Rozdział
Dwudziesty Trzeci
Okropna
szata w kolorze wściekłego różu, z wyhaftowanym na piersi
wyjątkowo paskudnym, białym kotem, do tego peruka w odcieniu
fioletu, poskręcana w brzydkie loki. Cała ta osobliwa postać
wyglądała jak żywa reklama kiczu i tandety...
Ginny prawie
wpadła pod stół, zanosząc się śmiechem, a cała reszta szkoły
albo śmiała się tak, jak ona, albo była zszokowana tak jak na
przykład Hermiona. Wszystkie
spojrzenia były skupione na
dziwnym przybyszu i chyba właśnie o to mu chodziło...
Blaise rozłożył
ręce jakby chciał przytulić wszystkich na raz.
–
Kocham
was, ludzie! – wrzasnął na całą Wielką Salę. Herm pokręciła
głową
z niedowierzaniem. Ależ Ginny wymyśliła mu karę za wygranie zakładu... Blaise zaczął tanecznym krokiem podążać do przodu.
z niedowierzaniem. Ależ Ginny wymyśliła mu karę za wygranie zakładu... Blaise zaczął tanecznym krokiem podążać do przodu.
–
Kocham
was! – wykrzykiwał raz po raz. – Ciebie kocham, ciebie też
kocham – wskazywał na uczennice Hufflepuffu.
–
Ciebie
jakby trochę mniej, ale też możesz być, Macmillan – wyszczerzył
się do Erniego jednocześnie klepiąc go tak mocno w plecy, że
Puchon zanurkował swoim nosem
w talerzu.
w talerzu.
–
Cmokaski,
urocze brudaski! – krzyknął do chłopaków z Ravenclawu i posłał
im soczystego całusa. Cała Wielka Sala wyła ze śmiechu, podobnie
jak niektórzy nauczyciele. Jedynie Snape wyglądał, jakby ktoś go
przeklął klątwą kwaśnej miny,
a McGonagall sprawiała wrażenie, jakby spodziewała się, że za chwilę piorun trzaśnie
w stół. Dumbledore był wyraźnie rozbawiony i pomachał do Zabiniego, gdy ten uśmiechnięty od ucha do ucha zawołał, że również i dyrektora kocha.
a McGonagall sprawiała wrażenie, jakby spodziewała się, że za chwilę piorun trzaśnie
w stół. Dumbledore był wyraźnie rozbawiony i pomachał do Zabiniego, gdy ten uśmiechnięty od ucha do ucha zawołał, że również i dyrektora kocha.
–
Moje
oślizłe wężyki! Was też kocham, wy moje potworki! – Blaise
zaczął przytulać prawie każdego Ślizgona.
Uczniowie jego domu byli wyraźnie zadowoleni z wystąpienia kolegi,
bo ściskali go z entuzjazmem. Hermiona zachichotała, widząc, jak
Draco zakrywa twarz dłonią i ledwo przez palce patrzy na popisy
swojego przyjaciela. Snape, wyraźnie wściekły wstał wreszcie od
stołu nauczycielskiego i ruszył w kierunku Zabiniego, najpewniej po
to, by wywlec go z Wielkiej Sali i ostro ochrzanić. Jednak Diabeł
był chyba na to gotowy.
–
Profesorze!
Właśnie pana pragnąłem najbardziej zobaczyć! Muszę z głębi
mego serca wyznać, że to właśnie pana kocham naj, naj,
najmocniej! – powiedział, teatralnie kładąc dłoń na piersi,
by potwierdzić swoją szczerość. Uczniowie nie ukrywali swojego
rozbawienia tą sceną, tak samo zresztą jak nauczyciele. Gdyby
wzrok mógł zabijać, Blaise skończyłby właśnie z dwoma
sztyletami wbitymi w czoło, bowiem Snape aż pienił się ze złości.
Chłopak jednak nic sobie z tego nie zrobił, tylko wciąż szczerzył
się szeroko.
–
Czyżby
pan profesor umył dziś włosy? To akurat dziś przypadł ten dzień?
Ależ cudownie trafiłem! Za to kocham pana podwójnie! – zawołał,
gdy Snape, sycząc złowrogo, zbliżył się do niego.
–
Zabini, ty idioto! Natychmiast
przestań się wydurniać! I co ty w ogóle masz na sobie?! –
warknął Severus, ledwo hamując się, by nie sięgnąć po różdżkę.
–
To moja
nowa szata. Prawda, że śliczna? Wiedziałem, że się panu spodoba
i dlatego mam dla pana taką samą. - Diabeł jak gdyby nigdy nic,
otworzył swoją torbę i wyjął z niej taką samą, ohydną, różową
szatę z kotem i wcisnął ją bezpardonowo zszokowanemu profesorowi.
W Wielkiej Sali jakby eksplodowały fajerwerki. Wszyscy ryknęli
śmiechem, patrząc na upokorzenie Mistrza Obrony.
–
Koniecznie
ją załóż, Severusie. Będzie ci bardzo do twarzy – zawołała
Maura SilverSpell ocierając łzy.
–
Ja też
tak sądzę. Proszę mi wybaczyć, ale mimo mojej bezgranicznej
miłości, uważam, że czarny panu nie pasuje. Powinien pan pomyśleć
o zmianie image'u, a róż z pewnością sprawi, że będzie pan
jeszcze bardziej seksi. – Ginny leżała na stole i ledwie łapała
oddech w spazmach śmiechu, a Hermiona sama musiała przyznać, że
dawno się tak nie ubawiła.
–
Ale go
załatwiłaś, przecież Snape go zaraz zabije – skarciła lekko
Rudą.
–
To nie
ja! Kazałam mu tylko założyć różową szatę na śniadanie, nic
więcej, słowo daję – kwiliła Ginny, ocierając łzy.
–
Dość
tego! Wyjdź z Wielkiej Sali Zabini! Ale już! – ryknął Snape,
ciskając szatą o ziemię.
–
Ale tak
sam na sam? Jest pan pewien, że jesteśmy już gotowi na ten etap? –
Blaise zamrugał zalotnie okiem i udał, że płoni się, jak jakiś
podlotek.
–
W.Y.N.O.C.H.A!
– wyartykułował Severus, jakby miał do czynienia z wyjątkowo
tępym dzieckiem.
–
Dobrze,
już dobrze, mój ty słodki brutalu! – zawołał Diabeł.
Odwrócił się machając do wszystkich
–
Kochani!
Zaraz wracam, wyskoczę tylko na małe rendez–vous z naszym
Seviczkiem! Słodkaśne buziole dla was! - Blaise odwrócił się na
pięcie i zalotnie kręcąc biodrami wymaszerował z Wielkiej Sali, a
Snape, wyglądający jak chmura burzowa ciskająca piorunami, tuż za
nim. Ginny ocierała łzy papierową serwetką, a Hermiona wciąż
nie dowierzała, że to wystąpienie przed chwilą miało miejsce.
Blaise niczego nie robił na pół gwizdka. Dał popis, który
Hogwart zapamięta na naprawdę długo.
–
Uwielbiam
go, jest wspaniały – wyjęczała Gin zarumieniona, a jej oczy
błyszczały radością. Hermiona spojrzała na nią z rozczuleniem.
Miło było widzieć, że po wszystkich okropnych przeżyciach, jej
przyjaciółka tak szybko doszła do siebie.
–
Co teraz
masz za lekcje? – spytała Ruda.
–
Eliksiry
– zachichotała Hermiona, ciekawa jak Blaise zachowa się na ich
zajęciach.
–
Ale ci
zazdroszczę! Szkoda, że nie mogę iść z tobą!
–
Pewnie
Snape każę mu zdjąć tę szatę.
–
Oby nie!
Chcę się jeszcze pośmiać – zawołała Ginny.
–
Herm,
skończyłaś? Bo my idziemy już na lekcję – zwrócił się do
niej Harry, choć jego wzrok skupiony był na rudowłosej.
–
Tak, już
idę. – Miona kątem oka spojrzała na Rona, który stał zaraz
obok Harry'ego. Wciąż nie odzywali się do siebie, ale od czasu,
gdy Ginny leżała w Skrzydle Szpitalnym ich relację były ciut
lepsze.
–
Ja też
już idę, mam Zielarstwo – mruknęła Gin wstając. Wyraźnie było
widać, że unika spojrzenia Pottera.
***
Przed Wielką
Salą zastali Blaise'a i Draco, który rozmawiał z przyjacielem.
Kilka metrów dalej, Snape dyskutował o czymś zawzięcie z
SilverSpell. Chyba kłócili się
o wymiar kary Zabiniego.
o wymiar kary Zabiniego.
–
Patrz
Smoku, są i nasze słoneczka! – zawołał Diabeł
entuzjastycznie. – I jak tam, piękności, po nocy z nami macie
już poranne nudności? – zapytał zalotnie mrugając. Harry i Ron
dosłownie oniemieli, a Draco ukrył twarz w dłoniach i z
dezaprobatą pokręcił głową.
–
Diable,
jak ty już coś wymyślisz – skarciła go Hermiona, choć nie
udało jej się ukryć rozbawienia. Ginny natomiast bez skrępowania
podeszła do Zabiniego i rzuciła mu się na szyję. Na ten widok
Harry zachwiał się na nogach, jakby ktoś zdzielił go obuchem po
głowie. Ruda wyściskała Diabła mocno i złożyła na jego
policzku słodkiego buziaka.
–
Jesteś
najlepszy. Dzięki wielkie, że się ze mną założyłeś, choć tak
naprawdę wiedziałeś, że nie wygrasz. Dzięki, bo wiem, że
zrobiłeś to wszystko tylko po to by mnie rozśmieszyć i poprawić
mi humor po tym, co się stało. Nigdy ci tego nie zapomnę, Blaise.
– Ginny uściskała go po raz ostatni, po czym zarumieniona i
wyraźnie szczęśliwa ruszyła w stronę wyjścia. Diabeł wyglądał
na lekko oszołomionego, ale jednocześnie bardzo zadowolonego.
–
Głupi to
ma zawsze szczęście – mruknął Draco.
–
A co,
Smoku, bierz przykład – zaśmiał się brunet.
–
Dobra,
chodźmy już lepiej na Eliksiry – ponagliła ich Hermiona. Ron i
Harry posłuchali jej rady i skierowali się obaj w stronę lochów,
przy czym Harry wyglądał, jakby mu ktoś właśnie oświadczył, że
Voldemort wciąż żyje.
–
Idźcie
przodem, ja muszę poczekać, aż Snape naradzi się ze swoją
przyszłą żoną. Rzucił mnie dla kobiety. Wyobrażacie sobie? –
prychnął Zabini, wyraźnie zdegustowany. Hermiona i Draco
zachichotali i również postanowili iść już pod klasę. Dopiero
gdy znaleźli się sami w korytarzu, Herm poczuła się skrępowana.
Po tym co się wczoraj stało, nie sądziła, że tak szybko znów
znajdą się sam na sam...
–
Jak twoja
noga? – zapytał Draco, by przerwać ciszę.
–
Bardzo
dobrze, dzięki. Mogę ci dać moją rekomendację na magomedyka.
–
Rekomendacja
od ciebie? Chyba od razu bym został dyrektorem Munga – zażartował.
–
Kto wie,
może i samym ministrem zdrowia – zaśmiała się Gryfonka.
Niestety, nie dane im było dłużej rozmawiać, bowiem niedaleko
sali czekał na nich Harry.
–
Herm,
możemy pogadać? – spytał ją, zupełnie ignorując Malfoy'a.
–
Jasne –
odpowiedziała niepewnie. – Zaraz przyjdę – mruknęła do Smoka.
Draco otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak po
chwili tylko kiwnął głową.
–
Chyba
może cię zostawić samą na pięć minut, co nie? – zaatakował
Potter, ledwie blondyn odszedł kilka kroków.
–
O co ci
chodzi? – zapytała go lekko zirytowana, że odezwał się do niej
w ten sposób.
–
Ginny
jest z tym dupkiem? – warknął Wybraniec, wyraźnie zły.
–
Mówisz o
Diable? – upewniła się Miona.
–
Tak! O
tym kretynie, który twierdzi, że spędził z nią noc!
–
Wcale
tego nie twierdził, to był tylko żart, przestań się pieklić
proszę.
–
Chodzi z
nim czy nie?! I tylko nie kłam, że nie wiesz! – złościł się
Złoty Chłopiec.
–
Nie wiem
– odpowiedziała hardo dziewczyna. – A nawet jakbym wiedziała, a
Ginny by mi zabroniła, to bym ci nie powiedziała! A teraz wybacz,
zaraz mamy lekcję. -
Wyminęła Pottera i ruszyła pod klasę.
Wyminęła Pottera i ruszyła pod klasę.
***
–
Czego on
chciał? – zapytał ją Draco od razu, jak do niego podeszła.
–
Nic
ważnego – odpowiedziała lakonicznie. Pod klasą Eliksirów
zgromadziła się już cała grupa, brakowało tylko Zabiniego.
Jednak już po chwili wyraźnie zadowolony Ślizgon zjawił się na
końcu korytarza. Nie miał już co prawda fioletowej peruki, ale
jego szata wciąż była tak samo brzydka.
–
Już
jestem, moje pyzate misiaczki! Tęskniliście za swoim idolem? –
krzyknął, znów rozkładając ręce. Kilku osób parsknęło
śmiechem. Za to Harry popatrzył na niego, jak na jakiegoś
zdechłego robaka. Blaise ściskał właśnie rozchichotaną Pansy.
–
Pierdolony
pajac – warknął z pogardą bliznowaty.
–
Nie
obrażaj go! – upomniał go Ron. Hermiona i Draco spojrzeli
zdziwieni na rudego.
–
On
uratował życie mojej siostrze. Nikt nie będzie go przy mnie
obrażał!
–
Aleś ty
szlachetny, łasico – burknął kpiąco blondyn.
–
Kocham
was wszystkich! – zawołał Diabeł. – Albo nie, po krótkim
zastanowieniu, jednak zmieniłem zdanie. Bo ciebie, Potter, na pewno
nie kocham. Szczerze mówiąc, wolałbym pocałować dupę hipogryfa
niż w ogóle cię dotknąć. Ty, Weasley, też nie patrz na mnie
z taką nadzieją, ciebie też raczej na pewno nie kocham! – Blaise uśmiechał się triumfująco.
z taką nadzieją, ciebie też raczej na pewno nie kocham! – Blaise uśmiechał się triumfująco.
–
O! Ale tu
jest ktoś, kogo kocham naprawdę szczerze. Chodź, stary. Daj pyska!
– Zabini wskazał na Malfoy'a i szeroko rozłożył ramiona.
–
Ani mi
się waż! – ostrzegł go Draco i chwycił Hermionę za łokieć,
po czym pociągnął ją wprost przed siebie, jakby miała być jakąś
tarczą, chroniąca go od czułości Diabła. Jednak brunetowi wcale
to nie przeszkodziło. Podszedł do nich i objął ich dwoje,
praktycznie miażdżąc Gryfonkę pomiędzy sobą, a Smokiem. Plecami
wbijała się w twardą klatę blondyna, zaś z przodu nie widziała
nic, gdyż jej głowa i reszta ciała została przykryta przez tors
Zabiniego. Diabeł, jak gdyby nigdy nic, przytulił ich mocno,
całując najpierw Smoka, a później Mionę w oba policzki.
–
Jesteście
moimi ulubionymi ludzikami na świecie – poinformował ich z
odpowiednią dozą czułości.
–
Fuj! Będę
się musiał teraz odkazić – burknął Draco pocierając policzek.
–
Poproś
Filcha o jakiś środek czyszczący dla nadętych, arystokratycznych
powierzchni – podpowiedział mu Diabeł uśmiechając się
cynicznie. Pewnie przekomarzanki chłopaków trwałyby jeszcze długo,
ale właśnie profesor SilverSpell otworzyła im salę.
–
O nie, na
pewno nie będę siedział z tym czymś! – zawyrokował blondyn,
patrząc
z przyganą na przyjaciela.
z przyganą na przyjaciela.
–
Spoko i
tak wszyscy wiemy, że wolisz inne towarzystwo – mrugnął
porozumiewawczo do Hermiony Blaise.
–
Ja mogę
z tobą siedzieć, Diabełku – zaproponowała Tracy Davis.
–
W życiu!
Po tym, jak w sobotę wytarzałaś się w jedzeniu, walcząc o mnie z
pewną Rudą, seksowną lwicą, jakoś straciłem na ciebie apetyt –
wyznał jej Zabini z wyraźnym niesmakiem.
–
Co?! –
krzyknął Harry wyprowadzony z równowagi.
–
To, co
słyszałeś, bliznowaty. A teraz zamknij buzię, bo wyglądasz jak
gumochłon po przeszczepie mózgu, który się nie przyjął. –
Zabini z miną zwycięzcy wszedł pierwszy do sali.
–
Ja z nim
usiądę – zdecydowała Pansy. Draco bez słowa zajął miejsce
obok Hermiony, co Ernie Macmillan przyjął z dość nieprzyjazną
miną.
–
Wiesz, o
co Diabeł założył się z Ginny, że tak się dziś wygłupił? –
zapytała Miona, jako że pani profesor nie było jeszcze w sali.
–
O to, że
sam zdobędzie 150 punktów w meczu Qudditcha – odpowiedział
blondyn, ustawiając swój kociołek.
–
150? To
chyba nierealne, prawda?
–
Blaise
wcale nie chciał wygrać tego zakładu. Prosił mnie, bym jak
najszybciej złapał znicza. – Hermiona uśmiechnęła się pod
nosem. Ginny miała rację. Diabeł zrobił to dla niej, by jakoś
poprawić jej humor po tym incydencie z próbą samobójczą. Kątem
oka spojrzała na Harry'ego. Był ewidentnie wściekły... I nagle ku
swojemu własnemu zdziwieniu, zdała sobie sprawę, że ona naprawdę
ma nadzieję, że Ginny i Blaise będą kiedyś razem...
***
Występ
Zabiniego trwał cały dzień i był jednym słowem spektakularny.
Wystarczy wspomnieć, że McGonagall prawie zeszła na zawał, jak
Diabeł zaczął jej opowiadać sprośne dowcipy o Szkotach,
SilverSpell upuściła sobie na stopę kociołek, gdy zapytał ją,
czy Snape pod szatą ma naprawdę tak boskie ciałko, jak wszyscy
przypuszczają, Filch gonił go pół godziny wymachując miotłą,
kiedy zapytał go, gdzie można kupić takie śliczne, różowe gatki
jak te, które ma woźny. Jednak nie tylko nauczyciele musieli
zmierzyć się ze spaczonym humorem Ślizgona. Ernie Mcmillan
zaczerwienił się jak piwonia i wybiegł z klasy, gdy Blaise na
Eliksirach poprosił go o podanie fiolki słowami: "Hej
śliczniutki Puchonku, daj swojemu panu fiolkę, a później możemy
zrealizować te twoje kosmate fantazje na mój temat". Milicenta
Bulstrode wyjęła różdżkę i ciskała w Diabła zaklęciami, gdy
ten w drodze na obiad śpiewał dla niej piosenkę: "To, że
teraz jesteś trollem, nie znaczy, że kiedyś nie będziesz
mugolem". Hermiona i Draco ostro go ochrzanili, gdy widząc ich
przed biblioteką krzyknął na całe gardło: "Ratuj się, kto
może! Smok chce pożreć ostatnią dziewicę!". Zabini jednak
nic sobie nie zrobił z ich reprymendy, tylko wyszczerzył się w
szerokim uśmiechu i oświadczył Hermionie, że ma się tak nie
martwić, bo jest jeszcze przecież stara McWiecznieNiewydymana. I
może gniew Gryfonki nie byłby tak straszny, gdyby Blaise się
powstrzymał i nie zaugerował jeszcze głośno, że Hermisia nie
powinna opierać się dłużej dziewiczożerczym planom Smoka, jeśli
nie chce skończyć tak jak opiekunka jej domu. Największy ubaw z
tego wszystkiego miała Ginny, jednak i jej nie dane było uniknąć
wygłupów Blaise'a. Jeszcze przed kolacją gonił Wiewiórkę po
całej Wielkiej Sali krzycząc, że przykro mu słuchać, jak ludzie
twierdzą, że co rude, to wredne
i fałszywe, i dlatego on z przyjemnością pomoże Ginny to zmienić. Jak? A mianowicie, próbując przefarbować jej włosy na zielono. I oczywiście nie planował użyć w tym celu różdżki, tylko pędzla pomoczonego w zielonej, olejnej farbie. Na szczęście, Ginny nadal pozostawała mistrzynią w rzucaniu upiorogacków... Poza tym Diabeł często powtarzał ludziom, że ich kocha. Mało tego, próbował te swoje uczucia okazywać przytulając wszystkich dookoła. Dziewczyny rumieniły się uroczo i niepewnie odwzajemniały uściski przystojniaka Slytherinu, natomiast chłopcy na jego widok pierzchali we wszystkich kierunkach, uciekając tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc... Ups! Może jednak nie ... Najpewniej więc uciekali tam, gdzie pieprz rośnie (i nie ma żadnych diabłów). Jedno było pewne. Ten dzień, cały Hogwart zapamięta na naprawdę długo. Sam Zabini najpewniej też, ponieważ Snape uraczył go w "nagrodę", tygodniowym szorowaniem wszystkich toalet w szkole.
i fałszywe, i dlatego on z przyjemnością pomoże Ginny to zmienić. Jak? A mianowicie, próbując przefarbować jej włosy na zielono. I oczywiście nie planował użyć w tym celu różdżki, tylko pędzla pomoczonego w zielonej, olejnej farbie. Na szczęście, Ginny nadal pozostawała mistrzynią w rzucaniu upiorogacków... Poza tym Diabeł często powtarzał ludziom, że ich kocha. Mało tego, próbował te swoje uczucia okazywać przytulając wszystkich dookoła. Dziewczyny rumieniły się uroczo i niepewnie odwzajemniały uściski przystojniaka Slytherinu, natomiast chłopcy na jego widok pierzchali we wszystkich kierunkach, uciekając tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc... Ups! Może jednak nie ... Najpewniej więc uciekali tam, gdzie pieprz rośnie (i nie ma żadnych diabłów). Jedno było pewne. Ten dzień, cały Hogwart zapamięta na naprawdę długo. Sam Zabini najpewniej też, ponieważ Snape uraczył go w "nagrodę", tygodniowym szorowaniem wszystkich toalet w szkole.
kocham ten rozdział! uwielbiam Blaise'a w tym opowiadaniu. uwielbiam sytuacje z Severusem w Wielkiej Sali. :)
OdpowiedzUsuńDosłownie znów sie popłakłam ze śmiechu! Uwielbiam chumor Blaisea !!!!! Świetnie go wykreowałaś :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, chyba mój ulubiony!
http://miloscwieleznaczen.blogspot.com/
Pozdrawiam.
Zdecydowanie najlepszy rozdział <3 Blaise jest świetny. :)
OdpowiedzUsuńZ ręką na sercu piszę, że jest to mój ulubiony rozdział!
Płakałam ze śmiechu :D To jeden z moich ukochanych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńPowinnaś napisać książkę! Piękne opowiadanie! Czytam już 4 raz! Wciągnęła mnie (strasznie). Mogłabym czytać to opowiadanie całymi dniami i nocami! :D Świetnie piszesz! Masz wielki talent!
Nalepszy rozdział świata.
OdpowiedzUsuńO mój Salzarze! Płaczę ze śmiechu! X'D Najlepszy rozdział X'D
OdpowiedzUsuńPłakałam że śmiechu😂
OdpowiedzUsuń<3 you! Rozdział the best! Już drugi, pzry którym płaczę ze śmiechu... :D xd
OdpowiedzUsuńGarielka
Kocham ten rozdział ❤❤
OdpowiedzUsuńBardzo zabawny rozdział:) Muszę Ci przyznać, że Twoje opowiadania są moimi ulubionymi jeśli chodzi o temat dramione- nie są przesadzone, nie są na pokaz skomplikowane i miło się do nich wraca:)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest najlepszy na świecie! Chyba sie popłakałam ze śmiechu ! =D
OdpowiedzUsuńSłodki Salazarze, czytam to opko piąty raz, ten rozdział znam prawie na pamięć, a i tak wyłam niczym bóbr na karuzeli i chichrałam się jak hiena w psychiatryku XD
OdpowiedzUsuńKoffam niczym Amerykanin fast foody <3 <3 <3
Świetny wpis, uśmiałam się jak głupia! :D
OdpowiedzUsuńO jeju, uwielbiam Diabła w takim wydaniu😍 Kocham ten rozdział😂
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ze śmiechu. Pomimo, że wciax ubolewam nad tym jakim dupljie okazal się Harry (i jak zniszczył swoja przyjaźń z Hermiona). Ten rozdzial jest wysmienity. Blaise przypomina mi blizniskiw Wesley. I love IT 😂
OdpowiedzUsuńPłaczę😂😍😍 Kocham ten rozdział😍😍
OdpowiedzUsuńTego rozdziału dziś mi trzeba było ♥️ cudeńko 😍 popłakałam się że śmiechu, jak zawsze 😂😂uwielbiam ♥️
OdpowiedzUsuńPłaczę ze śmiechu, uwielbiam 😂😂😂😂
OdpowiedzUsuńWłaściwie teraz taki obraz mi się w głowie utworzył, idealny strój na odwzorowanie różowej ropuchy Dolores, na pewno sama by się takiej szaty z kotkiem nie powstydziła 😂
Dialog ze Snape'em to po prostu złoto <3 Uwielbiam ten rozdział ! ♥️
Ginny, ah Ginny powinna być z Diabłem od tego momentu, ile on dla niej zrobił♥️
Ślizgon jak zakocha się raz to przepadł ♥️