wtorek, 21 października 2025

Miniaturka - Kłamstewko

Poprawiła swój kucyk i zmusiła się do uprzejmego uśmiechu, gdy ramię Olivera Wooda owinęło się wokół jej talii. Z drugiej strony stała dziewczyna, która chyba miała na imię Merlin czy Moniq. W każdym razie był to nowy podbój Rona przypadający na ten tydzień. Nie zdążyła zamienić z nią zbyt wielu słów, ale już mogła stwierdzić, że była raczej podobna do tego samego typu dziewczyn, w którym gustował jej przyjaciel - głupiutkich, słodkich i bez reszty zapatrzonych w sławnego bohatera wojennego i znanego zawodnika Quidditcha. Nic dziwnego, że jej związek z Ronem nie wypali przed trzema laty. Hermiona nie odnajdywała w sobie żadnej z tych cech.

- Naprawdę nie sądziłem, że cię tu dziś spotkam - powiedział Oliver, gdy fotoreporter skończył wreszcie cykać fotki, a przyjaciele Hermiony zostawili ją sam na sam z ich dawnym kolegą z Hogwartu.

- Ginny nie chciała mi tym razem odpuścić pojawienia się tutaj - Hermiona nadal uśmiechała się z przymusem. - Jak być może pamiętasz, nigdy nie przepadałam za tą grą.

- To ciekawe zważywszy na fakt, że masz tak wielu przyjaciół, którzy grają w drużynach z pierwszej ligi - Wood uśmiechnął się do niej przekornie.

- Tylko Ginny i Rona - Hermiona spojrzała w stronę dwójki rudzielców, która właśnie stała przy bufecie z alkoholem. Loża VIP na Finale Pucharu Ligi była naprawdę dobrze zaopatrzona.

- A co z nim? - zapytał Wood wskazując w stronę boiska, gdzie zwycięska drużyna Jastrzębi z Falmouth właśnie wykonywała rundę honorową. Na ich czele leciał ich kapitan i szukający - Draco Malfoy.

- Nie przyjaźnimy się - zaprzeczyła szybko Hermiona. - Tak naprawdę widuję go tylko i wyłącznie na meczach, jeśli jego drużyna akurat gra z Harpiami lub Armatami. Ostatnio spotkałam go na meczy Rona w zeszłym sezonie i praktycznie nie rozmawialiśmy ze sobą poza krótkim powitaniem.

- Nie ukrywam, że trochę mi przykro, że nie wymieniłaś również mnie - Oliver mrugnął do niej. - Jesteśmy przecież przyjaciółmi, prawda?

- Oczywiście, że tak! - pośpieszyła z wyjaśnieniem, choć prawdę mówiąc obrońcę drużyny Zjednoczonych z Puddlemere też widywała raczej rzadko.

- Cudownie jest móc porozmawiać z kimś, kto nie widzi we mnie tylko gracza Quidditcha i nie pyta wciąż o moją karierę - Oliver uśmiechnął się do niej ciepło. - Za każdym razem gdy rozmawiam z nową dziewczyną obawiam się, że interesuje ją tylko moja sława lub pieniądze. Dobrze, że mogę wreszcie pogadać z kimś, kto z miejsca nie usiłuje wyrwać mnie na randkę.

Hermiona spojrzała w stronę stojącej przy barierce trybuny Ginny. Przyjaciółka zawsze jej powtarzała, że zawodnicy Quidditcha są najgorszymi chłopakami na świecie. Zdradzającymi i nielojalnymi - zwłaszcza na częstych wyjazdach i zgrupowaniach.

- Skoro randka nie wchodzi w grę, to zastanawiam się, czy nie moglibyśmy wyskoczyć kiedyś razem na zakupy? To mogłoby być miłe... - Oliver zaczął mówić, ale przerwało mu pojawienie się w loży zwycięskiej drużyny.

Malfoy został tam wniesiony na ramionach swoich kolegów. Wysoko nad głową unosił złoty puchar, a jego drużyna oraz ich fani zaczęli odśpiewywać hymn Jastrzębi.

Hermiona nie mogła się nie uśmiechnąć na widok ich radości. Wiedziała, że Ron i Ginny byli raczej zazdrośni o to, że ich drużyny nie dotarły do finałów, ale dziś wszyscy cieszyli się ze zdrowej atmosfery sportowej rywalizacji. Drużyna zebrała oklaski, a zawodnicy ukłonili się wszystkim z szerokimi uśmiechami. Zaraz potem ich rodziny wyruszyły tłumnie, by ich czule uściskać.

Hermiona zauważyła, jak Pansy Parkinson, Blaise Zabini, a także Narcyza Malfoy przepychają się do Dracona. Zdziwiła się jednak szczerze, widząc jak Ginny podąża tuż za nimi z niezdrowo błyszczącymi oczami. Wiedziała, że jej przyjaciółka nawiązała po wojnie dobre relacje z dawnym Księciem Slytherinu, jednak gdy po chwili zauważyła z jakim zapałem ruda go do siebie przytuliła, szybko domyśliła się, że tu chodziło o coś więcej. Ciekawe kiedy to się zaczęło?

- Podejdę pogratulować kilku moim dawnym kolegom, którzy teraz grają w Jastrzębiach - wyjaśnił jej Wood, uśmiechając się przepraszająco.

- Jasne. Poczekam z Harry i Ronem tam przy barze - odpowiedziała z odrobiną ulgi. Pomysł wspólnego pójścia na zakupy nie wydawał jej się najlepszy, ale skoro Wood od razu zaznaczył, że nie chce zaprosić ją na randkę...

Nie wiedziała dlaczego ostatnio wszystkie jej propozycje spotkań z mężczyznami miały taki niecodzienny charakter, jakby od razu planowali zrobić z niej swojego najlepszego kumpla. To było dziwne i zaczynało coraz mocniej ją martwić.

- Do zobaczenia za chwilę - Oliver odszedł, a Hermiona skierowała się w stronę przyjaciół.

Ron z wyraźnym niesmakiem patrzył na całą drużynę z Falmouth, a Harry skupił swoją uwagę na Ginny, która cała rozpromieniona szczebiotała do Malfoya, wciąż trzymając ręce na jego ramionach. Para rozstała się ponad dwa lata temu i od tamtego czasu oboje byli w różnych krótkich związkach, ale obecnie zarówno Harry jak i Ginny byli samotni i Hermiona od czasu do czasu zastanawiała się nawet, czy nie spróbują się ponownie ze sobą zejść.

- Fretka puszy się jak jakiś biały paw jego ojca - narzekał Ron.

- Ma prawo, w końcu wygrywał ze swoją drużyną przez cały sezon. Byli nie do zatrzymania - przyznał Harry, wreszcie odwracając wzrok.

- Nie wiedziałam, że przyjaźni się z Ginny - przyznała Hermiona.

- Raczej, że to ona ma na niego ochotę - burknął pod nosem Harry, odwracając się przodem do bufetu, by poprosić barmana o kolejne piwo.

- Serio? - Ron skrzywił się z obrzydzeniem. - Jej standardy upadają coraz niżej...

- Dlaczego tak mówisz? - wtrąciła dziewczyna, którą Ron tu przyprowadził, łapiąc go mocno pod ramię. - Malfoy jest taki gorący! Wszystkie fanki Quidditcha za nim szaleją! Został nawet wybrany najprzystojniejszym zawodnikiem w lidze!

- Nie przypominaj mi o tym głupim rankingu! - wściekł się Ron, a Hermiona zdusiła chęć na zachichotanie. Jej przyjaciel został umieszczony dopiero na dwudziestej pozycji na tej liście, co chyba nieco zdruzgotało jego ego.

- Doskonale wiem, jak Ginny wygląda, gdy ma na celowniku nowy podbój - wyjaśnił im Harry. - Najwyraźniej teraz trafiło na Malfoya

Hermiona jeszcze raz spojrzała w stronę przyjaciółki. Nie było wątpliwości, że Ginny kokietowała blondyna, a kwaśne miny Narcyzy Malfoy i Astorii Greengrass, które stały tuż obok wyraźnie wskazywały na to, że działo się tam coś, co wcale im się nie podobało.

- Jeśli ona zacznie się z nim umawiać, to będzie syfiaste - narzekał Ron. - Nie mogę oficjalnie go obrażać wiedząc jakie dojści ma do trenerów i sponsorów w lidze, a nie chcę też musieć go znosić na niedzielnych obiadach u mojej mamy.

Hermiona uśmiechnęła się i poklepała przyjaciela po ramieniu.

- Nie martw się. Z pewnością Ginny nie zabierze go na pierwszą randkę od razu do Nory.

- Właśnie - dodał kwaśno Harry. - Z pewnością zabierze go na niej prosto do swojego łóżka.

Ron rzucił przyjacielowi zaskoczone i nieco spanikowane spojrzenie, a Hermiona szybko pokiwała głową za plecami rudzielca, chcąc powstrzymać Harry'ego przed dalszym rozmawianiem o preferencjach jego siostry. Reputacja Ginny nie była kryształowa, ale na szczęście nikt z zawodników i ich wspólnych znajomych nie miał odwagi rozmawiać o tym bezpośrednio z Ronem.

- Och! Oni chyba tu idą! - zapiszczała Merlin czy jakoś tak, prawie podskakując w miejscu.

Hermiona odwróciła głowę i szybko odkryła, że dziewczyna miała rację. Ginny z szerokim uśmiechem wiodła Malfoya i jego znajomych w stronę bufetu. Ruda trzymała go za rękę i praktycznie ciągnęła przez tłum, a reszta jego świty podążała tuż za nimi z wyraźnie wymuszonymi uśmiechami. Hermiona sama zdobyła się na taki. Najwyraźniej Ginny faktycznie miała plany dotyczące kapitana Jastrzębi i nie zamierzała dzisiejszego wieczoru wypuszczać go ze swoich rąk.

- Zobaczcie kogo tu przyprowadziłam! - zawołała triumfująco, a dziewczyna Rona znów podskoczyła w miejscu i zaraz potem rzuciła się uściskać Malfoya.

Ron skrzywił się pod nosem, podobnie jak prawie wszyscy inni - nie wyłączając samego Draco. Niemniej zapewne przyzwyczajony do atencji fanek, poklepał kobietę po ramieniu i podziękował jej za gratulacje.

- No dalej! - zachęcała Ginny - Wy też pogratulujcie zwycięzcy! - nalegała.

Ron i Harry prawie automatycznie spojrzeli na Hermionę, a ona klnąc w duchu na tę sytuację uprzejmie wyciągnęła dłoń do swojego dawnego, szkolnego wroga i z wymuszonym uśmiechem powiedziała:

- Moje gratulacje, to była wspaniała gra.

Kącik ust Malfoya drgnął w lekkim rozbawieniu, gdy ujmował jej rękę. Hermiona na chwilę straciła oddech, gdy ich spojrzenia się spotkały, a zaraz potem Draco mocnym ruchem przyciągnął ją do siebie, przytykając swój policzek do jej. Była pewna, że zrobił to by cmoknąć w powietrze i nie musząc tym samym naprawdę dotykać ustami jej skóry, gdy nagle poczuła te rzeczone usta tuż przy swoim uchu.

- Nie musisz kłamać Granger. Doskonale wiem, że nienawidzisz Quidditcha.

Odnosiła wrażenie, że stał przyciśnięty do niej o sekundę dłużej niż wymagała tego sytuacja, po czym jak gdyby nigdy nic puścił ją i odwrócił się w stronę Harry'ego i Rona, by przyjąć ich wymuszone słowa uznania.

- Jak leci Granger? - usłyszała pytanie. Odwróciła się i natrafiła prosto na nieco drapieżny uśmieszek Pansy Parkinson.

- Cześć. Całkiem nieźle, a co u ciebie? - odpowiedziała siląc się na uprzejmość.

- Dobrze. Zastanawiałam się dlaczego jakoś nie potrafimy ostatnio nigdzie na siebie wpaść?

Hermiona ze zdziwieniem wzruszyła ramionami. Rzadko bywała w tych samych kręgach, co dawna ślizgonka więc nie miała pojęcia skąd wzięło się to pytanie? Jakoś nigdy wcześniej również na siebie nie wpadały.

- Jestem zwykle zajęta pracą i rzadko pokazuje się w pubach czy na imprezach - wyjaśniła oględnie.

- To prawda - przyznała stojąc tuż obok nich Narcyza Malfoy z delikatnym uśmiechem. - Panna Granger jest wicedyrektorem w prywatnej Klinice Magicznych Chorób Rzadkich im. Dilys Derwent.

- Doprawdy? - Pansy popatrzyła na Hermionę zmrużonymi oczami. - To brzmi imponująco.

Hermiona poczuła się dziwnie niekomfortowo pod spojrzeniem Parkinson, ale po raz kolejny tego wieczoru zmusiła się do uśmiechu.

- Jestem po prostu uzdrowicielem.

- Bardzo dobrym - znów wtrąciła Narcyza. - Droga panna Granger w kwadrans wyleczyła Lucjusza z jego nawracających migren z czym ci nieudacznicy u świętego Munga nie mogli sobie poradzić przez lata.

- To naprawdę nie było trudne... - Hermiona czuła się mile połechtana komplementem matki Malfoya. Dobrze było wiedzieć, że dawna pogarda tej rodziny dla jej osoby, zdawała się nie przetrwać do teraz.

- Ja jestem projektantem wnętrz - wtrąciła Pansy. - Jeśli potrzebujesz pomocy w urządzeniu swojego domu lub biura, albo po prostu miałabyś ochotę gdzieś razem wyskoczyć, wystarczy, że do mnie zafiukasz - pstryknęła palcami, a w jej dłoni pojawiła się elegancka, czarna wizytówka ze złoconymi brzegami.

Wręczyła ją Hermionie po czym mrugnęła do niej i z kolejnym dość niejednoznacznym uśmiechem, odeszła w stronę sióstr Greengrass, które ulokowały się bliżej fontanny z szampanem.

Hermiona nie kryjąc zdziwienia jeszcze raz spojrzała na adres dostępu do kominka Parkinson. Nie miała pojęcia skąd Pansy wzięła pomysł na to, że mogłyby się razem spotkać? Przecież przez lata prawie kompletnie z sobą nie rozmawiały.

Odwróciła się w stronę przyjaciół chcąc opowiedzieć im o tej dziwnej interakcji, gdy nagle jej uwagę znów zwróciła Narcyza.

- Jeśli pozwolisz panno Granger, chciałabym ukraść jeszcze minutkę twojego czasu na opowiedzenie ci o pewnym projekcie, nad którym ostatnio pracuję.

Hermiona uśmiechnęła się do blondynki, jednocześnie chowając wizytówkę Parkinson do tylnej kieszeni swoich jeansów.

- Oczywiście pani Malfoy, zamieniam się w słuch.

- Narcyza proszę, nie lubię zbyt formalnych tytułów.

- Tylko pod warunkiem, że ty również będziesz mówiła do mnie po imieniu - odpowiedziała grzecznie Hermiona.

Narcyza ponownie się uśmiechnęła, a potem przedstawiła jej swój plan. Fundacja Charytatywna Na Rzecz Sierot Wojennych, której przewodziła wpadła na pomysł zorganizowania meczu Quidditcha, z którego zysk z biletów miałby zasilić ich konto. Drużyny miały składać się z kilku najlepszych zawodników z ligi, a także znanych ludzi ze świata biznesu i ogólnie kilku innych sław.

Hermiona słuchała z uwagą, jak ten pomysł miał zostać zrealizowany w szczegółach i musiała przyznać, że takie wydarzenie z pewnością przyciągnęłoby tłumy i napełniło kasy fundacji galeonami. Jednak w ramach zgody na imprezę, poza darmowym wynajęciem stadionu, Narcyza potrzebować jeszcze uzdrowiciela, który dopuściłby zawodników do gry i towarzyszył personelowi medycznemu na boisku w czasie meczu. Chciała się dowiedzieć, czy Hermiona w ramach wsparcia dla fundacji zgodziłaby się pełnić tę funkcję za darmo.

- Oczywiście, zrobię to z największa przyjemnością! - zapewniła bez zawahania.

Narcyza ucieszyła się szczerze z tej deklaracji i obiecała wkrótce przysłać jej więcej szczegółów.

Hermiona ponownie spojrzała na Malfoya, który nadal stał z uwieszoną na jego ramieniu, rozanieloną Ginny. O dziwo spostrzegła, że Draco patrzył prosto na nią, jakby zastanawiając się nad czymś głęboko. Gdy spostrzegł, że Hermiona mu się przygląda od razu uśmiechnął się do niej w podobny sposób, jak zrobiła to wcześniej Pansy. Zimny dreszcz przeszedł jej od tego po plecach i szybko odwróciła od niego wzrok.

Co tu się u diabła wyprawiało?

<><><>

Zorganizowanie wszystkiego w sprawie meczu zajęło Narcyzie nieco ponad miesiąc. Hermiona naprawdę cieszyła się, że mogła na coś się przydać - zwłaszcza, że Ron i Ginny zostali zaproszeni do gry, podobnie zresztą jak Harry, który jako główny auror i sława magicznego świata był największą atrakcją meczu.

Hermiona przybyła z samego rana do Nory, gdzie planowała przebadać swoich przyjaciół i wystawić im zaświadczenia dopuszczenia do gry, nim wszyscy razem mieli się przenieść świstoklikiem na boisko. Tam Hermiona miała za zadanie zbadać resztę zaproszonych sław, by mieć pewność, że wszyscy są w jak najlepszej formie i nadają się do gry.

Ron marudził, gdy przykładała do jego skóry zimny stetoskop, a Harry bardzo się bronił przed zbadaniem mu wzroku, chyba nie chcąc usłyszeć, że ten znów mógł mu się pogorszyć. Za to Ginny tryskała energią.

- Byliśmy w środę razem na kawie! - opowiadała z entuzjazmem. - Merlinie! Myślałam, że w szatach Quidditcha on jest seksowny! Musiałabyś zobaczyć go w mugolskich jeansach! Prawie obśliniłam stół!

- Nigdy nie spodziewałam się, że będziesz chciała umawiać się na randki akurat z Malfoyem - Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciółki, zastanawiając się czy Ginny mogła po raz pierwszy od rozstania się z Harrym, poważnie się w kimś zauroczyć.

- On bardzo się zmienił! - Ruda dla podkreślenia swoich słów machnęła ręką, a Hermiona starała się poskromić swoją irytację i wreszcie porządnie zmierzyć jej ciśnienie. - Jest taki dojrzały i niesamowicie zaangażowany w swoją karierę! Jest też miły, zabawny i naprawdę szarmancki! Nawet nie pozwolił mi pomyśleć o zapłaceniu za kawę, choć to ja wyszłam z propozycją pójścia na nią!

Ginny naprawdę iskrzyła podniecenie, a Hermiona starała się pozbyć tego lekko kłującego poczucia zazdrości. Dawno nie czuła podobnej ekscytacji bliskością żadnego faceta. Jej ostatnia randka miała miejsce ponad cztery miesiące temu, a Anthony Goldstein po wszystkim wysłał jej tylko sowę z informacją, że nie spodziewał się, że będzie, aż taka przytulna.

Od zerwania z Ronem przed trzema laty, Hermiona otrzymywała niezliczone zaproszenia na randki i wspólne wyjścia na imprezy od wielu mężczyzn. Po Anthonym nagle ta passa się skończyła i od kilku miesięcy nie pojawiła się żadna okazja do wyjścia z kimś na romantyczną kolację. Owszem - nadal otrzymywała propozycje wspólnego spędzania czasu z mężczyznami, ale czasem były one naprawdę absurdalnie - jak na przykład wyjazd na festiwal rąbania drewna dla kobiet - drwali, który podsunął jej kolega z drużyny Rona - Steven Bletchley.

- Nie chcę tego głośno mówić przy Harrym i Ronie - Ginny pochyliła się do niej konspiracyjnie. - Ale naprawdę czuję, że mam duże szanse, by zostać kolejną Lady Malfoy.

- Naprawdę? - Hermiona nie zdołała ukryć szoku w swoim głosie. - Już? Przecież byliście razem zaledwie na jednej kawie.

Ginny spojrzała na nią z ogniem w oczach, po czym obnażyła zęby w przebiegłym uśmieszku i wskazała na swój zielony, wykonany z misternej koronki stanik.

- Dziś zamierzam posunąć naszą relację zdecydowanie dalej - poinformowała hardo.

Hermiona naprawdę usiłowała powstrzymać opadnięcie swojej szczęki. Życzyła swojej przyjaciółce wszystkiego co najlepsze, ale nie była pewna czy narzucenie się Malfoyowi w tak oczywisty sposób mogło przynieść jej sukces. Dlatego postanowiła tego nie skomentować, tylko dokończyć badanie wciąż słuchając jak ruda zachwala jakie to wspaniałe życie mogłaby kiedyś wieść u boku mężczyzny takiego, jak Draco Malfoy.

<><><>

Theo Nott został autorem bestsellerowych książek o eliksirach, a Blaise Zabini był jednym z wiodących producentów kociołków na rynku międzynarodowym. Obaj byli bardzo mili, gdy ich badała i pytali jak powiodło się jej życie, ale absolutnie nie próbowali z nią flirtować, ani nigdzie jej zapraszać.

Hermiona nie czuła się tym urażona - przecież nie musiała się im podobać, niemniej przy badaniu stawów kolanowych obaj dziwni się rumienili, mocniej zaciskając dłonie w okolicach, w których coś można by było zauważyć. Zresztą podobna sytuacja miała miejsce przy wielu innych badanych zawodnikach - jednak mimo iż kilku z nich niby mimochodem wspomniała, że jest samotna, żaden nie zaproponował jej randki. Jeden z nich powiedział tylko coś głupiego o tym, że jego siostra również jest teraz wolna... Hermiona nie miała pojęcia jaki to miało związek, ale postanowiła tego nie skomentować.

Okazało się, że ostatnim zawodnikiem na jej liście był Malfoy. Wzięła trzy głębokie oddechy, zanim poprosiła go do gabinetu medycznego, który znajdował się na stadionie Srok z Montrose, na którym to miał rozegrać się dzisiejszy mecz.

- Cześć Granger - przywitał się, ubrany już w specjalny strój do badania.

- Cześć - Hermiona uśmiechnęła się do niego z przymusem. - Mam twoje ostatnie wyniki testów medycznych od uzdrowiciela prowadzącego twojej drużyny, dlaczego wystarczy skrócona wersja naszego badania.

- Naprawdę? - Draco zawadiacko uniósł brew. - A już się cieszyłem, że spędzimy ze sobą więcej czasu.

Hermiona usiłowała się nie zarumienić. Czyżby wreszcie trafił się ktoś kto miałby ochotę choć trochę z nią poflirtować? Szybko jednak zganiła się za tę myśli. Malfoy był już poza zasięgiem. Nie mogłaby tego zrobić Ginny. Jej przyjaciółka wyraźnie zadurzyła się w tym przystojnym blondynie, a to sprawiało, że Hermiona musiała trzymać się w ryzach i szybko utrącić jakiekolwiek próby bliższych interakcji pomiędzy nimi.

Odchrząknęła i przystąpiła do badania. Gdy przyłożyła stetoskop do piersi Draco, okazało się, że jego serce biło nieregularnie szybko. Spojrzała na jego twarz i zauważyła, że jego piękne szaro-niebieskie oczy były wbite prosto w jej dekolt.

- Masz przyspieszone tętno - zauważyła na głos mając nadzieję, że trochę go tym zawstydzi.

- Dziwisz mi się? - Draco odważnie spojrzał jej w oczy. - Właśnie dotyka mnie niesamowicie atrakcyjna kobieta. Tylko skała by na to nie zareagowała.

Hermiona wiedziała, że nie zdoła się nie zarumienić. Odchrząknęła i odsunęła się od niego, zaglądając w papiery.

- Myślę, że jesteś w doskonałej formie...

- Mogę cię zapewnić, że jestem - Malfoy uśmiechnął się zawadiacko i pochylił nieco w jej stronę. - Mogę też ci to pokazać, jeśli wolisz. - Jego dłoń musnęła jej rękę, a Hermiona odskoczyła od niego niczym oparzona.

- Nie trzeba - wyjąkała trochę zbyt piskliwym tonem.

- Boisz się mężczyzn Granger? - zapytał, wstając i patrząc na nią z nieukrywanym zainteresowaniem.

- Oczywiście, że nie. Nie bądź śmieszny - skarciła go, mimo wszystko uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Naprawdę nie spodziewała się, że jego bliskość, aż tak mocno na nią wpłynie.

- Więc dlaczego jesteś zarumieniona i ciągle spoglądasz w stronę drzwi? - zapytał podchodząc bliżej.

Hermiona uniosła podbródek i spojrzała mu w oczy.

- Jesteś moim pacjentem i nie wolno nam stać tak blisko siebie. To nieetyczne - poinformowała, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej i lekko go odpychając.

Skóra na opuszkach jej palców zamrowiła, gdy tylko go dotknęła. Ku jej zaskoczeniu Draco złapał ją za nadgarstek i przycisnął jej dłoń mocniej do swojej piersi.

- Skoro się mnie nie boisz, to dlaczego mam wrażenie, że chcesz ode mnie uciec? - zapytał dziwnie zachrypniętym głosem, pochylając się nad nią jeszcze bardziej.

Hermiona poczuła, jak oddech jej przyśpiesza, a jej skóra zaczyna się pocić. Co zrobi jeśli on spróbuje ją pocałować? Czy znajdzie w sobie dość siły żeby go odepchnąć? Przecież powinna to zrobić ze względu na Ginny.

Oddech zamarł jej w piersi, gdy twarz Draco znalazła się tak blisko niej, że z powodzeniem mogłaby policzyć jego rzęsy. Zamarła w oczekiwaniu lecz nim sprawy zdołały posunąć się dalej, ktoś zapukał do drzwi gabinetu.

Szybko wyrwała rękę z jego uścisku, zrobiła krok w tył i wzięła szybki choć głęboki oddech, zanim poprosiła interesanta do środka. Okazało się, że była to Narcyza z pytaniem czy już kończą, bowiem kibicie zaczęli powoli pojawiać się na stadionie i męcz powinien wkrótce się rozpocząć.

Hermiona nie była pewna, czy była bardziej szczęśliwa, czy jednak rozczarowana faktem, że przerwano im tę chwilę. Było jej naprawdę źle z tym, że ze wszystkich tych mężczyzn tylko Draco wykazał nią jakieś zainteresowanie. Dlaczego to musiał być akurat on? Nagle zapragnęła, by cały ten dzień szybko się skończył. Od tego wszystkiego rozbolała ją głowa i trochę serce, gdy uświadomiła sobie jaka naprawdę była samotna i najwyraźniej nieatrakcyjna.

<><><>

Mecz zakończył się remisem, na co honorowo przystały obie drużyny, a fundacja zarobiła olbrzymie pieniądze. Hermiona sądziła, że to koniec jej interakcji z Malfoyem i jego przyjaciółmi, co nieco ją cieszyło bowiem Pansy Parkinson ponowiła swoją propozycję spotkania, gdy przypadkiem wpadły na siebie na Pokątnej. Hermiona poczuła się naprawdę niekomfortowo z tym, jak kobieta pogładziła jej ramię jak gdyby naprawdę łączyła je jakaś zażyła relacja.

Niestety plany Hermiony na unikanie przystojnego blondyna, spaliły na panewce gdy Ron zaprosił ją na wieczór ogłaszania w MagicRadio składu drużyny narodowej Anglii na zbliżające się Mistrzostwa Świata w Quidditchu. Każdy zawodowy gracz w kraju był niesamowicie podekscytowany możliwością dostania się do głównej kadry.

Hermiona dobrze wiedziała, że zarówno Ron jak i Ginny bardzo mocno liczyli na te miejsca. Starała się ich wspierać, choć dla wszystkich było jasne, że Ronaldowi jako obrońcy będzie ciężko przebić Olivera Wooda, a Ginny jako ścigająca miała jeszcze mniejsze szanse na to, patrząc na składy wielu drużyn w lidze. Hermiona sama przed sobą musiała przyznać, że zastanawiała się też nad tym, czy Malfoy zostanie głównym szukającym? Wiedziała, że absolutnie na to zasługiwał i cicho mu tego życzyła.

Ginny nadal dużo opowiadała o ich spotkaniach, choć chyba nie było ich za wiele, a z nieco kwaśnego humoru przyjaciółki wywnioskowała, że plan na zaciągnięcie Malfoya do łóżka wciąż jej się nie powiódł.

Jednak tego wieczoru Malfoy zgodził się wraz ze swoimi przyjaciółmi dołączyć do Ginny i ich znajomych, by razem wysłuchać listy powołania do kadry. Hermiona specjalnie manewrowała tak, by nie musieć usiąść obok Parkinson, za to nierozważnie okazało się, że jej miejsce znajdowało się pomiędzy Ronem, a Malfoyem. Draco najwyraźniej nie przeszkadzało, że nie siedzi obok kogoś mu bliskiego, bowiem miejsce po jego drugiej stronie zajmowała Ginny, która ciągle się pochylała i z uśmiechem szeptała mu coś do ucha.

Hermiona nie bardzo mogła rozgryźć relacji pomiędzy nimi. Zwłaszcza, że Draco niby z uwagą słuchał rudej i najwyraźniej nie przeszkadzało mu to, jak trzymała dłoń na jego przedramieniu, ale jednak pod stołem jego udo raz na jakiś czas przyciskało się do nogi Hermiony i za każdym razem dłużej trwało nim je od niej oderwał. O co mu chodziło? A może chciał sprawdzi jej lojalność wobec Ginny i to czy nie pozwoli mu się poderwać?

Atmosfera przy stole wyraźnie zgęstniała, gdy właścicielka Dziurawego Kotła - Hannah Abbott zgłośniła radio, w którym to głos spikera zaczął ogłaszać listę powołanych zawodników. Zaczął od składu rezerwowego. Wśród ścigających nie wymieniono Ginny, ale jej koleżanka z drużyny została rezerwową szukającą.

- Rezerwowy obrońca: Ronald Weasley! - oznajmił głos w radiu, a w pubie wybuchły krótkie oklaski. Harry poklepał Rona po ramieniu. Przynajmniej był w drużynie na mistrzostwa i będzie miał szansę zobaczyć to wszystko z bliska. Hermiona uścisnęła jego dłoń i posłała mu czuły uśmiech.

Zaczęło się wymienianie zawodników pierwszego składu. Napięcie wciąż wzrastało. Hermiona zauważyła jak Ginny prawie zgniotła rękę Malfoya. Nagle poczuła, jak jego długie palce zakleszczają się na jej własnej dłoni. Spojrzała mu krótko w oczy, a Draco uścisnął ją mocniej. Widać było, że naprawdę się denerwował, więc Hermiona zdecydowała się chwilowo nie wyrywać ręki z jego uścisku.

Tak jak się spodziewano, to Oliver Wood został głównym obrońcą, co ludzie zgromadzeni w pubie również nagrodzili brawami. Przy wymianie ścigających Ginny wstrzymała oddech, a gdy nie padło jej nazwisko puściła Malfoya, ukryła twarz w dłoniach i zaszlochała cicho.

Ron i Harry zerwali się, by ją pocieszyć. Hermiona zrobiłaby to samo, ale Draco nadal praktycznie miażdżył jej dłoń w swoim uścisku, gdy nadeszła kolej na wymienienie pozycji szukającego.

- A pierwszym szukającym i kapitanem reprezentacji zostaje... Draco Malfoy!

Z zewnątrz mogłoby wyglądać to tak, jakby w barze nagle eksplodowała bomba. Ściany dosłownie zadrżały, gdy wybuchła burza oklasków i wiwatów na cześć Dracona. Hermiona nie wiedziała jak i kiedy została pociągnięta do pozycji stojącej, a zaraz później poczuła oszałamiający zapach drogiej wody kolońskiej i parę dobrze umięśnionych ramion, które owinęły się ciasno wokół jej sylwetki.

Jego nos wbił się tuż pod jej uchem, a ciepłe usta musnęły skórę na jej szyi. I byłaby skłonna pomyśleć, że Draco z radości nawet nie miał pojęcia kogo do siebie obecnie przytulał, gdy z każdej strony napierali na nich podekscytowani fani, gdyby nie fakt, że mogłaby przysiądź, że usłyszała jak wyszeptał jej imię.

Nim jednak zdążyła do końca zarejestrować te doznania lub w jakikolwiek sposób na nie odpowiedzieć wiele rąk oderwało ich od siebie, by porwać Malfoya w wir uścisków i gratulacji. Ostatecznie skończyło się tym, że tłum podrzucał go, aż pod sam sufit i wreszcie Hannah musiała interweniować obawiając się zarówno o stan swojego pubu, jak i o zdrowie kapitana drużyny narodowej. Podekscytowany tłum chętnych zgromadził się dookoła Draco, by jeszcze raz móc uścisnąć mu rękę i złożyć swoje gratulacje.

Harry, Ron oraz Fred i George, którzy również byli z nimi tego wieczoru w pubie, postanowili w tym czasie zabrać załamaną Ginny do domu. Hermiona zdecydowała, że najlepiej będzie pójść z nimi. Była lekko wstrząśnięta czułym uściskiem Malfoya i naprawdę wolała nawet nie myśleć o tym, jak czułaby się jej rudowłosa przyjaciółka, gdyby się zorientowała, że w ogóle miało to miejsce. Lepiej było jak zwykle zamieść tę sprawę pod dywan i jak najszybciej o tym wszystkim zapomnieć.

<><><>

Długo się przed tym broniła, ale wszelkie argumenty jakie tylko miała szybko zostały storpedowane przez Ginny. Pierwszym z nich było to, że nawet jeśli Ron nie grał w pierwszym składnie, to Hermiona absolutnie i tak musiała tam być, by kibicować całej drużynie. Udało jej się wykręcić od udziału w meczach eliminacyjnych, ale dzisiejsza rozgrywka dotyczyła wejścia do finału - więc ruda była naprawdę nieugięta.

Harry, który jako główny auror miał na głowie ochronę całej imprezy nie mógł im bezpośrednio towarzyszyć, a reszta rodziny Weasleyów postanowiła przyjechać tylko na sam finał. Dlatego Hermiona nie chcąc zostawiać przyjaciółki samej, zgodziła się na wyjazd z nią na tygodniowy pobyt, w trakcie którego miały rozegrać się mecze półfinałowe i oczywiście najważniejsza walka o tytuł mistrza świata.

Była szczerze zdziwiona tym, że Ginny zaproponowała im osobne pokoje w hotelu, ale szybko zrozumiała, że to dlatego, że Draco zapewne zamierzał odwiedzać swoją dziewczynę po trudach gry. Panna Weasley niby wciąż nie przyznała oficjalnie, że wreszcie zostali parą, ale uśmiechała się bardzo wymownie gdy czasem wspominała niby mimochodem, że to jej przyszły mąż poprowadzi reprezentacji Anglii do zwycięstwa.

Hermiona starała się pokonywać te drobne ukłucia zazdrości, które czuła gdy Ginny rozpływała się nad swoimi planami na przyszłość z Malfoyem. Najgorsze było w tym to, że nie chodziło już tylko o jej samotność, ale również o to z kim jej przyjaciółka zamierzała związać swoje życie.

Nie raz odtwarzała w swojej głowie, to jak Draco wziął ją w ramiona zaraz po ogłoszeniu jego sukcesu. Czy to naprawdę było tylko przypadkowe? Czy naprawdę tylko wyobraziła sobie, że usłyszała jak wymówił jej imię? Jak miała się po tym zachować, kiedy będzie zmuszona oglądać go przy wielu wspólnych spotkaniach na jakie przyprowadzi go Ginny?

A co jeśli kiedyś poproszą ją, by została ich druhną? - Na samą myśl o tym coś mocno zaciskało jej się w piersi. Jak miała udawać, że wszystko jest w porządku skoro najwyraźniej odczuwałaby pociąg do pana młodego? To naprawdę nie napawało jej optymizmem.

<><><>

Szykowała się do wyjścia na mecz półfinałowy Anglia kontra Portugalia, gdy ktoś zapukał do drzwi jej pokoju hotelowego. Otworzyła je z uśmiechem, przekonana że to Ginny, nie przejmując się tym, że ma na sobie tylko jeansy i stanik.

- Czyżbyś spodziewała się, że wpadnę? - spytała Pansy Parkinson, rzucając długie spojrzenie jej piersiom uwięziony w czarnej koronce.

- Parkinson! - pisnęła, natychmiast przesuwając drzwi tak, by ukryć za nimi swoją sylwetkę i wystawić tylko głowę. - Co ty tu robisz?

- Pomyślałam, że wpadnę by zabrać się razem z tobą na stadion. - Pansy znów uśmiechnęła się do niej w ten sam drapieżny sposób. - Chyba, że jednak masz dla mnie jakąś lepszą propozycję? - dodała, kokieteryjnie unosząc brew.

- Ależ nie - Hermiona natychmiast się spłoniła. - Pozwolisz, że się ubiorę? To zajmie chwilę...

- Jak dla mnie wcale nie musisz - Pansy delikatnie oblizała wargi.

- Zaraz będę gotowa! - poinformowała ją lekko spanikowana Hermiona, po czym dosłownie zatrzasnęła jej drzwi przed nosem, opierając się o nie i oddychając ciężko.

Czy Parkinson naprawdę sugerowała, to co Hermiona sądziła? Merlinie! Skąd przyszedł jej do głowy ten niedorzeczny pomysł? Oczywiście Hermiona nie miała nic przeciwko ludziom innej orientacji, ale sama zawsze odczuwała pociąg wyłącznie do mężczyzn. Wysokich, wysportowanych, o blond włosach... Wcale nie! To ostatnie to nie była prawda. Ron był przecież rudy, a przez jakiś czas strasznie ją kręcił.

Ubierając koszulkę w barwach reprezentacji narodowej z nazwiskiem Malfoya wypisanym na plecach, Hermiona zastanawiała się jak subtelnie dać Pansy do zrozumienia, że nie jest zainteresowana nawiązywaniem z nią żadnej relacji. Naprawdę nigdy nie sądziła, że znajdzie się w tak żenującej sytuacji i nie bardzo wiedziała, jak ma teraz z niej wybrnąć.

<><><>

Parkinson jeszcze kilka razy rzucała jej pewne aluzje, ale Hermiona zbywała to zwykle krótkim i chłodnym komentarzem. Naprawdę odetchnęła dopiero, gdy wreszcie dotarły na stadion i mogły wmieszać się w tłum ludzi w loży przeznaczonej specjalnie dla rodzin zawodników.

Ginny najwidoczniej pogodziła się już z tym, że nie zasiliła składu reprezentacji narodowej, bowiem z szerokim uśmiechem brylowała po całej trybunie i wyraźnie miała doskonały nastrój. Wreszcie jednak nakazano im zająć miejsca, a Hermiona prawie biegiem rzuciła się pomiędzy krzesła Zabiniego, a Astorii Greengrass byle nie musieć siedzieć obok Pansy.

- Nie musisz się jej bać - zachichotał Blaise, który chyba zauważył jak lekko spięta rozglądała się za drapieżną byłą ślizgonką. - Po prostu jak ktoś wpadnie jej w oko, wtedy bywa nieco nachalna.

- Wpadnie w oko? - powtórzyła z zaskoczeniem Hermiona. - Niby dlaczego miałaby sądzić, że będę zainteresowana? Przecież wszyscy wiedzą, że umawiam się wyłącznie z mężczyznami!

- Naprawdę? - Zabini głupio zachichotał. - Smok umrze z radości, gdy się o tym dowie.

Hermiona nie wiedziała czemu jej irytacja wciąż narastała, ale powoli miała dość tej sytuacji. Czyżby najlepszy przyjaciel Malfoya również uważał, że była lesbijką? Dlaczego? Chciała go o to zapytać, ale sędzia właśnie zagwizdał rozpoczęcie meczu i oczy wszystkich skupiły się na płycie boiska, z którego właśnie wystartowało czternastu zawodników obu drużyn.

Gra była zacięta i mocno wyrównana, ale wreszcie po dwóch i pół godziny rozgrywki, Malfoy dostrzegł znicz, a potem z wrodzoną gracją pognał by go złapać. Trybuny szalały, a w loży, w której siedziała Hermiona, brzmiało to jak wybuch setek fajerwerków na raz. Wszyscy byli w euforii - Anglia weszła do finału i za kilka dni miała rozegrać mecz o wszystko.

Ginny piszczała, jak szalona wyraźnie czekając tylko na to, aż Draco i reszta jego drużyny wejdą na trybuny. Gdy to nastąpiło, Hermiona odsunęła się w stronę bufetu doskonale wiedząc, że nie da rady teraz się tam dopchać, by złożyć Malfoyowi swoje gratulacje. Ze swojego miejsca widziała, jak reporterzy szaleli, gdy Ginny rzuciła się na szyję blondyna. Zapewne od jutra spekulacje o związku przystojnego kapitana reprezentacji z śliczną, rudą Harpią z Holyhead pojawią się w każdym magicznym periodyku w kraju. To było do przewidzenia.

Właśnie sięgnęła po kieliszek wina, gdy tuż obok niej pojawiła się ładna, drobna blondynka.

- Cześć, ty jesteś Hermioną Granger prawda? - zapytała z uroczym rumieńcem.

- Tak, to ja - odpowiedziała z uśmiechem, bo dziewczyna wydawała się jej miła.

- Jestem Callie. Zawsze chciałam cię poznać - wyjawiła. - I wiedz, że choć wciąż nie przyznałaś tego publicznie, to informacja o twojej prawdziwej orientacji daje dużo siły wielu młodym dziewczynom, takim jak ja.

- Informacja o mojej orientacji? - Hermiona poczuła, jak krew się w niej gotuje. - Co masz na myśli?

- Mój brat gra w Zjednoczonych z Puddlemere i Oliver Wood wyjawił mu w tajemnicy, że ty też wolisz dziewczyny - blondynka położyła rękę na przedramieniu Hermiony i uścisnęła je mocno. - To dało mi wiarę, że wcale nie jestem inna czy dziwna, skoro sama Złota Dziewczyna również jest taka sama.

Poczuła się, jakby ktoś dał jej w twarz. Dlaczego Oliver miałby rozpowiadać o niej takie bzdury? Skąd się brały te pogłoski i dlaczego prasa wciąż ich nie podchwyciła, tak by Hermiona mogła wydać sprostowanie na ten temat?

Naprawdę nie wiedziała, co ma teraz odpowiedzieć tej dziewczynie tak by nie zdeptać jej poczucia własnej wartości. Na szczęście nie musiała nic mówić, bowiem tłum właśnie nieco się rozstąpił, a Malfoy przeciskał się w stronę bufetu, akurat w miejsce gdzie stała Hermiona.

Uśmiechnęła się do niego z daleka, zastanawiając się czy podejdzie na tyle blisko, by mogła wyrazić słownie swoje gratulacje. Nie spodziewała się jednak, że blondyn podejdzie prosto do niej, obejmując ją mocno.

- Moje gratulacje - zdołała wykrztusić, zaskoczona tym jak mocno oplotły ją jego ramiona.

- Dzięki. Szkoda, że sam musiałem przyjść je od ciebie wyciągnąć - Draco oderwał się od niej i posłał jej uroczo złośliwy uśmieszek.

- Nie chciałam się pchać, gdy twoi najbliżsi ci gratulowali - przyznała z niepewnym uśmiechem. - Ale oczywiście jeszcze raz moje największe wyrazy uznania. Byłeś świetny.

Draco rozejrzał się szybko dookoła, po czym nagle złapał rękę Hermiony i wsunął w nią coś, zanim pochylił się tuż nad jej uchem.

- Przypilnujesz tego dla mnie? Muszę zaraz iść na konferencję prasową. Odbiorę to na afterparty w dworze trenera.

- J-Ja-Jasne - wykrztusiła, gdy Draco zacisnął jej dłoń na zimnym owalnym przedmiocie. Potrzebowała ledwo dwóch sekund, by zorientować się, że był to znicz, który dziś złapał.

- Do zobaczenia później. - Jego usta krótko musnęły jej policzek, po czym odwrócił się i ponownie zniknął w tłumie.

Hermiona czując się dziwnie zmieszana, dyskretnie wsunęła znicza do kieszeni swoich jeansów. Czy to miało jakieś znaczenie? Dlaczego to właśnie ją poprosił o to, by przechowała dla niego coś tak ważnego? Przecież wyraźnie widziała, jak wcześniej odbierał gratulacje od swoich rodziców oraz wszystkich przyjaciół. Z tego wszystkiego nawet nie zdążyła mu powiedzieć, że nie została zaproszona na afterparty do domu trenera. Co miała teraz zrobić?

Zanim jednak zdołała wymyślić odpowiedź, tuż obok niej pojawił się Theodore Nott.

- Czy chcesz się z nami zabrać? - zapytał uprzejmie. - Mamy jedno wolne miejsce w powozie.

- Dziękuję ci bardzo, ale nie zostałam zaproszona - wyjaśniła szybko i zaczęła sięgać do kieszeni, by oddać Theo znicz z prośbą, by przekazał go prawowitemu właścicielowi.

- Nonsens! - przerwał jej Nott, mocno łapiąc ją pod ramię. - Oczywiście, że jesteś zaproszona, jak każdy przyjaciel Dracona.

- Nie sądzę... - Hermiona chciała powiedzieć, że naprawdę nie uważała, że Draco uznaje ją za swoją przyjaciółkę, ale Theodore nie pozwolił jej dokończyć, tylko zaczął prowadzić ją do wyjścia z loży.

<><><>

Powóz ciągnięty przez testrale był sześcioosobowy i poza nią oraz Nottem, znalazły się w nim również obie siostry Greengrass, Blaise i Adrian Pucey. Hermiona odetchnęła z prawdziwą ulgą, że nie było tam z nimi Parkinson.

- A Pansy nie chciała jechać z nami? - zdziwiła się Astoria, rzucając krótkie spojrzenie w stronę Hermiony.

- Poznała przy barze jakąś fankę Harpii i trudno powiedzieć, czy w ogóle trafi dziś na przyjęcie - Blaise roześmiał się nieco szyderczo.

- Czyli, że ostatecznie dałaś jej kosza? - zainteresowała się Daphne, patrząc wymownie na Hermionę.

- Nie dałam! - warknęła pod nosem w odpowiedzi. - Nie wiem skąd pomysł, że w ogóle mogłabym się z nią umówić skoro wcale nie jestem lesbijką!

Daphne i Astoria spojrzały na siebie wyraźnie zaskoczone, a Adrian Pucey wyraźnie się ożywił.

- Czy w takim wypadku chciałabyś może...?

- Siad Pucey! - warknął na niego Nott. - Ten teren jest już zajęty i ogrodzony zasiekami.

- Przepraszam, ale co masz na myśli? - Teraz to Hermiona zawarczała.

- Zapewne dowiesz się w swoim czasie - odpowiedział zamiast kumpla Blaise, nadal wyraźnie rozbawiony.

- Zmieniając temat, pokażesz nam znicza Astoria? - zagadnął Adrian.

W powozie na chwile zapadła cisza, a oczy wszystkich skupiły się na młodszej siostrze Greengrass, ale Hermiona odniosła wrażenie, że siedzący obok niej Zabini prawie dusił się od chęci powstrzymania śmiechu.

- Draco mi go nie dał - przyznała wreszcie cicho.

- Naprawdę? - Theo wcale nie wyglądał na zaskoczonego. - Czy myślisz, że to dlatego, że dał go komuś innemu?

- Nie wiem! - odparła kwaśno, wyraźnie zirytowana. - Mam tylko nadzieję, że nie dał go tej głupiej Weasley!

- Tori... - Daphne zwróciła uwagę siostry, że Hermiona to usłyszała.

- Przepraszam Granger - wyrzuciła Astoria bez grama skruchy w swoim głosie. - Ale wkurza mnie to, jak ona się mu narzuca!

- Rozumiem - odpowiedziała dyplomatycznie Hermiona, tylko w myślach dodając, że ją samą też zaczynało to coraz bardziej wkurzać. - Możecie mi proszę wyjaśnić, o co chodzi z tym zniczem? - zapytała, czując jak puls nieco jej przyśpiesza.

- Na mistrzostwach tej rangi szukający może zatrzymać znicz, który złapie. Są one bardzo rzadkie, bowiem na każdy mecz odlewa się tylko jeden. Tradycyjnie szukający, który łapie znicz przekazuje go jako pamiątkę swojemu partnerowi lub współmałżonkowi. Jeśli tak, jak Draco jest samotny może podarować go również swojej matce... lub kobiecie, na której bardzo mu zależy - wyjaśnił dokładnie Theodore.

- Wiem na pewno, że nie dał go Narcyzie - Blaise nie przestawał się uśmiechać. - Widziałem, że nadal miał go w ręce, gdy od niej odchodził.

- Może wciąż go trzyma i da ci go dopiero na przyjęciu? - zastanawiał się Pucey.

- Stałam obok niego z dobre dziesięć minut! - uskarżała się Astoria. - Gdyby chciał, już dawno by mi go oddał.

- Może woli zrobić to w bardziej romantyczny sposób? - podsunęła jej z nadzieją Daphne. - Bez tego całego tłumu ludzi dookoła?

Nagle twarz Astorii się rozjaśniła, a Hermiona miała nadzieję, że nikt w powozie nie usłyszał galopu jej serca. Czy Malfoy naprawdę mógł mieć coś na myśli, gdy włożył znicz do jej dłoni?

- A może chce wręczyć mi go na przyjęciu, oficjalnie przy wszystkich? - zaczęła zastanawiać się na głos Greengrass.

- O ile wciąż go ma - Blaise zdawał się świetnie bawić całą sytuacją. - Po odejściu od Narcyzy wciąż miał przy sobie złotą piłeczkę, ale zaraz potem podszedł zdaje się do ciebie, prawda Granger?

Hermiona ucieszyła się, że półmrok panujący w powozie zapewniał, że jej rumieńce nie były tak bardzo widoczne.

- Tak, rozmawialiśmy krótko i złożyłam mu gratulację - odpowiedziała, szczęśliwa, że głos jej nie zadrżał.

- Zauważyłaś czy miał jeszcze wtedy ze sobą znicz? - zapytał Adrian.

Hermiona wzięła płytki oddech.

- Niestety nie - skłamała. - Nie rozmawialiśmy zbyt długo, bo musiał pójść na konferencję prasową.

- Najważniejsze by nie dał go tej całej głupiej Harpii - mruknęła pod nosem Astoria. - Jest okropna i jak widać, ciągle opowiada jakieś kłamstwa.

Hermiona poczuła nieprzyjemny dreszcz i już otwierała usta, by obronić przyjaciółkę, gdy nagle powozem szarpnęło. Właśnie wylądowali na podjeździe domu trenera, gdzie miało odbyć się huczne przyjęcie z okazji wejścia reprezentacji do finału. Hermiona postanowiła jak najszybciej złapać Draco i oddać mu znicz. Nie miała pojęcia, czy cała ta sytuacja miała jakiś podtekst, ale na chwilę zapomniała, że ten mężczyzna był obiektem westchnień jej najlepszej przyjaciółki i ona nie powinna nigdy niczego od niego przyjmować.

Ani nigdy więcej nie robić sobie żadnych nadziei z nim związanych.

<><><>

Miała wrażenie, że połowa magicznego świata zjechała do tej okazałej willi, gdzie grała głośna muzyka, a najlepszy alkohol lał się strumieniami. Przechodząc przez liczne sale i salony, Hermiona witała się z osobami, które znała i wymieniała uprzejmości z tymi, którzy sami koniecznie chcieli poznać Złotą Dziewczynę. Szukała w tym tłumie Harry'ego, Rona albo Ginny, ale niestety jak na razie bez skutku.

Wreszcie jednak udało jej się zlokalizować Malfoya, który w głównej sali balowej wznosił pierwszy toast wraz z resztą swojej drużyny. Przecisnęła się bliżej, by móc uchwycić jego spojrzenie. Złoty znicz ciążył w jej kieszeni niczym kamień i naprawdę chciała mu go jak najszybciej oddać. Nie mogła ukrywać, że przystojny blondyn coraz mocniej zaczynał ją interesować i pociągać, ale lojalność wobec przyjaciół była dla niej zawsze najważniejsza. Nie mogła tego zrobić Ginny i czegokolwiek Malfoy od niej chciał, musiała natychmiast to ukrócić.

Draco bardzo szybko dostrzegł ją w tłumie i po wymienieniu ostatnich uśmiechów i poklepywań po ramieniu z członkami drużyny, z wyraźnym zadowoleniem ruszył w jej stronę. Hermiona niepewnie odwzajemniła jego uśmiech, obawiając się trochę jak bardzo niezręczna może być ich rozmowa.

Malfoy podszedł do niej i bez słowa ujął jej dłoń, po czym pociągnął ją za sobą na rozległy taras, mniej zaludniony niż pomieszczenia w środku. Hermiona pozwoliła na to, by ją tam zaprowadził, ale ledwo się zatrzymali, a stanowczo wyrwała dłoń z jego uścisku i sięgnęła do kieszeni. Nim jednak zdołała wyjąć z niej skrzydlatą piłeczkę, Draco złapał ją za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie.

- Czy teraz dostanę drugą część moich gratulacji? - zapytał kokieteryjnie pochylając się nad nią. Hermiona wstrzymała oddech, ale cała jej silna wola gdzieś uciekła, gdy jego usta spotkały się z jej.

To był doskonały pocałunek. Gorący. Pochłaniający. Taki, który sprawia, że świat dookoła na chwilę kompletnie przestaje istnieć. Hermiona nie miała pojęcia ile to trwało, ale odzyskała zmysły dopiero w chwili, gdy poczuła jego dużą dłoń zaciśniętą na swoim pośladku. Nawet nie wiedziała, kiedy sama wplotła palce w jego włosy. Gwałtownie odsunęła się od niego nerwowo oblizując wargi. Co ona najlepszego wyprawiała?

- Blaise miał rację. - Draco uśmiechnął się szeroko. - Zdecydowanie wygrałem ten zakład.

- Zakład? - Hermiona poczuła, jak cierpnie jej skóra. - Założyłeś się o to, że dam ci się pocałować?

Poczuła się naprawdę zdruzgotana i upokorzona tym, jak łatwo mu się przed chwilą poddała. Miała ochotę dać mu w twarz i po prostu uciec, ale najpierw naprawdę musiała mu oddać tego przeklętego znicza. Znów sięgnęła do kieszeni i Draco w podobny sposób znów zablokował jej rękę.

- Oczywiście, że nie założyłem się o nasz pocałunek, który swoją drogą był jednym z najdoskonalszych jakich doświadczyłem. Szkoda tylko, że trwał tak krótko...

- To o co do diabła ci chodzi?! - krzyknęła, wyrywając rękę z jego uścisku. Nie mogła pozwolić, by ją dotykał, bo jak widać wtedy zupełnie traciła kontrolę.

- Chodzi o te plotki na twój temat, które krążyły od kilku ostatnich miesięcy - Draco spojrzał jej w oczy. - Te o tym, że jesteś zadeklarowaną lesbijką.

- Nie jestem! - zawołała rozwścieczona. Dlaczego ktoś rozpowiadał na jej temat takie głupoty? Co chciał tym osiągnąć?

- Wiem - Draco uśmiechnął się do niej zawadiacko. - I wiedziałem o tym od samego początku, ale Pansy koniecznie zapragnęła się ze mną założyć.

- To dlatego tak wyraźnie próbowała się ze mną umówić? - zapytała nieco żałośnie Hermiona, bowiem to uświadomiło jej, że Draco z pewnością miał dokładnie takie same powody, by tak się wobec niej zachowywać.

- Myślę, że naprawdę wpadłaś jej w oko i chciałaby mieć z tobą swoją szansę. Zresztą kto by nie chciał?Jesteś cholernie prześliczna i doskonała - Draco zrobił krok do przodu i mocno przyciągnął ją do siebie.

- Skoro wygrałeś zakład nie musisz już tego robić - próbowała odsunąć od siebie jego ręce, dziwiąc się dlaczego nagle zebrało jej się na płacz. Przecież to nie miało żadnego znaczenia.

- Naprawdę myślisz, że podarowałbym tak wyjątkowego znicza dziewczynie, która byłaby dla mnie tylko zakładem? - zapytał cicho, patrząc jej prosto w oczy.

- Nie dałeś mi go, tylko kazałeś przechować - odszepnęła, jakimś spodobem nie mogąc oderwać spojrzenia od tych jego przepięknych tęczówek.

- Od dawna planowałem jak cię poderwać Granger. Zauważyłem cię w zeszłym sezonie na meczu z Armatami i przyznam, że kompletnie zwaliło mnie z nóg. Jednak nim zdążyłem się zdobyć na odwagę i wysłać ci sowę z zaproszeniem na kolację, zaczęły pojawiać się te plotki o tym, że jesteś innej orientacji.

- Naprawdę nie jestem! - zawołała.

- To już ustaliliśmy - Draco wyglądał na zadowolonego. - Czekałem jednak na jakąś oficjalną deklarację z twojej strony. Wiem, że Skeeter nie napisała niczego na ten temat z obawy przed twoją zemstą, a każdy kto odważyłby się pójść z tym do prasy, byłby napiętnowany społecznie za wchodzenie z butami w życie prywatne Złotej Dziewczyny. Jednak choć początkowo ta plotka krążyła tylko w kręgach zawodników Quidditcha, ostatnio zaczęła się rozprzestrzeniać, więc wiedziałem, że to tylko kwestia chwili, aż określisz się publicznie w tej sprawie.

- Kto mógłby chcieć rozgadywać o mnie podobne bzdury i w jakim celu to zrobił? - Hermiona nerwowo potarła skroń, bardzo znurzona i zmartwiona swoim odkryciem. Przynajmniej to wyjaśniało dlaczego ostatnio jej wszelkie propozycje randkowe były takie beznadziejnie.

- Mam swoje podejrzenia na ten temat, ale jeśli chcesz pomogę ci się tego dowiedzieć - pochylił się chcąc ją znów pocałować, ale Hermiona go powstrzymała, kładąc dłoń na jego ustach.

- Wybacz ale nie mogę - powiedziała ze smutkiem. - Ginny... Ona...

Draco oderwał jej dłoń ze swojej twarzy i westchnął zirytowany.

- Ona mnie nie obchodzi! Tak naprawdę wyszedłem z nią kilka razy na kawę, by dowiedzieć czegoś więcej na twój temat. I wiesz co? Mówiła tylko o tym, jak mocno pociągają cię inne kobiety i jak wciąż się wahasz czy opowiedzieć o tym publicznie. Mówiła mi o twoich tajemniczych randkach i kochankach, a gdy by ją sprawdzić, poprosiłem by umówiła cię z Pansy, nagle zaczerwieniła się i zaczęła coś kręcić, że nie lubisz, gdy ktoś wtrąca się w twoje życie prywatne.

Hermiona poczuła się jakby właśnie uderzył w nią piorun. Ginny? Jej najlepsza przyjaciółka Ginevra Molly Weasley miałaby rozpowiadać o niej te przedziwne plotki? Po co? Dlaczego? Nie mogła w to uwierzyć!

- Naprawdę mógłbyś pomóc mi w odkryciu prawdy? - zapytała, patrząc z nadzieją na Dracona.

- I tak w czasie mistrzostw nie wolno nam... - Malfoy odchrząknął. - Więc jeśli po finale pozwolisz mi zaprosić się na randkę, to chętnie ci pomogę. Prawie wszyscy zawodnicy z naszej ligi są tutaj obecni więc zapewne szybko uzyskamy odpowiedzi.

- Zgoda - Hermiona uśmiechnęła się do niego i tym razem wcale nie zaprotestowała, gdy pochylił się, by przypieczętować ich umowę kolejnym pocałunkiem.



<><><>

Napięcie w loży można by praktycznie pokroić nożem. To w końcu był tak wyczekiwany finał - Anglia kontra Egipt. Wszyscy byli bardzo podekscytowani i z zapartym tchem śledzili każdą sekundę akcji na boisku. Ginny siedząca obok Hermiony praktycznie podskakiwała z ekscytacji.

- Czy on nie jest wspaniały? - gruchała rozanielona. - I tak cudownie wygląda na miotle!

Hermiona spojrzała na nią kątem oka i starała się nie wypowiedzieć tego, co właśnie cisnęło jej się na język. To jeszcze nie był odpowiedni na to czas.

- Ten strój wygląda na nim doskonale, ale to nic w porównaniu z tym, jak wygląda bez niego - Ginny ostatnie słowa wyszeptała konspiracyjnie do Hermiony, mrugając przy tym porozumiewawczo.

Hermiona prychnęła, co ruda pewnie odebrała jako wyraz zmieszania jej przyjaciółki, a nie czystej pogardy jaką panna Granger teraz odczuwała. Miała tylko nadzieję, że jej plan się powiedzie. Draco obiecał jej, że zrobi wszystko, by się im udało...

I zrobił. W dwieście dwunastej minucie meczu złapał znicz i zapewnił Anglii zwycięstwo w Mistrzostwach Świata. Loża szalała, a Ginny prawie iskrzyła z euforii.

- Ale go dziś za to mocno wynagrodzę! - przekrzykiwała tłum w stronę Hermiony, jakby chcąc mieć pewność, że przyjaciółka pozna jej plany na nadchodząca noc.

Hermiona nie odpowiedziała tylko rzuciła Ginny krótkie spojrzenie, po czym wstała i zaczęła przeciskać się w stronę skraju trybun. Reporterzy stojący z brzegu pstrykali miliony zdjęć zwycięskiej drużynie, która właśnie wykonywała rundę honorową. Kątem oka Hermiona zauważyła jak Ginny i Astoria również przepychają się do przodu, by być jak najbliżej.

Gdy runda honorowa się skończyła, Draco wciąż ze zniczem uniesionym wysoko w swojej dłoni podleciał do loży VIP. Wszyscy wstrzymali oddech, a dziennikarzy błyskali fleszami aparatów jak szaleni.

Hermiona uśmiechnęła się promiennie, gdy zabójczo przystojny blondyn zatrzymał się tuż przed nią i wyciągnął w jej stronę złotą piłeczkę. Nie mogła zobaczyć reakcji Ginny, ale miała nadzieję, że jej szczęka opadła właśnie na najniższa linię trybun.

Spokojnie przyjęła ofiarowanego jej znicza, po czym przechyliła się najdalej jak mogła przez barierkę i ujęła twarz Draco, łącząc ich usta w czułym pocałunku. To była wyraźna deklaracja - nie dość, że Hermiona Granger wcale nie wolała kobiet, to jeszcze właśnie została dziewczyną nie kogo innego tylko samego Draco Malfoya - najprzystojniejszego zawodnika w lidze Quidditcha i najlepszego szukającego na świecie.

Cały stadion obserwował ich pocałunek, gwiżdżąc i wiwatując, a Hermiona nie mogła pozbyć się tego poczucia euforii, które wypełniało każdą komórkę jej ciała. Tu nie chodziło tylko o pokaz, ale również o to jak cudownie się czuła, gdy usta Draco stykały się z jej. I choć obydwoje zgodzili się odłożyć swoją pierwszą, oficjalną randkę na czas, gdy wszystko się uspokoi, to pomysł z wynagrodzeniem go dzisiejszej nocy za świetną grę wcale nie wydawał się jej taki zły.

Draco musiał odlecieć do reszty drużyny, która na płycie boiska za chwile miała unieść do góry zwycięski puchar, a Hermiona doskonale wiedziała, kto złapała ją za ramię, zanim w ogóle zdołała się odwrócić.

Twarz Ginny płonęła ognistą czerwienią.

- Mogę wiedzieć co ty do cholery jasnej wyprawiasz? - syczała niczym wściekła żmija. - Mówiłam ci przecież, że ja...

- Że co? Że jesteś podłą manipulatorką i kłamczuchą? - Hermiona wypowiedziała to na tyle głośno, by obecni w loży dziennikarze od razu skupili na nich swoją uwagę.

- Co? - Ginny wyglądał na zaskoczoną wrogą postawą Hermiony. - Co ty wygadujesz?

- Co ja wygaduję? Pytanie brzmi co ty wygadujesz! - Hermiona dźgnęła palcem w klatkę piersiową swojej eks przyjaciółki. - Od jak dawna rozsiewasz plotki o tym, że jestem lesbijką i nie przyjmuję zaproszeń od mężczyzn na randki?

W loży zapadła cisza, a Hermiona zauważyła, że Ron i Harry dotarli już do nich przeczuwając, że ma miejsce jakieś zamieszanie.

- Ja... - Weasley wyglądała jakby zrobiło jej się słabo. - To nie tak...

- Nie tak? - warknęła Hermiona. - Dwunastu zawodników z ligi potwierdziło mi, że osobiście im to o mnie powiedziałaś. Dlaczego Ginny? Co ci dało rozsiewanie takich bzdur na mój temat? - Hermiona nie kryła rozczarowania w swoim głosie.

- To nie tak - powtórzyła blada Ginny. - Chodziło tylko o Draco... Jego kolega z drużyny powiedział mi, że wpadłaś mu w oko po meczu Armat w zeszłym sezonie. Sama nie wiem skąd nagle wzięło mi się to małe kłamstewko. Po prostu nie chciałam byś się z nim umawiała.

- Kłamstewko? - Hermiona zmierzyła ją pogardliwym spojrzeniem. - Podobno rozgadywałaś, że krępuje mnie jak mężczyźni chcą się ze mną umawiać, bo wciąż się godzę ze swoją orientacją! Radziłaś, by dyskretnie przekazywali swoim kolegom, by nawet nie próbowali mnie podrywać!

- Czy to prawda Ginny? Czy specjalnie rozsiewałaś takie plotki, by nikt nie chciał się umawiać z Hermioną? - wtrącił się Ron.

Ruda zaczęła cicho szlochać, choć na jej twarzy nie było widać śladu łez.

- Po prostu pomyślałam, że po serii rozczarowań mężczyznami...

- Nie kłam! - wrzasnęła Hermiona. - Zrobiłaś to bo byłaś zazdrosna, jak zawodnicy z innych drużyn pytali cię, czy mogłabyś mnie z nimi umówić! Jedna z koleżanek z twojej drużyny powtórzyła mi, że rozpowiadałaś, że nie rozumiesz dlaczego mam takie powodzenie skoro jestem o wiele mniej atrakcyjna od ciebie...

- Chyba w swoich urojeniach! - Tym razem odezwał się Harry. - Jak sądzisz? Kto naprawdę uważa za atrakcyjną luksusową dziwkę, która przed każdym rozkłada nogi? - zwrócił się bezpośrednio do Ginny.

- Jak śmiesz?! - zawołała Weasley, porzucając fałszywe lanie łez. - To ja powinnam być nazywana Złotą Dziewczyną i Najpotężniejszą Żyjącą Czarownicą, a nie to zakompleksione czupiradło, które dopiero niedawno nauczyło się jak ma prawidłowo układać włosy!

W loży znów zapadła kompletna cisza, a oczy wszystkich były skupione na Ginny. Niektórzy z niedowierzaniem kręcili głowami, inni mieli naprawdę zniesmaczony wyraz twarz. Jeszcze inni tak jak Ron i Harry byli tylko głęboko rozczarowani.

- Muszę przyznać, że dobrze grałaś rolę przyjaciółki - Hermiona zrobiła krok do przodu, patrząc Ginny prosto w oczy. - Ale od dziś już nie musisz tego robić. Przysięgam, że nigdy więcej się do ciebie nie odezwę, a ty przebrzydła, zazdrosna kłamczucho lepiej schodź mi z drogi, jeśli naprawdę nie chcesz się dowiedzieć dlaczego jestem uważana za najpotężniejszą czarownicę tego pokolenia.

Hermiona wyminęła rudowłosą harpię, po czym skierowała się do wyjścia z loży, by móc spotkać swojego chłopaka na płycie boiska. Naprawdę chciałaby móc go teraz pocałować i podziękować mu za to, że pomógł jej wyplątać się z tej ohydnej sytuacji... I że być może pomógł jej odnaleźć szczęście, na które od tak dawna czekała.

<><><>

Są w życiu decyzje, które pozostawiają piętno na wszystkim innym, co potem przynosi przyszłość. Takim czymś było właśnie rozpuszczenie plotki o odmiennej orientacji Złotej Dziewczyny. Gdyby Ginny wiedziała, jakie to będzie miało konsekwencje, to nigdy w życiu nie otworzyłaby ust. Z małego kłamstewka, które nagle jej się wypsnęło w mig stworzyła całą sieć misternie utkanych kłamstw. Prawda była tak, że gdy już zaczęła - to nie potrafiła przestać i choć początkowo trochę się tego obawiała, potem brnęła w to dalej z prawdziwą satysfakcją.

Ledwo kryła się ze swoim uśmiechem, gdy Hermiona narzekała jej na swoje fatalne życie randkowe. Cieszyła się, że popularność słynnej bohaterki wojennej tak gwałtownie spadała, choć wiedziała, że tylko kwestią czasu będzie to, gdy zaczną się do niej zgłaszać kobiety, chętne na randkowanie z atrakcyjną i sławną brunetką.

Niestety jak się okazało - kłamstwo faktycznie miało krótkie nogi, a Ginny w swojej ignorancji przy rozpuszczaniu tej plotki, nie zatarła należycie śladów. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę sądziła, że odwróciła zainteresowanie Malfoya od Hermiony raz po raz powtarzając mu, jak bardzo zaangażowana była ona w poszukiwanie szczęścia z innymi kobietami. Dlaczego jej nie uwierzył? Do dziś nie miała pojęcia.

Ostatnio rok był dla niej naprawdę okropny. Zaraz po mistrzostwach prasa miała używanie na jej osobie. Została okrzyknięta "Najgorszą Przyjaciółką", "Zazdrosną Harpią" i "Obłudną Kłamczuchą". Wszyscy jej przyjaciele i znajomi odwrócili się od niej i stanęli po stronie Hermiony, a na dodatek dziewczyny z jej drużyny również zaczęły traktować ją jak wroga. Za każdym razem, gdy Ginny coś mówiła pytały szyderczo: "Czy teraz też kłamiesz?".

W końcu drużyna postanowiła rozwiązać jej kontrakt tłumacząc to złą atmosferą w zespole, choć Ginny ciągle podejrzewała, że Malfoy mógł jakoś maczać w tym palce. Najgorsze jednak było to, że jej własna rodzina również z naganą spojrzała na to, co zrobiła. Rodzice byli nią bardzo rozczarowani, a braci zgodnie stwierdzili, że nie tego się po niej spodziewali i bardzo ich zawiodła. Jej szwagierki - Fleur, Audrey i Angelina prawie z nią nie rozmawiały i często milkły, gdy Ginny pojawiała się w pobliżu, jakby obawiając się, że jeśli coś usłyszy to rozniesie tę plotkę dalej.

Wiedziała, że w Wielkiej Brytanii została spalona i nie tylko nie będzie w stanie zrobić tu już żadnej kariery, ale również nigdy w życiu nie umówi się z nikim na randkę. Kilku mężczyzn, których próbowała poderwać w ostatnim roku dość wyraźnie dało jej do rozumienia, że chętnie zaproszą ją do swojego łóżka, ale nigdy nie pokażą się z nią publiczne, by nie szargać sobie reputacji.

Jednak ostatnim gwoździem do trumny był dzisiejszy artykuł "Proroka codziennego" znajdujący się na pierwszej stronie. Ogłaszał szumnie wielką nowinę o cudownych zaręczynach najbardziej znanej pary w magicznej Anglii.

Jak opisywał to reporter - Draco Malfoy zadał to najważniejsze pytanie tuż po tym, jak wraz ze swoją drużyną wygrał kolejny Puchar Ligi, a rodowy pierścień Malfoyów został sprytnie ukryty w złotym zniczu - co uznano za niesamowicie romantyczne. Oczywiście panna Hermiona Granger bez żadnych oporów zgodziła się zostać kolejną Lady Malfoy, a na zdjęciach patrzyła na swojego narzeczonego oczami pełnymi uwielbienia, miłości i dumy.

Para idealna, aż do porzygu.

Ginny wrzuciła gazetę do kominka i ruszyła na górę, by się spakować. Nie mogła tego dłużej znieść i zamierzała wyjechać najdalej jak tylko zdoła od tego całego bagna.

I kto by pomyślał, że takie konsekwencje może mieć tylko jedno, małe kłamstewko...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz