Dedykacja: Dla Polci91 - za jej bezcenne uwagi 😊
Betowała Neska 💚
❤❤❤
Zdziwiła
się, gdy dowiedziała się, że obecny dom Malfoya to wcale nie Malfoy Manor, a
jakaś cudowna willa, gdzieś w magicznej części Birmingham. Pansy nie zdradziła
jej żadnych szczegółów, poza tym, że to Astoria nienawidziła rodowej rezydencji
Draco, dlatego zaraz po ślubie się przeprowadzili. Stojąc przed kominkiem we
własnym mieszkaniu z torbą, w której była ognista i kilka innych rzeczy na nowe
miejsce pobytu Pansy, Hermiona zastanawiała się, co tak właściwie słyszała o Malfoyu
przez te wszystkie lata, kiedy go nie widywała.
Wiedziała, że kierował własną, bardzo dobrze prosperującą
firmą, zajmującą się wieloma dziedzinami magii, między innymi eliksirami oraz
zapewnianiem magicznej ochrony dla czarodziejskich domów. Wiedziała też, że
Draco nie był oficjalnie z nikim związany, choć raz na jakiś czas plotkowano o
nim i kolejnej dziedziczce czystej krwi, która wreszcie miała zastąpić jego
tragicznie zmarłą żonę. Pamiętała, że Ron wspomniał raz o tym, co przeczytał w
gazecie na ten temat, a Pansy tylko roześmiała się i powiedziała, że to
absolutne bzdury, bowiem jej przyjaciel wciąż powtarzał, że nie miał zamiaru
nigdy więcej się ożenić.
Malfoy bardzo cenił swoją prywatność, dlatego w prasie bardzo
rzadko pojawiały się jego aktualne zdjęcia. Był też niesamowicie zajęty i dużo
podróżował po całym świecie – co wiedziała tylko dlatego, że Pansy otrzymywała
od niego wiele pamiątek z podróży – takich jak na przykład butelka świetnego
wina z Argentyny czy zestaw drogich olejków do kąpieli z Indii.
Hermiona wydedukowała, że blondyn najpewniej rzucił się w wir
pracy po śmierci swojej żony i syna, by jakoś łatwiej było mu się z tym
wszystkim uporać. Poniekąd go rozumiała, bowiem ona sama od czasu rozwodu
wracała do domu, tylko po to by się przebrać i przespać, a tak całe dnie
spędzała w swoim gabinecie w Departamencie Przestrzegania Magicznego Prawa.
Wiedziała, że Malfoy - podobnie jak Pansy - od lat nie
podziela już idei segregacji na podstawie krwi i pochodzenia, jakiej wciąż
hołdowała Nienaruszalna Dwudziestka Ósemka, ale jednak nie była pewna jaki
będzie jego stosunek do niej, gdy ponownie się spotkają. Przez całą szkołę
szczerze się nienawidzili, a później przy tych nielicznych interakcjach, byli
dla siebie uprzejmi tylko ze względu na Pansy. Nie była pewna, jak będzie to
teraz wyglądało…
❤❤❤
Hermiona westchnęła i wreszcie złapała nieco proszku Fiuu, po
czym wrzuciła go w płomienie i zawołała adres. Pansy zapewniła, że połączenie
będzie dla niej otwarte.
Wyszła w pięknym, nowocześnie urządzonym holu dużego,
przestronnego domu. Wszystkie schody i podłogi były marmurowe, a ściany i
rzeźbiony kominek tuż za jej plecami miały kremowy kolor. Eleganckie kanapy w
barwach bogatego brązu oraz stoliki z ciemnego drewna, dopełniały obrazu
wnętrza, urządzonego niczym z katalogu o magicznym wystroju. Hermiona od razu
wyczuła w tym rękę Pansy. Rozglądając się dookoła, dostrzegła, że tuż nad
kominkiem wisiało ogromne zdjęcie.
Astoria Malfoy w pięknej, okazałej sukni ślubnej, siedziała
na eleganckim krześle, a w dłoni trzymała bukiet ślicznych narcyzów. Uśmiechała
się i mrugała uroczo do obiektywu, wyraźnie szczęśliwa. Wyglądała niczym
prawdziwa księżniczka. Hermiona zastanawiała się, co Malfoy musiał czuć, gdy
codziennie oglądał to ruchome zdjęcie swojej zmarłej żony.
- Proszę, proszę… Akurat ciebie to się tu nie spodziewałam –
rozległ się szyderczy głos.
Hermiona odwróciła się, dopiero teraz dostrzegając, że na
jednej z kanap, odwróconej tyłem do kominka, siedziała elegancka blondynka o
wielkich niebieskich oczach i małym zadziornym nosku. Chwilę zajęło jej
zorientowanie się, kto to był.
- Dzień dobry Daphne – przywitała się, lekko unosząc głowę.
Kobieta zmierzyła Hermionę pogardliwym spojrzeniem,
uśmiechając się kpiąco na widok jej jeansów i zwykłej różowej koszulki z logo
Fatalnych Jędz. Hermiona wiedziała, że to mało odpowiedni strój, jak na
pojawienie się w domu tej klasy, jednak przyszła tu pomóc Pansy z
rozpakowywaniem i nie chciała zniszczyć lepszych ciuchów.
- Witaj pani Weasley, dawno się nie widziałyśmy – Daphne
uśmiechnęła się do niej protekcjonalnie.
- To prawda. I musisz wiedzieć, że po rozwodzie wróciłam do
używania panieńskiego nazwiska – Hermiona podejrzewała, że starsza siostra
Astorii najpewniej doskonale o tym wiedziała i tylko specjalnie wspomniała o
jej nazwisku byłego męża, by ją tym zdenerwować.
- Rozwód… Tak, coś słyszałam. Czy to ty zaraziłaś tym
pomysłem, tą małą zdrajczynię krwi, która panoszy się obecnie na górze? –
zapytała z drwiną.
Hermiona na końcu języka miała odpowiednio ciętą ripostę, gdy
drzwi po prawej stronie się otworzyły i pojawił się w nich wysoki blondyn.
Miał na sobie jasnoniebieską koszulę i ciemne spodnie. Był
bez oficjalnych szat, co sprawiło, że jego dobrze rozwinięta sylwetka była
doskonale widoczna. Hermiona zamrugała szybko, próbując się powstrzymać przed
otwarciem ust z zaskoczenia. Szpiczasta i wychudzona postać jaką znała ze
szkoły, nie miała już prawie nic wspólnego z tym dorosłym i przystojnym
mężczyzną, który właśnie wszedł do pokoju.
- Dzień dobry – przywitała się, odrywając tym samym Malfoya
od dokumentów, które właśnie pilnie przeglądał.
Draco uniósł głowę i spojrzał wprost na nią. Odniosła
wrażenie, że na chwilę zamarł, rejestrując jej obecność w swoim własnym
salonie. Jednak, gdy tylko oprzytomniał, pozwolił sobie, uważnie przesunąć
wzrokiem po całym jej ciele.
- Witaj Granger – odezwał się wreszcie, a na jego ustach
wykwitł mały, nieco ironiczny uśmiech.
- Przyszłam zobaczyć się z Pansy – wyjaśniła szybko.
Daphne w tym samym czasie, przeszła przez pokój, rozpływając
się w uwodzicielskim uśmieszku.
- Kończysz już pracę na dziś Smoku? Miałam nadzieję, że uda
nam się wyrwać na kolację do tego nowego miejsca, o którym ostatnio wspomniała
mi Tracey – Blondynka wymownie położyła dłoń na ramieniu Malfoya i pochyliła
się, chyba chcąc go cmoknąć w policzek.
Hermiona ledwo opanowała się na tyle, by nie okazać swojego
zaskoczenia. Czy Malfoy naprawdę był teraz w związku ze swoją dawną szwagierką?
Nie żeby to było niedozwolone, ale jednak…
- Co ty tu robisz Daph? Nie ostrzegałaś, że dziś wpadniesz –
Draco szybko odsunął się od Greengrass, nim ta zdążyła położyć na nim swe usta.
Daphne skrzywiła się pod nosem.
- Wysłałam sowę, ale najpewniej ta twoja niekompetentna
asystentka, znów zapomniała ci o tym powiedzieć.
- Sprawdzę to – obiecał Malfoy, ciągle patrząc na Hermionę z
zainteresowaniem, które powoli zaczynało ją nieco peszyć.
- Czy mogłabym się dowiedzieć, gdzie znajdę Pansy? –
zapytała, czując nagłą potrzebę ucieczki od tej sytuacji.
- Oczywiście. Zaraz zaprowadzę cię do jej pokojów – Draco
niedbale rzucił papiery na kanapę i gestem wskazał w stronę schodów.
- Ja ją mogę zaprowadzić, a ty skończ swoje dzisiejsze
zobowiązania i wtedy możemy wcześniej wyjść… - zaczęła mówić Daphne.
- Nie. Dziś zjem kolację w domu razem z Pansy i jej najlepszą
przyjaciółką – Draco znów lustrował Hermionę, a ona nie powstrzymała dłużej
swoich rumieńców. Dlaczego gapił na nią w tak wymowny sposób? Czyżby
przeszkadzało mu, że w ogóle tu przyszła?
- To będzie nudne – burknęła Daphne, zakładając ręce na
piersi.
- Nie musisz zostawać, jeśli nie chcesz – Draco rzucił Daphne
krótkie spojrzenie, po czym podszedł do
schodów, czekając aż Hermiona do niego dołączy.
Hermiona niepewnie zaczęła wchodzić po schodach jako
pierwsza, czując się dziwnie z tym, że Draco szedł dwa kroki za nią. Nie miała
pewności, ale pozostawało jej mieć nadzieję, że nie zrobił tego tylko dlatego,
by móc pogapić się na jej tyłek, w tych obcisłych jeansach.
- Jak ona się dziś czuje? – zapytał blondyn, gdy znaleźli się
na rozległym korytarzu.
- Po orzeczeniu rozwodu bardzo płakała – przyznała szczerze
Hermiona, teraz idąc z nim ramie w ramię.
- Chciałem móc tam dziś z nią być, ale miałem ważne
spotkanie. Pansy zapewniła mnie, że ty jej w zupełności wystarczysz – Draco
spojrzał jej w oczy, a Hermiona ledwo zdusiła jęk.
Merlinie! Ależ on wyprzystojniał przez te wszystkie lata. Nie
żeby kiedykolwiek był brzydki czy odpychający, ale teraz serio wydawał się jej
niesamowicie pociągający.
- Staram się wspierać w tym wszystkim ich oboje, choć to
trudne – westchnęła, poprawiając na ramieniu swoją torbę.
- Potter spieprzył to na całej linii – Draco z dezaprobatą
pokręcił głową.
- To niestety prawda.
- Choć moim zdaniem, jeśli nadal się kochają, powinni jakoś
spróbować przez to przebrnąć. Prawdziwa miłość podobno trafia się raz w życiu –
Malfoy nagle się zatrzymał przed dużymi, białymi drzwiami.
- Sugerowałam to, ale Pansy nie chciała nawet o tym słyszeć –
przyznała ze smutkiem.
Malfoy zmrużył oczy, przyglądając jej się uważnie.
- A ty jak się miewasz Granger, po tym jak pozbyłaś się tego
rudego idioty ze swojego życia? – zapytał nagle.
Hermiona wciągnęła gwałtownie powietrze. Skąd się wzięło to
pytanie?
- Mam się świetnie – wypaliła na jednym wydechu.
Malfoy uśmiechnął się do niej z zadowoleniem, co na chwilę
rozjaśniło jego niesamowicie śliczne oczy.
- Dobrze to słyszeć – odpowiedział cicho, po czym odwrócił
się i zapukał. Pansy szybko odkrzyknęła, że mogą wejść, a Hermiona spróbowała
trochę opanować emocje, które ją ogarnęły. Nie mogła zdradzić się z niczym
przed Pansy, dobrze wiedząc, jak jej przyjaciółka ciągle nalegała, by Hermiona
wreszcie zaczęła się z kimś umawiać. Mogłaby, ale na pewno nie z takim
mężczyzną jak Malfoy. Był zdecydowanie poza jej ligą.
W całym swoim życiu była tylko z Ronem, a od rozwodu
odrzucała wszystkie propozycje randek jakie otrzymywała. Może oto nadszedł
czas, żeby wreszcie spróbować? Skoro potrafiła tak mocno zareagować na
mężczyznę, najwidoczniej przebolała już do reszty nieudane małżeństwo. Musiała
to wkrótce przemyśleć.
❤❤❤
Pansy najwyraźniej wypiła już
drinka nim Hermiona do niej dotarła, a zanim wszystko rozpakowały i nastąpiła
pora kolacji była już nieźle wstawiona. Niemniej zdecydowała się zejść razem z
Hermioną na posiłek, na który Malfoy wcześniej grzecznie je obie zaprosił,
nadal dość ostentacyjnie nie odrywając wzroku od Hermiony tak długo, że w końcu
uciekła przed nim speszona do łazienki. To nawet dobrze się złożyło, że Pansy
nie była na tyle trzeźwa, by cokolwiek z tego zauważyć.
Hermiona ochlapała twarz zimną wodą i doszła do wniosku, że
naprawdę musiała zacząć na nowo spotykać się z mężczyznami i jakoś się z tym
oswajać, jeśli nie miała zamiaru zachowywać się przy nich niczym młodociany,
niedoświadczony podlotek.
Dziesięć lat w związku z jednym facetem, odebrało jej całkowitą zdolność do
flirtowania i łapania męskich aluzji i podtekstów. Chyba nawet nigdy się tego
nie nauczyła, całą swoją młodość i uwagę, poświęcając tylko dla Rona.
Jadalnia również była obrazem nowoczesności. Piękny szklany
stół miał dookoła siebie dwanaście wygodnych krzeseł, a dekoracje na ścianach i
kompozycje kwiatowe w wazonach, były doprawdy imponujące.
Pansy wkroczyła do pokoju ze szklaneczką pełną
bursztynowego płynu w jednej ręce i papierosem w drugiej, nagle jednak
zatrzymała się w pół kroku, widząc, że Daphne zajmuje już jedno z miejsc przy
stole.
- A ty co tu robisz, obłudna suko? – zapytała warkliwie.
Hermiona zagryzła wargę, mając nadzieję, że jej podchmielona
przyjaciółka nie wywoła zaraz żadnej poważnej awantury.
- Czyż to nie pani Potter? A może powinnam powiedzieć znów
Parkinson? Ups! Chyba twoja dawna rodzina nie będzie zbyt zadowolona, że znów
nosisz to nazwisko…? - Daphne uśmiechnęła się do Pansy z triumfem.
- Ty…! – Pansy ewidentnie chciała ruszyć w stronę kobiety i
jej przyłożyć, ale Hermiona zdołała na czas złapać ją za ramię.
- Daphne, chyba nie jesteś niemiła dla moich gości, prawda? –
zapytał Draco, wchodząc do jadalni.
Przebrał się w koszulę o mocniejszym odcieniu niebieskiego, a
jego włosy wyglądały na wciąż wilgotne po niedawnym prysznicu. Hermiona
poczuła, jak ciepło uderza w jej policzki. Godryku! Gdzie się chowają tacy
mężczyźni, skoro ona nigdy się na takich nie natknęła?
- Przepraszam, ale to ona zaczęła! – poskarżyła się panna
Greengrass z miną nadąsanego dziecka.
- Po co wciąż jej pozwalasz tu przychodzić, Smoku? Przecież
te bzdury o tym, że ona nadal jest twoją rodziną są wyssane z palca. Nie łączą
was żadne więzy – Pansy wyrwała się spod uścisku Hermiony i przeszła na drugą
stronę stołu, po drodze wrzucając niedopałek papierosa do kominka i kończąc
swojego drinka.
- Teraz to ty bądź miła, Panss. Dzisiejszy dzień był
wystarczająco trudny, by psuć go sobie jakąś mało istotną sprzeczką – Draco posłał
przyjaciółce wymowne spojrzenie, na co Pansy jedynie skrzywiła się w
odpowiedzi.
- Ja bardzo przepraszam… - prześliczna szatynka o drobnej
budowie wpadła do jadalni, trzymając w rękach jakiś pergamin.
- Świetnie! Jeszcze i ona! – warknęła pod nosem Daphne,
patrząc z nienawiścią na uroczą kobietkę.
- Właśnie przyszła do ciebie pilna sowa od
Martiss&Krevull, postanowiłam ci to pokazać, nim wyjdę do domu… –
wyjaśniła, szybko podchodząc do Dracona.
- Dziękuję Lynette, ale to nie jest na tyle pilne, by nie
mogło poczekać. Zostaw to na moim biurku w gabinecie – odpowiedział Draco, znów
przenosząc swój wzrok na stojącą bezradnie na środku pokoju Hermionie.
- Jak sobie życzysz. Przepraszam za wtargnięcie, gdy
najwidoczniej masz gości – szatynka uśmiechnęła się niepewnie do Malfoya.
- Jakby ci to kiedyś przeszkadzało! – prychnęła złowrogo
Daphne.
- Jest różnica między gościem, a namolnym intruzem – odgryzła
się asystentka, patrząc z nienawiścią na Greengrass.
- Wystarczy Lynette. To wszystko na dziś – Draco odprawił
kobietę, która skinęła mu głową po czym od razu wyszła.
- Trzymasz je obie tu, tylko po to, by podbudowywały ci ego?
– zapytała Pansy, przechodząc obok Draco i bez skrępowania siadając na miejscu
u samego szczytu stołu.
- Właśnie dlatego zaprosiłem tu też ciebie. Liczę, że wkrótce
znów się we mnie zakochasz, Parks – Draco uśmiechnął się półgębkiem do
przyjaciółki.
- Jasne! Już zaczynam czuć nawrót pożądania. Przy tobie
szybko zapomnę o tym idiocie, moim eksmężu! – Pansy zachichotała, ale Hermiona
widziała, że w jej oczach znów błysnął ból. To był dla niej naprawdę ciężki
czas.
Daphne wyglądała na szczerze poirytowaną i raz za razem
rzucała Pansy nienawistne spojrzenia.
- Usiądziesz, Hermiono? – zapytał Draco, wysuwając dla niej
jedno z krzeseł.
Zignorowała dreszcz, który przeciął jej ciało. Czy on
naprawdę świadomie wymówił jej imię? To było przejmujące… Ale z drugiej strony,
to był też tylko Malfoy. Przyjaciel Pansy. Dawniej – wredna Fretka. Nikt
znaczący w całej historii jej życia. Dlaczego więc dziś, tak mocno na niego
zareagowała?
Merlinie! Zadrżała, gdy po zajęciu miejsca, jego palce
musnęły delikatnie jej ramię. Ten maleńki gest wprawił jej ciało w przedziwną
falę gorąca. Właśnie zrozumiała, że najpewniej była po prostu napalona. Od
prawie półtora roku – licząc od czasu, gdy Ron przestał z nią sypiać – szukając
wymówki w ciężkiej pracy i dokładając do tego czas od rozwodu, nie była blisko
z żadnym mężczyzną. Tak, to zapewne, dlatego dotyk Malfoya tak na nią wpłynął.
Dopiero, gdy sięgnęła po swoją serwetkę, by móc rozłożyć ją
na kolanach, zauważyła, jak Daphne teraz to ją sztyletuje jadowitym
spojrzeniem. Malfoy w tym czasie zajął miejsce tuż obok niej, zupełnie
zrelaksowany, jak gdyby jedzenie kolacji z trzema nerwowymi kobietami było dla
niego prawdziwą przyjemnością.
- Więc, co tu znowu robisz Greengrass? – zapytała Pansy,
wciąż popijając swoją whisky.
- To samo co ty. Po prostu jestem przyjaciółką Dracona! – zawarczała Daph.
Pansy roześmiała się drwiąco.
- I ta przyjaźń nie ma nic wspólnego z tym, że jesteś małą,
interesowną suką, która wciąż próbuje znaleźć sposób, by wreszcie zaciągnąć go
do łóżka? Naprawdę po tylu latach nieudanych prób, powinnaś już była sobie
odpuścić! – wygarnęła z pogardą, patrząc wymownie na Daphne.
- Pansy, ostrzegam cię. Nie przeginaj! – Draco rzucił jej
ostre spojrzenie, a Daphne płonęła.
- Najpewniej sama po to tu jesteś! Chodzą plotki, że nie masz
grosza przy duszy po rozwodzie z Potterem! Zapewne już kalkulujesz, jak się
dobrać do galeonów Draco i spróbować zająć miejsce mojej zmarłej siostry! –
krzyczała Greengrass.
- Nie rozśmieszaj mnie! To ty od lat próbujesz zająć jej
miejsce, robiąc z siebie pośmiewisko…
- Dość tego! – Malfoy trzasnął dłonią w stół, a obie kobiety
natychmiast zamknęły usta i spojrzały na niego z lekkim przestrachem.
Hermiona czuła się wysoce niekomfortowo przy całej tej
scenie. Nie miała pojęcia, jakie relacje łączyły Daphne i Dracona. Nie było
wątpliwości, że ona wyraźnie leciała na swojego byłego szwagra, ale
najwyraźniej nie było to odwzajemnione, jeśli wierzyć słowom wypowiedzianym
przed chwilą przez Pansy.
- Jeśli obie macie ochotę pozagryzać się ze sobą, niczym dwa
wściekłe Matagoty, to zapraszam gdzieś poza ten pokój. Chcemy po ciężkim dniu
wraz z Hermioną w spokoju zjeść kolację, bez słuchania tych wszystkich bzdur! –
oznajmił lodowatym tonem.
- Ale… - zaczęła Daphne.
- Czy nie jasno się wyraziłem? – Malfoy spojrzał zimno na
Daphne.
- Tak – odburknęła, rzucając Pansy kąśliwe spojrzenie, na co
ta wydęła drwiąco usta, patrząc z pogardą na swoją dawną współlokatorkę ze
Slytherinu.
Pansy przywołała skrzata, by ten uzupełnił jej szkoło. Widać
nie planowała, zachować dziś umiaru w piciu.
- Ja też chcę drinka – burknęła Daphne, wciąż wyraźnie
poirytowana.
- A ty na co masz ochotę, Hermiono? – Draco spojrzał na nią,
uśmiechając się przyjaźnie.
- Może być lampka wina, dziękuję – odpowiedziała cicho,
zastanawiając się czy to może pomóc jej poczuć się swobodnie w tym dziwnym
towarzystwie.
- Mippy! – zawołał, a inny skrzat niż ten, który pojawił się
na wezwanie Pansy, pojawił się u jego boku.
- Tak paniczu? – zapytała usłużnie skrzatka.
- Podaj nam wino. Niech to będzie Cheval Blanc 1947.
- Żartujesz? – wypluła z siebie zszokowana Daphne, nim
skrzatka zdążyła zniknąć. – Podajesz tak obłędnie drogie wino bez żadnej
okazji, do zwykłej kolacji?
Draco spokojnie przeniósł swoje spojrzenie na byłą
szwagierkę.
- A kto powiedział, że to zwykła kolacja? Chyba zdążyłaś już
zauważyć, że mam dziś przy stole specjalnych gości?
Daphne prychnęła nieelegancko w odpowiedzi.
- Zawsze się zastanawiałam, dlaczego Astoria tak głęboko
nienawidziła Granger. Teraz widzę, że chyba miała ku temu jakieś powody, skoro
jest dla ciebie taka specjalna! – stwierdziła kwaśno, znów przecinając Hermionę
swym nienawistnym wzrokiem.
- Co? – Hermiona otworzyła oczy w szoku. Nigdy nie sądziła,
że tragicznie zmarła żona Malfoya, mogłaby żywić do niej jakąkolwiek niechęć.
Gdy spotkała ją kilka razy przed ślubem Pansy i Harry’ego, panna Greengrass była
zawsze dla niej bardzo miła i przyjazna.
Pansy roześmiała się odrzucając głowę w tył.
- Astoria wcale nie nienawidziła Hermiony, tylko po prostu
jej zazdrościła. Jak zresztą wiele innych – Pansy uniosła szklankę z
bursztynowym płynem w geście toastu. – Któż kiedyś nie zazdrościł Złotej
Dziewczynie, tego że wszyscy ją kochają i podziwiają?
- Wystarczy! – znów przerwał Draco. – Jeszcze jedna nieodpowiednia
uwaga Daph, a poproszę cię o wyjście. Zostałaś na kolacji, pomimo mojego
ostrzeżenia, że masz się zachowywać. Nie chcesz chyba, żebym pożałował, że ci
na to pozwoliłem, prawda? – zapytał z naciskiem.
Usta Greengrass zacisnęły się w wąską kreskę, ale kobieta w
odpowiedzi jedynie lekko skinęła głową.
- Pansy może nam opowiesz, jak wyglądają plany stworzenia
twojego kolejnego katalogu z projektami? – zachęciła Hermiona, gdy skrzaty
zaczęły wreszcie podawać kolację.
Odetchnęła płytko,
słuchając jak Pansy z nieco wymuszonym entuzjazmem opowiada o swoim
nowym projekcie. A naprawdę przecudowne wino, które pomimo wciąż kwaśnej minie
Daphne, podano im do kolacji, naprawdę wreszcie jakoś rozluźniło atmosferę.
Niestety, pomimo zaangażowania w rozmowę, Pansy nie
zaprzestała raczenia się whisky i tuż po padaniu deseru, wyglądała już na naprawdę całkowicie
wstawioną.
- Chodź, lepiej zabiorę cię na górę – zaproponowała Hermiona.
- Jakie to żałosne… - burknęła Daphne, która od czasu
ostrzeżenia Malfoya siedziała cicho.
- Zamknij się głupia suko! – Pansy wstała i niezgrabnie się
zatoczyła.
- Wcale się nie dziwie, że Potter cię zostawił. Jesteś po
prostu beznadziejna…
- Naprawdę powinnaś się zamknąć! – Hermiona nie mogła dłużej
milczeć. – Nie masz pojęcia, co się wydarzyło, więc lepiej trzymaj swoje usta
razem Greengrass, jeśli nie chcesz bym ci je raz na zawsze skleiła za pomocą
zaklęcia! – ostrzegła.
Daphne dosłownie opadła szczęka. Hermiona podeszła do Pansy,
by pomóc jej utrzymać się na nogach. Kątem oka spojrzała na Malfoya, który o
dziwo uśmiechnął się pod nosem.
- Oto i jest. A już myślałem, że gdzieś straciłaś ten swój
słynny ogień, Granger – zachichotał, mrugając do niej.
Hermiona uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi. Draco nawet nie
miał pojęcia, jak wiele żaru poczuła w sobie w tej chwili… A już na pewno nie
mógł się dowiedzieć, jak wiele z tego było zasługą jego osoby. To tak jakby
spotkanie go po latach, obudziło w niej instynkty, o których myślała, że już
ich w sobie nie ma. To było przyjemne uczucie.
❤❤❤
Odprowadziła Pansy do jej sypialni i pomogła jej się położyć.
- Dlaczego mnie to wszystko spotkało? – zapłakała jej
przyjaciółka, ledwo przytomna.
- Tak mi przykro kochanie – Hermiona pogładziła ją czule po
włosach.
- Wiesz… Ty i Weasley to od początku była porażka – Pansy
pijacko zarechotała. – On nie był ciebie wart! Głupi, niedojrzały głupek!
Hermiona uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że Pansy i jej
były mąż nigdy nie zapałali do siebie prawdziwą sympatią, choć oboje starali
się być dla siebie uprzejmi dla dobra Harry’ego.
- Ale my… On i ja… - Przepełniony bólem szloch, znów wyrwał
się z gardła kobiety.
- Wiem, że nie można go w żaden sposób usprawiedliwiać, ale
jestem pewna, że Harry nigdy nie chciał zrobić ci krzywdy.
- Wiem o tym! – krzyknęła. – Wiem! Ale i tak nie mogę… Nie
mogę mu wybaczyć. - Pansy jęknęła z rozpaczy, zwijając się mocniej w ciasny
kłębek.
- Wszystko jakoś się ułoży – Hermiona nadal ją głaskała,
mając nadzieję , że jej słowa okażą się prawdą.
Wreszcie jej przyjaciółka, zmęczona płaczem i alkoholem w
końcu zasnęła. Hermiona zostawiła jej eliksir na kaca i szklankę wody przy łóżku.
Ze smutnym westchnieniem opuściła nową sypialnie Pansy. Miała tylko nadzieję,
że z każdym dniem będzie się u niej polepszało. Z własnego doświadczenia
wiedziała, że potrzeba na to wszystko czasu.
Zeszła do salonu, by
móc skorzystać z kominka. Była naprawdę zniechęcona i nieco zdezorientowana po
całym tym dniu. Ku jej zaskoczeniu, Malfoy siedział na jednej z kanap i znów
przeglądał jakieś dokumenty. Pansy najwyraźniej miała rację, nazywając go
skończonym pracoholikiem.
- Hej… - Hermiona postanowiła jakoś zwrócić jego uwagę.
- Jak ona się ma? – zapytał, odkładając dokumenty i podnosząc
się z miejsca.
- Raczej nie za dobrze – Hermiona uśmiechnęła się smutno. –
Wreszcie zasnęła, ale jutro na pewno obudzi się z potwornym bólem głowy.
Draco westchnął ciężko i przeczesał palcami swe platynowe
włosy, a Hermiona ledwo zdusiła jęk. Ten gest wydał jej się niesamowicie
seksowny!
- Nigdy bym nie zgadł, że to akurat ty zostaniesz jej
najbliższą przyjaciółką – Draco uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Sama bym tego nigdy nie odgadła – przyznała, odwzajemniając
jego uśmiech.
- Cieszę się jednak, że cię ma – przyznał szczerze. – Raczej
słabo radzę sobie z takimi dramatami.
- Rzeczywiście to dramat, gdy dwójka kochających się ludzi,
musi się rozstać – Hermiona ze znużeniem potarła skroń.
Naprawdę całą sobą czuła, że ten rozwód był tragedią, do której wcale nie
musiało dojść. Ona i Ron rozpadali się na długo przed tym, gdy jego zdrada
dobiła ten związek. Ale Harry kochał Pansy, a ona wciąż obłędnie kochała jego.
Jeden pijacki wybryk, który to przekreślił, był tak naprawdę spektakularną
pomyłką.
- Myślisz, że ona się po tym pozbiera? – spytał cicho Draco,
spoglądając z zamyśleniem w płonący w kominku ogień.
Hermiona jeszcze nigdy nie widziała na jego twarzy takich
emocji. Kim był ten mężczyzna? I dlaczego wydał jej się tak niesamowicie
intrygujący?
- Mam nadzieję – przyznała szczerze. – Ale nie będzie jej
łatwo.
- Wiesz to z własnych doświadczeń? – zapytał cicho,
odwracając głowę i patrząc jej prosto w oczy.
- Poniekąd – przyznała, ignorując delikatny dreszcz wywołany
jego spojrzeniem. – Myślę jednak, że tu jest gorzej. Pansy naprawdę, wciąż
bardzo kocha Harry’ego i wiedziała o tym, gdy podpisywała dziś dokumenty
rozwodowe. Ja w dniu swojego rozwodu czułam już tylko gorycz porażki – Hermiona
uśmiechnęła się smutno do swoich własnych wspomnień.
- Słyszałem plotki, że Weasley wciąż walczy o to, byś do
niego wróciła – Draco nawet nie chwilę nie odrywał od niej wzroku.
- Musiałabym zupełnie postradać rozum – Hermiona parsknęła
gorzkim śmiechem. – Zresztą udowadnia swoją chęć powrotu do mnie w zabawny
sposób, wciąż pozując do zdjęć na pierwsze strony plotkarskich szmatławców z tą głupią, puszczalską
zdzirą, uwieszoną na jego ramieniu.
- Czy wspominałem już dzisiaj może, że to idiota? – Malfoy
uśmiechnął się do niej, a Hermiona prawie automatycznie odwzajemniła jego
uśmiech.
- Dziękuję ci za to, że przygarnąłeś Pansy do siebie. Myślę,
że potrzebowała tego, by znaleźć się w nowym otoczeniu i nieco odetchnąć.
- Potter przysłał mi wyjca, nazywając mnie w nim draniem,
który ukradł mu żonę. – Teraz to blondyn parsknął śmiechem.
- Naprawdę? – Hermiona nie powstrzymała swojego rozbawienia.
– Porozmawiam z nim o tym… Musisz jednak wiedzieć, że jest zdesperowany.
Poniekąd dobrze się stało, że Pansy jest teraz tutaj, bo jak nic spałby na
wycieraczce pod jej nowym mieszkaniem, gdyby potrafił się tam dostać.
- Kolejny idiota – Malfoy pokręcił głową z wyraźną
dezaprobatą.
- Harry to tylko człowiek, który popełnił straszny błąd –
westchnęła smutno, poprawiając swoją torbę na ramieniu i podchodząc wreszcie do
kominka.
- Zawsze będziesz go bronić, prawda? – Draco uśmiechnął się
złośliwie.
- Patrząc na to, że byłam dziś na rozprawie prawnikiem
reprezentującym Pansy, to nie, nie zawsze – Hermiona poczuła, jak zaczynają
piec ją oczy. – Jednak to nie zmienia faktu, że wciąż jest dla mnie jak rodzony
brat. Głupio postąpił i jestem na niego wściekła, ale to nie sprawi, że
przestanę go kochać i wspierać.
- Miłosierne serce Gryffindoru – powiedział cicho, mimo
wszystko patrząc na nią z dość dziwnym wyrazem twarzy. Gdyby nie wiedziała, że
to niemożliwe, mogłaby to pomylić z czułością.
- Na tym froncie bez zmian – odpowiedziała, uśmiechając się.
– Opiekuj się nią, dobrze?
- Kiedy tylko będę mógł. A ty możesz ją odwiedzać, kiedy
zechcesz. Czuj się tu zawsze mile widziana – Draco podszedł i sięgnął po
stojący na kominku kryształowy wazon. Stanął tak blisko, że Hermiona poczuła
zapach jego doskonałej wody kolońskiej i wyciągnął naczynie w jej stronę.
Przez chwilę tylko znów popatrzyli sobie w oczy.
- Dziękuje… Draco. Dobrej nocy – pożegnała się wreszcie,
czując się szczerze zafascynowana każdą ich dzisiejszą interakcją.
- Słodkich snów Hermiono – odpowiedział dziwnie delikatnie. –
I do zobaczenia następnym razem.
Uniosła dłoń w geście pożegnanie, po czym zanurzyła ją w
proszku Fiuu, wsypała garść w płomienie,
odwróciła się i w skoczyła do środka.
To był trudny i dziwny dzień, ale mimo wszystko nie była
wcale w strasznie ponurym nastroju. Odkrycie tego, że są na świecie mężczyźni,
którzy wciąż potrafią na nią działa w ten przyjemny, magnetyzujący i podszyty
ekscytacją sposób, naprawdę poprawiło jej nastrój.
No cóż… Na razie był to w sumie tylko jeden mężczyzna. Ale to
dało jej nadzieję, że jej życie wcale nie będzie musiało już zawsze pozostać
samotne i puste.
❤❤❤
Wyszła z kominka, do swojego ciemnego salonu, czując dziwną
miękkość w swoich nogach. Draco Malfoy naprawdę dorósł przez te lata kiedy się
nie widzieli i to było doprawdy intrygujące. Rzuciła torbę obok kanapy i opadła
na nią, chcąc dopiero sięgnąć, by zapalić stojącą na bocznym stoliku lampkę.
Ledwo jednak usiadła, gdy natychmiast zerwała się z krzykiem,
gdy kanapa pod nią poruszyła się i wydała z siebie cichy jęk.
Bezzwłocznie sięgnęła po różdżkę i za jej pomocą zapaliła
światła w całym mieszkaniu.
Mężczyzna na jej kanapie jęknął po raz drugi i zakrył twarz
ramieniem, wyraźnie zirytowany na taką jasność.
- Harry! Zwariowałeś? Prawie dostałam przez ciebie zawału! –
krzyknęła, kładąc dłoń na wciąż unoszącej się w urwanym oddechu piersi.
- Dlaczego krzyczysz Mionka? – wyjęczał. – I zgaś to światło.
Ono mnie boli.
Hermiona z dezaprobatą pokręciła głową. Nie było wątpliwości,
że szanowny pan Potter dziś wieczorem popłynął w podobny sposób, co jego od
dziś była żona. On najwyraźniej również kompletnie się spił z rozpaczy, za
zakończonym małżeństwem.
W geście altruizmu, Hermiona ponownie machnęła różdżką, a
światła przygasły. Przywołała też z apteczki solidną dawkę eliksiru
otrzeźwiającego, wiedząc, że Harry nie upijał się zbyt często, dlatego skutki
tego były dla niego zwykle bardziej bolesne niż dla innych.
- Masz, wypij – przyklęknęła przy kanapie i odkorkowała
fiolkę.
- Nie wiem czy chce trzeźwieć – przyznał. – Na trzeźwo ten
koszmar jest jeszcze gorszy!
- Wypij, a ja przyniosę nam butelkę wina. Pogadamy i może
poczujesz się trochę lepiej – zaproponowała.
Harry wreszcie lekko skinął głową i przyjął od niej fiolkę.
Widać było wyraźnie, jak okropnie rozbity był tym wszystkim.
Hermiona ze współczuciem poklepała przyjaciela po ramieniu,
po czym poszła do kuchni po obiecane wino.
Gdy wróciła, Harry choć już trzeźwy, siedział z dłońmi
zaciśniętymi w swoich włosach, kompletnie załamany.
Usiadła obok i napełniła mu kieliszek.
- Jak ona się czuje? – zapytał cicho, odbierając od niej
wino.
Hermiona rzuciła krótkie spojrzenie w stronę przyjaciela.
- Nie sądzę, by chciała bym ci o tym opowiadała.
- Błagam cię Hermiono – w oczach Pottera błysnęły szczere
łzy. – Ja muszę wiedzieć…
Hermiona również zamoczyła usta w winie. To był naprawdę taki
długi i pokręcony dzień.
- Powiedzmy, że jest w podobnym stanie, jak ty.
Ku jej zaskoczeniu z ust jej przyjaciela wyrwał się nieco
gorzki śmiech.
- Rano będzie na siebie zła. Bardzo nie lubi mieć kaca – Harry
przechylił lampkę i wlał połowę jej zawartości do swojego gardła.
- Obydwoje musicie przez to przejść – Hermiona położyła dłoń
na jego ramieniu i uścisnęła je mocno.
- Uderzyłem dziś Rona – przyznał cicho, wpatrując się ponuro
w jej dywan.
- Naprawdę? Za co? – Hermiona poczuła dreszcz niepokoju.
Harry nie uderzył Rona nawet wtedy, gdy ten nazwał przy nim Pansy zarozumiałą
suką. Wyjął różdżkę i użądlił go zaklęciem, ale pięści nigdy nie poszły w ruch.
- Umówił się ze mną w pubie w mugolskim Londynie. Myślałem,
że chce wypić drinka i jakoś mnie pocieszyć, tak jak ja pocieszałem jego w dniu
waszego rozwodu, gdy wył niczym ranne zwierzę, a on… - Harry zacisnął mocno
usta.
- Cóż takiego znowu ten bałwan odwalił? – zapytała czując, że
zaczyna się denerwować.
- Urządził mi imprezę, jakbym miał co świętować – Harry z
dezaprobatą pokręcił głową. – Zaprosił tam Deana, Seamusa, Nevilla…
- Ron nigdy nie był znany ze swojego taktu, ale to już
naprawdę kompletne przegięcie! – Hermiona miała ochotę poczęstować swojego
byłego męża paskudnym wyjcem z samego rana.
- Wiedziałem, że nie lubił Panss, ale przecież wiedział, jak
bardzo ją kocham. A na dodatek zaprosił tam też ją… - Harry zacisnął usta i
opuścił głowę.
- Żartujesz?! – Hermiona, aż podskoczyła na swoim miejscu. –
Zaprosił tam kobietę, która przyczyniła się do twojego rozwodu? Czy on
postradał zmysły?
- Stała tam razem z Padmą i uśmiechały się do mnie z drinkami
w rękach, a ja miałem ochotę rozpieprzyć cały ten pub w pył – Harry wyglądał na
bliskiego łez.
- Nic dziwnego – Hermiona znów pogładziła go po ramieniu.
- Pokłóciliśmy się, a on powiedział mi, że muszę ruszyć
dalej, skoro Pansy jeszcze w dniu rozwodu zamieszkała ze swoim nowym fagasem. I
właśnie za to go uderzyłem…
- Zasługiwał na to, byś przeklął jego bezwartościowy tyłek
stąd do Australii i z powrotem! – Hermiona nie kryła swojego oburzenia.
- To prawda? Ona i Malfoy…? Czy…? – Harry spojrzał na nią z
rozpaczą.
- Pansy i Malfoya łączy dokładnie to samo, co ciebie i mnie
Harry. Też zamieszkałam u ciebie po swoim rozwodzie, pamiętasz? – Hermiona
przez cały czas patrzyła mu w oczy, by nie miał wątpliwości, że go nie
okłamuje.
- Tak, ale mieszkała tam wtedy z nami moja żona! A oni, sami…
- Harry, dom Dracona ma chyba około dwudziestu sypialni. Oni
nie mieszkają nawet w tym samym skrzydle, a poza tym Malfoy ciągle podróżuje.
Nie sądzę, by był w domu częściej niż dwa razy w miesiącu – pocieszała go.
- Jesteś pewna, że nic ich nie łączy? – drążył, błagalnym
tonem.
- Tak jak tego, że mój były mąż jest skończonym idiotą, który
w pełni zasłużył na to, że mu dziś przyłożyłeś – Hermiona uśmiechnęła się do
przyjaciela.
- Dzięki… Wiem, że też musisz mną pogardzać, za to, że
okazałem się tak słaby, jak Ron. Naprawdę do teraz nie wiem, jak mogło do tego
dojść – Harry załkał i schował twarz w dłoniach.
- Ty popełniłeś jeden błąd. Ron z premedytacją zdradzał mnie
miesiącami. Nie porównuj was, bo to nie to samo.
- Ale zraniłem kobietę, którą kocham ponad własne życie, tak
samo jak on zranił ciebie.
- Nie usprawiedliwiam cię i nie rozgrzeszam – zaznaczyła
Hermiona. – Ale nie oszukiwałeś Pansy przez wiele dni i nigdy nie próbowałeś
zwalić winy za rozpad waszego małżeństwa na nią.
- Ron mówił mi, jak bardzo tego żałuje. Tego, że przy waszym
rozstaniu, wykrzyczał ci… - Harry zająkał się trochę.
- Że nigdy nie mogłam dać mu dziecka – odpowiedziała za
niego, czując ból w piersi.
Wiedziała, że Ron mógł żałować tych słów, bowiem to one były
tymi, które ostatecznie przekreśliły go w jej oczach. Gdy sześć lat temu, po
czterech latach związku i rok po ślubie, zaczęli starać się o dziecko, Hermiona
była wtedy taka pełna wspaniałych wyobrażeń i marzeń związanych z
macierzyństwem.
Musiał minąć kolejny rok, by uzdrowiciel ostatecznie zdeptał
ich nadzieje. Nie było do końca wiadomo dlaczego, ale klątwa Cruciatus, jaką
oberwała od Bellatrix Lestrange na podłodze w salonie we dworze Malfoyów,
uczyniła ją bezpłodną.
Nigdy nie zostanie matką… Nigdy nie będzie jej dane utulić w
ramionach swojego własnego dziecka. Do dziś dnia nie udało jej się z tym tak do
końca pogodzić. Czuła się wybrakowana. Dysfunkcyjna. Tak bezwartościowa, jako
kobieta.
Ron od początku zapewniał ją, że to nic takiego i że gdy
przyjdzie odpowiedni czas, a oni dojrzeją do tej decyzji, po prostu adoptują
dziecko, które pokochają jak własne. Czekała na to, aż powie jej, że nadszedł
właściwy moment za każdym razem, gdy ktoś z jego licznej rodziny spodziewał się
kolejnego potomka. Ale Ron nigdy więcej nie wspomniał o adopcji, a Hermiona nie
była pewna, czy są na to gotowi, widząc jak jej mąż lubi trwonić swój czas na
piciu piwa i chodzeniu na mecze Quidditcha.
Gdy po odkryciu jego zdrady, krzyczała na Rona, jak bardzo
był nieodpowiednim mężem, w ferworze emocji, wykrzyczał jej, że nie była dla
niego odpowiednią żoną… Ponieważ nawet nie była w stanie dać mu dziecka. I choć
minął już ponad rok, Hermiona nadal czuła tępy ból w piersi, gdy sobie o tym
przypomniała.
Nigdy nie byłaby mu w stanie wybaczyć tych słów. Tego, że w
takim momencie rzucił jej w twarz tym, nad czym najbardziej bolała w całym
swoim życiu.
- Myślisz, że gdybyśmy z Pansy mieli dziecko, ona by teraz ze
mną została? – cichy głos Harry’ego, przerwał jej rozmyślania.
- Nie wiem – odpowiedziała szczerze. – Ale Pansy nie rozstała
się z tobą z powodu braku pomiędzy wami więzi czy uczuć, ale dlatego, że na
razie nie potrafi ci ponownie zaufać. Nie sądzę, by posiadanie dziecka coś
zmieniło w tej kwestii.
Harry westchnął, wyraźnie rozgoryczony i sięgnął po butelkę,
by uraczyć się kolejną porcją wina. Hermiona postanowiła go nie powstrzymywać.
Wiedziała, że sam Kingsley, jako Minister Magii nakazał, by szef Biura Aurorów
wziął sobie wolne i odpowiednio przeżył żałobę po swoim rozwodzie. Dlatego też
nie protestowała, gdy Harry za pomocą różdżki przywołał kolejną butelkę wina.
Wiedziała, że choć jej przyjaciel wiele przeszedł, to na pewno to właśnie dzisiejszy dzień, określiłby jako ten najgorszy w całym swoim życiu.
❤❤❤
Widziała się z Pansy kilka razy na lunchu. Jej przyjaciółka
na zewnątrz, zawsze wyglądała nienagannie – doskonale ubrana, umalowana i z
uśmiechem przyklejonym do ust, gdy zauważyła, że ktoś się na nią gapił, gdy
czekała na Hermionę w ich ulubionej restauracji na Pokątnej.
Hermionie jednak wystarczyło tylko kilka minut rozmowy, by
wiedzieć, że Pansy nadal ma doszczętnie rozbite serce, a każda, nawet
najmniejsza wzmianka o Harrym, wywołuje u niej gwałtowny napływ łez. Bardzo jej
współczuła tego przez co musiała przechodzić i szczerze miała nadzieję, że czas
jak najszybciej uleczy te głębokie rany.
❤❤❤
W czasie piątkowej przerwy obiadowej Pansy i Hermiona korzystając
z pięknej, choć wrześniowej pogody, złożyły zamówienie, siedząc na tarasie przed restauracją,
pomimo więcej niż jednego spojrzenia, skierowanego na ich stolik.
- Pieprzeni plotkarze – burknęła Pansy. – Najchętniej
spytaliby mnie czy nie dawałam mu odpowiednio w sypialni, skoro skoczył w bok.
- Nie przejmuj się tym Panss – Hermiona uśmiechnęła się do
niej pocieszająco. – Przechodziłam to samo w zeszłym roku. W końcu im się
znudzi.
- Albo w końcu nie wytrzymam i przeklnę ich pieprzone dupy w
zapomnienie – Pansy uśmiechnęła się cynicznie i sięgnęła po lampkę wina, jaką
zamówiła do posiłku, pomimo dość wczesnej pory.
- Masz ochotę wyjść gdzieś dziś wieczorem, żeby się
zrelaksować? – zapytała Hermiona, z niepokojem patrząc na czerwony płyn
znikający w ustach przyjaciółki.
- Chciałabym, ale nie mogę. Draco idzie na imprezę firmową
do jakiegoś ważnego klienta, więc idę tam razem z nim.
Hermiona poczuła dziwnie nieprzyjemny dreszcz.
- W dwa tygodnie po rozwodzie? Nie obawiasz się…?
- To zamknięta impreza dla zagranicznych kontrahentów –
przerwała jej Pansy. – A poza tym praktycznie go zmusiłam, by mnie zabrał tam ze
sobą jako osobę towarzyszącą. Liczę, że poznam jakiegoś ślicznego żabojada,
albo namiętnego makaroniarza, zakocham się i wyjadę z tej pieprzonej krainy wiecznego
deszczu i bliznowatych, zdradzających dupków.
- Tęskniłabym, gdybyś wyjechała – Hermiona uśmiechnęła się
do niej smutno.
- Nie martw się – Pansy uniosła resztę wina w kieliszku w
jej stronę w geście toastu. – Zadbam o to, by mój nowy facet miał brata, albo
przynajmniej przystojnego kuzyna, w sam raz dla ciebie.
- Dzięki Pansy, jesteś najlepsza – Hermiona zachichotała,
jednak jej dobry humor szybko się ulotnił, gdy zauważyła, że kobieta wzywa
kelnera, by zamówić kolejną lampkę wina.
To nie mogło skończyć się dobrze.
❤❤❤
O tym, jak bardzo źle to mogło pójść, przekonała się już
kilka godzin później, gdy siedząc w swoim salonie, ubrana w wygodny dres, w kapciach
króliczkach i z włosami związanymi w niechlujny kok, oglądała w telewizji
kolejny odcinek jej ulubionego mugolskiego teleturnieju „Łowcy funtów”.
Zajadała popcorn, a jej szaro-biały kuguchar Arichbald leżał
u jej stóp, cicho pomrukując przez swój koci sen. Idealny, piątkowy wieczór… Aż
do czasu, gdy w jej kominku nie pojawiła się nagle znajomo wyglądająca głowa.
- Granger, jesteś gdzieś tam? – zawołał wyraźnie
zdenerwowany Draco Malfoy.
- Och! – Hermiona zeskoczyła z kanapy, przy okazji strącając
miskę z prażoną kukurydzą i strasząc tym swojego kota, który odskoczył na bok z
głośnym sykiem.
- Eee cześć, Malfoy – przywitała się podchodząc do kominka i
niezgrabnie wygładzając swój dres.
- Przepraszam, że bez zapowiedzi naruszam w ten sposób twoją
przestrzeń, ale mamy tu pewien poważny problem. Możesz na chwilę do nas
przejść? Kominek jest podłączony bezpośrednio do sypialni Pansy.
- Jasne – odpowiedziała, wracając się tylko po to, by zabrać
ze stolika swoją różdżkę.
Przechodząc przez płomienie, zastanawiała się, czy nie
powinna jednak poprosić o kilka minut dodatkowego czasu, by móc się przebrać w coś
bardziej odpowiedniego na wizytę w domu tej klasy. Jednak Malfoy wyraźnie powiedział, że
problem jest poważny. Najprawdopodobniej to nie mogło czekać.
Starała się zdusić napływ niepokoju. Coś jej mówiło, że ten wieczór wcale nie skończy się tak spokojnie, jak wcześniej tego oczekiwała.
❤❤❤
Tak, tak - rozdziały w tym opowiadaniu będą raczej długaśne 😋
To dopiero pierwszy z pięciu 😉
Do zobaczenia, jak zwykle jutro i buziaki!
V.N
Chyba pierwsza
OdpowiedzUsuńStracznie mi żal Pansy i Harrego. Oboje bardzo cierpią ale Harry zawinił i nie dziwię się Pansy. Zdziwiłam się gdy Draco wezwał Herm na pomoc. Mam jednak dziwne wrażenie, że tu może chodzić o dziecko. Mam nadzieję, że między Herm o Draco szybko zaiskrzy 🥰 Pozdrawiam ❤️
UsuńCiekawa teoria ;) Mi za to przyszło do głowy, ze nasza Pansy jest dość…niedyspozycyjna po tych lampkach wina i nie jest w stanie iść na przyjęcie do makaroniarzy😅 Celuje w to, ze Malfoyowi nie wypada tam iść samemu i wciągnie w ten wypad Herm ;D
UsuńSkłaniam się ku Twojej teorii Shana 👈👍 ma to odniesienie w końcowym dialogu między Pansy a Hermioną ale czy to słuszna teoria dowiemy się jutro 😢😞
UsuńPierwsza ❤️
OdpowiedzUsuńKurde😁
UsuńCudowne! 💕 Jestem zachwycona relacją Draco (szczególnie Draco) i Hermiony❤️ on jest wprost idealnym facetem ... Boskim!
UsuńŻal mi Pansy i Harrego, ale mam cały czas nadzieję, że się pogodzą i będą z tego dzieci😁
Jestem zaskoczona bezpłodnością Hermiony i szczerze współczuję, a z drugiej strony mam nadzieję że Drakońskie plemniki to zmienia 😁❤️
Z niecierpliwością czekam na kolejną część i na to co się wydarzyło, że Hermiona musiała tak pędzić tam 💕
Ale traf 🙈🎉🎉🎉🎉❗🤩🤩 lecę czytać choć patrzę już na jedno oko 😅😆
OdpowiedzUsuńTo Ci dopiero sytuacja 🙉 Daphne idealnie pasuje mi na taką tanią zdzierę 🤣😈
UsuńNadal Pansy i Harry mają trudny czas 🥺co jest poruszające i strasznie ciekawi mnie co będzie dalej 🤔 oby na koniec potoczyło się to inaczej niż dotychczas 🥺🙏🙏🙏
Świetna Mini ❤❗
💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
o kurcze, tego się nie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńczytam sobie od nowa tnmz, mam już iść spać a tu nowy rozdział
przeczytam rano, ale na pewno będzie wspanialy
długie rozdziały to to co lubimy:)
UsuńDafne nieznośnie irytująca, mam nadzieję że szybko zniknie pod wpływem bolesnych dla niej zdarzeń.
tak samo ogromne nadzieje pokładam w tym że Harry i Pansy jednak skończą razem:(
źle się czyta o ich złamanych sercach.
w dodatku relacja hermiony i draco to interesujący powiew świeżości. nie ma kłótni, nie ma niechęci, tylko zastanawiające zainteresowanie Draco.
cóż rzec mogę, czekam na kolejne rozdziały!
Uwielbiam takiego Draco ♥️ I coś czuje, że skończy się dobrze między Harrym a Pansy
OdpowiedzUsuńNo i Kochana w 100 % poprawiłaś mi dzisiaj humor. W ogole nie spodziewalam sie dedykacji a tu taka miła niespodzianka. Chociaz śmieje się z tego ze pierwsze co przeczytalam to z dedykacją dla Polci za jej BEZCZELNE uwagi 🤣 ale to tylko z tego względu,że była 5 rano kiedy to zobaczyłam :D
OdpowiedzUsuńWow! Po pierwszym rozdziale chyba zakochał się na dobre 😁😁
OdpowiedzUsuńCzyta się cudownie,choć historie ich wszystkich są bardzo smutne...
Mam niejasne przeczucie,że Draco mimo ślubu z Astoria skrycie kochał Hermionę....
Harrego i Pansy szkoda mi strasznie.. 😔 Mam nadzieję,że za sprawą naszych Darmionków znów do siebie wrócą 😛
Dziękuję za tą publikację i czekam na kolejną🧡💚
Ściskam 🚀🚀🚀🚀🚀
Po pierwsze cieszę się, że rozdziały będą długie! Ale zawsze kończą się w takiej sytuacji, że aż chce człowiek więcej...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że będzie się działo. Od początku czułam, że coś od zawsze ciągnęło blontyna do Księżniczki Gryffindoru ❤️
Ale nie obejdzie się bez intryg... Czyżby ktoś chciał złapać na żal i chęć pomocy naszego biednego wdowca...
Rozdział idealnie wprowadzający. Czekam na więcej. Ciekawe co z tą imprezą skoro coś czuję Pansy chyba nie da rady, mam nadzieję, że asystentka Draco ani jego była szwagierka nie wykorzysta sytuacji.
Jak miło czyta się takie długie rozdziały 😊 bardzo podoba mi się wątek Harego i Pansy, mam nadzieję że Pansy wybaczy jednak Harremu. Do jutra
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie dlugasne rozdziały 🥰🥰🥰
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa czy Parvati nie podała Harryemu jakiegoś eliksiru albo go nie przeklęła bo to aż dziwne że zdradził Pansy a widać jak cholernie mocno ją kocha .
Jestem też ciekawa co namiesza Daphne.
Najbardziej jednak podoba mi się to jak Draco działa na Hermionę 😏😍🤩
No proszę proszę, Draco jaka zmiana😏 czyżby nasza biedna Panss nie była w stanie towarzyszyć blondasowi i ktoś będzie musiał ją zastąpić?🤔🤭
OdpowiedzUsuńZakończenie q takim momencie powinno być karalne!
OdpowiedzUsuńRozdział super lubię jak akcja się dzieje i są konkrety.
Weny weny weny ❤
Długie rozdziały są świetne😁😁 bardzo podoba mi się rozwój akcji, ale mimo wszystko szkoda mi Pansy i Harrego. Widać że Pansy nie wie jak sobie radzić z całą sytuacją, a plotki w tym zupełnie nie pomagają... Czekam na jutro z niecierpliwością ☺️
OdpowiedzUsuńAle mega długi rozdział - kocham to!
OdpowiedzUsuńJak bardzo żal mi Pansy, biedna, żadna kobieta na to nie zasługuje aby odczuwać taki ból :( tak właściwie jak Harry mówił o tym przyjęciu zorganizowanym przez idiotę Wesleya i bliźniaczki spojrzały na Pottera to mam 99.9% pewności, że dały my jakiś eliksir uległości czy coś.
Daphne myślę, że na wiele liczy, kto nie chciałby Draco dla siebie. Zastanowiło mnie troszkę co mówiła o nienawiści Astorii, czyżby Draco już wcześniej coś czuł do Hermiony? Może jak mówił że ta jedyna miłość spotyka się raz w życiu to miał na myśli ja 🤔
To jak Draco działa na Hermione jest obłędne 😍 Hermiona chyba działa na niego podobnie zważywszy na to, że nie odrywa od niej wzroku ♥️
Czyżby Pansy znów się upiła? :( właściwie to dobrze, że ma takich przyjaciół Hermiona i Draco przecież to najlepsza para przyjaciół ever. Para również w znaczeniu dosłownym ♥️ nie mogę się doczekać jutra... Czy dziś mogłoby być jutro? 🥺🥺🥺 🙈
Venetiia genialne!
Tak bardzo żal mi Pans😔😔 Widać, że jest jej ciężko, zresztą podobnie jak Harry'emu. Mam nadzieję, że mimo wszystko będzie dla nich szczęśliwe zakończenie♥️ A z tej Daphne to jakaś kolejna idiotka. Łasi się do męża swojej zmarłej siostry XD Mam przeczucie, że Draco już wcześniej czuł coś do Hermiony(to mój ukochany motyw😍😍). I to jak Hermiona na niego reaguje😍 Pewnie przyda się zastępstwo za Pans na tym przyjęciu😏 A takie długie rozdziały są cudowne!! Czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie długie rozdziały ❤️❤️ Strasznie mi żal tego, że małżeństwo Pansy i Harry'ego się rozpadło, a oni wciąż się kochają. Mam nadzieję, że jednak później będą razem ❤️ Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńLilak
Pewnie to nierealne ale w mojej głowie utworzyła sie teoria że jego dziecko jednak żyje i on je w ukryciu trzyma i dlatego bedzie wątek przymusowego małżeństwa bo ktoś będzie chciał je zabrać lub coś podobnego
OdpowiedzUsuńEj, ej!
UsuńTo wcale by nie był taki głupi pomysł 🤔
Za to że rozdziały są tak długie kocham Cię jeszcze bardziej. Draco w tym opowiadaniu mnie samą onieśmiela więc rozumiem co czuje Hermiona.
OdpowiedzUsuńBardo inrygujacy, długi rozdział! Czyli taki jakie lubię najbardziej 😀 tak być nie może! Serce pęka na głupotę Harrego, ale przyszło mi do głowy, że tam jest jakieś drugie dno tej historii. Draco jest tutaj bardzo tajemniczą postacią, aż chce się go bliżej poznać... no to czekam na jutro, kolejny rozdział umili mi nudny dzień w pracy 🙈
OdpowiedzUsuńDużo weny na całą resztę Twoich prac! ❤
Ale super się zaczął ten 1 rozdział. Coś czuje, że Daphne jeszcze nam namiesza, a Hermiona i Draco wylądują razem na ten firmowej imprezie ❤
OdpowiedzUsuńCe jeszcze :3 Opowiadanie zapowiada się super, mam nadzieję że dotrwam do końca... :<
OdpowiedzUsuńMam tyle myśli w głowie, że nie umiem ich ubrać w słowa, bo wydają się za banalne 😅
OdpowiedzUsuńRozdział,jak zawsze, genialny 🔥🔥
I w ogóle! Kończenie w takim momencie powinno być karalne 😅
Podoba mi się taka długość rozdziałów:D Dobrze, że do jutra jeszcze tylko kilka godzin bo już się nie mogę doczekać. Draco jest absolutnie ujmujący a i Hermiona wpada w moje gusta.
OdpowiedzUsuńPansy cóż w ogóle mnie nie zaskoczyła, nieszczęśliwa,pijana i wojownicza. Dafne śmieszna, ale ona zazwyczaj jest przedstwiona jako płytka dziewczyna. Lecąca nie na faceta, ale na kasę.A Draco jest poprostu słodki. Wspaniale, iż Hermiona jest dla niego tak atrakcyjna - to dobrze rokuje na przyszłość. Czekam na Blaise mam nadzieję, że pojawi się ten cudowny człowieczek. Bardzo dziękuję że rozdział był tak długi i bardzo bardzo miło spędziłam czas go czytając. Do przeczytania jutro.
OdpowiedzUsuńZapowiada się na prawdę świetna historia i nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów:)
OdpowiedzUsuńProlog pięknie nas wprowadził, ale pierwszy rozdział to dopiero zachęca do poznania dalszych losów:)
Tak bardzo szkoda mi Harrego i Pansy, ale mam wrażenie że ich historia będzie jeszcze miała drugie dno. Może będą mieli swoje szczęśliwe zakończenie:)
Relacja Draco i Hermiony taka słodka. On tak na nią działa, że to jest mega uroczę. I widać, że ona też nie jest mu obojętna. Jestem ciekawa jak rozwinie się ich relacja. Wątek o problemach z bezpłodnością bardzo zaskakujący, jestem ciekawa tego tematu.
Już nie mogę doczekać się co będzie dalej:)
Buźka:*
Rewelacja 🥰🥰
OdpowiedzUsuńWciagnelam sie w ta historie z marszu! Podoba mi sie watek gdzie Hermiona i Draco sa dorosli i z pewnym bagazem zyciowym. Dobrze widziec ze Draco zachowal swoj sarkazm, bez tego nie bylby soba. Od razu mozna wyczuc wiszaca w powietrzu chemie miedzy tym dwojgiem. Podoba mi sie dlugosc rozdzialu, cud miod doslownie. Czekam z niecierpliwoscia na dalsze czesci. Pozdrawiam i weby zycze.
OdpowiedzUsuńUwielbiam długie rozdziały, a chemia między Herm i Draco jest orzeźwiającą. Mam nadzieję, że Pansy szybko się pozbiera. Nie umiem ocenić, czy ja na jej miejscu bym wybaczyła Harremu
OdpowiedzUsuńZapowiada się zajebiście 🙂 Podoba mi się to jak zostały wykreowane emocje💛❤️💚💙 szkoda mi obojga bo czuję, że ta cała... Pseudo zdrada Harry'ego to zmową bliźniaczek do której wykorzystały tego rudego idiotę.
OdpowiedzUsuńRon to dupek. Idealnie się dobrał z bliźniaczkami Patil.
OdpowiedzUsuńNa taki pomysł mógł wpaść tylko Ron 🤦♀️ co za debil.
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej się ułożyło Harry'emu i Pansy, nie mogę znieść tego jak cierpią 😔
Liczę na jak najszybszy rozwój sytuacji u Hermiony i Draco widać że coś już między nimi jest 😏
co za końcówka! Pans pewnie śpi smutna i pijana ;c więc to Hermiona pójdzie z blond ciachem na impreze! :D oby :D
OdpowiedzUsuńco za frajer i złamas z rona!!! jak tak można!? okrutne słowa do hermiony i impreza z okazji najgorszego dnia w życiu Harrego Pottera?! brak słów ._.
Ron jak zawsze wykazuje brak taktu w stosunku do Hermiony i do Harrego 🙈. Strasznie żal mi Pansy, na pewno nie jest jej łatwo 😒.
OdpowiedzUsuń