piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział siódmy

Rozdział siódmy

Hermiona stała pod klasą transmutacji i przeglądała podręcznik. Nie potrafiła jednak skupić się na zapisanej w nim wiedzy.
Ron. To była jedyna sprawa, nad którą potrafiła teraz myśleć, bowiem wszystko wskazywało na to, że Weasley obraził się na nią śmiertelnie i jedynie jego częste pogardliwe spojrzenia mówiły, że w ogóle zauważa jej obecność. Miała pewność, że rudy nie rozgadał nikomu o tym, co wczoraj odegrał Malfoy, bo Harry i reszta Gryfonów traktowali ją normalnie. Jedynie on zachowywał się jak naburmuszony, skrzywdzony dzieciak, a gdy Harry zapytał go, czy obraził się na Hermionę, odpowiedział, że nie chce o tym mówić. Potter zajęty problemami nieco innej natury (Claudia i Anett dowiedziały się, że umawiał się z nimi obiema jednocześnie), postanowił na razie nie ingerować w ich sprawy.
Hermiona stwierdziła, że nie odezwie się do Rona. W końcu to on pierwszy zachował się podle względem niej. Nie powinien traktować jej jak darmowej pomocy naukowej albo maszynki do odrabiania prac domowych. Przecież ona też miała uczucia! Też miała prawo poczuć się dotknięta jego insynuacjami, że nikt nie chce się z nią umawiać. Dość tego! Tym razem nie przeprosi pierwsza. Mimo wszystko czuła się z tym źle. To był jeden z jej najlepszych przyjaciół. Przeszli razem piekło i świadomość, że Ron teraz jest na nią wściekły, ignoruje ją, a być może nawet nią gardzi, sprawiała jej dziwny ból w okolicy serca. Dodatkowo Rudy właśnie dość topornie próbował flirtować z Lavender, specjalnie tak, by Hermiona to zauważyła. Zacisnęła szczęki i na powrót spróbowała skupić się na książce. Naprawdę nie chciała oglądać tego żałosnego przedstawienia.
Hej, Granger, mam coś dla ciebie. – Malfoy odezwał się na tyle głośno, by wszyscy zgromadzeni pod salą transmutacji to usłyszeli. Hermiona zamarła z przerażenia. Co ten palant sobie myślał, podchodząc do niej przy wszystkich? Naprawdę aż tak zależało mu, by stała się obiektem plotek i kpin całej szkoły? Błękitne oczy Dracona patrzyły na nią z irytującą pewnością siebie, jakby spodziewał się, że Herm zaraz padnie mu do stóp.
Niczego od ciebie nie chcę! – syknęła, nawet nie patrząc co Ślizgon trzyma w wyciągniętej dłoni. Odwróciła się z zamiarem odejścia, ale jej wzrok natrafił jedynie na czerń uczniowskiej szaty. Tuż przed nią stał Blaise. Był dużo wyższy od niej, więc Gryfonka musiała unieść głowę, by na niego spojrzeć.
Cześć, Mionko – przywitał się przymilnie Diabeł. Hermiona zmrużyła niebezpiecznie swe brązowe oczy. W co te dwa oślizłe gady chciały z nią pogrywać?
Granger, przecież sama prosiłaś mnie o notatki z Transmutacji, gdyż, jak twierdzisz, moje są dużo lepsze od twoich. Proszę, specjalnie ci je przepisałem. – Malfoy, niezrażony jej wściekłą miną, wcisnął Gryfonce w dłoń pergaminy z jej własnymi zapiskami, które dała mu wczoraj. Co za bezczelny typ! Uczniowie zgromadzeni pod salą przysłuchiwali się chciwie tej dziwnej konwersacji.
Twoje notatki są lepsze? Od kiedy? Czy to nie ty musiałeś przypadkiem pisać dodatkowy esej dla tych, którzy sobie nie radzą? – wytknęła blondynowi ze sztucznym uśmiechem.
Masz rację, Granger, chyba potrzebne mi korepetycje. To co? W imię naszej ślizgońsko–gryfońskiej przyjaźni widzimy się po lekcjach w bibliotece? – Draco uśmiechnął się cwaniacko, a Hermiona pokraśniała z oburzenia. Jak on śmiał robić jej taki obciach przy kolegach z klasy? Kątem oka spojrzał na Rona, który próbował zachować obojętność, jednak rumieńce wściekłości parzyły jego piegowatą twarz.
Czego chcesz, Malfoy? – warknęła.
Jeszcze zobaczysz, Granger – powiedział to cicho, by tylko ona mogła to usłyszeć. Już miała mu powiedzieć, że niczego nie ma zamiaru oglądać, gdy usłyszała chrząknięcie, a później głupiutki chichot Lavender.
Hermionko, a pamiętasz może, że ja też chciałam mieć u ciebie korepetycje z transmutacji? – Lav mówiła do Miony, ale patrzyła wprost na Malfoy'a, mrugając przy tym zalotnie.
O, cześć, Lefrender! – zawołał blondyn z udawanym entuzjazmem. Chwilę temu ta dziewczyna mizdrzyła się do Weasley'a, a teraz wolała pokazywać swe wdzięki Draconowi. Jego plan powoli zaczynał nabierać kolorów, tym bardziej, że Lav patrzyła na niego, jakby za chwilę miała zemdleć ze szczęścia.
Ona się nazywa Lavender, ignorancie – powiedział rozbawiony Blaise.
Mniejsza o to. – Draco był nie zrażony swoją wpadką. – To jak, Granger? Będziesz dawała korepetycje mnie i swojej koleżance?
Niczego nie zamierzam ci dawać! – zaznaczyła dobitnie Hermiona, patrząc w niebieskie oczy blondyna.
Świetnie, słyszysz, Pat? Mamy korepetycje z transmutacji! Dziś! – Lavender była tak zachwycona perspektywą spędzenia popołudnia w towarzystwa Ślizgonów, że nie przyjmowała do wiadomości odpowiedzi Hermiony. Parvati podeszła do tego pomysłu z dużo mniejszym entuzjazmem niż jej przyjaciółka.
Oo, ciebie też znam, umówiliśmy się kiedyś – mrugnął do Parvati zalotnie Draco.
To była moja siostra bliźniaczka – odpowiedziała Gryfonka, czerwieniąc się przy tym. Zabini nie mógł się powstrzymać od wyśmiania przyjaciela. Draco odchrząknął lekko, zbity z tropu, a Hermiona pokręciła głową z niedowierzaniem. Blondyn nieźle się właśnie popisał. Na szczęście McGonagall otworzyła już drzwi klasy i wszyscy zaczęli wchodzić do środka.
To ustalone. Po lekcjach w bibliotece – oznajmił wszystkim Malfoy. Zabini nieustająco chichotał w rękaw szaty.
Proszę bardzo, nasza szlamcia przodem. – Draco kurtuazyjnie przepuścił ją w drzwiach. Hermiona prychnęła jak rozwścieczona kocica i z dumnie uniesioną głową, wmaszerowała do klasy. Zła na siebie, że pozwoliła Ślizgonowi na odegranie całego tego przedstawienia, przeszła do pierwszego rzędu odprowadzana zdziwionymi spojrzeniami większości Gryfonów. Ron i Harry zajęli już miejsca w ich ławce. Właśnie miała zamiar wysunąć swoje krzesło, gdy Ron jej to uniemożliwił.
To miejsce jest zajęte – burknął złowrogo.
Co? – zdziwiła się Herm.
Nie siedzisz tu. To miejsce Sophie. - Hermiona zdezorientowana, spoglądała to na Rona, to na Harry'ego. Potter milcząco wpatrywał się w blat stołu, natomiast spojrzenie rudzielca było odpychająco zimne. Gryfonka zacisnęła usta i postanowiła nie dać mu satysfakcji. Odwróciła się na pięcie i miała zamiar odejść do ostatniego rzędu. Sophie, Puchonka
z ich roku, właśnie zajmowała jej miejsce szczebiocząc wesoło, najwyraźniej dumna z siebie, że Ron i Harry wolą ją od swej przyjaciółki.
Hej, Mionka, gdzie idziesz? Trzymamy ci miejsce! – zawołał Zabini. W całej klasie momentalnie zrobiło się cicho. Faktycznie, dwójka Ślizgonów zajmowała równoległą ławkę w pierwszym rzędzie, a miejsce pomiędzy nimi było puste. Draco wysunął krzesło i zachęcająco wskazał je Hermionie. Dziewczyna zawahała się chwilę. Kątem oka spojrzała na Rona. Wyglądał na kompletnie wyprowadzonego z równowagi. To przeważyło szalę. Szybko podeszła do ławki i zajęła wskazane miejsce. Uśmiech triumfu wypłynął na twarz blondyna. Ciągle nie mógł uwierzyć, że realizacja jego planów będzie aż tak prosta.
Nie daj mu się, Miona, nie warto byś płakała przez tego rudego szmaciarza – szepnął jej Zabini, a swoje słowa poparł pokrzepiającym uśmiechem. Hermiona sama uśmiechnęła się blado. Nigdy nie sądziła, że jej przyjaciel może tak ją potraktować. I to po tym, jak wielokrotnie ratowała mu skórę, po tym co przeszli razem w poprzednich latach i w czasie wojny. Nie rozumiała, jak mógł być taki podły.
Po chwili do klasy weszła profesorka. Gdy zobaczyła swoją ulubioną uczennicę siedzącą z dwójką Ślizgonów, potknęła się z wrażenia i gdyby nie katedra to pewnie wyłożyłaby się jak długa. Malfoy i Zabini zachichotali pod nosami. McGonagall zgromiła ich wzrokiem i zacisnęła swe wąskie usta, po czym zaczęła dyktować temat lekcji. Dziś mieli powtórkę z transmutacji międzygatunkowej. Mieli przetransmutować kameleona w kota. Poziom klasy piątej. Hermiona z uśmiechem zabrała się do swojego zadania. Zawsze bardzo lubiła transmutację, a ta dotycząca przemiany gatunków, była jej zdaniem najciekawsza. McGonagall wydała polecenie i każdy machnął różdżką na swojego kameleona. Po chwili okazało się, jak bardzo ta powtórka materiału była przydatna, bowiem mało komu udało się stworzyć coś, co chociaż przypominało kota. Hermionie oczywiście udało się za pierwszym razem. Jej biała, puszysta kotka o niesamowitych szarych oczkach właśnie zwinęła się w kłębek i słodko zasnęła. Herm rozejrzała się dookoła i ledwo powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem. Kot Zabiniego był pokryty łuskami, do tego gdy otworzył pyszczek wysunął się z niego długi, gadzi język. Natomiast przed Malfoyem nadal stał kameleon. Jedynymi oznakami, że rzucono na niego jakieś zaklęcie był fakt, że miał on wąsy i cicho pomrukiwał.
Chłopakom naprawdę przydadzą się korepetycje – pomyślała, po czym spojrzała na ławkę Rona. Ani on, ani Sophie, ani Harry nie przetrasmutowali jeszcze swoich jaszczurek.
Czemu to musi być takie trudne? – marudził Malfoy, dźgając swoją hybrydę różdżką.
To wcale nie jest trudne, trzeba się tylko skoncentrować– odpowiedziała Herm.
Przy tobie nam się to nie udaje, zawsze tak mamy przy ślicznych kobietach – kokietował Blaise.
To nie dlatego, po prostu źle ruszacie różdżką – mruknęła, czerwieniąc się lekko.
Pokaż, jak to zrobić. – Skupiony Zabini patrzył, jak Hermiona po raz kolejny transmutuje kota w kameleona i z powrotem.
Jak ruszyć tak ręką? To trudne – narzekał Diabeł. Gryfonka westchnęła zniecierpliwiona i złapała Zabiniego za nadgarstek, po czym wykonała jego dłonią odpowiedni ruch. Po chwili przed nim zmaterializował się czarny kotek z zielonymi oczami. Był śliczny. Przeciągnął się rozkosznie, po czym podszedł obwąchać kotkę Hermiony. Diabeł i dziewczyna zachichotali widząc poczynania zwierzątek. Draco wyraźnie zirytował fakt, że on jeszcze nic nie wyczarował.
Faktycznie proste! Dzięki, Mionka! Jesteś najlepsza! – Blaise krzyknął tak głośno, że usłyszała go cała klasa. Przy ławce Rona coś huknęło, a jego kameleon wylądował rozpłaszczony na ścianie tuż nad głową profesor McGonagall. Wszyscy ryknęli śmiechem, a Ron odebrał ostrą reprymendę od nauczycielki.
Mnie też pokaż. W końcu to ja chciałem mieć korepetycje. – Malfoy nadstawił nadgarstek w oczekiwaniu, aż Herm pokaże mu, jaki ruch ma wykonać. Dziewczyna zawahała się chwilę. Wiedziała, że przygląda się im wielu uczniów. Z drugiej strony zawsze lubiła dzielić się swoją wiedzą. Ile razy pomagała Ronowi czy Harry'emu w podobny sposób? A teraz oni dosłownie się na nią wypięli. Potrafiła jeszcze zrozumieć postępowanie Rona, ale to, że Potter nie zareagował, bardzo ją zabolało. Chwyciła nadgarstek blondyna. Odniosła wrażenie, że Draco wzdrygnął się lekko, gdy go dotknęła, ale nie odsunął ręki, tylko oczekiwał, aż pomoże mu rzucić zaklęcie. Krótkie machnięcie różdżką i przed Malfoyem również zmaterializował się kot. Miał brązową sierść i duże, orzechowe oczy.
Jaki on podobny do Mionki! – zawołał Blaise. Draco i Hermiona natychmiast zgromili go wzrokiem, ale Diabeł w ogóle się tym nie przejął. Kot Dracona szybko postanowił zaznaczyć swoją obecność, więc zaatakował kota Zabiniego. Kotka Hermiony, znudzona walką pozostałych dwóch zwierzaków, po prostu zwinęła się w kłębek i zasnęła.
Jakie one zabawne! – roześmiała się Hermiona. Draco i Blaise dopingowali swoje koty, które próbowały walczyć, drapiąc się i skacząc na siebie. McGonagall słysząc zamieszanie w pierwszej ławce, szybko do nich podeszła. Jej mina wyrażała szczere zdziwienie, gdy zobaczyła trzy w pełni przetransmutowane kotki.
Dobra robota – mruknęła niechętnie, wciąż zdziwiona, tym, że jej ulubiona uczennica weszła w komitywę z dwoma Ślizgonami, z którymi kiedyś pozostawała we wrogich stosunkach. – Wasze domy otrzymują po pięć punktów – powiedziała niezbyt zadowolona profesorka. Draco i Blaise wyszczerzyli się w uśmiechu. Opłacało się zaprosić Gryfonkę do swojej ławki! Na dodatek Weasley był wyraźnie wściekły, słysząc, jak Hermiona świetnie bawiła się na lekcji wraz z nimi.
Doskonale – pomyślał Draco, kątem oka patrząc na Herm, która głaskała swoją białą kotkę. Realizacja jego pomysłu była dziecinnie łatwa...
A co do dziwnych uczuć jakie go ogarnęły, gdy dziewczyna dotknęła jego ręki? To na pewno było obrzydzenie. Raczej na pewno.
Co innego mógł poczuć, gdy dotykała go szlama?


10 komentarzy:

  1. uwielbiam ten rozdział :D jakbym widziała tego biednego kameleona nad głową McGonagall xD

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam ten rozdział :D jakbym widziała tego biednego kameleona nad głową McGonagall xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, uwielbiam moment z kociakami, mistrzostwo <3
    http://miloscwieleznaczen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Postanowilam co kilka rozdziałów skomentować, w końcu skoro ty dalas coś od siebie pisząc to mogła bym jakoś podziękować, chociażby pisząc komentarz. Tak więc. . czy to przypadek, że Kot Hermiony wyglądał jak Malfoy i odwrotnie? :D lece czytaj daaaaaleeeej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Postanowilam co kilka rozdziałów skomentować, w końcu skoro ty dalas coś od siebie pisząc to mogła bym jakoś podziękować, chociażby pisząc komentarz. Tak więc. . czy to przypadek, że Kot Hermiony wyglądał jak Malfoy i odwrotnie? :D lece czytaj daaaaaleeeej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierzę, że dopiero trafilam na Twoje opowiadanie. Masz lekki styl, pięknie to wszystko prowadzisz fabularnie. Jedyne do czego mam zastrzeżenia to sposób przedstawienia relacji Rona, Hermiony i Harry'ego, bo ta była zawsze moją ulubiona czescia przygód ksiazkowo-filmowych. Ubolewam więc, że traktują Hermione jakby w ogóle nie byla im potrzebna (a przecież w 7 części Harry sam przyznał, ze Hermione kocha jak siostrę). Ale to Twoje opowiadanie, może to sis jeszcze zmieni. Lecę czytac dalej, nie mogę się doczekać aż się dowiem jak rozwinie się relacja Draco i szlamci 😂

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam po raz kolejny i wciąż się śmieję. Fantastyczne na poprawę humoru.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja uwielbiam takiego Blaisa uśmiechnięty, z humorem, aż sobie wyobrażam jego zaciesz.

    OdpowiedzUsuń