poniedziałek, 16 października 2017

Jego Prawdziwa Twarz - rozdział ósmy

Betowała: Anna M.
Dedykacja: Dla wszystkich cierpliwych


~_~_~


"Kiedyś to zrozumiesz".
     Czy aby na pewno był w stanie to zrobić?
Nadal nie potrafił sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie. On wciąż nie rozumiał, jak to wszystko mogło się wydarzyć. Raz za razem odczytywał te słowa, skreślone jej ręką, najpewniej na chwilę przed śmiercią. Czy kierowała je do niego? Chyba tak. Wątpił, by w ostatnich minutach życia chciała przekazać coś jego oj... temu skurwielowi, który przez tyle lat udawał jego ojca.
Westchnął ciężko i spojrzał w stronę pełnej butelki whisky. Desperacko potrzebował solidnej porcji mocnego alkoholu. Wiedział
jednak, że nie może sobie na to teraz pozwolić. Jeszcze nie.
Zerknął na zegarek. Tak. Ivan zaraz powinien ją przyprowadzić. Oparł się wygodnie i zamknął oczy. Nie znosił niewiedzy i braku kontroli. Złościło go to i frustrowało. Teraz jednak pojawiła się szansa, by poznać rozwiązanie tej ostatniej zagadki. Tylko to i koniec. Upragniony koniec...
Wyprostował się
i odłożył karteczkę, a jego wzrok spoczął na srebrnej szkatułce stojącej na biurku.
- Severus – szepnął.
Wieko odskoczyło z cichym kliknięciem.
"
Kiedyś to zrozumiesz" - Tak, chyba teraz wreszcie zrozumiem.

~_~_~

     Nie znosiła tego zapachu. Przypominał jej woń znaną z mugolskich szpitali, pomieszaną z fetorem magicznej apteki. Zacisnęła powieki i odwróciła głowę, gdy Leon – stary zielarz, nakładał tę wstrętną maść na jej poparzone przedramię.
Dziesięć dni. Tyle czasu już spędziła na kuracji w domu Malfoya. Wciąż tutaj. Niby już nie była więźniem, lecz dalej nie mogła sama decydować o swoim życiu.
     Starzec skończył bandażować jej rękę i z uśmiechem oznajmił, że rany świetnie się goją. Oby to była prawda. Może wreszcie wtedy Malfoy pozwoliłby jej odejść daleko, jak najdalej stąd!
- Ivan zaraz przyjdzie po panienkę – oznajmił zielarz, pakując swe medykamenty do torby.
- Ivan? A po co? - zdziwiła się.
Leon w odpowiedzi tylko się uśmiechnął i niepewnie wzruszył ramionami.
Hermiona cała się spięła. Czego mógł chcieć od niej ten dziwny Rosjanin? A może to sam Draco go po nią wysłał? Ostatni raz widziała Malfoya gdzieś przed tygodniem, w czasie gdy jeszcze była na tyle słaba, że nie wstawała z łóżka. Blondyn wkroczył do pokoju i z miejsca zażądał od Leona informacji, kiedy Hermiona wyzdrowieje. Na nią samą nawet nie spojrzał. Ich choć Astoria wyznała jej, że przebywała w jego prywatnej sypialni, to Malfoy więcej się tam nie pojawił. Nie żeby jej to przeszkadzało. Chciała tylko wreszcie wyrwać się z tego chorego układu. Najpierw była jego więźniem, później była zmuszona mu pomagać, a teraz … Kim była? Pacjentką jego magomedyka? Nieproszonym gościem? Wyrzutem na jego sumieniu? Sama nie wiedziała
, co o tym myśleć. W tej chwili nie dane jej było dłużej się nad tym rozwodzić, bo do pokoju wszedł Ivan, chłodno oświadczając jej, że panicz Draco już na nią czeka.
Wstała i naciągnęła rękawy szaty, tak by zakryły bandaże. Nie miała pojęcia czego mógł chcieć od niej blondyn. Nie było też sensu pytać o to Ivana. Nawet jeśli coś wiedział, to i tak by jej nie powiedział. Musiała sama się o tym przekonać.

~_~_~


     Draco stał przy kominku i wpatrywał się w płonący w nim ogień. Nawet nie spojrzał w ich stronę, gdy weszli do pokoju. Jedna jego dłoń spoczywała na gzymsie, a drugą trzymał zaciśniętą w pięść. Dopiero po chwili Hermiona uświadomiła sobie, że coś w niej trzymał.
- Paniczu... - zaczął Ivan.
- Możesz odejść – odburknął, wciąż się nie odwracając.
Ivan posłusznie skinął głową i już go nie było.
Hermiona niepewnie rozejrzała się po gabinecie. Na biurku stała pełna butelka whisky i niewielka, srebrna szkatułka, która była otwarta.
- Nienawidzę sekretów – stwierdził Draco, prostując się i odwracając w jej stronę.
Hermionę przeszył dreszcz. Zapomniała już, jak bardzo przenikliwe potrafiło być jego spojrzenie. Nagle w jej głowie pojawił się obraz tej innej, prawdziwej twarzy. Od razu zaschło jej w ustach, a serce przyśpieszyło. Świadomość głośno zakrzyczała – to on! To on był tym samym mężczyzną, którego twarz nawiedzała ją ostatnio w snach. Niesamowicie intrygującym brunetem o chłodnych oczach.
- I nie znoszę braku kontroli – rzucił jakby od niechcenia.
- Rozumiem - odpowiedziała cicho, otrząsając się wreszcie z wrażenia, jakie niespodziewanie wywarł na niej jego widok.
Mężczyzna przez chwilę przyglądał jej się, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Ostatni sekret. Brakujący element układanki. – Na potwierdzenie swoich słów
roźluznił dłoń.
Spoczywała w niej maleńka fiolka, wypełniona mglistą substancją.
- Skąd to masz? - zapytała zaintrygowana.
Blondyn spojrzał w stronę stojącej na biurku szkatułki.
- Dostałem to w dzień po jej śmierci.
Hermiona od razy domyśliła się, że mówił o swojej matce.
- Nie przejrzałeś ich? - zdziwiła się.
- Były w szkatułce otwieranej hasłem – wyjaśnił jej, podchodząc do
blatu i wyjmując z niego kamienną misę - myślodsiewnię.
- I...? -
Nie potrafiła odpowiednio sformułować pytania.
- Wcześniej nie znałem
koduodparł, odkręcając fiolkę i wlewając myśli do naczynia.
- Chcesz, bym zobaczyła to razem z tobą? - Hermiona była w prawdziwym szoku.
Draco uniósł głowę i znów spojrzał jej prosto w oczy.
- Tylko ty wiesz…
Ponownie poczuła ten dreszcz. Nie wiedziała, co się z nią dzieje, ale te uczucia były naprawdę niepokojące.
- Nie jestem pewna, czy...
- Chodź tu, Granger.
Chcę to mieć za sobą.
     Ku jej szczeremu zdziwieniu, Draco wyciągnął do niej dłoń. Zawahała się przez chwilę, lecz szybko zrozumiała, że to bezsensowne. Skoro on sobie życzył jej towarzystwa w czasie odkrywania sekretów jego matki, to ona nie miała prawa mu odmówić. Zresztą nie mogła się oszukiwać. Ją ta historia również bardzo intrygowała.
~_~_~


     Wpadanie w wir czyichś myśli zawsze niosło za sobą podobne uczucia. Nutkę ekscytacji, zaciekawienie i lekki niepokój. Hermiona odniosła jednak wrażenie, że chłodne palce jego dłoni, mocno zaciśnięte na jej własnej, dziwnym sposobem potęgowały te odczucia. Bardzo chciała wierzyć, że to tylko i wyłącznie ta magiczna podróż w dawne wspomnienia Narcyzy wywołuje w niej takie emocje, jednak podskórnie czuła, że to złudna nadzieja.
Wzięła głęboki oddech, gdy wreszcie wylądowali, a przed ich oczami zaczął formować się pierwszy obraz. Zdziwiło ją jednak, że Malfoy wciąż trzymał jej dłoń.
Starała się skupić na tym
, co zaczęło się dookoła nich pojawiać.
     Wytworna jadalnia, z długim stołem i wieloma krzesłami, na których zasiadało około dwudziestu mężczyzn. Hermiona od razu zorientowała się, że byli to Śmierciożercy. Co prawda znacznie młodsi, niż w czasie, gdy ona ich poznała, nie mniej bez trudu potrafiła rozpoznać braci Lastrange, Rosiera czy młodego Severusa Snape'a. U szczytu stołu siedział sam Lucjusz Malfoy, który, choć młody, już cechował się arogancją i poczuciem wyższości.
Kątem oka spojrzała na Dracona. Jego wzrok skupiony był na jednej postaci. Po lewej stronie Lucjusza siedziała Narcyza. Blada, wychudzona i wyraźnie nieszczęśliwa kobieta, smętnie dłubała widelcem w swoim talerzu, nie biorąc czynnego udziału w biesiadzie.
Lucjusz za to wydawał się być w swoim żywiole. Co chwilę podnosił srebrny kielich wypełniony winem i opowiadał z przejęciem jakąś historię, a jego towarzysze raz za razem wybuchali głośnym śmiechem.
- I wtedy powiedziałem do niego: właśnie umierasz, głupi mugolu! - zawołał, a całe towarzystwo ryknęło, najwyraźniej ubawione.
Snape tylko lekko uśmiechnął się pod swoim haczykowatym nosem, a Narcyza zdawała się głęboko pogrążona we własnych myślach.
Niestety Lucjusz też to zauważył. Spojrzał surowo na żonę i z głośnym łoskotem odstawił puchar wina. Narcyza podskoczyła na swoim miejscu, z lękiem patrząc na męża.
- Nie rozbawiła cię ta historia, moja droga? - zapytał chłodno.
- Ależ nie, kochanie.
Była ogromnie zabawna! - zapewniła go szybko kobieta.
Hermiona zauważyła, że dłoń, w której trzymała widelec, lekko zadrżała.
Lucjusz przyglądał jej się przez chwilę, a w całej sali zapanowała ciężka cisza. Po chwili na usta Malfoya seniora wypłynął cyniczny uśmieszek. Na ten widok Narcyza odetchnęła lekko... I w tym właśnie momencie mężczyzna zamachnął się i uderzył ją w twarz z taką siłą, że przewróciła się razem z krzesłem. Nikt nie odważył się zareagować.
- Następnym razem radzę ci słuchać uważniej. Teraz możesz odejść!
Lucjusz, jak gdyby nigdy nic, ponownie uniósł kielich z winem i wygłosił toast na cześć Voldemorta.
Hermiona starała się nie jęknąć z bólu, choć dłoń Draco dosłownie miażdżyła jej własną. Wiedziała jednak, że blondyn jest tego zupełnie nieświadomy. Jego wzrok skupiony był na matce, która właśnie podnosiła się z ziemi. Z jej nosa obficie wypływała krew.
Narcyza szybko wyszła z jadalni, a Draco ruszył za nią, ciągnąc za sobą Hermionę.
     Znaleźli ją w łazience. Kobieta szlochała, obmywając twarz zimną wodą i próbując powstrzymać krwawienie. Był to naprawdę bardzo przykry widok.
Rozległo się pukanie do drzwi. Narcyza spojrzała w ich stronę, wyraźnie przerażona.
- Proszę... - wyszeptała lękliwie.
Do łazienki wszedł Snape.
Hermiona kątem oka spostrzegła, jak szczęki Draco zaciskają się nerwowo.
- Wszystko w porządku? - zapytał Severus.
- Tak, tak, oczywiście – zapewniła go Cyzia, odwracając wzrok.
- Przyniosłem ci to. – Mężczyzna wyciągnął w jej stronę maleńką fiolkę z eliksirem. - Powinno szybko pomóc.
Kobieta spojrzała na niego kompletnie zaskoczona. Widać było, że naprawdę się waha czy przyjąć ten podarunek. W końcu jednak wyciągnęła dłoń, a Snape podał jej eliksir.
- Dziękuję – wyszeptała, wyraźnie poruszona.
Severus w odpowiedzi skinął jej lekko i wyszedł z łazienki.
Narcyza odwróciła się w stronę lustra, a na jej ustach pojawił się maleńki cień uśmiechu. Nagle całe pomieszczenie wypełniło się mgłą. Wspomnienie się skończyło.
Szybko pojawiło się nowe. Hermiona ze zgrozą patrzyła na to, co przedstawiało. Narcyza leżała na podłodze, wyjąc rozpaczliwie. Jej suknia była podarta, oko podbite, a warga rozcięta. Lucjusz stał nad nią i właśnie... zapinał spodnie.
Z ust Draco wyrwało się coś brzmiącego jak warknięcie pomieszane z przekleństwem. Hermiona wiedziała, że gdyby tylko mógł on w tej chwili zabić Malfoya seniora, na pewno by to uczynił.
- Następnym razem mi nie odmawiaj. Dobrze ci radzę – zaśmiał się Lucjusz, wyjmując różdżkę, by za pomocą czarów oczyścić swoją koszulę ze śladów krwi. - Zresztą masz szczęście, bo długo będziesz czekać na kolejny razy. Jutro wyjeżdżam.
Ku zdziwieniu Hermiony, Narcyza
, słysząc te informację, zaszlochała jeszcze głośniej.
- Komu... tym razem... mnie oddasz? - zapytała przez łzy.
- Co?! - zawołał Draco.
- Niestety, wszyscy twoi dawni opiekunowie wyjeżdżają na misje. A nie ma nikogo ważnego, komu mógłbym zaofiarować twoje usługi
. – Lucjusz wyglądał na niezadowolonego. - Nasz lord potrzebuje eliksirów Severusa, a może on je przygotowywać gdziekolwiek, więc ustaliliśmy, że to on tu zostanie, by cię przypilnować. Na twoje szczęście, żoneczko. Snape nie jest zbyt rozrywkowy. Na pewno cię nie tknie.
Narcyza wciąż szlochała, jednak Hermiona zauważyła, że na t
ę wiadomość w jej oczach pojawił się dziwny błysk.
- Pamiętaj tylko, że masz być posłuszna! Rozumiesz?! Wiesz, gdzie jest twoje miejsce! - warknął Lucjusz.
- Jak sobie życzysz... – wyszeptała wciąż leżąca na ziemie kobieta.
- Doskonale! - Lucjusz narzucił na siebie czarną szatę i wyszedł z pokoju.
I to wspomnienie również się skończyło.

~_~_~

     Hermiona miała wrażenie, że już wie, co czuje ktoś stojący w pobliżu wulkanu, który zaraz ma eksplodować. Widziała, jak niewyobrażalnie wściekły jest Draco. Wcale jej to nie dziwiło. Ona sama była w szoku, wiedząc do czego względem żony posuwał się Lucjusz. Kompletny tyran i psychopata.
Następne wspomnienia trwały krótko. Różne sceny przelatywały przed ich oczyma, niczym trailer jakiegoś mugolskiego filmu.
Severus i Narcyza jedzący w milczeniu przy tym samym stole, przy którym Lucjusz poprzednio uderzył żonę. Siedzący razem w bibliotece i w milczeniu czytający książki, podczas gdy w kominku wesoło płonie ogień. Spacerujący razem po zasypanym śniegiem ogrodzie. Rozmawiający o czymś z ożywieniem, stojąc nad długim blatem, zastawionym składnikami do eliksirów.
Hermiona z każdym wspomnieniem widziała to, jak w Narcyzie rodzi się uczucie. Krok po kroku, z każdym uśmiechem, muśnięciem dłoni, dłuższym spojrzeniem, Narcyza zakochiwała się w Severusie. Czy on czuł to samo? Trudno było powiedzieć. Jego twarz zawsze wydawała się jej nieprzeniknioną maską. W każdym razie, kolejne wspomnienia ukazywały Narcyzę coraz bardziej szczęśliwą, aż wreszcie zobaczyli scenę, gdy ona i Severus pierwszy raz się pocałowali. Stali w deszczu, gdzieś w parku, wśród drzew. Naprawdę romantyczna scena...
Hermiona znów spojrzała na Draco i zauważyła, że blondyn wcale na to nie patrzył. Odwrócił głowę w bok i wzdychał wyraźnie zniecierpliwiony. Jednak Hermiona uśmiechnęła się lekko. Właśnie odkrył, że jego rodziców łączyło prawdziwe uczucie. To musiało być dla niego bardzo dziwne.
W urywkach wspomnień Narcyzy wszystko układało się dobrze, aż do momentu, gdy nagle znów pojawił się w nich Lucjusz.
     Obraz jeszcze dobrze się nie ukształtował, a oni już usłyszeli uderzenie. Malfoy krzyczał i bił żonę po twarzy, a ona błagała go o to, by nie robił krzywdy jej dziecku. W tym wspomnieniu była już w widocznej ciąży. Stała przyciśnięta do ściany, dłońmi ochraniając powiększony brzuszek, a Lucjusz szarpał nią brutalnie, bił i wyzywał ją od najgorszych.
Draco wyrwał dłoń z uścisku Hermiony i ruszył w stronę ojca.
- To na nic... - szepnęła, gdy postać Lucjusza rozmyła się pod wpływem uderzenia blondyna.
- Zabiję go! Zabiję! - krzyczał rozwścieczony.
Uznała, że musi go stąd zabrać. Mocno złapała go za ramię i pociągnęła w górę.

~_~_~

     Wylądowali na dywanie w jego gabinecie. Draco ciężko oddychał. Jego twarzy była zaczerwieniona, włosy potargane, a pięści wciąż zaciśnięte.
- Spokojnie
. – Hermiona ostrożnie położyła dłoń na jego ramieniu.
Spojrzał jej w oczy, po czym szybko zerwał się z miejsca. Znów nie wiedziała, jak to zrobił, ale z olbrzymią szybkością podbiegł do biurka i chwycił zamkniętą butelkę whisky. Myślała, że zaraz ją otworzy, jednak on tylko ryknął wściekle i cisnął nią prosto w wielkie okno, które rozpadło się z głośnym brzękiem.
Hermiona poniosła się z ziemi, kompletnie przerażona. Draco wpadł w prawdziwy szał i bała się, że może spróbować wyładować go na niej. Nie wiedziała, co robić. Zawołać kogoś? Uciekać?
Właśnie w tym momencie do pokoju wpadł Ivan, a tuż za nim kilku innych mężczyzn.
- Paniczu, co...
- Wynoście się! - wrzasnął na nich Draco.
- Ale okno... - odezwał się jeden z ludzi Ivana.
- Wypierdalać! Wszyscy! - Draco szybkim ruchem sięgnął po różdżkę.
Ivan i inni czym prędzej wybiegli z gabinetu, a Hermiona ruszyła tuż za nim.
- Ty zostajesz, Granger! - warknął.
Poczuła,
jak krew zamarza jej w żyłach. Pamiętała dobrze jego wściekłość wtedy, w windzie ministerstwa, gdy o mały włos jej nie udusił. To, co działo się teraz, było milion razy gorsze. Draco chyba kompletnie zwariował.
- Podejdź do mnie! – rozkazał.
Hermiona przełknęła ślinę i niepewnie ruszyła w jego kierunku. Nie miała pojęcia
, co może jej zrobić, ale nie spodziewała się niczego miłego.
Podeszła bliżej, ale nie na tyle blisko, by mógł jej dosięgnąć.
- Nie rozumiesz, co znaczy "do mnie", głupia szlamo? - zadrwił z niej.
Wzięła głębszy oddech. Draco nieco się uspokoił, ale i tak wolałaby się do niego nie zbliżać. Nie miała wyjścia. Musiała go posłuchać.
Stanęła tuż przed nim i opuściła wzrok. Nagle poczuła jego chłodne palce na swoim podbródku.
Zmusił ją, by spojrzała mu w oczy.
- Czy ona go kochała? - zapytał tak delikatnie, że zdziwiła się, jak było to w ogóle możliwe, po tych jego wrzaskach z przed ledwie chwili.
- Tak, jestem pewna, że tak – odpowiedziała, wciąż patrząc mu w oczy.
I znów to zobaczyła. W jej wyobraźni pojawiła się ta inna, doskonała twarz. Obie łączyły tylko te oczy. Chłodne, przejmujące, piękne...
Draco delikatnie skinął głową.
- Uważasz, że taka miłość jest w ogóle możliwa?
- Jaka? - Hermiona zaczęła się cicho modlić, by zabrał wreszcie palce z jej podbródka. Bardzo chciała uciec od jego spojrzenia.
Czuła jednak, że nie powinna.
- Nierealna – szepnął.
- Tak. – Tym razem nie wytrzymała i znów odwróciła wzrok.
Merlinie! Co się z nią działo?
Draco nagle
puścił i szybko podszedł do biurka.
- Chodź, Granger.
Pora poznać zakończenie.
Hermiona odetchnęła głęboko. I ona chciałaby móc j
e zobaczyć, lecz zaczynała się bać, co mogło ono im przynieść.

~_~_~

Witajcie!

Przepraszam Was za tą bardzo, bardzo długą przerwę, ale wiele sytuacji złożyło się na to, że musiała ona zaistnieć. Jeszcze raz pragnę Was zapewnić, że wszystkie moje opowiadania zostaną zakończone - wcześniej czy później, ale na pewno.
Stan aktualny:
"Prawdziwa Twarz" - dwa rozdziały do końca - przedostatni na dzień dzisiejszy w 1/3 napisany.
"Sny Wybranych" - osiem rozdziałów do końca - Dwa napisane, dwa w zarysie, cztery w planach. Publikacja rozdziału 18 jeszcze w tym miesiącu (o ile Kite Millie nie wypadnie nic pilniejszego).
"W otoczeniu wroga" - opowiadanie zaplanowane na powyżej 15 rozdziałów, na chwilę obecną mam ponad połowę rozdziału nr 2.

Dziękuję Wszystkim czytelnikom za cierpliwość i wytrwałość. Dziękuje za Wasze motywujące mnie maile (Martwiała - Tobie szczególnie). Dziękuję mojej becie Annie - za pracę nad rozdziałem pomimo powalającej choroby (Zdrówka Kochana!).
W razie pytań cały czas możecie się ze mną skontaktować: venetiia.noks@gmail.com
lub poprzez fb:
https://www.facebook.com/venetiia.noks

Pozdrawiam!

Venetiia

PS. Niestety nie wiem co się dzieje z Rogatym i jego Dramione. Jeśli ktoś z Was ma do niego kontakt i może zapytać, to będę bardzo wdzięczna.





21 komentarzy:

  1. Jej!! Jestem pierwsza!! Rozdział jak zawsze super i sama dobrze o tym wiesz. Bardzo się cieszę, że rozdziały znów będą dodawane z jakąś tam częstotliwością. Szkoda tylko, że nie wiadomo co z Rogatym. Życzę wszystkiego dobrego i czekam na kolejne z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto było czekać na Twój powrót! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie,po tak długim czasie mogłam w końcu poczytać cos dobrego. Nawet nie wiesz co to była za radość gdy zobaczyłam, że jest kolejny wpis. Myślałam, że umrę ze szczęścia. Co do rozdziału jak zwykle fenkmenalnie. Musiałam sobie trochę przypomnieć co zaszło w poprzednich rozdziałach, ale i tak uważam go za cudny 😍😍😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie,po tak długim czasie mogłam w końcu poczytać cos dobrego. Nawet nie wiesz co to była za radość gdy zobaczyłam, że jest kolejny wpis. Myślałam, że umrę ze szczęścia. Co do rozdziału jak zwykle fenkmenalnie. Musiałam sobie trochę przypomnieć co zaszło w poprzednich rozdziałach, ale i tak uważam go za cudny 😍😍😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie,po tak długim czasie mogłam w końcu poczytać cos dobrego. Nawet nie wiesz co to była za radość gdy zobaczyłam, że jest kolejny wpis. Myślałam, że umrę ze szczęścia. Co do rozdziału jak zwykle fenkmenalnie. Musiałam sobie trochę przypomnieć co zaszło w poprzednich rozdziałach, ale i tak uważam go za cudny 😍😍😘

    OdpowiedzUsuń
  6. Opłacało się tyle czekać! Rozdział jak zwykle świetny, nie mogę doczekać się zakończenia.
    Bardzo się cieszę, że już wróciłaś!
    Pozdrawiam i dużo weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze warto było czekać! :) Świetny rozdział :) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię te maile od Ciebie. Jakoś tak fajnie mi się to poprawia. A lubię poprawiać teksty, które prywatnie lubię czytać :D
    Mam tylko jedną petycję: NIECH ONI SIĘ JUŻ ZEJDĄ! :D
    Buziaki i zdrówka również!
    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mila niespodzianka! Trzymam kciuki za wszystkie opowiadania, ktore ukonczysz (bo ukonczysz!). I tak, jak powyzej- niech oni sie juz zejda! W miedzyczasie poczytam sobie dzisiaj DW.....

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj, kochana. Jak dobrze widzieć nowy rozdział. Akurat umiliłaś mi ten ponury, deszczowy dzień, kiedy to leżę chora w łóżku. Cieszę się, że wróciłaś, że cały czas o nas pamiętasz.
    Rozdział bardzo smutny, jak można tak traktować kobietę. Nie wiem, co zrobiłabym na miejscu Dracona. Dobrze, że jest przy nim Hermiona, może chociaż przy niej choć trochę się uspokoi. Bardzo dobrze, że Draco nie jest synem tego zwyrodnialca. Miejmy nadzieję, że jest jeszcze dla niego szansa. I cieszę się, że Narcyzę i Snape'a połączyło coś prawdziwego, że przynajmniej przy nim mogła być szczęśliwa. Szkoda, że oboje nie żyją.
    Kurcze, zostały tylko 2 rozdziały. Wychodzi na to, że nie będzie love story Dramione, za mało czasu, a szkoda. Miałam nadzieję, że się dla niej zmieni. No ale zobaczymy, jak to się skończy. Jestem bardzo ciekawa tego i wspomnienia.
    Mam nadzieję, że przed sesjami uda Ci się Veniku dodać kolejny rozdział. Dziękuję za ten i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę fajne czekam na next. Nie moge seie doczekać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Super jak zawsze przerwane w najciekawszym momencie :) pozdrawiam i życzę dużo weny :) czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś moją ulubioną autorką ff i było warto czekać i nadal jest bo z każdym rozdziałem wydają mi się ciekawsze twoje opowiadania i jeszcze bardziej wciągające. Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Warto było czekać tyle za następnym rozdziałem. Uwielbiam Twoje ff. Czekam na następny rozdział :). Życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Super! piszesz naprawdę świetnie !

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaa, jak się cieszę, że wróciłaś!!! Brakowało mi Ciebie :< Wcześniej na okrągło zaglądałam tu, czy na pewno czegoś nowego nie dodałaś, ale niestety wraz z rokręceniem się roku szkolnego mam aż za mało czasu :'( Życzę Ci, żeby Twoja wena nie zgasła, skoro już w choćby nawet najmniejszym stopniu się pojawiła <3 Uwielbiam Cię!!!! :D
    ~Coffee

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję, że wena dopisuje i jakoś udaje się znaleźć czas na pisanie. Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział jest gotowy i czeka w kolejce do zabetowania :)

      Usuń
  18. Witaj !
    CUDOWNE ! Tyle emocji zawartych w tym rozdziale. MIODZIO :D
    Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny i kolejny rozdział.
    W mych marzeniach to opowiadanie nie ma końca, ciągnie się niczym Moda na Sukces, byłabym w niebie ahhhh ..... :*
    Ciekawi mnie czemu Malfoy'owi zależy tak na Grenger i tym by była przy nim.
    Rozumiem, że to dla niego ciężkie i trudne chwile, ale kaman on były śmierciożerca , gardzący i niszczącym szlamy. . .
    Uwielbiam, no poprostu KOCHAM TO OPOWIADANIE. :D
    Wielki szacun Venetiia :X Twe wszystkie opowiadania to arcydzieła, poruszające, wciągające.

    Pozdrawiam i weeeeeny :D

    OdpowiedzUsuń
  19. CUUUUUUUUUUUUUUUUUDOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO

    OdpowiedzUsuń