Rozdział
Trzydziesty Czwarty
Istnieje
przesąd, że po czterech sekundach cisza staje się niezręczna... I
chyba tym razem tak właśnie było. Cała sala w napięciu
wpatrywała się w Ginny. Uśmiechy jej rodziców z sekundy na
sekundę stawały się coraz bardziej wymuszone, a miny jej braci
coraz bardziej niepewne. Zgromadzeni w Wielkiej Sali powoli zaczęli
zdradzać oznaki zniecierpliwienia. Dlaczego panna Weasley jeszcze
nie odpowiedziała Wybrańcowi, który w tak uroczysty sposób
postanowił jej się oświadczyć przy całej szkole? I na co ona tak
właściwie czeka?
–
Ginny? –
szepnęła nerwowo jej matka. Ruda wpatrywała się w Pottera
z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Hermiona zwróciła swoją uwagę na Diabła, który wyglądał jakby ledwo hamował się przed wybuchnięciem krzykiem. Draco i Pansy, siedzący po jego obu stronach, patrzyli na niego z lekkim niepokojem, bowiem doskonale wiedzieli, co zaraz może się stać...
z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Hermiona zwróciła swoją uwagę na Diabła, który wyglądał jakby ledwo hamował się przed wybuchnięciem krzykiem. Draco i Pansy, siedzący po jego obu stronach, patrzyli na niego z lekkim niepokojem, bowiem doskonale wiedzieli, co zaraz może się stać...
–
Ja...
nie... nie wiem – wyjąkała wreszcie Gin. Kilka osób wyraziło
swoje szczere zdziwienie taką odpowiedzią, ale uśmiechnięty
dyrektor postanowił znów zabrać głos.
–
Panna
Weasley jest pewnie zaskoczona tak nieoczekiwanymi oświadczynami,
dajmy jej więc chwilę na zastanowienie. Harry, zabierz ją proszę
do sali obok, porozmawiajcie na spokojnie, a was, moi drodzy,
zapraszam na kolację. - Od razu rozległ się gwar rozgadanych
uczniów. Każdy chciał skomentować to, co właśnie się
wydarzyło. Hermiona zauważyła, jak Harry prowadzi Ginny do bocznej
sali, a cała jej rodzina rusza tuż za nimi, ignorując sugestię
dyrektora o odrobinę prywatności dla nich... Wszyscy powoli
zasiadali na swoich miejscach, tylko jedna osoba najwidoczniej nie
miała ochoty na kolację... Blaise wstał od stołu i skierował się
do wyjścia. Smok, nie zwlekając ani chwili, ruszył zaraz za nim.
Hermiona również postanowiła wyjść z Wielkiej Sali. W drzwiach
spotkała się
z Draconem.
z Draconem.
–
Pewnie
idzie do dormitorium, lepiej, żeby nie był teraz sam. Ty poczekaj
na Wiewiórkę
i jeśli będzie chciała się z nim zobaczyć, to wiesz, gdzie nas znaleźć... Ten Potter kompletnie skretyniał – rzucił do niej szybko, po czym ruszył za przyjacielem.
i jeśli będzie chciała się z nim zobaczyć, to wiesz, gdzie nas znaleźć... Ten Potter kompletnie skretyniał – rzucił do niej szybko, po czym ruszył za przyjacielem.
–
Ale się
porobiło – mruknęła Herm pod nosem, wracając do środka.
Wszyscy zasiedli już przy porozstawianych stołach, na których
pojawiły się już potrawy. Spostrzegła, że przy stole
nauczycielskim są już Bill z żoną i Percy, a Ron siedzi z grupką
Gryfonów z ich roku. Jednak Harry'ego, Ginny, a także jej rodziców
i dyrektora nigdzie nie było... Hermiona właśnie się
zastanawiała, gdzie powinna usiąść, gdy drzwi bocznej sali
otworzyły się
i wybiegła z nich Ginny. Była wyraźnie wściekła, jej włosy były rozczochrane, a rumieńce złości paliły jej policzki. Zanim Hermiona zdążyła się zorientować, Ruda podeszła do niej
i złapała ją za rękę, po czym praktycznie wyciągnęła z Wielkiej Sali.
i wybiegła z nich Ginny. Była wyraźnie wściekła, jej włosy były rozczochrane, a rumieńce złości paliły jej policzki. Zanim Hermiona zdążyła się zorientować, Ruda podeszła do niej
i złapała ją za rękę, po czym praktycznie wyciągnęła z Wielkiej Sali.
–
Ginny...
Co...? – chciała zapytać Miona.
–
Nienawidzę
ich! Myślą, że nadal mam pięć lat czy co? Honor rodziny! Pieprzę
taką rodzinę! – krzyczała Ruda.
–
Spokojnie,
powoli – prosiła brązowowłosa.
–
Nie będę
spokojna! Gdzie Zabini? Chcą żebym wyszła za mąż? Już ja im
zaraz przedstawię narzeczonego!
–
Wrócił
do siebie...
–
Idziemy!
– zarządziła Gin, po czym bezceremonialnie pociągnęła
Hermionę za sobą
w stronę lochów.
w stronę lochów.
***
Emocje nie
opadły z Ginny aż do kamiennej ściany. Obie dziewczyny, idąc tam,
nawet nie pomyślały o tym, że przecież nie znają hasła do
pokoju wspólnego Ślizgonów...
–
Kurde!
Wszystko przeciwko mnie! Co za przeklęty dzień! – wściekała
się Ruda.
–
Spokojnie.
Wyślę patronusa do Draco – zaproponowała Hermiona, wyjmując
różdżkę
i szepcząc zaklęcie. Ginny niecierpliwie stukała obcasami, krążąc w tę i z powrotem po korytarzu. Wreszcie po kilku minutach kamienna ściana rozsunęła się i stanął przed nimi Smok.
i szepcząc zaklęcie. Ginny niecierpliwie stukała obcasami, krążąc w tę i z powrotem po korytarzu. Wreszcie po kilku minutach kamienna ściana rozsunęła się i stanął przed nimi Smok.
–
Jest w
dormitorium – rzucił do Gin, która nie czekając na nic więcej,
pobiegła w tamtą stronę. Hermiona spojrzała na blondyna, który
miał dość kwaśną minę.
–
Jest
wściekły – powiedział jej, gdy weszli do salonu i usiedli na
zielonej kanapie przed kominkiem. Pokój Ślizgonów był pusty, gdyż
wszyscy byli jeszcze na kolacji.
–
Wiesz, co
zrobi? – zapytała niepewnie Herm. Draco przecząco pokręcił
głową, ale wyglądał na szczerze zmartwionego.
–
Nie mógł
uwierzyć, że nie odmówiła... – szepnął po chwili.
–
Za duża
presja, cała rodzina, cała szkoła... Harry sprytnie to wymyślił
– próbowała usprawiedliwić przyjaciółkę.
–
Mimo to
powinna powiedzieć nie, przecież go nie kocha – westchnął Smok.
Nagle usłyszeli głośny trzask gdzieś na górze. Nie minęło
dziesięć sekund, a Ginny niczym burza przebiegła przez Pokój
Wspólny, nawet nie zwracając na nich uwagi.
–
Cholera...
Nie wygląda to dobrze – mruknął Draco.
–
Masz
rację, lepiej za nią pójdę – postanowiła Miona. Ślizgon
odprowadził ją do kamiennego przejścia.
–
Nie tak
sobie wyobrażałem ten wieczór – powiedział cicho, jakby mówi
sam do siebie.
–
Ja też
nie – przyznała Hermiona, uśmiechając się do niego lekko.
Równocześnie, jakby robili to miliony razy, pochylili się do
siebie i pocałowali się krótko. Gryfonka ponownie uśmiechnęła
się do blondyna, po czym szybko pobiegła za Rudą.
***
Draco wrócił
do dormitorium. Jego kumpel siedział na podłodze przy kanapie,
a w dłoni trzymał butelkę ognistej.
a w dłoni trzymał butelkę ognistej.
–
To koniec
– odezwał się Zabini, widząc, jak Malfoy patrzy na niego z
oczekiwaniem.
–
Nie gadaj
głupot, stary! Nie możecie się rozstać! Ledwo się zeszliście! –
zdenerwował się arystokrata.
–
Ona
powiedziała mu, że nie wie, czy chce zostać jego żoną!
Rozumiesz? Powiedziała, że nie wie! – wściekł się Blaise,
wstając z ziemi i rzucając butelką. Whisky rozlała się po
srebrnozielonym dywanie.
–
A dziwisz
się jej? Cała szkoła na nią patrzyła. Dyro, jej starzy, jej
żałośni bracia. Co miała zrobić? Nie widzisz tej presji, jaką
na niej wywarto? – Draco próbował przekonać kumpla.
–
Jak się
kogoś nie kocha, to nie mówi mu się, że się nie wie, czy się go
chce poślubić! Po prostu mówi się nie! – krzyknął Zabini.
–
Nie
wierzę, że przez taką głupotę z nią zerwiesz. Odbiło ci?!
Przecież ty ją kochasz!
–
Najwidoczniej
ona nie kocha mnie, skoro tak mu odpowiedziała...
–
Bredzisz,
Diable! Oboje wiemy, że ona też cię kocha! Będziesz skończonym
idiotą, jeśli teraz każesz jej odejść. Sama do ciebie przyszła,
chciała wyjaśnić... Lepiej idź i ją przeproś za swoje
zachowanie i pogadaj z nią wreszcie, bo założę się, że nie
dałeś jej dojść do słowa, jak tu przed chwilą była –
doradził mu Draco.
–
Kurwa!
Nie cierpię, jak masz rację – zezłościł się Diabeł. Malfoy
uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że Zab właśnie rozważa
to, co mu powiedział i był pewien, że podejmie słuszną decyzję.
***
–
Nienawidzę
cię, Potter! Gdybym mógł, to wyrwałbym ci wątrobę i wepchnął
ją do twojego gardła, popaprańcu – mruczał pod nosem, wychodząc
z lochów. Wkurzało go to, że Wybraniec znów był o krok przed
nim, wkurzało go, że nie przewidział, że ten palant coś
kombinuje... Przecież za łatwo im odpuścił. To na kilometr
pachniało podstępem, ale żeby takie coś... I na sam koniec
wkurzało go to, że Smok miał rację. Naskoczył na Ginny jak
nienormalny, gdy przyszła mu wytłumaczyć, dlaczego odpowiedziała
tak, a nie inaczej...
I faktycznie nie dał jej dojść do słowa. Przez to miał teraz straszne wyrzuty, bo ona się rozpłakała. To jego zachowanie spowodowało jej łzy... To, co dziś przeżyła, na pewno nie było dla niej łatwe, a on, zamiast jej pomóc i ją wesprzeć, zachował się jak rozpieszczony dzieciak...
I faktycznie nie dał jej dojść do słowa. Przez to miał teraz straszne wyrzuty, bo ona się rozpłakała. To jego zachowanie spowodowało jej łzy... To, co dziś przeżyła, na pewno nie było dla niej łatwe, a on, zamiast jej pomóc i ją wesprzeć, zachował się jak rozpieszczony dzieciak...
Szedł tak i
rozmyślał, gdy nagle na jego drodze pojawiły się trzy postacie...
Bill, George i Percy Weasley – Ruda drużyna braci Gryfonów.
–
Dobrze,
że cię spotykamy Zabini. Chcieliśmy z tobą zamienić słówko –
odezwał się Percy swoim wyniosłym tonem.
–
Wybaczcie,
że nie podskoczę z radości na to spotkanie, coś boli mnie noga –
odpowiedział z szyderczym uśmieszkiem.
–
Zaraz
będzie ci mniej do śmiechu! – burknął nieuprzejmie George.
–
Doskonała
riposta, Weasley, pogratulować.
–
Czego
chcesz od naszej siostry? – zapytał Bill.
–
Na pewno
niczego, co mogłoby być waszą sprawą – warknął Diabeł.
–
I tu się
mylisz, Zabini. Wszystkie sprawy naszej siostry nas interesują, a
zwłaszcza te, które mogą jej zaszkodzić! – odpowiedział
Percy.
–
Zaszkodzić
to może jej wasza nadopiekuńczość...
–
Posłuchaj
no, parszywy Ślizgonie! To nasza siostra i chcemy dla niej jak
najlepiej, a to oznacza, że masz się trzymać od niej z daleka! –
wygarnął mu Bill.
–
Tak ma
być, bo wy tak chcecie, tak? – zapytał Blaise, szczerząc się
wrednie.
–
Ona
pochodzi z porządnej rodziny! Nie może związać się z mordercą!
– zawołał Percy, a uśmiech Zabiniego natychmiast znikł.
–
Uważaj,
co mówisz! – ostrzegł go, zaciskając pięści.
–
Pomyśl
logicznie, Zabini. Jaką przyszłość mógłbyś jej zapewnić? Masz
kasę, nie zaprzeczam, ale twoje nazwisko straciło cały szacunek.
Twoja matka jest nader podejrzaną postacią w magicznym świecie, a
ty sam też masz swoje za uszami, widziałem twoje akta –
powiedział Bill.
–
Jeszcze
słowo o mojej matce, a przysięgam, że twoja własna cię nie
pozna! – zawołał Diabeł.
–
Nasza
siostra ma szansę zostać żoną Wybrańca, a cała nasza rodzina
bardzo lubi Harry'ego i wszyscy chcemy, by oni byli razem – wtrącił
się George.
–
A nie
obchodzi was, czego ona chce? – zapytał ich z goryczą.
–
Jest
młoda, ma prawo do błędów, ale mu dopilnujemy, by ich nie
popełniła – zaznaczył Bill.
–
Dwa słowa
dla was: pierdolcie się. Nie macie pojęcia, o czym mówicie, a
Ginny to chyba jakiś wyjątek w tej rodzinie. Ona jako jedyna ma coś
w głowie, bo wy... szkoda gadać. Mam dość tej żenującej
rozmowy. Żegnam. – Blaise chciał ich wyminąć, ale mu na to nie
pozwolili.
–
To może
inaczej. Ciekawe, co powie nasza siostra, jak pokażemy jej twoje
akta? Co ty na to? A może w ogóle je odtajnimy? Niech cały
magiczny świat się dowie, jaką świetlaną postaciom jesteś
Zabini – uśmiechnął się pewnie Bill. Te dokumenty miały
przecież zostać zniszczone... Wstrętne szumowiny... Niech sobie
myślą, że wygrali... Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni.
–
Tylko
zbliż się do niej, a Prorok dostanie ciekawy materiał do
publikacji – zagroził mu Percy z cwanym uśmieszkiem.
–
Masz się
w ogóle do niej nie odzywać – dodał George.
Cała trójka
uśmiechała się triumfująco, patrząc na wściekłą minę
Blaise'a... Oni już wiedzieli , że wkrótce osiągną to czego
chcą... Pozbędą się tego śmierciożercy z życia ich siostry.
***
Następny
miesiąc należał do jednego z najgorszych, jakie przyszło przeżyć
Hermionie w tej szkole... Zresztą, nie tylko jej. Draco chodził jak
tykająca bomba
i wyglądało na to, że jeszcze chwila, a faktycznie może wybuchnąć. Diabeł był zgaszony
i większość czasu przesiadywał w swoim dormitorium, widywano go tylko na lekcjach
i posiłkach. Hermiona setki razy próbowała z nim porozmawiać, ale on tylko uśmiechał się lekko i mówił, że wszystko w porządku, a jego związek z Ginny musiał tak się skończyć, gdyż oni do siebie nie pasowali.
i wyglądało na to, że jeszcze chwila, a faktycznie może wybuchnąć. Diabeł był zgaszony
i większość czasu przesiadywał w swoim dormitorium, widywano go tylko na lekcjach
i posiłkach. Hermiona setki razy próbowała z nim porozmawiać, ale on tylko uśmiechał się lekko i mówił, że wszystko w porządku, a jego związek z Ginny musiał tak się skończyć, gdyż oni do siebie nie pasowali.
Smok i Miona
doskonale wiedzieli, że Blaise nie mówi im całej prawdy, ale on na
każdą wzmiankę o tym po prostu odwracał się i odchodził. Ginny
natomiast była załamana. Choć po szkole chodziła z wysoko
uniesioną głową, to tak naprawdę było widać, że bardzo cierpi.
Jej rodzina była w szoku, że Ginny nie chce poślubić Wybrańca...
Co więcej, naciskali na nią, by jak najszybciej zmieniła zdanie i
zgodziła się zostać panią Potter. Herm strasznie współczuła
przyjaciółce... Najpierw ta cała historia z Harry'm,
a teraz to... Nie wiedziała jednak jak może pomóc. Pozostawało jej więc przebywanie
z Rudą jak najczęściej, by dodatkowo nie czuła się samotna. Smok wspierał Zabiniego
w ten sam sposób, dotrzymując mu towarzystwa i rozmawiając o wszystkim poza jego związkiem z rudą Gryfonką. Niestety, wszystko to odbiło się na relacji Draco i Hermiony. Nie mogli już spędzać z sobą czasu na nauce, gdyż Diabeł nie zbliżał się nawet do wieży Gryffindoru, w obawie, że może natknąć się tam na Ginny. Nie uczył się też w bibliotece, tylko zabierał książki do dormitorium, by tam, razem z blondynem, odrabiać prace domowe i przygotowywać się do egzaminów. Tak więc kontakty Draco i Herm ograniczały się do kilku minut rozmowy na lekcji Transmutacji i kilku ukradkowych pocałunków, gdy udało im się wyminąć na korytarzu pomiędzy lekcjami czy przed jakimś posiłkiem. Hermiona sama musiała przyznać, że najzwyczajniej w świecie tęskni za niebieskookim Ślizgonem. Nigdy by się tego po sobie nie spodziewała, ale Malfoy naprawdę stał się kimś ważnym w jej życiu i nijak nie potrafiła już tego zmienić... Tęskniła i miała cichą nadzieję, że może i on trochę tęskni za jej towarzystwem.
a teraz to... Nie wiedziała jednak jak może pomóc. Pozostawało jej więc przebywanie
z Rudą jak najczęściej, by dodatkowo nie czuła się samotna. Smok wspierał Zabiniego
w ten sam sposób, dotrzymując mu towarzystwa i rozmawiając o wszystkim poza jego związkiem z rudą Gryfonką. Niestety, wszystko to odbiło się na relacji Draco i Hermiony. Nie mogli już spędzać z sobą czasu na nauce, gdyż Diabeł nie zbliżał się nawet do wieży Gryffindoru, w obawie, że może natknąć się tam na Ginny. Nie uczył się też w bibliotece, tylko zabierał książki do dormitorium, by tam, razem z blondynem, odrabiać prace domowe i przygotowywać się do egzaminów. Tak więc kontakty Draco i Herm ograniczały się do kilku minut rozmowy na lekcji Transmutacji i kilku ukradkowych pocałunków, gdy udało im się wyminąć na korytarzu pomiędzy lekcjami czy przed jakimś posiłkiem. Hermiona sama musiała przyznać, że najzwyczajniej w świecie tęskni za niebieskookim Ślizgonem. Nigdy by się tego po sobie nie spodziewała, ale Malfoy naprawdę stał się kimś ważnym w jej życiu i nijak nie potrafiła już tego zmienić... Tęskniła i miała cichą nadzieję, że może i on trochę tęskni za jej towarzystwem.
Czy tęsknił?
Złość, frustracja i bezradność sprawiały, że Draco ostatnio
ciągle nie miał humoru. Starał się zrozumieć stanowisko swojego
przyjaciela, który uparcie twierdził, że nie chce mieć z panną
Weasley nic wspólnego, po czym upijał się morzem whisky
i zasypiał, wzdychając smętnie do poduszki, pod którą trzymał jej zdjęcie. Smok był zirytowany faktem, że nie wie co się dzieje i nic nie może na to poradzić. Brakowało mu Hermiony. Ich dobrych relacji, rozmów, spędzania wspólnie czasu, uśmiechu... I choć nie przyznałby się do tego głośno za nic w świecie, ona stała się dla niego jedną
z najważniejszych osób na ziemi. Wiedział, że jest dla niego zakazana, ale i tak chciał, by
i ona myślała o nim tak ciepło jak on o niej...
i zasypiał, wzdychając smętnie do poduszki, pod którą trzymał jej zdjęcie. Smok był zirytowany faktem, że nie wie co się dzieje i nic nie może na to poradzić. Brakowało mu Hermiony. Ich dobrych relacji, rozmów, spędzania wspólnie czasu, uśmiechu... I choć nie przyznałby się do tego głośno za nic w świecie, ona stała się dla niego jedną
z najważniejszych osób na ziemi. Wiedział, że jest dla niego zakazana, ale i tak chciał, by
i ona myślała o nim tak ciepło jak on o niej...
Na tydzień
przed egzaminami została zorganizowana wycieczka do Hogsmade.
Wszyscy uczniowie starszych klas z niecierpliwością oczekiwali
soboty, by choć na chwilę oderwać się od nauki i zaznać trochę
luzu... Jednak pogoda postanowiła spłatać wszystkim figla. Lało
od samego rana, a na dodatek wiał okropny, chłodny wiatr. Uczniowie
drogę do wioski pokonywali praktycznie biegiem, by jak najszybciej
schronić się w cieple Miodowego Królestwa albo Trzech Mioteł.
Hermiona i Ginny również zrobiły małe zakupy w cukierni, po czym
skierowały się do Apteki po zapas składników do eliksirów.
I choć kupiły wszystko, co chciały, a nawet natrafiły na super promocję lodowych kulek, to
i tak nic nie było w stanie przywołać uśmiechu na ustach Ginny. Herm patrzyła na nią, szczerze zmartwiona, zupełnie nie wiedząc, jak ma jej pomóc i poprawić humor.
I choć kupiły wszystko, co chciały, a nawet natrafiły na super promocję lodowych kulek, to
i tak nic nie było w stanie przywołać uśmiechu na ustach Ginny. Herm patrzyła na nią, szczerze zmartwiona, zupełnie nie wiedząc, jak ma jej pomóc i poprawić humor.
W Trzech
Miotłach było jak zwykle gwarnie i tłoczno, ale dziewczynom udało
się znaleźć wolny, dwuosobowy stolik... Niestety, dopiero po
zajęciu miejsc, zorientowały się, że siedzą dokładnie na
przeciwko całej grupy Ślizgonów.
–
Cholera
jasna! – warknęła Ginny ze złością.
–
Spokojnie,
wypijemy po kremowym i możemy wracać – uspokoiła ją Hermiona,
patrząc na Draco, który co chwilę nerwowo zerkał to na nie, to w
stronę drzwi.
Po chwili
Gryfonka zrozumiała jego zdenerwowanie. Do pubu wszedł Blaise,
trzymający za rękę wysoką, nieprzeciętnie śliczną brunetkę, o
idealnej figurze i pięknych pełnych ustach. Diabeł, jak gdyby
nigdy nic ruszył do stolika Ślizgonów... Po drodze musiał jednak
minąć Hermionę i Ginny... Ku przerażeniu tej pierwszej i
wściekłości tej drugiej zatrzymał się...
–
Cześć,
Mionko, dobrze cię widzieć – wyszczerzył zęby i pochylił się,
by cmoknąć Mionę w policzek. Jego towarzyszka uśmiechnęła się
do niej uprzejmie.
–
Yasmine
Charlen, Yas to Hermiona, moja przyjaciółka – przedstawił je
sobie Diabeł.
–
Bardzo mi
miło – uśmiechnęła się dziewczyna, podając brązowowłosej
rękę. Zarówno ona, jak i Diabeł zignorowali obecność Ginny, po
czym, jak gdyby nigdy nic, odeszli do stolika Ślizgonów. Hermiona
niepewnie spojrzała na Rudą. Widać było, że Gin z całej siły
stara zachowywać się naturalnie, jednak ta scena bardzo ją
zabolała, a gdy piękna Yasmine, zamiast przysunąć sobie krzesło,
wolała usiąść na kolanach Diabła w oczach Rudej błysnęły łzy.
–
Nie
przejmuj się, ona wygląda na sporo starszą od niego... –
Hermiona nieudolnie próbowała ją pocieszyć.
–
Yasmine
Charlen jest modelką "PlayWizard" i to jedną z
najlepszych – mruknęła Gin, heroicznie walcząc ze łzami.
–
Chodźmy
stąd – zaproponowała Herm. Niestety, o sekundę za późno,
bowiem usta Diabła właśnie spotkały się z namiętnymi ustami
modelki. Ginny zerwała się z miejsca
i wybiegła z pubu, a Hermiona od razu pobiegła za nią, pamiętając, do czego zdolna jest jej przyjaciółka pod wpływem impulsu.
i wybiegła z pubu, a Hermiona od razu pobiegła za nią, pamiętając, do czego zdolna jest jej przyjaciółka pod wpływem impulsu.
Na zewnątrz
mocno padało, a dziewczyny nie miały na sobie czaru chroniącego,
więc, nim dobiegły do zamku, obie były przemoczone do suchej
nitki. Ginny, nie odzywając się słowem, zamknęła się w
łazience. Hermiona pozwoliła jej na to, doskonale wiedząc, że nie
ma sensu teraz naciskać na rozmowę, ani narzucać Rudej swojego
towarzystwa. Zdjęła buty i przemoczoną kurtkę i już miała
rzucić na siebie zaklęcie suszące, gdy od strony portretu rozległ
się głos informujący ją, że ktoś przyszedł. Hermiona podeszła
i otworzyła przejście. Zdziwiła się lekko, orientując się kto przed nią stoi...
i otworzyła przejście. Zdziwiła się lekko, orientując się kto przed nią stoi...
–
Zostawiłyście
to na stoliku – podał jej torbę z jej zakupami Draco.
–
Och!
Dziękuję ci bardzo – uśmiechnęła się do niego ciepło
Hermiona.
–
Wejdziesz?
– zaprosiła go do środka. Ślizgon jednak nie odpowiedział,
tylko nerwowo przełknął ślinę... Hermiona dopiero po chwili
zorientowała się, gdzie padł jego wzrok. Deszcz przemoczył także
białą bluzkę, którą Gryfonka miała na sobie. Sprawiło to, że
Smok miał teraz idealny widok na...
–
Nie,
dzięki, muszę wracać... – wypalił Draco, lekko zawstydzony
tym, że przyłapała go, jak się gapił na jej biust.
–
W
porządku – odpowiedziała speszona, przyciskając torbę z
zakupami do piersi.
–
Co z nią?
– zapytał.
–
Nie za
dobrze. Diabeł mógł sobie odpuścić... – burknęła.
–
Wiem,
pogadam z nim, ale mam powoli dość tej sytuacji!
–
Ja też.
Zróbmy coś! – poprosiła.
–
Chyba
powinniśmy, to w końcu nasi przyjaciele – zgodził się Draco.
–
Musimy
coś zaplanować!
–
Masz
rację, spotkajmy się dzisiaj wieczorem i obgadajmy to –
zaproponował z uroczym uśmiechem.
–
Świetnie!
To może w Pokoju Życzeń o dziesiątej? Dam Ginny trochę eliksiru
słodkiego snu...
–
No to do
zobaczenia – Draco odszedł z szerokim uśmiechem. Hermiona też
się uśmiechnęła, wieczór w towarzystwie Ślizgona to było
wszystko, czego potrzebowała po kilku ciężkich dniach.
***
Długo
rozmyślała o tym, co powinna ubrać. Niby to zwykłe spotkanie
dwójki znajomych, którzy mają omawiać problemy swoich przyjaciół,
ale Hermiona miała przeczucie, że może wydarzyć się coś
zupełnie innego. Prawie miesiąc nie mieli możliwości, by
przebywać ze sobą sam na sam dłużej niż kilka minut. A ostatnim
razem, gdy byli sami, Hermiona zaprezentowała mu swoje zupełnie
odmienne oblicze. Wielu mogło w niej widzieć skromną, pokorną
kujonkę, która cały swój wolny czas spędza
z książkami. Zapominali jednak o tym, że panna Granger ma też silny charakter. Zawsze była osobą pewna siebie i miała wiarę we własną inteligencję i umiejętności. I choć niewielu chłopaków doceniało taki typ kobiet, znaleźli się jednak i tacy... Na przykład Wiktor Krum. To on pierwszy dostrzegł w niej potencjał i sprawił, że poczuła się piękna, doceniana i kobieca... Długo utrzymywała z nim kontakt, a nawet spotkali się tuż po jej zerwaniu z Ronem... Hermiona lubiła Bułgara i pomimo jego nieco szowinistycznych poglądów w głębi serca zawsze myślała o nim ciepło, gdyż to on był tym pierwszym.
z książkami. Zapominali jednak o tym, że panna Granger ma też silny charakter. Zawsze była osobą pewna siebie i miała wiarę we własną inteligencję i umiejętności. I choć niewielu chłopaków doceniało taki typ kobiet, znaleźli się jednak i tacy... Na przykład Wiktor Krum. To on pierwszy dostrzegł w niej potencjał i sprawił, że poczuła się piękna, doceniana i kobieca... Długo utrzymywała z nim kontakt, a nawet spotkali się tuż po jej zerwaniu z Ronem... Hermiona lubiła Bułgara i pomimo jego nieco szowinistycznych poglądów w głębi serca zawsze myślała o nim ciepło, gdyż to on był tym pierwszym.
Gdy tylko
wróciły z kolacji, zaproponowała Ginny na rozluźnienie kieliszek
wina. Ruda chętnie się zgodziła, ponieważ ten dzień był dla
niej bardzo trudny... Po chwili spała już w najlepsze, uśpiona nie
przez alkohol, ale przez niewielką dawkę eliksiru słodkiego snu.
Od rozstania z Blaise'm, Gin zwykle sypiała w pokoju Hermiony,
dlatego Gryfonka musiała przeprowadzić tę małą akcję
dywersyjną, by spokojnie móc pójść na spotkanie
z Draco...
z Draco...
Z pewną dozą
wątpliwości spojrzała w lustro. Czarna spódnica przed kolana
i zwykła biała, rozpinana z przodu bluzka. Wyglądała dość skromnie, ale upięte włosy
i delikatne, srebrne kolczyki sprawiały, że całość prezentowała się wystarczająco ładnie, jak na przyjacielską pogawędkę... Musnęła jeszcze usta bezbarwnym błyszczykiem i za pięć dziesiąta wyszła z dormitorium. Szybko przebiegła pod Pokój Życzeń, wcześniej rzucając zaklęcie tak, by jej obcasy nie stukały zbyt głośno po pustym korytarzu... Ostatnim czego chciała, było spotkanie jakiegoś profesora i zarobienie szlabanu, który pokrzyżuje jej plany na dzisiejszy późny wieczór...
i zwykła biała, rozpinana z przodu bluzka. Wyglądała dość skromnie, ale upięte włosy
i delikatne, srebrne kolczyki sprawiały, że całość prezentowała się wystarczająco ładnie, jak na przyjacielską pogawędkę... Musnęła jeszcze usta bezbarwnym błyszczykiem i za pięć dziesiąta wyszła z dormitorium. Szybko przebiegła pod Pokój Życzeń, wcześniej rzucając zaklęcie tak, by jej obcasy nie stukały zbyt głośno po pustym korytarzu... Ostatnim czego chciała, było spotkanie jakiegoś profesora i zarobienie szlabanu, który pokrzyżuje jej plany na dzisiejszy późny wieczór...
Stanęła pod
ścianą prowadzącą do Pokoju Życzeń i zamyśliła się. Powinna
poczekać na Draco? A może coś sobie wyobrazić i już wejść do
środka? A może on już tam jest, tylko nie wie, że ona tu czeka?
–
O czym
myślisz? – szept przy jej uchu spowodował, że pisnęła i
podskoczyła lekko przestraszona.
–
Nie
strasz! Myślałam o tym, o czym powinnam pomyśleć, by tam wejść
– zachichotała, odwracając się w jego stronę.
–
I co
wymyśliłaś? – zapytał z uśmiechem. Miał na sobie ciemne
jeansy i niebieską koszulę. Wyglądał więc jak zwykle
wspaniale...
–
Lepiej
byś to ty zaproponował jakiś wystrój – odpowiedziała
niepewnie.
–
W
porządku – Draco przeszedł wzdłuż ściany i już po chwili
pojawiły się drzwi.
Otworzył je,
zapraszając ją szarmancko do środka. Pokój Życzeń, o dziwo,
przypominał swoim wystrojem jej salon. Kanapa, kominek, mały stolik
i nic więcej. Draco wyjął swoją różdżkę i jednym machnięciem
wzniecił ogień w kominku. Machnął po raz drugi, a na małym
stoliku zmaterializowała się butelka wina i dwa kieliszki. Hermiona
uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, siadając na kanapie.
–
Napijesz
się? – spytał uprzejmie blondyn.
–
To zależy
jaki masz powód, żeby mnie upić – odpowiedziała.
–
Pomyślałem
tylko, że tak będzie nam się lepiej rozmawiało... - Gryfonka
spojrzała na niego z powątpiewaniem, ale podziękowała uprzejmie,
gdy nalał jej wina.
–
Jak się
ma Ginny? – zapytał.
–
Nie
najlepiej, ta dzisiejsza scena z modelką bardzo ją załamała...
–
Zabini
zachowuje się jak jakiś dupek. Tłumaczyłem mu, że to co robi,
jest chore... Odpowiedział mi tylko, że na razie tak trzeba. On
chyba coś kombinuje, bo przyleciała dziś do niego sowa, która
przyniosła kopertę z pieczęcią ministerstwa...
–
Serio? Co
to może znaczyć? – zastanowiła się Hermiona.
–
Nie wiem,
ale musimy coś wymyślić.
–
Masz
rację, aż żal na nich patrzeć... – zgodziła się Gryfonka.
Tak więc
myśleli, a ich pomysłom nie było końca. Jedne zakładały
porwanie obojga i zamknięcie gdzieś na długi czas, inne wysyłanie
im anonimowych listów miłosny, jeszcze inne napojeniem ich jakimś
eliksirem. Pomysły się mnożyły, tak jak kieliszki wina jakie
wypili. Alkohol sprawiał, że dali się ponieść fantazji i
wymyślali coraz to bardziej absurdalne pomysły na połączenie
Ginny i Diabła...
–
Ten plan
z różowymi pantalonami był niezły – zaśmiał się Draco.
–
Ale tylko
jeśli Filch zgodziłby się nam pomóc – odpowiedział równie
rozbawiona. Oparła się wygodnie o wezgłowie kanapy i na chwilę
przymknęła oczy. Był jej naprawdę wspaniale. Ciepło z kominka
przyjemnie grzało, a wino lekko szumiało jej w głowie. Draco
siedział na tyle blisko niej, że ich ramiona się stykały. Czuła
subtelny zapach jego wody kolońskiej, a po chwili jego palce
delikatnie przesunęły się po jej dłoni.
–
Przyjemnie...
– wymruczała zadowolona.
–
Tak, ale
może zmienimy wystrój? – zaproponował, wciąż delikatnie
głaszcząc jej rękę.
–
Czemu nie
– zgodziła się, otwierając oczy i podnosząc się z kanapy.
Draco również wstał.
–
Może ty
coś zaproponujesz? – podszedł blisko niej i delikatnie złapał
jeden z loków, który wypiął się z jej koka.
–
Dobrze,
ale zamknij oczy – wyszeptała, kładąc dłonie na jego torsie.
Smok delikatnie objął ją w talii i posłusznie zamknął oczy.
Hermiona skupiła się na tym co chciała zobaczyć w tej chwili.
Miała nadzieje, że zapamiętała dość detali, by jej sen, mógł
się okazać rzeczywistością... Rozejrzała się i stwierdziła, że
jest zadowolona z efektu.
–
Możesz
już otworzyć – powiedziała, delikatnie głaszcząc go po
policzku.
–
Łąka? –
zdziwił się.
–
Tak. Dziś
był taki brzydki dzień, a nie ma to jak piękna pogoda i
wylegiwanie się na trawie – zaśmiała się, prowadząc go na
trawę. Miękka zielona murawa przyjemnie łaskotała jej stopy,
ponieważ jeszcze przy kominku zdjęła buty. W Pokoju Życzeń
naprawdę było teraz jak w bajce. Łąka, drzewa, kamienie i małe
jeziorko pod jednym
z okien. Gryfonka rzuciła się na zieloną ziemię, ciągnąc blondyna za sobą. Leżeli obok siebie, wciąż trzymając się za ręce.
z okien. Gryfonka rzuciła się na zieloną ziemię, ciągnąc blondyna za sobą. Leżeli obok siebie, wciąż trzymając się za ręce.
–
Masz
ciekawe pomysły – zaśmiał się Draco.
–
Tęsknięe
za takim słodkim lenistwem na łonie natury, nauka nie pozwala mi
teraz na takie chwile – wyznała szczerze.
–
Czasem
trzeba sobie na chwilę odpuścić i zapomnieć o wszystkim –
powiedział cicho, odwracając głowę w jej stronę. Hermiona
również na niego spojrzała.
–
Tak...
Czasem trzeba... – szepnęła, uśmiechając się lekko. Blondyn
przypatrywał jej się intensywnie, jakby miał zamiar odgadnąć, o
czym myśli. Speszyło ją to, więc odwróciła głowę i spojrzała
w sufit.
–
Szkoda,
że nie ma tu nieba... słońca... delikatnych chmurek... –
stwierdziła smutno.
–
To
zamknij oczy i wyobraź to sobie. Wyobraź sobie, że naprawdę
jesteśmy na łące... – zaproponował, szepcząc wprost do jej
ucha. Herm uśmiechnęła się lekko i przymknęła oczy. Naprawdę
chciałaby być z nim teraz gdzieś daleko i zapomnieć o problemach,
cieszyć się tą chwilą... Draco poruszył się, a ona poczuła,
jak delikatnie się nad nią pochyla.
–
I co
widzisz? – zapytał ją, a jego usta delikatnie musnęły jej
odkrytą szyję.
–
Słońce
i niebo... jest wspaniale... – wymruczała.
–
Opowiedz
mi o tym – poprosił, całując ją w ucho. Jedna jego ręka leżała
tuż nad jej głową, natomiast drugą delikatnie głaskała jej
talię. Jego usta nieprzerwanie delikatnie błądziły to po jej
szyi, to znów znajdowały się na jej uchu. Hermiona delikatnie
odwróciła głowę na bok i westchnęła lekko. Było jej
niesamowicie przyjemnie...
–
Jest
idealna pogoda. Ptaszki śpiewają, a w oddali słychać szum
strumyka... Słoneczko tak przyjemnie świeci... Niebo jest
błękitne... piękne... Ma kolor jak twoje oczy... – ledwo to
wypowiedziała, zapragnęła znów spojrzeć w te śliczne tęczówki.
Uchyliła delikatnie powieki. Draco uniósł się nieco i ich
spojrzenia się spotkały. Obydwoje wyczytali w swoim wzroku to samo
pragnienie... żadne z nich nie miało co do tego wątpliwości.
Blondyn pochylił się i lekko musnął jej usta swoimi. Hermiona
mruknęła z aprobatą. Rozchyliła delikatnie wargi tak, by oboje
mogli pogłębić ten pocałunek. Gdy to się stało, jej ciałem
wstrząsną delikatny dreszcz. Uwielbiała sposób, w jaki on ją
całował... Każdy kolejny pocałunek był bardziej namiętny, a
subtelność powoli odchodziła w zapomnienie, zastępowana przez
dziką żądzę. Draco przesunął się tak, że praktycznie leżał
na niej, jednocześnie opierając się na łokciach, by jej nie
przygnieść. Tak bliski kontakt ich ciał był dla obojga bardzo
przyjemny. Hermiona z pasją oddawała jego pocałunki i sama
inicjowała kolejne. Jedną dłoń wplotła w jego włosy, a drugą
sięgnęła do guzików jego koszuli. Draco jednak nie pozwolił jej
na to, ponownie przenosząc swoje usta na jej szyję. Jęknęła
cicho, gdy poczuła, jak delikatnie przygryza ją zębami... To było
zupełnie nowe doznanie. Schodząc coraz niżej, Malfoy obsypał
pocałunkami jej dekolt... Nagle wszystko wokół nich zawirowało i
Hermiona z lekkim zdziwieniem spostrzegła, że nie leżą już na
zielonej trawie, tylko na wielkim łóżku z satynową pościelą.
Blondyn zsunął się z niej i położył się na boku, nie
przestając jednak całować jej słodkich ust. Miał wrażenie, że
ona jest dla niego jak narkotyk, a każdy pocałunek jest jak kolejna
dawka substancji, bez której nie potrafi już żyć. Wiedział, że
nie powinien tego robić, wiedział, że przez to, co się pomiędzy
nimi zaraz wydarzy, Hermiona będzie bardziej cierpieć, gdy on
zniknie z jej życia... Jednak nie mógł sobie tego odmówić. Ona
była wszystkim, czego w tej chwili chciał. Wiedział już, że jej
usta są tak miękkie jak myślał, jej włosy pachną tak cudownie,
jak sądził, a jej ciało... Zawsze wyobrażał sobie, że jest
idealne, ale teraz miał się o tym przekonać na własne oczy.
Delikatnie i powoli zdejmowali z siebie ubrania. Najpierw on pozbył
się jej białej bluzki, ciesząc ręce, usta i oczy widokiem jej
piersi uwięzionych w białym, koronkowym staniku. Był dokładnie
takie, jakie zawsze lubił u dziewczyn... Idealnie wpasowały się
w jego dłonie, a Hermiona jęknęła rozkosznie, gdy tylko ich dotknął. Ta noc miała należeć tylko do nich... Herm szybko pozbyła się koszuli blondyna. Było mu w niej bardzo do twarzy, ale ona zdecydowanie wolała to, co jest pod nią... Błądziła palcami po nagich plecach chłopaka, a on w tym czasie przeniósł swoje dłonie na zapięcie jej stanika. Nie trwało długo, gdy i ta część garderoby wylądowała na ziemi... a zaraz za nią wszystkie pozostałe. Nie krępowali się wcale swojej nagości, przeciwnie, sprawiała im dużą radość
i oboje musieli przyznać, że rzeczywistość przeszła ich najśmielsze oczekiwania. Pieścili się wzajemnie, chcąc dać sobie jak najwięcej rozkoszy... Sam fakt bycia razem, był dla nich obojga bardzo podniecający, ale chcieli czegoś więcej. Pieszczoty dłoni i ust już nie wystarczały... oni chcieli stworzyć jedność, połączyć się i to nie tylko w fizycznym aspekcie... Ta noc obnażyła ich uczucia, ukazała dusze i oboje wiedzieli, że dalej nic już nie będzie już takie samo... Skupili się jednak na tym, co działo się w chwili obecnej. Gdy się połączyli, falami spłynęły na nich cudowne przeżycia i odczucia. Pasja, pożądanie, namiętność, bliskość... Przyśpieszone oddechy, szybsze bicie serc, jęki rozkosz i magia spełnienia... i jeszcze pragnienie, by ta chwila trwała wiecznie.
w jego dłonie, a Hermiona jęknęła rozkosznie, gdy tylko ich dotknął. Ta noc miała należeć tylko do nich... Herm szybko pozbyła się koszuli blondyna. Było mu w niej bardzo do twarzy, ale ona zdecydowanie wolała to, co jest pod nią... Błądziła palcami po nagich plecach chłopaka, a on w tym czasie przeniósł swoje dłonie na zapięcie jej stanika. Nie trwało długo, gdy i ta część garderoby wylądowała na ziemi... a zaraz za nią wszystkie pozostałe. Nie krępowali się wcale swojej nagości, przeciwnie, sprawiała im dużą radość
i oboje musieli przyznać, że rzeczywistość przeszła ich najśmielsze oczekiwania. Pieścili się wzajemnie, chcąc dać sobie jak najwięcej rozkoszy... Sam fakt bycia razem, był dla nich obojga bardzo podniecający, ale chcieli czegoś więcej. Pieszczoty dłoni i ust już nie wystarczały... oni chcieli stworzyć jedność, połączyć się i to nie tylko w fizycznym aspekcie... Ta noc obnażyła ich uczucia, ukazała dusze i oboje wiedzieli, że dalej nic już nie będzie już takie samo... Skupili się jednak na tym, co działo się w chwili obecnej. Gdy się połączyli, falami spłynęły na nich cudowne przeżycia i odczucia. Pasja, pożądanie, namiętność, bliskość... Przyśpieszone oddechy, szybsze bicie serc, jęki rozkosz i magia spełnienia... i jeszcze pragnienie, by ta chwila trwała wiecznie.
W tym opowiadaniu zawsze czekam na ten moment <3 uwieeeelbiam <3
OdpowiedzUsuńMój moment 💕 są cudowni 🥰
OdpowiedzUsuńTo co się dzieje między Ginny, a Blaise'em porusza w sumie ważny wątek wielu ludzi w realnym świecie... Dlatego uwielbiam Twoje opowiadania, za każdym razem coś innego przykuje moja większą uwagę. Jak często zdarza się, że rodzina ma tak duży wpływ, jak często zdarza się, że wracają się w czyjeś życie i w imię czego? Cytując Dumbledora "większego dobra", jest to zasmucające, powoduje to depresję i wiele innych dolegliwości psychiczne. Do czego to prowadzi? Nieszczęścia... Czy rodzinie nie powinno zależeć właśnie na szczęściu danej osoby? Powinno, przykre jest to, że tak nie jest, przez takie postępowanie często człowiek o słabszej psychice ma zdujnowaną resztę życia. A życie jest krótkie i trzeba chwytać dzień, korzystać w pełni z każdej sekundy, bo wiemy dobrze jak jest ulotne.
"Wiedział już, że jej usta są tak miękkie jak myślał, jej włosy pachną tak cudownie, jak sądził, a jej ciało... Zawsze wyobrażał sobie, że jest idealne, ale teraz miał się o tym przekonać na własne oczy." - piękne nawiązanie do wcześniejszych przemyśleń Draco <3 Uwielbiam ten moment <3 To jest tak romantyczne, komunikowanie się spojrzeniem, opis otoczenia, następnie zmiana na satynę <3
OdpowiedzUsuń"Gdy się połączyli, falami spłynęły na nich cudowne przeżycia i odczucia. Pasja, pożądanie, namiętność, bliskość... Przyśpieszone oddechy, szybsze bicie serc, jęki rozkosz i magia spełnienia... i jeszcze pragnienie, by ta chwila trwała wiecznie." - kwintesencja, co tu więcej dodać <3 Cudo. Chciałabym aby te chwile z opowiadaniami trwały wiecznie. Wpadłam w niesamowicie romantyczny nastrój <3