– Cześć, Smoku, się masz, Sev – odezwał się wesoło tajemniczy brunet, a Hermiona musiała w duchu przyznać, że również głos ma miły.
– Kiedy wróciłeś? - zapytał Draco, ściskając dłoń mężczyzny.
– Wczoraj w nocy. Słyszałem, że ktoś zjarał ci lokum. Przebrzydłe szumowiny już dla nikogo nie mają szacunku – mężczyzna zaśmiał się gardłowo i podszedł do Severusa, by uściskać mu dłoń.
– Jak ci poszła misja, Orionie? - zagadnął go Snape.
– Bezbłędnie jak zwykle, przecież mnie znasz – Orion nonszalancko wzruszył ramionami i znów się uśmiechnął.
Odwrócił się w kierunku Hermiony, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył. Dziewczyna spoglądała na niego niepewnie, nie wiedziała, kim on jest oraz jaki ma stosunek do niewolnic. Wywnioskowała jednak, że chyba podobny jak Draco czy Snape, gdyż blondyn nie zareagował, gdy mężczyzna ruszył w jej stronę.
– No, no, Smoku, wreszcie doczekałeś się niewolnicy. To jest ta słynna Hermiona Granger? - zapytał, nie spuszczając z niej wzroku, co speszyło ją bardzo i wywołało rumieńce.
– Taa, to ona – odburknął Draco, znów siadając w fotelu i sięgając po dokumenty, które czytał nim przyszedł Orion.
– Czemu mówiłeś mi, że jest brzydka? - zapytał.
– A nie jest? - odpowiedział blondyn obojętnie, skupiając wzrok na papierach.
Hermiona posłała mu zdegustowane spojrzenie. Co za bezczelny typ!
– Nie. Jest uderzająco piękna – brunet uśmiechnął się do niej szeroko i sięgnął po jej dłoń, składając na niej lekki pocałunek.
Była naprawdę zszokowana jego zachowaniem
– Pozwól ślicznotko, że ci się przedstawię. Nazywam się Daniel Lestrange, ale przyjaciele mówią na mnie Orion...
– Bajerujesz szlamę, Lestrange? - zakpił blondyn.
– Draco! - upomniał go, nie wiedzieć czemu, Snape.
– Daj spokój Smoku, dobrze mnie znasz... Uważam po prostu, że piękno trzeba podziwiać... Zaczynam ci jej zazdrościć. Nie chciałbyś jej oddać? - Daniel wciąż trzymał dłoń Hermiony, która nie mogła uwierzyć, że najwyraźniej stoi przed nią ktoś spokrewniony z Bellatrix.
– Jest pyskata i przemądrzała, zastanów się dobrze, czy ją chcesz – odpowiedział Draco, posyłając Hermionie wredny uśmieszek.
– Pewnie, że chcę! Choć i tak wiem, że płonne me nadzieje. Dobrze jednak, że nasz plan się powiódł i trafiła do ciebie. Aż strach pomyśleć co by z nią zrobił Nott! - Orion wreszcie puścił dłoń Hermiony i usiadł obok niej na kanapie, wciąż uśmiechając się do niej uprzejmie.
– Plan się powiódł? - zapytała zszokowana dziewczyna.
– To myślałaś, że przypadkiem Smok tak długo nie miał niewolnicy? - zapytał rozbawiony Daniel.
– Dość tego. Granger, idź do pokoju. Weź książkę, jak chcesz, ale zejdź mi z oczu – warknął Malfoy.
Hermiona wiedziała, że nie może mu się sprzeciwić więc posłusznie wyszła z pokoju, choć krótka wizyta Daniela Lestrange zrodziła w jej głowie setki nowych pytań, na których odpowiedź będzie musiała trochę poczekać...
⚡⚡⚡
Po kolejnych dwóch dniach Draco i Hermiona wrócili do odremontowanych komnat blondyna. Wszystko wyglądało w nich tak samo, jak przed pożarem. Ze strzępów rozmów, jakie wyłapała pomiędzy Malfoyem, a Snapem, wywnioskowała, że do pożaru doszło w wyniku podpalenia, a dokonał tego ktoś z wrogów Ślizgona, których podobno miał bardzo wielu. Było prowadzone dochodzenie, które miało ustalić, kto to zrobił, jednak na razie nie przyniosło efektów.
Już drugiego dnia po ich powrocie Hermiona zauważyła, że Malfoy częściej przebywa w swoich komnatach, niż miało to miejsce przed pożarem. Nadal wychodził zaraz po śniadaniu, ale wracał na długo przed kolacją i w ciszy pracował przy swoim biurku. Ona siedziała wtedy na kanapie i czytała książkę, starając się ignorować jego obecność tak skutecznie, jak on ignorował ją...
Nie było to jednak proste. Wspomnienie o ich pocałunku nie potrafiło przestać nękać jej myśli i Hermiona powoli dochodziła do wniosku, że nigdy już nie odzyska straconego spokoju ducha.
Przewróciła kolejną stronę w książce, usiłując się skupić na tekście i zastanawiając się, o której przyjdzie Snape, by zmienić jej opatrunek na piersi. Oparzenie ładnie się goiło, ale nie zniknęło jeszcze całkowicie, musiała więc raz dziennie znosić sesję upokorzenia, świecąc gołym biustem przed swoim dawnym nauczycielem. Na szczęście Snape był prawdziwym profesjonalistą, więc nie było tak źle. Dziś jednak wyraźnie się spóźniał, gdyż zazwyczaj przychodził krótko po obiedzie, a teraz dochodziła już prawie pora kolacji...
Uwagę dziewczyny rozproszył trzask aportacji, ze zdziwieniem spostrzegła Robaka, kłaniającego się nisko przed Draconem
– Czegoś chcesz, Robaku? - zapytał blondyn, o dziwo łagodnie.
– Robak prosi o wybaczenie, że paniczowi przeszkadza, ale Robak zapomniał rano zapytać jakie kwiatki ma przygotować dla panicza na jutro?
– To już jutro jest dziewiąty? - zdziwił się Draco, opierając się wygodnie i bawiąc się swoim piórem.
– Dziewiąty? - powtórzyła cicho Hermiona. To oznaczałoby, że jest w niewoli już od ponad trzech tygodni.
– Czy panicz znów sobie życzy, by były to białe róże? - zapytał skrzat.
– Tak, białe róże będą dobre. Chcę je mieć zaraz po śniadaniu, a za pół godziny możesz podać kolację – nakazał Draco.
Skrzat ukłonił się nisko i pokornie, po czym aportował się z trzaskiem.
– Dobra, mamy pół godziny. Idziemy do łazienki, Granger – rozkazał, wstając zza biurka.
– Co? - zapytała z niedowierzaniem.
– To, co słyszałaś! Idziemy!
Hermiona podniosła się na drżących nogach, niezbyt pewna, jak się zachować. Po co blondyn prowadzi ją do łazienki? Czy teraz jej coś zrobi? Czy każe jej się rozebrać? Merlinie, dopomóż...
⚡⚡⚡
Weszła do łazienki i stanęła na jej środku, w duchu cicho modląc się, by Malfoy nic jej nie zrobił. W tym czasie wyjął on z szafki jakąś fiolkę i świeży bandaż.
– Severus jest na misji, więc mnie przypadła niewdzięczna rola opatrującego. Zdejmij szatę – nakazał, odkładając eliksir i bandaż na brzeg wielkiej wanny.
– Ale nie trzeba, ja poradzę sobie sama... - wyjąkała przerażona tym, że ma obnażyć przed nim biust.
Wolałaby się ze wstydu zapaść pod ziemię, niż pokazywać mu swoje piersi, na dodatek pokryte ohydną oparzeliną.
– Nie marudź, Granger i rozbierz się wreszcie, nie taki biust w życiu widziałem – burknął, stając za jej plecami.
– Ja nie... nie... - nie wiedziała co ma powiedzieć, by odwieść go od tego zamiaru.
Draco westchnął ciężko i z dezaprobatą pokręcił głową. Czy ona myślała, że jemu sprawia to przyjemność? Nie! Wcale nie miał ochoty oglądać jej nago! Nie miał ochoty jej dotykać! W ogóle nie miał ochoty stać tak blisko niej! Musiał się jednak opanować i to zrobić. Nie pokaże, że jest słaby. Tym razem nie przegra z samym sobą.
– Pomogę ci się zabandażować, stojąc za twoimi plecami. Niczego nie zobaczę, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej i przestaniesz wreszcie wszystko utrudniać! Myślisz, że nie mam nic innego do roboty, poza pomaganiem ci we wszystkim i wiecznym ratowaniem twojej skóry? - warczał, sięgając do jej ramion i zsuwając z nich grube ramiączka jej szaty, która opadła na ziemię.
Ciałem dziewczyny wstrząsnął dreszcz i nie wiedziała czy to z powodu zimna, jakie ogarnęło jej ciało, czy może z powodu jego dotyku.
Draco wyjął różdżkę i szepnął zaklęcie, a dotychczasowy bandaż jakim była obwiązana rozerwał się na jej plecach.
– Weź eliksir i nasmaruj oparzenie – nakazał, wciąż stojąc za jej plecami.
Różnica wzrostu pozwoliła mu zerknąć w dół na dwie jędrne piersi Hermiony, ale dziewczyna mocno zasłaniała je jedną ręką, drugą desperacko próbując otworzyć eliksir.
– Nie podglądaj! - syknęła nerwowo, dobrze wiedząc, że nie powinna pyskować.
– Uważaj na słowa, Granger. Już mówiłem, że widywałem dużo lepsze cycki, więc twoich nawet nie mam po co oglądać - odpowiedział, raz po raz zerkając w dół na kształtne półkule Gryfonki.
– Skąd wiesz, że moje nie są lepsze, skoro nie widziałeś – odgryzła się.
– Punkt dla ciebie, Granger, w takim razie pokaż, porównam – położył dłoń na jej ramieniu, a Hermiona odskoczyła spanikowana, mocno zasłaniając piersi rękami.
Draco uśmiechnął się wrednie i sięgnął po bandaż.
– Chodź tu, głupia, nie mam zamiaru cię obmacywać. Chcę to skończyć i w spokoju zjeść kolację - burknął, a Hermiona znów odwróciła się do niego plecami.
Podał jej początek bandaża, a ona przytknęła go do oparzonej piersi. Draco przewinął go po jej plecach i znów podał jej, by mogła przykryć ranę kolejną warstwą. W ten sposób raz dwa cała jej klatka piersiowa została spowita nowym opatrunkiem, a ona odetchnęła z ulgą. Drobne dreszcze, jakie wstrząsały jej ciałem, gdy jego chłodne palce przesuwały się po jej plecach, były naprawdę dziwnym uczuciem i cieszyła się, że to już koniec.
– Załóż szatę i wróć do salonu na kolację – rozkazał jej, zanim wyszedł.
Hermiona nerwowo podeszła do umywalki, by ochlapać zarumienioną buzię lodowatą wodą... Nie wiedziała, że Draco w tej chwili sięga po butelkę whisky, by zdrowo z niej pociągnąć i w ten sposób uspokoić również swoje emocje.
⚡⚡⚡
Kolację jedli w milczeniu, jednak, raz po raz, rzucając sobie ukradkowe spojrzenia. Hermiona wciąż była zawstydzona, a Draco czuł dziwną nerwowość w swoim ciele. Obydwoje marzyli tylko o tym, by ten wieczór jak najszybciej się skończył i mogli wrócić do swoich sypialni.
Hermiona właśnie przeżuwała ostatni kęs, gdy Draco spiął się nagle i nerwowo poderwał głowę.
– Cholera jasna! - zaklął, szybko zrywając się z miejsca i wyjmując różdżkę.
Jednym zaklęciem zlikwidował stolik z kolacją.
– Co się dzieje? - zapytała przerażona Hermiona.
– Idź do mojego pokoju i nie wychodź z niego pod żadnym pozorem, zrozumiałaś?
– Tak – odpowiedziała tylko, zrywając się z krzesła i prawie biegnąc do jego sypialni.
Wiedziała, że cała ta sytuacja oznacza jedno. Ktoś zbliżał się do ich komnat...
⚡⚡⚡
Minuty mijały, a ona przez grube, dębowe drzwi nie słyszała ani słowa. Bała się je otworzyć i podsłuchiwać. Nie wiedziała nawet, kto jest gościem jej pana, ani po co przyszedł...
Wreszcie po kilkunastu, a może kilkudziesięciu, minutach usłyszała kroki na korytarzu, a następnie ktoś pociągnął za klamkę drzwi, o które wciąż się opierała. Odskoczyła szybko od nich i nerwowo przełknęła ślinę...
Ulga zalała ją wielką falą, gdy do sypialni wszedł Malfoy. Mało nie rzuciła mu się na szyję, tak bardzo cieszyła się, że to on, a nie kto inny.
– Kto to był? - zdołała wykrztusić pytanie.
– Mój ojciec i Czarny Pan – odpowiedział, wymijając ją i podchodząc do barku.
Nawet w sypialni miał w zasięgu ręki sporą dawkę alkoholu, a zwłaszcza ognistej.
– Coś się stało? - zapytała.
– Chcieli omówić plany na kolejną misję. Nic specjalnego – odpowiedział, popijając bursztynowy płyn.
Nagle Hermiona poczuła się dość niezręcznie. Stała w sypialni Dracona, sam na sam z nim i ognistą. Sytuacja była więc nieco dziwna.
– Pójdę już do siebie. Dobranoc – mruknęła, łapiąc za klamkę od drzwi.
– Słodkich koszmarów, Granger – odpowiedział, spoglądając za okno, za którym właśnie było widać pierwsze błyskawice. Kolejna burza nad Umbra Walpurgis nadchodziła.
⚡⚡⚡
Nie potrafiła zasnąć, wiercąc się w swoim łóżku. Planowała już czy nie zacząć znów liczyć tych przeklętych pęknięć w suficie, ale głośne grzmoty za oknem sprawiły, że to je zaczęła liczyć. Powoli, stopniowo jej ciało ulegało rozluźnieniu, a upragniony sen zbliżał się wielkimi krokami, gdy nagle zaraz po potężnym grzmocie mocno zawyła syrena alarmowa. Był to dźwięk tak przerażający, że Hermiona zerwała się na równe nogi, nie wiedząc, co się dzieje. Zaraz potem do jej pokoju wbiegł Draco z różdżką w ręce. Miał na sobie czarne spodnie i rozpiętą, białą koszulę, a jego włosy sugerowały, że dopiero co wyskoczył z łóżka.
– Co się stało? - zapytała zdruzgotana, a syrena dalej wyła.
– Nie wiem, ale pójdę sprawdzić. Idź do mojej sypialni, są na niej odpowiednie bariery. Nikomu nie otwieraj drzwi, rozumiesz? Tylko ja i ten komu ja na to pozwolę, mogą tam wejść z zewnątrz – pouczył ją w pośpiechu, dopinając koszulę.
Hermiona posłusznie wyszła za nim na korytarz. Blondyn pierwszy wszedł do sypialni, szybko idąc do szafy po czarną pelerynę.
– Uważaj na siebie – szepnęła cicho, gdy z powrotem ruszył do drzwi.
Draco zatrzymał się, słysząc jej słowa i spojrzał na nią przez ramię. Jednak nic nie odpowiedział, tylko wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.
⚡⚡⚡
Hermiona nerwowo krążyła po pokoju, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Syrena wreszcie przestała wyć, a burza na zewnątrz nieco przycichła, jednak ona nie potrafiła się uspokoić. Co się u Diabła stało, że alarm zawył w środku nocy? I dlaczego Malfoy tak długo nie wraca? Wreszcie zrezygnowana usiadła na jego łóżku i spróbowała trochę się uspokoić. Sama nie wiedziała, kiedy wtuliła twarz w miękkie poduszki, tak znajomo, a jednocześnie tajemniczo pachnące...
Obudził ją trzask otwieranych drzwi i ciężkie kroki. Przetarła zaspane oczy i ze zdziwieniem spojrzała na Dracona, który miał wyraźnie przemoczone włosy i mokrą pelerynę. Czyżby gdzieś wychodził?
– Co się stało? - zapytała go, gdyż to pytanie nie dawało jej spokoju.
Draco spojrzał na nią, a w jego oczach dostrzegła coś jakby współczucie czy smutek...
Zdjął swoją pelerynę i westchnął ciężko, przeczesując mokre włosy palcami. Powoli podszedł i usiadł na łóżku obok niej.
– Posłuchaj, Granger. To, co ci powiem nie będzie przyjemne... Ale nie możesz wpadać w histerię, ok?
– Przeraża mnie twój ton... - wyszeptała chyba sama do siebie, gdyż pierwszy raz słyszała głos Malfoya tak przepełniony goryczą.
– Syrena alarmowa zawyła, bo jedna z niewolnic próbowała uciec... - powiedział cicho.
– Uciec? Przecież mówiłeś, że to niemożliwe! - podciągnęła nogi pod brodę, patrząc na niego wyczekująco.
– Nie udało jej się... Rozbiła się o skały... - Hermiona poczuła, jak łzy napływają jej do oczu.
Każda komórka jej ciała przeczuwała, że to, co dalej powie Malfoy, zmieni jej świat. Na zawsze.
– To była...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz