poniedziałek, 14 listopada 2016

Rubin i Stal 12. ...i spójrz dalej...


Betowała: Kite Millie


Dedykacja: Dla Wszystkich Komentujących :)



Kłęby siwego dymu unosiły się w powietrzu niczym delikatna mgła, otaczając mężczyznę siedzącego w wielkim, obszytym zieloną skórą fotelu. Palenie cygar było na wskroś mugolską rozrywką, ale odkrył, że jest o wiele ciekawsze i przyjemniejsze niż tradycyjne palenie fajki. Zresztą, kto mu zabroni? Jeśli zechce, rozkaże, by każdy czarodziej w tym kraju zaczął również je palić i nie znajdzie się nawet jeden głupek, który spróbowałby się nie dostosować do jego rozkazu. Był teraz panem i władcą. Przyjemne uczucie...
Spojrzał na leżący na jego biurku ciężki, złoty medalion. Udało mu się poskładać go za pomocą magii, ale wielkiej, czarnej, ziejącej przez jego środek dziury, jaką zostawił miecz Gryffindora, nie mógł usunąć. To, co żyło kiedyś w tym medalionie, zniknęło bezpowrotnie.
– Panie, szkoda, że tego nie widzisz. Twój sługa uniżony jest tak potężny, jak kiedyś ty chciałeś być. I obiecuję ci, zniszczę szlamy i charłaków, a później zmiotę z powierzchni ziemi wszystkich mugoli, tak jak Ty to planowałeś. Czarodzieje są jedyną rasą, która powinna władać tym światem i tak będzie, już wkrótce...
Kolejny kłąb siwego dymu opuścił usta mężczyzny, gdy z lubością zaciągnął się cygarem. Szybkim ruchem dolał sobie bursztynowego płynu i zakołysał szklaneczką.
Szkoda, że w życiu nie wszystko mogło mu przychodzić z równą łatwością jak picie whisky i palenie cygar.
Rozległo się pukanie do drzwi.
– Wejść – burknął, gasząc niedopałek w srebrnej popielniczce.
– Mój panie, Handen z Działu Namiaru zlokalizował wreszcie różdżkę pana syna. Mamy wyraźny sygnał. Pana syn użył jej dziś rano...
– Doskonale. Wyślij tam kogoś sprytnego. Na razie ma tylko ustalić, z kim Draco tam jest i co robi.
– Oczywiście.Sługa skłonił się i wyszedł z pokoju.
– Porażki uczą nas, jak nie popełniać drugi raz tego samego błędu. Ty, synu, okazałeś się moją porażką, jednak ten błąd zostanie szybko naprawiony... – Lucjusz roześmiał się w głos, jednocześnie znów dolewając sobie whisky. Zaraz potem zapalił jeszcze jedno cygaro. Miał zamiar trochę pomyśleć o swoich planach podboju świata.

⁂⁂⁂

Zbiegła po schodach co sił w nogach, nawet nie zastanawiając się, co zrobi, jeśli okaże się, że ktoś wtargnął do domu i ich zaatakował. Nie miała przy sobie różdżki, ale nic jej to nie obchodziło. Musiała go ratować, bo jeśli ktoś mu zagrażał...
Draco stał przy kuchennym blacie. Ręce miał zaciśnięte na kancie zlewu, a dookoła niego panowało istne pobojowisko. Rozbite talerze, rozlany sok i wywrócona do góry nogami patelnia w asyście na wpół ściętych jajek. Blondyn był pochylony, a cała jego postawa wskazywała na napięcie i zdenerwowanie. Coś chyba w nim pękło, skoro praktycznie zdemolował pół kuchni.
Hermiona zeszła na dół, niezbyt wiedząc, co dalej zrobić. Powinna do niego podejść? A co jeśli go przestraszy? Wiedziała jednak, że nie może go tak zostawić.
– Draco? Wszystko w porządku? – zapytała cicho.
Malfoy ledwie zauważalnie drgnął, po czym powoli odwrócił się w jej stronę.
– Przepraszam, że cię obudziłem. Chciałem zrobić śniadanie, ale najwyraźniej nie wychodzi mi to bez użycia czarów – burknął, wyjmując różdżkę i sprzątając porozbijane skorupy.
–Poczekaj chwilę, tylko się przebiorę i zaraz ci pomogę. – Hermiona uśmiechnęła się zachęcająco i szybko z powrotem wbiegła na górę.

⁂⁂⁂

Draco spojrzał na wchodzącą po schodach dziewczynę i zastanowił się nad tym, jak to jest, że od niedawna, gdy ona tylko znikała z jego pola widzenia, zaczynał odczuwać to samo irracjonalne uczucie. To był jakiś obłęd. Czy było możliwe, że zaczynał tęsknić za samą jej obecnością? Nie rozumiał, jak mógł tak bardzo się od niej uzależnić i to w tak krótkim czasie. Cała ta sytuacja nie napawała go optymizmem. Ona była w wielkim niebezpieczeństwie, a on powinien bardziej się skupić na tym, jak ją uratować, niż nad tym, co zrobić, by nie musieć się z nią rozstawać.
Znów odwrócił się w stronę zlewu, na powrót zacisnął ręce i cicho przeklął pod nosem. Chyba nie miał wyboru... Zagrożenie było zbyt wielkie.

⁂⁂⁂

Wróciła do swojej sypialni i z niesmakiem spojrzała na swoją walizkę wypełnioną skąpymi ciuszkami. Wyjęła z niej czarne getry i krótki top, zabrała kosmetyczkę i poszła do łazienki. Szybko się odświeżyła, przebrała i za pomocą szczotki jakoś ujarzmiła swoje włosy. Zostało jej jeszcze jedno do zrobienia.
Eliksir... Wiedziała, że musi go zażyć. Cokolwiek by się nie działo i jak dobrze nie układałyby się jej relacje z Draco, nie mogła zajść w ciążę. To byłoby nieodpowiedzialne i bardzo niebezpieczne. Szybko połknęła zawartość szklanej fiolki i wzięła głęboki oddech. Musiała stawić czoła sytuacji, w którą sama się wplątała. Nie miała już wyboru.
Gdy zeszła na dół, Draco właśnie kończył nakrywać do stołu. Widać kryzys już minął i blondyn jednak poradził sobie z podaniem śniadania.
– Siadaj – zachęcił ją, choć bez specjalnego entuzjazmu, a sam od razu odwrócił się w stronę blatu po dzbanek soku i talerz kanapek.
Hermiona odetchnęła głęboko i zajęła wskazane jej miejsce. Czuła, że atmosfera pomiędzy nimi stała się bardzo napięta, ale na razie nie miała pomysłu, co zrobić, by ją rozładować.
– To bardzo ładny dom... – zaczęła ostrożnie.
– Musimy tu zostać kilka dni, bo sytuacja nieco się zaogniła.
– Co się dzieje...
– Chcesz kawy? – zapytał, ignorując jej dociekliwość.
– Tak, poproszę.
Draco nalał do jej szklanki czarnego, parującego napoju i, nim Hermiona zdążyła poprosić, dolał do niej nieco mleka. Zdziwiło ją to, że Malfoy zauważył, jaką lubiła kawę.
– Pewnie masz dużo pytań – odezwał się nagle.
– To zależy, czy masz ochotę mi na nie odpowiedzieć – powiedziała, uważnie przyglądając się wyrazowi jego twarzy.
Draco napił się kawy ze swojej filiżanki, po czym westchnął cicho i potakująco skinął głową.
Hermiona otworzyła usta, chcąc zadać tyle pytań... Nie wiedziała, od czego ma zacząć...
– Eliksir... czy ktoś go pilnuje? Jutro trzeba dodać dwa kolejne składniki. – Widziała, jak na twarzy Draco pojawia się szczere zdziwienie.
– Zapomniałem, że twoje dążenie do perfekcji zawsze wygrywa z ciekawością – uśmiechnął się delikatnie. – Mogłaś zapytać o wszystko, ale pierwsze o czym pomyślałaś, to czy twoje zadanie i nakład pracy, jakie w nie włożyłaś, nie zostanie zaprzepaszczone, prawda? Nie martw się. Jeszcze dziś Caldarmian ma pojawić się w laboratorium i wszystkiego dopilnować. Ten eliksir musi się udać, bo wiele od tego zależy.
– To dobrze – odetchnęła i również napiła się kawy.
– Zjedź coś.
– Za chwilę. Chciałabym jeszcze zapytać...
– Najpierw śniadanie. Obiecałem, więc odpowiem na wszystkie twoje pytania, ale najpierw coś zjedz – polecił.
Hermiona już otworzyła usta, by zaprotestować, ale Draco wskazał jej talerz z kanapkami, a jego mina wskazywała na to, że nie ma co protestować. Niechętnie wzięła jedną i ostatkiem sił powstrzymała się, by nie wpakować jej w całości do ust. Musiała się dowiedzieć... Zjadła najszybciej, jak pozwoliło jej na to dobre wychowanie i spojrzała na niego wyczekująco.
Draco jadł, choć widać było, że bez wyraźnego apetytu. Jednak Hermiona nie chciała mu przerywać. I choć ciekawość nieomal ją roznosiła, resztkami sił powstrzymywała się od zadania kolejnego pytania.
–No dalej, wykrztuś to z siebie, bo wyglądasz, jakbyś za chwilę miała pęknąć.Uśmiechnął się ironicznie i dolał sobie kawy.
– Ron! –wypaliła, nie mogąc wytrzymać ani chwili dłużej.
– Mówiłem ci już, że przeżyje – burknął dość oschle.
– Ale co mu jest? To twój ojciec go uwięził? A gdzie jest teraz? Kto się nim zajmuje? –seria pytań niczym z karabinu dosłownie wystrzeliła z jej ust, a każde kolejne było przepełnione większą dozą emocji.
Draco zaśmiał się ironicznie i z dezaprobatą pokręcił głową.
– Dlaczego nie zapytasz o to, co cię najbardziej interesuje? No dalej, wykrztuś to z siebie. Najbardziej interesuje cię to, czy wiedziałem, że Weasley siedzi w naszych rodzinnych lochach, prawda?
Hermiona poczuła, jak drżą jej ręce. Chciała coś powiedzieć, jakoś zaprzeczyć, ale nie było sensu. On miał rację. Naprawdę chciała wiedzieć, czy Draco maczał palce w uwięzieniu Rona.
Blondyn wstał i sprzątnął swoje nakrycie, odstawiając je do zlewu. Powoli odwrócił się w jej stronę, oparł o kuchenny blat i popatrzył jej prosto w oczy.
– Wiesz, że widziałem, jak Potter umiera ci na rękach? Stałem na tyle blisko, by widzieć, jak patrzysz na niego, coraz bardziej świadoma tego, że to ostatnia chwila życia twojego przyjaciela...
Hermiona otworzyła lekko usta, ale nie była w stanie wypowiedzieć nawet słowa. Ból, jakie niosło za sobą to wspomnienie, sprawił, że na chwilę wstrzymało jej oddech, a do oczu napłynęły łzy.
– Widziałem, jak rozpacz ogarnia każdy fragment twojego ciała. Słyszałem twój krzyk, pełen bólu i przerażenia. Rozpadałaś się na moich oczach, a ja stałem tam i zastanawiałem się, czemu nie odczuwam satysfakcji. Dlaczego nie przepełniła mnie radość, skoro wreszcie stało się to, czego tyle razy sobie życzyłem?
Po policzku Hermiony spłynęła łza, ale dziewczyna nie zdobyła się nawet na to, by ją otrzeć. Draco wziął głęboki oddech i zaczął mówić dalej:
– Gdy przez kolejne kilka dni o tym myślałem, doszedłem do wniosku, że to, co stało się z Potterem, nie przynosi mi satysfakcji, bo bez niego świat stał się dziwnie pusty. Nie chodzi mi tu o to, że byłbym w stanie za nim zatęsknić, ale o to, że Potter był pewnego rodzaju symbolem. Stawiał opór, jednoczył ludzi i dawał im wiarę. Pomyślałem jednak, że przecież jesteś jeszcze ty i Weasley. Wy na nowo zbierzecie wszystkich i stawicie czoła szalonym planom mego ojca. Nie przewidziałem jednak, że szanowny tatuś jest na tyle sprytny, by nie powtórzyć błędów swojego pana. Nie. On postanowił działać z ukrycia. Zebrał kilku ludzi, którym za pomocą łapówek załatwił wolność… Na ministerialnym balu z okazji zwycięstwa rzucił na Shacklebolta zaklęcie Imperiusa, a później napoił wszystkich eliksirem uległości dodanym do szampana. Nikt nie przeczuwał, co się dzieje. Nawet ty... Myślałem, że być może się zorientujesz, że z alkoholem jest coś nie tak, ale nie. Wypiłaś kieliszek jednym haustem, po czym od razu sięgnęłaś po drugi. Wiedziałem wtedy, że ojciec już wygrał. Osiągnął swój cel.
– Nie przypuszczałam... – Hermiona chciała się jakoś wytłumaczyć, ale nie umiała tego zrobić. Jej rozpacz po stracie Harry'ego była tak wielka, że nie była w stanie dostrzec oczywistych sygnałów. Lucjusz Malfoy wykorzystał jej słabość. Teraz ponosiła tego konsekwencje... i Draco również.
– Później z łatwością pozbył się tymczasowego ministra i ludzi na tyle inteligentnych, by mogli łatwo przejrzeć, co kombinuje.
– Ale dlaczego Ron? – zapytała, dopiero po chwili uświadamiając sobie głębszy sens swojego pytania.
Nie umiała zaprzeczyć temu, że uważała Rona za nieco... ograniczonego, jeśli szło o dostrzeganie pewnych oczywistych rzeczy. Nie wiedziała, czy to jego brak wyobraźni, czy nieco ograniczona inteligencja, ale nie sądziła, by sam poradził sobie z przejrzeniem planów Lucjusza.
– No cóż... Weasley najwidoczniej nie lubi szampana. Poza tym nigdy nam nie ufał. Jego rodzice zawsze uważali mojego ojca za sprytnego oszusta i manipulatora, co swoją drogą jest zupełną prawdą.
– Ale jego ojciec sam nam mówił, że musimy poddać się obserwacji w Hogawarcie! – wtrąciła Hermiona.
– Kolejny Imperius. Nie zapominaj, że mój ojciec niczego nie zostawia przypadkowi.
– Rzucił na Artura zaklęcie niewybaczalne?! – Hermiona aż podniosła się ze swojego miejsca.
– Na każdego, kto mógł mu się przeciwstawić. Być może jego więźniowie sami weszli do lochów, w których ich zamknął.
– Czyli... wiedziałeś? – zapytała cicho.
–Wiedziałem, że ich gdzieś uwięził. Nie sądziłem jednak, że zrobił to w naszym dworze. Co do Weasleya, myślałem, że ojciec go zabił.
Szczerość tych słów sprawiła, że Hermionie dosłownie opadła szczęka.
Draco powoli ruszył w jej stronę.
– Gdy wpadłem na ciebie w Hogwarcie, a ty mi napyskowałaś, byłem wściekły, że miałaś na to odwagę, ale i zainteresowało mnie to, że nadal potrafisz się stawiać. Niewola i porażka cię nie zmieniły. Wciąż jesteś waleczna, mała gryfonko. – Draco podszedł do niej i delikatnym gestem zatknął za jej ucho jakiś niesforny lok.
–To dlatego zdecydowałeś się na małżeństwo ze mną? – odważyła się zapytać, unosząc głowę i patrząc mu w oczy.
– Potrzebowałem twojej pomocy. Caldarmian ostrzegł mnie, że nie ma czasu samemu zrobić dla mnie eliksirów, których wymagał mój plan. Musiał mieć pomocnika, kogoś, kto będzie je doglądał każdego dnia. Sam mistrz podsunął mi pomysł, by był to ktoś, kogo uczył Severus.
– Ciekawe dlaczego?
– Nie wiem dlaczego, ale od razu wiedziałem i okazuje się, że miałem rację, sądząc, że ty świetnie sobie z tym poradzisz.
Blondyn objął ją i przyciągnął do siebie.
– Te eliksiry są dla twojego ojca, prawda? Chcesz wyczyścić mu pamięć i zastąpić ją nowymi... –Draco nie pozwolił jej dokończyć, przyciągając ją do siebie i namiętnie całując. Hermiona poczuła, jak nogi się pod nią uginają pod wpływem emocji i kolejnej fali pożądania, jaka przepłynęła przez jej ciało. Nim jednak zdążyła nacieszyć się jego ponowną bliskością, Draco oderwał się od niej i uśmiechnął zawadiacko.
– Umiesz jeździć na nartach?
– Eee... ja... tak, umiem, ale dlaczego pytasz? – wyjąkała, skonsternowana.
– Wkrótce się przekonasz – zaśmiał się, obejmując ją i prowadząc w stronę schodów.
Hermiona zrozumiała, że na razie musi powstrzymać się od kolejnej serii pytań. To nic. I tak cieszyła się, że Draco się przed nią otworzył i opowiedział o swoich przeżyciach i emocjach. Ufał jej... i to na razie w zupełności jej wystarczyło.

⁂⁂⁂

Dzień był słoneczny, choć górskie powietrze przyjemnie mroziło policzka. Okazało się, że Draco w przybudówce tuż obok domu miał schowany mugolski, profesjonalny sprzęt narciarski. Hermionę nieco to zdziwiło, ale też bardzo ucieszyło. Uwielbiała jazdę na nartach, to poczucie wolności, jaką dawał przejazd po dobrze naśnieżonym stoku. Przed oczami stanęły jej sceny, gdy razem z rodzicami spędzała ferie zimowe w górskich kurortach, całymi dniami szusując i szlifując swoje narciarskie umiejętności.
Szybko jednak przekonała się, że nie tylko ona umiała i lubiła jeździć na nartach. Draco radził sobie bowiem doskonale, a na dodatek bardzo dobrze znał okoliczne szlaki, po których mogli jeździć bez tłumu zbędnych turystów. Popołudnie więc należało do bardzo udanych i beztroskich. Było tak miło, że Hermiona nawet na pewien czas zapomniała o czyhającym na nich niebezpieczeństwie. Wrócili do domu lekko zmęczeni, ale zadowoleni i w dobrych humorach. Żadne z nich nie wracało do tego, co wydarzyło się pomiędzy nimi poprzedniej nocy, ale obydwoje cieszyli się, że atmosfera nie była napięta. Co więcej, każde z nich myślało cicho o tym, czy ta sytuacja być może mogłaby się powtórzyć...

⁂⁂⁂

Po pysznym obiedzie, który wspólnie przygotowali, postanowili otworzyć butelkę wina, rozpalić ogień w kominku i usiąść na kanapie, by trochę się zrelaksować. Nie mieli siły rozmawiać, ale ich wzajemne towarzystwo w zupełności wystarczało. I choć oboje wiedzieli, że chwile te są ulotne i wkrótce nadejdzie ich kres, to zdawali się cieszyć każdą wspólnie spędzoną minutą.
Hermiona oparła się wygodnie, a Draco ułożył się tak, by móc trzymać głowę na jej kolanach. Oboje byli pogrążeni we własnych myślach. Pierwsza złamała się Hermiona. Widziała w jego pięknych, stalowych oczach, jak daleko od tego miejsca są jego myśli.
– O czym tak rozmyślasz? – zapytała cicho.
– O przyszłości – odpowiedział szczerze.
– Czy my w ogóle mamy jakąś... – była nieświadoma tego, że wypowiada to na głos.
– Ty na pewno. – Draco spojrzał jej prosto w oczy, by móc przekonać ją, że mówi prawdę.
– Nawet nie wiem... co... jak... – zawahała się.
– Po prostu, Hermiono. Wszystko się skończy, a ty będziesz mogła ułożyć sobie życie tak, jak zawsze o tym marzyłaś.
– Od dawna nie marzyłam – przyznała szczerze. – Nie miałam na to odwagi.
– To teraz musisz znaleźć w sobie tę odwagę. – Draco uśmiechnął się zawadiacko i podniósł się z jej kolan. – Mam coś dla Ciebie – wyjaśnił, widząc jej lekko zdziwioną minę.
Podszedł do wiszącej przy drzwiach kurtki i coś z niej wyjął. Hermiona nie widziała, co to było, bo przedmiot był tak mały, że blondyn ukrył go w dłoni.
Draco znów usiadł obok niej na kanapie i wyjął swoją różdżkę, po czym rzucił zaklęcie powiększające. Oczom Hermiony ukazało się podłużne pudełko, które idealnie nadawało się do tego, by ukryć w nim...
– Czy to jest... – zapytała zszokowana.
– Otwórz i sama zobacz. – Draco z uśmiechem podał jej pudełko.
Dziewczyna szybko je otworzyła i wyjęła z niego przedmiot, za którym tęskniła równie mocno, jak za niektórymi przyjaciółmi.
– Skąd ją masz?
– Ukradłem z sejfu ojca – wyznał szczerze.
Hermiona znów poczuła w palcach to cudowne mrowienie, które towarzyszyło jej zawsze, gdy tylko sięgała po swoją różdżkę. Była zaskoczona i wzruszona tym, że Draco naraził się tylko po to, by ją dla niej zdobyć.
– A co jeśli będziesz miał przez to kłopoty? – Musiała o to zapytać. Strach o niego zagościł już na stałe w jej świadomości i sercu.
– Życie bez kłopotów byłoby strasznie nudne – zażartował, opierając się wygodnie na kanapie i zakładając ręce za głowę.
Hermiona chwilę mu się przyglądała, po czym z nutką żalu odłożyła różdżkę do pudełka i odstawiła je na stojący obok kanapy niewielki stoliczek. Wahała się przez chwilę, ale nie mogła się powstrzymać. Pochyliła się i delikatnie musnęła jego usta.
– Dziękuję – wyszeptała. Tylko tyle i aż tyle mogła w tej chwili mu powiedzieć.
Draco westchnął tęsknie i uniósł się lekko, by móc znów ją pocałować, tym razem namiętnie i głęboko.
Potrzebowali tego. Chwila ucieczki. Łyk zapomnienia. Radość z bliskości i uczucie. Niespodziewane, ale prawdziwe i szczere.
Chwilę później ich namiętne pocałunki zmieniły się w gorączkowe zrywanie z siebie ubrań. Draco szybkim ruchem przeniósł ich na skórę niedźwiedzia, leżącą przy kominku, w którym płonął ogień. Za oknem prószył śnieg, czerwone wino w kieliszkach odbijało światło płomieni, a oni znów byli razem, tworząc jedność, sprawiając, że ich serca biły zgodnym rytmem, tak samo intensywnym jak ten, w którym spotykały się ich nagie ciała.

⁂⁂⁂

Hermiona nie wiedziała, kiedy zasnęła kołysana ciepłem i spokojnym oddechem ukochanego. Przespała kilka godzin, bez koszmarów i strachu. W jego ramionach wreszcie znalazła bezpieczeństwo. Gdy się obudziła, za oknem panował gęsty mrok, a jedynym światłem w pokoju był nadal płonący w kominku ogień. Wciąż leżeli na ziemi, okryci jedynie niewielkim prześcieradłem, jakie Draco przywołał za pomocą zaklęcia. Na razie nie chciała się ruszać, wstać i iść dalej. Liczyła się tylko ta chwila i bardzo chciała, by trwała jak najdłużej. Jeszcze trochę, jeszcze nie czas na powrót do strasznej rzeczywistości.
Jednak jak to często w życiu bywa, rzeczywistość sama ich dopadła z głośnym hukiem i brzękiem tłuczonego szkła, który dobiegł do nich z piętra.
Draco zareagował natychmiast. Zerwał się na równe nogi z różdżką w dłoni. Hermionie chwilę dłużej zajęło wyplątanie się z prześcieradła i sięgnięcie do pudełka po magiczny atrybut. Malfoy szybko rzucił zaklęcie ubierające na siebie i swoją żonę, po czym gotów do walki skierował się w stronę schodów. Hermiona pewnym krokiem ruszyła za nim.
– Zostań tu, ja sprawdzę, co się dzieje – nakazał jej ostrym tonem.
– Mowy nie ma! – Hermiona nie miała zamiaru zostawiać go samego.
Ostrożnie weszli na górę, cały czas trzymając różdżki w gotowości. Na piętrze dobiegło ich przeraźliwe zimno i złowrogie zawodzenie wiatru, dużo lepiej słyszalne niż to, które słyszeli na dole. Odgłosy te wyraźnie dobiegały z sypialni, którą zajęła Hermiona.
Draco podszedł do drzwi i powoli je otworzył. Zajrzał do środka i zaklął głośno. Dopiero w tej chwili otworzył szerzej drzwi. Hermiona zajrzała do pokoju i przerażona przyłożyła dłoń do ust.
Na środku jej łóżka leżał wielki konar drzewa z połamanymi gałęziami. Okno było wybite, a wszędzie dookoła walały się kawałki szkła i połamanego drewna.
Gdyby spędziła tę noc w swojej sypialni, najpewniej zginęłaby pod ciężarem złamanego drzewa.
– O mój Boże... – wyszeptała, zupełnie jak większość mugoli w obliczu czegoś strasznego.
– Dowiedzieli się o tym miejscu. A myślałem, że mamy jeszcze trochę czasu... – Draco ukrył twarz w dłoniach i westchnął ciężko.
– Przyjdą tu po nas? – zapytała, chcąc zachować spokój i nie pokazując, jak bardzo jest przerażona.
Draco szybkim krokiem podszedł do niej i złapał ją za ramiona.
– Posłuchaj mnie uważnie, Hermiono. Nic ci nie grozi. Mamy kryjówkę, w której będziesz bezpieczna do czasu, aż to wszystko się skończy, tylko musisz mnie słuchać i robić to, co ci każę. Rozumiesz?
– Tak – odpowiedziała, walcząc ze łzami.
Blondyn pochylił się i pocałował delikatnie w usta.
– Wszystko będzie dobrze – zapewnił ją, łapiąc jej dłoń i wyciągając ją z pokoju.
Nie mieli czasu do stracenia, musieli wracać do domu, a później dalej walczyć o przetrwanie i lepsze jutro.

⁂⁂⁂

– Dlaczego ja? Dlaczego właśnie ja? – Ile razy pytała o to samą siebie w czasie bezsennych nocy i przepłakanych w poduszkę chwil, gdy nie było nikogo poza nią i jej gorzką rozpaczą? Dlaczego właśnie teraz? Teraz, gdy nadeszła nadzieja, że wszystko jakoś się ułoży, wszystkie złe chwile przeminą, a na niebo choć na chwilę wyjrzy słońce. Dlaczego znów wszystko musiało zostać zniszczone, a jej racjonalne i poukładane życie znów miało stać się rozsypką z okruchów łez i ciągłego bólu? Czasem myślała o tym, że jest w jakiś sposób przeklęta. Może urodziła się już z przeznaczeniem, by nieść nieszczęście sobie i innym? I choć w swoim życiu zwykle kierowała się inteligencją i chłodną logiką, wiedziała jednak doskonale, że w świecie magii wszystko jest możliwe... i możliwe, że to ona była powodem nieszczęścia, jakie spotykało wszystkich bliskich jej ludzi. Nawet jego.
Nigdy nie polubiła tego pokoju. Jedynym jego elementem, który budził w niej choć cząstkę sympatii, było okno, to samo przy którym teraz stała i próbowała zapanować nad swoimi myślami i uczuciami.
Wiedziała, że zaraz po nią przyjdzie i wiedziała, czego będzie od niej chciał, ale nie potrafiła wymyślić argumentów, jak go przed tym powstrzymać. Przecież miał rację... i choć w głębi ducha już się z tym pogodziła, to za nic by mu jej głośno nie przyznała. Od początku tak było i chyba już zawsze będzie, że zgoda była czymś, co w ich relacji nie mogło zapanować.
Wzięła głęboki oddech, przygotowana na to, co miało się stać. Słyszała jego szybkie kroki, a oczyma wyobraźni widziała, jak wbiega po schodach i idzie wprost do jej komnaty. Drzwi się otworzyły, a ona mogła bez pomyłki przewidzieć, co będzie się działo dalej...
– Musisz uciekać. Już czas.
Słowa, których się spodziewała, ale które i tak nią wstrząsnęły. Niby proste, ale jak wielkie miały dla niej znaczenie. Odwróciła się w jego stronę i spojrzała mu głęboko w oczy.
– Nie – padła jej krótka odpowiedź.
– Hermiona, on może zrobić ci krzywdę. Musisz uciekać! Samochód już czeka pod domem.
Wydawało jej się, czy słyszała panikę w jego głosie? Zawsze myślała, że okrucieństwa wojny zahartowały go na tyle, by wciąż zachowywał ten swój niezachwiany spokój.
– Zostanę tutaj. Nie będę się przed nim ukrywała!
A on nie wahał się dłużej, tylko podszedł do niej i złapał ją w swoje ramiona, niemal od razu wyciskając na jej ustach desperacki, pełen pasji i uczucia pocałunek.
– Musisz uciekać, musisz się ukryć, musisz to przetrwać. Musisz to dla mnie zrobić. Nie będę miał o co walczyć, jeśli tobie coś się stanie. Musisz zrobić to, o co cię proszę... Proszę! – szeptał.
Patrzyła w jego oczy i nie mogła uwierzyć, że może w nich dostrzec aż tyle uczuć. To było cudowne odkrycie, jednak świadomość tego, że dostrzegała to dopiero teraz, była niezwykle bolesna.
Nie potrafiła wydobyć z siebie głosu, więc jedynie skinęła na znak zgody. On zdaje się tylko na to czekał. Złapał ją za dłoń i w mgnieniu oka wyciągnął z pokoju. Razem zbiegli po schodach, a wszystko działo się tak szybko, jakby gonił ich sam diabeł.
Czarny samochód czekał zaparkowany pod domem, a za kierownicą siedział ktoś, kogo Hermiona zupełnie by się tam nie spodziewała.
– Zabierz ją do umówionego miejsca, tam ten świr jej nie znajdzie – poprosił, otwierając drzwi, by pomóc jej wsiąść.
– Zaczekaj! Ja.. nie... – Nie wiedziała, co chce mu powiedzieć ani jak ma to zrobić, ale on wiedział za nich oboje.
Pocałował ją po raz kolejny, czule, ale z wyczuwalną nutką rozpaczy. Hermiona w tej chwili była pewna, że zapamięta ten pocałunek do końca życia.
– Zobaczymy się, jak to wszystko się skończy. Obiecuję! – wyszeptał, praktycznie wpychając ją do samochodu i zatrzaskując drzwi. Doskonale wiedział, że tylko ucieczka może ją uratować od realizacji szalonego planu Lucjusza Malfoy'a.
Obydwoje położyli swe dłonie na szybie, jakby sama świadomość dzielącej ich bariery, była nie do zniesienia. Patrzyli sobie w oczy. Jej były pełne łez, jego jak ze stali, choć w tej chwili sam miał ochotę krzyczeć i płakać. Jednak musiał być teraz silny. Dla niej, dla nich.
Wojna wbrew pozorom jeszcze się nie skończyła.

Samochód ruszył, a Hermiona nie potrafiła powstrzymać łkania. Miała wrażenie, że właśnie traci bezpowrotnie coś bardzo cennego, czego w jej życiu od zawsze brakowało. Prawdziwą miłość. To wszystko przez Lucjusza Malfoya! Wszystko przez niego! Jakże ona go teraz nienawidziła...! Łzy płynęły po jej policzkach, spływając dalej i rozbijając się o piękny rubin, który zdobił jej kolię. Tę samą, którą on podarował jej w dniu ich ślubu...

52 komentarze:

  1. Pierwszy błyskawiczna reakcja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Smutny rozdział chociaż tyle że się pogodzili... Mam dziwne przeczucie że koniec tej historii nie jest tak szczęśliwy jak dś czy gjs... Szkoda że już końcówka ale muszę się dowiedzieć co się stanie po zmianie pamięci Lu, bo jeżeli herm i Draco nie będą razem to... No po prostu smutno ^^ ale nie ma co szlochać tylko trzeba czekać ^^

      Usuń
  2. Jeju, jeju, jeju! Aż mi się zachciało płakać przez tą końcówkę. Jestem teraz tak rozkojarzona, bo nie wiem co się dalej stanie, a ciekawość zżera mnie od środka. Muszę czekać do kolejnego rozdziału i pilnować się, żeby pisząc pracę nie zacząć pisać jakiś głupot, np. zamiast o generatorach sygnału pisać esej o tym jak bardzo nienawidzę Lucjusza Malfoya :D
    Rozdział, nawet z tym smutnym zakończeniem, był mistrzowski, z resztą jak każdy w Twoim wydaniu. Liczę po cichu na to, że wszystko się uda i Draco zmieni pamięć Lucjuszowi, potem zamknie go w Azkabanie i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Niestety wydaje mi się, że możesz mieć inne plany co do naszej ukochanej dwójki, jakieś bardziej dramatyczne, ale wszystko się niebawem okaże.
    Z niecierpliwością odliczam czas do kolejnego rozdziału, czyli tak na moje oko +/- 3 dni :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Rubin to ma on dwa zakończenia, smutne i wesoło - co kto woli, można przeczytać oba, można tylko to wybrane :) Kolejna publikacja będzie w najbliższych dniach, ale będą to kolejne Sny, kolejny Rubin gdzieś za 7-10 dni :)

      Usuń
    2. znając moją zachłanność przeczytam oba - nie będę potrafiła się powstrzymać :(
      Wiem, że kolejne będą sny, a czas odliczam do najbliższej publikacji kolejnego rozdziału któregokolwiek z Twoich opowiadań Venetiio, a nie tylko do Rubinu :)

      Usuń
    3. :D nie pamietam kiedy ostatnio plakalem xd bedzie z pare konkretnych lat ze faktycznie bylo mi tak zle i smutno ze łzy poleciały xd teraz to sie zastanowie które przeczytac bo nie mam ochoty zmieniac mojej "szczesliwej" passy a smutne zakonczenie moze byc konkretnie dramatyczne - najgorzej jakby przezyli ale nie byli ze soba a chcieli... :D zobaczymy xd pewnie oba przeczytam i moze nie bede płakał xd brzmie jak jakaś łajza ;___; ale taka prawda ze zzycie sie z bohaterami moze wywolywac skrajne emocje!

      Usuń
    4. haha poczekaj do pierwszej sesji (bo jesteś na pierwszym roku? :D ) wtedy zobaczysz co to jest smutek i rozpacz :D
      oboje wiemy, że przeczytasz oba zakończenia, nie będziesz mógł się oprzeć :D zgadzam się z Tobą, że najgorzej by było gdyby oboje przeżyli a nie byli ze sobą :/ no ja się chyba za bardzo zżywam z nimi, no ale nic nie mogę poradzić, baba ze mnie :D

      Usuń
    5. Hehe myślałam, że znacie mnie na tyle, by wiedzieć, że lubię podręczyć ofiary nim je uśmiercam :D

      Usuń
    6. panda ZNOWU na 1szym roku xd ostatnio sesje mialem bezbolesna bo po prostu sobie nie przyszedlem na nia :D a teraz tez raczej luz tylko 2 egzaminy z czego 1 moze mi odpusci typek jak sie postaram :D Venik nie draznij mnie narazie to nas meczysz a ja nie chce byc twoja ofiara ^^

      Usuń
    7. hahaha no to faktycznie bezbolesna :D 2 egzaminy to pikuś :D
      w sumie to fakt, że nas dręczysz, żyjemy w ciągłej niepewności, ale chyba nie zamierzasz nas uśmiercać, prawda? :D

      Usuń
    8. jakby chciala to juz dawno bym lezal w ziemi (6 feet under) :D tylko ma satysfakcje z naszych nerwow :/

      Usuń
    9. Rogaty... jak ty mnie jednak dobrze znasz :D No tak, ale to już przecież długoletni związek :D

      Usuń
    10. Juz niewiadomo czy ten zwiazek to kwas czy zasada ;___; tak mnie meczysz kobieto! :D :D

      Usuń
    11. awwww :D no, ale nie narzekaj na taką męczarnie, bo bez Venik byłoby Ci jeszcze gorzej :D

      Usuń
    12. Niestety już niedługo... Rubin zaraz się skończy i co będzie potem? Moje życie będzie takie smutne :D

      Usuń
    13. Kochana znajdziesz nowy sposób na zadręczanie nas, jestem tego pewna :P

      Usuń
    14. moje bedzie za to szczesliwe bo prawdziwa twarz <3 no i sny wybranych przy ktorych nie sposób zasnąć :3 ale rubina i tak uwielbiam chociaz tym smutnym zakonczeniem to nawet mnie zdziwilas :D bo tak sobie spekulowalem ale zawsze jak tak mysle mam w tyle glowy gdzies twojego aska gdzie odpowiedzialas na pytanie ze raczej omijasz smutne zakonczenia bo nie po to laczysz draco i hermione przez taki okres czasu zeby potem nie byli razem :D a tu taki o :o

      Usuń
    15. o taaaak Prawdziwa Twarz i Sny i w ogóle wszystko, wszystko, wszystko <3
      Venik pewnie zrobiła to, żeby nas zaskoczyć :D ale nie miała serca karać nas tylko smutnym zakończeniem, dlatego napisała jeszcze jedno szczęśliwe :D

      Usuń
    16. ilość maili z poróżkami po smutnym zakonczeniu zbyt duza to i alternatywe trzeba bylo napisac :D

      Usuń
    17. no tak to jest bardziej prawdopodobne :D

      Usuń
    18. Może się okaże, że smutne zakończenie bardziej pasuje :D nie lubie możliwości wyboru ;___;

      Usuń
    19. Najpierw napisałam wesołe zakończenie, a później smutne, ale dodałam je na odwrót, żeby nie było, że nie umiem napisać nic smutnego :D Nie lubię nieszczęśliwych zakończeń, naprawdę, ale też nie lubię, jak nazywają mnie królową cukru i lukru :D Trzeba czasem coś odmienić.

      Usuń
    20. To ja czekam na smutne zakonczenie Snu Wybranych :D jak ci sie uda to zrobić to będzie królową soli i lodu ;___; brrr xd :D

      Usuń
    21. Ooo nie, Sny będą słodkie i urocze :D Nie może być inaczej, ale mam już pomysł na coś z bardzo... nietypowym zakończeniem :D Ale to doooopiero przed nami :D

      Usuń
    22. nawet nie mów tego Rogaty! :D Bo jeszcze to wprowadzi w życie!!!!! :(
      hahaha jak napisałaś, że nazywają Cię królową cukru i lukry to skojarzyło mi sie z : http://c.wrzuta.pl/wi16757/8d33c51f0001e5f348413823 :DDDD

      Usuń
    23. Panda błagam nie wrzucaj tu takich rzeczy bo oślepne xd Veniku no niech bedzie ^^ poczekam na to nietypowe coś :D

      Usuń
    24. oj tam oj tam :D zawsze mogło być coś gorszego haha :D zacznij już pisać to opowiadanie :D

      Usuń
    25. Ciężko sobie wyobrazić gorsze rzeczy xd ale za to łatwo mi wyobrazić sobie Venika w takim stroju ^^ ^^ haha xd

      Usuń
    26. uwierz mi są gorsze rzeczy, ale nie będę się nimi z Wami dzielić mając na uwadze Wasze dobro :DD cóż za perwersja Rogaty :o :D

      Usuń
    27. To nie perwersja bo ten strój jest tandetny a nie wyzywa/poniecający :D

      Usuń
    28. Z perwersja zawsze bedzie kojarzyc mi sie moja droga Messalina <3

      Usuń
    29. perwersją jest to, że wyobrażasz sobie kogokolwiek w takim stroju, co niesie za sobą szok i niedowierzenie :D

      Usuń
    30. ^^ się módl żebym ciebie nie zaczal sobie wyobrazac w tym stroje lepiej xd a perwersja oprocz tego ze to ma byc odchyl od normy to jednak zwykle ma kontekst seksualny :D

      Usuń
    31. zwykle, ale nie zawsze :D hahahaha wyobrażanie sobie pandy w takim stroju już na pewno będzie odchyleniem od normy xd

      Usuń
    32. Mnie nie zmylisz tak na prawde nie jestes panda i ja to wiem ;__;

      Usuń
    33. no nie wiem, nie wiem.... https://c2.staticflickr.com/4/3113/2496129681_bf54440149.jpg :D

      Usuń
    34. Nie to tak nie działa :D ^^ pandy sa slodkie ale nie potrafia czytac i pisac xd

      Usuń
    35. dlatego jestem wyjątkową pandą :D

      Usuń
    36. Tzn nie watpie ze wyjatkowa ale ze panda to juz tak xd

      Usuń
    37. Panda wrzuca zdjęcia dziwolągów, a Rogaty mówi, że wyobraża mnie sobie w stroju owego DZIWoląga...I zostaw tu dzieci same na kilka godzin :D Rogaty... za karę wykreślam wszystkie sceny 18+ z następnych 5 opowiadań :P Pandy są pod ochroną, więc Twoje szczęście Panda, że nie mam cię jak ukarać :D:P

      Usuń
    38. Ja się sprzeciwiam tej karze, ponieważ nie dotyczy ona tylko Rogatego, ale także innych czytelników, a przede wszystkim zagraża mi, a jak wszyscy wiemy pandy są na wyginięciu :D!

      Usuń
    39. Było mówione, że będzie kara jak nie zdam a narazie zdaje wszystko więc nie strasz kurde :D

      Usuń
    40. I bez Messaliny zadna scena +18 nie będzie już tak ekscytująca... :c Może jakieś opowiadanie o niej dla mnie? :D jak dorastała czy coś ^^

      Usuń
  3. Bezbłędne rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. #smuteczek, że tak powiem :( Jednak osobiście po prostu kocham ten rozdział :) Czekam na Twarz :)))))
    PF
    P.S. przepraszam za niezbyt 'poskładany' komentarz , ale spieszę się na zajęcia :) poniedziałek jak poniedziałek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Serio? Czy tylko ja wiem, jak to się skończy? Mogę komuś powiedzieć, jeśli ktoś chce. Rzadko komentuję to opowiadanie, bo już je czytałam i nie wiem za bardzo, co pisać. No, ale dobra. Nie lubię Lucjusza (wow, kto by się tego spodziewał?), ale uwielbiam Draco. Myślę, że gdyby nie to, że jestem fanką Dramione, to bym go Hermionie zabrała. Oczywiście pomijając wszystkie nieszczęścia, które ją spotkały. Chyba nie będę Ci robiła takiego spamu, jak tamci na górze.
    Podrawiam
    dramione-ja-to-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie , nie tylko ty znasz zakończenie RiS :) Jednak po prostu trochę z niego zapomniałam i odświeżam je sobie :)

      Usuń
  7. Kobieto kocham cie! Umililas mi wieczór. Czytając to pomyślałam ze jutrobede miała problem ze wstaniem o 5:00 na trening. Ale dla twoich opowiadań zrobię wszystko
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Czuję się bardzo związana z tym opowiadaniem ;) pewnie dlatego, że to pierwsze Twojego autorstwa, które przeczytałam. Wprowadza mnie w nostalgiczny nastrój :)
    Bardzo fajnie zbudowane dialogi!
    Co prawda czytałam zakończenie- tylko smutne, ale tym razem skuszę się na Happy End ;)

    I jestem całkowicie pewna (zupelnie jak Rogaty i Panda), że nigdy nie pozwolisz się Nam zanudzić, podsycanie niepewności, to Twoja domena :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wzruszające, cieszę się że to Dramione nie jest tak gwałtowne - to dodaje realizmu :D z niecierpliwością czekałam na kolejny rozdział ,, drugiej twarzy" - ale cieszę się że to rubin i stal, bo jest to jedno z moich ulubionych Dramione twojego autorstwa - ale nic nie przebije ,,Gdy jesteśmy sami", przynajmniej na razie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, który już raz czytam to opowiadanie, ale za każdym razem towarzyszą mi te same uczucia.
    Cudowne!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń