piątek, 16 października 2015

Dwa Światy - Rozdział dwudziesty dziewiąty

Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

Hermiona chyba się jeszcze w pełni nie obudziła, bo w pierwszej chwili nie zrozumiała, o co chodzi jej przyjaciółce. Dopiero po kilku sekundach spłynęło na nią oświecenie...
Och, Ginny! – pisnęła, po czym pociągnęła Rudą na kanapę przed kominkiem
i zniecierpliwiona oczekiwała jej relacji.
Nie wiem, czy tego nie pożałuję... Ale wiem, że on mnie kocha. Dużo się wydarzyło... ale postanowiłam dać mu szansę. To Harry. Wybrałam jego. - Hermiona zamrugała, zdziwiona. Prawdę mówiąc, zupełnie się tego nie spodziewała. Ginny smutno zwiesiła głowę, a w jej oczach błysnęły łzy.
Cieszę się razem z tobą... – powiedziała cicho Herm, choć obie miały miny, jak gdyby właśnie szykowały się na stypę.
Miona... ja... Nie mogłam inaczej. Wiem, że on mnie kocha, ja kocham jego... a Diabeł... Diabeł sobie poradzi. Poza tym, na imprezie nie zwracał na mnie specjalnie uwagi, pewnie nawet mu nie zależy.
Podjęłaś tę decyzję, bo Blaise nie poświęcał ci dziś swojego czasu? – zapytała Hermiona z niedowierzaniem.
Nie, oczywiście, że nie... A on nie czuje tego, co Harry. Mam wrażenie, że mnie lubi...
I może mu się podobam, ale to nie jest miłość...
Jesteś pewna? – zapytała brązowowłosa. Ginny westchnęła ciężko i schowała twarz
w dłoniach.
To nie jest łatwa decyzja, ale musiałam ją podjąć. Harry się stara, bardzo... A Zabini to szkolny przystojniak, zawsze będą się kręciły obok niego super laski.
Tak jak obok Pottera – zauważyła mimochodem Hermiona. Gin przecząco pokręciła głową.
Harry jest tylko modą, przeminie jego sława, przeminie i powodzenie... Ale Blaise jest po prostu super facetem. Zawsze znajdzie się jakaś chętna... – zabrzmiało to dość gorzko.
Gin, to twoja decyzja, nie będę w nią ingerować... Chciałam zapytać tylko, czy jesteś pewna?
Tak... chyba tak...
Chyba?
Błagam, nie dręcz mnie Miona. Wystarczy, że rodzice się wtrącają – załkała Ginny, a po jej policzku spłynęły łzy.
Rodzice? – zdziwiła się Hermiona.
Dostałam od nich sowę, a w zasadzie to od Percy'ego, ale oni też tak uważają...
Co dokładnie uważają?
Nasze nazwisko jest teraz szanowane i źle, by wpłynęło na nie, gdybym związała się
z byłym śmierciożercą
Zawsze mówiłam, że Percy to dupek – warknęła Hermiona
Wiem, ale wiesz jak to zabrzmiało? W liście zapytał mnie, czy na pewno chcę się wiązać z kimś, kto popierał morderców Freda...
Ginny! Nie możesz tak myśleć. Blaise nigdy nie... Znasz go przecież. On uratował ci życie! Jak twój brat i rodzice mogą tego nie doceniać? – gorączkowała się brązowowłosa.
Doceniają... Ale wolą, bym była z Harrym. Ja chyba też tego chcę...
Znów te "chyba" – wytknęła jej Hermiona.
Nic nie poradzę... Podjęłam już decyzję i mam nadzieję, że mnie w niej wesprzesz.
Oczywiście, że tak kochanie. – Herm przytuliła do siebie przyjaciółkę.
Powiesz mu? – wyszeptała Gin, ocierając łzy z policzków.
Komu?
No... Zabiniemu. Ja nie mam odwagi, proszę Cię, zrób to dla mnie...
Och, Ginny, nie mogę... Ja nie dam rady. – Hermionie było bardzo ciężko na sercu z powodu tego, że musi jej odmówić. Za nic jednak nie chciała być tą, która przekażę tę nowinę Blaise'owi.
To porozmawiaj z Draco, proszę cię, Miona, musisz mi pomóc... Ja nie mogę spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim, co dla mnie zrobił. - Hermiona skrzywiła się lekko, myśląc
o konieczności rozmowy ze Smokiem. Wczoraj rozstali się w nienajlepszych stosunkach, ale nie mogła odmówić Ginny.
Dobrze Gin, porozmawiam z nim po śniadaniu...
W porządku, ja i Harry i tak nie idziemy, chcemy odespać imprezę. Dziękuję ci, Herm, jesteś najlepszą przyjaciółką i dziękuję za to, że nie potępiasz mojej decyzji...
– Zawszę będę po twojej stronie, Gin... Pamiętaj. - Obie Gryfonki przytuliły się, dając sobie wzajemne wsparcie. Hermiona miała przeczucie, że najbliższe dni mogą okazać się dość trudne... ale najwidoczniej tak już musiało być.
Hermiona nerwowo wyglądała Smoka na śniadaniu, ale zarówno blondyn, jak
i Zabini nie raczyli się pojawić. Na szczęście znalazła się jedna sprawiedliwa. Pansy siedziała przy stole węży i konsumowała kanapki.
Cześć – przywitała się Gryfonka.
Hej, Herm, siadaj, napijesz się kawy? – zaproponowała jej Parkinson, poklepując zachęcająco miejsce obok siebie.
Nie, dzięki. Szukam Malfoya. Widziałaś go może?
Smok pewnie jeszcze gnije w pościeli. Nieźle sobie dał wczoraj w palnik. A ty gdzie zniknęłaś w połowie imprezy?
Byłam zmęczona – odpowiedziała, szybko analizując, czego dowiedziała się od Pansy.
Spoko. Jak chcesz pogadać ze Smokowatym, to mogę cię wpuścić do salonu. – Ślizgonka przełknęła ostatni kęs kanapki i wstała ze swojego miejsca.
A jak tam Diabeł? – zapytała Herm, gdy zeszły już do lochów.
Tak się ululał, że zostawiliśmy go w Pokoju Życzeń, bo nie był w stanie chodzić – roześmiała się Pans.
To nieźle, a jak tam Dean?
Genialnie! Muszę przyznać rację ludziom, którzy twierdzą, że Gryfoni są fajni!
Też mi odkrycie! – żachnęła się Hermiona. Dziewczyny dotarły już do kamiennej ściany
i Pansy wypowiedziała hasło tak, by mogły wejść do Pokoju Wspólnego.
Wiesz gdzie jest dormitorium Malzinich?
Malzinich? – zapytała zdziwiona Herm.
Tak mówimy na nich w skrócie. Czasem jeszcze Drazini albo Bladrani.
Kreatywnie – zaśmiała się Gryfonka.
Najczęściej nazywamy ich jednak kryptogejemi albo skrytohomisiami i nie wiem czemu się o to wkurzają... – Pansy wzruszyła zabawnie ramionami. Hermiona uśmiechnęła się do Ślizgonki i dość niepewnie ruszyła do dormitorium chłopaków. Zostało w niej na tyle odwagi, by delikatnie zastukać w drzwi. Jednak gdy nikt się nie odezwał, brązowowłosa poczuła ochotę, by zwiać gdzie pieprz rośnie. Wiedziała jednak, że Ginny na nią liczy... Zastukała więc ponownie... i znowu nic. Lekko poirytowana, tym razem mocno załomotała w drzwi.
Kimkolwiek jesteś, radzę ci... Spierdalaj! – usłyszała pełen oburzenia głos Malfoya. Nie mogła powstrzymać śmiechu. Gdy już się trochę uspokoiła, zastukała po raz kolejny. Usłyszała dość ostrą serię przekleństw i powarkiwań, ale już chwilę później drzwi stanęły przed nią otworem... A w nich wściekły Draco w samych bokserkach.
Hermiona? – zdziwił się tak bardzo, że chyba zapomniał o swojej złości.
Jesteś sam? Musimy pogadać. – Gryfonka starała się nie okazywać, jak wielkie wrażenie zrobił na niej widok jego półnagiego ciała.
Wejdź – wpuścił ją do środka Malfoy, po czym ruszył z powrotem w kierunku łóżka. Rzucił się na nie, wtulając twarz w poduszkę.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że jest środek nocy? – burknął.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że cała szkoła jest już po śniadaniu? – zapytała go
z rozbawieniem. Draco wymamrotał coś pod nosem i chyba na powrót zapadł w sen. Hermiona roześmiała się cicho i przysiadła na skraju jego łóżka.
Wstawaj leniu! Muszę ci coś powiedzieć – szturchnęła go delikatnie w ramię, jednak blondyn nie zareagował. – Malfoy! No obudź... – nie zdążyła dokończyć, bowiem Ślizgon szybkim ruchem przewrócił ją na plecy i zakrył jej usta swoją dłonią. Pochylił się nad nią tak, że ich nosy się zetknęły.
Granger, może dla ciebie jest już dzień, ale dla mnie to wciąż pora snu. Jeśli nie chcesz, by Smok był zły i cały dzień zionął ogniem, to ucisz się z łaski swojej. Możesz porozmawiać ze mną... powiedzmy za trzy godziny. A teraz dobranoc! – Draco ułożył się tuż obok, wciąż nie zabierając dłoni z jej ust. Wtulił swą jasną głowę w jej ramię i chyba ponownie miał zamiar zasnąć. Hermiona oderwała jego palce i odetchnęła głęboko.
Ginny wróciła do Harry'ego – powiedziała głośno. Blondyn natychmiast podniósł głowę
z jej ramienia i spojrzał jej w oczy.
Poważnie? – zapytał.
Tak. Dziś rano mi powiedziała...
No to przejebane...
Zwięzłe podsumowanie – zakpiła Hermiona, a Draco z desperacją walnął głową
w poduszkę.
I co teraz zrobimy? – westchnął ciężko.
Musisz mu o tym powiedzieć...
Ja? Dlaczego ja? – oburzył się Smok.
Bo to twój przyjaciel!
Tak samo jak i twój...
Ja przyjaźnię się z nim cztery miesiące – przypomniała mu Herm. – A ty ile? Czternaście lat? – dodała.
Ja pierdolę! Chyba muszę się napić...
Nie przesadzaj, Malfoy, i opanuj się trochę. Pewnie Diabeł zaraz wróci.
Jak mam się opanować i nie przesadzać, jak przychodzisz tu z rana z takimi wiadomościami?
Nie jestem tu z własnej woli... Drugi raz na pewno nie przyjdę.
Uważaj, co mówisz, Granger. Żadna dziewczyna dobrowolnie nie zrezygnowała z wizyty w mojej sypialni...
Zdecydowanie jesteś zbyt pewny siebie – wyśmiała go, wciąż leżąc w jego łóżku.
Mam do tego podstawy – zapewnił ją blondyn, unosząc się lekko na łokciach i znów nad nią pochylając.
Wątpię – szepnęła, patrząc prosto w jego cudowne, błękitnoszare oczy.
Udowodnić? – kokietował. Niestety, nie było mu to dane, bo drzwi do dormitorium otworzyły się z hukiem.
Kochanie, wróciłem! – wydarł się Diabeł na całe gardło. Jednak gdy tylko jego wzrok padł na łóżko Smoka, natychmiast się uspokoił.
Sorry... Bardzo Was przepraszam. Nie spodziewałem się... Już sobie idę – wyrzucał
z siebie z prędkością karabinu i, teatralnie zakrywając oczy dłonią, na oślep podążał do drzwi.
Nie wygłupiaj się, Diable, ja właśnie wychodziłam – tłumaczyła się Hermiona, szybko zrywając się z łóżka Malfoy'a.
Nie, nie przeszkadzajcie sobie – prosił Zabini.
Daj spokój i tak muszę już iść. I wcale tu nie spałam ani nic... – wypaliła, czerwieniąc się ogniście. Draco patrzył na jej rumieńce z ewidentnym rozbawieniem. Spiorunowała go zimnym wzrokiem, po czym żegnając ich krótkim "no to cześć", szybko znalazła się za drzwiami.

Cały dzień rozmyślała o tym, czy Draco powiedział o wszystkim Zabiniemu. Zastanawiała się też, jak Diabeł przyjął tę informację i czy będzie miał żal do Ginny, że dokonała takiego, a nie innego wyboru. Obawiała się, że teraz wszystkie sprawy naprawdę mogą się pokomplikować, bo jeśli Blaise będzie unikał Rudej, to i Draco może zacząć unikać jej samej,... a tego naprawdę by nie chciała. Ku jej wielkiemu rozczarowaniu, obaj Ślizgoni nie pojawili się na obiedzie. Ginny co minutę pytała ją, czy aby na pewno powiedziała o wszystkim Malfoyowi. Herm miała wielką nadzieję, że uda jej się złapać Smoka przed kolacją, by dowiedzieć się, co z Zabinim, ale i tym razem przeżyła zawód. Chłopców bowiem nie było i na tym posiłku. Brązowowłosa Gryfonka miała właśnie zamiar znów podejść do Pansy, by dowiedzieć, się czy coś wie, gdy podleciała do niej niewielka, szara sowa. Wyglądała na typową sowę pocztową z Hogsmeade. Hermiona szybko odwiązała skrawek pergaminu przywiązany do nóżki ptaka. Ledwo rzuciła okiem na tekst
i od razu, nie czekając na nic więcej, pędem wybiegła z Wielkiej Sali.

3 komentarze:

  1. Absolutnie nie rozumiem Ginny. Kompletnie. Niby wiem, że od dziecka kochała Harrego i to zawsze był "on" w jej sercu, to na moje jest za bardzo podatna na słowa rodziców i braci... Żal mi biednego Diabełka... Oby się to dobrze skończyło :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie zrozumiem jak rodzina która powinna cię wspierać i szanować twoje decyzje wywiera taki Ginny decyzje nie przejmując się jej uczuciami bo reputacja jest ważniejsza. Sytuacja powtarza się w TNMŻ, boli i wkurza tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Absolutnie i kompletnie nie rozumiem Ginny, facet ja zwodził, oszukiwał, obcalowywal z innymi już nie mówiąc o seksie z Pansy, a ona go wybiera. Kompletnie jej nie rozumiem, choć na prawdę się staram. Pogadtnosc na słowa innych? Strach przed rodzina? Kompletnie nieprzemyślana decyzja. Harry to jeszcze dzieciak w męskiej skórze, on musiał odreagować i spróbować życia? Jak się kogoś kocha nie robi się takich rzeczy nawet jeżeli miało się ciężkie życie, przynajmniej taka jest moja definicja miłości... Przez niego prawie zginęła. Potter to taki pies ogrodnika, ja na razie nie chce, ale inni też mieć nie będą. Straszne. Zaczęłam się też zastanawiać czy Harremu nie zaczął palić się grunt pod nogami, chłopak bez rodziny, doklejony do rodziny Wesley, może po prostu upatrzył sobie Ginny jako możliwość wejścia jako prawowity członek rodziny,a nie tylko przyjaciel syna Wesleyów. Potter na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że Wesleye zawsze będą za nim. Zdaje sobie sprawę, że Ginny mu wybaczy, bo tak długo czekała, a i tak wiedział, że coś do niego czuje. Okazywała mu to, a on sobie doskonale z tego zdawał sprawę. Żal mi Ginny, ale na prawdę zła decyzja:(

    OdpowiedzUsuń