piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział trzydziesty czwarty

Rozdział Trzydziesty Czwarty

Istnieje przesąd, że po czterech sekundach cisza staje się niezręczna... I chyba tym razem tak właśnie było. Cała sala w napięciu wpatrywała się w Ginny. Uśmiechy jej rodziców z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej wymuszone, a miny jej braci coraz bardziej niepewne. Zgromadzeni w Wielkiej Sali powoli zaczęli zdradzać oznaki zniecierpliwienia. Dlaczego panna Weasley jeszcze nie odpowiedziała Wybrańcowi, który w tak uroczysty sposób postanowił jej się oświadczyć przy całej szkole? I na co ona tak właściwie czeka?
Ginny? – szepnęła nerwowo jej matka. Ruda wpatrywała się w Pottera
z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Hermiona zwróciła swoją uwagę na Diabła, który wyglądał jakby ledwo hamował się przed wybuchnięciem krzykiem. Draco i Pansy, siedzący po jego obu stronach, patrzyli na niego z lekkim niepokojem, bowiem doskonale wiedzieli, co zaraz może się stać...
Ja... nie... nie wiem – wyjąkała wreszcie Gin. Kilka osób wyraziło swoje szczere zdziwienie taką odpowiedzią, ale uśmiechnięty dyrektor postanowił znów zabrać głos.
Panna Weasley jest pewnie zaskoczona tak nieoczekiwanymi oświadczynami, dajmy jej więc chwilę na zastanowienie. Harry, zabierz ją proszę do sali obok, porozmawiajcie na spokojnie, a was, moi drodzy, zapraszam na kolację. - Od razu rozległ się gwar rozgadanych uczniów. Każdy chciał skomentować to, co właśnie się wydarzyło. Hermiona zauważyła, jak Harry prowadzi Ginny do bocznej sali, a cała jej rodzina rusza tuż za nimi, ignorując sugestię dyrektora o odrobinę prywatności dla nich... Wszyscy powoli zasiadali na swoich miejscach, tylko jedna osoba najwidoczniej nie miała ochoty na kolację... Blaise wstał od stołu i skierował się do wyjścia. Smok, nie zwlekając ani chwili, ruszył zaraz za nim. Hermiona również postanowiła wyjść z Wielkiej Sali. W drzwiach spotkała się
z Draconem.
Pewnie idzie do dormitorium, lepiej, żeby nie był teraz sam. Ty poczekaj na Wiewiórkę
i jeśli będzie chciała się z nim zobaczyć, to wiesz, gdzie nas znaleźć... Ten Potter kompletnie skretyniał – rzucił do niej szybko, po czym ruszył za przyjacielem.
Ale się porobiło – mruknęła Herm pod nosem, wracając do środka. Wszyscy zasiedli już przy porozstawianych stołach, na których pojawiły się już potrawy. Spostrzegła, że przy stole nauczycielskim są już Bill z żoną i Percy, a Ron siedzi z grupką Gryfonów z ich roku. Jednak Harry'ego, Ginny, a także jej rodziców i dyrektora nigdzie nie było... Hermiona właśnie się zastanawiała, gdzie powinna usiąść, gdy drzwi bocznej sali otworzyły się
i wybiegła z nich Ginny. Była wyraźnie wściekła, jej włosy były rozczochrane, a rumieńce złości paliły jej policzki. Zanim Hermiona zdążyła się zorientować, Ruda podeszła do niej
i złapała ją za rękę, po czym praktycznie wyciągnęła z Wielkiej Sali.
Ginny... Co...? – chciała zapytać Miona.
Nienawidzę ich! Myślą, że nadal mam pięć lat czy co? Honor rodziny! Pieprzę taką rodzinę! – krzyczała Ruda.
Spokojnie, powoli – prosiła brązowowłosa.
Nie będę spokojna! Gdzie Zabini? Chcą żebym wyszła za mąż? Już ja im zaraz przedstawię narzeczonego!
Wrócił do siebie...
Idziemy! – zarządziła Gin, po czym bezceremonialnie pociągnęła Hermionę za sobą
w stronę lochów.

***

Emocje nie opadły z Ginny aż do kamiennej ściany. Obie dziewczyny, idąc tam, nawet nie pomyślały o tym, że przecież nie znają hasła do pokoju wspólnego Ślizgonów...
Kurde! Wszystko przeciwko mnie! Co za przeklęty dzień! – wściekała się Ruda.
Spokojnie. Wyślę patronusa do Draco – zaproponowała Hermiona, wyjmując różdżkę
i szepcząc zaklęcie. Ginny niecierpliwie stukała obcasami, krążąc w tę i z powrotem po korytarzu. Wreszcie po kilku minutach kamienna ściana rozsunęła się i stanął przed nimi Smok.
Jest w dormitorium – rzucił do Gin, która nie czekając na nic więcej, pobiegła w tamtą stronę. Hermiona spojrzała na blondyna, który miał dość kwaśną minę.
Jest wściekły – powiedział jej, gdy weszli do salonu i usiedli na zielonej kanapie przed kominkiem. Pokój Ślizgonów był pusty, gdyż wszyscy byli jeszcze na kolacji.
Wiesz, co zrobi? – zapytała niepewnie Herm. Draco przecząco pokręcił głową, ale wyglądał na szczerze zmartwionego.
Nie mógł uwierzyć, że nie odmówiła... – szepnął po chwili.
Za duża presja, cała rodzina, cała szkoła... Harry sprytnie to wymyślił – próbowała usprawiedliwić przyjaciółkę.
Mimo to powinna powiedzieć nie, przecież go nie kocha – westchnął Smok. Nagle usłyszeli głośny trzask gdzieś na górze. Nie minęło dziesięć sekund, a Ginny niczym burza przebiegła przez Pokój Wspólny, nawet nie zwracając na nich uwagi.
Cholera... Nie wygląda to dobrze – mruknął Draco.
Masz rację, lepiej za nią pójdę – postanowiła Miona. Ślizgon odprowadził ją do kamiennego przejścia.
Nie tak sobie wyobrażałem ten wieczór – powiedział cicho, jakby mówi sam do siebie.
Ja też nie – przyznała Hermiona, uśmiechając się do niego lekko. Równocześnie, jakby robili to miliony razy, pochylili się do siebie i pocałowali się krótko. Gryfonka ponownie uśmiechnęła się do blondyna, po czym szybko pobiegła za Rudą.

***

Draco wrócił do dormitorium. Jego kumpel siedział na podłodze przy kanapie,
a w dłoni trzymał butelkę ognistej.
To koniec – odezwał się Zabini, widząc, jak Malfoy patrzy na niego z oczekiwaniem.
Nie gadaj głupot, stary! Nie możecie się rozstać! Ledwo się zeszliście! – zdenerwował się arystokrata.
Ona powiedziała mu, że nie wie, czy chce zostać jego żoną! Rozumiesz? Powiedziała, że nie wie! – wściekł się Blaise, wstając z ziemi i rzucając butelką. Whisky rozlała się po srebrnozielonym dywanie.
A dziwisz się jej? Cała szkoła na nią patrzyła. Dyro, jej starzy, jej żałośni bracia. Co miała zrobić? Nie widzisz tej presji, jaką na niej wywarto? – Draco próbował przekonać kumpla.
Jak się kogoś nie kocha, to nie mówi mu się, że się nie wie, czy się go chce poślubić! Po prostu mówi się nie! – krzyknął Zabini.
Nie wierzę, że przez taką głupotę z nią zerwiesz. Odbiło ci?! Przecież ty ją kochasz!
Najwidoczniej ona nie kocha mnie, skoro tak mu odpowiedziała...
Bredzisz, Diable! Oboje wiemy, że ona też cię kocha! Będziesz skończonym idiotą, jeśli teraz każesz jej odejść. Sama do ciebie przyszła, chciała wyjaśnić... Lepiej idź i ją przeproś za swoje zachowanie i pogadaj z nią wreszcie, bo założę się, że nie dałeś jej dojść do słowa, jak tu przed chwilą była – doradził mu Draco.
Kurwa! Nie cierpię, jak masz rację – zezłościł się Diabeł. Malfoy uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że Zab właśnie rozważa to, co mu powiedział i był pewien, że podejmie słuszną decyzję.

***

Nienawidzę cię, Potter! Gdybym mógł, to wyrwałbym ci wątrobę i wepchnął ją do twojego gardła, popaprańcu – mruczał pod nosem, wychodząc z lochów. Wkurzało go to, że Wybraniec znów był o krok przed nim, wkurzało go, że nie przewidział, że ten palant coś kombinuje... Przecież za łatwo im odpuścił. To na kilometr pachniało podstępem, ale żeby takie coś... I na sam koniec wkurzało go to, że Smok miał rację. Naskoczył na Ginny jak nienormalny, gdy przyszła mu wytłumaczyć, dlaczego odpowiedziała tak, a nie inaczej...
I faktycznie nie dał jej dojść do słowa. Przez to miał teraz straszne wyrzuty, bo ona się rozpłakała. To jego zachowanie spowodowało jej łzy... To, co dziś przeżyła, na pewno nie było dla niej łatwe, a on, zamiast jej pomóc i ją wesprzeć, zachował się jak rozpieszczony dzieciak...
Szedł tak i rozmyślał, gdy nagle na jego drodze pojawiły się trzy postacie... Bill, George i Percy Weasley – Ruda drużyna braci Gryfonów.
Dobrze, że cię spotykamy Zabini. Chcieliśmy z tobą zamienić słówko – odezwał się Percy swoim wyniosłym tonem.
Wybaczcie, że nie podskoczę z radości na to spotkanie, coś boli mnie noga – odpowiedział z szyderczym uśmieszkiem.
Zaraz będzie ci mniej do śmiechu! – burknął nieuprzejmie George.
Doskonała riposta, Weasley, pogratulować.
Czego chcesz od naszej siostry? – zapytał Bill.
Na pewno niczego, co mogłoby być waszą sprawą – warknął Diabeł.
I tu się mylisz, Zabini. Wszystkie sprawy naszej siostry nas interesują, a zwłaszcza te, które mogą jej zaszkodzić! – odpowiedział Percy.
Zaszkodzić to może jej wasza nadopiekuńczość...
Posłuchaj no, parszywy Ślizgonie! To nasza siostra i chcemy dla niej jak najlepiej, a to oznacza, że masz się trzymać od niej z daleka! – wygarnął mu Bill.
Tak ma być, bo wy tak chcecie, tak? – zapytał Blaise, szczerząc się wrednie.
Ona pochodzi z porządnej rodziny! Nie może związać się z mordercą! – zawołał Percy, a uśmiech Zabiniego natychmiast znikł.
Uważaj, co mówisz! – ostrzegł go, zaciskając pięści.
Pomyśl logicznie, Zabini. Jaką przyszłość mógłbyś jej zapewnić? Masz kasę, nie zaprzeczam, ale twoje nazwisko straciło cały szacunek. Twoja matka jest nader podejrzaną postacią w magicznym świecie, a ty sam też masz swoje za uszami, widziałem twoje akta – powiedział Bill.
Jeszcze słowo o mojej matce, a przysięgam, że twoja własna cię nie pozna! – zawołał Diabeł.
Nasza siostra ma szansę zostać żoną Wybrańca, a cała nasza rodzina bardzo lubi Harry'ego i wszyscy chcemy, by oni byli razem – wtrącił się George.
A nie obchodzi was, czego ona chce? – zapytał ich z goryczą.
Jest młoda, ma prawo do błędów, ale mu dopilnujemy, by ich nie popełniła – zaznaczył Bill.
Dwa słowa dla was: pierdolcie się. Nie macie pojęcia, o czym mówicie, a Ginny to chyba jakiś wyjątek w tej rodzinie. Ona jako jedyna ma coś w głowie, bo wy... szkoda gadać. Mam dość tej żenującej rozmowy. Żegnam. – Blaise chciał ich wyminąć, ale mu na to nie pozwolili.
To może inaczej. Ciekawe, co powie nasza siostra, jak pokażemy jej twoje akta? Co ty na to? A może w ogóle je odtajnimy? Niech cały magiczny świat się dowie, jaką świetlaną postaciom jesteś Zabini – uśmiechnął się pewnie Bill. Te dokumenty miały przecież zostać zniszczone... Wstrętne szumowiny... Niech sobie myślą, że wygrali... Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni.
Tylko zbliż się do niej, a Prorok dostanie ciekawy materiał do publikacji – zagroził mu Percy z cwanym uśmieszkiem.
Masz się w ogóle do niej nie odzywać – dodał George.
Cała trójka uśmiechała się triumfująco, patrząc na wściekłą minę Blaise'a... Oni już wiedzieli , że wkrótce osiągną to czego chcą... Pozbędą się tego śmierciożercy z życia ich siostry.

***

Następny miesiąc należał do jednego z najgorszych, jakie przyszło przeżyć Hermionie w tej szkole... Zresztą, nie tylko jej. Draco chodził jak tykająca bomba
i wyglądało na to, że jeszcze chwila, a faktycznie może wybuchnąć. Diabeł był zgaszony
i większość czasu przesiadywał w swoim dormitorium, widywano go tylko na lekcjach
i posiłkach. Hermiona setki razy próbowała z nim porozmawiać, ale on tylko uśmiechał się lekko i mówił, że wszystko w porządku, a jego związek z Ginny musiał tak się skończyć, gdyż oni do siebie nie pasowali.
Smok i Miona doskonale wiedzieli, że Blaise nie mówi im całej prawdy, ale on na każdą wzmiankę o tym po prostu odwracał się i odchodził. Ginny natomiast była załamana. Choć po szkole chodziła z wysoko uniesioną głową, to tak naprawdę było widać, że bardzo cierpi. Jej rodzina była w szoku, że Ginny nie chce poślubić Wybrańca... Co więcej, naciskali na nią, by jak najszybciej zmieniła zdanie i zgodziła się zostać panią Potter. Herm strasznie współczuła przyjaciółce... Najpierw ta cała historia z Harry'm,
a teraz to... Nie wiedziała jednak jak może pomóc. Pozostawało jej więc przebywanie
z Rudą jak najczęściej, by dodatkowo nie czuła się samotna. Smok wspierał Zabiniego
w ten sam sposób, dotrzymując mu towarzystwa i rozmawiając o wszystkim poza jego związkiem z rudą Gryfonką. Niestety, wszystko to odbiło się na relacji Draco i Hermiony. Nie mogli już spędzać z sobą czasu na nauce, gdyż Diabeł nie zbliżał się nawet do wieży Gryffindoru, w obawie, że może natknąć się tam na Ginny. Nie uczył się też w bibliotece, tylko zabierał książki do dormitorium, by tam, razem z blondynem, odrabiać prace domowe i przygotowywać się do egzaminów. Tak więc kontakty Draco i Herm ograniczały się do kilku minut rozmowy na lekcji Transmutacji i kilku ukradkowych pocałunków, gdy udało im się wyminąć na korytarzu pomiędzy lekcjami czy przed jakimś posiłkiem. Hermiona sama musiała przyznać, że najzwyczajniej w świecie tęskni za niebieskookim Ślizgonem. Nigdy by się tego po sobie nie spodziewała, ale Malfoy naprawdę stał się kimś ważnym w jej życiu i nijak nie potrafiła już tego zmienić... Tęskniła i miała cichą nadzieję, że może i on trochę tęskni za jej towarzystwem.
Czy tęsknił? Złość, frustracja i bezradność sprawiały, że Draco ostatnio ciągle nie miał humoru. Starał się zrozumieć stanowisko swojego przyjaciela, który uparcie twierdził, że nie chce mieć z panną Weasley nic wspólnego, po czym upijał się morzem whisky
i zasypiał, wzdychając smętnie do poduszki, pod którą trzymał jej zdjęcie. Smok był zirytowany faktem, że nie wie co się dzieje i nic nie może na to poradzić. Brakowało mu Hermiony. Ich dobrych relacji, rozmów, spędzania wspólnie czasu, uśmiechu... I choć nie przyznałby się do tego głośno za nic w świecie, ona stała się dla niego jedną
z najważniejszych osób na ziemi. Wiedział, że jest dla niego zakazana, ale i tak chciał, by
i ona myślała o nim tak ciepło jak on o niej...
Na tydzień przed egzaminami została zorganizowana wycieczka do Hogsmade. Wszyscy uczniowie starszych klas z niecierpliwością oczekiwali soboty, by choć na chwilę oderwać się od nauki i zaznać trochę luzu... Jednak pogoda postanowiła spłatać wszystkim figla. Lało od samego rana, a na dodatek wiał okropny, chłodny wiatr. Uczniowie drogę do wioski pokonywali praktycznie biegiem, by jak najszybciej schronić się w cieple Miodowego Królestwa albo Trzech Mioteł. Hermiona i Ginny również zrobiły małe zakupy w cukierni, po czym skierowały się do Apteki po zapas składników do eliksirów.
I choć kupiły wszystko, co chciały, a nawet natrafiły na super promocję lodowych kulek, to
i tak nic nie było w stanie przywołać uśmiechu na ustach Ginny. Herm patrzyła na nią, szczerze zmartwiona, zupełnie nie wiedząc, jak ma jej pomóc i poprawić humor.
W Trzech Miotłach było jak zwykle gwarnie i tłoczno, ale dziewczynom udało się znaleźć wolny, dwuosobowy stolik... Niestety, dopiero po zajęciu miejsc, zorientowały się, że siedzą dokładnie na przeciwko całej grupy Ślizgonów.
Cholera jasna! – warknęła Ginny ze złością.
Spokojnie, wypijemy po kremowym i możemy wracać – uspokoiła ją Hermiona, patrząc na Draco, który co chwilę nerwowo zerkał to na nie, to w stronę drzwi.
Po chwili Gryfonka zrozumiała jego zdenerwowanie. Do pubu wszedł Blaise, trzymający za rękę wysoką, nieprzeciętnie śliczną brunetkę, o idealnej figurze i pięknych pełnych ustach. Diabeł, jak gdyby nigdy nic ruszył do stolika Ślizgonów... Po drodze musiał jednak minąć Hermionę i Ginny... Ku przerażeniu tej pierwszej i wściekłości tej drugiej zatrzymał się...
Cześć, Mionko, dobrze cię widzieć – wyszczerzył zęby i pochylił się, by cmoknąć Mionę w policzek. Jego towarzyszka uśmiechnęła się do niej uprzejmie.
Yasmine Charlen, Yas to Hermiona, moja przyjaciółka – przedstawił je sobie Diabeł.
Bardzo mi miło – uśmiechnęła się dziewczyna, podając brązowowłosej rękę. Zarówno ona, jak i Diabeł zignorowali obecność Ginny, po czym, jak gdyby nigdy nic, odeszli do stolika Ślizgonów. Hermiona niepewnie spojrzała na Rudą. Widać było, że Gin z całej siły stara zachowywać się naturalnie, jednak ta scena bardzo ją zabolała, a gdy piękna Yasmine, zamiast przysunąć sobie krzesło, wolała usiąść na kolanach Diabła w oczach Rudej błysnęły łzy.
Nie przejmuj się, ona wygląda na sporo starszą od niego... – Hermiona nieudolnie próbowała ją pocieszyć.
Yasmine Charlen jest modelką "PlayWizard" i to jedną z najlepszych – mruknęła Gin, heroicznie walcząc ze łzami.
Chodźmy stąd – zaproponowała Herm. Niestety, o sekundę za późno, bowiem usta Diabła właśnie spotkały się z namiętnymi ustami modelki. Ginny zerwała się z miejsca
i wybiegła z pubu, a Hermiona od razu pobiegła za nią, pamiętając, do czego zdolna jest jej przyjaciółka pod wpływem impulsu.
Na zewnątrz mocno padało, a dziewczyny nie miały na sobie czaru chroniącego, więc, nim dobiegły do zamku, obie były przemoczone do suchej nitki. Ginny, nie odzywając się słowem, zamknęła się w łazience. Hermiona pozwoliła jej na to, doskonale wiedząc, że nie ma sensu teraz naciskać na rozmowę, ani narzucać Rudej swojego towarzystwa. Zdjęła buty i przemoczoną kurtkę i już miała rzucić na siebie zaklęcie suszące, gdy od strony portretu rozległ się głos informujący ją, że ktoś przyszedł. Hermiona podeszła
i otworzyła przejście. Zdziwiła się lekko, orientując się kto przed nią stoi...
Zostawiłyście to na stoliku – podał jej torbę z jej zakupami Draco.
Och! Dziękuję ci bardzo – uśmiechnęła się do niego ciepło Hermiona.
Wejdziesz? – zaprosiła go do środka. Ślizgon jednak nie odpowiedział, tylko nerwowo przełknął ślinę... Hermiona dopiero po chwili zorientowała się, gdzie padł jego wzrok. Deszcz przemoczył także białą bluzkę, którą Gryfonka miała na sobie. Sprawiło to, że Smok miał teraz idealny widok na...
Nie, dzięki, muszę wracać... – wypalił Draco, lekko zawstydzony tym, że przyłapała go, jak się gapił na jej biust.
W porządku – odpowiedziała speszona, przyciskając torbę z zakupami do piersi.
Co z nią? – zapytał.
Nie za dobrze. Diabeł mógł sobie odpuścić... – burknęła.
Wiem, pogadam z nim, ale mam powoli dość tej sytuacji!
Ja też. Zróbmy coś! – poprosiła.
Chyba powinniśmy, to w końcu nasi przyjaciele – zgodził się Draco.
Musimy coś zaplanować!
Masz rację, spotkajmy się dzisiaj wieczorem i obgadajmy to – zaproponował z uroczym uśmiechem.
Świetnie! To może w Pokoju Życzeń o dziesiątej? Dam Ginny trochę eliksiru słodkiego snu...
No to do zobaczenia – Draco odszedł z szerokim uśmiechem. Hermiona też się uśmiechnęła, wieczór w towarzystwie Ślizgona to było wszystko, czego potrzebowała po kilku ciężkich dniach.

***

Długo rozmyślała o tym, co powinna ubrać. Niby to zwykłe spotkanie dwójki znajomych, którzy mają omawiać problemy swoich przyjaciół, ale Hermiona miała przeczucie, że może wydarzyć się coś zupełnie innego. Prawie miesiąc nie mieli możliwości, by przebywać ze sobą sam na sam dłużej niż kilka minut. A ostatnim razem, gdy byli sami, Hermiona zaprezentowała mu swoje zupełnie odmienne oblicze. Wielu mogło w niej widzieć skromną, pokorną kujonkę, która cały swój wolny czas spędza
z książkami. Zapominali jednak o tym, że panna Granger ma też silny charakter. Zawsze była osobą pewna siebie i miała wiarę we własną inteligencję i umiejętności. I choć niewielu chłopaków doceniało taki typ kobiet, znaleźli się jednak i tacy... Na przykład Wiktor Krum. To on pierwszy dostrzegł w niej potencjał i sprawił, że poczuła się piękna, doceniana i kobieca... Długo utrzymywała z nim kontakt, a nawet spotkali się tuż po jej zerwaniu z Ronem... Hermiona lubiła Bułgara i pomimo jego nieco szowinistycznych poglądów w głębi serca zawsze myślała o nim ciepło, gdyż to on był tym pierwszym.
Gdy tylko wróciły z kolacji, zaproponowała Ginny na rozluźnienie kieliszek wina. Ruda chętnie się zgodziła, ponieważ ten dzień był dla niej bardzo trudny... Po chwili spała już w najlepsze, uśpiona nie przez alkohol, ale przez niewielką dawkę eliksiru słodkiego snu. Od rozstania z Blaise'm, Gin zwykle sypiała w pokoju Hermiony, dlatego Gryfonka musiała przeprowadzić tę małą akcję dywersyjną, by spokojnie móc pójść na spotkanie
z Draco...
Z pewną dozą wątpliwości spojrzała w lustro. Czarna spódnica przed kolana
i zwykła biała, rozpinana z przodu bluzka. Wyglądała dość skromnie, ale upięte włosy
i delikatne, srebrne kolczyki sprawiały, że całość prezentowała się wystarczająco ładnie, jak na przyjacielską pogawędkę... Musnęła jeszcze usta bezbarwnym błyszczykiem i za pięć dziesiąta wyszła z dormitorium. Szybko przebiegła pod Pokój Życzeń, wcześniej rzucając zaklęcie tak, by jej obcasy nie stukały zbyt głośno po pustym korytarzu... Ostatnim czego chciała, było spotkanie jakiegoś profesora i zarobienie szlabanu, który pokrzyżuje jej plany na dzisiejszy późny wieczór...
Stanęła pod ścianą prowadzącą do Pokoju Życzeń i zamyśliła się. Powinna poczekać na Draco? A może coś sobie wyobrazić i już wejść do środka? A może on już tam jest, tylko nie wie, że ona tu czeka?
O czym myślisz? – szept przy jej uchu spowodował, że pisnęła i podskoczyła lekko przestraszona.
Nie strasz! Myślałam o tym, o czym powinnam pomyśleć, by tam wejść – zachichotała, odwracając się w jego stronę.
I co wymyśliłaś? – zapytał z uśmiechem. Miał na sobie ciemne jeansy i niebieską koszulę. Wyglądał więc jak zwykle wspaniale...
Lepiej byś to ty zaproponował jakiś wystrój – odpowiedziała niepewnie.
W porządku – Draco przeszedł wzdłuż ściany i już po chwili pojawiły się drzwi.
Otworzył je, zapraszając ją szarmancko do środka. Pokój Życzeń, o dziwo, przypominał swoim wystrojem jej salon. Kanapa, kominek, mały stolik i nic więcej. Draco wyjął swoją różdżkę i jednym machnięciem wzniecił ogień w kominku. Machnął po raz drugi, a na małym stoliku zmaterializowała się butelka wina i dwa kieliszki. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, siadając na kanapie.
Napijesz się? – spytał uprzejmie blondyn.
To zależy jaki masz powód, żeby mnie upić – odpowiedziała.
Pomyślałem tylko, że tak będzie nam się lepiej rozmawiało... - Gryfonka spojrzała na niego z powątpiewaniem, ale podziękowała uprzejmie, gdy nalał jej wina.
Jak się ma Ginny? – zapytał.
Nie najlepiej, ta dzisiejsza scena z modelką bardzo ją załamała...
Zabini zachowuje się jak jakiś dupek. Tłumaczyłem mu, że to co robi, jest chore... Odpowiedział mi tylko, że na razie tak trzeba. On chyba coś kombinuje, bo przyleciała dziś do niego sowa, która przyniosła kopertę z pieczęcią ministerstwa...
Serio? Co to może znaczyć? – zastanowiła się Hermiona.
Nie wiem, ale musimy coś wymyślić.
Masz rację, aż żal na nich patrzeć... – zgodziła się Gryfonka.
Tak więc myśleli, a ich pomysłom nie było końca. Jedne zakładały porwanie obojga i zamknięcie gdzieś na długi czas, inne wysyłanie im anonimowych listów miłosny, jeszcze inne napojeniem ich jakimś eliksirem. Pomysły się mnożyły, tak jak kieliszki wina jakie wypili. Alkohol sprawiał, że dali się ponieść fantazji i wymyślali coraz to bardziej absurdalne pomysły na połączenie Ginny i Diabła...
Ten plan z różowymi pantalonami był niezły – zaśmiał się Draco.
Ale tylko jeśli Filch zgodziłby się nam pomóc – odpowiedział równie rozbawiona. Oparła się wygodnie o wezgłowie kanapy i na chwilę przymknęła oczy. Był jej naprawdę wspaniale. Ciepło z kominka przyjemnie grzało, a wino lekko szumiało jej w głowie. Draco siedział na tyle blisko niej, że ich ramiona się stykały. Czuła subtelny zapach jego wody kolońskiej, a po chwili jego palce delikatnie przesunęły się po jej dłoni.
Przyjemnie... – wymruczała zadowolona.
Tak, ale może zmienimy wystrój? – zaproponował, wciąż delikatnie głaszcząc jej rękę.
Czemu nie – zgodziła się, otwierając oczy i podnosząc się z kanapy. Draco również wstał.
Może ty coś zaproponujesz? – podszedł blisko niej i delikatnie złapał jeden z loków, który wypiął się z jej koka.
Dobrze, ale zamknij oczy – wyszeptała, kładąc dłonie na jego torsie. Smok delikatnie objął ją w talii i posłusznie zamknął oczy. Hermiona skupiła się na tym co chciała zobaczyć w tej chwili. Miała nadzieje, że zapamiętała dość detali, by jej sen, mógł się okazać rzeczywistością... Rozejrzała się i stwierdziła, że jest zadowolona z efektu.
Możesz już otworzyć – powiedziała, delikatnie głaszcząc go po policzku.
Łąka? – zdziwił się.
Tak. Dziś był taki brzydki dzień, a nie ma to jak piękna pogoda i wylegiwanie się na trawie – zaśmiała się, prowadząc go na trawę. Miękka zielona murawa przyjemnie łaskotała jej stopy, ponieważ jeszcze przy kominku zdjęła buty. W Pokoju Życzeń naprawdę było teraz jak w bajce. Łąka, drzewa, kamienie i małe jeziorko pod jednym
z okien. Gryfonka rzuciła się na zieloną ziemię, ciągnąc blondyna za sobą. Leżeli obok siebie, wciąż trzymając się za ręce.
Masz ciekawe pomysły – zaśmiał się Draco.
Tęsknięe za takim słodkim lenistwem na łonie natury, nauka nie pozwala mi teraz na takie chwile – wyznała szczerze.
Czasem trzeba sobie na chwilę odpuścić i zapomnieć o wszystkim – powiedział cicho, odwracając głowę w jej stronę. Hermiona również na niego spojrzała.
Tak... Czasem trzeba... – szepnęła, uśmiechając się lekko. Blondyn przypatrywał jej się intensywnie, jakby miał zamiar odgadnąć, o czym myśli. Speszyło ją to, więc odwróciła głowę i spojrzała w sufit.
Szkoda, że nie ma tu nieba... słońca... delikatnych chmurek... – stwierdziła smutno.
To zamknij oczy i wyobraź to sobie. Wyobraź sobie, że naprawdę jesteśmy na łące... – zaproponował, szepcząc wprost do jej ucha. Herm uśmiechnęła się lekko i przymknęła oczy. Naprawdę chciałaby być z nim teraz gdzieś daleko i zapomnieć o problemach, cieszyć się tą chwilą... Draco poruszył się, a ona poczuła, jak delikatnie się nad nią pochyla.
I co widzisz? – zapytał ją, a jego usta delikatnie musnęły jej odkrytą szyję.
Słońce i niebo... jest wspaniale... – wymruczała.
Opowiedz mi o tym – poprosił, całując ją w ucho. Jedna jego ręka leżała tuż nad jej głową, natomiast drugą delikatnie głaskała jej talię. Jego usta nieprzerwanie delikatnie błądziły to po jej szyi, to znów znajdowały się na jej uchu. Hermiona delikatnie odwróciła głowę na bok i westchnęła lekko. Było jej niesamowicie przyjemnie...
Jest idealna pogoda. Ptaszki śpiewają, a w oddali słychać szum strumyka... Słoneczko tak przyjemnie świeci... Niebo jest błękitne... piękne... Ma kolor jak twoje oczy... – ledwo to wypowiedziała, zapragnęła znów spojrzeć w te śliczne tęczówki. Uchyliła delikatnie powieki. Draco uniósł się nieco i ich spojrzenia się spotkały. Obydwoje wyczytali w swoim wzroku to samo pragnienie... żadne z nich nie miało co do tego wątpliwości. Blondyn pochylił się i lekko musnął jej usta swoimi. Hermiona mruknęła z aprobatą. Rozchyliła delikatnie wargi tak, by oboje mogli pogłębić ten pocałunek. Gdy to się stało, jej ciałem wstrząsną delikatny dreszcz. Uwielbiała sposób, w jaki on ją całował... Każdy kolejny pocałunek był bardziej namiętny, a subtelność powoli odchodziła w zapomnienie, zastępowana przez dziką żądzę. Draco przesunął się tak, że praktycznie leżał na niej, jednocześnie opierając się na łokciach, by jej nie przygnieść. Tak bliski kontakt ich ciał był dla obojga bardzo przyjemny. Hermiona z pasją oddawała jego pocałunki i sama inicjowała kolejne. Jedną dłoń wplotła w jego włosy, a drugą sięgnęła do guzików jego koszuli. Draco jednak nie pozwolił jej na to, ponownie przenosząc swoje usta na jej szyję. Jęknęła cicho, gdy poczuła, jak delikatnie przygryza ją zębami... To było zupełnie nowe doznanie. Schodząc coraz niżej, Malfoy obsypał pocałunkami jej dekolt... Nagle wszystko wokół nich zawirowało i Hermiona z lekkim zdziwieniem spostrzegła, że nie leżą już na zielonej trawie, tylko na wielkim łóżku z satynową pościelą. Blondyn zsunął się z niej i położył się na boku, nie przestając jednak całować jej słodkich ust. Miał wrażenie, że ona jest dla niego jak narkotyk, a każdy pocałunek jest jak kolejna dawka substancji, bez której nie potrafi już żyć. Wiedział, że nie powinien tego robić, wiedział, że przez to, co się pomiędzy nimi zaraz wydarzy, Hermiona będzie bardziej cierpieć, gdy on zniknie z jej życia... Jednak nie mógł sobie tego odmówić. Ona była wszystkim, czego w tej chwili chciał. Wiedział już, że jej usta są tak miękkie jak myślał, jej włosy pachną tak cudownie, jak sądził, a jej ciało... Zawsze wyobrażał sobie, że jest idealne, ale teraz miał się o tym przekonać na własne oczy. Delikatnie i powoli zdejmowali z siebie ubrania. Najpierw on pozbył się jej białej bluzki, ciesząc ręce, usta i oczy widokiem jej piersi uwięzionych w białym, koronkowym staniku. Był dokładnie takie, jakie zawsze lubił u dziewczyn... Idealnie wpasowały się
w jego dłonie, a Hermiona jęknęła rozkosznie, gdy tylko ich dotknął. Ta noc miała należeć tylko do nich... Herm szybko pozbyła się koszuli blondyna. Było mu w niej bardzo do twarzy, ale ona zdecydowanie wolała to, co jest pod nią... Błądziła palcami po nagich plecach chłopaka, a on w tym czasie przeniósł swoje dłonie na zapięcie jej stanika. Nie trwało długo, gdy i ta część garderoby wylądowała na ziemi... a zaraz za nią wszystkie pozostałe. Nie krępowali się wcale swojej nagości, przeciwnie, sprawiała im dużą radość
i oboje musieli przyznać, że rzeczywistość przeszła ich najśmielsze oczekiwania. Pieścili się wzajemnie, chcąc dać sobie jak najwięcej rozkoszy... Sam fakt bycia razem, był dla nich obojga bardzo podniecający, ale chcieli czegoś więcej. Pieszczoty dłoni i ust już nie wystarczały... oni chcieli stworzyć jedność, połączyć się i to nie tylko w fizycznym aspekcie... Ta noc obnażyła ich uczucia, ukazała dusze i oboje wiedzieli, że dalej nic już nie będzie już takie samo... Skupili się jednak na tym, co działo się w chwili obecnej. Gdy się połączyli, falami spłynęły na nich cudowne przeżycia i odczucia. Pasja, pożądanie, namiętność, bliskość... Przyśpieszone oddechy, szybsze bicie serc, jęki rozkosz i magia spełnienia... i jeszcze pragnienie, by ta chwila trwała wiecznie.


3 komentarze:

  1. W tym opowiadaniu zawsze czekam na ten moment <3 uwieeeelbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój moment 💕 są cudowni 🥰
    To co się dzieje między Ginny, a Blaise'em porusza w sumie ważny wątek wielu ludzi w realnym świecie... Dlatego uwielbiam Twoje opowiadania, za każdym razem coś innego przykuje moja większą uwagę. Jak często zdarza się, że rodzina ma tak duży wpływ, jak często zdarza się, że wracają się w czyjeś życie i w imię czego? Cytując Dumbledora "większego dobra", jest to zasmucające, powoduje to depresję i wiele innych dolegliwości psychiczne. Do czego to prowadzi? Nieszczęścia... Czy rodzinie nie powinno zależeć właśnie na szczęściu danej osoby? Powinno, przykre jest to, że tak nie jest, przez takie postępowanie często człowiek o słabszej psychice ma zdujnowaną resztę życia. A życie jest krótkie i trzeba chwytać dzień, korzystać w pełni z każdej sekundy, bo wiemy dobrze jak jest ulotne.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Wiedział już, że jej usta są tak miękkie jak myślał, jej włosy pachną tak cudownie, jak sądził, a jej ciało... Zawsze wyobrażał sobie, że jest idealne, ale teraz miał się o tym przekonać na własne oczy." - piękne nawiązanie do wcześniejszych przemyśleń Draco <3 Uwielbiam ten moment <3 To jest tak romantyczne, komunikowanie się spojrzeniem, opis otoczenia, następnie zmiana na satynę <3

    "Gdy się połączyli, falami spłynęły na nich cudowne przeżycia i odczucia. Pasja, pożądanie, namiętność, bliskość... Przyśpieszone oddechy, szybsze bicie serc, jęki rozkosz i magia spełnienia... i jeszcze pragnienie, by ta chwila trwała wiecznie." - kwintesencja, co tu więcej dodać <3 Cudo. Chciałabym aby te chwile z opowiadaniami trwały wiecznie. Wpadłam w niesamowicie romantyczny nastrój <3

    OdpowiedzUsuń