wtorek, 19 października 2021

Miniaturka - "Nie odzyskasz straconego"

Dedykacja: Dla wszystkich osób, które mają wkrótce zamiar rozpocząć swoją przygodę z pisaniem 💗😊


🌹🌹🌹

Stał tam i patrzył, choć na sam widok oczy lekko zachodziły mu łzami.

Patrzył, jak inny mężczyzna zajmuje jego miejsce przy jej boku. Patrzył, jak on ujmuje jej dłoń i składa pocałunek na policzku, pięknej brunetki o kręconych włosach, elegancko dziś upiętych pod koronkowym welonem. Patrzył, jak oczy dziewczyny błyszczą szczęściem, gdy z czułością uśmiechała się do człowieka, który stał w miejscu, gdzie to właśnie on powinien teraz być. Patrzył i jedyne czego chciał, to krzyczeć w proteście o to, że mu to wszystko zabrano.

To było jego miejsce. Jego rola w jej życiu. To właśnie on powinien tam teraz stać. To on miał prawo być dziś dumny z tego, że wolno mu było stanąć wraz z tą wyjątkową kobietą w najważniejszym dniu jej życia. To on i jego rodzina powinni być zaangażowani w organizowanie tej pięknej uroczystość. To jego matka miała być tą, która miała pomagać w wyborze kwiatów i dekoracji i to ona powinna teraz stać w pierwszym rzędzie i szlochać w koronkową chusteczkę, wzruszona. Odebrano mu to wszystko, nawet nie dano szansy… Wszystko było tu źle!

Nie wiedział jak to się stało, że to tak bardzo nie wyszło. Przecież to właśnie on, miał kiedyś doskonałą okazję by być kimś wyjątkowym i kochanym w życiu tej cudownej brunetki, która w białej sukni za chwilę miała przejść do ołtarza. To był najważniejszy dzień w jej życiu i to on powinien móc w nim w pełni uczestniczyć, a nie stać tylko w jednym z dalszych rzędów, wraz z dwoma setkami zebranych tu dziś gości, jakby był tylko nic nieznaczącym dalekim krewnym.

Kiedy dokładnie to wszystko tak źle się ułożyło? I dlaczego dopiero dziś do niego dotarło, jak wiele stracił, nie będąc osobą, która ma na tyle odwagi, by zawalczyć o swoje szczęście, mimo tego, że miał je na wyciągnięcie ręki? Dziś mógł tylko nienawidzić siebie za powściągliwość. Mógł w kółko i wciąż  żałować tego, jak wiele stracił, już w pierwszej chwili, gdy postanowił się usunąć z jej życia.

Stchórzył i uciekł, nie dając sobie nawet szansy na odkrycie, że z nią mógł mieć wszystko, bo ona to właśnie ona była wszystkim…


🌹🌹🌹

Powoli odszukał w tym tłumie, wiedząc, gdzie najpewniej będzie. Stała w pierwszym rzędzie, zaraz obok swojej szlochającej teściowej. Dumna i wciąż piękna, patrzyła z czułością na córkę, która stała już w drzwiach tej wspaniałej katedry. Obok niej czekało puste krzesło… Ono też powinno być jego. Poczuł złość. Dlaczego na niego nie zaczekała? Dlaczego nie dała mu więcej czasu na pogodzenie się ze swoimi uczuciami? Dlaczego zakochała się w innym mężczyźnie i stworzyła z nim rodzinę, a o nim zapomniała? Dlaczego…?


🌹🌹🌹


Kilka razy w jego życiu poczuł się tak, jakby los z całej siły kopnął go w brzuch. To były bolesne wspomnienia, ale cały ten dzień dla niego taki był, więc co mu szkodziło powspominać?

Pierwszy raz, gdy tak się poczuł było to wtedy, gdy powiedziała mu, że jest z nim w ciąży. Minęło dopiero półtora roku od zakończenia wojny. Jednak wtedy ich związek wciąż był bardzo niestabilny, a presja rodziny i przyjaciół wciąż mocno na nich oddziaływała. On dopiero co dostał wymarzoną szansę na zostanie udziałowcem dobrze zapowiadającej się drużyny Quidditcha, ale pozycja ta wiązała się z wieloma podróżami. Jak mógł wpakować się w takiej chwili w pieluchy i nieprzespane noce? Nie było takiej opcji! Wiedział jednak, że mimo jego racjonalnych argumentów i prób jej przekonania, ona nigdy nie usunęłaby tego dziecka. W złości wykrzyczał jej, że zrobiła to specjalnie. Zarzucił, że chciała go w ten sposób usidlić i przywiązać do siebie. Nazwał ją naprawdę okropnie i wypomniał wszystkie ich konflikty z przeszłości…

Po tym odeszła, co wcale go nie zdziwiło. Zawsze miała w sobie tę cholerną dumę Gryffindoru. Wiedział też, że nie odezwie się do niego pierwsza, jeśli on sam tego nie zrobi. Postanowił odpuścić i dać sobie trochę czasu na przemyślenie całej sprawy.

Wir jego nowych obowiązków, treningów, wyjazdów i pomeczowych imprez z drużyną wciągnął go bez reszty i nim się spostrzegł, dotarła do niego krótka informacja, że niedawno urodziła mu się córka. W jednym zdaniu dodano tylko, że była śliczna jak jej matka, ale odziedziczyła jego oczy. Nic więcej.
Upił się wtedy do nieprzytomności i bardzo mocno zastanawiał się nad tym, czy jakoś odezwać się do swojej byłej dziewczyny i poprosić ją o spotkanie, a być może nawet możliwość zobaczenia dziecka…
Jednak już następnego dnia, wyjeżdżał na kolejny sezon rozgrywek do Irlandii i postanowił odłożyć ten temat na później. A później, na jeszcze później…

Drugim ciosem w brzuch było to, gdy jego matka niby mimochodem przy sobotniej herbacie wspomniała mu, że jego była i ich córka wracają z powrotem do Anglii. Zaraz po urodzeniu małej zostały przez trzy lata we Francji, ale teraz na nowo planowały zamieszkać w Londynie. To była dość gorzka pigułka do przełknięcia, ale bywał w mieście na tyle rzadko, że postanowił na razie się tym nie przejmować. Kto wie? A może wreszcie kiedyś zdobędzie odwagę i pójdzie z nią porozmawiać? Przez cały ten czas miewał wiele przelotnych romansów, ale nigdy nie zapomniał jak dobrze mu było z piękną brunetką, którą tak bardzo kiedyś pokochał… Wciąż jednak nie potrafił wzbudzić w sobie dość determinacji, by pójść i ją przeprosić. Nadal sądził, że będzie ku temu lepszy czas.

Kolejny cios spadł na niego już pół roku później, wraz z poranną gazetą. Było w niej zdjęcie jej i jego. Ona – kobieta jego życia i matka jego córki, stała pod jakąś kawiarnią w objęcia nie kogo innego, tylko jego zaprzysięgłego wroga. I choć od szkoły minęło wiele lat, on nadal nienawidził do szpiku kości tego, że ona przyjaźniła się kiedyś z tym skończonym idiotą. Kłócili się wtedy o to zaciekle. Najwyraźniej teraz jednak ta dawna przyjaźń miała zamienić się w coś więcej, patrząc po sposobie, w jaki on trzymał ją w swoich ramionach.

Gdy po kolejny pół roku usłyszał o ich zaręczynach, to nie był cios… To był łomot, który sprawił, że kilka dni leżał nieprzytomny w upojeniu alkoholowym.
Jego matka była z niego bardzo niezadowolona, zwłaszcza, gdy po wielu przemyśleniach, oświadczył, że nie zrobi nic, by ją przed tym powstrzymać. Nawet jeśli chciała wyjść za tego debila. Nawet jeśli on chciał zaraz później adoptować jego córkę i nadać jej swoje śmieszne nazwisko. Nawet jeśli jedyne o czym mógł myśleć, to tylko to, by móc go bezkarnie zabić…

Miał wrażenie, że przez lata nauczył się ignorować wszelkie informacje o życiu kobiety z jego przeszłości i o jej nowej rodzinie. Sam rozwijał się bardzo dobrze, zapominając wreszcie o swojej powojennej traumie i pomnażając swój znaczny majątek z każdym rokiem. W końcu dorósł do tego, by móc się ustatkować i założyć własną rodzinę, jednak żadna z panienek z jakimi się dotychczas spotykał, nie mogła dorównać tej, którą kiedyś tak mocno pokochał… Starał się nie słuchać o tym, że podobno była szczęśliwa w małżeństwie, ani o tym, jak jej kariera uzdrowiciela nadbierała rozpędu, czy wreszcie o tym, że podobno ponownie zaszła w ciążę, tym razem ze swoim mężem, sprawiając, że jego córka miała mieć rodzeństwo.

I gdy już myślał, że uodpornił się na to wszystko, spadł na niego kolejny cios. Bolesny bardziej, niż gdyby przegalopowało po nim stado rozwścieczonych hipogryfów.

Kobieta, z którą się wtedy spotykał, miała w Hogwarcie dwunastoletniego syna, który właśnie przyjeżdżał do domu na ferie świąteczne, a on postanowił towarzyszyć jej na dworzec, by pomóc jej go odebrać. W ogóle nie pomyślał wtedy o tym, że przecież jego własna córka też uczęszczała wciąż do tej samej szkoły.

Dopiero, gdy ją zobaczył, gdy wysiadła z pociągu, dotarło do niego, że to pierwszy raz, gdy widzi na żywo swoje własne dziecko. Była równie śliczna, jak jej matka w tym wieku, z rumianymi policzkami i dziko rozwianymi lokami… I przeszła obok niego zupełnie obojętnie, jakby był tylko obcym w tłumie, a nie jej rodzonym ojcem. Odwrócił się za nią i zobaczył, jak biegnie w stronę wysokiego, postawnego mężczyzny, który zachęcająco otworzył ramiona.

-Tatusiu! – zapiszczała z entuzjazmem, a on roześmiał się łapiąc ją w objęcia, jakby naprawdę należała do niego.

- Cześć skarbie! Tak wspaniale cię widzieć! Tak bardzo się stęskniłem! Słowo daję, że chyba znów urosłaś od września! – mężczyzna zaśmiał się i lekko pociągnął za jeden z jej uroczych loczków.

- Widzisz! Już długo nie będziesz mógł mnie nazywać swoją maleńką córeczką! – droczyła się, pokazując mu język.

- Zawsze będziesz moją maleńką córeczką, kochanie – odpowiedział z czułością. – Daje ten kufer i ruszajmy do domu, bo twoja matka i tak bardzo ubolewała, że nie mogła odebrać cię dziś razem ze mną. Niestety twój brat znów skręcił wczoraj kostkę na swoim treningu…

- A mówiłam wam, że on nie powinien grać w piłkę? Ma dwie lewe nogi! – zaśmiewała się, łapiąc mężczyznę pod ramię i szczebiocząc wesoło wyprowadziła go z peronu.

Ból, jaki odczuł na ten widok, prawie go powalił. Dopiero wtedy zrozumiał, że nie tylko stracił szansę na miłość i życie u boku cudownej kobiety, ale również szansę na miłość i byciem kimś bardzo ważnym w życiu swojej jedynej córeczki.

Postanowił, że pójdzie i porozmawia z nią w jej siedemnaste urodziny. Miała być już wtedy pełnoletnia i ani jej matka, ani tym bardziej ojczym nie mogli stanąć mu na drodze. Nie zdobył się jednak na to, gdy dotarły do niego plotki, że rozpowiadała, że po ukończeniu szkoły miała zamiar zacząć pracować w rodzinnym biznesie, który stworzył ten dupek, który ją adoptował. Nie mógł uwierzyć, że chciała poświęcić swoją przyszłą karierę i niebywałą inteligencję, by pomóc promować to jego śmieszne, nic nie warte nazwisko! Był wściekły i nie potrafił zdobyć się na to, by podejść do niej i bez złości porozmawiać o tym, co miał jej do zaofiarowania.

Był bardzo majętnym człowiekiem, a jego biznes przez lata szedł świetnie. Mogłaby to wszystko odziedziczyć, bez konieczności dzielenia się majątkiem z bratem czy kimkolwiek innym z rodziny. Mogła mieć do wszystko i przyjąć wreszcie prawnie należne jej nazwisko i godne miejsce w świecie czarodziejów… Nie wiedział tylko jeszcze, jak ma jej przedstawić tę propozycję.

Wreszcie jednak nadszedł ten dzień, gdy nie mógł już dłużej szukać ucieczki, czy wymówek. Stało się to dość nagle… Był akurat w swoim biurze, gdy źle się poczuł i osunął się na podłogę. Obudził się w Świętym Mungu, a uzdrowiciele poinformowali go, że miał poważne problemy z sercem. Lata picia whisky, nieprzespanych nocy i palenia najlepszych cygar, sprawiły, że jego organizm się zbuntował. Obawiając się, że może mu się pogorszyć, albo może nawet nie przeżyć, poprosił swoją matkę, by spróbowała załatwić mu rozmowę z córką… Chciał ją zobaczyć i porozmawiać z nią choć raz, nim jego życie miałoby się skończyć.

To było dziwne, gdy się pojawiła. Była uprzejma, dobrze wychowana, inteligentna i śliczna, ale miała też kilka cech, które mocno przypominały mu młodzieńcze oblicze jej przeklętego ojczyma i to wcale mu się nie podobało.

Zapytał ją czy mógłby jednak znaleźć miejsce w jej życiu.

Zapytała go, po co mu ono teraz, skoro nigdy go nie chciał.

Zdobył się na szczere przeprosiny.

Ona jak przystało na córkę jej matki, zdobyła się na wybaczenie.

Widywali się czasem i to było nawet miłe. Nazywała go po imieniu i nie opowiadała mu z zbyt wiele o swoim życiu, ale zdawała się lubić jego obecność i usiłowała w pewien sposób nawiązać z nim więź. Starał się ją zachęcić do przejścia do pracy w jego firmie albo do zamieszkania jeśli zechce w jego pięknym domu, ale zawsze grzecznie mu dziękowała. Gdy chciał spędzić z nią jej urodziny, przeprosiła, ale wyjaśniła, że matka i ojciec zabierają ją z tej okazji do Francji. Gdy stamtąd wróciła, a jemu wreszcie udało się zabrać ją na urodzinową kolację, powiedziała mu z entuzjazmem, że się tam zakochała.

Od razu nie spodobał mu się wybranek jej serca i nie podobało mu się, że jego maleńka córeczka miałaby poślubić kogoś, kogo pochodzenia nie aprobował. Nie mógł jednak się głośno przeciwstawić, by nie jej nie urazić i nie stracić nawet tej wątłej nici porozumienia, jaką zawarli.

Pogratulował jej, gdy po kilku miesiącach oświadczyła mu, że odbędą się jej zaręczyny. Nie był zadowolony, ale fakt, że zarumieniła się i delikatnie podsunęła mu kremową kopertę z zaproszeniem, rozgrzał jego zgorzkniałe serce. Czy naprawdę chciała, by tam był? To musiało coś znaczyć!

Kupił jej najwspanialszy prezent jaki ojciec mógł dać córce z tej okazji – własne mieszkanie. Chciał wręczyć jej go przy wszystkim w samym środku przyjęcia, tak by zostać zauważonym, ale cały jego entuzjazm opadł, gdy jej wymuskany francuski narzeczony oficjalne poprosił o zgodę na jej poślubienie nie kogo innego, tylko tego przeklętego dupka - jej ojczyma. A on patrząc surowo na wybranka WCALE NIE SWOJEJ córki, wreszcie wydał swą łaskawą zgodę, na co ona rzuciła mu się ze łzami w oczach w ramiona. Jej matka równie wzruszona biła im brawo, a później ucałowała usta męża, wtulając się z czułością w jego bok i obserwując, jak ich córka wiruje z narzeczonym po parkiecie w pierwszym tańcu. Wyglądała wtedy na taką szczęśliwą…

 
🌹🌹🌹

Przerwał swoją wycieczkę po wspomnieniach i znów odszukał ją w tłumie. Wyglądała naprawdę pięknie w eleganckiej, bladozłotej sukni. To jednak budziło w nim tylko większą złość. Od kiedy za sprawą jego powrotu do życia ich córki została zmuszona do kolejnych interakcji z nim, traktowała go tylko uprzejmie, jakby faktycznie był jej dawnym znajomym, a nie mężczyzną, z którym kiedyś chciała połączyć swoje życie. To właśnie ona była tu tą, którą chciałby móc o to wszystko obwinić. To ona nie spróbowała zawalczyć. Może mogła jakoś bardziej pokazać mu, jak wiele mógł stracić? Dlaczego się poddała? Jak bez zawahania mogła oddać jego miejsce w życiu jej i ich córki innemu mężczyźnie? Wciąż tylko pytał - dlaczego?

🌹🌹🌹

Jednak zrobiła to. Pozwoliła zabrać to wszystko, temu samemu mężczyźnie, który właśnie teraz miał odprowadzić jego małą córeczkę do ołtarza i oddać ją w łapy jakiegoś czystkrwistego wymoczka. To właśnie on… Jego szkolny rywal i jednej z najbardziej znienawidzonych przez niego ludzi na świecie, był tym, którego jego córka nazywała ojcem i którego kochała całym swym dobrym sercem.

To był najboleśniejszy cios w brzuch, gdy po oddaniu mu aktu własności mieszkania – mówiąc, że nie może przyjąć tak wiele, a poza tym jej ojciec już podarował im kamienicę w centrum Londynu z okazji ślubu, wręczyła mu zaproszenie na ślub, jakby był tylko jednym z tłumu nic niewartych gości.

Przełykając i nieco się denerwując, zaofiarował swoją chęć pomocy lub sfinansowania uroczystości. Uśmiechnęła się i sięgnęła przez stół po jego dłoń.

- Dziękuję ci bardzo, naprawdę to doceniam, ale ślubem zajmuje się babcia, a mama i tata kazali jej nie ograniczać się w kosztach. Rodzice są bardzo szczęśliwi, mogą wydać mnie za mąż, za mężczyznę, którego kocham.

- To nie jest twój ojciec! – wybuchnął. - To nie on powinien wydawać cię za mąż! – Nie mógł jużdłużej ukryć swojego zdenerwowania. – To nie on…

- Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale on jest moim ojcem. – przerwała mu ostro. – Jedynym jakiego miałam. Adoptował mnie gdy miałam cztery lata i od tamtej pory nawet raz nie zanegował tego, że jestem jego córką. Dał mi swoje nazwisko i zawsze traktował na równi z bratem. Kocham go tak samo mocno, jak kocham moją mamę.

- Ale nie możesz…!

- Doceniam to, że mimo wszystko chciałeś wrócić do mojego życia i że naprawdę się starasz. – Dziewczyna podniosła się z miejsca. – Ale to Draco Malfoy jest moim prawdziwym ojcem i to on odprowadzi mnie tego dnia do ołtarza. Jeśli nie chcesz przyjść to zobaczyć, zrozumiem… Wiedź, że jednak naprawdę chciałabym cię mieć w tym dniu wśród moich gości, bo mimo wszystko jesteś mi na swój sposób bliski Ron – Rose Helen Malfoy spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem. – Daj mi znać czy przyjdziesz, ok? Muszę już lecieć. Na razie! – pomachała do niego, po czym wyszła z restauracji, w której wspólnie jedli tego dnia lunch.

Ron sięgnął po serwetkę, choć łzy, które szczypały jego oczy nie chciały spaść. Właśnie zrozumiał, że pomimo tego jak bardzo by się starał, nie mógł odzyskać już tego, co na własne życzenie stracił. Było na to już dawno za późno.

🌹🌹🌹

Orkiestra zaczęła grać wspaniałego marsza weselnego, a Draco Malfoy dumny i wyprostowany, zaczął prowadzić córkę do ołtarza, przy którym stał już jej narzeczony. Rose błyszczała niczym najjaśniejsza z gwiazd. Dosłownie promieniała szczęściem, choć jej oczy cały czas były lekko wilgotne. Ron znów spojrzał na Hermionę, która właśnie wycierała łzy w swoją koronkową chusteczkę. Ona też wyglądała na przeszczęśliwą, gdy jej mąż całował Rose w policzek, zanim podał jej dłoń przyszłemu mężowi. Ron śledził to, jak Draco odszedł na swoje miejsce. Gdy tylko znalazł się obok Hermiony, jego ramię owinęło się wokół jej talii, a on skradł krótki, niezbyt ostentacyjny pocałunek z ust żony. Ron stał za daleko, by mógł choć spróbować odczytać z ruchu warg co jej powiedział, ale coś mu jednak mówiło, że były to tylko dwa słowa. Te same dwa, które on powinien powiedzieć Hermionie, gdy tylko oznajmiła mu, że nosi pod sercem ich cudowną córeczkę. Od samego początku powinien tak zrobić… Dziś jednak po tym wszystkim mógł mu pozostać już tylko żal. Nie było już żadnego sposobu, by mógł w pełni odzyskać swoje stracone życie.  


🌹🌹🌹

Hej, Hej 😋

Postanowiłam sobie dzisiaj poświęcić godzinkę i "popełnić" tę miniaturkę, bowiem niedawno po latach przeczytałam miniaturkę "Daddy's Little Girl" autorstwa: LoveBoughOC (w polskim tłumaczeniu - irlandka94), która pozostawiła we mnie pewien niedosyt oraz przypomniała mi moja niedawną rozmowę z koleżanką, na temat prowadzenia panny młodej do ołtarza. 

Wiem, że wiele z Was mogłoby zawiedzionych, że znów chodziło o Rona - ale jak mówiłam, wizja "urodziła się", po lekturze DLG i tak jakoś nie chciałam jej na siłę zmieniać. Jestem jednak pewna, że tekst jest na tyle uniwersalny, że możecie wpasować w niego każdego innego bohatera lub nawet odwrócić go - bo specjalnie pisałam, że Ron jest bogaty i szanuje swoje nazwisko jako bohater wojenny 😋

Mam nadzieję, że teks umilił komuś te minuty, które poświęcił na jego przeczytanie. 

Jutro o podobnej porze wracamy do "Przyrzeczonej". 

Wielkie buziaki! 😘

Venetiia 

 

52 komentarze:

  1. Naprawdę się cieszę, ze to jednak Ron okazał się tym, kto zostawił Hermione, bo cały czas nie byłam pewna i ze zniecierpliwienia tą niewiedzą „połknęłam” tę miniaturkę w rekordowo szybkim tępie😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam podobne, ale twoja wersja jest rewelacyjna. Bardzo miło sie to czytało i mimo że były to gorzkie żale. Nadal opisywało Dramione;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam pomysł na napisanie tej miniaturki z perspektywy Draco i Hermiony w tym samym uniwersum :)

      Usuń
  3. Wzruszyłam się 🥲. Piękna miniaturka.
    Taka troche inna od wszystkich które czytałam na tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna miniaturka, już od pierwszego momentu miałam nadzieję, że to Ron jest tym, który chciałby być na miejscu Draco. Wzruszająca i piękna. Jestem zakochana w imieniu córki ♥️

    OdpowiedzUsuń
  5. Draco jest cudowny w tym opowiadaniu ❤️ "nie ważne kto cię urodził tylko kto cię wychował" 🥰

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze przeczuwałam to ze nie bedzie perspektywa Draco. Bo jak widać nie potrafisz zawieść swoich czytelników,którzy kochają szczęśliwe zakończenia. 🥰 miniaturka inna niż wszystkie jakie do teraz przecxytalam ale bardzo oryginalna. I bardzo fajnie lekko napisana,ze nawet nie wiem kiedy przeleciała mi cala i ja skonczylam. Ron zaprzepaścił wszystko przez swoją niedojrzałość i głupotę. Jest bogaty i w ogóle ale co mu do tego jak nie ma milosci ani dziecka. Gdyby nie to ze zrezygnowal z tego to teraz byłby moze szczęśliwy. A tak to nie ma nic. Szkoda mi się trochę go zrobiło,ale sam do tego doprowadził.

    OdpowiedzUsuń
  7. O jezu miałam chwilę zawahania czy ten, który zostawił Hermionę to Draco czy Ronald, ale sobie wmawiałam, że nie zrobiłabyś nam tego😂😂😂🙏
    Piękna miniaturka ❤ chociaż przyznam szczerze, że nie mogę znieść tego jak Ron jest przed Draco, że dotyka Hermionę... brrr..😖😖
    Zawsze tylko Dramione ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Do samego końca bałam się, że to jednak Draco odpuścił a Ron zajął jego miejsce. Kamień spadł mi z serca, gdy okazało się na odwrót.
    Cudownie napisana miniaturka🙂

    OdpowiedzUsuń
  9. ❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC
    #wenadlaOPC-ROS ❤💚
    #wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
    #wenadlaTNMŻ ❤💚
    #wenadlanowości ❤💚
    #wenadlaVENIIKA ❤💚
    #zdrowiedlaNeski ❤💚

    OdpowiedzUsuń
  10. Od samego początku do myślałam,że to Draco jest tym złym i niedobrym który,zostawił i skrzywdził Hermionę....
    Ale się zdziwiłam kiedy się okazało,że jednak chodzi o Rona...
    A Draco znow wykor,ystal sytuavje,by zdobyć to czego najprawdopodobniej chial od zawsze 😜❤
    Bardzo miło miniaturka,choć z gorzkimi wyznaniami. Ale i takie są potrzebne 😁😁
    Dziekuje 🚀🚀🚀🚀

    OdpowiedzUsuń
  11. O Boziu, tylko modliłam się żeby to nie był Draco, bo poprostu bym wyła jak bóbr 🤭
    Świetnie i bardzo lekko się czytało ta miniaturkę. Rewelacyjnie opisane emocje Rona, który jak zawsze zresztą pokazał swój debilizm i wybuchowy charakter, czym spierdzielił sobie życie. A dobrze mu tak! Zostawić w takim stanie Hermionę, a później się dziwi, że ona życie szczęśliwie sobie ułożyła. Kretyn.
    Jestem bardzo za, żeby przeczytać relacje tej sytuacji z perspektywy Hermiony i Draco🤗
    ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  12. Od pierwszego zdania bałam się czy to będzie Draco czy Ron!
    Musiałam przewinąć na koniec, żeby sprawdzić i potem już z ulgą wzięłam się za czytanie 😂
    Historia Rose oczami ojca, który nie był ojcem. Super, że Hermiona dała radę i znalazła oparcie w Draco 😊 właśnie takich mężczyzn więcej potrzeba na świecie 😊

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekamy na kolejny rozdział TNMŻ ❤
    Codzienne "psioczenie" się kłania 😘

    OdpowiedzUsuń
  14. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaprzyrzeczona💚
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo przyjemna, przedstawiła jak złe wybory mogą wpłynąć na nasze dalsze życie. Ale fajnie, że jednak było Dramione 😃 czytałam z zapartym tchem, bo zrobiłaś wielka niewiadomą o kogo tutaj chodzi!

    OdpowiedzUsuń
  16. Super, serio. Przyjemna, bardzo dobra do kawki rano :) słodko- gorzka.

    OdpowiedzUsuń
  17. Do samego końca obawiałam się, że może chodzić o Draco. Całe szczęście chodziło o Rona. Tutaj by się świetnie sprawdziło powiedzenie "Nieważne kto spłodził, ważne kto wychował". Bardzo ładna, krótka miniaturka, idealna do sprawienia, żeby poranna herbata czy tam kawa smakowały lepiej. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Rewelacyjna miniaturka trzymająca w napięciu "o kogo chodzi ??!" 😱😰🤭 Super się czytało 🥰😘

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepiękna ❤️
    Krótka , ale treściwa 🥰

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak myślałam, że to o Ronie!
    Świetna, lekka miniaturka!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeju przez cały czas byłam przekonana że to Draco jest tym porzuconym a nie Ron, cudo

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zaczęłam czytać mówię e Draco jest iodiota i jak mógł stracić taką cudowna kobietę... A później jednak to Ron.. Super są takie miniaturki bo do końca nie wiesz kto jest tym idiota hehe

    OdpowiedzUsuń
  23. Zabieram się do czytania 😻😻

    OdpowiedzUsuń
  24. Juz chciałam pisać ze historia bardzo podobna do DLG właśnie! Ale bardzo fajny tekst pokazuje ta druga stronie. I cieszę się że to Ron jest tym złym tutaj! Tak jak w inspiracji
    Dużo weny! ❤

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetne! Cieszę się, że to Ron wszystko spieprzył, bo już się bałam, że to Draco😻

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaprzyrzeczona💚
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA💚

    OdpowiedzUsuń
  28. Przez prawie cała miniaturkę miałam takie "to Ron czy Draco",ale z tyłu głowy miałam nadzieję,że to jednak perspektywa Rona.Ta historia widziana oczami osoby trzeciej jest na swój sposób wyjątkowa. 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  29. Uff dobrze że to był Ron a nie Draco 🙄 super lekka i fajna miniaturka 🥰 a Ron to zawsze był głupi 🤷🏽‍♀️🤦🏽‍♀️

    OdpowiedzUsuń
  30. ❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🔋
    #wenadlaOPC-ROS ❤💚
    #wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
    #wenadlaTNMŻ ❤💚
    #wenadlanowości ❤💚
    #wenadlaVENIIKA ❤💚
    #zdrowiedlaNeski ❤💚

    OdpowiedzUsuń
  31. Do momentu gdy Rose powiedziała, że to Draco Malfoy odprowadzi ją do ołtarza, myślałam, że ta miniaturka jest pisana właśnie z perspektywy Draco 😅 Od razu zmiana humoru o 180 stopni 😄 Miniaturka Daddy's Little Girl jest jedną z moich ulubionych i mega się cieszę, że postanowiłaś napisać coś podobnego, ale z perspektywy Rona. Super pomysł! Czekam na rozdziały pozostałych opowiadań ❤️
    Lilak

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetnie napisane🥰 Mimo, że jest naprawdę dużo opowiadań właśnie z Domem w takiej roli to to mi się naprawdę spodobało ❤️ pozdrawiam 🥺

    OdpowiedzUsuń
  33. O wow, ale super pomysł!! W mojej głowie od początku i tak było wpisane że to historia Rona, bo jakby inaczej, haha. Wiedziałam, że nie rozdzieliłabyś naszego kochanego Dramione.

    OdpowiedzUsuń
  34. Przez cały czas sie bałam że to jednak Malfoy okazał sie takim dupkiem…. a tu jednak Ronald! Jakoś naprawdę mi pasuje do niego to zachowanie jakkolwiek źle to brzmi. W końcu tylko on, sławny, bogaty i nagle dziecko w ogóle nie planowane w złym momencie i dopiero potem rozumie co mógł mieć. A Draco od razu zrozumiał co mieć może ❤️ Przepiękna miniaturka! I bardzo chciałabym przeczytać ją z innych perspektyw nawet Rose 🙈

    OdpowiedzUsuń
  35. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚

    OdpowiedzUsuń
  36. Jako najstarsza twa czytelniczka jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  37. Od początku podejrzewałam, że nie wymienianie postaci z imion jest celowe, później chwilowo straciłam wierę, że to jednak perspektywa Rona po czym uradowałam się jeszcze bardzej, gdy okzało się, że na początku miałam rację

    OdpowiedzUsuń
  38. Tak prosiłam o miniaturkę a dzisiaj odświeżam bloga i jest! Dziękuję! Przez większość tekstu byłam pewna że to Draco został odrzucony, nawet te wzmianki o bogactwie mi pasowały do tej teorii. Cieszę się że się myliłam :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Świetna! Praktycznie do samego końca nie wiedziałam, czy Ron, czy Draco jest tym „przegranym”! Dobrze to opisałaś ❤️

    OdpowiedzUsuń
  40. Po wielu komentarzach widzę, że nie tylko ja nie byłam pewna czy chodzi o Rona czy o Draco, ale końcówka idealnie rozwiewa wątpliwości. 🥰

    OdpowiedzUsuń
  41. Śliczna
    Przez chwilę tylko bałam się, że to Draco jest narratorem, lecz wszystko cudnie wyjaśniłaś

    OdpowiedzUsuń
  42. Tak czułam, że chodzi o Rona, ale momentami nie byłam pewna. No bo majątek, kupno mieszkania, firma, no i udziały drużyny Quidditcha... Ale wiele przemawiało jednak za tym, że to będzie właśnie on. Ron niestety jest takim porywczym typem, który najpierw robi, a potem myśli. Nic się nie zmieniło. Ale pozwolić odejść tak cudownej kobiecie i to w dodatku kiedy była w ciąży... Eh Ronald... i ty masz jeszcze czelność mieć pretensje do Draco o to, że wychował twoją córkę najlepiej jak mógł i dał jej więcej miłości, niż ty byłeś w stanie i chciałeś dać...

    OdpowiedzUsuń
  43. Urocze! A ja bardzo chciałabym poznać ich życie i interakcje Hermiony i Draco z perspektywy Rose:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja już naprawdę zaczęłam wierzyć, że to kolejne z tych nieszczęśliwych dramione, a tu proszę. Naprawdę musiałam dwa razy przeczytać zdanie, w którym padły ich imiona xD ciekawe, naprawdę fajnie poprowadzone🥰

    OdpowiedzUsuń
  45. O jaaaaa! :D NA początku myślałam, że to będzie jakiś sad end... i już miałam do Ciebie pisać z pretensją, że co to ma być :D CUDOWNE!
    Czego można było się więcej spodziewać po Ronie? :D Nie zasługuje w żadnym, ale to w żadnym opowiadaniu na Hermione... w książkach też nie :D

    OdpowiedzUsuń
  46. No przez cały tekst nie było wiadomo kto jest narratorem i choć wszyscy wiemy że nie akceptujesz rozdzielenia naszej pary bo podkreslasz to za każdym razem to szczerze do końca nie byłam pewna czy może tym razem zrobiłaś wyjątek... widzisz co ze mną robisz??? Tak potrafisz mnie zakręcić że jak napiszesz że szary to biały ale taki trochę brudny ale biały to uwierzę że właśnie tak jest 🙈😆😅😘😘

    OdpowiedzUsuń
  47. Jejku czemu ja aż tak nienawidzę Rona, że jak okazało się że to jednak Ron zostawił Hermione a nie Draco to mi ulżyło 😂 miałam łzy w oczach przez cały czas jak czytałam tę miniaturkę, jest świetna 🥰

    OdpowiedzUsuń