wtorek, 2 listopada 2021

Odwet - Runda pierwsza

 Dedykacja: Dla tych, którzy czekali 😈😘

Betowała Neska
💚


📛📛📛

                Wlał whisky do szklanki i rozejrzał się za wódką, o którą poprosiła Pansy. Cieszył się, że przyjaciele, po pozbyciu się swoich osób towarzyszących na dzisiejszy wieczór, przyjęli zaproszenie na ostatniego drinka w jego mieszkaniu, bowiem reszta przyjęcia naprawdę była średnio udana. Hermiona, choć starała się podtrzymywać z nimi rozmowę, uciekła gdy tylko nadarzyła się pierwsza okazja, wyraźnie wciąż wstrzymując łzy. Nie przyjęła też żadnego zaproszenia do tańca, choć ofiarowali się wszyscy – nawet Draco. Podziękowała im, wciąż z tym samym smutnym uśmiechem, który sprawiał, że Blaise miał ochotę podejść do Weasleya i naprawdę mocno obić mu tę piegowatą mordę.

- Ona pewnie pomyślała, że tylko się nad nią litujemy – westchnęła Pansy, odbierając od Zabiniego swoją wódkę z żurawiną.

- To w sumie była trochę prawda – Theodore łyknął ze swojej szklanki, wciąż wyraźnie zniesmaczony wydarzeniami na balu.

- Wcale nie! – zaprzeczył z mocą Blaise. – Ja chciałem jej pomóc, bo jest wspaniałą osobą. Weasley nigdy na nią nie zasługiwał, a to co teraz jej robi i to, na co pozwala swojej żonie, to znęcanie się psychiczne. Ta dwójka żałosnych śmieci, powinna za to gorzko zapłacić!

-  Chodzą plotki, że Granger złożyła wniosek, by Weasley i jego żona nie mogli się do niej zbliżać, ale podobno Potter zadbał o to, by go szybko odrzucono. Weasley miał później wszędzie rozpowiadać, że Granger chciała go wykluczyć społecznie, by zemścić się za to, że zakochał się w innej - wyjaśniła im Pansy.

- Pewnie z tego samego powodu Hermiona jeszcze ich niczym nie przeklęła – westchnął Zabini. – To zapewne mogłoby zaszkodzić jej w karierze, a Potter poprowadziłby śledztwo tak, by wyszło na korzyść Weasleya. Nie od dziś wiadomo, że Wybraniec liże tyłki całej rodziny łasicy.

- Kurwa, co za skończeni szmaciarze! I pomyśleć, że Granger prawie umarła w ich obronie! Mam ochotę własnoręcznie wyrwać im wszystkie wnętrzności! – zawołał z oburzeniem Theodore.

Blaise zauważył, że Draco wciąż milczał, jednak jego szczęki były zaciśnięte, zresztą podobnie jak pięści.

- Chętnie obsmarowałabym Weasleya i tę jego tępą zdzirkę na łamach mojej gazety, ale ten idiota pozywa do sądu wszystkie pisma, które nie piszą o nim dobrze. Sprawa zapewne toczyłaby się potem miesiącami, a my w tym czasie musielibyśmy w redakcji znosić naloty z biura aurorów i osobiście tego gnojka Pottera, który próbowałby się dopieprzyć do każdej nieścisłości. Wielu dobrych dziennikarzy miało już z nimi na pieńku – narzekała Pansy.

- Musi być sposób, byśmy jakoś wsparli Hermionę! Pamiętacie, jak wstawiła się za nami wszystkimi zaraz po wojnie? Jesteśmy jej to winni. A poza tym, nie mam ochoty dłużej patrzeć na to, jak ten rudy łajdak sprawia, że ona dosłownie gaśnie w oczach – upierał się Blaise.

- Jak znam Granger, to w końcu znajdzie sposób, by jakoś temu przeciwdziałać – Draco jednym łykiem skończył swoją whisky.

- Nie zaszkodzi jednak, byśmy trochę jej w tym pomogli! – nalegał Zabini.

- Ja jestem za! Chętnie przy okazji poznam ją bliżej. W szkole nawet trochę żałowałem, że nie wypadało mi się do niej odzywać. Na szczęście czasy się zmieniły – Theodore zachichotał i skończył własnego drinka po czym wstał.

- Ja też pomogę, jeśli będę jakoś mogła. Polubiłam Granger, gdy udzieliła mi wywiadu o kobietach sukcesu. Nie żywiła urazy za czasy szkolne, no i ma naprawdę dobry gust co do butów. Dużo o tym gadałyśmy – Pansy zaśmiała się pod nosem, po czym wstała.

- Dam wam znać jeśli wpadnę na jakiś plan, który będzie wymagał waszej pomocy – zdecydował Blaise, patrząc jak przyjaciele podchodzą do kominka. Zastanawiał się dlaczego Draco nie zadeklarował chęci udziału w tym planie… Choć z drugiej strony, również wcale jej nie odmówił.

- Spoko! Do zobaczenia w sobotę na meczu! – Theo pomachał do wszystkich, po czym pierwszy wskoczył w zielone płomienie.

- Nie upijaj się w samotności Diable. Jak coś czekam na twoją sowę – Pansy w przelocie cmoknęła Zabiniego w policzek, po czym również weszła do kominka.

- Ona ma rację. Nie zapij znów, bo mój skrzat domowy jest oburzony za każdym razem, jak przysyłasz do nas swojego po eliksir na kaca – Draco uśmiechnął się do niego wrednie.

- Spoko, zrobiłem zapasy – Blaise wyszczerzył się w odpowiedzi.

- To przynajmniej zablokuj Fiuu, żebyś nie wpadł na jakiś głupi pomysł, by po pijaku odwiedzić jakąś dziewczynę… Albo pójść do Granger, skoro tyle uwagi jej ostatnio poświęcasz – Draco uśmiechnął się raczej kwaśno, po czym sięgnął po wazon z proszkiem.

- Posłuchaj… - Blaise postanowił nie czekać dłużej z poruszeniem tego tematu. – Wiem, że od szkoły minęło wiele lat, a twoje interakcje z Hermioną, choć przyjazne, są raczej rzadkie… Ale pamiętam jak się względem niej czułeś w szkole i dlatego chciałbym zapytać, czy miałbyś coś przeciwko temu, gdybym teraz zaprosił ją na randkę? – Kończąc swoją wypowiedź, Blaise uświadomił sobie, że pierwszy raz w historii ich przyjaźni, czuje się dziwnie niezręcznie, gdy Draco stoi przed nim i tylko się na niego gapi.

Wreszcie jednak blondyn odchrząknął i nerwowym gestem poprawił rękaw swojej marynarki.

- A gdybym ci powiedział, że owszem, miałbym coś przeciwko temu? – zapytał cicho, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.

Blaise nonszalancko wzruszył ramionami.

- To oczywiście bym się z nią nie umówił. W naszej przyjaźni obowiązują zasady.

Draco przyglądał mu się przez chwilę, jakby chcąc się upewnić, czy Zabini go nie okłamuje, po czym odwrócił się i wszedł do kominka.

- W porządku. Dobrej nocy stary – Blondyn uśmiechnął się do niego, po czym podał adres swojego apartamentu i zniknął.

Blaise zamrugał kilka razy, patrząc jak zielone płomienie gasną.

- W porządku? Co w porządku? Co to w ogóle za odpowiedź! – sarknął pod nosem. – To znaczy, że jest w porządku, że się z nią umówię, czy że w porządku skoro tego nie zrobię? Arrr! Głupi blondas! – zirytował się idąc po whisky i w duchu przysięgając sobie, że jutro jego skrzat domowy postawi cały dom Draco na głowie w poszukiwaniu u nich eliksiru na kaca.

 
📛📛📛

Jak na początek czerwca, pogoda była idealna. Słonce świeciło mocno, a niebo było bezchmurne. Draco usiłował cieszyć się dniem. Rano kurs galeona był najlepszy od ponad trzech lat, co dobrze rokowało dla inwestycji, które prowadził, więc powinien być raczej zadowolony. Właśnie zjadł smaczny lunch w towarzystwie Mirelli – dziewczyny, która w zeszłą sobotę towarzyszyła mu na gali Wizengamotu. I choć ich rozmowa dotyczyła błahych spraw, a Mira naprawdę sporo bezmyślnie chichotała, to jego stek był przynajmniej idealnie wysmażony. I mimo tego, że wszystko dobrze się w tym tygodniu dla niego układało, to od soboty nie potrafił jakoś wnieść się na wyżyny dobrego humoru.

Wiedział, że to nie jego sprawa… Powtarzał to sobie każdego dnia, zaraz po podniesieniu się z łóżka. A później kopał w swój worek treningowy przez trzy kwadranse, raz po raz wyobrażając sobie, że jest to zakazana morda Ronalda Weasleya. Zastanawiał się nawet przez chwilę, czy naprawdę nie przywiesić tam jego zdjęcia.

Blaise był bardzo przenikliwym człowiekiem. Wyłapywał wszelkie nieścisłości i szczegóły w mgnieniu oka, co zwykle przydawało mu się w pracy. To dlatego Draco nie był wcale zdziwiony tym, że Zabb - jeszcze w Hogwarcie - dostrzegł jego nieco niezdrowe zauroczenie Hermioną Granger. Draco wiedział wtedy o tym, że Zabini się domyślił, ale nigdy nie poruszyli tego tematu, za co blondyn był mu wdzięczny. Jednak wydarzenia ostatniej soboty wskazały na to, że Blaise wcale nie zapomniał… I najwyraźniej odkrył, że Draco również nie zapomniał.

Granger była dokładnie taka, jak się po niej spodziewał, gdy wieczorami w zaciszu swego szkolnego dormitorium, zastanawiał się, co się z nią stanie, gdy dorośnie. Wielki umysł. Wspaniała kariera. Kobieta, która idealnie uosabia w sobie piękno, klasę i intelekt… To wszystko się zgadzało. Do pewnego czasu, dokładnie wszystko wyglądało tak, jak w jego przypuszczeniach – bo od zawsze sądził, że Granger kiedyś wreszcie poślubi tego pieprzonego nieudacznika Ronalda Weasleya.

Pamiętał swój szok, gdy w gazetach gruchnęła wiadomość o  wielkim romansie łasica z kuzynką jego szwagierki i porzuceniem z hukiem swojej wieloletniej narzeczonej. Hermiona nigdy nie udzieliła w prasie żadnego komentarza na ten temat, za to Weasley od pierwszego dnia, pławił się w rzewnych wyjaśnieniach na temat tego, jak to musiał posłuchać głosu swego serca.

Nawet raz nie wspomniał wtedy o Hermionie. Nie przeprosił. Nie życzył jej wszystkiego dobrego. Nie przyznał, że zachował się w stosunku do niej nie fair. Draco od zawsze go nienawidził, ale po tym co jej zrobił, znienawidził go tak bardzo, że gdyby nie obawa o konsekwencje prawne, avada opuściłaby jego usta bez grama zawahania. 

A teraz te drobne sygnały, które powoli do niego docierały i które sam coraz częściej wyłapywał, gdy dochodziło do ich interakcji, wyraźnie wskazywały na to, że Weasley by usprawiedliwić bycie ostatnim chujem i najwyraźniej podbudować ego swojej zazdrosnej żonki, dopuszczał się szykanowania Hermiony i uwłaszczania jej godności.

Teraz to już nie była nienawiść. Tylko i wyłącznie czysta chęć krwawego mordu. Draco w ciągu tego tygodnia unikał większych porcji alkoholu, w obawie, że gdy się upije, to nie wytrzyma, znajdzie Weasleya i zabije go gołymi rękami, bez dania mu prawa do wypowiedzenia ostatniego słowa. Jak ten marny śmieć śmiał próbować zniszczyć pewność siebie najwspanialszej wiedźmy, jaka chodziła po tym świecie?

Draco dosłownie czuł, jak gotuje mu się od tego krew, a księga z najgorszymi czarnomagicznymi klątwami rodu Malfoyów, tylko przypadkiem wylądowała ostatnio na jego biurku…

Mimo wszystko bał się pomysłu Zabiniego. A co jeśli ich interwencja jeszcze bardziej zaszkodzi Hermionie? Był prawie pewien, że Weasley jak nic pobiegnie zaraz do prasy i oskarży ją o kontakty z byłymi Śmierciożercami, choć wszyscy byli teraz zrehabilitowanymi i szanowanymi członkami społeczeństwa.

Nie chciał przysporzyć jej więcej cierpienia albo też jej zdenerwować , gdy zorientuje się, że wtrącają się w nie swoje sprawy. Draco podejrzewał, że Granger wkrótce sama wymyśli sposób na pozbycie się ze swojego życia natrętnego ex i tej głupiej francuski, którą Weasley wszędzie wiódł za sobą. Pytanie tylko co to mogło być? Nie mógł ukryć, że odczuwał z tego powodu pewien niepokój.

Właśnie miał wejść z powrotem do głównej siedziby banku, gdzie na najwyższym piętrze mieściło się jego prywatne biuro, gdy dostrzegł w końcu ulicy ruch kasztanowo-brązowych loków. Dziwnie znajomych… Czyżby Hermiona wykorzystała ładny dzień, by zjeść lunch na Pokątnej, zamiast gdzieś w okolicach Ministerstwa Magii?

Nie mógł się oprzeć, żeby tego nie sprawdzić.

Nie zdziwił się nawet trochę, gdy spostrzegł, że weszła do „Esów i Floresów”. Miała na sobie obcisłe jeansy i zwykły biały t-shirt, co musiało oznaczać, że to był jej wolny dzień. Mimo to, wyglądała wspaniale, a Draco musiał przyśpieszyć kroku, by móc dokładnie ocenić jej fantastyczny tyłek w tych przeklętych, mugolskich spodniach.

Stanął przy regale z księgami o magicznych właściwościach roślin, skąd miał dobry widok na górne piętro. Hermiona wybierała właśnie księgi z najnowszej kolekcji magicznej fantastyki. Widać lubiła czytać coś innego, poza rozprawami dotyczącymi magicznego prawa. Kobieta przeglądała książki, raz po raz odrzucając z twarzy swoje sprężyste loki. Ten ruch wydawał się Draco bardzo seksowny.

Wreszcie po wybraniu około pięciu książek, Hermiona zeszła na dół i ruszyła w stronę kasy. Draco właśnie zastanawiał się, czy podejść do niej by się przywitać, gdy nagle na jej drodze stanął nie kto inny tylko Giselle Weasley, w towarzystwie jakiejś blondynki, chyba jej siostry.

- Cozi za spotkani – Giselle uśmiechnęła się wrednie do Hermiony.

Draco, ze swojego miejsca zauważył, jak ramiona panny Granger się napinają. Było widać, że już na sam widok Giselle się zdenerwowała.

- Przychodzę tu w każdy czwartek o tej samej porze i dobrze o tym wiesz – wycedziła zimno Hermiona.

Żona Weasleya zaśmiała się drwiąco.

- Ti chyba ni myślisz, że ja tu przychodzi dla cibie? Ni bądź śmiszna! Ty jesteś taki nikt! Błoto! Szlam! Ni wim jak Roni, mógł ci w ogóli chcieć!

Ku głębokiej irytacji Draco, Hermiona nic nie odpowiedziała na okropne słowa francuski. Stała spokojnie, tylko mierząc kobietę wzrokiem. Draco wiedział, że najpewniej próbuje pokazać klasę i zignorować głupią flądrę, ale napięcie jej ramion i lekko wilgotne oczy były wyraźnymi pęknięciami w tej twardej fasadzie.

Giselle i jej siostra przestały się wreszcie śmiać, aż nagle żona Weasleya szybkim ruchem podbiła ręce Hermiony sprawiając, że jej księgi wypadły i z łoskotem rozsypały się po podłodze.

Hermiona sapnęła wściekle, po czym od razu pochyliła się, by je pozbierać. Draco wiedział, że ceniła książki na równi z niektórymi ludźmi i zapewne obawiała się, czy któraś z nich się właśnie nie uszkodziła.

- Taki jest! Na kolani szlamo. To jesti twoi miejsce! – Giselle przybiła piątke swojej wciąż głupio śmiejącej się siostrze, po czym obie odwróciły się i bardzo zadowolone z siebie, wyszły z księgarni.

Draco nie mógł patrzeć na to dłużej, dlatego szybko podszedł i przyklęknął, by pomóc Hermionie zebrać rozrzucone tomy. Jeden rzut oka na jej twarz, udowodnił mu, że gryfonka znów z całej siły usiłowała powstrzymać się od łez.

- Dzięki – wyszeptała, gdy wreszcie wstali, a Draco podał jej ostatnią książkę.

- Cześć Granger – przywitał się cicho.

- Cześć. Domyślam się, że widziałeś tę żenującą scenę? – Hermiona szybkim gestem otarła łzy placami.

- Dobrze, że te idiotki zdołały stąd wyjść, nim zdążyłem sięgnąć po moją różdżkę – burknął, z niepokojem przyglądając się przygnębionej kobiecie.

- Lepiej, że tego nie zrobiłeś – Hermiona uśmiechnęła się do niego smutno. – Zapewne Ron zadbałby o to, by jeszcze dziś zawleczono cię przed Wizengamot. Jak powszechnie wiadomo, wciąż ma dobre kontakty w Biurze Aurorów.

- Nie boję się tych śmieci. Potter też nie jest święty i dobrze o tym wie. Nie odważyłby się ze mną zadzierać – odpowiedział cierpko Draco.

- Tym niemniej nie są ci potrzebne kłopoty. Zwłaszcza z mojego powodu – Hermiona posłała mu słaby uśmiech.

Draco poczuł, jak serce mu się łamie. Jak ta dzielna, zawsze pełna życia kobiet,a mogła stać się taką cichą, zastraszoną myszką? Musiał zacisnąć dłonie w pięści, by powstrzymać w sobie chęć objęcia jej mocno i przyrzeczenia jej, że już nigdy nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić.

- Masz może ochotę napić się herbaty? – Draco wiedział, że proponując jej to, najpewniej spóźni się na swoje popołudniowe spotkania, ale nie mógł sobie odpuścić takiej okazji.

- Nie musisz wracać do pracy? – zapytała, idąc powoli w stronę kasy, by móc zapłacić za księgi.

Draco podążył za nią.

- Nie, mam dziś wolne popołudnie. I przyznam szczerzę, że nieco mnie zirytowało to co zobaczyłem, dlatego filiżanka herbaty byłaby przyjemna. Co ty na to? – zachęcił, uśmiechając się przyjaźnie.

Hermiona popatrzyła na niego przez chwilę, jakby zastanawiając się, czy znów nie robi tego z litości. Wreszcie chyba jednak się poddała.

- Brzmi świetnie, dzięki – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.

Draco odetchnął płytko i poczuł, jak skacze mu adrenalina. Tak, to była jego szansa na to, by poznać więcej szczegółów o trudnej sytuacji Hermiony Granger i dobrze zaplanować, co należy z tym zrobić.

 
📛📛📛

Gawędzili chwilę po wyborze deserów, o ulubionych rodzajach herbat i pogodzie w nadchodzących dniach, wreszcie jednak, gdy kelner przyniósł ich zamówienie, Draco stwierdził, że nadszedł czas, by spróbować z nią o tym porozmawiać.

- Dlaczego im na to wszystko pozwalasz? – zapytał cicho. Musiał się tego dowiedzieć.

Hermiona lekko wzruszyła ramionami.

- Próbowałam nie reagować, ale to najwyraźniej jeszcze bardziej ich podjudzało. Próbowałam też reagować, ale wtedy śmieją się, że jestem zazdrosna, bo wciąż kocham Rona. Próbowałam nawet ich unikać, ale po tym rozpowiedzieli wszystkim, że zachowuję się jak rozkapryszona księżniczka, która nie może pogodzić się z prawdą. Starałam się porozmawiać po ludzku z Ronem… Wtedy to w twarz wykrzyczał mi, że mam nie szukać z nim kontaktu, bo do mnie nie wróci, choćbym błagała go na kolanach. Nie ważne, że nawet słowem nie wspomniałam o czym tak naprawdę chcę z nim porozmawiać. Poszłam do Harry’ego, ale nim zdążyłam otworzyć usta, poprosił mnie bym nie kazała mu wybierać pomiędzy nami i spróbowała pogodzić się z tym, że Giselle jest teraz ich rodziną.

W oczach Granger znów błysnęły łzy.

- Prosił mnie też, bym nie kontaktowała się więcej z Ginny, bo jest jej trudno w tej sytuacji, a bardzo polubiła swoją nową szwagierkę. Ona… Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a potem mimo to,Ginny została pierwszą druhną tej… - Hermiona zamrugała, próbując zdusić łzy.

- Twój eksnarzeczony i jego żona, to dwójka najpodlejszych szumowin jakie widziałem, a wiesz, że swego czasu widywałem ich wiele – warczał Draco, czując jak jego magia kumuluje się w palcach i miał nieodpartą ochotę, by sięgnąć po różdżkę, a potem znaleźć Weasleya i Pottera, i obu ich natychmiast pozabijać.

- Nie chciałam wchodzić im w drogę, przysięgam. Chciałam tylko wieść swoje życie w spokoju. Nie jestem zazdrosna i naprawdę już pogodziłam się z tym, co się stało – Hermiona mówiła, ale Draco miał wrażenie, że mówi bardziej do siebie niż do niego. – Chciałam tylko ruszyć dalej bez żalu, ale Ron, gdy tylko spróbowałam powiedzieć mu, że nie chowam urazy skoro twierdzi, że tak bardzo się zakochał, wpadł jakby w szał. Zaczął mnie oczerniać w oczach przyjaciół i znajomych. Rozpowiadać bzdury o tym, jak najpewniej go zdradzałam z całym Wizengamotem, okradłam go z jego pieniędzy i jak nie chciałam oddać jemu i jego żonie mieszkania, za które on zapłacił… To mieszkanie było prezentem od moich rodziców, który dostałam po ukończeniu Hogwartu, a Ron nie włożył tam nigdy nawet galeona – Hermiona westchnęła ciężko i napiła się herbaty.

- Jak myślisz, czego oni tak naprawdę od ciebie chcą? – zapytał.

- Najprawdopodobniej żebym zniknęła – Hermiona lekko uniosła kąciki ust. – Gdy mnie nie będzie, nikt nie wypomni im, jak źle Ron postąpił, porzucając mnie w ten sposób, ani nie będzie już więcej porównań Giselle do mnie.

- Chcą żebyś odeszła ze świata magii? – Draco szeroko otworzył oczy w szoku.

- Pewnie najlepiej dla nich by było, gdybym wróciła do świata mugoli, ale myślę, że moja przeprowadzka na drugi koniec świata też by im wystarczyła – Hermiona dolała sobie herbaty, a Draco zauważył w opadnięciu jej ramion, jak bardzo była tym wszystkim zrezygnowana.

- Nie możesz im pozwolić postawić na swoim! – prawie wykrzyknął, zdruzgotany.

Hermiona parsknęła krótko śmiechem.

- A jak myślisz, dlaczego wciąż tu jestem? Walczę z tym Draco, naprawdę. Nie chcę się poddać i uciec jak tchórz, ale powoli kończą mi się siły. Wiesz, że Ron potajemnie zainwestował w „Żonglera”, by zastraszyć Lunę, że jeśli nadal się będzie ze mną przyjaźniła, to zamknie jej gazetę? Wyrzucił Nevilla z ich amatorskiej drużyny Quidditcha i cofnął mu wszystkie zniżki w swoich sklepach, za to, że nie chciał zerwać ze mną kontaktu. Luna wypłakiwała oczy, próbując mnie przeprosić. „Żongler” to jedyne co pozostało jej po ukochanym ojcu. Nie mam pojęcia, jak Ron mógłby być tak okrutny, by tego zażądać – Hermiona z niedowierzaniem pokręciła głową.

- Wprost nie wierzę, że łasica mogła tak nisko upaść… I to dla ładnej lali, która nie ma jednej mądrej kości w swoim ciele – Draco również sięgnął po swoją herbatę, próbując jakoś poskładać w głowie, to wszystko co usłyszał.

- Ron próbuje mnie odciąć od wszystkich, których znam. Wysłał listy nawet do Lavender i Parvati, proponując im różne bonusy w swoich sklepach, jeśli przestaną się ze mną widywać. Jednak siostra Giselle, ta którą widziałeś dziś w księgarni – Dennise, odbiła niedawno Parvati, Deana Thomasa i to również na dwa miesiące przed ich ślubem. Dlatego obie dziewczyny posłały Rona do diabła.

- Co za pokręcony psychopata. Kompletnie mu odbiło! – irytował się Draco.

- Nie chcę go usprawiedliwiać, ale myślę, że to duży wpływ jego żony – Hermiona westchnęła ponuro. – Wykrzyczał mi kiedyś, że Giselle to zawsze jego stawia na pierwszym miejscu, a ja tego nigdy nie robiłam. Ona przekonuje go, że jest doskonały, a on jej wierzy, dlatego też jest pewien tego, że wszyscy nasi wspólni znajomi powinni wybrać jego stronę, bo po prostu on bardziej na to zasługuje.

- On na nic nie zasługuje! - warknął blondyn, w duchu dodając, że chyba tylko na bolesną śmierć w męczarniach.

- Mimo wszystko, powoli zaczyna brakować mi ochoty na dalszą walkę – wyszeptała cicho. – Każde wyjście to obawa, że oni znów coś odwalą. Boje się już nawet witać z dawnymi znajomymi, bo za każdym razem, gdy ktoś mnie wtedy ignoruje, to mimo wszystko boli…

Draco miał ochotę zawyć. Co ten pieprzony Weasley jej zrobił? Jak śmiał? Chęć zniszczenia dosłownie skwierczała mu pod skórą. Musiał coś szybko wymyślić.

- Jesteś silna, poradzisz sobie z tym – powiedział, od razu orientując się, że trochę zabrzmiało to, jak pusty banał. Mimo to Hermiona uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.

- Dzięki. Poprosimy o rachunek? – Hermiona rozejrzała się za kelnerem, a Draco poczuł, że naprawdę nie chcę jeszcze kończyć tego spotkania. Niestety pracownik herbaciarni właśnie ich zauważył i ruszył w stronę ich stolika.

Po krótkiej przepychance o to kto zapłaci – którą Draco wygrał, nie mogło być inaczej – wyszli razem na skąpaną w popołudniowym słońcu ulicę Pokątną.

- Dzięki za herbatę, to naprawdę poprawiło mi humor – Hermiona uśmiechnęła się do niego, a Draco ledwo zdusił chęć na zetknięcie jej kosmyka włosów za ucho. Zawsze uwielbiał te jej dzikie loki.

- Nie ma za co. Idziesz w sobotę na mecz? – zapytał.

W najbliższą sobotę przypadał finał brytyjsko-irlandzkiej ligi Quidditcha. Harpie z Holyhead mierzyły się ze Strzałami z Appleby o puchar narodowy. To było wydarzenie sezonu.

- Niestety nie…- Hermiona westchnęła smutno. – Nie dałam rady zdobyć biletów. Nie pomogło to, że część ich sprzedawano poprzez sklepy Rona. Szkoda, bo naprawdę chciałabym pójść… Mimo wszystko miło byłoby zobaczyć Ginny w akcji. Zawsze marzyła, by zagrać w finale. Niestety Nevillowi też się nie udało nigdzie kupić dla nas miejscówek. Podejrzewamy nawet, że to znów Ron mógł jakoś maczać w tym palce…

Draco ledwo zdusił jęk irytacji. Co jeszcze ten rudy szczur usiłował jej zabrać?

- Jestem głównym udziałowcem Harpii…

- Och tak! Ginny mi kiedyś wspominała – Granger wyglądała na lekko rozbawioną. – Podobno zawodniczki uwielbiają nazywać cię swoim panem prezesem?

Draco poczuł, jak lekki rumieniec zakrada się na jego policzki.

- Nie żebym o tym oficjalnie wiedział – odpowiedział z uśmiechem. – Tak się składa, że mam zarezerwowanych dziesięć najlepszych miejsc w loży VIP, więc jeśli masz ochotę przyjść to zapraszam. Będzie stamtąd naprawdę świetny widok – Draco mimowolnie zacisnął kciuki, mając nadzieję, że Hermiona się zgodzi.

- Dziękuję ci bardzo, ale nie chciałabym odebrać miejsca komuś, komu już je obiecałeś…- Granger również lekko się zarumieniła.

- Nie rozdałem jeszcze wszystkich miejsc – skłamał. – Tak naprawdę zostały mi w sumie dwa ostatnie, więc przyprowadź ze sobą Longbottoma, jeśli będzie miał wtedy czas.

Hermiona przygryzła wargę, ewidentnie zastanawiając się, co ma mu odpowiedzieć.

- W takim razie przynajmniej pozwól, że zapłacę za te bilety. Wiem, że takie miejsca są praktycznie bezcenne, ale…

- To było zaproszenie Granger – przypomniał jej. – Nie ofiarowałbym go, gdyby był z tym jakiś problem – zapewnił z uśmiechem. – To jak?

- Byłoby naprawdę super – Hermiona obdarzyła go pięknym, promiennym uśmiechem. – Bardzo ci dziękuję! Będę ci winna za to przysługę.

- Zapewniam cię, że o tym nie zapomnę – Draco mrugnął do niej, a ona roześmiała się szczerze.

Draco mógł teraz stwierdzić, że to było dla niego całkiem udane przedpołudnie, a i dobry humor jakimś cudem, wreszcie odnalazł do niego drogę.

 
📛📛📛

Blaise oddawał się relaksowi. Cygaro i butelka najlepszego Ogdena były tym, co naprawdę zapewniało mu ukojenie, po ciężkim dniu w sądzie. Właśnie rozważał czy lepiej będzie zjeść kolację w domu, czy jednak gdzieś wyjść, gdy ogień w jego kominku zapłonął, a do salonu wpadł… Na wpół rozebrany Theodore Nott. Mężczyzna miał na sobie tylko rozpiętą koszulę i szorty kąpielowe.

- Co do cholery, Nott? – warknął Blaise, zrywając się z miejsca i przy okazji rozlewając nieco bursztynowego alkoholu.

Theodore nie zdążył mu odpowiedzieć, gdy kominek zapłoną po raz drugi i Draco zgrabnie wszedł do środka, przechodząc z gracją nad wciąż rozwalonym na podłodze Theo.

- Przepraszam bardzo, ale mogę wiedzieć, co oznacza ta niezapowiedziana wizyta? – oburzył się Blaise. – Nie możecie tu wpadać, jak do pubu! A co, gdybym tak miał tu teraz jakieś towarzystwo?

- Ja miałem! – warknął Theo, wstając z podłogi i usiłując zapiąć koszulę. – Jak widzisz, to go nie powstrzymało, żeby przywlec mnie tu siłą!

- Przecież to był tajski masażysta, a nie jakaś super modelka – zadrwił Draco.

- Owszem, ale ma cudowne dłonie. Dobry masaż, to prawie jak orgazm – Theodore uśmiechnął się do przyjaciela, po czym podszedł do barku z alkoholami by móc się obsłużyć.

- Hallo! Czy mnie kurwa słychać?! Nadal nie wiem, co wy dwa patafiany tu robicie! – Blaise ledwo powstrzymał chęć tupnięcia nogą.

- Jego zapytaj! Ja tu tylko zostałem praktycznie uprowadzony – Theo wskazał na Malfoya butelką whisky, po czym zdrowo napełnił swoją szklaneczkę.

- Mamy misję – zarządził Draco, podchodząc i wyrywając ognistą Nottowi, by móc samemu sobie jej nalać.

- Jaką znowu misję? – westchnął ciężko Blaise, opadając na kanapę i kończą własną porcję drinka.

- Ślizgońską – odpowiedział wprost blondyn.

- Też mi wiadomość Smoku! Jesteśmy przecież ślizgonami! – zawołał Theodore. – Wszystkie nasze misje zawsze są ślizgońskie!

- Praca z tępymi modelkami chyba ci szkodzi, bo odkrywczość twoich wniosków wyraźnie spadła – zarechotał Blaise.

- Wal się panie „prawniku od rozwodów bogatych snobów”!

- Sam się wal, ty żywy manekinie! – odgryzł się złośliwie Zabb.

- Zamknąć się! – skarcił ich Draco. – Obaj macie więcej szczęścia niż rozumu, że ktoś w ogóle zechciał was zatrudnić! Gdyby znali was tak dobrze, jak ja…

- Odezwał się ulubiony inwestor lubieżnych staruch! Czy masz dziś muchy w nosie, bo Lady Safiq znów proponowała ci geriatryczny seks za procent prowizji od jej udanych inwestycji? - kpił z niego Blaise.

Draco ukrył twarz w dłoniach i warknął.

- Raz po pijaku człowiek wygada mały sekret…

- Nie taki mały! Ta wiedźma waży mniej-więcej tyle co dorodny Hipogryf – roześmiał się Theodore.

- Dobra, koniec tego! Przejdźmy wreszcie do sedna – zdecydował Draco. – Spotkałem dziś na Pokątnej Granger.

- Uuuuu – zawył Blaise.

- Ulala – zawył w tym samym czasie Theodore.

Draco przewrócił oczami na te jawne drwiny kumpli.

- Myślisz, że jest taki zły bo go spławiła? – zapytał konspiracyjnie Nott.

- Nie jest zły, tylko sfrustrowany. Pewnie miała na sobie krótką spódniczkę lub jeansy i blondas ma teraz poważny problem z opanowaniem… Swojego niesfornego małego pawia… - zarechotał Zabb.

- Aaaa, to dlatego nie chciałeś bym osiągnął trochę przyjemności i dokończył masaż! Zazdrosny pacan! – zarzucił mu Theodore.

- Dacie mi powiedzieć o co chodzi, czy będziemy dalej urządzać drwiny jak w szkole?

- O ile mnie pamięć nie myli, w szkole też miewałeś problemy ze swoim ślimaczkiem – Theodore sugestywnie poruszył małym palcem. – Zwłaszcza jak Granger nie nosiła górnej szaty…

- Wystarczy Nott! Zobacz jaki jest czerwony. Jego zwykle blade policzka, wyglądają jak odparzona pupa niemowlaka, gdy zaczyna się tak rumienić – nabijał się Blaise.

- Akurat tak się złożyło, że pilnie potrzebuję dwa wolne miejsca w mojej loży VIP na sobotni mecz – oznajmił cierpko Draco, zakładając ręce na piersi. – Miałem wysłać w pilną delegację dwóch moich prawników – Millesa i Davisa, żeby zwolnić te bilety, ale właśnie wpadłem na inny, o wiele lepszy pomysł.

Theodore i Blaise spojrzeli na siebie z lekką paniką, po czym obaj unieśli ręce w geście kapitulacji.

- Nie rób nam tego, my bardzo przepraszamy – powiedział z udawaną pokorą Nott.

- Właśnie! My obiecujemy, że już tak nie będziemy… A przynajmniej nie do soboty! – dodał cicho pod nosem Blaise.

Draco westchnął w udręczeniu. Czasem zastanawiał się, co jeszcze scalało jego przyjaźń z tą dwójką kretynów?

- Jak mówiłem, spotkałem dziś Granger. Była w księgarni, gdzie znów napadła na nią żona Weasleya. Potraktowała ją naprawdę okropnie…

Blaise zacisnął szczęki i szybko podszedł do barku po kolejną whisky. Nie mógł się nie wkurzać, słysząc te rewelacje.

- I co Granger na to? – zainteresował się Theo.

- Nic. Było jej cholernie przykro, ale… - Draco zawahał się chwilę. – Pozwoliła mi zabrać się na herbatę i trochę się przede mną wygadała.

Blaise zakrztusił się swoją whisky, patrząc na przyjaciela z niedowierzaniem.

- Naprawdę zdobyłeś się na to, by gdzieś ją zaprosić? O Merlinie! Theo! Nasz chłopczyk chyba nam dorasta! – zawołał z entuzjazmem.

- To prawda! Wreszcie zaprosił gdzieś dziewczynkę, którą tak lubił w szkole ciągnąć za warkoczyki! – Nott odegrał pantomimę z pokazem tego, jak wygląda ciągnięcie za warkoczyki… lub dojenie krowy, bo w sumie wyglądało to dość podobnie.

- Naprawdę chciałem z wami coś omówić, ale zaczynam sądzić, że będę musiał jednak zacząć działać sam – warknął Draco.

- Nie możesz – Theo wzruszył ramionami. – To ma być ślizgońska misja, a jak będzie w niej tylko jeden ślizgon, to będzie to wtedy misja ślizgona, a nie ślizgońska misja.

Blaise i Draco zgodnie popatrzyli tępo na Notta.

- Poważnie, on musi zmienić pracę… - burknął Draco.

- I to szybko, zanim i te resztki rozumku też mu znikną – zgodził się Blaise.

- Hej dupki! Nie o mnie teraz mówimy! – oburzył się Theo. – Powiedz wreszcie, o co ci chodzi Smoku!

- To co Weasley i jego żona fundują Granger, to najgorsza podłość o jakiej kiedykolwiek słyszałem. Wiedzieliście, że oni nawet szantażowali jej przyjaciół, by się od niej odwrócili? – zapytał Malfoy.

Theo wymownie skrzywił się pod nosem.

- Tak trochę to podejrzewałem. Luna Lovegood jest redaktorem „Żonglera”. Raz przeprowadzała wywiad z jedną z naszych modelek. Później widziałem, jak płacze w łazience. Zapytałem co się stało i piąte przez dziesiąte zrozumiałem, że było jej przykro z powodu czegoś, co zrobiła Hermionie.

- Weasley wykupił akcje jej gazety i szantażował ją, że albo odetnie się od Granger, albo zamknie pismo – wyjaśnił im Draco.

- Co za chory skurwiel! – wkurzył się Blaise.

- To z pewnością nie był jednorazowy przypadek. Pewnie z innymi jej przyjaciółmi postąpił podobnie – dywagował Theodore.

- Granger twierdzi, że Weasley chce by ona odeszła ze świata magii. Próbuje doprowadzić do tego, żeby wyjechała lub ukryła się wśród mugoli – Draco z rezygnacją opadł na kanapę.

- Nie możemy jej na to pozwolić! – zwołał z mocną Zabini.

- Też tak sądzę. To genialna wiedźma i możemy tylko zyskać na tym, jeśli ona tu zostanie. To łasica możemy odpalić. I tak jest niewiele więcej wart od sterty zaropiałych kurzajek – dodał Theodore.

- Dlatego też chcę byśmy zrobili plan, jak sprawić by Weasley odpieprzył się od Granger, a przy okazji zapłacił za wszystko, co jej zrobił – wyjaśnił Draco.

- Ślizgoński odwet! – zgodził się Blaise. – Właśnie o tym mówiłem wam w sobotę. Musimy załatwić go tak, że nawet się nie zorientuje co i kiedy w niego uderzyło!

- Brzmi genialnie, a przy okazji może być niezła zabawa – zachichotał Theodore, złowrogo zacierając ręce.

- Na początek, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co Weasley najbardziej ceni, a potem mu to odebrać, najlepiej w upokarzający sposób – Draco szybo wyczarował dużą, białą tablicę i stanął przed nią ze swoją różdżką.

- To proste… Jego sława bohatera wojennego – wymienił Theodore.

- Jego kasa. Rudy kocha swoje pieniądze, jak nic na świecie – burknął Blaise.

- Jego żona. Bardzo się nią chełpi.

- Nie zamierzam mu jej odbierać, są siebie warci – Draco machał przy tablicy, gdzie pojawiały się słowa: sława, pieniądze, dobre imię, prestiż, postawa samca alfa.

- Przyjaźń z Potterem – stwierdził Blaise.

- Tu może być trudno, bo Bliznowaty i on, są ze sobą sklejeni jak bliźniacy syjamscy, ale jeszcze nad tym pomyślimy – planował Malfoy.

- Przekonanie o tym, że jest niewinny. To właśnie to musimy mu zabrać. Powinien poczuć winę i upokorzenie za wszystko co zrobił Hermionie! – upierał się Theodore.

- Dobrze. To na razie wystarczy – zdecydował Draco.

- Powinniśmy zrobić podobną listę dla żony Weasleya. Ona tak samo zasługuje na odwet za te wszystkie jej chore zagrania – zaproponował Blaise.

Draco zgodził się z nim krótkim skinieniem, po czym obok wyczarował drugą tablicę.

Siedzieli nad tym i dywagowali do późnego wieczora. Theo w końcu zasnął na podłodze obok kanapy, a skrzat domowy Zabiniego rozpaczał, że nie wystarczy im eliksiru na kaca po tych wszystkich butelkach Ogdena, ale nim Draco - widząc nieco podwójnie - ruszył do kominka, ich plan odwetu był dokładnie przemyślany i gotowy do realizacji. Postanowili zacząć spokojnie… Od sobotniego meczu.

Gdy jego blondwłosy przyjaciel wyszedł z jego apartamentu, Blaise mimo znacznego upojenia, westchnął cicho i uśmiechnął się sam do siebie. Teraz miał już pewność, że jakakolwiek randka z Hermiona Granger nie wchodziła w grę. Ale to dobrze, że Draco wreszcie chciał odważyć się sięgnąć po to, czego od bardzo dawna wyraźnie pragnął.


📛📛📛

Oto i rudna pierwsza ślizgońskich planów na odwet 😆 Druga będzie już jutro 😉 Miłej reszty dnia! 

V.

47 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Po pracy czas na komentowanie 😂
      Super się zapowiada! Chociaz zdziwiło mnie Blaise który chciał się umówić z Hermiona. Mam nadzieję że poznamy jutro cały ich genialny plan!
      Weny jak zawsze! 😍

      Usuń
  2. Jaaaaa!!! Jak zawsze fantastyczne! ❤️
    Już nie mogę się doczekać jutra🙆🏼‍♀️

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja! Niebwien jak ty to robisz ale interakcje tej trójki są obłędne. Może pomyślisz o opowiadaniu skupionym bardziej na przyjaźni Ich Troje ;) jest już w prawdzie jedno. Ale z tematem nieco mniej mrocznym to co Ty byś stworzyła byłoby bezkonkurencyjne. Czy w TNMŻ czy tutaj, dla mnie relacja między tymi facetami jest MEGA! Oby tak dalej i więcej! Nie mogę się doczekać co wężyki wymyśliły;) Jeszce raz wielkie dzięki uratowałaś dzisiejszy deszczowy i depresyjny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega! Już się nie mogę doczekać co oni wymyślili, żeby upokorzyć Tobą! Czekam do jutra.
    Lilak

    OdpowiedzUsuń
  5. Super historia, nie mogę się doczekać jutra!!! 🤩

    OdpowiedzUsuń
  6. To było cudowne 🥰🥰🥰 czekam z niecierpliwością do jutra 😊🥰

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne czekam na kolejne rozdziały. Ślizgońska trójca rządzi. Biedna Hermiona. Nigdy nie lubiłam Wesleya już od pierwszego tomu Harrego Pottera. Zawsze miałam wrażenie że on się z Harrym tylko dla korzyści przyjaźni

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie mogę doczekać się pozostałych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  9. ❤💚 Codziennie dawka energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🔋
    #wenadlaOPC-ROS ❤💚
    #wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
    #wenadlaTNMŻ ❤💚
    #wenadlanowości ❤💚
    #wenadlaVENIIKA ❤💚
    #zdrowiedlaNeski ❤💚

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ta głupia pinda podniosła mi ciśnienie😡 Niech nasza trójka Ślizgonów zajmie się nią i Weasleyem☠️ Już nie mogę się doczekać!!

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest absolutnie fenomenalne 🥰🥰 kocham przekomarzanki naszych kochanych slizgonow. Uwielbiam kiedy są pokazywani w takim świetle 😍 już nie mogę się doczekać ich odwetu 😁😁😈😈 aż zacieram ręce 🤲

    OdpowiedzUsuń
  12. No i super, mnie się bardzo podoba ten plan na ślizgoński odwet. :D
    A Ron i ta cała Giselle powinni się w piekle smażyć za takie coś. 😡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukują już dla nich miejsce obok Voldka, mówię Ci 😁

      Usuń
  13. Naprawdę było mi zawsze żal Rona, bo gdzie on do Draco, ale przez to opowiadanie mam ochotę to ukatrupić 🤬🤬🤬 serio jak to możliwe że on tak wszystkich oszukał, daje im jakoś eliksir ??? Chociaż mam nadzieję że Hermiona nie da sobą tak pomiatac

    OdpowiedzUsuń
  14. JA nie mogę się doczekać co oni tam wymyślą te ślizgońskie wężyki 😊

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekałam. Czekałam i się doczekałam 😚😂
    Intrygi, zemsta a w tym wszystkim czai się miłość 😎
    No rozkręcają się chłopaki, coś czuję że będą mieć genialny pomysł na zniszczenie łasicy. 😈
    Biedna Hermiona... Ale mino wszystko klasę wciąż pokazuje. Jestem pewna że skończy się dobrze alei tak się stresuje. Idę szybciej spać by jutro już nastało i bym mogą czytać ich losy ♥️❤️🙏😎

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja chcę już ten mecz quidditcha. Powiedz że będzie szczegółowo opisany 🙏🙏🙏
    Rozdział pierwszym cudowny, genialny, dokładnie taki jakiego się spodziewałam 💕💞

    OdpowiedzUsuń
  17. Cu-do-wne, ślizgoński odwet brzmi idelanie

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekałam na ten rozdział od rana i się doczekałam. Te ślizgońskie intrygi są the best. I Blaise taki cudowny przyjaciel 🙂

    OdpowiedzUsuń
  19. Interakcja ślizgonów wprost idealna 🥰. Uwielbiam takich zgrywusów.
    Czekam na kolejne części 🙂.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mega! Dzisiaj dopiero zaczęłam czytać. Już nie mogę się odczekać jutra 🤩🥰

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak ja uwielbiam relacje naszych 3 Wężyków😁😁są najzwyczajniej genialni 😍
    Ogolnie nigdy nie przeszkadzała mi negatywna postać Rona. I nadal tak jest. Ale teraz mam do niego niesmak ogromny....
    To co teraz robisz Hermionie że swoją żona jest zwyczajnie okropne....podłe i Chamskie....
    Luicze na to,ze chłopaki utrą mu nosa😡😡
    I nasz Smoczek znajdzie szczęście 😜😜💜

    OdpowiedzUsuń
  22. Nieźle nieźle. Ślizganie w akcji 🐍🖤 Gruchę szkoda mi Blasie ale on sobie poradzi a Draco by się załamał 🥰 Czekam na kolejne rozdziały ❤️

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale to cudowne! I Theo ależ się uśmiałam 😅
    Ron i ta jego żonka ugh! I Potter przyjaciel od siedmiu boleści i boli mnie fakt że Ginny tak się zachowała a przecież były przyjaciółkami 💔 Czuje że ten odwet ślizgonski to będzie mistrzostwo! Już nie mogę się doczekać jutra

    OdpowiedzUsuń
  24. Matko ale mi było trzeba tego ślizgońskiego humoru!!! 🤣🤣🤣
    Trzej przyjaciele normalnie kocham ich na zabój 😁
    Biedna Hermiona, z której strony nie chciała zadziałać tam pojawiał się problem ☹
    Ale nadchodzą ślizgoni i ich genialne plany 😁
    Nie mogę sie doczekać co takiego wymyślili 😁
    Już bym chciała przeczytać całość 😍

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam jak oni się tak przekomarzają, a do tego motyw zemsty. Moje ślizgońskie serduszko tańczy z radości 💚 No to czekamy do jutra, by zobaczyć co nasze srebrne trio wykminiło

    OdpowiedzUsuń
  26. Co za ślizgoni. Chyba każdy chciałby mieć takich przyjaciół jak Draco i super, że Hermiona już z nim normalnie rozmawia. 😂 Czekam, bo zapowiada się ciekawa historia!

    OdpowiedzUsuń
  27. Uwielbiam! Czekam na więcej! To opowiadanie to kolejne Twoje mistrzostwo! ❤️
    I do tego mam co czytać w szpitalu, wiec to rozjaśnia mi dzień trochę

    OdpowiedzUsuń
  28. Och humorek jest najlepszy 😂 a to jak Herm wygląda i się zachowuje aż smutno się robi 🥺 ludzie są okropni zamiast zająć się sobą to robią innym przykrość

    OdpowiedzUsuń
  29. Ostatnio nauka mnie całkowicie pochłonęła ale już nadrobiłam zaległości! 😻😻 I jak tu doczekać się do jutra? Kolejna wciągająca historia do kolekcji ulubionych opowiadań się szykuje ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  30. No nie, taka stłamszona Hermiona?! Oni muszą wydobyć z niej jej pazur! Już oni się na ich odegrają 🙈 co to się będzie działo dalej...

    OdpowiedzUsuń
  31. zachowanie Giselle przypomina bardziej zachowanie jakiegoś dziecka, a ona jest podobno dorosłą kobietą, ogólnie to co ona i Ron robią Hermionie jest wstrętne, na szczęście Ślizgoni mają plan - pojawił się ten tytułowy Odwet 😅
    przyjaźń między chłopakami jest świetna, a te ich docinki są genialne i zabawne 😅
    nie mogę się doczekać jutrzejszego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja od rana czekam na drugą część 😂😂😂twoje opowiadania są mistrzowskie... Jestem ciekawa co slizgoni wymyślili

    OdpowiedzUsuń
  33. Genialne! Jeśli tylu ślizgonów podchodzi do jednego odwetu to to będzie musiało być ostre i wredne! 😅
    Lecę czytać dalej co oni wymyślili xdd

    OdpowiedzUsuń
  34. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚

    OdpowiedzUsuń
  35. Draco nam dorasta! taki odważny zaprosił Hermionę na herbatkę, prawdziwi Anglicy :D tego, że to właśnie Ślizgoni będą planować odwet na Ronie za Granger się nie spodziewałam! ale to może być jeszcze bardziej ciekawe, a na pewno kreatywne :D
    jednocześnie bardzo mi szkoda Hermiony, dosłownie zgasła, cała ;c to mega przykre co oni jej robią, w zasadzie za nic, przecież to ona jest ofiarą! ale jakimi ron z giselle są wytrawnymi manipulatorami. liczę na srogą zemstę! :D

    OdpowiedzUsuń
  36. Głupi blondas - padłam 🤣
    No i to się nazywa misja! Liczę, że Rudzielec i Potter dostaną za swoje z dużą nawiązką. Ale kiedy w tą misję jest zaangażowane trio ślizgońskie to zemsta będzie na pewno udana ♥️

    OdpowiedzUsuń
  37. To oni powinni zniknąć - ale kto pod kimś dołki kopie, ten sam w nie wpada. Już Smok z Diabełkiem tego dopilnują 💚😈

    OdpowiedzUsuń
  38. Niesforny mały paw 😂😂😂😂🤣🤣🤣🤣🤣 ślizgońskie trio w twoim wykonaniu to najlepsza rzecz jaka spotkała magiczny świat 🤩

    OdpowiedzUsuń
  39. Co za podła świnia 😤 czekam aż dostanie za swoje

    OdpowiedzUsuń
  40. Ta francuzeczka działa mi na nerwy i jestem jednocześnie wkurzona na Granger, że nie reaguje. Jednym machnięciem różdżki by ją rozwaliła... Ale wiem, chce spokoju, eh...
    A Blaise, moje słoneczko, coraz bardziej mi się podoba🖤 No cudowny jest chłop! Cała trójca miodzio, ale Diabeł wygrywa!

    OdpowiedzUsuń
  41. Po raz enty cieszę się że nadrabiam bo mam całą historię jak na tacy 🤩🤩🤩🤩
    Nasze cudowne Trio 😍😍😍
    Szkoda że Hermiona musi tak cierpieć ale cieszę się że mimo jej sytuacji nie wyszła Ci ona w wersji płaczki z depresją. Ważne jest to że mimo tych okropieństw nadal przedstawia się jak ona tylko zmęczona sytuacją.. jest to naturalne bo nie jest z kamienia i choć jest silna to ma prawo po tym wszystkim czuć rezygnację i brak nastroju na cokolwiek. Choć wystarczy jedna iskra czytaj Draco i jego przyjaciele a Hermi powróci silniejsza bo z całym zapleczem węży 😈🥰🥰🥰

    OdpowiedzUsuń
  42. "z opanowaniem… Swojego niesfornego małego pawia… " UMARŁAM! :D hahahahaha mały paw Dracona!
    Theo... pierwszy raz chyba spotykam się z tym, że jest taki głupiutki... A PRZY TYM TAKI UROCZY!
    Już nie mogę się doczekać tego odwetu - mam nadzieję, że oboje popamiętają!

    OdpowiedzUsuń