czwartek, 16 września 2021

Odpowiedzialność - Rozdział czwarty

Dedykacja: Dla Moniq - z okazji jutrzejszych urodzin! Najlepszego! 💖🎁

Betowała Neska  💚


✨✨✨

Sala balowa dworu Malfoyów była przepięknie udekorowana, a solenizantka ubrana, we wspaniałą, amarantową szatę, brylowała na samej jej środku z gracją i pewnością siebie. Zaproszono całą śmietankę towarzyską magicznego świata, a Hermiona ucieszyła się, że nie wszyscy oni byli czystej krwi. Wiedziała, że po wojnie Draco i Narcyza, bez tyrani Lucjusza, wiszącej nad ich głowami naprawdę zmienili swoje poglądy i nie interesowało ich już pochodzenie ludzi, którymi się otaczali.

Hermiona uśmiechnęła się i podziękowała Anthony'emu za przyniesienie jej kieliszka szampana. Był nienagannym dżentelmenem i czuł się dobrze w jego towarzystwie, jednak wciąż miała wrażenie, że czegoś jej brakowało. Praktycznie każdy dzień w zeszłym tygodniu, spędziła z Draco i Jamesem, codziennie urywając się z pracy, by mogli gdzieś wspólnie zabrać małego. Malfoy naprawdę się starał i Hermiona musiała przyznać, że nawet z fascynacją obserwowała, jak blondyn krok po kroku uczył się odpowiedniej opieki nad dzieckiem. Polubiła jego towarzystwo. Pomimo bólu serca, spowodowanego utratą dwójki jej najbliższych przyjaciół, Draco potrafił sprawić, że znów się śmiała. Naprawdę żałowała, że tydzień się kończył i nie wiadomo kiedy, Malfoy znów znajdzie czas, by mogli go spędzić razem we trójkę…

Rozglądała się po sali balowej, zastanawiając się, jaką randkę on dziś przyprowadzi. Pomimo tego, że każdego dnia dokuczał jej z powodu zaproszenia na przyjęcie Goldsteina, sam nic nie zdradził na temat swojego wyboru. Hermiona starała się sobie wmówić, że wcale nie czuje zazdrości o to, że najpewniej na jego ramieniu, znów pojawi się długonoga piękność. Nie miała powodów, by tak się czuć.

- O Roweno! To niemożliwe! – Anthony podskoczył tuż obok niej, wyraźnie podekscytowany.

Hermiona spojrzała w stronę, w którą patrzył i ledwo zdusiła przekleństwo. Malfoy wcale nie przyprowadził dziś ze sobą modelki, choć kobieta, na talii której spoczywało jego ramię, była oczywiście, powalająco piękna. Miała długie do pasa, rude włosy i duże, zalotne zielone oczy. Marlene Bourguet była znaną na cały magiczny świat i uwielbianą przez wszystkich francuską aktorką.

Hermiona jednym łykiem wypiła swojego szampana, próbując nie gapić się w ich stronę, gdy Draco wraz z Marlene podeszli przywitać się z Narcyzą.

- Myślisz, że będzie mógł mnie jej przedstawić? – Anthony wyglądał trochę, jakby miał zaraz eksplodować z emocji.

- Nie wiem, zobaczymy – odpowiedziała Hermiona, pewna że jej randka na ten wieczór, jest praktycznie skończona. Goldstein był tak pochłonięty wgapianiem się w tę cudowną kobietę, że istniała bardzo mała szansa, że w ogóle jeszcze dostrzeże w jakiś sposób Hermionę.

Włożyła naprawdę dużo pracy w wybór sukienki, która była w kolorze głębokiej czerwieni. Fryzura i makijaż zajęły jej większą część tego popołudnia, bo naprawdę chciała ładnie wyglądać. Gdy Goldstein ją odbierał, oczywiście pochwalił jej wygląd, nazywając ją olśniewającą, teraz jednak Hermiona uświadomiła sobie, że to wcale nie jemu chciała się podobać. Od tego odkrycia, gorycz dosłownie napłynęła jej do ust, dlatego zaczęła się rozglądać za kolejną tacą z szampanem, by jakoś się tego pozbyć. Usiłowała też unikać patrzenia na Malfoya i jego partnerkę, którzy właśnie zaczęli przechadzać się wśród gości, witając się ze wszystkim.

- Myślisz, że wyjdzie głupio jeśli poproszę ją o autograf? – wyszeptał podekscytowany Goldstein, a Hermiona zacisnęła usta, by na niego nie warknąć.

- Nosisz przy sobie pióro i pergamin, by móc go dostać? – zapytała cierpko.

- Jakoś to skombinuję. Nie mogę przegapić takiej okazji! Marlene Bourguet to moja ulubiona aktorka! Jest doskonała w każdym calu! Po kilka razy oglądam jej każdy film. To prawdziwy zaszczyt móc ją spotkać…

Hermiona miała ochotę się rozpłakać. Nie dość, że Malfoy przyprowadził na dzisiejszy wieczór najcudowniejszą kobietę na świecie, to jeszcze jej partner okazał się jej wielkim fanem. Cudownie.

- Oni tu idą! O Merlinie! Merlinie! – Anthony dosłownie zaczął się pocić z emocji, wyraźnie zachwycony.

- Dobry wieczór – przywitał się Draco, podchodząc do nich.

Nim Hermiona zdążyła odpowiedzieć, blondyn opuścił bok swojej super gwiazdy, po czym objął ją i cmokną w policzek.

- Pięknie dziś wyglądasz, Hermiono – wyszeptał jej do ucha, po czym odsunął się i uśmiechnął do niej.

Przełknęła, czując jak ogarnia ją gorąco. Stał tak blisko i pachniał tak bosko… Sama nie wiedziała, co dokładnie się z nią dzieje.

- Dziękuję, ty również wspaniale – odpowiedziała cicho, próbując się jakoś opanować.

- Cześć Goldstein – Draco z wyraźną niechęcią, odwrócił się do Anthony’ego i uścisnął mu rękę.

- Cześć – wyjąkał w odpowiedzi Tony, cały czas ukradkiem zerkając na stojąca obok i wciąż się uśmiechającą Marlene.

- Pozwólcie, że wam przedstawię. Moja znakomita przyjaciółka Marlene Bourguet, a to moja droga, jest właśnie matka zastępcza mojego przybranego syna – Hermiona  Granger oraz jej znajomy Anthony Goldstein – przedstawił ich Draco.

Hermiona trochę się zdziwiła, tym jaki tytuł jej przypisał, ale Marlene uśmiechnęła się pogodnie, najwyraźniej rozumiejąc, o co chodzi.

- Wspaniale móc cię wreszcie poznać! Draco dużo opowiadał o tobie i waszej wspólnej sytuacji. – Aktorka pochyliła się, po czym cmoknęła kurtuazyjnie Hermionę w oba policzki.

- Również jest mi miło – wyjąkała Hermiona, nieco zdziwiona tym ciepłym powitaniem.

Merlene uśmiechnęła się do niej ciepło, aczkolwiek po chwili jej uśmiech zrobił się nieco bardziej drapieżny, gdy odwróciła się w stronę czerwonego z emocji Goldsteina.

- Anthony, czy tak? – Marlene wyciągnęła do niego nieco władczo dłoń, a Hermionie pozostało mieć nadzieję, że Goldie zaraz się od tego nie posika.

- Tak, panno Bourguet – wydukał drżącym głosem. – Nazywam się Anthony Goldstein i jestem pani najwierniejszy fanem! Proszę przyjąć moje wyrazy uznania. Każdy pani film to prawdziwe dzieło sztuki! – Anthony wyrzucał z siebie słowa z prędkością mknącego zaklęcia.

Hermiona miała ochotę zapaść się pod ziemię, a widząc zadowolony uśmieszek na twarzy Malfoya, który wciąż patrzył tylko na nią, miała pewność, że powinna pozostać pod tą ziemią, przynajmniej do końca tego okropnego wieczoru.

- Naprawdę jesteś moim fanem? Uwielbiam rozmowy z fanami! – zaśmiała się z entuzjazmem Marlene, wciąż mocno trzymając dłoń mężczyzny.

- Ależ tak! Jest pani ideałem, muzą, najdoskonalszą aktorką…

- Jeśli masz tak miło o mnie mówić, to koniecznie musimy zdobyć jakieś drinki i usiąść razem – zdecydowała rudowłosa, splatając swoje palce z palcami Goldsteina i ciągnąc go w stronę bufetu, rzucając do nich krótko za ramienia: „Jeśli wybaczycie nam na chwilę…”

- Oczywiście! - odpowiedział Draco, wcale nie wyglądając na niezadowolonego, że jego randka wolała towarzystwo innego mężczyzny.

Hermiona patrzyła za oddalającym się Anthonym, który był tak zafascynowany, że nie zdobył się nawet na grzecznościowe przeprosiny.

- Muszę się napić – mruknęła sama do siebie, czując się naprawdę zażenowana całą tą sceną.

- Później, teraz powinniśmy zatańczyć – Draco złapał ją za dłoń i nie czekając na jej zgodę, zaczął prowadzić ją na parkiet.

- Nie powiedziałam, że się zgadzam – mruknęła, gdy tam dotarli, a on odwrócił ją i przyciągnął bliżej siebie.

- Musisz. Skoro twój głupi towarzysz, ukradł mi moją partnerkę, to twoim zadaniem będzie ją teraz godnie zastąpić – Malfoy objął ją mocno ramieniem i poprowadził po parkiecie z wprawą wytrawnego tancerza.

- Jeśli chodzi o ścisłość, to twoja randka ukradła mi partnera! – warknęła pod nosem.

- Cóż poradzić – zaśmiał się radośnie. – Musimy teraz trzymać się razem, by nie wyjść na głupców…

- Musiałeś przyprowadzić akurat jego ulubioną aktorkę? – westchnęła Hermiona, mocniej zaciskając dłoń na jego ramieniu i patrząc mu w oczy.

- Musiałem, bo inaczej mógłby nie opuścić tak chętnie twojego boku – Draco spojrzał jej w oczy, a ona odkryła, że wcale nie wyglądał jakby właśnie żartował.

- Zrobiłeś to specjalnie? – Hermionie dosłownie opadła szczęka.

W odpowiedzi Draco nonszalancko wzruszył ramionami, uśmiechając się przebiegle.

- Ten głupek ma jej portret powieszony w swoim gabinecie… A tak przypadkiem wyszło, że Marlene była mi winna jedną przysługę. Nie musisz się jednak martwić o jego cnotę. Tak się akurat składa, że ona woli kobiety.

- Możesz mi powiedzieć, jaki miałeś cel w sabotowaniu mojej randki na dzisiejszy wieczór? – Hermiona nie ukrywała, że naprawdę jest w szoku, słysząc co takiego Draco zrobił.

- Chciałem cię zaprosić byś mi towarzyszyła, ale zdążyłaś się wcześniej umówić z tym pokraką - narzekał.

- Naprawdę chciałeś mnie zaprosić? – Hermiona miała nadzieję, że nikt z fotografów nie pojawi się właśnie teraz, by zrobić im zdjęcie. Zapewne wyszłaby na nim czerwona, niczym dorodny pomidor.

- Dlaczego cię to dziwi? Chyba zdążyłaś już zauważyć, że lubię twoje towarzystwo. Jako jedna z niewielu znanych mi kobiet, poza atrakcyjnym ciałem, masz też interesujący umysł – Draco uśmiechnął się do niej zalotnie, a Hermiona odczuła dziwną miękkość w kolanach. Cholera! Ten przeklęty adonis doskonale wiedział, jak ma wpływać na kobiety.

- Widywaliśmy się na wielu imprezach Potterów, a ty nigdy nie wykazywałeś zainteresowania na dłuższa rozmowę ze mną – wypomniała mu.

- Bo zawsze patrzyłaś na mnie, jak na małego, wstrętnego karalucha – zaśmiał się. – Dopiero niedawno dostałem szansę, by pokazać ci, jaki naprawdę jestem czarujący.

Hermiona zmrużyła oczy i parsknęła krótkim śmiechem. To nie był prawda. Od dawna wiedziała, że Malfoy potrafi być idealnym, czarującym dżentelmenem  - jeśli chce. Po prostu nie sądziła, że mógłby być zainteresowany zachowywaniem się tak specjalnie dla niej.

- Posłuchaj, wiem że nasza sytuacja jest specyficzna, ale nie musisz się czuć w obowiązku przyprowadzania mnie jako pary na imprezy, z powodu Jamesa…

Draco westchnął, przyciągając ją bliżej siebie i opierając swój podbródek na jej skroni.

- Czasem dziwię się ludziom, którzy nazywają cię najmądrzejszą wiedźmą tego wieku – wyszeptał.

- Malfoy… - zaczęła groźnie.

- Zamknij się i tańcz, Granger. Tę rozmowę, możemy przeprowadzić innym razem – stwierdził, przyciskając ją do siebie jeszcze mocniej.

 
✨✨✨

Reszta wieczoru była dla Hermiony dziwnie ekscytująca. Draco nie opuszczał jej boku i oficjalnie zachowywał się tak, jakby to on był dziś jej partnerem na ten wieczór, co nie było specjalnie dziwne, bowiem Anthony i Marlene już dawno gdzieś zniknęli. Nie żeby Hermiona narzekała… Naprawdę dobrze się czuła w towarzystwie Malfoya, zabawiana lekką ale interesującą rozmową i opiekuńczo otoczona jego ramieniem.

Gdy przeprosiła i na chwilę poszła do łazienki, dziesięć kobiet pognało tam za nią, by wypytać o szczegóły tego, co dokładnie się pomiędzy nimi dzieje. Na szczęście Luna i Ginny przyszły jej z pomocą i przepędziły te harpie, nim Hermiona zdążyła wyjąć różdżkę i je przekląć.

- Ale nam powiesz co się dzieje, prawda? – zapytała Ginny, poprawiając makijaż.

- Nic się nie dzieje. Wiesz, że wspólnie zajmujemy się opieką nad Jamesem, dlatego ostatnio trochę się zaprzyjaźniliśmy – wyjaśniła, poprawiając jeden z loków, który wymknął się z jej fryzury.

- Nie wyglądał jakby stał obok przyjaciółki. Jestem pewna, że widziałam, jak rzucił niewerbalną klątwę na Michaela Cornera, gdy ten chciał podejść, by poprosić cię do tańca.

Hermiona parsknęła śmiechem. To nie mogła być prawda, choć faktem było, że nie zatańczyła dziś z nikim innym poza Draco, a zwykle na balach, kilku mężczyzn o to prosiło, niezależnie od tego czy przyszła sama, czy z kimś.

- Daj spokój Ginny, to nic nie znaczy – wyszeptała, zastanawiając się czy próbuje też przekonać trochę o tym samą siebie.

- Moim zdaniem powinniście spróbować. Od zawsze mieliście coś do siebie, nawet w szkole. Ta pasja, z jaką się nienawidziliście teraz mogłaby się zmienić w naprawdę fantastyczny seks – przyjaciółka mrugnęła do niej porozumiewawczo.

Hermiona z dezaprobatą kręcąc głową, mając nadzieję, że wcale się teraz nie zarumieni. Nie powinna w ogóle brać tych słów pod uwagę.

- Jesteśmy tylko dwójką przyjaciół, która wspólnie opiekuje się dzieckiem, nic więcej.

- Skoro się upierasz – Ginny mrugnęła do niej porozumiewawczo, po czym obie wreszcie mogły wyjść z łazienki.

Reszta wieczoru była równie udana, choć Hermiona sama zaczęła podejrzewać, że Malfoy jakoś odpędzał jej partnerów do tańca, bowiem gdy jakiś mężczyzna zbliżał się do niej za bardzo, nagle wyglądał,  jakby go skonfundowano i szybko odchodził w inną stronę.

- Wszyscy powoli wychodzą, więc pójdę jeszcze zerknąć do pokoju Jamesa i też znikam – powiedziała do Draco, kończąc swój ostatni kieliszek szampana.

- Nie mogłabyś zostać? Twój pokój jest przygotowany – Draco przesunął delikatnie palcami po jej ramieniu, a jej ciało przeszedł delikatny dreszcz.

Nie powinna zostać, bo jeśliby to zrobiła, mogłaby zrobić też coś nierozsądnego… Z nim. Naprawdę polubiła Malfoya w ciągu ostatnich kilku dni, ale wdanie się z nim w romans, nie mogło skończyć się dobrze. A później mogłoby być między nimi już tylko niezręcznie, co tylko jeszcze bardziej utrudniłoby ich i tak nieciekawą sytuację.

- Muszę jutro wcześnie wstać i zabrać się za pracę. Wykorzystam ostatni dzień twojej opieki nad małym, by skończyć z nadrabianiem zaległości – zmyślała.

Draco skrzywił się lekko pod nosem.

- Żałuję, że nie mogę wziąć więcej wolnego, ale może na następny weekend zrobimy sobie jakąś wycieczkę? Mamy ładny dom na Korfu. Mogę zorganizować świstoklik na piątkowe popołudnie i zostaniemy tam do niedzielnego wieczoru? – zaproponował.

Hermiona uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Cieszyła się, że Draco chciał spędzić z nią i małym więcej swojego wolnego czasu. Weekend w Grecji brzmiał bajecznie.

- To niezły pomysł – stwierdziła krótko. – Skontaktuję się z tobą, w tej sprawie w ciągu tygodnia, dobrze?

- Jasne – Blondyn uśmiechnął się do niej uroczo.

- Pójdę pożegnać się z twoją mamą i zerknę do Jamesa – powtórzyła, odchodząc od jego boku, ale Draco nagle złapał ją za nadgarstek i odwrócił do siebie, tak że stali bardzo blisko.

- Znajdź mnie zanim wyjdziesz. Chcę cię odprowadzić do kominka – wyszeptał, patrząc jej w oczy.

- W porządku - odpowiedziała, uśmiechając się do niego i szybko robiąc krok w tył.

Wiedział, że nie może ponownie się z nim zobaczyć dzisiejszego wieczoru, dlatego po zaglądnięciu do małego, użyła kominka na piętrze, by przenieść się domu.
Nie mogła pozwolić mu się sam na sam pożegnać, bo gdyby to zrobiła, jak nic nie oparłaby się pokusie by go pocałować na dobranoc. Był tak niesamowicie inny od tego, czego się po nim spodziewała, że czuła jak dosłownie miękną jej od tego kolana. Musiała dobrze przemyśleć całą ich sytuację i pozwolić sobie na określenie ryzyka związanego z każdym kolejnym krokiem. Nie musiała ukrywać, przed samą sobą, że trochę bała się wchodzenia w głębsze relację z tym mężczyzną, w obawie, że dla niego nie będzie to nic poważnego, w czasie gdy ona zaangażuje się za bardzo. Co by zrobiła, gdyby tak się stało? Jak później zachowywałaby się przy Jamesie? To wszystkie myśli były dla niej bardzo niepokojące. 

 
✨✨✨

Wstała, wzięła prysznic i zjadła śniadanie. W jej głowie, wciąż kłębiły się myśli na temat wczorajszego wieczoru i tego, jak jej relacja z Draco zaczęła się powoli zmieniać. On naprawdę wymyślił i zrealizował plan, jak odciągnąć od niej Anthonyego. Czy to mogło oznaczać, że poważnie myślał o czymś więcej pomiędzy nimi?

Właśnie kończyła drugą filiżankę kawy, gdy do jej okna zastukała sowa Narcyzy. Odruchowo spojrzała na zegarek. Nie było jeszcze południa. Miała stawić się u Malfoyów dopiero w porze podwieczorku, by odebrać małego. O co mogło chodzić? Rozwinęła pergamin, na którym było nagryzmolone tylko jedno zdanie.

„Szybko przybądź do św.Munga. James miał wypadek”.

Hermiona poczuła odrętwienie w całym ciele. To nie mogło się stać. Nie znowu…
Nie zwracając uwagi na to, że ma na sobie tylko stare legginsy i duży, szary t-shirt pobiegła prosto do swojego salonu łapiąc za różdżkę, po czym od razu wskoczyła do kominka.

W recepcji znów siedziała ta sama czarownica z siwymi pasemkami.

- James Syriusz Potter! – wydyszała Hermiona rzucając się do kontuaru.

- Z tego co mi przekazano, jest teraz na badaniach, panno Granger. To czwarte piętro… - wyjaśniła jej pośpiesznie czarownica.

- Dziękuję! – odpowiedziała, od razu kierując się w stronę schodów. Czuła się, jak wszystko w niej drży z niepokoju. Jej mały synek miał wypadek, a jej przy nim nie było. Nigdy nie będzie mogła sobie tego wybaczyć.

Wbiegła na czwarte piętro, dopiero teraz orientując się, że przybyła do szpitala w swoich włochatych kapciach w kształcie królików. Naprawdę się śpieszyła. W końcu korytarza zauważyła Narcyzę, stojącą w towarzystwie jakiejś innej kobiety, więc szybko do nich podbiegła.

- Hermiono! Jak dobrze, że jesteś! – zawołała z ulgą Narcyza na jej widok.

- Co się stało? Gdzie jest James? – zapytała, drżąc z niepokoju.

- Jest na badaniach, Draco jest tam razem z nim. Zaraz ktoś powinien wyjść i wszystko nam wyjaśnić – Narcyza złapała ją mocno za dłoń.

- Co takiego się stało, że musiał tu trafić? – zapytała, czując łzy napięcia napływające jej do oczu.

- Chyba wypadł z łóżeczka i uderzył się w główkę – odpowiedziała kobieta, stojąca razem z nimi i Hermiona dopiero w tej chwili zwróciła na nią uwagę.

- Przepraszam, a ty jesteś…? – zapytała.

- Tak sądziłam, że mnie nie poznajesz – zachichotała śliczna brunetka, o wspaniałych długich włosach i idealnej figurze. – Nazywam się Astoria Greengrass, jestem młodszą siostrą Daphne i bliską przyjaciółka Draco.

- Co tu robisz? – wypaliła Hermiona, nim zdążyła się powstrzymać.

- Ja i Draco byliśmy razem, gdy to się stało – Astoria posłała jej nieco protekcjonalny uśmieszek, a Hermiona poczuła się, jakby coś zimnego oblało jej wnętrzności.

Czy po tym, jak wczoraj wyszła, Draco znalazł sobie inną partnerkę na pocieszenie? Zapewne tak, sądząc po zachowaniu tej ślicznej lali. Hermiona mogła się przecież tego spodziewać. Na co ona właściwie liczyła? Przecież był z tego znany…

Właśnie drzwi się otworzyły i wyszedł z nich magomedyk.

- Dzień dobry, która z pań jest matką Jamesa Pottera?

- To ja! – odpowiedziała od razu Hermiona.

- Na razie. To się wkrótce może zmienić – szepnęła cicho Greengrass, ale Hermiona to usłyszała. Zignorowała kobietę i spojrzała z napięciem na uzdrowiciela.

- Z pani synem wszystko w porządku, nie stwierdziliśmy żadnego urazu poza drobnym stłuczeniem na czole, ale na wszelki wypadek zostanie kilka godzin na obserwacji. Jest teraz ze swoim ojcem, może pani do nich dołączyć.

- Ona wcale nie jest żoną Draco, a matką małego jest tylko w dokumentach. To ja nią wkrótce będę… – wtrąciła Greengrass.

- Wystarczy Astorio! – Przerwała jej ostro Narcyza.

Hermiona postanowiła nie mówić nic więcej, tylko wejść do Sali.

 
✨✨✨

Draco i James leżeli razem w dużym, szpitalnym łóżku. Mały najwyraźniej spał po dawce eliksirów, a na jego główce lśniła zielona maść na siniaki.

- Hermiona! – Malfoy na jej widok oderwał się od boku syna i nim zdążyła coś powiedzieć, blondyn już stał tuż przed nią. Odsunęła się jednak o krok, gdy wyciągnął rękę, jakby chciał ją złapać i przyciągnąć do siebie.

- Jak on się czuje? – zapytała zdławionym głosem, wymijając wyraźnie przybitego mężczyznę i układając się na łóżku obok małego.

- Zdaniem uzdrowicieli nic mu nie jest. Najwyraźniej wstał z drzemki, gdy nikogo nie było w pokoju i chciał wyjść z łóżeczka. Na szczęście upadł na dywan i nic groźnego się nie stało, ale mimo wszystko postanowili zostawić go na obserwacji – wyjaśnił Draco, podchodząc bliżej.

Hermiona spojrzała na niego z ukosa, po czym przymknęła oczy i wtuliła się w swojego synka. Chyba by umarła, gdyby coś mu się stało.

- Draco kochanie! Czy wszystko w porządku? – Astoria Greengrass wkroczyła do sali, jak gdyby ta należała do niej i z miejsca rzuciła się na szyję Malfoya. – Tak strasznie się martwiłam! Gdybyśmy na niego uważali, zamiast zajmować się sobą, to by się nie stało! Nasz biedny, mały synek… – zaszlochała sztucznie.

Hermiona zacisnęła zęby i uniosła głowę.

- Możecie wyjść na korytarz? James potrzebuje teraz ciszy i odpoczynku.

Draco szybko wyplątał się z zaborczych objęć Astorii i zrobił krok w kierunku łóżka.

- Hermiono, posłuchaj…

- Wyjdź stąd i zabierz ją ze sobą – poprosiła, patrząc mu z determinacją w oczy. – Porozmawiamy o tym innym razem – wycedziła przez zęby.

Draco zacisnął szczękę, wyglądając na nieco zirytowanego jej postawą, ale w końcu krótko kiwnął głową i złapał Greengrass za łokieć, po czym wyprowadził ją z sali.

Dopiero, gdy drzwi się za nimi zamknęły z gardła Hermiony wyrwał się krótki szloch. Wtuliła się w czarne, zawsze rozczochrane włosy Jamesa i płakała cicho nad tym wszystkim, co się wydarzyło. Cieszyła się, że małemu nic nie jest i usiłowała przekonać samą siebie, że cieszy się też z tego, że Malfoy jednak szybko pokazał swojej prawdziwe oblicze – wystarczająco szybko, nim ona zdołałaby popełnić przy nim jakiś błąd.

Gdy Draco wrócił do sali, już nie płakała. Wciąż tuliła do siebie Jamesa, rozmyślając o tym, co powinna powiedzieć Malfoyowi. Była zła o to, że nie dopilnował, by maluch nie zrobił sobie krzywdy, ale z drugiej strony, to mogło się przecież przydarzyć każdemu. Czy mogła go za to potępiać?

- Wszystko w porządku? – zapytał blondyn, podsuwając sobie krzesło i siadając tuż obok łóżka. – Potrzebujesz czegoś? Może wody?

- Niczego nie chcę – odpowiedziała chłodno, zamykając oczy i chcąc się odciąć od jego obecności.

- Hermiono, posłuchaj mnie proszę… - zaczął mówić.

- Nie dziś Malfoy. Dziś zostaw mnie w spokoju – poprosiła z goryczą.

- Z Astorią…

- Nie obchodzi mnie to. Ale uświadom jej, że nawet jeśli będziecie razem, to ona nigdy nie zastąpi mnie w roli matki Jamesa – wyszeptała z bólem.

- Co? My nie…

- Możesz być teraz cicho? Chciałabym trochę odpocząć, nim mały się obudzi – Hermiona zacisnęła mocniej powieki, naprawdę nie chcąc znów się rozpłakać.

Już sama myśl o tym, że jakakolwiek kobieta, którą kiedyś poślubi Malfoy, będzie chciała zrobić z Jamesa swojego syna, bardzo ją bolała. Chciałaby, żeby mały miał pełną rodzinę, ale prawda była taka, że Draco miał dużo większe szanse na ułożenie sobie z kimś swojego życia niż ona… Co miała zrobić? Jak to pogodzić? Czy zachować się jak dorosła i pozwolić na to, by James teoretycznie miał dwie matki? Nie mogła, co prawda wyobrazić sobie panny Greengrass w tej roli, ale przecież Malfoy tak często zmieniał kobiety, że to wcale nie musiał być jego ostateczny wybór.

Cały czas miała zamknięte oczy i udawała, ze śpi gdy poczuła jak na jej ramiona opada koc. Malfoy najwidoczniej postanowił przykryć ją i Jamesa. Po chwili zorientowała się, że blondyn pochyla się nad małym i chyba składa na jego czole czuły pocałunek.

- Przepraszam, że to ci się przytrafiło synku… - wyszeptał wyraźnie zbolałym tonem.

Hermiona nadal udawała, że śpi gdy delikatne palce odgarnęły włosy z jej policzka.

- Przepraszam, że znów cię zawiodłem…- usłyszała ponownie, a zaraz później ten dotyk zniknął.

Usłyszała kroki, a później ciche skrzypnięcie drzwi. Draco wyszedł z sali. Wiedziała, że po tym wszystkim co się stało, będą musieli poważnie porozmawiać, ale na razie nie była jeszcze gotowa na tę rozmowę. Teraz musiała zająć się Jamesem. To było teraz najważniejsze.

✨✨✨

Gdy wieczorem wypisywano ich do domu, Draco nie było w szpitalu, co Hermiona w sumie przyjęła z ulgą. Naprawdę nie miała ochoty na prowadzenie z nim rozmowy o tym, jak zaniedbał ich syna, zajmując się zapewne, zabawianiem panny Greengrass.

Wzięła wolne w poniedziałek i zignorowała wszystkie sowy, jakie czekały na parapecie za jej oknem. Wysłała tylko krótką notatkę do Narcyzy z informacją, że z małym wszystko w porządku, mając nadzieję, że przekaże to Draco.

We wtorek z bólem serca pożegnała Jamesa przed pójściem do pracy. Jego niania – Angela, obiecała jej, że będzie pisać jeśli tylko z małym będzie działo się coś niepokojącego, ale to i tak nie uspokoiło Hermiony. Zawsze uwielbiała swoją pracę, chętnie zostając w niej po godzinach i żyjąc adrenaliną jakie dawało jej realizowanie kolejnych projektów. Teraz jednak w centrum jej wszechświata był jej maleńki synek i za nic nie chciałaby, aby znów stała mu się jakaś krzywda.

Ledwo weszła do swojego gabinetu, gdy Lisa podała jej cały stos korespondencji. Przerzucając go pobieżnie i odrzucając lisy od Draco, natrafiła na kopertę z pieczęcią kancelarii prawnej Theodora Notta. Przełknęła nerwowo, szybko rozrywając papier.

Theodore nie podał jej żadnych szczegółów, pisząc tylko, że prosi o jej wizytę w jego biurze dzisiejszego popołudnia w pewnej bardzo pilnej sprawie. Hermiona odłożyła list głowiąc się nad tym, czego to mogło dotyczyć…? Tak naprawdę widziała tylko dwie opcje. Albo Draco po incydencie w niedzielę naprawdę postanowił się zrzec opieki nad Jamesem na jej rzecz, albo też Astoria go przekonała, by spróbowali odebrać jej prawa do dziecka i wychować małego razem. Na samą myśl o drugiej opcji, kwas podszedł jej do gardła i nie była pewna, czy za chwile nie zwymiotuje z nerwów. To było niemożliwe! On nie mógł jej tego zrobić!

Resztę dnia spędziła na bezproduktywnym przechadzaniu się po swoim gabinecie, całkowicie niezdolna do zagłębienia się w sprawach swojego departamentu. Druga opcja z jej obaw wydała jej się coraz bardziej prawdopodobna. Greengrass przecież wyraźnie mówiła, że ma zostać wkrótce matką małego, a po tym jak wczoraj przez cały dzień Hermiona ignorowała jego notatki, Draco mógł się naprawdę wkurzyć i pójść prosto do Notta. O Merlinie! Co ona najlepszego narobiła…?


✨✨✨

Z drżącym sercem weszła do nowoczesnego, szklanego biurowca, gdzie na ostatnim piętrze mieściła się kancelaria T.Nott & Partners. Wiedziała, że jeśli Draco wynajął Theodora, by ten spróbował odebrać jej prawa rodzicielskie do Jamesa, to czekała ją naprawdę trudna batalia. Theo był bez wątpienia jednym z najlepszych magicznych prawników i mało kto lubił stawać z nim po przeciwnej stronie.

Wjechała windą na górę i wyszła z niej starając się wyglądać na pewną siebie i gotową do walki, dlatego zdziwiła się widząc stojącego pod ścianą, wyraźnie bladego Malfoya.

- Hermiona… - zaczął mówić, podchodząc do niej ze poważną miną.

- Cześć – przywitała się, czując drobną ulgę, że nigdzie nie widzi Greengrass.

- Proszę cię, nie rób tego – powiedział, łapiąc ją mocno za dłoń.

Zamrugała, kompletnie nie rozumiejąc o co mu chodziło.

- Niby czego? – zapytała.

- Posłuchaj… - Draco nerwowo potargał swoje włosy. – Wiem, że znów spieprzyłem i bardzo przepraszam, ale nie musimy przecież iść z tym prosto do sądu. Dogadajmy się jakoś, błagam cię!

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz – Hermiona wyrwała rękę z jego uścisku. Czy on naprawdę myślał, że to ona ich tu przywiodła, by odebrać mu prawa do Jamesa? Ale jeśli tak to…

- Pani Granger i pan Malfoy, pan Nott oczekuje na państwa – oznajmiła im ładna asystentka, wskazując na duże drzwi prowadzące do eleganckiego gabinetu.

Do Draco chyba również dotarło, że to spotkanie to nie sprawka Hermiony, dlatego delikatnie położył dłoń na jej plecach i wprowadził ją do biura swojego przyjaciela.

- Witajcie – Theodore wstał, by uścisnąć im dłonie.

- Cześć. Powiesz nam, po co nas tu tak pilnie wezwałeś, bo wygląda na to, że ani ja, ani Granger nie mamy z tym nic wspólnego – Draco wysunął krzesło przed biurkiem dla Hermiony, po czym od razu zajął drugie.

- Mamy poważny problem – Nott nie krył swojej zmartwionej miny.

- Jaki? – zapytała Hermiona, czując jak w jej gardle tworzy się twarda gula.

- To wpłynęło do nas wczoraj – Theodore sięgnął po jakąś teczkę i wyjął z niej plik dokumentów.

- To, to znaczy co? – niecierpliwił się Draco.

- Pozew o odebranie wam obojgu prawd do opieki nad Jamesem.

- Co takiego?! – wykrzyknęła Hermiona, zrywając się ze swojego miejsca.

Draco również wstał, a jego pięści były zaciśnięte z nerwów.

- Kto to złożył? – zapytał zimno.

- Edmund i Regina Parkinsonowie. Uważają, że wasza dwójka nie nadaje się do opieki nad ich wnukiem i chcą dostać pełnie praw do niego.

- O mój Boże! – zaszlochała Hermiona, opadając na krzesło i ukrywając twarz w dłoniach.

To był jakiś koszmar. Pansy wiele razy opowiadała jej, jak zimne, bez emocjonalne i miejscami wręcz brutalne było wychowanie jej rodziców. James nigdy i za nic, nie mógł trafić do tych ludzi i Hermiona wiedziała, że będzie musiała być gotowa na wszystko, by do tego nie dopuścić.

- Mów od razu jakie mamy opcje Nott – poprosił cicho Draco, łapiąc dłoń Hermiony i mocno splatając ich palce razem w geście pocieszenia.

- Naszym najmocniejszym argumentem jest fakt, że Pansy zaznaczyła w swoim testamencie, że nie chce, by jej rodzice mieli kontakt z dzieckiem. Zarówno ona, jak i Potter bardzo jasno wyrazili swoją wolę, co do tego, że to wy macie się zająć ich dzieckiem w razie ich śmierci. Z innych dobrych wiadomości, to fakt, że oboje zajmujecie ważne stanowiska i jesteście ogólnie szanowanymi postaciami w magicznym świecie również może pomóc. Ale niestety, na tym kończą się nasze plusy. Wynajęli do tej sprawy tego dupka Malcolma Baddocka.

Hermiona usłyszała, jak Draco zaklął brzydko pod nosem i sama na szybko próbowała sobie przypomnieć, co wiedziała o Malcolmie Baddocku, poza tym, że bronił zwykle tylko osoby z rodów czystej krwi.

- Ten skurwiel mnie nienawidzi od kiedy jeszcze w szkole, jego dziewczyna całowała się ze mną na jednej z imprez w Slytherinie – wyburczał Draco.

Hermiona prychnęła z niesmakiem na to wyznanie i usiłowała wyszarpać rękę z jego uścisku, ale Draco jej na to nie pozwolił, wzmacniając swój uścisk.

- Niestety wiem też na pewno, że nienawidzi również Hermiony, bowiem to dzięki jej dekretowi o Prawach Istot Słabo Magicznych, jego ojciec musiał zamknąć swój interes. Słyszałem raz w klubie prawniczym, jak mówił o tym, że najchętniej zamknąłby jej te szlamowate usta swoim…

- Zamknij się Nott! – warknął ze wściekłością Draco.

- Przepraszam! – Theodore rzucił Hermionie pokorny uśmiech, po czym znów spojrzał w dokumenty. – Mają świadków i dowody… Powołali kogoś, kto widział jak wasza dwójka kłóci się w restauracji na ulicy Pokątnej. Mają już też zapewne dokumentacje z wizyty Jamesa u świętego Munga.

- Cholera! - Hermiona miała ochotę wyć z rozpaczy, czując jak bardzo źle mogło się to wszystko potoczyć.

- Chcą też przywołać zeznania kogoś o nazwisku Diana Punch. Wiecie kto to jest? – zapytał.

Draco znów zaklął i tym razem to on puścił dłoń Hermiony i ukrył twarz w swoich rękach.

- Znasz ją? – zapytała go.

- Nie bardzo… Ale pamiętam, że kobieta, którą tamtego wieczoru przyprowadziłem do domu, miała na imię Diana – przyznał niechętnie.

Hermiona opadła na oparcie krzesła, ledwo dusząc szloch. Nie mieli szans, jeśli zezna, co się wtedy wydarzyło. Zabiorą jej Jamesa. Ci okrutni ludzie wyrwą z jej ramion jej małego syneczka, a ona nic nie będzie mogła z tym zrobić.

- Powołali również niejakiego Marcusa Cyttrala. To chyba ktoś z ministerstwa…

- Był jednym z moich stażystów. Koszmarny leń, dlatego go zwolniłam, a on oskarżył mnie potem o mobbing – mruknęła Hermiona, doskonale wiedząc, że ten przebrzydły dupek na pewno szukał w ten sposób zemsty na niej za jego zwolnienie.

- Pewnie ma za zadanie zeznać, jak bardzo jesteś pochłonięta swoją karierą – zanotował Theodore.

- Nie mogą brać na poważnie zeznań kogoś takiego! – zdenerwował się Draco.

- Trudno nam odgadnąć czyje zeznania poważnie potraktuje sąd. Macie pomysł kogo my możemy powołać na waszych świadków, poza Narcyzą i nianią Jamesa – Angelą? – zapytał Theo.

Hermiona przełknęła nerwowo. Nie miała pojęcia…

- Musisz coś wymyślić! – Draco z desperacją popatrzył na przyjaciela.

- Jedyną nasz realną opcją, będzie wykazanie, że Parkinsonowie nie nadają się na rodzinę zastępczą. Obydwoje są już dość wiekowi i od dawna nie mieli styczności z dziećmi. Nigdy w swoim życiu nie spotkali Jamesa, co pokazuje, że nie mają z nim żadnych więzi i że w ogóle nie znają jego codziennych potrzeb. Dalej… Stary Parkinson ma za uszami mnóstwo szemranych interesów, więc na pewno to wykorzystamy. No i nasz najmocniejszy argument – ich rodzona córka uciekła od nich, by wbrew swojej woli nie musieć poślubić czarodzieja, którego jej wskazali. Nasz nowy Wizengamot nie lubi za bardzo purystów czystej krwi. To może pomóc.

- Jakie powody podali w pozwie? – zapytała cicho Hermiona. – To przeze mnie prawda? Przez moje pochodzenie. Nie chcą, by to mugolaczka wychowywała ich wnuka.

Theodore skrzywił się lekko.

- Nie mogli napisać tego oficjalnie, ale uważam, że to może być jeden z powodów. Nadal są mocno zafiksowani na punkcie czystości krwi. Zwłaszcza, potwierdza to ugoda, jaką zaproponowali.

- Ugodę? – Hermiona, aż podskoczyła na swoim miejscu.

- Ich głównym argumentem jest to, że nie tworzycie razem prawdziwej rodziny. Mieszkacie osobno i nie jesteście ze sobą w żaden sposób związani. Według ich stanowiska, zależy im na tym, by James wychowywał się w pełnej rodzinie, sugerują więc, że jeśli Draco wkrótce poślubi jakąś czarownicę, zgodzą mu się oddać Jamesa pod opiekę jeśli obieca, że wychowa go zgodnie z tradycjami rodów czystej krwi.

Hermiona spojrzała ukradkiem na Draco, czując jak łzy zaczynają napływać jej do oczu. Czyżby Parkinsonowie chcieli go zmusić do poślubienia jakiejś wskazanej przez nich czarownicy?

- Więc to o tym, ta mała suka bez przerwy mówiła! – zawołał.

- Możesz wyjaśnić? – poprosił Theo.

- W niedzielę rano do mojego domu wpadła bardzo zadowolona z siebie Astoria Greengrass. Ciągle mówiła coś o moich kłopotach, z którymi chętnie mi pomoże. Gruchała do Jamesa pytając czy chciałby mieć taką mamusię i za żadne skarby, nie pozwalała mi się wyprosić, mówiąc bym nie robił głupot, bo wkrótce naprawdę będę jej potrzebował… Musiała już coś wiedzieć.

- A co ze mną? Co w przypadku jeśli Draco poślubi Greengrass, czy inną czarownicę, którą oni wskażą?

- Ugoda wskazuje tylko, że dziecko ma być pod pełną opieką Draco i jego żony.

- Nie złożyli żądania w ugodzie, by na pewno była ona czystej krwi? – dopytał Draco.

- Nie, ale to dopiero wstępne warunki. Jak mówię, ich argumentem przeciwko wam jest głównie to, że żadne z was nie ma własnej rodziny i dlatego ich zdaniem nie nadajecie się na rodziców.

Hermiona spojrzała na Draco i przełknęła nerwowo.

- A jeśli, któreś z nas weszłoby wkrótce w związek małżeński, to czy nasze szansę na wygraną wzrosną? – zapytała.

- Co masz na myśli? – zapytał ją cierpko Malfoy.

- Myślę, że Neville lub Ron byliby skłonni dla mnie to zrobić, gdybym wyjaśniła im sytuację. Jeśli to mogłoby uratować nas przed koniecznością oddania Jamesa tym potwornym ludziom, to mogę wziąć ślub – wyjaśniła.

- Chcesz mi powiedzieć, że jesteś gotowa wejść w fałszywy związek małżeński, tylko po to, by nie stracić opieki nam Jamesem? – doprecyzował Theodore.

Hermiona przełknęła i wzruszyła ramionami, czując jak siedzący obok niej Draco robi się całkowicie spięty.

- Im chodzi o wymuszenie wychowania Jamesa w tradycji czystej krwi albo przez nich, albo przez jakąś dziewczynę z Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki, która zostanie żoną Malfoya. To było dokładnie to, czego Pansy nie chciała dla swojego syna. Jeśli mogę temu zapobiec, poślubiając któregoś z moich przyjaciół i pomagając wygrać nam tę sprawę, to zrobię to choćby dziś – zaznaczyła dobitnie.

- Nie kurwa, wcale nie zrobisz! – warknął Draco, patrząc na nią ze złością.

Hermiona otworzyła usta chcąc się z nim kłócić, ale znów wtrącił się Theodore.

- Posłuchaj jej Draco, bo to nie jest głupi pomysł. Wskażemy wtedy, że Hermiona jest chętna do posiadania prawdziwej rodziny i naprawdę zależy jej na dobru Jamesa. W ten sposób będziemy mogli udowodnić, że ich argument o waszym braku zaangażowania w rodzinę jest chybiony. Jeśli Draco oficjalnie pobłogosławi temu związkowi i ustawi się w pozycji dobrego wujka, który wspomaga młodą rodzinę, wtedy mamy naprawdę duże szanse…

- Nie zrobię tego – przerwał mu obcesowo Draco.

- Malfoy, posłuchaj…

- Nie! To ty posłuchaj, Granger! Siedzimy w tym razem i nie dopuszczę, by którekolwiek z nas musiało samo ponosić tego konsekwencje, rozumiesz? – Blondyn spojrzał jej głęboko w oczy.

- W takim razie, co proponujesz? – zapytał Theodore, uśmiechając się z rozbawieniem pod nosem.

- Możesz odpisać, że przyjmujemy ugodę, a ja poślubię odpowiednią czarownicę w wyznaczonym przez nich terminie.

- Ale mówiłeś… - znów zaczęła Hermiona.

- Chodź Granger, mamy ślub do zorganizowania – oznajmił wstając.

- Jeśli to były oświadczyny, to marnie ci wyszły stary – zarechotał Theo, patrząc na zszokowaną minę Hermiony.

- Na jedno kolano uklęknę, gdy nie będziesz się na nas gapił z tym durnym uśmieszkiem, głupi dupku – Draco posłał przyjacielowi krzywy grymas, po czym wyciągnął dłoń do Hermiony.

- To może nie wystarczyć, prawda? Nie podtrzymają propozycji ugody, jeśli to będę ja – wyszeptała Hermiona, ujmując dłoń Draco i powoli wstając.

- Zapewne nie, ale wtedy bardzo łatwo wytkniemy im ich hipokryzję. Jeśli naprawdę chcecie to zrobić, to jak najszybciej ogłoście to w prasie, nim dostanie się tam informacja o ich pozwie – poradził Theodore. – Wesele musi być huczne, a wasza historia naprawdę romantyczna. Może skłamiemy, że wszystko zaczęło się już pomiędzy wami na ślubie Potterów?

- Jak? Od tamtej pory widziano go z co najmniej dwudziestką kobiet – Hermiona z ukosa spojrzała na Draco.

- Tajemnica. Nie chcieliśmy, by o nas plotkowano, więc te kobiety były tylko przykrywkami – przekonywał Draco.

- A zeznania tej całej Diany? – drążyła.

- Skłamiemy, że przyprowadził ją tylko po to, by wzbudzić w tobie zazdrość, bo się pokłóciliście i tak naprawdę nigdy nie miał zamiaru z nią spać – Nott szybko robił notatki.

- Jak myślisz, na jak długo będziemy musieli pozostać małżeństwem, by Parkinsonowie nie wystąpili z pozwem raz jeszcze, gdy się rozwiedziemy? – zapytała Hermiona.

Draco najeżył się i najwyraźniej znów miał coś do powiedzenia, gdy Theodore go wyprzedził.

- Dwa – trzy lata. Będziemy monitorować sytuację, ale kiedy James zacznie już chodzić i mówić, nazywając was mamą i tatą, żaden sąd nie odbierze wam opieki, by nie wyrządzić krzywdy dziecku.

Hermiona odważyła się spojrzeć na Dracona.

- Naprawdę to zrobimy? – zapytała cicho.

Blondyn spojrzał jej głęboko w oczy.

- Tak. Naprawdę. Dla naszego syna jestem gotów zrobić wszystko.

Hermiona w odpowiedzi skinęła potakująco. To było nagłe i szokujące, ale musiała się z nim zgodzić. Ona też dla Jamesa zrobiłaby wszystko, łącznie z poślubieniem mężczyzny, który wcale jej nie chciał.

 ✨✨✨

Hej 😊

Rozdział dziś wcześniej, bo miałam bardzo długi dzień i dosłownie padam z nóg. Za to ostatnia część będzie bardzo późno, albo nawet dopiero w sobotę, bowiem ma rekordową ilość stron do przejrzenia przez betę. 

Mam nadzieję, że historia nadal się Wam podoba 😋 Już blisko do końca. 

Wielkie Dzięki za wszystkie odwiedziny i komentarze. 

Wielkie Buziaki

V.N.

63 komentarze:

  1. Takiego obrotu spraw naprawdę się nie spodziewałam! Wow! Decyzja o ślubie w przeciągu paru chwil, szacun :D podziwiam za determinację i odwagę!!❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Super niespodzianka z tym rozdziałem:)
    No i ile się działo. Draco jaki zazdrośnik, na urodzinach nieźle sobie to zaplanował jak spławić Toniego:P
    Za to obecność Astorii aż mnie zagotowała. Ona i Parkinsonowie to czyste zło. "Pięknie" sobie to wszystko wymyślili... No ale Hermiona i Draco z pomocą Teo też wpadli na nieźle rozwiązanie tego problemu. Jestem mocno zaskoczona tym pomysłem i nie mogę się doczekać co będzie dalej:)
    Buźka:*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i pięknie, Draco dopnie swego 😃

    Super rozdział, super historia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Dracooo!!!
    Romantyk ❤️
    Tak słodko i subtelnie pozbył się towarzysza Hermiony, że sama szczerzyłam się do telefonu😁
    Ah i ta ich determinacją co do opieki nad małym o bony zakochałam się w tej historii bez pamięci! ❤️❤️
    Coś czuję, że Draco już nigdy nie wypuści Hermiony, gdy zostanie jego żoną i bardzo mi się to podoba😁💕
    Mam nadzieję że do jutra 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałam w szoku! Ślub? No tego się nie spodziewałam po tej miniaturce. Cieszę się jednak, że robią to dla dobra dziecka (i siebie samych ale ciii) 😍 Pozdrawiam ❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Miniaturka naprawdę świetna! Mimo że nie jestem tutaj największą fanką Draco, naprawdę przyjemnie się czyta ❤️ Czekam z niecierpliwością na ostatni rozdział i epilog❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. O jaaa, no tego to się nie spodziewałam 😄 Ale jestem pewna, że to małżeństwo wyjdzie im na dobre i nie zakończy się po dwóch-trzech latach. Super rozdział, jak zawsze ❤️
    Lilak

    OdpowiedzUsuń
  8. No to mamy zmianę sytuacji o 180°... No tak szybkiego ślubu, to się chyba nikt nie spodziewał, ale czego się nie robi dla dziecka, prawda. Sama bym chyba była skłonna do tego samego, byleby mi tylko nie zabrali dziecka, które pokochałam jak swoje. Tym bardziej, że między nimi i tak już iskrzy i zapowiada się, że mimo fejkowego ślubu, to to małżeństwo przetrwa więcej niż trzy lata. Ale Parkinsonowie naprawdę mają mega tupet. Teraz sobie przypomnieli o tym, że mają wnuka po tym, jak wyrzekli się własnej córki? I jeszcze mają czelność wytaczać przeciwko nim pozew? Może i by nie byli razem, ale daliby Jamesowi więcej miłości i ciepła niż oni. I nie wychowaliby go na kolejnego zapatrzonego w siebie snoba, który miałby się za lepszego od innych z powodu swojej krwi. Przypomnę tylko, że James w pełni czystokrwisty nie jest, bo jego ojciec miał matkę mugolke... Co do urodzin Narcyzy, to Draco sobie to naprawdę nieźle wykombinował xD Jak się pozbyć niechcianego amanta ukochanej kobiety xD Czy można mówić ukochanej? No, może za wcześnie, albo wcale nie. Skoro wyskoczył z tym ślubem, że się pobiorą, to coś może być na rzeczy i wcale nie musi chodzić jedynie o dobro Jamesa. Myślę, że to że się starał było nie tylko powodowane tym, że chciał się wywiązać z obowiązku bycia dobrym ojcem, ale żeby Hermiona spojrzała na niego w inny sposób. No i te słowa w szpitalu, że przeprasza że zawiódł. No, już się nie mogę doczekać zakończenia, co to się tam dalej podzieje ♥️

    OdpowiedzUsuń
  9. Huhu grubo się zapowiada! Ah Malfoy, ten zazdrośnik😂 Dwa/trzy lata... Jaaasne haha! No zobaczymy co im z tego wyjdzie, jestem bardzo ciekawa.
    Świetny rozdział, jak zwykle pełen emocji. Raz łzy w oczach, raz banan na twarzy😅✨✨

    OdpowiedzUsuń
  10. Draco ty cwaniaku! Tak załatwić randkę Hermiony 😁
    To jak przepraszał Jamesa i Hermione w Mungu aż serce mi ścisnęło. I ten nagły ślub! Powodzian Hermione że nawet by była skłonna poprosić Rona czy Nevilla ale dobrze że Draco widzi to inaczej! Liczę ze naprawdę padnie na kolano 😉 i widać ze między nimi iskrzy wiec to małżeństwo ma szanse przetrwać dłużej niż zakłada Nott. I galeony dla tego kto postawił na ich slub i wspólne wychowanie Jamesa 😎❤️

    OdpowiedzUsuń
  11. Parkinson- ty szmaciarzu i stara krowo, wyrzekliście się w córki a teraz niby wnuka macie. A idźcie się wypchać smoczym łajnem 😠
    Stare zramolałe dziady nadal wierzące w ideologię czystej krwi.

    Szybki ślub? Nie ma sprawy. Za tydzień będzie impreza na skalę światową. Chętnie pomogę w organizacji 😏 aż Parkinsonom w pięty pójdzie 😈

    Rozdział fajny, dużo akcji i niespodzianek😁 super.

    OdpowiedzUsuń
  12. Draco się powoli rehabilituje 🥰🤩 mówiłam oni już zachowują się jak małżeństwo. Teraz szybki ślub i będą rodzina i nikt im nie odbierze dziecka.
    Liczyłam też że Nott zaproponuje że też może być m3zem Hermiony ale chyba zna Draco i wie że mógł nie zrozumieć tego i skończyło my się złamanym nosem 😂😂

    OdpowiedzUsuń
  13. O i bardzo bardzo czekamy na kolejny rozdział 🙏🙏🙏❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaaa będzie ślub dramione, nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojj tego to się nie spodziewałam, ale z drugiej strony to słodkie jak Draco walczy o Jamesa i Hermione ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń

  16. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaprzyrzeczona💚
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdzieś z tyłu głowy zekalam na właśnie taki rozwój wydarzeń 😱😱😱 ale kompletnie nie spodziewałam się,że to Parkinsonowie mogą wyciągnąć swoje parszywy łapy po Jamesa...😔Pansy najpewniej przewraca się w grobie...jak mały miałby się wychowywać z ludźmi których ledwo zna....I ta cholerna Astoria... wykorzystać dziecko zeby zdobyć Draco...😡😡😡
    Ale są plusy tego wszystkiego 😄 licze ze Dtaco i Hermiona jednak nie rozwiodą się po 3 latach i w końcu beda szczęśliwi ❤💜🧡oni idelanie ze sobą współgarją🤪
    CEkam.na kolejny rodzial i rozwój wydarzeń 😁
    Ściskam🚀🚀🚀

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy... Domyśliłam się ze za kolorowo nie będzie i dziadkowie nie dadzą im żyć... Już nie mogę się doczekać kolejnej części mam nadzieję że to nie będzie ostatnia..

    OdpowiedzUsuń
  19. Co prawda zakładałam, że dojedzie do ślub, jednak nie sądziłam, że w taki sposób i tak szybko. Brawo Draco 👏👏👏. Szybko podjęta, męska decyzja.

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowny rozdział 💚 Oni są tak nieporadni w swoim postępowaniu, że aż zabawni 🐍🔥 Nie mogę doczekać się następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🔋
    #wenadlaOPC-ROS ❤💚
    #wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
    #wenadlaTNMŻ ❤💚
    #wenadlanowości ❤💚
    #wenadlaVENIIKA ❤💚

    OdpowiedzUsuń
  22. Wchodzę na bloga a tu Tyle rozdziałów 😅 szczerze jestem zaskoczona faktem że masz tak dużo pomysłów na te historie. To opowiadanie jest zupełnie inne niż poprzednie. Życzę dużo weny ! Rozdział bardzo emocjonujacy! 🤩

    OdpowiedzUsuń
  23. 💚Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaprzyrzeczona💚
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA

    OdpowiedzUsuń
  24. Czekamy na kolejny rozdział 🙏❤🙏❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak czekamy i liczymy, że będzie dziś ❤️🙏🙏

      Usuń
  25. To było mega, że Draco się jej przyznał, że specjalnie spławił anthoniego :D ale oczywiście racjonalna Hermiona się przestarszyla :c że będzie kolejną do kolekcji Draco. I potem Astoria 😡 i prakinsonowie! Oh jak ja ich nienawidzę!! Ale jak wpadli na boski pomysł, ślub dramione ❤️❤️❤️
    Czekam na ciąg dalszy 😇

    OdpowiedzUsuń
  26. Cały Draco 😂, po trupach do celu

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziękuję z całego serduszka! 💓💓💓

    Nie mam w ostatnim czasie weny, żeby jakoś w konkretnie skomentować Twoje nowe dzieło. Jednak teraz, no już muszę coś napisać 😆
    Bardzo mi się podoba. Dorosłe Dramione, czy po prostu takie rozgrywające się głównie poza Hogwartem daje chyba większe pole do popisu 😁

    Życzę weny! 💓😚

    OdpowiedzUsuń
  28. Noo i to mi się podoba że Draco pokazuje że ja lubi 😋 a no że inne na niego lecą 🤷🏽‍♀️ no ale ślub będzie huczny 😈🤭

    OdpowiedzUsuń
  29. Nadrobiłam zaległości ❤️ bardzo podoba mi się to jak hermiona i draco w krótkim czasie zaczęli traktować Jamesa jak własnego syna 😭 nie wpadają też sobie odrazu w ramiona jak czytałam w wielu opowiadaniach 🤍 naprawdę jestem pod wrażeniem ❤️ co do przyrzeczonej czy mamy się spodziewać jej publikacji bez zmian?

    OdpowiedzUsuń
  30. Odpowiedzi
    1. Ja też, mam nadzieję, że jednak to bardzo późno nie będzie bardzo późno hahah

      Usuń
  31. Na początku opowiadania bylam sceptycznie nastawiona do pomysłu, że Hermiona i Draco będą mieć Maluszka na wychowanie i do tego ślub... cóż nic bardziej mylego opowiadanie jest tak ciekawie napisane i tyle różnych wątków poruszonych, że z niecierpliwością się czeka na następną części😀 brawo i chylę czoła przed Twoja wena i czekam na więcej! Teraz co prawda jestem mniej aktywna bo mój dwumiesięczny synek daje popalić, ale miło jest się na chwile oderwać od codzienności🙂 weny życzę 🙃🙃🙃

    OdpowiedzUsuń
  32. Huczny Ślub? To może być ciekawe😀 Czekam z niecierpliwością na następny rozdział 😀
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  33. Ale numer! Nie spodziewałam się ślub! Myślałam, że beda perypetie, ale ślub?! Dobrzeeee😁
    Problem za Draco rozwiązany 😅
    Sprytnie, to cwaniaczek z tą aktorka rozegrał i że przyznał się Hermionie! Zaskakuje mnie❤️
    Czekam na ślub 😀

    OdpowiedzUsuń
  34. Blisko blisko coraz bliżej 🥰
    Herbatka zrobiona, kocyk przygotowany ☺️ czekam na rozdział 😁

    OdpowiedzUsuń
  35. Czekam z niecierpliwością🙏🏼

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie poddaje się i nadal czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beta dziś nie dała rady sprawdzić do końca, ale jeśli jeszcze nie śpisz, to napisz na venetiia.noks@gmail.com - a wyślę Ci rozdział :)

      Usuń
  37. Czekam z niecierpliwością od rana 💚❤😍😘🥰🤩

    OdpowiedzUsuń
  38. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚

    OdpowiedzUsuń
  39. Robi się ciekawie, czekam na kolejny rozdział ☺️

    OdpowiedzUsuń
  40. Nieustannie czekamy 🙏🙏🙏

    OdpowiedzUsuń
  41. Rozdział zaskakujący. Prędzej bym pomyślała, że między naszą parą coś zajdzie na tej imprezie niż ten ślub. Akcja z przyprowadzeniem tej aktorki świetna. I jeszcze fakt że Draco tak wprost o tym powiedział. Z utesknieniem czekam na nowy rozdział.❤💚💜💙💛

    OdpowiedzUsuń
  42. To ja w oczekiwaniu przeczytam rozdział jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  43. Prosimy Venik 🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏

    OdpowiedzUsuń
  44. Już w momencie kiedy Anthony zaczął się podniecać tą francuzką aktorką, wiedziałam, że Draco miał ukryty plan <3 Bardzo dobrze, a ten ślub! Idealnie mu na rękę w końcu oboje coś do siebie czują, romantyczne, ale równie odpowiedzialne. Ślub z odpowiedzialności aby ratować synka z rąk tych okropnych ludzi, decyzja podjęta pod wpływem emocji, ale bardzo mi się podoba <3 Na pewno się między nimi ułoży <3 Draco sam powiedział - w jego rodzinie nie ma rozwodów <3 Na pewno dla tego rodziny zrobi wszystko aby ona przetrwała <3

    OdpowiedzUsuń
  45. O wielki Godryku 😱🥰😱🥰😱🥰😱🥰 co tu się wyrabia 🙆‍♀️🙆‍♀️🙆‍♀️ wśród całej palet emocji wyczuwam jedną najważniejszą radość z tego że Draco nie obraził się za pomysł Hermiony tylko odważył do tego aby podstępem ożenić się z nią bo przecież jasno mówił że Malfoyowie się nie rozwodzą 😜😁 he he cwana fretka z niego niby dla dobra syna a tak na prawdę dla nich obojga ☺🥰
    Ps świetny pomysł na połączenie sił przez wspólnego wroga i to jeszcze jakiego Parkinsonowie to okropni ludzie szczególnie że w każdej historii jaką do tej pory przeczytałam byli źli do szpiku kości i tutaj jest tak samo 🤐

    OdpowiedzUsuń
  46. MERLINIE! Jak ja nie lubię Astorii :D No i ten ślub... :D Rozwód za 2 czy 3 lata? Malfoyowie się nie rozwodzą! :D

    OdpowiedzUsuń