Dedykacja: Dla Moniq - z okazji jutrzejszych urodzin! Najlepszego! 💖🎁
Betowała Neska 💚
✨✨✨
Sala balowa dworu Malfoyów była przepięknie udekorowana, a
solenizantka ubrana, we wspaniałą, amarantową szatę, brylowała na samej jej
środku z gracją i pewnością siebie. Zaproszono całą śmietankę towarzyską
magicznego świata, a Hermiona ucieszyła się, że nie wszyscy oni byli czystej
krwi. Wiedziała, że po wojnie Draco i Narcyza, bez tyrani Lucjusza, wiszącej
nad ich głowami naprawdę zmienili swoje poglądy i nie interesowało ich już
pochodzenie ludzi, którymi się otaczali.
Hermiona uśmiechnęła się i podziękowała Anthony'emu za
przyniesienie jej kieliszka szampana. Był nienagannym dżentelmenem i czuł się
dobrze w jego towarzystwie, jednak wciąż miała wrażenie, że czegoś jej
brakowało. Praktycznie każdy dzień w zeszłym tygodniu, spędziła z Draco i
Jamesem, codziennie urywając się z pracy, by mogli gdzieś wspólnie zabrać
małego. Malfoy naprawdę się starał i Hermiona musiała przyznać, że nawet z
fascynacją obserwowała, jak blondyn krok po kroku uczył się odpowiedniej opieki
nad dzieckiem. Polubiła jego towarzystwo. Pomimo bólu serca, spowodowanego
utratą dwójki jej najbliższych przyjaciół, Draco potrafił sprawić, że znów się
śmiała. Naprawdę żałowała, że tydzień się kończył i nie wiadomo kiedy, Malfoy
znów znajdzie czas, by mogli go spędzić razem we trójkę…
Rozglądała się po sali balowej, zastanawiając się, jaką
randkę on dziś przyprowadzi. Pomimo tego, że każdego dnia dokuczał jej z powodu
zaproszenia na przyjęcie Goldsteina, sam nic nie zdradził na temat swojego
wyboru. Hermiona starała się sobie wmówić, że wcale nie czuje zazdrości o to,
że najpewniej na jego ramieniu, znów pojawi się długonoga piękność. Nie miała
powodów, by tak się czuć.
- O Roweno! To niemożliwe! – Anthony podskoczył tuż obok
niej, wyraźnie podekscytowany.
Hermiona spojrzała w stronę, w którą patrzył i ledwo zdusiła
przekleństwo. Malfoy wcale nie przyprowadził dziś ze sobą modelki, choć
kobieta, na talii której spoczywało jego ramię, była oczywiście, powalająco
piękna. Miała długie do pasa, rude włosy i duże, zalotne zielone oczy. Marlene
Bourguet była znaną na cały magiczny świat i uwielbianą przez wszystkich
francuską aktorką.
Hermiona jednym łykiem wypiła swojego szampana, próbując nie
gapić się w ich stronę, gdy Draco wraz z Marlene podeszli przywitać się z Narcyzą.
- Myślisz, że będzie mógł mnie jej przedstawić? – Anthony
wyglądał trochę, jakby miał zaraz eksplodować z emocji.
- Nie wiem, zobaczymy – odpowiedziała Hermiona, pewna że jej
randka na ten wieczór, jest praktycznie skończona. Goldstein był tak pochłonięty
wgapianiem się w tę cudowną kobietę, że istniała bardzo mała szansa, że w ogóle
jeszcze dostrzeże w jakiś sposób Hermionę.
Włożyła naprawdę dużo pracy w wybór sukienki, która była w
kolorze głębokiej czerwieni. Fryzura i makijaż zajęły jej większą część tego
popołudnia, bo naprawdę chciała ładnie wyglądać. Gdy Goldstein ją odbierał,
oczywiście pochwalił jej wygląd, nazywając ją olśniewającą, teraz jednak
Hermiona uświadomiła sobie, że to wcale nie jemu chciała się podobać. Od tego
odkrycia, gorycz dosłownie napłynęła jej do ust, dlatego zaczęła się rozglądać
za kolejną tacą z szampanem, by jakoś się tego pozbyć. Usiłowała też unikać
patrzenia na Malfoya i jego partnerkę, którzy właśnie zaczęli przechadzać się
wśród gości, witając się ze wszystkim.
- Myślisz, że wyjdzie głupio jeśli poproszę ją o autograf? –
wyszeptał podekscytowany Goldstein, a Hermiona zacisnęła usta, by na niego nie
warknąć.
- Nosisz przy sobie pióro i pergamin, by móc go dostać? –
zapytała cierpko.
- Jakoś to skombinuję. Nie mogę przegapić takiej okazji!
Marlene Bourguet to moja ulubiona aktorka! Jest doskonała w każdym calu! Po
kilka razy oglądam jej każdy film. To prawdziwy zaszczyt móc ją spotkać…
Hermiona miała ochotę się rozpłakać. Nie dość, że Malfoy
przyprowadził na dzisiejszy wieczór najcudowniejszą kobietę na świecie, to
jeszcze jej partner okazał się jej wielkim fanem. Cudownie.
- Oni tu idą! O Merlinie! Merlinie! – Anthony dosłownie
zaczął się pocić z emocji, wyraźnie zachwycony.
- Dobry wieczór – przywitał się Draco, podchodząc do nich.
Nim Hermiona zdążyła odpowiedzieć, blondyn opuścił bok swojej
super gwiazdy, po czym objął ją i cmokną w policzek.
- Pięknie dziś wyglądasz, Hermiono – wyszeptał jej do ucha,
po czym odsunął się i uśmiechnął do niej.
Przełknęła, czując jak ogarnia ją gorąco. Stał tak blisko i
pachniał tak bosko… Sama nie wiedziała, co dokładnie się z nią dzieje.
- Dziękuję, ty również wspaniale – odpowiedziała cicho,
próbując się jakoś opanować.
- Cześć Goldstein – Draco z wyraźną niechęcią, odwrócił się
do Anthony’ego i uścisnął mu rękę.
- Cześć – wyjąkał w odpowiedzi Tony, cały czas ukradkiem
zerkając na stojąca obok i wciąż się uśmiechającą Marlene.
- Pozwólcie, że wam przedstawię. Moja znakomita przyjaciółka
Marlene Bourguet, a to moja droga, jest właśnie matka zastępcza mojego
przybranego syna – Hermiona Granger oraz
jej znajomy Anthony Goldstein – przedstawił ich Draco.
Hermiona trochę się zdziwiła, tym jaki tytuł jej przypisał,
ale Marlene uśmiechnęła się pogodnie, najwyraźniej rozumiejąc, o co chodzi.
- Wspaniale móc cię wreszcie poznać! Draco dużo opowiadał o
tobie i waszej wspólnej sytuacji. – Aktorka pochyliła się, po czym cmoknęła
kurtuazyjnie Hermionę w oba policzki.
- Również jest mi miło – wyjąkała Hermiona, nieco zdziwiona
tym ciepłym powitaniem.
Merlene uśmiechnęła się do niej ciepło, aczkolwiek po chwili
jej uśmiech zrobił się nieco bardziej drapieżny, gdy odwróciła się w stronę
czerwonego z emocji Goldsteina.
- Anthony, czy tak? – Marlene wyciągnęła do niego nieco władczo
dłoń, a Hermionie pozostało mieć nadzieję, że Goldie zaraz się od tego nie
posika.
- Tak, panno Bourguet – wydukał drżącym głosem. – Nazywam się
Anthony Goldstein i jestem pani najwierniejszy fanem! Proszę przyjąć moje
wyrazy uznania. Każdy pani film to prawdziwe dzieło sztuki! – Anthony wyrzucał
z siebie słowa z prędkością mknącego zaklęcia.
Hermiona miała ochotę zapaść się pod ziemię, a widząc
zadowolony uśmieszek na twarzy Malfoya, który wciąż patrzył tylko na nią, miała
pewność, że powinna pozostać pod tą ziemią, przynajmniej do końca tego
okropnego wieczoru.
- Naprawdę jesteś moim fanem? Uwielbiam rozmowy z fanami! –
zaśmiała się z entuzjazmem Marlene, wciąż mocno trzymając dłoń mężczyzny.
- Ależ tak! Jest pani ideałem, muzą, najdoskonalszą aktorką…
- Jeśli masz tak miło o mnie mówić, to koniecznie musimy
zdobyć jakieś drinki i usiąść razem – zdecydowała rudowłosa, splatając swoje
palce z palcami Goldsteina i ciągnąc go w stronę bufetu, rzucając do nich
krótko za ramienia: „Jeśli wybaczycie nam na chwilę…”
- Oczywiście! - odpowiedział Draco, wcale nie wyglądając na
niezadowolonego, że jego randka wolała towarzystwo innego mężczyzny.
Hermiona patrzyła za oddalającym się Anthonym, który był tak
zafascynowany, że nie zdobył się nawet na grzecznościowe przeprosiny.
- Muszę się napić – mruknęła sama do siebie, czując się
naprawdę zażenowana całą tą sceną.
- Później, teraz powinniśmy zatańczyć – Draco złapał ją za
dłoń i nie czekając na jej zgodę, zaczął prowadzić ją na parkiet.
- Nie powiedziałam, że się zgadzam – mruknęła, gdy tam
dotarli, a on odwrócił ją i przyciągnął bliżej siebie.
- Musisz. Skoro twój głupi towarzysz, ukradł mi moją
partnerkę, to twoim zadaniem będzie ją teraz godnie zastąpić – Malfoy objął ją
mocno ramieniem i poprowadził po parkiecie z wprawą wytrawnego tancerza.
- Jeśli chodzi o ścisłość, to twoja randka ukradła mi
partnera! – warknęła pod nosem.
- Cóż poradzić – zaśmiał się radośnie. – Musimy teraz trzymać
się razem, by nie wyjść na głupców…
- Musiałeś przyprowadzić akurat jego ulubioną aktorkę? –
westchnęła Hermiona, mocniej zaciskając dłoń na jego ramieniu i patrząc mu w
oczy.
- Musiałem, bo inaczej mógłby nie opuścić tak chętnie twojego
boku – Draco spojrzał jej w oczy, a ona odkryła, że wcale nie wyglądał jakby
właśnie żartował.
- Zrobiłeś to specjalnie? – Hermionie dosłownie opadła
szczęka.
W odpowiedzi Draco nonszalancko wzruszył ramionami,
uśmiechając się przebiegle.
- Ten głupek ma jej portret powieszony w swoim gabinecie… A
tak przypadkiem wyszło, że Marlene była mi winna jedną przysługę. Nie musisz
się jednak martwić o jego cnotę. Tak się akurat składa, że ona woli kobiety.
- Możesz mi powiedzieć, jaki miałeś cel w sabotowaniu mojej
randki na dzisiejszy wieczór? – Hermiona nie ukrywała, że naprawdę jest w
szoku, słysząc co takiego Draco zrobił.
- Chciałem cię zaprosić byś mi towarzyszyła, ale zdążyłaś się
wcześniej umówić z tym pokraką - narzekał.
- Naprawdę chciałeś mnie zaprosić? – Hermiona miała nadzieję,
że nikt z fotografów nie pojawi się właśnie teraz, by zrobić im zdjęcie.
Zapewne wyszłaby na nim czerwona, niczym dorodny pomidor.
- Dlaczego cię to dziwi? Chyba zdążyłaś już zauważyć, że
lubię twoje towarzystwo. Jako jedna z niewielu znanych mi kobiet, poza
atrakcyjnym ciałem, masz też interesujący umysł – Draco uśmiechnął się do niej
zalotnie, a Hermiona odczuła dziwną miękkość w kolanach. Cholera! Ten przeklęty
adonis doskonale wiedział, jak ma wpływać na kobiety.
- Widywaliśmy się na wielu imprezach Potterów, a ty nigdy nie
wykazywałeś zainteresowania na dłuższa rozmowę ze mną – wypomniała mu.
- Bo zawsze patrzyłaś na mnie, jak na małego, wstrętnego
karalucha – zaśmiał się. – Dopiero niedawno dostałem szansę, by pokazać ci,
jaki naprawdę jestem czarujący.
Hermiona zmrużyła oczy i parsknęła krótkim śmiechem. To nie
był prawda. Od dawna wiedziała, że Malfoy potrafi być idealnym, czarującym
dżentelmenem - jeśli chce. Po prostu nie
sądziła, że mógłby być zainteresowany zachowywaniem się tak specjalnie dla niej.
- Posłuchaj, wiem że nasza sytuacja jest specyficzna, ale nie
musisz się czuć w obowiązku przyprowadzania mnie jako pary na imprezy, z powodu
Jamesa…
Draco westchnął, przyciągając ją bliżej siebie i opierając
swój podbródek na jej skroni.
- Czasem dziwię się ludziom, którzy nazywają cię najmądrzejszą
wiedźmą tego wieku – wyszeptał.
- Malfoy… - zaczęła groźnie.
- Zamknij się i tańcz, Granger. Tę rozmowę, możemy
przeprowadzić innym razem – stwierdził, przyciskając ją do siebie jeszcze
mocniej.
✨✨✨
Reszta wieczoru była dla Hermiony dziwnie ekscytująca. Draco
nie opuszczał jej boku i oficjalnie zachowywał się tak, jakby to on był dziś
jej partnerem na ten wieczór, co nie było specjalnie dziwne, bowiem Anthony i
Marlene już dawno gdzieś zniknęli. Nie żeby Hermiona narzekała… Naprawdę dobrze
się czuła w towarzystwie Malfoya, zabawiana lekką ale interesującą rozmową i
opiekuńczo otoczona jego ramieniem.
Gdy przeprosiła i na chwilę poszła do łazienki, dziesięć
kobiet pognało tam za nią, by wypytać o szczegóły tego, co dokładnie się
pomiędzy nimi dzieje. Na szczęście Luna i Ginny przyszły jej z pomocą i
przepędziły te harpie, nim Hermiona zdążyła wyjąć różdżkę i je przekląć.
- Ale nam powiesz co się dzieje, prawda? – zapytała Ginny,
poprawiając makijaż.
- Nic się nie dzieje. Wiesz, że wspólnie zajmujemy się opieką
nad Jamesem, dlatego ostatnio trochę się zaprzyjaźniliśmy – wyjaśniła,
poprawiając jeden z loków, który wymknął się z jej fryzury.
- Nie wyglądał jakby stał obok przyjaciółki. Jestem pewna, że
widziałam, jak rzucił niewerbalną klątwę na Michaela Cornera, gdy ten chciał
podejść, by poprosić cię do tańca.
Hermiona parsknęła śmiechem. To nie mogła być prawda, choć
faktem było, że nie zatańczyła dziś z nikim innym poza Draco, a zwykle na
balach, kilku mężczyzn o to prosiło, niezależnie od tego czy przyszła sama, czy
z kimś.
- Daj spokój Ginny, to nic nie znaczy – wyszeptała,
zastanawiając się czy próbuje też przekonać trochę o tym samą siebie.
- Moim zdaniem powinniście spróbować. Od zawsze mieliście coś
do siebie, nawet w szkole. Ta pasja, z jaką się nienawidziliście teraz mogłaby
się zmienić w naprawdę fantastyczny seks – przyjaciółka mrugnęła do niej
porozumiewawczo.
Hermiona z dezaprobatą kręcąc głową, mając nadzieję, że wcale
się teraz nie zarumieni. Nie powinna w ogóle brać tych słów pod uwagę.
- Jesteśmy tylko dwójką przyjaciół, która wspólnie opiekuje
się dzieckiem, nic więcej.
- Skoro się upierasz – Ginny mrugnęła do niej
porozumiewawczo, po czym obie wreszcie mogły wyjść z łazienki.
Reszta wieczoru była równie udana, choć Hermiona sama zaczęła
podejrzewać, że Malfoy jakoś odpędzał jej partnerów do tańca, bowiem gdy jakiś
mężczyzna zbliżał się do niej za bardzo, nagle wyglądał, jakby go skonfundowano i szybko odchodził w
inną stronę.
- Wszyscy powoli wychodzą, więc pójdę jeszcze zerknąć do
pokoju Jamesa i też znikam – powiedziała do Draco, kończąc swój ostatni
kieliszek szampana.
- Nie mogłabyś zostać? Twój pokój jest przygotowany – Draco
przesunął delikatnie palcami po jej ramieniu, a jej ciało przeszedł delikatny
dreszcz.
Nie powinna zostać, bo jeśliby to zrobiła, mogłaby zrobić też
coś nierozsądnego… Z nim. Naprawdę polubiła Malfoya w ciągu ostatnich kilku
dni, ale wdanie się z nim w romans, nie mogło skończyć się dobrze. A później
mogłoby być między nimi już tylko niezręcznie, co tylko jeszcze bardziej
utrudniłoby ich i tak nieciekawą sytuację.
- Muszę jutro wcześnie wstać i zabrać się za pracę.
Wykorzystam ostatni dzień twojej opieki nad małym, by skończyć z nadrabianiem
zaległości – zmyślała.
Draco skrzywił się lekko pod nosem.
- Żałuję, że nie mogę wziąć więcej wolnego, ale może na
następny weekend zrobimy sobie jakąś wycieczkę? Mamy ładny dom na Korfu. Mogę
zorganizować świstoklik na piątkowe popołudnie i zostaniemy tam do niedzielnego
wieczoru? – zaproponował.
Hermiona uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Cieszyła się,
że Draco chciał spędzić z nią i małym więcej swojego wolnego czasu. Weekend w
Grecji brzmiał bajecznie.
- To niezły pomysł – stwierdziła krótko. – Skontaktuję się z
tobą, w tej sprawie w ciągu tygodnia, dobrze?
- Jasne – Blondyn uśmiechnął się do niej uroczo.
- Pójdę pożegnać się z twoją mamą i zerknę do Jamesa –
powtórzyła, odchodząc od jego boku, ale Draco nagle złapał ją za nadgarstek i
odwrócił do siebie, tak że stali bardzo blisko.
- Znajdź mnie zanim wyjdziesz. Chcę cię odprowadzić do
kominka – wyszeptał, patrząc jej w oczy.
- W porządku - odpowiedziała, uśmiechając się do niego i
szybko robiąc krok w tył.
Wiedział, że nie może ponownie się z nim zobaczyć
dzisiejszego wieczoru, dlatego po zaglądnięciu do małego, użyła kominka na
piętrze, by przenieść się domu.
Nie mogła pozwolić mu się sam na sam pożegnać, bo gdyby to zrobiła, jak nic nie
oparłaby się pokusie by go pocałować na dobranoc. Był tak niesamowicie inny od
tego, czego się po nim spodziewała, że czuła jak dosłownie miękną jej od tego
kolana. Musiała dobrze przemyśleć całą ich sytuację i pozwolić sobie na
określenie ryzyka związanego z każdym kolejnym krokiem. Nie musiała ukrywać,
przed samą sobą, że trochę bała się wchodzenia w głębsze relację z tym
mężczyzną, w obawie, że dla niego nie będzie to nic poważnego, w czasie gdy ona
zaangażuje się za bardzo. Co by zrobiła, gdyby tak się stało? Jak później
zachowywałaby się przy Jamesie? To wszystkie myśli były dla niej bardzo
niepokojące.
✨✨✨
Wstała, wzięła prysznic i zjadła śniadanie. W jej głowie,
wciąż kłębiły się myśli na temat wczorajszego wieczoru i tego, jak jej relacja
z Draco zaczęła się powoli zmieniać. On naprawdę wymyślił i zrealizował plan,
jak odciągnąć od niej Anthonyego. Czy to mogło oznaczać, że poważnie myślał o
czymś więcej pomiędzy nimi?
Właśnie kończyła drugą filiżankę kawy, gdy do jej okna
zastukała sowa Narcyzy. Odruchowo spojrzała na zegarek. Nie było jeszcze
południa. Miała stawić się u Malfoyów dopiero w porze podwieczorku, by odebrać
małego. O co mogło chodzić? Rozwinęła pergamin, na którym było nagryzmolone
tylko jedno zdanie.
„Szybko przybądź do św.Munga. James miał wypadek”.
Hermiona poczuła odrętwienie w całym ciele. To nie mogło się
stać. Nie znowu…
Nie zwracając uwagi na to, że ma na sobie tylko stare legginsy i duży, szary
t-shirt pobiegła prosto do swojego salonu łapiąc za różdżkę, po czym od razu
wskoczyła do kominka.
W recepcji znów siedziała ta sama czarownica z siwymi
pasemkami.
- James Syriusz Potter! – wydyszała Hermiona rzucając się do
kontuaru.
- Z tego co mi przekazano, jest teraz na badaniach, panno
Granger. To czwarte piętro… - wyjaśniła jej pośpiesznie czarownica.
- Dziękuję! – odpowiedziała, od razu kierując się w stronę
schodów. Czuła się, jak wszystko w niej drży z niepokoju. Jej mały synek miał
wypadek, a jej przy nim nie było. Nigdy nie będzie mogła sobie tego wybaczyć.
Wbiegła na czwarte piętro, dopiero teraz orientując się, że
przybyła do szpitala w swoich włochatych kapciach w kształcie królików.
Naprawdę się śpieszyła. W końcu korytarza zauważyła Narcyzę, stojącą w
towarzystwie jakiejś innej kobiety, więc szybko do nich podbiegła.
- Hermiono! Jak dobrze, że jesteś! – zawołała z ulgą Narcyza
na jej widok.
- Co się stało? Gdzie jest James? – zapytała, drżąc z
niepokoju.
- Jest na badaniach, Draco jest tam razem z nim. Zaraz ktoś
powinien wyjść i wszystko nam wyjaśnić – Narcyza złapała ją mocno za dłoń.
- Co takiego się stało, że musiał tu trafić? – zapytała,
czując łzy napięcia napływające jej do oczu.
- Chyba wypadł z łóżeczka i uderzył się w główkę – odpowiedziała
kobieta, stojąca razem z nimi i Hermiona dopiero w tej chwili zwróciła na nią
uwagę.
- Przepraszam, a ty jesteś…? – zapytała.
- Tak sądziłam, że mnie nie poznajesz – zachichotała śliczna
brunetka, o wspaniałych długich włosach i idealnej figurze. – Nazywam się
Astoria Greengrass, jestem młodszą siostrą Daphne i bliską przyjaciółka Draco.
- Co tu robisz? – wypaliła Hermiona, nim zdążyła się
powstrzymać.
- Ja i Draco byliśmy razem, gdy to się stało – Astoria
posłała jej nieco protekcjonalny uśmieszek, a Hermiona poczuła się, jakby coś
zimnego oblało jej wnętrzności.
Czy po tym, jak wczoraj wyszła, Draco znalazł sobie inną
partnerkę na pocieszenie? Zapewne tak, sądząc po zachowaniu tej ślicznej lali.
Hermiona mogła się przecież tego spodziewać. Na co ona właściwie liczyła?
Przecież był z tego znany…
Właśnie drzwi się otworzyły i wyszedł z nich magomedyk.
- Dzień dobry, która z pań jest matką Jamesa Pottera?
- To ja! – odpowiedziała od razu Hermiona.
- Na razie. To się wkrótce może zmienić – szepnęła cicho
Greengrass, ale Hermiona to usłyszała. Zignorowała kobietę i spojrzała z
napięciem na uzdrowiciela.
- Z pani synem wszystko w porządku, nie stwierdziliśmy
żadnego urazu poza drobnym stłuczeniem na czole, ale na wszelki wypadek zostanie kilka
godzin na obserwacji. Jest teraz ze swoim ojcem, może pani do nich dołączyć.
- Ona wcale nie jest żoną Draco, a matką małego jest tylko w
dokumentach. To ja nią wkrótce będę… – wtrąciła Greengrass.
- Wystarczy Astorio! – Przerwała jej ostro Narcyza.
Hermiona postanowiła nie mówić nic więcej, tylko wejść do
Sali.
✨✨✨
Draco i James leżeli razem w dużym, szpitalnym łóżku. Mały
najwyraźniej spał po dawce eliksirów, a na jego główce lśniła zielona maść na
siniaki.
- Hermiona! – Malfoy na jej widok oderwał się od boku syna i
nim zdążyła coś powiedzieć, blondyn już stał tuż przed nią. Odsunęła się jednak
o krok, gdy wyciągnął rękę, jakby chciał ją złapać i przyciągnąć do siebie.
- Jak on się czuje? – zapytała zdławionym głosem, wymijając
wyraźnie przybitego mężczyznę i układając się na łóżku obok małego.
- Zdaniem uzdrowicieli nic mu nie jest. Najwyraźniej wstał z drzemki, gdy nikogo nie było w pokoju i chciał wyjść z łóżeczka. Na szczęście upadł na dywan i nic groźnego się nie stało, ale mimo wszystko postanowili zostawić go na obserwacji –
wyjaśnił Draco, podchodząc bliżej.
Hermiona spojrzała na niego z ukosa, po czym przymknęła oczy
i wtuliła się w swojego synka. Chyba by umarła, gdyby coś mu się stało.
- Draco kochanie! Czy wszystko w porządku? – Astoria
Greengrass wkroczyła do sali, jak gdyby ta należała do niej i z miejsca rzuciła
się na szyję Malfoya. – Tak strasznie się martwiłam! Gdybyśmy na niego uważali,
zamiast zajmować się sobą, to by się nie stało! Nasz biedny, mały synek… –
zaszlochała sztucznie.
Hermiona zacisnęła zęby i uniosła głowę.
- Możecie wyjść na korytarz? James potrzebuje teraz ciszy i
odpoczynku.
Draco szybko wyplątał się z zaborczych objęć Astorii i zrobił
krok w kierunku łóżka.
- Hermiono, posłuchaj…
- Wyjdź stąd i zabierz ją ze sobą – poprosiła, patrząc mu z
determinacją w oczy. – Porozmawiamy o tym innym razem – wycedziła przez zęby.
Draco zacisnął szczękę, wyglądając na nieco zirytowanego jej
postawą, ale w końcu krótko kiwnął głową i złapał Greengrass za łokieć, po czym
wyprowadził ją z sali.
Dopiero, gdy drzwi się za nimi zamknęły z gardła Hermiony
wyrwał się krótki szloch. Wtuliła się w czarne, zawsze rozczochrane włosy
Jamesa i płakała cicho nad tym wszystkim, co się wydarzyło. Cieszyła się, że
małemu nic nie jest i usiłowała przekonać samą siebie, że cieszy się też z tego,
że Malfoy jednak szybko pokazał swojej prawdziwe oblicze – wystarczająco
szybko, nim ona zdołałaby popełnić przy nim jakiś błąd.
Gdy Draco wrócił do sali, już nie płakała. Wciąż tuliła do
siebie Jamesa, rozmyślając o tym, co powinna powiedzieć Malfoyowi. Była zła o
to, że nie dopilnował, by maluch nie zrobił sobie krzywdy, ale z drugiej
strony, to mogło się przecież przydarzyć każdemu. Czy mogła go za to potępiać?
- Wszystko w porządku? – zapytał blondyn, podsuwając sobie
krzesło i siadając tuż obok łóżka. – Potrzebujesz czegoś? Może wody?
- Niczego nie chcę – odpowiedziała chłodno, zamykając oczy i
chcąc się odciąć od jego obecności.
- Hermiono, posłuchaj mnie proszę… - zaczął mówić.
- Nie dziś Malfoy. Dziś zostaw mnie w spokoju – poprosiła z
goryczą.
- Z Astorią…
- Nie obchodzi mnie to. Ale uświadom jej, że nawet jeśli
będziecie razem, to ona nigdy nie zastąpi mnie w roli matki Jamesa – wyszeptała
z bólem.
- Co? My nie…
- Możesz być teraz cicho? Chciałabym trochę odpocząć, nim
mały się obudzi – Hermiona zacisnęła mocniej powieki, naprawdę nie chcąc znów
się rozpłakać.
Już sama myśl o tym, że jakakolwiek kobieta, którą kiedyś
poślubi Malfoy, będzie chciała zrobić z Jamesa swojego syna, bardzo ją bolała.
Chciałaby, żeby mały miał pełną rodzinę, ale prawda była taka, że Draco miał
dużo większe szanse na ułożenie sobie z kimś swojego życia niż ona… Co miała
zrobić? Jak to pogodzić? Czy zachować się jak dorosła i pozwolić na to, by
James teoretycznie miał dwie matki? Nie mogła, co prawda wyobrazić sobie panny
Greengrass w tej roli, ale przecież Malfoy tak często zmieniał kobiety, że to
wcale nie musiał być jego ostateczny wybór.
Cały czas miała zamknięte oczy i udawała, ze śpi gdy poczuła
jak na jej ramiona opada koc. Malfoy najwidoczniej postanowił przykryć ją i
Jamesa. Po chwili zorientowała się, że blondyn pochyla się nad małym i chyba
składa na jego czole czuły pocałunek.
- Przepraszam, że to ci się przytrafiło synku… - wyszeptał
wyraźnie zbolałym tonem.
Hermiona nadal udawała, że śpi gdy delikatne palce odgarnęły
włosy z jej policzka.
- Przepraszam, że znów cię zawiodłem…- usłyszała ponownie, a zaraz później ten dotyk
zniknął.
Usłyszała kroki, a później ciche skrzypnięcie drzwi. Draco
wyszedł z sali. Wiedziała, że po tym wszystkim co się stało, będą musieli
poważnie porozmawiać, ale na razie nie była jeszcze gotowa na tę rozmowę. Teraz
musiała zająć się Jamesem. To było teraz najważniejsze.
✨✨✨
Gdy wieczorem wypisywano ich do domu, Draco nie było w
szpitalu, co Hermiona w sumie przyjęła z ulgą. Naprawdę nie miała ochoty na
prowadzenie z nim rozmowy o tym, jak zaniedbał ich syna, zajmując się zapewne,
zabawianiem panny Greengrass.
Wzięła wolne w poniedziałek i zignorowała wszystkie sowy,
jakie czekały na parapecie za jej oknem. Wysłała tylko krótką notatkę do
Narcyzy z informacją, że z małym wszystko w porządku, mając nadzieję, że
przekaże to Draco.
We wtorek z bólem serca pożegnała Jamesa przed pójściem do
pracy. Jego niania – Angela, obiecała jej, że będzie pisać jeśli tylko z małym
będzie działo się coś niepokojącego, ale to i tak nie uspokoiło Hermiony.
Zawsze uwielbiała swoją pracę, chętnie zostając w niej po godzinach i żyjąc
adrenaliną jakie dawało jej realizowanie kolejnych projektów. Teraz jednak w
centrum jej wszechświata był jej maleńki synek i za nic nie chciałaby, aby znów
stała mu się jakaś krzywda.
Ledwo weszła do swojego gabinetu, gdy Lisa podała jej cały
stos korespondencji. Przerzucając go pobieżnie i odrzucając lisy od Draco,
natrafiła na kopertę z pieczęcią kancelarii prawnej Theodora Notta. Przełknęła
nerwowo, szybko rozrywając papier.
Theodore nie podał jej żadnych szczegółów, pisząc tylko, że
prosi o jej wizytę w jego biurze dzisiejszego popołudnia w pewnej bardzo pilnej
sprawie. Hermiona odłożyła list głowiąc się nad tym, czego to mogło dotyczyć…?
Tak naprawdę widziała tylko dwie opcje. Albo Draco po incydencie w niedzielę
naprawdę postanowił się zrzec opieki nad Jamesem na jej rzecz, albo też Astoria
go przekonała, by spróbowali odebrać jej prawa do dziecka i wychować małego
razem. Na samą myśl o drugiej opcji, kwas podszedł jej do gardła i nie była
pewna, czy za chwile nie zwymiotuje z nerwów. To było niemożliwe! On nie mógł
jej tego zrobić!
Resztę dnia spędziła na bezproduktywnym przechadzaniu się po
swoim gabinecie, całkowicie niezdolna do zagłębienia się w sprawach swojego
departamentu. Druga opcja z jej obaw wydała jej się coraz bardziej
prawdopodobna. Greengrass przecież wyraźnie mówiła, że ma zostać wkrótce matką
małego, a po tym jak wczoraj przez cały dzień Hermiona ignorowała jego notatki,
Draco mógł się naprawdę wkurzyć i pójść prosto do Notta. O Merlinie! Co ona
najlepszego narobiła…?
✨✨✨
Z drżącym sercem weszła do nowoczesnego, szklanego biurowca,
gdzie na ostatnim piętrze mieściła się kancelaria T.Nott & Partners.
Wiedziała, że jeśli Draco wynajął Theodora, by ten spróbował odebrać jej prawa
rodzicielskie do Jamesa, to czekała ją naprawdę trudna batalia. Theo był bez
wątpienia jednym z najlepszych magicznych prawników i mało kto lubił stawać z
nim po przeciwnej stronie.
Wjechała windą na górę i wyszła z niej starając się wyglądać
na pewną siebie i gotową do walki, dlatego zdziwiła się widząc stojącego pod
ścianą, wyraźnie bladego Malfoya.
- Hermiona… - zaczął mówić, podchodząc do niej ze poważną
miną.
- Cześć – przywitała się, czując drobną ulgę, że nigdzie nie
widzi Greengrass.
- Proszę cię, nie rób tego – powiedział, łapiąc ją mocno za
dłoń.
Zamrugała, kompletnie nie rozumiejąc o co mu chodziło.
- Niby czego? – zapytała.
- Posłuchaj… - Draco nerwowo potargał swoje włosy. – Wiem, że
znów spieprzyłem i bardzo przepraszam, ale nie musimy przecież iść z tym prosto
do sądu. Dogadajmy się jakoś, błagam cię!
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz – Hermiona wyrwała rękę z
jego uścisku. Czy on naprawdę myślał, że to ona ich tu przywiodła, by odebrać
mu prawa do Jamesa? Ale jeśli tak to…
- Pani Granger i pan Malfoy, pan Nott oczekuje na państwa –
oznajmiła im ładna asystentka, wskazując na duże drzwi prowadzące do
eleganckiego gabinetu.
Do Draco chyba również dotarło, że to spotkanie to nie sprawka
Hermiony, dlatego delikatnie położył dłoń na jej plecach i wprowadził ją do
biura swojego przyjaciela.
- Witajcie – Theodore wstał, by uścisnąć im dłonie.
- Cześć. Powiesz nam, po co nas tu tak pilnie wezwałeś, bo
wygląda na to, że ani ja, ani Granger nie mamy z tym nic wspólnego – Draco
wysunął krzesło przed biurkiem dla Hermiony, po czym od razu zajął drugie.
- Mamy poważny problem – Nott nie krył swojej zmartwionej
miny.
- Jaki? – zapytała Hermiona, czując jak w jej gardle tworzy
się twarda gula.
- To wpłynęło do nas wczoraj – Theodore sięgnął po jakąś
teczkę i wyjął z niej plik dokumentów.
- To, to znaczy co? – niecierpliwił się Draco.
- Pozew o odebranie wam obojgu prawd do opieki nad Jamesem.
- Co takiego?! – wykrzyknęła Hermiona, zrywając się ze
swojego miejsca.
Draco również wstał, a jego pięści były zaciśnięte z nerwów.
- Kto to złożył? – zapytał zimno.
- Edmund i Regina Parkinsonowie. Uważają, że wasza dwójka nie
nadaje się do opieki nad ich wnukiem i chcą dostać pełnie praw do niego.
- O mój Boże! – zaszlochała Hermiona, opadając na krzesło i
ukrywając twarz w dłoniach.
To był jakiś koszmar. Pansy wiele razy opowiadała jej, jak
zimne, bez emocjonalne i miejscami wręcz brutalne było wychowanie jej rodziców.
James nigdy i za nic, nie mógł trafić do tych ludzi i Hermiona wiedziała, że
będzie musiała być gotowa na wszystko, by do tego nie dopuścić.
- Mów od razu jakie mamy opcje Nott – poprosił cicho Draco,
łapiąc dłoń Hermiony i mocno splatając ich palce razem w geście pocieszenia.
- Naszym najmocniejszym argumentem jest fakt, że Pansy
zaznaczyła w swoim testamencie, że nie chce, by jej rodzice mieli kontakt z
dzieckiem. Zarówno ona, jak i Potter bardzo jasno wyrazili swoją wolę, co do
tego, że to wy macie się zająć ich dzieckiem w razie ich śmierci. Z innych
dobrych wiadomości, to fakt, że oboje zajmujecie ważne stanowiska i jesteście
ogólnie szanowanymi postaciami w magicznym świecie również może pomóc. Ale
niestety, na tym kończą się nasze plusy. Wynajęli do tej sprawy tego dupka
Malcolma Baddocka.
Hermiona usłyszała, jak Draco zaklął brzydko pod nosem i sama
na szybko próbowała sobie przypomnieć, co wiedziała o Malcolmie Baddocku, poza
tym, że bronił zwykle tylko osoby z rodów czystej krwi.
- Ten skurwiel mnie nienawidzi od kiedy jeszcze w szkole,
jego dziewczyna całowała się ze mną na jednej z imprez w Slytherinie –
wyburczał Draco.
Hermiona prychnęła z niesmakiem na to wyznanie i usiłowała
wyszarpać rękę z jego uścisku, ale Draco jej na to nie pozwolił, wzmacniając
swój uścisk.
- Niestety wiem też na pewno, że nienawidzi również Hermiony,
bowiem to dzięki jej dekretowi o Prawach Istot Słabo Magicznych, jego ojciec
musiał zamknąć swój interes. Słyszałem raz w klubie prawniczym, jak mówił o
tym, że najchętniej zamknąłby jej te szlamowate usta swoim…
- Zamknij się Nott! – warknął ze wściekłością Draco.
- Przepraszam! – Theodore rzucił Hermionie pokorny uśmiech,
po czym znów spojrzał w dokumenty. – Mają świadków i dowody… Powołali kogoś,
kto widział jak wasza dwójka kłóci się w restauracji na ulicy Pokątnej. Mają
już też zapewne dokumentacje z wizyty Jamesa u świętego Munga.
- Cholera! - Hermiona miała ochotę wyć z rozpaczy, czując jak
bardzo źle mogło się to wszystko potoczyć.
- Chcą też przywołać zeznania kogoś o nazwisku Diana Punch.
Wiecie kto to jest? – zapytał.
Draco znów zaklął i tym razem to on puścił dłoń Hermiony i
ukrył twarz w swoich rękach.
- Znasz ją? – zapytała go.
- Nie bardzo… Ale pamiętam, że kobieta, którą tamtego
wieczoru przyprowadziłem do domu, miała na imię Diana – przyznał niechętnie.
Hermiona opadła na oparcie krzesła, ledwo dusząc szloch. Nie
mieli szans, jeśli zezna, co się wtedy wydarzyło. Zabiorą jej Jamesa. Ci
okrutni ludzie wyrwą z jej ramion jej małego syneczka, a ona nic nie będzie
mogła z tym zrobić.
- Powołali również niejakiego Marcusa Cyttrala. To chyba ktoś
z ministerstwa…
- Był jednym z moich stażystów. Koszmarny leń, dlatego go
zwolniłam, a on oskarżył mnie potem o mobbing – mruknęła Hermiona, doskonale
wiedząc, że ten przebrzydły dupek na pewno szukał w ten sposób zemsty na niej
za jego zwolnienie.
- Pewnie ma za zadanie zeznać, jak bardzo jesteś pochłonięta
swoją karierą – zanotował Theodore.
- Nie mogą brać na poważnie zeznań kogoś takiego! –
zdenerwował się Draco.
- Trudno nam odgadnąć czyje zeznania poważnie potraktuje sąd.
Macie pomysł kogo my możemy powołać na waszych świadków, poza Narcyzą i nianią
Jamesa – Angelą? – zapytał Theo.
Hermiona przełknęła nerwowo. Nie miała pojęcia…
- Musisz coś wymyślić! – Draco z desperacją popatrzył na
przyjaciela.
- Jedyną nasz realną opcją, będzie wykazanie, że
Parkinsonowie nie nadają się na rodzinę zastępczą. Obydwoje są już dość wiekowi
i od dawna nie mieli styczności z dziećmi. Nigdy w swoim życiu nie spotkali
Jamesa, co pokazuje, że nie mają z nim żadnych więzi i że w ogóle nie znają
jego codziennych potrzeb. Dalej… Stary Parkinson ma za uszami mnóstwo
szemranych interesów, więc na pewno to wykorzystamy. No i nasz najmocniejszy
argument – ich rodzona córka uciekła od nich, by wbrew swojej woli nie musieć
poślubić czarodzieja, którego jej wskazali. Nasz nowy Wizengamot nie lubi za
bardzo purystów czystej krwi. To może pomóc.
- Jakie powody podali w pozwie? – zapytała cicho Hermiona. –
To przeze mnie prawda? Przez moje pochodzenie. Nie chcą, by to mugolaczka
wychowywała ich wnuka.
Theodore skrzywił się lekko.
- Nie mogli napisać tego oficjalnie, ale uważam, że to może
być jeden z powodów. Nadal są mocno zafiksowani na punkcie czystości krwi.
Zwłaszcza, potwierdza to ugoda, jaką zaproponowali.
- Ugodę? – Hermiona, aż podskoczyła na swoim miejscu.
- Ich głównym argumentem jest to, że nie tworzycie razem
prawdziwej rodziny. Mieszkacie osobno i nie jesteście ze sobą w żaden sposób
związani. Według ich stanowiska, zależy im na tym, by James wychowywał się w
pełnej rodzinie, sugerują więc, że jeśli Draco wkrótce poślubi jakąś
czarownicę, zgodzą mu się oddać Jamesa pod opiekę jeśli obieca, że wychowa go
zgodnie z tradycjami rodów czystej krwi.
Hermiona spojrzała ukradkiem na Draco, czując jak łzy
zaczynają napływać jej do oczu. Czyżby Parkinsonowie chcieli go zmusić do
poślubienia jakiejś wskazanej przez nich czarownicy?
- Więc to o tym, ta mała suka bez przerwy mówiła! – zawołał.
- Możesz wyjaśnić? – poprosił Theo.
- W niedzielę rano do mojego domu wpadła bardzo zadowolona z
siebie Astoria Greengrass. Ciągle mówiła coś o moich kłopotach, z którymi
chętnie mi pomoże. Gruchała do Jamesa pytając czy chciałby mieć taką mamusię i
za żadne skarby, nie pozwalała mi się wyprosić, mówiąc bym nie robił głupot, bo
wkrótce naprawdę będę jej potrzebował… Musiała już coś wiedzieć.
- A co ze mną? Co w przypadku jeśli Draco poślubi Greengrass,
czy inną czarownicę, którą oni wskażą?
- Ugoda wskazuje tylko, że dziecko ma być pod pełną opieką
Draco i jego żony.
- Nie złożyli żądania w ugodzie, by na pewno była ona czystej
krwi? – dopytał Draco.
- Nie, ale to dopiero wstępne warunki. Jak mówię, ich
argumentem przeciwko wam jest głównie to, że żadne z was nie ma własnej rodziny
i dlatego ich zdaniem nie nadajecie się na rodziców.
Hermiona spojrzała na Draco i przełknęła nerwowo.
- A jeśli, któreś z nas weszłoby wkrótce w związek małżeński,
to czy nasze szansę na wygraną wzrosną? – zapytała.
- Co masz na myśli? – zapytał ją cierpko Malfoy.
- Myślę, że Neville lub Ron byliby skłonni dla mnie to
zrobić, gdybym wyjaśniła im sytuację. Jeśli to mogłoby uratować nas przed
koniecznością oddania Jamesa tym potwornym ludziom, to mogę wziąć ślub –
wyjaśniła.
- Chcesz mi powiedzieć, że jesteś gotowa wejść w fałszywy
związek małżeński, tylko po to, by nie stracić opieki nam Jamesem? –
doprecyzował Theodore.
Hermiona przełknęła i wzruszyła ramionami, czując jak
siedzący obok niej Draco robi się całkowicie spięty.
- Im chodzi o wymuszenie wychowania Jamesa w tradycji czystej
krwi albo przez nich, albo przez jakąś dziewczynę z Nienaruszalnej Dwudziestki
Ósemki, która zostanie żoną Malfoya. To było dokładnie to, czego Pansy nie
chciała dla swojego syna. Jeśli mogę temu zapobiec, poślubiając któregoś z
moich przyjaciół i pomagając wygrać nam tę sprawę, to zrobię to choćby dziś –
zaznaczyła dobitnie.
- Nie kurwa, wcale nie zrobisz! – warknął Draco, patrząc na
nią ze złością.
Hermiona otworzyła usta chcąc się z nim kłócić, ale znów
wtrącił się Theodore.
- Posłuchaj jej Draco, bo to nie jest głupi pomysł. Wskażemy
wtedy, że Hermiona jest chętna do posiadania prawdziwej rodziny i naprawdę
zależy jej na dobru Jamesa. W ten sposób będziemy mogli udowodnić, że ich
argument o waszym braku zaangażowania w rodzinę jest chybiony. Jeśli Draco
oficjalnie pobłogosławi temu związkowi i ustawi się w pozycji dobrego wujka,
który wspomaga młodą rodzinę, wtedy mamy naprawdę duże szanse…
- Nie zrobię tego – przerwał mu obcesowo Draco.
- Malfoy, posłuchaj…
- Nie! To ty posłuchaj, Granger! Siedzimy w tym razem i nie
dopuszczę, by którekolwiek z nas musiało samo ponosić tego konsekwencje,
rozumiesz? – Blondyn spojrzał jej głęboko w oczy.
- W takim razie, co proponujesz? – zapytał Theodore,
uśmiechając się z rozbawieniem pod nosem.
- Możesz odpisać, że przyjmujemy ugodę, a ja poślubię
odpowiednią czarownicę w wyznaczonym przez nich terminie.
- Ale mówiłeś… - znów zaczęła Hermiona.
- Chodź Granger, mamy ślub do zorganizowania – oznajmił
wstając.
- Jeśli to były oświadczyny, to marnie ci wyszły stary –
zarechotał Theo, patrząc na zszokowaną minę Hermiony.
- Na jedno kolano uklęknę, gdy nie będziesz się na nas gapił
z tym durnym uśmieszkiem, głupi dupku – Draco posłał przyjacielowi krzywy
grymas, po czym wyciągnął dłoń do Hermiony.
- To może nie wystarczyć, prawda? Nie podtrzymają propozycji
ugody, jeśli to będę ja – wyszeptała Hermiona, ujmując dłoń Draco i powoli
wstając.
- Zapewne nie, ale wtedy bardzo łatwo wytkniemy im ich
hipokryzję. Jeśli naprawdę chcecie to zrobić, to jak najszybciej ogłoście to w
prasie, nim dostanie się tam informacja o ich pozwie – poradził Theodore. –
Wesele musi być huczne, a wasza historia naprawdę romantyczna. Może skłamiemy,
że wszystko zaczęło się już pomiędzy wami na ślubie Potterów?
- Jak? Od tamtej pory widziano go z co najmniej dwudziestką
kobiet – Hermiona z ukosa spojrzała na Draco.
- Tajemnica. Nie chcieliśmy, by o nas plotkowano, więc te
kobiety były tylko przykrywkami – przekonywał Draco.
- A zeznania tej całej Diany? – drążyła.
- Skłamiemy, że przyprowadził ją tylko po to, by wzbudzić w
tobie zazdrość, bo się pokłóciliście i tak naprawdę nigdy nie miał zamiaru z
nią spać – Nott szybko robił notatki.
- Jak myślisz, na jak długo będziemy musieli pozostać
małżeństwem, by Parkinsonowie nie wystąpili z pozwem raz jeszcze, gdy się
rozwiedziemy? – zapytała Hermiona.
Draco najeżył się i najwyraźniej znów miał coś do
powiedzenia, gdy Theodore go wyprzedził.
- Dwa – trzy lata. Będziemy monitorować sytuację, ale kiedy
James zacznie już chodzić i mówić, nazywając was mamą i tatą, żaden sąd nie
odbierze wam opieki, by nie wyrządzić krzywdy dziecku.
Hermiona odważyła się spojrzeć na Dracona.
- Naprawdę to zrobimy? – zapytała cicho.
Blondyn spojrzał jej głęboko w oczy.
- Tak. Naprawdę. Dla naszego syna jestem gotów zrobić
wszystko.
Hermiona w odpowiedzi skinęła potakująco. To było nagłe i
szokujące, ale musiała się z nim zgodzić. Ona też dla Jamesa zrobiłaby
wszystko, łącznie z poślubieniem mężczyzny, który wcale jej nie chciał.
Hej 😊
Rozdział dziś wcześniej, bo miałam bardzo długi dzień i dosłownie padam z nóg. Za to ostatnia część będzie bardzo późno, albo nawet dopiero w sobotę, bowiem ma rekordową ilość stron do przejrzenia przez betę.
Mam nadzieję, że historia nadal się Wam podoba 😋 Już blisko do końca.
Wielkie Dzięki za wszystkie odwiedziny i komentarze.
Wielkie Buziaki
V.N.
Ale niespodzianka 🥳
OdpowiedzUsuńTakiego obrotu spraw naprawdę się nie spodziewałam! Wow! Decyzja o ślubie w przeciągu paru chwil, szacun :D podziwiam za determinację i odwagę!!❤️
OdpowiedzUsuńSuper niespodzianka z tym rozdziałem:)
OdpowiedzUsuńNo i ile się działo. Draco jaki zazdrośnik, na urodzinach nieźle sobie to zaplanował jak spławić Toniego:P
Za to obecność Astorii aż mnie zagotowała. Ona i Parkinsonowie to czyste zło. "Pięknie" sobie to wszystko wymyślili... No ale Hermiona i Draco z pomocą Teo też wpadli na nieźle rozwiązanie tego problemu. Jestem mocno zaskoczona tym pomysłem i nie mogę się doczekać co będzie dalej:)
Buźka:*
No i pięknie, Draco dopnie swego 😃
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, super historia!
Uwielbiam Dracooo!!!
OdpowiedzUsuńRomantyk ❤️
Tak słodko i subtelnie pozbył się towarzysza Hermiony, że sama szczerzyłam się do telefonu😁
Ah i ta ich determinacją co do opieki nad małym o bony zakochałam się w tej historii bez pamięci! ❤️❤️
Coś czuję, że Draco już nigdy nie wypuści Hermiony, gdy zostanie jego żoną i bardzo mi się to podoba😁💕
Mam nadzieję że do jutra 😘
Zostałam w szoku! Ślub? No tego się nie spodziewałam po tej miniaturce. Cieszę się jednak, że robią to dla dobra dziecka (i siebie samych ale ciii) 😍 Pozdrawiam ❤️
OdpowiedzUsuńMiniaturka naprawdę świetna! Mimo że nie jestem tutaj największą fanką Draco, naprawdę przyjemnie się czyta ❤️ Czekam z niecierpliwością na ostatni rozdział i epilog❤️
OdpowiedzUsuńO jaaa, no tego to się nie spodziewałam 😄 Ale jestem pewna, że to małżeństwo wyjdzie im na dobre i nie zakończy się po dwóch-trzech latach. Super rozdział, jak zawsze ❤️
OdpowiedzUsuńLilak
No to mamy zmianę sytuacji o 180°... No tak szybkiego ślubu, to się chyba nikt nie spodziewał, ale czego się nie robi dla dziecka, prawda. Sama bym chyba była skłonna do tego samego, byleby mi tylko nie zabrali dziecka, które pokochałam jak swoje. Tym bardziej, że między nimi i tak już iskrzy i zapowiada się, że mimo fejkowego ślubu, to to małżeństwo przetrwa więcej niż trzy lata. Ale Parkinsonowie naprawdę mają mega tupet. Teraz sobie przypomnieli o tym, że mają wnuka po tym, jak wyrzekli się własnej córki? I jeszcze mają czelność wytaczać przeciwko nim pozew? Może i by nie byli razem, ale daliby Jamesowi więcej miłości i ciepła niż oni. I nie wychowaliby go na kolejnego zapatrzonego w siebie snoba, który miałby się za lepszego od innych z powodu swojej krwi. Przypomnę tylko, że James w pełni czystokrwisty nie jest, bo jego ojciec miał matkę mugolke... Co do urodzin Narcyzy, to Draco sobie to naprawdę nieźle wykombinował xD Jak się pozbyć niechcianego amanta ukochanej kobiety xD Czy można mówić ukochanej? No, może za wcześnie, albo wcale nie. Skoro wyskoczył z tym ślubem, że się pobiorą, to coś może być na rzeczy i wcale nie musi chodzić jedynie o dobro Jamesa. Myślę, że to że się starał było nie tylko powodowane tym, że chciał się wywiązać z obowiązku bycia dobrym ojcem, ale żeby Hermiona spojrzała na niego w inny sposób. No i te słowa w szpitalu, że przeprasza że zawiódł. No, już się nie mogę doczekać zakończenia, co to się tam dalej podzieje ♥️
OdpowiedzUsuńHuhu grubo się zapowiada! Ah Malfoy, ten zazdrośnik😂 Dwa/trzy lata... Jaaasne haha! No zobaczymy co im z tego wyjdzie, jestem bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zwykle pełen emocji. Raz łzy w oczach, raz banan na twarzy😅✨✨
Draco ty cwaniaku! Tak załatwić randkę Hermiony 😁
OdpowiedzUsuńTo jak przepraszał Jamesa i Hermione w Mungu aż serce mi ścisnęło. I ten nagły ślub! Powodzian Hermione że nawet by była skłonna poprosić Rona czy Nevilla ale dobrze że Draco widzi to inaczej! Liczę ze naprawdę padnie na kolano 😉 i widać ze między nimi iskrzy wiec to małżeństwo ma szanse przetrwać dłużej niż zakłada Nott. I galeony dla tego kto postawił na ich slub i wspólne wychowanie Jamesa 😎❤️
Parkinson- ty szmaciarzu i stara krowo, wyrzekliście się w córki a teraz niby wnuka macie. A idźcie się wypchać smoczym łajnem 😠
OdpowiedzUsuńStare zramolałe dziady nadal wierzące w ideologię czystej krwi.
Szybki ślub? Nie ma sprawy. Za tydzień będzie impreza na skalę światową. Chętnie pomogę w organizacji 😏 aż Parkinsonom w pięty pójdzie 😈
Rozdział fajny, dużo akcji i niespodzianek😁 super.
Draco się powoli rehabilituje 🥰🤩 mówiłam oni już zachowują się jak małżeństwo. Teraz szybki ślub i będą rodzina i nikt im nie odbierze dziecka.
OdpowiedzUsuńLiczyłam też że Nott zaproponuje że też może być m3zem Hermiony ale chyba zna Draco i wie że mógł nie zrozumieć tego i skończyło my się złamanym nosem 😂😂
O i bardzo bardzo czekamy na kolejny rozdział 🙏🙏🙏❤❤
OdpowiedzUsuńAaaaa będzie ślub dramione, nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńOjj tego to się nie spodziewałam, ale z drugiej strony to słodkie jak Draco walczy o Jamesa i Hermione ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
I przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaprzyrzeczona💚
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA
Gdzieś z tyłu głowy zekalam na właśnie taki rozwój wydarzeń 😱😱😱 ale kompletnie nie spodziewałam się,że to Parkinsonowie mogą wyciągnąć swoje parszywy łapy po Jamesa...😔Pansy najpewniej przewraca się w grobie...jak mały miałby się wychowywać z ludźmi których ledwo zna....I ta cholerna Astoria... wykorzystać dziecko zeby zdobyć Draco...😡😡😡
OdpowiedzUsuńAle są plusy tego wszystkiego 😄 licze ze Dtaco i Hermiona jednak nie rozwiodą się po 3 latach i w końcu beda szczęśliwi ❤💜🧡oni idelanie ze sobą współgarją🤪
CEkam.na kolejny rodzial i rozwój wydarzeń 😁
Ściskam🚀🚀🚀
Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy... Domyśliłam się ze za kolorowo nie będzie i dziadkowie nie dadzą im żyć... Już nie mogę się doczekać kolejnej części mam nadzieję że to nie będzie ostatnia..
OdpowiedzUsuńCo prawda zakładałam, że dojedzie do ślub, jednak nie sądziłam, że w taki sposób i tak szybko. Brawo Draco 👏👏👏. Szybko podjęta, męska decyzja.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział 💚 Oni są tak nieporadni w swoim postępowaniu, że aż zabawni 🐍🔥 Nie mogę doczekać się następnej części :)
OdpowiedzUsuń❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaOPC-ROS ❤💚
#wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
#wenadlaTNMŻ ❤💚
#wenadlanowości ❤💚
#wenadlaVENIIKA ❤💚
Wchodzę na bloga a tu Tyle rozdziałów 😅 szczerze jestem zaskoczona faktem że masz tak dużo pomysłów na te historie. To opowiadanie jest zupełnie inne niż poprzednie. Życzę dużo weny ! Rozdział bardzo emocjonujacy! 🤩
OdpowiedzUsuń💚Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaprzyrzeczona💚
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA
Czekamy na kolejny rozdział 🙏❤🙏❤
OdpowiedzUsuńO tak czekamy i liczymy, że będzie dziś ❤️🙏🙏
UsuńTo było mega, że Draco się jej przyznał, że specjalnie spławił anthoniego :D ale oczywiście racjonalna Hermiona się przestarszyla :c że będzie kolejną do kolekcji Draco. I potem Astoria 😡 i prakinsonowie! Oh jak ja ich nienawidzę!! Ale jak wpadli na boski pomysł, ślub dramione ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy 😇
Cały Draco 😂, po trupach do celu
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serduszka! 💓💓💓
OdpowiedzUsuńNie mam w ostatnim czasie weny, żeby jakoś w konkretnie skomentować Twoje nowe dzieło. Jednak teraz, no już muszę coś napisać 😆
Bardzo mi się podoba. Dorosłe Dramione, czy po prostu takie rozgrywające się głównie poza Hogwartem daje chyba większe pole do popisu 😁
Życzę weny! 💓😚
Noo i to mi się podoba że Draco pokazuje że ja lubi 😋 a no że inne na niego lecą 🤷🏽♀️ no ale ślub będzie huczny 😈🤭
OdpowiedzUsuńLud pragnie więcej
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości ❤️ bardzo podoba mi się to jak hermiona i draco w krótkim czasie zaczęli traktować Jamesa jak własnego syna 😭 nie wpadają też sobie odrazu w ramiona jak czytałam w wielu opowiadaniach 🤍 naprawdę jestem pod wrażeniem ❤️ co do przyrzeczonej czy mamy się spodziewać jej publikacji bez zmian?
OdpowiedzUsuńCzekam 🤞🐍💚🔥
OdpowiedzUsuńJa też, mam nadzieję, że jednak to bardzo późno nie będzie bardzo późno hahah
UsuńNa początku opowiadania bylam sceptycznie nastawiona do pomysłu, że Hermiona i Draco będą mieć Maluszka na wychowanie i do tego ślub... cóż nic bardziej mylego opowiadanie jest tak ciekawie napisane i tyle różnych wątków poruszonych, że z niecierpliwością się czeka na następną części😀 brawo i chylę czoła przed Twoja wena i czekam na więcej! Teraz co prawda jestem mniej aktywna bo mój dwumiesięczny synek daje popalić, ale miło jest się na chwile oderwać od codzienności🙂 weny życzę 🙃🙃🙃
OdpowiedzUsuńHuczny Ślub? To może być ciekawe😀 Czekam z niecierpliwością na następny rozdział 😀
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale numer! Nie spodziewałam się ślub! Myślałam, że beda perypetie, ale ślub?! Dobrzeeee😁
OdpowiedzUsuńProblem za Draco rozwiązany 😅
Sprytnie, to cwaniaczek z tą aktorka rozegrał i że przyznał się Hermionie! Zaskakuje mnie❤️
Czekam na ślub 😀
Czekamy
OdpowiedzUsuńCzekamy :)
OdpowiedzUsuńBlisko blisko coraz bliżej 🥰
OdpowiedzUsuńHerbatka zrobiona, kocyk przygotowany ☺️ czekam na rozdział 😁
Czekam z niecierpliwością🙏🏼
OdpowiedzUsuńNie poddaje się i nadal czekam!
OdpowiedzUsuńBeta dziś nie dała rady sprawdzić do końca, ale jeśli jeszcze nie śpisz, to napisz na venetiia.noks@gmail.com - a wyślę Ci rozdział :)
UsuńCzekam z niecierpliwością od rana 💚❤😍😘🥰🤩
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Robi się ciekawie, czekam na kolejny rozdział ☺️
OdpowiedzUsuńCzekamy !
OdpowiedzUsuńTaak
UsuńNieustannie czekamy 🙏🙏🙏
OdpowiedzUsuńJa też 🙏😍
OdpowiedzUsuńDołączam się! 🥰
OdpowiedzUsuńRozdział zaskakujący. Prędzej bym pomyślała, że między naszą parą coś zajdzie na tej imprezie niż ten ślub. Akcja z przyprowadzeniem tej aktorki świetna. I jeszcze fakt że Draco tak wprost o tym powiedział. Z utesknieniem czekam na nowy rozdział.❤💚💜💙💛
OdpowiedzUsuńTo ja w oczekiwaniu przeczytam rozdział jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńProsimy Venik 🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać 😂
OdpowiedzUsuńJa też 😆
UsuńJa też 😃
UsuńJa też 🥰
UsuńJa też 😅
OdpowiedzUsuńJuż w momencie kiedy Anthony zaczął się podniecać tą francuzką aktorką, wiedziałam, że Draco miał ukryty plan <3 Bardzo dobrze, a ten ślub! Idealnie mu na rękę w końcu oboje coś do siebie czują, romantyczne, ale równie odpowiedzialne. Ślub z odpowiedzialności aby ratować synka z rąk tych okropnych ludzi, decyzja podjęta pod wpływem emocji, ale bardzo mi się podoba <3 Na pewno się między nimi ułoży <3 Draco sam powiedział - w jego rodzinie nie ma rozwodów <3 Na pewno dla tego rodziny zrobi wszystko aby ona przetrwała <3
OdpowiedzUsuńO wielki Godryku 😱🥰😱🥰😱🥰😱🥰 co tu się wyrabia 🙆♀️🙆♀️🙆♀️ wśród całej palet emocji wyczuwam jedną najważniejszą radość z tego że Draco nie obraził się za pomysł Hermiony tylko odważył do tego aby podstępem ożenić się z nią bo przecież jasno mówił że Malfoyowie się nie rozwodzą 😜😁 he he cwana fretka z niego niby dla dobra syna a tak na prawdę dla nich obojga ☺🥰
OdpowiedzUsuńPs świetny pomysł na połączenie sił przez wspólnego wroga i to jeszcze jakiego Parkinsonowie to okropni ludzie szczególnie że w każdej historii jaką do tej pory przeczytałam byli źli do szpiku kości i tutaj jest tak samo 🤐
MERLINIE! Jak ja nie lubię Astorii :D No i ten ślub... :D Rozwód za 2 czy 3 lata? Malfoyowie się nie rozwodzą! :D
OdpowiedzUsuń