Dedykacja dla Neski i Polci91 - bo nieustannie prosiły bym nie zapomniała o TNMŻ...! 😆
Za pomoc w pracy nad tekstem dziękuję Rosalie 💚
💞💞💞
Oddział zamknięty imienia Janusa Thickeya, znajdował się na czwartym
piętrze szpitala Świętego Munga i wchodził w skład oddziałów urazów
pozazaklęciowych. Od czasów powojennych do stałego oddziału dla osób
leczonych z długotrwałych urazów jak np. rodzice Nevilla, dodano jeszcze jedną
– mniejszą salę. Oddział dla osób uzależnionych od alkoholu i innych środków Bartolomeo
Ogdena.
Hermiona załatwiła to tak dyskretnie, jak tylko mogła,
zważywszy na prasę zawsze węszącą dookoła poczynań Wybrańca – nawet jeśli w
ostatnich miesiącach dość znacząco upadł w oczach opinii publicznej z powodu
utraty pracy i głośnego rozwodu.
Uzdrowiciele wstępnie ustalili, że Harry powinien pozostać
na oddziale dwa do trzech miesięcy, by poradzić sobie ze swoimi problemami.
Hermiona miała szczerą nadzieję, że pomoże to przyjacielowi wyjść z jego
problemów. Naprawdę nie chciała, by Harry skończył na samym dnie – lub co
gorsza, po prostu umarł.
Gdy po zostawieniu Pottera w dobrych rękach, uznała, że
skoro jest już na miejscu, to nie zaszkodzi jej zobaczyć się z magomedykiem.
Jej objawy były dość jednoznaczne: niechęć do kawy, ciągłe zmęczenie, lekkie
zawroty głowy i oczywiście opóźniona miesiączka. Mogła
sama rzucić zaklęcie lub zrobić mugolski test, ale skoro już była w okolicy…
Pożałowała swojej decyzji w momencie, gdy tylko weszła na
oddział prowadzenia magicznej ciąży. Nie tylko bowiem wszystkie siedzące tam i
czekające w kolejce czarownice spojrzały na nią, od razu rozpoznając kogo
widzą, ale również siedziała tam jedna z nich – której Hermiona naprawdę nie
miała ochoty spotkać.
Jednak wypełniła już formularze. Mogła usiąść i poczekać,
bez zwracania specjalnie uwagi na Mariettę Edgecombe, która sztyletowała ją
wzrokiem.
Usiadła na wolnym, plastikowym krzesełku i westchnęła cicho.
Nie było sensu uciekać czy przekładać wizyty. Musiała jakoś to znieść.
Po chwili jednak okazało się, że to
wcale nie było takie proste. Marietta przez chwilę widocznie się wahała,
jednak wreszcie podniosła się z krzesła i podeszła, by usiąść na wolnym miejscu
obok Hermiony.
- Co tu robisz? – zapytała, patrząc na nią z ukosa.
- Przyszłam na badanie, tak jak ty – odpowiedziała Hermiona,
ledwo powstrzymując się przed dodaniem na końcu zdania słowa: idiotko.
- To poczekalnia dla kobiet, które są w ciąży lub przyszły
na test ciążowy – oznajmiła Edgecombe.
Hermiona spojrzała na nią i uniosła brew. Naprawdę zdziwiła
się teraz, że Marietta z takim intelektem została kiedyś krukonką.
- Ty… Nie widywałaś się ostatnio z Georgiem, prawda? To nie.. z nim? –
Edgecombe przygryzła nerwowo wargę.
- Czyżbyś się bała, że narzeczony cię zdradza? – Hermiona
starała się opanować złośliwy uśmiech.
- Dużo ostatnio pracuje – burknęła pod nosem Marietta.
- Znam to – Hermiona jednak się uśmiechnęła. – Też dużo
pracował, zanim okazało się…
Kobieta gwałtownie wciągnęła powietrze i wyraźnie pobladła.
Hermiona zdusiła dalszy komentarz. Marietta była w ciąży,
nie powinna jej denerwować. Nie miała pojęcia, czy George już mógł zdradzać
swoją narzeczoną. Nie sądziła jednak, by tak było. Jeśli można było powiedzieć
coś o jej byłym narzeczonym, to z zasady w jej opinii był człowiekiem, który
uczył się na błędach. Miała nadzieję, że naprawdę nie zamierzał w żaden sposób
skrzywdzić Marietty i dziecka, rozbijając ich rodzinę, nim się naprawdę zdołała
stworzyć.
- Kiedy ślub? – zapytała mimochodem.
- Za dwa tygodnie.
- Molly musi szaleć z niecierpliwości – Hermiona
przypomniała sobie, jak jej niedoszła teściowa zachowywała się przed ślubem
Ginny i Harry’ego, a później w czasie planowania wesela jej i Georga.
- Nie bardzo – Marietta skrzywiła się pod nosem. – Ona mnie
nienawidzi. Obwinia mnie za to, że robiłam wasz związek.
- To… To nie było do końca tak – przyznała Hermiona. – Nie
sądzę, by to się udało, nawet jeśli George, nie zadałby się z tobą.
- Serio? – Marietta wyglądała na zaskoczoną.
Hermiona westchnęła cicho. Cóż, to była prawda. Może
odsuwała od siebie wtedy te myśli, ale naprawdę kochała Draco przez cały ten
czas. Jej małżeństwo z Georgiem nigdy by się nie udało, choć być może długo
próbowałaby się okłamywać, że jest inaczej.
- Nie mam do ciebie żalu – przyznała. – Już nie. Mam tylko
nadzieję, że ty i George się dogadacie i będziecie szczęśliwi.
Marietta prychnęła.
- Nie wierzę, że szczerze nam tego życzysz!
- I nie musisz – Hermiona zdobyła się na niewielki uśmiech.
– Ale tak jest. Życzę by wasze dziecko urodziło się zdrowe i było wychowywane w
pełnej i szczęśliwej rodzinie.
Marietta otworzyła usta, najwyraźniej chcąc coś powiedzieć,
ale ten moment wybrała sobie pielęgniarka, by pojawić się na korytarzu i
oznajmić:
- Pani Granger – Malfoy, teraz pani kolej. Uzdrowiciel
Dailwys już czeka.
Hermiona wstała i wygładziła sukienkę.
- Granger…
Odwróciła się w stronę Edgecombe.
- Tak?
- Ja… Dziękuję… I przepraszam. Za wszystko.
- Ja też – Hermiona posłała jej blady uśmiech. – Trzymaj się
Marietto.
Kobieta skinęła jej głową w
odpowiedzi, a Hermiona wchodząc do gabinetu uświadomiła sobie, że o dziwo po
tej rozmowie czuje się jakoś lżej. Miała wrażenie, że kolejny etap jej
życia został zamknięty i to było naprawdę dobre uczucie.
💞💞💞
Miał ochotę rwać włosy z głowy. Trzy dni. Trzy pieprzone
dni, rozbijali się o machinę amerykańskiej biurokracji, która pomimo z pozoru
doskonałego działania, nie mogła znaleźć rozwiązania jego problemów.
Wciąż nie wiedział, dokąd zabrano Tobiasa. Jego maleńki
synek, którego nie widział od wielu tygodni i za którym tak strasznie tęsknił,
był gdzieś sam. Bez mamy, bez taty, bez rodzeństwa, które na niego czekało… A
on mógł tylko składać kolejne podania i formularze, odpowiadać na setki
bezsensownych pytań, a na koniec usłyszeć, że na wszystko potrzeba czasu.
On nie miał czasu! Chciał jak najszybciej odzyskać syna i
wrócić do domu, gdzie tęskniła za nim pozostała dwójka maluchów, oraz jego
dziewczyna, która sumiennie pomagała jego rodzicom się nimi opiekować.
- Zjedz coś – Blaise podsunął mu kanapkę z ministerialnej
stołówki, ale Theodore spojrzał na nią, jak na truciznę. Na samą myśl żołądek
boleśnie mu się skręcił. Nie mógł jeść, nie mógł spać, nie mógł istnieć w
zgodzie z samym sobą, dopóki nie dowie się, co się działo z Tobiasem.
- Starałem się to ignorować, wiesz? – zwrócił się do
Zabiniego, odbierając od niego kanapkę i celując nią prosto do kosza. – To
uczucie pustki i wyrwy w sercu, po tym jak ona zabrała ode mnie Tobiasa i
uciekła do tego mugola. Cieszyłem się, że mam Tilly i Juniora. Była też nowa
praca, no a później Luna… Ale to zawsze we mnie było. Biologicznym czy nie,
Tobby jest moim synem i muszę go odzyskać.
- Nikt z nas nie wątpił, że tak jest – zapewnił go Blaise. –
Myślę, że wszyscy cicho liczyliśmy na to, że Tammy wreszcie się otrząśnie i
jakoś dojdziecie do porozumienia.
- Tak, też szczerze mówiąc gdzieś po cichu na to liczyłem –
Theodore znów przeczesał włosy palcami. – A teraz sam nie wiem, co robić. Ona…
Nie chciałem, by… - głos mu się nieco załamał.
Blaise położył dłoń na ramieniu kumpla i uścisnął je mocno.
- Wiem stary, wiem.
- Cześć – obaj mężczyźni w tym samym czasie unieśli głowy i
spojrzeli na kogoś, kogo w ogóle się nie spodziewali tu spotkać.
- Cześć Howard, co tu robisz? – Blaise podszedł, by uściskać
dłoń mężczyzny.
- Cóż… - Thomas lekko się uśmiechnął. – Wspomniałem kiedyś w
mojej korespondencji z pewną śliczną blondynką…
Theodore natychmiast się zjeżył i podniósł z krzesła, ale
Thomas uniósł dłoń w uspokajającym geście.
- Wspomniałem Lunie, że miałem przyjemność chodzić kiedyś do
jednej szkoły z wiceprzewodniczącym kongresu. Przypomniała sobie o tym i
zadzwoniła dziś rano na mój AurumTel.
- Luna do ciebie zadzwoniła? – spytał z niedowierzaniem
Theodore.
- Tak. Wiem, że jesteście teraz razem, ale i tak nie mogłem
odmówić jej pomocy – Thomas zachichotał pod nosem. – Jest naprawdę urocza…
- Naprawdę możesz nam pomóc? – zapytał Blaise, nie chcąc
pozwolić, by Theo jakoś zepsuł tę szansę z powodu swojej zazdrości o Lovegood.
- Spróbuję – obiecał Thomas, patrząc Theo w oczy.
- Ja… Będę dozgonnie wdzięczny – wykrztusił wreszcie Nott.
- Jeśli obiecasz uszczęśliwić, tę wyjątkową kobietę, to nie
będzie potrzebna żadna wdzięczność – zapewnił go Howard, po czym ruszył w
stronę gabinetu starego przyjaciela.
Blaise i Theo spojrzeli na siebie. Powoli zaczęła świtać im
jakaś nadzieja, że uda się to załatwić. Nie mogli wrócić do domu bez Tobiasa –
niezależnie od tego, jak długo miałoby to potrwać.
💞💞💞
Hermiona starała się nie denerwować. Wiedziała, że pomysł
był spontaniczny i dość niekonwencjonalny, ale poczuła, że musi zrobić coś
więcej, niż tylko mu powiedzieć. Draco był ostatnio przemęczony, bowiem przez
nieobecność Zabiniego i Notta w firmie, miał sporo więcej obowiązków.
Załatwienie wszystkiego zajęło jej dwa dni – dzięki Merlinie
za Kinsgleya, który tym razem był skłonny pomóc – nie będąc akurat przypadkiem
na żadnym dziwnym konkursie ujeżdżania morskich stworzeń. Nie zaszkodziło, że
Hermiona do swojej prośby dostarczyła ciasto z melasą od Adelajdy, które to
Minister Magii pokochał na zabój… Zresztą chyba podobnie jak ich kucharkę,
patrząc na ilość wazonów z kwiatami, jakie w ostatnich tygodniach zdobiły jej
kuchnię.
Denerwowała się. To miejsce… Tyle wspomnień… Nawet sukienka
w podobnym kolorze. Miała tylko nadzieję, że Draco nie będzie za bardzo
zmęczony po cały dniu szarpania się w swojej korporacji, by móc do niej
dołączyć.
Przygryzła wargę i wstała, nerwowo poprawiając sukienkę, gdy
usłyszała kroki na schodach.
- Kochanie? – jego głos był nieco napięty.
- Cześć – przywitała się z uśmiechem, gdy wreszcie pojawił
się na tarasie – na tym samym tarasie latarni morskiej, na której ponad kilka
lat temu jej się oświadczył.
- Co za miła niespodzianka, po ciężkim dniu – Draco podszedł
do niej z uśmiechem, biorąc ją w ramiona i całując słodko. – Miło, że
pomyślałaś byśmy spędzili czas poza domem.
- Ginny i Luna sama zaofiarowały, że zajmą się dzieciakami,
a my powinniśmy trochę odetchnąć po tych ostatnich tygodniach ciągłego napięcia
– Hermiona wzięła męża za rękę i poprowadziła go do jego krzesła.
Nim jednak Draco usiadł, przyciągnął ją do siebie i mocno
objął.
- Tęskniłem za tobą w pracy – wymruczał, niczym zadowolony
kot, składając kilka czułych pocałunków na jej szyi.
- Ja za tobą też – zapewniła go, starając się nie drżeć.
Emocje powoli brały w niej górę.
- Usiądźmy. Sama gotowałaś, czy jedzenie jest zamówione? –
zagadnął zajmując swoje miejsce.
- Adelajda mi pomogła – przyznała. – Ale na przystawkę mam
dla ciebie coś, co sama zrobiłam – Hermiona posłała mu niepewny uśmiech,
czekając aż podniesie srebrną pokrywę, pod którą umieściła swój prezent.
- Zobaczmy więc – Draco uśmiechnął się do żony, nim zerknął
pod nakrycie.
Zmarszczył lekko brwi, patrząc niepewnie na małe, srebrne
pudełko.
- Prezent? Czyżbym był, aż tak grzeczny? – zapytał z
szelmowskim uśmieszkiem.
- Sam zobacz – Hermiona nerwowo splotła palce, patrząc na
niego uważnie.
Draco otworzył pudełko i wyjął z niego podłużną, plastikową
plakietkę. Spojrzał na nią uważnie, po czum rzucił jej szybkie spojrzenie, nim
znów skupił swój wzrok na dokumencie.
- Dowód osobisty… Hermiony Malfoy? – zapytał, dziwnie
ochryple. – Dajesz mi w prezencie pełne przyjęcie mojego nazwiska?
Hermiona uśmiechnęła się do niego i sięgnęła po drugą
paczkę, która dotychczas była zamocowana za pomocą zaklęcia pod blatem stołu.
- Pamiętasz naszą umowę? – wstała i podeszła do męża, by
wręczyć mu kolejny podarunek.
Draco jeszcze raz spojrzał na jej nowy dokument.
- Miałaś zacząć nosić wyłącznie moje nazwisko od chwili… -
głos zamarł mu w gardle.
- Tak – Łzy błysnęły w jej oczach, gdy patrzyła jak odkłada
dowód i otwiera kolejne pudełko, zawierające parę małych, wełnianych bucików.
- O Salazarze – jęknął, łapiąc ją za dłoń i wciągając na
swoje kolana. – Hermiono… - wyszeptał w jej włosy, wyraźnie wzruszony, a jego
duża dłoń, od razu oparła się na jej brzuchu.
- To dopiero szósty tydzień – wyznała. – Ale uzdrowiciele
wszystko potwierdzili.
Draco położył palce pod jej podbródkiem i przyciągnął ją do
mocnego pocałunku.
- Kocham cię najbardziej na świecie – wyszeptał w jej usta.
– I nie potrafię sobie przypomnieć, bym był kiedyś szczęśliwszy niż teraz,
właśnie w tej chwili, mój promyczku.
- Ja też cię kocham – zapewniła z czułością. – I również
jestem szczęśliwa.
- Więc zaczynamy pierwszy etap – Draco uśmiechnął się
cwanie.
- Czego?
- Stworzenia siedmiu smoków z Wiltshire.
Hermiona zachichotała, obejmując go mocno za szyję. Spełniło
się ich marzenie. Mieli zostać rodzicami. Mieli być prawdziwą, pełną rodziną.
Malfoyami. Już na zawsze.
💞💞💞
Theodore starał się czegoś nie rozbić, albo nie rzucić
jakiejś paskudnej klątwy. To miejsce – to okropne, ponure miejsce było tak
straszne, że aż cierpła mu skóra. Jak można było oddać tam maleńkie, bezbronne
dziecko? Niby wiedział, że według mugolskiego prawa, jego synowi nie mogła stać
się tam żadna krzywda, ale i tak był przerażony i zniesmaczony, że Tobby musiał
tam być.
Dwóch amerykańskich odpowiedników aurorów, towarzyszyło jemu
i Zabowi do sierocińca, w którym został umieszczony Tobias – według tego, co
agentom MACUSY udało się ustalić, po interwencji Thomasa Howarda u jego
przyjaciela ze szkolnej ławy.
Byli to kobieta po czterdziestce imiennie Chloe i młokos,
prosto po szkoleniu o imieniu Sam lub Sim – Theo nie potrzebował tego dokładnie
wiedzieć.
Musiał przyznać, że agenci działali sprawnie – kilka zaklęć
rozpraszających, kilka monitorujących na personelu, dokumentach i już po kwadransie
mogli wejść do sali, gdzie według wszelkiego prawdopodobieństwa był Tobias.
Gdy Theodore wreszcie mógł podejść do starego, lekko
odrapanego łóżeczka, prawie się rozpłakał. Jego syn wyraźnie urósł przez te
kilka tygodni, ale mimo to, gdy stanął nad nim, Tobias się uśmiechnął – a jego
oczy błysnęły, jakby go rozpoznał.
- Syneczku… - Theodore wyjął malucha z łóżeczka, tuląc go do
siebie. Nigdy nie mógłby kochać go mniej, niż w chwili, gdy w szpitalu, tuż po
jego urodzeniu wziął go na ręce.
- Jest pan pewien, że to pański syn, panie Nott – zapytał
Sam czy Sim.
- Absolutnie – potwierdził, biorąc drżący oddech ulgi.
Nareszcie!
- Wspaniale, w takim razie zabierzemy go do naszego ośrodka
– Chloe próbowała zabrać Tobbiego z rąk Theodora.
- Co? – zapytał Zabini, nim Nott zdążył otworzyć usta.
- Taki mamy rozkaz. Mamy odzyskać małego czarodzieja i
dostarczyć go do magicznego ośrodka dla sierot, aż państwo skończą załatwiać
jego dokumenty – poinformowała agentka, na szczęście rezygnując z próby
odebrania Theodorowi syna.
- To jakieś bzdury! – wściekł się Theo. Wiedział, że nie
odda im już Tobiasa, chyba że po jego trupie.
- Według prawa dziecko zostanie oddane jak przyjdą po nie
obydwoje rodziców, jeśli obydwoje są czarodziejami – zdefiniował młodszy agent.
- Kpicie ze mnie? – warknął Theodore. – Przecież mówiliśmy,
że jego matka…
- Mieszka w Anglii – przerwał mu szybko Blaise. – Ale to nie
problem. Ściągniemy ją tu świstoklikiem.
- Dobrze. Zapraszam za mną. Myślę, że przez kilka godzin
będzie mógł pan być w pobliżu syna. Personel ośrodka zapewne się zgodzi – Chloe
zdobyła się na cierpki uśmiech, ruszając do wyjścia.
- Ich biurokracja jest tak popieprzona, że sami tego nie
ogarniają – mruknął Blaise, gdy wychodzili z sierocińca. – Nie ma sensu się z
tym szarpać. Mam plan.
- Oby dobry – Theo rzucił mu spojrzenie z ukosa.
- Będziemy się tym martwić, jeśli nie zadziała – Blaise
uśmiechnął się do przyjaciela, licząc, że już wkrótce obaj wraz z synem Theo,
będą mogli wrócić do domu.
💞💞💞
- Ciocia Ginny będzie cię kochać. I rozpieszczać. I nauczy
cię jakie są najlepsze drużyny Quidditcha, tylko nie słuchaj swojego taty i
wujka Zabba, gdy będą mówili, że to nie Harpie z Holyhead… – Ginny od trzech
kwadransów gruchała do brzucha Hermiony, stanowczo zabraniając jej układania
książek na półkach i każąc jej zajmować się wypisywaniem cennika.
- To będzie straszne – Hermiona roześmiała się do
przyjaciółki. Chciała poczekać, aż Blaise, Theo i Luna, która wyjechała do nich
wczoraj wieczorem, będą w domu, by ogłosić szczęśliwą wiadomość, ale Ginny
czekała na nią i Draco, gdy wrócili z romantycznej kolacji, a Malfoy nie mógł
się doczekać, by nie podzielić się z całym światem radosną nowiną o tym, że
wkrótce zostanie ojcem.
Ginny płakała z radości, a Hermiona przyjęła to z ulgą.
Cieszyła się, że Ruda nie poczuła się przy niej nieswojo z powodu tego, że sama
niedawno straciła dziecko.
- Przyznasz wreszcie, że Draco się popłakał, jak się
dowiedział? – nalegała Ginny.
- Nie mogę – Hermiona zachichotała. – Zamordowałby mnie za
to!
- Proszę cię Herm… Muszę wiedzieć! Blaise mi nie daruje,
jeśli mu tego nie opowiem – Ginny uśmiechnęła się złośliwie.
- Lepiej ty powiedz, jak poszła ci rozmowa z mamą. Ledwo o
tym wspomniałaś.
- Dobrze. Chciała byśmy przyszli z Zabinim na ślub Georga i
tej dziwki… - Ginny skrzywiła się z niesmakiem.
- Powinniście to zrobić.
- Mowy nie ma! To już nie jest mój brat, po tym wszystkim,
co odwalił, a jej nie mogę znieść!
- Ona jest w ciąży Ginny i wychodzi za mąż, ze świadomością,
że twój brat jej nie kocha. Spotkałam ją w św. Mungu i z miejsca spytała mnie,
czy mogę być z nim w ciąży. Jest nieszczęśliwa i niepewna.
- To nie mój problem! – zirytowała się Ruda.
Hermiona wstała i położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki.
- George to mimo wszystko twój brat, a ty powinnaś zrobić
wszystko, by rodzina zaakceptowała Zabiniego, gdy już się pobierzecie. Nawet
nie wiesz, jakie masz szczęście, że wciąż ich masz – Hermiona uśmiechnęła się
smutno.
- Herm… - Ginny ujęła jej dłoń i uśmiechnęła ją mocno. –
Jeszcze kiedyś się doczekasz! Firma Dracona znajdzie przeciwzaklęcie…
- Postanowiłam go poprosić, by przestał szukać – Hermiona
puściła rękę Ginny, po czym przeszła do frontu księgarni i wyjrzała przez duże
okno na pochmurne dziś uliczki Hogsmeade.
- Naprawdę? Jesteś gotowa odpuścić? Po tylu latach? – w
głosie Ginny było słychać niedowierzanie.
- Draco mówił, że mają już pierwsze całkiem udane próby w
innych przypadkach – Hermiona westchnęła ciężko. – Jednak jeśli na moich
rodzicach, by się to nie udało, to znów złamałoby mi serce. Nie chcę się tak
czuć. Nie teraz, gdy znów mam prawdziwą, własną rodzinę. – Położyła dłoń na
swoim wciąż płaskim brzuchu i uśmiechnęła się czule. To było właśnie to – jej
przyszłość, konieczność ruszenia dalej.
- Rozumiem – szepnęła Ginny.
- Cieszysz się na wielkie otwarcie? – Hermiona postanowiła
zmienić temat i rozejrzeć się, po prawie gotowej w całości nowej księgarni
Ginny.
- Bardzo! Nie mogę się już doczekać pierwszych klientów! –
Ruda, aż iskrzyła od entuzjazmu. – Mam nadzieję, że rotacja wieczorków
poetyckich pomiędzy naszymi księgarniami, nikogo nie zniechęci.
- Na pewno nie – zapewniła ją Hermiona. – Zwłaszcza, że
Adelajda nadal obiecała szykować nam przekąski.
- A twój pomocnik przyniesie je zawsze tam, gdzie będzie
Susan. Nadal smali do niej cholewki – Ginny zachichotała.
- Olaf jest bardzo ambitny. Pracuje u nas, by zebrać
pieniądze na rozkręcenie własnego interesu. Susan nie powinna go unikać –
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Uwielbiała to, jak wiele zakochanych par
miała obecnie dookoła siebie. Za nic, by tego nie zmieniła.
- W każdym razie, przemyślałam to sobie. Ja i Blaise weźmiemy
ślub, jak nasza chrześnica będzie już na tyle duża, by mogła wziąć udział w
weselu.
- Chrześnica? – zapytała ze zdziwieniem Hermiona.
- Mała panna Malfoy – Ginny wskazała na brzuch przyjaciółki.
- Skąd pomysł, że to będzie dziewczynka? – spytała z
rozbawieniem.
- Bo marzy mi się malutka dziewczynka, którą mogłabym
ubierać w piękne sukienki! – Ginny miała tęskny wyraz twarzy. – Chciałabym, by
miała loki, ale kolor włosów Malfoya, za to może mieć twoje oczy…
- Dziękujemy bardzo ciociu Ginny, wystarczy tych wizji –
skarciła ją Hermiona, mimo wszystko nie tracąc uśmiechu. – A co Blaise na to,
że będziesz chciała czekać tak długo?
- Nic mu do tego – Ginny głośno otrzepała ręce z kurzu. – To
mój ślub, a on ma się tam tylko pojawić, dobrze wyglądać i wypaść lepiej niż ten
pijak Potter.
- Jestem pewna, że wypadnie lepiej – Hermiona powiedziała to
z przekonaniem. Blaise nigdy nie zawiódłby swojej panny młodej, tak jak zrobił
to Harry – upijając się na własnym weselu z dawnymi przyjaciółmi z Gryffindoru, prawie do nieprzytomności.
- W porządku. Jeszcze dwa kwadranse i możemy przenieść się
do domu – zdecydowała Ginny.
- W takim wypadku przejdę się do tutejszej apteki, by
sprawdzić czy mają w niej witaminy dla kobiet w ciąży. W tej obok Esów na
Pokątnej, akurat czekali dziś na nową dostawę.
- Dobrze, tylko uważaj! Draco by mnie zabił, gdybym cię nie
dopilnowała – Ginny posłała jej przekorny uśmiech. – Obiecałam
mu, że teraz często będę miała na ciebie oko.
Hermiona z dezaprobatą pokręciła głową.
- On się nigdy nie poprawi, naprawdę – stwierdziła,
zabierając zza lady swoją torebkę i kierując się do wyjścia.
Szkocki początek jesieni był dość chłodny, dlatego wyjęła z
torby ciepły szalik i owinęła nim szyję. Naprawdę nie zamierzała zmarznąć.
Była jakieś pięćdziesiąt metrów od wejścia do apteki, gdy na
jej drodze stanął wysoki, barczysty mężczyzna. Miał rozmierzwione, czarne włosy
i brzydką szramę na policzku. Hermiona z miejsca stwierdziła, że to jakiś
włóczęga, który najpewniej chce prosić o kilka sykli, by kupić jakiś mocniejszy
trunek na rozgrzanie.
- Tak w zasadzie to Malfoy, ale tak – odpowiedziała, czując
dziwny dreszcz niepokoju. Asekuracyjnie postanowiła sięgnąć po różdżkę.
- W takim wypadku… Mam coś dla ciebie – mężczyzna mocno
złapał ją za nadgarstek, sprawiając, że nie była w stanie wyjąć różdżki. – Z
pozdrowieniami od Lindy Ferson – warknął, a w jego drugiej dłoni, nagle błysnął
srebrny nóż.
💞💞💞
Witajcie po długiej przerwie od TNMŻ...! 😁
Dużo ostatnio myślałam o tej historii i o tym, że poniekąd podzieliła losy "W otoczeniu wroga", gdzie też końcówka jakoś mnie zablokowała i ciężko było mi ruszyć dalej. W przypadku WOW pomogło postanowienie, że nie będę tego rozwlekała na siłę i tak powstał epilog. Postanowiłam, że tutaj zrobię to samo. Chciałam, by opowiadanie przekroczyło 100 rozdziałów, ale musiałabym przeciągnąć tę fabułę do nierozsądnych ilości, a nie o to przecież w tym chodzi. Zatem rozdziałów będzie 95 - zamykamy wszystkie wątki, kończymy dramy i podążamy prosto do epilogu 😉.
Mam nadzieję, że uda się to osiągnąć już w najbliższych tygodniach, tak więc wpadajcie - zaglądajcie, bo sama nie wiem kiedy wpadnie ciąg dalszy 😋
PS. Oczywiście publikacja TNMŻ nie ma żadnego wpływu na publikację "Przyrzeczonej", która będzie odbywała się zgodnie z planem.
Dostałam ostatnio zapytanie, czy planuje jakiś prezent dla czytelników tej historii, którzy sumiennie komentowali. W pierwszej chwili nawet nie miałam pomysłu, co by to mogłoby być, ale... W końcu wpadłam na jeden 😛 Tak więc ogłaszam, że będzie drobny prezent z uniwersum TNMŻ tylko dla komentujących 😉 Mam już wstępną listę osób, które na pewno go dostaną, a z resztą będę się kontaktować już po opublikowaniu epilogu.
Wielkie buziaki!
Venetiia
Pierwsza :*
OdpowiedzUsuńDruga !
OdpowiedzUsuńSkoro sie odezwałam tutaj wypadałoby coś napisać :) Kochana dziekuje za dedykacje. Po raz kolejny sie jej nie spodziewalam. Wiesz jakie są odczucia moje co do tego opowiadania. Jest numerem 1. I jezeli ktos zarzuci ze jest głupie to osobiście znajdę i poćwiartuje na kawałki i rzucę na pożarcie hipogryfom :D oj lepiej ze mną nie zadzierać! <3 kiedy można się spodziewać kolejnego rozdzialu :D
UsuńJezu, tak długo na to czekałam. To jest jedną z moich ulubionych opowiadań. I za każdym razem z niecierpliwością oczekiwałam kolejnych części. Przepraszam, że męczyłam cię tak z pytaniami tu jaki i na grupie Dramione kiedy będzie kolejnych ale jestem strasznie niecierpliwa 😆😆
OdpowiedzUsuńI super, że powstanie uniwersum tej historii mam nadzieję że też będę mogła ja przeczytać.
Tyle cukru i przecięłas to wszystko tym nożem ? 😱😱 a już myślałam że to koniec dram🥺🥺.. bd czekać jak na szpilkach jak to się skończy.. Ty wiesz jak budować napięcie..
OdpowiedzUsuńaaaaa...wspaniały rozdział!! Oczywiście poprawił mi humor. Jak przeczytałam fragmnet, że mieli być szczęśliwą rodziną., to wiedziałam, że coś się odwali. Po prostu wiedziałam. Matko, mam nadzieje, że dzidziusiowi nic nie będzie, bo tak czekałam na tą ciążę. Ginny w TNMŻ strasznie mi się podoba, a tekst, że Blaise ma się tylko pojawić przezabawny haha dużo weny życzę! x
OdpowiedzUsuńCOŚ MI SIĘ TU NIE ZGADZA... "kończymy dramy" i zakończenie "Z pozdrowieniami od Lindy Ferson – warknął, a w jego drugiej dłoni, nagle błysnął srebrny nóż." Przecież to się wyklucza!
OdpowiedzUsuńCzyżby Luna była "matką"? :D Zabini to jednak myśli...
Cieszę się, że już niedługo dobrniemy do końca, bo już nie moge się doczekać epilogu!
Powiedz że nie zrobiłaś tego i nie skończyłaś w takim momencie:)
OdpowiedzUsuńSuper rodzina malfoyów się rozrasta 🥰 i wszyscy szczęśliwi no ale ta końcówka jeszcze głupią pinda musiała się gdzieś znaleźć 🤦🏽♀️ a coś mi się wydaje że matka dziecka Theo zostanie nie kto inny jak luna 😏 znaczy fajnie by było a Blaise ma zawsze różne pomysły 🤭
OdpowiedzUsuńTNMŻ to jedno z tych opowiadań, które łatają mile serce. Nie wiem jak inaczej mogłabym określić to co czuje, gdy je czytam.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że zawiera one przyziemne tematy, które dotykają nas wszystkich na co dzień.
Mam nadzieję, że Hermiona po ostatniej scenie wyjdzie cało z sytuacji. Bądź co bądź nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
Czekam.
Dziękuję za Twoją twórczość i do następnego. 😊
Ekstra! Ten wtorek od rana był tak dobijający, jak tylko zobaczyłam post na FB od razu poczułam się lepiej!
OdpowiedzUsuńRozdział super, rozwiązują się różne sprawy, niech już uda się zabrać malucha do domu 😞 super, że państwo Malfoy zostaną rodzicami!
Ale końcówka jest bardzo niepokojącą... znowu ta nieszczęsna Linda. Jakim trzeba być człowiekiem żeby posunąć się do takich czynów?! 😑
Mam nadzieję, że zjawi się jakoś rycerz i uratuje nasza główna bohaterkę z opresji!
Czekam jak zawsze z utęsknieniem na kolejny rozdział ❤
❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńCieszę się że powoli wszystko się już prostuje ale trochę przykro że jeszcze trochę i już koniec ☹️ mam nadzieję, że nie dasz nam długo czekać po takiej końcówce! Oby pojawił się Draco albo ktoś inny i w końcu ogarnął Ferson bo przesadza 🤬 czekam niecierpliwie, weny! 🥰
OdpowiedzUsuńTak! Tak długo czekałam na ten rozdział ❤️ mam nadzieję że Hermiona zdąży wyciągnąć różdżkę żeby się obronić 😯 tak długo czekali na to dziecko, nie może mu się teraz nic stać 😊
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny ponieważ nie mogę się doczekać następnego rozdziału ❤️🔥❤️🔥
wiedziałam źe to tak wredna baba Ferson! Nie potrafi sobie odpuścić naszego Smoka! Oby Hermionie i dziecku nic się nie stało!!
OdpowiedzUsuńLuna jako matka? Zabb to jednak geniusz ale kurde to trochę bardzo ryzykowne.
Już się nie mogę doczekać kolejnych choc serce boli że zaraz koniec.
Mam ciężki dzień a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńKocham całą ich ekipę. I znowu drama
Coś się wreszcie dzieje :) cudnie
OdpowiedzUsuńNo i znowu zakończone w tak nieodpowiednim miejscu! Szalenie pokochałam tą historię i poprostu to skandal znowu kończyć w najciekawszym momencie 😁!
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się ze szczęścia Draco i Hermiony, mam nadzieję, że dziecku nic się nie stanie 😬😬
Teo, biedny Teo, trzymam mocno kciuki, żeby szybko uporał się z tą biurokracja i wrócił wreszcie z synkiem do reszty ferajny ☺️
Świetny rozdział, czekam na ciąg dalszy tego emocjonującego zakończenia! 😁❤️❤️
Już miałam w głowie komentarz 'jak słoodko' a tu takie zakończenie!
OdpowiedzUsuńNie ukrywam też, że bardzo mnie cieszy informacja, że publikacje Przyrzeczonej nie są zagrożone 😉 :D
O nieee, oby Hermionie nic się nie stało:((( Ferson też powinni odstawić do Munga.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
Jestem!! Ależ ja tęskniłam za tym opowiadaniem 🥺 zaczęło sie od przeczytaniu go w tamtym roku na wattpadzie a do tej pory się nim bardzo ekscytuje ❤️❤️
OdpowiedzUsuńCzy to oznacza, że zostały tylko 3 rozdziały w sumie? ;ccc uwielbiam ta historię i wielką miłość Dramione ♥ naprawdę sie wzruszyłam jak Hermiona powiedziała Draco o bobasku!! ♥♥ idealne to było! przewspaniałe
OdpowiedzUsuńale miło, że podążają w stronę swoich szczęśliwych zakończeń! ale jednak ta ostatnia scena!! co tam się stanie?! jak można kończyć w takim momencie? ;cc
dużo weny i zdrówka! ♥
Nareszcie 🥰
OdpowiedzUsuńOby tylko nie ugodził Hermiony w brzuch 😲😥
Długo kazałaś czekać Ale jak zwykle.rozdzial cudowny, niestety było zbyt kolorowo cały rozdział więc się musiało coś wysarzyc, oby nie poroniła tylko, oby ja ktoś uratował. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału:D
OdpowiedzUsuńI przerwała w takim momencie,choć muszę ogarnąć od początku cała fabułę,to i tak czytam🤣🤣
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Hermiona wyjdzie z tego cało😱😱😱 co za kolejną durna inteygantka 🙈🙈🙈 Linda to zlo wcielone! Mam nadzieję,że Draco powyrywa jej za to nogi z d.... I nie tylko....
Jestem niezmiernie ciekawa zakończenia tej historii 💚🧡❤️
Ściskam 🚀🚀🚀🚀
Nareszcie 😍 ledwo wysiedziałam w pracy jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział 😍
OdpowiedzUsuńKończymy dramy? A tu nagle się pojawia jakiś dziad z pozdrowieniami od tej całej Ferson? 😅
Jak my mamy czekać na kolejny rozdział 🙈 taka końcówka, czekam jak na szpilkach... Jak my wszyscy pozdrowimy ta Ferson to się zdziwi 🤬🤬🤬
OdpowiedzUsuńA i zapomniałam, jak ja czekałam na TNMŻ ❤❤
UsuńDokładnie 😂😂 gang venetii się do niej przejdzie
UsuńPosądzono mnie, że mam sektę, ale gang - nigdy :D Ale byłoby super :D
UsuńJeśli nabór do gangu jest jeszcze otwarty to ja jestem chętna 😂
UsuńJak ja kocham tnmż, jest to zdecydowanie moja ukochana książka. Przyznam, że przez teraz nie mów żegnaj zapałałam ogromną miłością do Dramione
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz zakończyć rozdział..teraz po nocach nie będę spala zastanawiając się co z Hermiona I czy z dzieckiem będzie wszystko dobrze...przeczytałam to opowiadanie chyba 5 razy i dalej je uwielbiam czekam niecierpliwością na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńAle super niespodzianka na średnio udany dzień! W sumie ciesze się, że zostały tylko dwa rozdziały, bo wtedy będę mogła od razu rzucić się w wir czytania TNMŻ od nowa już 3 raz❤️ Uwielbiam tę historie! Jeśli dobrze pamietam, to zaczęłam ją czytać w momencie kiedy dostępnych było 30 rozdziałów, bo wtedy po pewnej przerwie na nowo odkryłam Twojego bloga, i przypomniałam sobie wszystkie Twoje perełki które uwielbiałam lata temu❤️
OdpowiedzUsuńJejku, jak miło po całym dniu w pracy przyjść tutaj i dostać taką niespodziankę! I jeszcze tyle się dzieje! :O Miałam taką wielką nadzieję, że przeczytamy o brzuszkowej Hermionie w tym opowiadaniu 💚
OdpowiedzUsuńAle zakończenie... Trzymam mocno kciuki, żeby to się dobrze skończyło 💕
Z jednej strony smutno, że nie zostało już dużo rozdziałów i opowiadanie zbliża się do końca, a z drugiej strony już się nie mogę doczekać zakończenia 🥰
Taka cudowna niespodzianka po okropnym dniu. Nie mogłam się doczekać tego rozdziału chyba codziennie sprawdzałam czy nie ma czegoś nowego 😅
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny!
A dla ciebie weny weny i jedzenie raz weny bo wiem jakoe to okropne uczucie tak soe zablokować ❤
Muszę przyznać, że szczerze mam nadzieję, że Draco spełni swoje marzenie o własnej drużynie Quidditcha 😂
OdpowiedzUsuńNo i nie mogę doczekać się końca żeby móc przeczytać jeszcze raz całość 😁😍 weny!
WRESZCIE!!!! Ja wiem, że Nam po tej stronie łatwo tak mówić, że nie ma, że długo itd. Nie przejmuj się My tak psioczymy, bo po prostu nie możemy się doczekać tego co będzie dalej. Ja osobiście mam dla Ciebie wielki podziw Venetiio, za to, że mimo kilku historii pisanych w tym samym czasie to ciągle każda się spina i trzyma swoich wątków.Bardzo bardzo czekałam na kolejny rozdział, tylko dlaczego znowu kończy się dramatem????
OdpowiedzUsuńJak żyć Venetiio, jak żyć....????
Wiedziałam że to była Linda 🤣🤣
OdpowiedzUsuńNO NIE😲😲 CO TO ZA KOŃCÓWKA!! Przecież ja nie wytrwam do następnego rozdziału! Jak coś się stanie Hermionie, to sama uduszę gołymi rękami tę Ferson😡
OdpowiedzUsuńAle jak to jeszcze tylko dwa rozdziały i koniec.... O nie uwielbiam to opowiadanie... Nie mogłam się doczekać kontynuacji.... I jeszcze w takim momencie zakończyłaś rozdział.... Codziennie wchodzę i sprawdzam czy jest już coś nowego. No cóż życzę Ci weny i liczę że Przyrzeczona będzie dłuższa
OdpowiedzUsuńJasna cholera kobieto czy ty chcesz nie do zawału doprowadzić?! W takim momencie kończyć! Ale dobra muszę ochłonąć. Strasznie smutno że historia się już kończy. Mam sentyment do tego opowiadania. To dzięki niemu pokochałam Dramione do takiego stopnia że czytam teraz tylko to. Rozdział jak zwykle świetny. Mój pisk jak Draco dowiedział się o ciąży było słychać w innym kraju. Pozdrawiam i dużo weny ❤️
OdpowiedzUsuńKurcze tak się cieszyłam, że pojawił się nowy rozdział ale chyba odzwyczaiłam się od tego opowiadania... Może nie mam ostatnio nastroju do takich rodzinnych, przesłodzonych klimatów i czytania o uroczych bucikach i wzruszeniach. Może już staję się zgryźliwą starą babą 😁 I trochę mnie uwiera nazwanie rodziny prawdziwą i pełną tylko kiedy pojawi się dziecko. Ale takie podejście w sumie pasuje do bohaterów opowiadania. Najbardziej czekam na domknięcie wątku Theo i Luny. Życzę weny kochana autorko ❤
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie uważam, że rodzina musi mieć dzieci, by nazwać się pełną - ale Hermiona z tej opowieści tak :) Też chyba właśnie dlatego, że to dramione jest raczej słodkim rodzajem ich relacji miałam taką blokadę - jakoś wolę ostatnio te wątki pełne wątpliwości w "Przyrzeczonej" :D
UsuńNo właśnie może ten rozdział mi nie podszedł bo strasznie się wkręciłam w "Przyrzeczoną" i tamtejsze dramy :D
UsuńPopieram, ja też właśnie najbardziej czekam na rozwinieńcie wątku Luny i Teo. Oni tak zasługują na szczęście 🥰
UsuńZaskoczyłaś mnie że mimo zamykania tematu TNMŻ dajesz jeszcze jakieś dramy ale od razu za tą myślą przyszła kolejna: hallo Aga przecież to jest VENETIIA najbardziej pomysłowa autorka dramatycznych zwrotów akcji podsycająca wyobraźnię i budująca napięcie jaką do tej pory poznałaś 🤩 dlatego nic dziwnego że mimo finiszu wplatasz kolejne dramatyczne wątki 😁
OdpowiedzUsuńTak teraz myślę że chyba nasze frustracje i ciągle dyskusje co tam znowu wymyśliłaś budują w Tobie dodatkową siłę to tworzenia 🤔 nie wiem czy mam rację ale chciałabym żeby każdy komentarz tak na Ciebie działał 🙃😉😘
Rozdział zaskakujący serio... Ja już nie wiem co pisać żeby się nie powtarzać ale z drugiej strony skoro nadal jesteś na dobrej fali i każda publikacja jest tak dobra to co tu więcej ubarwiać 😉😊 przecież prawda sama się obroni 💪😁😘
Jej jest w końcu tyle czekałam na ten rozdział . Jestem wielka fanką tego opowiadania ❤️
OdpowiedzUsuńW takim momencie 😰
OdpowiedzUsuńO nie w takim momencie koniec??? Ale rozdział cudowny, zupełnym przypadkiem przed opublikowaniem powtarzałam sobie cała serię 😂💚💚💚💚
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
I przy takich zakończeniach nie wiem czy się cieszyć z pojawienia rozdziału czy nie 😅 Nie no, ja zawsze się cieszę z każdego rozdziału jaki się pojawia, niezależnie od opowiadania i tego, które bardziej mnie fascynuje.
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie ma co na siłę przeciągać i przedłużać, to może pozbawić satysfakcji Ciebie i czytelników
O nie 😭😭😭😭😭😭 co ta Linda znów uknuła 😭😭😭😭😭 o jak teraz wytrzymać na ciąg dalszy 😭😭😭😭
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny - emocjonujący 💚💚💚💚💚 i przesłodki 😊😊😊😊 oby to jednak był chłopak 🤞🤞🤞🤞🤞
Nie wierzę, że zostały tylko 2 rozdziały i będzie koniec 😓 Smutno mi bardzo na tą myśl 😓
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak zawsze będzie happy end 😁
Mega, że Hermiona jest w ciąży! To dopełni idealnie ich mała rodzinkę ☺️
Tylko o zgrozo co tam się stało na koniec 😱 Czuję, że czekają nas intensywne dwa rozdziały!
Znowu ta szuja?! Niech ktoś ją Avadą potraktuje żeby spokój był 😡😡😡😡
OdpowiedzUsuńFajnie że Hermionie ulżyło po rozmowie z Marieta, po co sobie nią nerwy psuć. No i super że jest w ciąży 😁 wreszcie jest Panią Malfoy 🤩
Czyżby Zabini postanowił ściągnąć do Stanów Lune do odzyskania Tobiasa?
Wiem, że to najgorsze pytanie z możliwych, ale... Kiedy będzie następny rozdział???
W takim momencie :o ja potrzebuje więcej i więcej 🤣 Dużo weny życzę i czekam na następne rozdziały 🤩
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Wiedziałam, że ta małpa Ferson coś wykombinuje. Oby tylko małemu Malfoyowi (myślę, że to będzie jednak chłopiec) nic się nie stało. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawi się także ROS, bo to moje ulubione opowiadanie ❤️ Pozdrawiam i życzę duuuuzo weny
OdpowiedzUsuńLilak
Piękny pomysł z kolacja na latarni…jestem zakochana w tym fragmencie . Pomysł z dowodem i reakcja Draco - cudowna🥰 bardzo się cieszę, ze historia dalej trwa . Uwielbiam Draco w takim wydaniu jak w tej opowieści ❤️ Ta historia, mimo ze jeszcze nieskończona należy do mojej nienaruszalnej (28 🙈) 10 top opowieści . Jak tylko ukaże się epilog to lecę następna rundkę po rozdziałach :D Weny Veniku ! 😁
OdpowiedzUsuńOgromna niespodzianka ;) z jednej strony cieszę się, że powoli ta historia się kończy, ale z drugiej strony jest mi niesamowicie smutno, bo przywiązałam się do bohaterów. Cały rozdział super czuć w nim że historia zmierza do końca, sprawy wychodzą na prostą, ale na koniec musiało się coś stać🙈 oby wszystko się dobrze skończyło.
OdpowiedzUsuńDużo weny! 🤞😁 I czekam na kolejne publikacje z niecierpliwością 😁
NIEEE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE WSPÓŁCZUJĘ TEJ KOBIECIE, KTÓRĄ DRAY I BLAISE WSADZĄ ZA KRATKI, PO PYM JAK JUŻ Z HERM BĘDZIE WSZYSTKO W PORZĄDKU, CHYBA, ŻE KTOŚ JĄ URATUJE.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że historia zmierza ku końcowi i życzę weny, weny, weny, weny,
Pozdrawiam:)
Mam nadzieję, że ktoś (Draco który wyjdzie z pod ziemi) obezwładnie tego nieprzyjemnego "typa" i Hermiona będzie miała blond bobo. I mam nadzieję, że wena do ciebie przyjdzie.
OdpowiedzUsuńOch i liczę, że Ferson uda się do zakładu psychiatrycznego
UsuńNo na reszcie kontynuacja ❤ Wspaniale, że Hermiona jest w ciąży. Ogólnie lubię to opowiadanie bo jest dość słodkie, ale poprzeplatane dużą ilością dram. A końcówka zabójcza jak zawsze, cieszę się, że mogę od razu czytać kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńO matko coo?! Co to za koniec, halo! Po pracy lecę zaraz czytać kolejną część.
OdpowiedzUsuńA poza tym reakcja Draco była cudowna, tak samo Theo na synka🖤