Dedykacja: Dla tych, którzy czekali 😈😘
Betowała Neska 💚
📛📛📛
Wlał
whisky do szklanki i rozejrzał się za wódką, o którą poprosiła Pansy. Cieszył
się, że przyjaciele, po pozbyciu się swoich osób towarzyszących na dzisiejszy
wieczór, przyjęli zaproszenie na ostatniego drinka w jego mieszkaniu, bowiem
reszta przyjęcia naprawdę była średnio udana. Hermiona, choć starała się
podtrzymywać z nimi rozmowę, uciekła gdy tylko nadarzyła się pierwsza okazja,
wyraźnie wciąż wstrzymując łzy. Nie przyjęła też żadnego zaproszenia do tańca,
choć ofiarowali się wszyscy – nawet Draco. Podziękowała im, wciąż z tym samym
smutnym uśmiechem, który sprawiał, że Blaise miał ochotę podejść do Weasleya i
naprawdę mocno obić mu tę piegowatą mordę.
- Ona pewnie pomyślała, że tylko się nad nią litujemy –
westchnęła Pansy, odbierając od Zabiniego swoją wódkę z żurawiną.
- To w sumie była trochę prawda – Theodore łyknął ze swojej
szklanki, wciąż wyraźnie zniesmaczony wydarzeniami na balu.
- Wcale nie! – zaprzeczył z mocą Blaise. – Ja chciałem jej
pomóc, bo jest wspaniałą osobą. Weasley nigdy na nią nie zasługiwał, a to co
teraz jej robi i to, na co pozwala swojej żonie, to znęcanie się psychiczne. Ta
dwójka żałosnych śmieci, powinna za to gorzko zapłacić!
- Chodzą plotki, że
Granger złożyła wniosek, by Weasley i jego żona nie mogli się do niej zbliżać,
ale podobno Potter zadbał o to, by go szybko odrzucono. Weasley miał później
wszędzie rozpowiadać, że Granger chciała go wykluczyć społecznie, by zemścić
się za to, że zakochał się w innej - wyjaśniła im Pansy.
- Pewnie z tego samego powodu Hermiona jeszcze ich niczym nie
przeklęła – westchnął Zabini. – To zapewne mogłoby zaszkodzić jej w karierze, a
Potter poprowadziłby śledztwo tak, by wyszło na korzyść Weasleya. Nie od dziś
wiadomo, że Wybraniec liże tyłki całej rodziny łasicy.
- Kurwa, co za skończeni szmaciarze! I pomyśleć, że Granger
prawie umarła w ich obronie! Mam ochotę własnoręcznie wyrwać im wszystkie
wnętrzności! – zawołał z oburzeniem Theodore.
Blaise zauważył, że Draco wciąż milczał, jednak jego szczęki
były zaciśnięte, zresztą podobnie jak pięści.
- Chętnie obsmarowałabym Weasleya i tę jego tępą zdzirkę na
łamach mojej gazety, ale ten idiota pozywa do sądu wszystkie pisma, które nie
piszą o nim dobrze. Sprawa zapewne toczyłaby się potem miesiącami, a my w tym
czasie musielibyśmy w redakcji znosić naloty z biura aurorów i osobiście tego
gnojka Pottera, który próbowałby się dopieprzyć do każdej nieścisłości. Wielu dobrych dziennikarzy miało już z nimi na pieńku – narzekała Pansy.
- Musi być sposób, byśmy jakoś wsparli Hermionę! Pamiętacie,
jak wstawiła się za nami wszystkimi zaraz po wojnie? Jesteśmy jej to winni. A
poza tym, nie mam ochoty dłużej patrzeć na to, jak ten rudy łajdak sprawia, że
ona dosłownie gaśnie w oczach – upierał się Blaise.
- Jak znam Granger, to w końcu znajdzie sposób, by jakoś temu
przeciwdziałać – Draco jednym łykiem skończył swoją whisky.
- Nie zaszkodzi jednak, byśmy trochę jej w tym pomogli! –
nalegał Zabini.
- Ja jestem za! Chętnie przy okazji poznam ją bliżej. W
szkole nawet trochę żałowałem, że nie wypadało mi się do niej odzywać. Na
szczęście czasy się zmieniły – Theodore zachichotał i skończył własnego drinka
po czym wstał.
- Ja też pomogę, jeśli będę jakoś mogła. Polubiłam Granger,
gdy udzieliła mi wywiadu o kobietach sukcesu. Nie żywiła urazy za czasy
szkolne, no i ma naprawdę dobry gust co do butów. Dużo o tym gadałyśmy – Pansy
zaśmiała się pod nosem, po czym wstała.
- Dam wam znać jeśli wpadnę na jakiś plan, który będzie
wymagał waszej pomocy – zdecydował Blaise, patrząc jak przyjaciele podchodzą do
kominka. Zastanawiał się dlaczego Draco nie zadeklarował chęci udziału w tym
planie… Choć z drugiej strony, również wcale jej nie odmówił.
- Spoko! Do zobaczenia w sobotę na meczu! – Theo pomachał do
wszystkich, po czym pierwszy wskoczył w zielone płomienie.
- Nie upijaj się w samotności Diable. Jak coś czekam na twoją
sowę – Pansy w przelocie cmoknęła Zabiniego w policzek, po czym również weszła
do kominka.
- Ona ma rację. Nie zapij znów, bo mój skrzat domowy jest
oburzony za każdym razem, jak przysyłasz do nas swojego po eliksir na kaca –
Draco uśmiechnął się do niego wrednie.
- Spoko, zrobiłem zapasy – Blaise wyszczerzył się w
odpowiedzi.
- To przynajmniej zablokuj Fiuu, żebyś nie wpadł na jakiś
głupi pomysł, by po pijaku odwiedzić jakąś dziewczynę… Albo pójść do Granger,
skoro tyle uwagi jej ostatnio poświęcasz – Draco uśmiechnął się raczej kwaśno,
po czym sięgnął po wazon z proszkiem.
- Posłuchaj… - Blaise postanowił nie czekać dłużej z
poruszeniem tego tematu. – Wiem, że od szkoły minęło wiele lat, a twoje
interakcje z Hermioną, choć przyjazne, są raczej rzadkie… Ale pamiętam jak się
względem niej czułeś w szkole i dlatego chciałbym zapytać, czy miałbyś coś
przeciwko temu, gdybym teraz zaprosił ją na randkę? – Kończąc swoją wypowiedź,
Blaise uświadomił sobie, że pierwszy raz w historii ich przyjaźni, czuje się
dziwnie niezręcznie, gdy Draco stoi przed nim i tylko się na niego gapi.
Wreszcie jednak blondyn odchrząknął i nerwowym gestem
poprawił rękaw swojej marynarki.
- A gdybym ci powiedział, że owszem, miałbym coś przeciwko
temu? – zapytał cicho, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.
Blaise nonszalancko wzruszył ramionami.
- To oczywiście bym się z nią nie umówił. W naszej przyjaźni
obowiązują zasady.
Draco przyglądał mu się przez chwilę, jakby chcąc się
upewnić, czy Zabini go nie okłamuje, po czym odwrócił się i wszedł do kominka.
- W porządku. Dobrej nocy stary – Blondyn uśmiechnął się do
niego, po czym podał adres swojego apartamentu i zniknął.
Blaise zamrugał kilka razy, patrząc jak zielone płomienie
gasną.
- W porządku? Co w porządku? Co to w ogóle za odpowiedź! –
sarknął pod nosem. – To znaczy, że jest w porządku, że się z nią umówię, czy że
w porządku skoro tego nie zrobię? Arrr! Głupi blondas! – zirytował się idąc po
whisky i w duchu przysięgając sobie, że jutro jego skrzat domowy postawi cały
dom Draco na głowie w poszukiwaniu u nich eliksiru na kaca.
📛📛📛
Jak na początek czerwca, pogoda była idealna. Słonce świeciło
mocno, a niebo było bezchmurne. Draco usiłował cieszyć się dniem. Rano kurs
galeona był najlepszy od ponad trzech lat, co dobrze rokowało dla inwestycji,
które prowadził, więc powinien być raczej zadowolony. Właśnie zjadł smaczny
lunch w towarzystwie Mirelli – dziewczyny, która w zeszłą sobotę towarzyszyła
mu na gali Wizengamotu. I choć ich rozmowa dotyczyła błahych spraw, a Mira
naprawdę sporo bezmyślnie chichotała, to jego stek był przynajmniej idealnie
wysmażony. I mimo tego, że wszystko dobrze się w tym tygodniu dla niego
układało, to od soboty nie potrafił jakoś wnieść się na wyżyny dobrego humoru.
Wiedział, że to nie jego sprawa… Powtarzał to sobie każdego
dnia, zaraz po podniesieniu się z łóżka. A później kopał w swój worek
treningowy przez trzy kwadranse, raz po raz wyobrażając sobie, że jest to zakazana
morda Ronalda Weasleya. Zastanawiał się nawet przez chwilę, czy naprawdę nie
przywiesić tam jego zdjęcia.
Blaise był bardzo przenikliwym człowiekiem. Wyłapywał
wszelkie nieścisłości i szczegóły w mgnieniu oka, co zwykle przydawało mu się w
pracy. To dlatego Draco nie był wcale zdziwiony tym, że Zabb - jeszcze w
Hogwarcie - dostrzegł jego nieco niezdrowe zauroczenie Hermioną Granger. Draco
wiedział wtedy o tym, że Zabini się domyślił, ale nigdy nie poruszyli tego
tematu, za co blondyn był mu wdzięczny. Jednak wydarzenia ostatniej soboty
wskazały na to, że Blaise wcale nie zapomniał… I najwyraźniej odkrył, że Draco
również nie zapomniał.
Granger była dokładnie taka, jak się po niej spodziewał, gdy
wieczorami w zaciszu swego szkolnego dormitorium, zastanawiał się, co się z nią
stanie, gdy dorośnie. Wielki umysł. Wspaniała kariera. Kobieta, która idealnie
uosabia w sobie piękno, klasę i intelekt… To wszystko się zgadzało. Do pewnego
czasu, dokładnie wszystko wyglądało tak, jak w jego przypuszczeniach – bo od
zawsze sądził, że Granger kiedyś wreszcie poślubi tego pieprzonego nieudacznika
Ronalda Weasleya.
Pamiętał swój szok, gdy w gazetach gruchnęła wiadomość o wielkim romansie łasica z kuzynką jego
szwagierki i porzuceniem z hukiem swojej wieloletniej narzeczonej. Hermiona
nigdy nie udzieliła w prasie żadnego komentarza na ten temat, za to Weasley od
pierwszego dnia, pławił się w rzewnych wyjaśnieniach na temat tego, jak to
musiał posłuchać głosu swego serca.
Nawet raz nie wspomniał wtedy o Hermionie. Nie przeprosił.
Nie życzył jej wszystkiego dobrego. Nie przyznał, że zachował się w stosunku do
niej nie fair. Draco od zawsze go nienawidził, ale po tym co jej zrobił,
znienawidził go tak bardzo, że gdyby nie obawa o konsekwencje prawne, avada
opuściłaby jego usta bez grama zawahania.
A teraz te drobne sygnały, które powoli do niego docierały i
które sam coraz częściej wyłapywał, gdy dochodziło do ich interakcji, wyraźnie
wskazywały na to, że Weasley by usprawiedliwić bycie ostatnim chujem i
najwyraźniej podbudować ego swojej zazdrosnej żonki, dopuszczał się
szykanowania Hermiony i uwłaszczania jej godności.
Teraz to już nie była nienawiść. Tylko i wyłącznie czysta
chęć krwawego mordu. Draco w ciągu tego tygodnia unikał większych porcji
alkoholu, w obawie, że gdy się upije, to nie wytrzyma, znajdzie Weasleya i
zabije go gołymi rękami, bez dania mu prawa do wypowiedzenia ostatniego słowa.
Jak ten marny śmieć śmiał próbować zniszczyć pewność siebie najwspanialszej
wiedźmy, jaka chodziła po tym świecie?
Draco dosłownie czuł, jak gotuje mu się od tego krew, a
księga z najgorszymi czarnomagicznymi klątwami rodu Malfoyów, tylko przypadkiem
wylądowała ostatnio na jego biurku…
Mimo wszystko bał się pomysłu Zabiniego. A co jeśli ich
interwencja jeszcze bardziej zaszkodzi Hermionie? Był prawie pewien, że Weasley
jak nic pobiegnie zaraz do prasy i oskarży ją o kontakty z byłymi
Śmierciożercami, choć wszyscy byli teraz zrehabilitowanymi i szanowanymi
członkami społeczeństwa.
Nie chciał przysporzyć jej więcej cierpienia albo też jej
zdenerwować , gdy zorientuje się, że wtrącają się w nie swoje sprawy. Draco
podejrzewał, że Granger wkrótce sama wymyśli sposób na pozbycie się ze swojego
życia natrętnego ex i tej głupiej francuski, którą Weasley wszędzie wiódł za
sobą. Pytanie tylko co to mogło być? Nie mógł ukryć, że odczuwał z tego powodu
pewien niepokój.
Właśnie miał wejść z powrotem do głównej siedziby banku,
gdzie na najwyższym piętrze mieściło się jego prywatne biuro, gdy dostrzegł w
końcu ulicy ruch kasztanowo-brązowych loków. Dziwnie znajomych… Czyżby Hermiona
wykorzystała ładny dzień, by zjeść lunch na Pokątnej, zamiast gdzieś w
okolicach Ministerstwa Magii?
Nie mógł się oprzeć, żeby tego nie sprawdzić.
Nie zdziwił się nawet trochę, gdy spostrzegł, że weszła do „Esów
i Floresów”. Miała na sobie obcisłe jeansy i zwykły biały t-shirt, co musiało
oznaczać, że to był jej wolny dzień. Mimo to, wyglądała wspaniale, a Draco
musiał przyśpieszyć kroku, by móc dokładnie ocenić jej fantastyczny tyłek w
tych przeklętych, mugolskich spodniach.
Stanął przy regale z księgami o magicznych właściwościach
roślin, skąd miał dobry widok na górne piętro. Hermiona wybierała właśnie
księgi z najnowszej kolekcji magicznej fantastyki. Widać lubiła czytać coś
innego, poza rozprawami dotyczącymi magicznego prawa. Kobieta przeglądała
książki, raz po raz odrzucając z twarzy swoje sprężyste loki. Ten ruch wydawał
się Draco bardzo seksowny.
Wreszcie po wybraniu około pięciu książek, Hermiona zeszła na
dół i ruszyła w stronę kasy. Draco właśnie zastanawiał się, czy podejść do niej
by się przywitać, gdy nagle na jej drodze stanął nie kto inny tylko Giselle
Weasley, w towarzystwie jakiejś blondynki, chyba jej siostry.
- Cozi za spotkani – Giselle uśmiechnęła się wrednie do
Hermiony.
Draco, ze swojego miejsca zauważył, jak ramiona panny Granger
się napinają. Było widać, że już na sam widok Giselle się zdenerwowała.
- Przychodzę tu w każdy czwartek o tej samej porze i dobrze o
tym wiesz – wycedziła zimno Hermiona.
Żona Weasleya zaśmiała się drwiąco.
- Ti chyba ni myślisz, że ja tu przychodzi dla cibie? Ni bądź
śmiszna! Ty jesteś taki nikt! Błoto! Szlam! Ni wim jak Roni, mógł ci w ogóli
chcieć!
Ku głębokiej irytacji Draco, Hermiona nic nie odpowiedziała
na okropne słowa francuski. Stała spokojnie, tylko mierząc kobietę wzrokiem.
Draco wiedział, że najpewniej próbuje pokazać klasę i zignorować głupią flądrę,
ale napięcie jej ramion i lekko wilgotne oczy były wyraźnymi pęknięciami w tej
twardej fasadzie.
Giselle i jej siostra przestały się wreszcie śmiać, aż nagle
żona Weasleya szybkim ruchem podbiła ręce Hermiony sprawiając, że jej księgi
wypadły i z łoskotem rozsypały się po podłodze.
Hermiona sapnęła wściekle, po czym od razu pochyliła się, by
je pozbierać. Draco wiedział, że ceniła książki na równi z niektórymi ludźmi i
zapewne obawiała się, czy któraś z nich się właśnie nie uszkodziła.
- Taki jest! Na kolani szlamo. To jesti twoi miejsce! –
Giselle przybiła piątke swojej wciąż głupio śmiejącej się siostrze, po czym
obie odwróciły się i bardzo zadowolone z siebie, wyszły z księgarni.
Draco nie mógł patrzeć na to dłużej, dlatego szybko podszedł
i przyklęknął, by pomóc Hermionie zebrać rozrzucone tomy. Jeden rzut oka na jej
twarz, udowodnił mu, że gryfonka znów z całej siły usiłowała powstrzymać się od
łez.
- Dzięki – wyszeptała, gdy wreszcie wstali, a Draco podał jej
ostatnią książkę.
- Cześć Granger – przywitał się cicho.
- Cześć. Domyślam się, że widziałeś tę żenującą scenę? –
Hermiona szybkim gestem otarła łzy placami.
- Dobrze, że te idiotki zdołały stąd wyjść, nim zdążyłem
sięgnąć po moją różdżkę – burknął, z niepokojem przyglądając się przygnębionej
kobiecie.
- Lepiej, że tego nie zrobiłeś – Hermiona uśmiechnęła się do
niego smutno. – Zapewne Ron zadbałby o to, by jeszcze dziś zawleczono cię przed
Wizengamot. Jak powszechnie wiadomo, wciąż ma dobre kontakty w Biurze Aurorów.
- Nie boję się tych śmieci. Potter też nie jest święty i
dobrze o tym wie. Nie odważyłby się ze mną zadzierać – odpowiedział cierpko
Draco.
- Tym niemniej nie są ci potrzebne kłopoty. Zwłaszcza z
mojego powodu – Hermiona posłała mu słaby uśmiech.
Draco poczuł, jak serce mu się łamie. Jak ta dzielna, zawsze
pełna życia kobiet,a mogła stać się taką cichą, zastraszoną myszką? Musiał
zacisnąć dłonie w pięści, by powstrzymać w sobie chęć objęcia jej mocno i
przyrzeczenia jej, że już nigdy nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić.
- Masz może ochotę napić się herbaty? – Draco wiedział, że
proponując jej to, najpewniej spóźni się na swoje popołudniowe spotkania, ale
nie mógł sobie odpuścić takiej okazji.
- Nie musisz wracać do pracy? – zapytała, idąc powoli w
stronę kasy, by móc zapłacić za księgi.
Draco podążył za nią.
- Nie, mam dziś wolne popołudnie. I przyznam szczerzę, że
nieco mnie zirytowało to co zobaczyłem, dlatego filiżanka herbaty byłaby
przyjemna. Co ty na to? – zachęcił, uśmiechając się przyjaźnie.
Hermiona popatrzyła na niego przez chwilę, jakby
zastanawiając się, czy znów nie robi tego z litości. Wreszcie chyba jednak się
poddała.
- Brzmi świetnie, dzięki – odpowiedziała z delikatnym
uśmiechem.
Draco odetchnął płytko i poczuł, jak skacze mu adrenalina.
Tak, to była jego szansa na to, by poznać więcej szczegółów o trudnej sytuacji
Hermiony Granger i dobrze zaplanować, co należy z tym zrobić.
📛📛📛
Gawędzili chwilę po wyborze deserów, o ulubionych rodzajach
herbat i pogodzie w nadchodzących dniach, wreszcie jednak, gdy kelner przyniósł
ich zamówienie, Draco stwierdził, że nadszedł czas, by spróbować z nią o tym
porozmawiać.
- Dlaczego im na to wszystko pozwalasz? – zapytał cicho.
Musiał się tego dowiedzieć.
Hermiona lekko wzruszyła ramionami.
- Próbowałam nie reagować, ale to najwyraźniej jeszcze
bardziej ich podjudzało. Próbowałam też reagować, ale wtedy śmieją się, że
jestem zazdrosna, bo wciąż kocham Rona. Próbowałam nawet ich unikać, ale po tym
rozpowiedzieli wszystkim, że zachowuję się jak rozkapryszona księżniczka, która
nie może pogodzić się z prawdą. Starałam się porozmawiać po ludzku z Ronem…
Wtedy to w twarz wykrzyczał mi, że mam nie szukać z nim kontaktu, bo do mnie
nie wróci, choćbym błagała go na kolanach. Nie ważne, że nawet słowem nie
wspomniałam o czym tak naprawdę chcę z nim porozmawiać. Poszłam do Harry’ego,
ale nim zdążyłam otworzyć usta, poprosił mnie bym nie kazała mu wybierać
pomiędzy nami i spróbowała pogodzić się z tym, że Giselle jest teraz ich
rodziną.
W oczach Granger znów błysnęły łzy.
- Prosił mnie też, bym nie kontaktowała się więcej z Ginny,
bo jest jej trudno w tej sytuacji, a bardzo polubiła swoją nową szwagierkę.
Ona… Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a potem mimo to,Ginny została pierwszą
druhną tej… - Hermiona zamrugała, próbując zdusić łzy.
- Twój eksnarzeczony i jego żona, to dwójka najpodlejszych
szumowin jakie widziałem, a wiesz, że swego czasu widywałem ich wiele – warczał
Draco, czując jak jego magia kumuluje się w palcach i miał nieodpartą ochotę,
by sięgnąć po różdżkę, a potem znaleźć Weasleya i Pottera, i obu ich
natychmiast pozabijać.
- Nie chciałam wchodzić im w drogę, przysięgam. Chciałam
tylko wieść swoje życie w spokoju. Nie jestem zazdrosna i naprawdę już
pogodziłam się z tym, co się stało – Hermiona mówiła, ale Draco miał wrażenie,
że mówi bardziej do siebie niż do niego. – Chciałam tylko ruszyć dalej bez
żalu, ale Ron, gdy tylko spróbowałam powiedzieć mu, że nie chowam urazy skoro
twierdzi, że tak bardzo się zakochał, wpadł jakby w szał. Zaczął mnie oczerniać
w oczach przyjaciół i znajomych. Rozpowiadać bzdury o tym, jak najpewniej go
zdradzałam z całym Wizengamotem, okradłam go z jego pieniędzy i jak nie
chciałam oddać jemu i jego żonie mieszkania, za które on zapłacił… To
mieszkanie było prezentem od moich rodziców, który dostałam po ukończeniu
Hogwartu, a Ron nie włożył tam nigdy nawet galeona – Hermiona westchnęła ciężko
i napiła się herbaty.
- Jak myślisz, czego oni tak naprawdę od ciebie chcą? –
zapytał.
- Najprawdopodobniej żebym zniknęła – Hermiona lekko uniosła
kąciki ust. – Gdy mnie nie będzie, nikt nie wypomni im, jak źle Ron postąpił,
porzucając mnie w ten sposób, ani nie będzie już więcej porównań Giselle do
mnie.
- Chcą żebyś odeszła ze świata magii? – Draco szeroko
otworzył oczy w szoku.
- Pewnie najlepiej dla nich by było, gdybym wróciła do świata
mugoli, ale myślę, że moja przeprowadzka na drugi koniec świata też by im
wystarczyła – Hermiona dolała sobie herbaty, a Draco zauważył w opadnięciu jej
ramion, jak bardzo była tym wszystkim zrezygnowana.
- Nie możesz im pozwolić postawić na swoim! – prawie
wykrzyknął, zdruzgotany.
Hermiona parsknęła krótko śmiechem.
- A jak myślisz, dlaczego wciąż tu jestem? Walczę z tym
Draco, naprawdę. Nie chcę się poddać i uciec jak tchórz, ale powoli kończą mi
się siły. Wiesz, że Ron potajemnie zainwestował w „Żonglera”, by zastraszyć
Lunę, że jeśli nadal się będzie ze mną przyjaźniła, to zamknie jej gazetę?
Wyrzucił Nevilla z ich amatorskiej drużyny Quidditcha i cofnął mu wszystkie
zniżki w swoich sklepach, za to, że nie chciał zerwać ze mną kontaktu. Luna
wypłakiwała oczy, próbując mnie przeprosić. „Żongler” to jedyne co pozostało
jej po ukochanym ojcu. Nie mam pojęcia, jak Ron mógłby być tak okrutny, by tego
zażądać – Hermiona z niedowierzaniem pokręciła głową.
- Wprost nie wierzę, że łasica mogła tak nisko upaść… I to
dla ładnej lali, która nie ma jednej mądrej kości w swoim ciele – Draco również
sięgnął po swoją herbatę, próbując jakoś poskładać w głowie, to wszystko co
usłyszał.
- Ron próbuje mnie odciąć od wszystkich, których znam. Wysłał
listy nawet do Lavender i Parvati, proponując im różne bonusy w swoich
sklepach, jeśli przestaną się ze mną widywać. Jednak siostra Giselle, ta którą
widziałeś dziś w księgarni – Dennise, odbiła niedawno Parvati, Deana Thomasa i
to również na dwa miesiące przed ich ślubem. Dlatego obie dziewczyny posłały
Rona do diabła.
- Co za pokręcony psychopata. Kompletnie mu odbiło! –
irytował się Draco.
- Nie chcę go usprawiedliwiać, ale myślę, że to duży wpływ
jego żony – Hermiona westchnęła ponuro. – Wykrzyczał mi kiedyś, że Giselle to
zawsze jego stawia na pierwszym miejscu, a ja tego nigdy nie robiłam. Ona
przekonuje go, że jest doskonały, a on jej wierzy, dlatego też jest pewien
tego, że wszyscy nasi wspólni znajomi powinni wybrać jego stronę, bo po prostu
on bardziej na to zasługuje.
- On na nic nie zasługuje! - warknął blondyn, w duchu
dodając, że chyba tylko na bolesną śmierć w męczarniach.
- Mimo wszystko, powoli zaczyna brakować mi ochoty na dalszą
walkę – wyszeptała cicho. – Każde wyjście to obawa, że oni znów coś odwalą.
Boje się już nawet witać z dawnymi znajomymi, bo za każdym razem, gdy ktoś mnie
wtedy ignoruje, to mimo wszystko boli…
Draco miał ochotę zawyć. Co ten pieprzony Weasley jej zrobił?
Jak śmiał? Chęć zniszczenia dosłownie skwierczała mu pod skórą. Musiał coś
szybko wymyślić.
- Jesteś silna, poradzisz sobie z tym – powiedział, od razu
orientując się, że trochę zabrzmiało to, jak pusty banał. Mimo to Hermiona
uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
- Dzięki. Poprosimy o rachunek? – Hermiona rozejrzała się za
kelnerem, a Draco poczuł, że naprawdę nie chcę jeszcze kończyć tego spotkania.
Niestety pracownik herbaciarni właśnie ich zauważył i ruszył w stronę ich
stolika.
Po krótkiej przepychance o to kto zapłaci – którą Draco
wygrał, nie mogło być inaczej – wyszli razem na skąpaną w popołudniowym słońcu
ulicę Pokątną.
- Dzięki za herbatę, to naprawdę poprawiło mi humor –
Hermiona uśmiechnęła się do niego, a Draco ledwo zdusił chęć na zetknięcie jej
kosmyka włosów za ucho. Zawsze uwielbiał te jej dzikie loki.
- Nie ma za co. Idziesz w sobotę na mecz? – zapytał.
W najbliższą sobotę przypadał finał brytyjsko-irlandzkiej
ligi Quidditcha. Harpie z Holyhead mierzyły się ze Strzałami z Appleby o puchar
narodowy. To było wydarzenie sezonu.
- Niestety nie…- Hermiona westchnęła smutno. – Nie dałam rady
zdobyć biletów. Nie pomogło to, że część ich sprzedawano poprzez sklepy Rona.
Szkoda, bo naprawdę chciałabym pójść… Mimo wszystko miło byłoby zobaczyć Ginny
w akcji. Zawsze marzyła, by zagrać w finale. Niestety Nevillowi też się nie
udało nigdzie kupić dla nas miejscówek. Podejrzewamy nawet, że to znów Ron mógł
jakoś maczać w tym palce…
Draco ledwo zdusił jęk irytacji. Co jeszcze ten rudy szczur
usiłował jej zabrać?
- Jestem głównym udziałowcem Harpii…
- Och tak! Ginny mi kiedyś wspominała – Granger wyglądała na
lekko rozbawioną. – Podobno zawodniczki uwielbiają nazywać cię swoim panem
prezesem?
Draco poczuł, jak lekki rumieniec zakrada się na jego
policzki.
- Nie żebym o tym oficjalnie wiedział – odpowiedział z
uśmiechem. – Tak się składa, że mam zarezerwowanych dziesięć najlepszych miejsc
w loży VIP, więc jeśli masz ochotę przyjść to zapraszam. Będzie stamtąd
naprawdę świetny widok – Draco mimowolnie zacisnął kciuki, mając nadzieję, że
Hermiona się zgodzi.
- Dziękuję ci bardzo, ale nie chciałabym odebrać miejsca komuś,
komu już je obiecałeś…- Granger również lekko się zarumieniła.
- Nie rozdałem jeszcze wszystkich miejsc – skłamał. – Tak
naprawdę zostały mi w sumie dwa ostatnie, więc przyprowadź ze sobą Longbottoma,
jeśli będzie miał wtedy czas.
Hermiona przygryzła wargę, ewidentnie zastanawiając się, co
ma mu odpowiedzieć.
- W takim razie przynajmniej pozwól, że zapłacę za te bilety.
Wiem, że takie miejsca są praktycznie bezcenne, ale…
- To było zaproszenie Granger – przypomniał jej. – Nie
ofiarowałbym go, gdyby był z tym jakiś problem – zapewnił z uśmiechem. – To
jak?
- Byłoby naprawdę super – Hermiona obdarzyła go pięknym,
promiennym uśmiechem. – Bardzo ci dziękuję! Będę ci winna za to przysługę.
- Zapewniam cię, że o tym nie zapomnę – Draco mrugnął do
niej, a ona roześmiała się szczerze.
Draco mógł teraz stwierdzić, że to było dla niego całkiem
udane przedpołudnie, a i dobry humor jakimś cudem, wreszcie odnalazł do niego
drogę.
📛📛📛
Blaise oddawał się relaksowi. Cygaro i butelka najlepszego
Ogdena były tym, co naprawdę zapewniało mu ukojenie, po ciężkim dniu w sądzie.
Właśnie rozważał czy lepiej będzie zjeść kolację w domu, czy jednak gdzieś
wyjść, gdy ogień w jego kominku zapłonął, a do salonu wpadł… Na wpół rozebrany
Theodore Nott. Mężczyzna miał na sobie tylko rozpiętą koszulę i szorty
kąpielowe.
- Co do cholery, Nott? – warknął Blaise, zrywając się z
miejsca i przy okazji rozlewając nieco bursztynowego alkoholu.
Theodore nie zdążył mu odpowiedzieć, gdy kominek zapłoną po
raz drugi i Draco zgrabnie wszedł do środka, przechodząc z gracją nad wciąż
rozwalonym na podłodze Theo.
- Przepraszam bardzo, ale mogę wiedzieć, co oznacza ta
niezapowiedziana wizyta? – oburzył się Blaise. – Nie możecie tu wpadać, jak do
pubu! A co, gdybym tak miał tu teraz jakieś towarzystwo?
- Ja miałem! – warknął Theo, wstając z podłogi i usiłując
zapiąć koszulę. – Jak widzisz, to go nie powstrzymało, żeby przywlec mnie tu
siłą!
- Przecież to był tajski masażysta, a nie jakaś super modelka
– zadrwił Draco.
- Owszem, ale ma cudowne dłonie. Dobry masaż, to prawie jak
orgazm – Theodore uśmiechnął się do przyjaciela, po czym podszedł do barku z
alkoholami by móc się obsłużyć.
- Hallo! Czy mnie kurwa słychać?! Nadal nie wiem, co wy dwa
patafiany tu robicie! – Blaise ledwo powstrzymał chęć tupnięcia nogą.
- Jego zapytaj! Ja tu tylko zostałem praktycznie uprowadzony
– Theo wskazał na Malfoya butelką whisky, po czym zdrowo napełnił swoją
szklaneczkę.
- Mamy misję – zarządził Draco, podchodząc i wyrywając
ognistą Nottowi, by móc samemu sobie jej nalać.
- Jaką znowu misję? – westchnął ciężko Blaise, opadając na
kanapę i kończą własną porcję drinka.
- Ślizgońską – odpowiedział wprost blondyn.
- Też mi wiadomość Smoku! Jesteśmy przecież ślizgonami! –
zawołał Theodore. – Wszystkie nasze misje zawsze są ślizgońskie!
- Praca z tępymi modelkami chyba ci szkodzi, bo odkrywczość
twoich wniosków wyraźnie spadła – zarechotał Blaise.
- Wal się panie „prawniku od rozwodów bogatych snobów”!
- Sam się wal, ty żywy manekinie! – odgryzł się złośliwie
Zabb.
- Zamknąć się! – skarcił ich Draco. – Obaj macie więcej
szczęścia niż rozumu, że ktoś w ogóle zechciał was zatrudnić! Gdyby znali was
tak dobrze, jak ja…
- Odezwał się ulubiony inwestor lubieżnych staruch! Czy masz
dziś muchy w nosie, bo Lady Safiq znów proponowała ci geriatryczny seks za
procent prowizji od jej udanych inwestycji? - kpił z niego Blaise.
Draco ukrył twarz w dłoniach i warknął.
- Raz po pijaku człowiek wygada mały sekret…
- Nie taki mały! Ta wiedźma waży mniej-więcej tyle co dorodny
Hipogryf – roześmiał się Theodore.
- Dobra, koniec tego! Przejdźmy wreszcie do sedna –
zdecydował Draco. – Spotkałem dziś na Pokątnej Granger.
- Uuuuu – zawył Blaise.
- Ulala – zawył w tym samym czasie Theodore.
Draco przewrócił oczami na te jawne drwiny kumpli.
- Myślisz, że jest taki zły bo go spławiła? – zapytał
konspiracyjnie Nott.
- Nie jest zły, tylko sfrustrowany. Pewnie miała na sobie
krótką spódniczkę lub jeansy i blondas ma teraz poważny problem z opanowaniem…
Swojego niesfornego małego pawia… - zarechotał Zabb.
- Aaaa, to dlatego nie chciałeś bym osiągnął trochę
przyjemności i dokończył masaż! Zazdrosny pacan! – zarzucił mu Theodore.
- Dacie mi powiedzieć o co chodzi, czy będziemy dalej
urządzać drwiny jak w szkole?
- O ile mnie pamięć nie myli, w szkole też miewałeś problemy
ze swoim ślimaczkiem – Theodore sugestywnie poruszył małym palcem. – Zwłaszcza
jak Granger nie nosiła górnej szaty…
- Wystarczy Nott! Zobacz jaki jest czerwony. Jego zwykle
blade policzka, wyglądają jak odparzona pupa niemowlaka, gdy zaczyna się tak
rumienić – nabijał się Blaise.
- Akurat tak się złożyło, że pilnie potrzebuję dwa wolne
miejsca w mojej loży VIP na sobotni mecz – oznajmił cierpko Draco, zakładając
ręce na piersi. – Miałem wysłać w pilną delegację dwóch moich prawników –
Millesa i Davisa, żeby zwolnić te bilety, ale właśnie wpadłem na inny, o wiele
lepszy pomysł.
Theodore i Blaise spojrzeli na siebie z lekką paniką, po czym
obaj unieśli ręce w geście kapitulacji.
- Nie rób nam tego, my bardzo przepraszamy – powiedział z
udawaną pokorą Nott.
- Właśnie! My obiecujemy, że już tak nie będziemy… A
przynajmniej nie do soboty! – dodał cicho pod nosem Blaise.
Draco westchnął w udręczeniu. Czasem zastanawiał się, co
jeszcze scalało jego przyjaźń z tą dwójką kretynów?
- Jak mówiłem, spotkałem dziś Granger. Była w księgarni,
gdzie znów napadła na nią żona Weasleya. Potraktowała ją naprawdę okropnie…
Blaise zacisnął szczęki i szybko podszedł do barku po kolejną
whisky. Nie mógł się nie wkurzać, słysząc te rewelacje.
- I co Granger na to? – zainteresował się Theo.
- Nic. Było jej cholernie przykro, ale… - Draco zawahał się
chwilę. – Pozwoliła mi zabrać się na herbatę i trochę się przede mną wygadała.
Blaise zakrztusił się swoją whisky, patrząc na przyjaciela z
niedowierzaniem.
- Naprawdę zdobyłeś się na to, by gdzieś ją zaprosić? O
Merlinie! Theo! Nasz chłopczyk chyba nam dorasta! – zawołał z entuzjazmem.
- To prawda! Wreszcie zaprosił gdzieś dziewczynkę, którą tak
lubił w szkole ciągnąć za warkoczyki! – Nott odegrał pantomimę z pokazem tego,
jak wygląda ciągnięcie za warkoczyki… lub dojenie krowy, bo w sumie wyglądało
to dość podobnie.
- Naprawdę chciałem z wami coś omówić, ale zaczynam sądzić,
że będę musiał jednak zacząć działać sam – warknął Draco.
- Nie możesz – Theo wzruszył ramionami. – To ma być
ślizgońska misja, a jak będzie w niej tylko jeden ślizgon, to będzie to wtedy
misja ślizgona, a nie ślizgońska misja.
Blaise i Draco zgodnie popatrzyli tępo na Notta.
- Poważnie, on musi zmienić pracę… - burknął Draco.
- I to szybko, zanim i te resztki rozumku też mu znikną –
zgodził się Blaise.
- Hej dupki! Nie o mnie teraz mówimy! – oburzył się Theo. –
Powiedz wreszcie, o co ci chodzi Smoku!
- To co Weasley i jego żona fundują Granger, to najgorsza podłość
o jakiej kiedykolwiek słyszałem. Wiedzieliście, że oni nawet szantażowali jej
przyjaciół, by się od niej odwrócili? – zapytał Malfoy.
Theo wymownie skrzywił się pod nosem.
- Tak trochę to podejrzewałem. Luna Lovegood jest redaktorem
„Żonglera”. Raz przeprowadzała wywiad z jedną z naszych modelek. Później
widziałem, jak płacze w łazience. Zapytałem co się stało i piąte przez
dziesiąte zrozumiałem, że było jej przykro z powodu czegoś, co zrobiła
Hermionie.
- Weasley wykupił akcje jej gazety i szantażował ją, że albo
odetnie się od Granger, albo zamknie pismo – wyjaśnił im Draco.
- Co za chory skurwiel! – wkurzył się Blaise.
- To z pewnością nie był jednorazowy przypadek. Pewnie z
innymi jej przyjaciółmi postąpił podobnie – dywagował Theodore.
- Granger twierdzi, że Weasley chce by ona odeszła ze świata
magii. Próbuje doprowadzić do tego, żeby wyjechała lub ukryła się wśród mugoli
– Draco z rezygnacją opadł na kanapę.
- Nie możemy jej na to pozwolić! – zwołał z mocną Zabini.
- Też tak sądzę. To genialna wiedźma i możemy tylko zyskać na
tym, jeśli ona tu zostanie. To łasica możemy odpalić. I tak jest niewiele
więcej wart od sterty zaropiałych kurzajek – dodał Theodore.
- Dlatego też chcę byśmy zrobili plan, jak sprawić by Weasley
odpieprzył się od Granger, a przy okazji zapłacił za wszystko, co jej zrobił –
wyjaśnił Draco.
- Ślizgoński odwet! – zgodził się Blaise. – Właśnie o tym
mówiłem wam w sobotę. Musimy załatwić go tak, że nawet się nie zorientuje co i
kiedy w niego uderzyło!
- Brzmi genialnie, a przy okazji może być niezła zabawa –
zachichotał Theodore, złowrogo zacierając ręce.
- Na początek, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co
Weasley najbardziej ceni, a potem mu to odebrać, najlepiej w upokarzający
sposób – Draco szybo wyczarował dużą, białą tablicę i stanął przed nią ze swoją
różdżką.
- To proste… Jego sława bohatera wojennego – wymienił
Theodore.
- Jego kasa. Rudy kocha swoje pieniądze, jak nic na świecie –
burknął Blaise.
- Jego żona. Bardzo się nią chełpi.
- Nie zamierzam mu jej odbierać, są siebie warci – Draco
machał przy tablicy, gdzie pojawiały się słowa: sława, pieniądze, dobre imię,
prestiż, postawa samca alfa.
- Przyjaźń z Potterem – stwierdził Blaise.
- Tu może być trudno, bo Bliznowaty i on, są ze sobą sklejeni
jak bliźniacy syjamscy, ale jeszcze nad tym pomyślimy – planował Malfoy.
- Przekonanie o tym, że jest niewinny. To właśnie to musimy
mu zabrać. Powinien poczuć winę i upokorzenie za wszystko co zrobił Hermionie!
– upierał się Theodore.
- Dobrze. To na razie wystarczy – zdecydował Draco.
- Powinniśmy zrobić podobną listę dla żony Weasleya. Ona tak
samo zasługuje na odwet za te wszystkie jej chore zagrania – zaproponował
Blaise.
Draco zgodził się z nim krótkim skinieniem, po czym obok
wyczarował drugą tablicę.
Siedzieli nad tym i dywagowali do późnego wieczora. Theo w
końcu zasnął na podłodze obok kanapy, a skrzat domowy Zabiniego rozpaczał, że
nie wystarczy im eliksiru na kaca po tych wszystkich butelkach Ogdena, ale nim
Draco - widząc nieco podwójnie - ruszył do kominka, ich plan odwetu był
dokładnie przemyślany i gotowy do realizacji. Postanowili zacząć spokojnie… Od
sobotniego meczu.
Gdy jego blondwłosy przyjaciel wyszedł z jego apartamentu,
Blaise mimo znacznego upojenia, westchnął cicho i uśmiechnął się sam do siebie.
Teraz miał już pewność, że jakakolwiek randka z Hermiona Granger nie wchodziła
w grę. Ale to dobrze, że Draco wreszcie chciał odważyć się sięgnąć po to, czego
od bardzo dawna wyraźnie pragnął.
📛📛📛
Oto i rudna pierwsza ślizgońskich planów na odwet 😆 Druga będzie już jutro 😉 Miłej reszty dnia!
V.
Pierwsza? ❤
OdpowiedzUsuńPo pracy czas na komentowanie 😂
UsuńSuper się zapowiada! Chociaz zdziwiło mnie Blaise który chciał się umówić z Hermiona. Mam nadzieję że poznamy jutro cały ich genialny plan!
Weny jak zawsze! 😍
Jaaaaa!!! Jak zawsze fantastyczne! ❤️
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać jutra🙆🏼♀️
Rewelacja! Niebwien jak ty to robisz ale interakcje tej trójki są obłędne. Może pomyślisz o opowiadaniu skupionym bardziej na przyjaźni Ich Troje ;) jest już w prawdzie jedno. Ale z tematem nieco mniej mrocznym to co Ty byś stworzyła byłoby bezkonkurencyjne. Czy w TNMŻ czy tutaj, dla mnie relacja między tymi facetami jest MEGA! Oby tak dalej i więcej! Nie mogę się doczekać co wężyki wymyśliły;) Jeszce raz wielkie dzięki uratowałaś dzisiejszy deszczowy i depresyjny dzień.
OdpowiedzUsuńMega! Już się nie mogę doczekać co oni wymyślili, żeby upokorzyć Tobą! Czekam do jutra.
OdpowiedzUsuńLilak
Super historia, nie mogę się doczekać jutra!!! 🤩
OdpowiedzUsuńTo było cudowne 🥰🥰🥰 czekam z niecierpliwością do jutra 😊🥰
OdpowiedzUsuńI czekać do jutra...
OdpowiedzUsuńCudowne czekam na kolejne rozdziały. Ślizgońska trójca rządzi. Biedna Hermiona. Nigdy nie lubiłam Wesleya już od pierwszego tomu Harrego Pottera. Zawsze miałam wrażenie że on się z Harrym tylko dla korzyści przyjaźni
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się pozostałych rozdziałów
OdpowiedzUsuń❤💚 Codziennie dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaOPC-ROS ❤💚
#wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
#wenadlaTNMŻ ❤💚
#wenadlanowości ❤💚
#wenadlaVENIIKA ❤💚
#zdrowiedlaNeski ❤💚
Ale ta głupia pinda podniosła mi ciśnienie😡 Niech nasza trójka Ślizgonów zajmie się nią i Weasleyem☠️ Już nie mogę się doczekać!!
OdpowiedzUsuńTo jest absolutnie fenomenalne 🥰🥰 kocham przekomarzanki naszych kochanych slizgonow. Uwielbiam kiedy są pokazywani w takim świetle 😍 już nie mogę się doczekać ich odwetu 😁😁😈😈 aż zacieram ręce 🤲
OdpowiedzUsuńNo i super, mnie się bardzo podoba ten plan na ślizgoński odwet. :D
OdpowiedzUsuńA Ron i ta cała Giselle powinni się w piekle smażyć za takie coś. 😡
Szukują już dla nich miejsce obok Voldka, mówię Ci 😁
UsuńNaprawdę było mi zawsze żal Rona, bo gdzie on do Draco, ale przez to opowiadanie mam ochotę to ukatrupić 🤬🤬🤬 serio jak to możliwe że on tak wszystkich oszukał, daje im jakoś eliksir ??? Chociaż mam nadzieję że Hermiona nie da sobą tak pomiatac
OdpowiedzUsuńJA nie mogę się doczekać co oni tam wymyślą te ślizgońskie wężyki 😊
OdpowiedzUsuńCzekałam. Czekałam i się doczekałam 😚😂
OdpowiedzUsuńIntrygi, zemsta a w tym wszystkim czai się miłość 😎
No rozkręcają się chłopaki, coś czuję że będą mieć genialny pomysł na zniszczenie łasicy. 😈
Biedna Hermiona... Ale mino wszystko klasę wciąż pokazuje. Jestem pewna że skończy się dobrze alei tak się stresuje. Idę szybciej spać by jutro już nastało i bym mogą czytać ich losy ♥️❤️🙏😎
Ja chcę już ten mecz quidditcha. Powiedz że będzie szczegółowo opisany 🙏🙏🙏
OdpowiedzUsuńRozdział pierwszym cudowny, genialny, dokładnie taki jakiego się spodziewałam 💕💞
Bardzo szczegółowo. Na półtora rozdziału :)
UsuńAaaa😁😁😁😁 super.
UsuńCu-do-wne, ślizgoński odwet brzmi idelanie
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten rozdział od rana i się doczekałam. Te ślizgońskie intrygi są the best. I Blaise taki cudowny przyjaciel 🙂
OdpowiedzUsuńInterakcja ślizgonów wprost idealna 🥰. Uwielbiam takich zgrywusów.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne części 🙂.
Mega! Dzisiaj dopiero zaczęłam czytać. Już nie mogę się odczekać jutra 🤩🥰
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam relacje naszych 3 Wężyków😁😁są najzwyczajniej genialni 😍
OdpowiedzUsuńOgolnie nigdy nie przeszkadzała mi negatywna postać Rona. I nadal tak jest. Ale teraz mam do niego niesmak ogromny....
To co teraz robisz Hermionie że swoją żona jest zwyczajnie okropne....podłe i Chamskie....
Luicze na to,ze chłopaki utrą mu nosa😡😡
I nasz Smoczek znajdzie szczęście 😜😜💜
Nieźle nieźle. Ślizganie w akcji 🐍🖤 Gruchę szkoda mi Blasie ale on sobie poradzi a Draco by się załamał 🥰 Czekam na kolejne rozdziały ❤️
OdpowiedzUsuńAle to cudowne! I Theo ależ się uśmiałam 😅
OdpowiedzUsuńRon i ta jego żonka ugh! I Potter przyjaciel od siedmiu boleści i boli mnie fakt że Ginny tak się zachowała a przecież były przyjaciółkami 💔 Czuje że ten odwet ślizgonski to będzie mistrzostwo! Już nie mogę się doczekać jutra
Matko ale mi było trzeba tego ślizgońskiego humoru!!! 🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńTrzej przyjaciele normalnie kocham ich na zabój 😁
Biedna Hermiona, z której strony nie chciała zadziałać tam pojawiał się problem ☹
Ale nadchodzą ślizgoni i ich genialne plany 😁
Nie mogę sie doczekać co takiego wymyślili 😁
Już bym chciała przeczytać całość 😍
Uwielbiam jak oni się tak przekomarzają, a do tego motyw zemsty. Moje ślizgońskie serduszko tańczy z radości 💚 No to czekamy do jutra, by zobaczyć co nasze srebrne trio wykminiło
OdpowiedzUsuńCo za ślizgoni. Chyba każdy chciałby mieć takich przyjaciół jak Draco i super, że Hermiona już z nim normalnie rozmawia. 😂 Czekam, bo zapowiada się ciekawa historia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Czekam na więcej! To opowiadanie to kolejne Twoje mistrzostwo! ❤️
OdpowiedzUsuńI do tego mam co czytać w szpitalu, wiec to rozjaśnia mi dzień trochę
Och humorek jest najlepszy 😂 a to jak Herm wygląda i się zachowuje aż smutno się robi 🥺 ludzie są okropni zamiast zająć się sobą to robią innym przykrość
OdpowiedzUsuńOstatnio nauka mnie całkowicie pochłonęła ale już nadrobiłam zaległości! 😻😻 I jak tu doczekać się do jutra? Kolejna wciągająca historia do kolekcji ulubionych opowiadań się szykuje ❤️❤️
OdpowiedzUsuńNo nie, taka stłamszona Hermiona?! Oni muszą wydobyć z niej jej pazur! Już oni się na ich odegrają 🙈 co to się będzie działo dalej...
OdpowiedzUsuńzachowanie Giselle przypomina bardziej zachowanie jakiegoś dziecka, a ona jest podobno dorosłą kobietą, ogólnie to co ona i Ron robią Hermionie jest wstrętne, na szczęście Ślizgoni mają plan - pojawił się ten tytułowy Odwet 😅
OdpowiedzUsuńprzyjaźń między chłopakami jest świetna, a te ich docinki są genialne i zabawne 😅
nie mogę się doczekać jutrzejszego rozdziału!
Ja od rana czekam na drugą część 😂😂😂twoje opowiadania są mistrzowskie... Jestem ciekawa co slizgoni wymyślili
OdpowiedzUsuńGenialne! Jeśli tylu ślizgonów podchodzi do jednego odwetu to to będzie musiało być ostre i wredne! 😅
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej co oni wymyślili xdd
💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Draco nam dorasta! taki odważny zaprosił Hermionę na herbatkę, prawdziwi Anglicy :D tego, że to właśnie Ślizgoni będą planować odwet na Ronie za Granger się nie spodziewałam! ale to może być jeszcze bardziej ciekawe, a na pewno kreatywne :D
OdpowiedzUsuńjednocześnie bardzo mi szkoda Hermiony, dosłownie zgasła, cała ;c to mega przykre co oni jej robią, w zasadzie za nic, przecież to ona jest ofiarą! ale jakimi ron z giselle są wytrawnymi manipulatorami. liczę na srogą zemstę! :D
Głupi blondas - padłam 🤣
OdpowiedzUsuńNo i to się nazywa misja! Liczę, że Rudzielec i Potter dostaną za swoje z dużą nawiązką. Ale kiedy w tą misję jest zaangażowane trio ślizgońskie to zemsta będzie na pewno udana ♥️
To oni powinni zniknąć - ale kto pod kimś dołki kopie, ten sam w nie wpada. Już Smok z Diabełkiem tego dopilnują 💚😈
OdpowiedzUsuńNiesforny mały paw 😂😂😂😂🤣🤣🤣🤣🤣 ślizgońskie trio w twoim wykonaniu to najlepsza rzecz jaka spotkała magiczny świat 🤩
OdpowiedzUsuńCo za podła świnia 😤 czekam aż dostanie za swoje
OdpowiedzUsuńTa francuzeczka działa mi na nerwy i jestem jednocześnie wkurzona na Granger, że nie reaguje. Jednym machnięciem różdżki by ją rozwaliła... Ale wiem, chce spokoju, eh...
OdpowiedzUsuńA Blaise, moje słoneczko, coraz bardziej mi się podoba🖤 No cudowny jest chłop! Cała trójca miodzio, ale Diabeł wygrywa!
Po raz enty cieszę się że nadrabiam bo mam całą historię jak na tacy 🤩🤩🤩🤩
OdpowiedzUsuńNasze cudowne Trio 😍😍😍
Szkoda że Hermiona musi tak cierpieć ale cieszę się że mimo jej sytuacji nie wyszła Ci ona w wersji płaczki z depresją. Ważne jest to że mimo tych okropieństw nadal przedstawia się jak ona tylko zmęczona sytuacją.. jest to naturalne bo nie jest z kamienia i choć jest silna to ma prawo po tym wszystkim czuć rezygnację i brak nastroju na cokolwiek. Choć wystarczy jedna iskra czytaj Draco i jego przyjaciele a Hermi powróci silniejsza bo z całym zapleczem węży 😈🥰🥰🥰
"z opanowaniem… Swojego niesfornego małego pawia… " UMARŁAM! :D hahahahaha mały paw Dracona!
OdpowiedzUsuńTheo... pierwszy raz chyba spotykam się z tym, że jest taki głupiutki... A PRZY TYM TAKI UROCZY!
Już nie mogę się doczekać tego odwetu - mam nadzieję, że oboje popamiętają!