piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział piąty

Rozdział piąty

         Hermiona nerwowo stukała stalówką dziurawiąc przy tym pergamin i naprawdę mocno musiała walczyć, by nie dźgnąć swoim piórem rudowłosego Gryfona. Ron od godziny krążył nad nią, raz po raz robiąc jej wyrzuty z powodu wydarzeń na lekcji zielarstwa.
Jak mogłaś, Hermiono?! Na Merlina, to przecież byli Ślizgoni! – albo – Malfoy to wredna szuja, przebrzydła szumowina, były śmierciożerca, jak mogłaś komuś takiemu podać rękę? Dziewczyna starała się ignorować te ciągłe pretensje, ale jej cierpliwość była na wyczerpaniu.
Harry! Powiedź coś! Poprzyj mnie! – zażądał Weasley. Potter dotychczas siedział cicho, woląc nie brać udziału w tej sprzeczce. Sam wiedział, że wczoraj dość mocno naraził się Hermionie, więc lepiej było nie zabierać głosu... aż do teraz. Ron patrzył na niego z oczekiwaniem.
Ja też podałem im rękę, zaraz po zakończeniu wojny, Ron, nie mogę mieć teraz o to pretensji do Herm. Ona jest dorosła, może się przyjaźnić z kim chce – powiedział spokojnie, nie chcąc bardziej rozdrażnić przyjaciela. Niestety, nie odniosło to skutku.
Może się przyjaźnić, z kim chce, tylko nie z nimi! – krzyknął. Hermiona stwierdziła, że w tym momencie jej cierpliwość się skończyła.
Dość tego, Ronaldzie! Nie będziesz za mnie decydował komu mogę podać rękę albo z kim mogę się spotykać czy przyjaźnić! Ja nie wtrącam się w twoje życie, więc i ty zostaw moje w spokoju! – krzyknęła brązowowłosa. Szybkim ruchem zgarnęła swoje książki do torby i wyszła z pokoju wspólnego. Postanowiła pójść do biblioteki. Co prawda odrobiła już wszystkie zadania domowe, ale w bibliotece przynajmniej będzie daleko od Rona.
Ale przecież to są Ślizgoni! Ona nie może się z nimi zadawać! To burzy porządek świata... – Ron nadal obstawał przy swoim.
Przykro mi, ale nie masz racji, stary. Hermiona może się spotykać, z kim chce, i musisz się z tym pogodzić. Sam przecież umawiasz się z wieloma różnymi dziewczynami, dlatego byłem pewien, że zazdrość o nią dawno ci przeszła...
Nie jestem zazdrosny! – zaperzył się rudzielec. – Chodził tylko o to, że się o nią martwię. Malfoy i Zabini to nie jest odpowiednie towarzystwo dla niej.
Nie ty o tym decydujesz – pouczył go Harry. Ron zrezygnowany pokręcił głową. Wiedział, że nie ma prawa wpływać na decyzję przyjaciółki, ale mimo wszystko chciał ją uchronić przed znajomością z takimi ludźmi, jak wspomniana wyżej dwójka uczniów z domu węża.
Myślisz, że bardzo się obraziła? – spytał Pottera. Harry przytaknął i uśmiechnął się pocieszająco.
Najlepiej szybko ją przeproś, Ron. Zresztą chyba nie masz innego wyjścia, bo nie napisałeś jeszcze karnego zadania dla McGonagall na transmutację, a to już na jutro. - Oczy Weasleya rozszerzyły się w niemym szoku. Zupełnie zapomniał o tym dodatkowym zadaniu! Jasna avada! Musi natychmiast pogodzić się z Herm. Bez niej dosłownie leży i kwiczy... Szybko ruszył w stronę dziury pod portretem. Musi znaleźć Hermionę, a swoje poszukiwania zacznie od biblioteki.

***

Draco Malfoy miał dziś zły humor. Nie. Poprawka. On miał wybitnie zły humor. Jego najlepszy przyjaciel, który był dla niego prawie jak brat, najwyraźniej miał zamiar uderzać do najpospolitszej, najbardziej przemądrzałej, a co za tym idzie najbardziej irytującej szlamy na świecie! Malfoy był stuprocentowo przekonany, że żadna inna dziewczyna nie byłaby w stanie wkurzać go tak mocno, jak Granger. Za jakie grzechy spotyka go taka kara? W sumie kilka by się znalazło, ale Zabini i Granger?! Ślizgon i Gryfonka... To obrzydliwe, niedopuszczalne, to… To profanacja! Blondyn z niedowierzaniem pokręcił głową i odłożył książkę na półkę. Od godziny krążył po bibliotece poszukując jakieś przydatnej lektury, ale był tak zdekoncentrowany, że nawet nie pamiętał, jakie tytuły przechodziły przez jego ręce. Dlaczego akurat ona? To mało jest ładnych dziewczyn w tej szkole? Musi to być akurat Her... Stop! Wróć... Czy on właśnie nie zaliczył jej do kategorii ładnych? Chyba na mózg mu padło! Granger jest mugolaczką, a co za tym idzie jest oczywiście paskudna, obrzydliwa i...i... Nieważne! To brudno–krwista dziewucha i tyle w tym temacie! Najwidoczniej jednak jej status nie przeszkadzał Zabiniemu. Zaraz po powrocie z lekcji, gdy Draco naskoczył na przyjaciela, ten jedynie zbył go śmiechem i zapytał tylko, czy blondyn aby nie jest przypadkiem o nią zazdrosny. Też coś! On zazdrosny o taką, taką... Eh! Mniejsza o to. Pora znaleźć wreszcie te durną książkę, która była mu potrzebna do eseju z transmutacji. McGonagall na ostatnich zajęciach powiedziała mu wyraźnie, że jeśli tym razem nie odda karnej pracy, porozmawia sobie na ten temat z Severusem, a to oznacza ni mniej ni więcej tylko sowę do jego rodziców o tym, jaki to Draco jest nieudolny. Lepiej więc odwalić ten esej i mieć spokój. Mógł poprosić o pomoc Blaise'a, który całkiem dobrze sobie radził z tym przedmiotem, ale wolał nie ryzykować, że przyjaciel znów zacznie gadać o tej głupiej Gryfonce. A może nawet właśnie się z nią gdzieś spotkał...? Na chwilę przed oczyma blondyna pojawiła się scena, w której Blaise stoi na wieży astronomicznej i całuje namiętnie Granger. Yah!
Zaraz puszczę pawia – mruknął pod nosem, zirytowany na własną wyobraźnię.
To może lepiej wyjdź z biblioteki, Malfoy, mógłbyś zniszczyć jakieś cenne książki – pouczyła go swoim wszechwiedzącym tonem Hermiona. Na jej widok Draco rozzłościł się jeszcze bardziej. Nie dość, że od rana siedziała w jego głowie, to na dodatek postanowiła jeszcze przyjść posiedzieć do biblioteki w której aktualnie on przebywał. To bezczelność!
Nikt cię nie pytał o zdanie, szlamo! – warknął na dziewczynę. Hermiona spojrzała na niego obojętnie po czym usiadła przy jednym z stolików i zabrała się za czytanie książki. Draco był zaskoczony jej brakiem reakcji. Zawsze gdy jej dokuczał bądź przezywał, Granger czerwieniła się, zaciskała pięści i heroicznie walczyła ze łzami. To wszystko zmieniło się od powrotu do szkoły po wojnie. Teraz wydawała się być zupełnie uodporniona na jego wyzwiska, a nawet czasem pozwoliła sobie, by mu odpyskować. Denerwował go sposób, w jaki Granger go ignorowała, ale nie miał zamiaru wszczynać kolejnej sprzeczki. Wciąż krążył pomiędzy regałami gdy do biblioteki wszedł Weasley i obrzucił go wściekłym spojrzeniem po czym od razu skierował się w stronę Hermiony. Draco, ciekaw czy dziewczyna pogodziła się już z rudzielcem, postanowił stanąć za najbliższym regałem i podsłuchać co nieco z tej rozmowy.
Hej, Hermiono, chciałbym cię przeprosić za to co powiedziałem... Miałaś rację... Nie miałem prawa tak cię krytykować – wyjąkał speszony Ron. Herm spojrzała na niego niezbyt przychylnie, ale cała postawa przyjaciela sprawiła, że nie miała siły dłużej się gniewać.
Dobrze, zapomnijmy o tej całej sytuacji – powiedziała miękko i uśmiechnęła się do niego. Chłopak wyraźnie odetchnął z ulgą i usiadł na przeciwko niej. Hermiona planowała kontynuować czytanie książki, ale wbity w nią wzrok Rona skutecznie ją rozpraszał.
Stało się coś? – spytała ostrożnie.
Nie, nic! – odpowiedział szybko, po czym uśmiechnął się do niej sztucznie.
Przecież widzę, że o coś ci chodzi, Ron...
Tak sobie tylko pomyślałem... Że może… W ramach zgody… Napiszemy razem wypracowanie z transmutacji? – jąkał się skonsternowany. Hermiona prychnęła zirytowana.
Dobrze wiesz, że ja nie musiała pisać tej pracy! Była tylko dla tych, którzy nie radzą sobie z materiałem!
No… Tak… Ale może w ramach zgody… Pomogłabyś mi? – mruknął, czerwieniąc się mocno. Hermiona musiała odetchnąć głęboko by trochę się uspokoić. Przypuszczenie, że Ron przeprosił ją tylko po to, by pomogła mu w wypracowaniu, nie chciało opuścić jej świadomości, a co za tym idzie napawało ją okropną złością. Postanowiła jednak nie wywoływać nowego kryzysu pomiędzy nimi.
Masz tu moje notatki z ostatniej lekcji. Powinno ci to pomóc, a poza tym wszystko jest
w podręczniku do czwartej klasy. Ron, przerabialiśmy ten temat dawno temu... - Rudzielec dziwnym wzrokiem popatrzył na notatki Gryfonki. Nie do końca o taką pomoc mu chodziło.
Słuchaj, Herm, a może podyktowałabyś mi chociaż wstęp?
Nie! Powiedziałam ci już, że z nauką musisz sobie radzić sam. Na OWuTeMach nie będę mogła niczego ci podyktować!
Daj spokój, co ci szkodzi? Przecież i tak nie masz nic innego do roboty... – gorączkował się Ron. Hermiona miała ochotę wyjąć różdżkę i przekląć przyjaciela. Znów wykazał się zupełnym brakiem taktu, jakby nie wyciągnął żadnych wniosków z ich wczorajszej sprzeczki. Miała go dość. Czerwona ze złości powoli podniosła się z krzesła.
Dla twojej informacji, Ron, właśnie, że mam coś do zrobienia! Jestem dziś umówiona,
i skoro nie chcesz moim notatek, to radź sobie sam! - Szybkim ruchem zgarnęła pergaminy ze stołu i zamknęła książkę. Musiała znaleźć się daleko stąd, bo jeszcze chwila, a mogłaby zrobić coś głupiego. Ron, który zawsze miał problemy z opanowaniem swoich emocji, poderwał się z miejsca i stanął tak, by Hermiona nie mogła go wyminąć.
Jak możesz taka być, Miona? Wiesz, że potrzebuję ten referat na jutro! Na pewno nie masz nic ciekawszego do roboty i wymyślasz, by mi nie pomóc! Robisz mi to na złość! Wcale się z nikim nie umówiłaś! – mówił cicho (byli przecież w bibliotece), ale jego głos był przepełniony gniewem.
Dość tego! Nie będę ci się tłumaczyła, Ron! Przepuść mnie! – zażądała, ledwo hamując się przed przeklęciem go czymś naprawdę paskudnym.
Nie będziesz się tłumaczyła? A co, wstydzisz się, że idziesz na randkę z jakimś palantem? Dla kogo wystawiasz przyjaciela do wiatru, co? Może dla Zabiniego? Albo lepiej! Dla tego śmiecia Malfoya? - Po tych słowach Draco, który przysłuchiwał się tej rozmowie od samego początku, miał ochotę rzucić na Weasleya jedną z niewybaczalnych klątw. Jak ten popapraniec śmiał nazwać go śmieciem?! Zasłużył na porządny wpier... Zaraz, zaraz. Przecież on jest Ślizgonem. Uczniowie domu Salazara Slytherina nie używają siły bez potrzeby. Wystarczy im to, że są sprytni i działają tak, by uderzyć
w najbardziej czuły punkt ofiary.
Hermiona stała i patrzyła na przyjaciela z niedowierzaniem. Jak mógł jej zarzucić coś takiego? Czyżby w ogóle jej nie znał? Teraz to ona miała wrażenie, że tak naprawdę to nie zna jego i dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego jak po wojnie oddalili się od siebie... Świadomość ta sprawiła, że zachciało jej się płakać.
Nic nie powiesz? – spytał butnie Ron. Herm otworzyła usta, by powiedzieć mu, jak bardzo zabolały ją jego słowa, gdy odezwał się ktoś inny.
To jak, Granger, jesteś gotowa? - Odwróciła się w stronę uśmiechniętego Dracona. Chłopak, jak gdyby nigdy nic, podszedł do niej i objął ją ramieniem na wysokości talii. Hermiona poczuła, że nogi się pod nią uginają. Co on sobie wyobraża? I dlaczego jej dotyka? Przecież...
Ooo, Weasley, a co ty robisz w bibliotece? Przecież to miejsce dla ludzi inteligentnych – zakpił Malfoy. Ron wyglądał, jakby go spetryfikowano. Z niedowierzaniem patrzył to na Ślizgona, to na Hermionę i nie mógł wydobyć z siebie głosu. Mniejsza z tym, spieszy nam się. Chodź, Granger, to będzie najlepsza randka w twoim życiu. – I zanim zdążyła zaprotestować, a Ron w ogóle odezwać, została wyprowadzona z biblioteki przez blondyna, który wciąż ją obejmował.
Co ty sobie wyobrażasz, Malfoy?! – syknęła, gdy tylko drzwi bibliotek zamknęły się za nimi. Chłopak puścił ją i odsunął się nieco, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
Widziałaś jego minę? Wyglądał jak ogłuszony troll! – zaśmiewał się prawie do łez.
Dlaczego to zrobiłeś? – dopytywała się, wciąż lekko zszokowana zachowaniem chłopaka.
Bo Weasley na to zasłużył. Jest głupi i niekulturalny, a na dodatek nazwał mnie śmieciem!
I pomyślałeś sobie, że posłużysz się mną, żeby mu dopiec? – warknęła.
Dokładnie tak, Granger, a poza tym powinnaś mi być wdzięczna. Wyszłabyś na totalną ofiarę losu, gdyby ten rudy skunks odkrył, że nabijasz go w butelkę i wcale się z nikim nie umówiłaś, szlamciu. - Hermiona w duchu musiała przyznać mu rację. Ron pewnie ciągle, by jej to wypominał przy różnych okazjach... Nie powinna kłamać, że z kimś się spotyka, ale z drugiej strony nie chciałaby szydził z niej, że nikt nie chce się z nią umawiać na randki. Poniekąd Malfoy miał rację. Może powinna być mu trochę wdzięczna...
Czego chcesz w zamian? – spytała go wprost. Draco nadal uśmiechał się ironicznie.
Już ci mówiłem, że chciałem dopiec Weasleyowi.
Jasne, Malfoy, ale przy okazji pomogłeś i mnie, a jak znam Ślizgonów nie zrobiłeś tego zupełnie bezinteresownie. Powiedz więc, czego chcesz, żeby nie było, że mam u Ciebie jakiś dług wdzięczności...
Bardzo mądrze, szlamciu, jednak jest jakieś ziarenko prawdy w plotkach o tym, że jesteś inteligentna – powiedział z szyderczym uśmieszkiem. – Chcę pożyczyć twoje notatki
z transmutacji. Muszę napisać ten durny esej dla profesor McSztywnej. - Hermiona mimowolnie parsknęła cichym śmiechem, gdy usłyszała, jak Draco nazwał opiekunkę jej domu. Sięgnęła do torby po pergaminy, którymi pogardził Ron.
Masz, Malfoy, ale gdyby ktoś pytał to powiem, że nigdy nic ci nie pożyczałam! – zaznaczyła, podając mu notatki.
Jasne. Myślisz, że przyznałbym się, że korzystałem z notatek szlamy? Moja reputacja ległaby w gruzach!
I tak pewnie legnie, jak Ron rozgada wszystkim, że zabrałeś mnie na randkę.
Coś ty! Wyprzemy się oboje. Powiemy, że ten kretyn ma zwidy, albo jest na jakiś prochach. - Hermiona znów zachichotała. Malfoy naprawdę potrafił być zabawny!
Spadam stąd, zanim ktoś zobaczy, że w ogóle z tobą gadam. Notatki odeśle ci sową, na wszelki wypadek.
Zostaw sobie, mam ich kopie. I tak nie wzięłabym do ręki niczego co ty wcześniej trzymałeś – odcięła się z pięknym uśmiechem. Draco prychnął pogardliwe po czym ruszył w kierunku lochów. Na jego ustach wykwitł uśmiech triumfu, a w jego głowie uformowany był gotowy plan jak zemścić się na Ronaldzie W. za zrzucenie go z miotły.

9 komentarzy:

  1. Nwm czemu, ale na telefonie w żadnym rozdziale DS nie pojawia mi się tekst, jest tylko biale tło :(((((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zmienić na wersję na komputer :)

      Usuń
    2. U mnie też tak jest. Przytrzymaj palec chwilę na białym tle, a gdy wyraz podświetli się na niebiesko powinny być przy nim błękitne strzałki. Przeciągnij je przez cały tekst i już :))

      Usuń
    3. Ja mam tak tylko na prologu, później jest ok

      Usuń
  2. siemanko! wczytuję się od dziś w twojego bloga i się wciągam. zapraszam na opowieść, którą ja tworzę dramione-opowiadania.blog.pl
    zaczelam niedawno, wiec licze na jakies zdanie, komentarz:) a tymczasem wracam do czytania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam ,,Dwa Światy" już drugi raz i dalej zachwycam się na każdym kroku. Gdy czyta się opowiadanie po raz kolejny emocje są jeszcze większe i np. z nie których tekstów śmieję się dwa razy głośniej. Pozdrawiam i lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tak dalej pójdzie to biedny Ronuś wyjdzie z siebie, albo zamorduję Draco ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ale przecież to są Ślizgoni! Ona nie może się z nimi zadawać! To burzy porządek świata... – Ron nadal obstawał przy swoim." -> kiedy coś się nie dzieje po myśli Ronusia, to od razu burzy się, świat, nie widzi tego, że tylko jego świat się burzy. Jest to tak ograniczony człowiek, tak zajadły i zaciekły w swoich nienawiści i w swoim urojonym podziale, że to jest chore. No nie lubię go... NA prawdę działa mi bardzo mocno na nerwy.

    "Najlepiej szybko ją przeproś, Ron. Zresztą chyba nie masz innego wyjścia, bo nie napisałeś jeszcze karnego zadania dla McGonagall na transmutację, a to już na jutro." -> A tu tylko potwierdzenie i kwintesencja przyjaźni Złotego Trio. To jest tak smutne, jedno dobre, to że Hermiona zaczęła to dostrzegać. Dobrze również, że pozwoliła Draco na utarcie nosa Rudemu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ron jest takim idiotą...jak można oczekiwać, że w ramach przeprosin Hermiona napisze mu esej z transmutacji? Przecież to on zachował się niestosownie i to on powinien zadośćuczynić Hermi za tą paskudną awanturę

    OdpowiedzUsuń