piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział siedemnasty

Rozdział siedemnasty

         Zamrugała zdziwiona raz i drugi, a przy tym miała minę jakby spodziewała się, że zaraz zza pleców Diabła wyskoczy różowy słoń. Nic takiego jednak się nie stało, a chłopak patrzył na nią wyczekująco, szczerząc przy tym swe białe ząbki w szerokim uśmiechu.
Żartowałeś, prawda? – zapytała z nadzieją.
Nie, oczywiście, że nie, skarbie! – zawołał wesoło.
To ja się chyba przesłyszałam, bo wydawało mi się, że poprosiłeś bym udawała twoją dziewczynę... – Gdy powiedziała to głośno, zabrzmiało jeszcze bardziej głupio niż w jej głowie.
No właśnie o to cię poprosiłem. Wcale się nie przesłyszałaś! – zaśmiał się Blaise. Hermiona popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się, czy przypadkiem Diabeł nie nawdychał się gdzieś oparów eliksiru szaleństwa.
A po co miałabym to zrobić? – wydukała, patrząc na niego niepewnie.
Słuchaj, sprawa wygląda tak... Podoba mi się pewna dziewczyna (Mój przyjaciel to idiota), ale ona nie zwraca na mnie specjalnej uwagi i tak sobie pomyślałem (wymyśliłem genialny plan, bo ja to w ogóle jestem genialny, ha!), że gdyby zobaczyła mnie z inną, to może wzbudziłoby jej zazdrość i wreszcie przyznała by się do swoich prawdziwych uczuć. (A naprawdę plan wygląda tak: Będę udawał, że na ciebie lecę, ty będziesz udawała, że lecisz na mnie, a Draco będzie na mnie mega wkurwiony i będzie chciał mnie za to przekląć, ale przynajmniej zrozumie, że tak naprawdę kocha tylko ciebie). - Herm popatrzyła na niego sceptycznie.
Jeśli mówisz o Ginny... – zaczęła ostrożnie – to jak chcesz, to mogę z nią pogadać... - Diabeł uśmiechnął się lekko i energicznie potrząsnął głową.
Nie, nie chodzi o Wiewiórkę. To taka jedna... blondynka (raczej irytujący blondyn).
Serio w tej szkole jest jakaś dziewczyna, która nie leci na twój super urok osobisty? – zażartowała Gryfonka.
Wyobraź sobie, że tak. (Czyś ty zwariowała kobieto? Oczywiście, że takiej nie ma!) Moje ego strasznie na tym cierpi... (Ego ma się świetnie tak jak jego super, hiper, seksi właściciel).
To co, zgadzasz się? – Jego mina była tak przesłodka, że Hermiona miała ochotę od razu przyjąć jego propozycję, ale wtedy w jej głowie pojawiło się tylko jedno słowo – Malfoy. Co Draco sobie pomyśli, gdy dowie się, że udaje dziewczynę Diabła? Na pewno, że jest strasznie żałosna. On sam paraduje po szkole z tą wstrętną wywłoką Greengrass... A ona miałaby udawać kogoś, kim nie jest i nigdy nie będzie? Cóż za wstyd...
Naprawdę, Diable, chciałabym ci pomóc, ale jak ktoś się dowie, że tylko udawaliśmy, to wyjdziemy na kompletnych głupków – tłumaczyła dyplomatycznie.
Nikt się nie dowie, że udajemy Mionko, a poza tym nie chodzi mi o to, żebyśmy rozpowiadali, że oficjalnie jesteśmy parą. Wystarczy, że będziemy z sobą bardziej otwarcie niż zwykle flirtować (ale tylko jak pewien arystokrata będzie na to patrzył). – Blaise mrugnął do niej łobuzersko.
I nikt się nie dowie?
Zupełnie nikt, nawet Draco – zaznaczył z mocą (Jakbym mu powiedział to cały ten plan byłby tak mądry, jak książki Lockharta). Hermiona zdziwiła się tym zapewnieniem. Była przekonana, że Blaise i Smok mówią sobie o wszystkim...
I naprawdę myślisz, że to się uda?
Jasne, że tak! Najdalej za tydzień ta blondynka rzuci się w moje ramiona! – (Taa, tylko, że zrobi to pewnie po to, by złamać mi nos z zazdrości).
Jesteś dziwnie przekonany, że ten plan wypali – docięła mu Herm.
Zawsze jestem pewny siebie, to jedna z moich zalet. Zgódź się, proszę, a będę twoim dożywotnim dłużnikiem! (W dosłownym tłumaczeniu: To ty kiedyś będziesz mi za to tak wdzięczna, że będę mógł pożyczać od ciebie kasę, gdy już zostaniesz bogatą panią Malfoy).
Sama nie wiem... A jakby to miało wyglądać? – zapytała.
Flirtowalibyśmy, zwracali się do siebie słodko, czasami spędzalibyśmy czas wspólnie, trochę bym cię poprzytulał lub potrzymał za rękę... naprawdę nic wielkiego. Obiecuję, że nawet cię nie pocałuję (jeszcze mi życie miłe), no chyba że w policzek.
Naprawdę tylko tyle? Żadnego obściskiwania się i obmacywania publicznie? – upewniła się Miona.
Oczywiście, że nie (Lubię swoje zęby, są ładne i białe, i nie chcę, by Smok mi je wybił...).
I myślisz, że to wypali? – Gryfonką wciąż targały wątpliwości.
Jestem o tym przekonany! (Jeśli nie, to zostanie mi podpieprzyć SilverSexiSpell albo Mistrzowi tłustych włosów jakąś fiolkę z veritaserum i napoić nim tego blond durnia, a potem zapytać go co do ciebie czuje, ale tak byś usłyszała odpowiedź...).
Zależy ci na tej dziewczynie? – zapytała ciekawie. Poniekąd był jej trochę głupio, że wcześniej nie zauważyła, że Blaise jest w kimś zakochany.
Jak na nikim innym (On jest dla mnie jak brat i chce by był szczęśliwy, a tylko ty możesz dać mu to szczęście, urocza Gryfoneczko).
No dobrze... Ale nie chcę zostać potem pośmiewiskiem szkoły, jak to się wyda! Najwyżej rzucisz na wszystkich obliviate! – Herm uśmiechnęła się lekko.
Dzięki, Miona! Jesteś najlepsza! – zawołał entuzjastycznie Zabini. – Zaczynamy od jutra, od lekcji Transmutacji! - Diabeł szybko przechylił się nad stolikiem i cmoknął ją w policzek, po czym praktycznie wybiegł z biblioteki. Hermiona jeszcze chwilę zastanawiała się nad tym, czy dobrze robi... Choć z drugiej strony, nic jej to przecież nie szkodzi, może trochę pomóc nowemu znajomemu. Przynajmniej dowiedziała się, że ta dziewczyna Diabła chodzi z nimi na Transmutację. Jutro spróbuje podpatrzeć, na którą dokładnie blondynkę tak bardzo leci ciemnowłosy Ślizgon.

***

Gdy Blaise wrócił do dormitorium, zastał swojego przyjaciela nad kolejnym karnym wypracowaniem z Transmutacji. Draco naprawdę starał się opanować wszystko, co zadała im McGonagall, ale bez pomocy Hermiony szło mu raczej kiepsko.
Hej, Smoku, możemy pogadać? – zagadnął.
Jasne i tak miałem zamiar zrobić sobie przerwę. – Draco przeciągnął się i rozmasował obolałą szyję, przeklinając w myślach McWrednąStaruchę za zmuszanie go do uczenia się takich pierdół.
Napijesz się? – spytał Zabini, wyciągając z barku butelkę Ognistej.
Tylko trochę, muszę jeszcze to skończyć. – Arystokrata z pogardą popatrzył na swój do połowy zapisany pergamin. – Chyba szykuje się jakaś poważna rozmowa, skoro wyciągasz Ognistą w środku tygodnia – zaśmiał się, przyjmując szklankę z bursztynowym płynem. Blaise zręcznym ruchem przysunął sobie krzesło, siadając naprzeciw kumpla, który teraz siedział bokiem do swojego biurka, opierając na blacie łokieć.
Tak, myślę, że to będzie dość poważna pogawędka... (i myślę, że w jej trakcie nie raz poczujesz ochotę by mnie zabić...).
Słuchaj stary, ile lat się już przyjaźnimy? – zapytał brunet. Draco niepewnie wzruszył ramionami.
Nie wiem, będzie już ze czternaście lub piętnaście, ale czemu o to pytasz?
Bo wiesz, tym co cenie w naszej przyjaźni, jest to, że zawsze przestrzegaliśmy kilku pewnych, niepisanych reguł. Wiesz co mam na myśli? - Smok uśmiechnął się lekko pod nosem.
Jeden zawsze wyciągał drugiego z kłopotów.
Właśnie. – Blaise też się uśmiechnął. – Ale oprócz tego są też jeszcze inne reguły.
Mówisz o czymś konkretnym? – zapytał Draco, popijając swoją whisky.
Myślę o tej zasadzie, która mówi, że nigdy nie podrywa się dziewczyny, która podoba się twojemu kumplowi. - Malfoy spojrzał na przyjaciela, mocno zdziwiony.
No niby jest taka zasada, ale nie rozumiem, do czego zmierzasz?
Podoba ci się teraz jakaś dziewczyna? – zapytał Diabeł z błyskiem w oku. Draco starał się sprawiać wrażenie rozluźnionego, ale jego przyjaciel wyraźnie wyczuł, że chłopak nieco się spiął.
Astoria jest niezła...
No tak... (Jasne! Kogo ty próbujesz zrobić w konia stary?). A jest może jeszcze jakaś inna, która ci się podoba? (Przyznaj się do cholery!)
Nie... Chyba nie...– odpowiedział niepewnie blondyn.
Chyba? – drążył Blaise.
No na pewno nie, żadnej sobie nie przypominam – kłamał arystokrata.
 Więc w takim razie nie masz nic przeciwko bym się związał z jakąś dziewczyną?
A czemu miałbym mieć? Mówiłem ci już, że nie lubię chłopców, przykro mi kotku... – roześmiał się Smok, zalotnie mrugając okiem. Zabini udał oburzonego tymi insynuacjami.
Chodzi mi o to, że nie ma przeciwwskazań bym zaczął chodzić z pewną dziewczyną, skoro nie wymieniłeś jej jako tej, która ci się podoba? (Domyślasz się już, o kim mówię, głupku?)
Powiesz wreszcie, o kogo chodzi? – zirytował się Draco.
Chodzi mi o Hermionę ... (Auć, ależ twoja szczęka pieprznęła o podłogę...)
O Granger? – Draco starał się ukryć jak bardzo jest zdruzgotany.
W tej szkole nie ma innej Hermiony – uśmiechnął się ironicznie brunet.
Naprawdę chcesz poderwać Granger? – Smok miał dziwnie ochrypły głos.
Oczywiście, że tak, od dawna o tym myślałem (Tak konkretnie, to od wczoraj, ale ty nie musisz o tym wiedzieć).
Ale o Granger? – nie dowierzał blondyn.
Tak, cały czas mówię o Hermionie, ślicznej Gryfonce, o brązowych oczach, która jest Prefektem Naczelnym i nosi nazwisko Granger (Dokładnie o tej, na punkcie której szalejesz).– Zabini nie pozostawił przyjacielowi pola dla wątpliwości.
Chcesz z nią chodzić? – spytał cicho Draco.
Chodzić, przytulać się, całować... – wymieniał Diabeł, ledwo hamując perfidny uśmieszek.
Rozumiem – przerwał mu szybko jego przyjaciel.
To świetnie, miałem wątpliwości, czy do niej podobijać, bo wydawało mi się, że ona podoba się tobie. Ale skoro nie, to chyba śmiało mogę zacząć działać, prawda?
Jasne. Nie wiem skąd pomysł, że mogłaby mi się podobać – odparował natychmiast blondyn. – Ale czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że ona... że jest... że jej krew... – Draco najwyraźniej nie potrafił znaleźć odpowiednich słów by się wypowiedzieć, albo usilnie szukał synonimu do słowa "szlama".
Chodzi Ci o to, że jest z mugolskiej rodziny? Dla mnie to nie problem – uśmiechnął się Blaise, – Wręcz przeciwnie, chętnie dowiem się czegoś o świecie mugoli, nawet zaczynam żałować, że nie wybrałem mugoloznastwa w trzeciej klasie.
Więc to naprawdę coś poważnego? – wykrztusił chłopak, a jego twarz o ile to możliwe była jeszcze bledsza niż zwykle. Blaise spojrzał na niego uważnie i jeszcze raz utwierdził się w przekonaniu, że jego chytry plan to jednak dobry pomysł. Malfoy już zdecydowanie za długo walczy z tym uczuciem. Trzeba go sprowokować, żeby wreszcie pękł... (O! Teraz to go powalę na łopatki!).
Pytasz, czy to coś poważnego? Mam nadzieję, że jak wszystko dobrze pójdzie, to ona zostanie kiedyś panią Zabini! (I wtedy ty będziesz przychodził do nas z wizytami z jakąś pustą idiotką przy boku. Będziesz patrzył na Hermionę i będziesz pluł sobie w brodę, że w szkole byłeś takim kretynem!).
Myślisz, że ona tak od razu rzuci ci się w ramiona na skinienie palca? – Draco starał się nad sobą zapanować, ale najwyraźniej nie było mu łatwo.
O to się nie martwię – Diabeł uśmiechnął się cynicznie. – Myślę, że nie ma takiej, która by mi się oparła i Mionka też mi ulegnie (Haha! Ciekawe, jak szybko ty polegniesz, gdy zobaczysz, jak ona ulega!) - Blondyn jednym łykiem opróżnił swoją szklankę z Ognistą i odstawił ją na biurko, choć Blaise mógłby się założyć, że najchętniej by nią w niego rzucił.
W takim razie powodzenia. – Arystokrata ostatkiem sił zdobył się na lekkie uniesienie kącików ust, po czym podszedł szybko do łóżka i wyjął z pod niego swoją miotłę.
Wybierasz się gdzieś? – Blaise miał ochotę się roześmiać w głos, bowiem doskonale wiedział, że Draco zawsze lata, gdy jest zły, zdenerwowany czy przygnębiony... Nie wiedział jednak, jakie uczucie dominuje w nim teraz.
Taaaa, wymyśliłem pewny manewr, przetestuje go – burknął Smok, przywołując swoją cieplejszą kurtkę.
A co z wypracowaniem z transmuty? – Diabeł wskazał na wpół zapisany pergamin na biurku.
Przecież mi nie ucieknie – sarknął blondyn, po czym szybko wyszedł z dormitorium, niezbyt delikatnie zatrzaskując za sobą drzwi. Zabini miał ochotę zaklaskać z radości.
Jego plan właśnie wchodził w pierwszą fazę realizacji.

***

Dzień I – Diabelnego planu Diabła
Czas i miejsce akcji: Chwila przed godziną udręki. Klasa McSzorstkiej i Wściekłej, że musi uczyć takich głąbów.

          Hermiona siedziała już w swojej ławce i przeglądała notatki. Ciągle miała wrażenie, że zapomniała w nich dopisać czegoś ważnego. Przez wczorajszą rozmowę z Zabinim była dziwnie rozkojarzona i tak naprawdę zżerała ją ciekawość, co też takiego Blaise wymyśli na lekcję Transmutacji, by wzbudzić zazdrość w swojej ukochanej blondynce. Już wkrótce miała się o tym przekonać, jako że Blaise i Draco właśnie zmierzali w stronę ławki.
Hej, Skarbie! – zawołał entuzjastycznie Diabeł i od razu energicznie ją uściskał. Hermiona, zdziwiona, rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejś blondynki, jednak żadna z obecnych w tej chwili w sali dziewczyn nie miała takich włosów. Może Blaise liczył, że do uszu jego lubej dotrą jakieś plotki? Odwzajemniła więc jego uścisk, uśmiechając się przy tym z lekkim przymusem.
Jak się miewa dzisiaj, moja słodka księżniczka? – wyszczerzył się Zabini, zajmując swoje miejsce.
Dziękuję, Diabełku, bardzo dobrze, a ty? – Miona też uśmiechnęła się uroczo.
Doskonale, mój śliczny koteczku! – odpowiedział natychmiast Blaise i ledwo pohamował się przed głośnym śmiechem, widząc, jak Draco bez słowa odchodzi w kierunku ławki Theo i Davida, by dziś usiąść z nimi.
A on czemu się przesiada? – zdziwiła się Herm.
Chyba nie chce nam przeszkadzać – roześmiał się Blaise. Do końca lekcji odnosił się do Herm zupełnie normalnie, więc dziewczyna wywnioskowała, że Diabeł liczy na to, że to Draco rozpowie o tym, że brunet do niej uderza. Czyżby Zabini podkochiwał się w jakiejś Ślizgonce?

***

Dzień III – Planu genialnego niejakiego Zabiniego
Czas i miejsce akcji: Lekcja u Severusa, co szamponu do włosów dobrowolnie nie rusza.

Dalej matoły! Dobierzcie się w pary! Będziemy ćwiczyć zaklęcie parzące! Jedno z was rzuca, drugie się broni, a potem zmiana! – warczał w swoim stylu Snape.
Ja z Mionką, ja z Mionką! – zapiszczał Diabeł jak jakiś podlotek, podnosząc się z miejsca i biegnąc do ławki Herm. Draco prychnął wyraźnie zirytowany infantylnym zachowaniem kumpla, a Ron Weasley znów praktycznie zapłonął ze wściekłości. Od dwóch dni po całej szkole chodziły już plotki dotyczące gorącego romansu Ślizgona z Granger.
Zamknij się, Zabini, i nie rób z siebie pośmiewiska! – zirytował się profesor. – Granger będzie w parze z Greengrass, a ty możesz ćwiczyć z Parkinson. - Hermiona popatrzyła na Diabła z naganą. Przez niego musiała teraz walczyć z tą głupią Dafne! Dużo lepiej by było, gdyby Blaise się nie odzywał, wtedy mogłaby walczyć jak zwykle z Nevillem. Dziewczyny ustawiły się na przeciwko siebie, a tuż obok nich walczył Diabeł i Pansy, a trochę dalej Draco i Theodor Nott. Greengrass miała właśnie rzucić swoje zaklęcie, więc Hermiona była gotowa do obrony... I w tej właśnie chwili Blaise niczym rycerz w lśniącej zbroi wyskoczył przed Gryfonkę z rozłożonymi ramionami.
Nie dam ci zrobić krzywdy, Mionko! Ta wywłoka Cię nie dotknie! – darł się na całą klasę. Wszyscy poza Hermioną, Malfoyem, Greengrass, Weasley'em i Severusem wybuchnęli gromkim śmiechem.
Malfoy: Był mega wściekły i, nie pytając o pozwolenie, po prostu wyszedł z klasy.
Weasley: Był bardzo zły i, nie czekając na pozwolenie, machnął różdżką, co Harry Potter przypłacił połamanymi okularami.
Greengrass: Wkurzyła się na Blaisa. Jej oczy ciskały gromy, a z różdżki, którą trzymała w ręce posypały się iskry.
Hermiona: Wkurzyła się na Blaisa i ostro ochrzaniła go za zrobienie jej obciachu.
Snape: Był mega wściekły, bardzo zły i wkurzony na Blaisa. Wlepił mu szlaban i odjął aż dziesięć punktów.
Blaise: Nic sobie nie zrobił z reprymendy Snape'a, nie przejął się reakcjami Herm, Dafne i Weasleya, i był bardzo z siebie zadowolony, gdy zorientował się, jak zareagował jego najlepszy przyjaciel. Jego plan na pewno przyniesie spodziewane efekty.

***

Dzień V – Ślizgońskiej intrygi stulecia (no dobra, niech Ci już będzie Diable!) Ślizgońskiej intrygi tysiąclecia.
Czas i Miejsce akcji: Popołudnie. Tam gdzie Hermiona idzie, kiedy ma ochotę na rozrywkę... czyli biblioteka.

Odrabiała wspólnie z Diabłem zadanie na kolejną lekcję eliksirów. SilverSpell zadała im naprawdę bardzo ciekawy temat, więc pióro Herm śmigało po pergaminie z zawrotną prędkością i nawet Blaise pochylający się ku niej co chwilę, by coś wyszeptać jej do ucha, nie był w stanie jej rozproszyć. Dwie ławki dalej Draco Malfoy odrabiał to samo zadanie. Jednak Astoria, która ciągle przytulała się do niego, rozpraszała go tak skutecznie, że większość jego uwagi była teraz skupiona na pewnym Ślizgonie i pewnej Gryfonce. Miona z westchnieniem ulgi postawiła ostatnią kropkę na swoim pergaminie.
Przepraszam cię, Diable, ale nie słyszałam co mówiłeś – powiedziała, uśmiechając się miło.
Nie szkodzi, słoneczko, uwielbiam patrzeć jak jesteś taka zaangażowana – zamruczał Diabeł (oczywiście na tyle głośno, by zainteresowany usłyszał) i ucałował soczyście jej policzek. Hermiona zachichotała nerwowo i rozejrzała się po bibliotece w poszukiwaniu jakiejś blondynki, ale jedyną dziewczyną, która siedziała w zasięgu jej wzroku była Astoria Greengrass. Czyżby chodziło o nią? Nie była przecież blondynką... Może Blaise specjalnie jej skłamał, by nie dowiedziała się prawdy? Och, to okropne, jeśli naprawdę zakochał się w dziewczynie swojego przyjaciela! Diabeł w tym czasie pochylił się nad Mioną, odgarniając jej włosy za ucho, po czym zaczął jej szeptem opowiadać różne zabawne bzdury, więc dziewczyna co chwilę chichotała. Drugą ręką głaskał jej ramię, a jego usta były tak blisko jej ucha, że praktycznie wyglądało to jakby ją po nim całował. Tego było za wiele dla pewnego arystokraty. Nie minęły nawet dwie minuty, jak drzwi biblioteki zamknęły się z głośnym trzaskiem, który przyprawił panią Pince o zgrozę. Diabeł, jak na komendę, odsunął się od Hermiony i zaczął jak gdyby nigdy nic pisać swój esej na eliksiry. Jedynie perfidny uśmieszek wciąż błąkał się po jego pełnych wargach. Miona bardzo zdziwiona rozejrzała się po bibliotece, leczy jedynym, co zauważyła, była tak samo zdziwiona jak ona Astoria, która wpatrywała się w przed chwilą zamknięte drzwi.


Dzień VII – Pomysłu tak dobrego, że Diabła kiedyś wyświęcą za niego.
Czas i miejsce akcji: Późny wieczór. Dormitorium Smok&Diabeł Company.

Draco był na skraju wyczerpania nerwowego. Od tygodnia nie mógł spać ani jeść, a na sam widok jego najlepszego przyjaciela targały nim tak skrajne uczucia, że sam już nie wiedział co zrobić. Zostało mu się chyba tylko popłakać z bezsilności. Do pokoju właśnie wszedł wyraźnie z siebie zadowolony Blaise.
Gdzie byłeś?! – wrzasnął na niego Draco.
Z Hermioną – skłamał Blaise, bowiem Gryfonka całe popołudnie spędziła w gabinecie McGonagall, pomagając jej zrobić zamówienie na środki czystości dla Filcha.
Nie było was w bibliotece – wycedził Smok przez zaciśnięte zęby.
Bo byliśmy w jej pokoju – szczerzył się Zabini, który naprawdę całe popołudnie spędził na czytaniu książki w opuszczonej sali na poddaszu.
Sami? – spytał blondyn, usiłując przybrać obojętny wyraz twarzy.
No jasne, że sami. Właśnie! Jeśli już mówimy o samotności, to chciałbym mieć jutro wolne dormitorium popołudniu. Hermiona przychodzi mnie uczyć Transmutacji – Diabeł zmrużył jedno oko sugerując w ten sposób jak ta nauka naprawdę ma wyglądać. Wzrok Smoka o mało nie spopielił go na wiór. Był on ewidentnie wściekły.
Tak szybko masz zamiar zaciągnąć ją do łóżka? – syknął, ledwie się hamując, by nie przyłożyć przyjacielowi.
A na co mam dłużej czekać? To gorąca laska, a ja też nie jestem mnichem tybetańskim. Pora się zabawić – prowokował Zabini, układając się wygodnie na swoim łóżku i obserwując kumpla z pod przymkniętych powiek.
I ona na to pójdzie?
Jasne! Na pewno będzie wspaniale, wszystko ci opowiem po fakcie. – Blaise wiedział, że igra z ogniem, ale nie byłby rasowym Ślizgonem, gdyby nie zaryzykował. Najwyżej trochę poparzy sobie paluszki...
Czemu nie zrobicie tego u niej? – Draco sam się dręczył, wciąż prowadząc tę rozmowę.
Wiesz, że wolę swoje łóżko. Jest wygodne, zresztą niejedno już widziało i niejedno zobaczy! To jak? Mogę liczyć na wolny pokój? Chciałbym najpierw ją trochę zbajerować... - Draco niepewnie skinął głową, ale widać było, że przychodzi mu to bardzo ciężko i Diabłowi było mu go trochę żal...
Ona wie, co planujesz? – spytał cicho blondyn.
Och, na pewno nie! Zrobię jej niespodziankę, już wszystko zaplanowałem – uśmiechnął się brunet. (Wóz albo przewóz, Smoku. Albo jutro pękniesz i się przyznasz, albo wyciągnę to z ciebie na torturach).
To powodzenia – mruknął Malfoy, po czym, mimo późnej pory i zimna na dworze, znów sięgnął po swoją miotłę i wyszedł z dormitorium. Chwilę po nim do pokoju wpadła Pansy. Była jedyną osobą w szkole, która znała dokładnie cały plan Diabła.
I co? Powiedziałeś mu? – gorączkowała się.
Tak, wyglądał jakby mu śmierciotula flaki wyjadała, gdy tego słuchał i znów poszedł latać.
Źle wyglądał w ostatnim tygodniu – zasmuciła się Pansy.
Wiem, martwię się o niego, ale to dla jego dobra. Będzie tak samo źle, jak dalej będzie tłumił to w sobie – westchnął ciężko Blaise.
Masz rację. To co ja mam zrobić? – dopytywała Parkinson.
Pilnuj, żeby nigdzie nie uciekł. Ma siedzieć w Pokoju Wspólnym jak przyjdzie Hermiona. I pamiętaj o tych świeczkach. Ja zrobię resztę. - Ślizgonka gorliwe skinęła głową, po czym zostawiła Zabinego samego z jego myślami.

Dzień Ostateczny – albo wypali, albo Blaise przeklnie wszystkich zebranych na sali.
Czas i miejsce akcji: Cały dzień, różne miejsca, różni ludzie i nie pamiętam co jeszcze... A nawet jak mi się przypomni, to nie powiem.

Hermiona pakowała swoją torbę. Podręcznik do Transmutacji, notatki z Transmutacji, książki dodatkowe o Transmutacji. Pergamin, atrament i pióro. Wszystko jest, więc może już iść do domu Ślizgonów. Blaise ma na nią czekać w lochach za jakieś piętnaście minut. Zarzuciła torbę na ramię i już miała wychodzić, gdy ktoś zapukał do drzwi od strony salonu wspólnego. Wzdychając ciężko odstawiła torbę i podeszła otworzyć. Rozentuzjazmowana Ginny wbiegła do pokoju, podskakując wesoło.
Gadałam z Harrym! – krzyknęła w euforii.
To wspaniale – ucieszyła się Herm, nerwowo zerkając na zegarek.
Całowaliśmy się! – zawołała Ruda.
Naprawdę? To świetnie Gin. – Miona cieszyła się razem z przyjaciółką.
Powiedział mi, że jak tylko pozamyka wszystkie swoje sprawy, to znów możemy być razem! – Weasleyówna była tak szczęśliwa, że Hermiona musiała zacząć się szczerze śmiać. Jej radość była, aż zaraźliwa. Pogadały jeszcze chwilę, po czym Miona pognała do lochów.

***
Draco od rana chodził w bardzo ponurym nastroju, który tylko się pogorszył, gdy po obiedzie wszedł do swojego dormitorium. Blaise za pomocą zaklęcia zmienił światło na czerwone, na łóżku rozsypał płatki róż, a na biurku postawił butelkę szampana w kubełku lodu i dwa kieliszki. Do tego ubrał się jak jakieś skrzyżowanie casanovy z don juanem i wypachnił obrzydliwe mdląca wodą kolońską. Wszystkie znaki na niebie i zmieni wskazywały na to, że Zabini serio ma zamiar zaciągnąć do łóżka Granger. Jakby tego wszystkiego było mało, Pansy przyniosła czerwone świece. Podobno ich zapach miał budzić pożądanie... Na samą myśl o tym blondyn miał ochotę spakować walizkę i uciec do któregoś z swoich domów, najlepiej do tego, który jest najdalej. Wiedział już, że jeśli Diabłowi uda się dziś uwieść Mionę, to będzie zmuszony poprosić Snape'a o przeniesienie go do innego dormitorium. Nie mógłby już mieszkać w tym pokoju...
Miał zamiar spędzić całe popołudnie latając na miotle. Nie chciał być blisko dormitorium w obawie, że nie wytrzyma, wkroczy tam i zabije swojego najlepszego kumpla gołymi rękami. Jednak, jak na złość, Pansy prawie siłą zaciągnęła go do jednego ze stolików w pokoju wspólnym i wymusiła na nim wspólne pisanie wypracowania z zaklęć. Na dodatek Astoria usiadła po jego drugiej stronie i ciągle się na niego gapiła. Kamienna ściana rozsunęła się i wszedł przez nią Blaise, ciągnąc za rękę lekko zdezorientowaną Granger. Draco mimowolnie zacisnął szczęki.
Hej wszystkim. Idziemy się z Mionką uczyć Transmutacji. Proszę nam nie przeszkadzać – zawołał wesoło Diabeł, mrugając przy tym do Malfoy'a porozumiewawczo. Blondyn westchnął ciężko i spojrzał na swój pergamin. Coś bardzo złego w jego wnętrzu kazało mu wyjąć różdżkę i natychmiast zabić Zabiniego. W tym czasie Blaise i Hermiona byli już przy schodach prowadzących do dormitorium chłopaków.
Ale tam będzie się działo! – mruknęła Pansy, czujnie obserwując reakcje Smoka. Jego cierpliwość była na wyczerpaniu, a jej słowa wcale nie pomogły... I w jednej chwili podjął decyzję co zrobi...

9 komentarzy:

  1. haahahah xD jak ja uwielbiam te genialne pomysły Diabła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakłam się ze śmiechu! Uwielbiam to opowiadanie , po raz drugi czytam a i tak brzuch mnie rozbolał od śmiechu! Jestes wielka!
    super rozdział.
    http://miloscwieleznaczen.blogspot.com/

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Twoją twórczość! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ryczałąm ze śmiechu w poduszkę, żeby nie obudzić całego domu! Teksty Diabła i nazwy na Kolejne Dni Planu Tysiąclecia Pewnego Zabójczo Przystojnego Ślizgona... Rozwalające. Kocham to wszystko! Diabła, Hermisię, Gin, Smoka, tego bloga i Ciebie! <3
    Garielka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jeden z moich ulubionych rozdziałów. Genialne plany Diabła 👌

    OdpowiedzUsuń
  6. O boże, popłakałam się ze śmiechu 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  7. Diabeł jest genialny! Uwielbiam go! Prawie się popłakałem ze śmiechu ������ Któryś raz już to powtórzę: masz wybitny talent! Lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie mogę. Od początku miałam postanowienie, żeby zostawić komentarze w spokoju, przecież Ty dobrze wiesz, że super piszesz, a twoje poczucie humoru jest równie dobre jak George'a oraz Ś. P. Kochanego Freda Weasley'ów, ale ten Blaise przelał miarkę. Uwielbiam no! Normalnie płacze że śmiechu, gdy tylko Diabeł przejmuje narrację. Mam nadzieję, że jeszcze trochę jej dostaniemy.

    Z poważaniem,
    Psychiczna fanka Dramione

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzień VII – Pomysłu tak dobrego, że Diabła kiedyś wyświęcą za niego. - Venetiia, zdecydowanie Ty powinnaś być wyświęcona za ten rozdział! Plan Diabełka to po prostu Majstersztyk ! Uwielbiam ten rozdział rozświetli każdy nawet najgorszy dzień. Made my day - jak zwykle! Diabeł na Ministra! <3

    OdpowiedzUsuń