poniedziałek, 24 października 2016

Jego Prawdziwa Twarz - rozdział pierwszy



Betowała: Addie Della Robia


_~_~_



Dedykacja: Dla Wszystkich czytelników - Zapraszam Was na nową przygodę :)


_~_~_



Przeczytała wszystko na temat zaklęcia adopcyjnego, co znalazła w swoich magicznych księgach. W najprostszy słowach można było powiedzieć, że zaklęcie to sprawiało, że niemowlę nabierało cech osoby, która nie była jego biologicznym rodzicem. Było ono bardzo złożone, a rzucano je z jednoczesnym podaniem zmodyfikowanej wersji eliksiru wielosokowego zawierającego włos osoby, która chciała, by dziecko było do niej podobne. Użycie tego czaru było niezwykle skomplikowane i trudne oraz wymagało naprawdę dużych umiejętności magicznych. Można je było rzucić tylko w pierwszych trzech dobach życia, inaczej nie działało.
Miała rację, przypominając sobie, że zaklęcie aktywowało się przez piętnaście dni. Najpierw noworodkowi zmieniały się rysy twarzy, później odcień cery, dalej włosy, a na samym końcu oczy. Wszystko to następowało stopniowo, krok po kroku. Dobrze rzucone zaklęcie miało działać przez rok, chyba że osoba, na którą je rzucono, raz w roku wypijała specjalny eliksir, który przedłużał działanie czaru o kolejne dwanaście miesięcy. Jeśli tego nie zrobiono, to człowiek, którego zaczarowano, zaczynał powoli wracać do swojego prawidłowego wyglądu. Zmiany te byłyby zwykle tak znaczące, że taki ktoś, mógłby dosłownie nie poznawać się w lustrze. To dlatego rzucanie tego zaklęcia było surowo zakazane przez Ministerstwo Magii, jednakże nikt tego nie monitorował, tak jak miało to miejsce w przypadku zaklęć niewybaczalnych.
Wyczytała, że urok ten został wymyślony w piętnastym wieku, gdy wiedza o eliksirach uzdrawiających nie była jeszcze mocno rozwinięta. W tamtych czasach obawiano się, że dama szlachetnego, magicznego rodu może umrzeć w czasie porodu. Dlatego często zmuszano do zajścia w ciąże czarownice z ubogich rodzin, po czym po przyjściu dziecka na świat od razu rzucano zaklęcie na niemowlę, tak by przypominało potomka szlacheckiego rodu. Czasem też, gdy jakaś panienka z dobrego domu zbłądziła, a rodzice mieli na tyle zasad, by nie namawiać jej na eliksir aborcyjny, zmuszano ją do szybkiego ślubu z jakimś majętnym staruszkiem, a później używano zaklęcia, tak by pan młody się nie zorientował, że będzie wychowywał obcego bękarta. Wszystko oczywiście odbywało się z zachowaniem najwyższej tajemnicy. Jaki czystokrwisty arystokrata mógłby się przyznać do tego, że nie jest dziedzicem z prawego łoża?
Co jeśli Draco Malfoy też był takim dzieckiem? Hermiona doskonale wiedziała, że szperanie w takich sprawach może przysporzyć jej naprawdę sporych problemów. Malfoyowie dbali o to, by pozostać nietykalni. Jeśli ktokolwiek odważył się powiedzieć o nich coś złego, natychmiast LMS (Lucjusz Malfoy Soldiers) lub Aurorzy oskarżali go o najgorsze przestępstwa poparte niepodważalnymi dowodami. Zwykle kończyło się to posłaniem takiego delikwenta na długie lata do Azkabanu lub, w niektórych przypadkach, podejrzanym samobójstwem. Rodziny tych ludzi też często ginęły bez śladu, a po Ministerstwie od dawna chodziły ciche plotki o zamkniętym obozie, gdzieś w odległej Walii, w którym takie osoby były przetrzymywane jako tania siła robocza.
Samo interesowanie się przeszłością Malfoyów mogło sprowadzić na nią podejrzenia o działalność opozycyjną. Gdyby ktoś to odkrył, Lucjusz najpewniej szybko zadbałby o to, aby każda osoba w magicznym świecie uznała ją za zdrajczynię i niebezpieczny element wywrotowy. Nie miałaby nawet możliwości obrony, bo Pan Minister miał zawsze rację, a jeśli jej nie miał, to patrz na punkt pierwszy. Jednak ta sprawa niezwykle ją zaintrygowała i nie byłaby sobą, gdyby tego nie sprawdziła. Co jeśli Draco L. Malfoy, który od trzech miesięcy pełnił funkcję Naczelnego Maga Wizengamotu, tak naprawdę wciąż pozostawał pod działaniem zaklęcia adopcyjnego? Nie potrafiła sobie wyobrazić, jakie konsekwencje mogła mieć taka informacja, ale wiedziała, że jeśli ktoś odkryje, że ona coś o tym wiedziała, jej życie będzie zagrożone.


_~_~_



W poniedziałkowy poranek wyszła z kominka w Ministerstwie, ciesząc się, że pomimo znacznej degradacji, Malfoy nie zakazał jej podróżować do pracy za pomocą sieci Fiuu. Dzień był ponury i chłodny, a ona tak bardzo nie znosiła deszczu. Nie rozmawiając z nikim, szybko udała się w kierunku windy. Nie miała w pracy przyjaciół, czy choćby dobrych znajomych. Ludzie bali się do niej zbliżać, doskonale wiedząc, że Lucjusz Malfoy nie darzył jej zbytnią sympatią.
Wsiadła do windy zadowolona z tego, że ta była pusta. Nim jednak drzwi zdążyły się zasunąć, zobaczyła, że zmierzał do niej nie kto inny, jak właśnie Draco Malfoy w towarzystwie swojego asystenta Marcusa Flinta i oddanego ochroniarza, który o ile wiedziała z pochodzenia był Rosjaninem.
Hermiona odetchnęła głęboko i usunęła się w kąt. Nie miała najmniejszej ochoty przebywać w ich pobliżu, ale jako że Wizengamot również znajdował się w podziemiach, była zmuszona jakoś znieść ich towarzystwo.
Dzień dobry – wyszeptała, gdy mężczyźni wsiedli do windy.
Natychmiast się stąd wynoś, Granger! – rozkazał jej wyniośle Flint.
Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. O co mu chodziło?
Ochroniarz Draco przytrzymał drzwi tak, by winda się nie zamknęła, a Marcus złapał ją za łokieć.
Pan Malfoy nie zwykł podróżować ze szlamami. Wychodź z windy, ale już! – Mężczyzna siłą wyciągnął ją na zewnątrz.
Dosyć – syknął cicho Draco, a Flint stanął jak sparaliżowany.
Panie, ja sądziłem...
Zostaw ją, Flint. Nie mam czasu na takie głupoty. Za pięć minut masz być w moim gabinecie z tymi raportami od Notta. Rozumiesz?
Marcus natychmiast puścił Hermionę i ukłonił się usłużnie, po czym od razu pobiegł w kierunku schodów.
Wsiadaj – syknął Malfoy w stronę Hermiony, a ona wciąż płonąc rumieńcem zawstydzenia, kiwnęła lekko głową w ramach podziękowania i z powrotem weszła do windy, która po chwili ruszyła.
Co ty tu jeszcze w ogóle robisz, Granger? – zapytał chłodno Draco.
Pracuję... – odpowiedziała cicho, stojąc z opuszczoną głową i patrząc na swoje buty.
– Muszę powiedzieć ojcu, by wreszcie cię wywalił. To skandal, by najbrudniejsza szlama, jaką zna magiczny świat, wciąż pozostawała pomiędzy prawdziwymi czarodziejami – burknął jakby od niechcenia.
Hermiona nie odezwała się słowem, czując, jak do jej oczu napływały łzy. Uniosła jednak głowę i spojrzała w jego stronę. Czy to naprawdę możliwe? Czy on naprawdę nie jest synem Lucjusza?
W tym samym momencie, gdy ostatnia myśl przebiegała przez jej głowę, Draco odwrócił się i spojrzał jej prosto w oczy.
Minęła ledwo sekunda, gdy teczka wypadła jej z ręki. Stała przyciśnięta do ściany windy, a jego zimna dłoń zakleszczała się boleśnie na jej szyi, sprawiając, że nie mogła złapać oddechu.
Co powiedziałaś?! – warknął, będąc tak blisko, że czuła jego oddech na swoim policzku.
Ja nie... nic... nie... – jęczała, łapiąc go za nadgarstek i próbując oderwać jego palce od swojej szyi.
Słyszałem! Usłyszałem twoją myśl! Co wiesz na ten temat, Granger?! Gadaj! – krzyczał, zaciskając dłoń tak, że naprawdę traciła oddech i robiło jej się ciemno przed oczami.
Paniczu... – Usłyszała cichy głos z wyraźnie obco brzmiącym akcentem. Przez chwilę zapomniała, że ochroniarz Malfoya wciąż był z nimi w windzie.
Draco nagle cofnął rękę, a Hermiona poczuła, jak nogi jej się ugięły i powoli osuwała się na podłogę.
Nie pokazuj mi się więcej na oczy, szlamo! – Usłyszała cichy syk, a zaraz potem drzwi się rozsunęły i Draco oraz jego towarzysz wysiedli, zostawiając ją samą.
Łzy spłynęły jej po twarzy, a oddech wciąż był urwany i płytki. Merlinie! Co ona narobiła? Co teraz? Co miała zrobić? Wiedziała jedno – na pewno nie mogła tu zostać. Pozbierała się, szybko ocierając łzy i wciskając przycisk, by dojechać windą z powrotem do atrium. Wiedziała, że Malfoy jej nie odpuści tego, co wyczytał z jej myśli i najdalej za pół godziny sługusy z LMS przyjdą ją zabrać na przesłuchanie. Musiała natychmiast dostać się do swojego mieszkania, spakować najpotrzebniejsze rzeczy, zostawić swoją różdżkę, która na pewno miała namiar, a później dostać się na mugolską stronę i uciec z kraju za pomocą standardowych środków transportu. Pozostawało jej mieć nadzieję, że Lucjusz nie kontrolował jeszcze wszystkich lotnisk w Londynie.
Do domu dotarła bez żadnych przeszkód poza zdziwioną miną ochroniarza w atrium. Spakowała ekspresowo kilka najpotrzebniejszych rzeczy do swojej specjalnie powiększonej zaklęciem torebki i ubrała się ciepło. Był, co prawda, dopiero październik, ale pogoda nie rozpieszczała Londyńczyków. Zabrała ze skrytki za szafą wszystkie swoje oszczędności, biżuterię i mugolski paszport. Nie było tego zbyt wiele, ale na początek powinno wystarczyć. Zresztą jeśli wszystko przebiegnie po jej myśli, jeszcze dziś powinna znaleźć się daleko za granicą. Z bólem serca położyła swoją różdżkę na komodzie w salonie. Nie miała wyboru, to dzięki niej mogli ją najłatwiej namierzyć. Zastanawiała się, czy zostawić jakąś wiadomość dla Ginny lub Rona, ale stwierdziła, że lepiej nie. Obawiała się, że Malfoyowie mogliby kazać przesłuchać jej przyjaciół po jej zniknięciu. Lepiej, by niczego nie musieli ukrywać. Szybko założyła wygodne buty i ciepły płaszcz, po czym niezwłocznie wyszła ze swojego mieszkania. Wciąż zastanawiała się, na które lotnisko pojechać. Luton? Stansted? Czy może najlepiej zgubić się w tłumie mugoli na Heathrow? Właśnie zamykała drzwi do mieszkania, gdy usłyszała gdzieś w końcu korytarza dziwny szelest. Odwróciła głowę w stronę źródła dźwięku, ale nikogo ani niczego nie zauważyła. Sekundę później do jej uszu dotarł cichy świst. Niemal od razu poczuła tępy ból z tyłu głowy. I nagle zapadła ciemność.


_~_~_



– Budź się, szmato!
Piekący ból policzka sprawił, że gwałtownie otworzyła oczy, jednak zaraz szybko je zamknęła, bowiem ktoś chlusnął jej w twarz wiadrem lodowatej wody.
Zakasłała i znów otworzyła oczy. Ktoś szybko do niej podszedł i znów z całej siły uderzył ją w twarz.
Dobrze, Drexel, chyba już jest przytomna. – Usłyszała głos jakiejś postaci stojącej w mroku po drugiej stronie pokoju.
Nie wiem, Kurt. Może na wszelki wypadek uderzyć ją jeszcze raz? – Zaśmiał się gardłowo mężczyzna stojący tuż obok niej.
Bij, stary, ale pamiętaj, że nie może znów stracić przytomności. Nie chcę tu spędzić całej nocy.
Ledwo skończył to mówić, a Hermiona poczuła tak sile uderzenie w prawy policzek, że głowa odskoczyła jej na bok. Dopiero teraz docierało do niej, co tak właściwie się działo. Siedziała na krześle, do którego przywiązane były jej nogi. Z tyłu, za oparciem miała związane ręce. Znajdowała się w jakimś lochu lub piwnicy bez okien, za to z okropnym zapachem zgnilizny. Czuła silny ból z tyłu głowy, a całe jej ubranie było przemoczone. Nie miała wątpliwości, co się stało. Ktoś ją porwał i zamierzał torturować, by uzyskać informację. Jeśli nic im nie powie, to będą ją dręczyć tak długo, aż umrze. Jeśli wyzna co wiedziała, zabiją ją szybko, prawdopodobnie Avadą, a jej szczątki wrzucą do jakiegoś bagna. Tak czy inaczej, to był jej koniec.
Łzy mimowolnie popłynęły jej po twarzy, gdyż doskonale wiedziała, że z tej sytuacji nie było wyjścia. Nie miała nikogo, kto mógłby przybyć ją uratować, a od swoich oprawców nie miała co oczekiwać łaski.
Mów mi tu zaraz, szlamo! – Kolejne uderzenie w twarz. – Nad czym ostatnio pracowałaś? – Mocne szarpnięcie za włosy, tak by odgięła głowę.
Hermiona zmrużyła oczy oślepiona wiszącą na suficie żarówką. W ustach czuła metaliczny posmak krwi.
Dalej, dziwko! – Jej oprawca uderzył ją w głowę, tak że rana wcześniej zadana boleśnie ją zapiekła. – Odpowiadaj na pytania!
Ostatnio pracowałam nad raportami Aurorów – wyszeptała słabo, czując, jakby jej gardło płonęło żywym ogniem.
Czego dotyczyły te raporty?! – warknął drugi mężczyzna, ten stojący w mroku.
Dotyczyły pracy Aurorów – odpowiedziała z wysiłkiem, doskonale wiedząc, że taka jej odpowiedź nie zadowoli tych zwyrodnialców.
Stojący obok niej mężczyzna zacisnął dłoń w pięść i uderzył ją z taką siłą, że przewróciła się razem z krzesłem. Ból wybuchł niczym fajerwerk. Poczuła na twarzy lepką ciecz, a jej lewe oko prawie od razu spuchnęło, uniemożliwiając jej widzenie.
Podnieś ją, Drexel – rozkazał drugi mężczyzna, a gdy tylko to się stało, znów oblano ją dużą ilością zimnej wody.
Może lepiej użyjmy czarów? Ta mała nie jest wcale takim mięczakiem, jak inne szlamy. Podobno kiedyś walczyła oko w oko ze Śmierciożercami. Myślę, że stare dobre Crucio, klątwa tnąca i zaklęcie łamiące na pewno dają dobry efekt.
Sam nie wiem, może lepiej zapytam Ivana? Zostań z nią, tylko pamiętaj, że na razie nie możemy jej zgwałcić. Taki rozkaz – burknął Kurt, wychodząc z lochu.
Rozkaz... – parsknął śmiechem mężczyzna nazywany Drexelem. – Przecież mnie nie zabiją za odrobinę zabawy z brudną szlamą. – Znów się zaśmiał, po czym wyjął z kieszeni mały, składany scyzoryk. Uśmiechnął się lubieżnie i zaczął się do niej zbliżać. Hermiona wiedziała, co to oznaczało. Przez chwilę zastanawiała się, czy był jakiś sens w tym, że zacznie krzyczeć. Przecież i tak nikt nie mógł jej pomóc...


_~_~_


Nalał do kieliszka czerwonego wina i rozsiadł się wygodnie w swoim ulubionym fotelu. Cały salon tonął w półmroku, a jedynymi źródłami światła były jedna, niewielka lampka i ogień w kominku, przed którym siedział.
Ciche stukanie do drzwi wyrwało go z zadumy.
Wejść – mruknął od niechcenia.
Paniczu, Drexel i Kurt donoszą, że szlama na razie nic nie powiedziała. Pytają, czy zamiast ją bić, mogą użyć na niej jakiś zaklęć.
Draco skrzywił się lekko pod nosem, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech. Granger zawsze była waleczna, mógł się spodziewać, że nie pójdzie im z nią tak łatwo.
Powiedz tym śmierdzącym leniom, że mają mi dostarczyć informacji. Nie obchodzi mnie jak, ale mają wyciągnąć z niej co oznaczało to, co pomyślała o mnie w windzie. Koniec tematu.
Tak jest, paniczu. – Mężczyzna ukłonił się i złapał za klamkę, by wyjść z pokoju.
Ivanie? – Draco patrzył w płonący w kominku ogień.
Słucham, paniczu?
Czy Astoria wie, kto jest dziś gościem w naszym lochu?
Ivan natychmiast wyprostował się jak struna.
Nie wiem, paniczu, nie widziałem jej dzisiaj...
– Dobrze. Przekaż skrzatom, że kolację zjemy w dużej jadalni. To wszystko.
Tak jest. – Ivan wyszedł z salonu, a Draco opróżnił swój kieliszek, po czym od razu ponownie napełnił go winem.         
Zacznij wreszcie mówić, Granger – warknął pod nosem. – Tak będzie lepiej... dla wszystkich.

_~_~_

CDN... (Jak wrócę ze szpitala :))

39 komentarzy:

  1. Pierwszy w pierwszym rozdziale pierwszej twarzy xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu Cię uspokoję... To jeszcze nie jest najdrastyczniejszy rozdział :)
      PS. Fajnie, że jesteś :)

      Usuń
    2. No cóż... Mam nadzieję że Hermiona nie zacznie tak szybko mówić ^^ cudowny klimat, świetnie się zapowiada <3 tak myślałem nawet co by to było gdyby Hermiona była spokrewniona z Draco ^^ niby niemożliwe ale zobaczymy ^^ czekam i życzę weny RR

      Usuń
    3. Zawsze jestem ja tu czekam na każde słowo każdego dnia ^^ cieszę się że nie najdrastyczniejszy ^^ bo to nowy krok (tak myślę) i serio bardzo mi się podoba ten krok xd chce widzieć jak biegasz w ten sposób! Xd

      Usuń
  2. wo wo wow! :O zaklęcie adopcyjne? Malfoy pod jego wpływem?! :O Ojacieżpierdziele... Zapowiada się kolejne Dramione nie z tej ziemi! ♥
    Czekam z niecierpliwią na kolejne notki! ^_^

    Zdrowiej Venik :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ...
    ...
    Nie wiem, co napisać. Wow. Ten rodział jest cudowny! Znaczy straszny i okropny (przynajmniej dla Hermiony), ale ogólnie to wspaniały!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No nieźle nieźle :) Malfoy adoptowany? No nie wierzę, tego jeszcze nie było. Zdrówka życzę i weny oczywiście:)
    Czekam na next, PF <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedyne co jestem w stanie napisać to ogromne WOW. Spodobał mi się klimat, trochę w stylu "Gdy jesteśmy sami", ale też nie do końca. Motyw z adopcją Dracona baaaardzo mi się spodobał - jest niepowtarzalny tak jak wszystkie Twoje opowiadania! Może Dracon już coś podejrzewał i chce się dowiedzieć czy to prawda od Hermiony? Bo wydaje mi się, że gdyby wiedział o tym to od razu jego tatuś by się zajął całą sprawą.
    Czekam z niecierpliwością na Twoje wyjście ze szpitala, oby wszystko było w porządku i szybko tu do nas wracaj :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie się zapowiada z niecierpliwością na następne twoje publikacje.Przy okazji mam pytanie ile ok.rozdziałów bd liczyło to opowiadanie?
    Zdrowiej
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie mam w planach ok. 7, ale kto wie, jak potoczy się akcja. Zwykle piszę więcej niż zakładam, ale zobaczymy :)

      Usuń
  7. Zapowiada się bardzo ciekawie, niesamowity klimat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Corz ciekawsze opowiadanie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Trzymaj się😃

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne, bardzo ciekawe, chce się więcej:) czekam na dalsze części :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Długo czekałam na coś z mrocznym, ciężkim klimatem. Ostatnio wszystko,co przeczytałam pogodne, czy przesłodzone, w ogóle nie w moim stylu. Nie mam pojęcia, jak dziękować za posiłek dla mojej sadystycznej natury.
    Pozdrawiam,
    Lilith 💜

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaskoczyłaś mnie, Venetiio. Jedyne, co ciśnie mi się na usta to: WOW!
    Uprzedzałaś, że będzie mrocznie, ale nie spodziewałam się, że AŻ TAK mrocznie. Ministestwo powojenne w tym opowiadaniu jest przerażające, a sposób, w jaki Hermiona została złapana... cóż, trochę nierozsądne z jej strony, chociaż przecież nie miała możliwości tego przewidzieć. Trzeba było uciekać do mugoli.
    Venetiio, nie rób jej krzywdy rękami tego zwyrodnialca! Hermiona nie zasłużyła sobie na taki los i mimo że to opowiadanie nie jest "sweet", niech nie stanie jej się taka wielka krzywda!

    Czy Harry pojawi się w tym opowiadaniu? Albo Weasleyowie? Albo którakolwiek z postaci pobocznych HP?

    Liczę na to, że będzie więcej rozdziałów niż siedem i jednak nie wszyscy na końcu umrą. Są różne rodzaje "happy endów", jak pewnie wiesz :)

    (Czy Draco wziął już ślub z Astorią?)

    Czekam (trochę zaniepokojona) niecierpliwie na następną część i życzę Ci dużo zdrowia!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, w opowiadaniu nie będzie postaci pobocznych - są jakby wykluczeni z życia Hermiony. Druga część będzie nie mniej mroczna od pierwszej, ale to i tak jeszcze nie wszystko, co chcę pokazać :) Mam nadzieję, że gdzieś pod koniec miesiąca ukaże się druga część i zaspokoi ona chociaż po części waszą ciekawość :)

      Usuń
  12. Super opowiadanie czekam na więcej życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Veniku jedno pytanko jeszcze mam: Czy nabyłaś już najnowszą częsc czyli Harry Potter i Przeklęte dziecko? Tak z ciekawości pytam :)
    PF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeglądałam po angielsku, ale na razie nie zdobyła mojego zainteresowania. Nie jestem specjalną fanką historii o młodym pokoleniu, więc jeśli książkę kupię, to bardziej po to, by pasowała mi do biblioteczki, niż z powodu ciekawości :)
      Może ktoś z Was przeczytał? Chętnie poznam jakąś konkretną recenzję :)

      Usuń
  14. A przeczytałam! :) Jest to właściwie scenariusz sztuki teatralnej. Muszę przyznać że pomimo tego że jest strasznie chaotyczna to mi przypadła do gustu i przeczytałam całą w jakąś godzinkę bo byłam bardzo ciekawa dalszej przygody :) niestety jest to tylko scenariusz więc nie można spodziewać się tu epitetow i starannych opisów ale fabuła chodź lekko jebnięta przez swój chaos bardzo ciekawa :)
    Uff rozpisałam się :)
    PF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No skoro polecasz, to chyba się skuszę :)

      Usuń
    2. Ja też czytałam i też mi przypadło do gustu, także polecam :)
      jestem ciekawa jak to było przedstawione w teatrze :)

      Usuń
    3. P.S.
      Bardzo profesjonalna recenzja XD

      Usuń
    4. haha jestem w trakcie pisania bardzo profesjonalnej pracy, bo jutro muszę iść do promotora - jak widać mój mózg już nie pracuje, ale już się postaram poprawić!
      Początkowo byłam bardzo sceptycznie nastawiona do książki, brat mi ją kupił w sobotę i tak leżała i spoglądała na mnie aż do środy, kiedy stwierdziłam, że no po prostu nie dam rady i muszę ją przeczytać. Bałam się, że bardzo się na niej zawiodę, jednak nie było tak źle i nawet z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej byłam ciekawa rozwiązania. Fabuła mnie lekko zaskoczyła, o ile można tak powiedzieć. Nawet wzruszyłam się w pewnych momentach! Bardzo szybko się czyta.
      Jedyne, co mnie ciekawi, czy będą chcieli zrobić z tego film lub czy dalej będą powstawać książki o młodym pokoleniu.
      Teraz chyba lepiej to wypadło :D

      Usuń
    5. Zdecydowanie - dziękuję Ci panda i oczywiście PF również :)

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę przyznać, że to opowiadanie na mega mnie zaintrygowało! Czekam nw więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Osz ty... Zaczyna się naprawdę mocno. Mam tylko nadzieję, że nie wyrządzą jej dużej krzywdy. Ona nawet nie dowiedziała się zbyt wiele. Niech już lepiej powie, co wie. Szczerze mówiąc bardziej wydawało mi się, że Draco nic nie wie o tym zaklęciu. No ale pożyjemy, zobaczymy. Patrząc, że ma być tylko 7 rozdziałów, coś nie wróżę dobrego zakończenia. Ale liczę, że zaskoczysz nas pozytywnie jak zwykle :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniałe... Chociaż czego mogłam się spodziewać? Niczego innego jak świetnego dramione w Twoim nietuzinkowym wydaniu. Nie ukrywam, że czytając przypominam sobie czasy "Gdy jesteśmy sami", co oczywiście na plus, bo kocham wszystkie Twoje opowiadania, które są dla mnie bardzo sentymentalne.
    Zdrowiej kochana, to najważniejsze. Czekam na kolejny rozdział!

    Pozdrawiam!
    Nilkrokusy
    http://zapach-po-tobie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Czemu jesteś w szpitalu?
    Ps nie mogę się doczekać następnej części!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie jestem :) Następna część jest na etapie powstawania, mam nadzieję, że będzie gdzieś w przyszłym tygodniu :)

      Usuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. O cholercia. Biedna Hermiona, nie zasłużyła na to. Ale jak sama napisałaś, gdzieś wyżej to wcale nie był najdrastyczniejszy rozdział...
    Czyli Draco nie wie, że najprawdopodobniej nie jest synem Lucjusza? Ale to nie lepiej i szybciej by było, gdyby spytał sam? Chociaż teraz pewnie myśli, że ubrudzi się szlamem...
    Niecierpliwie czekam na dalsze części, chciałabym wiedzieć co z Hermioną.
    Pozdrawiam,
    Kitty
    Ps jeśli zastanawiasz się, dlaczego tyle razy usuwałam ten komentarz, to dlatego, że pisze z telefonu i narobiłam błędów :)

    OdpowiedzUsuń
  23. No powiem laska, że potrafisz zaskoczyć. Oczywiście pozytywnie rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam taki klimat. Mroczne. Tajemnicze. Brutalne?
    Jak dobrze, że nie tylko mnie się podobają takie klimaty <3
    Dopracowane na każdym kroku. Cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię takie mroczne i brutalne opowiadania. Wychodzi na to, że Hermiona miała rację, że Draco nie jest synem Lucjusza 🤔 . Pytanie w takim razie kogo? 😄

    OdpowiedzUsuń