środa, 4 listopada 2015

Gdy jesteśmy sami... - Epilog cz.I - „Gdy jesteśmy sami...”

      Świat się dziś nie skończył. I choć czas płynie dalej, to coś we mnie bezpowrotnie umarło. Pogoda jakby kpiła sobie z mojego pogruchotanego serca. Słońce świeciło mocno, dodatkowo rażąc oczy. Kilka osób szlochało cicho, innym bezgłośnie leciały łzy, a ja nie potrafiłam uronić ani jednej. Wszystko to było we mnie. Ta część duszy, której nigdy już nie odzyskam...

Pokochałam Śmierciożercę. Oddałam mu swe serce. Dziś przyszło mi go żegnać... Ironia losu.

Kiedy to się stało? Sama nie potrafię tego powiedzieć. Przecież na początku tak bardzo się go bałam. Mój cały świat w jednej chwili znalazł się w jego rękach. Rozpacz i strach.
Krok po kroku, dzień po dniu – dziękowałam za każdy kolejny, w którym przyszło mi przeżyć i iść dalej w przyszłość – dla mojej rodziny, dla moich przyjaciół. Chciałam żyć. Chciałam choć tyle, albo aż tyle.
Nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy dokładnie odkryłam, że on nie jest taki jak inni. Pod maską zła i okrucieństwa skrywał się naprawdę dobry i trochę zagubiony człowiek.Skazani na swoje towarzystwo. Tylko we dwoje. Dzień po dniu tuż obok. Byliśmy sami...
I pewnego dnia, zupełnie bez zapowiedzi niczym tęcza na niebie tuż po intensywnym deszczu, to się pojawiło.
Uczucie.
Początkowo je ignorowałam, starając się myśleć tylko o tym, by przetrwać. Szybko jednak zrozumiałam, że tego nie sposób pomylić. To było to, o czym tak wiele razy opowiadał mi mój tata. Uczucie silniejsze niż wszystkie inne.
Miłość.
Pokochałam Śmierciożercę. Mojego wroga. Mordercę.
Był panem i władcą mego życia. A ja na dodatek oddałam mu swoje serce.
I szybko przekonałam się, że i on przygotował mi swoje. Zagubione i porozbijane, ale szczere i kochające. Tylko moje. Tylko dla mnie.

Był moim obrońcą. Stróżem, gotowym oddać za mnie życie. Był największą przygodą i największą niespodzianką. Był moim życiem...
A teraz już go nie ma.
Mahoniowa trumna lśniła w ostrym słońcu. Czarne, ozdobne szaty. Zastygła w spokoju twarz. Czerwona róża w mojej dłoni.
Dziś przyjdzie mi pożegnać sens mojego życia. Przejść przez coś,, czego nie sposób opisać.
I, mimo rozdzierającego smutku i bólu, dominowało we mnie jeszcze jedno uczucie. Duma. Pokochałam dobrego człowieka. Mężczyznę, który ponad wszystko w swym życiu cenił sobie honor i przyjaźń. Dotrzymał danego słowa. Przysięgał walczyć i chronić. I słowa dotrzymał...

Pokochałam Śmierciożercę, któremu oddałam mój barwy świat. Na zawsze.

Rozejrzałam się dookoła, niezdolna dłużej przyglądać się tej spokojnej, jakby pogrążonej we śnie twarzy. Bo mój ukochany nie spał, choć bardzo bym chciała, by to wszystko okazało się tylko koszmarnym snem.
Neville Longbottom dzielnie trwał u mego boku, jak na dobrego przyjaciela przystało. On też obiecał mnie chronić i wiedziałam, że przysięgi tej dotrzyma. W pierwszym rzędzie zebranych, stał dyrektor Dumbledore. Mimo smutku w jego wzroku wiedziałam, że i on czuje dumę. Tak. Obydwoje żegnaliśmy dziś najdzielniejszego człowieka, jakiego przyszło nam znać. Dalej stała Molly Weasley i jej rodzina. Wszyscy przyszli tu mimo tego, że wciąż przeżywali własną tragedię. Wczorajszy pogrzeb Ginny Weasley był strasznym przeżyciem, a ból Harry'ego mógł chyba tylko równać się z tym, co ja teraz czułam. Utracić miłość życia, to jak bezpowrotnie utracić części własnej duszy.
Jednak Harry też tu dziś był. Stał z rękami w kieszeni i z smutno opuszczoną głową. Doceniałam jednak to, że mimo wszystko przyszedł tu, by oddać hołd byłemu Śmierciożercy. Okazał się naprawdę wspaniałym przyjacielem.
Severus Snape wyglądał jak zwykle ponuro, ale ja wiedziałam, że i on dziś cierpi. Ta strata nie dotknęła tylko mnie... nie tylko dla mnie był on kimś ważnym.

⚡⚡⚡

Słońce świeciło wysoko na niebie, a na twarzy Hermiony Granger lśniły kryształowe łzy.
Patrzyłam jak stoi przygnębiona i zapłakana. I ona przeżywała to na swój własny sposób. Czy właśnie wyobrażała sobie siebie na moim miejscu? Oby nie. Nie zasługiwała na takie cierpienie. Tuż obok niej stał jak zwykle blady Draco Malfoy. W czarnym płaszczu i z sinymi, podkrążonymi oczami, i on wyglądał bardzo ponuro. Otaczał ramieniem swą ukochaną, próbując okazać jej wsparcie, choć wiedziałam, że sam go bardzo teraz potrzebował. Stracił towarzysza, przyjaciela. I pewnie jeszcze czuł się winny.
To nie była jego wina. On również był dobrym człowiekiem. A to, co się stało, było decyzją Grega. Sama słyszałam, jak przysięgał Malfoyowi dozgonną wdzięczność, jeśli uratuje mnie i nasze maleństwo. Draco obietnicy tej dotrzymał, a mój kochany dotrzymał swojej. Mimo, że osierocił tę maleńką kruszynę, która rosła pod moim sercem, nieświadoma tego, że jest dzieckiem najlepszego człowieka, jakiego znałam.

⚡⚡⚡

Dwóch mężczyzn uniosło wieko trumny i na zawsze odebrało mi możliwość patrzenia na mężczyznę mojego życia. Dobrego człowieka, który uratował przyjaciela, przyjmując na siebie zaklęcie śmierci. Oddał swoje życie za to, by Draco i Hermiona mogli być teraz razem, szczęśliwi. I powinni to uszanować. Powinni cieszyć się swoim szczęściem, po kres wspólnych dni.
Neville delikatnie otoczył mnie ramieniem. Wiedziałam, że Greg prosił go, by o mnie dbał. I wiedziałam, że będzie. Mój nienarodzony syn stracił dziś ojca, ale nigdy nie będzie sam. Będzie miał mnie i moich przyjaciół. A my opowiemy mu o tym, jak dzielnym człowiekiem był jego ojciec, Gregory Goyle.

Pokochałam Śmierciożercę, który okazał się być dobrym człowiekiem...

⚡⚡⚡

– Chyba pora wracać do domu - wyszeptała Hermiona, patrząc na pomnik z szarego granitu , który właśnie pojawił się na błoniach Hogwartu. Goyle został pochowany ze wszystkimi honorami, tak. jak piętnastu innych członków Zakonu, którzy polegli w Wielkiej Walce.
– Masz rację. Chodźmy – zgodził się Draco, łapiąc ją za dłoń i wolnym krokiem ruszając w stronę bramy.
– Musimy jeszcze odstawić mamę do Białego Feniksa, wiesz, że sama nie potrafi...
– Snape się tym zajmie – Draco wskazał Hermionie profesora i jej matkę, którzy szli kilka metrów przed nimi.
– Chyba powinnam też jeszcze chwilę porozmawiać z Luną.
– Teraz są z nią Weasleyowie i Longbottom. Pomogą jej. A wieczorem razem wybierzemy się do Feniksa z wizytą.
– Dobrze, teraz marzę o tym, by znaleźć się w domu.
– Ja też – przyznał blondyn, po czym odwrócił ją do siebie i razem aportował ich do Perłowego Dworku. Ich wspólnego domu.

⚡⚡⚡

Hermiona zmywała talerze, które zostały jeszcze po śniadaniu. Robiła to mugolskim sposobem, mając nadzieję, że ta zwyczajna domowa czynność choć na trochę odsunie jej myśli od tych tragicznych wydarzeń, w których uczestniczyła. Pogrzeb Goyle'a, był naprawdę wstrząsającym przeżyciem, zważywszy na to, że oddał on swe życie w imię przyjaźni z jej ukochanym. Wiedziała, że Draco bardzo to przeżywa, ale była również pewna, że tylko czas pozwoli mu odzyskać spokój i pogodzić się z tym wszystkim. Odetchnęła głęboko i spojrzała na wiszący na bocznej ścianie zegar. Jeszcze dwie godziny do egzekucji... To właśnie dziś Daniel Lestrange zostanie pocałowany przez dementora. Morderca Grega odpowie za to, co zrobił. On i kilku innych morderców, w tym, znienawidzony przez nią, Wiktor Krum.
To wszystko było takie straszne... Voldemort zniszczył życie wielu ludzi. Dobrze, że sam gnił teraz gdzieś w bezimiennym grobie. Nie zwróci im to Lavender, Ginny czy Grega, ale przynajmniej sprawiedliwości stanie się zadość. Spojrzała za okno na wesoło biegającego po padoku Erydana. Jeszcze chwilę wcześniej widziała Draco stojącego przy ogrodzeniu. Gdzie był teraz? Odpowiedź przyszła bardzo szybko, gdy ukochany niespodziewanie oplótł ją od tyłu swoimi ramionami i z rozkoszą zanurzył nos w jej pachnących konwaliami włosach.
– Myślałam, że będziesz jeździł konno.
– Nie mam ochoty – westchnął zrezygnowany .
Hermiona szybko zdjęła gumowe rękawiczki i odwróciła się twarzą do niego.
– Nie dręcz się tym, proszę... - wyszeptała, delikatnie gładząc jego policzek.
– Hermiona, to nie tak, że ja żałuję, że Gregory mnie osłonił. Po prostu...
– Wiem, nie musisz nic mówić...
Blondyn spojrzał jej w oczy i lekko skinął głową, po czym pochylił się i pocałował ją z całą siłą swoich uczuć.
Całowali się kilka chwil, próbując w ten sposób przekazać sobie obietnicę tego, że pomimo tragedii, jaką przyszło im przeżyć, jeszcze kiedyś będą w pełni szczęśliwi.
– Pójdziesz dziś ze mną do Feniksa? - zapytała, gdy wreszcie oderwali się do siebie.
– Muszę. Dumbledore chce, byśmy wspólnie zadecydowali, gdzie ukryjemy teraz Kamień Virtutes. No i pozostała jeszcze sprawa Umbra Walpurgis. Kilka osób sugeruje, żeby zrównać twierdzę z ziemią.
– Dobrze, że udało wam się uwolnić wszystkie niewolnice. Biedne dziewczyny wreszcie odzyskały swoje życie.
– Nie wszystkie. Parvati Patil posiedzi kilka lat w Azkabanie.
– I dobrze jej tak! - burknęła Hermiona.
– Większość żon i córek Śmierciożerców też dostało wyroki. Nowe ministerstwo się nie patyczkuje...
– Żałujesz Messaliny? - zakpiła.
– Przestań, bo jeszcze pomyśle, że jesteś zazdrosna.
– Może trochę jestem – mruknęła, przytulając się do niego z uczuciem.
– Dobrze wiesz, że nie masz o co. Jesteś tylko ty... i zawsze będziesz – wymruczał, ponownie skradając jej pocałunek.
– Napijmy się jeszcze kawy i zbierajmy się powoli do Białego Feniksa – zaproponowała.
– Szkoda, że musimy tam iść. Wolę, jak wieczór spędzamy w domu – narzekał.
– Ja też, ale dziś nie mamy wyboru. Zresztą, pewnie jeszcze nie jeden wieczór przesiedzimy
w domu – uśmiechnęła się do niego, po czym odwróciła się w stronę ekspresu do kawy.
Draco mocno wtulił się w jej plecy i znów zanurzył nos w jej pięknych, brązowych lokach.
– Mam nadzieję, że tak będzie. Bo tak naprawdę to najbardziej uwielbiam właśnie te chwile, Gdy Jesteśmy Sami...- wyszeptał.

11 komentarzy:

  1. Jeju, aż się popłakałam ....:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam powstrzymać łez :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. To bylo okrutne!!!! Ale ciesze sie ze Draco zyje.... choc tak mi zal Luny

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne... Ale czemu Goyle musiał umrzeć?! Boże, tak bardzo żal mi Luny i jej synka... :( <3
    Garielka

    OdpowiedzUsuń
  5. To najlepsze Dramione, jakie czytałam, a uwierz mi - czytałam wiele. Płakałam jak głupia tyle razy, że wstyd się przyznać. CUDOWNE! Tej historii nie powstydziłaby się sama pani Rowling. Kocham tę opowieść i na pewno do niej wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże tak się popłakałam, chociaż od razu wiedziałam że chodzi o Grega. Jest to kolejne piękne Dramione

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem że to nie ostatni rozdział, ale mimo tego muszę napisać coś podsumowującego 😁
    Pochłonęłam to opowiadanie w jeden dzień. W momencie w którym zaczęłam, wiedziałam że nie mogę przerwać, a zdanie "jeszcze tylko jeden rozdział" to czyste kłamstwo 😅
    Po raz pierwszy od dawna popłakałam się czytając jakieś opowiadanie. Odwaliłaś kawał niezłej roboty i cieszę się, że po latach przypomniałam sobie o tym blogu. Na pewno jeszcze kiedyś tu wrócę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wrócilam tu po raz czwarty <3 Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam jak czytałam po raz pierwszy to opowiadanie i w głowie tylko kołatały mi myśle "Oby to nie był Draco" NA szczęście się nim nie okazał, choć żałuję Goyla to jednak nie potrafię sę nie cieszyć, że Draco przeżył... Wolałabym oczywiście by nikt nie umierał, ale bez dram nie ma emocji, a bez emocji nie ma uzależnienia, a ja zdecydowanie jestem uzależniona od Twoich opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsza myśl jak epilog się czyta że to Hermiona mówi ...już czytam któryś raz z rzędu

    OdpowiedzUsuń