Dedykacja: Dla tych, którzy tęsknili 😋🐍
🐉🐉🐉
Był wykończony w dziwnie
niepokojący sposób. Nie tylko poprzez nocną aktywność z żoną, która po ich
ostatnich przeżyciach okazała się intensywna i namiętna, ale również czuł się
dość mocno wyczerpany psychicznie. Ostatnie dni były bardzo intensywne, a
rozmyślanie o tym, z której strony nadleci kolejny cios, powoli stawało się
jego rutyną. Jego ojciec, Potter, Weasley, Flint, Nott… Mógłby wymieniać tak
jeszcze długo ludzi, którym wcale nie pasowało to, że jego związek z Hermioną
zdawał się pogłębiać i prowadzić w zupełnie nową stronę, której on sam się do
końca nie spodziewał.
Poświęcał
każdą wolną chwilę na to, by spróbować wymyślić coś nowego, jakiś plan, który
pozwoliłby im się wywinąć ze szponów Lucjusza i tej chorej przepowiedni o
potomku zdolnym podbić czarodziejski świat. Jak na razie szło mu raczej marnie.
Westchnął
ponuro i spojrzał na śpiącą na jego ramieniu Hermionę. Wyglądała na sporo
młodszą, gdy spała, tak słodko w niego wtulona. Ufna i wyraźnie zrelaksowana.
Delikatnie przycisnął usta do jej czoła, nie chcąc jej przypadkiem obudzić. W
swoich myślach obiecywał sobie, że będzie ją chronił i że dopilnuje, żeby nigdy
nic złego jej się nie stało.
Nagle
wyczuł wyraźny sygnał od barier chroniących apartament, że ktoś pojawił się na
ich tarasie za pomocą teleportacji. Spojrzał szybko na zegarek. Ledwie minęła
siódma. Kto mógłby wpaść do nich w poniedziałek, przed pracą i to jeszcze tak
wcześnie? Ostrożnie zsunął żonę ze swojego ramienia, wstał i ubrał się cicho,
by jej przypadkiem nie obudzić. Wiedział, że dostęp do barier poza nim i
Hermioną, mieli tylko Blaise i Pansy, no i jeszcze Severus Snape, ale bardzo
wątpił by to on, pofatygował się tutaj, aż z USA. Mimo wszystko sięgnął po
różdżkę… Nigdy nie wiadomo.
🐉🐉🐉
Wcale się
nie zdziwił, gdy zobaczył siedzącą przy kuchennej wyspie Pansy. Od zawsze była
rannym ptaszkiem, w przeciwieństwie do niego i Zabiniego. Od razu powinien
odgadnąć, że to ona się tu pojawiła.
- Cześć
Smoczusiu! – przywitała go z szerokim uśmieszkiem. – Przyniosłam twoje ulubione
agrestowe babeczki na śniadanie – Pansy wskazała mu na wymiętą, brązową torbę.
- Cześć
Panss. To miłe, dzięki. Jednak nie
przeciągaj tematu, tylko od razu mów o co chodzi, a ja w tym czasie zrobię kawy
– odpowiedział Draco, ziewając i przeciągając się.
- Sam
zobacz. – Parkinson podniosła z blatu gazetę, którą mu podała. To było
najnowsze wydanie „Proroka”.
„Zaręczyny
Przewodniczącego Departamentu do Spraw Gier i Sportu! Ronald Weasley usidlony!
Dwaj najlepsi przyjaciele zakochani w siostrach bliźniaczkach!”
Draco
poczuł, jak coś ciężkiego opadło mu na dno żołądka. Weasley się zaręczył? Zaraz
po tym, jak porwał swoją byłą dziewczynę i na własne oczy przekonał się, że
nikt nie zmusił jej do zażycia eliksiru miłosnego? To ewidentnie była
desperacka próba odegrania się na uczuciach Hermiony. Draco nie mógł zdusić
dreszczu obaw. A co jeśli ta informacja załamie Hermionę? To prawda, że byli
teraz blisko, ale nie łudził się, że w grę z jej strony mogły wchodzić głębsze
uczucia. Może go trochę polubiła, no i ich seks był naprawdę fantastyczny, ale
miłość… Co jeśli ona nadal kochała Weasleya? Co by teraz zrobiła?
- Wyglądasz
jakbyś zaraz miał zwymiotować – zażartowała z niego Pansy.
- Dziwisz
mi się? – zapytał, odrzucając gazetę i idąc w stronę ekspresu do kawy. –
Weasley i Patil to nie najładniejsza para w magicznym świecie.
- Nie
ściemniaj. Po prostu boisz się reakcji Hermiony na to. – Pansy uważnie wodziła
za nim wzrokiem, gdy szykował kawę.
- Trochę –
przyznał niechętnie.
- Myślę, że
ona już nic do niego nie czuję. W ogóle nigdy o nim nie wspomina, nie szuka z
nim kontaktu, ani nie wykazuje żadnych syndromów złamanego serca przez to, że
on prowadza się z tą całą Patil – dywagowała Pansy.
- Poznałaś
ją już dobrze. Jest bardzo racjonalna i konsekwentna. To jednak wcale nie
oznacza, że nie rozpacza w głębi siebie za utraconą miłością – mówił,
podchodząc do lodówki, by wyjąć jajka i inne produkty na śniadanie.
Pansy przez
chwilę przyglądała mu się uważnie.
- Ty
zdążyłeś poznać ją lepiej. Naprawdę myślisz, że cierpi w ciszy?
Draco
westchnął ciężko i przetarł twarz dłońmi.
- Nie.
Naprawdę nie sądzę, by mogła, aż tak dobrze udawać, jednak nie mam żadnej
pewności.
-
Przekonamy się, jak sądzę, już niedługo. – Pansy stuknęła swym wypielęgnowanym
paznokciem w gazetę. – Mam nadzieję, że to w ogóle w żaden sposób na nią nie
wpłynie.
- Ja też –
przyznał cicho, sięgając do szafki po patelnie. – A teraz powiedz, ile chcesz
jajek, żarłoku? – zażartował, a zaraz później się roześmiał, gdy oczy jego
przyjaciółki zaświeciły się chciwie.
Draco
właśnie podał Pansy śniadanie i zaczął się zastanawiać czego mogłaby dziś
chcieć Hermiona, gdy w salonie odezwał się znajomy głos:
- Pansy?
Hermiona
ubrana w swój biały szlafrok właśnie weszła do salonu. Wyglądała na wciąż lekko
rozespaną po intensywnej nocy, ale poza tym była tak piękna w tym domowym
wydaniu, że Draco upuścił z wrażenia bekon obok patelni. Na szczęście Pansy
odwróciła się w stronę przyjaciółki.
- Cześć
Hermionko! Postanowiłam wpaść dziś do was na śniadanie…
- Och! Jak miło! – Hermiona podeszła i ucałowała Pansy w policzek, na
powitanie.
Draco poczuł się irracjonalnie zazdrosny o to, że jemu nie poświęciła jeszcze
nawet sekundy swojej uwagi. Przez cały weekend wielokrotnie wykrzykiwała jego
imię w ekstazie, a teraz nawet zwykłego „cześć”?
- A ze mną się nie przywitasz? – spytał z lekko łobuzerskim uśmieszkiem,
patrząc na lekką malinkę, na łączeniu jej szyi i obojczyka, której najpewniej
jeszcze nie zauważyła.
- Dzień dobry, Draco. – Hermiona uśmiechnęła się, wyraźnie nie potrafiąc za
długo spojrzeć mu w oczy. Czyżby wstydziła się tego, jak świetnie się bawili
sam na sam?
Nie mógł jej na to pozwolić. Chciał, by ich związek posuwał się do przodu, a to
oznaczało, że musieli wyeliminować nadmierną wstydliwość. Obszedł szybko
kuchenną wyspę i podszedł prosto do niej.
- Nie tak, skarbie! Musimy to zrobić porządnie… – wymruczał, nim skradł jej
słodkiego i namiętnego buziaka. Smakowała miętową pastą do zębów… To go
niesamowicie podniecało.
- Dzień dobry – powtórzyła cicho, patrząc na niego lekko zamglonym wzrokiem.
Dobrze!
Właśnie tak miała wyglądać. Jakby właśnie wycałował z niej mózg.
- Dzień
dobry, lwico. Masz ochotę na jajka, czy może wolisz coś innego? – zapytał,
skupiając się na jej dolnej, pełniejszej wardze i delikatnie masując ją
kciukiem. Była teraz tak pięknie zaczerwieniona… A jej policzki tak słodko
zarumienione.
- Jajka mogą być, dziękuję – uśmiechnęła się do niego.
- Ludzie! Depresji można przy was dostać! Jesteście tacy cudownie idealni! –
zawołała Pansy, wymachując swoją filiżanką z kawy. Draco odwrócił się w jej
stronę i uśmiechnął. Wiedział, że jego przyjaciółka najpewniej właśnie
wewnętrznie piała z euforii, widząc tę namiętną bliskość pomiędzy nimi.
Hermiona zachichotała, po czym sięgnęła po pustą filiżankę i dzbanek.
- Nikt cię tu nie zapraszał, tylko sama przylazłaś, to teraz siedź, jedz i nie
komentuj! – dociął Pansy, po czym wrócił do szykowania śniadania dla swojej
żony.
- Dobrze wiesz, po co przyszłam. Lepiej powiedzieć jej to teraz, niż miałaby to
sama odkryć dziś w ministerstwie… – Pansy sięgnęła po gazetę, którą przyniosła,
a on zacisnął szczęki. Jeśli Hermiona wpadnie w histerie, po tym jak się dowie,
naprawdę nie był pewien, jak on sam na to zareaguje.
- Coś się stało? – zapytała Hermiona, wyraźnie zaniepokojona. Wreszcie jednak wzięła gazetę do ręki.
Draco i Pansy uważnie ją obserwowali, czekając na reakcję. Hermiona na chwilę
zmarszczyła brwi i gdy Draco był już prawie pewien, że za chwilę wybuchnie
potokiem słów, ona jedynie westchnęła lekko po czym odłożyła artykuł i sięgnęła
po swoją kawę. Dopiero po chwili podniosła wzrok, najwyraźniej zastanawiając
się nad ciszą jaka wciąż panowała z ich strony.
- No co? – spytała, patrząc na nich z zaskoczeniem.
- No wiesz… – Pansy spojrzała krótko na niego, po czym znów odwróciła głowę w
stronę Hermiony. Żadne z nich nie spodziewało się po niej, aż takiej
powściągliwości.
- Uważam, że to zły pomysł, bo są ze sobą śmiesznie krótko, ale skoro są pewni,
że tego chcą… – Hermiona wzruszyła ramionami, jakby naprawdę komentowała
związek jakichś swoich dalekich znajomych, a nie mężczyzny, z którym była przez
tak wiele lat.
- Żadnych łez i histerii? – powiedział to, nim zdążył ugryźć się w język. Chyba
jednak nie powinien drążyć tematu, skoro jej reakcja była taka spokojna.
- A spodziewałeś się ich? – zapytała, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem.
- Szczerze mówiąc, to tak… – przyznał.
- Hermiona, nikt nie odbiera ci prawa, do tego, by to cię ubodło. Byliście ze
sobą przecież bardzo długo… – wtrąciła się Pansy.
- Dopiero niedawno, dotarło do mnie, jak fatalny był ten cały układ z Ronem.
Trwaliśmy w nim, bo wojna tego wymagała, a zawsze lepiej było sobie wmawiać, że
jest za kogo walczyć – mówiła, kręcąc głową z delikatną dezaprobatą, jakby nie
rozumiejąc samej siebie.
Draco
poczuł, jak w jego sercu rośnie nadzieja. Czy to mogła być prawda? Czy serce
Hermiony Gra… Malfoy mogłoby być wolne i do wzięcia? Czy gdyby się postarał,
mógłby mieć szansę?
- Wiele
było takich par… – znów odezwała się Pansy.
- Pewnie tak. Ale rozwiewając wasze wątpliwości. Nie, nie jest mi smutno, że
Ron bierze ślub. Życzę mu wszystkiego najlepszego i mam nadzieję, że to pozwoli
mu raz na zawsze spokojnie zamknąć nasz wspólny rozdział. Tyle! – Hermiona
uśmiechnęła się do nich chyba naprawdę szczerze, a Draco miał ochotę zagwizdać
i podskoczyć. To było o wiele lepsze niż się spodziewał.
- Ulga na sercu. – Pansy zaśmiała się serdecznie.
- I naprawdę już go nie kochasz? – wypalił pytanie, ponownie zaraz później
karcąc się we własnej świadomości. Po co to sam prowokował?
- Kocham – odpowiedziała spokojnie, a jego oddech zamarł w piersi.
Czyli
jednak? Ale w takim razie, czemu tak mało się przejmowała? Czy to nadal przez
rozejm?
- Ale
dopiero, jak przestałam być ciągle obok niego, każdego jednego dnia, to
zrozumiałam, że ta miłość ma o wiele więcej wspólnego z przywiązaniem i
przyjaźnią, niż z czymkolwiek innym. Nawet nie mam pojęcia, gdy to coś
głębszego pomiędzy nami się skończyło, ale to chyba było już lata temu... –
wytłumaczyła swój punkt widzenia, a Draco znów poczuł, jak fala gorącej nadziei
zalewa jego ciało.
Salazarze!
Ta kobieta doprawdy zawładnęła nim bez reszty. Była pierwszą, której tak bardzo
się to udało. Nie był pewien, czym była miłość, ale to co czuł do Hermiony,
było tak pochłaniające i gorące, że zaczynał powoli wierzyć, że to jednak to…
- To bardzo dojrzałe, że doszłaś do takich wniosków – zauważyła Pansy.
- Jeśli dalej tak pójdzie, to nawet moja siostrzano-przyjacielska miłość do
Weasleya i Pottera, też się wkrótce skończy – narzekała Hermiona, masakrując
swój tost, jakby to on, a nie jej dawni przyjaciele odważył się ją uprowadzić.
- To przez tę akcję w piątek? Draco mi opowiedział… – Panss roześmiała się pod
nosem.
- Ani nie chce mi się o tym myśleć. Kompletnie im odwaliło! – zawołała,
wbijając zęby w pieczywo, wyraźnie zirytowana na samo wspomnienie piątkowych
przygód.
- A nie sądzisz, że to może być jego zemsta? Że oświadczył się tej całej Patil,
z zemsty za to, że eliksir na ciebie nie zadziałał? – zastanawiała się na głos
Pansy.
- Mam nadzieję, że nie. To byłaby bardzo słaba podstawa do budowania małżeństwa
– Hermiona westchnęła ponuro, po czym znów sięgnęła po kawę.
- Bo najlepszą jest starożytna, magiczna klątwa! Mówię z doświadczenia! –
postanowił zażartować, stawiając przed żoną talerz z jej obfitym śniadaniem.
- Najlepszą podstawą udanego małżeństwa jest dobry seks… Ale co wam będę
opowiadała, skoro to już wiecie, co nie? – Pansy uśmiechnęła się bardzo
dwuznacznie.
- Panss… - zaczęła ostrzegawczo Hermiona.
- Dobra! Nie musicie nic mówić, po prostu zauważyłam, że zniknęło to
elektryzujące napięcie pomiędzy wami. Dosłownie czasem bałam się stawać w
pobliżu, bo tak iskrzyło! – kontynuowała swój wywód, wyraźnie zachwycona tym,
że doszli w swoim związku do sypiania ze sobą.
Draco
zauważył, jak to zawstydza Hermionę, dlatego postanowił interweniować, dla
rozładowania atmosfery.
- Ostatni
raz jesz śniadanie w mojej kuchni, ty niewychowana małpo! – zażartował,
wreszcie zajmując się naszykowaniem śniadania dla siebie. Po tych dobrych
wiadomościach, apetyt wrócił do niego z nową siłą.
- Smoczusiu! Ja tak tylko… Obiecuję, że już milczę! Powiem wam jeszcze tylko,
że bardzo, bardzo się cieszę! I już jestem cicho! – Pansy udała, że zamyka
buzię na kłódkę i wyrzuca klucz.
- Skoro
jest teraz cicho, to może pogadamy sobie o niej i Nevie? – zaproponowała z
wrednym uśmieszkiem Hermiona.
Draco
uwielbiał, gdy zachowywała się w taki sposób… Nieomal po ślizgońsku.
- Myślisz, że już ją przeleciał? – szybko postanowił przyłączyć się do zabawy.
- Chyba
nie, bo jest wciąż trochę spięta. To nic, wyślę mu dziś wiadomość, żeby to
zrobił. Może wtedy odczepi się od nas? – dręczyła przyjaciółkę Hermiona.
- Super pomysł, skarbie – zgodził się, mrugając do niej łobuzersko.
Pansy była cała jak karafka najlepszego elfiego wina.
- Nienawidzę was! A ty wstydź się, Malfoy! Zrobiłeś z niej prawdziwą ślizgonkę.
– Pansy udawała urażoną, ale Draco znał ją za dobrze, by nie wiedzieć, że
naprawdę była teraz szczęśliwa.
Spojrzał na Hermionę, która właśnie uśmiechała się, jakby coś spsociła… Cóż. Ona też wyglądała na szczęśliwą i Draco miał prawdziwą nadzieję, że taka właśnie, choć trochę, była.
🐉🐉🐉
Był nieco zniesmaczony, gdy zaraz po dotarciu do ministerstwa już w windzie zaatakowały ich zaproszenia na kameralne przyjęcie zaręczynowe nowego ministra i jego przydupasa z siostrami Patil. Draco nie lubił poświęcać zbyt wiele swoich myśli na tych dwóch idiotów, ale był prawie pewien, że obaj tak gnali do ołtarza tylko po to, by oczekiwać, że Hermiona jakoś na to zareaguje, a być może ich powstrzyma. Naiwniacy… Draco nie sądził, by miała zamiar to zrobić. Chyba po tym, co stało się w piątek, powoli zaczynała odpuszczać sobie liczenie na to, że zdołają zachować swoją przyjaźń.
- Będziesz chciała pójść? – zapytał ją, widząc jak marszczy brwi, patrząc na
pergamin.
- Sama nie wiem, czy to dobry pomysł – skomentowała, wyraźnie się wahając.
- Zobaczymy, jak nam się ułoży dzień – odpowiedział, wiedząc że nie sposób
przewidzieć, jaki będzie ich nastrój pod koniec dnia. Postanowił choć spróbować
im go poprawić, więc gdy Pansy pożegnała ich na swoim piętrze i wysiadła,
złapał Hermionę i odwrócił ją przodem do siebie, przyciągając ją blisko i
całując.
- Cieszę się, że nie masz złamanego serca… - wyszeptał to, o czym myślał od
kiedy powiedziała mu, że kocha Weasleya jako przyjaciela.
- A ja się cieszę, że wbrew temu co powiedziałeś, okazało się, że jednak masz
serce – uśmiechnęła się lekko, a później złapała go mocno i sama pocałowała.
Salazarze… Uwielbiał, jak zaczynała być trochę dominująca. Była taka ognista, kobieca, piękna i namiętna. Była wszystkim o czym kiedykolwiek mógł tylko marzyć. Nie mógł się oszukiwać. Naprawdę zaczynał się w niej zakochiwać… A w zasadzie zaszedł w tym już tak daleko, że chyba nie było odwrotu.
🐉🐉🐉
Miał mnóstwo roboty, ale
mało go to dziś obchodziło. Nie mógł nawet na trochę oderwać swoich myśli od
tego, co wydarzyło się rano. Hermiona nie kochała Rona Weasleya… Przynajmniej
nie tak, jak kobieta powinna kochać mężczyznę swojego życia. Nie zmniejszało to
jego nienawiści do tego rudego szczura, ale jednak powodowało niepokój. Weasley
najwyraźniej stracił jej uczucia, ale jednak kiedyś je miał. Jak to zrobił? Czy
Draco mógłby spróbować również je zdobyć? Co pocznie, jeśli wcześniej pojawi
się ktoś inny, kto odgadnie przed nim jak tego dokonać? Te myśli nawet na
chwilę nie chciały opuścić jego głowy.
Gapił się w swoje zaczarowane
okno, za którym powoli siąpił deszcz, gdy jego sekretarka wprowadziła kogoś do
gabinetu. Obawiał się, że mógł to być jego ojciec, bowiem zignorował już dziś
dwie jego wiadomości. Gdy się odwrócił, okazało się, że to jednak była
Hermiona.
Nie mógł
się nie uśmiechnąć. Tylko ją chciał teraz oglądać.
- Już się
stęskniłaś? – zapytał prowokacyjnie.
- Nie bądź taki zarozumiały – odpowiedziała mu z uśmiechem, podchodząc do
krzesła by usiąść po przeciwnej stronie biurka.
Nie tego
chciał, dlatego gwałtownie pokręcił głową.
- Chodź tu! – zawołał ją. – Mam kiepski początek dnia, ale jeśli cię trochę
obmacam , to na pewno poprawi mi się humor… – wyznał, uśmiechając się kusząco.
Hermiona śmiała się z niego, ale mimo to podeszła i bez skrępowania usiadła na
nim w taki sposób, by mógł wtulić twarz w jej dekolt i położyć dłonie na jej
jędrnym, niesamowicie seksownym tyłeczku.
Jego penis
od razu drgnął w spodniach. Kochał mieć ją tak blisko siebie, ale jeszcze
bardziej kochał bycie głęboko w niej. Ciepła, ciasna, mokra dla niego… To zawsze
było idealne.
- Już mi
lepiej… – wyznał szczerze, w duchu gratulując sobie, że to właśnie on ją
trzymał teraz w ramionach, a nie żaden inny tępy chuj.
- Przyszłam
ci powiedzieć o czymś ważnym… – wyszeptała, odsuwając się nieco od niego.
Draco spiął
się wewnętrznie. Czyżby zmieniła zdanie i jednak miała zamiar rozpaczać przez
swojego ekschłopaka?
- Och, tylko nie zrywaj ze mną, bo co ja wtedy pocznę? – starał się brzmieć na
rozbawionego, jednocześnie dla uspokojenia wsuwając swoje dłonie głębiej pod
jej spódnice. To, że go nie odepchnęła było dobrym znakiem.
- Zgodziłam
się zostać pierwszą druhną Parvati Patil… – wypaliła na jednym wydechu.
Draco uniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
- Jesteś
pewna, że to dobry pomysł? – zapytał, choć w duchu musiał przyznać, że to było
po prostu fatalne rozwiązanie. Ona wcale nie powinna pojawiać się na tych
ślubach, jeśli to nie miało zakończyć się katastrofą.
- Ona mi
powiedziała, że wie… O tym… O Harrym. – Hermiona chyba nie wiedziała, jak ma na
głos przyznać, że jej wieloletni przyjaciel był w niej zakochany nie mniej, niż
jej wieloletni chłopak. Chyba wciąż się z tym nie pogodziła.
- To
dlaczego wybrała ciebie? – zastanawiał się, uważnie przyglądając się twarzy
swojej żony i jej emocjom.
- Bo chce,
żeby on zrozumiał, że nie ma żadnych szans, bo ja się cieszę z ich ślubu i
życzę im szczęścia – wyjaśniła, lekko wzruszając ramionami.
- A
cieszysz się? – zapytał, czując że Hermiona go nie okłamie z odpowiedzią.
- Oczywiście,
że tak! Robią podwójny ślub z Ronem i Padmą… – wyjaśniła.
- I z ich
ślubu też się cieszysz? – dociekał, zastanawiając się czy aby na pewno chce
znać odpowiedź.
Hermiona spojrzała mu prosto w oczy, patrząc na niego z powagą.
- Bo zacznę
jeszcze myśleć, że jesteś zazdrosny… – Lekki uśmiech wygiął delikatnie kąciki
jej ust.
Miał ochotę
parsknąć gorzkim śmiechem. Był cholernie zazdrosny! Gdyby mógł zmiótłby
Weasleya z powierzchni ziemi za to, że kiedykolwiek w swoim życiu śmiał dotknąć
tej doskonałej, cudownie słodkiej istoty. Złapał ją mocno za kark i przyciągnął
ją do swoich ust. Chciałby móc ją teraz pożreć i nigdy, już nigdy żadnemu
mężczyźnie nie pozwolić na nią spojrzeć. Była jego. I nie zamierzał nigdy jej
oddać.
- A kto powiedział, że nie jestem? – wyszeptał, a zaraz później zaczęli się
nawzajem całować, dominując się nawzajem ustami i czując, jak ich wspólna pasja
i podniecenie narastają.
- Chodź,
zróbmy to teraz… – mruknął, unosząc jej spódnice wyżej.
-
Zwariowałeś? Ktoś tu zaraz może wejść! – opierała się, jednocześnie mrucząc i
drapiąc paznokciami jego szyję. Wiedział już, że ona też tego chce i że
przekona ją, by oddała mu się na jego własnym biurku, tak jak o tym
wielokrotnie fantazjował.
Nie trwało
długo, nim to się stało. I był to jeden z najlepszych razy w jego życiu… A
wszystkie inne i tak miały związek z nią. Ona była teraz wszystkim.
Nie zdziwił
się, gdy Hermiona wspomniała, że panna Patil chciała od nich w prezencie
ślubnym skorzystać, z którychś z jego nieruchomości. Raczej nigdy nie słynęła z
taktu, a prosząc kobietę, w której jej mąż się kochał, by została jej pierwszą
druhną, był tego mocnym potwierdzeniem. Draco nie miał w sumie nic przeciwko
temu. Rzadko jeździł na wakacje do tego domu i obiecał sobie, że jak tylko
Potter i Patil stamtąd znikną, każe go wyremontować na wypadek gdyby kiedyś
chciał zabrać tam Hermionę. Choć dla niej tak naprawdę miał inne plany… Jego
ukochana plaża, tuż przy domu jego mamy na Florydzie… To tam chciałby ją mieć.
Gorącą od słońca i wilgotną – z zupełnie innego powodu.
Widział,
jak przez cały czas trwania tej parodii przyjęcia pozaręczynowego Pottera i
Weasleya, obaj gapili się na niego z chęcią mordu w oczach, a już zwłaszcza gdy
był blisko Hermiony. Nie mógł sobie odmówić drobnego prowokowania ich.
Nie był do
końca pewien czy Hermiona robiła to świadomie, czy nie, ale często
instynktownie stawała bliżej niego i patrzyła na niego z żarem podobnym do
tego, jaki miała w spojrzeniu, gdy pieprzył ją dziko w swoim gabinecie. Już
wiedział, że będą musieli to kiedyś powtórzyć. Koniecznie.
Weasley
wreszcie nie wytrzymał napięcia i ruszył w ich stronę, ale jego narzeczona
zręcznie powaliła go zaklęciem. Draco miał ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem,
ale to oznaczałoby, że przyznał łasicy, że w ogóle zwrócił na niego uwagę. Nie
miał zamiaru tego zrobić. Ten kretyn nie mógłby go obchodzić mniej, zwłaszcza
skoro najwyraźniej nie zajmował już żadnego miejsca w życiu Hermiony.
Teraz
nadeszła jego kolej na szansę z tą piękną, niezwykłą kobietą i Salazar mu
świadkiem, że nie zamierzał jej zmarnować.
🐉🐉🐉
Miał ochotę zabić Pansy, za to
jaką sukienkę wybrała dla Hermiony. Jego żona wyglądała dziś jak rzadki,
niezwykle piękny klejnot i w całym ministerstwie nie było mężczyzny, który by
się za nią nie odwrócił. Weasley, Potter, Flint, Nott… – oni wszyscy cholernie
mu zazdrościli, że to na jego ramieniu była dziś oparta. Czuł się taki dumny!
Zwłaszcza, że Hermiona zdawała się naprawdę dobrze bawić i cieszyć jego
bliskością. Już się nie mógł wprost doczekać, aż wreszcie wyciągnie ją z tej
ładnej – ale zdecydowanie za dużo odkrywającej sukienki. Przeklęta Parkinson
chyba specjalnie chciała go zezłościć.
Gdy
tańczyli razem, wyszeptał jej do ucha, że jest najpiękniejszą kobietą na sali,
a ona zarumieniła się uroczo i wtuliła w niego mocniej, jakby naprawdę byli
zakochaną w sobie parą nowożeńców, co obecna na balu prasa szeroko komentowała.
Draco
musiał uczciwie przyznać, że od lat – naprawdę wielu lat, nie był tak
szczęśliwy jak właśnie w tej chwili. Trzymając w ramionach kobietę, która
prawdopodobnie była miłością jego życia. Wszystkim, o czym bał się marzyć,
sądząc, że na to nie zasługuje…
Przechodził
przez salę w stronę toalet, kilka razy zatrzymywany przez różnych popleczników
jego ojca i nowych urzędników ministerstwa. Starał się z każdym zamienić dwa
słowa, nim wreszcie mógł dotrzeć do celu i załatwić potrzeby. Chciał jak
najszybciej wrócić do stołu i być może spróbować porozmawiać z Hermioną o tym,
czy nie ma ochoty wjechać na chwilę na ich piętro. Nikogo tam teraz nie było, a
w sumie w jej gabinecie nie mieli jeszcze okazji by być blisko…
Nic nie
mógł poradzić na to, że robienie z nią tego we wnętrzach ministerstwa tak mocno
na niego działało. Ta adrenalina i namiętność były doprawdy niezapomniane…
Gdy wyszedł
z toalety natknął się prosto na Astorię, która chyba na niego czekała.
- Czego
znowu chcesz? – warknął, na jej widok.
-
Zastanawiałam się, czy poświęcisz mi choć minutę swojej uwagi, zamiast ciągłego
wgapiania się w tę twoją małą szlamę! – syczała, a jej oczy napełniły się
łzami.
- Lepiej
uważaj co mówisz, jeśli nie chcesz pożałować Greengrass – ostrzegł. – I ciesz
się, że pozbyłaś się Flinta. To była moja ostatnia przysługa dla ciebie i
wiedz, że Hermiona miała w tym swój udział. W ramach wdzięczności, powinnaś dać
nam wreszcie pieprzony spokój! – Draco starał się nie krzyczeć, by nie wzbudzić
uwagi innych gości, ale naprawdę chciał, by do tej idiotki coś wreszcie
dotarło.
- Widzę, że
jesteś nią kompletnie zachwycony! – Astoria wyglądała na naprawdę
rozwścieczoną.
- Owszem,
jestem. A teraz zejdź mi z drogi, bo żona na mnie czeka. – Spróbował ją
wyminąć, ale gdy tylko to zrobił poczuł jak coś ciepłego muska jego łopatkę.
Zaraz później obraz przed jego oczami się rozmazał, a ciało zwiotczało.
Poczuł, jak
coś ciągnie go za ramię i wtedy zrozumiał. Greengrass go przeklęła. Ugodziła go
zaklęciem, w plecy. Nie mogło być większego tchórzostwa i większej zdrady niż
to. Musiał jakoś pokonać klątwę nim stanie się coś złego…
Ledwo
skończył o tym myśleć, gdy poczuł, jak ramiona Astorii oplatają jego własne, a
jej kolano wciska się pomiędzy jego nogi. Co ona zamierzała…?
- Już tu idzie
– szepnęła mu do ucha, a zaraz potem nakierowała jego głowę tak, by ich usta
się zderzyły.
Draco
chciał jęknąć, odepchnąć ją jakoś, albo wreszcie przerwać to przeklęte
zaklęcie, ale nie był w stanie tego zrobić.
Nagle
Astoria oderwała się od niego i uśmiechnęła z zadowoleniem, po czym odwróciła
głowę w stronę wejścia do korytarza.
- Ojej, ale
niezręcznie…! – wyszeptała z sztucznym zakłopotaniem.
W tym
momencie klątwa odpuściła i Draco odwrócił głowę. Spojrzał prosto w zszokowaną
twarz Hermiony. Wyraźnie była w szoku, ale jej oczy błyszczały najprawdziwszym
bólem i rozczarowaniem.
Dopiero co
wracały mu zmysły, po zaklęciu Astorii, lecz nim zdołał coś zrobić – jak na
przykład odepchnięcie od siebie tej koszmarnej harpii, Hermiona odwróciła się
na pięcie i szybko odeszła.
- Ty
pieprzona dziwko! – syknął wściekle, mocno odpychając od siebie Greengrass,
która teraz chichotała niczym opętana.
- Nie
wytłumaczysz jej się z tego! Cokolwiek powiesz i tak ci nie uwierzy! Ciągle
wszyscy wspominają jej o tym, jak kiedyś byliśmy blisko i zapewniam, że ona w
to wierzy. Jest o mnie zazdrosna, a to oznacza, że twoja zdrada do reszty ją
przekona o naszych uczuciach. Nie będzie cię po tym chciała, wiem co mówię…
- Zejdź mi
z oczu, nim zacisnę dłonie na twojej szyi i z przyjemnością zobaczę, jak
wydajesz ostatni oddech! – warknął, otrzepując swój garnitur i ruszając przez
salę.
- Nie
będziesz z nią szczęśliwy! Nigdy! – zawołała za nim Astoria.
- Gorzko
pożałujesz, jeśli nadal nie dasz mi spokoju. Ostrzegam! – odpowiedział, szybko
odchodząc. Musiał znaleźć Hermionę i błagać ją, by pozwoliła mu to wyjaśnić.
Nie mógł
wprost uwierzyć, że po latach treningu i wojny, pozwolił się przekląć,
odwracając się do wroga plecami, jak jakiś nowicjusz. Nie spodziewał się
jednak, że Greengrass była, aż taka zdeterminowana do tego by rozdzielić go z
Hermioną. Kolejna osoba na liście ich wrogów…
Nie
zamierzał się jednak poddawać, jeśli trzeba był gotów walczyć o Hermionę z
całym światem. Bo teraz to ona była centralnym punktem jego własnego świata.
Jeśli to
nie była prawdziwa miłość, to nie był pewien, co mogłoby nią być. Nie zamierzał
jednak zaprzeczać. Czuł, że naprawdę kochał Hermionę Granger… Malfoy. I miał
zamiar każdego dnia od dziś, spróbować jej to udowadniać w nadziei, że pewnego
dnia być może odwzajemni jego uczucia.
🐉🐉🐉
Hej! 💗
Dłuuugo czekaliście, ale jest - jak zapowiadałam, niczego nie porzucam - wszystko będzie się pojawiało tutaj w swoim tempie, byle do epilogu 😁
Jak wiadomo w niedzielę, możecie spodziewać się kolejnego rozdziału "Przyrzeczonej" 💍
Wielkie buziaki i pozdrowienia w tych ostatnich dniach wakacji 💛
Venetiia.

O łał.... to jest dopiero niespodzianka 😆 perspektywa Draco jest tak pełna uczuć i nadziei, że tylko mocno trzymam kciuki by mu się udało ją zdobyć - choć wiem, że tak będzie 🤭 cudownie poznać jego myśli i jego romantyczną, uczuciową stronę,
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej wszystkiego 🤩
💚💚💚
Zaczęłam piszczeć ze szczęścia 😻😻😻 venik dziękujemy!! Wreszcie się doczekałam ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńNie zdawałam sobie sprawy jak tęskniłam za tym opowiadaniem ❤️! Zdecydowanie jest to moje ulubione opowiadanie twojego autorstwa a zaraz po nim jest przyrzeczona 🤍🐍
UsuńŁał powrócił Dracze cudownie :D🥰
OdpowiedzUsuńUwielbiam jego perspektywę, tą niepewność nasyconą nadzieją, tą miłość która jest w stanie zwalczyć wszystko i wszystkich którzy chcą stanąć na ich drodze. Wspaniałe go przedstawiłaś, jako silnego dojrzałego mężczyznę, który w walce o swoje jest w stanie spalić cały świat, jednoczenie na tyle wrażliwego by bać się że straci to co najcenniejsze w tym pożarze. Dzięki ☺
UsuńOooooo nareszcie.💕 Ale ja za tym tęskniłam... No i muszę przyznać, że to świetna niespodzianka poprawiająca humor, a akurat jestem przeziębiona więc miło znaleźć coś pozytywnego po ciężkim dniu🤧🥺🥰. Rozdział jak zwykle obłędny, a przeżycia Draco niesamowicie emocjonalne. To przeurocze jak w głowie cały czas powtarza jaka Herm jest cudowna i że jest tylko jego🥰😍
OdpowiedzUsuńFajnie że ruszyłaś dalej z rozejmem oczami Smoka😁 perspektywa Draco jest taka przepełniona emocjami że aż kipi. A Astorie to Draco powinien przekląć na sto sposobów.
OdpowiedzUsuńTAAAK! Jak się cieszę, że wstawiłaś kolejny rozdział ROS ❤️❤️ Uwielbiam to, każde opowiadanie, które wyjdzie spod twojej ręki, jest świetne! Widać, że miłość między Draco i Hermioną kwitnie, a Astorię spalić na stosie! 😈😈 Czekam z niecierpliwością na Przyrzeczoną i dużooo weny ❤️
OdpowiedzUsuńO mój Boże ❤ co za niespodzianka ❤
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka 😭❤️
OdpowiedzUsuńJak ja kocham jak Draco się w niej zakochuje, jak chce walczyć i ją zdobywać.
Zabolało tak samo przy akcji z Astoria…
Chyba czas znowu przeczytać Rozejm 🙊
Aaaas po prostu nie wierzę 🥰🥰🥰🥰 jak nie kochać Dracona ❤️❤️
OdpowiedzUsuńNa to czekałam, aż buzia sama się uśmiecha 😇
OdpowiedzUsuńA to niespodzianka. Pans jak zawsze najlepsza a Draco szybko się zakochał w Herm ale no kto by się nie zakochał 🥰i w nim i w niej szybko 🤭
OdpowiedzUsuńByło warto czekać na kolejny rozdział ROS! Uwielbiam zazdrosnego Draco, a w kolejnym rozdziale czeka na nas tyle emocji 😍🔥
OdpowiedzUsuńTak bardzo stęskniłam się za tym opowiadaniem. Kocham 😍. Musze sobie odświeżyć trochę poprzednie rozdziały, ale to nic, sama przyjemność.
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka!
OdpowiedzUsuńNie wiem, która wersja opowiadania wciąga mnie bardziej... chyba obie podobnie 🙂
Miło było tutaj dzisiaj zajrzeć!
Kocham to opowiadanie 💙💙💙💙💙
OdpowiedzUsuńUwielbiam i kocham 💜💜💜. Co za niespodzianka! Już zapomniał jaki Draco jest czuły i opiekuńczy w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać jego perspektywy w Przyrzeczonej.
Super! Dziękuję❤ Tak mi brakowało dalszej części opowiadana
OdpowiedzUsuńRozpieszczasz nas ❤️
OdpowiedzUsuń❤💕 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaOPC-ROS ❤💕
#wenadlaPRZYRZECZONA ❤💕
#wenadlaTNMŻ ❤💕
#wenadlanowości ❤💕
#WENADLAVENIIKA ❤💕
Bardzo się cieszę, że pojawił się rozdział:) Stęskniłam się za tym opowiadaniem:P
OdpowiedzUsuńNiby wiadomo co się działo, ale oczami Draco wszystko jest bardziej emocjonalne i barwne:)
Uwielbiam Pansy w Rozejmnie:)
Teraz tylko czekam na jutro na kolejny rozdział Przyrzeczonej:)
Buźka:*
Ufff, nadrobiłam xD
OdpowiedzUsuńZapomniałam już, jak bardzo nienawidziłam tu Astorii i jak bardzo mnie wkurzała swoim zachowaniem. Za coś takiego wierzę, że dostanie specjalne miejsce w piekle. Ciężko się było pogodzić z porażką, że Draco mógł stracić zainteresowanie nią i pokochać kogoś zupełnie nowego nawet jeśli to Hermiona Gran... Malfoy xD Tak, ja też się zapomniałam, podobnie jak Draco. Widząc teraz, jakie on przechodził katusze zastanawiając się, czy ona nadal kocha Rona, czy jest jej przykro, że ten żeni się z inną kobietą. To części to troska, ale w większości właśnie pragnienie własnego szczęścia i posiadania pewności, że może im się naprawdę udać.
Pansy za to jest tutaj wprost cudowna i kocham ją tak bardzo, bardzo 😍
Czekam na Przyrzeczoną! I to tak max, max ❤️
Ale się stęskniłam za tym 😍 Uwielbiam to że nie powtarzasz scenek z perspektywy Hermiony tutaj a piszesz te "poboczne" 😊 Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i życzę weny twórczej ❤️
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaprzyrzeczona💚
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA
Jak ja tęskniłam za tym opowiadaniem ❤️🥰 mimo, że dokładnie wiem co się zaraz stanie bo Rozejm przeczytałam już chyba z 10 razy to i tak się nie mogę doczekać ❤️
OdpowiedzUsuńPerspektywa Draco jest idealnym dopełnieniem i pokazuje w pełni to jak oni obaj są uroczy ☺️🤗
Dużo weny dla tego opowiadanka!
tęskniłam tak bardzo, że nawet nie wiesz jak bardzo :D Mam cichą nadzieję, że wena Cię nie opuści i będziesz pisała dalej, bo aż umieram z ciekawości, żeby przeczytać całość.
OdpowiedzUsuńDraco i te jego zdenerwowanie Ronem, kompletnie niezasadne - cudne :D
Pamiętam jaka byłam wściekła po tej sytuacji z toalety z Astorią, ale to jeszcze nic! Czekam na opis z Ginny, bo wtedy to już chodziłam po ścianach i piana toczyła mi się z ust :D
Trzymam nieśmiało kciuki za dalszą wene!
Tak się cieszę, że pojawił się kolejny rozdział i jak to mam w zwyczaju nie mogę się doczekać następnego, że za każdym razem czytam kontynuację z perspektywy Hermiony 🤪. Pozdrawiam i życzę dalszej weny.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJaka cudna niespodzianka! Tak tak! Draco z Rozejmu, to mój ulubiony Draco 🔥 uwielbiam całym sercem!!! Tak się cieszę, że ten rozdział sie pojawił! Dwa razy czytałam😀
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne! Możesz nazywać odgrzewanym kotletem ale i tak daje świetny obraz na to jak Draco podchodził do tych wszystkich sytuacji i lepiej wyjaśnia część zachowań.
OdpowiedzUsuńDużo weny Venik!
Moja ulubiona wersja ukochanej historii ❤❤❤
OdpowiedzUsuńAhhh te emocje 😍😍😍
Tęskniłam za tą wersją tej historii i strasznie się cieszę że ten rozdział tak właśnie wygląda od jego strony 🥰
Przesycony jego uczuciami które aż rwą do galopu jego miłości fascynacje Hermioną
❤❤❤ CUDO ❤❤❤❗❗❗
Cudo po prostu ❤️❤️❤️ czekam na ciąg dalszy bo nie ukrywam z perspektywy Draco jest jeszcze ciekawiej. Uwielbiam twoją twórczość czekam na wiecej
OdpowiedzUsuńHej. Kiedy następny rozdział uwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuńPodpinam się do pytania
UsuńCzy rozejm oczami smoka będzie jeszcze kontynuowany?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoja droga autorki zastanawia mnie czy będziesz kontynuować perspektywę Draco bo nie ukrywam często tu zaglądam i sprawdzam 😁
OdpowiedzUsuńHej. Powiedz że jeszcze wrócisz do tego opowiadania. Sprawdzam reguralnie i nie mogę się doczekać jeśli będziesz to kontynuować.
OdpowiedzUsuń