czwartek, 6 stycznia 2022

Dysfunkcja - Część Trzecia

Dedykacja: Dla Rosalie 😘
Betowała Neska 💚


❤❤❤

Dni mijały, a Hermiona starała się ograniczać swoje wspomnienia z czasu spędzonego z Draco do minimum. Cieszyła się, że Pansy się niczego nie domyśliła ani nie zadawała żadnych zbędnych pytań, zbyt pochłonięta śledzeniem w gazetach wszelkich nowinek o życiu jej eksmęża. Harry również wciąż starał się wyciągać z Hermiony, jak najwięcej informacji o swojej ukochanej, nadal katując się poczuciem winy, za zniszczenie ich małżeństwa.

Praca była miłą odskocznią od myśli o pewnym przystojnym blondynie, ale w późnych godzinach wieczornych, gdy leżała samotnie w swoim łóżku, wspomnienia powracały, wyrywając jej z gardła ciche jęki frustracji.

Od Pansy dowiedziała się, że Draco wyjechał na cały miesiąc, zostawiając dom pod jej niepodzielnymi rządami, ku wielkiej irytacji Daphne. Starała się sama nie pytać, czy jej przyjaciółka miała jakieś wieści od Malfoya, ale chętnie i chciwie wyłapywała wszelkie wzmianki o nim, jeśli Pansy akurat wplotła coś w swoje opowieści, gdy jadały razem lunch.

Jeszcze lepszym rozproszenie myśli, był jej wyjazd do Bristolu, gdzie w filii tamtejszego magicznego sądu, miała reprezentować sprawy zamieszkujących na tamtych terenach stad centaurów. Nie było jej w Londynie przez prawie dwa tygodnie, ale ta podróż naprawdę wprawiła ją w dobry nastrój. Poznała nawet kilku mężczyzn, wyraźnie zainteresowanych flirtowaniem z nią i zapraszaniem jej na eleganckie kolacje. Nie zdobyła się jednak nigdy na nic więcej z żadnym z nich. Może tak naprawdę nie była jeszcze tak bardzo gotowa na nowe podboje,  jak jej się wydawało? A może gdzieś w głębi siebie, jednak cicho liczyła na to, że pomiędzy nią i Malfoyem mogłoby jeszcze kiedyś ponownie do czegoś dojść?

Nie musiała ukrywać, że miała ochotę go zobaczyć. Pansy wielokrotnie zapraszała ją do swego nowego domu, ale Hermiona nie miała specjalnie powodów, by tam przychodzić. Czy to mogłoby się zmienić, kiedy Malfoy wrócił wreszcie do kraju?

Z ostatniego telefonu Fiuu od przyjaciółki, dowiedziała się, że Draco był z powrotem w Londynie, więc gdy nadszedł i jej czas powrotu z delegacji, rozważała jak to rozegrać i jak się zachować, gdy znów się ze sobą skonfrontują.

Jej plany pokrzyżowała jednak choroba.

Początkowo była przekonana, że zaszkodziła jej podróż świstoklikiem, bowiem zwymiotowała krótko po tym, jak wróciła do swojego mieszkania po pobycie w Bristolu.

Następnego dnia, zwaliła winę na jedzenie z tajskiej restauracji, mieszczącej się nieopodal jej domu.

Fakt, że kolejny raz przypadł akurat na moment, gdy w poniedziałkowy poranek Terry Boot wszedł do jej gabinetu, a do jej nosa doleciał zapach jego wody kolońskiej, był już bardziej wymowny.

Wymiotowanie do kosza na śmieci na oczach współpracownika nie było czymś, co mogła zlekceważyć, zwłaszcza jeśli dodać do tego fakt, że tego samego dnia, po prostu zasnęła w połowie odczytywania aktu oskarżenia na jednej ze swoich rozpraw.


❤❤❤


Z drżącym serce, prosto po pracy udała się do św. Munga. Była przerażona każdą możliwością, które jej objawy mogły oznaczać. Czy to była klątwa? Jakaś trucizna? A może coś tak strasznego jak rak? Czarodzieje z zasady nie chorowali na tę konkretną chorobę, ale przecież ona miała mugolskie pochodzenie…

Ucieszyła się, gdy odkryła, że Luna miała tego dnia dyżur. Przez te wszystkie lata wciąż się przyjaźniły, choć przez nawał pracy u każdej z nich ich spotkania były dość rzadkie. Hermiona pamiętała, jak bardzo zdziwiła się, że rozmarzona i niezbyt zorganizowana Luna wybrała akurat magomedycyne, jako swoją zawodową przyszłość. Jednak teraz nie miała wątpliwości, że jej przyjaciółka była w tym świetna i bardzo cieszyła się, że trafiła właśnie w jej ręce.

- Kiedy to się zaczęło? – zapytała śpiewnie Lovegood, zaglądając w dokumentację medyczną Hermiony.

- W piątek wieczorem, gdy wróciłam z Bristolu – wyjaśniła. – Wymiotowałam też w sobotę rano, a później w niedzielę, no i dzisiaj.

- Jakieś inne objawy? – zapytała, wyjmując swoją różdżkę, by przeprowadzić badania diagnostyczne.

- Robi mi się niedobrze na niektóre zapachy – Hermiona skrzywiła się pod nosem. – No i jestem zmęczona, ale przypuszczam, że to może być spowodowane delegacją.

- Gorączka? Bóle głowy?

- W niedzielę trochę bolała mnie głowa i… biust. Również przez cały czas jest dziwnie obolały – Hermiona spojrzała na swój dekolt, zastanawiając się jak te objawy mogą być powiązane.

Luna zmarszczyła brwi i jeszcze raz przekartkowała historię medyczną Hermiony.

- A ostatnia miesiączka? – zapytała, znów machając różdżką.

Hermiona poczuła, jak wszystko w niej zamiera. Powinna ją przecież była dostać już ponad dwa tygodnie temu! Jak mogła tego nie zauważyć? O Merlinie! To nie mogła być prawda!

- To menopauza, czy tak? – wyjąkała, czując jak łzy napływają jej do oczu. Słyszała o tym, że to mogło być możliwe nawet we wczesnym wieku. To nie powinno mieć znaczenia, skoro i tak nie mogła mieć dzieci, ale jednak i tak poczuła się upokorzona.

Luna znów machnęła różdżką, różowa poświata otoczyła brzuch Hermiony. Blondyna cofnęła swoje zaklęcie i rzuciła je ponownie, a efekt był taki sam.

- To nie menopauza, Hermiono. To ciąża.

- Co? – Hermiona cieszyła się, że wciąż leżała na kozetce, bowiem jak nic by właśnie teraz upadła. – Ale to niemożliwe!

- Z twojej dokumentacji wynika, że to faktycznie niemożliwe, ale wynik nie kłamie. Jesteś w szóstym tygodniu ciąży.

Hermiona niczym zahipnotyzowana położyła ręce na swoim brzuchu. Ciąża… Naprawdę? Czy naprawdę była w ciąży? Czy po latach przepłakanych nocy i tęsknoty za macierzyństwem, wreszcie będzie mogła tego doświadczyć? Nawet nie wiedziała, kiedy po jej twarzy zaczęły płynąć łzy.

- Moje gratulacje kochanie! – Luna rzuciła się, by ją uściskać. – Nawet nie wiedziałam, że widujesz się z kimś nowym…

Hermiona zamarła w ramionach przyjaciółki. Dziecko… To dziecko miało przecież ojca. O Godryku! Draco Malfoy był ojcem jej dziecka!

Na chwilę zrobił jej się ciemno przed oczami. To było kompletnie nieprawdopodobne, a jednak nie mogła mieć żadnych wątpliwości. To musiał być on.

- Ja… To była jednonocna przygoda – wyjaśniła szybko, próbując nie wpaść teraz w panikę. Nie mogła się denerwować, by nie zaszkodzić dziecku. Będzie musiała to wszystko przemyśleć na spokojnie.

- Rozumiem – Luna puściła ją i uśmiechnęła się przyjacielsko. – Jeśli nie chcesz angażować w to ojca dziecka, to wiedz, że jestem pewna, że sama sobie świetnie poradzisz. Jesteś najdzielniejszą kobietą, jaką znam.

- Dziękuję – Hermiona otarła łzy. Nie mogła nawet teraz myśleć o Draconie. To musiało poczekać.

- Interesujące jest to, że badający cię wtedy uzdrowiciel wpisał, że byłaś bezpłodna z powodu klątwy cruciatus, rzuconej na ciebie w 1998, ale nigdzie nie widzę potwierdzających to wyników badań, skanów czy poziomu hormonów…

- Nie wykonywał na mnie zbyt wielu testów – wyjaśniła Hermiona. – Przeprowadził ze mną i Ronem wywiad, a później pomachał nade mną różdżką i stwierdził, że to jest to.

- W takim razie był idiotą – Luna skrzywiła się pod nosem. – Z moich badań wynika, że z twoją płodnością wszystko jest w porządku i podejrzewam, że przez cały czas tak było.

- Ale jak to możliwe? – spytała z niedowierzaniem Hermiona. – Ja i Ron przez lata nie stosowaliśmy żadnej antykoncepcji…

- Wybacz moją niedyskrecję, ale czy to był pierwszy raz, gdy byłaś z kimś innym? – zapytała poważnie Luna.

Hermiona w odpowiedzi tylko skinęła. Nie mogła oszukiwać przyjaciółki, kiedy ta była jej uzdrowicielem.

- Więc całkiem możliwe, że to Ron miał problemy… Mogę zerknąć do jego karty na wyniki jego badań.

- Nie znajdziesz ich tam – przerwała jej Hermiona. – Poza zadaniem mu kilku pytań, uzdrowiciel nie przeprowadził na nim żadnej diagnostyki.

- To wiele wyjaśnia – Luna uśmiechnęła się do niej pocieszająco. – Dlaczego nie zasięgnęliście drugiej opinii albo nie szukaliście jakiejś terapii?

Hermiona zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech.

- Ta diagnoza mnie zdruzgotała. Trochę trwało, nim zaczęłam myśleć, by sprawdzić co dokładnie mi dolega i jakoś z tym walczyć, ale Ron nie chciał. Mówił, że nie zniesie oglądania mojej rozpaczy po kolejnych rozczarowaniach i że gdy nadejdzie czas, zainteresujemy się adopcją.

- To się nigdy nie stało? – spytała ze smutkiem Luna.

- Nie. Przez lata zgrabnie unikał tego tematu, a ja nie chciałam naciskać, sądząc że nie był jeszcze gotowy. W końcu pogodziłam się z tym, że na zawsze zostaniemy we dwoje…

- Cóż… W sumie dobrze wyszło, że tak się nie stało – Luna uśmiechnęła się do niej. – Będziesz wspaniałą matką, a to maleństwo da ci ogrom szczęścia.

- Nie mogę w to uwierzyć – Hermiona znów położyła ręce na swoim brzuchu. – Mam ochotę krzyczeć z radości!

- Przeprowadzę jeszcze kilka badań i zapisze ci odpowiednie witaminy. Wkrótce będziesz jednak musiała wybrać jedną z moich koleżanek, ze specjalizacją w prowadzeniu ciąży. Uzdrowiciel-Magomedyk Karen House-Abbey, wydała ostatnio wspaniałą książkę o okresie prenatalnym, jestem pewna że to będzie dla ciebie ciekawa lektura.

- Dziękuję, na pewno ją kupię – Hermiona uśmiechnęła się szczerze do Luny.

Wciąż nie mogła w to uwierzyć, ale nie miała żadnych wątpliwości, że to był prawdopodobnie najlepszy dzień w jej życiu.


❤❤❤


Leżała na kanapie w swoim salonie i zastanawiała się, co powinna dalej zrobić. Przypomniało jej się, jak w tę noc,  Draco zapytał ją, czy potrzebuje zaklęcia antykoncepcyjnego, a ona skłamała mu, że pije specjalny eliksir. Nie mała żadnych wątpliwości, że blondyn absolutnie nie chciał mieć z nią dziecka, a jeśli wierzyć słowom Pansy, w ogóle nie chciał ich nigdy mieć.

Nie wiedziała, czy to przez pamięć o swoim zmarłym synku, czy z powodu innych przyczyn, ale jasnym było, że Draco nie będzie szczęśliwy, jeśli powie mu, że zaszła z  nim w nieplanowaną ciążę. Na samą myśl o tym, że jej dziecko mogłoby się poczuć niechciane, coś boleśnie zaciskało jej się w dołku.

Jedynym, rozsądnym rozwiązaniem było więc to, by nic mu o tym nie powiedzieć. Jednak jeśli Malfoy zorientuje się, że ona była w ciąży, może zacząć zadawać pytania. Hermiona wiedziała, że naprawdę kiepsko kłamała pod presją. Na dodatek Pansy, Harry, jej współpracownicy, Ron… Wszyscy będą chcieli wiedzieć kto jest ojcem jej maleństwa, a jeśli dziecko będzie do niego podobne, nikt nie będzie miał wątpliwości. To może oznaczać, że wybuchnie spory skandal na cały magiczny świat.

Hermiona westchnęła ciężko, po czym nagle przed jej oczami rozegrało się jedne, dość odległe wspomnienie.

Ponad trzy lata temu była na zakupach z Pansy i weszły właśnie do Esów i Floresów, gdy na ich drodze stanęła blada, wychudzona i bardzo mroczna postać. Dziewczyna wyglądała na lekko szaloną, a jej wzrok był dziwnie pusty.

- Cześć Lisa – przywitała ją Pansy, ale kobiet nic na to nie odpowiedziała, tylko wyszła z księgarni, wciąż patrząc nieprzytomnie przed siebie.

- Kto to był? – zainteresowała się Hermiona.

- Nie poznałaś jej? – zdziwiła się Pansy – To była Lisa Turpin, krukona z naszego roku.

- Naprawdę? Pamiętałam Lisę, jako bardzo atrakcyjną i radosną… Pracowała nawet w ministerstwie przez pewien czas, zaraz po szkole – Hermiona nie potrafiła ukryć swojego zaskoczenia.

- Niestety wygląda tak marnie, od kiedy przydarzyła jej się ta historia z Puceyem.

- Z Adrianem Puceyem? – zapytała dla potwierdzenia.

- Tak.

- Jaka historia? – zainteresowała się Hermiona, jednocześnie przeglądając książki.

- Nic dziwnego, że mogłaś o tym nie słyszeć, bo znał ją tylko krąg ludzi związanych ze Slytherinem – Pansy skrzywiła się lekko. – Lisa jest czarownicą półkrwi, ale przez dłuższy czas umawiała się z Adrianem. Nie wiedziała jednak, że dla niego to nic poważnego, bowiem jego rodzice zapewnili mu już dawno wybraną, zaaranżowaną narzeczoną z Francji. Jednak sytuacja się skomplikowała, gdy Lisa zaszła z nim w ciążę. Nie znam szczegółów, ale podobno Puceyowie jakoś zmusili ją do jej usunięcia, a zaraz później Adrian wyjechał z kraju i nigdy więcej go nie widziała. To podobno bardzo mocno zrujnowało jej psychikę…

- Ale to straszne! Jak mogli zrobić jej coś tak podłego? – Hermiona pokręciła głową z niedowierzaniem, a Pansy w odpowiedzi lekko wzruszyła ramionami.

- To standardowa procedura w rodach czystej krwi. Dziedzic rodowej fortuny, absolutnie nie może być mieszańcem, bo to zniszczyłoby całą wartość nazwiska. Żaden z kontynuatorów linii z Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki, nie może sobie pozwolić na posiadanie bękarta, więc najczęściej załatwia się to właśnie w ten sposób, jak postąpiono z Turpin.

Hermiona usiadła gwałtownie, trzymając mocno ręce na brzuchu. A co jeśli Malfoy chciałby, by usunęła ciążę? W końcu to dziecko, jako jego potomek, miałoby prawo do dziedziczenia po nim całej fortuny Malfoyów.

Przełknęła nerwowo i potarła ramiona, jakby nagle zrobiło jej się strasznie zimno. Nie znała teraz za dobrze podejścia Dracona do spraw czystej krwi i dziedziczenia nazwiska, ale pamiętała wyraźnie, że Lucjusz Malfoy był na tym punkcie bezwzględnym fanatykiem.

Nie mogła dopuścić do tego, by ktoś mógł w jakiś sposób zagrażać jej dziecku. Musiała szybko coś wymyślić.


❤❤❤


Następnego dnia, ona i Pansy jadły razem lunch na Pokątnej. Ludzie przestali się już tak ostentacyjnie gapić na dawną panią Potter, ale i tak nie uniknęły kilku ukradkowych spojrzeń.

- Przypadkiem spotkałam wczoraj tę krukonkę z naszego roku – skłamała Hermiona. – Wiesz, tę nawiedzoną – Listę Turpin.

- Biedaczka – Pansy smutno pokręciła głową. – Gdy widziałam ją w hurtowni tkanin jakieś pół roku temu, wciąż wyglądała na krok od śmierci.

- Właśnie – Hermiona starała się zdusić przejmujący dreszcz. – Tak się zastanawiałam… Jak oni dokładnie zmusili ją do usunięcia ciąży, że to tak źle na nią wpłynęło?

- Prawdopodobnie szantażem – odpowiedziała Pansy. – To najprostsza metoda, jeśli nie zadziałają pieniądze. Pamiętam, że Tracey Davis wzięła od Zabiniego dziesięć tysięcy galeonów, by pozbyć się problemu.

- A co jeśli szantaż i pieniądze nie działają? – zapytała cicho Hermiona.

- Wtedy pozostaje przymus – Pansy skrzywiła się pod nosem. – Nie wiem czy to prawda, ale krążyły swego czasu plotki, że Flint zrobił dziecko jakiejś mugolce. Gdy sprawa wyszła na jaw, a dziewczyna nie chciała pozbyć się dziecka, Flint uśpił ją, wywiózł do jakiejś klinki, a gdy się obudziła nie była już w ciąży i na dodatek miała wyczyszczoną pamięć.

Hermiona poczuła, że robi jej się słabo. Co za koszmar!

- Ale to okropne! Powinni go za to aresztować! Przecież nie wolno stosować takiej magii na mugolach!

- Jego stary, musiał podobno mocno sypnąć galeonami, by go jakoś wyplątać od więzienia. W każdym razie, jak już kiedyś ci mówiłam, rody czystej krwi nie mogą sobie pozwolić na posiadanie bękartów, zbyt wiele do stracenia wchodzi w grę.

Hermiona miała ochotę się rozpłakać. Już sama myśl o tym, że ktoś mógłby spróbować odebrać jej to maleństwo, które nosiła pod sercem, wprawiała ją w rozpacz. Wiedziała, że nie może do tego dopuścić za wszelką cenę. To oznaczało, że Draco Malfoy nigdy nie mógł dowiedzieć się o tym, że urodziła jego potomka. Nadeszła pora na poważne decyzje.


❤❤❤


Po powrocie do swojego biura, sięgnęła do szuflady biurka, by wyjąć kilka listów. Pieczęć MACUSY lśniła na każdej z kopert. Amerykańskie ministerstwo magii widocznie bardzo chciało, by pracowała dla nich, skoro ponawiali swoją propozycję od lat, minimum raz w miesiącu. Chyba właśnie nadeszła pora, by z niej skorzystała. Nowy Jork był zupełnie inny niż Londyn, ale nie miała specjalnie wyboru. Bezpieczeństwo jej nienarodzonego dziecka, było teraz jej priorytetem. Miała dość oszczędności i pozostałości po nagrodzie za Order Merlina I klasy, jaki dostała po wojnie. To mogło się udać.

Sięgnęła po pióro i pergamin, i zaczęła pisać swoją odpowiedź.

Załatwienie wszystkiego zajęło jej prawie dwa tygodnie. Jej wyjazd był zaplanowany na za kolejne dwa. W tym czasie Pansy kilka razy zapraszała ją do domu Draco, ale Hermiona zawsze znajdowała zgrabną wymówkę, by się tam nie pojawić. Nie mogła jednak w nieskończoność ukrywać swoich planów wyjazdowych ani tym bardziej wyjechać bez pożegnania.

Wizja tego, że Malfoy nagle pojawi się w jej progu i zażąda od niej usunięcia ciąży, zaczęła nawiedzać ją w koszmarach. Nie była do końca pewna, czy gdyby się dowiedział, postąpiłby właśnie w ten sposób, ale nie mogła zaryzykować. Zresztą sądziła, że będzie dla niego lepiej, jeśli nigdy się nie dowie, o tym że ma dziecko. Nikt nie mógł się dowiedzieć o tym, że miało być jego.

Przemyślała to dobrze, mając w planach poinformowanie przyjaciół, że zaszła w ciążę już w Stanach, a później skłamanie im, że jej dziecko było wcześniakiem. Miała tylko nadzieję, że nie będzie ono miało tak szokująco jasnych włosów jak Draco, bowiem wtedy będzie musiała też skłamać, że przespała się z kimś do niego podobnym.

Współpracownikom i przyjaciołom powiedziała, że przeprowadzka do Nowego Jorku, spowodowana jest u niej chęcią zmiany czegoś w swoim życiu i rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Wszyscy szczerze żałowali jej decyzji, ale zrozumieli jej powody.

Pansy płakała. Hermiona miała olbrzymie wyrzuty sumienia, że zostawia przyjaciółkę w tak trudnym dla niej czasie, ale nie miała innego wyboru. Harry natomiast wyglądał na zbuntowanego. Hermiona wiedziała, że jej wyjazd w niego uderzy najmocniej. Od kiedy nie rozmawiał już z Ronem i nie mógł zbliżać się do Pansy, była jedyną prawdziwie bliską mu osobą w całym jego życiu. Nie chciał też uwierzyć, w jej wymówki o chęci zmian i nowym początku, bowiem dobrze wiedział, że Hermiona była bardzo zadowolona ze swojej pracy w Departamencie Prawa i Sprawiedliwości ministerstwa. Ze znaną sobie determinacją, zaczął drążyć i szukać prawdziwych powodów jej nagłej chęci przeprowadzki.


❤❤❤


Naprawdę usiłowała ukryć prawdę przed Harrym, ale niestety, pewnego razu prawie zwymiotowała mu na buty, gdy pojawił się w jej mieszkaniu z dużą porcją sushi. Wtedy musiała powiedzieć mu prawdę. Gdy tylko usunęła jedzenie za pomocą zaklęcia i odzyskała zdrowe kolory na twarzy, Harry usiadł na jej kanapie i popatrzył na nią z powagą.

- Zauważyłem, że od pewnego czasu nie pijesz alkoholu, gdy jesteśmy w pubie czy restauracji. Wydajesz się wyraźnie zmęczona i drażliwa, a także masz ostatnio ewidentną niechęć do niektórych zapachów. No i zostaje jeszcze kwestia twojego nagłego wyjazdu, jakbyś wyraźnie chciała przed czymś uciec. Nie chcę cię zranić, ale muszę o to zapytać. Czy jesteś chora? Czy to dlatego wyjeżdżasz, by szukać pomocy? Właściwego leczenia?

- Harry… - Hermiona nigdy nie potrafiła okłamywać go prosto w oczy.

- Powiedz mi prawdę! Proszę cię! Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. Przejdziemy przez to razem! – Harry wyglądał na zdeterminowanego.

- Jestem w ciąży – przyznała.

- Co? – Okulary prawie spadły mu z twarzy, gdy podskoczył na swoim miejscu. – Przecież powiedziano ci, że to nigdy nie będzie możliwe!

- Najwyraźniej uzdrowiciel się pomylił – Hermiona usiadła obok przyjaciela i złapała go za dłoń.

Harry patrzył na nią przez kilka sekund w milczeniu.

- Gratuluję ci – wyszeptał, pochylając się i cmokając ją w policzek. – Będziesz absolutnie doskonałą matką!

Hermiona uśmiechnęła się do niego w podziękowaniu, wiedząc że cokolwiek próbowałaby mu teraz odpowiedzieć, głos i tak by jej się załamał i w efekcie zaczęłaby płakać.

- Więc to, że przez lata, gdy nie mogliście mieć dzieci, to była wina Rona, czy tak? Nim się pokłóciliśmy, wspomniał mi o tym, że on i Padma też od pewnego czasu się starają, ale bez powodzenia. 

Hermiona poczuła się lekko odrętwiała. Od początku bała się właśnie tego, że Ron szybko zrobi Padmie dziecko. Bała się tego, że jego kochanka da mu wreszcie to, czego Hermiona nigdy nie mogła. To byłoby kolejny cios i wiedziała, że na pewno by ją zabolało, gdyby tak się stało.

- Tak, zdaniem Luny, to Ron mógł mieć problemy z płodnością, a nie ja. Najlepiej by było, gdyby się po prostu przebadał, ale ja nie zamierzałam mu tego przekazywać. 

- Ale dlaczego wyjeżdżasz? – Harry mocniej uścisnął jej dłoń. – Przecież Malfoy zawsze powtarzał, że nie chce mieć dzieci, więc najpewniej nie będzie ci się w nic wtrącał i po prostu zostawi was w spokoju.

Hermiona uśmiechnęła się ponuro.

- Skąd ta pewność, że ono jest jego?

Harry wymownie wywrócił oczami.

- Wiem, że nie było nikogo innego, a poza tym wydaje mi się, że czas się zgadza. Ile minęło? Siedem tygodni?

- Prawie osiem – przyznała. – A fakt, że Draco nie chce mieć dzieci, wcale nie oznacza, że nie będzie się wtrącał – Hermiona puściła dłoń przyjaciela i wstała. – Nie wiem czy Pansy ci może kiedyś wspominała, jak rodziny czystej krwi radzą sobie z niechcianymi bękartami?

Harry spojrzał zaskoczony.

- Myślisz, że Malfoy jakoś skrzywdziłby twoje dziecko?

- Nie wiem – przyznała cicho. – Ale nie mogę ryzykować.

- Wiesz, że nie dopuściłbym do tego, by w ogóle się do was zbliżył! – Harry również wstał.

- Wiem – Hermiona uśmiechnęła się do niego. – Ale mój wyjazd pozwoli uniknąć niepotrzebnych kłopotów…

- I nigdy nie wrócisz do Anglii, by Malfoy się niczego nie domyślił? Będziesz się ukrywać przed nim przez wieczność?

- Trudno mi to przewidzieć – przyznała z bólem. – Wiem tylko, że nie chcę by się dowiedział. Nie ma potrzeby, by komplikować mu życie i zmuszać go do podejmowania jakichś decyzji. Wyjazd jest rozsądnym i najlepszym wyjściem.

- Hermiono…

- Wiem, że ci się to nie podoba, ale musisz mnie wspierać Harry – poprosiła. – Jesteś mi potrzebny jako przyjaciel, nawet jeśli będzie dzielił nas ocean – tłumaczyła ugodowo.

- Zawsze możesz na mnie liczyć – Harry podszedł, by ją uściskać. – I ten maluch też – dodał, kładąc dłoń na jej brzuchu.

Poczuła łzy napływające do oczu. Bardzo cierpiała na myśl o tym, że nie będzie już tak często widywała przyjaciół, ale była na to gotowa dla dobra jej maleństwa. Dla tego dziecka była gotowa na wszystko.


❤❤❤


Jej rzeczy były spakowane. Był piątkowy wieczór, a w poniedziałkowy poranek, miała już zarezerwowany bilet na samolot do Stanów. Była to najrozsądniejsza forma podróży, bowiem wszelkie inne magiczne środki transportu na taką odległość, mogły źle wpływać na ciążę. Harry obiecał nawet zaopiekować się jej kotem, nim będzie miała dla niego nowe miejsce, a jej rzeczy miały osobno zostać przysłane do niej świstoklikiem, gdy zdobędzie już odpowiednie mieszkanie.

Jej ostatni weekend w Anglii… Czuła się dziwnie z tą myślą. Na piątek zaplanowała wieczór z Pansy w Dziurawym Kotle, a w sobotę miała spędzić popołudnie z Harrym. Ubrała swoją ulubioną małą-czarną sukienkę, którą Pansy kiedyś dla niej wybrała, gdy robiły razem zakupy. Postanowiła założyć szpilki i zrobić makijaż, uśmiechając się do siebie na samą myśl o tym, że już niedługo może nie będzie miała na to czasu, zbyt zajęta opieką nad swoim ukochanym maleństwem.

Umówiła się, że spotka się z przyjaciółką na miejscu. Miała nadzieję, że nie utopią całego wieczoru we łzach, bowiem naprawdę nie chciała się dziś smucić.

Gdy weszła do pubu, okazało się że jest tam dziwnie ciemno. Pomyślałaby, że to miejsce jest dziś zamknięte, gdyby nie fakt, że właśnie dopiero co weszła przez drzwi.

Nagle światło nad jej głową rozbłysło, coś zdrowo huknęło, a później około trzydziestu gardeł wydarło się na nią: NIESPODZIANKA!

Podskoczyła w miejscu, łapiąc się mocno za serce. Co za durny pomysł, by tak straszyć kobietę w ciąży? – pomyślała, mrugając by odzyskać ostrość widzenia. Domyśliła się jednak, że ten wieczór z pewnością był pomysłem Pansy, a ona nie miała przecież pojęcia o jej wyjątkowym stanie.

Winowajczyni uśmiechała się do niej szeroko, idąc w jej stronę z otwartymi ramionami.

- Niespodzianka! – powtórzyła. – Nie myślałaś chyba, że wypuszczę cię z kraju bez imprezy pożegnalnej? – zapytała z uśmiechem.

- Absolutnie miałam nadzieję, że to zrobisz – Hermiona się roześmiała. – Ale zapomniałam, że moje nadzieje na to, że zachowasz się w określony sposób, nigdy się nie sprawdzają.

Pansy zachichotała i karcąco klepnęła ją w ramię.

- Chodź! Zaraz załatwimy ci jakiegoś drinka! To miejsce jest nasze na całą noc! – zawołała z entuzjazmem i poprowadziła ją w stronę ich wspólnych znajomych, by też mogli ją uściskać i powitać.

Hermiona właśnie wymieniała powitalne pocałunki z Nevillem, gdy nagle za jego ramieniem zauważyła wysokiego, przystojnego blondyna. Serce zaczęło jej mocniej bić, a dłonie się pocić. Miała nadzieję, że nie spotka go przed wyjazdem… Jak miała spojrzeć mu w oczy i normalnie z nim porozmawiać, skoro właśnie zamierzała uciec przed nim z jego dzieckiem na inny kontynent?

Starała się nie denerwować i nie okazywać tego, jak bardzo jest spięta. Malfoy na razie stał w towarzystwie Erniego Mcmillana i Cho Chang, a ona gawędziła z jej przyjaciółmi z Gryffindoru. Udało jej się nawet sprawić, że kieliszek soku porzeczkowego, który trzymała w dłoniach, wyglądał jakby piła wino.


❤❤❤


Wiedziała, że nie ucieknie od rozmowy z Malfoyem, bowiem każdy z zaproszonych gości chciał chwilę z nią porozmawiać o jej przeprowadzce. Stała właśnie przy barze, gdy Draco wreszcie do niej dotarł.

- Cześć – przywitał się i obdarzył ją pięknym uśmiechem, od którego prawie zmiękły jej nogi.

- Cześć – Hermiona uśmiechnęła się z przymusem. – Czy Pansy przywlekła cię tu siłą, czy czymś ci zagroziła, żebyś zgodził się przyjść?

- Ani jedno, ani drugie. Przecież nie mogłem ci pozwolić wyjechać bez pożegnania, prawda? – Draco patrzył jej w oczy, wciąż się uśmiechając.

- Doceniam to – Hermiona uniosła swój kieliszek w geście toastu, po czym odwróciła głowę, by przerwać ich kontakt wzrokowy.

- Jest jakiś specjalny powód, dla którego pijesz sok porzeczkowy, tak by wyglądało, że masz w kieliszku wino? – zagadną z zainteresowaniem.

Hermiona poczuła, jak mrozi ją przerażenie. O Godryku! On nie mógł się niczego domyślić! Absolutnie niczego!

- Miałam już dziś za dużo drinków, a nie chce spędzić ostatnich dni w kraju z kacem – odpowiedziała, mając nadzieję, że zabrzmiało to naturalnie. Wiedziała, że była raczej kiepskim kłamcą, ale Malfoy chyba nie znał jej na tyle, by móc o tym wiedzieć.

- Wybacz moją śmiałość, ale bardzo mnie to zainteresowało. Skąd ta nagła chęć przeprowadzki? – dopytywał, wciąż nie odrywając od niej spojrzenia.

Hermiona wzruszyła ramiona i uśmiechnęła się do niego.

- Nie była taka nagła. Już od pewnego czasu o tym myślałam – znów skłamała.

- I to nie ma nic wspólnego z tym, że twój były mąż właśnie oficjalnie przedstawił dawną kochankę, jako swoją nową dziewczynę? – Draco patrzył przenikliwie.

Hermiona znów poczuła przejmujący dreszcz.

- Nawet o tym nie słyszałam – przyznała. – Z zasady unikam plotek i artykułów o Ronie. Nic mnie nie interesuje, co robi ze swoim życiem.

- Cóż… - Draco odwrócił głowę i napił się whisky. – Nowy Jork jest świetny. Raz na jakiś czas wpadam tam prowadzić moje interesy.

Teraz wzdrygnęła się tak mocno, że mógł to nawet zauważyć. Mogła się domyślić, że Malfoy odwiedzał to miasto, ale przecież było takie duże… Nawet samo ministerstwo było ogromne. Jaka była szansa, że gdzieś tam się kiedyś spotkają?

- Myślę, że mi się tam spodoba – wyszeptała, czując jak z nerwów zaciska jej się gardło.

Blondyn znów odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął do niej uroczo.

- Może mógłbym cię na początku trochę odprowadzić po mieście? I tak wybieram się tam za jakieś dwa tygodnie.

Włoski na jej karku stanęły dęba, jakby dopiero co poraził ją prąd. Serce waliło jej głucho, a krew w jej żyłach krążyła tak szybko, że Hermiona prawie pomyślała, że on mógłby usłyszeć jej szum. Musiała przed nim uciec. Ukryć się i nigdy więcej go nie spotkać.

- Brzmi wspaniale – odpowiedziała, zmuszając się do uśmiechu.

Malfoy przyglądał jej się uważnie, jakby dostrzegając na jej twarzy coś co dało mu do myślenia. Ucieczka. Musiała natychmiast od niego uciec.

- Skontaktuję się z tobą, gdy dotrę do miasta – zaproponował, wciąż przyglądając jej się uważnie.

- Jasne, będę na to czekać – Hermiona znów posłała mu wymuszony uśmiech. – A teraz przepraszam, ale chciałam jeszcze wymienić kilka pożegnań.

- Nie lubię mówić „żegnaj” – Malfoy pochylił się w jej stronę. – Wolę raczej „do zobaczenia” – Jego usta delikatnie otarły się o jej policzek, powodując u niej gwałtowny napływ rumieńców.

- Tak. Do zobaczenia w Nowym Jorku – odpowiedziała, czując mały zawrót głowy.

Zmusiła się do ostatniego uśmiechu, w głowie czując tysiące myśli. Gdzie miała teraz pójść, skoro Nowy Jork najwyraźniej odpadał? Jak mogła być tak głupia, że nie przewidziała, że on może tam przyjeżdżać i od razu nie wymyśliła planu na zmylenie tropu?

Zrobiła ledwo kilka kroków, gdy ciemność przed jej oczami się pogłębiła. Na szczęście Pansy zaprosiła na imprezę również Lunę. Musiała ją tylko znaleźć. Przyjaciółka z pewnością miała radę na tę jej chwilową słabość.

Usiłowała się rozejrzeć po pubie, czując jak kolana zaczynają jej się uginać.

- Granger, czy wszystko w porządku? – usłyszała za sobą znajomy głos.

- Nie – szepnęła, a zaraz później zapadła całkowita ciemność.


❤❤❤

 

To był prosty gabinet. Białe ściany, regały z surowego drewna i szerokie biurko, na samym jego środku. Jednak była w tym wnętrzu, ta sama elegancja, która od zawsze cechowała obecnego, głównego Uzdrowiciela Szpitala Św. Munga. A tak się akurat dobrze dla niego składało, że od niespełna czterech miesięcy, był nie kto inny, jak jego wieloletni przyjaciel.

Draco ucieszył się, gdy w recepcji na dole, powiedziano mu, że uzdrowiciel Nott miał dziś nocny dyżur. Zabawne było też to, jak rejestratorka dodała z figlarnym uśmieszkiem, że miał go w zastępstwie za magomedyk Lovegood.

Logicznym wnioskiem było, że Lovegood pewnie potrzebowała zamiany, by móc pójść na pożegnalną imprezę Granger. Nielogiczne natomiast było to, że Theo zgodził się zostać na nocnej zmianie za jedną ze swoich podwładnych. No chyba, że działo się tam coś więcej, o czym Draco jeszcze nie słyszał.

- Już jestem – Theo wszedł do gabinetu, wymachując papierową, brązową teczką.

- Nie martw się, nigdzie mi się nie śpieszyło – Draco wymownie spojrzał na zegarek. – O pierwszej w nocy.

- To nie moja wina, że tyle to trwało – Theodore skrzywił się pod nosem. – Luna długo ją badała i nie odnosiła dokumentacji. Na dodatek święty Potter wpadł do szpitala i narobił strasznego zamieszania, a potem obrazowo pokłócił się z Pansy na korytarzu i musiałem ich oboje uciszyć, żeby nie przestraszyli mi pacjentów.

- Jest z nią tak źle, że wezwali do niej Pottera? – zapytał cicho Draco, rozmasowując swój mocno napięty kark.

- Jest jej osobą do pierwszego kontaktu w nagłych wypadkach – wytłumaczył Theo.

- Jak przewidywalnie – sarknął Draco. – Możesz mi wreszcie powiedzieć, co jej się dziś stało?

- Wiesz, że mogę stąd wylecieć z hukiem i z odebranym prawem do kontynuowania zawodu, jeśli ktoś się dowie, że ci to ujawniłem? – Theodore wymownie wskazał na teczkę opatrzoną nazwiskiem Granger.

- Wiesz, że mogę nigdy więcej nie przekazać żadnej dotacji na ten szpital i na twoje badania, które popychają tak szybko twoją cudowną karierę do przodu? – Draco pytająco uniósł brew.

- Jak zwykle jesteś uroczy – Nott skrzywił się do niego. – Mogę chociaż wiedzieć, dlaczego tak nagle interesujesz się zdrowiem szanownej panny Granger?

- Zemdlała mi praktycznie na rękach, więc jestem po prostu ciekaw, co takiego jej dolega – Draco nonszalancko wzruszył ramionami.

- Mógłbym skonać ci na rękach, a pewnie nie przejąłbyś się tym bardziej, niż kolejnymi notowaniami z magicgiełdy – Theo posłał przyjacielowi złośliwy uśmieszek, po czym wreszcie otworzył teczkę.

- Nie chcę by Pansy musiała się zamartwiać teraz zdrowiem Granger. Nie doszła jeszcze do siebie po rozwodzie z Potterem.

- I znów na widoku są równi i równiejsi przyjaciele – Theo zmarszczył brwi, po czym przerzucił kilka kartek w dokumentacji Hermiony.

Draco zacisnął zęby, żeby go nie poganiać z udzieleniem odpowiedzi. Drugi raz w jego życiu, kobieta zemdlała wpadając przy tym prosto w jego ramiona i naprawdę poczuł się z tego powodu przez chwilę przerażony. Wspomnienie o dniu, gdy to samo stało się z Astorią, było wciąż zbyt żywe w jego pamięci, by mógł przejść obok tej sytuacji obojętnie.

- To ciekawe – wymruczał Nott, z uwagą śledząc zapiski.

- Możesz mówić jaśniej? – poprosił Draco, starając się przy tym nie warczeć.

- Kilka lat temu mieliśmy w szpitalu pewnego uzdrowiciela. Nazywał się Lawrence Brent i był szefem oddziału położniczego.

- Mężczyzna zajmował się całym oddziałem dla kobiet w ciąży? 

- Tak, ale był też niezłym idiotą i okropnym szowinistą. W końcu raz nazwał córkę jakiegoś ważnego polityka, krową rozpłodową i wreszcie wyleciał za to z pracy.

- Faktycznie idiota. Wyjaśnisz mi, jaki to ma związek z Granger?

- Z dokumentacji wynika, że to on badał panią Granger, wtedy jeszcze Granger-Weasley siedem lat temu i szybko orzekł, że jest bezpłodna z powodu działania na niej w przeszłości zaklęcia Cruciatus.

Draco poczuł, jak wszystko w nim zamiera. Czyli to przez klątwę Bellatrix, Granger i Weasley nigdy nie mogli mieć dzieci? To było okropne!

- I co dalej?

- Wyraźnie widać, że nie przeprowadził żadnych znaczących testów ani nie przebadał dokładnie Weasleya.

- I to wszystko ma jakiś wpływ na obecny stan zdrowia Granger? – Draco naprawdę zaczynał tracić cierpliwość.

- Owszem – Theodore spojrzał na niego z dziwnym uśmieszkiem. – Możesz się jednak nie przejmować. Granger nie umrze. Jest tylko w ciąży.

- Co? Naprawdę? – zapytał, czując jak serce podchodzi mu do gardła.

- Tak. Zemdlała z powodu stresu i odwodnienia, to nic poważnego. Lovegood zrobiła adnotację w jej dokumentach, że jeszcze dziś wyjdzie do domu. Zapisała też, że szpital musi powiadomić Weasleya, żeby przyszedł do nas na badania. Najwyraźniej to on musiał mieć przez lata jakieś problemy z jego zdolnością do rozmnażania, skoro nie mogli mieć dzieci, pomimo braku stosowania środków antykoncepcyjnych – Theodore zachichotał drwiąco.

- W którym tygodniu ciąży jest Granger? – zapytał Draco cicho, choć był prawie pewien, że znał już tę odpowiedź. Przecież powiedziała mu, że nie była z nikim od czasu jej rozwodu, a znał ją na tyle by wiedzieć, że po ich wspólnej nocy, nie rzuciła się nagle w wir przygodnego seksu. To nie było w jej stylu.

- Właśnie skończyła dziewiąty – Theodore zmarszczył brwi. – Cholera! Jak myślisz? Czy to może być dziecko Pottera? Od jego rozwodu z Pansy minęło chyba niewiele więcej, prawda? A poza tym był bardzo przejęty, gdy wpadł dziś do jej sali…

- Granger nigdy nie zrobiłaby tego Pansy – Draco wstał i poprawił marynarkę. – Przyjaźnią się.

- Ciekawe czy to dlatego ona wyjeżdża? Czyżby bała się jakiegoś skandalu? – Theodore zamknął wreszcie teczkę Hermiony i pytająco spojrzał na przyjaciela.

- Znasz jakiegoś dyskretnego uzdrowiciela specjalizującego się w ciążach czarownic? – spytał ochryple Draco.

Nott patrzył na niego przez chwilę, mrugając niczym zdziwiona sowa.

- No nie mów! – Theo, aż poderwał się ze swojego miejsca. – Jak to w ogóle możliwe?

Draco wymownie spojrzał na kumpla, który wciąż miał szeroko otwarte oczy, będąc w wyraźnym szoku.

- Czy jesteś pewien, że ono może być twoje?

Draco w odpowiedzi jedynie skinął głową. Teraz nagła chęć ucieczki Granger z kraju stała się dla niego bardziej zrozumiała.

Cholera!

- Musisz bardziej sprecyzować, czego chcesz od uzdrowiciela, którego ci polecę – Theodore spojrzał na niego poważnie.

- Czy to nie jest jeszcze jasne? – zapytał Draco, podchodząc do okna i spoglądając na spowitą mrokiem ulicę. Doskonale wiedział, co będzie musiał teraz zrobić. I choć czuł, że nie będzie to proste, wyjście z tej sytuacji mogło być tylko jedno.


❤❤❤


Hermiona była szczęśliwa, gdy Pansy i Harry wreszcie zostawili ją samą. Od wczorajszego wieczoru obydwoje nie chcieli opuścić jej boku, przekrzykując się nad nią o to, kto jest jej bardziej niezbędnym przyjacielem w tej chwili. Pansy była przesadnie pouczająca, bowiem wciąż myślała, że przyczyną omdlenia Hermiony były tylko stres i niedożywienie, spowodowane jej planami związanymi z przeprowadzką. Harry natomiast wiedział, że wpływ na to miała również ciąża, więc buntował się, gdy jego była żona próbowała wmusić w Hermionę całe tony niezdrowego jedzenia na wynos i najlepiej jeszcze kilka lampek wina na poprawę krążenia.

Wreszcie jednak późnym, sobotnim popołudniem, Hermionie udało się przegonić przyjaciół z jej mieszkania, by w spokoju dokończyć pakowanie. Była nieco przejęta tym – że jak jej opowiedziano – praktycznie zemdlała prosto w ramiona Malfoya, który to osobiście zaniósł ją do szpitala. Cieszyła się jednak, że blondyn nie został nigdzie w pobliżu, ani nie przysłał żadnej notatki, by się zainteresować jej zdrowiem. Miała nadzieję, że Pansy przy jakiejś okazji powtórzy mu wersję o omdleniu z przemęczenia i Draco nie będzie w ogóle w żaden sposób zainteresowany tym tematem.

Właśnie kończyła pakować filiżanki do kartonowego pudła, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Zdziwiła się nieco, bowiem większość jej przyjaciół zawsze podróżowała do jej mieszkania za pomocą kominka. Może to tylko, któryś z jej mugolskich sąsiadów czegoś potrzebował?

Podeszła otworzyć, starając się nie przejmować tym, że ma na sobie tylko rozciągnięty t-shirt i stare legginsy. W końcu i tak pojutrze się stąd wyprowadzała.

Mocniej złapała się klamki i w duchu podziękowała, że opieka Pansy i Harry’ego była tak doskonała, bo jak nic znów mogłaby zemdleć.

Widok Draco Malfoya, ubranego w mugolskie jeansy, białą koszulkę i skórzaną katanę, stojącego w progu jej mieszkania, nie był czymś, co mogło nie wywołać małego zawrotu głowy. Na Merlina! Co on tu robił?

- Draco…? - wyjąkała. – Cześć…

- Cześć. Przepraszam, że nachodzę cię w domu, ale chciałbym z tobą chwilę porozmawiać – Malfoy wyglądał na nieco spiętego, ale mimo to uśmiechnął się do niej.

- Jasne! Wejdź! – Hermiona miała nadzieję, że nie było po niej widać, jak bardzo była zdenerwowana jego obecnością. Nawet nie miała odwagi spytać go skąd w ogóle ma jej adres i dlaczego nie skorzystał z kominka, skoro Pansy miała dostęp.

Ręce prawie automatycznie chciały powędrować do jej brzucha i objąć go ochronnie. Przeklinała się w duchu, za pozostawienie swojej różdżki w sypialni. Nie wypadało jej jednak go teraz opuścić i po prostu po nią pójść. To mogłoby być zbyt podejrzane.

- Napijesz się czegoś? – Hermiona poprowadziła go do swojej otwartej kuchni i stanęła za blatem, ukradkiem zerkając na zestaw noży, którego jeszcze nie zdążyła spakować. – Obawiam się, że nie mam za wiele poza kawą, herbatą i sokiem, bowiem nie robiłam już kolejnych zakupów z powodu wyjazdu… - Wiedziała, że paple nerwowo, ale nie mogła przestać. Po co on do niej przyszedł? Czego mógł chcieć? Przecież już się ze sobą pożegnali!

- Niczego mi nie trzeba, dziękuję. Mogę usiąść? – Draco wskazał na krzesło, po drugiej stronie jej kuchennego blatu.

- Naturalnie! Może jednak lepiej będzie w salonie? – Hermiona zachichotała nerwowo. – Właśnie kończyłam pakowanie i odruchowo tutaj przyszłam.

- Tutaj jest dobrze – blondyn znów uśmiechnął się do niej. – Czy moja obecność w jakiś sposób cię denerwuje?

- Ależ skąd! – zaprzeczyła szybko i bardzo piskliwie. – Nie powiedziałeś jednak jeszcze w czym mogę ci pomóc…?

- Na początek może powiesz mi, jak się czujesz? – zapytał, przyglądając się jej uważnie.

- Bardzo dobrze – Hermiona uśmiechnęła się z przymusem. – To było tylko małe omdlenie z powodu stresu. Nic poważnego.

- A kiedy masz kolejną wizytę u magomedyka? – zapytał poważnie.

Hermiona przełknęła nerwowo. Obiecała Lunie, że jeszcze przed wyjazdem zajrzy do niej na powtórne badania, a zaraz później, jak najszybciej znajdzie w  Nowym Jorku odpowiedniego uzdrowiciela, by ten mógł na miejscu monitorować jej ciążę.

- Nie sądzę, by to było konieczne. To nic…

- Podobno Lovegood, kazała ci przyjść do niej jeszcze raz w poniedziałek? – Draco nawet na chwilę nie spuszczał z niej oka.

Hermiona poczuła, jak jej ciało przeszywa dreszcz. Skąd o tym wiedział? I najważniejsze! Co jeszcze wiedział?

- Kto ci o tym powiedział? – zapytała cicho.

- Theodore Nott, dyrektor szpitala, jest moim przyjacielem – odpowiedział spokojnie.

- Nie wolno mu zdradzać takich rzeczy – wyjąkała, znów spoglądając na stojak na noże. Skoro spytał Notta o jej zdrowie, równie dobrze mógł dowiedzieć się wszystkiego.

- Dlaczego ciągle spoglądasz w stronę noży? – zainteresował się. – Czyżbyś się bała, że cię zaatakuję i szukasz czegoś do obrony? – Malfoy wstał z krzesła, a Hermiona bezzwłocznie chwyciła za jeden z noży.

- Nie podchodź do mnie! – zawołała, bliska kompletnej paniki.

- Nie zamierzałem tego robić, skoro sobie tego nie życzysz – odpowiedział, patrząc na nią z lekkim niepokojem. – Skąd pomysł, że przyszedłem tu by zrobić ci jakąś krzywdę, Granger?

Hermiona poczuła, jak drży jej dłoń, a łzy zaczynają spływać po policzkach.

- Przysięgam, że tego nie zaplanowałam. Nott może sprawdzić w mojej dokumentacji, że ja…

- Że przez lata myślałaś, że jesteś bezpłodna? – spytał cierpko. – Tak, wiem już o tym.

- Nic ci nie powiedziałam, bo to cię nie dotyczy… - wykrztusiła.

- Kto dał ci prawo o tym zdecydować? – zapytał z goryczą.

- Ono nie jest twoje…

- Tylko nie próbuj mnie teraz jeszcze na dodatek okłamywać, Granger! – przerwał jej ostro, uderzając dłonią o blat.

- Pansy opowiedziała mi, co się dzieje w takich sytuacjach – wyszeptała. – Nigdy do tego nie dopuszczę. Nie zmusisz mnie. Proszę, po prostu pozwól nam odejść…

- Mam ci pozwolić? – Draco zbliżył się, powoli obchodząc blat i nie zważając na to, że Hermiona wciąż trzymała nóż. – Teraz prosisz mnie o pozwolenie? Myślałem, że go nie potrzebujesz skoro sama zdecydowała się wyjechać, nie mówiąc mi ani słowa i ukrywając to przed wszystkimi, poza zdaje się Lovegood i Potterem! – Draco był ewidentnie na nią wściekły.

- Wiem, co Pucey zrobił Lisie Turpin, a Marcus Flint podobno jakiejś biednej mugolce. Dowiedziałam się, jak to działa w twoim świecie – Hermiona nadal nie mogła powstrzymać łez. – Ale będziesz musiał mnie zabić, nim to się stanie, Malfoy. Przysięgam!

Draco stanął tuż przed nią – ledwo kilka centymetrów od ostrza noża i popatrzył na nią przenikliwie.

- I wyjeżdżasz naprędce z kraju, zostawiając wszystko za sobą, bo z góry założyłaś, że chcę potraktować cię tak, jak Pucey kiedyś zrobił to Turpin? – Hermiona nie widziała dobrze przez łzy, ale wydawało jej się, że Malfoy wyglądał na zbolałego.

- Wiem, że nie chcesz mieć dzieci – Hermiona odłożyła nóż, nie sądząc by naprawdę byłą w stanie go nim dźgnąć, jednak nadal pozostawiając go w zasięgu jej ręki. – I naprawdę nic nie musi się zmienić… - zakaszlała, lekko dławiąc się łzami. – Nikt nie musi się o tym dowiedzieć. Miałam już plan, co powiem przyjaciołom… Nikt się nigdy nie zorientuje.

- A co planowałaś powiedzieć dziecku? – spytał wyraźnie rozgoryczony. - Że jego ojciec go nie chciał? Że o nim nie wiedział? Że umarł przed jego narodzinami?

- Nigdy bym mu nie powiedziała, że ktoś go nie chciał! – zaprotestowała. – Ale też nigdy nie wyjawiłabym mu prawdy o tobie. Nie chciałam cię w to w żaden sposób mieszać, przysięgam na moją magię! Masz prawo nie chcieć mieć z tym nic wspólnego…

- Jakie prawo? – Malfoy prychnął pogardliwie. – Nawet nie próbowałaś mi powiedzieć, więc jakie miałem prawo, skoro wykluczyłaś mnie bez mojej wiedzy i chciałaś uciec, niczym pospolity tchórz, na drugi koniec świata, zamiast zmierzyć się z konsekwencjami!? – Draco zaczął na nią krzyczeć.

- Bałam się… - wyszeptała.

- Naprawdę? Ty, najdzielniejsza wiedźma tego pokolenia? Mając za sobą Pottera i cały magiczny świat, bałaś się, że zrobię tobie albo dziecku jakąś krzywdę? – zapytał zimno.

- Nie mogłam zaryzykować – Poczucie winy dławiło ją w gardle. Wiedziała, że poniekąd zraniła go swoimi insynuacjami, że mógł chcieć jej coś zrobić. Nie miała jednak innego wyjaścia, jak powiedzenie mu teraz prawdy.

- Za jak wielkiego potwora ty mnie uważasz, Granger? – zapytał ją z rozczarowaniem.

- Wcale tak nie uważam! – zaprzeczyła. – Ale dla tego dziecka jestem gotowa zrobić wszystko. Podpiszę każdą rzecz, jaką mi każesz. Zrobię absolutnie co trzeba, byle byś pozwolił mi je w spokoju urodzić i wychować. Przysięgam, że żadne z nas nigdy nie wejdzie ci w drogę – zapewniała gorliwie, choć łzy nie przestawały płynąć po jej twarz.

Malfoy wyprostował się i spojrzał jej w oczy.

- Dla dobra dziecka zrobisz wszystko, co ci każę, czy tak? – spytał cicho.

- Absolutnie wszystko! – zapewniła go gorliwie.

- W porządku. Potrzebuję kilku dni na załatwienie tej sprawy – powiedział twardo.

- Ale wyjazd…

- Jeśli wyjedziesz, przyjadę tam za tobą – zapewnił ją takim tonem, od którego dostała dreszczy. – I nie licz, że gdzieś się przede mną ukryjesz. Znajdę cię choćbyś weszła pod najmniejszy kamień na samym końcu świata, rozumiesz? – Teraz to zabrzmiało, jak groźba.

- Tak – odpowiedziała cicho.

- Świetnie. Możesz dać znać ministerstwu i swoim przyjaciołom, że jednak nie rezygnujesz z pracy i nigdzie nie wyjeżdżasz – Malfoy spojrzał na nią po raz ostatni, po czym odwrócił się i ruszył do wyjścia. – Zobaczymy się za kilka dni.

- Dobrze – powtórzyła cicho, patrząc jak wychodzi z jej mieszkania. Na progu zatrzymał się na chwilę i spojrzał na nią przez ramię. Wyglądał, jakby chciał jej coś jeszcze powiedzieć, ale jednak w ostatniej chwili się powstrzymał, po czym wyszedł i mocno zatrzasnął za sobą drzwi.

Powoli zsunęła się na podłogę, a gorzki szloch wyrwał się z jej gardła. Co ona miała teraz zrobić? Jak postąpić? Czy mogła mu zaufać? Czy mogła zostać i poczekać na jego kolejny ruch? Czy mogła się nie bać, że naprawdę nie skrzywdzi jej maleństwa? Nie miała pojęcia, ale strach i tak nie chciał jej opuścić nawet na chwilę. Czuła się kompletnie bezradna.


❤❤❤

Rozdział długi, ale jeden z krótszych 😁 Dwa ostatnie, to już prawdziwie tłuste kobyły! Całość tej historii wyszła tak długa, że pożałowałam, że jednak nie zrobiłam z niej opowiadania na 10 rozdziałów. Ale już mówi się trudno - cieszę się, że udało mi się napisać - Neska mniej się cieszy, bo musi ten ogrom tekstu zabetować - ale cóż zrobić 😝

Kolejna część oczywiście jutro, a ostatnia w sobotę, bowiem ze zdecydowaną przewagą prowadzi w ankiecie na grupie opcja jednego rozdziału. Mam tylko nadzieję, że mi się tu zmieści w całości 😂

Jak zwykle do jutra! 

Buziaki. 

Venetiia

PS. Gratulacje dla osób, którym udało się odgadnąć o czym będzie dalsza część opowiadania 💓😙

60 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. MATKO KOCHANA CO TUTAJ SIE WYDARZYLO

      byłam dziś w pracy 11 godzin i chciałam jedynie wrócić do domu bo wiedzialam że do północy będzie niedługo i będę mogła przeczytać kolejny rozdział tego cudownego mini-maratonu którym się tak zachwycam. naprawdę, uwielbiam ta historie i nawet sama nie umiem dokładnie określić za co, ale wiem że nigdy z taką niecierpliwością nie czekalam na kolejne rozdziały

      w ostatniej części była cudowna scena +18, a tu pierwsza scena w opowiadaniach fanfiction ktora doprowadziła mnie do tego ze zaszkliły mi się oczka. moment w którym Hermiona złapała noz żeby obronić swoje dziecko przed ewentualnym atakiem był chyba dla mnie za bardzo wzruszający bym mogła przejść obok niego bez łezki.

      Nie wiem czy już to mówiłam ale absolutnie zakochałam się w każdej z przedstawionych tu postaci. Hermiona w tym wydaniu jest bez wątpienia moja ulubiona. nigdy tak przyjemnie nie czytało mi się o jej rozmyślaniach i nigdy tez nie śledziłam tak chętnie każdego dialogu z jej udziałem. Draco, Harry, Pansy również cudowni i na swoj sposób każde z nich jest urzekające, ale w tym opowiadaniu to Hermiona kupiła moje serce i chyba nie odda go do samego końca.

      pomysl z wyjazdem do NY bardzo ciekawy, w pewnym momencie mialam nadzieję że fabuła przeniesie się tam i będzie to niejako powiew świeżości, ale okazuje się że Malfoy ma najwyraźniej inne plany. zobaczymy co z tego wyniknie (pewnie ślub:D)

      rozdział niby dlugi, ale z każdym przeczytanym slowem było mi przykro bo wiedziałam że zbliżam się do konca:( nie mogę się doczekać tych dwóch ostatnich które mają być tak długie, ach, jak ja wytrzymam kolejne 24 godziny??

      cieszę się że udało mi się pierwszy raz byc pierwsza 😄 i jak zawsze, weny!

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze zachciało mi się płakać jak czytałam fragment rozmowy Herm i Draco. Wiem, że on nie skrzywdzić tego dziecka ale nie dziwię się Hermionie że jednak tak zareagowała. Była przerażona 😕 Pozdrawiam ❤️

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. O Merlinie! Jestem wprost zachwycona ostatnią sceną tej historii! Poprostu jakbym była tam na miejscu i razem z nimi przeżywała ten stres i niepewność co do zachowania każdej z dwójki 😬
      Z jeden strony rozumiem zachowanie Hermiony, tak wiele lat wyczekiwała dzidziusia i kiedy stało się to bardziej niż realne to chciała jak najbardziej je ochronic, a z drugiej strony wykluczony Draco ... Dobrze że się o tym wszystkim dowiedział i mam nadzieję, że dobrze zajmie się tą dwójką ❤️❤️
      Napisanie, że bardzo czekam na kolejną część to wielkie niedomówienie! Tylko czemu ostatnia część w niedzielę, a nie w sobotę 😳 ja chcę już kolejna część, bo po nocach nie mogę spać czekając na kolejną dawkę wspaniałości💕💕

      Usuń
  5. Od minuty odźwirzałam w wyczekiwaniu na rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też nie mogłam wytrzymać do rana 😅

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardziej zniechęcić się do Hermiony chyba nie mogłam. Myślałam, że nie można nie lubić głównej bohaterki ale jej głupota mnie poraziła. I teraz Draco wyjdzie na tego złego skoro ona jest kompletną idiotką

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że ten rozdział jest krótszy, bo może jeszcze jakkolwiek się wyśpię😂
    Od początku czułam, że nic by nie zrobił. Jestem zdania, że mimo wszystko, powinna mu od razu powiedzieć, ale z drugiej strony rozumiem, że się bała i chciała za wszelką cenę chronić dziecko. Dzięki ci Nott za długi jęzor. Zobaczymy co to będzie, Malfoy w roli tatuśka🤔

    OdpowiedzUsuń
  9. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opublikowałam ten powyższy komentarz na chwilę przed rozpoczęciem czytania rozdziału, a właściwie części 3 tej miniaturki i komentarz z relacją po przeczytaniu tej części opublikowałam o 4:02. Nad czytaniem i przeżywaniem tego "rozdziału" spędziłam jakieś 3 godziny 😱🤯🤪😍😇😁💘💚 to mówi wiele samo za siebie 😉

      Usuń
  10. Wszystko robiłam byle by nie zasnąć a jak już zaczęłam czytać to już się rozbudziłam i nie mogę zasnąć myśląc co będzie dalej. Co rozdział to ciekawsze akcje. ❤️😁 Pozdrawiam i do jutra

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaa.... A aaaaa.. Aaaaaa....
    Czułam to, wiedziałam to, byłam pewna. Cieszę się, że do tego doszło bardzo. Ale wraz z czytaniem bałam się wraz z Hermiona chociaż nie sądzę by Draco był do tego zdolny. Coś czuję, że ona gdzieś tam pod skórą coś do niej czuł/czuje. Ale jak Nott zapytał się go po co mu uzdrowiciel i potrzebuje konkretów to bałam się dalej czytać. Boże i teraz znów czekać na ciąg dalszy będę snuć teorie. No widomo że ja zaciągnie pod ołtarz ale co dalej.... Tyle pytań a tyle jeszcze godzin do otrzymania odpowiedzi 🙊🙊🙊🙊😯😵🤯😳😲❤️

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurcze, rozczarowałam się trochę zachowaniem Hermiony, ale z drugiej strony to musiała być dla niej trudna sytuacja. Szkoda, że nie powiedziała Pansy, ona od razu by ją odwiodła od tego wyjazdu znając jego prawdziwy powód. Mam nadzieję, że to koniec większych dramatów i główni bohaterowie jakoś się dogadają.
    Niecierpliwie czekam na te "tłuste kobyły":D

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję za dedykację, jest mi niezmiernie miło i wiele to dla mnie znaczy:* <3
    Wczoraj czytałam część drugą i od razu pomyślałam o tym, że Hermiona będzie w ciąży, to jako pierwsze pojawiło się w moich myślach i od razu zaczęłam snuć teorie spiskowe, że to Ron być może kogoś opłacić żeby ukryć swoją dysfunkcję, albo, że to Draco noszący krew Blacków mógłby zapłodnić Hermionę. Okazało się inaczej i jeszcze piękniej, że Hermiona nie jest bezpłodna i może mieć dzieci, serce rośnie! Moment w którym uświadomiłam sobie, że jest w ciąży, no co mam powiedzieć, uwielbiam ten moment. Zaskoczenie, radość, chęć ochrony dziecka. To takie połączenie momentalne w całym organizmie, że mogę sobie tylko wyobrazić jak cudowne musi to być uczucie. Czytając teraz tą część, odczuwałam ból, że Hermiona nie dzieli się tą radością, ogarnięta strachem nie może wykrzyczeć swojej radości. Oczywiście na Draco tłumacząc Harremu patrzy przez pryzmat zmiany jaką zauważyła, ale nie zdążyła poznać go tak aby wiedzieć jak się zachować. Chociaż kochamy Draco, wszystkie dramionary to jednak w 100% rozumiem Hermionę i jej strach. W końcu przez tyle lat się nienawidzili, wiedziała, że Draco nie chce dziecka, wiedziała, że jego żona umarła podczas porodu co też na pewno pozwoliło jej wysnuć dodatkowe teorie, że może kierować nim strach. Historia Panny Turpin, jest przytłaczająca i straszna, wcale się nie dziwię, że odebrało jej to chęci do życia. Od razu przypomina mi się Pansy z Rozejmu i jej tragedia, nieraz dobrze jest mieć wokół przyjaciół, którzy w jakiś sposób będą obok. Szczęściarzem jest ten kto posiada, wtedy te tragedie można przejść, czas wyleczy rany – pozostawi blizny, ale to przyjaciele biorą Cię za ręce i prowadzą do przodu. Kocham przyjaźń Pansy i Hermiony, Pansy zasługuje na to aby wiedzieć i troszkę się dziwię z jednej strony Hermionie, że jej nie powiedziała, ale z drugiej strony wiedziała, że Pansy mieszka z Draco, jest jej przyjacielem – więc byłaby to bardzo niekomfortowa sytuacja, poza tym Pansy starałaby się ją zatrzymać. Właściwie serce mi się kraja, że Pansy miałaby zostać sama, bez najlepszej przyjaciółki, z przyjacielem, który często wyjeżdża. Skoro już nawiązałam do Draco, zachował się świetnie, przyszedł porozmawiał, na pewno był zdenerwowany, ale zapytał o Hermiony samopoczucie. Mógłby zareagować naprawdę dużo gorzej, jednak odbieram to tak, że nie chce jej dokładać stresu w ciąży. To jak powiedział, że znajdzie ją nawet na końcu świata chwyta za serce. Nie pozwoli jej już odejść. Zabolało go to za jakiego potwora miała go Hermiona. Te kilka dni, które potrzebuje? Zastanawiałam się przez chwilę. Czy to będą oświadczyny? Czy opowie jej historię, jak jeszcze w szkole ją pokochał? Było dość dużo nawiązań, które skłaniają czytelnika do tego, żeby taką teorię móc wysnuć. Być może obrażał ją cytując samego Draco, ponieważ była „Nieuchwytnym obrazem marzeń”? Wyrzucał swoją frustrację tym, że nie może jej mieć? Jestem ciekawa co będzie dalej <3 Na pewno ten Minimaration trafi na mój piedestał tak jak Rozejm, już trafił. Jeszcze jak napisałaś, o ich nocy poślubnej <3 Happy end, czego można chcieć więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Pożegnalna impreza jest idealnie w stylu Pansy! Aczkolwiek faktycznie kobiecie w ciąży nie jest potrzebny taki krzyk z zaskoczenia <3 Gdyby tylko Pansy wiedziała <3 Nie mniej jednak, to jak Draco oddziałuje na Hermionę jest magnetyzujące i elektryzujące. Taki faktycznie piorun przeszywający się po kręgosłupie powodujący ciarki na całym ciele! Troszkę zastanowiło mnie to, że po wspólnej nocy Hermiona dostała liścik, kwiaty – zachowanie iście Drakońskie – w pozytywnym sensie oczywiście, zachowanie Draco, którego kochamy <3 Jednak potem tak długo się nie widzieli, liczyłam, że Draco jakoś będzie starał się dążyć do tych kolejnych spotkań, chociaż może chciał dać jej czas – to mnie bardzo zastanawiało, jednak kiedy dążył do tego żeby spotkać się z nią w Nowym Yorku troszkę mnie to uspokoiło i stwierdziłam, że nie chciał na nią naciskać, chcąc rozegrać to naturalnie i powoli. Wspólna noc była sprowokowana, bo wyobrażam sobie, że w końcu miał możliwość być z nią, po przyjęciu, piękna, uśmiechnięta, robiąca wrażenie, nie mógł się pewnie opanować, jak to Draco <3 Nie pamiętam dokładnie cytatu, ale powiedział coś takiego „Od zawsze wiedziałem, że będziesz namiętna, gorąca” (za błędy przepraszam piszę z pamięci) – więc to od razu kazało mi myśleć, że wyobrażał sobie to już wcześniej. Z resztą sam ich seks – dość niespodziewany i naprawdę mega gorący, to nakłanianie Hermiony, żeby sobie pozwoliła, żeby nie myślała – mega podniecające! W końcu mogła poczuć co to prawdziwy seks z prawdziwym facetem <3
    Tak na koniec, liczę, że Pansy również znajdzie swoje szczęśliwe zakończenie <3
    Obszerność rozdziałów jest genialna <3
    Życzę dużo weny i radości z pisania, z resztą Ty wiesz już jaką moc mają Twoje teksty <3 Jeszcze raz dziękuję za dedykację, wsparcie, rozmowę i za wszystko <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hermiona jak mogłaś 😭 biedny Draco 😭 uschnę czekając na kolejny rozdział 😭 ale wiem że warto 🥰
    Zdecydowanie jest to moja ulubiona miniaturka 💚

    OdpowiedzUsuń
  16. Na początek powiem, że kocham tą historię i że czekam już na kolejny rozdział! I choć raczej nic nie przebije mojej miłości do "sfery" i "odwetu", to ten minimaraton jest równie przecudowny wraz z "odpowiedzialnością".

    Co do samego rozdziału:

    Ja wiem, że Hermiona się bała, szczególnie po historii Lisy, też bym się bała, ale zirytowała mnie jej postawa. Od zawsze sądzę, że każdy człowiek powinien mieć wybór i nienawidzę jak druga osoba odbiera jej to prawo. Nigdy nie byłam fanką ukrywania ciąży przed ojcem. To jest też jego ojciec, ma prawo wybrać czy chce się nim opiekować, czy nie jest na to gotowy. Po prostu nigdy nie tego nie będę umiała zrozumieć, choć tu akurat dużo zadziałał strach.

    Draco, mój kochany Draco. Nie wiem jak ty to robisz, ale dosłownie kocham każdego twojego Draco. W twoich opowiadaniach jest ideałem mężczyzny, marzeniem każdej kobiety. I zareagował tak, jak chciałam. Wiedziałam, że się zdenerwuje, że Hermiona ukrywała ciążę. W końcu kto by się nie zdenerwował? Ale mimo to, martwi się o jej zdrowie, nie chce aby wyjeżdżała. Chyba najbardziej urzekła mnie ta jego determinacja. Zachował się jak chłopak z jajami.

    Dziękuję Ci, Teo, skarbie ty moje za Twój długi język. Gdyby nie ty, to Draco żyłby w niewiedzy, a Herm wyjechała by do Nowego Jorku.

    Od początku coś czułam, że coś jest nie tak z tą bezpłodnością. I miałam rację. Najlepiej zwalić winę za brak dziecka na kobietę, bo jak mężczyzna z tak licznej rodziny może mieć problemy z bezpłodnością. Ron zachował się najgorzej jak mógł, wypominając jej to. Nie wystarczy, że przepłakała kilka nocy?


    Co do Pansy i Harry'go to mam małą teorię. Że po tym jak nasze Dramione weźmie ślub (co jest pewne), to Hansy siłą rzeczy będą bliżej i zapewne później się pogodzą, miejmy nadzieję że Dramionki im pomogą, bo obydwoje raczej do tego nie zmierzają.

    Czekam na kolejny rozdział! I długie rozdziały to po prostu raj!

    OdpowiedzUsuń
  17. To dopiero pełna emocji rozmowa... 🙉🙈Świetnie ujęte obawy Hermiony i jej egoistyczne myślenie z lęku o dziecko i jednocześnie z przeświadczenia że Draco nie chce dzieci a że ona nie jest z jego "ligi" to zrobiła z niego strasznego potwora🙈🙈❤❤ z jednej strony wcale mnie nie dziwi jej zachowanie ale z drugiej rozumiem oburzenie Draco... Najważniejsze żeby teraz okazało się że Draco te kilka dni potrzebuje na zorganizowanie ślubu 😁😉
    Kolejny świetnie napisany rozdział ❤❗
    Strasznie mnie cieszy ich długości a tym bardziej że kolejne mają być najdłuższe 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyznam, że serce wali mi jak oszalałe! ! ! Co ten Draco chce zrobić z jakimś uzdrowicielem? Wiem, że zostało to napisane, by dodać nam stresu i na mnie mega to podziałało! :D Umieram z ciekawości i nie pokoju co też on wymyślil? Nie wierzę, że zrobi coś złego, ale jednak, no... muszę wiedzieć, bo chyba nie zasnę😜 Mam nadzieję, że będzie tutaj happy end! 😜 Odliczam do nowego rozdziału, jak dobrze, że to jutro bo jakby był za tydzień to chyba bym padła na zawał :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze w zadym opowiadaniu Hermiona nie zirytowała mnie tak jak tutaj. Co za szczeniackie zachowanie…szczyt głupoty i kompletny brak racjonalnego myślenia. Ja rozumiem, ze strach po opowieściach Pansy robił swoje, ale tak się nie zachowuje ponoć najmądrzejsza czarownica od lat. Jak można nawet nie spróbować dać szansy ojcu i odebrać rodzica dziecku… Nawet na sekundę jej przez myśl nie przeszło jak Draco się wobec niej zachowywał na kolacji lub podczas balu. Strasznie mi żal Draco…od razu zrobiła z niego potencjalnego mordercę i nie dopuszczała żadnej innej możliwości. Zawsze im w opowiadaniach kibicowałam i życzyłam nici porozumienia przy komplikacjach ale po tym rozdziale mam ochotę na to, żeby Draco jej pokazał jak piękna rodzina mogliby być, a później kopnął ja w tyłek, mówiąc ze dokonała wyboru za ich trójkę i może się pakować do stanów ;/

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam tę miniaturkę ♥️ mam wielką nadzieję że Draco zdąży załatwić ślub w te kilka dni i do końca opowieści obędzie się bez większych dram 🤭☺️

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyznam szczerze, że z każdym kolejnym zdaniem, a nawet słowem utwierdzałam się w moim przekonaniu co do tego, jak potoczy się akcja w tym opowiadaniu, ale to jak przeprowadzasz akcję i otoczka tego sprawia we mnie takie poczucie, jakby działo się coś, czego absolutnie w żadnym wypadku bym się nie spodziewała. Czytam rozdziały z przerwami w ogromnych emocjach i kolejna noc (jak widać po czasie publikacji tego komentarza) będzie długa, bo jestem tak pobudzona przez co szybko nie zasnę (jakkolwiek to nie brzmi 🙈). Aktualnie w moim sercu na pierwszym miejscu jest "Przyrzeczona", ale myślę, że w sytuacji, gdzie tutaj akcja rozwija się niezwykle szybko,
    to pierwsze miejsce egzekwo zajmuje również "Dysfunkcja". Ogromny podziw i życzenia weny dla Ciebie od venetiioholiczki bez szans na wyjście z tego nałogu 😘🤪💚

    OdpowiedzUsuń
  22. No to dała do pieca. Masakra, jak można być tak mądrym, a zarazem tak głupim?!
    Ja wiem, że chroniła dziecko, ale nie można tak kłamać. Skąd w matkach przekonanie, że tylko one mają prawo do dziecka.
    Fajnie poprowadzona fabuła, dobre dialogi szczególnie te z Portterem, a Ron ( mój ukochany Ron) znów wyszedł na idiotę. Eh.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja to czułam 😝 ha ten szósty zmysł 🙂

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak coś mi się wydawało, że nie bez powodu była wspomniana bezpłodność Hermiony! Rozdział fanatstyczny, ciekawe co Draco wymyśli, bo podejrzewać to ja mogę wiele, a Ty i tak rozegrasz to dużo lepiej niż w mojej wyobraźni! I za to Ciebie najbardziej uwielbiam!


    Ale ja lubię te codzienne rozdziały 😍

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Aż mi się oczy zaszkliły podczas rozmowy Hermiony i Draco😢Uwielbiam w tej miniaturce Hermionę i to, jak stara się ponad wszystko chronić swoje dziecko🥺 Czyżby Draco planował ślub? Nie wiem, jak wytrzymam do kolejnego rozdziału!♥️♥️

    OdpowiedzUsuń
  27. Nienawidzę Cię za przerywanie w takich momentach! Czekanie kolejnej doby na rozdział to katorga.
    Nie mniej mam dobre przeczucia co do Draco po jego zachowaniu przy ich nocy było widać że on czuje coś więcej.
    Czekam na kolejny tekst! Może zdradisz nam kiedy będzie kolejny rozdział TNMŻ?
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TNMŻ powraca na tapetę od 17.01 :)

      Usuń
    2. Venik a coś wiadomo na temat ROS?? 🥺 Z tego co pamiętam jest zawieszone ale czy jest możliwość ze w najbliższym czasie pojawią się rozdziały??

      Usuń
    3. Raczej nie w pierwszym kwartale tego roku. Zostawiam je sobie na jakiś leniwie nudny czas, gdy inne projekty, które zaprzątają mi głowę, trochę odpuszczą :D Po prostu z ROS mam najmniej radości, bo już je znam, a coś nowego to zawsze ta super adrenalinka. Ale oczywiście mam zamiar to skończyć, jak tylko wena pozwoli.

      Usuń
    4. Tak! TNMŻ to jedno z moich ukochanych historii, chętnie do niego wrócę jeszcze raz żeby sobie odświeżyć fabule 🥰 Uwielbiam trio Draco, Blaise, Theo i bardzo mi brakuje takich opowiadań ;) Czy planujesz do niego jakieś częstsze publikacje? Byłoby super 😀 Wiadomo już ilu mniej więcej rozdziałów brakuje do zakończenia? Jak dla mnie to opowiadanie mogłoby trwać w nieskończoność ale to raczej niemożliwe 😅

      Usuń
    5. Zostało 7 rozdziałów do końca i marzę by pozbyć się TNMŻ jak najszybciej. To będzie mój priorytet przed lutowym zadaniem walentynkowy. Mam nadzieję, że najdalej do końca Marca, TNMŻ będzie ostatecznie zakończone.

      Usuń
  28. A ja myślę, że okaże się, że Astoria nie była w ciąży z Draco i oszukiwała go przez całe małżeństwo dlatego zmarła razem z synkiem przy porodzie 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może być dobra teoria! Draco mógł sie o tym dowiedzieć więc aby uniknąć skandalu astoria mogła wyjechać 😳

      Usuń
    2. I jeszcze to pytanie Theo "Jak to w ogóle możliwe?". Nie chodziło mu raczej jak możliwe, że Draco i Hermiona skoro kochał się w niej od szkoły. Ale jak możliwe, że zasiał ziarenko w Hermionie 😁

      Usuń
  29. Około mamusiu!! Co tu się właściwe dzieje!😱😱😱😱😱
    Znaczy gdzieś pod skórą czułam,że właśnie do tego dojdzie. I myślę,ze Draco zrobi wszystko,żeby Hermiona tu została i była razem z nim i maluchem najszczęśliwszą na świece. I coś mi się wydaje,że on sam w końcu będzie super szczęśliwy ❤️🧡. Liczę na to i bardzo tej dwójce tego życzę 😁😁
    Czekam niecierpliwie na dzisiejszą publikacje 😁
    🚀🚀🚀

    OdpowiedzUsuń
  30. Wiedziałam, że jakaś ciąża się tu szykuje 😉 Rozdział zarąbisty i jestem ciekawa czy Hermiona jednak gdzieś ucieknie. Było by w sumie ciekawie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Lilak

    OdpowiedzUsuń
  31. Ehhh... Noe zostaje nic innego jak tylko czekać... I dlaczego kolejny rozdzoał w niedziele a nie sobotę? >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze zmęczenia źle to napisałam :D Część czwarta będzie w piątek, część piąta w sobotę, Przyrzeczona w niedzielę, a Epilog Dysfunkcji w poniedziałek :D

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz jak łatwo uleczyłaś moje serce 😅 jak wczoraj przeczytałam że dopiero w niedzielę kolejny rozdział zrobiło mi się tak smutno 😩 ale nie śmiałam nawet o cokolwiek pytać 😅 tak się cieszę że to zwykle nieporozumienie 😉😘😘😘😘

      Usuń
  32. To super, że tak szybko będzie kontynuacja. Od dawna na nic tak nie czekałam jak na ciąg dalszy tego opowiadania. Dla umilenia sobie czasu szukam romansideł z podobnym wątkiem. :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Droga Venetiio!
    Doczekałam się! Nie sądziłam, że jeszcze jakiekolwiek Twoje opowiadania spodoba mi się prawie tak samo jak "Gdy jesteśmy sami..." (ono moim zdanie weszło już do kanonu Dramione w polskiej blogosferze). Nie zrozum mnie źle. Pozostałe opowiadania są także ciekawe, ale niełatwo dorównać bestsellerowi takim jakim jest GJS. Ale Twoje nowe opowiadania jest po prostu mega. Tak bardzo przypadło mi do gustu, że przełamałam swoje czytanie tego bloga bez komentowania (mam nadzieję, że nie masz mi tego bardzo za złe). Bardzo, bardzo podoba mi się Hermiona w tym rozdziale. Uważam, że ta kanoniczna właśnie tak by postąpiła. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby z Pansy uczynić jej przyjaciółkę, lecz to też tutaj dobrze gra. Słowem, nie mogę się doczekać kolejnej części. Żałuję tylko, że zaplanowałaś tak mało części.
    Wiedz, że gdzieś tam jestem i śledzę Twoje poczynania!
    Martwiała


    [smocza-opowiesc.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  34. Uwielbiam! Strasznie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Czekam na marsz weselny 😀❤

    OdpowiedzUsuń
  35. O tak, Draco nie mógłby nic zrobić Herm i dziecku tylko jedynie przygarnąć i wychować je razem w miłości i szczęściu w pełnej rodzinie 😁

    OdpowiedzUsuń
  36. Haha wiedziałam! Nie mogę się doczekać co dalej! ❤ Hermiona jest czasami taka głupia🙈

    OdpowiedzUsuń
  37. Cóż daje głowę ,albo może asekuracyjnie rękę, że Draco załatwia ślub. Ale jestem szczerze zdziwiona, że Hermiona nie wysłała Rona na badania płodności. Z drugiej strony mogła podejrzewać, że lekarz wykonał wszystkie potrzebne badania. Lecę czytać kolejny rozdział i sprawdzić, czy moja ręką jest cała 😀

    OdpowiedzUsuń
  38. Wiedziałam że będzie w ciąży! Poważnie nie rozumiem dlaczego Hermiona chciała wyjechać nic nie mówiąc Draco. Prędzej czy później by się dowiedział a ona ma za sobą mnóstwo ludzi którzy nie pozwolili by jej i dziecka skrzywdzić. Rozumiem że się bała ale ciężko mi wyobrazić sobie by tak zrobiła 🤔

    OdpowiedzUsuń
  39. kurczaczki, co tu się wydarzyło! sztorm uczuć i wydarzeń!!
    ha! Hermiona potrzebowała odpowiedniego mężczyzny!! i absolutnie nue wierzę by draco ja skrzywdził i bobasa! absolutnie nie!!

    OdpowiedzUsuń
  40. Trzeba mieć naprawdę farta żeby lekarz się pomylił i po jednej nocy wpaść z byłym wrogiem. Z początku jak Draco pojawił się u niej myślałam że będzie próbował od razu ją zmusić do aborcji bez dawania jej nawet chwili namysłu, ale zobaczymy. Znając życie jeszcze się zdziwię

    OdpowiedzUsuń
  41. To się porobiło 🙈 . Jestem cholernie ciekawa co Draco wymyślił 🤔. Umiesz zbudować napięcie jak nikt inny, lecę czytać dalej 😄.

    OdpowiedzUsuń