piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział jedenasty

Rozdział jedenasty

Co my wyprawiamy? – szepnęła Ginny, gdy wyszły na szkolne błonia, a dwóch ślizgońskich przystojniaków szło tuż za nimi. Obaj znów wyglądali świetnie. Jeansy i czarny golf wspaniale leżały na blondynie, Blaise natomiast postawił na styl niegrzecznego chłopca, w nadszarpanych spodniach i powycieranej katanie.
Nie mam pojęcia – odpowiedziała zgodnie z prawdą Hermiona. Bo, na Merlina, ona naprawdę nie wiedziała, w jaki sposób znów dała się zmanipulować Malfoyowi!
Może zgubimy ich gdzieś w wiosce? – zasugerowała Ginny.
A jakie to ma znaczenie? I tak cała szkoła widziała, jak z nimi wychodzimy – mruknęła Herm.
Hej, Granger, powiesz mi, co kanalia Ronald powiedział ci przy śniadaniu? – zapytał Draco. Ginny zatrzymała się i odwróciła w jego stronę, gromiąc go wzrokiem.
Uważaj, Malfoy! Mówisz o moim bracie! – ostrzegła go. Blondyn teatralnie przewrócił oczami i westchnął cicho zniecierpliwiony. Hermiona również się odwróciła i pierwszym, co spostrzegła, była rozbawiona twarz Diabła. Chłopak mrugnął do niej łobuzersko.
Sorry, Weasley, zapomniałem, że twój szanowny braciszek to wzór cnót i zalet. Zapytam inaczej. Granger, czy byłabyś łaskawa opowiedzieć mi, co tak intrygującego powiedział ci wspaniały Ronald W., że wyglądałaś, jakbyś miała za chwilę eksplodować? – Po tym wywodzie Ślizgona, Blaise wybuchnął szczerym śmiechem.
Ale z ciebie mówca, Smoku! – pochwalił, wciąż się naśmiewając.
Nie twoja sprawa, Malfoy – odpowiedziała wreszcie Hermiona, musząc nad sobą panować, by też się nie roześmiać. Tak się bowiem składało, że rechot Zabiniego był bardzo zaraźliwy. Nawet Ginny odwróciła twarz, by ukryć swój uśmiech.
Nie bądź taka, Granger, przecież wiesz, że jestem...
Jak zwykle ciekawy, co? – docięła mu Hermiona – A mnie to jak zwykle nic...
Tak, wiem, nic cię to nie obchodzi, ale może jednak...
Nie, Malfoy! Nic ci nie powiem! – zdenerwowała się dziewczyna.
Czy to nie słodkie, Weasley? Oni kończą za siebie zdania! Jak stare, dobre małżeństwo – zawołał uradowany Diabeł, a Gin zaczęła się szczerze śmiać.
Zamknij się, Zabini! – warknął na niego Draco, a Hermiona poczęstowała bruneta spojrzeniem bazyliszka.
Uważam, że to jest takie urocze, a wy pasujecie do siebie jak eliksir do kociołka. – Blaise nic sobie nie robił z ich złych min.
Diable, ostrzegam cię! Natychmiast przestań! – powoli traciła cierpliwość Miona.
Zamawiam! – wrzasnął Blaise, a wszyscy spojrzeli na niego jak na totalnego wariata.
Ale co? – zirytował się blondyn.
Bycie chrzestnym do waszego pierwszego dziecka! – wyszczerzył się Diabeł, po czym bezceremonialnie szturchnął Ginny, która już praktycznie płakała ze śmiechu. – Ty też sobie zamów, Weasley, będziemy razem opiekować się małym Hermionem Malfoyem. Zobaczysz, będzie fajnie! – zachęcał ją wesoło. Ginny ledwo łapiąc powietrze w spazmach rozbawienia lekko uniosła rękę.
To ja też zamawiam – wyjęczała, ocierając łzy. Hermiona czuła jak jej policzki pali rumieniec zawstydzenia, a Draco miał zaciśnięte pięści i chyba walczył z ochotą, by rzucić się na przyjaciela z zamiarem mordu.
Jesteście nienormalni! – syknęła Herm, po czym odwróciła się napięcie i odmaszerowała z wysoko uniesioną głową.
Jesteście popieprzeni! – dodał Draco i poszedł w ślady Hermiony. Blaise i Ginny jeszcze chwilę stali w miejscu i śmiali się z całej sytuacji. Wiedzieli jednak, że lepiej nie zostawiać tej dwójki sam na sam zbyt długo, bo oboje byli teraz w dość nerwowych nastrojach, a to mogło skończyć się prawdziwym wybuchem.

***

Draco dogonił Hermionę dopiero przy wejściu do wioski. Dziewczyna, widząc, że Ślizgon zrównuje z nią krok, specjalnie przyspieszyła, by nie iść obok niego. On oczywiście nie zamierzał jej odpuścić. Za bardzo był ciekaw, o co tym razem poprztykała się z Weasleyem.
Spadaj, Malfoy! – burknęła i znów przyśpieszyła.
To na nic, Granger, mam dłuższe nogi od ciebie, więc i tak cię dogonię. Lepiej powiedz mi od razu, o co ci poszło z piegowatym królem biedaków. - Hermiona stanęła w miejscu i zacisnęła pięści ze złości.
Chcesz wiedzieć, o co? O to, że nie dajesz mi spokoju! Odczep się wreszcie!
Oboje wiemy, że tego nie chcesz. Sama przyznaj, że wniosłem miły powiew nowości, rozrywki i dobrego stylu w twoje nudne życie kujonki – wymądrzał się blondyn. Hermiona prychnęła jak rozjuszony kot.
Dobrego stylu? Kpisz czy o drogę pytasz? Jedyne, co wniosłeś w moje życie to cały zapas ślizgońskiej podłości!
Lubię, jak się złościsz, Granger, ale nie mamy na to teraz czasu. – Draco niedbale spojrzał na swoje idealnie wypielęgnowane paznokcie, a Hermiona gotowała się ze wściekłości przez te jego bezczelną ignorancję.
Idziemy do Trzech Mioteł na drinka. Nie chcesz mówić po dobroci, to może coś powiesz jak się upi... jak się trochę zrelaksujesz. Chodź. - Malfoy ruszył przed siebie pewnym krokiem.
Zrelaksuje? Przy tobie? Naprawdę jesteś dziś bardzo zabawny... – wymruczała, idąc za nim.
Zdziwiłabyś się, Granger, ile dziewczyn udało mi się już zrelaksować. – Łobuzerski uśmiech wypłynął na jego przystojną twarz, a Hermiona poczuła, jak mimowolnie się rumieni. Draco zaśmiał się kpiąco, widząc jej reakcję. Przy drzwiach do gospody wreszcie dogonili ich Ginny i Blaise, oboje w wyśmienitych humorach.
O czym sobie gruchaliście, gdy nas nie było, gołąbeczki? – zapytał Diabeł. Draco i Herm posłali mu takie samo niechętne spojrzenie, ale chłopak wcale się tym nie przejął.
Pewnie myśleli nad lepszym imieniem dla dziecka. Bez obrazy, ale Hermion brzmi trochę pretensjonalnie. – Ginny najwidoczniej podłapała spaczone poczucie humoru Zabiniego. Malfoy, nie chcąc dłużej słuchać żartów na swój temat, wszedł wreszcie do gospody. Hermiona postanowiła zrobić to samo, stwierdzając, że dłuższe pozostawanie w towarzystwie tej rozchichotanej dwójki, może się dla niej skończyć uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym. Trzy Miotły nie zmieniły swojego klimatu i stylu po wojnie. Nadal była to przyjemna gospoda z myśliwskimi akcentami, płonącym kominkiem i drewnianymi meblami.
Idę zamówić. Co chcecie? – spytał Draco.
Sama coś zamówię, nie wypije niczego co ty mi podasz – warknęła na chłopaka Miona, po czym ruszyła w stronę baru.
Ja chcę piwo kremowe! – zawołała za nią Ginny, po czym razem z Diabłem usiedli przy najlepszym ich zdaniem stoliku, był on czteroosobowy i stał tuż przy oknie.

***

Aż tak mi nie ufasz, Granger, że boisz się, że cię otruję? – spytał Draco, gdy znaleźli się w kolejce przy barze.
Nie drąż tematu, Malfoy. I nie, nie powiem ci o co pokłóciłam się z Ronem. Rozumiesz? – zaznaczyła dobitnie. Chłopak z dezaprobatą pokręcił głową, dając do zrozumienia, że ma serdecznie dość jej głupiego uporu.
Nie to nie, ale zapamiętaj sobie, Granger, że ja zawsze dostaję to, czego chcę! – powiedział to tak, by nie pozostawiła sobie żadnych wątpliwości, że może być inaczej. Hermiona odruchowo zacisnęła pięści. Merlinie! Jak ten arogant ją denerwował! Bezczelny gnom jeden!
Jedyne, co możesz ode mnie dostać, Malfoy, to cios prosto w twoją pyszałkowatą twarz! – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Dzięki wielkie, ale nie skorzystam. Zresztą już kiedyś od ciebie dostałem. Od tamtej pory mój nos już nigdy nie będzie taki, jak przedtem. – Był naprawdę niezłym aktorem, a odegranie tej sceny prawie wzbudziło w sercu Miony współczucie. Prawie...
Należało ci się! I muszę przyznać, że coraz bardziej jestem przekonana do pomysłu, by znów ci przylać!
Granger, nie strasz mnie, bo będę miał potem koszmary. Zresztą każdy sen z tobą na pewno byłby straszny – wyśmiewał się z niej w najlepsze. Hermiona już miała przystąpić do ataku, gdy przyszła ich kolej na złożenie zamówienia.
Draco! Jak miło cię znów widzieć, kochanie! – zawołała uradowana Madame Rosmerta przechylając się przez blat baru, by złożyć na policzku blondyna buziaka. Gryfonka patrzyła na to wszystko w niemym szoku.
Co ci podać, mój drogi? – rozpływała się w uśmiechu barmanka.
Dwa razy ognista, raz piwo kremowe, a dla Granger soczek z dyni, nie powinna pić i bez alkoholu jest za bardzo agresywna. - Rosmerta chyba dopiero teraz spostrzegła, że Draco nie jest sam. Popatrzyła na Hermionę ciepło.
Witam, panno Granger, co słychać? – zapytała uprzejmie. Hermiona, nie za bardzo wiedząc, co zrobić, sama się uśmiechnęła.
Wybacz, Rosmerto, ale Granger, gdy przebywa w moim towarzystwie, zawsze głupieje
z zachwytu. Wiesz, ten mój urok osobisty tak na nią działa... - Miona momentalnie spurpurowiała z oburzenia i naprawdę miała ochotę, by pozamiatać Ślizgonem podłogę.
Och, Draco, jak zwykle jesteś niepoprawny – roześmiała się kobieta – Powinieneś się cieszyć, że wreszcie jakaś porządna dziewczyna chciała się z tobą pokazać!
Wcale nie chciałam się z nim nigdzie pokazywać! To praktycznie było porwanie! – zaperzyła się Gryfonka. Rosmerta znów uśmiechnęła się do niej, ale Herm coś mówiło, że wcale jej nie uwierzyła.
To co będzie dla ciebie? Draco pewnie żartował z tym sokiem...
Dwa razy piwo kremowe, jedno z imbirem. - Barmanka odwróciła się na pięcie i zniknęła na zapleczu, by zrealizować ich zamówienie.
Pozbierałaś już szczękę z podłogi? – zakpił Draco, widząc jej minę.
Nie zaprzeczę, że się zdziwiłam – przyznała. Przecież Draco z pełną premedytacją trzymał tę kobietę pod działaniem klątwy Imperiusa, Merlin jeden wie przez ile czasu, a ona teraz wita go w swoim barze jak najlepszego przyjaciela?
Jeśli powiem ci, dlaczego mam teraz dobre relacje z Rosmertą, to ty opowiesz mi co Weasley powiedział ci przy śniadaniu? - Herm zastanowiła się chwilę. Naprawdę była ciekawa, co zrobił Ślizgon, że właścicielka gospody mu wybaczyła... Ale to, co powiedział Ron, było takie upokarzające...
Zgoda, powiem ci. – Ciekawość zwyciężyła.
To tym razem ty mówisz pierwsza. - Hermiona łypnęła na niego podejrzliwie, ale chłopak nie wyglądał, jakby miał zamiar wystrychnąć ją na dudka.
Ron... on... zarzucił mi przy wszystkich, że jestem materialistką. - Brwi blondyna podjechały w górę ze zdziwienia.
I to cię tak zdenerwowało?
Tak! Bo to nieprawda! – zaperzyła się.
To skąd takie wnioski pojawiły się w zazwyczaj przeraźliwie pustej głowie Wieprzleja? – dociekał. Hermiona spojrzała na niego oburzona. Czyżby sugerował jej, że Ron ma podstawy tak sądzić?
To przez ciebie! Ron twierdzi, że gadam z tobą, bo masz dużo kasy! – To jej pasowało. Zwalenie całej winy na niego. To on tu jest winny. To on tu jest zły! To on tu ma niesamowicie śliczne niebieskie oczy, które właśnie patrzą na nią z rozbawieniem... Co? Nie pomyślała tego! Absolutnie w jej myślach nie przewinęła się żadna wzmianka na temat tych niesamowitych oczu. Do pubu zaczęły wchodzić małe grupki uczniów ze szkoły. Powoli robiło się tłoczno.
I po co się nim przejmujesz? Naprawdę chcesz dalej przyjaźnić się z kimś takim? Z kimś kto ma takie zdanie o tobie?
To nie twoja sprawa! – warknęła na niego, ale niestety w jego słowach odkryła to, o czym sama myślała od wyjścia z Wielkiej Sali. Nie mogła już chyba przyjaźnić się z Ronem. Nie po tym, jak ją potraktował.
On się tak zachowuje, bo mu jeszcze nie przeszło. Zwykła zazdrość, ale w wykonaniu Łasica sprowadza się to do maksymalnego kretynizmu, jak wszystko zresztą...
Co? – zdziwiła się szczerze, gdy sens słów chłopaka do niej dotarł. Draco westchnął zniecierpliwiony, jakby miał do czynienia z wyjątkowo tępą istotą, której trzeba tłumaczyć rzeczy oczywiste.
Weasley dalej się w tobie buja, Granger. Wszyscy o tym wiedzą.
Nie gadaj bzdur, Malfoy! Zerwaliśmy ze sobą ponad trzy miesiące temu, a on od tego czasu miał jakieś dziesięć dziewczyn!
Logiczne, nie potrafi się z żadną zaangażować, bo wciąż myśli o tobie. - Hermiona otworzyła usta, ale nie potrafiła nic powiedzieć. Nie miała kontrargumentu na to, co powiedział Draco... Wątpiła, jednak by Ślizgon miał rację, przecież Ron sam przyznał, że też myślał o zerwaniu, gdy ona mu to zaproponowała.
Dobra mniejsza z tym, teraz twoja kolej... - Blondyn uniósł dłoń, uciszając ją w ten sposób, ponieważ Rosmerta właśnie wróciła z zaplecza z ich drinkami. Hermiona wyjęła pieniądze by zapłacić, ale Draco ją ubiegł.
Zazwyczaj płacę za to, co piją ofiary moich porwań – zażartował, zgarniając szklanki z Ognistą i zalotnie mrugając do uśmiechniętej Rosmerty.
Nie trzeba, Malfoy, zapłacę...
I w ten sposób udowodnisz Wieprzlejowi, że nie miał racji?
Nie o to chodzi – bulwersowała się dziewczyna.
No to nie rób scen i chodź wreszcie, zanim Diabeł i Wiewióra wymyślą znów jakiś głupi tekst na nasz temat.
Hej! Miałeś mi powiedzieć, jak przekonałeś do siebie Rosmertę.
Przeprosiłem ją.
Co? – krzyknęła zdziwiona Hermiona. Spodziewała się różnych odpowiedzi, ale ta najbardziej oczywista nie przyszła jej do głowy.
Przeprosiłem Granger. "Przepraszam" to takie słowo, którego używasz, gdy jest ci przykro z powodu czegoś, co zrobiłaś...
Na Godryka, Malfoy! Doskonale wiem, co oznacza to słowo! Dziwi mnie tylko, że ty też
o tym wiesz. Przepraszający Ślizgon... Chciałabym to zobaczyć – zaśmiała się lekko, w wyobraźni widząc Draco błagającego na kolanach o wybaczenie...
Co chciałabyś zobaczyć, Herm? – spytała ją Ginny, która usłyszała jej ostatnie słowa, gdyż zarówno ona, jak i blondyn dotarli wreszcie do swojego stolika.
Jeśli nagiego Smoka pod prysznicem, to mogę załatwić ci fotki! Albo mam lepszy pomysł! Wpuszczę cię do naszego dormitorium, gdy on będzie w łazience...– Niektórych ludzi poczucie humoru nie opuszcza nigdy, kimś takim był właśnie Blaise Zabini.
Nie, dzięki, Diable, nie lubię wymiotować z obrzydzenia. – Hermiona uśmiechnęła się wrednie.
Chyba raczej mdleć z zachwytu, Granger – zripostował Draco.
Jesteś bardzo pewny siebie, Malfoy. Masz to po tatusiu? – zakpiła złośliwie Ginny. Jednak on w odpowiedzi uśmiechnął się cwanie.
Tak, dokładnie tak, Weasley, tak samo jak ty inteligencję i elokwencję odziedziczyłaś po swoim łasicowatym bracie. - Diabeł i Miona parsknęli cichym śmiechem na widok miny Gin. Jednak po chwili uśmiechy spełzły im z twarzy, ponieważ do gospody wszedł Ron w towarzystwie Pottera i ich dwóch Puchonek.
O wilku mowa... – wymruczał Blaise sięgając po swoją whisky.
Pewnie wreszcie do jego małego móżdżku dotarło, co stało się w Wielkiej Sali i przyleciał tu za nami z wielką awanturą – przewidywał Draco. Już po sekundzie okazało się jak blisko był prawdy. Ron czerwony ze złości, z zaciśniętymi pięściami i pianą na ustach ruszył w kierunku ich stolika.
Ginny! Natychmiast wstawaj! Wychodzimy! – krzyknął Rudy, gromiąc chłopaków wzrokiem.
Nigdzie nie idę! – oburzyła się Ginevra.
Nie przyszła tu z tobą, wieśniaku, więc lepiej zamilknij i spłyń, zanim zechce mi się do ciebie wstać – ostrzegł go Diabeł, a po jego rozbawionym tonie nie było nawet śladu.
Nie mówiłem do ciebie, brudny Ślizgonie! Moja siostra nie będzie siedziała w takim towarzystwie! – pieklił się Ron. Hermiona dopiero po chwili zrozumiała, że on mówi też o niej... Że uznaje ją za niewłaściwe towarzystwo dla Ginny... Zabini powoli podniósł się
z miejsca, a Draco poszedł w jego ślady.
Uważaj, Weasley. Jeszcze nie wyrównałem z tobą rachunków za to, co zrobiłeś na boisku... – Blondyn wglądał na opanowanego, ale siedząca najbliżej niego Miona, wyraźnie widziała, jak chłopak ze złości zaciska szczękę.
Nie odzywaj się do mnie, Malfoy! Nie jestem Hermioną, żeby lubić gadać z takimi szumowinami jak ty! – wybuchnął Ron. Draco zacisnął pięści i zrobił krok do przodu, ale
w tym czasie Diabeł wymierzał właśnie pierwszy potężny cios, po którym Ron znalazł się rozłożony na podłodze. Hermiona i Ginny zerwały się z swoich miejsc, a przy poszkodowanym od razu znalazł się Potter.
Możesz sobie mnie obrażać ile chcesz, Weasley, ale o Hermionie i Draco nie pozwolę ci mówić w taki sposób! – Diabeł wyglądał w tej chwili naprawdę groźnie, więc Potter nie odezwał się nawet słowem, gdy pomagała rudzielcowi się podnieść.
Zapłacisz mi za to, Zabini! – syknął Ron, dotykając swojego skaleczonego łuku brwiowego.
Aż tak biedny jesteś, że chcesz ode mnie pieniędzy? – zakpił wrednie Blaise. Ron ryknął rozwścieczony i ruszył w stronę Diabła, ale Harry go powstrzymał.
Przestać robić przedstawienie, chcesz zarobić następny szlaban? – ostrzegał przyjaciela Wybraniec.
Posłuchaj Pottera i lepiej znikaj z przed moich oczu, człowieku, zanim pożałuję, że nie wdeptałem cię w ziemię jak karalucha, którym jesteś – poradził mu Draco, wciąż zaciskając pięści z ledwo hamowaną złością. Ron prychnął nienawistnie, ale nic nie odpowiedział. Otrzepał swój kasztanowy sweter i spojrzał z najwyższą pogardą prosto na Hermionę.
I co? Warto było zeszmacić się z kimś takim? – wskazał głową w stronę Malfoy'a. Dziewczyna poczuła się jakby właśnie dał jej w twarz... Jednak szybko musiała zapanować nad tym uczuciem, by spróbować powstrzymać Draco, który rzucił się na Rona, wyglądając przy tym, jakby naprawdę miał zamiar go zabić. Rudy nie zamierzał łatwo się poddać, więc obaj chłopcy atakowali się zajadle, walcząc na pięści jak prawdziwi mężczyźni. Hermiona złapała Draco mocno za ramię i próbowała odciągnąć od szarpiącego się z nim Weasley'a. Z drugiej strony Ginny usiłowała powstrzymać Blaise'a, który chyba chciał dołączyć do bójki, a Harry planował zablokować Ronowi rękę, tak, by jak najszybciej go unieszkodliwić i wyprowadzić, bo Smok wyglądał na zdeterminowanego do tego, by rudy Gryfon nie uszedł z życiem z tej konfrontacji. Draco był wyższy, silniejszy i sprawniejszy, tak więc Ron zbierał naprawdę ostre cięgi, ale dalej nie odpuszczał. Cały pub zamarł w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Niektórzy cicho obstawiali stawki za zwycięstwem któregoś z chłopaków.
Co tu się dzieje?! – Ostry, doskonale znany wszystkim głos przerwał tę scenę. Severus Snape, który właśnie wszedł do baru, wyglądał jakby miał ochotę poczęstować kogoś Avadą. Harry wciąż trzymał Rona, który krwawił już nie tylko z łuku brwiowego, ale również i z nosa. Draco miał potargane włosy, a na jego lewej dłoni widniało spore zadrapanie, ale twarz pozostała nietknięta. Hermiona wciąż mocno trzymała go za ramię i oddychała ciężko, jakby dopiero co skończyła długi bieg.
Pytam co tu się dzieje?! – wrzasnął Snape.
Oni rzucili się na mnie! Obaj na raz! – Ron oskarżycielsko wskazał na Malfoya i Zabiniego.
Łżesz, rudy psie! – zaklął Blaise, mierząc wroga nienawistnym spojrzeniem.
Proszę popatrzeć, jak wyglądam! To wszystko ich wina! Chcieli się zemścić za ten wypadek Malfoya na boisku!
Dosyć – syknął profesor. – Granger, ty mi powiesz jak to było – zażądał. Hermiona nerwowo przełknęła ślinę. Jeśli powie, że faktycznie obaj chłopcy rzucili się na Rona, to wpędzi ich w kłopoty. Jeśli zaprzeczy, to Ron się już nigdy do niej nie odezwie...
Czekam, Granger! – ponaglał ją Snape.
Zarówno Draco, jak i Blaise uderzyli Rona, ale nie obaj na raz i zrobili to tylko dlatego, że on ich sprowokował... – wyjąkała niepewnie, nie patrząc na nikogo. Snape spojrzał na nią z zainteresowaniem po czym odwrócił się w stronę Harry'ego. Od wojny stosunki na linii Potter–Snape, trochę się ociepliły... Ale tylko trochę.
Masz coś do dodania, Potter?
Nic. – Harry hardo popatrzył na Rona, któremu szczęka opadała ze zdziwienia. Najwidoczniej uznał, że jego przyjaciel dostał odpowiednią nauczkę, za to co powiedział Hermionie.
Mało ci szlabanu, Weasley? To mogę cię zapewnić, że chętnie go przedłużę na przyszły semestr, a ponad to Gryffindor traci pięćdziesiąt punktów. A teraz wracaj do zamku. Porozmawiasz sobie z profesor McGonagall. - Snape uśmiechnął się wrednie, tak jak tylko on potrafił, po czym ruszył w stronę wyjścia, a nieszczęśliwy Ron powlókł się tuż za nim.
Wszystko w porządku? – Harry zwrócił się do Ginny i Herm.
Jasne – mruknęła niepewnie Hermiona, Gin najwyraźniej nie zamierzała odpowiedzieć, bo zamiast tego usiadła na swoim miejscu i schowała twarz w dłoniach. Hermiona puściła wreszcie blondyna i również wróciła na swoje miejsce. Była nieźle roztrzęsiona całą tą sytuacją.
Gdybyście czegoś potrzebowały to będę w Pokoju Wspólnym. – Chłopiec–Który–Przeżył– Dwa–Razy spojrzał na obie dziewczyny, a jego przystojna twarz wyrażała szczerą troskę. Po chwili opuścił pub.
Ja czegoś potrzebuję – odezwał się Diabeł.
Ja chyba też – dodał Draco, wskazując na swoją pustą szklankę po whisky.
Skoczę do baru i przyniosę nam wszystkim coś mocniejszego, przyda się – zaproponował Zabini.
Pójdę z tobą – ruszył za przyjacielem blondyn.
Ale się porobiło... – wyszeptała wciąż zdruzgotana Ginny.
Nawet nie chcę o tym myśleć... Nie chcę myśleć o tym, co dalej – jęknęła w odpowiedzi Miona. Kilka minut później do stolika wrócili chłopcy z całą butelką ognistej i czterema szklankami. Atmosfera jednak wciąż była ciężka. Draco smętnie wpatrywał się w bursztynowy płyn w swojej szklance, gdy jego wrażliwe uszy wyłapały znajomy chichot. Jak oparzony zerwał się na równe nogi i szybko przeniósł swoje krzesło pomiędzy miejsca Diabła i Hermiony.
A tobie co? – zdziwiła się prefekt naczelna Gryffindoru.
Nie zamieniaj się z nią miejscem! – syknął cicho. Dopiero po chwili dziewczyna zrozumiała o co mu chodzi. Do ich stolika podeszły Lavender i Parvati. Obie szałowo ubrane, obie rozchichotane, a Lav wyraźnie zachwycona widokiem Draco. Blondyn uśmiechnął się tak uroczo, jakby rozbolał go ząb. Hermiona na ten widok musiała zamaskować swoje parsknięcie śmiechem udawanym atakiem kaszlu.
Dlaczego nie chciałeś obok niej siedzieć? – spytała go, gdy Lav poszła do baru. Bardzo interesowała ją ta odpowiedź.
Ta idiotka przysłała mi wczoraj czekoladki... Wyobrażasz sobie? Czekoladki dla Ślizgona! Co za głupi pomysł!
I dlatego jej unikasz? – zaśmiała się Herm. – Przecież czekoladki nie są równoznaczne z jednoczesnymi oświadczynami, Malfoy – zakpiła z niego.
Jesteś pewna, Granger? Bo już się bałem, że Brown każe mi wybierać obrączki – uśmiechnął się delikatnie i Hermiona musiała niechętnie przyznać, że z tym uśmiechem było mu naprawdę do twarzy... Zastanowiła się nad słowami Rona. Czy było warto? Tak. Teraz nie wiedzieć czemu wydawało jej się, że było.



4 komentarze:

  1. jak Ron mnie drażni ! Bardzo podoba mi się to jak wykreowałaś Blaise'a XD jest świetną postacią i zastanawiam się wpadłaś na te jego genialne teksty :D.
    Draco jak zawsze obłędny <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hermion Malfoy :D Padłam przy tym rozdziale :D Uwielbiam poczucie humoru Blaise'a! a najlepsze dopiero przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah Uwielbiam poczucie chumoru Blaise :D Ron jak zwykle działa mi na nerwy! Drań! ( Ron)
    Co do rozdziału to świetny!
    http://miloscwieleznaczen.blogspot.com/

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest czwarta nad ranem a ja się tu chichram jak opętana. A pal licho niedociągnięcia stylistyczne, to jest przezabawne. Tylko kurcze drażni mnie to nazewnictwo postaci kolorami włosów. Za dużo tego.

    OdpowiedzUsuń