby ci powiedzieć jeśli wydarzyło się wtedy coś nietypowego.
Draco z powrotem usiadł na krześle.
– Już ci mówiłam, że wszystko może mieć znaczenie.
– Czarny Pan mnie torturował, nim matka stanęła w mojej obronie. Wszędzie dookoła było pełno mojej krwi.
Hermiona wzdrygnęła się lekko. Tego akurat nie chciała sobie wyobrażać.
– Pamiętam, jak przez mgłę, ale jednak... On chyba zamoczył końcówkę różdżki w mojej krwi, zanim przeklął mamę. – Draco wyraźnie próbował przywołać jeszcze coś z tamtych wspomnień.
Hermiona natychmiast wyprostowała się na krześle. To już było coś. Jakiś trop. Pamiętała przecież, że czytała rozdział o czarnomagicznych klątwach, wymagających użycia krwi. W której to było księdze?
– Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Zaraz sprawdzę, czy to mogło mieć jakiś związek... – Mówiła z prędkością karabinu maszynowego.
Draco ponownie wstał i skierował się do drzwi. Zatrzymał się jednak, stając plecami do niej, z dłonią na klamce.
– Mam nadzieję, Granger, że to coś da, bo powoli zaczynam tracić nadzieję. – Powiedział to i wyszedł z gabinetu.
Draco uśmiechnął się kwaśno.
– Cóż... kiedyś założyłem się z Zabinim, że wyślę słodki, anonimowy liścik miłosny do jednej dziewczyny ze szkoły. Niestety ten kretyn zaczarował go tak, że na karteczce znalazł się mój podpis. To było na eliksirach, a Snape wszedł już do klasy. Nie mogłem go zniszczyć zaklęciem, bo mógłby to zauważyć, więc go zjadłem, zanim Diabeł zdążyłby go wysłać.
Hermiona zaczęła się głośno śmiać, próbując to sobie wyobrazić. Draco w tym czasie dopił kawę i wstał.
– Ten liścik miał być do ciebie, Granger. – Przez chwilę napawał się jej szczerym zdziwieniem, po czym uśmiechnął się złośliwie. – To oczywiście był żart. Podpisałem go nazwiskiem Longbottoma. Miałem nadzieję, że Weasley się dowie, wścieknie się na niego i pobiją się o ciebie na oczach całej klasy.
Hermiona zrezygnowana pokręciła głową, ale znów się uśmiechnęła. Malfoy i te jego pomysły...
– Teraz mi się przypomniało, po co właściwie do ciebie przyszedłem.
– A nie po to, by wypić mi kawę? – zażartowała.
– To też, ale głównie chodziło o to, że przypomniał mi się pewien szczegół. Nie wiem czy to ważne, ale mówiłaś, żeby ci powiedzieć jeśli wydarzyło się wtedy coś nietypowego.
Draco z powrotem usiadł na krześle.
– Już ci mówiłam, że wszystko może mieć znaczenie.
– Czarny Pan mnie torturował, nim matka stanęła w mojej obronie. Wszędzie dookoła było pełno mojej krwi.
Hermiona wzdrygnęła się lekko. Tego akurat nie chciała sobie wyobrażać.
– Pamiętam, jak przez mgłę, ale jednak... On chyba zamoczył końcówkę różdżki w mojej krwi, zanim przeklął mamę. – Draco wyraźnie próbował przywołać jeszcze coś z tamtych wspomnień.
Hermiona natychmiast wyprostowała się na krześle. To już było coś. Jakiś trop. Pamiętała przecież, że czytała rozdział o czarnomagicznych klątwach, wymagających użycia krwi. W której to było księdze?
– Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Zaraz sprawdzę, czy to mogło mieć jakiś związek... – Mówiła z prędkością karabinu maszynowego.
Draco ponownie wstał i skierował się do drzwi. Zatrzymał się jednak, stając plecami do niej, z dłonią na klamce.
– Mam nadzieję, Granger, że to coś da, bo powoli zaczynam tracić nadzieję. – Powiedział to i wyszedł z gabinetu.
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
Hermiona z miejsca
zapomniała o głodzie i zmęczeniu. Błyskawicznie przerzucała strony,
starając się odnaleźć interesujący ją fragment. Wreszcie
natrafiła, na to czego szukała. Klątwa Risumortem. Czy to możliwe?
Czym prędzej przeczytała działanie czaru i aż zaparło jej
oddech. To było tak bardzo okrutne i złe, że wręcz idealnie
pasowało do metod Voldemorta. Zerwała się ze swojego miejsca i
szybko pobiegła do sali Narcyzy Malfoy. Jeśli miała rację, to
istniała szansa, że będzie mogła jej pomóc.
Draco siedział przy
łóżku matki z niepokojem patrząc na to, jak asystentka Granger ją badała. Z miny uzdrowicielki wnioskował, że jej stan znów się pogorszył. Stojący po drugiej stronie łóżka Lucjusz, również
wyglądał na zmartwionego.
Nagle drzwi się otworzyły, a do sali wbiegła zdyszana Hermiona.
– Szczęście! – wypaliła, ledwo łapiąc oddech.
– Szczęście, że co? – zdziwił się Lucjusz.
– Tak klątwa! – Hermiona położyła rękę na piersi, próbując się uspokoić.
– Możesz mówić jaśnie? – poprosił, zniecierpliwiony Draco.
– Kiedy pani Malfoy czuje się najgorzej? – zapytała, nieco opanowując wreszcie oddech.
Draco i Lucjusz spojrzeli na siebie niepewnie.
– Zwykle pogarsza jej się w piątkowe wieczory, w soboty jest największy kryzys, a poprawa następuje około niedzielnego popołudnia.
– Malfoy, lubisz weekendy prawda? – Zwróciła się do Draco.
– Pewnie, że tak, chyba jak każdy człowiek. – sarknął.
– A kiedy miało miejsce ostatnie poważne pogorszenie? – Hermiona zaczęła przerzucać swoje notatki w poszukiwaniu odpowiedzi.
– W marcu – wtrącił szybko Lucjusz.
– Czy to nie było wtedy, gdy Draco dostał ostatni awans? – zawołała podekscytowana.
Mężczyźni znów spojrzeli na siebie.
– Dokładnie tego samego dnia... – odpowiedział jej Malfoy senior.
– Tak! – Hermiona podskoczyła w miejscu z radości. Znalazła odpowiedź!
Szybko jednak się uspokoiła, gdy zrozumiała co to oznaczało. Jak ma to teraz powiedzieć Draco? Jak przekazać mu prawdę, tak by go nie zranić?
– Wiesz co dolega mojej matce? – Draco zerwał się ze swojego miejsca i w trzech krokach znalazł się przy niej.
Hermiona powstrzymała go ruchem ręki, bowiem blondyn wyglądał, jakby chciał ją porwać w ramiona i mocno uściskać. Nie powinien tego robić.
Rozległo się kilka piskliwych dźwięków, a Leona nadal stojąca przy łóżku Narcyzy, ponownie rzuciła na nią zaklęcie diagnozujące.
– Parametry znów się pogarszają. – Zwróciła się do Hermiony.
Granger potakująco kiwnęła głową, teraz miała już pewność. Voldemort naprawdę był chorym psychopatą używając akurat takiego czaru.
– Słyszeliście o klątwie Risumortem? – zapytała spokojnie.
– Ris... co? – zdziwił się Draco.
Hermiona spojrzała na Lucjusza i zobaczyła, że mężczyzna jeszcze bardziej zbladł i z przestrachem spojrzał na syna.
– Draco, posłuchaj... – Hermiona starała się mówić spokojnie – Risumortem, to klątwa, która w pewien sposób łączy ze sobą dwójkę czarodziei – tłumaczyła.
– Chcesz mi powiedzieć, że matka jest z kimś w jakiś sposób połączona?
Hermiona powoli skinęła głową.
– Chodzi o mnie? – Draco wyglądał na zdruzgotanego tą wiadomością.
Położyła mu dłoń na ramieniu, chcąc mu dodać trochę otuchy.
– To nie twoja wina, to...
– Jak to działa? – przerwał jej.
Spojrzała przelotnie na Lucjusza, który delikatnie skinął jej głową. Draco musiał znać prawdę.
– Zasada odwrotności. – Zaczęła niezgrabnie.
– Jaka zasada? – dopytywał Draco.
– Klątwa ciągle jest aktywna, codziennie krąży w żyłach twojej mamy razem z krwią, powodując, że jest taka słabowita. Jednak najmocniej uderza w nią, gdy ty jesteś zadowolony, radosny czy szczęśliwy.
Draco patrzył na nią, w głębokim szoku. Wiedziała, że ta wiadomość będzie dla niego druzgocąca.
– Gdy jesteś smutny czy przygnębiony, wtedy jej stan się poprawia... – Chciała mu to dokładnie wyjaśnić, jednak brakowało jej słów. To było zbyt okrutne.
– Chcesz mi powiedzieć, że mama jest w tak fatalnym stanie, przez to, że ja dobrze bawiłem się na wakacjach?
– To nie twoja wina! – Powtórzyła z mocą.
– Synu... – Lucjusz widać, też chciał jakoś go pocieszyć, ale Draco rzucił mu spojrzenie Hipogryfa mordercy.
– Mamy możliwość, by przerwać to połączenie. – wtrąciła Hermiona.
– Naprawdę? – na twarzy młodszego Malfoya wymalowała się prawdziwa ulga. – To ją wyleczy?
Skrzywiła się lekko i wzięła głęboki oddech.
– To, że przerwiemy połączenie pomiędzy wami, nie oznacza, że twoja mama wyzdrowieje. Klątwa nie zniknie.
– Nie ma żadnej nadziei? – zapytał cicho Lucjusz.
Hermiona zamyśliła się chwilę.
– Leono idź proszę do dyrektora Chivasa i przekaż mu co odkryliśmy.
Jej asystentka posłusznie skinęła głową i bez zbędnych pytań opuściła salę, a Lucjusz i Draco, spojrzeli na nią z oczekiwaniem.
– Jest szansa. Prawdopodobnie istnieje eliksir, który potrafi zablokować działanie klątwy tylko w jednej części ciała, na przykład w dłoni. Nie wyleczy to całkowicie pani Malfoy, jednak znacząco przedłuży jej życie. Jest tylko pewien problem. Stworzyć go potrafił zaledwie jeden mistrz eliksirów.
– Kto? Zapłacimy każdą cenę! – zawołał Draco.
– Severus Snape. – odpowiedziała.
– Co?! Przecież on nie żyje od przeszło dziesięciu lat! – krzyknął młodszy Malfoy.
Hermiona uniosła lekko brew i spojrzała na wciąż milczącego Lucjusza. Draco również odwrócił się w stronę ojca.
– Nie wiem gdzie jest. On bardzo chroni swoją prywatność. – mruknął Lucjusz.
– To Snape nie został zamordowany?! – Draco był kompletnie zaskoczony.
– Radziłabym zacząć od Amazonii. To tam ma dostęp do najrzadszych składników, a od kilku lat to właśnie w Ameryce Południowej pojawiło się najwięcej nowych odkryć z dziedziny eliksirów.
– A ty skąd wiesz, że Snape żyje? – dopytywał Draco.
– Dedukcja. Jego ciało zniknęło, a żaden ze schwytanych Śmierciożerców nie potwierdził tej wersji ze spaleniem go na rozkaz Voldemorta. Zresztą nie było tam żadnych śladów ognia. Razem z ciałem, z jego gabinetu zniknęły wszystkie jego opracowania i notatki.
– Odnajdę go, choćby na końcu świata. – Poprzysiągł Lucjusz.
– A my jeszcze dziś podamy pani Malfoy eliksir, który zamknie jej powiązanie ze krwią Draco. – zapewniła go Hermiona.
– Wyruszam od razu. – Lucjusz podszedł do łóżka żony i delikatnie pocałował ją w czoło.
– Powinienem pojechać z tobą.
– Nie, ktoś musi przy niej zostać. – Lucjusz jeszcze raz spojrzał na Narcyzę i ruszył do drzwi.
Ku zdziwieniu Hermiony, Draco wcale nie spierał się z ojcem.
– Informuj mnie, jak się sprawy mają. – Poprosił Draco.
Lucjusz kiwnął głową i bez słowa wyszedł z sali.
– Pójdę przygotować ten eliksir. Podamy go dziś wieczorem. Powinieneś odpocząć, bo pewnie będziesz chciał przy tym być. – Uśmiechnęła się pocieszająco i chciała już iść, gdy nagle poczuła jego dłoń na swoim łokciu. Draco odwrócił ją twarzą do siebie i spojrzał jej głęboko w oczy.
– Wiedziałem, że to rozwiążesz.
– To moja praca... – wyjąkała, usiłując uspokoić bicie swego serca. Jego bliskość była dla niej oszałamiająca.
– Dziękuję Gran... Hermiono. Jestem teraz twoim dłużnikiem. – powiedział, wciąż patrząc jej w oczy, a ona wiedziała, że tym razem wcale z niej nie kpił.
– Nie ma o czym mówić. – Speszona, pierwsza odwróciła wzrok i złapała za klamkę.
Draco puścił jej łokieć i zrobił krok w tył.
– Jeszcze o tym porozmawiamy. – uśmiechnął się lekko, widząc jak Granger ucieka z sali, wyraźnie zawstydzona.
Szybko jednak jego uśmiech zgasł. Przypomniał sobie, że jego radość mogła zaszkodzić matce. Byłby w stanie rzucić na siebie klątwę wiecznego smutku, byle mieć pewność, że ona z tego wyjdzie. Nic na świecie się teraz dla niego nie liczyło tak bardzo, jak zdrowie jego mamy.
Nagle drzwi się otworzyły, a do sali wbiegła zdyszana Hermiona.
– Szczęście! – wypaliła, ledwo łapiąc oddech.
– Szczęście, że co? – zdziwił się Lucjusz.
– Tak klątwa! – Hermiona położyła rękę na piersi, próbując się uspokoić.
– Możesz mówić jaśnie? – poprosił, zniecierpliwiony Draco.
– Kiedy pani Malfoy czuje się najgorzej? – zapytała, nieco opanowując wreszcie oddech.
Draco i Lucjusz spojrzeli na siebie niepewnie.
– Zwykle pogarsza jej się w piątkowe wieczory, w soboty jest największy kryzys, a poprawa następuje około niedzielnego popołudnia.
– Malfoy, lubisz weekendy prawda? – Zwróciła się do Draco.
– Pewnie, że tak, chyba jak każdy człowiek. – sarknął.
– A kiedy miało miejsce ostatnie poważne pogorszenie? – Hermiona zaczęła przerzucać swoje notatki w poszukiwaniu odpowiedzi.
– W marcu – wtrącił szybko Lucjusz.
– Czy to nie było wtedy, gdy Draco dostał ostatni awans? – zawołała podekscytowana.
Mężczyźni znów spojrzeli na siebie.
– Dokładnie tego samego dnia... – odpowiedział jej Malfoy senior.
– Tak! – Hermiona podskoczyła w miejscu z radości. Znalazła odpowiedź!
Szybko jednak się uspokoiła, gdy zrozumiała co to oznaczało. Jak ma to teraz powiedzieć Draco? Jak przekazać mu prawdę, tak by go nie zranić?
– Wiesz co dolega mojej matce? – Draco zerwał się ze swojego miejsca i w trzech krokach znalazł się przy niej.
Hermiona powstrzymała go ruchem ręki, bowiem blondyn wyglądał, jakby chciał ją porwać w ramiona i mocno uściskać. Nie powinien tego robić.
Rozległo się kilka piskliwych dźwięków, a Leona nadal stojąca przy łóżku Narcyzy, ponownie rzuciła na nią zaklęcie diagnozujące.
– Parametry znów się pogarszają. – Zwróciła się do Hermiony.
Granger potakująco kiwnęła głową, teraz miała już pewność. Voldemort naprawdę był chorym psychopatą używając akurat takiego czaru.
– Słyszeliście o klątwie Risumortem? – zapytała spokojnie.
– Ris... co? – zdziwił się Draco.
Hermiona spojrzała na Lucjusza i zobaczyła, że mężczyzna jeszcze bardziej zbladł i z przestrachem spojrzał na syna.
– Draco, posłuchaj... – Hermiona starała się mówić spokojnie – Risumortem, to klątwa, która w pewien sposób łączy ze sobą dwójkę czarodziei – tłumaczyła.
– Chcesz mi powiedzieć, że matka jest z kimś w jakiś sposób połączona?
Hermiona powoli skinęła głową.
– Chodzi o mnie? – Draco wyglądał na zdruzgotanego tą wiadomością.
Położyła mu dłoń na ramieniu, chcąc mu dodać trochę otuchy.
– To nie twoja wina, to...
– Jak to działa? – przerwał jej.
Spojrzała przelotnie na Lucjusza, który delikatnie skinął jej głową. Draco musiał znać prawdę.
– Zasada odwrotności. – Zaczęła niezgrabnie.
– Jaka zasada? – dopytywał Draco.
– Klątwa ciągle jest aktywna, codziennie krąży w żyłach twojej mamy razem z krwią, powodując, że jest taka słabowita. Jednak najmocniej uderza w nią, gdy ty jesteś zadowolony, radosny czy szczęśliwy.
Draco patrzył na nią, w głębokim szoku. Wiedziała, że ta wiadomość będzie dla niego druzgocąca.
– Gdy jesteś smutny czy przygnębiony, wtedy jej stan się poprawia... – Chciała mu to dokładnie wyjaśnić, jednak brakowało jej słów. To było zbyt okrutne.
– Chcesz mi powiedzieć, że mama jest w tak fatalnym stanie, przez to, że ja dobrze bawiłem się na wakacjach?
– To nie twoja wina! – Powtórzyła z mocą.
– Synu... – Lucjusz widać, też chciał jakoś go pocieszyć, ale Draco rzucił mu spojrzenie Hipogryfa mordercy.
– Mamy możliwość, by przerwać to połączenie. – wtrąciła Hermiona.
– Naprawdę? – na twarzy młodszego Malfoya wymalowała się prawdziwa ulga. – To ją wyleczy?
Skrzywiła się lekko i wzięła głęboki oddech.
– To, że przerwiemy połączenie pomiędzy wami, nie oznacza, że twoja mama wyzdrowieje. Klątwa nie zniknie.
– Nie ma żadnej nadziei? – zapytał cicho Lucjusz.
Hermiona zamyśliła się chwilę.
– Leono idź proszę do dyrektora Chivasa i przekaż mu co odkryliśmy.
Jej asystentka posłusznie skinęła głową i bez zbędnych pytań opuściła salę, a Lucjusz i Draco, spojrzeli na nią z oczekiwaniem.
– Jest szansa. Prawdopodobnie istnieje eliksir, który potrafi zablokować działanie klątwy tylko w jednej części ciała, na przykład w dłoni. Nie wyleczy to całkowicie pani Malfoy, jednak znacząco przedłuży jej życie. Jest tylko pewien problem. Stworzyć go potrafił zaledwie jeden mistrz eliksirów.
– Kto? Zapłacimy każdą cenę! – zawołał Draco.
– Severus Snape. – odpowiedziała.
– Co?! Przecież on nie żyje od przeszło dziesięciu lat! – krzyknął młodszy Malfoy.
Hermiona uniosła lekko brew i spojrzała na wciąż milczącego Lucjusza. Draco również odwrócił się w stronę ojca.
– Nie wiem gdzie jest. On bardzo chroni swoją prywatność. – mruknął Lucjusz.
– To Snape nie został zamordowany?! – Draco był kompletnie zaskoczony.
– Radziłabym zacząć od Amazonii. To tam ma dostęp do najrzadszych składników, a od kilku lat to właśnie w Ameryce Południowej pojawiło się najwięcej nowych odkryć z dziedziny eliksirów.
– A ty skąd wiesz, że Snape żyje? – dopytywał Draco.
– Dedukcja. Jego ciało zniknęło, a żaden ze schwytanych Śmierciożerców nie potwierdził tej wersji ze spaleniem go na rozkaz Voldemorta. Zresztą nie było tam żadnych śladów ognia. Razem z ciałem, z jego gabinetu zniknęły wszystkie jego opracowania i notatki.
– Odnajdę go, choćby na końcu świata. – Poprzysiągł Lucjusz.
– A my jeszcze dziś podamy pani Malfoy eliksir, który zamknie jej powiązanie ze krwią Draco. – zapewniła go Hermiona.
– Wyruszam od razu. – Lucjusz podszedł do łóżka żony i delikatnie pocałował ją w czoło.
– Powinienem pojechać z tobą.
– Nie, ktoś musi przy niej zostać. – Lucjusz jeszcze raz spojrzał na Narcyzę i ruszył do drzwi.
Ku zdziwieniu Hermiony, Draco wcale nie spierał się z ojcem.
– Informuj mnie, jak się sprawy mają. – Poprosił Draco.
Lucjusz kiwnął głową i bez słowa wyszedł z sali.
– Pójdę przygotować ten eliksir. Podamy go dziś wieczorem. Powinieneś odpocząć, bo pewnie będziesz chciał przy tym być. – Uśmiechnęła się pocieszająco i chciała już iść, gdy nagle poczuła jego dłoń na swoim łokciu. Draco odwrócił ją twarzą do siebie i spojrzał jej głęboko w oczy.
– Wiedziałem, że to rozwiążesz.
– To moja praca... – wyjąkała, usiłując uspokoić bicie swego serca. Jego bliskość była dla niej oszałamiająca.
– Dziękuję Gran... Hermiono. Jestem teraz twoim dłużnikiem. – powiedział, wciąż patrząc jej w oczy, a ona wiedziała, że tym razem wcale z niej nie kpił.
– Nie ma o czym mówić. – Speszona, pierwsza odwróciła wzrok i złapała za klamkę.
Draco puścił jej łokieć i zrobił krok w tył.
– Jeszcze o tym porozmawiamy. – uśmiechnął się lekko, widząc jak Granger ucieka z sali, wyraźnie zawstydzona.
Szybko jednak jego uśmiech zgasł. Przypomniał sobie, że jego radość mogła zaszkodzić matce. Byłby w stanie rzucić na siebie klątwę wiecznego smutku, byle mieć pewność, że ona z tego wyjdzie. Nic na świecie się teraz dla niego nie liczyło tak bardzo, jak zdrowie jego mamy.
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
Witajcie Kochani!
Jak zapewne widzicie deficyty czasowe nadal występują, ale mam nadzieję w miarę szybko się z nimi uporać. Rozdział jest niezabetowany - Przepraszam za to Wszystkich, ale nawet nie miała kiedy napisać do bety. Wiem jednak, że prędzej czy później go poprawi i w wersji PDF na pewno odnajdziecie go już bez błędów :)
Kolejna publikacja - "W otoczeniu wroga", mam nadzieję, że będzie możliwie najszybciej. "Prawdziwa Twarz" idzie mi najgorzej, ale to ze względu na specyfikę rozdziału. Mam nadzieję, że nie macie jeszcze dość "Snów". Ze względu na to, że to opowiadanie jest prawie ukończone (wprowadzam teraz tylko drobne zmiany), te rozdziały będą pojawiały się zawsze wtedy, gdy na inne nie znajdę czasu. Zapewniam Was (chyba po raz setny), że ukończę wszystkie zaczęte opowiadania, proszę tylko o trochę cierpliwości :)
Pozdrowionka,
Kolejna publikacja - "W otoczeniu wroga", mam nadzieję, że będzie możliwie najszybciej. "Prawdziwa Twarz" idzie mi najgorzej, ale to ze względu na specyfikę rozdziału. Mam nadzieję, że nie macie jeszcze dość "Snów". Ze względu na to, że to opowiadanie jest prawie ukończone (wprowadzam teraz tylko drobne zmiany), te rozdziały będą pojawiały się zawsze wtedy, gdy na inne nie znajdę czasu. Zapewniam Was (chyba po raz setny), że ukończę wszystkie zaczęte opowiadania, proszę tylko o trochę cierpliwości :)
Pozdrowionka,
Wasza V.
Jak dla mnie super! Bardzo lubię "Sny", ale jednocześnie liczę na to, że będziesz wrzucać resztę. Kurcze, no, powiedzmy szczerze - przeczytam wszystko :D
OdpowiedzUsuńDraco wiedział i my wiedzieliśmy, że Hermiona to rozgryzie. Kwestia czasu, żeby wszystko dobrze się skończyło i bohaterowie w końcu byli szczęśliwi. Byle jak najdalej od tego napuszonego czupiradła ^^ Swoją drogą, paskudna sprawa z klątwą... Mieć świadomość, że twoje dobre samopoczucie wywołuje jednocześnie pogorszenie stanu bliskiej osoby. Działa na psychikę. Bardzo spodobało mi się to zdanie na koniec "Jeszcze o tym porozmawiamy". To było takie... No po prostu 'jej' :)
Niezmiennie dużo weny życzę!
Buziaki :*
A.
Aniu, a jak u Ciebie z wolnym czasem? Bo "Wow" prawie gotowy :P
UsuńMój wolny czas zależy od wyników dwóch egzaminów, na które czekam już tydzień... Ale względnie go mam :)
UsuńStraszenie wciągnęłam się w Twoje opowiadania.😊. Jestem nimi zafascynowana. Zaglądam tutaj regularnie w oczekiwaniu na coś nowego. Jestem zaintrygowana "Snami Wybranych" z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń 😊.
OdpowiedzUsuńHermiona jako genialna osoba oczywiście coś wymyśliła i dzięki ci Merlinie. Szkoda mi Draco naprawdę ani on ani Narcyzs nie zasługiwali na to co ich spotkało. Snape żyje je je je jej uwielbiam go. Mam nadzieję, że go odnajdą i on uratuje Narcyzę. Życzę weny❤
OdpowiedzUsuńO jak miło! Choć to opowiadanie nie jest moim ulubionym, to i tak lubię je czytać, a ten rozdział wywołał uśmiech na mej twarzy: ) Czasami przeglądam opowiadania innych autorek, ale najbardziej lubię wracać do Ciebie, bo masz coś takiego ''swojskiego'' w tym, co piszesz- nie ma w tym nic na siłę i niby ambitnego! Naturalne opowiadania: ) Ciekawi mnie dalej, jak pociągniesz Prawdziwą Twarz, bo mnie bardzo zaintrygowało. Cieszę się, że będziesz wstawiać kolejne rozdziały: ) Ale teraz mam ochotę przeczytać raz jeszcze Rubin i Stal- bardzo udane opowiadanie! Powodzenia w dalszym pisaniu i pozdrawiam: )
OdpowiedzUsuńP.S. Snape jest moją ulubioną postacią z całej serii HP i lubię, kiedy żyje: D
OdpowiedzUsuńCiekawie przemyślałaś tę klątwę, no nie powiem ;) Co prawda moim zdecydowanym ulubieńcem jest PT, ale SW są naprawdę fajnie napisane i idealnie sprawdzają się jako przerywnik do poczytania (a teraz kiedy próbują uratować Narcyzę są jeszcze fajniejsze niż zwykle ^^)
OdpowiedzUsuńNo, ale ja czekam na następną część PT :D
Dannie
Pomysł na opowuadanie i sama fabuła jest super. Bardzo wciągające ! Czekam na ciąg dalszy 😊
OdpowiedzUsuńTo jest naprawdę okrutna klątwa... Ale cieszmy się, że przynajmniej Hermiona ją odkryła. Fajnie, że Severus żyje. Mam nadzieję, że pojawi się szyderczo-kpiąco-ironiczny, ale sytuacja raczej na to nie pozwala. Niech Hermiona uratuje Narcyzę i niech Draco będzie jej dłużnikiem do końca życia i jej się porządnie odwdzięczy ;). Dopóki nas nie zamierzasz zostawić, to my i tak będziemy cieszyć się, z tego, co nam dajesz. A ja z chęcią zobaczę niedługo kolejny rozdział Snów, bo dzieje się, dzieje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę czasu Venik!
tęsknię za scenami Draco z Hermioną, ale rozumiem że fabuła też musi iść do przodu :D
OdpowiedzUsuńObiecuję, że już wkrótce :D Opowiadanie ma jeszcze tylko kilka rozdziałów, więc najwyższa pora na... :P
UsuńŚwietny rozdział. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńDobrze, że zrobiłam sobie przerwę od nauki do obrony i postanowiłam tutaj wejść! Idealny przerywnik :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Hermiona rozwiąże tą zagadkę - nie było innej możliwości :) Co prawda jest straszna i jestem ciekawa ile czasu można 'kupić' Narcyzie zakładając, że Lucjusz znajdzie Severusa, a ten zgodzi się na wykonanie eliksiru. Oczywiście mam nadzieję, że nie będzie za późno.
Lidia... samo wspomnienie tej kobiety działa mi na nerwy :( Dlaczego Draco ją toleruje? Jestem więcej niż pewna, że między nimi nic nie ma, ale dlaczego on nie powie jej tego prosto w twarz? Bo wydaje mi się, że żadnych zaręczyn nie było, a wzmianka o 'przyszłej teściowej' jest tylko po to, że widzi zagrożenie w Hermionie.
Ta końcówka... Jeju, taka obiecująca... Mam nadzieję, że jakoś niedługo zacznie się coś dziać POWAŻNIEJSZEGO między nimi, chyba wszyscy na to liczymy i mam nadzieję, że nas nie zawiedziesz. Mam nadzieję, że tak będzie - to byłby piękny prezent z okazji mojej niedługiej obrony. Jeszcze takie pytanie... ile rozdziałów przewidziałaś na Sny? :)
Czekam też z niecierpliwością na kolejne rozdziały innych opowiadań, w tym oczywiście ROGATEGO :)
Życzę Wam czasu i weny, mam nadzieję, że niedługo znowu coś się pojawi :)
Następne wspaniałe opowiadanie :) Czekam na "Prawdziwą twarz", poniewaz "Gdy jesteśmy sami" bylo dla mnie najlepszym opowiadaniem jakie czytałam - to własnie ono wydaję mi się troszke do niego podobne :) Zyczę weny, pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, chociaż staram się odwiedzać Twój blog regularnie :) jak zwykle poprawiasz mi humor, zwłaszcza teraz gdy mam jeszvze jeden egzamin do napisania na studiach. Dziękuję :) jestem wielką fanką "snów" i mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Jak zwykle uwielbiam parę Draco/Hermiona i jak zwykle jest postać, ktorą z chęcią wytargałabym z kudełki. Dobra robota i trzymam kciuki. Powodzenia ode mnie
OdpowiedzUsuńLiterka :)
rewelacyjny rozdział, świetny pomysł na klątwę:)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tą klątwą:) No i w końcu dojrzałam się jakiegoś Dramione, chociaz żeby Malfoy tak od razu 'Hermiono'... No ale cóż ja nie narzekam, bo Sny bez względu na wszystko wielbię całym sercem :))) A propos serc... już niedługo walentynki ;) czy jakiś przesłodzony rozdział przewidziany?
OdpowiedzUsuńDuuuuużo weny ,
PF
No witam <3
OdpowiedzUsuńSprytnie! :D Bardzo sprytnie ^^ ciekawa ta choroba, chciałbym zobaczyć jak to działa tak na żywo :D
Dawno mnie tu nie było :/ no ale sesja się kończy to zaglądnąłem i przeczytałem to, co mnie ominęło :D
Pozdrawiam RR
Kochana, jak zwykle było cudowne, nie przejmuj się, na Twoje dzieła na serio warto czekać <3. Skoro brak zbetowania, łap 3 litetówki, które udało mi się znaleźć ^_^.
OdpowiedzUsuńjednak Voldemort był czarodziejem tak okrutny i nieprzewidywalnym,
*okrutnym
wypijaj jej zapasy ukochanej kawy
*wypijał
Przez chwilę napawał się jej szczerym zdziwieniem, po czym uśmiechał się złośliwie.
*uśmiechnął
Dziękuję Ci ślicznie, już poprawione. Szok, że wyłapałaś tylko trzy :) Winę zwalam na to, że zwykle zmieniam sto razy pierwotną wersję i oczywiście nie dopilnowałam końcówek :D
UsuńWczoraj po rocznej przerwie postanowiłam,że wracam do Dramione a tu taka miła niespodzianka :3
OdpowiedzUsuńVenetiia Noks nadal tworzy .
Jestem zadowolona,że będę mogła rozpocząć z przygodę z Twoimi bohaterami po tak długiej przerwie :3
Pozdrawiam gorąco :*
P.S zabieram sie za czytanie :)
Super! Z resztą jak wszystko.
OdpowiedzUsuńCzekam ^-^
/Oluś
O kurczę... no brak słów, genialne :D ale ta klątwa jest paskudna :/
OdpowiedzUsuńjuż 4 raz czytam wszystkie opowiadania, czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały, zwłaszcza "Prawdziwa Twarz" i jeden z moich ulubionych, czyli sny wybranych :) Mam nadzieję, że w marcu pojawi się co najmniej jeden lub 2 rozdziały WS :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadania ale to już wiesz, od początku roku co chwilę do nich wracam i chociaż szczególne miejsce w moim sercu zajmuje rozejm to sny również uwielbiam. Jesteś kobietą inspiracją, na prawdę, tyle pomysłów, tak genialnych, tak wspaniale napisanych, jestem pod ogromnym wrażeniem.
OdpowiedzUsuńTa klątwa jest naprawdę okrutna i tak bardzo pasuje mi do Voldemorta i jego chorych pomysłów.. 😏 Oby udało im się w jakiś sposób zatrzymać chociaż dzialanie tej klątwy.
OdpowiedzUsuń