piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział dwudziesty szósty

Rozdział Dwudziesty Szósty

        To, co zobaczyła, dosłownie na chwilę wstrzymało jej oddech, po czym po prostu wybuchnęła śmiechem. Wiktor Krum mrugnął do niej łobuzersko zza ramki zdjęcia, na którym z gracją pozował wraz ze swoją miotłą. Podpis pod fotografią głosił : "Byś nigdy o mnie nie zapomniała. Twój Wiktor" i o dziwo, był bez błędów... nie ma co... wyrabia się chłopak w angielskim. Hermiona przestała wreszcie chichotać i pokazała zdjęcie Ginny.
Co za irytujący, narcystyczny dupek – skrzywiła się Ruda, patrząc na zdjęcie.
Byłoby to nawet miłe, gdyby nie fakt, że na urodziny dostałam od niego album z jego fotkami – zaśmiała się Hermiona, po czym wrzuciła prezent do pierwszej lepszej szuflady. Lubiła Wiktora i miło go wspominała, ale nie na tyle by chcieć oglądać non stop jego twarz.
Zobacz, jakie cudo! – zachwyciła się Ginny pokazując jej srebrny zegarek z zieloną tarczą. Wyglądał na naprawdę drogi i bardzo gustowny.
Od kogo to? – zdziwiła się Miona. Gin sięgnęła po karteczkę, która była przyczepiona do prezentu.
"Ile Filch schowków posprząta,
Ilu McGonagall porozstawia uczniów po kątach,
Ile kociołków SilverSpell przypali,
Ile razy Snape nawrzeszczy na wszystkich w sali,
Ile Hagrid sklątek wyhoduje,
Ile dropsów Dumbledore skonsumuje,
Ile razy Ślizgoni w meczu wygrają,
Ile czasu Gryfoni porażki przeżywają,
Ile książek w roku przeczyta Hermiona,
Ile lasek leci na księcia Dracona
Ile Diabeł ma szalonych pomysłów w swej głowie
Tyle szczęścia i uśmiechu Ruda Wiewiórko, życzymy dziś Tobie!
Zegarek ma pomóc Ci odmierzać czas,
gdy marzenia o wygraniu przez Gryffindor
Pucharu Qudditcha odejdą radośnie w Zakazany Las.
Wesołych Świąt życzą: Diabeł & Smok Company,
spółka bez jakiejkolwiek odpowiedzialności"
Co za oślizłe gadziny – burknęła Ginny, ale widać było, że jest zachwycona prezentem od chłopaków. Hermiona nie potrafiła przestać się śmiać. Blaise naprawdę był mistrzem. Nawet życzenia świąteczne w jego wykonaniu nie miały prawa być nudne. Ginny wpatrywała się w swój nowy zegarek, jak urzeczona. Widać, że Ślizgoni dobrze trafili w jej upodobania.
Też coś od nich dostałaś? – spytała Hermiony. Brązowowłosa odłożyła zestaw kosmetyków jakie dostała od rodziców i spojrzała na pozostałe paczki. Dwie z nich zwróciły jej uwagę. Chwyciła za kartkę dołączoną do większego prezentu.
"Wiewiórka kiedyś mówiła, że to twoja ulubiona książka, pomyśleliśmy więc, że to wydanie może Ci się spodobać. Wesołych Świąt. Draco i Blaise", krótko i treściwie, a na dodatek inny charakter pisma niż na prezencie Ginny... Czyżby Malfoy sam to napisał? Hermiona rozerwała papier i zaniemówiła z wrażenia.
Łeee, dali ci książkę? Mogli się bardziej wysilić – mruknęła Gin jednocześnie przymierzając swój nowy zegarek.
Nie rozumiesz? To wczesne wydanie "Historii Hogwatu". Bardzo wczesne... i zapewne bardzo, bardzo drogie – wyszeptała Hermiona wciąż nie dowierzając, co trzyma w rękach.
Serio? Ciężko to zdobyć?
Zdobyć? Nie miałam pojęcia, że to w ogóle możliwe... skąd oni to wytrzasnęli? – zaczęła przeglądać pożółkłe strony. Książka była naprawdę stara i już na pierwszy rzut oka było widać, iż brakuje w niej wielu rozdziałów, które są w obecnym wydaniu, jednak były tam też z pewnością inne, te, które w późniejszych wiekach zostały usunięte
z niewiadomych powodów.
Widać, że prezent ci się podoba – zauważyła z uśmiechem Ginny.
Nigdy nie dostałam niczego lepszego! – zapewniła ją gorliwie Miona, wciąż nie wypuszczając księgi z rąk, jakby bała się, że ta zaraz zniknie.
No to fajnie, że trafili też i w twój gust! – cieszyła się Ruda.
Cholera! – Hermiona klepnęła się otwartą ręką prosto w czoło.
Co? – zdziwiła się Ginny.
Po prostu przypomniałam sobie, co ja im dałam na święta i strasznie mi teraz głupio... – jęknęła.
I tak wypadłaś pewnie lepiej niż ja. Dałam im bony upominkowe do Magicznych Dowcipów Weasleyów... Żałosne, co nie? Nie wymyśliłam niczego innego... – przyznała ze wstydem Gin.
Diabeł i magiczne dowcipy? Mało ci było jego psikusów? – zapytała rozbawiona.
A ty co im dałaś?
Zabiniemu zaczarowany organizer przypominający o terminach powtórek do OWuTeMów...
To praktyczny prezent, zakład, że sam by sobie takiego nie sprawił – pocieszyła ją Ruda.
A Malfoy'owi... mapę Londynu. Mówił, że nigdy nie był po niemagicznej stronie, a że to może być ciekawe... więc poprosiłam rodziców by przysłali mi naprawdę porządną mapę miasta i dodatkowo sama ją trochę zaczarowałam... – Hermiona oblała się krwistym rumieńcem. Nagle ten pomysł na prezent wydał jej się ekstremalnie głupi. Bo czego niby taki Malfoy miał szukać w świecie mugoli?
Serio gadałaś z nim o Londynie? To wy w ogóle rozmawiacie? Myślałam, że tylko się całujecie – docięła jej Ruda z chytrym uśmieszkiem. Zarobiła za to poduszką w łeb.
Oczywiście, że rozmawiamy, ty wredna małpo!
No, niech będzie, że ci wierzę... I uważam, że nie powinnaś się przejmować z powodu prezentu. Pokazuje on, że go słuchasz i pamiętasz co do ciebie mówi, a poza tym w ten sposób przekazałaś mu cząstkę wiedzy o twoim świecie... może to odebrać jako zaproszenie – teoretyzowała Ginny.
Żadne zaproszenie! Po prostu nie wiedziałam co dać komuś, kto ma wszystko...
A co masz w tej drugiej paczce? – zapytała Gin, by odwrócić uwagę przyjaciółki od rozmyślań o nietrafionym prezencie dla Malfoy'a.
Nie ma żadnej kartki – mruknęła Miona rozrywając papier z prezentu. W środku znajdowało się niewielkie czarne pudełko, podobne do tego, w którym Ginny dostała zegarek. Hermiona otworzyła je i po raz drugi dzisiejszego poranka zaniemówiła
z wrażenia.
Co dostałaś? – zainteresowała się Ruda.
Ja... to chyba... to jest znicz – Hermiona drżącymi palcami sięgnęła po małą złotą piłeczkę.
Ale super... – westchnęła Gin.
Nie pomyliły nam się prezenty? Po co ktoś miałby mi to dać...
Na pewno nie, zresztą sama zobacz... – znicz właśnie rozwinął swoje srebrzyste skrzydełka i w całej okazałości ukazało się jej imię wykaligrafowane ładnym pismem "Hermiona", a tuż pod nim krótki cytat "Nieuchwytny obraz marzeń..."
Jakie to wspaniałe! – zachwyciła się Ginny, gdy znicz wzbił się w powietrze i przeleciał kilka razy dookoła Hermiony.
Skąd to się wzięło? – burczała brązowowłosa, przeglądając pudełko i potargany papier, jakby chcąc tam znaleźć jakieś wskazówki.
Jak to skąd? To prezent... i to do tego bardzo drogi. Znicze wytwarzane są tylko na specjalne zamówienie, a ten twój wygląda na złoty, pewnie kosztował fortunę...
Pocieszaj mnie dalej! – warknęła Miona, wodząc wzrokiem za złotą piłeczką.
Dostałaś prezenty od wszystkich? – zapytała Gin. Hermiona przeglądnęła pozostałe paczki i stwierdziła, że nie ma nic od Rona i Pottera, ale to nie było specjalnie dziwne skoro ostatnio nie rozmawiali...
Nie... Chyba, że ten znicz jest od Harreg'o.
Ja też nic od nich nie dostałam... Myślisz, że Harry kupiłby ci taki drogi prezent?
Nie wiem, Ginny, ale kto inny mógłby mi to przysłać?
Gdyby nie fakt, że Krum to skąpa szuja to podejrzewałabym, że to od niego. W końcu jest światowej sławy szukającym...
Taak, to byłoby nawet logiczne, ale Wiktor ogólnie uważa, że quidditch nie jest dla bab, więc wątpię, by podarował mi coś z tym związanego...
Szowinistyczny bufon. – Ginny wzdrygnęła się pogardliwie na samą myśl o bułgarze.
To na pewno nie on... ale w takim razie kto?
Może jakiś tajemniczy wielbiciel? Ernie Macmillan jest szukającym Puchonów...
Dostałam od niego pudełko czekoladek. Nie jesteśmy w aż tak dobrych relacjach, by mi dawał takie drogie prezenty... – odpowiedziała brązowowłosa.
Jest jeszcze jeden szukający, z którym pozostajesz w dobrych relacjach... – zauważyła Gin z uśmiechem.
Myślisz o Malfoyu? Błagam cię Ginny... Już sam fakt, że dostałam od niego książkę wartą fortunę, jest nie na miejscu. Na pewno nie wysłałby mi dodatkowo znicza kosztującego górę galeonów. Jestem prawie pewna, że to prezent od Harry'ego. Zapomniał się tylko podpisać...
Zobaczymy. Ja stawiam na Malfoya. Jak dla mnie pasuje, że możesz dla niego być... czekaj, jak to leciało? – Ginny chciała złapać krążącą dookoła nich piłeczkę, ale ta jej na to nie pozwoliła.
"Nieuchwytny obraz marzeń" – wyszeptała Hermiona.
No właśnie. Wyciągnij rękę – poprosiła Ruda. Herm spojrzała na nią szczerze zdziwiona, ale spełniła prośbę koleżanki. Znicz od razu opadł na jej dłoń i złożył swoje srebrne skrzydełka.
Znicz, który zna tylko twój dotyk... Chyba ktoś ma wobec ciebie bardzo poważne plany – Ruda irytująco uniosła brwi i posłała przyjaciółce przebiegły uśmieszek. Miona postanowiła jednak się tym nie przejmować. Bardzo podobał jej się ten prezent. Taki tajemniczy
i niezwykły. Była strasznie ciekawa, kto mógł wpaść na pomysł by jej to podarować? Sama miała cichą nadzieję, że być może Gin ma rację...
Hermiona i Ginny, po zjedzonym śniadaniu, niezbyt chętnie szykowały się na wizytę w Norze. Ruda wcale nie miała ochoty słuchać zawodzeń rodziców, jaką to głupotę zrobiła próbując się zabić, a dodatkowo jeszcze będzie zmuszona znosić obecność Harry'ego. Hermiona miała podobny problem z towarzystwem Rona. Niby pogodzili się przed świętami, ale Gryfonka nie mogła mu zapomnieć tych wszystkich przykrości
i upokorzeń, które jej sprawił.
To będzie tortura – narzekała Ginny, zakładając swój płaszcz.
Nie kracz. Posiedzimy tam tylko chwilę i już...
Szkoda, że nie chcesz się zamienić ze mną rodzicami, twoi są fantastyczni. – Ginny z uśmiechem popatrzyła na parę mugoli siedzących w salonie.
Taa, ale z tym prezentem świątecznym przesadzili, naprawdę...
Przesadzili? Pozwolili ci wybrać sobie mieszkanie! Będziesz miała własny kąt i szybko staniesz się samodzielna, a ja co? Do trzydziestki nie wyniosę się z Nory – marudziła Ruda.
No, już przestań, i chodź wreszcie, bo do trzydziestki to my do tej Nory nie dotrzemy – pouczyła ją brązowowłosa wychodząc z domu. Jako że Ginny nie miała jeszcze licencji na aportację, podała przyjaciółce rękę i razem teleportowały się nieopodal domostwa Weasley'ów.
W kuchni tego domu od zawsze panowała miła, rodzinna atmosfera. Choinka, wspaniały zapach potraw, prawdziwe domowe święta. Hermiona uśmiechnęła się ciepło na widok pani Weasley, która widząc, wchodzące dziewczęta przybiegła by je wyściskać. Harry i Ron zeszli na dół w momencie, gdy obie Gryfonki zdążyły zdjąć swoje płaszcze
i usiąść przy stole.
Wesołych Świąt – zaczął nieśmiało Potter.
Wesołych – odpowiedziały obie chórem.
Mamy dla was prezenty, zdecydowaliśmy się nie wysyłać ich przez sowy, tylko dać wam osobiście... – odezwał się Ron kładąc przed dziewczynami kolorowe pakunki.
To znaczy, że ten znicz nie był od ciebie? – spytała Miona Wybrańca.
Znicz? Jaki znicz? – zainteresował się Ron.
Hermiona dostała złotego znicza, myślałyśmy, że może od Harry'ego.
Serio dostałaś znicza? Niestety to nie ode mnie... nawet nie wiem gdzie można by go kupić... – przyznał Potter.
No to wracamy do mojej teorii – zaśmiała się Gin.
Siedź cicho! – ostrzegła ją Hermiona, doskonale wiedząc, jak Ron zareagowałby na tę teorię swojej siostry.
Kto ci podarował znicza? – dopytywał Weasley.
Pewnie Krum – odpowiedziała od razu. Ronald jednak nie wyglądał na przekonanego, że powiedziała mu prawdę. Dziewczyny szybko zjadły obiad i zastanawiały się, jak tu powoli zbierać się do domu, tak, by nie urazić pani Weasley, która bardzo chciała, żeby zostały jak najdłużej. Uraczyła ich taką ilością pysznych potraw, że Herm była przekonana, że będzie musiała użyć zaklęcia powiększającego na swoich spodniach. Udało im się jednak grzecznie wymigać od kolacji i gdy już zbierały się do wyjścia, Harry nieśmiało zapytał Ginny, czy może z nią zamienić słówko na osobności. Ruda nie była zbyt chętna, ale nie chciała też odmawiać mu przy swoich rodzicach, więc razem weszli na górę do jej pokoju.
Hermiona założyła płaszcz i rękawiczki, po czym wyszła przed dom, by tam poczekać na Ginny. Mroźne powietrze od razu wypełniło jej płuca i sprawiło, że na twarz wypłynęły rumieńce.
Nie wolisz wrócić do środka? To może trochę potrwać... – odwróciła się zaskoczona widząc, że Ron stoi tuż za nią.
Nie, tu mi dobrze – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
A nie jest ci zimno? – Ku jej zdziwieniu, Ron podszedł do niej i delikatnie dotknął palcami jej policzka. Hermiona mimowolnie wzdrygnęła się na ten gest. Nie chciała, by Ron stał tak blisko niej.
Jest w porządku – burknęła, robiąc mały krok w tył.
Miona... – szepnął Rudy przysuwając się do niej.
Ron, ja... – zaczęła niepewnie znów się cofając, ale było to na nic, gdyż Ron ponownie się do niej zbliżył.
Tak mi ciebie brakuje, skarbie... – wymruczał chłopak delikatnie łapiąc jeden z jej loków.
Daj spokój, Ron, nie ma o czym... – Nie zdążyła dokończyć gdyż Weasley złapał ją mocno za ramiona, po czym zmiażdżył jej usta w zachłannym pocałunku.
Nie! – Hermiona zareagowała instynktownie. Z całej siły odepchnęła od siebie Rona, po czym odruchowo przyłożyła mu w twarz. Rękawiczka złagodziła odgłos plasknięcia, ale
i tak cios był na tyle silny, że chłopak aż zachwiał się na nogach. Weasley złapał się za pulsujący policzek i spojrzał na nią ze złością.
Nie powinieneś był tego robić... – szepnęła roztrzęsiona.
Pewnie nie, skoro nie jestem tym twoim brudnym śmierciożercą! – warknął z pogardą.
Wiesz, że nie o to chodzi, Ron... Po prostu między nami wszystko dawno skończone – próbowała opanować drżący głos.
Skończone, bo ty wolisz się puszczać z brudnymi arystokratycznymi świniami – wygarnął jej.
Nie wiesz o czym mówisz. – Brązowowłosa popatrzyła na niego ze smutkiem.
Nie wiem? Widziałem was w pociągu!
Jak to widziałeś? Byłam pewna, że wszyscy wysiedli... – wypaliła zaskoczona. Ron spojrzał na nią i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Chodziło mi o to, że trzymaliście się za ręce, ale widzę, że jednak przeczucie mnie nie myliło. Pieprzysz się z tym obrzydliwym gnojkiem!
Wcale nie! Mówiłam o tym, że... Zresztą nieważne, Ron. Mam dość. Nie odzywaj się do mnie więcej – poprosiła, a pierwsze łzy spłynęły po jej zarumienionych policzkach.
A właśnie, że mnie posłuchasz! – rozkazał, robiąc krok do przodu. Hermiona przestraszyła się i od razu sięgnęła po swoją różdżkę. – Zaatakujesz mnie? Za to, że chce powiedzieć ci prawdę o twoim kochasiu?
Prawdę? – spytała zaskoczona.
Dokładnie tak! Malfoy to wszystko ukartował. Od początku roku robił wszystko, żeby cię zaliczyć. Nie widzisz tego? Założył się o to z swoimi kolegami. Z Notte'm, Resse'm, Higgse'm i Hum'em! A Zabini to jego wspólnik!
Bredzisz, Ron. – Hermiona spojrzała na niego z niesmakiem. Ależ z niego żałosny, zazdrosny kretyn!
Słyszałem ich! Słyszałem, jak Nott i Ress mówili, że założyli się o to kto pierwszy przeleci głupiutką, naiwną Gryfonkę, która buja się w Malfoyu!
Nie wierzę ci! – powiedziała z goryczą.
Zastanów się, Miona. Czemu to akurat ty miałaś nosić mu notatki do Skrzydła Szpitalnego po tym wypadku? Czemu to obok ciebie kręci się praktycznie każdego dnia? Zaprasza cię na treningi, zabiera cię na wycieczki na miotle i imprezy, prosi, byś uczyła go Transmutacji, a przecież mogłaby to dla niego zrobić każda durna Krukonka! A to zdjęcie? Myślisz, że to ja je zaczarowałem? To też był on! Zaplanował to by nas skłócić, a potem odegrać rolę twojego pocieszyciela! Liczył, że z wdzięczności wskoczysz mu do łóżka! – Każde słowo wykrzykiwane przez Rona było dla niej jak małe ostrze wbijające się pod skórę. Ze wszystkich sił starała się nie wierzyć w to, co on mówił, ale ziarno już zostało zasiane, pojawiły się wątpliwości.
Opowiadasz głupoty! Nie mam zamiaru cię słuchać – powiedziała twardo.
Myśl, co chcesz, ale to ja mam rację. To zdjęcie wzięły ode mnie Ślizgonki na jego prośbę! To on to wszystko wymyślił! Spójrz prawdzie w oczy, Herm... Ja nie potrafiłbym go tak zaczarować. To Malfoy i jego wspólnicy to zaplanowali. - Gryfonka ze wszystkich sił starała się odsunąć od siebie niechciane myśli, ale co, jeśli Ron miał rację? Wiedziała przecież, że Draco nie spotykał się z nią z wyjątkowo czystych pobudek... Chciał dopiec Rudemu. Czemu wiec kontynuował ich znajomość po tym, jak już osiągnął swój cel?
Widzisz? Sama teraz dostrzegasz, jakie były jego intencje! Chyba nie myślałaś, że wspaniały pan arystokrata zakocha się w małej przemądrzałej pannie Wiem– To– Wszystko? Dla niego ciągle jesteś tylko zwykłą szlamą! - Hermiona otarła łzy z policzków, wmawiając sobie, że słowa Rona nie mają dla niej żadnego znaczenia. Wierzyła w to, że Ślizgoni naprawdę się zmienili i że naprawdę chcą się z nią przyjaźnić. Jej gorzkie rozmyślania przerwała Ginny wychodząca z domu.
Możemy wracać, Miona? – zapytała od razu. Widać było, że i nią rozmowa z Potterem nieźle wstrząsnęła.
Jasne, chodźmy – zgodziła się Hermiona, nie zaszczycając Rona nawet słowem pożegnania.
Chwilę później obie były już w domu Granger'ów. Powiedziały sobie tylko "dobranoc" na korytarzu przy pokoju Hermiony i niemal od razu zniknęły w swoich sypialniach. Ta wizyta dała każdej z nich naprawdę wiele do myślenia.
Resztę przerwy świątecznej dziewczyny spędziły robiąc wypady do mugolskiej części Londynu, objadając się smakołykami i biegając po sklepach. Jednak odwiedziny
w domu Ginny pozostawiły na nich obu swoistego rodzaju piętno. Hermiona nie mogła pozbyć się z głowy tysięcy pytań, które pojawiły się po tyradzie Rona. Nie chciała w to wierzyć, nie chciała ulegać wątpliwościom, ale to było silniejsze od niej. Gryzła się bardzo
i nawet spędzanie aktywnie wolnego czasu nie sprawiało, że przestawała o tym myśleć. Ginny również ciągle chodziła jakby nieobecna. Hermionie udało się z niej jedynie wyciągnąć, że Harry poprosił ją o jeszcze jedną szansę. Ginny nie wiedziała, co zrobić, zaskoczona prośbą Pottera, więc powiedziała, że to przemyśli, co z pewnością dało Złotemu Chłopcu pewną nadzieję.
Wizyta w niemagicznym świecie bardzo spodobała się Rudej, więc raz po raz dziękowała rodzicom Herm, gdy żegnały się z nimi długo i wylewnie przed powrotem do Hogwartu. Obie dziewczyny wspólnie aportowały się pod dworzec King's Cross w sam raz, by zdążyć na pociąg do szkoły. Znów zajęły przedział tylko dla siebie. Hermiona ciągle zadręczała się insynuacjami Weasleya i, szczerze mówiąc, sama nie wiedziała, jak zareaguje, jeśli przyjdzie jej spotkać Ślizgonów. Poprzedniego wieczoru opowiedziała
o tym wszystkim Gin i ona również zapewniła ją gorliwie, że Ron na pewno nie ma racji, ale... ciągle było jakieś "ale" i Hermiona pomyślała, że zwariuje, jeśli nie dowie się prawdy.
Po prostu go o to zapytaj – poradziła jej Ruda.
Zapytać? I myślisz, że co mi powie? – prychnęła brązowowłosa.
Prawdę...
Ginny, to Ślizgon. Oni mówią prawdę, jak się przypadkiem pomylą...
Miona, to jest Malfoy. Jeśli serio by tylko chciał sobie z ciebie zakpić, wybuchnie ci śmiechem prosto w twarz, wyśmiewając twoją naiwność. – Wystarczyło tylko to, co powiedziała Gin, by Hermiona wzdrygnęła się ze strachu. Co zrobi, jeśli faktycznie Draco powie jej, że to wszystko to był tylko żart i głupia gra?
Już sama nie wiem, czy mam tam iść – mruknęła, przygryzając wargę.
Pogadaj z nim. To jedyne wyjście.
Chyba masz rację...
Idź, ja tak muszę zaraz przejść do przedziału Harry'ego, wezwał nas wszystkich by omówić nową strategię drużyny. Chyba zgapił pomysł od Malfoya.
Jeśli za kilka minut usłyszysz krzyk, a później zobaczysz, że do pociągu wchodzi grupa aurorów, to znaczy, że Ron miał rację.. – wyszeptała, starając się chociaż trochę uśmiechnąć.
Będzie dobrze... Wszystko się wyjaśni. I mam nadzieję, że nie będę musiała odwiedzać cię w Azkabanie po tym, jak zabijesz Smoka. – Ruda też posłała jej pokrzepiający uśmiech.

***

Hermiona podążała w stronę ostatniego wagonu z duszą na ramieniu. Sama nie wiedziała, czy wystarczy jej odwagi by zapytać blondyna o to wszystko. Odetchnęła jednak głęboko i powtarzała sobie, że przecież jest Gryfonką. A Gryfoni nigdy nie tchórzą! Zebrała całą pewność siebie jaka jej jeszcze została i rozsunęła drzwi przedziału Ślizgonów. Zastała w nim tylko Diabła, który czytał gazetę i stwierdziła, że sama nie wie, czy ulżyło jej, że Smoka nie ma, czy poczuła z tego powodu rozczarowanie...
Mioneczka! – ucieszył się na jej widok Blaise i wstał, by ją uściskać. Po wymianie typowych grzeczności "miło cię widzieć" i "jak tam święta?", Zabini zaproponował jej, by usiadła i poczęstowała się czymś słodkim, a widać było, że chłopcy nie żałowali galeonów na smakołyki, gdyż mały stoliczek pod oknem wprost się od nich uginał.
Dziękuje ci bardzo, Diabełku, ja w sumie tylko na chwilę. Nie wiesz, gdzie jest Malfoy? Chciałabym z nim pogadać... – powiedziała, siadając na przeciwko niego. Blaise uśmiechnął się ciepło, słysząc jej pytanie.
Nasz wielki strateg katuje znów tę biedną drużynę swoimi nudnymi przemowami. Mi
z łaską odpuścił, bo akurat miałem wątpliwą przyjemność słuchać tego całe święta. - Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Naprawdę przez ten tydzień tęskniła za Blaise'm
i jego poczuciem humoru.
I co z tego, że słuchałeś jak twój tępy mózg i tak nic nie zapamiętał – odgryzł się Draco, nagle pojawiając się w drzwiach przedziału. Hermiona na jego widok dosłownie wstrzymała oddech.
Cześć – przywitał się z nią, uśmiechając się delikatnie.
Hej – odpowiedziała dość speszona. Diabeł spoglądał to na przyjaciela, to na Gryfonkę i widać było, że naprawdę bawi go ta sytuacja.
Dobra, dzieciaki, to ja spadam. Proszę pamiętać tylko, że obecnie znajdujemy się w miejscu publicznym i wszelkie przejawy pewnej aktywności... mogłyby zostać uznane za obrazę moralności, zwłaszcza gdyby dowiedziała się o tym szanowna opiekunka domu lwa, co zawsze kwaśną minę ma.
Jeśli już skończyłeś robić z siebie durnia, to powiedz mi, proszę, dlaczego wciąż tu jesteś, skoro Gryfiaki od dziesięciu minut omawiają swoją strategię trzy przedziały dalej.
O cholera! Zupełnie zapomniałem! Już mnie nie ma! – zawołał Zabini i faktycznie od razu wypadł z przedziału, jakby go hipogryf gonił.
Jak tam święta? – spytał uprzejmie blondyn, sięgając po butelkę soku z dyni i siadając naprzeciwko Hermiony.
Nieźle, a twoje? – odpowiedziała, nie za bardzo wiedząc, jak zabrać się za to, by zadać pytanie, z którym tu przyszła.
Ujdzie, choć cieszę się, że już się skończyły – powiedział znów uśmiechając się lekko.
Posłuchaj... Chciałabym z tobą porozmawiać – zaczęła niepewnie.
Coś się stało? – zapytał, widząc jej ponurą minę.
Nie... a w zasadzie to tak... – wyjąkała.
Powiedz, o co chodzi, bo zaczynam się bać. – Blondyn rozparł się wygodnie na siedzeniu i założył ręce na piersi. Nie wiedział czemu ma wrażenie, że Gryfonka powie mu zaraz coś nieprzyjemnego. Hermiona nerwowo załamała ręce i odetchnęła głęboko.
Zadam ci jedno pytanie i oczekuje, że mi szczerze na nie odpowiesz...
Na Salazara, Granger, tylko mi się nie oświadczaj, nie jestem na to gotowy – zażartował, gdyż ciężka atmosfera przyprawiała go o dreszcze na plecach. Bał się, o co też ona może go zapytać...
To poważna sprawa, więc nie rób sobie żartów... – poprosiła, ledwo łapiąc oddech. Sama nie wiedziała, jak zadać to najważniejsze pytanie.
Powiedz wreszcie, o co chodzi. – Naprawdę chciał to już wiedzieć.
Założyłeś się o mnie? – wypaliła jednym tchem.
Co? – zapytał zdezorientowany. Hermiona westchnęła ciężko i powtórzyła.
Pytam czy założyłeś się o mnie z kimś.
W jakim sensie założyłem? – chciał dowiedzieć się Smok.
Chodzi o to, czy założyłeś się z Ślizgonami, że coś mi zrobisz... – Nie potrafiła powiedzieć, o co naprawdę chodziło. To było zbyt upokarzające.
Niby co miałbym ci zrobić? – zapytał mimowolnie zaciskając pięści.
Nie każ mi tego mówić... Założyłeś się czy nie? Po prostu odpowiedz – poprosiła i sama nie wiedziała, czemu zachciało jej się płakać.
Kto ci naopowiadał takich głupot? – wyszeptał na skraju rozpaczy. Nie mógł uwierzyć, że go o to posądziła.
Czyli to nieprawda? – spytała z nadzieją.
A uwierzysz mi na słowo jeśli powiem, że nieprawda? - Hermiona spojrzała w jego oczy
i nieomal zachłysnęła się powietrzem. Były w tej chwili takie smutne... Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Naprawdę chciałaby móc mu zaufać...
Pewnie, że nie uwierzysz. Kto by uwierzył słowu śmierciożercy? – powiedział z goryczą po czym szybko wstał z miejsca. Nie chciał dłużej na nią patrzeć. Zraniła go swoim milczeniem.
Zaczekaj! – Hermiona zerwała się na równe nogi i złapała go za dłoń, powstrzymując go przed wyjściem z przedziału. Draco odwrócił się w jej stronę i spojrzał jej w oczy.
Wystarczy, że powiesz mi prawdę. Jakkolwiek ona brzmi – poprosiła prawie płaczliwie. Chłopak przyglądał jej się przez chwilę, jakby zastanawiając się nad czymś głęboko. Wreszcie dłoń, za którą go złapała delikatnie zacisnęła się na jej własnej ręce.
Nigdy z nikim się o ciebie nie założyłem. Mogę sobie być podłym Ślizgonem i byłym śmierciożercą, ale nigdy nie bawię się ludzkimi uczuciami. Zapamiętaj to sobie... – Jego wyznanie zabrzmiało nieco gorzko.
Przepraszam... ja... po prostu ktoś mi powiedział, że słyszał jak twoi koledzy o tym rozmawiali – wyjąkała zawstydzona. Puściła dłoń blondyna i usiadła chowając twarz
w dłoniach. Tyle różnych uczuć i emocji przelatywało teraz przez jej wnętrze, ale najważniejszym była ulga. Wierzyła mu. Wiedziała, że mówił prawdę. Nie okłamał jej...
Jacy koledzy? – zapytał cierpko.
Theo i David – odpowiedziała cicho i nim zdążyła powiedzieć coś jeszcze, Draco rozsunął drzwi przedziału i wrzasnął na całe gardło.
Nott, Ress do mnie! - Nie minęła nawet minuta, a dwójka Ślizgonów wpadła wesoło do przedziału.
Co jest kapitanie? – zapytał David.
Ooo kogóż to widzę! Cześć Hermionko, jak święta? – Theo usiadł tuż obok brązowowłosej uśmiechając się przymilnie.
Zamknąć się! – warknął Draco, a miny jego kolegów od razu spoważniały.
Coś się stało? – odważył się zapytać Ress.
Doszły mnie słuchy, że podobno założyłem się z wami o Granger. – Draco był naprawdę wściekły.
Że co? – zdziwił się Theo.
Ktoś słyszał, jak mówiliście o tym, że założyłem się z wami o Hermionę – wycedził Malfoy przez zaciśnięte zęby.
To jakaś bzdura – żachnął się David.
Czyli nigdy nie rozmawialiście o tym kto pierwszy zaliczy naiwną Gryfonkę? – odważyła się zapytać Miona. Obaj chłopcy spojrzeli na nią w niemym szoku, po czym popatrzyli na siebie nawzajem.
Rozmawialiśmy... ale nie chodziło nam o ciebie – odpowiedział cicho Ress.
Macie dwie minuty, żeby nam to wyjaśnić, zanim wywalę was z drużyny! – postraszył Draco zakładając ręce na piersi i mierząc swoich zawodników surowym wzrokiem.
Jak powiedział David, rozmawialiśmy o tym, kiedyś idąc z treningu Qudditcha, ale nie mówiliśmy ani o tobie, ani o Hermionie... tylko o Gryfonce... Kiedyś dla żartu założyliśmy się o to, który z nas pierwszy... – Theo zawahał się, wyraźnie zawstydzony.
No dalej! – popędził go Smok.
Który z nas pierwszy prześpi się z Lavender Brown... – dopowiedział David. Hermionie dosłownie opadła szczęka z niedowierzania. A więc jednak Ślizgoni się założyli... Tyle że nie o nią, tylko o Lav. To ona była tą naiwną Gryfonką, o której słyszał Ron. Najważniejsze jednak było to, że Draco nie miał z tym nic wspólnego. Na brązowowłosą spłynęła z tego powodu prawdziwa ulga.
Idioci! Jak możecie zakładać się o coś takiego? Czy wy nigdy nie zmądrzejecie? Mam ochotę wywalić was na te wasze zbite, puste łby! – pieklił się kapitan Ślizgonów.
Sorry, Draco... to miała być zabawa...
Zabawa? Dla Brown też to miała być zabawa? Takie upokorzenie? – warknął wściekły arystokrata. Zarówno Theodor jak i David spuścili głowy w poczuciu winy.
Znajdziecie teraz Lavender Brown i obaj przeprosicie ją za swoje karygodne plany, jasne? – nakazał im. Hermiona postanowiła się wtrącić.
Lepiej, jeśli ona się o tym nie dowie. Nie jest miło usłyszeć, że ktoś planował wykorzystać cię jak zabawkę. – Dziewczyna spojrzała z niesmakiem na obu chłopaków. Nie spodziewała by się po nich czegoś tak podłego.
Naprawdę nam przykro... Nie sądziliśmy... – próbował wyjaśnić Theo.
Wy nigdy, nic nie sądzicie. Jeszcze raz usłyszę, że zakładacie się w ten sposób, to mnie popamiętacie, a teraz zejdźcie mi z oczu. Jutro o piątej rano widzę was na indywidualnym treningu, na boisku quidditcha. – Malfoy był naprawdę zły. I nie chodziło nawet o to, co planowali zrobić jego koledzy. To przez nich Hermiona w niego zwątpiła... A to naprawdę zabolało.
Przepraszamy Smoku... Hermiono... – Nott grzecznie skinął głową, a po chwili David zrobił to samo.
Teraz to już na pewno, nie będziesz miał u niej szans... – szepnął Ress do Theodora, gdy Ślizgoni wychodzili. Miona zdziwiona spojrzała na Draco, ale on jedynie zacisnął mocniej szczęki i z całej siły zatrzasnął drzwi przedziału.
Imbecyle – warknął z pogardą siadając obok Hermiony i opierając się wygodnie. Od razu też przymknął oczy, jakby od całej tej sytuacji rozbolała go głowa.
Ja też przepraszam za to wszystko... Nie sądziłam, że ktoś mógł źle usłyszeć...
Mówiąc ktoś, masz na myśli tego rudego skunksa Weasley'a? – burknął z wyrzutem, nawet nie otwierając oczu.
Ja... – nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć.
Daj spokój, dobrze, że wszystko się wyjaśniło. Nie mam ochoty dłużej tego roztrząsać.
Chyba jesteś zmęczony, może się zdrzemnij – poradziła mu.
Niezły pomysł, posuń się, Granger – Draco delikatnie szturchnął ramię dziewczyny, dając jej do zrozumienia, że ma się przesiąść bliżej okna. Hermiona natychmiast wstała.
To ja już pójdę...
Nic z tego! Coś mi się chyba należy za te bezpodstawne oskarżenia – stwierdził blondyn, po czym pociągnął ją na siedzenie i nim zdążyła jakoś zareagować, rozwalił się na pozostałym miejscu, a głowę położył na jej kolanach. Herm nie mogła się powstrzymać, by nie zachichotać.
Nie za wygodnie ci? – spytała, patrząc na jego zamknięte oczy. Draco ułożył się na boku, zakładając ręce pod policzek.
Szczerze mówiąc niespecjalnie, masz strasznie kościste kolana, ale może jak mnie pogłaskasz, to będzie lepiej – droczył się z nią. Hermiona znów lekko się zaśmiała, po czym zatopiła palce w jego platynowych włosach. Były tak cudownie miękkie...
Minęło dosłownie kilka minut, a Malfoy spał słodko jak dziecko. Oddychał miarowo, a jego twarz była spokojna. Brązowowłosa nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Wyglądał w tej chwili tak niewinnie... Głaskała go delikatnie i rozkoszowała się tą chwilą jego bliskości... Jednak ta sielanka nie mogła potrwać długo, ponieważ nagle otworzyły się drzwi przedziału...


1 komentarz:

  1. Nie dziwię się Hermionie, że zwątpiła po tylu latach wzajemnej niechęci. Jednak jest odważna, że poszła zapytała, pokazało to jaka jest dojrzała. Liczyłam, że zapyta Draco o znicza, bo jakby wiadomo, że to on :)

    OdpowiedzUsuń