Rozdział
Dwudziesty Ósmy
Nawet
nie zdążyła zareagować i odepchnąć od siebie intruza, gdy drzwi
do pokoju otworzyły się i wszyscy usłyszeli głos Zabinego.
–
Po coś
mnie tu przyprowadził? Nie lepiej nachlać się whisky w dormitorium
i pogadać
o Gryfonkach? – debatował Diabeł. Wszyscy goście wstrzymali oddech, aż do chwili, gdy Pansy za pomocą zaklęcia rozświetliła pomieszczenie. W tym momencie setka gardeł wrzasnęła NIESPODZIANKA! Diabeł pisnął niczym jakiś podlotek, a później odegrał scenę wzruszenia, gdy wszyscy goście odśpiewali mu długie i niezbyt udane "happy birthday".
o Gryfonkach? – debatował Diabeł. Wszyscy goście wstrzymali oddech, aż do chwili, gdy Pansy za pomocą zaklęcia rozświetliła pomieszczenie. W tym momencie setka gardeł wrzasnęła NIESPODZIANKA! Diabeł pisnął niczym jakiś podlotek, a później odegrał scenę wzruszenia, gdy wszyscy goście odśpiewali mu długie i niezbyt udane "happy birthday".
Hermiona w tym
czasie odwróciła się, by sprawdzić kto ją obłapia i lekko
opadła jej szczęka, gdy okazało się, że jest to... Ernie
Macmillan.
–
Hej,
Hermionko, ślicznie dziś wyglądasz – przywitał się Puchon ze
szczerym uśmiechem. Gryfonka tak się zdziwiła jego zachowaniem, że
nie wiedziała co powiedzieć ani jak zareagować. Przecież Ernie
zawsze wydawał jej się dość nieśmiałym chłopakiem. Nie zdążyła
jednak nad tym pomyśleć, gdyż Pansy zawołała, że pora składać
życzenia solenizantowi. Zgodnie z jej sugestią, wszyscy odesłali
swoje prezenty dla Zabiniego do jego dormitorium i ustawili się w
kolejce, by zostać wyściskanym i wycałowanym przez zachwyconego
niespodzianką Diabła. Miona szybko stanęła w ogonku i z niemałą
konsternacją stwierdziła, że Ernie stanął tuż przy niej. Bardzo
ją to peszyło, ale nie wiedziała jak ma dać mu do zrozumienia, że
nie życzy sobie tego typu zachowań, jednocześnie nie obrażając
go przy tym. Jej humor jeszcze się pogorszył, gdy zobaczyła jak
Draco, stojący obok Blaise'a, patrzy na nią i Puchona, którego
dłoń, nie wiedzieć czemu, znów znalazła się na jej talii.
Malfoy minę miał tak przyjazną, jakby co najmniej chciał zaraz
oskarżyć Herm o zabicie jego ukochanego zwierzątka. Gryfonka nie
czuła się z tym za dobrze... Wreszcie nadeszła jej pora składania
życzeń. Gdy zbliżyła się do Zabiniego, jedyne o czym potrafiła
myśleć to fakt, że Draco dosłownie nie spuszcza z niej wzroku.
–
Najlepszego,
kochany Diabełku. Szczęścia, spełnienia marzeń, sukcesów... –
winszowała mu z uśmiechem. Zabini też wyszczerzył się szeroko,
po czym porwał Gryfonkę w swoje ramiona, ściskając ją mocno.
Mimo wysokich szpilek, Hermiona wciąż była sporo mniejsza od
Blaise'a, jednak już po chwili prawie się z nim zrównała, bowiem
Ślizgon oderwał ją od ziemi i uniósł w powietrzu ku zdziwieniu
Erniego i reszty gości. Diabeł, nie przejmując się niczym i
nikim, odwrócił się w stronę swojego przyjaciela
i praktycznie wcisnął mu Hermionę w ramiona.
i praktycznie wcisnął mu Hermionę w ramiona.
–
Smoku,
zadbaj, proszę, by moja najlepsza przyjaciółka dostała jak
najlepszego drinka – poprosił Malfoya. Draco, nie mniej zdziwiony
niż Herm, kiwnął tylko głową, odstawił Gryfonkę na ziemię, po
czym złapał jej dłoń i poprowadził w stronę bufetu, a Blaise
wyraźnie zadowolony z siebie, odwrócił się do zszokowanego
Macmillana z triumfującym uśmieszkiem.
Draco i
Hermiona, przeciskając się przez tłum gości, zmierzali w kierunku
baru, a tak przynajmniej wydawało się Gryfonce. Zdziwiła się
więc, gdy minęli bufet, a Draco pociągnął ją dalej, w stronę
małego korytarza, prowadzącego do łazienek.
–
Coś się
stało? – wyjąkała cicho Hermiona, gdy znaleźli się wreszcie
sami w ciemnym korytarzu.
–
Stało? –
syknął Malfoy wrednie. – Co ty sobie wyobrażasz przyprowadzając
tu tego niedorobionego Puchonka?
–
Nie przyszłam tu z Ernie'm, szczerze
mówiąc, nawet nie wiem, kto go tu zaprosił... – próbowała
wyjaśnić.
–
I
twierdzisz, że nie jesteście tu razem? – zapytał, zakładając
ręce na piersi i mierząc ją surowym wzrokiem.
–
Nie
przyszliśmy... – Zaraz, zaraz, czemu ja mu się tłumaczę? –
pomyślała ze złością.
–
To czemu
on zachowuje się jak twój facet? – warknął blondyn, nie
panując nad sobą.
–
A co
tobie do tego? Nie twoja sprawa! – odpyskowała Hermiona, zła, że
Ślizgon pozwala sobie ją krytykować. Chciała go wyminąć, ale
Draco niezbyt delikatnie złapał ją za ramię i przyparł do zimnej
ściany, kładąc swoje ręce po obu stronach jej głowy, tak, by nie
mogła mu uciec.
–
Jeszcze
się okaże, czy nie moja. Mów zaraz co cię z nim łączy! –
zażądał.
–
Na
Godryka, Malfoy! Gdybym cię nie znała, to pomyślałabym, że
jesteś zazdrosny – zaatakowała, chcąc go zawstydzić. Blondyn
jednak nie dał zbić się z tropu. Złapał za jej podbródek i
uniósł jej głowę w górę tak, by spojrzała mu w oczy.
–
Nie
jestem zazdrosny – wyszeptał. – Ale jeśli jeszcze raz zobaczę,
że cię dotyka, to przysięgam, że połamię mu obie ręce –
dodał cicho, po czym pochylił się i musnął jej usta swoimi
wargami. Już kilka sekund później oboje całowali się bez
opamiętania. Ich usta szukały się wzajemnie, jakby od następnego
pocałunku zależało życie ich obojga. Hermiona wplotła palce w
miękkie włosy blondyna, a jego ręce powędrowały na jej talię
i chłopak mocno przyciągnął ją do siebie, tak, że pomiędzy nich nie wciśnięto by nawet szpilki. Czas się zatrzymał i nie liczyło się już nic, tylko oni... Jednak byłoby zbyt pięknie, gdyby i tym razem coś im nie przerwało. Tym czymś, a raczej kimś, znów była Pansy, zachęcająca gości do częstowania się szampanem, gdyż Diabeł zaraz będzie wygłaszał swoje przemówienie.
i chłopak mocno przyciągnął ją do siebie, tak, że pomiędzy nich nie wciśnięto by nawet szpilki. Czas się zatrzymał i nie liczyło się już nic, tylko oni... Jednak byłoby zbyt pięknie, gdyby i tym razem coś im nie przerwało. Tym czymś, a raczej kimś, znów była Pansy, zachęcająca gości do częstowania się szampanem, gdyż Diabeł zaraz będzie wygłaszał swoje przemówienie.
–
Nie
możemy tego przegapić – mruknęła Miona odrywając swoje usta od
warg Ślizgona.
–
Poprosimy
Diabła, by nam potem powtórzył – szepnął blondyn, po czym znów
ją pocałował.
–
Nie...
czekaj... Lepiej będzie, jeśli wrócimy, wypada byś tam był, jako
jego najlepszy przyjaciel – powiedziała.
–
Niech
będzie... – mruknął niechętnie Draco. Hermiona szybkim gestem
starła dłonią swoją czerwoną szminkę z jego ust i resztki,
które zostały na jej własnych...
–
W
porządku, możemy iść – stwierdziła, uśmiechając się lekko.
Wszyscy zgromadzeni goście nawet nie zwrócili uwagi na to, że ich
nie było. W powietrzu krążyły tace
z szampanem, a Diabeł właśnie wskoczył na jedno z krzeseł, tak, by każdy mógł go widzieć i usłyszeć, co ma do powiedzenia.
z szampanem, a Diabeł właśnie wskoczył na jedno z krzeseł, tak, by każdy mógł go widzieć i usłyszeć, co ma do powiedzenia.
–
Moje wy
słodkie hogwarckie misiaczki! – zaczął z rozczuleniem. –
Chciałabym Wam szczerze podziękować za to, że przyszliście tu by
świętować ze mną moje urodziny! Dwunaste prawdę mówiąc. Wciąż
jestem młody i piękny, co nie? - Goście zaśmiali się
z jego dowcipu.
z jego dowcipu.
–
Raczej
dziecinny i niedorozwinięty – zaśmiał się Draco, biorąc z tacy
dwa kieliszki szampana i jeden podając Hermionie.
–
Cóż
mogę wam powiedzieć? – kontynuował Diabeł. – Jestem bardzo
szczęśliwy, że mogę tu z wami być. Szczególne podziękowania
dla tej małej, sprytnej wydry, Pansy. Wiem, że to ona mnie w to
wpakowała. - Diabeł mrugnął łobuzersko do Parkinson, a ona w
odpowiedzi pokazała mu język.
–
Dzięki,
stara, ja też ci przypomnę ile masz lat, jak przyjdzie na to czas –
żartował. – Oczywiście podziękowania, uściski i całuski dla
moich ulubionych ludzików! Draco i Herm, gdzie jesteście? –
Hermiona odruchowo cofnęła się o krok i wpadła na blondyna, gdy
głowy wszystkich zgromadzonych odwróciły się w ich stronę. –
Oo, tam stoi moja ulubiona para....
przyjaciół – Diabeł pomachał do nich z łobuzerskim uśmiechem,
a po całym Pokoju Życzeń przetoczyły się szepty, a co niektórzy
wyciągali nawet głowy, by im się lepiej przyjrzeć. Hermiona
nieśmiało pomachała do solenizanta, a Draco zacisnął mocniej
szczęki, obiecując sobie, że dorwie Zabiniego i zrobi mu za to
małe kuku! Diabeł kontynuując swoje przemówienie, wymienił
również Ginny jako swoją przyjaciółkę, podziękował drużynie
qudditcha i zażartował, że przykro mu, że jego ukochany
profesorek Severusek–Nerwusek nie przybył na imprezę. Hermiona
jednak bardziej skupiła się na tym, iż wiele osób dziwnie
przyglądało się jej i Draconowi, a Ślizgonki patrzyły na nią
z taką nienawiścią, że to, aż mogło zaboleć.
z taką nienawiścią, że to, aż mogło zaboleć.
–
Chodź,
zrobię ci tego obiecanego drinka – zaproponował jej Draco i
delikatnie łapiąc jej dłoń, pociągnął ją w stronę baru. Herm
usiadła na krześle, a blondyn wszedł za ladę
i rozejrzał się w poszukiwaniu trunków.
i rozejrzał się w poszukiwaniu trunków.
–
Co to
będzie? – zapytała Hermiona z lekkim niepokojem.
–
Zobaczysz,
cierpliwości. – Blondyn mrugnął do niej porozumiewawczo i zaczął
coś tworzyć.
–
Hej,
niezła przemowa, co nie? Popisało się nasze diabelskie nasienie –
stwierdziła Pansy, dosiadając się do Hermiony. –
Ładna sukienka Herm – pochwaliła
Ślizgonka,
a Miona uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością. Parkinson też wyglądała bardzo dobrze w czarnej skórzanej sukni z ładnymi wycięciami.
a Miona uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością. Parkinson też wyglądała bardzo dobrze w czarnej skórzanej sukni z ładnymi wycięciami.
–
Hej,
Dracze, co tam mieszasz? Czyżby to słynny Ognisty Smok? –
zapytała ze śmiechem.
–
Ognisty
Smok? – powtórzyła brązowowłosa.
–
Taki
słynny drink, tylko dla wybranych... Dobry moment wybrałam by się
dosiąść, może
i mi coś skapnie – uśmiechnęła się przymilnie do Malfoya Pansy.
i mi coś skapnie – uśmiechnęła się przymilnie do Malfoya Pansy.
–
Niech
stracę, pazeroto, tylko nie zdradzaj Granger, co w nim jest –
poprosił, stawiając przed dziewczynami dwa drinki o ciekawym,
zielonym kolorze.
–
Tylko
uważaj – ostrzegła ją Parkinson – to drink zabójca... -
Hermiona uśmiechnęła się niepewnie pod nosem, ale spróbowała
napoju. Był bardzo smaczny, ale też i bardzo mocny...
–
Ulalaa,
Smoczku, wyszedł ci naprawdę mooocny – zawyła Pansy.
–
Serio? –
Draco sięgnął po kieliszek Hermiony i skosztował trochę. –
Może być – stwierdził obojętnie, oddając dziewczynie jej
drinka.
–
Nie
wiedziałam, że taki z ciebie barman – zaśmiała się Gryfonka.
–
Wielu
rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz, Granger – powiedział Draco.
przechylając się przez bar tak, że jego twarz znalazła się
bardzo blisko niej.
–
Pansy? –
podszedł do nich Sonny Hum
–
Co jest?
Jakiś problem na bramce? – Parkinson postawiła młodego Ślizgona
przy wejściu, by kontrolował, żeby na imprezę nie dostał się
nikt niepowołany.
–
Kilku
Gryfonów chce wejść, mówią, że mają zaproszenia –
poinformował Hum.
–
A tak,
już idę – Pansy podniosła się z krzesła. – Jak wyglądam? –
szepnęła do Herm, poprawiając włosy. Gryfonka uśmiechnęła się
i uniosła kciuk do góry, by dać Pansy znać, że Dean pewnie
będzie zachwycony. Ledwo dziewczyna odeszła, na jej miejscu usiadł
solenizant. Zaczęła grać ostra muzyka i kilkanaście par już
wirowało po parkiecie. Zaraz za Zabinim do baru podeszli Theodor i
David.
–
Jak tam,
słoneczka? – przywitał ich Blaise, całując Hermionę w
policzek.
–
Nieźle,
Diabełku, jak Ci się podobała niespodzianka?
–
Kurde, o
mało nie dostałem zawału, jak tak ryknęliście. A tobie dzięki
Smoku, ładny mi przyjaciel... nic nie powiedział! – Brunet z
udawanym wyrzutem spojrzał na arystokratę.
–
Nie
napinaj się, bo i tak wiemy, że jesteś zachwycony – dogadał mu
Draco, popijając swoją whisky.
–
Fajna
muzyka, można by zatańczyć – odezwał się Nott.
–
Tańcz
jak chcesz, nikt ci nie broni – spojrzał kpiąco na kolegę
Diabeł.
–
A może
tak Her...
–
Herbata
to pretensjonalny pomysł! Whisky najlepsza jest z lodem, co nie
Smoku? – wypalił Blaise. Hermiona, David i Nott spojrzeli na
niego ze zdziwieniem.
–
Masz
rację, Diable, i Theo też ma rację. To jak, Granger, zatańczymy?
– Draco spojrzał prosto na Hermionę i uśmiechnął się uroczo.
–
Jasne –
odpowiedziała mu również z uśmiechem i już po chwili oboje
znaleźli się na parkiecie. Zabini patrzył na nich z miną dumnego
wujaszka.
–
Nott,
pozwól no na chwilę – odezwał się Diabeł gdy Theodor z kwaśną
miną miał zamiar odejść.
–
Co jest?
– burknął niemiło.
–
Wiesz, że
jesteś prefektem naczelnym tylko dlatego, że Draco wolał być
kapitanem drużyny, a tych dwóch funkcji nie wolno łączyć?
–
O co ci
chodzi? – denerwował się Theo.
–
O to, że
zawsze będziesz tym drugim, stary. I nie próbuj wykorzystać
Hermiony, by to zmienić. Nie dla psa kiełbasa... Jak się dowiem,
że do niej uderzasz albo planujesz jakoś wykorzystać to, że ona
jest drugim prefektem naczelnym...
–
Grozisz
mi?! – oburzył się Ślizgon.
–
Na razie
ostrzegam. A wiesz dobrze, że jak Draconowi zajdziesz za skórę, to
będzie źle... Ale jeśli mnie zajdziesz za skórę, to będziesz
miał dosłownie przejebane...
Astoria
Greengrass siedziała na jednej z kanap i z kwaśną miną
obserwowała Draco i tę szlamę wirujących po parkiecie. Jak on
mógł ją rzucić dla takiego kogoś? Dla takiego nic? Miała ochotę
rzucić się Gryfonce do gardła, a zaraz później rozorać jej
paznokciami twarz.
Po chwili tuż
obok niej ktoś usiadł. Ślizgonka nie zwróciła na to specjalnie
uwagi, wciąż zajęta sztyletowaniem swoim zimnym wzrokiem Malfoya i
Granger.
–
Czyżby
loża przegranych? – usłyszała szept przy swoim uchu.
–
A tobie
kto pozwolił się do mnie odzywać? – warknęła nieuprzejmie,
gdy zobaczyła, kto obok niej siedzi.
–
Tobie też
to nie pasuje? – Wskazał jej Hermionę i Smoka, którzy właśnie
śmiali się
z czegoś, rozmawiając z Ginny i Diabłem na parkiecie i wciąż trzymając się za ręce...
z czegoś, rozmawiając z Ginny i Diabłem na parkiecie i wciąż trzymając się za ręce...
–
Cholernie
nie pasuje – burknęła Greengrass.
–
Mam
pewien pomysł jak to przerwać... Ale musisz mi pomóc i musimy
działać szybko. Wchodzisz w to? - Astoria spojrzała na niego z
zainteresowaniem, po czym kiwnęła tylko głową. Po chwili na jej
usta i usta jej wspólnika wypłynęły dwa nieomal identyczne chytre
uśmieszki...
Impreza trwała
w najlepsze, a wszyscy goście bardzo dobrze się bawili, chociaż
kilku z nich wykazało już wyraźne objawy upojenia alkoholowego, w
tym sam solenizant, który chciał być wszędzie i napić się z
każdym. Skutkowało to jego coraz to lepszym humorkiem i coraz to
bardziej chwiejnym krokiem. Hermiona tez bawiła się świetnie, po
cichu myśląc sobie, że do listy zalet Draco Malfoya musi dopisać
również to, że Ślizgon świetnie tańczy. Od kilku godziny
obydwoje bawili się na parkiecie, choć co jakiś czas zmieniali
partnerów. Herm zatańczyła kilka razy z Diabłem, z Deanem, Terrym
i nawet Harry'emu przypadł ten zaszczyt. Jednak jeśli Theodor Nott
lub Ernie Macmillan tylko się do niej zbliżali, Draco, chyba w
sposób zupełnie magiczny, zaraz pojawiał się obok
i oznajmiał, że teraz jego kolej. Hermionę poniekąd śmieszyła ta sytuacja, ale musiała też przyznać, że mile pieściło to jej ego. Smok zachowywał się wobec niej bardzo zaborczo, jakby już należała tylko do niego, co było poniekąd ekscytujące. Tańczyli właśnie razem przy jakiejś wolniejszej piosence, przytulając się do siebie, a Hermiona ułożyła głowę na jego ramieniu i przymknęła oczy... Nagle poczuła jednak, że ktoś chyba się na nią gapi. Otworzyła oczy i natrafiła prosto na bardzo zimne spojrzenie Rona. Rudy dosłownie sztyletował wzrokiem, ją i blondyna, a cała jego postawa wyrażała pogardę, niesmak
i nienawiść. Aż ciarki przeszły jej po plecach z wrażenia. Draco chyba wyczuł, że nagle się spięła, bo odsunął ją trochę od siebie.
i oznajmiał, że teraz jego kolej. Hermionę poniekąd śmieszyła ta sytuacja, ale musiała też przyznać, że mile pieściło to jej ego. Smok zachowywał się wobec niej bardzo zaborczo, jakby już należała tylko do niego, co było poniekąd ekscytujące. Tańczyli właśnie razem przy jakiejś wolniejszej piosence, przytulając się do siebie, a Hermiona ułożyła głowę na jego ramieniu i przymknęła oczy... Nagle poczuła jednak, że ktoś chyba się na nią gapi. Otworzyła oczy i natrafiła prosto na bardzo zimne spojrzenie Rona. Rudy dosłownie sztyletował wzrokiem, ją i blondyna, a cała jego postawa wyrażała pogardę, niesmak
i nienawiść. Aż ciarki przeszły jej po plecach z wrażenia. Draco chyba wyczuł, że nagle się spięła, bo odsunął ją trochę od siebie.
–
Coś się
stało? – szepnął zdumiony.
–
Nie, nic,
chciałabym tylko się czegoś napić – zełgała na poczekaniu.
Blondyn złapał jej dłoń i, zgrabnie omijając inne tańczące
pary. poprowadził ją w stronę baru.
–
Nie
dopiłaś swojego drinka, chyba że wolisz nowego...
–
Wypiję
to co zostało, twój Ognisty Smok jest naprawdę pyszny –
zapewniła go
z uśmiechem. Draco sięgnął po swoją whisky.
z uśmiechem. Draco sięgnął po swoją whisky.
–
No to za
Diabła, który dziś już zdecydowanie nie powinien więcej pić –
wzniósł toast blondyn. Stuknęli się swoimi szklankami i już
mieli się napić, gdy szybko podeszła do nich Pansy.
–
Czekajcie!
Nie pijcie tego albo tylko udawajcie, że pijecie – szepnęła
konspiracyjnie.
–
Co się
stało? – spytała zdziwiona Miona.
–
Deanowi
wydaje się, że widział, jak ktoś dolewał czegoś do waszych
szklanek.
–
Co?! –
zdenerwował się Draco.
–
Cicho!
Chcesz, żeby się połapali, że wszystkiego się domyśliliście? –
skarciła go Pansy. Hermiona powąchała swój napój i o mały włos
nie spadła z krzesła. Amortencja!
–
To
eliksir miłości – burknęła ze złością. Draco, idąc za jej
przykładem, również powąchał swoją whisky.
–
Kto to
wlał? – zapytał zirytowany.
–
Do twojej
szklanki Astoria Greengrass... Tyle widział Dean. Nie wiem, kto
dodał tego do drinka Hermiony, ale wcześniej widziałam, jak Asti
rozmawiała z Ronem Weasleye'm...
–
Weasley
nie umiałby ugotować tego eliksiru, zresztą Greengrass też nie,
to takie dwa żałosne tępaki...– stwierdził Draco.
–
Czekaj,
czekaj... Ron ma przecież całoroczny szlaban u Snape'a, zakład, że
nie raz już sprzątał schowek na eliksiry. Wystarczy, że zwędził
jedną buteleczkę...
–
Zabije
tego rudego skurwiela! – warknął Malfoy.
–
Uspokój
się, Smoku... – poprosiła Pansy.
–
Jak się
mam uspokoić?! Ta marna szumowina chciała mnie rozkochać w tej
debilce, Astorii? Na dodatek sam miał zamiar dobrać się do
Hermiony! Zboczony, żałosny śmieć – pluł jadem blondyn.
–
Nie
denerwuj się, tylko udawaj, że to pijesz. Na pewno na nas patrzą –
nakazała mu Herm.
–
Co? –
spytał z niedowierzaniem.
–
Mam
pewien pomysł. Udawaj, że pijesz, a ja zrobię to samo. Pansy,
pomożesz nam? – Ślizgonka kiwnęła głową i dyskretnie wyjęła
swoją różdżkę. Hermiona i Draco ostrożnie przystawili drinki do
ust, pilnując, by nie przełknąć ani kropli, a Parkinson ukradkiem
rzuciła zaklęcie znikania. Po chwili szklanki były puste.
–
Co teraz?
– zapytał blondyn.
–
Teraz
pójdziesz poprosić Astorię do tańca, a po jednej piosence
zabierzesz ją do klasy zaklęć.
–
Nie ma
mowy...
–
Smoku!
Lepiej rób, co mówi, nie widzisz, że dziewczyna ma plan? –
strofowała go przyjaciółka. Draco skrzywił się nieco, ale
posłusznie wyszedł zza baru, by poszukać młodszej Greengrass.
–
Co im
zrobisz? – zapytała Pansy, widząc, że Hermiona też wstaje.
–
Myślę,
że jutro będziesz mogła zobaczyć efekt – zaśmiała się
Gryfonka i poprawiła swoje włosy Mrugnęła porozumiewawczo do
Parkinson i uznała, że pora ruszyć na poszukiwanie swojego
namolnego wielbiciela.
Ron stał pod
ścianą w towarzystwie Ginny i Harry'ego, jednak już z daleka było
widać, że jest czymś wyraźnie zdenerwowany.
–
Ty Rudy
patafianie, już ja Ci dam amortencje! – myślała mściwie
brązowowłosa, idąc w jego stronę.
–
O, cześć,
Herm, jak się bawisz? – zagadnął ją Potter. Dziewczyna jednak
skupiła swój wzrok na Ronaldzie, mając jednocześnie nadzieję, że
udało jej się osiągnąć efekt rozmarzenia.
–
Ron... –
szepnęła namiętnie. Uśmiech, jaki wypłynął na usta rudzielca,
udowodnił jej, że miała rację. To on dolał jej amortencji do
drinka... – Och,
Ron... – wymruczała, zarzucając mu ręce na szyję. Harry i
Ginny patrzyli na nich ze szczerym zdziwieniem.
–
Mionka...
– Rudzielec mocno przytulił ją do siebie i dziewczyna ostatkiem
sił walczyła
o to, by go nie odepchnąć z obrzydzeniem.
o to, by go nie odepchnąć z obrzydzeniem.
–
Zatańczymy?
– zaproponowała z wymuszonym uśmiechem. Ron skinął tylko
głową,
a wyglądał przy tym jak zwykle głupkowato. Objął ją w talii, by mogli razem ruszyć na parkiet. Hermiona zauważyła, jak Draco tańczy z Astorią, a ona wtula się w niego najmocniej jak potrafi. Piosenka szybko się skończyła i Ślizgon, krzywiąc się nieco, złapał Grengrass za rękę i wyciągnął ją z Pokoju Życzeń. Hermiona jeszcze chwilę potańczyła przytulona do Weasley'a, po czym też zaproponowała, by znaleźli jakieś ustronne miejsce. Ron prawie podskoczył z radości, gdy usłyszał tę propozycję. Trzymając jego dłoń, ruszyła w stronę klasy zaklęć. Miała nadzieję, że Draco już tam jest...
a wyglądał przy tym jak zwykle głupkowato. Objął ją w talii, by mogli razem ruszyć na parkiet. Hermiona zauważyła, jak Draco tańczy z Astorią, a ona wtula się w niego najmocniej jak potrafi. Piosenka szybko się skończyła i Ślizgon, krzywiąc się nieco, złapał Grengrass za rękę i wyciągnął ją z Pokoju Życzeń. Hermiona jeszcze chwilę potańczyła przytulona do Weasley'a, po czym też zaproponowała, by znaleźli jakieś ustronne miejsce. Ron prawie podskoczył z radości, gdy usłyszał tę propozycję. Trzymając jego dłoń, ruszyła w stronę klasy zaklęć. Miała nadzieję, że Draco już tam jest...
Po
otwarciu drzwi sali, pierwszym co dostrzegła była Astoria uwieszona
na ramieniu Malfoy'a i szepcząca mu coś do ucha. Blondyn miał
minę, jakby zaraz chciał wziąć nogi za pas i zwiać...
–
Nie
widzicie, że zajęte? – warknęła Greengrass, gdy zobaczyła, że
ktoś wchodzi do klasy.
–
Och jak
miło! – zakpiła Hermiona, wciągając Rona do środka i
zamykając drzwi.
–
Idźcie
stąd! To nasze miejsce! – wykrzyczała Astoria.
–
A co
powiesz na to, byśmy zostali i zabawili się wszyscy razem? –
zaproponowała Hermiona z chytrym uśmieszkiem. Puściła rękę Rona
i skierowała się w stronę Smoka. Blondyn, odczytując jej zamiar,
zaśmiał się cicho pod nosem i strącił dłoń Astorii ze swojego
ramienia. Herm podeszła i zarzuciła Draco ręce na szyję, a on
objął ją w talii. Dwójka konspiratorów patrzyła na to w niemym
szoku.
–
Coś ty
im dał? To na pewno była amortencja? – warknęła Greengrass,
widząc jak Draco i Hermiona uśmiechają się do siebie, patrząc
sobie w oczy.
–
Była –
odezwała się Miona, odwracają się do nich i szybkim ruchem
wyjmując różdżkę. – Zapomnieliście chyba, z kim macie do
czynienia, próbując nas nią napoić...
–
Właśnie,
ty Rudy szmaciarzu! – krzyknął Draco, podwijając rękawy swojej
srebrnej koszuli.
–
Spokojnie,
ja to załatwię – mruknęła Gryfonka i krótko machnęła
różdżką. Astoria i Ron odruchowo zrobili krok w tył, ale żadne
z nich nie poczuło skutków zaklęcia, aż do chwili, gdy spojrzeli
na siebie na wzajem. Malfoy wybuchnął szczerym śmiechem, a
Ślizgonka pisnęła z przerażenia, gdy zobaczyła na czole Rona
duży, czerwony napis układający się w słowo IDIOTA. Nie
wiedziała jeszcze, że na jej czole widnieje równie czerwona
IDIOTKA...
–
Mam
nadzieję, że nigdy im to nie zniknie – zaśmiewał się Draco, a
Astoria
z niedowierzaniem dotknęła swojego czoła.
z niedowierzaniem dotknęła swojego czoła.
–
O to
możesz być spokojny. Marietta Edgecombe do dziś pamięta skutki
mojego zaklęcia... – Astoria, słysząc te rewelacje, wybuchnęła
głośnym płaczem i szybko wybiegła z sali, a Ron nie czekając na
nic więcej, od razu poszedł w jej ślady.
–
Serio tak
im zostanie? – zapytał Smok, ocierając łzy rozbawienia.
–
Nie,
zaklęcie będzie działało tylko dwadzieścia cztery godziny, ale
myślę, że dostali nauczkę. - Malfoy znów zachichotał i objął
ją w pasie.
–
Nigdy nie
powtórzę tego przy świadkach, ale muszę przyznać, że naprawdę
jesteś genialna – wyznał, przyciągając ją mocniej do siebie i
pochylając się, by ją pocałować.
–
Nigdy nie
powtórzę tego po raz drugi, ale muszę przyznać, że świetnie
całujesz Malfoy – wyszeptała wprost w jego usta,zanim pozwoliła
mu ponownie skraść sobie pocałunek.
Hermionie
uśmiech nie schodził z ust, gdy po kilku minutach wychodzili razem
z klasy zaklęć. Dla niej ten wieczór był naprawdę bardzo udany...
z klasy zaklęć. Dla niej ten wieczór był naprawdę bardzo udany...
–
Ron
okropnie się przestraszył jak podwinąłeś rękawy, jakbyś chciał
mu zaraz przyłożyć – zauważyła z rozbawieniem.
–
Żałuję,
że mu nie przywaliłem! Głupi łasic... – Draco teatralnie
zacisnął pięści i Herm znów zaśmiała się cicho. Nagle jej
wzrok padł na jego lewe przedramię... Tuż po wojnie okazało się,
że mroczne znaki nie zniknęły z rąk śmierciożerców, do dziś
nie było dokładnie wiadomo dlaczego. Jednak na ręce Draco nie było
czaszki i węża, jedynie niewielka blizna...
–
Ale
jak... – zapytała nim zdążyła ugryźć się w język. Smok
dostrzegł, gdzie padł jej wzrok i spiął się nieco.
–
Chcesz
wiedzieć, jak się go pozbyłem? Snape na to wpadł... okazało się,
że to funkcjonowało jak zwykły tatuaż... Więc usunęliśmy go
mugolskim sposobem. Choć raz mugole się na coś przydali –
palnął, nim się zastanowił nad tym, co mówi. Hermiona poczuła,
jakby dał jej w twarz. To zabrzmiało dokładnie tak, jak gdyby stał
przed nią dawny Malfoy, a nie ten nowy, którego lubiła...
Odruchowo zrobiła krok w tył. Nigdy nie sądziła, że może poczuć
się aż tak bardzo rozczarowana. –
Hermiona, ja nie to miałem na myśli...
– próbował się wytłumaczyć, widząc jej reakcję.
–
A co? Nie
chodziło ci przypadkiem o to, że mugole to dla ciebie coś jak
gatunek zwierząt, które czasem zrobią coś pożytecznego? –
wytknęła mu rozgoryczona.
–
Posłuchaj,
ja...
–
Nie ma
sensu...
–
Daj mi
wytłumaczyć – poprosił ją, robiąc krok do przodu, by złapać
jej dłoń.
–
Wybacz,
ale jestem zmęczona – powiedziała i szybko się od niego
odsunęła. – Pójdę się już położyć, dobranoc. Odwróciła
się na pięcie, nie chcąc, by widział jej łzy i od razu ruszyła
przed siebie, mając cichą nadzieję, że Ślizgon za nią pójdzie,
bądź zrobi coś, by ją zatrzymać... Nic takiego jednak nie
nastąpiło...
***
Wykąpała się
i przebrała, wciąż powtarzając cicho niczym mantrę, że nie ma
sensu płakać. Próbowała przekonać samą siebie, że Draco
powiedział to niechcący; że na pewno była to jedynie drobna
pozostałość jego dawnych poglądów i że naprawdę się zmienił.
Położyła się do łóżka, dziękując cicho w myślach, że jest
tak zmęczona, by nie mieć siły długo o tym rozmyślać. Jej sny
były jednak niespokojne i nie dane jej było pospać długo, gdyż
usłyszała, że ktoś dobija się do jej drzwi od strony salonu
wspólnego Gryfonów. Klnąc cicho pod nosem i mając nadzieję, że
to nie Ron przyszedł się z nią kłócić, wstała by otworzyć.
Ledwo uchyliła drzwi, a do środka wpadła Ginny, wyglądająca na
dość zdenerwowaną...
–
Gin, co
się stało? – spytała zdziwiona Miona.
–
Herm,
muszę z tobą pogadać.
–
O czym?
–
Ja... Ja,
podjęłam decyzję, z którym z nich będę... Już wybrałam.
Ron i Astoria z napisami, ależ musieli być przerażeni, że im tak zostanie 🙈 prawda, zapomnieli z kim mają do czynienia, ale gdyby nie Pansy i Dean brrrr aż boję się pomyśleć. Draco zazdrosny to najlepsze wydanie Draco 😍
OdpowiedzUsuńNo i tak to jak jak najpierw się powie a potem pomyśli... Na prawdę, przegiął tekstem o mugolach, z drugiej strony, zadziałało na pewno to w sposób instynktowny, przecież tak na prawdę prawie całe życie było mu to wpajane...