Rozdział
piąty
Hermiona
nerwowo stukała stalówką dziurawiąc przy tym pergamin i naprawdę
mocno musiała walczyć, by nie dźgnąć swoim piórem rudowłosego
Gryfona. Ron od godziny krążył nad nią, raz po raz robiąc jej
wyrzuty z powodu wydarzeń na lekcji zielarstwa.
–
Jak
mogłaś, Hermiono?! Na Merlina, to przecież byli Ślizgoni! –
albo – Malfoy to wredna szuja, przebrzydła szumowina, były
śmierciożerca, jak mogłaś komuś takiemu podać rękę?
Dziewczyna starała się ignorować te ciągłe pretensje, ale jej
cierpliwość była na wyczerpaniu.
–
Harry!
Powiedź coś! Poprzyj mnie! – zażądał Weasley. Potter
dotychczas siedział cicho, woląc nie brać udziału w tej
sprzeczce. Sam wiedział, że wczoraj dość mocno naraził się
Hermionie, więc lepiej było nie zabierać głosu... aż do teraz.
Ron patrzył na niego z oczekiwaniem.
–
Ja
też podałem im rękę, zaraz po zakończeniu wojny, Ron, nie mogę
mieć teraz o to pretensji do Herm. Ona jest dorosła, może się
przyjaźnić z kim chce – powiedział spokojnie, nie chcąc
bardziej rozdrażnić przyjaciela. Niestety, nie odniosło to skutku.
–
Może
się przyjaźnić, z kim chce, tylko nie z nimi! – krzyknął.
Hermiona stwierdziła, że w tym momencie jej cierpliwość się
skończyła.
–
Dość
tego, Ronaldzie! Nie będziesz za mnie decydował komu mogę podać
rękę albo z kim mogę się spotykać czy przyjaźnić! Ja nie
wtrącam się w twoje życie, więc i ty zostaw moje w spokoju! –
krzyknęła brązowowłosa. Szybkim ruchem zgarnęła swoje książki
do torby i wyszła z pokoju wspólnego. Postanowiła pójść do
biblioteki. Co prawda odrobiła już wszystkie zadania domowe, ale w
bibliotece przynajmniej będzie daleko od Rona.
–
Ale
przecież to są Ślizgoni! Ona nie może się z nimi zadawać! To
burzy porządek świata... – Ron nadal obstawał przy swoim.
–
Przykro
mi, ale nie masz racji, stary. Hermiona może się spotykać, z kim
chce, i musisz się z tym pogodzić. Sam przecież umawiasz się z
wieloma różnymi dziewczynami, dlatego byłem pewien, że zazdrość
o nią dawno ci przeszła...
–
Nie
jestem zazdrosny! – zaperzył się rudzielec. – Chodził tylko
o to, że się o nią martwię. Malfoy i Zabini to nie jest
odpowiednie towarzystwo dla niej.
–
Nie
ty o tym decydujesz – pouczył go Harry. Ron zrezygnowany pokręcił
głową. Wiedział, że nie ma prawa wpływać na decyzję
przyjaciółki, ale mimo wszystko chciał ją uchronić przed
znajomością z takimi ludźmi, jak wspomniana wyżej dwójka uczniów
z domu węża.
–
Myślisz,
że bardzo się obraziła? – spytał Pottera. Harry przytaknął i
uśmiechnął się pocieszająco.
–
Najlepiej
szybko ją przeproś, Ron. Zresztą chyba nie masz innego wyjścia,
bo nie napisałeś jeszcze karnego zadania dla McGonagall na
transmutację, a to już na jutro. - Oczy Weasleya rozszerzyły się
w niemym szoku. Zupełnie zapomniał o tym dodatkowym zadaniu! Jasna
avada! Musi natychmiast pogodzić się z Herm. Bez niej dosłownie
leży i kwiczy... Szybko ruszył w stronę dziury pod portretem. Musi
znaleźć Hermionę, a swoje poszukiwania zacznie od biblioteki.
***
Draco Malfoy
miał dziś zły humor. Nie. Poprawka. On miał wybitnie zły humor.
Jego najlepszy przyjaciel, który był dla niego prawie jak brat,
najwyraźniej miał zamiar uderzać do najpospolitszej, najbardziej
przemądrzałej, a co za tym idzie najbardziej irytującej szlamy na
świecie! Malfoy był stuprocentowo przekonany, że żadna inna
dziewczyna nie byłaby w stanie wkurzać go tak mocno, jak Granger. Za
jakie grzechy spotyka go taka kara? W sumie kilka by się znalazło,
ale Zabini i Granger?! Ślizgon i Gryfonka... To obrzydliwe,
niedopuszczalne, to… To profanacja! Blondyn z niedowierzaniem
pokręcił głową i odłożył książkę na półkę. Od godziny
krążył po bibliotece poszukując jakieś przydatnej lektury, ale
był tak zdekoncentrowany, że nawet nie pamiętał, jakie tytuły
przechodziły przez jego ręce. Dlaczego akurat ona? To mało jest
ładnych dziewczyn w tej szkole? Musi to być akurat Her... Stop!
Wróć... Czy on właśnie nie zaliczył jej do kategorii ładnych?
Chyba na mózg mu padło! Granger jest mugolaczką, a co za tym idzie
jest oczywiście paskudna, obrzydliwa i...i... Nieważne! To
brudno–krwista dziewucha i tyle w tym temacie! Najwidoczniej
jednak jej status nie przeszkadzał Zabiniemu. Zaraz po powrocie z
lekcji, gdy Draco naskoczył na przyjaciela, ten jedynie zbył go
śmiechem i zapytał tylko, czy blondyn aby nie jest przypadkiem
o nią zazdrosny. Też coś! On zazdrosny o taką, taką... Eh!
Mniejsza o to. Pora znaleźć wreszcie te durną książkę, która
była mu potrzebna do eseju z transmutacji. McGonagall na ostatnich
zajęciach powiedziała mu wyraźnie, że jeśli tym razem nie odda
karnej pracy, porozmawia sobie na ten temat z Severusem, a to oznacza
ni mniej ni więcej tylko sowę do jego rodziców o tym, jaki to
Draco jest nieudolny. Lepiej więc odwalić ten esej i mieć
spokój. Mógł poprosić o pomoc Blaise'a, który całkiem
dobrze sobie radził z tym przedmiotem, ale wolał nie ryzykować, że
przyjaciel znów zacznie gadać o tej głupiej Gryfonce. A może
nawet właśnie się z nią gdzieś spotkał...? Na chwilę przed
oczyma blondyna pojawiła się scena, w której Blaise stoi na wieży
astronomicznej i całuje namiętnie Granger. Yah!
–
Zaraz
puszczę pawia – mruknął pod nosem, zirytowany na własną
wyobraźnię.
–
To
może lepiej wyjdź z biblioteki, Malfoy, mógłbyś zniszczyć
jakieś cenne książki – pouczyła go swoim wszechwiedzącym
tonem Hermiona. Na jej widok Draco rozzłościł się jeszcze
bardziej. Nie dość, że od rana siedziała w jego głowie, to na
dodatek postanowiła jeszcze przyjść posiedzieć do biblioteki w
której aktualnie on przebywał. To bezczelność!
–
Nikt
cię nie pytał o zdanie, szlamo! – warknął na dziewczynę.
Hermiona spojrzała na niego obojętnie po czym usiadła przy jednym
z stolików i zabrała się za czytanie książki. Draco był
zaskoczony jej brakiem reakcji. Zawsze gdy jej dokuczał bądź
przezywał, Granger czerwieniła się, zaciskała pięści i
heroicznie walczyła ze łzami. To wszystko zmieniło się od powrotu
do szkoły po wojnie. Teraz wydawała się być zupełnie uodporniona
na jego wyzwiska, a nawet czasem pozwoliła sobie, by mu odpyskować.
Denerwował go sposób, w jaki Granger go ignorowała, ale nie miał
zamiaru wszczynać kolejnej sprzeczki. Wciąż krążył pomiędzy
regałami gdy do biblioteki wszedł Weasley i obrzucił go wściekłym
spojrzeniem po czym od razu skierował się w stronę Hermiony.
Draco, ciekaw czy dziewczyna pogodziła się już z rudzielcem,
postanowił stanąć za najbliższym regałem i podsłuchać co nieco
z tej rozmowy.
–
Hej,
Hermiono, chciałbym cię przeprosić za to co powiedziałem...
Miałaś rację... Nie miałem prawa tak cię krytykować –
wyjąkał speszony Ron. Herm spojrzała na niego niezbyt przychylnie,
ale cała postawa przyjaciela sprawiła, że nie miała siły dłużej
się gniewać.
–
Dobrze,
zapomnijmy o tej całej sytuacji – powiedziała miękko i
uśmiechnęła się do niego. Chłopak wyraźnie odetchnął z ulgą
i usiadł na przeciwko niej. Hermiona planowała kontynuować
czytanie książki, ale wbity w nią wzrok Rona skutecznie ją
rozpraszał.
–
Stało
się coś? – spytała ostrożnie.
–
Nie,
nic! – odpowiedział szybko, po czym uśmiechnął się do niej
sztucznie.
–
Przecież
widzę, że o coś ci chodzi, Ron...
–
Tak
sobie tylko pomyślałem... Że może… W ramach zgody… Napiszemy
razem wypracowanie z transmutacji? – jąkał się skonsternowany.
Hermiona prychnęła zirytowana.
–
Dobrze
wiesz, że ja nie musiała pisać tej pracy! Była tylko dla tych,
którzy nie radzą sobie z materiałem!
–
No…
Tak… Ale może w ramach zgody… Pomogłabyś mi? – mruknął,
czerwieniąc się mocno. Hermiona musiała odetchnąć głęboko by
trochę się uspokoić. Przypuszczenie, że Ron przeprosił ją tylko
po to, by pomogła mu w wypracowaniu, nie chciało opuścić jej
świadomości, a co za tym idzie napawało ją okropną złością.
Postanowiła jednak nie wywoływać nowego kryzysu pomiędzy nimi.
–
Masz
tu moje notatki z ostatniej lekcji. Powinno ci to pomóc, a poza tym
wszystko jest
w podręczniku do czwartej klasy. Ron, przerabialiśmy ten temat dawno temu... - Rudzielec dziwnym wzrokiem popatrzył na notatki Gryfonki. Nie do końca o taką pomoc mu chodziło.
w podręczniku do czwartej klasy. Ron, przerabialiśmy ten temat dawno temu... - Rudzielec dziwnym wzrokiem popatrzył na notatki Gryfonki. Nie do końca o taką pomoc mu chodziło.
–
Słuchaj,
Herm, a może podyktowałabyś mi chociaż wstęp?
–
Nie!
Powiedziałam ci już, że z nauką musisz sobie radzić sam. Na
OWuTeMach nie będę mogła niczego ci podyktować!
–
Daj
spokój, co ci szkodzi? Przecież i tak nie masz nic innego do
roboty... – gorączkował się Ron. Hermiona miała ochotę wyjąć
różdżkę i przekląć przyjaciela. Znów wykazał się zupełnym
brakiem taktu, jakby nie wyciągnął żadnych wniosków z ich
wczorajszej sprzeczki. Miała go dość. Czerwona ze złości powoli
podniosła się z krzesła.
–
Dla
twojej informacji, Ron, właśnie, że mam coś do zrobienia! Jestem
dziś umówiona,
i skoro nie chcesz moim notatek, to radź sobie sam! - Szybkim ruchem zgarnęła pergaminy ze stołu i zamknęła książkę. Musiała znaleźć się daleko stąd, bo jeszcze chwila, a mogłaby zrobić coś głupiego. Ron, który zawsze miał problemy z opanowaniem swoich emocji, poderwał się z miejsca i stanął tak, by Hermiona nie mogła go wyminąć.
i skoro nie chcesz moim notatek, to radź sobie sam! - Szybkim ruchem zgarnęła pergaminy ze stołu i zamknęła książkę. Musiała znaleźć się daleko stąd, bo jeszcze chwila, a mogłaby zrobić coś głupiego. Ron, który zawsze miał problemy z opanowaniem swoich emocji, poderwał się z miejsca i stanął tak, by Hermiona nie mogła go wyminąć.
–
Jak
możesz taka być, Miona? Wiesz, że potrzebuję ten referat na
jutro! Na pewno nie masz nic ciekawszego do roboty i wymyślasz, by
mi nie pomóc! Robisz mi to na złość! Wcale się z nikim nie
umówiłaś! – mówił cicho (byli przecież w bibliotece), ale
jego głos był przepełniony gniewem.
–
Dość
tego! Nie będę ci się tłumaczyła, Ron! Przepuść mnie! –
zażądała, ledwo hamując się przed przeklęciem go czymś
naprawdę paskudnym.
–
Nie
będziesz się tłumaczyła? A co, wstydzisz się, że idziesz na
randkę z jakimś palantem? Dla kogo wystawiasz przyjaciela do
wiatru, co? Może dla Zabiniego? Albo lepiej! Dla tego śmiecia
Malfoya? - Po tych słowach Draco, który przysłuchiwał się tej
rozmowie od samego początku, miał ochotę rzucić na Weasleya jedną
z niewybaczalnych klątw. Jak ten popapraniec śmiał nazwać go
śmieciem?! Zasłużył na porządny wpier... Zaraz, zaraz. Przecież
on jest Ślizgonem. Uczniowie domu Salazara Slytherina nie używają
siły bez potrzeby. Wystarczy im to, że są sprytni i działają
tak, by uderzyć
w najbardziej czuły punkt ofiary.
w najbardziej czuły punkt ofiary.
Hermiona stała
i patrzyła na przyjaciela z niedowierzaniem. Jak mógł jej zarzucić
coś takiego? Czyżby w ogóle jej nie znał? Teraz to ona miała
wrażenie, że tak naprawdę to nie zna jego i dopiero teraz zdała
sobie sprawę z tego jak po wojnie oddalili się od siebie...
Świadomość ta sprawiła, że zachciało jej się płakać.
–
Nic
nie powiesz? – spytał butnie Ron. Herm otworzyła usta, by
powiedzieć mu, jak bardzo zabolały ją jego słowa, gdy odezwał
się ktoś inny.
–
To
jak, Granger, jesteś gotowa? - Odwróciła się w stronę
uśmiechniętego Dracona. Chłopak, jak gdyby nigdy nic, podszedł do
niej i objął ją ramieniem na wysokości talii. Hermiona poczuła,
że nogi się pod nią uginają. Co on sobie wyobraża? I dlaczego
jej dotyka? Przecież...
–
Ooo,
Weasley, a co ty robisz w bibliotece? Przecież to miejsce dla ludzi
inteligentnych – zakpił Malfoy. Ron wyglądał, jakby go
spetryfikowano. Z niedowierzaniem patrzył to na Ślizgona, to na
Hermionę i nie mógł wydobyć z siebie głosu. –
Mniejsza
z tym, spieszy nam się. Chodź, Granger, to będzie najlepsza randka
w twoim życiu. – I zanim zdążyła zaprotestować, a Ron w ogóle
odezwać, została wyprowadzona z biblioteki przez blondyna, który
wciąż ją obejmował.
–
Co
ty sobie wyobrażasz, Malfoy?! – syknęła, gdy tylko drzwi
bibliotek zamknęły się za nimi. Chłopak puścił ją i odsunął
się nieco, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
–
Widziałaś
jego minę? Wyglądał jak ogłuszony troll! – zaśmiewał się
prawie do łez.
–
Dlaczego
to zrobiłeś? – dopytywała się, wciąż lekko zszokowana
zachowaniem chłopaka.
–
Bo
Weasley na to zasłużył. Jest głupi i niekulturalny, a na dodatek
nazwał mnie śmieciem!
–
I
pomyślałeś sobie, że posłużysz się mną, żeby mu dopiec? –
warknęła.
–
Dokładnie
tak, Granger, a poza tym powinnaś mi być wdzięczna. Wyszłabyś na
totalną ofiarę losu, gdyby ten rudy skunks odkrył, że nabijasz go
w butelkę i wcale się z nikim nie umówiłaś, szlamciu. - Hermiona
w duchu musiała przyznać mu rację. Ron pewnie ciągle, by jej to
wypominał przy różnych okazjach... Nie powinna kłamać, że z
kimś się spotyka, ale z drugiej strony nie chciałaby szydził z
niej, że nikt nie chce się z nią umawiać na randki. Poniekąd
Malfoy miał rację. Może powinna być mu trochę wdzięczna...
–
Czego
chcesz w zamian? – spytała go wprost. Draco nadal uśmiechał się
ironicznie.
–
Już
ci mówiłem, że chciałem dopiec Weasleyowi.
–
Jasne,
Malfoy, ale przy okazji pomogłeś i mnie, a jak znam Ślizgonów nie
zrobiłeś tego zupełnie bezinteresownie. Powiedz więc, czego
chcesz, żeby nie było, że mam u Ciebie jakiś dług
wdzięczności...
–
Bardzo
mądrze, szlamciu, jednak jest jakieś ziarenko prawdy w plotkach o
tym, że jesteś inteligentna – powiedział z szyderczym
uśmieszkiem. – Chcę pożyczyć twoje notatki
z transmutacji. Muszę napisać ten durny esej dla profesor McSztywnej. - Hermiona mimowolnie parsknęła cichym śmiechem, gdy usłyszała, jak Draco nazwał opiekunkę jej domu. Sięgnęła do torby po pergaminy, którymi pogardził Ron.
z transmutacji. Muszę napisać ten durny esej dla profesor McSztywnej. - Hermiona mimowolnie parsknęła cichym śmiechem, gdy usłyszała, jak Draco nazwał opiekunkę jej domu. Sięgnęła do torby po pergaminy, którymi pogardził Ron.
–
Masz,
Malfoy, ale gdyby ktoś pytał to powiem, że nigdy nic ci nie
pożyczałam! – zaznaczyła, podając mu notatki.
–
Jasne.
Myślisz, że przyznałbym się, że korzystałem z notatek szlamy?
Moja reputacja ległaby w gruzach!
–
I
tak pewnie legnie, jak Ron rozgada wszystkim, że zabrałeś mnie na
randkę.
–
Coś
ty! Wyprzemy się oboje. Powiemy, że ten kretyn ma zwidy, albo jest
na jakiś prochach. - Hermiona znów zachichotała. Malfoy naprawdę
potrafił być zabawny!
–
Spadam
stąd, zanim ktoś zobaczy, że w ogóle z tobą gadam. Notatki
odeśle ci sową, na wszelki wypadek.
–
Zostaw
sobie, mam ich kopie. I tak nie wzięłabym do ręki niczego co ty
wcześniej trzymałeś – odcięła się z pięknym uśmiechem.
Draco prychnął pogardliwe po czym ruszył w kierunku lochów. Na
jego ustach wykwitł uśmiech triumfu, a w jego głowie uformowany
był gotowy plan jak zemścić się na Ronaldzie W. za zrzucenie go z
miotły.
Nwm czemu, ale na telefonie w żadnym rozdziale DS nie pojawia mi się tekst, jest tylko biale tło :(((((((
OdpowiedzUsuńPolecam zmienić na wersję na komputer :)
UsuńU mnie też tak jest. Przytrzymaj palec chwilę na białym tle, a gdy wyraz podświetli się na niebiesko powinny być przy nim błękitne strzałki. Przeciągnij je przez cały tekst i już :))
UsuńJa mam tak tylko na prologu, później jest ok
Usuńsiemanko! wczytuję się od dziś w twojego bloga i się wciągam. zapraszam na opowieść, którą ja tworzę dramione-opowiadania.blog.pl
OdpowiedzUsuńzaczelam niedawno, wiec licze na jakies zdanie, komentarz:) a tymczasem wracam do czytania:)
Czytam ,,Dwa Światy" już drugi raz i dalej zachwycam się na każdym kroku. Gdy czyta się opowiadanie po raz kolejny emocje są jeszcze większe i np. z nie których tekstów śmieję się dwa razy głośniej. Pozdrawiam i lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie to biedny Ronuś wyjdzie z siebie, albo zamorduję Draco ;D
OdpowiedzUsuń"Ale przecież to są Ślizgoni! Ona nie może się z nimi zadawać! To burzy porządek świata... – Ron nadal obstawał przy swoim." -> kiedy coś się nie dzieje po myśli Ronusia, to od razu burzy się, świat, nie widzi tego, że tylko jego świat się burzy. Jest to tak ograniczony człowiek, tak zajadły i zaciekły w swoich nienawiści i w swoim urojonym podziale, że to jest chore. No nie lubię go... NA prawdę działa mi bardzo mocno na nerwy.
OdpowiedzUsuń"Najlepiej szybko ją przeproś, Ron. Zresztą chyba nie masz innego wyjścia, bo nie napisałeś jeszcze karnego zadania dla McGonagall na transmutację, a to już na jutro." -> A tu tylko potwierdzenie i kwintesencja przyjaźni Złotego Trio. To jest tak smutne, jedno dobre, to że Hermiona zaczęła to dostrzegać. Dobrze również, że pozwoliła Draco na utarcie nosa Rudemu.
Ron jest takim idiotą...jak można oczekiwać, że w ramach przeprosin Hermiona napisze mu esej z transmutacji? Przecież to on zachował się niestosownie i to on powinien zadośćuczynić Hermi za tą paskudną awanturę
OdpowiedzUsuń