Uwaga!
Tekst zdecydowanie dla czytelników 18+
Miniaturka pisana w ramach dawnych publikacji na Hot Blogu Dramione.
Zawiera wulgarny język oraz wątek szantażu w celu osiągnięcia korzyści seksualnych.
Czytasz na własną odpowiedzialność.
PS. Inspiracją do napisania miniaturki był wątek z filmu "Królewska Faworyta" (1990).
💘💘💘
Nienawidziła go. Doszczętnie. Na wskroś. Do szpiku kości. Całą sobą.
Był arogancki, niesforny, zbyt pewny siebie, butny i bardzo bezczelny. Mieszkanie z nim pod jednym dachem było dla niej wręcz fizyczną udręką. Ratował to tylko fakt, że w tym domu poza nimi było jeszcze kilka innych osób. Próbowała go unikać. Nie patrzeć na niego. Ignorować zapach jego wody kolońskiej i te bezczelne uśmieszki, jakimi ją raczył. Dziś wyprowadził ją z równowagi już w drodze na śniadanie, stojąc na schodach tak, że nie mogła przejść.
– Gdyby te szorty były dwa centymetry krótsze, byłoby ci widać majtki – zaśmiał się bezczelnie, przeczesując palcami swoją blond grzywkę.
– Chciałbyś! – warknęła, już wkurzona.
– Nie – pokręcił głową i założył ręce na piersi, patrząc na nią z góry.
Nie było to dziwne, bo był od niej pół metra wyższy.
– To po co o tym w ogóle wspominasz? – rzuciła mu wyzwanie.
Zdrętwiała, gdy pochylił się nad nią i wyszeptał tuż do jej ucha:
– Bo skoro już chcesz się ubierać, jak mała ladacznica, chętna na pieprzenie, to zakładaj spódnice. Ułatwisz mi wtedy sprawę.
– Jesteś ostatnią osobą na świecie, której dałabym się przelecieć!
– I pierwszą, o której myślisz, gdy zaspokajasz się sama w środku nocy – zadrwił ze złośliwym uśmieszkiem.
– W środku nocy, zaspokaja mnie mój facet!
– Twój facet, nie zaspokoiłby cię, choćbyś nawet włożyła mu do ręki wibrator i pokazała, jak go na sobie użyć.
– Czego ty ode mnie chcesz Malfoy? – dźgnęła go palcem w tors.
Złapał ją za nadgarstek tak mocno, że to aż zabolało.
– Byś przestała udawać, że nie marzysz tylko o tym, bym cię porządnie zerżnął Granger! – odparł ze słodkim uśmieszkiem.
– Jeśli nie przestaniesz mnie nagabywać w taki sposób, powiem to wszystko twojej dziewczynie! – zagroziła, wyrywając rękę z jego uścisku.
– Mojej dziewczynie? Skąd pomysł, że mam coś tak zbędnego w swoim życiu…
– Przecież Pansy wczoraj mówiła…
– Pansy to kolejna naiwna dziewczyna, która tylko umie chętnie rozkładać nogi – zaśmiał jej się w twarz i odwrócił się, by odejść.
Nagle jednak zatrzymał się i obrócił w jej stronę.
– Ciekawe czemu nie zagroziłaś, że powiesz o tym swojemu chłopakowi, co? – popatrzył na nią przenikliwie.
Hermiona nerwowo przełknęła ślinę.
– Nie chcę żeby się z tobą przez to pobił – przyznała cicho.
– Bo doskonale wiesz, że by ze mną przegrał! – wyszczerzył się wrednie, po czym zszedł ze schodów, wesoło pogwizdując.
– Wcale nie! – zawołała, choć dobrze wiedziała, że jej nie uwierzył.
Naprawdę nie chciała, by Terry się z nim bił. Jej chłopak był dość delikatnym i inteligentnym człowiekiem, w przeciwieństwie do tego wulgarnego i brutalnego, umięśnionego niczym jakieś bóstwo… Co? Wcale tego nie pomyślała tego!
Aggggr! Co za palant!
Od ponad miesiąca wszystkie ich rozmowy wyglądały tak samo. On prowokował ją jakąś gadką o seksie, a ona wściekała się i piekliła, ale nigdy z nim nie wygrywała. Wiedziała doskonale dlaczego to robił… W tym domu mieszkało sześć kobiet. On zaliczył już pięć z nich. Została jako ostatnia na liście do podbicia.
Choć jej koleżanki opowiadały, że zdradziły z nim swoich facetów zwykle pijane albo po prostu obłędnie na niego napalone, to ona naprawdę nie chciała dołączyć do tej listy podbojów. Szanowała się i wbrew jego raniącym słowom, wcale nie była dziwką, chętną na szybkie, proste, niezobowiązujące rżnięcie.
💘💘💘
Zjadła śniadanie, jak najdalej od niego, ignorując jego pełne wyższości spojrzenia. Zaczynała mieć tego coraz bardziej dość. Gdyby tylko miała dokąd pójść… Ale nie miała. W zasadzie powinna się cieszyć, że Lucjusz i Narcyza Malfoyowie okazali łaskę szlamie i pozwolili jej i jej przyjaciołom zamieszkać w ich letniej rezydencji do czasu odbudowy szkoły. Wojna skończyła się trzy miesiące temu, dzięki zaangażowaniu szpiegowskiemu samych Malfoyów. Byli teraz bohaterami magicznego świata i każdy pragnął zaskarbić sobie ich szacunek i poważanie.
Razem z nią do ich domu trafili inni, którzy po wojnie tak jak ona, nie mieli dokąd pójść. Bliźniaczki Patil, również straciły rodziców, a Lavender zamieszkała tu, bo nie chciała zostać sama z ojcem alkoholikiem. Poza nimi była jeszcze Hanna Abbott, której rodzice wylądowali w szpitalu w stanie wegetatywnym, po torturach Śmierciożerców i Neville, którego babcia nagle zmarła. Terry mieszkał tu, bo jego ojciec zginął, a matka wyjechała do siostry za granicę. No i jeszcze Harry – on również tu był i Hermiona była mu wdzięczna, za to że wolał zostać tu z nią niż pójść do Weasleyów. Po śmierci Rona i Freda, obydwoje nie chcieli siedzieć im na głowach i przypominać o ich bolesnej stracie.
💘💘💘
– Malfoy znów ci coś powiedział? – spytał ją Harry, gdy po śniadaniu poszli razem do ogrodu, pobujać się na huśtawce.
On jedyny wiedział, że Draco naprzykrzał się Hermionie w wulgarny sposób. Reszta chyba tylko to podejrzewała.
– Myślę, że jemu chodzi tylko o to, by mnie upokorzyć – wyszeptała. – Wiadomo już coś o twoim domu? Kiedy skończą zdejmować zabezpieczenia i będziemy mogli się tam przenieść? – spytała z nadzieją.
– Niestety nieprędko… Lucjusz Malfoy mówił, że ministerstwo boi się pozwolić mi na samotne mieszkanie, bo nie wyłapali jeszcze wszystkich dawnych śmierciożerców i dlatego wolą bym został tutaj do czasu rozpoczęcia szkoły.
– Ale to jeszcze trzy tygodnie! – Hermiona zdusiła bolesny jęk.
– Wiem Herm… Bardzo mi przykro – Harry uśmiechnął się do niej smutno.
– Terry ledwo to znosi. Malfoy wyżywa się na nim za nic. Myślę, że wkrótce mnie zostawi – wyszeptała.
– Skoro tak, to na ciebie nie zasługuje.
– Dlaczego Gringott blokuje nam dostęp do skrytek? To co mam, wystarczyłoby na zatrzymanie się w „Dziurawym kotle” do czasu wyjazdu.
– Włamaliśmy się do ich skarbca, wiesz, że muszą przeprowadzić śledztwo nim nam znów pozwolą tam wejść – Harry posłał jej uspokajające spojrzenie.
– Jasne…
– Widzę, że Narcyza już jest. Obiecałem jej pomóc z sadzonkami – Harry zerwał się z huśtawki i pognał do stojącej w drzwiach do ogrodu matki Dracona, prawie nie łamiąc sobie przy tym nóg.
Hermiona ledwo powstrzymała się by pokręcić z dezaprobatą głową. Nie miała pojęcia co za przedziwna relacja łączyła jej przyjaciela z panią Malfoy, ale coraz bardziej zaczynało ją to niepokoić. Otworzyła książkę i pogrążyła się w lekturze, gdy nagle padł na nią cień. Ledwo uniosła głowę, on już siedział obok niej, rozwalony na całym wolnym miejscu i mocno zadowolony z siebie.
– Merlinie… – Hermiona chciała się podnieść i uciec, ale zanim zdążyła to zrobić, złapał ją za dłoń i wciągnął na swoje kolana, władczym gestem.
– Dokąd to skarbie? Dopiero się pojawiłem, a ty już uciekasz? – wyszeptał jej do ucha, mocno łapiąc za jej udo, tak by nie mogła się przesunąć.
Oddech uwiązł jej w gardle, a puls przyśpieszył. Draco przekroczył już wszelkie dopuszczalne normy bezczelności.
– Puść mnie, albo zaraz zacznę krzyczeć!
– Zapomniałaś, że znam silencio? – zaśmiał się poprawiając ją sprawnym podrzutem na swoich kolanach, po czym odepchnął się i wprawił w ruch huśtawkę.
– Dlaczego to robisz? – spytała, czując napływające do oczu łzy.
– Bo mam taką zachciankę – odpowiedział bez skrępowania, kładąc swój podbródek na jej ramieniu.
– Zachciankę, by zaliczyć szlamę? – spytała z goryczą.
– Zachciankę, by ci pokazać Granger, jaki seks może być fantastyczny – odparł bez zawahania.
– Nie jestem zainteresowania twoim pokazem! – szarpnęła się, ale trzymał ją bardzo mocno w swoich ramionach.
– Trudno. Chcesz tego czy nie, ale zaczniesz być. Przyznam szczerzę, że skończyła mi się do ciebie cierpliwość… – blondyn delikatnie dmuchnął jej na szyję, a ona ledwo stłumiła jęk i w duchu podziękowała sobie, że założyła taki stanik, spod którego nie było widać, że stanęły jej sutki.
– To się nigdy nie stanie! – zapewniła.
– Stanie i to wkrótce – powiedział, delikatnie przesuwając palcami po nagiej skórze jej uda.
Właśnie chciała znów spróbować się szarpnąć, gdy od strony domu usłyszeli jak ktoś woła:
– Draco!
Hermiona zdrętwiała. To był Lucjusz Malfoy! Była pewna, że blondyn zaraz zepchnie ją ze swych kolan, a później natychmiast poleci się tłumaczyć ojcu udarem cieplnym…
Zamiast tego on tylko odwrócił głowę.
– Tak? – zapytał spokojnie.
– Wiesz gdzie jest twoja matka?
– Zabawia się z Potterem w jakieś sadzenie kwiatków – odparł Draco, wyraźnie tym rozbawiony.
– Świetnie… A wiesz gdzie znajdę pannę Patil? – Lucjusz dziwnie zachichotał.
– Zdaje się szła przeglądać książki do biblioteki.
– Wybornie. Nie przeszkadzajcie sobie – Lucjusz pomachał do nich, po czym wrócił do domu.
– Masz minę, jakbyś była w głębokim szoku – zaśmiał jej się wprost do ucha.
– Twój ojciec nie ma nic przeciwko temu, że bujasz się na huśtawce ze szlamą na kolanach? – nie dowierzała.
– Gdzieś ty była, Granger, że nie zauważyłaś, że mój ojciec to teraz największy przyjaciel szlam?
– No tak, ale myślałam, że to tylko tak na pokaz…
– Nie obchodzi mnie dlaczego to robi, najważniejsze, że nie wchodzi mi w drogę.
Hermiona zamarła, czując jego usta tuż za swoim uchem.
– Przestań – poprosiła o wiele ciszej, niż powinna to zrobić.
– To ty przestań się bronić… Dam ci tyle rozkoszy w jedną noc, ile twój głupi krukonik nie zdoła przez całe życie – zabrzmiało to jak obietnica.
– Masz dookoła tyle chętnych kobiet, dlaczego upierasz się na mnie? – westchnęła i nerwowo przygryzła wargę, starając się ignorować ciepło w podbrzuszu.
– Bo lubię trudne wyzwania.
– Nie będę twoim trofeum – obiecała samej sobie, odpychając się od niego i zeskakując mu z kolan.
– Będziesz. I to jeszcze tej nocy – Draco założył ręce za głowę i uśmiechnął się sam do siebie, z zadowoleniem.
– Pieprz się Malfoy! – zawołała.
– Już wkrótce z tobą Granger!
Tupnęła ze wściekłości nogą i pobiegła do domu, odprowadzana przez jego szyderczy śmiech.
💘💘💘
Nie wychodziła z swojej sypialni, aż do samej kolacji. Gdy zeszła na dół, okazało się, że wszyscy już jedli. Usiadła obok Terry’ego i uśmiechnęła się do niego, ale on nawet na nią nie spojrzał… Hermiona wiedziała. Najpewniej Malfoy znów mu jakoś dokuczył i Terry sądził, że to była jej wina.
Ledwo przełknęła kilka kęsów. Podziękowała cicho i wyszła z jadalni, lecz nim znalazła się w połowie schodów, ktoś ją złapał za dłoń i szarpnął. Krzyknęła cicho i poleciała do tyłu, prosto w oczekujące na nią ramiona.
– I po co kłamiesz, że na mnie nie lecisz? – wyszeptał jej do ucha.
– Na Merlina, Malfoy! Ty idioto! Mogliśmy przez ciebie spaść ze schodów! – wkurzyła się.
– Nie pozwoliłbym na to, skarbie – odwrócił ją twarzą do siebie i nim zdążyła zareagować, przycisnął swoje usta do jej.
Chciała jęknąć, oszołomiona tym, co wyprawiał, ale wtedy on wtargnął językiem pomiędzy jej wargi i wplótł jej dłoń we włosy.
Cholera! Całował naprawdę fantastycznie… Bez udziału świadomości, jej usta zaczęły odpowiadać. Przesunął dłońmi po jej plecach, a ona nie wiedziała nawet kiedy objęła go za szyję i wsunęła swoje palce w jego włosy. Nagle usłyszeli na dole jakiś hałas i Hermiona szybko odskoczyła od niego, wysoce zażenowana swoim zachowaniem sprzed chwili.
Malfoy uśmiechnął się triumfująco.
– Szedłem za tobą, by ci powiedzieć, byś założyła zieloną bieliznę, gdy dziś do mnie przyjdziesz – powiedział bezczelnie.
– Nie przyjdę do ciebie! – zaperzyła się.
– Przyjdziesz – Malfoy pochylił się i cmoknął ją w usta. – Już nie mogę się doczekać – wyszeptał tuż przy jej wargach, po czym wyminął ją i z gracją wbiegł na górę.
– Co za… – chciała powiedzieć „idiota”, ale postanowiła tego nie mówić. Nie po tym, jak samym pocałunkiem, doprowadził do małej powodzi w jej majtkach.
💘💘💘
Westchnęła i poszła do swojej sypialni, chcąc jak najszybciej pójść dziś spać.
Właśnie wyjmowała z szafki piżamę, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
– Proszę! – zawołała, prawie pewna, że będzie to Terry.
Okazało się jednak, że była to Parvati.
– Hej… mogę na słówko? – spytała.
– Jasne.
– Posłuchaj Herm, sprawa jest dość poważna… – Parvati spojrzała na nią z niepokojem.
– Tak?
Parvati usiadła na jej łóżku i nerwowo przygryzła wargę.
– Rozmawiałam dziś z Lucjuszem Malfoy'em. Ta rezydencja… Ona tak naprawdę jest własnością Dracona. Wiedziałaś?
– Nie – przyznała, czując dziwny dreszcz niepokoju.
– Draco powiedział ojcu, że znudziło mu się by tu dalej przebywać. A to oznacza, że my też nie będziemy mogli dłużej tu zostać.
– Naprawdę? – Hermiona poczuła dziwny dreszcz niepokoju.
– Tak. Ministerstwo nie bardzo wie co z nami zrobić i chyba wkrótce wylądujemy wszyscy w jakimś przytułku, prowadzonym przez charłaków na Śmiertelnym Nokturnie.
– To faktycznie poważna sprawa – przyznała.
– Pomyśleliśmy…
– Wy? – spytała, czując kolejny dreszcz.
– Ja i inne dziewczyny, Nev i reszta…
– O czym takim pomyśleliście?
– Może ty byś pogadała z Draconem? – Parvati nerwowo przełknęła ślinę.
– Pogadała? Serio uważasz, że to załatwi zwykła rozmowa?
– Wiesz o czym mówię…
– W tej chwili wyjdź z mojego pokoju! – poprosiła przełykając łzy.
– Nie bądź samolubna, Herm! To cudowny dom, wszystkim nam tu dobrze! – Parvati miała błagalny ton.
– Wynoś się, zanim czymś cię przeklnę! – zawołała zdruzgotana.
– Przemyśl to… – poprosiła Patil, nim zniknęła za drzwiami.
Hermiona usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Więc to tak? Chciał ją szantażem zmusić, by się z nim przespała? Cholerny gnojek… Kolejne pukanie. Nim zdążyła odpowiedzieć, do środka wszedł Harry.
– Widzę, że już słyszałaś? – spytał cicho.
– Harry…
– Hermiono, wiem, że to wiele… Zapewne zbyt wiele. Ale nie mamy wyjścia. On chce tylko jednej nocy. Kilku godzin…
– Nie wierzę, że to mówisz! – pokręciła głową z dezaprobatą.
– Nie skazuj nas i siebie na cierpienie w jakimś podejrzanym miejscu, proszę cię. Wiem, że będziesz miała potem o to do siebie pretensje.
– Wyjdź Harry – Hermiona wstała i wskazała mu drzwi.
– Kocham cię i nie chcę twojej krzywdy, to dlatego chcę byś zrozumiała, że to nic takiego. Przeżyliśmy wojnę i trzeba dać sobie trochę luzu. Wszyscy tak robią i nie ma się czego wstydzić – powiedział cicho, po czym wyszedł.
Hermiona potarła twarz. Słyszała bardzo dobrze co się działo w takich przytułkach o jakich była mowa. Pobicia, kradzieże, gwałty… Jak mogła to zafundować swoim przyjaciołom? Ale też jak mogła tego nie zrobić…? Tym razem, gdy rozległo się pukanie doskonale wiedziała, kto wejdzie do środka.
– Naprawdę? – spytała, patrząc jak Terry wchodzi do pokoju z opuszczoną głową.
– To nic… – Terry uniósł głowę. – Hermiona, to nic nie znaczy… To niczego między nami nie zmieni.
– Nic? – spytała gorzko. – Naprawdę niczego to nie zmieni?
– Wiesz, że cię kocham. Kocham cię naprawdę bardzo mocno! Ale nie chcę znów przechodzić tego, co w czasie wojny. Tu jest mi tak dobrze… Odnalazłem wreszcie spokój.
– I w zamian za ten komfort, chcesz mnie poświęcić? – spytała ze łzami w oczach.
– To będzie tylko jeden raz. A później przysięgam, że od razu o tym zapomnimy – wyszeptał.
– A jeśli będzie chciał tego znowu i znowu?
– Nie będzie. On każdą laskę zalicza tylko raz – powiedział nieco pewniejszym głosem.
– Gdyby to o ciebie chodziło, wolałabym pójść spać z powrotem do namiotu w lesie niż pozwolić cię skrzywdzić! Widzę, że bardzo się od siebie różnimy…
– Hermiona… Kochanie… – Terry zrobił kilka kroków w jej stronę.
– Wyjdź. Muszę się przygotować. Powiedz reszcie, że zgodziłam się… z nim porozmawiać – obiecała.
– Wynagrodzę ci to, przysięgam!
– Wyjdź – powtórzyła cicho.
Na szczęście wreszcie jej posłuchał.
Spakowała się. Pozbierała wszystkie swoje rzeczy, książki, ubrania i bibeloty. Położyła kufer na łóżku i spojrzała na zielony komplet blizny i czarną sukienkę.
Zabrała to i poszła do łazienki.
Pogodzona. Zrozpaczona. Samotna.
💘💘💘
Sypialnia Draco znajdowała się na końcu korytarza. Prowadziły do niej wielkie, misternie zdobione drzwi. Podeszła do nich powoli, z każdym krokiem czując się, jakby zbliżała się do piekła. Bała się tego co z nią zrobi. A jeśli będzie brutalny? A jeśli ją pobije?
Przełknęła łzy.
Sprzeda mu się jak zwykła dziwka. Za bezpieczeństwo swoich przy… Za ich bezpieczeństwo. A potem ona sama odejdzie i chyba już nigdy nie wróci.
Zapukała.
– Wejdź – usłyszała jego wesoły głos.
Złapała za klamkę i weszła do środka.
Nie zdziwiła się widząc wielkie łoże z baldachimem na samym środku pokoju. Zdziwił ją natomiast widok Malfoy'a w czarnej koszuli i czarnych spodniach. Czego się spodziewała? Jeśli nie ostentacyjnej nagości, to przynajmniej niewiele więcej poza samą bielizną.
– Jak ja uwielbiam z tobą wygrywać! – zaśmiał się szczerze, a ona ze zdziwieniem patrzyła, jak nalewa czerwonego wina do dwóch kieliszków, przy okrągłym stoliku pod oknem, nakrytym do kolacji.
– Jesteś najpodlejszym człowiekiem, jaki chodzi po świecie – wyszeptała.
Malfoy zaśmiał się, odstawił butelkę i podszedł do niej.
– Jestem tylko człowiekiem, który zawsze dostaje wszystko, czego zechce – powiedział stając tuż przed nią i patrząc jej w oczy.
– Więc weź co chcesz, a w zamian pozwól im tu zostać…
– Im? – spytał, delikatnie zakładając jej jeden lok za ucho.
– Im – powtórzyła, ale nie dodała nic więcej.
– Zgoda – Malfoy złapał ją za dłoń i wciągnął w swoje ramiona.
Zadrżała lekko, ale się nie odsunęła.
– Najpierw coś zjesz. Ledwo tknęłaś dziś kolację – powiedział, cmokając ją tyko w dłoń i prowadząc do stolika.
Była zdziwiona jego zachowaniem, ale nie zamierzała protestować. Przynajmniej nie zgwałcił jej od razu po wejściu na swoim dywanie. Odsunął dla niej krzesło, więc usiadła, patrząc niepewnie na kieliszek z winem. A co jeśli czegoś do niego dodał?
– Nie bój się, nie potrzebuję sztuczek, by rozbudzić kobietę – zapewnił z błyskiem w oku.
– Potrzebujesz ich, by ją zaciągnąć do sypialni – odgryzła się.
– Pierwszy raz musiałem wytoczyć takie działa – przyznał.
– Powinno mi to imponować? – zakpiła.
– Jak najbardziej, Granger!
– Nie przeciągajmy tego – poprosiła cicho.
– Będzie to trwało dokładnie tak długo, jak ja sobie tego zażyczę – powiedział oschle.
W odpowiedzi kiwnęła tylko głową i sięgnęła po wino. Było jej już wszystko jedno.
W czasie kolacji Malfoy zadawał jej pytania. O dziwo nie o jej doświadczenia seksualne, tylko banalne - na przykład o ulubione książki, o jej dzieciństwo, historie z mugolskiego świata. Musiała szczerze przyznać, że rozmawiało im się płynnie i nawet nieco się rozluźniła. Jednak gdzieś z tyłu głowy ciągle miała świadomość po co tu przyszła.
– Usiądziemy na chwilę przy kominku? – zapytał, wskazując na stos puf i poduszek ułożony przed miło trzaskającym ogniem.
– To ty tu rządzisz – odpowiedziała, choć w duchu była zdziwiona tym, że nadal nie przechodził do dzieła.
Nie miała pojęcia o co mu chodziło.
Nalał im po kolejnej lampce wina, po czym poprowadził ją w stronę puf i usiadł tak, że znalazła się pomiędzy jego nogami opierając się o jego tors. Starała się nie spinać, ale jego zapach i bliskość były porażające.
Zebrał jej rozpuszczone włosy na karku i uniósł je tak, że opadły na jego ramię, po czym oparł się o poduszki, kładąc ją na sobie i sunąc nosem po jej skroni.
– Ślicznie pachniesz… – wyszeptał kładąc jedną dłoń na jej brzuchu, a palcami drugiej przesuwając delikatnie po jej ramieniu.
Zamknęła oczy i westchnęła cicho, bo nie mogła ukrywać, że było jej przyjemnie.
– To odżywka do włosów – przyznała, sama nie wiedząc dlaczego.
– Uwielbiam ten zapach – powiedział, przesuwając dłoń z jej brzucha, trochę wyżej.
Starała się nie spinać i oddychać miarowo, ale niepewność tego, co ją czekało była dla niej zbyt niepokojąca.
– Rozluźnij się skarbie. Nie skrzywdzę cię, obiecuję – szeptał w jej włosy, a ona westchnęła cicho, gdy zamknął jej pierś w swojej dużej dłoni. – Masz cudownie kształtne ciało… Wiedziałem, że będzie idealnie pasowało do moi rąk.
Ledwo zdusiła jęk, gdy jego dłonie zaczęły gładzić ją przez materiał sukienki, a usta znalazły się na jej karku, pieszcząc go i ssąc delikatnie jej skórę. Spodziewała się o wiele większej brutalności, dzikości… A były to słodkie pieszczoty, na granicy tortury, bo choć buntowała się całą sobą, coś w dole jej brzucha zaczęło się kumulować i wzrastać.
Odsunął ją trochę i sięgnął do suwaka jej sukienki, by rozsunąć go powoli, subtelnie sunąć palcami po jej plecach.
Starała się zdusić jęk i nie dopuścić do tego, by poczuł, że przeszył ją dreszcz. Zsunął górę jej sukienki do pasa, po czym znów wrócił ustami na wrażliwą skórę szyi.
– Smakujesz przepysznie… – wymruczał. – Chciałbym móc spróbować każdej innej części ciebie…
Przez cienki materiał zielonej satyny, jej sutki nabrzmiały pod wpływem dotyku jego palców, choć wcale jej się to nie podobało. Niestety zupełnie nie mogła nad tym zapanować. Jęknął cicho, wprost do jej ucha, gdy wreszcie ujął jej piersi swoimi dużymi dłońmi. Musiała przygryźć wargę, by nie jęknąć na głos.
Nagle, szybkim ruchem podniósł w górę jej stanik, a powiew chłodu otoczył jej piersi. Zaraz jednak znów było im gorąco, bowiem od razu zaczął pieścić jej sutki, tym razem bez bariery w postaci satyny. Miał delikatne, długie i dziwne chłodne palce. I wprawne… Zajmowały się nią w jakiś przedziwnie pieszczotliwy sposób, jakby chcąc jej tym dotykiem przekazać, że nie ma się czego bać, a jeśli nie będzie się stawiała, to być może będzie jej nawet trochę przyjemnie.
– Muszę ich spróbować – wyszeptał do ucha, po czym poczuła, że rozpiął jej stanik i zsunął go z jej ramion, a zaraz później się podniósł.
Automatycznie zakryła piersi rękami, gdy znalazł się tuż przed nią, opadając na kolana. Spojrzał jej w oczy i delikatnie złapał ją za nadgarstki.
– Nie bój się. Nie zrobię ci niczego złego. Słowo daję. Jesteś taka śliczna… – Pchnął ją na poduszki, po czym wciąż patrząc jej w oczy ściągnął jej ręce z piersi.
Pozwoliła mu na to, wiedząc, że delikatny będzie tylko jeśli będzie mu posłuszna.
Uniósł jej ręce nad głowę i przycisnął je lekko do miękkich poduszek, na których leżała.
– Trzymaj je tak, albo inaczej cię zwiążę – wyszeptał, pochylając się i całując ją lekko.
Westchnęła cicho i poddała się temu. I tak nie miała już żadnego wyboru. Obrona by go rozzłościła. A bierność, by to przedłużyła. Oddała jego pocałunek, mimowolnie rejestrując to, że całował się najlepiej ze wszystkich chłopaków z jakimi to robiła. Przesunął dłońmi po jej bokach przyszpilając ją swoim ciałem w poduszki, po czym przeniósł pocałunki w dół. Najpierw na linię jej szczęki, dalej na szyję, obojczyki, dekolt… Przygryzła mocno wargę, by nie jęczeć, ale mimo wszystko nie potrafiła powstrzymać przyspieszonego oddechu.
– Nie hamuj się skarbie, chcę cię usłyszeć… – wyszeptał, a jego oddech owionął jej lewy sutek.
Nie chciała go posłuchać, ale gdy jego miękkie i ciepłe usta zamknęły się na jej brodawce, jęk wyrwał jej się spomiędzy ust. Dłużej nie mogła się opanować i zaczęła pojękiwać, gdy z zapamiętaniem zajmował się najpierw jedną, a potem drugą jej piersią, liżąc, ssąc, delikatnie kąsając i pieszcząc je swoimi ustami.
– Masz najpiękniejsze piersi, jakie w życiu widziałem – wymruczał, a ona jęknęła głośniej.
Zadrżała, gdy jego pocałunki zaczęły się przenosić z jej sutków coraz niżej. Sunął swoimi ustami i językiem w dół, jednocześnie zsuwając z niej sukienkę. W końcu, gdy zatrzymał się przy linii jej bioder, szarpał ją z niej w trzech szybkich ruchach. Leżała teraz pod nim już tylko w satynowych majtkach…
– Zielone… Jak zwykle grzeczna z ciebie dziewczynka – zaśmiał się, przytulając policzek do jej uda.
Oddech rwał jej się w piersi, a krew szumiała w uszach. Co on z nią do diabła wyprawiał?
– Pachniesz lepiej niż najdroższa whisky świata – wyszeptał tuż przy jej kobiecości, po czym sięgnął dłońmi do brzegu jej majtek.
Pisnęła cicho i mimowolnie zacisnęła nogi w obronnym geście, gdy zaczął je z niej zsuwać.
– Spokojnie malutka, spodoba ci się… Na pewno jestem w tym lepszy od Boota – zapewnił, odsłaniając jej gładką kobiecość.
Hermiona już miała na końcu języka wyznanie mu, że Terry nigdy jeszcze jej nawet nie widział w takim wydaniu, ale ugryzła się w język…
– Widzę, że jak zawsze idealnie przygotowana do zajęć, panno Granger….
Jęczała z głębi gardła i poderwała biodra do góry… Co on na Merlina z nią wyprawiał? Było jej gorąco, miała dreszcze, mięśnie jej drżały. Pojękiwała już zupełnie bez żadnej kontroli, wyginając ciało w łuk.
– Jesteś taka pyszna… Nie myliłem się, sądząc, że dokładnie tak będzie.
Jego głos w pierwotny sposób pieścił jej zmysły. Choć nie była tu z własnej woli, to fakt, że podobało mu się to co jej robił, pomimo wszystko ją cieszyło. Czuła się wyjątkowo. Choć doskonale wiedziała, że powinna właśnie szlochać i błagać go, by przestał, to tak naprawdę chciała tylko prosić, by robił jej to już zawsze. Wbrew wszystkiemu poddała się tej rozkoszy i nie zamierzała tego żałować. Gorąc kumulował się w dole jej brzucha i powoli przenikał do każdej komórki jej ciała. To było dla niej zupełnie nowe uczucie. Czy to właśnie na tym polegało owo zaspokojenie, o którym wszyscy tak chętnie mówili?
Po chwili nie mogła już myśleć o niczym, bo jej umysł zasnuła jasna, obezwładniająca mgła. Coś się za nią kryło, ale ona nie do końca wiedziała co… Aż nagle iskry wybuchły jej pod powiekami, a jej ciało nie należało już do niej, bowiem wiło się i wyginało, zalane falą ogromu gorąca i przyjemności, a ona jęczała na cały głos kompletnie zaskoczona i oszołomiona tym, że można się było tak czuć.
Malfoy trzymał ją mocno za biodra, nie pozwalając jej się wyrwać i patrzył na jej wykrzywioną rozkoszą twarz. Wyraźnie z siebie zadowolony. Wreszcie się uspokoiła. Krwiste rumieńce wypłynęły na jej twarz. Nie tylko z powodu dopiero co przeżytej rozkoszy, ale też ze wstydu… Więc właśnie dostała orgazmu pod ustami tego znienawidzonego palanta? Nie mogła czuć się bardziej upokorzona.
Malfoy przesunął się w górę i popatrzył jej w oczy, pochylając się nad nią.
– Podobało ci się, skarbie? – wyszeptał tuż nad jej ustami.
– Ja…– zadrżała lekko, gdy ją pocałował.
– Odpowiedz na moje pytanie – poprosił, wreszcie odrywając się od niej.
– Tak – przyznała.
Szeroki uśmiech rozjaśnił jego twarz.
– Boot ci nigdy tego nie dał, prawda? – spytał cicho.
W odpowiedzi jedynie przecząco pokręciła głową.
– Wiedziałem! – zawołał triumfująco.
Hermiona nerwowo przełknęła ślinę. Wiedziała czego teraz będzie od niej chciał. Zapewne, by mu się odwdzięczyła tym samym. I choć w pierwszy odruchu powinna poczuć do tego obrzydzenie, to mimo wszystko głównie myślała o tym, że nie ma w tym doświadczenia i na pewno zrobi coś, co go nie zadowoli.
Jednak wbrew jej obawom, Malfoy nie rozpiął spodni i nie kazał jej sobie obciągnąć, tylko usiadł obok niej na poduszkach i podał jej lampkę wina. Czuła się skrępowana swoją nagością, więc sięgnęła z powrotem po swoją sukienkę.
– Zostaw – nakazał, łapiąc ją za nadgarstek. – Chce na ciebie patrzeć.
Twarz parzyła ją rumieńcem wstydu, ale posłusznie odłożyła sukienkę i napiła się wina. Malfoy nieskrępowanie sunął wzrokiem po jej ciele, oceniająco, ale i dostrzegła w jego oczach, że podobało mu się to, co zobaczył. To było dziwnie pocieszające…
– Chodźmy do łóżka kochanie – zaproponował, po czym wstał i wyciągnął do niej rękę.
Posłusznie ujęła jego dłoń i podniosła się na nogi. Ledwo dobrze stanęła, a on już przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Jego usta były delikatnie słone i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że to pozostałość jej własnego smaku. Wstrząsnął nią dreszcz i mimowolnie zaczęła oddawać jego pocałunki, coraz mocniej i coraz żarliwiej. Malfoy rozpiął dwa górne guziki swojej koszuli, po czym ściągnął ją przez głowę. Miał niesamowicie umięśnione i wyrzeźbione ciało, jak na ledwo osiemnastolatka. Nim się opanowała, dotknęła opuszkami palców twardych mięśni na jego brzuchu.
Objął ją mocno i zmusił, by uniosła biodra i oplotła go nimi w pasie. Dreszcze krążyły już bezustannie po jej ciele, gdy niósł ją do łóżka, nie przerywając ich namiętnych pocałunków.
Ułożył ją na satynowej pościeli i odsunął się by zdjąć z siebie spodnie. Przygryzła wargę, niepewna co robić. Żałowała dziś już milion razy, że jej doświadczenie było tak nikłe. Malfoy rozebrał się do naga i wszedł na łóżko, a ona mimowolnie uciekała wzrokiem w jedno miejsce… Godryku! Jego męskość miała naprawdę imponujący rozmiar!
Pochylił się nad nią i znów ją pocałował.
– W jakiej pozycji najbardziej to lubisz Hermiono? – wyszeptał jej do ucha, delikatnie przenosząc pocałunki na jej szyję.
– Ja… Ty zdecyduj – wyszeptała, nie chcą by wiedział.
– Rozluźnij się, jestem naprawdę świetnym kochankiem – zaśmiał się do jej ucha, po czym wsunął się pomiędzy jej nogi i delikatnie podrażnił kciukiem jej łechtaczkę.
Spojrzał jej w oczy z triumfującym uśmieszkiem po czym wsunął się w nią jednym, mocnym pchnięciem.
Nie mogła zdusić krzyku, ani powstrzymać łez. Trzymając ręce na jego barkach, wyraźnie wyczuła jak zesztywniał. Nadal był w niej, ale się nie poruszał. Otworzyła załzawione oczy i spojrzała na jego zszokowaną twarz.
– Cholera jasna… Ty idiotko! – warknął i chciał się wycofać.
– Nie! – wzmocniła uścisk na jego barkach. – Nie przestawaj – poprosiła cicho.
Skoro już to zrobił. Skoro właśnie odebrał jej dziewictwo, nie chciała by to się tak skończyło. Chciała to przeżyć do końca. Jęk udręki wyrwał się z jego ust, po czym pochylił się i delikatnie scałował jej łzę z lewego policzka.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – wyszeptał jej do ucha.
– Wstydziłam się – przyznała.
– Dlaczego pozwoliłaś mi myśleć, że ten pieprzony krukon cię posuwa? Dlaczego pozwoliłaś mi szantażem zaciągnąć się do łóżka, zamiast mi powiedzieć, że czekasz na kogoś wyjątkowego? – szeptał, wyraźnie tym zdruzgotany.
– Nie uwierzyłbyś mi – odpowiedziała, powoli rejestrując całą sobą, że on wciąż jest w niej.
Że tworzą jedność.
– Masz rację. Nadal w to nie wierzę – jęknął i poruszył się powoli.
Cichutko pisnęła, gdy coś w jej wnętrzu zapiekło, ale świadomość tego, że to się właśnie dzieje, była dla niej w dziwny sposób satysfakcjonująca. Wreszcie wiedziała o co chodzi, zamiast tylko o tym czytać i słuchać.
– Mam przestać? – zapytał, nadal lekko kołysząc biodrami.
– Nie! Nie przestawaj, proszę... – pojękiwała cicho.
– Mam ochotę cię udusić… A siebie zabić – szepnął, po czym zaczął się poruszać nieco szybciej, choć nadal był delikatny i wyraźnie czuła, że nie chce jej skrzywdzić.
Poczuła się autentycznie wzruszona. Była pewna, że gdy to odkryje, wyśmieje ją w głos, a później zrobi szybko swoje i ją zostawi, złamaną, rozbitą i całą we łzach. A tymczasem czuła, że nie chciał jej skrzywdzić. I wiedziała, że gdyby wiedział, że wciąż jest dziewicą, nie zmusiłby jej by poszła z nim do łóżka. Jej pierwszy raz był taki o jakim zawsze marzyła. Była kolacja, wino, kominek i delikatny mężczyzna, który o nią zadbał... Była mu za to wdzięczna.
Jego oddech stał się chrapliwy, a pojedyncze jęki coraz częściej opuszczały jego usta. Podobało jej się to. Uniosła biodra i oplotła go nogami, a jedną z dłoni wplotła w jego włosy, gdy przytulał policzek do jej policzka i pojękiwał jej prosto do ucha. Jego ruchy stały się znów szybsze, ale już jej nie bolało. Było jej ciepło i dziwnie lekko na duszy, gdy czuła, jak drży w jej ramionach.
– Jesteś obłędna– wyszeptał z napięciem, a ona się uśmiechnęła.
Była teraz cała jego, dokładnie tak, jak tego chciał… Nagle uniósł się na łokciach i spojrzał jej w oczy, nie przestając się poruszać. Dreszcz przeszył jej ciało, gdy patrzyła na to jak rozkosz wypływa na jego twarz. Było mu z nią dobrze. Cieszyła się z tego.
– Hermiona…– jęknął i zadrżał, a ona poczuła jak ciepło wypełnia jej podbrzusze.
Więc to tak jest, gdy mężczyzna w tobie dochodzi? – pomyślała, czując dziwną dumę z tego, że udało jej się tego doświadczyć i to właśnie z nim.
Malfoy uspokoił drżenie i znów spojrzał jej w oczy.
– Kocham cię – wyszeptał.
– Co? – otworzyła oczy w szoku, pewna, że jej się przesłyszało.
Pocałował ją mocno, bardzo żarliwie, po czym przeniósł usta na jej ucho.
– To dlatego tak desperacko chciałem cię mieć w moim łóżku. Potrzebowałem tego niczym kolejnego oddechu. Jesteś wszystkim czego pragnę w swoim życiu. Zostań ze mną. Zostań. Uczynię cię najszczęśliwszą kobietą na świecie, przysięgam.
– Nie chodziło tylko o zaliczenie? Dodanie do listy? – Hermiona była w szoku.
– Jakiej listy? – zsunął się z niej i odwrócił ją twarzą do siebie, tak by spojrzała mu w oczy.
– No listy… Zaliczenia wszystkich młodych dziewczyn mieszkających w tym domu – wyznała, nadal lekko drżąc po tym, co jej wyznał.
– Nie uprawiałem seksu z żadną z kobiet w tym domu! No chyba, że policzysz Pansy jakieś dwa lata temu, jeszcze w Hogwarcie.
– Ale Parvati, Lav i Hanna…
– Nie dotknąłem żadnej z nich nawet kijem od mojej miotły! – zaperzył się.
– Opowiadały mi o tym – wyszeptała.
– Chyba o swoich fantazjach. Przysięgam na moją różdżkę, że nigdy nie dotknąłem żadnej z nich – wymruczał, delikatnie bawiąc się jednym jej loczkiem.
– Naprawdę byś ich stąd wyrzucił, gdybym nie poszła z tobą do łóżka? – zapytała, patrząc na jego obłędnie przystojną twarz.
– Serio myślisz, że moi starzy pozwoliliby wyrzucić stąd swoje zabaweczki?
Otworzyła oczy w szoku.
– Zabaweczki?
– Pottera i Patil.
– Ale…
– Po prostu byłem już nie do zniesienia i ojciec wpadł na pomysł, by nacisnąć na ciebie poprzez twoich przyjaciół. To było do przewidzenia, że wtedy mi ulegniesz i pozwolisz spędzić ze sobą trochę więcej czasu.
– To było podłe.
– Wiem, ale wynagrodzę ci to – obiecał, pochylając się nad nią.
– Nie wiem czy tego chcę – przyznała, mając chaos w głowie.
– Przekonam cię, że tak – pocałował ją, powoli i subtelnie, zamykając jej pierś w dłoni i pocierając pieszczotliwie jej sutek.
Chciała protestować, wyrazić swoje oburzenie… Aż do momentu, gdy jego głowa znów zawędrowała pomiędzy jej uda. Wtedy chciała już tylko jęczeć.
Gdy następnego ranka się obudziła, jej kufer stał w nogach jego łóżka.
– Dobrze, że się wczoraj spakowałaś. Zaoszczędziło nam to czasu, który możemy spożytkować tak… – powiedział, a potem znów kochał się z nią długo i delikatnie, a ona nawet nie potrafiła powiedzieć, który to był już raz.
💘💘💘
Terry Boot uważał, że to najgorszy dzień jego życia. Przeżył wojnę, głód i upokorzenie, ale to właśnie patrzenie na to, jak kobieta, którą po pięciu latach nadal kochał, aż do bólu, wiruje po parkiecie w przepięknej sukni, w ramionach innego faceta i szepcze mu do ucha, że go kocha, że jest jego i że dziękuje, że przekonał ją do tego, że jest dla niej tym jedynym, właściwym wyborem.
Bo on zrobił wszystko, by ją zdobyć. A Terry nic, by ją zatrzymać. Żałował, że nie wybrał wtedy mieszkania w namiocie lub przytułku, ale jednak razem z nią.
Teraz był sam, nieszczęśliwy.
A Malfoy wygrał wszystko, tańcząc na własnym weselu i z uśmiechem skradając pocałunki z ust swojej pięknej żony.
Koniec
💘💘💘
Naprawdę fajnie jest wrócić do publikowania na blogu 😊.
Przeglądając moje archiwa znalazłam mini-maraton dramione, który ma napisane Prolog + 4 rozdziały z zaplanowanych 5 + Epilogu. Nie chciałam już zaczynać pisać nowego dramione, ale ta historia naprawdę prosi mnie całą sobą o zakończenie.
Żeby dać sobie na to trochę czasu dotychczasowe rozdziały będę publikowała z częstotliwością 1 na tydzień.
Czekam w komentarzach na propozycję najbardziej dogodnego dla Was czytelniczo dnia (każdego poza niedzielą). 😙
Buźki!
Vena.
Buźki!
Vena.
Pięknie 🤩🤩🤩
OdpowiedzUsuń