Betowała:
Kite Millie
Dedykacja: Dla Wszystkich Komentujących :)
Kłęby
siwego dymu unosiły się w powietrzu niczym delikatna mgła,
otaczając mężczyznę siedzącego w wielkim, obszytym zieloną
skórą fotelu. Palenie cygar było na wskroś mugolską rozrywką,
ale odkrył, że jest o wiele ciekawsze i przyjemniejsze
niż tradycyjne palenie fajki. Zresztą, kto mu zabroni? Jeśli
zechce, rozkaże, by każdy czarodziej w tym kraju zaczął
również je palić i nie znajdzie się nawet jeden głupek,
który spróbowałby się nie dostosować do jego rozkazu. Był teraz
panem i władcą. Przyjemne uczucie...
Spojrzał
na leżący na jego biurku ciężki, złoty medalion. Udało mu się
poskładać go za pomocą magii, ale wielkiej, czarnej, ziejącej
przez jego środek dziury, jaką zostawił miecz Gryffindora,
nie mógł usunąć. To, co żyło kiedyś
w tym medalionie, zniknęło bezpowrotnie.
–
Panie, szkoda, że tego nie widzisz. Twój sługa uniżony jest tak
potężny, jak kiedyś ty chciałeś być. I obiecuję ci,
zniszczę szlamy i charłaków, a później zmiotę
z powierzchni ziemi wszystkich mugoli, tak jak Ty to planowałeś.
Czarodzieje są jedyną rasą, która powinna władać tym światem
i tak będzie, już wkrótce...
Kolejny
kłąb siwego dymu opuścił usta mężczyzny, gdy z lubością
zaciągnął się cygarem. Szybkim ruchem dolał sobie bursztynowego
płynu i zakołysał szklaneczką.
Szkoda,
że w życiu nie wszystko mogło mu przychodzić z równą
łatwością jak picie whisky i palenie cygar.
Rozległo
się pukanie do drzwi.
–
Wejść – burknął, gasząc niedopałek w srebrnej
popielniczce.
–
Mój panie, Handen z Działu Namiaru
zlokalizował wreszcie różdżkę pana syna. Mamy wyraźny sygnał.
Pana syn użył jej dziś rano...
–
Doskonale. Wyślij tam kogoś sprytnego. Na razie ma tylko ustalić,
z kim Draco tam jest i co robi.
–
Oczywiście. – Sługa
skłonił się i wyszedł z pokoju.
–
Porażki uczą nas, jak nie popełniać drugi raz tego samego błędu.
Ty, synu, okazałeś się moją porażką,
jednak ten błąd zostanie szybko naprawiony... – Lucjusz roześmiał
się w głos, jednocześnie znów dolewając sobie whisky. Zaraz
potem zapalił jeszcze jedno cygaro. Miał zamiar trochę pomyśleć
o swoich planach podboju świata.
⁂⁂⁂
Zbiegła
po schodach co sił w nogach, nawet nie zastanawiając się,
co zrobi, jeśli okaże się, że
ktoś wtargnął do domu i ich zaatakował. Nie miała przy
sobie różdżki, ale nic jej to nie obchodziło. Musiała go
ratować, bo jeśli ktoś mu zagrażał...
Draco
stał przy kuchennym blacie. Ręce miał zaciśnięte na kancie
zlewu, a dookoła niego panowało istne pobojowisko. Rozbite
talerze, rozlany sok i wywrócona do góry nogami patelnia
w asyście na wpół ściętych jajek. Blondyn był pochylony,
a cała jego postawa wskazywała na napięcie i zdenerwowanie.
Coś chyba w nim pękło, skoro praktycznie zdemolował pół
kuchni.
Hermiona
zeszła na dół, niezbyt wiedząc,
co dalej zrobić. Powinna do niego podejść? A co jeśli
go przestraszy? Wiedziała jednak, że nie może go tak zostawić.
–
Draco? Wszystko w porządku? – zapytała cicho.
Malfoy
ledwie zauważalnie drgnął, po czym
powoli odwrócił się w jej stronę.
–
Przepraszam, że cię obudziłem. Chciałem zrobić śniadanie, ale
najwyraźniej nie wychodzi mi to bez użycia czarów – burknął,
wyjmując różdżkę i sprzątając porozbijane skorupy.
–Poczekaj
chwilę, tylko się przebiorę i zaraz ci pomogę.
– Hermiona uśmiechnęła się zachęcająco i szybko
z powrotem wbiegła na górę.
⁂⁂⁂
Draco
spojrzał na wchodzącą po schodach dziewczynę i zastanowił
się nad tym, jak to jest, że od niedawna,
gdy ona tylko znikała z jego pola widzenia,
zaczynał odczuwać to samo irracjonalne uczucie. To był
jakiś obłęd. Czy było możliwe, że zaczynał tęsknić za samą
jej obecnością? Nie rozumiał,
jak mógł tak bardzo się od niej uzależnić i to w tak
krótkim czasie. Cała ta sytuacja nie napawała go optymizmem. Ona
była w wielkim niebezpieczeństwie, a on powinien bardziej
się skupić na tym, jak ją uratować, niż nad tym,
co zrobić, by nie musieć się z nią rozstawać.
Znów
odwrócił się w stronę zlewu, na powrót zacisnął ręce
i cicho przeklął pod nosem. Chyba nie miał wyboru...
Zagrożenie było zbyt wielkie.
⁂⁂⁂
Wróciła
do swojej sypialni i z niesmakiem spojrzała na swoją walizkę
wypełnioną skąpymi ciuszkami. Wyjęła z niej czarne getry
i krótki top, zabrała kosmetyczkę i poszła do łazienki.
Szybko się odświeżyła, przebrała i za pomocą szczotki
jakoś ujarzmiła swoje włosy. Zostało jej jeszcze jedno do
zrobienia.
Eliksir...
Wiedziała, że musi go zażyć. Cokolwiek by się nie działo i jak
dobrze nie układałyby się jej relacje z Draco, nie mogła
zajść w ciążę. To byłoby nieodpowiedzialne i bardzo
niebezpieczne. Szybko połknęła zawartość szklanej fiolki
i wzięła głęboki oddech. Musiała stawić czoła sytuacji,
w którą sama się wplątała. Nie miała już wyboru.
Gdy
zeszła na dół, Draco właśnie kończył nakrywać do stołu.
Widać kryzys już minął i blondyn jednak poradził sobie
z podaniem śniadania.
–
Siadaj – zachęcił ją, choć bez specjalnego entuzjazmu, a sam
od razu odwrócił się w stronę blatu po dzbanek soku i talerz
kanapek.
Hermiona
odetchnęła głęboko i zajęła wskazane jej miejsce. Czuła,
że atmosfera pomiędzy nimi stała się bardzo napięta, ale na
razie nie miała pomysłu, co zrobić, by
ją rozładować.
–
To bardzo ładny dom... – zaczęła ostrożnie.
–
Musimy tu zostać kilka dni, bo sytuacja nieco się zaogniła.
–
Co się dzieje...
–
Chcesz kawy? – zapytał, ignorując jej dociekliwość.
–
Tak, poproszę.
Draco
nalał do jej szklanki czarnego, parującego napoju i,
nim Hermiona zdążyła poprosić, dolał do niej nieco mleka.
Zdziwiło ją to, że Malfoy zauważył,
jaką lubiła kawę.
–
Pewnie masz dużo pytań – odezwał się nagle.
–
To zależy, czy masz ochotę mi na nie
odpowiedzieć – powiedziała, uważnie przyglądając się wyrazowi
jego twarzy.
Draco
napił się kawy ze swojej filiżanki, po czym westchnął cicho
i potakująco skinął głową.
Hermiona
otworzyła usta, chcąc zadać tyle pytań... Nie
wiedziała, od czego ma zacząć...
–
Eliksir... czy ktoś go pilnuje? Jutro trzeba dodać dwa kolejne
składniki. – Widziała, jak na twarzy Draco pojawia się szczere
zdziwienie.
–
Zapomniałem, że twoje dążenie do perfekcji zawsze wygrywa
z ciekawością – uśmiechnął się delikatnie.
– Mogłaś zapytać o wszystko, ale pierwsze o czym
pomyślałaś, to czy twoje zadanie i nakład pracy, jakie w nie
włożyłaś, nie zostanie zaprzepaszczone,
prawda? Nie martw się. Jeszcze dziś Caldarmian ma pojawić się
w laboratorium i wszystkiego dopilnować. Ten eliksir musi
się udać, bo wiele od tego zależy.
–
To dobrze – odetchnęła i również napiła się kawy.
–
Zjedź coś.
–
Za chwilę. Chciałabym jeszcze zapytać...
–
Najpierw śniadanie. Obiecałem, więc odpowiem na wszystkie twoje
pytania, ale najpierw coś zjedz –
polecił.
Hermiona
już otworzyła usta, by zaprotestować, ale Draco wskazał jej
talerz z kanapkami, a jego mina wskazywała na to, że nie
ma co protestować. Niechętnie wzięła jedną i ostatkiem sił
powstrzymała się, by nie wpakować jej w całości do ust.
Musiała się dowiedzieć... Zjadła najszybciej, jak pozwoliło jej
na to dobre wychowanie i spojrzała na niego wyczekująco.
Draco
jadł, choć widać było, że bez wyraźnego apetytu. Jednak
Hermiona nie chciała mu przerywać. I choć ciekawość nieomal
ją roznosiła, resztkami sił powstrzymywała się od zadania
kolejnego pytania.
–No
dalej, wykrztuś to z siebie, bo wyglądasz, jakbyś za chwilę
miała pęknąć. – Uśmiechnął
się ironicznie i dolał sobie kawy.
–
Ron! –wypaliła, nie mogąc wytrzymać ani chwili dłużej.
–
Mówiłem ci już, że przeżyje – burknął dość oschle.
–
Ale co mu jest? To twój ojciec go uwięził? A gdzie jest
teraz? Kto się nim zajmuje? –seria pytań niczym z karabinu
dosłownie wystrzeliła z jej ust, a każde kolejne było
przepełnione większą dozą emocji.
Draco
zaśmiał się ironicznie i z dezaprobatą pokręcił głową.
–
Dlaczego nie zapytasz o to, co cię najbardziej interesuje? No
dalej, wykrztuś to z siebie. Najbardziej interesuje cię to,
czy wiedziałem, że Weasley siedzi w naszych rodzinnych
lochach, prawda?
Hermiona
poczuła, jak drżą jej ręce. Chciała coś powiedzieć, jakoś
zaprzeczyć, ale nie było sensu. On miał rację. Naprawdę chciała
wiedzieć, czy Draco maczał palce w uwięzieniu Rona.
Blondyn
wstał i sprzątnął swoje nakrycie, odstawiając je do zlewu.
Powoli odwrócił się w jej stronę, oparł o kuchenny
blat i popatrzył jej prosto w oczy.
–
Wiesz, że widziałem, jak Potter umiera ci na rękach? Stałem na
tyle blisko, by widzieć, jak patrzysz na niego, coraz bardziej
świadoma tego, że to ostatnia chwila życia twojego przyjaciela...
Hermiona
otworzyła lekko usta, ale nie była w stanie wypowiedzieć
nawet słowa. Ból, jakie niosło za sobą to wspomnienie,
sprawił, że na chwilę wstrzymało jej oddech, a do oczu
napłynęły łzy.
–
Widziałem, jak rozpacz ogarnia każdy fragment twojego ciała.
Słyszałem twój krzyk, pełen bólu i przerażenia. Rozpadałaś
się na moich oczach, a ja stałem tam i zastanawiałem
się, czemu nie odczuwam satysfakcji.
Dlaczego nie przepełniła mnie radość, skoro wreszcie stało się
to, czego tyle razy sobie życzyłem?
Po
policzku Hermiony spłynęła łza, ale dziewczyna nie zdobyła się
nawet na to, by ją otrzeć. Draco wziął głęboki oddech i zaczął
mówić dalej:
–
Gdy przez kolejne kilka dni o tym myślałem, doszedłem do
wniosku, że to, co stało się z Potterem,
nie przynosi mi satysfakcji, bo bez niego świat stał się dziwnie
pusty. Nie chodzi mi tu o to, że byłbym
w stanie za nim zatęsknić, ale o to, że Potter był
pewnego rodzaju symbolem. Stawiał opór, jednoczył ludzi i dawał
im wiarę. Pomyślałem jednak, że przecież jesteś jeszcze ty
i Weasley. Wy na nowo zbierzecie wszystkich i stawicie
czoła szalonym planom mego ojca. Nie przewidziałem jednak, że
szanowny tatuś jest na tyle sprytny, by nie powtórzyć błędów
swojego pana. Nie. On postanowił działać z ukrycia. Zebrał
kilku ludzi, którym za pomocą łapówek załatwił wolność… Na
ministerialnym balu z okazji zwycięstwa rzucił na Shacklebolta
zaklęcie Imperiusa, a później napoił wszystkich eliksirem
uległości dodanym do szampana. Nikt nie przeczuwał, co się
dzieje. Nawet ty... Myślałem, że być może się zorientujesz, że
z alkoholem jest coś nie tak, ale nie. Wypiłaś kieliszek
jednym haustem, po czym od razu sięgnęłaś po drugi. Wiedziałem
wtedy, że ojciec już wygrał. Osiągnął swój cel.
–
Nie przypuszczałam... – Hermiona chciała się jakoś wytłumaczyć,
ale nie umiała tego zrobić. Jej rozpacz po stracie Harry'ego była
tak wielka, że nie była w stanie dostrzec oczywistych
sygnałów. Lucjusz Malfoy wykorzystał jej słabość. Teraz
ponosiła tego konsekwencje... i Draco również.
–
Później z łatwością pozbył się tymczasowego ministra
i ludzi na tyle inteligentnych, by mogli łatwo przejrzeć,
co kombinuje.
–
Ale dlaczego Ron? – zapytała, dopiero po chwili uświadamiając
sobie głębszy sens swojego pytania.
Nie
umiała zaprzeczyć temu, że uważała Rona za nieco...
ograniczonego, jeśli szło o dostrzeganie pewnych oczywistych
rzeczy. Nie wiedziała, czy to jego brak wyobraźni, czy nieco
ograniczona inteligencja, ale nie sądziła,
by sam poradził sobie z przejrzeniem planów Lucjusza.
–
No cóż... Weasley najwidoczniej nie lubi szampana. Poza tym nigdy
nam nie ufał. Jego rodzice zawsze uważali mojego ojca za sprytnego
oszusta i manipulatora, co swoją drogą jest zupełną prawdą.
–
Ale jego ojciec sam nam mówił, że musimy poddać się obserwacji
w Hogawarcie! – wtrąciła Hermiona.
–
Kolejny Imperius. Nie zapominaj, że mój ojciec niczego nie zostawia
przypadkowi.
–
Rzucił na Artura zaklęcie niewybaczalne?! – Hermiona aż
podniosła się ze swojego miejsca.
–
Na każdego, kto mógł mu się przeciwstawić. Być może jego
więźniowie sami weszli do lochów, w których ich zamknął.
–
Czyli... wiedziałeś? – zapytała cicho.
–Wiedziałem,
że ich gdzieś uwięził. Nie sądziłem jednak, że zrobił to
w naszym dworze. Co do Weasleya, myślałem,
że ojciec go zabił.
Szczerość
tych słów sprawiła, że Hermionie dosłownie opadła szczęka.
Draco
powoli ruszył w jej stronę.
–
Gdy wpadłem na ciebie w Hogwarcie, a ty mi napyskowałaś,
byłem wściekły, że miałaś na to odwagę, ale i zainteresowało
mnie to, że nadal potrafisz się stawiać. Niewola i porażka
cię nie zmieniły. Wciąż jesteś waleczna, mała gryfonko.
– Draco podszedł do niej i delikatnym gestem zatknął za jej
ucho jakiś niesforny lok.
–To
dlatego zdecydowałeś się na małżeństwo ze mną? – odważyła
się zapytać, unosząc głowę i patrząc mu w oczy.
–
Potrzebowałem twojej pomocy. Caldarmian ostrzegł mnie, że nie ma
czasu samemu zrobić dla mnie eliksirów, których wymagał mój
plan. Musiał mieć pomocnika, kogoś, kto
będzie je doglądał każdego dnia. Sam mistrz podsunął mi pomysł,
by był to ktoś, kogo uczył Severus.
–
Ciekawe dlaczego?
–
Nie wiem dlaczego, ale od razu wiedziałem i okazuje się, że
miałem rację, sądząc, że ty świetnie sobie z tym
poradzisz.
Blondyn
objął ją i przyciągnął do siebie.
–
Te eliksiry są dla twojego ojca, prawda? Chcesz wyczyścić mu
pamięć i zastąpić ją nowymi... –Draco nie pozwolił jej
dokończyć, przyciągając ją do siebie i namiętnie całując.
Hermiona poczuła, jak nogi się pod nią uginają pod wpływem
emocji i kolejnej fali pożądania, jaka
przepłynęła przez jej ciało. Nim jednak
zdążyła nacieszyć się jego ponowną bliskością, Draco oderwał
się od niej i uśmiechnął zawadiacko.
–
Umiesz jeździć na nartach?
–
Eee... ja... tak, umiem, ale dlaczego pytasz? – wyjąkała,
skonsternowana.
–
Wkrótce się przekonasz – zaśmiał się, obejmując ją
i prowadząc w stronę schodów.
Hermiona
zrozumiała, że na razie musi powstrzymać się od kolejnej serii
pytań. To nic. I tak cieszyła się, że Draco się przed nią
otworzył i opowiedział o swoich przeżyciach i emocjach.
Ufał jej... i to na razie w zupełności jej wystarczyło.
⁂⁂⁂
Dzień
był słoneczny, choć górskie powietrze
przyjemnie mroziło policzka. Okazało się, że Draco w przybudówce
tuż obok domu miał schowany mugolski, profesjonalny sprzęt
narciarski. Hermionę nieco to zdziwiło, ale też bardzo ucieszyło.
Uwielbiała jazdę na nartach, to poczucie wolności,
jaką dawał przejazd po dobrze naśnieżonym stoku. Przed oczami
stanęły jej sceny, gdy razem z rodzicami spędzała ferie
zimowe w górskich kurortach, całymi dniami szusując
i szlifując swoje narciarskie umiejętności.
Szybko
jednak przekonała się, że nie tylko ona umiała i lubiła
jeździć na nartach. Draco radził sobie bowiem doskonale, a na
dodatek bardzo dobrze znał okoliczne szlaki, po których mogli
jeździć bez tłumu zbędnych turystów. Popołudnie więc należało
do bardzo udanych i beztroskich. Było tak miło, że Hermiona
nawet na pewien czas zapomniała o czyhającym na nich
niebezpieczeństwie. Wrócili do domu lekko zmęczeni, ale zadowoleni
i w dobrych humorach. Żadne z nich nie wracało do tego,
co wydarzyło się pomiędzy nimi poprzedniej nocy, ale obydwoje
cieszyli się, że atmosfera nie była napięta. Co więcej, każde
z nich myślało cicho o tym, czy ta sytuacja
być może mogłaby się powtórzyć...
⁂⁂⁂
Po
pysznym obiedzie, który wspólnie przygotowali, postanowili otworzyć
butelkę wina, rozpalić ogień w kominku i usiąść na
kanapie, by trochę się zrelaksować. Nie mieli
siły rozmawiać, ale ich wzajemne towarzystwo w zupełności
wystarczało. I choć oboje wiedzieli, że chwile te są ulotne
i wkrótce nadejdzie ich kres, to zdawali się cieszyć każdą
wspólnie spędzoną minutą.
Hermiona
oparła się wygodnie, a Draco ułożył się tak, by móc
trzymać głowę na jej kolanach. Oboje byli pogrążeni we własnych
myślach. Pierwsza złamała się Hermiona. Widziała w jego
pięknych, stalowych oczach, jak daleko od tego miejsca są jego
myśli.
–
O czym tak rozmyślasz? – zapytała cicho.
–
O przyszłości – odpowiedział szczerze.
–
Czy my w ogóle mamy jakąś... – była
nieświadoma tego, że wypowiada to na głos.
–
Ty na pewno. – Draco spojrzał jej prosto
w oczy, by móc przekonać ją, że mówi prawdę.
–
Nawet nie wiem... co... jak... – zawahała się.
–
Po prostu, Hermiono. Wszystko się skończy, a ty będziesz
mogła ułożyć sobie życie tak, jak
zawsze o tym marzyłaś.
–
Od dawna nie marzyłam – przyznała szczerze.
– Nie miałam na to odwagi.
–
To teraz musisz znaleźć w sobie tę odwagę.
– Draco uśmiechnął się zawadiacko i podniósł się z jej
kolan. – Mam coś dla Ciebie –
wyjaśnił, widząc jej lekko zdziwioną minę.
Podszedł
do wiszącej przy drzwiach kurtki i coś z niej wyjął.
Hermiona nie widziała, co to było, bo
przedmiot był tak mały, że blondyn ukrył go w dłoni.
Draco
znów usiadł obok niej na kanapie i wyjął swoją różdżkę,
po czym rzucił zaklęcie powiększające. Oczom Hermiony ukazało
się podłużne pudełko, które idealnie nadawało się do tego, by
ukryć w nim...
–
Czy to jest... – zapytała zszokowana.
–
Otwórz i sama zobacz. – Draco
z uśmiechem podał jej pudełko.
Dziewczyna
szybko je otworzyła i wyjęła z niego przedmiot, za
którym tęskniła równie mocno, jak za niektórymi przyjaciółmi.
–
Skąd ją masz?
–
Ukradłem z sejfu ojca – wyznał szczerze.
Hermiona
znów poczuła w palcach to cudowne mrowienie, które
towarzyszyło jej zawsze, gdy tylko sięgała po swoją różdżkę.
Była zaskoczona i wzruszona tym, że Draco naraził się tylko
po to, by ją dla niej zdobyć.
–
A co jeśli będziesz miał przez to kłopoty? – Musiała o to
zapytać. Strach o niego zagościł już na stałe w jej
świadomości i sercu.
–
Życie bez kłopotów byłoby strasznie nudne – zażartował,
opierając się wygodnie na kanapie i zakładając ręce za
głowę.
Hermiona
chwilę mu się przyglądała, po czym z nutką żalu odłożyła
różdżkę do pudełka i odstawiła
je na stojący obok kanapy niewielki stoliczek. Wahała się przez
chwilę, ale nie mogła się powstrzymać. Pochyliła się
i delikatnie musnęła jego usta.
–
Dziękuję – wyszeptała. Tylko tyle i aż
tyle mogła w tej chwili mu powiedzieć.
Draco
westchnął tęsknie i uniósł się lekko, by móc znów ją
pocałować, tym razem namiętnie i głęboko.
Potrzebowali
tego. Chwila ucieczki. Łyk zapomnienia. Radość z bliskości
i uczucie. Niespodziewane, ale prawdziwe i szczere.
Chwilę
później ich namiętne pocałunki zmieniły się w gorączkowe
zrywanie z siebie ubrań. Draco szybkim ruchem przeniósł ich
na skórę niedźwiedzia, leżącą przy kominku, w którym
płonął ogień. Za oknem prószył śnieg,
czerwone wino w kieliszkach odbijało światło płomieni, a oni
znów byli razem, tworząc jedność, sprawiając, że ich serca biły
zgodnym rytmem, tak samo intensywnym jak ten, w którym
spotykały się ich nagie ciała.
⁂⁂⁂
Hermiona
nie wiedziała, kiedy zasnęła kołysana
ciepłem i spokojnym oddechem ukochanego. Przespała kilka
godzin, bez koszmarów i strachu. W jego ramionach wreszcie
znalazła bezpieczeństwo. Gdy się obudziła, za oknem panował
gęsty mrok, a jedynym światłem w pokoju był nadal
płonący w kominku ogień. Wciąż leżeli na ziemi, okryci
jedynie niewielkim prześcieradłem, jakie Draco przywołał za
pomocą zaklęcia. Na razie nie chciała się ruszać, wstać i iść
dalej. Liczyła się tylko ta chwila i bardzo chciała, by
trwała jak najdłużej. Jeszcze trochę, jeszcze nie czas na powrót
do strasznej rzeczywistości.
Jednak
jak to często w życiu bywa, rzeczywistość sama ich dopadła
z głośnym hukiem i brzękiem tłuczonego szkła, który
dobiegł do nich z piętra.
Draco
zareagował natychmiast. Zerwał się na równe nogi z różdżką
w dłoni. Hermionie chwilę dłużej
zajęło wyplątanie się z prześcieradła i sięgnięcie
do pudełka po magiczny atrybut. Malfoy szybko rzucił zaklęcie
ubierające na siebie i swoją żonę, po czym gotów do walki
skierował się w stronę schodów. Hermiona pewnym krokiem
ruszyła za nim.
–
Zostań tu, ja sprawdzę, co się dzieje – nakazał jej ostrym
tonem.
–
Mowy nie ma! – Hermiona nie miała zamiaru zostawiać go samego.
Ostrożnie
weszli na górę, cały czas trzymając różdżki w gotowości.
Na piętrze dobiegło ich przeraźliwe zimno i złowrogie
zawodzenie wiatru, dużo lepiej słyszalne niż to, które słyszeli
na dole. Odgłosy te wyraźnie dobiegały z sypialni, którą
zajęła Hermiona.
Draco
podszedł do drzwi i powoli je otworzył. Zajrzał do środka
i zaklął głośno. Dopiero w tej chwili otworzył szerzej
drzwi. Hermiona zajrzała do pokoju i przerażona przyłożyła
dłoń do ust.
Na
środku jej łóżka leżał wielki konar drzewa z połamanymi
gałęziami. Okno było wybite, a wszędzie dookoła walały się
kawałki szkła i połamanego drewna.
Gdyby
spędziła tę noc w swojej sypialni,
najpewniej zginęłaby pod ciężarem złamanego drzewa.
–
O mój Boże... – wyszeptała, zupełnie jak większość
mugoli w obliczu czegoś strasznego.
–
Dowiedzieli się o tym miejscu. A myślałem, że mamy
jeszcze trochę czasu... – Draco ukrył twarz w dłoniach
i westchnął ciężko.
–
Przyjdą tu po nas? – zapytała, chcąc zachować spokój i nie
pokazując, jak bardzo jest przerażona.
Draco
szybkim krokiem podszedł do niej i złapał ją za ramiona.
–
Posłuchaj mnie uważnie, Hermiono. Nic ci nie grozi. Mamy kryjówkę,
w której będziesz bezpieczna do czasu, aż to wszystko się
skończy, tylko musisz mnie słuchać i robić to, co ci każę.
Rozumiesz?
–
Tak – odpowiedziała, walcząc ze łzami.
Blondyn
pochylił się i pocałował ją delikatnie
w usta.
–
Wszystko będzie dobrze – zapewnił ją, łapiąc jej dłoń
i wyciągając ją z pokoju.
Nie
mieli czasu do stracenia, musieli wracać do domu, a później
dalej walczyć o przetrwanie i lepsze jutro.
⁂⁂⁂
–
Dlaczego ja? Dlaczego właśnie ja? – Ile razy pytała o to
samą siebie w czasie bezsennych nocy i przepłakanych
w poduszkę chwil, gdy nie było nikogo poza nią i jej
gorzką rozpaczą? Dlaczego właśnie teraz? Teraz, gdy nadeszła
nadzieja, że wszystko jakoś się ułoży, wszystkie złe chwile
przeminą, a na niebo choć na chwilę wyjrzy słońce. Dlaczego
znów wszystko musiało zostać zniszczone, a jej racjonalne
i poukładane życie znów miało stać się rozsypką
z okruchów łez i ciągłego bólu? Czasem myślała
o tym, że jest w jakiś sposób przeklęta. Może urodziła
się już z przeznaczeniem, by nieść nieszczęście sobie
i innym? I choć w swoim życiu zwykle kierowała się
inteligencją i chłodną logiką, wiedziała jednak doskonale,
że w świecie magii wszystko jest możliwe... i możliwe,
że to ona była powodem nieszczęścia, jakie spotykało wszystkich
bliskich jej ludzi. Nawet jego.
Nigdy
nie polubiła tego pokoju. Jedynym jego elementem, który budził
w niej choć cząstkę sympatii, było
okno, to samo przy którym teraz stała i próbowała zapanować
nad swoimi myślami i uczuciami.
Wiedziała,
że zaraz po nią przyjdzie i wiedziała, czego będzie od niej
chciał, ale nie potrafiła wymyślić argumentów, jak go przed tym
powstrzymać. Przecież miał rację... i choć w głębi
ducha już się z tym pogodziła, to za nic by mu jej głośno
nie przyznała. Od początku tak było i chyba już zawsze
będzie, że zgoda była czymś, co w ich relacji nie mogło
zapanować.
Wzięła
głęboki oddech, przygotowana na to, co miało się stać. Słyszała
jego szybkie kroki, a oczyma wyobraźni widziała, jak wbiega po
schodach i idzie wprost do jej komnaty. Drzwi się otworzyły,
a ona mogła bez pomyłki przewidzieć, co będzie się działo
dalej...
–
Musisz uciekać. Już czas.
Słowa,
których się spodziewała, ale które i tak nią wstrząsnęły.
Niby proste, ale jak wielkie miały dla niej znaczenie. Odwróciła
się w jego stronę i spojrzała mu głęboko w oczy.
–
Nie – padła jej krótka odpowiedź.
–
Hermiona, on może zrobić ci krzywdę. Musisz uciekać! Samochód
już czeka pod domem.
Wydawało
jej się, czy słyszała panikę w jego głosie? Zawsze myślała,
że okrucieństwa wojny zahartowały go na tyle, by wciąż
zachowywał ten swój niezachwiany spokój.
–
Zostanę tutaj. Nie będę się przed nim ukrywała!
A on
nie wahał się dłużej, tylko podszedł do niej i złapał ją
w swoje ramiona, niemal od razu wyciskając na jej ustach
desperacki, pełen pasji i uczucia pocałunek.
–
Musisz uciekać, musisz się ukryć, musisz to przetrwać. Musisz to
dla mnie zrobić. Nie będę miał o co walczyć, jeśli tobie
coś się stanie. Musisz zrobić to, o co cię proszę...
Proszę! – szeptał.
Patrzyła
w jego oczy i nie mogła uwierzyć, że może w nich
dostrzec aż tyle uczuć. To było cudowne odkrycie, jednak
świadomość tego, że dostrzegała to dopiero teraz, była
niezwykle bolesna.
Nie
potrafiła wydobyć z siebie głosu, więc jedynie skinęła na
znak zgody. On zdaje się tylko na to czekał. Złapał ją za dłoń
i w mgnieniu oka wyciągnął z pokoju. Razem zbiegli po
schodach, a wszystko działo się tak szybko, jakby gonił ich
sam diabeł.
Czarny
samochód czekał zaparkowany pod domem, a za kierownicą
siedział ktoś, kogo Hermiona zupełnie by się tam nie spodziewała.
–
Zabierz ją do umówionego miejsca, tam ten świr jej nie znajdzie –
poprosił, otwierając drzwi, by pomóc jej
wsiąść.
–
Zaczekaj! Ja.. nie... – Nie wiedziała, co chce mu powiedzieć ani
jak ma to zrobić, ale on wiedział za nich oboje.
Pocałował
ją po raz kolejny, czule, ale z wyczuwalną nutką rozpaczy.
Hermiona w tej chwili była pewna, że zapamięta ten pocałunek
do końca życia.
–
Zobaczymy się, jak to wszystko się skończy. Obiecuję!
– wyszeptał, praktycznie wpychając ją do samochodu
i zatrzaskując drzwi. Doskonale wiedział, że tylko ucieczka
może ją uratować od realizacji szalonego planu Lucjusza Malfoy'a.
Obydwoje
położyli swe dłonie na szybie, jakby sama świadomość dzielącej
ich bariery, była nie do zniesienia. Patrzyli sobie w oczy. Jej
były pełne łez, jego jak ze stali, choć w tej chwili sam
miał ochotę krzyczeć i płakać. Jednak musiał być teraz
silny. Dla niej, dla nich.
Wojna
wbrew pozorom jeszcze się nie skończyła.
Samochód
ruszył, a Hermiona nie potrafiła powstrzymać łkania. Miała
wrażenie, że właśnie traci bezpowrotnie coś bardzo cennego,
czego w jej życiu od zawsze brakowało. Prawdziwą miłość.
To wszystko przez Lucjusza Malfoya! Wszystko przez niego! Jakże ona
go teraz nienawidziła...! Łzy płynęły po jej policzkach,
spływając dalej i rozbijając się o piękny rubin, który
zdobił jej kolię. Tę samą, którą on podarował jej w dniu
ich ślubu...
Pierwszy błyskawiczna reakcja :P
OdpowiedzUsuńNo cóż... Smutny rozdział chociaż tyle że się pogodzili... Mam dziwne przeczucie że koniec tej historii nie jest tak szczęśliwy jak dś czy gjs... Szkoda że już końcówka ale muszę się dowiedzieć co się stanie po zmianie pamięci Lu, bo jeżeli herm i Draco nie będą razem to... No po prostu smutno ^^ ale nie ma co szlochać tylko trzeba czekać ^^
UsuńJeju, jeju, jeju! Aż mi się zachciało płakać przez tą końcówkę. Jestem teraz tak rozkojarzona, bo nie wiem co się dalej stanie, a ciekawość zżera mnie od środka. Muszę czekać do kolejnego rozdziału i pilnować się, żeby pisząc pracę nie zacząć pisać jakiś głupot, np. zamiast o generatorach sygnału pisać esej o tym jak bardzo nienawidzę Lucjusza Malfoya :D
OdpowiedzUsuńRozdział, nawet z tym smutnym zakończeniem, był mistrzowski, z resztą jak każdy w Twoim wydaniu. Liczę po cichu na to, że wszystko się uda i Draco zmieni pamięć Lucjuszowi, potem zamknie go w Azkabanie i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Niestety wydaje mi się, że możesz mieć inne plany co do naszej ukochanej dwójki, jakieś bardziej dramatyczne, ale wszystko się niebawem okaże.
Z niecierpliwością odliczam czas do kolejnego rozdziału, czyli tak na moje oko +/- 3 dni :>
Jeśli chodzi o Rubin to ma on dwa zakończenia, smutne i wesoło - co kto woli, można przeczytać oba, można tylko to wybrane :) Kolejna publikacja będzie w najbliższych dniach, ale będą to kolejne Sny, kolejny Rubin gdzieś za 7-10 dni :)
Usuńznając moją zachłanność przeczytam oba - nie będę potrafiła się powstrzymać :(
UsuńWiem, że kolejne będą sny, a czas odliczam do najbliższej publikacji kolejnego rozdziału któregokolwiek z Twoich opowiadań Venetiio, a nie tylko do Rubinu :)
:D nie pamietam kiedy ostatnio plakalem xd bedzie z pare konkretnych lat ze faktycznie bylo mi tak zle i smutno ze łzy poleciały xd teraz to sie zastanowie które przeczytac bo nie mam ochoty zmieniac mojej "szczesliwej" passy a smutne zakonczenie moze byc konkretnie dramatyczne - najgorzej jakby przezyli ale nie byli ze soba a chcieli... :D zobaczymy xd pewnie oba przeczytam i moze nie bede płakał xd brzmie jak jakaś łajza ;___; ale taka prawda ze zzycie sie z bohaterami moze wywolywac skrajne emocje!
Usuńhaha poczekaj do pierwszej sesji (bo jesteś na pierwszym roku? :D ) wtedy zobaczysz co to jest smutek i rozpacz :D
Usuńoboje wiemy, że przeczytasz oba zakończenia, nie będziesz mógł się oprzeć :D zgadzam się z Tobą, że najgorzej by było gdyby oboje przeżyli a nie byli ze sobą :/ no ja się chyba za bardzo zżywam z nimi, no ale nic nie mogę poradzić, baba ze mnie :D
Hehe myślałam, że znacie mnie na tyle, by wiedzieć, że lubię podręczyć ofiary nim je uśmiercam :D
Usuńpanda ZNOWU na 1szym roku xd ostatnio sesje mialem bezbolesna bo po prostu sobie nie przyszedlem na nia :D a teraz tez raczej luz tylko 2 egzaminy z czego 1 moze mi odpusci typek jak sie postaram :D Venik nie draznij mnie narazie to nas meczysz a ja nie chce byc twoja ofiara ^^
Usuńhahaha no to faktycznie bezbolesna :D 2 egzaminy to pikuś :D
Usuńw sumie to fakt, że nas dręczysz, żyjemy w ciągłej niepewności, ale chyba nie zamierzasz nas uśmiercać, prawda? :D
jakby chciala to juz dawno bym lezal w ziemi (6 feet under) :D tylko ma satysfakcje z naszych nerwow :/
UsuńRogaty... jak ty mnie jednak dobrze znasz :D No tak, ale to już przecież długoletni związek :D
UsuńJuz niewiadomo czy ten zwiazek to kwas czy zasada ;___; tak mnie meczysz kobieto! :D :D
Usuńawwww :D no, ale nie narzekaj na taką męczarnie, bo bez Venik byłoby Ci jeszcze gorzej :D
UsuńNiestety już niedługo... Rubin zaraz się skończy i co będzie potem? Moje życie będzie takie smutne :D
UsuńKochana znajdziesz nowy sposób na zadręczanie nas, jestem tego pewna :P
Usuńmoje bedzie za to szczesliwe bo prawdziwa twarz <3 no i sny wybranych przy ktorych nie sposób zasnąć :3 ale rubina i tak uwielbiam chociaz tym smutnym zakonczeniem to nawet mnie zdziwilas :D bo tak sobie spekulowalem ale zawsze jak tak mysle mam w tyle glowy gdzies twojego aska gdzie odpowiedzialas na pytanie ze raczej omijasz smutne zakonczenia bo nie po to laczysz draco i hermione przez taki okres czasu zeby potem nie byli razem :D a tu taki o :o
Usuńo taaaak Prawdziwa Twarz i Sny i w ogóle wszystko, wszystko, wszystko <3
UsuńVenik pewnie zrobiła to, żeby nas zaskoczyć :D ale nie miała serca karać nas tylko smutnym zakończeniem, dlatego napisała jeszcze jedno szczęśliwe :D
ilość maili z poróżkami po smutnym zakonczeniu zbyt duza to i alternatywe trzeba bylo napisac :D
Usuńno tak to jest bardziej prawdopodobne :D
UsuńMoże się okaże, że smutne zakończenie bardziej pasuje :D nie lubie możliwości wyboru ;___;
UsuńNajpierw napisałam wesołe zakończenie, a później smutne, ale dodałam je na odwrót, żeby nie było, że nie umiem napisać nic smutnego :D Nie lubię nieszczęśliwych zakończeń, naprawdę, ale też nie lubię, jak nazywają mnie królową cukru i lukru :D Trzeba czasem coś odmienić.
UsuńTo ja czekam na smutne zakonczenie Snu Wybranych :D jak ci sie uda to zrobić to będzie królową soli i lodu ;___; brrr xd :D
UsuńOoo nie, Sny będą słodkie i urocze :D Nie może być inaczej, ale mam już pomysł na coś z bardzo... nietypowym zakończeniem :D Ale to doooopiero przed nami :D
Usuńnawet nie mów tego Rogaty! :D Bo jeszcze to wprowadzi w życie!!!!! :(
Usuńhahaha jak napisałaś, że nazywają Cię królową cukru i lukry to skojarzyło mi sie z : http://c.wrzuta.pl/wi16757/8d33c51f0001e5f348413823 :DDDD
Panda błagam nie wrzucaj tu takich rzeczy bo oślepne xd Veniku no niech bedzie ^^ poczekam na to nietypowe coś :D
Usuńoj tam oj tam :D zawsze mogło być coś gorszego haha :D zacznij już pisać to opowiadanie :D
UsuńCiężko sobie wyobrazić gorsze rzeczy xd ale za to łatwo mi wyobrazić sobie Venika w takim stroju ^^ ^^ haha xd
Usuńuwierz mi są gorsze rzeczy, ale nie będę się nimi z Wami dzielić mając na uwadze Wasze dobro :DD cóż za perwersja Rogaty :o :D
UsuńTo nie perwersja bo ten strój jest tandetny a nie wyzywa/poniecający :D
UsuńZ perwersja zawsze bedzie kojarzyc mi sie moja droga Messalina <3
Usuńperwersją jest to, że wyobrażasz sobie kogokolwiek w takim stroju, co niesie za sobą szok i niedowierzenie :D
Usuń^^ się módl żebym ciebie nie zaczal sobie wyobrazac w tym stroje lepiej xd a perwersja oprocz tego ze to ma byc odchyl od normy to jednak zwykle ma kontekst seksualny :D
Usuńzwykle, ale nie zawsze :D hahahaha wyobrażanie sobie pandy w takim stroju już na pewno będzie odchyleniem od normy xd
UsuńMnie nie zmylisz tak na prawde nie jestes panda i ja to wiem ;__;
Usuńno nie wiem, nie wiem.... https://c2.staticflickr.com/4/3113/2496129681_bf54440149.jpg :D
UsuńNie to tak nie działa :D ^^ pandy sa slodkie ale nie potrafia czytac i pisac xd
Usuńdlatego jestem wyjątkową pandą :D
UsuńTzn nie watpie ze wyjatkowa ale ze panda to juz tak xd
UsuńPanda wrzuca zdjęcia dziwolągów, a Rogaty mówi, że wyobraża mnie sobie w stroju owego DZIWoląga...I zostaw tu dzieci same na kilka godzin :D Rogaty... za karę wykreślam wszystkie sceny 18+ z następnych 5 opowiadań :P Pandy są pod ochroną, więc Twoje szczęście Panda, że nie mam cię jak ukarać :D:P
UsuńJa się sprzeciwiam tej karze, ponieważ nie dotyczy ona tylko Rogatego, ale także innych czytelników, a przede wszystkim zagraża mi, a jak wszyscy wiemy pandy są na wyginięciu :D!
UsuńByło mówione, że będzie kara jak nie zdam a narazie zdaje wszystko więc nie strasz kurde :D
UsuńI bez Messaliny zadna scena +18 nie będzie już tak ekscytująca... :c Może jakieś opowiadanie o niej dla mnie? :D jak dorastała czy coś ^^
UsuńBezbłędne rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny!:)
OdpowiedzUsuń#smuteczek, że tak powiem :( Jednak osobiście po prostu kocham ten rozdział :) Czekam na Twarz :)))))
OdpowiedzUsuńPF
P.S. przepraszam za niezbyt 'poskładany' komentarz , ale spieszę się na zajęcia :) poniedziałek jak poniedziałek :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSerio? Czy tylko ja wiem, jak to się skończy? Mogę komuś powiedzieć, jeśli ktoś chce. Rzadko komentuję to opowiadanie, bo już je czytałam i nie wiem za bardzo, co pisać. No, ale dobra. Nie lubię Lucjusza (wow, kto by się tego spodziewał?), ale uwielbiam Draco. Myślę, że gdyby nie to, że jestem fanką Dramione, to bym go Hermionie zabrała. Oczywiście pomijając wszystkie nieszczęścia, które ją spotkały. Chyba nie będę Ci robiła takiego spamu, jak tamci na górze.
OdpowiedzUsuńPodrawiam
dramione-ja-to-ja.blogspot.com
Nie , nie tylko ty znasz zakończenie RiS :) Jednak po prostu trochę z niego zapomniałam i odświeżam je sobie :)
UsuńKobieto kocham cie! Umililas mi wieczór. Czytając to pomyślałam ze jutrobede miała problem ze wstaniem o 5:00 na trening. Ale dla twoich opowiadań zrobię wszystko
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czuję się bardzo związana z tym opowiadaniem ;) pewnie dlatego, że to pierwsze Twojego autorstwa, które przeczytałam. Wprowadza mnie w nostalgiczny nastrój :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zbudowane dialogi!
Co prawda czytałam zakończenie- tylko smutne, ale tym razem skuszę się na Happy End ;)
I jestem całkowicie pewna (zupelnie jak Rogaty i Panda), że nigdy nie pozwolisz się Nam zanudzić, podsycanie niepewności, to Twoja domena :D
Wzruszające, cieszę się że to Dramione nie jest tak gwałtowne - to dodaje realizmu :D z niecierpliwością czekałam na kolejny rozdział ,, drugiej twarzy" - ale cieszę się że to rubin i stal, bo jest to jedno z moich ulubionych Dramione twojego autorstwa - ale nic nie przebije ,,Gdy jesteśmy sami", przynajmniej na razie ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, który już raz czytam to opowiadanie, ale za każdym razem towarzyszą mi te same uczucia.
OdpowiedzUsuńCudowne!
Pozdrawiam ;*