piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział dwudziesty trzeci

Rozdział Dwudziesty Trzeci

Okropna szata w kolorze wściekłego różu, z wyhaftowanym na piersi wyjątkowo paskudnym, białym kotem, do tego peruka w odcieniu fioletu, poskręcana w brzydkie loki. Cała ta osobliwa postać wyglądała jak żywa reklama kiczu i tandety...
Ginny prawie wpadła pod stół, zanosząc się śmiechem, a cała reszta szkoły albo śmiała się tak, jak ona, albo była zszokowana tak jak na przykład Hermiona. Wszystkie spojrzenia były skupione na dziwnym przybyszu i chyba właśnie o to mu chodziło...
Blaise rozłożył ręce jakby chciał przytulić wszystkich na raz.
Kocham was, ludzie! – wrzasnął na całą Wielką Salę. Herm pokręciła głową
z niedowierzaniem. Ależ Ginny wymyśliła mu karę za wygranie zakładu... Blaise zaczął tanecznym krokiem podążać do przodu.
Kocham was! – wykrzykiwał raz po raz. – Ciebie kocham, ciebie też kocham – wskazywał na uczennice Hufflepuffu.
Ciebie jakby trochę mniej, ale też możesz być, Macmillan – wyszczerzył się do Erniego jednocześnie klepiąc go tak mocno w plecy, że Puchon zanurkował swoim nosem
w talerzu.
Cmokaski, urocze brudaski! – krzyknął do chłopaków z Ravenclawu i posłał im soczystego całusa. Cała Wielka Sala wyła ze śmiechu, podobnie jak niektórzy nauczyciele. Jedynie Snape wyglądał, jakby ktoś go przeklął klątwą kwaśnej miny,
a McGonagall sprawiała wrażenie, jakby spodziewała się, że za chwilę piorun trzaśnie
w stół. Dumbledore był wyraźnie rozbawiony i pomachał do Zabiniego, gdy ten uśmiechnięty od ucha do ucha zawołał, że również i dyrektora kocha.
Moje oślizłe wężyki! Was też kocham, wy moje potworki! – Blaise zaczął przytulać prawie każdego Ślizgona. Uczniowie jego domu byli wyraźnie zadowoleni z wystąpienia kolegi, bo ściskali go z entuzjazmem. Hermiona zachichotała, widząc, jak Draco zakrywa twarz dłonią i ledwo przez palce patrzy na popisy swojego przyjaciela. Snape, wyraźnie wściekły wstał wreszcie od stołu nauczycielskiego i ruszył w kierunku Zabiniego, najpewniej po to, by wywlec go z Wielkiej Sali i ostro ochrzanić. Jednak Diabeł był chyba na to gotowy.
Profesorze! Właśnie pana pragnąłem najbardziej zobaczyć! Muszę z głębi mego serca wyznać, że to właśnie pana kocham naj, naj, najmocniej! – powiedział, teatralnie kładąc dłoń na piersi, by potwierdzić swoją szczerość. Uczniowie nie ukrywali swojego rozbawienia tą sceną, tak samo zresztą jak nauczyciele. Gdyby wzrok mógł zabijać, Blaise skończyłby właśnie z dwoma sztyletami wbitymi w czoło, bowiem Snape aż pienił się ze złości. Chłopak jednak nic sobie z tego nie zrobił, tylko wciąż szczerzył się szeroko.
Czyżby pan profesor umył dziś włosy? To akurat dziś przypadł ten dzień? Ależ cudownie trafiłem! Za to kocham pana podwójnie! – zawołał, gdy Snape, sycząc złowrogo, zbliżył się do niego.
Zabini, ty idioto! Natychmiast przestań się wydurniać! I co ty w ogóle masz na sobie?! – warknął Severus, ledwo hamując się, by nie sięgnąć po różdżkę.
To moja nowa szata. Prawda, że śliczna? Wiedziałem, że się panu spodoba i dlatego mam dla pana taką samą. - Diabeł jak gdyby nigdy nic, otworzył swoją torbę i wyjął z niej taką samą, ohydną, różową szatę z kotem i wcisnął ją bezpardonowo zszokowanemu profesorowi. W Wielkiej Sali jakby eksplodowały fajerwerki. Wszyscy ryknęli śmiechem, patrząc na upokorzenie Mistrza Obrony.
Koniecznie ją załóż, Severusie. Będzie ci bardzo do twarzy – zawołała Maura SilverSpell ocierając łzy.
Ja też tak sądzę. Proszę mi wybaczyć, ale mimo mojej bezgranicznej miłości, uważam, że czarny panu nie pasuje. Powinien pan pomyśleć o zmianie image'u, a róż z pewnością sprawi, że będzie pan jeszcze bardziej seksi. – Ginny leżała na stole i ledwie łapała oddech w spazmach śmiechu, a Hermiona sama musiała przyznać, że dawno się tak nie ubawiła.
Ale go załatwiłaś, przecież Snape go zaraz zabije – skarciła lekko Rudą.
To nie ja! Kazałam mu tylko założyć różową szatę na śniadanie, nic więcej, słowo daję – kwiliła Ginny, ocierając łzy.
Dość tego! Wyjdź z Wielkiej Sali Zabini! Ale już! – ryknął Snape, ciskając szatą o ziemię.
Ale tak sam na sam? Jest pan pewien, że jesteśmy już gotowi na ten etap? – Blaise zamrugał zalotnie okiem i udał, że płoni się, jak jakiś podlotek.
W.Y.N.O.C.H.A! – wyartykułował Severus, jakby miał do czynienia z wyjątkowo tępym dzieckiem.
Dobrze, już dobrze, mój ty słodki brutalu! – zawołał Diabeł. Odwrócił się machając do wszystkich
Kochani! Zaraz wracam, wyskoczę tylko na małe rendez–vous z naszym Seviczkiem! Słodkaśne buziole dla was! - Blaise odwrócił się na pięcie i zalotnie kręcąc biodrami wymaszerował z Wielkiej Sali, a Snape, wyglądający jak chmura burzowa ciskająca piorunami, tuż za nim. Ginny ocierała łzy papierową serwetką, a Hermiona wciąż nie dowierzała, że to wystąpienie przed chwilą miało miejsce. Blaise niczego nie robił na pół gwizdka. Dał popis, który Hogwart zapamięta na naprawdę długo.
Uwielbiam go, jest wspaniały – wyjęczała Gin zarumieniona, a jej oczy błyszczały radością. Hermiona spojrzała na nią z rozczuleniem. Miło było widzieć, że po wszystkich okropnych przeżyciach, jej przyjaciółka tak szybko doszła do siebie.
Co teraz masz za lekcje? – spytała Ruda.
Eliksiry – zachichotała Hermiona, ciekawa jak Blaise zachowa się na ich zajęciach.
Ale ci zazdroszczę! Szkoda, że nie mogę iść z tobą!
Pewnie Snape każę mu zdjąć tę szatę.
Oby nie! Chcę się jeszcze pośmiać – zawołała Ginny.
Herm, skończyłaś? Bo my idziemy już na lekcję – zwrócił się do niej Harry, choć jego wzrok skupiony był na rudowłosej.
Tak, już idę. – Miona kątem oka spojrzała na Rona, który stał zaraz obok Harry'ego. Wciąż nie odzywali się do siebie, ale od czasu, gdy Ginny leżała w Skrzydle Szpitalnym ich relację były ciut lepsze.
Ja też już idę, mam Zielarstwo – mruknęła Gin wstając. Wyraźnie było widać, że unika spojrzenia Pottera.

***

Przed Wielką Salą zastali Blaise'a i Draco, który rozmawiał z przyjacielem. Kilka metrów dalej, Snape dyskutował o czymś zawzięcie z SilverSpell. Chyba kłócili się
o wymiar kary Zabiniego.
Patrz Smoku, są i nasze słoneczka! – zawołał Diabeł entuzjastycznie. – I jak tam, piękności, po nocy z nami macie już poranne nudności? – zapytał zalotnie mrugając. Harry i Ron dosłownie oniemieli, a Draco ukrył twarz w dłoniach i z dezaprobatą pokręcił głową.
Diable, jak ty już coś wymyślisz – skarciła go Hermiona, choć nie udało jej się ukryć rozbawienia. Ginny natomiast bez skrępowania podeszła do Zabiniego i rzuciła mu się na szyję. Na ten widok Harry zachwiał się na nogach, jakby ktoś zdzielił go obuchem po głowie. Ruda wyściskała Diabła mocno i złożyła na jego policzku słodkiego buziaka.
Jesteś najlepszy. Dzięki wielkie, że się ze mną założyłeś, choć tak naprawdę wiedziałeś, że nie wygrasz. Dzięki, bo wiem, że zrobiłeś to wszystko tylko po to by mnie rozśmieszyć i poprawić mi humor po tym, co się stało. Nigdy ci tego nie zapomnę, Blaise. – Ginny uściskała go po raz ostatni, po czym zarumieniona i wyraźnie szczęśliwa ruszyła w stronę wyjścia. Diabeł wyglądał na lekko oszołomionego, ale jednocześnie bardzo zadowolonego.
Głupi to ma zawsze szczęście – mruknął Draco.
A co, Smoku, bierz przykład – zaśmiał się brunet.
Dobra, chodźmy już lepiej na Eliksiry – ponagliła ich Hermiona. Ron i Harry posłuchali jej rady i skierowali się obaj w stronę lochów, przy czym Harry wyglądał, jakby mu ktoś właśnie oświadczył, że Voldemort wciąż żyje.
Idźcie przodem, ja muszę poczekać, aż Snape naradzi się ze swoją przyszłą żoną. Rzucił mnie dla kobiety. Wyobrażacie sobie? – prychnął Zabini, wyraźnie zdegustowany. Hermiona i Draco zachichotali i również postanowili iść już pod klasę. Dopiero gdy znaleźli się sami w korytarzu, Herm poczuła się skrępowana. Po tym co się wczoraj stało, nie sądziła, że tak szybko znów znajdą się sam na sam...
Jak twoja noga? – zapytał Draco, by przerwać ciszę.
Bardzo dobrze, dzięki. Mogę ci dać moją rekomendację na magomedyka.
Rekomendacja od ciebie? Chyba od razu bym został dyrektorem Munga – zażartował.
Kto wie, może i samym ministrem zdrowia – zaśmiała się Gryfonka. Niestety, nie dane im było dłużej rozmawiać, bowiem niedaleko sali czekał na nich Harry.
Herm, możemy pogadać? – spytał ją, zupełnie ignorując Malfoy'a.
Jasne – odpowiedziała niepewnie. – Zaraz przyjdę – mruknęła do Smoka. Draco otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak po chwili tylko kiwnął głową.
Chyba może cię zostawić samą na pięć minut, co nie? – zaatakował Potter, ledwie blondyn odszedł kilka kroków.
O co ci chodzi? – zapytała go lekko zirytowana, że odezwał się do niej w ten sposób.
Ginny jest z tym dupkiem? – warknął Wybraniec, wyraźnie zły.
Mówisz o Diable? – upewniła się Miona.
Tak! O tym kretynie, który twierdzi, że spędził z nią noc!
Wcale tego nie twierdził, to był tylko żart, przestań się pieklić proszę.
Chodzi z nim czy nie?! I tylko nie kłam, że nie wiesz! – złościł się Złoty Chłopiec.
Nie wiem – odpowiedziała hardo dziewczyna. – A nawet jakbym wiedziała, a Ginny by mi zabroniła, to bym ci nie powiedziała! A teraz wybacz, zaraz mamy lekcję. -
Wyminęła Pottera i ruszyła pod klasę.

***

Czego on chciał? – zapytał ją Draco od razu, jak do niego podeszła.
Nic ważnego – odpowiedziała lakonicznie. Pod klasą Eliksirów zgromadziła się już cała grupa, brakowało tylko Zabiniego. Jednak już po chwili wyraźnie zadowolony Ślizgon zjawił się na końcu korytarza. Nie miał już co prawda fioletowej peruki, ale jego szata wciąż była tak samo brzydka.
Już jestem, moje pyzate misiaczki! Tęskniliście za swoim idolem? – krzyknął, znów rozkładając ręce. Kilku osób parsknęło śmiechem. Za to Harry popatrzył na niego, jak na jakiegoś zdechłego robaka. Blaise ściskał właśnie rozchichotaną Pansy.
Pierdolony pajac – warknął z pogardą bliznowaty.
Nie obrażaj go! – upomniał go Ron. Hermiona i Draco spojrzeli zdziwieni na rudego.
On uratował życie mojej siostrze. Nikt nie będzie go przy mnie obrażał!
Aleś ty szlachetny, łasico – burknął kpiąco blondyn.
Kocham was wszystkich! – zawołał Diabeł. – Albo nie, po krótkim zastanowieniu, jednak zmieniłem zdanie. Bo ciebie, Potter, na pewno nie kocham. Szczerze mówiąc, wolałbym pocałować dupę hipogryfa niż w ogóle cię dotknąć. Ty, Weasley, też nie patrz na mnie
z taką nadzieją, ciebie też raczej na pewno nie kocham! – Blaise uśmiechał się triumfująco.
O! Ale tu jest ktoś, kogo kocham naprawdę szczerze. Chodź, stary. Daj pyska! – Zabini wskazał na Malfoy'a i szeroko rozłożył ramiona.
Ani mi się waż! – ostrzegł go Draco i chwycił Hermionę za łokieć, po czym pociągnął ją wprost przed siebie, jakby miała być jakąś tarczą, chroniąca go od czułości Diabła. Jednak brunetowi wcale to nie przeszkodziło. Podszedł do nich i objął ich dwoje, praktycznie miażdżąc Gryfonkę pomiędzy sobą, a Smokiem. Plecami wbijała się w twardą klatę blondyna, zaś z przodu nie widziała nic, gdyż jej głowa i reszta ciała została przykryta przez tors Zabiniego. Diabeł, jak gdyby nigdy nic, przytulił ich mocno, całując najpierw Smoka, a później Mionę w oba policzki.
Jesteście moimi ulubionymi ludzikami na świecie – poinformował ich z odpowiednią dozą czułości.
Fuj! Będę się musiał teraz odkazić – burknął Draco pocierając policzek.
Poproś Filcha o jakiś środek czyszczący dla nadętych, arystokratycznych powierzchni – podpowiedział mu Diabeł uśmiechając się cynicznie. Pewnie przekomarzanki chłopaków trwałyby jeszcze długo, ale właśnie profesor SilverSpell otworzyła im salę.
O nie, na pewno nie będę siedział z tym czymś! – zawyrokował blondyn, patrząc
z przyganą na przyjaciela.
Spoko i tak wszyscy wiemy, że wolisz inne towarzystwo – mrugnął porozumiewawczo do Hermiony Blaise.
Ja mogę z tobą siedzieć, Diabełku – zaproponowała Tracy Davis.
W życiu! Po tym, jak w sobotę wytarzałaś się w jedzeniu, walcząc o mnie z pewną Rudą, seksowną lwicą, jakoś straciłem na ciebie apetyt – wyznał jej Zabini z wyraźnym niesmakiem.
Co?! – krzyknął Harry wyprowadzony z równowagi.
To, co słyszałeś, bliznowaty. A teraz zamknij buzię, bo wyglądasz jak gumochłon po przeszczepie mózgu, który się nie przyjął. – Zabini z miną zwycięzcy wszedł pierwszy do sali.
Ja z nim usiądę – zdecydowała Pansy. Draco bez słowa zajął miejsce obok Hermiony, co Ernie Macmillan przyjął z dość nieprzyjazną miną.
Wiesz, o co Diabeł założył się z Ginny, że tak się dziś wygłupił? – zapytała Miona, jako że pani profesor nie było jeszcze w sali.
O to, że sam zdobędzie 150 punktów w meczu Qudditcha – odpowiedział blondyn, ustawiając swój kociołek.
150? To chyba nierealne, prawda?
Blaise wcale nie chciał wygrać tego zakładu. Prosił mnie, bym jak najszybciej złapał znicza. – Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Ginny miała rację. Diabeł zrobił to dla niej, by jakoś poprawić jej humor po tym incydencie z próbą samobójczą. Kątem oka spojrzała na Harry'ego. Był ewidentnie wściekły... I nagle ku swojemu własnemu zdziwieniu, zdała sobie sprawę, że ona naprawdę ma nadzieję, że Ginny i Blaise będą kiedyś razem...

***


Występ Zabiniego trwał cały dzień i był jednym słowem spektakularny. Wystarczy wspomnieć, że McGonagall prawie zeszła na zawał, jak Diabeł zaczął jej opowiadać sprośne dowcipy o Szkotach, SilverSpell upuściła sobie na stopę kociołek, gdy zapytał ją, czy Snape pod szatą ma naprawdę tak boskie ciałko, jak wszyscy przypuszczają, Filch gonił go pół godziny wymachując miotłą, kiedy zapytał go, gdzie można kupić takie śliczne, różowe gatki jak te, które ma woźny. Jednak nie tylko nauczyciele musieli zmierzyć się ze spaczonym humorem Ślizgona. Ernie Mcmillan zaczerwienił się jak piwonia i wybiegł z klasy, gdy Blaise na Eliksirach poprosił go o podanie fiolki słowami: "Hej śliczniutki Puchonku, daj swojemu panu fiolkę, a później możemy zrealizować te twoje kosmate fantazje na mój temat". Milicenta Bulstrode wyjęła różdżkę i ciskała w Diabła zaklęciami, gdy ten w drodze na obiad śpiewał dla niej piosenkę: "To, że teraz jesteś trollem, nie znaczy, że kiedyś nie będziesz mugolem". Hermiona i Draco ostro go ochrzanili, gdy widząc ich przed biblioteką krzyknął na całe gardło: "Ratuj się, kto może! Smok chce pożreć ostatnią dziewicę!". Zabini jednak nic sobie nie zrobił z ich reprymendy, tylko wyszczerzył się w szerokim uśmiechu i oświadczył Hermionie, że ma się tak nie martwić, bo jest jeszcze przecież stara McWiecznieNiewydymana. I może gniew Gryfonki nie byłby tak straszny, gdyby Blaise się powstrzymał i nie zaugerował jeszcze głośno, że Hermisia nie powinna opierać się dłużej dziewiczożerczym planom Smoka, jeśli nie chce skończyć tak jak opiekunka jej domu. Największy ubaw z tego wszystkiego miała Ginny, jednak i jej nie dane było uniknąć wygłupów Blaise'a. Jeszcze przed kolacją gonił Wiewiórkę po całej Wielkiej Sali krzycząc, że przykro mu słuchać, jak ludzie twierdzą, że co rude, to wredne
i fałszywe, i dlatego on z przyjemnością pomoże Ginny to zmienić. Jak? A mianowicie, próbując przefarbować jej włosy na zielono. I oczywiście nie planował użyć w tym celu różdżki, tylko pędzla pomoczonego w zielonej, olejnej farbie. Na szczęście, Ginny nadal pozostawała mistrzynią w rzucaniu upiorogacków... Poza tym Diabeł często powtarzał ludziom, że ich kocha. Mało tego, próbował te swoje uczucia okazywać przytulając wszystkich dookoła. Dziewczyny rumieniły się uroczo i niepewnie odwzajemniały uściski przystojniaka Slytherinu, natomiast chłopcy na jego widok pierzchali we wszystkich kierunkach, uciekając tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc... Ups! Może jednak nie ... Najpewniej więc uciekali tam, gdzie pieprz rośnie (i nie ma żadnych diabłów). Jedno było pewne. Ten dzień, cały Hogwart zapamięta na naprawdę długo. Sam Zabini najpewniej też, ponieważ Snape uraczył go w "nagrodę", tygodniowym szorowaniem wszystkich toalet w szkole.

18 komentarzy:

  1. kocham ten rozdział! uwielbiam Blaise'a w tym opowiadaniu. uwielbiam sytuacje z Severusem w Wielkiej Sali. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dosłownie znów sie popłakłam ze śmiechu! Uwielbiam chumor Blaisea !!!!! Świetnie go wykreowałaś :)
    Super rozdział, chyba mój ulubiony!
    http://miloscwieleznaczen.blogspot.com/

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie najlepszy rozdział <3 Blaise jest świetny. :)
    Z ręką na sercu piszę, że jest to mój ulubiony rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Płakałam ze śmiechu :D To jeden z moich ukochanych rozdziałów!
    Powinnaś napisać książkę! Piękne opowiadanie! Czytam już 4 raz! Wciągnęła mnie (strasznie). Mogłabym czytać to opowiadanie całymi dniami i nocami! :D Świetnie piszesz! Masz wielki talent!

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Salzarze! Płaczę ze śmiechu! X'D Najlepszy rozdział X'D

    OdpowiedzUsuń
  6. <3 you! Rozdział the best! Już drugi, pzry którym płaczę ze śmiechu... :D xd
    Garielka

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo zabawny rozdział:) Muszę Ci przyznać, że Twoje opowiadania są moimi ulubionymi jeśli chodzi o temat dramione- nie są przesadzone, nie są na pokaz skomplikowane i miło się do nich wraca:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział jest najlepszy na świecie! Chyba sie popłakałam ze śmiechu ! =D

    OdpowiedzUsuń
  9. Słodki Salazarze, czytam to opko piąty raz, ten rozdział znam prawie na pamięć, a i tak wyłam niczym bóbr na karuzeli i chichrałam się jak hiena w psychiatryku XD
    Koffam niczym Amerykanin fast foody <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny wpis, uśmiałam się jak głupia! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. O jeju, uwielbiam Diabła w takim wydaniu😍 Kocham ten rozdział😂

    OdpowiedzUsuń
  12. Popłakałam się ze śmiechu. Pomimo, że wciax ubolewam nad tym jakim dupljie okazal się Harry (i jak zniszczył swoja przyjaźń z Hermiona). Ten rozdzial jest wysmienity. Blaise przypomina mi blizniskiw Wesley. I love IT 😂

    OdpowiedzUsuń
  13. Płaczę😂😍😍 Kocham ten rozdział😍😍

    OdpowiedzUsuń
  14. Tego rozdziału dziś mi trzeba było ♥️ cudeńko 😍 popłakałam się że śmiechu, jak zawsze 😂😂uwielbiam ♥️

    OdpowiedzUsuń
  15. Płaczę ze śmiechu, uwielbiam 😂😂😂😂
    Właściwie teraz taki obraz mi się w głowie utworzył, idealny strój na odwzorowanie różowej ropuchy Dolores, na pewno sama by się takiej szaty z kotkiem nie powstydziła 😂
    Dialog ze Snape'em to po prostu złoto <3 Uwielbiam ten rozdział ! ♥️
    Ginny, ah Ginny powinna być z Diabłem od tego momentu, ile on dla niej zrobił♥️
    Ślizgon jak zakocha się raz to przepadł ♥️

    OdpowiedzUsuń