– Naprawdę? Naprawdę będziemy mogły się stąd wydostać? - zapytała, siadając na łóżku i nie kryjąc swojego entuzjazmu.
Nie raz już zwątpiła, że kiedykolwiek ucieknie z tej twierdzy i znów stanie się wolna! To było niesamowite uczucie! Trochę, jak obietnica pięknego prezentu, na który warto byłoby czekać nawet i sto lat. Wciąż bardzo cieszyła się z tego, że zaistniała szansa ratunku dla niej i dla Luny, gdy jej euforię przerwał odgłos zatrzaskiwanych drzwi. Draco wyszedł z pokoju.
Uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy. Draco... Przecież on nie będzie mógł uciec razem z nimi! Ona wróci do Białego Feniksa, a on zostanie tutaj. Ona będzie bezpieczna przy Dumbledorze, Harrym i reszcie, a on wciąż będzie narażał życie dla szalonych pomysłów Czarnego Pana. Znów teoretycznie będą stać po dwóch stronach barykady, gdyż Draco nadal będzie musiał odgrywać rolę Śmierciożercy. Cała radość jaką odczuwała przed chwilą, nagle z niej wyparowała, a myśl, że będzie musiała go zostawić samego okazała się niezwykle bolesna. Nie chciała tego! Marzyła o powrocie do Białego Feniksa, ale to marzenie wydało jej się teraz dziwnie błahe w porównaniu do tego, czego naprawdę chciała.
A chciała by on był przy niej! Chciała wiedzieć, że jest bezpieczny. Chciała nadal móc patrzeć na to, jak zamyślony pisz coś przy swoim biurku. Uwielbiała ten wyraz jego twarzy, gdy po ciężkim dniu raczył się szklaneczką ognistej, to, jak przeczesywał palcami swoje włosy albo to, jak uroczo się złościł, gdy Kermit podczas harców w akwarium opryskiwał wodą jego dokumenty... Jak mogła z tego zrezygnować? Nie mogła. Czuła się rozdarta. Powrót do Białego Feniksa był taki kuszący, ale świadomość, że jednocześnie może się znaleźć daleko od niego była zbyt bolesna. Nie mogła odejść.
⚡⚡⚡
Hermiona wyszła z pokoju, chcąc mu powiedzieć, że plan ich uwolnienia powinien zakładać tylko odesłanie Luny. Ona zostaje i już. Draco stał przy kominku i znów wpatrywał się w ogień. Te chwile również uwielbiała. Wyglądał wtedy tak niesamowicie...
– Nie mogę wrócić do Feniksa – wyszeptała stając za jego plecami.
Draco odwrócił się do niej i spojrzał jej głęboko w oczy, po czym uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.
– Ty musisz tam wrócić. Najdalej za tydzień będziesz z powrotem w domu...- gdy to mówił na jego ustach gościł delikatny uśmiech, ale w oczach czaiło się coś dziwnego, czego Hermiona nie potrafiła rozpoznać, a co ktoś dobrze poinformowany nazwałby pogodzeniem. Nie było innego rozwiązania i choć czuł się z tym bardzo źle, to wiedział doskonale, że odesłanie jej do Zakonu będzie najlepszym wyjściem.
– Ale to przecież niemożliwe. Co powiesz Czarnemu Panu? Nie możesz od tak mnie im oddać!
– Mówiłem, że mamy plan. Dość niebezpieczny, ale to może się udać...
– Jaki to plan? - była tego bardzo ciekawa.
– Wyjaśnię ci, gdy przyjdzie na to czas – odpowiedział i znów odwrócił się w stronę płonącego w kominku ognia.
– Draco ja... - nie wiedziała co dokładnie chce powiedzieć, ani jak to zrobić. Po prostu nie chciała go zostawiać.
– O nic się nie martw, nic się nikomu nie stanie, już moja w tym głowa – burknął, po czym napił się whisky, prosto z butelki, która stała na gzymsie kominka.
– Ja... ja powinnam zostać! - wyjąkała wreszcie.
Draco znów odwrócił się w jej stronę, odkładając alkohol.
– Dlaczego powinnaś zostać? - zapytał, patrząc jej w oczy.
– Bo... bo tak będzie lepiej – głos jej nieco zadrżał, ale wytrzymała siłę jego spojrzenia.
– Dla kogo będzie lepiej, Hermiono? - zrobił krok w jej stronę, wciąż patrząc jej głęboko w oczy.
– Dla wszystkich – odpowiedziała, zła na siebie, że zabrzmiało to tak niepewnie.
Draco uśmiechnął się pod nosem z pobłażaniem. Nie wiedziała, czy to, co mu powiedziała go rozbawiło, ucieszyło, czy może jednak zezłościło...
– Nie myślisz teraz o sobie... a powinnaś. Dla ciebie będzie lepiej, jeśli tam wrócisz.
– A jak będzie dla ciebie? - chciała go zapytać, ale pytanie to uwięzło jej w gardle. Czy to dlatego, że bała się jego odpowiedzi? Tak, pewnie dlatego...
⚡⚡⚡
– Czekają tam na ciebie. Twoja mama, Potter i ...reszta - nie potrafił wspomnieć o Weasleyu, gdyż na samą myśl, że ona wraca do niego, coś boleśnie uciskało jego klatkę piersiową. Wstydził się tego, że jest słaby i nie chciał tego przed nią pokazać, ale samego siebie nie mógł oszukać. On też był rozdarty. Z jednej strony chciał żeby Hermiona była bezpieczna, a wiedział, że w Zakonie na pewno o to zadbają. Wymusi na Dumbledorze obietnicę, że więcej nie wyśle jej na żadną niebezpieczną misję! Jednak świadomość, że Weasley tam jest i najwyraźniej czeka na powrót swojej dziewczyny, był dla niego okropna i nie mógł się okłamywać, że jest inaczej.
– Gdyby uciekła tylko Luna, wściekłość Czarnego Pana nie byłaby taka straszna - wydawało mu się, że Hermiona powtarza te same argumenty, które wciąż kusiły mroczną część jego duszy – tę, która tak bardzo chciała ją przy nim zatrzymać.
– Gdybyśmy wykorzystali ten plan tylko na ucieczkę Lovegood, stracilibyśmy szansę na uratowanie ciebie. Musisz uciekać teraz, bo później nie będzie już takiej możliwości. To jedna, jedyna okazja – tłumaczył jej.
Hermiona nerwowo przygryzła wargę, jakby wciąż szukając jakiejś wymówki, a Draco nie wiedział czy złościć się na nią, za to, że nie ułatwia mu i tak trudnej decyzji, czy wycałować ją za to, że mimo wszystko chce z nim zostać. To budziło jego nadzieję – uczucie, którego już dawno powinien się pozbyć.
– A co z tobą? Jaka kara cię spotka za wypuszczenie niewolnicy? - zapytała.
– Żadna, bo wcale cię nie wypuszczę – odpowiedział uśmiechając się lekko.
– To jednak pozwolisz mi zostać?
– Nie, po prostu Czarny Pan i reszta będą myśleć, że nie żyjesz – burknął, odwracając od niej wzrok.
– Co? Naprawdę? Ale jak... - chciała wiedzieć.
Draco wzdrygnął się lekko i spojrzał na drzwi, a Hermiona od razu zrozumiała. Znów ktoś do nich szedł. Znów ktoś przerwał im rozmowę w najmniej odpowiednim momencie!
– Jeśli chcesz możesz zostać, zdaje się, że Orion i Severus do nas idą – powiedział jej, po czym podszedł, by otworzyć drzwi.
⚡⚡⚡
Hermiona usiadła na kanapie i nerwowo splotła swoje pace. Wciąż nie przekonała go, by pozwolił jej zostać, a nie miała już żadnych argumentów. Wiedziała, że Draco ma dużo racji, powinna uciekać, kiedy jest okazja, powinna pomyśleć o sobie, o mamie, przyjaciołach... Ale nie potrafiła sobie wyobrazić życia z daleka od niego, to było zbyt trudne. Nadal czuła się tak okropnie rozdarta!
– Coś się stało? - zapytał Malfoy, gdy obaj mężczyźni weszli do środka.
– Przyszedłem po Granger. Lovegood dostała jakiegoś załamania nerwowego i ciągle ryczy, a Goyle za chwilę zacznie chyba chodzić po ścianach. Chcę, by Granger się nią zajęła, a ja pogadam z nim o warunkach naszej umowy – poinformował ich Snape.
– W porządku, chodźmy tam – zgodził się Draco, odwijając rękawy koszuli i sięgając po swoją pelerynę.
– Niech Severus i Hermiona pójdą sami, chciałbym z tobą pogadać – odezwał się Daniel oficjalnie.
Draco spojrzał na niego nieco zdziwiony, ale zaraz doszedł do wniosku, że to dobry pomysł. Hermiony nie będzie w komnatach, więc nie będzie świadkiem, jeśli rozmowa potoczy się tak, jak Draco się tego spodziewał...
– Chodź Granger, odprowadzę cię tu potem – Snape z pewną dozą niepokoju przyglądał się temu, jak Draco i Orion niechętnie mierzą się wzrokiem. Wiedział jednak, że nie ma sensu się wtrącać. Sprawy pomiędzy mężczyznami – mężczyźni powinni rozwiązywać sami.
Hermiona również niezbyt chętnie wychodziła z komnat, zostawiając te dwójkę samą, miała jednak nadzieję, że nie stanie się nic złego. Teraz musiała pomóc Lunie i właśnie na tym usiłowała się skoncentrować idąc za Severusem do komnat Goyle'a.
⚡⚡⚡
– W czym mogę ci pomóc? - zapytał Draco, odkładając pelerynę i sięgając po whisky, by poczęstować kuzyna.
– To prawda, że chcesz odesłać Hermionę? - zapytał zimno Daniel.
– Prawda – odpowiedział krótko Draco.
– Robisz mi to na złość?
Blondyn spojrzał na niego zdziwiony, nie za bardzo rozumiejąc, o co może mu chodzić.
– Na złość? To, że próbuję ją chronić, robi ci na złość?
– Ty gnojku! Miałeś ożenić się z Rosier, a Hermionę oddać mnie! Umawialiśmy się przecież, że oddasz mi ją po świętach! - krzyknął Daniel, najwyraźniej nie panując nad nerwami.
Draco spokojnie napił się swojej whisky i odetchnął głęboko, usiłując powstrzymać ochotę, by rzucić się na Oriona z pięściami.
– Po pierwsze nigdy nie miałem, ani nie planowałem ożenić się z Messaliną, po drugie nigdy nie miałem zamiaru, ani nie planowałam oddać Hermiony tobie i po trzecie, krzyknij lub obraź mnie jeszcze raz, a skrzaty będą zmywać twoją krew z moich ścian, zrozumiałeś? - głos Dracona brzmiał pewnie i bardzo spokojnie.
– Dlaczego teraz, co? Teraz, gdy zaczynałem się do niej zbliżać, ty ją odsyłasz?! Mówiłem ci przecież, że ją kocham! Jak możesz mi to robić?! - denerwował się Orion.
– Skoro ją kochasz, to powinno ci zależeć na jej bezpieczeństwie! Powinieneś chcieć, by wróciła do rodziny i przyjaciół – Draco nie wytrzymał dłużej i również zaczął krzyczeć.
– Może zaraz się dowiem, że ty to właśnie robisz! Odsyłasz ją, bo chcesz ją chronić z miłości! Co? Mam rację?! Odpowiedz! To dlatego trzymałeś ją z daleka ode mnie! Znów chcesz mi wszystko odebrać? - Daniel doskoczył do Dracona i złapał go za przód koszuli.
Malfoy od razu odepchnął kuzyna z całej siły, gotów naprawdę mocno mu przyłożyć.
– Odsyłam ją, bo przysięgałem ją chronić! A trzymam ją z daleka od ciebie, bo umiesz tylko uwodzić i ranić kobiety, a ona na to nie zasłużyła! To nie kolejna panienka na jedną noc! Nie będzie kolejnym trofeum w kolecji szanownego Daniela L. - łamacza niewieścich serc ! - wycedził przez zaciśnięte zęby, ledwo powstrzymując się przed sięgnięciem po różdżkę.
– Nigdy bym jej nie wykorzystał! Wiem, że jest inna! Wiem, że gdybym się postarał, ona również by mnie pokochała, ale ty ciągle stajesz nam na drodze. Jeśli cię męczy jej towarzystwo, to jej nie odsyłaj, tylko oddaj mnie! – prośba Oriona zabrzmiała bardzo żałośnie.
– Czy ty do cholery jasnej nie rozumiesz, że ona musi wrócić do Zakonu, bo tutaj grozi jej niebezpieczeństwo? Czarny Pan robi z Weasley niewolnicę duszy. Jak myślisz, na kim pierwszym wypróbuje jej nowe zdolności, jeśli nie na jej najlepszej przyjaciółce?
– Nie wiadomo, ile jeszcze to potrwa... Hermiona jeszcze trochę może tu zostać – jęczał Daniel.
– Ty wciąż myślisz tylko o sobie, prawda? Nadal nie masz pojęcia czym jest miłość. Wciąż jesteś samolubnym, egoistycznym dupkiem Lestrange – Draco spojrzał na kuzyna z szczerą pogardą.
– A co ty możesz wiedzieć o miłości? - spytał butnie Daniel.
Draco już chciał mu odpowiedzieć, ale uznał, że lepiej ugryźć się w język i zachować wszystko dla siebie. Nie mógł wdawać się w otwarty konflikt z kuzynem – teraz, gdy planowali tak dużą akcję. Potrzebowali wszystkich członków Mr.Shadow, by to mogło im się udać...
– Hermiona wraca do Białego Feniksa. Pogódź się z tym. Jeśli wojna się skończy, a ty przeżyjesz, będziesz mógł robić co chcesz. Teraz jednak się z nią pożegnasz. To ostateczna decyzja – Draco odwrócił się plecami, dając Orionowi znak, że ta dyskusja jest zakończona.
Wiedział, że jego kuzyn długo będzie się na niego o to wściekał, nie miał jednak zamiaru się tym przejmować. Najważniejsze teraz było zaplanowanie wszystkiego tak, by Hermiona cała i zdrowa wróciła do domu. Nawet jeśli będzie daleko od niego, nawet jeśli wraca prosto w ramiona Weasley'a, to jednak będzie bezpieczna i to było dla niego najważniejsze. Czy na tym polegała miłość? Jeśli tak, to on kochał Hermionę Granger. Kochał i chciał chronić z całych swoich sił.
⚡⚡⚡
– Jeszcze nie śpisz? - zapytała, wchodząc do ich sypialni.
Draco leżał w łóżku, czytając jakąś książkę i najwyraźniej usiłując się zrelaksować. Hermiona była bardzo ciekawa, jak przebiegła jego rozmowa z Orionem, nie miała jednak odwagi, by go o to zapytać. Przeczucie mówiło jej, że rozmawiali właśnie o niej, jednak nie miała co do tego pewności, a nie chciała wyjść na zarozumiałą, czy coś w tym stylu.
– Nie zjadłem kolacji, bo myślałem, że wrócisz wcześniej. Co u Lovegood? - spytał, przeciągając się rozkosznie.
Hermiona usiadła na brzegu łóżka, plecami do niego i lekko rozmasowała obolały kark.
– Przez godzinę ją uspokajałam, następną słuchałam jej obaw i lęków związanych z macierzyństwem, a przez kolejną usiłowałam jej wybić z głowy nazwanie dziecka Swamptroll – zaśmiała się lekko.
Draco przesunął się na łóżku, przyklękając za nią i zaczął masować jej spięte ramiona. Hermiona zamruczał z aprobatą, błogosławiąc go w myślach za spostrzegawczość.
– Co jest złego w tym imieniu? Przynajmniej jest oryginalne – zachichotał.
– Ale chyba niezbyt pasuje dla dziewczynki, prawda? - ona również się zaśmiała, powoli odprężając się pod jego magicznymi palcami.
– Zamówimy kolację do łóżka? - szepnął jej do ucha.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem, ale ta iskierka radości szybko zgasła, gdy uświadomiła sobie, że prawdopodobnie takich cudownych chwil jak tak, nie będzie już wiele.
– Jedzenie w łóżku jest niezdrowe i niehigieniczne – odpowiedziała, odwracając się do niego i zdobywając się na uśmiech.
Draco odwzajemnił go i choć wiedział, że to co robi jest złe, to jednak nie mógł się powstrzymać, tylko pochylił się i pocałował jej słodkie usta. Hermiona odwzajemniła jego pocałunek, znów dziękując w myślach, że on zawsze wie, czego ona najbardziej właśnie potrzebuje. Był cudowny...
Puk! Puk! - dwa stuknięcia sowiego dzioba, oderwały ich od siebie.
– Co znowu!? Cały ten dzień nie mógłby być bardziej irytujący! - narzekał Draco, wstając z łóżka i idąc odebrać przesyłkę.
Hermiona ponownie zachichotała widząc, jak blondyn praktycznie wyrywa ptakowi kopertę, a potem rozrywa ją o mały włos nie drąc przy tym listu. Szybko jednak zauważyła też, że Draco wygląda na coraz bardziej zmartwionego z każdym słowem jakie przeczytał. Na koniec zmiął list w małą kulkę i cisnął nią przez pokój, klnąc cicho pod nosem.
– Coś się stało? - zmartwiła się Hermiona.
– Czarny Pan mnie wyzywa – odpowiedział jej.
– Teraz?
– Jutro z samego rana – Draco nerwowo przeczesał włosy palcami.
– To coś poważnego?
– Chyba tak... bo wzywa mnie razem z tobą – wyszeptał, a Hermiona dopiero teraz zorientowała się, że w jego głosie można było wyczuć strach.
Uśmierć jeszcze jedno z nich, a ja zrobię to z tobą.
OdpowiedzUsuńNie zabijaj!!!!!!!!!!!!!!!!!
Garielka
Hehe dołączam się. Autorko woliz umrzeć od patelni czy Białego Audi? Czy może wolisz tortury?
UsuńBIAŁE AUDI LUV ADRIEN POZDRO
Usuń