Rozdział
Dwudziesty Drugi
Wiele
dziwnych i niewiarygodnych rzeczy zdążyło się już w jej życiu
przydarzyć. Zaczęło się od tego, że pewnego dnia dowiedziała
się, że jest czarownicą. W ciągu sześciu lat nauki w Hogwarcie
zaatakował ją pies o trzech głowach, spetryfikował bazyliszek,
uciekała przed dementorami, została na kilkanaście godzin
zatopiona
w jeziorze, a później uratowana przez pół człowieka, pół rekina. Przenosiła się w czasie
i przestrzeni, latała na miotłach, smokach, hipogryfach i testralach... Można by długo jeszcze wymieniać jak wiele wspaniałych, ale i dziwnych przeżyć miała już za sobą; jednak żadnego z tych ekstremalnych i ekscytujących wydarzeń nie mogła przyrównać do tego, co czuła w tej chwili. Niesiona w ramionach przez chłopaka, a w zasadzie już mężczyznę, który kiedyś wiele z tych cudownych dni w magicznym świecie z premedytacją zamienił
w jej koszmar... Dlaczego więc teraz czuła się, jakby za chwilę samą siłą woli miała unieść się w powietrzu? Dlaczego jego dotyk, zapach i bliskość sprawiała, że dosłownie miała ochotę się rozpłynąć? To absolutnie nie powinno mieć miejsca! Wiedziała, że Draco działał na nią silniej niż ktokolwiek wcześniej i najlepiej by było, gdyby trzymała się od niego
z daleka. Nie posłuchała własnej dobrej rady i teraz poniesie tego konsekwencje. Jednym słowem przechlapane! Mogła zadurzyć się w każdym! W każdym, tylko nie w nim. W nim nie mogła... i nie powinna! Ale cóż z tego, skoro teraz nie miała na to żadnego wpływu? Stało się i już...
w jeziorze, a później uratowana przez pół człowieka, pół rekina. Przenosiła się w czasie
i przestrzeni, latała na miotłach, smokach, hipogryfach i testralach... Można by długo jeszcze wymieniać jak wiele wspaniałych, ale i dziwnych przeżyć miała już za sobą; jednak żadnego z tych ekstremalnych i ekscytujących wydarzeń nie mogła przyrównać do tego, co czuła w tej chwili. Niesiona w ramionach przez chłopaka, a w zasadzie już mężczyznę, który kiedyś wiele z tych cudownych dni w magicznym świecie z premedytacją zamienił
w jej koszmar... Dlaczego więc teraz czuła się, jakby za chwilę samą siłą woli miała unieść się w powietrzu? Dlaczego jego dotyk, zapach i bliskość sprawiała, że dosłownie miała ochotę się rozpłynąć? To absolutnie nie powinno mieć miejsca! Wiedziała, że Draco działał na nią silniej niż ktokolwiek wcześniej i najlepiej by było, gdyby trzymała się od niego
z daleka. Nie posłuchała własnej dobrej rady i teraz poniesie tego konsekwencje. Jednym słowem przechlapane! Mogła zadurzyć się w każdym! W każdym, tylko nie w nim. W nim nie mogła... i nie powinna! Ale cóż z tego, skoro teraz nie miała na to żadnego wpływu? Stało się i już...
Blondyn
kopniakiem otworzył drzwi do swojego pokoju, po czym wniósł do
niego Gryfonkę. Posadził ją na jednym z łóżek i ruszył w
stronę komody. Hermiona rozejrzała się ciekawie. W dormitorium
chłopaków o dziwo panował porządek. Żadnych porozwalanych ubrań
ani brudnych skarpetek... Gryfońścy faceci chyba powinni brać z
nich przykład. Całe pomieszczenie było oczywiście w barwach
srebra i zieleni. Drzwi po drugiej stronie od wejścia, jak sądziła
Hermiona, prowadziły do łazienki. Dwa biurka, dwa łóżka, dwie
szafy
i duża komoda. Poza tym dość spora biblioteczka... Gdyby nie fakt, że bolała ją noga, na pewno by wstała, by przeglądnąć, co też ciekawego czytują Smok i Diabeł. Rozglądała się dalej i spostrzegła, że przy łóżku na którym siedzi, na szafce nocnej stoi zdjęcie znajomo wyglądającej kobiety... i Dracona. On i jego matka. Siedziała więc najpewniej na jego posłaniu. Nie wiedziała czemu ta myśl sprawiła, że oblała się rumieńcem. Draco w tym czasie wyjął z komody dwie fiolki z eliksirami i bandaż.
i duża komoda. Poza tym dość spora biblioteczka... Gdyby nie fakt, że bolała ją noga, na pewno by wstała, by przeglądnąć, co też ciekawego czytują Smok i Diabeł. Rozglądała się dalej i spostrzegła, że przy łóżku na którym siedzi, na szafce nocnej stoi zdjęcie znajomo wyglądającej kobiety... i Dracona. On i jego matka. Siedziała więc najpewniej na jego posłaniu. Nie wiedziała czemu ta myśl sprawiła, że oblała się rumieńcem. Draco w tym czasie wyjął z komody dwie fiolki z eliksirami i bandaż.
–
Macie
fajne dormitorium – mruknęła, chcąc jakoś przerwać ciszę.
– Jeśli coś tu jest brzydkie, w złym guście lub ewidentnie gejowskie, to na pewno należy do Zabiniego – zażartował Malfoy i Hermiona parsknęła cichym śmiechem.
– Ciekawe co, by powiedział, jakby usłyszał, co ty o nim mówisz.
– Jeśli coś tu jest brzydkie, w złym guście lub ewidentnie gejowskie, to na pewno należy do Zabiniego – zażartował Malfoy i Hermiona parsknęła cichym śmiechem.
– Ciekawe co, by powiedział, jakby usłyszał, co ty o nim mówisz.
–
Pewnie wymyśliłby jakąś ciętą
ripostę. Język to on akurat ma naprawdę diabelski. –
Uśmiechnęła się do niego, czując, że atmosfera nieco się
rozluźniła. Draco podał jej eliksir wiggenowy i dziewczyna od razu
go wypiła. Smok w tym czasie przyklęknął przy niej
i zdjął buta z jej lekko już opuchniętej, prawej stopy. Herm poczuła się naprawdę dziwnie widząc tego wyniosłego arystokratę. klęczącego przed nią na kolanach...
– Greengrass nieźle nadepnęła ci na odcisk – zakpił Smok.
– Nie mam odcisków! – oburzyła się z rozbawieniem. Blondyn wywrócił teatralnie oczami, jakby wyśmiewając jej próżność, po czym odkręcił fiolkę z eliksirem dekompresyjnym
i zmoczył nim bandaż.
i zdjął buta z jej lekko już opuchniętej, prawej stopy. Herm poczuła się naprawdę dziwnie widząc tego wyniosłego arystokratę. klęczącego przed nią na kolanach...
– Greengrass nieźle nadepnęła ci na odcisk – zakpił Smok.
– Nie mam odcisków! – oburzyła się z rozbawieniem. Blondyn wywrócił teatralnie oczami, jakby wyśmiewając jej próżność, po czym odkręcił fiolkę z eliksirem dekompresyjnym
i zmoczył nim bandaż.
–
Do jutra opuchlizna ci zejdzie, ale
nie radzę ci już dziś wywijać na parkiecie – pouczył ją,
jednocześnie w bardzo sprawny sposób bandażując jej nogę.
Hermioną wstrząsnął delikatny dreszcz, gdy poczuła jego chłodne
palce na swojej skórze.
– Nie wiedziałam, że taki z ciebie magomedyk, Malfoy – zażartowała, ale bez uszczypliwości. Tak naprawdę była pod wrażeniem jego umiejętności. Zatrzymał się na chwilę, a jego niebieskoszare oczy spojrzały prosto w jej brązowe i już samo to spojrzenie odebrało jej oddech. Merlinie, ależ on jest zabójczo przystojny!
Draco patrzył jej w oczy, wciąż trzymając dłonie na jej nie do końca obandażowanej kostce. Jednak po chwili opuścił wzrok i wrócił do przerwanej czynności. Gryfonka miała dziwne wrażenie, że jej słowa nieco go uraziły... Nie wiedziała jednak,czy powinna go przeprosić.
– Śmierciożercy nie mieli super wyposażonego Skrzydła Szpitalnego i pielęgniarki gotowej na każde zawołanie. Odniesienie rany było hańbą, więc należało w dyskrecji samemu się uleczyć. Szczęściarzem ten, kto miał zdolności w eliksirach, albo chociaż dobre relacje ze Snape'm. - Hermionie dosłownie opadła szczęka. Malfoy opowiada jej o swojej służbie
w szeregach Czarnego Pana? Tego się nie spodziewała...
– Nie wiedziałam, że taki z ciebie magomedyk, Malfoy – zażartowała, ale bez uszczypliwości. Tak naprawdę była pod wrażeniem jego umiejętności. Zatrzymał się na chwilę, a jego niebieskoszare oczy spojrzały prosto w jej brązowe i już samo to spojrzenie odebrało jej oddech. Merlinie, ależ on jest zabójczo przystojny!
Draco patrzył jej w oczy, wciąż trzymając dłonie na jej nie do końca obandażowanej kostce. Jednak po chwili opuścił wzrok i wrócił do przerwanej czynności. Gryfonka miała dziwne wrażenie, że jej słowa nieco go uraziły... Nie wiedziała jednak,czy powinna go przeprosić.
– Śmierciożercy nie mieli super wyposażonego Skrzydła Szpitalnego i pielęgniarki gotowej na każde zawołanie. Odniesienie rany było hańbą, więc należało w dyskrecji samemu się uleczyć. Szczęściarzem ten, kto miał zdolności w eliksirach, albo chociaż dobre relacje ze Snape'm. - Hermionie dosłownie opadła szczęka. Malfoy opowiada jej o swojej służbie
w szeregach Czarnego Pana? Tego się nie spodziewała...
–
To
musiało być straszne – szepnęła. Miała na myśli bycie
śmierciożercą.
– Bywają gorsze rzeczy – mruknął blondyn, po czym zgrabnie związał ostatnią część opatrunku, tak, by nie zsunął się z jej stopy.
– Bywają gorsze rzeczy – mruknął blondyn, po czym zgrabnie związał ostatnią część opatrunku, tak, by nie zsunął się z jej stopy.
–
Dzięki, zrobiłeś to bardzo
profesjonalnie – pochwaliła brązowowłosa z ciepłym uśmiechem,
jednak w jej głowie wciąż pobrzmiewały słowa Draco. Tak bardzo
miała ochotę zapytać go o coś jeszcze związanego z
śmierciożerstwem... Czuła jednak, że mogłaby zranić go tym
pytaniem, a tego by za nic nie chciała.
–
Wyrazy
wdzięczności przyjmuję tylko w galeonach albo korepetycjach z
Transmutacji – drażnił się Smok. Hermiona zachichotała.
–
Zobaczę,
co da się z tym zrobić, choć nie sądzę, by moja skrytka u
Gringotta była przygotowana na twoje wymagania – docięła mu.
–
Zawsze
pozostaje ci druga opcja – przypomniał blondyn, jednocześnie
podnosząc się
z kolan i zakręcając fiolkę z eliksirem.
z kolan i zakręcając fiolkę z eliksirem.
–
Zależy ci na dobrych ocenach z
Transmutacji, bo potrzebujesz tego, aby dostać wymarzoną pracę? –
zdobyła się na odwagę, by zapytać. Draco schował resztki
eliksiru
i zamknął komodę, po czym podszedł do biblioteczki i otworzył ukryty za książkami barek.
– Nie sądzę, by OWuTeM z Transmutacji był mi potrzebny, nie chcę tylko, żeby stary się czepiał. McGonagall skarżyła się nietoperzowi na moje olewanie przedmiotu, a Snape zagroził, że powtórzy to ojczulkowi. A jeśli to zrobi, to ten znów palnie mi odpowiednio długą gadkę o honorze Malfoy'ów. Wolę zaliczyć ten głupi przedmiot i mieć spokój. – Hermiona była zaskoczona pokładami goryczy, jakie ukrywały się w słowach blondyna... Mimo wszystkiego, co się stało w czasie wojny, Draco wciąż nie chciał zawieźć swojego ojca. Odruchowo spojrzała na zdjęcie przy jego łóżku.
i zamknął komodę, po czym podszedł do biblioteczki i otworzył ukryty za książkami barek.
– Nie sądzę, by OWuTeM z Transmutacji był mi potrzebny, nie chcę tylko, żeby stary się czepiał. McGonagall skarżyła się nietoperzowi na moje olewanie przedmiotu, a Snape zagroził, że powtórzy to ojczulkowi. A jeśli to zrobi, to ten znów palnie mi odpowiednio długą gadkę o honorze Malfoy'ów. Wolę zaliczyć ten głupi przedmiot i mieć spokój. – Hermiona była zaskoczona pokładami goryczy, jakie ukrywały się w słowach blondyna... Mimo wszystkiego, co się stało w czasie wojny, Draco wciąż nie chciał zawieźć swojego ojca. Odruchowo spojrzała na zdjęcie przy jego łóżku.
–
Pewnie zastanawiasz się, czemu mam
zdjęcie tylko z matką? – zapytał bez ogródek, podając
Hermionie kieliszek czerwonego wina. Dziewczyna zdziwiła się nie
tylko tym, że podał jej drinka, ale głównie tym, że Draco sam
kontynuował rozmowę o jego rodzicach...
–
Ojciec
nie znalazł chwili, by pozować do jakiś głupich fotek. Plany
podbicia świata zwykle zajmują człowiekowi dość sporo czasu –
burknął Smok, podchodząc do komody
i biorąc zdjęcie.
i biorąc zdjęcie.
–
Teraz też
taki jest? – Zawsze bardzo ją interesowały jego relacje z
rodzicami, ale nie chciała, by uznał ją za wścibską. Ku jej
zdziwieniu, Draco roześmiał się pod nosem.
–
Teraz ma
nawet czas,by przyjeżdżać na każdy mecz... Chyba chce mnie mieć
na oku, by upewnić się, że znów nie zawiodę pokładanych we mnie
nadziei. - Herm poczuła straszną ochotę, żeby podejść do niego
i objąć go mocno. Widać było, że dawne zachowanie jego ojca
wciąż w jakiś sposób go raniło.
–
Rozmawiałeś
z nim o tym? – spytała cicho.
–
Nie ma o czym. Jest idealnym ojcem.
Oboje są teraz idealnymi rodzicami – pokręcił smętnie głową,
patrząc na swoje zdjęcie z matką, po czym odstawił je z powrotem
na szafkę i wrócił do barku, by wziąć swoją whisky.
–
Teraz? Wcześniej nie... –
Wiedziała, że nie ma prawa pytać, nic jednak nie potrafiła
poradzić na swoją ciekawość.
–
Co dostałaś na święta od rodziców
gdy miałaś, nie wiem... z pięć lat? – Jego pytanie bardzo ją
zaskoczyło.
–
Nie pamiętam... Chyba łyżwy –
odpowiedziała.
–
A ja skrytkę w banku. Na szóste
urodziny dostałem udziały jakiejś firmy. Na siódme fundusz
powierniczy. Na każde święta czek lub wyciąg z banku z
powiększonym stanem konta. Rodzice informowali mnie, że mam sobie
kupić co zechcę.
– Nigdy nie dostałeś prawdziwego prezentu? – jęknęła zdruzgotana.
– Nigdy nie dostałeś prawdziwego prezentu? – jęknęła zdruzgotana.
–
Dostałem, ale nie od nich...
Chociaż... na ostatnie urodziny sami kupili mi nową miotłę
i urządzili dla mnie imprezę w ogrodzie... – Nie wiedział, czemu jej to wszystko opowiada. Może to alkohol tak na niego wpłynął? Albo może po prostu chciał, by go trochę lepiej poznała... by go zrozumiała.
i urządzili dla mnie imprezę w ogrodzie... – Nie wiedział, czemu jej to wszystko opowiada. Może to alkohol tak na niego wpłynął? Albo może po prostu chciał, by go trochę lepiej poznała... by go zrozumiała.
–
To wojna
wszystko zmieniła? – spytała.
–
Chyba... Kiedyś dostawałem od nich
paczki ze słodyczami przygotowane przez skrzaty domowe. Przez te
wszystkie lata nie zorientowali się nawet, że ja w sumie nie
przepadam za słodyczami.
–
Już ich nie przysyłają?
–
Nie, za to matka pisze raz w tygodniu.
W ostatnim liście upominała mnie, bym zakładał czapkę, gdy
wychodzę z zamku.
–
To urocze. – Gryfonka uśmiechnęła
się do niego pokrzepiająco.
–
To dziwne, nie wiem co o tym myśleć
– burknął jakby sam do siebie.
– Ta wojna była okropna, to normalne, że rodzice się teraz o ciebie bardziej martwią. – Chciała mu jakoś dać do zrozumienia, że nie powinien się tym zadręczać, bo wszystko będzie dobrze.
– Ta wojna była okropna, to normalne, że rodzice się teraz o ciebie bardziej martwią. – Chciała mu jakoś dać do zrozumienia, że nie powinien się tym zadręczać, bo wszystko będzie dobrze.
–
Zobaczymy, co wymyślą na święta. –
Jednym łykiem opróżnił swoją szklankę i podszedł do barku, by
sobie dolać. Hermiona również napiła się swojego wina. Było
wyśmienite.
– Wyjeżdżasz na święta do domu? – zapytała, niby mimochodem.
– Matka nalegała... a ty? - Dziewczyna zdjęła swojego drugiego buta, wstała i odstawiła swoje wino. Postanowiła trochę rozchodzić nogę.
– Wyjeżdżasz na święta do domu? – zapytała, niby mimochodem.
– Matka nalegała... a ty? - Dziewczyna zdjęła swojego drugiego buta, wstała i odstawiła swoje wino. Postanowiła trochę rozchodzić nogę.
–
Bardzo chciałam, ale Ginny zostaje.,
a po tym, co się stało, nie mogę jej zostawić samej.
– Wiewiórka nie chce jechać do tej ich Dziury?
– Wiewiórka nie chce jechać do tej ich Dziury?
–
Nory – poprawiła go automatycznie.
– Ona chyba nie chce wysłuchiwać wyrzutów rodziców po tej całej
historii – odpowiedziała, przechadzając się ostrożnie po
pokoju. Draco oparł się o swoje biurko i wodził za nią wzrokiem.
–
To niech pojedzie do ciebie. Będziesz
ją miała na oku, a jednocześnie spędzisz święta
z rodzicami. - Hermiona zamrugała, lekko oszołomiona. Cóż za genialny pomysł! Czemu sama na niego nie wpadła? Chyba ma ostatnio jakieś problemy z koncentracją... Nie chciała nawet myśleć co, a raczej kto, to u niej powoduje.
z rodzicami. - Hermiona zamrugała, lekko oszołomiona. Cóż za genialny pomysł! Czemu sama na niego nie wpadła? Chyba ma ostatnio jakieś problemy z koncentracją... Nie chciała nawet myśleć co, a raczej kto, to u niej powoduje.
–
Taak,
muszę jej to zaproponować. Nigdy nie była w mugolskiej części
Londynu,więc pewnie się ucieszy – mruknęła bardziej sama do
siebie.
–
Wielu czarodziejów czystej krwi nigdy
nie było po tej drugiej stronie – odezwał się Draco, wciąż
patrząc, jak Gryfonka ostrożnie stąpa zabandażowaną stopą.
–
A ty? Byłeś w niemagicznym Londynie?
– zapytała, podchodząc po swój kieliszek wina. Szczerze musiała
przyznać, że nigdy nie sądziła, że będzie tak swobodnie
rozmawiała
z Malfoyem i to na takie tematy... ale było to dość przyjemne przeżycie.
– Tylko na King's Cross – odpowiedział, jakby trochę wstydząc się tego.
– Serio? Nie widziałeś Big Bena, Pałacu Buckingham, London Eye, Harrodsa?
z Malfoyem i to na takie tematy... ale było to dość przyjemne przeżycie.
– Tylko na King's Cross – odpowiedział, jakby trochę wstydząc się tego.
– Serio? Nie widziałeś Big Bena, Pałacu Buckingham, London Eye, Harrodsa?
–
Harrodsa? To coś do jedzenia? –
zaśmiał się.
–
To taki luksusowy dom towarowy,
chociaż różdżki czy kociołka tam nie kupisz – odpowiedziała z
uśmiechem.
–
Brzmi ciekawie – wyszeptał blondyn.
Z rozczuleniem wspominała wszystkie te miejsca,
o których opowiadała... Zapragnęła nagle, by kiedyś go tam zabrać, nie odważyła się jednak mu tego teraz zaproponować.
o których opowiadała... Zapragnęła nagle, by kiedyś go tam zabrać, nie odważyła się jednak mu tego teraz zaproponować.
–
Londyn jest piękny – powiedziała
tylko, starając się opanować rumieńce, które niechciane pojawiły
się na jej twarzy. Draco już na końcu języka miał do
powiedzenia, co jego zdaniem jest piękne, ale zdołał się
opanować.
– Jak noga? – zapytał zamiast tego.
– Jak noga? – zapytał zamiast tego.
–
Lepiej, dziękuję. Myślę, że
możemy już wracać na dół – zaproponowała niepewnie. Malfoy
tylko kiwnął głową i dopił swojego drinka. Najchętniej wcale by
jej nie wypuścił ze swojego pokoju, ale był milion powodów, dla
których nie mógł jej tu zatrzymywać,
a głównym wcale nie byłaby jej niechęć... Miona podniosła z ziemi swoje buty
i zdecydowała się, że pójdzie boso, gdyż noga z opatrunkiem najpewniej nie zmieściłaby się do szpilki. Draco szarmancko otworzył przed nią drzwi i Gryfonka wyszła na mroczny korytarz.
– Dlaczego tu tak ciemno? – mruknęła łapiąc się ściany.
a głównym wcale nie byłaby jej niechęć... Miona podniosła z ziemi swoje buty
i zdecydowała się, że pójdzie boso, gdyż noga z opatrunkiem najpewniej nie zmieściłaby się do szpilki. Draco szarmancko otworzył przed nią drzwi i Gryfonka wyszła na mroczny korytarz.
– Dlaczego tu tak ciemno? – mruknęła łapiąc się ściany.
–
To pomysł Zabiniego, nie będę ci
tłumaczył jego motywów, jednak jeśli usłyszysz coś dziwnego, to
się tym nie przejmuj. – Głos Smoka był ewidentnie przepełniony
rozbawieniem. I wtedy do Hermiony dotarło. Ciemny korytarz dla par,
które chcą zaznać trochę prywatności. W myślach podziękowała,
że mrok kryje jej twarz, gdy dwa ogniste rumieńce wykwitły na jej
policzki. Draco zamknął za nimi drzwi z dormitorium i zrobiło się
zupełnie ciemno.
–
Cholerne pomysły Diabła – mruknęła
rozdrażniona, stąpając ostrożnie w obawie, że za chwilę może
spaść z schodów.
–
Poczekaj, pomogę ci – zaproponował
Draco wyciągając rękę i obejmując ją w talii. Ciemność, jego
bliskość i wreszcie dotyk, sprawiły, że Hermionie zakręciło się
w głowie
i jęknęła cichutko. Merlinie, niech już wreszcie zejdą z tych schodów albo lepiej, niech on znów ją pocałuje... Ktoś wysoko postawiony uznał chyba, że jej też coś się należy od życia, bo jedna z jej próśb miała właśnie zostać spełniona...
i jęknęła cichutko. Merlinie, niech już wreszcie zejdą z tych schodów albo lepiej, niech on znów ją pocałuje... Ktoś wysoko postawiony uznał chyba, że jej też coś się należy od życia, bo jedna z jej próśb miała właśnie zostać spełniona...
Chwilę później
stała przyciśnięta do ściany w ciemnym korytarzu, a miękkie usta
szarookiego blondyna skradały pocałunki z jej malinowych warg.
Teraz jednak było zupełnie inaczej, niż za pierwszym razem. Tamten
pocałunek był zachłanny i pełen pasji. Ten był delikatny,
subtelny i pełen uczucia. Hermiona miała wrażenie, że czas stanął
w miejscu i nie liczyło się nic innego tylko oni. Draco całował wspaniale. Mogłaby się założyć, że na całym świecie nie znalazłaby nikogo, kto zrobiłby to lepiej. Dosłownie roztapiała się w jego silnych ramionach. To było wręcz niewłaściwie, ale wciąż idealne. Oddawała jego pocałunki, chcąc by ten cudowny epizod nigdy się nie skończył. Nagle, gdzieś z dołu dobiegł ich głośny huk. Hermiona przestraszona oderwała się od niego.
– Co to było? – pisnęła lękliwie.
w miejscu i nie liczyło się nic innego tylko oni. Draco całował wspaniale. Mogłaby się założyć, że na całym świecie nie znalazłaby nikogo, kto zrobiłby to lepiej. Dosłownie roztapiała się w jego silnych ramionach. To było wręcz niewłaściwie, ale wciąż idealne. Oddawała jego pocałunki, chcąc by ten cudowny epizod nigdy się nie skończył. Nagle, gdzieś z dołu dobiegł ich głośny huk. Hermiona przestraszona oderwała się od niego.
– Co to było? – pisnęła lękliwie.
–
Nie mam pojęcia, ale lepiej sprawdźmy
– Draco z jednej strony był wściekły, że ktoś im przerwał, z
drugiej natomiast cieszył się, że poniekąd uniknęli niezręcznej
sytuacji. Bo niby co jej miał powiedzieć? Jak wyjaśnić, że znów
przegrał z samym sobą i dlatego ją pocałował? Wciąż trzymają
ją ostrożnie w talii zeszli razem do pokoju wspólnego. Zastali tam
dość interesujący widok.
Muzyka była
wyłączona, bufet wyglądał, jakby go ktoś stratował, a wszyscy
imprezowicze zgromadzili się po dwóch przeciwnych stronach
parkietu. Blaise mocno trzymał szarpiącą się Ginny, a na
przeciwko nich Milicenta i Theo próbowali uspokoić Tracy Davis, na
której policzku widniało okropne zadrapanie, a ubrania były całe
w plamach z jedzenia.
w plamach z jedzenia.
–
Ja jestem
dziwką, ty czerwonowłosa wywłoko?! Sama jesteś dziwką ! –
darła się Ginny, szarpiąc się tak, że Diabeł ledwo sobie z nią
radził.
–
Już ja ci pokażę, ty Ruda szmato! –
odpyskowała Tracy, wymachując pięścią. Hermiona zakryła sobie
usta dłonią, nie wiedziała czy ma zacząć się śmiać, czy
płakać. Wojna ledwie się skończyła i nigdy nie przypuszczała,
że po tym wszystkim czego doświadczyli, ktoś jeszcze będzie
reagował z taką agresją, a tu proszę, Smok bił się z Ronem,
Diabeł
z Potterem, a Ginevra najwyraźniej właśnie przyłożyła Davis...
– Dość tego – zawyrokował Diabeł, odwracając Ginny twarzą do siebie i przerzucając ją sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Ruda zaczęła wyrywać się, kopać i okładać pięściami plecy Zabiniego, ale on wcale się tym nie przejął, bo ruszył z nią w stronę wyjścia. Hermiona i Draco, lekko ubawieni zachowaniem Gin, ruszyli zaraz za nimi.
z Potterem, a Ginevra najwyraźniej właśnie przyłożyła Davis...
– Dość tego – zawyrokował Diabeł, odwracając Ginny twarzą do siebie i przerzucając ją sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Ruda zaczęła wyrywać się, kopać i okładać pięściami plecy Zabiniego, ale on wcale się tym nie przejął, bo ruszył z nią w stronę wyjścia. Hermiona i Draco, lekko ubawieni zachowaniem Gin, ruszyli zaraz za nimi.
–
Puszczaj
mnie, kretynie! Natychmiast mnie postaw, ty imitacjo mężczyzny! –
darła się Ginny.
– Imitacjo? Nie zmuszaj mnie, żebym ci udowodnił, jak bardzo się mylisz – postraszył Diabeł, stawiając ją wreszcie na ziemi. Hermiona i Draco roześmiali się pod nosami.
– Głupek! Dlaczego mnie powstrzymałeś?! Dołożyłabym jej! – piekliła się Ruda.
– Domyślam się, po tym jak prawie odbiłaś mi płuca tymi małymi piąstkami – Blaise udawał mocno rannego.
– Imitacjo? Nie zmuszaj mnie, żebym ci udowodnił, jak bardzo się mylisz – postraszył Diabeł, stawiając ją wreszcie na ziemi. Hermiona i Draco roześmiali się pod nosami.
– Głupek! Dlaczego mnie powstrzymałeś?! Dołożyłabym jej! – piekliła się Ruda.
– Domyślam się, po tym jak prawie odbiłaś mi płuca tymi małymi piąstkami – Blaise udawał mocno rannego.
–
Uważaj, bo zaraz mogę ci poprawić!
– ostrzegła go złowrogim tonem.
– Co tak właściwie się stało? – wtrąciła się Hermiona. Ginny i Diabeł spojrzeli na siebie, po czym ku zdziwieniu Herm, Ruda zaczerwieniła się ogniście.
– Davis doczepiła się do mnie i nazwała mnie dziwką – odpowiedziała, dziwnie zawstydzona.
– Bez powodu cię tak zwyzywała? – zapytał Draco, patrząc podejrzliwie na Diabła.
– No tak! Po prostu podeszła i mnie poszarpała, a potem tak nazwała – tłumaczyła Ginny.
– W porządku. Lepiej będzie jak już sobie pójdziemy – zdecydowała Miona. Jakoś dziwnym trafem nie miała odwagi spojrzeć na Malfoy'a.
– Co tak właściwie się stało? – wtrąciła się Hermiona. Ginny i Diabeł spojrzeli na siebie, po czym ku zdziwieniu Herm, Ruda zaczerwieniła się ogniście.
– Davis doczepiła się do mnie i nazwała mnie dziwką – odpowiedziała, dziwnie zawstydzona.
– Bez powodu cię tak zwyzywała? – zapytał Draco, patrząc podejrzliwie na Diabła.
– No tak! Po prostu podeszła i mnie poszarpała, a potem tak nazwała – tłumaczyła Ginny.
– W porządku. Lepiej będzie jak już sobie pójdziemy – zdecydowała Miona. Jakoś dziwnym trafem nie miała odwagi spojrzeć na Malfoy'a.
–
Mamy nadzieję, że mimo wszystko
impreza wam się podobała – Blaise uśmiechnął się do nich
przymilnie.
–
Tak, było fajnie – odpowiedziała
Ginevra.
–
Nie trzeba was odprowadzić? –
zapytał Draco.
–
Nie, poradzimy sobie. Dzięki, było
miło – odpowiedziała szybko Hermiona, czerwieniąc się lekko,
gdy jej wzrok spotkał się wreszcie z spojrzeniem blondyna.
– Też tak sądzę – odpowiedział Smok i uśmiechnął się w taki sposób, że brązowowłosej zmiękły od tego kolana. Złapała więc Ginny za rękę, szybko pomachała chłopakom na pożegnanie i już po chwili obie dziewczyny zniknęły w końcu korytarza.
– Też tak sądzę – odpowiedział Smok i uśmiechnął się w taki sposób, że brązowowłosej zmiękły od tego kolana. Złapała więc Ginny za rękę, szybko pomachała chłopakom na pożegnanie i już po chwili obie dziewczyny zniknęły w końcu korytarza.
***
–
Całowałeś
się z nią – triumfował Blaise gdy tylko przekroczył próg ich
dormitorium.
– Skąd ten pomysł, Diable? – zapytał go Draco, usiłując ukryć rozbawienie.
– Po porostu mój niezawodny instynkt mi to mówi! Mam rację, prawda? Prawda?
– Skoro instynkt jest niezawodny, to po co mnie o to pytasz, skoro już masz gotową odpowiedź? – kpił Smok podchodząc do barku, by nalać po drinku sobie i kumplowi.
– Bo chce to usłyszeć od ciebie! Powiedz, no powiedz! – nalegał Zabini.
– Nic ci nie powiem, bo, nie obraź się, jesteś straszną pleciugą, stary. - Diabeł wyglądał na szczerze urażonego tą uwagą. Wydął usta i złożył ręce na piersi jak małe obrażone dziecko.
– To ja też ci nic nie powiem! – oświadczył wyniośle.
– Skąd ten pomysł, Diable? – zapytał go Draco, usiłując ukryć rozbawienie.
– Po porostu mój niezawodny instynkt mi to mówi! Mam rację, prawda? Prawda?
– Skoro instynkt jest niezawodny, to po co mnie o to pytasz, skoro już masz gotową odpowiedź? – kpił Smok podchodząc do barku, by nalać po drinku sobie i kumplowi.
– Bo chce to usłyszeć od ciebie! Powiedz, no powiedz! – nalegał Zabini.
– Nic ci nie powiem, bo, nie obraź się, jesteś straszną pleciugą, stary. - Diabeł wyglądał na szczerze urażonego tą uwagą. Wydął usta i złożył ręce na piersi jak małe obrażone dziecko.
– To ja też ci nic nie powiem! – oświadczył wyniośle.
–
I nie musisz. I tak widzę szminkę
Wiewiórki na twoim kołnierzyku – zaśmiał się Draco, siadając
na swoim łóżku. Jego rozbawienie po stokroć się spotęgowało,
gdy zobaczył, jak Blaise śpieszy do lustra, by sprawdzić, czy
faktycznie ma takie ślady.
– Bardzo, kurwa, zabawne – mruknął zły, gdy odkrył, że ma na sobie czarną koszule, na której ciężko byłoby zostawić jakiekolwiek ślady, a ponadto przypomniało mu się, że Ginny miała na ustach jedynie bezbarwny błyszczyk. Smok leżał na swoim łóżku,praktycznie zwijając się ze śmiechu.
– Bardzo, kurwa, zabawne – mruknął zły, gdy odkrył, że ma na sobie czarną koszule, na której ciężko byłoby zostawić jakiekolwiek ślady, a ponadto przypomniało mu się, że Ginny miała na ustach jedynie bezbarwny błyszczyk. Smok leżał na swoim łóżku,praktycznie zwijając się ze śmiechu.
–
I tak wiem, że całowałeś się z
Mioną! – odgryzł się Diabeł.
– Myśl sobie co chcesz, nie moja sprawa – odpyskował Malfoy po czym zgrabnie wstał z łóżka i cicho podgwizdując wszedł do łazienki.
– Myśl sobie co chcesz, nie moja sprawa – odpyskował Malfoy po czym zgrabnie wstał z łóżka i cicho podgwizdując wszedł do łazienki.
–
Na pewno tak. Zadowolenie, aż tryska
z ciebie przez pory skóry – zawołał za nim Zabini. Cieszył się,
że im obu wyraźnie udał się dzisiejszy wieczór. Powinien
pochwalić Rudą za dobry wybór. Ten błyszczyk o smaku jagód był
fantastyczny...
***
–
I jak
było? – dopytywała Ginny, gdy tylko znalazły się w pokoju
prefekt naczelnej.
– No fajnie, udana impreza – odpowiedziała Hermiona wkładając do szafy swoje szpilki.
– Nie o to pytam! Chodzi mi o Malfoya i wasze sam na sam w jego dormitorium! -
Hermiona poczuła, że krew napływa jej do twarzy, co niechybnie skończy się krwistymi rumieńcami.
– Normalnie, opatrzył mi nogę i dał eliksir – burknęła i schyliła się pod łóżko, udając, że szuka swoich kapci.
– No fajnie, udana impreza – odpowiedziała Hermiona wkładając do szafy swoje szpilki.
– Nie o to pytam! Chodzi mi o Malfoya i wasze sam na sam w jego dormitorium! -
Hermiona poczuła, że krew napływa jej do twarzy, co niechybnie skończy się krwistymi rumieńcami.
– Normalnie, opatrzył mi nogę i dał eliksir – burknęła i schyliła się pod łóżko, udając, że szuka swoich kapci.
–
Tylko tyle? Nie rób ze mnie idiotki,
Herm, przecież widzę, że coś jest na rzeczy – drążyła
Ruda.
– Nie robię z ciebie idiotki, jestem zmęczona, idę pierwsza pod prysznic, ok? – Ucieczka to jedyny pomysł, jaki wpadł Hermionie teraz do głowy.
– Nie robię z ciebie idiotki, jestem zmęczona, idę pierwsza pod prysznic, ok? – Ucieczka to jedyny pomysł, jaki wpadł Hermionie teraz do głowy.
–
O nie! – Ginny podbiegła i stanęła
tak, by zasłonić sobą drzwi łazienki. – Powiedz mi albo będę
ci wiercić dziurę w brzuchu do samego rana! – zażądała z
perfidnym uśmieszkiem.
– Co mam ci powiedzieć? – jęknęła zrezygnowana brązowowłosa.
– Prawdę. Całowałaś się z Malfoyem? – Hermiona miała oczywistą ochotę zaprzeczyć, ale wiedziała, że Gin wyciągnie z niej to prędzej, czy później.
– Co mam ci powiedzieć? – jęknęła zrezygnowana brązowowłosa.
– Prawdę. Całowałaś się z Malfoyem? – Hermiona miała oczywistą ochotę zaprzeczyć, ale wiedziała, że Gin wyciągnie z niej to prędzej, czy później.
–
Tak, ale nie rób mi wyrzutów z tego
powodu, skoro sama całowałaś się dziś z Diabłem. – Najlepsza
obrona to atak, pomyślała Miona z rozbawieniem patrząc, jak Ruda
się czerwieni.
–
Jaaa...
wcale nie!
–
Taak? To czemu masz malinkę na szyi?
– zakpiła. Ginny szybko otworzyła drzwi łazienki i wskoczyła
do środka, by przeglądnąć się w lustrze. Hermiona roześmiała
się szczerze widząc, jak jej koleżanka szuka nieistniejącej
malinki.
–
Jeden zero dla mnie – pomyślała
nie bez satysfakcji.
–
Wredna małpo – warknęła na nią
Ruda wychodząc z łazienki.
– Masz za swoje, nie musiałaś mnie dręczyć – pokazała jej język Herm.
– Opowiesz chociaż jak było? – prosiła Ginny.
– Masz za swoje, nie musiałaś mnie dręczyć – pokazała jej język Herm.
– Opowiesz chociaż jak było? – prosiła Ginny.
–
A ty opowiesz?
–
Jasne! To idź pierwsza, ja pójdę po
tobie, a potem zrobimy sobie babskie pogaduchy do poduchy! –
zapiszczała Ruda podekscytowana. Hermiona zgodziła się, aczkolwiek
z mniejszym entuzjazmem. Jednak zanim zdążyła wyjść z łazienki, Ginny już spała, zwinięta w kłębek na jednej stronie łóżka. Brązowowłosa przyjęła to poniekąd z ulgą. Położyła się obok i przykryła przyjaciółkę, wdzięczna, że będzie mogła spokojnie się wyspać zanim Gin zmusi ją do wyznania tego, co stało się dziś na pewnym mrocznym korytarzu.
z mniejszym entuzjazmem. Jednak zanim zdążyła wyjść z łazienki, Ginny już spała, zwinięta w kłębek na jednej stronie łóżka. Brązowowłosa przyjęła to poniekąd z ulgą. Położyła się obok i przykryła przyjaciółkę, wdzięczna, że będzie mogła spokojnie się wyspać zanim Gin zmusi ją do wyznania tego, co stało się dziś na pewnym mrocznym korytarzu.
***
Niedziela
upłynęła wszystkim na wypoczynku albo, jak w przypadku Hermiony,
na nauce i walce z kacem, który jej dokuczał. Ginny skarżyła się
na ból głowy i kilka zadrapań, których nabawiła się w czasie
bójki z Tracy. Obie dziewczyny nie miały okazji, by pogadać z
Ślizgonami, którzy również najpewniej cały dzień odsypiali
imprezę. Miona zastanawiała się czy Draco myśli o tym,co się
wczoraj stało... Bo ona myślała... i była to strasznie
rozpraszająca myśl.
Gdy w
poniedziałek Hermiona usiadła przy swoim stole, zauważyła, że
Ginny jest czymś bardzo podekscytowana. Ruda prawie wcale nie jadła,
tylko wciąż gapiła się wyczekująco na drzwi wejściowe.
–
A tobie co? – zapytała
brązowowłosa, nalewając sobie kawy.
–
Zaraz zobaczysz! O, idzie Draco! –
Ginny pomachała wesoło do blondyna, a Hermiona spłoniła się
lekko, gdy odwróciła się i stwierdziła, że Malfoy patrzy prosto
na nią. Uśmiechnęła się więc niepewnie i również pomachała.
Blondyn odmachał obu dziewczynom i sam obdarzył je uroczym
uśmiechem. Obie Gryfonki z zdziwieniem zauważyły, że Diabeł nie
pojawił się jeszcze w Wielkiej Sali. Zawsze przecież przychodził
razem ze Smokiem. Hermiona właśnie zabrała się do jedzenia
jajecznicy, gdy jej uwagę przykuło kilka głośnym okrzyków
niedowierzania i wybuchów śmiechu. Spojrzała w stronę drzwi
wejściowych i sama o mały włos nie zakrztusiła się swoim
śniadaniem...
Jestem cała podniecona tym się się wydarzy :D
OdpowiedzUsuńPodziałał ten pocałunek na mnie, niby tak krótko ale tak dosadnie, ta otaczająca ciemność, wyostrzone zmysły - ciekawy zabieg działąjący na wyobraźnię :)