środa, 20 kwietnia 2022

Miniaturka - "W uniesieniu" 18+

Ta szata była różowa. Różowa! I miała srebrne cekiny… Srebrny należał do jego ulubionych kolorów. Kiedyś. Do dziś. Teraz miał ochotę zwymiotować na to, co jego przyjaciel tak dzielnie dzierżył w dłoniach.

- Oszalałeś prawda? - spytał ostrożnie. - Albo przy ostatniej eskapadzie po pubach z Zabinim, upiłeś się tak, że gdzieś się wypieprzyłeś i przywaliłeś tym pustym łbem o trotuar?

Theo wydął usta w obrażonym grymasie, po czym ponownie potrząsnął odrażającą tkaniną. Cekiny na jej plecach układały się w nazwisko Malfoy. Draco jak nic miał być dziś chory.

- To twoje urodziny! - sarknął Nott. - I mecz honorowy z tej okazji! Przyjdzie tam połowa magicznego świata! Musisz się jakoś wyróżnić na boisku…

- Wyglądając niczym wyrzygany pufek pigmejski albo brat bliźniak Umbridge? Naprawdę musisz mnie potajemnie nienawidzić Nott! Jeśli w tym wystąpię, to już żadna czarownica nigdy się ze mną nie umówi!

Draco wyrwał tkaninę z rąk przyjaciela, po czym z satysfakcją cisnął nią o ziemię.

- To najnowszy krzyk mody! - upierał się Theodore, sznurując usta i zakładając ręce na piersi. - A róż to podobno nowa czerń…

- Wolę zwykłą, starą, standardową czerń! - Draco przyjął podobną postawę ciała, patrząc z ukosa na Notta i mając nadzieję, że samą siłą swego spojrzenia, zmusi go do solennych przeprosin za tę odurzającą propozycję.

- To ma być wesoły dzień! - Theodore tupnął nogą. - Nie możesz znów ubrać się na niego, niczym ponury grabarz albo nie przymierzając jakiś Sevuś Snape!

- Nie mogę też się ubrać niczym dziwka z najlepszego burdelu na Nokturnie! - krzyknął Malfoy.

- Dekolt tej szaty wcale nie jest aż taki głęboki… - próbował bronić Theodore.

- Powiesz coś? Może trochę wsparcia, co? - Draco przeniósł wściekłe spojrzenie z Theo, na siedzącego wygodnie na kanapie Zabba, który nonszalancko popijał swoją whisky.

- Myślę, że Theodore ma rację - Blaise błysnął zębami w szerokim uśmiechu. - A poza tym, jak przyjdziesz na mecz ubrany niczym męskie wcielenie tej śpiewającej wiedźmy Meryl Rodovicz, to ja będę miał większe szanse na poderwanie wszystkich panienek. Może szal z różowych piór boa, albo korona z kwiatów i pawich piórek dodałyby ci jeszcze więcej szyku?

- I ja nazywam was przyjaciółmi? - Draco z niedowierzaniem pokręcił głową. - Przy najbliższej okazji wymienie was na Pottera i Weasleya!

- Taaa… Chyba na karty z czekoladowych żab z ich podobizną, jeśli jakieś zachowałeś, bo zwykle od razu je palisz. Incendio i Weasleyowi płoną już nie tylko włosy - zachichotał Nott.

- Mówcie i róbcie co chcecie, ale nie zakładam na mecz niczego różowego, fioletowego, bordowego, z podobizną lwa, obcisłego, z cekinami, piórkami i brokatem! - Draco wymieniał na palcach.

- Pansy miała jakiś pomysł na strój z łuskami smoka… - wtrącił Theodore.

- I najważniejsze! Nie noszę niczego, co wybrałaby dla mnie Pansy! - zawołał Draco, wznosząc ręce do nieba w błaganiu o litość wszelakie siły wyższe.

- Może pozwolimy wybrać strój, którejś z sióstr Greengrass? - zaproponował przebiegle Zabb.

- Wtedy wystąpi goły jak w dniu narodzin - Theo parsknął śmiechem. - Astoria z przyjemnością, by go rozebrała, a gdyby prawo wyboru przypadło Daphne, wtedy Astoria, by ją zmusiła, żeby też go rozebrała…

- To moje urodziny, więc to ja zdecyduje w czym się na nich pokażę! - Draco cedził słowa przez zęby.

- Jak chcesz - Theodore był wyraźnie obrażony. - Powodzenia w odkupieniu stroju od lokalnego przedsiębiorcy pogrzebowego!

- Przy okazji zamówię u niego twój uroczy pochówek… - Draco podwinął rękaw szaty, mając w zamiarze szybkie dokonanie brutalnego mordu.

- Nie drapcie się panienki - Blaise wstał i podszedł do nich. - Proponuję byśmy zagrali w naszych dawnych szatach ze Slytherinu. Ponad połowa naszych przeciwników to zasmarkane gryfiaki. Jeśli chcą, to mogą założyć swoje szaty. Poczujemy się jak za dawnych lat.

- Zielony nie jest zbyt twarzowy… - zaczął mówić Theodore.

- Dawne szaty Slytherinu mogą być - zawyrokował szybko Draco, w obawie, że jego przyjaciel jednak będzie forsował inny, jak zwykle głupi pomysł.

- No to przyklepane - Blaise objął obu mężczyzn ramionami w przyjacielskim geście. - A ty jako urodzinowy chłopiec będziesz miał też pierwszeństwo w wyborze panienki na wieczór. Reszta zostanie dla nas, co nie Nottie? - Zabini mocno klepnął Theo w ramię.

Draco wywrócił oczami. Raczej na pewno planował skończyć świętowanie swoich dwudziestych pierwszych urodzin w damskim towarzystwie, ale nie potrzebował zgody Zabba na poderwanie jakiejś panienki. Mógł mieć każdą jaką zechciał i nie musiał nikogo pytać o zdanie.

Na chwilę skrzywił się pod nosem. No cóż… Prawie każdą. Jednak te, które nie były zainteresowane powinny wiedzieć, że to była tylko i wyłącznie ich strata.


⛈⛈⛈


W urodzinowy poranek obudził go ich skrzat domowy Glutek, który przyniósł mu kilka prezentów oraz informacje, że rodzice w tym wyjątkowym dniu czekają na niego ze śniadaniem.

Draco zmusił się do uśmiechu, choć jego głowa wydawała się dziwnie ciężka. Bolały go też plecy i o dziwo - paznokcie. Czyżby wczoraj się upił i o tym zapomniał? Nie. Pamiętał wyraźnie, że prosto ze swojego biura wrócił do domu, zjadł kolację i położył się do łóżka, fantazjując o wszystkich dziewczynach, które miały przyjść zobaczyć jego urodzinowy mecz. I zasnął wczoraj szczęśliwie ukołysany wizją brązowych loków i oczu w kolorze bursztynu.

Frekwencja na trybunach przeszła jego najśmielsze oczekiwania. Chyba wszystkie niezamężne panny z magicznego Londynu i okolic, postanowiły pojawić na meczu rozgrywanym przez Draco i jego kolegów z Departamentu Przestrzegania Prawa oraz Biura Aurorów.

Specjalnie wynajęte na tę okazje boisko Srok z Montrose, było pełne niczym na meczu ligowym i Draco powoli zaczął żałować, że za namową Zabba nie pobierali jednak opłat za wejściówki. To miał być wspaniały dzień, którego nawet to mrowiące uczucie w palcach i plecach nie mogło mu zepsuć.

- Fretka! - zawołał Weasley, gdy rozgrzewali się razem na boisku, a Draco rozglądał się z zainteresowaniem, kto jeszcze się dziś pojawił.

- Czego chcesz ryży gumochłonie? - zapytał, patrząc na niego wrogo.

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że nawet jeśli masz urodziny to i tak nie damy ci wygrać! Nie licz na te… no… te… foki… nie? Nie! Fory! Nie licz na fory! - Ron uśmiechnął się do niego triumfująco.

- Serio? - Draco rzucił mu bezczelny uśmiech. - Nawet jeśli obiecam, że jeśli wygram to zaproszę was na imprezę, gdzie będzie całe stado gorących lasek, chętnych posłuchać o twoich dokonaniach byłego bohatera wojennego? - spytał prowokacyjnie.

Weasley zgubił swój uśmiech, a trybiki w jego głowie zaskrzypiały tak głośno, że Draco poczuł kłujący ból w swojej.

- Serio wierzysz, że w magicznym świecie są jeszcze jakieś biedne, naiwne niewiasty, których nie słyszały tych bzdur jakoby Weasley sam ujeżdżał całe stado dzikich Rogogonów Węgierskich? - zapytał z rozbawieniem Blaise, podchodząc do nich.

- Albo to, że samodzielnie przedarł się przez Zakazany Las, galopując na grzbiecie przywódcy stada centaurów? - zachichotał Theo, przyłączając się do nich.

- A najlepsze jest to, jak twierdzi, że dał Lavender Brown najlepsze ruchanie jej życia na martwym truchle bazyliszka w Komnacie Tajemnic! - dodał Adrian Pucey, jeden ze ścigających w drużynie Draco.

- Bzdura! - oburzył się Marcus Flint. - Najlepsze ruchanie Brown miała ze mną pod trybunami Slytherinu na moim ostatnim roku!

- Pieprz się! Najlepiej było jej ze mną na wieży astronomicznej. Przechyliłem ją przez barierkę. Prawie za nią wypadła, gdy dochodziła - przechwalał się Terence Higgs.

- Jak z kpienia z Weasleya, przeszliśmy do listy miejsc, w których została wyruchana Lavender Brown? - spytał z niesmakiem Theodore.

- Koniec tej głupiej gadki! - zawołał Blaise. - Kończcie rozgrzewkę, bo pora zaczynać. Gorące, seksowne panienki już nie mogą się nas doczekać! - zarechotał, rozglądając się po trybunach.

- To fakt! Dziś każdy chętny znajdzie jakieś ruchanie! - zaśmiał się McLaggen, który grał w drużynie Weasleya i Pottera.

Draco szczerze nie znosił tego nadętego palanta. Już miał szeptem poprosić Zabba, by dopilnował by Corsmark nie dotarł na pomeczowe przyjęcie, gdy McLaggen wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.

- A ja już nawet wiem, co za śliczności trafią dziś na mój kij od miotły - Cormac lubieżnie oblizał usta.

Draco odwrócił się i powiódł wzrokiem w miejsce, w które patrzył ten napuszony kutas. Jego pięści same się zacisnęły, gdy to zauważył.

Hermiona Granger stała przy skraju boiska w towarzystwie Erniego Mcmillana i Ginny Weasley. Miała na sobie niebieskie szaty uzdrowiciela.

Fantazjowanie o pacjencie i gorącej pielęgniarce nabrało dla niego nowej jakości, gdy Granger zostało uzdrowicielką. Salazarze… Musiał się natychmiast uspokoić! Niewygodnie było siedzieć na miotle z imponującą erekcją.

- Co ona tu robi? - Draco zwrócił się z tym pytaniem do swoich przyjaciół. Wszyscy doskonale wiedzieli, że pomimo jego względnie poprawnej relacji spowodowanej koniecznością współpracy w ministerstwie z Potterem i Weasleyem, on i Granger nadal ledwo się tolerowali.

I choć w jego wczorajszych, wieczornych fantazjach, krótko przeszło mu przez myśl pytanie, czy Granger pojawi się na jego meczu, to raczej nie zakładał, że naprawdę tak się stanie. Ale jednak tu była. A te cholerne szaty naprawdę dobrze leżały na jej kobieco zaokrąglonym ciele…

Blaise podszedł i położył mu dłoń na ramieniu.

- Zgodnie z przepisami potrzebowaliśmy na terenie boiska magomedyka na czas trwania całego meczu. Nie pytaj ile przysług mnie to kosztowało - wymruczał. - Ale na szczęście się udało. Potter ma też zadbać o to, by po meczu przyszła na twoje przyjęcie. Wszystkiego najlepszego stary! - Zabini poklepał go po plecach, po czym odszedł wyraźnie zadowolony z siebie.

Draco zacisnął usta. Zabini od ich piątego roku uroił sobie w swojej tępej głowie, że Draco miał jakieś sekretne, nienazwane uczucia do Granger. To, że lubił dziewczyny z brązowymi lokami, to przecież nie był jeszcze żaden dowód, prawda? I nie ważne, że nie znał żadnej innej dziewczyny z lokami takimi jak jej.

Mrowienie na plecach i w palcach dziwnie narastało, a szum w głowie na chwile przyćmił mu ostrość widzenia. Musiał zamknąc oczy i wziąć kilka oddechów, by to uspokoić.

- Wszystko w porządku Smoku? - zapytał Theodore, najwyraźniej zauważając jego stan.

Otworzył oczy i dostrzegł, że Corkaraluch nadal lampił się na Granger z żądzą w swoich małych, świńskich oczkach.

- McLamus musi zginąć! - wymruczał, rzucając mordercze spojrzenie w stronę mężczyzny.

- Żaden problem! - Theo nonszalancko spojrzał na swoje idealnie wypiłowane paznokcie. - A co z rudym, piegowatym gryzoniem?

- Zabić! - wydyszał Draco. - Nikt ma mi dziś nie wchodzić w drogę! - warknął, samemu się dziwiąc skąd w nim taka nagła agresja i zaborczość.

Wreszcie wskoczył na miotłę i wzbił się ku niebu, a szybki pęd zimnego powietrza trochę uspokoił jego rozszalałe emocje. Draco przeleciał nad trybunami, machając do swoich znajomych, rodziców, którzy siedzieli w loży honorowej i do wszystkich ładnych dziewczyn.

I wcale nie ucieszył się, gdy Granger mu odmachała. Wcale.

Miała zgrabne dłonie i długie palce, tak idealne dla uzdolnionego magomedyka. Ciekawe dlaczego nie nosiła na nich żadnych pierścionków? A czy ten klejnot po babci Druelli, nie wyglądałby pięknie, gdyby tam był…

Co? Nie! Wcale tego nie pomyślał!

Dyszał dziko, czując jak coś w jego piersi boleśnie się zaciska. To najpewniej był tylko drobny atak paniki po tym, jak poświęcił zbyt wiele swojej uwagi kobiecie, która gardziła nim niczym Filch brudem na szkolnych korytarzach.

Pogoda powoli zaczynała się psuć. Na niebie pojawiły się ciężkie chmury i zaczął wiać coraz silniejszy wiatr. Zawodnicy mieli nadzieję, że mecz rozstrzygnie się nim na dobre się rozpada. Gra w deszczu zawsze była trudnym wyzwaniem.

Na specjalne zaproszenie sam Opopulus Pupus z Grecji przyjechał, by sędziować ich dzisiejszy mecz. Rozległ się gwizd i obie drużyny wzniosły się w powietrze gotowe do akcji.

Draco był zdeterminowany, by pokonać dziś Pottera. To był jego dzień! Jego czas! Rozglądał się za zniczem, ledwo rzucając okiem na grę na boisku. Jednak jego przyjaciele nie próżnowali i już w dziesiątej minucie meczu, Corsmark McBucen dostał tłuczkiem w ramię.

Malfoy miał ochotę zagwizdać z radości. Należało się tej marnej podróbce czarodzieja! Jednak, gdy zobaczył jak Granger podbiega do skraju boiska, by szybko opatrzyć kontuzję, a McNadętyTyłek uśmiecha się promiennie i próbuje zgrywać macho, że wcale tak bardzo nie boli, ciśnienie w jego głowie zaczyna dziwnie narastać.

Mrowienie w palcach również nagle znacznie się nasiliło, a napięcie w plecach zmieniło się w prawdziwy ból. Wszystko wirowało, a jego oddech się rwał. Jednak w chwili, gdy spostrzegł, że McMartwyNiedorozwuj dotykał włosów Granger, by móc zatknąć lok za jej ucho, obudziło się w nim coś dzikiego, kompletnie pierwotnego.

Wszystko na chwilę stało się czerwone, a on ryknął z głębi piersi tak głośno, że zatrzęsło to całym stadionem. Potem kolor z czerwieni przeszedł w róż, a on zastanawiał się dlaczego murawa boiska, do której coraz szybciej się zbliżał też była różowa, a nie zielona.


⛈⛈⛈


Śnił. Na różowo. I powoli dochodził do wniosku, że ten kolor nie był, aż tak odrażający jak sugerowałaby to dziwkarska szata, w którą chciał wcisnąć go Theodore. Słyszał też szum - coś jak ciche bzyczenie owadów. No i zapach - uderzyła go prawdziwa mieszanka przeróżnych zapachów - słodka i przyjemna, a jednocześnie śmierdząca mokrym psem, zgnilizną i starym charłakiem.

- Okno - wymruczał. - Niech ktoś otworzy okno.

- Ocknąłeś się! Dzięki bogu! - zawołał znajomy głos, a Draco rozpoznał, że była to jego matka.

- Odsuńcie się wszyscy! Tutaj naprawdę jest za dużo ludzi! - zawołał ktoś apodyktycznie, jednak ten głos był jednocześnie ciepły i sprawił, że poczuł się jakby ktoś podłożył mu pod głowę różową watę cukrową. To było takie dobre…

- Zostają tylko rodzice i najlepsi przyjaciele! - zarządził ktoś inny.

- Ale ja też jestem jego przyjacielem! - szlochała jakaś dziewczyna. Draco nie rozpoznał po głosie kto to, ale już wiedział, że najpewniej bezmózga dziunia. Jedyną dziewczyną, której przyjaźń niechętnie i z dystansem tolerował była Pansy, która olała jego mecz urodzinowy na rzecz snu dla urody, by móc się pojawić na wieczornym przyjęciu w pełnym blasku chwały.

- Malfoy? - usłyszał znów ten słodki głos, gdzieś tuż nad sobą. - Czy możesz spróbować otworzyć oczy? - poprosiła delikatnie.

Rozchylił powieki, tylko po to by przekonać się, że jego świat nadal jest różowy. Jednak postać nad nim jarzyła się jasnym blaskiem, niczym…

- Anioł. Jesteś aniołem… - wyszeptał z nabożnym szacunkiem.

- Nie, nie jestem - zaprzeczyła z uśmiechem. - A ty chyba pomimo zaklęć amortyzujących rzuconych na murawę, jednak uderzyłeś się w głowę.

- Ależ jesteś. Moim cudnym aniołem - zamruczał w zachwycie, sięgając po jej dłoń i składając na niej mokry pocałunek. Jej skóra też smakowała jak wata cukrowa.

Czuł ją całym sobą. Każdym włóknem swej istoty. Ona była jego. Jego, jego i tylko jego. Jego anioł. Jego muza. Jego ukochana. Jego partnerka.

- Moja… Jesteś moja… - szeptał w najwyższym uniesieniu.

- W porządku, być może któryś z eliksirów wywołał lekką reakcję alergiczną - dywagowała Hermiona, w czasie gdy Malfoy zaczął obcałowywać jej dłoń i lizać ją po nadgarstku.

- Pachniesz jak wiatr i słońce i niebo i kwiaty i wata cukrowa i seks… - mruczał w jej dłoń, przymilając się do niej niczym kot, domagający się głaskania.

Draco tego nie widział, ale jego rodzice wymienili kompletnie spanikowane spojrzenia.

- Może jednak zabierzemy go na dalszą diagnostykę do Świętego Munga? - zaproponowała. - Nie podoba mi się to, jak majaczy. Nie miał urazu głowy, który mógłby za to odpowiadać.

- Moja - mruczał nadal Draco. - Moja partnerka. Moja bratnia dusza.

- Och nie! - Narcyza nagle przytknęła dłoń do ust, patrząc ze zgrozą na swojego męża.

Usta Lucjusza były ciasno zasznurowane, ale i on wyglądał jakby coś ugryzło go w tyłek. Narcyza oparła się o męża, ale po chwili uśmiechnęła się lekko. Przynajmniej już wiedzieli, co mu się stało.


⛈⛈⛈


- Czy możemy wreszcie zostać sami z moim synem i jego uzdrowicielem? - spytał, pełnym napięcia głosem.

- Za chwilę! - padło zza jej pleców. - Najpierw Hermi powinna jeszcze raz zbadać mój bark… Boli mnie! - McLaggen, podszedł i szarpnął Hermionę za ramię, by zmusić ją do tego, by poświęciła mu swoją uwagę.

Objął ją szybko zdrowym ramieniem i uśmiechnął się z miną zdobywcy, jakby ona już należała do niego.

Rozległ się głuchy warkot, tak dziki i pierwotny, że wszyscy w sekundę zamilkli ze strachu.

Trwało to krócej niż mrugnięcie okiem, nim Cormac został przyciśnięty do ściany tak wysoko, że mimo znacznego wzrostu nie sięgał stopami do podłoża, a szponiasta dłoń zacisnęła się mocno na jego gardle.

- Ona jest moja! - brzmiało to niczym głos demona z ostatniego kręgu piekieł. - Moja! Nie waż się jej dotykać, ty marny śmieciu, śmierdzący zgniłą wątrobą traszki! Bo wyrwę ci serce i nakarmię nim moją sowę!

Wszyscy w pokoju zamarli, kompletnie zaskoczeni tym wybuchem, a zwłaszcza tym, jak Draco nieludzko wyglądał w tej postaci.

Jego mięśnie były napięte, włosy rozmierzwione. Na jego plecach pojawiły się dwa nienaturalnie wyglądające wybrzuszenia, nie wspominając już o tym, że jego dłonie przypominały teraz szpony dzikiego ptaszyska.

- Wszyscy wychodzą! - Ernie Mcmillan, drugi magomedyk otworzył drzwi i wypędził grupę niczym stado nieposłusznych kurczaków.

Pozwolił jednak, by Blaise, Theodore, Lucjusz, Narcyza, a także oczywiście Hermiona zostali w pokoju.

- Malfoy! Puść go! Zaraz go udusisz! - poprosiła Hermiona, boją się jednak podejść bliżej swojego pacjenta.

- Musisz go dotknąć - wyszeptał Lucjusz zbolałym tonem. - Inaczej nie przestanie.

- Ja? - Hermiona spojrzała pytająco na Malfoya seniora.

- Najwyraźniej ty - odpowiedział cierpko.

Hermiona spojrzała na siną twarz Cormacka i wiedziała, że musi spróbować. Podeszła bliżej i ostrożnie położyła dłoń na ramieniu Draco.

- Malfoy… Draco… Puść go… Proszę… - szeptała uspokajającym tonem.

Draco odwrócił się przez ramię i spojrzał jej prosto w oczy.

- Prosisz o to mój aniele? Prosisz bym darował życie tego śmiecia? - zapytał głębokim, prawie nienaturalnym tonem.

- Tak, proszę - odpowiedziała, zmuszając się do uśmiechu.

Draco cofnął się, a Cormac opadł na ziemię charcząc niczym stary niuchacz.

- Dla ciebie wszystko kochanie - Draco złapał Hermionę za dłoń i wciągnął ją szybko w swoje ramiona, przyciskając się do niej tak mocno, że aż sapnęła.

- Dość tego! Koniecznie musimy go zabrać do Świętego Munga! - zdecydowała, próbując nieco się od niego odsunąć.

- Na zewnątrz rozpętała się ulewa i zaraz nadejdzie burza - zauważył Theodore. - A nie ma tu chyba nigdzie podłączonej sieci Fiuu.

- Diagnostyka w szpitalu nie będzie konieczna - mruknął Lucjusz.

- Ernie weź Cormaca do sali obok i opatrz jego gardło i bark - poprosiła Hermiona, nadal starając się nieco poluzować uścisk Draco na jej ciele, a zwłaszcza powstrzymać go od lizania jej po szyi.

Mcmillan szybko wykonał polecenie.

Blaise i Theo nie mogli powstrzymać parsknięcia śmiechem, patrząc na wywalony jęzor Cormaca, na jego brzydko-sinej twarzy.

- Malfoy, przestań! - poprosiła słabo Hermiona, gdy dłonie blondyna zaczęły błądzić po jej ciele i zakradać się w pewne niedozwolone publicznie miejsca.

- Wisisz mi dziesięć galeonów - oznajmił z dumą Blaise.

- Nieprawda! Draco wcale jeszcze do niej nie uderzył! - oburzył się Theodore.

- Nie? A jak nazwiesz to, że właśnie trzyma Granger za tyłek? - Zabini pytająco uniósł brew.

- To tylko dlatego, że spadł ze swojej miotły! Inaczej nigdy by się nie odważył! - zaperzył się Nott.

- Obawiam się, że to wcale nie dlatego - mruknął Lucjusz, z rezygnacją obserwując poczynania swojego jedynego dziedzica.

- Wiedziałam, że to może się stać, ale zapewniałeś mnie, że czysta krew to przezwycięży! - Narcyza wyraźnie obrażona założyła ręce na piersi.

- Mogę wiedzieć o co państwu chodzi? - Hermiona złowrogo zmrużyła oczy. - Cóż znowu ta wasza wspaniała czysta krew miała zwyciężyć i jak to się ma do tego, że wasz syn molestuje mnie wbrew mojej woli, na dodatek wtedy, gdy jestem w pracy?!

- Nie widzę by mu się specjalnie wyrywała - mruknął pod nosem Nott.

- Gdyby chciała, to już dawno zapewne przeklęła by jego blady tyłek stąd do Hogwartu i z powrotem - dodał rozbawiony Blaise.

- To nie ma nic wspólnego z panią i pani krwią - wyjaśniła szybko Narcyza. - Po prostu to problem natury genetycznej…

- Genetycznej? - Hermiona odsunęła głowę, tak by lepiej widzieć rozmówczynię, pomimo Malfoya atakującego czułymi pocałunkami jej twarz.

⛈⛈⛈


- To niestety bardziej złożony problem - zaczął tłumaczyć Lucjusz.

- Jaki problem ojcze? - Draco z nieco nieprzytomnym wyrazem twarzy wreszcie spojrzał na Lucjusza.

- Z twoim życiem i zdrowiem synku - odpowiedziała smutno Narcyza.

- Z moim zdrowiem jest wszystko w porządku. Moja partnerka pachnie jak wata cukrowa i obietnica najlepszego ruchania, jakie istnieje na świecie.

Narcyza wydała zdławiony jęk. Theodore i Blaise ryknęli śmiechem, a Lucjusz zacisnął powieki, biorąc głęboki oddech, starając się zapewne ukoić swoje emocje. Hermiona natomiast spojrzała na wciąż ściskającego ją z siłą Diabelskich Sideł Malfoya.

- Partnerka? - powtórzyła głucho.

- Tak, partnerka - potwierdził swobodnie. - A co do reszty mojego życia też nie jest źle. Jestem bogaty, znany, przystojny, a moi najlepsi przyjaciele przynajmniej nie śmierdzą jak kupa smoczego łajna.

- Nie? - zapytał głupio Theo. - A jak pachniemy? Och! Wiem! Ja pewnie jak aksamit, albo francuska trufla, albo wino z najlepszej winnicy…

- Jak puder dla niemowląt - odpowiedział Draco. - Taki mugolski.

- To niemożliwe! - Nott z niesmakiem założył ręce na piersi i wydął gniewnie usta.

- A ja? - zapytał Blaise, nadal ubawiony niedolą Theo.

- Jak destylarnia whisky - Draco lekko zmarszczył nos. - Takiej nienajwyższej jakości…

Teraz to Nott parsknął śmiechem, ale Blaise nie wyglądał na urażonego.

- To i tak lepiej niż puder dla zasmarkanych bobasów! - odciął się szybko.

- Ty mamo pachniesz jak róże - Draco rozmarzonym wzrokiem spojrzał na matkę.

Narcyza uśmiechnęła się do niego promiennie.

- Trochę już przekwitnięte, ale to wciąż ładny zapach.

Narcyza straciła swój uśmiech, gromiąc syna wzrokiem, a Theo, Zabb i Lucjusz musieli zamaskować swoje parsknięcia śmiechem, udawanymi atakami kaszlu.

- Natomiast ty ojcze pachniesz jak galeony. Całe stosy galeonów - Draco lekko się skrzywił. - Niemniej da się to znieść.

- Czy ja mogę wiedzieć skąd nagle u Malfoya taka rozwinięta hiperosmia? Czy to objaw tej choroby genetycznej na jaką zapadł? - dopytywała Hermiona.

- Poniekąd - wyjaśnił Lucjusz. - Panno Granger, co pani wie o wilach?

- Wilach? Chodzi panu o niesamowicie piękne kobiety, które w chwili złości wpadają we wściekłość i zmieniają się w potworne, ziejące ogniem ptaszyska? - upewniła się.

- To Draco jest kobietą? O matko! To by tak wiele wyjaśniło! - Theodore wyglądał na zafascynowanego tym odkryciem.

- Nie, Draco wcale nie jest kobietą! - Lucjusz rzucił Nottowi złowrogie spojrzenie. - Chodzi o to, że zarówno ja, jak i moja żona mieliśmy wśród naszych prababć wile.

- To wyjaśnia te nienaturalnie blond kudły - mruknęła pod nosem Hermiona.

- Pytaliśmy magomedyków, czy to oznacza, że nasze dzieci mogą mieć bardziej skumulowane geny wilii i nie mieli dla nas jednoznacznej odpowiedzi - wtrąciła Narcyza.

- Zapowiedzieli jednak, że jeśli jednak by do tego doszło, to nasz potomek miałby tylko niektóre cechy will - doprecyzował Lucjusz.

- Takie jak szpony, nadwrażliwy węch, czy skłonność do agresji? - Hermiona ewidentnie weszła w tryb fascynacji nowym tematem i w ogóle już jej nie przeszkadzało, że dłoń Malfoya coraz odważniej błądziła po jej tyłku.

Lucjusz i Narcyza spojrzeli krótko na siebie.

- Na pewno nie powinien wyhodować sobie dzioba, ani nie będzie pluł kulami ognia - wyjaśniał Lucjusz.

- Ale może jak każda pełnokrwista wila będzie szukać swojego partnera, który jako jedyny będzie w stanie go uszczęśliwić - Narcyza wyznała to drżącym szeptem.

Wszyscy spojrzeli na Hermionę, która w momencie śmiertelnie pobladła.

- Partnera? - powtórzyła słabo. - Czy to oznacza, że on uważa, że jestem mu przeznaczona?

- Jesteś aniele, na pewno tak - Draco mruczał w zachwycie.

- To nie jest kwestia wyboru - Lucjusz ledwo powstrzymał grymas. - Decyduje instynkt i przeznaczenie. Draco nie miał na to wpływu.

- Przepraszam, ale ja chyba muszę usiąść - Hermiona prawie bezwolnie osunęła się w ramiona Draco, który złapał ją bez żadnego problemu i zamiast posadzić ją na krześle, zaniósł ją wprost do swojego łóżka, bez pardonu i skrępowania kładąc się obok niej, i zaborczo otaczając ją swoimi ramionami.

- Czyli, że jak dobrze rozumiem Draco i Granger są sobie przeznaczeni? - podsumował to Blaise.

- Tak - odpowiedział Lucjusz. - Jeśli, któreś z nich z jakiś powodów by się przed tym broniło, Draco w efekcie mógłby zwariować i wkrótce potem umrzeć.

- Ale to oznacza, że Granger też musi coś do niego czuć? - Theodore uważnie patrzył na blondyna, ciasno owiniętego wokół lekko zszokowanej pani magomedyk.

- Tak. Więź jest zawsze wzajemna - powiedziała twardo Narcyza, a Hermiona jęknęła i zamknęła oczy.

Nim jednak ktoś to raczył skomentować, rozległo się pukanie i do pokoju wszedł Potter.

- Przepraszam bardzo, ale mamy problem - oświadczył.

- I to wielki. Ktoś właśnie wpuścił do pokoju starego, mokrego psa - Draco wzgardliwie zmarszczył nos.

Harry zamrugał kilkakrotnie, jakby nie był pewien, czy okulary właśnie mu się nie zepsuły.

- Mogę zapytać dlaczego Malfoy leży w jednym łóżku z Hermioną i ściska ją niczym świstoklik ratunkowy z misji w jaskini dzikich nundu?

- Za długo by ci to tłumaczyć - westchnął Blaise. - Przyjmij tylko, że oni już teraz na zawsze będą razem i mów co to za problem Pottie.

- McLaggen chce złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Twierdzi, że omal nie umarł.

- Umrze jeśli jeszcze raz dotknie mojej partnerki - mruknął Draco, muskając nosem policzek Hermiony.

- Part…ner…ki? - wyjąkał skonsternowany Harry.

- Nie mam na to siły, zwłaszcza gdy gorące laski czekają! - oświadczył głośno Zabini. - Draco, Hermiona moje gratulacje. Nie żebym tego nie przewidział, ale ja zwykle wiem wszystko. Wiedzcie proszę, że nazwanie waszego pierworodnego Blaisusem - Maximusem - Zabinisuem Malfoyem będzie wystarczającym hołdem wdzięczności za mój wkład w wasze zejście się razem.

Hermiona jęknęła, a Narcyza przecząco potrząsnęła głową. Blaise jednak się tym nie przejął, tylko szybko opuścił pokój, stukając po drodze Pottera w ramię.

- Muszę iść i jakoś przekupić tego idiotę McLaggena. Nie mamy teraz siły na dwa skandale na raz - westchnął ponuro Malfoy senior.

- Ja wracam do dworu. Musimy urządzić odpowiednią sypialnię. Po pierwszym nawiązaniu więzi wile zwykle są… dość ekspresyjne ze swoimi partnerami. Musimy wszystko wzmocnić - Narcyza starała się przezwyciężyć swój niesmak na myśl o jej synu parzącym się ze swoją partnerką wszędzie gdzie popadnie, niczym para zdziczałych królików.

Hermiona tylko znów jęknęła, a Malfoy zachichotał, wyraźnie zadowolony.

- Jakie zawiązanie więzi? - Harry nadal wyglądał jakby nogi wrosły mu w ziemię. - Hermiona! Chcesz bym to jakoś przerwał? Mam cię od niego zabrać? - zapytał, patrząc na błądzące po jej ciele duże dłonie Dracona.

- Nie trzeba, dzięki Harry - Hermiona z rezygnacją machnęła ręką.

- Chodź Potti, znajdźmy jakiegoś drinka i… może przedstawisz mnie wreszcie tej… no wiesz tej ładnej blondynce z miłośnie brzmiącym nazwiskiem? - Theo uśmiechnął się ostatni raz spoglądając na przytulną parę, po czym ruszył do wyjścia, a Harry bardziej niż chętnie ewakuował się z pokoju zaraz za nim.

Ostatnia wyszła Narcyza, mimo wszystko uśmiechając się lekko pod nosem. Przynajmniej jej syn skończył na zawsze z całkiem ogarniętą wiedźmą.

⛈⛈⛈


🔥(Ostrzeżenie - Scena 18+ - magia wili jako czynnik zgody, wulgarne słownictwo)🔥



Gdy drzwi się zamknęły, Hermiona wreszcie trochę oprzytomniała.

- Malfoy! - warknęła.

- Hm? - mruknął, mocno wbijając nos w jej szyję, jakby czegoś tam szukał.

- Czy to na poważnie? Na poważnie uważasz, że jestem twoją partnerką? - spytała słabo.

- To tak pewne, jak to, że nasz seks będzie doskonały - Draco uniósł się po czym szybkim ruchem zrzucił z siebie swoją szatę do Quidditcha.

- O Godryku… - Hermiona ukryła twarz w dłoniach.

- Wiem, że tego chcesz. Czuje zapach twojego podniecenia - wyszeptał jej wprost do ucha.

- Co? Ja nie…

W tym momencie uderzyła w nią fala przedziwnego ciepła, a jej hormony zwariowały. Wygięła się w łuk na łóżku i westchnęła głośno.

- Właśnie tak mój aniele. Dokładnie o to nam chodziło. Poddaj się temu… - Dłonie Draco zakradły się pod górę jej szaty. Jego dotyk rozgrzewał jej skórę, a gdy jego usta wreszcie spotkały jej, Hermiona poczuła jak czysta iskra magii przeskakuje pomiędzy nimi.

- Czy czarujesz mnie jakąś mocą wili? - wykrztusiła, mimowolnie błądząc rękami po jego ciele.

- To tylko nasz instynkt nas wzywa do tego, byśmy zrobili to co nieuniknione.

- Ale przecież jesteśmy myślącymi ludź… - Nie zdołała dokończyć bowiem nowa fala pożądania zalała każdy z jej zmysłów. Znów wygięła się pod nim na łóżku, a jej cipka w kilka sekund zrobiła się nieprzyzwoicie mokra i gotowa.

- Będzie ci ze mną dobrze aniele, to będzie najlepszy seks w twoim życiu - obiecywał jej, szybko wyswobadzając jej ciało z okowów ubrania.

Powietrze było duszne i wręcz iskrzyło, gdy poznawali się po raz pierwszy - każdym dotykiem, muśnięciem skóry, gorącym pocałunkiem. Na zewnątrz zgodnie z zapowiedzią rozszalała się burza, a grzmoty i pioruny zagłuszały ich zgodne jęki.

Hermiona wiła się i zaciskała uda, gdy sprawne usta Malfoya wylądowały na jej odkrytych, twardych jak spalone ciasteczka (Hagrida) sutkach. Była w euforii i szale pożądania, gładząc jego plecy, gdy nadal można było wyczuć dwie wyraźne wypukłości, a Draco prawie skomlał z zadowolenia, gdy dotykała tego obszaru.

- Będę cię pieprzył mój aniele. Będę wchodził w ciebie tak mocno, że zobaczysz od tego gwiazdy - szeptał jej do ucha. - Bo jesteś moja. Moja na zawsze. Tylko moja.

- Taaak! - pojękiwała, próbując rozsznurować jego spodnie od stroju do Quidditcha, przeklinając w myślach, że nie mają łatwiejszego zapięcia.

- Tak maleńka. Dotykaj mnie - szeptał poruszając biodrami i wysyłają w powietrze kolejne dawki hormonów, które sprawiały, że Hermiona wiła się niczym kotka w szczycie swojej rui.

Głaskała przez spodnie jego naprężonego kutasa, a on mocno zaciskał palce na jej sutkach.

- Wstań poprosił, po czym oparł ją o metalową ramę w nogach łóżka i zsunął z niej ostatnie skrawki ubrania, łącznie ze zrujnowanymi od jej podniecenia majtkami.

Hermiona zadławiła się własnym oddechem, gdy poczuła jak rozsuwa jej mocniej jej kolana i wkłada swój język prosto w jej rozgrzane wnętrze. Nogi jej drżały, gdy lizał ją, ssał i pieprzył językiem, jakby był to miękki, niesamowicie ruchliwy wibrator. Pomruki jego własnej przyjemności odczuwała pod postacią drgania w całym swoim ciele.

- Jesteś najlepszym czego w życiu próbowałem - zapewnił, na chwilę zastępując swój język dwoma długimi palcami, które sprawiły, że praktycznie zobaczyła gwiazdy, gdy poruszał nimi w jej płonącej i ociekającej cipce.

Nie widziała tego, ale wyraźnie słyszała klepiący dźwięk. Draco pieczołowicie zajmował się dawaniem jej rozkoszy, jednocześnie samemu pompując posuwistymi ruchami swojego kutasa.

- Draco! Błagam! - zawyła, czując, że za chwile eksploduje.

- Czego chcesz moja partnerko? Dam ci wszystko - obiecywał, nie przerywając jej pieścić.

- Chce mieć orgazm razem z tobą. We mnie - pojękiwała prosząco i zachęcająco kręciła tyłeczkiem.

Na szczęście Draco nie zamierzał jej odmawiać. Wstał i szybkim ruchem do końca zrzucił swoje spodnie. Oplótł ją ramieniem w talii i przyciągnął do swojego torsu, zmuszając by odwróciła głowę, aby mógł ją namiętnie pocałować.

- Od dziś, aż po kres świata, dostaniesz ode mnie wszystko czego zapragniesz - obiecał, po czym pchnął ją na łóżko, tak by opadła na nie dłońmi i kolanami, a później złapał ją mocno za jej biodra i praktycznie nadział ją płynnym ruchem na swojego nieprzyzwoicie sterczącego fiuta.

Hermiona załkała z rozkoszy, już w tym momencie bardzo bliska orgazmu. Nie wiedziała czy to przez magię wili czy po prostu tak było, ale Draco miał naprawdę dużego penisa. Wypełniał każdy milimetr jej wnętrza tak ciasno, że miała wrażenie, że za chwile od tego zemdleje.


- Doskonała, ciasna cipka - wymruczał głębokim tonem. - Stworzona i przeznaczona tylko dla mnie. Dla twojego partnera.

Hermiona odkryła łzy na swoich policzkach. Nigdy w życiu nie czuła się bardziej szczęśliwa i kompletna. Draco wreszcie zaczął ją posuwać. Ich ciała mocno obijały się o siebie, a jęki wypełniały cały pokój.

To było szybkie, szorstkie i idealne.

- Ja już… Już prawie… - poinformowała go, wiedząc, że nie oprze się dłużej swojemu orgazmowi.

- Ja też - Draco wydał zduszony dźwięk, po czym nagle wyszedł z niej i odwrócił ją twarzą do siebie.

Nim Hermiona zdołała zarejestrować, co się dzieje. Bez wysiłku uniósł ją w powietrzu, zmuszając by oplotła go w talii nogami i praktycznie ponownie nasadził ją na swojego kutasa.

- Twarz. Chcę widzieć twoją twarz, gdy się w tobie spuszczę po raz pierwszy mój aniele - wyjawił jej powód zmiany pozycji.

- Tak! - zawołała, czując nadchodzące fale swojego orgazmu.

Gdy jej śliska cipka zaczęła zaciskać się spazmatycznie na jego kutasie, Draco wydał z siebie coś przypominającego ryk, a następnie wbił się zębami w miejsce na jej szyi - to, które wcześniej tak intensywnie wąchał. Hermiona domyśliła się, że w ten sposób łączy ich ze sobą i zostawia na niej swój znak godowy.

Gwałtowna fala magii przepłynęła pomiędzy nimi, a Draco oderwał się od niej znów krzycząc, gdy jego penis zaczął w niej pulsować i intensywnie rozlewać swoje nasienie.

Hermiona ledwo widziała na oczy, ale moment, gdy wprost z jego łopatek wystrzeliły dwa białe, przepięknie upierzone skrzydła zrobił na niej piorunujące wrażenie.

Obydwoje dyszeli ciężko, a Draco nadal trzymał ją blisko siebie, wciąż ze swoimi twardym kutasem głęboko zakopanym w jej zmoczonej cipce.

- To takie niesamowite - Hermiona lekko pogładziła jego pióra, a Draco owinął jej postać swoimi skrzydłami niczym kokonem bezpieczeństwa.

- Znikną po dzisiejszej nocy. Gdy tylko więź się zapieczętuje - wyjaśnił.

- A to się jeszcze nie stało? - Hermiona dotknęła swojego znaku, który dzięki magii już się ładnie zasklepił.

- Ty też musisz mnie oznaczyć, by więź mogła przetrwać - wyjaśnił.

- Jeszcze jeden numerek? - Hermiona nie ukrywała zadowolenia z tego pomysłu.

- Oczywiście, że tak - Draco podrzucił ją w swoich ramionach i znów wszedł głębiej swoim fiutem w jej kobiecość powodują jej skowyt.

Wszystko zaczęło się na nowo w akompaniamencie szalejącej za oknami burzy. Nagle ku zdziwieniu Hermiony Draco wsunął się w nią mocno i zatrzymał jej ruchy, przytrzymując ją mocno w miejscu. Pewnym krokiem ruszył do okna, a Hermiona zaszlochała na samą myśl o tym co planował zrobić.

Nie obchodziło ją, czy ktoś mógłby to zobaczyć. Chciała to przeżyć i zapamiętać na zawsze.

Deszcz i wiatr były zimne, ale żadne z nich się tym nie przejęło. Sala szpitalna znajdowała się na samym środku trybun, dość wysoko. Draco jednak bez wahania stanął na parapecie, a później wyskoczył. Spadali w dół przez krótką chwilę, mocno przytuleni, gdy blondyn rozpostarł swe skrzydła i wzleciał w górę.

Wciąż zakopany penisem w jej cipce, nie musiał się nawet specjalnie poruszać, by znów doprowadzić ją na skraj. Gdy Hermiona czuła, że już dochodzi, po prostu wbiła swoje zęby w zagłębienie pomiędzy jego barkiem i szyją.

Magia eksplodowała, a jej fala uderzyła w cały stadion. Trzęsąc wszystkim dokoła. To już. Stało się. Byli już teraz ze sobą związani na zawsze - sercem, umysłem i duszą. Była to nierozerwalna więź - zresztą Draco zabiłby każdego, kto spróbowałby choćby tylko pomyśleć o tym, by odebrać mu jego idealną partnerkę.






KONIEC





Scenka dodatkowa:

Gdy ewidentnie magia świeżo zawiązanej pomiędzy wilą, a jego partnerką więzi godowej uderzyła dookoła nich, wszyscy jakimś sposobem znaleźli się nagle w objęciach płci przeciwnej.

- To takie piękne, mieć swojego przeznaczonego partnera - westchnęła tęsknie Ginny, siedząc okrakiem na kolanach Zabiniego.

- Prawda? A czy mówiłem ci już może, że jestem alfą? - Blaise lekko poruszył brwiami. - I doskonale wyczuwam małe, słodkie, ogniste omegi!

Ginny uśmiechnęła się do niego przebiegle, napierając biodrami na jego już pobudzonego kutasa.

- A co powiesz na więź wilkołaka? Podobno alfy wilkołaków uwielbiają dosiadać swojego partnera w czasie pełni i jeździć na nim, aż obydwoje nie zemdleją - wyszeptała w jego usta.

- To zdaje się, że Theodore będzie miał dziś szczęście - Blaise wskazał na swojego kumpla, który w kącie pokoju właśnie był już dosiadany przez bardzo dominującą i powarkującą blondynkę.

50 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz baaaaaaaaaardzo serdecznie Ci dziękuję Kochana - tekst jest przecudowny. I emocje i wzruszenie i ogień, no i humor xD Płakałam ze śmiechu. Początkowo myślałam, że z Teo zrobisz geja :D ale to różowe wdzianko mega - aż żałuję, że blondasek nie dał go sobie założyć xD... chociaż z drugiej strony i tak potem widział świat na różowo :D Cyzia i Lucek to po prostu ... ahhh aż brak mi słów, cały czas wyobrażam sobie ich reakcje :D Blaise to wiadomo - nasz kochany wariat xD 18+ sztos - majstersztyk w Twoim stylu ;) i jeszcze ta akcja na końcu na boisku... mmmmmmmmm... :D :D :D
      Takie prezenty to ja poproszę częściej ^.^ a nie kurczę, znów czekaj człowieku rok :/ chyba że rocznica ślubu??? hmmmm...
      Dzięki Venik jeszcze raz - YOU MADE MY BIRTHDAY!!! :* :* :*

      Usuń
    2. Zdradzę Ci sekret :D W pierwszej wersji miniaturki Theo i Harry mieli być gejami, ale później dosłownie w ostatniej chwili przypominało mi się, że nie przepadasz za takimi tekstami i szybko to zmieniłam, ale Theo pozostał taki zniewieściały trochę - to dlatego Luna jest alfą, będzie go dominować :D

      Usuń
    3. Czytać o tym mi nie przeszkadza, sceny hot są dla mnie problemem. Ale dziękuję, jest potencjał na kontynuację :D i to mega, bo tyle motywów wplotłaś xD

      Usuń
  2. Jakie to jest cudowneee ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze raz STO LAT 🎂, Nessie! Muszę przyznać, że Venik sprawiła Ci fantastyczny prezent na urodziny. 🤩 Też uwielbiam motyw wili (ach, te skrzydła 😍). Cudna miniaturka, a Hermiona magomedyk, w niebieskich szatach (z pewnością magochirurg) to wisienka na torcie 💙 Pozdrawiam, Wagabunga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przede wszystkim Sto Lat Nessie!❤️ Zarąbisty pomysł na prezent urodzinowy! W dodatku tak świetnie napisany, że aż się chciało czytać. Serio podziwiam za ten talent😍 Pozdrawiam ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie i popieram - nie wyobrażam sobie na tę chwilę innego autora, który zrobiłby to lepiej 😆 Venik jest przecudowna i aż nie mogę się doczekać przyszłorocznych urodzin czy imienin, mając cichą nadzieję, że nadal będzie tworzyć 😊

      Usuń
  5. Wow. Wow. Wow. I mogłabym tak w nieskończoność.
    Motyw wili do niedawna był dla mnie całkowitą nowością i cieszę się, że powstała z nim kolejna miniaturka. Łał. To było świetne. Podziwiam, naprawdę podziwiam za to, że do końca utrzymałaś ten zabawny ton. Obelgi pod adresem McLaggena były mistrzowskie, ale najbardziej rozbawiły mnie ciasteczka Hagrida :D Piękny art wynalazłaś. Nie wiem, czy nim się inspirowałaś, czy nie, ale idealnie odzwierciedlił scenę.
    Nessie, jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Dziękuję, że podzieliłaś się z nami tą cudną mini :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam postąpić inaczej 😉 trzymać takie cudeńko tylko dla siebie byłoby gorsze od najgorszych tortur Bellatrix 😂 jeszcze raz ślicznie dziękuję 🥰

      Usuń
  6. Ale super i szybko się czytało 😁 świetna historia i śmieszna jak sobie wyobraziłam te sceny 😂

    OdpowiedzUsuń
  7. Sto lat Nessie! Nawet udało mi się jeszcze zdążyć przed północą:D
    Venik jesteś niesamowita! Połączenie motywu, z takim humorem i wszystkimi dodatkami jakie tu pomieściłaś- cudo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie, no rzeczywiście zdążyłaś choć dla mnie i tak nie liczy się pora a intencje 😉 pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  8. Sto lat Nessie 🥳 Venetiia, zabiłas mnie tą Meryl Rodovicz 😆 Bardzo fajna, lekka miniaturka, w sam raz na wieczór!
    Lilaj

    OdpowiedzUsuń
  9. Ness dziękujemy że podzieliłaś się prezentem💚 Venik kocham ten motyw! Boska mini, smutno mi że tak króciutko ale przy cudownych tekstach zawsze mało ile by się nie przeczytało 😉 Buziaki Piękne Moje❤💚🌷

    OdpowiedzUsuń
  10. A mi się nie podobało. Mało zabawne przkomarzanki, seks opisany średnio smacznie,mimo,że jestem fanką Twych dzieł, to tym razem mnie nie zachwyciło. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. OOOO Pani! A mnie się podobało i to bardzo bardzo. Z tego by było fantastyczne dłuższe opowiadanie!
    Ness wielkie dzięki za możliwość przeczytania Twojego prezentu i Wszystkiego Najlepszego dla Ciebie.
    Venetiio wielkie dzięki za stworzenie tej cudnej miniaturki!
    Normalnie sam ogień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj tak... dlatego będę namawiać Venik na może jakiś minimaraton z tym motywem bo świetnie się w nim odnajduje 😆 zresztą w czy Venik nie jest świetna 🤩 dzięki za życzenia, nie mogłam trzymać tego z dala od innych 😆 to byłoby nieludzkie

      Usuń
    2. Mini maraton na listopad😈 wtedy strzelce wchodzą 😈😈😈

      Usuń
  12. Sto lat Ness!!! Venetia tekst jak zwykle ideał!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nessi jeszcze raz wszystkiego naj, naj, naj 💚 i dziękuję, że podzieliłaś się z nami świetną miniaturką Venika. To mój pierwszy kontakt z motywem wili i szczerze mówiąc, jestem nim zauroczona! A te fanarty no miód. Kilka razy parsknęłam, a szczególnie na wzmiankę o Meryl. Brawo! 💚❤️

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety nie moje klimaty.
    Wszystkiego najlepszego Nessie!😘

    OdpowiedzUsuń
  15. STO LAT STO LAT !!

    No nie ukrywam, że słowo zaskoczona nie oddaje tego jak się poczułam po przeczytaniu. Podobało mi się, chociaż to coś zupełnie innego niż zwykle czytam! Miła i zabawna odmiana, jak zwykle jestem ogromną fanką przyjaźni chłopaków. W zasadzie, to jestem ciekawa motywu wili, nigdy wcześniej się z nim nie spotkałam i chętnie przeczytałabym więcej :))

    OdpowiedzUsuń
  16. STO LAT I NAJLEPSZEGO! 🥳🥳🥳
    Nie powiem dam tekst super, ale po prostu jakos dziwnie mi się czytało o Herm która się tak łatwo pogodziła z losem partnerki 😅
    Można się jeszcze do Ciebie zgłaszać na urodzinowe miniaturki? Wypadają mi w połowie maja idealnie w niedziele 😍

    OdpowiedzUsuń
  17. Sto lat!
    A miniaturka świetna, lubię takie teksty z dowcipem ❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Sto lat Nessie!!! Spełnienia marzeń!!!♥

    Dziękuję, że chciałaś się podzielić z nami swoim prezentem :D boska jest ta miniaturka! wszystkiego jest idelanie! humoru, hotsów i dramione :D a motyw willi jest coraz bardziej dla mnie ciekawy! :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystkiego najlepszego!!😍😍 Świetna miniaturka! Uwielbiam motyw wili, chętnie przeczytałabym tego więcej w twoim wykonaniu❤️

    OdpowiedzUsuń
  20. Wielkie dzieki za podzielenie sie z nami miniaturka!
    Nie czytalam zbyt wiele opowiadan z tym motywem, ale bardzo zaczynam sie do niego przekonywac!
    Usmiech nie schodzil mi z geby, jak czytalam, a przekomarzanie siw chlopakow kto lepiej sie zabawial z Lavender Brown to bylo po prostu mistrzostwo! Boze to bylo genialne. Uwielbiam jak w opowiadaniach slizhoni wykazuja sie poczuciem humoru i trafiaja w sedno. Az mi sie zal Rona zrobilo...albo i nie! No i Narcyza i Lucjusz idacy przygotowac pokoj! Perelka bez dwoch zdan. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Miniaturka cudo 🥰 uśmiałam się za wsze czasy! 🤣
    Draco taki napalony 🤣
    Też bym szybko mu uległa jak Hermiona 😉
    Oby więcej takich miniaturek!
    Było zabawnie i gorąco ☺️😁

    OdpowiedzUsuń
  22. Co za miła niespodzianka, że miniaturka się pojawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wszystkiego najlepszego, spełnienia wszystkich marzeń i dużo zdrowia...
    Bardzo mi się spodobała pomysł na miniaturkę z motywem wili (veela).
    Zabawne sceny które mi poprawiły humor i nastrój który psuje ta pogoda.
    Najbardziej mnie rozbawiło jak każdy opowiadał o podbojach Lavender Brown.
    Scena seksu bardzo gorąca a potem pokazanie skrzydeł i lot ponad boiskiem i nie przeszkadza że ktoś im przeszkodzi było to romantyczny ale też bardzo zaskakuje.

    OdpowiedzUsuń
  24. ❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪⚡
    #wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
    #wenadlanowości ❤💚
    #wenadlaVENIIKA ❤💚

    OdpowiedzUsuń
  25. Venik, zadbaj proszę o mój sen i powiedz, czy czekać do północy czy może iść (nie)spokojnie spać 😁

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam Twój humor w opowiadaniach🤣. Miniaturka świetna! A ja teraz czekam na Przyrzeczoną ❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  27. To dopiero pomysł. Gratuluję bardzo oryginalna miniaturka! 🥰

    OdpowiedzUsuń
  28. ❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam 💪⚡
    #wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
    #wenadlaOPC-ROS ❤💚
    #wenadlanowości ❤💚
    #wenadlaVENIIKA ❤💚

    OdpowiedzUsuń
  29. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Nessie!

    Kilka razy się zaśmiałam, fajna lekka miniaturka:)
    Nie mogę powiedzieć, że Theo skradł całe show, ale był bardzo interesujący:D
    Chętnie bym przeczytała coś więcej w podobnym stylu od Ciebie, Venik:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Meryl Rodovicz skradła moje serce :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Genialne! W sumie jak zawsze ;)
    Draco bredzi jak na haju, ale jakie to jest doskonale, absolutnie CUDOWNE! Hermiona mało opiera się, ale rozumiem że magia wili robi swoje hi hi
    Kocham reakcje Lucjusza

    OdpowiedzUsuń
  32. Miniaturka kosmos hahah. To opowiadanie zrobiło mi dzień 😄, od razu humor się polepszył. Wyobraźnię masz wybitną Venik 😅

    Spełnienia marzeń Nessie! 1oooolat 🥳

    OdpowiedzUsuń
  33. Na Merlina co to było hahaha no cudo! Zaborczość Draco, reakcja Lucjusza i mamrotanie chłopaków pod nosem! Mistrzostwo 🔥🤣🖤

    OdpowiedzUsuń
  34. Jak zawsze świetne 🙈😍 masz super poczucie humoru, w niektórych momentach śmiałam się do telefonu. Końcówka boska, aż chce się ciągu daleszego 😊

    OdpowiedzUsuń
  35. Niesamowita miniaturka, uwielbiam nadawany przez Ciebie żartobiliwy klimat i te gry słowne :D Przez chwilę poczułam się jak w uniwersum ,,Dwóch Swiatów" < 3 Pomysł z Wilą niesamowicie ciekawy, wcześniej nie czytałam żadnego opowiadania z tym motywem, ale muszę przyznać, że wyszło bardzo interesująco :) I oczywiście spóźnione najlepsze życzenia dla Neski :*

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie myślałaś może o drugiej części? Miniaturka jest cudowna i jeszcze mi mało

    OdpowiedzUsuń
  37. 💚Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚

    OdpowiedzUsuń