piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział dwudziesty siódmy

Rozdział Dwudziesty Siódmy

O! Przepraszam. Przeszkadzam wam? – zapytała lekko speszona Pansy, widząc Malfoya śpiącego na kolanach Hermiony. Ślizgonka uśmiechała się, ale gdzieś tam
w cieniu jej spojrzenia widać było smutek... Herm poczuła się trochę głupio, domyślając się, co poczuła Parkinson widząc ich w takiej sytuacji.
Nie no, coś ty – odpowiedziała jej szybko.
Mów za siebie, Granger, ja tu usiłuję spać – wymruczał Draco, który chyba przebudził się, gdy weszła Pansy. Jego koleżanka z domu prychnęła i wzięła do ręki otwarte pudełko fasolek wszystkich smaków. Wyjęła jedną, po czym, zgrabnie celując, trafiła nią w sam środek czoła Smoka. 
Ała! Odbiło ci, jędzo? – warknął arystokrata, podnosząc się z kolan Hermiony
i rozcierając sobie obolałe czoło. Miona nie mogła się nie roześmiać. Ślizgonka usiadła po drugiej stronie przedziału i zaczęła konsumować fasolki w oczekiwaniu, aż arystokrata się dobudzi.
A ty co się śmiejesz, zamiast mnie bronić? – spojrzał na Hermionę z wyrzutem Malfoy, podnosząc się wreszcie do pozycji siedzącej.
Nie bądź już taką primabaleriną, Smoku, mam sprawę – poinformowała Pansy.
To może ja was zostawię – zaproponowała Hermiona, wstając.
Nie, nie Granger. To sprawa do Was obojga – wyjaśniła Parkinson z lekkim uśmiechem. Draco i Hermiona spojrzeli na siebie zdziwieni, po czym skupili swoją uwagę na czarnowłosej.
Jako idealny przyjaciel na pewno pamiętasz, kto ma urodziny w przyszłą sobotę? – zapytała Pansy z przekąsem.
Eee ... eee ... może ty? – wyjąkał niepewnie Draco. Parkinson wzniosła oczy ku górze, jakby prosząc o cierpliwość, po czym pokręciła przecząco głową.
No to może... Nott?
Dobra, to potrwałoby do Wielkanocy, więc sama ci powiem. Diabeł ma w sobotę urodziny, dotarło?
To świetnie, trzeba kupić jakiś prezent! – ucieszyła się Gryfonka.
Może nowy mózg? – zakpił Draco
Daj mu swój i tak go nie używasz – dogryzła mu Pansy i razem z Hermioną wybuchnęły śmiechem, widząc jego oburzenie.
Bardzo zabawne... Lepiej powiedz, czy mamy dość eliksiru na kaca, bo wiesz, jak zwykle wyglądają urodziny Zabiniego...
Właśnie! Blaise co roku organizuje wielką imprezę, zapraszając na nią pół szkoły. Pomyślałam sobie, że w tym roku możemy mu zrobić małego psikusa! Przyjęcie niespodzianka! – zawołała z entuzjazmem Pansy.
Niespodzianka? Mamy się schować, a potem na niego wyskoczyć wrzeszcząc tak, by dostał zawału? – upewniał się Draco.
Tak! Zaprosimy wszystkich na piątek do Pokoju Życzeń, więc Diabeł niczego się nie będzie spodziewał! Ty zatrzymasz go w dormitorium albo w jakiejś innej części szkoły, a my wszystko przygotujemy i potem go tam przyprowadzisz! Co wy na to?
Świetny pomysł! – odezwała się Miona.
Dziecinne, ale to w końcu Diabeł, dzieciak numer jeden – burknął Draco.
Czyżbyś mu zazdrościł? – zapytała Pansy.
Nie martw się, na twoje urodziny możemy zorganizować prawdziwy kinderbal – pocieszyła go Hermiona ze słodkim uśmieszkiem. Smok rzucił jej zgorszone spojrzenie, ale Pansy podjęła temat.
O tak! Genialnie! Jeśli czerwiec będzie ciepły, zaprosimy cyrk i mini zoo, będziesz miał urodziny jak prawdziwy mały książę! – zaśmiewała się Pansy, a Hermiona jej wtórowała.
Natychmiast się uspokójcie, bo na imprezie odetnę wam dostęp do alkoholu! – próbował postraszyć blondyn.
Pfff! Same sobie przyniesiemy, co nie, Granger? Łaski bez, zakichany hrabio! – Pansy nieelegancko pokazała przyjacielowi język.
Mogę jakoś pomóc z organizacją? – zaofiarowała się Hermiona.
Jasne! Może pomyślisz nad dekoracjami? I mogłabyś zaprosić kilka osób z Gryffindoru. Koniecznie Rudą Weasley i możesz też Brown i Patil... i jeszcze Deana Thomasa... – zaczerwieniła się lekko Pansy.
Na Salazara, Parkinson! Tylko nie Thomas! Fuj! – wyśmiał ją Draco.
A co masz przeciwko niemu? – oburzyła się Miona.
To Gryfon... – parsknął Smok.
I kto to mówi? – docięła mu Pansy.
Dean na pewno będzie chciał przyjść z Seamusem – zauważyła Hermiona, chcąc zmienić temat.
No to świetnie, im więcej, tym lepiej! To będzie serio duża impreza, bo Blaise ma wielu fanów, zwłaszcza po tym, jak ostatnio prawie wszystkim wyznał miłość.
No to zapowiada się świetne przyjęcie – stwierdziła Gryfonka.
Mega popijawa, jak co roku – burknął Smok.
No to jesteśmy wstępnie umówieni, szczegóły dogadamy jakoś w tygodniu – podsumowała Pansy.
Pójdę powiedzieć o wszystkim Ginny, na pewno też będzie chciała pomóc – zaproponowała Hermiona, wstając. Szybko pożegnała się z dwójką Ślizgonów i ruszyła
z powrotem do swojego przedziału.

***

Ginny z bardzo zamyśloną miną wpatrywała się w uciekający za oknem krajobrazu i od razu widać było, że coś ją dręczy.
Hej, co tam? – zapytała Miona, siadając na przeciwko przyjaciółki. Ruda skrzywiła się lekko i opuściła głowę.
Blaise znów starł się z Harry'm, oni się naprawdę nienawidzą... – wymruczała cicho.
Oj, nie martw się, po prostu obydwu im zależy. - Ginny schowała twarz w dłoniach
i westchnęła ciężko.
Już sama nie wiem co robić Herm... oni... ja... naprawdę nie wiem.
Nie zadręczaj się, kochana, pomyśl o czymś przyjemny. O! Na przykład o tym, że
w piątek idziemy na imprezę – próbowała ją pocieszyć Hermiona.
Imprezę?
Diabeł ma urodziny i Ślizgoni organizują dla niego przyjęcie niespodziankę.
Fajnie... I domyślam się, co chciałby dostać ode mnie w prezencie.
Co? – zainteresowała się Hermiona, gdyż sama nie miała pojęcia, co kupić Zabiniemu.
Odpowiedź – szepnęła Gin smutno.
Odpowiedź? – zdziwiła się brązowowłosa.
Zapytał mnie czy my... czy jest szansa, że my... – jąkała się Ruda.
Och, Ginny! – Hermiona usiadła obok przyjaciółki i objęła ją ramieniem. Domyślała się jak ona musi się teraz czuć... Jest między młotem a kowadłem. Przecież Harry też poprosił ją, by do niego wróciła...
Powiedz mi, co robić – poprosiła Wiewiórka, a jej oczy zaszły łzami.
Sama musisz zdecydować – odpowiedziała Herm.
Chciałabym... Blaise, on jest wspaniały. Wiem, że byłby cudownym chłopakiem... ale...
Ale?
To Harry... To zawsze był Harry. Chyba od wakacji przed moim pierwszym rokiem. Nie potrafię go wyrzucić z serca, Miona. Mimo wszystkiego, co zrobił.
Jeśli wiesz, że wciąż go kochasz, to nie powinnaś dawać Zabiniemu fałszywej nadziei, on zasłużył na szczerość.
Wiem, nigdy bym nie chciała go zranić. Tak wiele mu zawdzięczam... Czasem żałuję, że nie przegrałam z nim tego zakładu, wtedy Harry nie zapytał by o możliwość powrotu, a ja nie miałabym teraz dylematu.
Nie powiedziałaś mi, o co tak naprawdę się założyliście – przypomniała jej Hermiona.
Jeśli bym przegrała, miałam powiedzieć Potterowi prosto w oczy, że jest dupkiem, zboczonym, bliznowatym, egoistycznym kretynem, dnem i marginesem męskiej nacji.
To Blaise wymyślił tę listę obelg? - Ginny w odpowiedzi uśmiechnęła się delikatnie.
No raczej, przecież nie ja... Nie myślę tak o nim, nie potrafię. Zresztą ta lista była dużo, dużo dłuższa, a Diabeł miał mega ubaw, jak mi ją dyktował w Skrzydle Szpitalnym.
To dobry chłopak, Gin, nie zrań go proszę, bo jeśli to zrobisz, to ciebie też zaboli... – poradziła je Hermiona.
Wiem, i codziennie mam ochotę sama się przekląć za swoją głupotę... Tyle że ja nie potrafię... Nie mogę go odepchnąć. Gdy tylko widzę jakąś dziewczynę obok Diabła czuję coś jak zazdrość, nie chcę by śmiał się i żartował z innymi... To chore, wiem! – jęknęła Gin, znów chowając twarz w dłoniach.
To trudna decyzja skarbie i nikt nie podejmie jej za ciebie – stwierdziła rzeczowo brązowowłosa. Ginevra w odpowiedzi skinęła tylko głową i na powrót zatopiła się w swoich myślach. Miona ze współczuciem popatrzyła na przyjaciółkę. Naprawdę było jej przykro, że Ruda ma tak skomplikowane życie uczuciowe... Chociaż z drugiej strony, z nią wcale nie było lepiej. Miała wrażenie, że do tej pory czuje pod palcami dotyk aksamitnych, platynowych włosów...
Cały tydzień był jedną wielką gonitwą. Nauczyciele ostro wzięli się za siódme klasy, już na wstępie informując, że to ostatni i najważniejszy semestr w ich edukacji. Hermiona była tak zawalona stosami wypracowań, tłumaczeń i notatek, iż miała wrażenie, że wkrótce w nich utonie. Zawsze jednak starała się znaleźć chociaż godzinkę w swoim napiętym planie na uczenie Diabła i Smoka Transmutacji lub chociaż na chwilę rozmowy
z nimi pomiędzy lekcjami. Uzależniła się już praktycznie od widoku Malfoya... Jeśli tylko na dłużej niż dwie godziny znikał jej z pola widzenia, odczuwała dziwne irracjonalne uczucie, podobne do tęsknoty...
W czwartek wieczorem w biegu pochłaniała swoją kolację, gdyż chciała jeszcze zdążyć dotrzeć do biblioteki, by sprawdzić coś do jutrzejszego tematu z zaklęć. W ręce trzymała na wpół dojedzoną kanapkę i sprintem wybiegła z Wielkiej Sali. Była już
w połowie schodów, gdy ktoś jednak postanowił ją zatrzymać.
Hej Hermiona zaczekaj! – usłyszała okrzyk za plecami. Odwróciła się gwałtownie
i zauważyła Pansy i Dracona, którzy również wychodzili już z kolacji. Gryfonka szybko zbiegła ze schodów by dowiedzieć, się czego chcą Ślizgoni, jednocześnie próbując do końca skonsumować swój posiłek.
Nie jedz tak szybko, bo się zakrztusisz – pouczył ją Draco przemądrzałym tonem.
Nie bądź takim nadopiekuńczym tatuśkiem, Smoku – zakpiła Pansy, uśmiechając się ciepło do Hermiony.
Już – jęknęła brązowowłosa przełykając ostatni kęs. – Stało się coś? – zapytała.
Chodzi o jutrzejszą imprezę – zaczęła Parkinson.
Jaką imprezę? – Cała trójka odwróciła się zdziwiona w stronę Harry'ego. Dopiero teraz uświadomili sobie, że rozmawianie o tym pod drzwiami Wielkiej Sali nie było najlepszym pomysłem.
To nic nie wiesz? W piątek jest mega party w Pokoju Życzeń – odpowiedział mu Dean Thomas, który wychodził właśnie z sali razem z Seamusem.
Przyjdziesz? – zapytała Deana Pansy, czerwieniąc się przy tym lekko.
Jasne, bardzo chętnie – odpowiedział Gryfon, mrugając do niej uwodzicielsko.
Co się dzieje? – Tuż za Harrym pojawił się Ron i od razu zadał to pytanie. Hermiona na jego widok spięła się nieco i nerwowo przygryzła wargę. Po tym incydencie z pocałunkiem Unikała swojego byłego przyjaciela jak ognia.
Ślizgoni robią imprezę i chcą nas zaprosić – odpowiedział mu Potter.
Wcale nie chcemy! – oburzył się Draco, mierząc Weasley'a nienawistnym spojrzeniem.
Cicho, Smoku! To urodziny Zabiniego, robimy mu niespodziankę w Pokoju Życzeń, jeśli macie ochotę, to zapraszamy – powiedziała ugodowo Pansy.
Przyjdziemy – odpowiedział Harry, a Ron tylko lekko skinął głową, patrząc niechętnie na blondyna.
Uważaj jutro, Potter. Jedno krzywe spojrzenie, a popamiętasz – ostrzegł go Draco przez zaciśnięte zęby.
Przecież ja i twój ... przyjaciel... pogodziliśmy się przed świętami – przypomniał mu Harry, zgrabnie przemilczając, że był to bardzo krótkotrwały rozejm.
Zostałeś ostrzeżony – poinformował go Smok chłodno.
No co wy! Nie kłóćcie się! Chodzi przecież o świetną zabawę, na pewno damy czadu – próbował załagodzić sytuację Dean i tylko Pansy przytaknęła mu gorliwie.
W taki razie do jutra – mruknął Wybraniec i odszedł razem z swoimi kolegami
z dormitorium.
Zasadniczo chodzi o te dekoracje. Co powiesz, byśmy jutro po obiedzie zabrały się za to we dwie? Chciałam poprosić nasze laski, ale one będą zajęte robieniem sobie makijażu.
Potrzebują na to aż tyle czas? – zaśmiała się Miona, słysząc rewelacje Parkinson.
Taa, najlepiej cały tydzień.
Ginny pewnie nam pomoże,więc pójdzie szybciej – zaproponowała Gryfonka.
To super, a więc jutro po obiedzie! Skoczę jeszcze do Wielkiej Sali po coś słodkiego, buźka! – zawołała Pansy i niemal od razu zniknęła za drzwiami.
Muszę zdążyć do biblioteki – mruknęła Miona w stronę Smoka.
Czekaj. – Draco złapał ją za dłoń tak, by nigdzie mu nie odeszła.
Coś się stało? – zapytała go, starając się ignorować przyjemne impulsy, które rozchodziły się po jej ciele od jego dotyku.
Czy Weasley coś ci zrobił? Dość nerwowo zareagowałaś na jego widok.
Nie, nic – odpowiedziała szybko, nie patrząc mu w oczy. Nie chciała, by wiedział o tym wymuszonym pocałunku.
Hermiona, nie kłam, tylko powiedz, co się stało. Wyglądasz, jakbyś się go bała. – Dziewczyna spojrzała na niego trochę oszołomiona. Użył jej imienia... Do tego cała jego postawa wyrażała taką troskę, aż zrobiło jej się od tego cieplej na sercu.
Jak byłam w święta w Norze, ja i on... Odrobinę się pokłóciliśmy...
Coś ci powiedział albo zrobił? Poszarpał cię albo uderzył? – dopytywał Smok.
Raczej ja jego... – odpowiedziała z bladym uśmiechem.
Rozumiem – wycedził przez zaciśnięte zęby, w głowie już kreując wizję śmierci rudego łasica.
To naprawdę nic ważnego, nie chcę, byście znów wstąpili na ścieżkę wojenną, poradziłam sobie z nim sama – tłumaczyła mu, ściskając jego dłoń, która wciąż trzymała...
W porządku, ale jeśli coś takiego by się powtórzyło, powiesz mi o tym?
Jasne, jeśli nie zapomnę – odpowiedziała z uśmiechem. Draco prychnął kpiąco pod nosem.
Wcześniej McGonagall wystąpi w stringach niż ty o czymś zapomnisz. – Oboje roześmiali się po słowach blondyna, a zaraz potem Smok zaproponował, że odprowadzi ją do biblioteki. Sam miał jeszcze kilka pytań co do swojego zadania domowego
z Transmutacji.

***

Miała to być impreza godna zapamiętania, tak więc i dekoracje musiały być spektakularne. Dziewczyny postawiły na oczywiste powiązanie solenizanta z czeluściami piekielnymi i urządziły wszystko w stylu iście z piekła rodem. Czerwone draperie, czarne sofy i skórzane krzesła, bufet, który wyglądał, jakby ciągle płonął i pikantne przekąski, po których można było zionąć ogniem. Do tego ostra muzyka i przyciemnione oświetlenie sprawiły, że Pokój Życzeń wyglądał jak królestwo prawdziwego diabła. Pracowały bardzo sprawnie i nawet Ginny i Pansy dobrze się dogadywały, tak więc skończyły na tyle szybko, by zdążyć przygotować się odpowiednio do imprezy. Ginny wpadła w swój trans super stylistki i wymusiła na Hermionie wciśnięcie się w prześliczną czerwoną sukienkę, która była dość skąpa z powodu swej długości i braku ramiączek. Brązowowłosa trochę się wstydziła swojej kreacji, ale z drugiej strony była ciekawa reakcji innych na jej widok,
a zwłaszcza reakcji pewnego blondyna. Po długich negocjacjach Ginny zgodziła się, by Herm zostawiła rozpuszczone włosy, użyła jednak na nich zaklęcia prostującego, do tego dość ostry makijaż i Hermiona była gotowa na imprezę w stylu ognia i siarki. Ruda postawiła na czarne, obcisłe, skórzane spodnie, które idealnie eksponowały jej nogi i krótki top w kolorze krwi, który więcej odsłaniał niż zakrywał. Swe ogniste włosy poskręcała
w śliczne loki i umalowała się równie ostro, co jej przyjaciółka. Obie wyglądały naprawdę bardzo "gorąco". Po wejściu do Pokoju Życzeń Gryfonki stwierdziły, że wszystkie dziewczyny ubrane są w podobnym stylu ku radości zgromadzonych facetów. Hermiona
z miną dumnej gospodyni popatrzyła na dekoracje. Były naprawdę świetne. Zaraz wszystko miało się zacząć. Cały tłum stał już na środku parkietu, patrząc wyczekująco
w stronę wejścia.

Już idą! – zawołała Pansy, wbiegając do środka i szybko za pomocą różdżki zgasiła światło. Hermiona poczuła drobny dreszczyk ekscytacji. Ciemność i oczekiwanie naprawdę działały na jej wyobraźnię. W pierwszej chwili pomyślała więc, że tyko jej się wydaje, że czuje czyjś oddech na swojej szyi. Jednak sekundę później wiedziała już na pewno, że jakieś zbłąkane obce ręce właśnie natrafiły na jej talię...

1 komentarz:

  1. Taka przyjaźń podziedzy Draco, Blaisem i Pansy uwielbiam. Wspieranie się, choć Pansy zawsze miała w sercu Draco to jednak po prostu chce żeby był szczęśliwy. Pamiętają o sobie ♥️ prawdziwa przyjaźń ♥️

    OdpowiedzUsuń