wtorek, 3 listopada 2015

Gdy jesteśmy sami... - Rozdział 20 - „Gdy świat eksploduje...”

     Draco patrzył na nią wyczekująco, jakby spodziewał się, że zaraz wybuchnie śmiechem i powie mu, że zwariował, podejrzewając ją o coś tak głupiego... Na Merlina ona ma prawie 23 lata! Od pięciu lat chodzi z Weasleyem! Trwa wojna, a wtedy ludzie robią tyle szalonych rzeczy. Ludzie... Zwykli ludzie, ale nie - racjonalna panna Granger. Porwał butelkę z winem i zdrowo z niej pociągnął, musząc jakoś się uspokoić. Bo miał ochotę podejść do niej i mocno nią potrząsnąć za to, jakie kłopoty im właśnie zgotowała. Co on miał niby teraz zrobić? Sprowadzić jej fagasa do zamku, by mogła przeżyć wymarzony pierwszy raz? Kurwa! Miał przejebane.
– Nigdy bym się nie spodziewał, że wypalisz z taką głupotą! - warknął, podnosząc się z krzesła i nerwowo przechadzając się po swoim salonie.
– Nie będę cie przepraszać za to, że mam pewne zasady! - zaczęła się bronić.
– Kurwa mać, Granger! Wiesz, do czego doprowadzą twoje zasady?! Do naszych pięknych, okazałych mogił! Znaczy do mojej, bo ciebie pewnie spalą, a prochy wywalą do morza! - wściekał się.
– Jak możesz mnie krytykować za to, że nie zachowuję się jak tania dziwka?! - krzyknęła, podnosząc się z miejsca.
– Krytykuję cię za to, że zachowujesz się jak święta dzie... Ja pierdole! Może jednak się mylisz? Może ten parszywy zdrajca krwi... - Draco wyglądał, jakby miał ochotę rwać włosy z głowy.
– Nie mylę się! Jestem dziewicą i nie będę się tego wstydziła! - syknęła przez zaciśnięte zęby.
– No jasne, moje gratulacje! Mam ci wystawić pomnik niepokalanej Granger? Wiesz, w co nas wpakowałaś swoją powściągliwością i zasadami? - pytał ze złością.
W oczach Hermiony błysnęły łzy. Nigdy nie przypuszczała, że ktoś będzie kiedyś szydził z jej dziewictwa. Czy to tak źle, że chciała by jej pierwszy raz był wyjątkowy? Nie było jej przecież łatwo przekonać Rona, że seks w małym, ciasnym pokoiku, gdy za ścianą ciągle przebywa setka ludzi, nie jest jej wymarzoną scenerią. Chciała romantycznego zbliżenia, kolacji przy świecach i pewności, że mężczyzna, z którym to zrobi, jest wyjątkowy... Wiedziała, że teraz jej marzenia runą w gruzach, ale nie miała zamiaru żałować. Żyła zgodnie z własnymi przekonaniami i on nie miał prawa ich krytykować.
– Tylko mi tu nie rycz! Coś się wymyśli. – jego ton nieco złagodniał.
– Niby co? - zaszlochała.
– Nie wiem! Powiedziałem przecież, że dopiero to wymyślę! Jednak jeśli liczysz, że sprowadzę ci tu Weasleya, to muszę cię rozczarować! - burknął, idąc do biurka po kolejną porcje whisky.
Hermiona tylko prychnęła pod nosem i postanowiła pójść do swojego pokoju. Nie miała zamiaru, dłużej zostawać w jego towarzystwie. Wiedziała, że jej dziewictwo oznacza dla niego spory problem, ale i tak potraktował ją okropnie. Nie pytając go o pozwolenie, wróciła do swojego pokoju i ułożyła się na łóżku. Gorzki szloch wyrwał się z jej gardła... Tak się bała, co przyniesie kolejny dzień.

⚡⚡⚡

Niewiele spała tej nocy, raz po raz przewracając się w swoim małym, twardym łóżku. Nie mogła uwierzyć, że to wszystko ją spotyka... Gdy trafiła do tej twierdzy, oczywiście bała się, że jej pierwszy raz będzie okrutnym, brutalnym gwałtem, który złamie jej życie. Później jednak odetchnęła z ulgą, mając nadzieję, że jeszcze przez długi czas nie będzie musiała się tym martwić. Nie sądziła, że Czarny Pan mógłby przeczytać jej myśli. Tego się nie spodziewała, choć to takie proste i banalne. Nie chciała sprawiać Draconowi problemu. Wiedziała, że ochrona jej i tak jest dla niego poważną komplikacją, ale co miała zrobić? Nie mogła cofnąć się do przeszłości i tego zmienić. A, czy gdyby mogła, czy coś by zmieniła? Poszłaby do łóżka z Ronem? Nie potrafiła sama sobie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Udało jej się zasnąć dopiero nad ranem, ale i tak przyśnił jej się koszmar z Lucjuszem Malfoyem w roli głównej. Obudziła się spocona i przerażona, a wichura i deszcz za oknem jeszcze spotęgowały jej strach. Rozejrzała się po pokoju i stwierdziła, że musiało być już dość późno, bowiem na stoliku czekało na nią śniadanie... Najwyraźniej Malfoy nie miał ochoty jeść dziś w jej towarzystwie, a Robak postanowił jej nie budzić, gdy przyniósł posiłek. I tak nie miała apetytu. Nie miała ochoty na nic, a świadomość, że Draco nie chce jej widzieć, wcale nie polepszyła tego stanu.
Poszła wziąć prysznic, ciągle myśląc o tym, że faktycznie przez te jej zasady teraz mają spory problem. Problem należy rozwiązać... Pytanie tylko, jak? Dreszcz przeszył jej ciało, gdy do głowy przypłynęła najprostsza, najbardziej oczywista odpowiedź... I wcale nie był to dreszcz wstydu, czy, tym bardziej, obrzydzenia. Nie potrafiła okłamywać samej siebie. To był dreszcz ciekawości, ekscytacji i podniecenia.

⚡⚡⚡

Ubrała się szybko i weszła do salonu, zastanawiając się, czy dziś też będzie miała pójść pomagać w laboratorium. Podeszła do biurka i zajrzała do akwarium Kermita. Żaba wyglądała na najedzoną i szczęśliwą. Podskoczyła radośnie na jej widok. Hermiona uśmiechnęła się lekko pod nosem, przypominając sobie, jak Draco zwiewał z akwarium z komnat Snape'a. To było takie urocze... On był taki uroczy...
– O czym myślisz, ślicznotko? - usłyszała niespodziewanie przy swoim uchu.
Pisnęła przerażona i odwróciła się szybko, odkrywając, że tuż za nią stoi rozbawiony Orion. Mężczyzna był tak blisko, że Hermiona odruchowo oparła dłoń o jego klatkę piersiową, jakby chcąc go powstrzymać, by się bardziej nie zbliżał.
– Ale mnie przestraszyłeś! - powiedziała z wyrzutem, szybko cofając rękę.
Nie wiedziała czemu, ale nie chciała go dotykać. Coś w jego spojrzeniu było dla niej niepokojące. Czasem miała wrażenie, że Orion patrzy na nią jak na coś do jedzenia... Nie chciała się tak czuć, choć ten rodzaj spojrzenia można by uznać za komplement. Wolała jednak tę drapieżną nutkę w zupełnie innych oczach, od tego namiętnego wzroku w tych, które teraz uważnie ją lustrowały.
– Dobrze spałaś? Wyglądasz na zmęczoną – zapytał, uśmiechając się i nieco od niej odsuwając.
Hermiona odetchnęła z ulgą.
– Szczerze mówiąc, nie mogłam zasnąć. – mruknęła pod nosem.
– Draco chyba też, bo na porannej odprawie ziewał, jak przystało na Smoka. – zauważył, niby mimochodem Orion.
– Nie wiem, spałam u siebie. – wypaliła Hermiona, czerwieniąc się ogniście.
Pamiętała, o co Orion ich podejrzewał i dlatego to powiedziała. Nie sypiali przecież ze sobą... Przynajmniej jeszcze nie... Daniel, słysząc jej wyznanie roześmiał się w głos, ale Herm miała wrażenie, że nie jest to do końca szczery, radosny śmiech.
– Zapytałem tak tylko z troski, Mionko, nie chcę, byś się nam rozchorowała... - powiedział, znów robiąc krok w jej stronę i pochylając się lekko.
– Nic mi nie jest – burknęła, wymijając go i odchodząc w stronę kanapy.
Bliskość tego mężczyzny strasznie ją krępowała. Był przystojny, szarmancki, uroczy i najwyraźniej mógł mieć każdą kobietę, ale jej wcale to nie imponowało. Może to dlatego, że była przyzwyczajona do zwyczajnych, wesołych chłopaków, jakimi byli Ron czy Harry? A może to dlatego, że wciąż mu nie ufała?
– Jeśli coś by się działo lub potrzebowałabyś czegoś, nie wahaj się mnie o to poprosić, Hermionko. Jestem do twoich usług. Zrobię wszystko, co należy i jak należy... – zęby Daniela błysnęły w szerokim uśmiechu.
Hermiona zmusiła się, by również się uśmiechnąć. Miała nadzieję, że Lestrange nie zorientuje się, jak bardzo było to sztuczne.
– Pora na nas, zły Severus już czeka. Podobno wczoraj dwie godziny szukał żabich flaków – Orion otworzył drzwi, by wypuścić ją przodem.
Całą drogę do komnat nietoperza Hermiona rozmyślała nad słowami mężczyzny. Czy zawarta w nich sugestia odnosiła się do jej dziewictwa? Czy Daniel proponował jej pomoc... w rozwiązaniu tego niewygodnego problemu? Z jednej strony była wściekła na Dracona, że mu o tym powiedział, z drugiej jednak strony, Lestrange jedynie zaofiarował jej swoją osobę, co oznaczało, że blondyn nie zamierza jej do niczego zmuszać. To było nieco pocieszające...

⚡⚡⚡

Hermiona cały dzień nie potrafiła się na niczym skoncentrować, zbyt zajęta myśleniem o tym, co będzie dalej. W końcu Snape ochrzanił ją za chodzenie z głową w chmurach, co poskutkowało tym, że puściły jej nerwy i wybuchnęła płaczem. Severus, który alergicznie reagował na niewieście łzy, szybko zwiał z laboratorium i nie pokazywał się tam aż do wieczora. Gdy pozwoliła nieco opaść emocjom, wypłakując cały swój strach, żal i niepewność, poczuła się odrobinę lepiej i bardziej skoncentrowała się na warzeniu eliksirów. Tym sposobem czas szybciej jej zleciał i ani się nie zorientowała, gdy w pracowni pojawił się Orion, który miał ją z powrotem odprowadzić do komnat. Hermiona lekko przestraszyła się, że znów zostanie sam na sam z Lestrangem, ale nie dała tego po sobie poznać.
Orion przez całą drogę opowiadał jej swój dzień. Z tego, co zrozumiała, on również zajmował się w twierdzy zaopatrzeniem, ale jedynie tym w najbardziej luksusowe towary. Często współpracował z Macnairem, który dostarczał do komnat Lorda wiele wspaniałych, cennych rzeczy. Orion opowiedział jej, że podobno Czarny Pan zamówił obłędną suknię na bal świąteczny. Jedyną osobą, dla której ta kreacja mogła być przeznaczona, była Ginny... Hermionę ścisnęło serce na myśl o przyjaciółce i tej strasznej tęsknocie za nią. Teraz mogła mieć chociaż nadzieję, że zobaczą się na balu.

⚡⚡⚡

Daniel wprowadził ją do komnat i zaproponował, że zostanie z nią na kolacji. Nie chciała mu się sprzeciwić, zresztą chyba nawet nie mogła. Usiedli przy stole, a Orion wyczarował butelkę wina i dwa kieliszki, a do tego czerwone świece. Hermiona poczuła się bardzo nieswojo w takim otoczeniu. Co prawda, Ron zrobił kiedyś dla niej kolację przy świecach, ale jedli ją żartując razem i wspominają swoje liczne przygody. Orion natomiast wgapiał się w nią z uwodzicielskim uśmieszkiem i obsypywał ją komplementami, takim jak to, że jej włosy w świetle świec cudownie błyszczą, albo jej oczy hipnotyzują. Mówił coś o alabastrowej skórze i ślicznie wykrojonych ustach, a Hermiona czuła, że każdy kęs kolacji coraz trudniej przechodzi jej przez gardło. Nie chciała tego słuchać. Nie od niego. Nie chciała tu być. Nie z nim... Nawet nie skosztowała wina, które Orion tak zachwalał, w obawie, że mógł jej czegoś tam dolać. Szybko skończyła jeść i powiedziała, że jest zmęczona.
– Zostań jeszcze, jest tak miło... - Daniel dolał sobie wina i znów uśmiechnął się w swój najbardziej czarujący sposób.
– Wybacz, ale jestem wykończona. Profesor miał dziś ponury humorek, co odbiło się na mnie - próbowała tłumaczyć.
– Hermiono... myślałem, że lubisz moje towarzystwo i że moglibyśmy pogłębić nieco naszą znajomość, poznać się lepiej... - zamruczał Orion, zmysłowym głosem.
– Aaależ tak, bardzo lubię... towarzystwo, ale dziś naprawdę padam z nóg – odpowiedziała, szybko wstając.
Czuła, że jej ciało powoli ogarnia panika. Nie chciała dłużej przebywać w jego towarzystwie ani minuty. Nie czekając na pozwolenie, ruszyła w stronę pokoju. Weszła szybko do środka i zatrzasnęła drzwi, opierając się o nie. Modliła się w duchu, by Daniel tu za nią nie przyszedł...
Tym razem miała szczęście, gdyż mężczyzna tego nie zrobił, a po kliku minutach usłyszała trzask zamykanych drzwi. Najwidoczniej Orion sobie poszedł. Odetchnęła z ulgą, rzucając się na łóżko. Nie potrafiła przestać myśleć o tym, czy to Lestrange sam wpadł na pomysł spędzenia z nią nocy... Czy może Draco go o to poprosił?

⚡⚡⚡

Kolejnej nocy znów nie spała za dobrze. Wstała skoro świt i usiadła na parapecie swojego okna, wpatrując się we wciąż padający deszcz. Nie wiedziała nawet, czy Draco wrócił do komnat. Wciąż jednak myślała o tym, co będzie dalej. Wiedziała, że nie mają zbyt wiele czasu. Magia niewinnej krwi, mogła utrzymywać się w niej jeszcze przez kilka dni po utracie dziewictwa. Nie było na co czekać... Wzdrygnęła się nagle, słysząc na korytarzu ciężkie kroki. Lekko przestraszona, spojrzała na klamkę, która się poruszyła. Wstrzymała oddech, gdy drzwi się otwarły, a do jej sypialni wszedł Draco.
– Już nie śpisz – stwierdził fakt.
– Nie... - wyszeptała, przyglądając mu się uważnie.
Wyglądał na zmęczonego i zrezygnowanego. Chyba też nie spał najlepiej tej nocy...
– To chodź na śniadanie. Musimy pogadać – to nie brzmiało jak jego zwyczajne nakazy.
Hermiona podniosła się z parapetu i ruszyła do salonu. Draco przepuścił ją w drzwiach. Świadomość, że jest tuż za nią, w małym, mrocznym korytarzu wzbudzała dreszcze w jej ciele.
W salonie czekał już na nich nakryty stół. Oboje usiedli, ale jakoś żadne z nich nie kwapiło się do rozpoczęcia rozmowy. Zamiast tego Draco nalał im kawy, a Hermiona sięgnęła po półmisek z jajecznicą. Czuła się prawie jak maszyna i miała wrażenie, że Malfoy też wszystko robi automatycznie, jakby bez udziału świadomości. Długą chwilę jedli w milczeniu, ale oboje wiedzieli, że muszą przeprowadzić tę rozmowę, nie ważne, jak bardzo krępująca by nie była.

⚡⚡⚡

– Granger, posłuchaj... – zaczął Draco.
Chyba nawet on sam, pierwszy raz w życiu, słyszał tyle niepewności w swoim głosie. To było
do niego niepodobne. Ale cóż miał zrobić, skoro ta sytuacja była tak wyjątkowa i zaskakująca? Wiedział, że musi wyjaśnić jej jak najlepiej swoje stanowisko w tej sprawie.
– Wiesz dobrze, że tego nie chcę. I gdyby to ode mnie zależało, to nadal mogłabyś... przestrzegać swoich zasad, ale trwa wojna, a, jak wiadomo, wojna wymaga pewnych... ustępstw – tłumaczył powoli.
– Raczej ofiar – wyrwało się Hermionie.
– Możesz to tak nazwać. Nie za bardzo mamy inne wyjście. Czarny Pan jest przekonany, że... Zaglądał już w mój umysł. Jeśli się dowie, że go okłamałem, to nie będzie miał skrupułów. Wiem, że moje życie niewiele cię obchodzi, ale...
– Obchodzi. Od kiedy ciebie obchodzi moje. Pamiętaj, że jesteśmy czarodziejami. Uratowałeś mnie i to nie jeden raz. Mam u ciebie dług życia- powiedziała dumna z tego, że głos jej nie zadrżał.
– Nie musisz tego rozstrzygać w tych kwestiach. Po prostu to jeszcze nie czas na moją śmierć – uśmiechnął się lekko, jakby właśnie rozmawiali o pogodzie.
– To ty nie rozstrzygaj tego w tych kwestiach. Nie musisz mnie prosić, bym straciła dziewictwo, tylko po to, by ratować twoje życie. Nie przedłożyłabym go nad życie kogokolwiek.
– Nie proszę cię o nic – zirytował się lekko – Po prostu nie chcę cię zmuszać, ale jeśli będziesz się sprzeciwiała...
– Daj spokój, Malfoy. Nie jestem idiotką – burknęła.
– W porządku – Draco napił się swojej kawy, jakby to ona miała dać mu siłę do dalszej rozmowy.
Hermiona przyjrzała mu się uważnie. Gdyby ktoś jej kiedyś powiedział, że będzie widziała tego pewnego siebie arystokratę tak zagubionego i niepewnego, to wyśmiałaby go w głos. Gdyby ktoś jej kiedyś powiedział, że będzie dyskutowała z nim o utracie swojego dziewictwa... zabiłaby tego kogoś śmiechem.
– Jak mówiłem, postarałem się coś wymyślić. Są dwie możliwości... - zaczął mówić.
– Dwie? Myślałam, że tylko jedna. – wypaliła, nim zrozumiała, że mówi to na głos.
– Dwie. Pierwsza to eliksir. Severus może go ugotować, nie wiemy jeszcze, jak to działa, bo Snape nigdy go nie robił, ale według opisu, po jego spożyciu dziewictwo... znika.
Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. Miała pozbyć się swojej niewinności, pijąc jakąś podejrzaną, dziwną miksturę? To jakaś bzdura!
– O metodzie tradycyjnej ci nie opowiem, bo pewnie wyczytałaś już wszystko w książkach – Draco wyglądał, jakby za chwile miał się udławić własnym językiem.
– Tradycyjnej... - powtórzyła głupio.
– Tak. Jak już mówiłem, nie mogę tu przyprowadzić Weasleya, ale Orion, Adrian...
– Błagam, oszczędź mi tego – poprosiła, czując, że zbiera jej się na płacz.
Nie miała zamiaru słuchać z kim może się przespać, jakby to było jakieś menu w restauracji. Naprawdę nie chciała o tym słyszeć.
– Dziś nie musisz iść do pracowni Severusa, a ja zaraz wychodzę. Przemyśl to sobie. Wrócę na kolację – mruknął, idąc w stronę drzwi.
Nawet za nim nie spojrzała. Pomysł z eliksirem był dla niej absurdalny, ale przecież była Hermioną Granger, która zawsze wszystko musiała przemyśleć, nim podjęła decyzję. Jednak tym razem jakaś cząstka niej była już pewna, że decyzja już zapadła.

⚡⚡⚡

Ledwie tknęła obiad, a o kolacji nie miała zamiaru nawet słyszeć. Bała się, ale wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Nie chciała kiedyś żałować. I miała nadzieję, że nie będzie. Wzięła długą, odprężająca kąpiel, jakoś przezwyciężając awersję do wanny. Przyjrzała się sobie w lustrze. Głębokie cienie pod oczami były pierwszym, co zauważyła. Dalej zwróciła uwagę na swoje piegi, lekko zadarty nos i zwyczajne usta, ani za wąskie, ani za szerokie – ciekawe więc, co Orion widział w nich interesującego? Figura już nie nastolatki, ale i też nie w pełni kobieca. Szczupła, bez wcięć i zaokrągleń, poza dość okazałym biustem, który był chyba jedynym elementem jej ciała, który nawet lubiła... to znaczy lubiła go do czasu, aż na lewej piersi nie pojawiła się ohydna blizna po oparzeniu. Merlinie, jaka ona była paskudna! Hermiona zaczerwieniła się na samą myśl o tym, że jakiś mężczyzna mógłby ją oglądać nago, a rumieńce te pogłębiły się jeszcze, gdy uświadomiła sobie, że Malfoy przecież już ją widział. Co za upokorzenie...
Westchnęła cicho i założyła bieliznę, żałując trochę, że nie jest bardziej seksowna. Do tego Robak przygotował jej zwykłą, biała szatę na szerokich ramiączkach. Spięła włosy spinką, uznając, że tak będzie jej wygodnie i wróciła do swojego pokoju. Była zdeterminowana do spełnienia swojego postanowienia. Miała tylko nadzieję, że jej nie odmówi.

⚡⚡⚡

Słyszała, jak wrócił do komnat. Nie była to jeszcze pora kolacji, więc postanowiła posiedzieć w swoim pokoju, wciąż myśląc o tym, jak mu powiedzieć, czego chce... To będzie najbardziej żenująca chwila w jej życiu, ale musi to zrobić. Przecież się zdecydowała. Słyszała, jak Draco idzie do łazienki, a później zdawało jej się, że słyszy szum wody. Pewnie brał prysznic. Jej oddech był coraz bardziej płytki i miała wrażenie, że coś wielkiego usiadło jej na piersi i nie chce zejść. Wiedziała jednak, że musi się opanować. Nie było wyjścia. Nie miała zamiaru tracić dziewictwa z eliksirem, bądź kimś, komu nie ufała... Była tylko jedna możliwość. To mógł być tylko on.
Z oczekiwaniem wpatrywała się w klamkę, doskonale wiedząc, że zaraz po nią przyjdzie albo przyśle Robaka, by zawołał ją na kolację. Czekała, zdawało jej się, wieczność, nim klamka w jej pokoju się poruszyła, a drzwi uchyliły z lekkim skrzypnięciem. Wstrzymała oddech, gdy go zobaczyła. Wyglądał jak zwykle przystojnie, w czarnych, szerokich spodniach i białym podkoszulku. Włosy miał jeszcze mokre, a jego stopy były bose. Wyglądał na lekko spiętego, ale równie zdeterminowanego co ona.
Oboje wiedzieli, co musi się dziś stać.
– Robak zaraz poda kolację – mruknął, a jego wzrok zatrzymał się na jej twarzy.
Hermiona powoli podniosła się ze swojego łóżka, prosząc w duchu swoje kończyny, by przestały drżeć. Musiała być pewna swojej decyzji. I była... Podeszła do niego, lekko unosząc głowę, by spojrzeć mu w oczy. Draco oparł się barkiem o framugę i patrzył na nią z zainteresowaniem. Był ciekawy jej następnego ruchu.
– Nie mam ochoty na kolację – powiedziała cicho, gdy znalazła się kilka centymetrów od niego.
Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, jakby chciał ocenić, czy mówi prawdę, po czym delikatnie kiwnął głową. Hermiona zrobiła krok w tył, licząc, że wejdzie do jej pokoju i zamknie za sobą drzwi. On jednak również zrobił krok w tył. Przestraszyła się lekko. A co, jeśli on teraz sobie pójdzie?
Draco jednak stanął na korytarzu i wyciągnął do niej dłoń.
– A więc chodź – powiedział tylko.
Hermiona zawahała się tylko przez chwilę, nim ruszyła w jego stronę. Wyciągnęła swoją rękę, a już chwilę później ich palce splotły się ze sobą. Oboje wiedzieli, że to niewielkie połączenie jest dopiero początkiem, ale było ono magiczne. Dodało im otuchy i wiary, że wszystko jakoś się ułoży.

⚡⚡⚡
(18+)

Zaprowadził ją do swej sypialni, w której paliło się kilka świec, co sprawiało niesamowicie romantyczne wrażenie. Wielkie łóżko było zasłane ciemnozieloną satynową pościelą, a zasłony w oknach były zasunięte, co dawało swoistego rodzaju gwarancję intymności. Gdy drzwi się za nimi zamknęły, Hermiona, o dziwo, poczuła się spokojniejsza. Atmosfera tego pokoju działała na nią dziwnie kojąco.
Gdy przejechał po jej ramieniu opuszkami swoich chłodnych palców, jej ciałem wstrząsnął lekki dreszcz. To był delikatny, subtelny dotyk, zupełnie nie pasujący do maski zimnego drania, jaką na co dzień przybierał Draco. Przymknęła oczy, starając się oddychać głęboko, gdy poczuła jego oddech na swojej odsłoniętej szyi. Wiedziała, że to, iż stoi na środku jego sypialni, niczym nieruchomy manekin, nie jest specjalnie pobudzające, ale nie potrafiła w tej chwili się zdobyć na nic innego.
– Nie bój się. Obiecuję, że cię nie skrzywdzę – usłyszała jego szept przy swoim uchu i poczuła, że nogi się pod nią uginają.
Jej racjonalny umysł nie potrafił zrozumieć, co zaczynało się dziać z jej ciałem, już tylko pod wpływem jego szeptu i delikatnego dotyku.
Draco położył swoje dłonie na jej ramionach, sunąc delikatnie swoim nosem po jej karku, jakby nie mógł nasycić się jej zapachem. Masował delikatnie jej ręce, czując, jaka jest spięta. Hermiona powoli się odprężała, a cały jej strach zastąpiło nowe, nieznane jej dotychczas, uczucie.

⚡⚡⚡

Pierwszy pocałunek, jakim została potraktowana jej szyja sprawił, że jej ciało przeszyła fala cudownego gorąca. Nigdy nie przeżywała czegoś takiego i mogła być pewna, że ta noc będzie bardzo, bardzo wyjątkowa.
– Uwielbiam konwalie – usłyszała znów ten zmysłowy szept i musiała oprzeć się o stojącego za nią mężczyznę, gdyż poczuła zawrót głowy tylko na sam dźwięk tego głosu.
Draco powoli, niespiesznie całował jej szyję, to delikatnie przygryzając ją zębami, to znów ssąc namiętnie, tak, jakby była czymś smakowitym. Oddech dziewczyny przyspieszał z chwili na chwilę, a ona sama była już pewna, że to nieznane uczucie jakie w niej wzbudzał to była najczystszej postaci żądza.
Sama odwróciła się do niego, chcąc bezpośrednio zasmakować tych cudownych ust, a on dał jej to bez chwili wahania, porywając ją w ramiona i całując dziko i namiętnie. Jedną ręką obejmował ją w tali, przyciągając mocno do siebie, a drugą sięgnął do jej włosów, by uwolnić jej piękne loki spod spinki. Ona wplotła swoje palce w jego miękkie kosmyki, rozkoszując się ich dotykiem i oddając cudne pocałunki tego niesamowitego arystokraty. Rozchyliła lekko wargi, by dać mu znać, że jest gotowa na głębsze pieszczoty, a on chętnie to wykorzystał, zapraszając jej język do wspólnej, namiętnej zabawy. Sięgnął do ramiączek szaty, chcąc ją wreszcie zsunąć z jej ciała. Chciał móc je odkryć i wielbić tak, jak na to zasługiwała. Gdy powoli zaczął zsuwać tkaninę, Hermiona odruchowo złapała jego nadgarstek. Musiała mu to powiedzieć, nim jej umysł zupełnie zostanie zasnuty mgiełką pożądania, tak bardzo, że nie będzie w stanie wykrztusić słowa.
– Wiem, że tego nie chcesz, ale dziękuje... ja... - wyszeptała, opuszczając głowę.
Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Co niby jeszcze miała powiedzieć? Że jej przykro, że musi wbrew swojej woli spać ze szlamą?
Draco delikatnie złapał jej podbródek, zmuszając ją, by uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
– Jesteś młodą seksowną kobietą, a ja młodym, zdrowym mężczyzną... - wplótł palce w jej włosy i lekko pociągnął jej głowę w tył tak, by bardziej odsłoniła szyję – Nie wyobrażasz sobie nawet, jak na mnie działasz. Nie masz pojęcia, jak bardzo tego chcę... - jego oddech delikatnie owionął jej policzek, a później blondyn pochylił się i zaczął znów pieścić ustami jej szyję, zmuszając ją do cichutkich jęków przyjemności.
Jego odpowiedź zupełnie jej wystarczyła. Nie robił tego z przymusu... naprawdę miał na to ochotę. Więcej nie musiała wiedzieć.
Draco delikatnie zsunął jej szatę, która opadła do jej stóp, ukazując jej ciało w samej bieliźnie. Hermiona zawstydziła się z powodu widocznej na piersi blizny i odruchowo chciała zakryć biust dłonią, jednak blondyn złapał ją za nadgarstki i odciągnął jej ręce.
– Nie wstydź się. Nie ma czego. – wyszeptał, pochylając się i lekko całując bliznę na piersi.
Hermiona wstrzymała oddech, a dreszcz podniecenia wstrząsnął jej ciałem. Była zachwycona tym, co wyprawiał z nią młody Malfoy. I miała nadzieję, że to jeszcze nie wszystko...

⚡⚡⚡

Draco znów ją pocałował i objął mocno, odrywając od ziemi jej stopy. Delikatnie podszedł z nią do swojego łóżka i położył ją na satynowej pościeli. Sam ułożył się obok, nie przerywając pocałunku. Nie mógł się nacieszyć jej miękkimi ustami. Żadna dziewczyna nie całowała tak delikatnie, a jednocześnie z takim zaangażowaniem, jak ona. To było słodkie i niesamowicie na niego działało.
Zmienił ułożenie, kładąc Hermionę na plecach, a sam znów przeniósł swoje usta na jej szyję. Nie mógł sobie tego odmówić. Ona była taka cudownie naturalna i piękna w swoich spontanicznych reakcjach na jego pieszczoty, że chciał słuchać jej cichych jęków bez przerwy. Obiecał sobie jednak, że sprawi jeszcze, by tej nocy krzyczała z rozkoszy. Zdejmie z niej maskę poukładanej panny-wiem-to-wszystko i upewni się, że nigdy nie zapomni tego, co jej ofiaruje. Wcielając swój plan w życie, powoli sunął ustami w dół jej szyi, dekoltu, aż do ubranych w niewinny, bawełniany staniczek dość sporych piersi. Wielokrotnie przyłapał się na podziwianiu jej biustu przez warstwy ubrań, cicho licząc na to, że kiedyś zobaczy te cudne półkule na własne oczy. A gdy wreszcie miał taką możliwość, ich obraz nawiedzał go potem we snach. Były niesamowite, tak jak cała ona...
Uniósł ją lekko, by rozpiąć stanik i z radością się go pozbyć. Gdy tylko to zrobił, zauważył, jak rumieńce zawstydzenia, wypływają na jej twarz, a dłonie znów automatycznie wędrują, by zasłonić piersi. Nie miał zamiaru jej na to pozwolić. Chciał się nią nacieszyć najbardziej jak się dało. Tym bardziej, że to pewnie będzie jego jedyna okazja. Wiedział, że nie powinien tak emocjonalnie do tego podchodzić, ale cieszył się, że będzie jej pierwszym. Miał nadzieję, że zapisze się w jej życiu nie tylko w negatywny sposób... Powoli schodził ustami w dół, wsłuchując się w jej urwany oddech i szybkie bicie serca, które czuł tuż pod swoimi ustami, gdy powoli zaczął całować jej piersi, na razie omijając strategiczne miejsca, które aż prosiły się o dotyk. Starał się myśleć racjonalnie i opanować trochę swoje odczucia, bojąc się, że jeśli da się porwać dzikiej żądzy, to Hermiona się przestraszy. Musiał się kontrolować. To miała być dla niej wyjątkowa noc... Obawiał się też, że ta słodka niewinność, z jaką na niego reagowała, może go skompromitować. Wiedział bowiem, że jeszcze żadna kobieta nie podnieciła go nigdy do tego stopnia tylko samymi słodkimi jękami.

⚡⚡⚡

– Jesteś taka niesamowita... - zamruczał, nim delikatnie wsunął jej sutek do ust.
Palcami drugiej ręki pieścił jej drugą pierś, ciesząc się z tego, że Hermiona pojękuje coraz głośniej i najwyraźniej z coraz większą przyjemnością. Chciał dać jej jak najwięcej rozkoszy, nim przejdzie do sedna. Wiedział, że będzie ją bolało, ale miał zamiar wynagrodzić jej to cierpienie najlepiej, jak umiał. Było mu niezwykle gorąco, więc zdjął swoją białą koszulkę, niedbale rzucając ją na podłogę, po czym wrócił do całowania jej płaskiego brzucha. Podziwiał gładkość jej skóry i w duchu zachciało mu się śmiać z głupoty Weasleya, który sam zrezygnował z przyjemności cieszenia się jej bliskością. Podobało mu się, że Hermiona wplotła palce w jego włosy, gdy jego język znów powrócił do pieszczoty jej pięknego biustu. I jemu przyśpieszył oddech i czuł, że dłużej nie wytrzyma. Chciał być jak najbliżej niej, skosztować rozkoszy, jakich ofiaruje mu jej ciało, ale wiedział, że najpierw musi zadbać o jej przyjemność. Delikatnie złapał za brzeg jej bawełnianych majtek, od razu czując, jak Hermiona spina się od tego.
– Spokojnie malutka... Rozluźnij się... – wyszeptał, powoli pozbywając się ostatniego skrawka, który zakrywał jej ciało.
Delikatnie pogłaskał jej łydkę, ostrożnie sunąc palcami w górę jej seksownych nóg. Uniósł lekko głowę i spojrzał w jej oczy. Na chwilę wstrzymał oddech, gdy zobaczył to pożądanie i oczekiwanie... oraz coś jeszcze... przyzwolenie. Oddawała mu się w całości, zgadzając się na wszystko, co mógł jej dać. Pochylił się, lekko całując wewnętrzną stronę jej ud, czując, jak całe ciało Hermiony lekko drży. Imponowało mu, że to on wprawia ją w taki stan... a jej jęki zachwytu tylko potęgowały jego własne podniecenie. Ostrożnie przesunął opuszkami palców po jej kobiecości, z przyjemnością stwierdzając, że jest gorąca i wilgotna. Hermiona krzyknęła, gdy tylko jego chłodne palce dotknęły jej najczulszego punktu. Draco uśmiechnął się sam do siebie, pochylając się i rozpoczynając intymną zabawę, której celem było doprowadzenie do ostatecznej rozkoszy najbardziej poukładanej kobiety, jaką znał.

⚡⚡⚡

Hermiona wiła się i spazmatycznie łapała oddech, nie potrafiąc ani trochę uspokoić reakcji swojego ciała przekonana, że za chwilę postrada zmysły lub umrze od tego, co wyprawia z nią blondyn. Jego usta i język pieczołowicie i skrupulatnie zajmowały się dawaniem jej nieopisanej przyjemności, która nieustannie potęgowała się w jej wnętrzu, jakby coś w niej wzrastało i dążyło do wielkiego wybuchu. Obawiała się, że za chwilę zacznie krzyczeć, albo naprawdę oszaleje, nie chciała jednak, by Draco przestawał. Przeciwnie, chciała więcej i dalej... aż do słodkiego końca.
Ten wybuch był niesamowity. Gdy wreszcie go osiągnęła, była pewna, że zaraz straci przytomność. To przeżycie nie dało się porównać z niczym co ją dotychczas spotkało i wreszcie zrozumiała, o co tyle krzyku z tym seksem. Było jej wspaniale, mimo, że nie panowała nad swoim ciałem, które wyginało się w konwulsjach przyjemności, a ona sama krzyczała głośno i chrapliwie, nie wiedząc, jak inaczej wyrazić ten zachwyt, który czuła. Wiedziała jednak, że nigdy nie zapomni tego doznania oraz mężczyzny, który jej to ofiarował.

⚡⚡⚡

Draco z niemałą satysfakcją patrzył na doprowadzoną go orgazmu Hermionę, która z zamkniętymi oczami i lekko rozchylonymi ustami, oddychała ciężko, łapiąc ostatnie skrawki tej niebańskiej przyjemności. Wiedział, że teraz nadchodzi jego kolej. Obawiał się nieco, czy to, co zaraz zrobi nie zepsuje jej nastroju, jednak nie miał wyboru. To wszystko działo się właśnie z tego powodu. Zdjął z siebie spodnie i bieliznę i podciągnął się na łokciach tak, by móc znów sięgnąć słodkich ust Hermiony. Dziewczyna, mimo zmęczenia, od razu oddała jego pocałunek, przytrzymując jego głowę, by nie odsunął się od niej zbyt szybko. Chciała mu w ten sposób podziękować za wszystko. Draco ułożył się pomiędzy jej rozchylonymi udami, licząc na to, że jest na tyle gotowa, by jej ból i dyskomfort były jak najmniejsze. Całowali się namiętnie, na nowo rozbudzając swoją żądzę i przygotowując się do wielkiego finału. Draco oderwał się od jej ust, chcąc jeszcze raz spojrzeć w jej śliczne oczy, nim posiądzie ją w całości.
– Popatrz na mnie – poprosił, gdyż wciąż miała zamknięte powieki.
Hermiona spojrzała na niego, a jej wzrok wciąż był lekko mglisty, ale wiedział, że jest gotowa...
– Zrób to – szepnęła, łapiąc go za ramiona i unosząc się lekko, by go pocałować.
Draco wiedział, że to właśnie ten moment. Delikatnie wsunął się w jej gorące wnętrze, przygryzając jej wargę, by nie jęczeć na głos z przyjemności. Hermiona oderwała się od niego, opadając na poduszki i wbijając palce w jego ramiona. Wiedział, że ją boli, ale nie było innego wyjścia. Zacisnął zęby i wszedł w nią mocniej, chcąc jak najszybciej przestać zadawać jej ból. Hermiona pisnęła cicho, a z pod jej przymkniętych powiek wypłynęły dwie łzy. Malfoy zastygł w bezruchu, obawiając się, że nawet najmniejszy jego ruch, może sprawić jej krzywdę. Delikatnie scałował jej łzy i ustami zaczął pieścić jej szyję, licząc, że to nieco ją rozluźni. Uścisk jej dłoni nieco zelżał, co powiedziało mu, że może zacząć powoli się poruszać. Jej wnętrze było ciasne i gorące, a jej zapach i bliskość dawały niesamowite wrażenie. Draco wiedział, że nie wytrzyma długo, choć nigdy wcześniej, nie zdarzyło mu się przeżywać tak mocno jakiegoś zbliżenia. Czuł, jak Hermiona powoli zaczyna odprężać się w jego ramionach, a z jej słodkich, różowych ust wydobywają się znów cichutkie jęki przyjemności. Blondyn czuł, że podniecenie przejmuje nad nim kontrolę, a jego ruchy stają się szybsze i nieco mocniejsze, nie mógł jednak się powstrzymać. Potrzebował tego jak kolejnego łyku powietrza. Nagle Hermiona objęła jego biodra swoimi udami, krzyżując na jego plecach swoje łydki i pozwalają mu tym samym wejść mocniej, być bliżej... Nawet się nie zorientował, gdy sam zaczął chrapliwie pojękiwać z rozkoszy. Dziewczyna przylgnęła mocniej do niego, delikatnie muskając ustami jego ucho.
– Och, Draco... tak... - wyszeptała słodko i to wystarczyło, by wszystko pochłonął ogień.
To było najwspanialsze i najsilniejsze spełnienie, jakiego w życiu doświadczył i w tej chwili już wiedział, że ta kobieta na zawsze pozostanie bardzo ważną częścią jego życia.

4 komentarze:

  1. O. Rany.
    Komentując ostatnio "Sny..." postanowiłam wrócić do mojego ulubionego opowiadania Twojego autorstwa i przypomnieć sobie, za co tak naprawdę je polubiłam. Doszłam to tego rozdziału i nie mogę już dłużej powstrzymać się od komentowania.
    Venetiia, to jest absolutny szczyt marzeń czytelnika. I nie chodzi mi wcale o samą scenę seksu, chodzi mi o dojrzałość bohaterów, języka, o to jak przemyślane są sceny tego opowiadania i jak delikatnie ale precyzyjnie wyważone są wszystkie słowa. Nie brakuje ani opisu przeżyć, ani tła historii, ani myśli poszczególnych postaci, ani powrotów do przeszłości, ani planów na przyszłość. Całość jest tak pełna emocji i napięcia, które nie jest do końca seksualne, ale jest pełne namiętności i pragnienia, że aż trudno mi o tym pisać, kiedy na myśl przychodzi mi więcej słów niż palce są w stanie wystukiwać.
    Nie wiem jak często to od nas słyszysz, ale DZIĘKUJEMY za te wrażenia :)))

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, zgadzam się z komentarzem powyżej. Blanka Lipinska i Kingi Litkowiec mogłyby się od Ciebie wiele nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mocne uderzenia serca, aż mi zegarek zawibrował że mam oddychać, bo chyba zapomniałam. Ekstaza dla czytelnika, każde słowo jest przemyślane, pasujące.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Draco uśmiechnął się sam do siebie, pochylając się i rozpoczynając intymną zabawę, której celem było doprowadzenie do ostatecznej rozkoszy najbardziej poukładanej kobiety, jaką znał." To jest mój ulubiony fragment. Kocham GO całą sobą:)

    OdpowiedzUsuń