sobota, 6 listopada 2021

Odwet - Runda piąta

Dedykacja: Dla wszystkich, którzy lubią wyrównywać rachunki 😜

Betowała Neska 💚



📛📛📛


Wiele dziwnych rzeczy przydarzyło jej się w życiu, ale siedzenie na łóżku, w sypialni Draco Malfoya można było na pewno wysoko umieścić na tej liście. Nigdy, by się nie spodziewała, że może tam kiedyś trafić…

Wiedziała, że Draco od dawna mieszkał już osobno, ale jednak to wciąż pozostawała jego sypialnia z dzieciństwa. Ściany zdobiły zielono-srebrne wzory, a na jednej z nich wisiała wspaniała kolekcja mioteł. Wielkie łóżko z ciemnozielonym baldachimem, na którym właśnie siedziała, było doprawdy imponujące i Hermiona lekko przygryzła wargę, usiłując odpędzić od siebie wizję tego, co Draco mógł w nim robić, gdy był młodszy…

- Skrzaty domowe zaraz dostarczą ci jakąś szatę z szafy mamy – poinformował, wchodząc do pokoju.

- Dziękuję, ale jak mówiłam, może lepiej by było, gdybym po prostu wróciła do domu…? - Hermiona wstała i podeszła bliżej niego, zaplatając ręce na piersi.

- Wykluczone! – Draco zrobił groźną minę. – Nie możesz odejść, bo ludzie pomyśleliby, że to co znów odwalił łasic i jego głupia żona, w jakiś sposób na ciebie wpłynęło.

- A myślisz, że nie wpłynęło? – Hermiona uśmiechnęła się smutno. – Właśnie dowiedziałam się, że Harry sprzedał naszą przyjaźń za pieniądze Rona, a Ron… On… Merlinie! Nigdy nie sądziłam, że mógłby być tak wstrętny, żałosny… Że mógłby mnie, aż tak bardzo znienawidzić.

Draco delikatnie położył ręce na ramionach Hermiony i potarł je uspokajającym gestem.

- Zauważyłem, że mimo wszystko, on nadal patrzy tylko na ciebie, wiesz? Jesteś jego obsesją Hermiono i sądzę, że jeśli odeszłabyś ze świata magii, Weasley szybko by tego pożałował i próbował ściągnąć cię tu z powrotem. On ma poważne problemy psychiczne i ze swoją osobowością. Miałem ci nie mówić, aż tego nie załatwimy, ale Blaise odnowił twoje podanie o zakaz zbliżania się do ciebie. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, najdalej do końca przyszłego tygodnia zostanie to przyklepane – Draco nadal uspokajająco masował jej ramiona, a Hermiona zamknęła oczy, starając się głęboko oddychać i zrelaksować.

- Nie chce tak żyć Draco – wyszeptała cicho. – Nie chcę dłużej się zastanawiać, co on i ona jeszcze odwalą. Niszczą mi każdą radość, odbierając wszystko, na co od lat pracowałam. Nawet jeśli dostanę ten zakaz, jestem pewna, że Ron i tak się nie podda.

Poczuła, jak ręce Malfoya zsuwają się po jej plecach, a on przyciąga ją mocno do siebie. Zaskoczona otworzyła oczy, a Draco natychmiast uchwycił jej spojrzenie.

- Obiecałem ci, że nie pozwolę byś musiała długo to jeszcze znosić i słowa dotrzymam. Nie możesz teraz uciec i się poddać. To nie w twoim stylu – mówił z naciskiem.

- Jestem wdzięczna tobie i twoim przyjaciołom, że chcieliście mi pomóc, ale boje się, że to w końcu i na was się odbije – Hermiona westchnęła ponuro. – Założę się, że to pierwszy w historii skandal, do jakiego doszło, na słynnym Białym Balu Narcyzy Malfoy.

Draco o dziwo parsknął śmiechem.

- Nie masz pojęcia o czym mówisz, skarbie. Nie dalej, jak rok temu Lady Rosier i Lady Yaxley przyszły w dwóch podobnie skrojonych kreacjach… To właśnie dlatego w tym roku nie podajemy gulaszu z dziczyzny. Wierz mi, on wygląda o wiele gorzej na białych sukniach, niż czerwone wino i strasznie źle spiera się go z aksamitnych zasłon.

Hermiona musiała zachichotać, wyobrażając sobie, jak dwie z największych matron czystej krwi, musiały walczyć ze sobą z powodu czegoś tak błahego, jak podobna sukienka. 

- Mimo wszystko… - Hermion westchnęła. – Kocham moją pracę, ale obawiam się, że to powoli jedyne, co wciąż mnie tu trzyma. Może jednak powinnam wyjechać? Może…

- Nie! – Draco przerwał jej dość ostrym tonem. – Nie możesz pozwolić, by ten rudy śmieć z tobą wygrał! Nie możesz dać się mu przepędzić!

- Ale ta walka… Ona chyba nie ma sensu – Hermiona położyła swoje dłonie na jego umięśnionych bicepsach i zacisnęła je lekko. – Nie czuję się już nawet sobą w tym wszystkim. Wiesz, ze nawet nie mam siły się złościć? Powinnam ich przekląć, stawać do walki i wygrywać z nimi, bo są głupsi i gorsi w magii, ale chodzi o to, że ja sama dobrze wiem, że to niczego i tak by nie zmieniło, a wszystko to eskalowałoby jeszcze mocniej w ten cały bezsens.

- Nie musisz się tak czuć – Draco delikatnym gestem pogładził jej policzek. – Możesz się złościć, możesz krzyczeć, możesz ich przekląć, możesz ich nawet zabić… Blaise mówił coś o zaplanowaniu zbrodni doskonałej, jestem pewien, że zechciałby spróbować, a Theo z przyjemnością, by nam w tym pomógł – Malfoy uśmiechnął się łobuzersko.

Hermiona odwzajemniła jego uśmiech, wewnątrz siebie, czując się zdziwioną tym, z jaką łatwością tak szybko odnalazła się w towarzystwie ślizgonów, a nawet w czymś więcej, jeśli brać pod uwagę samego Dracona. Właśnie stała w jego sypialni, w jego ramionach, patrząc mu w oczy, a on przekonywał ją, że powinna zostać w świecie magii. To było takie nierealne…

- Nie możesz wyjechać – głos blondyna zabrzmiał dziwnie miękko.

- Draco ja…

Nie pozwolił jej powiedzieć nic więcej, nim zamknął jej usta wyczekiwanym i naprawdę namiętnym pocałunkiem. Pierwszy raz, od wielu tygodni, Hermiona poczuła jak życie wraca do jej ciała, a każdy ruch jego warg, na jej ustach był jak łyk eliksiru, który wtapiał w nią nadzieję. Czy naprawdę mogła rozważać ucieczkę teraz, gdy odkryła, jak to jest znów być choć trochę szczęśliwą?

Draco przesunął delikatnie palcami po odkrytej części jej pleców, a jej ciałem wstrząsnął mały dreszcz. Nie było trudno odkryć, że pragnęła tego mężczyzny i szczerze nie mogła ukryć faktu, jak bardzo imponowało jej, że najwyraźniej on również jej pragnął. Może byłaby skłonna uwierzyć, że wcale nie jest tak beznadziejna, jak Ron i Giselle próbowali jej w mówić, skoro ktoś taki jej chciał?

Ich pocałunek przybierał na sile i intensywności, a jako że łóżko było w zasięgu pięciu metrów od nich, obydwoje czuli jak to zaraz może się skończyć. Niestety zapomnieli, że na dole wciąż trwał Biały Bal Narcyzy Malfoy i nie wolno było im zniknąć na zbyt długo, o czym przypomniało im nagłe pojawienie się skrzata domowego, który przyniósł nową suknie Hermiony.

Nim jednak na dobre się rozdzielili, ich spojrzenia wyraźnie obiecały sobie, że to jeszcze nie koniec.


📛📛📛

Suknia na przebranie, była oczywiście tą samą, na kupno której Narcyza tak usilnie namawiała Hermionę. Okazało się, że matka Draco postanowiła ją kupić w nadziei, że przekona ją, by założyła tą cudną kreację z prawdziwymi diamentami na jakąś inną okazję. Hermiona czuła się w niej, jak prawdziwa księżniczka, a kiedy wsparta na ramieniu Draco wróciła do sali balowej, przywitały ich gromkie oklaski.

Reszta przyjęcia była bardzo udana, a bliskość jej i Malfoya zupełnie naturalna, jakby robili to już od dawna. Czuła się przy nim znów piękna, kobieca i pożądana. I była coraz bardziej pewna, że ucieczka niczego nie rozwiąże, a na pewno nie teraz, gdy znów poczuła w sobie siłę i determinację, by ruszyć dalej ze swoim życiem.

Draco zaproponował, że odprowadzi ją do domu. Zgodziła się z delikatnym uśmiechem. Wiedziała, że to może różnie się skończyć, ale wcale nie miała zamiaru narzekać…

Weszli do jej salonu, a ona czuła jak jego ręce dosłownie parzą ją przez materiał sukienki, gdy opierały się na jej biodrach. Nim jednak zdążyli przejść do czegoś więcej, do pokoju wprost z kuchni weszli Ginny i Blaise.

- Och cześć! – Hermiona prawie się potknęła, próbując wysunąć się z objęć Draco.

Malfoy ją puścił, choć posłał przy tym przyjacielowi śmiercionośne spojrzenie. Nie spodziewał się, że ktoś mógłby im przeszkodzić w ich planach na tę noc.

- Pomogłem Weasley przenieść tu kilka jej rzeczy – wyjaśnił rzeczowo Blaise.

- Mogę się u ciebie zatrzymać przez kilka dni? – Ginny z oczami pełnymi łez, spojrzała wprost na Hermionę.

- Oczywiście, że tak! – zapewnia przyjaciółkę, podchodząc by móc ją przytulić i pocieszyć.

- Sorry Smoku, ale co miałem zrobić? – burknął Blaise podchodząc do niego.

- Może wysłać wiadomość, bym zabrał Hermionę najpierw do mnie – odburknął ponuro Draco.

- Nie pomyślałem – Zabini skrzywił się pod nosem. – Weasley poprosiła bym poszedł z nią do domu po kilka rzeczy, a nie mogłem jej potem zaprosić do siebie. Jest wciąż rozdygotana przez wizję rozwodu…

- Naprawdę zamierza rzucić Pottera? – zapytał cicho Draco, patrząc na to, jak Hermiona sadza rudowłosą na kanapie i mówi coś do niej uspokajającym szeptem.

- Chyba tak. Poprosiła bym ją reprezentował – Blaise uśmiechnął się lekko.

- O nie, znam tę minę – Draco ledwo zdusił swój chichot.

- No co? Przecież wiesz, że lubię pomagać potrzebującym – Zabini przeniósł swój wzrok na Ginny, a jego oczy nosiły w sobie specyficzny blask.

- Spierałbym się o to, kto tu jest potrzebujący – mruknął Draco, ale na szczęście kumpel zdawał się tego nie usłyszeć.

 
📛📛📛

Ron zastanawiał się, czy jest jakaś zdefiniowana skala wściekłości. Bo jeśli była, to mógłby się założyć, że poziom jego własnego wkurzenia był blisko punktu krytycznego. Od przeszło kwadransa, w kółko gapił się na zdjęcie Hermiony w obłędnej, wysadzanej diamentami sukni, stojącej w ramionach Malfoya i pozwalającej mu na szeptanie jej do ucha w intymnej bliskości. Cały artykuł mówił o tym, jaki Biały Bal Narcyzy Malfoy był w tym roku udany, a zwłaszcza z powodu związku jej syna ze słynną Złotą Dziewczyną. Rona jednak najbardziej irytowało to, co zauważył w oczach swojej eksnarzeczonej uwiecznionych na zdjęciu. To była pasja, pragnienie, żądza i czułość… Wszystkie te emocje, które nigdy nie powinny się u niej pojawić w momencie, gdy patrzyła na Malfoya! Ron naprawdę miał ochotę spalić gazetę, a później pójść zabić tę bladą fretkę, już za samą odwagę do tego, że pozwolił sobie w ogóle zbliżyć się do Hermiony.

- Ron! – Giselle wpadła do salonu, niczym rozwścieczony buchorożec.

- Co? – burknął, nie mając specjalnie ochoty na wysłuchiwanie jakichś jej pretensji.

- Nasi kucharzi mówi, że jegi czek ni ma pokrycia! Jaki wstdi! Służba mi mowi, że ni dostali pensi! – Giselle energicznie tupała nogą, patrząc na męża z czystą wściekłością.

- Wspominałem ci, że w czasie tego audytu, mogli na chwilę zamrozić niektóre nasze konta. Weź pieniądze z sejfu i im zapłać – Ron machnął ręką, nadal wgapiając się ze złością w zdjęcie Hermiony i Malfoya.

- Ni mami piniedzi w sejfi! Jest prawi pusti! – zawołała Giselle, zaciskając dłonie w pięści.

Ron spojrzał na nią zaskoczony.

- Jak to? Było tam z trzydzieści tysięcy galeonów! – zawołał, gwałtownie wstając.

Giselle chyba pierwszy raz poczuła choć trochę respektu przed mężem.

- Ja dała je Dennise – wyjąkała. – Dean zerwali z nią za to, ilu widała na aukcji antyki. Musieli mu oddac i si wyprowadzi.

- Powiedz, że żartujesz! – zażądał, zaciskając pieści. – Czyś ty zwariowała? Trwa audyt i nie mamy dostępu do kont, dlatego zatrzymałem w domu gotówkę, a ty bez pytania oddałaś ją swojej beznadziejnej siostrze? Moje ciężko zarobione galeony?! – wykrzyczał.

- Jaki może Ron? – Giselle zaszlochała. – Dennise to moi siostra! Ja musiała pomóc!

- A Ginny to moja siostra! A ty zniszczyłaś jej małżeństwo swoim długim jęzorem! Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, ale masz odzyskać te pieniądze! – warczał, czerwony ze wściekłości. – Albo wkrótce zamieszkasz razem z Dennise!

- Och Ron! – Giselle próbowała rzucić mu się na szyję. – Kochani ja przeprasza! Skarbi, psłuchi…

Ale Ron odepchnął od siebie żonę i wyszedł z pokoju, nie chcąc tym razem ulec żadnym jej sztuczkom. Powoli docierało do niego, jak bardzo był w tym związku wykorzystywany i coraz mniej zaczynało mu się to wszystko podobać.

 📛📛📛

Hermiona nie mogła ukryć dobrego humoru, gdy w poniedziałek na jej biurku czekał na nią piękny bukiet kwiatów od Dracona. On i Blaise wyszli od niej w sobotę, po tym jak ustaliła z Ginny, że ruda zostanie u niej, aż nie znajdzie własnego lokum po rozstaniu z Harrym. Blondyn wyglądał na niepocieszonego tym, że ich wspólny wieczór tak szybko się skończył, ale Hermiona z uśmiechem obiecała mu, że w następnym tygodniu, na pewno wyjdą gdzieś na prywatną kolację. Miała tylko nadzieję, że uda jej się wytrzymać z tym do piątku lub soboty. Nie chciała mu się przecież narzucać.

Wraz z poranną korespondencją dostała swój ostatni wyciąg z konta. Coś się jednak nie zgadzało. Nigdzie nie było widać potrąceń za jej ostatnią kreację, kupioną na biały bal. W przerwie na lunch postanowiła wrócić do sklepu, gdzie dokonała zakupu i wyjaśnić tę sprawę.

Pracownica butiku była bardzo miła i szybko sprawdziła dla niej odpowiednie rejestry.

- Pani sukienka została już opłacona – wyjaśniła z uśmiechem.

- Ale nie widzę pobrania za nią z mojej skrytki – Hermiona jeszcze raz sięgnęła po ostatni wyciąg z konta, by udowodnić, że płatność nie mogła zostać dokonana.

- Sukienka, którą pani kupiła, została dopisana do rachunku rodzinnego państwa Malfoy  – wyjaśniła, pokazując Hermionie rejestr.

- Wyraźnie podawałam mój numer skrytki, z której miała zostać pobrana należność – Hermiona zaczęła nieco się denerwować. – Musiała zajść jakaś pomyłka!

- Żadna pomyłka. Pani Malfoy wyraźnie kazała dopisać wszelkie pani zakupy na ich rachunek, a pan Draco Malfoy uregulował płatność zaraz następnego dnia, przesyłając pieniądze bezpośrednio do butiku – Ekspedientka przez cały czas grzecznie uśmiechała się do Hermiony.

- To na pewno nieporozumienie – upierała się. – Proszę wycofać jego płatność, a ja ureguluję moją sama.

- Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić. Państwo Malfoy są jednymi z naszych najbardziej szanowanych klientów, dlatego nie mogę bez ich zgody wycofywać ich transakcji. Radzę, by pani samodzielnie się z nimi skontaktowała i w razie, gdyby faktycznie zaszło nie porozumienie, zwróciła im ową kwotę – zasugerowała.

Hermiona niechętnie się z nią zgodziła. Miała nadzieję, że Draco faktycznie zechce przyjąć od niej pieniądze bez robienia scen. Dotychczas zawsze upierał się, by wszędzie za nią płacić, jednak taki zakup, to było zdecydowanie za dużo. Zwłaszcza, że Narcyza nie chciała teraz słyszeć o zwrocie drugiej sukienki, tej z diamentami… Hermiona musiała to załatwić.

Bank Gringotta znajdował się ledwie kilkaset metrów od tego butiku, dlatego Hermiona postanowiła spróbować złapać blondyna w przerwie na lunch i jak najszybciej załatwić sprawę pieniędzy za sukienkę. No, a przy okazji mogłoby być miło go zobaczyć, chociaż na chwilę…


📛📛📛

Giselle skończyła właśnie malować swe usta na karminową czerwień. Obcisła, bardzo krótka sukienka była w tym samym kolorze. Nie wiedziała nic o gustach mężczyzn z angielskiej arystokracji, ale wiedziała, że czerwony to kolor, który pobudza zmysły, a odkryte nogi i spory dekolt mogły to tylko i wyłącznie spotęgować. Musiała zacząć działać, bowiem grunt pod jej nogami zaczynał robić się coraz bardziej grząski. W zasadzie ten cały głupi audyt nie był taki zły, skoro dał jej dobrą wymówkę do wizyty w banku. A od wymówek, wiele czasem potrafiło się zadziać. W końcu to też była wymówka, by odwiedzić Rona późnym wieczorem w jego pokoju hotelowym, jako że niby przypadkiem zostawił swój portfel w domu jej wujostwa. To, że wyjęła go wcześniej specjalnie z kieszeni jego przewieszonej na krześle marynarki, by ową wymówkę zdobyć, było już tylko jej własnym sekretem.

Cmoknęła kilka razy w stronę lustra i jeszcze raz przeczesała swoje piękne, blond włosy. Malfoy był mężczyzną z klasą i gustem, i mogła być pewna, że będzie umiał docenić prawdziwe piękno. Miała tylko nadzieję, że będzie miał podobnie uległy charakter do Rona, ale z drugiej strony, skoro bez problemów odbiła już Hermionie Granger jednego mężczyznę, to bez większych kłopotów powinna dać radę odbić i drugiego.

 
📛📛📛

Starsza kobieta w okularach, w kwadratowych oprawkach, pisała coś zawzięcie na maszynie, która głośno stukała. Ochroniarz z lobby banku kierował ją na siódme piętro, gdzie mieścił się gabinet Draco. Hermiona założyła, że ta kobieta musiała być jego sekretarką.

- Dzień dobry – przywitała się Hermiona. - Szukam pana Draco Malfoya.

- Nie ma – odburknęła sekretarka, nawet nie unosząc głowy znad maszyny.

- Czy wyszedł na lunch? – zapytała nadal uprzejmie.

- Tak – Kobieta nadal zawzięcie stukała w klawisze.

- Dawno? Może mogłabym na niego poczekać? – Hermiona starała się zachować cierpliwość.

- Nigdzie nie poszedł, ale nikt ma mu nie przeszkadzać. Jak pani chce, to mogę przekazać od niej jakąś wiadomość – mruczała staruszka, mrużąc oczy nad czymś, co właśnie napisała.

Hermiona westchnęła, pokonana.

- Proszę mu powiedzieć, że była tu Hermiona Granger i prosi o… - Nie zdołała dokończyć, bowiem sekretarka niczym oparzona zerwała się z miejsca.

- Ja bardzo przepraszam panno Granger, ale nie poznałam pani po głosie! – wysapała. – Ależ oczywiście, że pan Malfoy panią przyjmie. Niezwłocznie! Proszę za mną!

Jak na kogoś w takim wieku, kobieta mogłaby brać udział w wyścigach sprinterskich, bowiem Hermiona ledwie za nią nadążała, gdy prowadziła ją w stronę wielkich, dębowych drzwi.

- Czego chcesz Gryzelldo? Już mówiłem, że nie mam ochoty niczego jeść – marudził.

- Ma pan gościa panie Malfoy – poinformowała szybko.

- Wiesz, że nie przyjmuje, chyba że… - Draco uniósł głowę, surowo marszcząc brwi, ale właśnie w tym momencie zobaczył stojącą za jego sekretarką Hermionę, a jego twarz natychmiast zmieniła wyraz na pogodny.

- Cześć – przywitała się Hermiona. – Przepraszam, jeśli ci przeszkadzam…

- Absolutnie nie! – zapewnił, od razu wstając od biurka.

- Czy mogę coś państwu podać? – spytała przymilnie sekretarka.

- Napijesz się czegoś? – zapytał stając tuż przed Hermioną i uśmiechając się do niej z czułością.

- Nie dziękuję, wpadłam tylko na chwilę.

- Na pewno na dłuższą chwilę – mruknął, nie odrywając od niej spojrzenia. – Dziękujemy Gryzelldo, w razie czego wiesz, co masz robić prawda? – Draco uniósł głowę i wymownie spojrzał na kobietę.

- Oczywiście. Tak jak ustaliliśmy – oznajmiła z uśmiechem kobieta, po czym szybko wyszła z gabinetu.

- Nareszcie! – Draco bez dalszej zwłoki, złapał Hermionę w talii i przyciągnął do siebie, całując ją namiętnie na powitanie, ale również najwyraźniej z tęsknoty.

Nie zamierzała się mu opierać, więc już po chwili trzymała ręce zarzucone na jego szyję i oddawała jego pocałunki z równym zaangażowaniem.

- Chyba jednak skłamałem Gryzelldzie – wyszeptał w jej usta. – Bo tak naprawdę mam ochotę cię pożreć.

Hermiona zachichotała i delikatnie odsunęła kilka kosmyków, które opadły mu na czoło. Merlinie i Morgano! Jakiż on był niesamowicie przystojny!

- Wpadłam do ciebie, bo jest pewien problem z butikiem, gdzie kupowałam wraz z twoją mamą sukienki – wyjaśniła.

- To nie wpadłaś dlatego, że się za mną stęskniłaś? Jestem zraniony! – Draco teatralnie złapał się za serce.

- Oczywiście, że też dlatego – Hermiona zachichotała, a blondyn wykorzystał to, by znów ją do siebie przyciągnąć i zamknąć jej usta pocałunkiem.

Gdy wreszcie zaczęła zbierać się do wyjaśnienia mu, po co tak dokładnie zjawiła się w jego gabinecie, do biura niczym burza wpadła sekretarka Malfoya.

- Miał pan rację! Ochrona dała mi znać! Jest na dole! – zawołała, ledwo dysząc, a Hermiona zmartwiła się, czy staruszka nie padnie zaraz na zawał.

- Świetnie! Idealnie, że tu jesteś skarbie, kiedy ona akurat przyszła – zaśmiał się Draco. – Przytrzymaj ją około pięciu minut Gryzelldo i wyraźnie zabroń jej tu wchodzić, a gdy nie posłucha, wezwij ochronę i aurorów – nakazał.

- Tak jest! – Sekretarka zasalutowała niczym żołnierz przyjmujący rozkaz, po czym szybko wyszła.

- Wyjaśnisz mi co…

- Później! – Draco obcesowo złapał za żakiet Hermiony, po czym praktycznie zdarł go z jej ramion, a zaraz później pozbył się swojej marynarki i krawata.

- Jesteśmy w twoim biurze i jest środek dnia… - wyjąkała, skonsternowana. Nie żeby go nie pragnęła, ale ten sposób, wydał się jej nieco zbyt dziki.

- Nie martw się skarbie, to co się tu stanie z pewnością cię zadowoli – zaśmiał się, po czym zaprowadził ją do swojego ogromnego biurka i zręcznie posadził ją na jego blacie.

- Draco… - szepnęła, gdy stanął pomiędzy jej nogami, a jego usta znalazły to miejsce tuż pod jej uchem, w którym kochała być całowana.

- Uwielbiam, kiedy to mówisz – wymruczał, całując ją ponownie.

Hermiona wplotła palce w miękkie kosmyki jego włosów i rozkoszowała się tym, jak pożądanie zaczyna kumulować się w jej podbrzuszu z każdym jego pocałunkiem, każdym zetknięciem się ich skóry…

Tak mocno zatraciła się w swoich doznaniach, że początkowo zupełnie zignorowała krzyki i odgłosy szamotania, jakie dobiegały z korytarza.

- Co tam się dzieje? – zapytała, mocniej zaciskając swoje palce na bicepsach blondyna, gdy coś uderzyło w drzwi.

- Zaraz zobaczysz – Draco uśmiechnął się cwaniacko, a odgłosy zaczęły się nasilać. – Tak dokładnie, za trzy, dwa, jeden… - wyszeptał muskając jej wargi delikatnymi pocałunkami.

Nagle drzwi do jego gabinetu otworzyły się z impetem i do środka wpadła zarumieniona, i nieco wymięta… Giselle Weasley.

- Ja psieparszami, ale oni nie chciali mnie wpusic do ciebi, Dracon – wydyszała.

Draco wciąż trzymając Hermionę w uścisku swych ramion, powoli odwrócił się w stronę drzwi.

- Jak widzisz był ku temu powód, pani Wartsbley – oznajmił zimno. – Mogę wiedzieć, co pozwoliło ci sądzić, że wolno ci wtargnąć do mojego gabinetu, w czasie gdy spędzam w nim swoją przerwę na lunch w towarzystwie mojej dziewczyny?

Giselle chyba dopiero teraz poukładała w głowie, obraz który zobaczyła. Rozrzucone części ubrań, Draco stojący pomiędzy nogami, wciąż siedzącej na jego biurku Hermiony. Ich rozgrzane policzka i czuły uścisk…

Rumieniec dosłownie sparzył twarz Giselle, jakby ktoś nagle oblał ją czerwoną farbą.

- Ja… Ja…

- Czy moja sekretarka powiedziała ci, że nie przyjmuję teraz nikogo? – Draco zmierzył Giselle pogardliwym wzrokiem.

- Oni mówiła, ale ja…

- Ale ty wtargnęłaś bez pozwolenia do prywatnego gabinetu, gdzie jako główny inwestor banku trzymam dane wielu bardzo zamożnych klientów. A to już przestępstwo…

- Ja nie! Ja chciali tylko z tobi pilni porozmawiaci Dracon! – jąkała się Giselle.

- My nie mamy o czym rozmawiać. Ponadto, jako osoba związana z instytucją, która przeprowadza audyt kontrolny w firmach twojego męża, nawet nie wolno nam się ze sobą kontaktować – podkreślił blondyn.

- Jakosi Hermionie wolni tu być i się kontaktowic, choć byli narzeczoni Rona! – wypluła Giselle, z nienawiścią patrząc na pannę Granger.

- Jak już wspomniałem Hermiona to moja dziewczyna i ma pełne prawo tu być. Ty natomiast tu wtargnęłaś. Musisz stąd wyjść albo zaraz wyprowadzi cię ochrona – zapowiedział.

- Możi moglibysmi jednik porozmawiaic? Ermiona mogłabi wijść – Giselle poprawiła sukienkę, by mocniej wyeksponować dekolt i rzuciła Hermionie spojrzenie pełne wyższości.

To była chwila, kiedy w byłej gryfonce zagotowała się krew. Mogła jakoś znieść to, że Ron – jak sam twierdził – pokochał tę kobietę. Mogła znieść, że Giselle z zazdrości z miejsca ją znienawidziła. Mogła znieść, że ta sztuczna, wyfiokowana francuska wielokrotnie ją upokarzała i umniejszała. Ale absolutnie nie mogła znieść i zaakceptować tego, że ta dziwka planowała zasadzić swe jadowite sidła, także na Dracona. Tego nie mogła puścić jej płazem!

W mgnieniu oka zeskoczyła z biurka i wydobyła różdżkę, mając zamiar przekląć Giselle tą samą klątwą, która dała Mariettcie Edgecombe wieczne krosty. Nim jednak zdołała to zrobić, Draco złapał ją za nadgarstek i powstrzymał.

- Nie rób tego kochanie, nie warto – wyszeptał, przyciągając ją do siebie i opiekuńczo obejmując.

Hermiona z satysfakcją zauważyła, że Giselle wyraźnie pobladła. Czyżby Ron opowiedział jej o mocy, jaką władała jego była narzeczona?

Nie zdążyła jednak o to zapytać, bowiem w wejściu do gabinetu nagle się zakotłowało, a po chwili dwójka wysokich, ubranych w czarne szaty mężczyzn, stała już po dwóch stronach pani Weasley, mocno łapiąc ją za przedramiona.

- Co ti ma znaczic? – zawołała z oburzeniem blondynka. – Wi wicie kim ja jestim?

- Jest pani intruzem, który bezprawnie wtargnął do gabinetu pana Malfoya, mimo wyraźnego zakazu jego sekretarki. Proszę z nami, aurorzy są już w drodze – oznajmił jej oficjalnie jeden z mężczyzn.

- Co?! Ti niemoźliwi! Pożałujeci! Ja jestim rodzina Arr’ego Pottera! – wykrzywiała, ale mężczyźni siłą wyciągnęli ją za drzwi.

- Złożysz na nią oficjalną skargę? – Hermiona z niedowierzaniem spojrzała na Dracona.

- Oczywiście, że tak – zachichotał. – Przecież zabroniono jej tu wchodzić, a jednak to zrobiła. To był praktycznie napad i już nigdy nie będę czuł się po tym w pełni bezpiecznie w moim miejscu pracy – dramatyzował.

- To Blaise kazał ci to mówić? – Hermiona zachichotała.

- Tak, ale on kazał mi przy tym szlochać, więc uznajmy, że wcale go nie posłuchałem – Draco z uśmiechem pociągnął Hermionę w stronę dużego okna.

Razem patrzyli, jak ochrona banku praktycznie wywleka siłą, wciąż opierającą się Giselle na sam środek Pokątnej. Wkrótce potem, jeden po drugim zaczął się przed nimi pojawiać, cały zastęp aurorów.

- Harry i tak ją wyciągnie – Hermiona uśmiechnęła się ponuro.

- Potter już nie jest aurorem. Dziś złożył wymówienie – oświadczył Malfoy.

- Skąd wiesz? – Hermiona w szoku spojrzała na niego przez ramię.

- Był u mnie. Zapowiedział też, że da rozwód Ginny. Dobrze wie, że skrywanie takiej tajemnicy i tak mocne podkopanie jej zaufania, bezpowrotnie pogrzebały ich małżeństwo.

- Biedna Gin.

- Poradzi sobie. Ma ciebie – Draco stanął tuż za nią i delikatnie cmoknął ją w kark. – A teraz także i nas. Zawsze jej pomożemy.

- Jesteście naprawdę fantastyczni, dziękuję – wyszeptała, nie mogąc mimo wszystko się nie uśmiechnąć, na widok Giselle rzucającej się niczym mandragora z obciętą głową i próbującej uciekać aurorom w jedenastocentymetrowych obcasach.

- Czy to co zobaczyłaś, sprawiło ci przyjemność? – Draco zmysłowo wyszeptał do jej ucha.

Hermiona przygryzła wargę, po czym odwróciła się w jego ramionach.

- Zrobiło, ale nadal mam ochotę na więcej – przyznała bez ogródek.

Malfoy uśmiechnął się niczym kot, który dobrał się do miski śmietany, nim zaprowadził ją z powrotem do swojego biurka, a konkretnie na jego blat.

Na początku pieścili się zmysłowo, powoli. Jednak ich namiętność szybko przybrała na sile i już po chwili dosłownie zdzierali z siebie ubrania. To był naprawdę niesamowicie szybki, ale i bardzo udany seks na biurku. Pełen głośnych jęków, śladów zębów, słodkich wyznań i ogromu ognia, który wspaniale płonie, gdy dwójka ludzi naprawdę razem tego chce.

(Pełna scena 18+ we wtorek na hot blogu oraz w dodatkowym pliku dla chętnych)


📛📛📛


Hermiona nie interesowała się tym specjalnie, ale całe ministerstwo wręcz huczało od plotek na temat tego, że Giselle Weasley została zatrzymana w areszcie na całe 48h, za oplucie i podrapanie samego Gawaina Robardsa. Ron podobno musiał uiścić sporą kaucję, by wyciągnąć żonę, bowiem nikt po odejściu Harry’ego z biura aurorów, nie raczył mu w niczym pomóc.

O dziwo, wcale nie odczuwała z tego powodu satysfakcji. Odczuwała ją za to z powodu kilku ostatnich nocy w ramionach Draco i faktu, że stali się już oficjalnie parą. Wiedziała, że wszyscy w magicznej społeczności bacznie ich obserwują, a ze spojrzeń rzucanych jej przez koleżanki i kolegów w pracy, wynikało, że najchętniej wprost wypytaliby ją o wszystkie, nawet najbardziej soczyste plotki na ich temat.

Właśnie miała się powoli zbierać, bowiem umówiła się, że Draco i Blaise poczekają na nią w atrium ministerstwa, by mogli razem zjeść lunch, gdy do drzwi jej gabinetu ktoś zapukał.

- Proszę – zawołała, wstając i składając swoje pergaminy.

- Cześć – Harry niepewnie wszedł do środka.

- Cześć – przywitała się, uważnie go obserwując. Potter trzymał w dłoniach skórzaną teczkę. Sama mu ją dała na jego ostatnie urodziny. Było na niej zaklęcie zmniejszająco-zwiększające, które specjalnie rzuciła, tak by mógł pomieścić tam wszystko, co zechciał.

- Wpadłem się pożegnać – Harry uśmiechnął się smutno.

- Wyjeżdżasz? – zapytała cicho.

- Tak. Jeden z aurorów z Kanady, z którym kiedyś współpracowałem, napisał, że mógłbym znaleźć u nich pracę – wyjaśnił.

Hermiona poczuła, że zaczynają szczypać ją oczy.

- Może jednak… Może zostaniesz? Jestem pewna, że coś wymyślimy – wyszeptała z bólem.

- Mogłem się spodziewać, że powiesz coś takiego – Harry uśmiechnął się trochę bardziej. – Zawsze potrafiłaś mi wybaczyć, wszystkie złe rzeczy, które ci zrobiłem.

Hermiona odłożyła pergaminy i szybko przeszła przez swoje biuro, łapiąc przyjaciela w objęcia.

- Tak mi przykro, że tak wyszło Hermiono. Przysięgam! Gdyby nie to, że bałem się, że będziesz czuła się nie fair wobec Ginny, to do ciebie przyszedłbym, gdy zaczęły się moje problemy – wyszeptał, obejmując ją mocno.

- Domyśliłam się tego – Hermiona uśmiechnęła się do niego smutno i otarła łzy. – Jeśli jesteś pewien, że wyjazd cię uszczęśliwi, to nie będę nalegała byś to jeszcze przemyślał. Ale obiecaj napisać, dobrze?

- Obiecuję – Harry uśmiechnął się do niej z czułością.

- Masz jakieś plany na lunch? – zapytała, gdy wyszli z jej biura. – Może chciałbyś…

- Dzięki, ale muszę wrócić do domu i spakować jeszcze kilka rzeczy. No i wieczorem widzę się z Ginny w sprawie podziału majątku…

- Ona niczego nie chce – wspomniała Hermiona.

- Wiem, ale i tak chciałbym by zatrzymała dom. Nie zamierzam tu wracać przez klika lat.

- Harry, ja…

- Ty! – głośny oburzony ryk zatrzymał ich w miejscu.

Hermiona i Harry spojrzeli na idącego w ich stronę, wściekle czerwonego na twarzy Rona.

- Ron… - Harry zrobił krok do przodu, jakby chcąc zasłonić Hermionę, ale ona położyła mu dłoń na ramieniu, odsuwając go na bok.

- Ty podła jędzo! Zaplanowałaś to, prawda? Zaplanowałaś to wszystko razem z tym przeklętym Malfoyem! Może nawet zapłaciłaś mu za to! – Ron krzyczał, opluwając się przy tym i wywabiając wszystkich pracowników z ich biur.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz – Hermiona zaplotła ręce na piersi i spojrzała pogardliwie na byłego narzeczonego.

- Już ty dobrze wiesz o czym! Wsadziłaś moją żonę do aresztu, a na moje biznesy załatwiłaś nałożenie astronomicznej kary za naruszenia w fakturach! Rozpieprzyłaś wszystko w pył z zazdrości, ty przeklęta harpio! Ale zapłacisz mi za to albo nie nazywam się Ronald Weasley! – Ku zaskoczeniu wszystkich, Ron sięgnął szybko po swoją różdżkę i wycelował nią w Hermionę.

Nim jednak zdążył choć dobrze się ustawić, ona jednym, płynnym ruchem rzuciła zaklęcie rozbrajające. Ron zachwiał się na nogach, ale nie upadł. Zaczerwienił się jednak wściekle i zacisnął pięści.

- Jak śmiesz…!

- Jak ja śmiem?! – wrzasnęła Hermiona. – Pytasz mnie, jak ja śmiem?! Ty mały, nędzny, głupi karaluchu! Jak ty śmiesz celować we mnie różdżką, ty bezmózgi idioto! Jak śmiesz po tym wszystkim, w ogóle pokazywać mi się na oczy, nie mówiąc już o jakiś pretensjach do mnie! – Hermiona machnęła różdżką, a Ron natychmiast został rzucony na ścianę, do której od razu się przykleił.

- Kto stawiał, że prokurator Granger wybuchnie właśnie dzisiaj? – zapytał cicho jeden z pracowników z jej biura.

- Phenox z technicznego – odpowiedział ktoś inny.

- A to drań! Zgarnie całą pulę! – zdenerwował się jeden z kolejnych obserwatorów całego zajścia.

W tym czasie Hermiona, kolejnym machnięciem różdżki wyczarowała pięć srebrnych sztyletów. Oczy Rona wypełniły się szczerym przerażeniem, a podbródek zaczął mu drżeć.

- Harry zrób coś z tym! – pisnął w panice.

Potter w tym czasie odłożył swoją teczkę, po czym wyjął różdżkę i… wyczarował popcorn. Uśmiechnął się wrednie do kumpla, po czym zaczął spokojnie jeść.

- Zawsze chciałam tego spróbować – oświadczyła wszystkim Hermiona, łapiąc za pierwszy sztylet.

- Zastanów się co robisz! Pozwę cię! – Ron brzmiał nad wyraz piskliwie, gdy szarpał się przy ścianie, niczym złapana do siatki ryba.

- I tak będzie warto – oświadczyła zimno Hermiona, po czym cisnęła pierwszym sztyletem, który wbił się kilka centymetrów od prawego ucha Weasleya.

Pracownicy jej departamentu nagrodzili ten wyczyn brawami. Kilku innych również wyczarowało sobie popcorn i oraz przekąski. Absolutnie nikt nie miał zamiaru ją powstrzymać.

- Ten był za to, że mnie zdradziłeś – poinformowała z uśmiechem. Prawie od razu cisnęła kolejnym sztyletem, który wbił się tak blisko łokcia Rona, że podarł mu koszulę.

Rudy znów pisną, a w jego oczach błysnęły łzy.

- Ten był za to, że próbowałeś obarczyć mnie winą z powodu tego, że uległeś tej francuskiej szmacie bez grama zahamowań.

Hermiona odwróciła się i rzuciła przez ramię. Kilka osób wstrzymało oddech, gdy sztylet wylądował tuż nad głową Rona.

- Ten miał być za to, że próbowałeś odsunąć mnie od wszystkich moich przyjaciół.

- Hermiona! Przestań! – błagał Ron. – Ja przepraszam, ja…- Kolejny pisk wydobył mu się z gardła, gdy czwarty sztylet wylądował obok jego drugiego ucha.

- Mało brakowało, a mógłbyś podać sobie rękę z Georgem – zaśmiała się ponuro. – Ten był za to, że pozwalałeś swojej żonie mnie upokarzać, choć dobrze wiesz, że nie ma ona nawet połowy mojego intelektu.

- Nawet jednej setnej – skomentował cierpko Harry.

- Ja błagam! Przestań! Pozwól mi odejść! – Ron praktycznie zaczął płakać.

Hermiona uważnie obejrzała ostatni sztylet, po czy zamknęła oczy i wzięła zamach, zanim z całej siły cisnęła nim przed siebie.

Sztylet wbił się idealnie dwa centymetry poniżej krocza Rona. Część gapiów jęknęła z powodu zawodu, a część znów zaczęła bić brawo.

- Ten był za to, że jesteś skończonym, małym, tępym i niedowartościowanym…

- Chujem – dokończył za nią Harry.

- I impotentem na viagrze – dodał drugi głos, a Hermiona odwróciła się i dopiero teraz dostrzegła, że wśród gapiów stoją Draco oraz Blaise i to właśnie ten drugi rzucił tekstem o viagrze.

- Byłaś naprawdę wspaniała kochanie, ale nad twoją celnością musimy jeszcze popracować – Draco mrugnął do niej, po czym znów zaczął bić brawo, a całe biuro mu zawtórowało.

- Obiecuję, że się poprawię – Hermiona uśmiechnęła się do swojego chłopaka, po czym odwróciła się i spojrzała na swojego ex, który wciąż dygotał z emocji.

- To powinno dać ci nauczkę Ron – odezwał się Harry. – Wiedziałem, że Hermiona w końcu wybuchnie. Ciesz się, że naprawdę cię nie zraniła, bo zasłużyłeś jak nikt inny.

- Ja… Wcale nie! Ja tylko, chciałem by przestała być o mnie zazdrosna i zrozumiała, jak źle mnie traktowała.

Hermiona zamknęła oczy, zacisnęła pięści i szczęki.

- Ja źle cię traktowałam? Ty żałosna imitacjo czarodzieja! Na ostatnie święta przed rozstaniem dałeś mi kapcie, a ja tobie zegarek za dwa tysiące galeonów! – wykrzyczała. – Sprzątałam, prałam, gotowałam, planowałam zakupy i wakacje! Pomagałam ci w prowadzeniu twoich biznesów, załatwiałam pozwolenia i znosiłam to, że wszystkie ważne wydarzenia w naszym życiu, muszą się wiązać z obecnością twojej licznej rodziny! Na Merlina! Nawet chodziłam oglądać z tobą mecze Quidditcha, choć tego nie znosiłam! – krzyczała. – Czego jeszcze chciałeś Ron? Czy miałam utopić cię w miodzie? O to ci chodziło? – Hermiona machnęła różdżką, a nad głową Rona pojawił się szklany dzban. – Proszę bardzo! – zawołała, po czym zaklęciem, przechyliła naczynie, a złocisty, klejący płyn, spłynął gęsto na głowę rudzielca.

Wszyscy znów gruchnęli salwą śmiechu, a Ron, z którego Hermiona zdjęła wreszcie zaklęcie unieruchomienia, próbował przetrzeć oczy skrajem rękawa.

- To był piękny pokaz – Blaise nadal klaskał. – Ale ja i tak liczyłem, że zobaczę te twoje słynne kanarki w akcji. Cała szkoła wtedy o tym gadała – wspominał.

- Może innym razem – Hermiona z uśmiechem podeszła ucałować Dracona, który szybko wyszeptał jej do ucha, jaki jest z niej dumny.

- Pożałujesz tego, przysięgam – wymamrotał Ron, jednak na tyle głośno, że Hermiona i reszta zdołali go usłyszeć.

- A jednak… - Hermiona zaśmiała się głośno. – Avis! – krzyknęła, a stado złocistych kanarków pojawiło się nad ich głowami. – Oppugno! – Kanarki zaatakowały Rona, dziobiąc go i drapiąc, a pióra, które im wypadły przykleiły się do miodu, zmieniając Weasleya w nieco wyleniałego kurczaka.

- Idealne przebranie dla takiego tchórza, jak on – zaśmiewał się Zabini.

Hermiona cofnęła zaklęcie, nim ptaki zdołały wyrządzić Ronowi konkretną krzywdę.

- W porządku. Chodźmy już teraz na lunch – zaproponowała, a Draco szybko splótł swoje palce z jej.

- Z przyjemnością kochanie. Musisz być naprawdę głodna po tej małej przygodzie. Twoja ulubiona włoska knajpka? – zaproponował.

- Czytasz mi w myślach – Hermiona uśmiechnęła się do niego rozpromieniona.

- I nic z tym nie zrobisz Harry? – zapytał płaczliwie Ron, ledwo dysząc.

- Z czym? Hermiona tylko pomogła nieco zmienić ci design – zaśmiał się Potter. – Moim zdaniem, ten nawet bardziej do ciebie pasuje, dokładnie oddaje twoją tchórzliwą naturę.

Wszyscy ponownie zaczęli się śmiać ze spektakularnego upokorzenia Rona, ale jako że przerwa na lunch już trwała, nikt nie chciał stracić na niego więcej czasu, więc po kolei zaczęli się rozchodzić.

Hermiona pomachała na pożegnanie Harry’emu, po czym rzuciła Ronowi pod nogi jego różdżkę i udała się wraz z Zabinim i Draco do windy, zadowolona, że wreszcie zrobiła to, na co od dawna miała prawdziwą ochotę.

Ron jakoś pozbierał, próbując sobie przypomnieć, jakie zaklęcie oczyści go z tego całego szajsu. Dopiero po chwili spostrzegł, że Harry stanął tuż przed nim.

- Już pewnie wiesz, że wyjeżdżam, ale jeśli się dowiem, że nadal dręczysz Hermionę, to przysięgam, że wrócę i przypomnę ci, czemu to właśnie ja byłem tym wybrańcem, który dokopał Voldemortowi, rozumiesz?

- Harry…

- Skończyłem z tobą Weasley. Nie odzywaj się do mnie więcej – Potter dumnie uniósł głowę i ruszył do windy. Zatrzymał się jednak i spojrzał przez ramię na dawnego przyjaciela. – Byłbym zapomniał. Musisz wiedzieć, że z dwojga moich najlepszych przyjaciół, zawsze wolałem Hermionę od ciebie. Ani ty, ani tym bardziej twoja żałosna żona, nigdy nie dorastaliście jej nawet do pięt. Od początku miałem ochotę ci to powiedzieć – Harry uśmiechnął się wrednie, po czym odszedł.

Ron oparł się o ścianę. Przychodząc dziś do ministerstwa nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Bardziej liczył, że Hermiona znów nie stanie do konfrontacji, a Harry znów odsunie się na bok. Liczył się nawet z tym, że Malfoy może mieć potem jakieś pretensje o to, że naskoczył na jego dziewczynę, ale wtedy Ron miał już przygotowaną odpowiednią mowę na temat tego, że Hermiona nigdy nie pokocha tej głupiej fretki, tak jak kiedyś kochała jego.  Teraz jednak był kompletnie skonsternowany. Sam nie wiedział, co powinien zrobić dalej…

- No szlag by to jasny trafił! Za kogo ty się do pieprzonego Merlina uważasz?! – starsza, tęga wiedźma, ubrana w niebieski fartuch personelu technicznego, stała przed nim z naprawdę złowrogą miną.

- Co? – Ron nie miał pojęcia, o co jej chodziło.

- Pstro, nie co! To ja się pytam co to za burdel jest?! Wszędzie pióra i miód! Wiesz, że tego się nie da zdrapać zaklęciem?! Myślisz, że możesz urządzać sobie głupie żarty z koleżkami, a ja to będę po was sprzątać? – wykrzykiwała wiedźma. – Nieodczekanie twoje głupi obwiesiu! Łap się za mop i wiadro! Jak wrócę tu za kwadrans, ma być posprzątane albo wetknę ci ten kij, tam gdzie słońce nie dochodzi! – zagroziła, po czym rzuciła w Rona starym mopem i metalowym wiadrem i szybko odmaszerowała.

Rudy oparł się o ścianę i zamknął oczy, mając nadzieję, że gdy się obudzi, ten koszmarny sen się skończy. Jednak, gdy pomimo upływu minut i mocnego szczypania się w przedramię, nic się nie zmieniało, wiedział, że nie ma wyjścia, jak tylko posłuchać wiedźmy. Naprawdę po przeżyciach tego dnia, a w zasadzie kilkunastu ostatnich dni, nie chciał na dodatek skończyć jeszcze z kijem w tyłku. I tak odczuwał przecież jego metaforyczny ból, po tym jak z tego, który do niedawna grał pierwsze skrzypce, skończył teraz jako ten, którego wszyscy uważali za niewiele wartego od wiadra wstrętnych pomyj.


📛📛📛

I oto ostatnia część 😈
Szybko przeleciało, prawda? 😂 Taki urok mini-maratonów. 
Jutro dzień przerwy z powodu obiecanej publikacji IX retrospekcji "Przyrzeczonej".

Krótki epilog do "Odwetu", pojawi się w poniedziałek 😋

Scena 18+ jak zwykle na hot blogu, ale z racji tego, że nie ma tam już wolnych miejsc, będzie również dostępna w pliku dla osób chętnych. Szczegóły na pewno ogłoszę na naszej grupie fb DRAMIONE - PISZEMY - CZYTAMY - KOCHAMY. 

Miłej reszty weekendu 😁

Wasza Venetiia

PS. Już zdecydowałam, że kolejnym mini-maratonem będzie opowiadanie "Dysfunkcja" - o wiele bardziej poważna i emocjonalna. Kiedy jednak to nastąpi? Zobaczymy 😉

Buziaki! 

44 komentarze:

  1. Cudo 🥰 .. nie mogę się doczekać epilogu😍.. czekałam na ten wybuch Hermiony.. uśmiałam się do łez.. szkoda tylko ze Potter tak późno się obudził. Scena z popcornem.. perełka 🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wierze, byłam pierwsza 🤣

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jednak druga😁
      Rozdział genialny, idealna kwintesencją całości, totalne poniżenie Rona i jego blond pindzi. Scena w banku piękna 😁 dosłowne wyrzucenie Giselle z gabinetu Draco i Hermioną na jego biurku💛💙💚❤️ cudo!!!

      Usuń
  4. Cudo 💚💚💚, Ronowi się należało, a to co zrobiła Hermiona było genialne. Już nie mogę się doczekać epilogu 😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Odwet to po prostu majstersztyk. Scena z wybuchem Hermiony sprawiła, że popłakałam się ze śmiechu 😂. Już teraz wiem, że będę bardzo często do niej wracać, zwłaszcza gdy będę mieć kiepski humor. Pozdrawiam i dziękuję za to cudo ❤ Natalia M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe! Nawet nie masz pojęcia ile razy odświeżałam stronę czy przypadkiem nie wpadł nowy rozdział 😂
    Czekam na ta dodatkowa scenę na pewno będzie cudowna.
    Weny weny weny! ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekałam codziennie z zapartym tchem na kolejną część. Naprawdę dobre mini-opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wręcz zajebiste zakończenie,że że tak wyrażę 😁 usmialam się się decydowanie do łez z wybuchu naszej Hermiony. Nieźle dalal popalić Ronowi,choć zdecydowanie długo długo tym zwlekała 😜 choc niemniejni tak przeciez liczy się efekt koncowy😜
    Jej relacją z Draco byka taka słodka. Czekam na te ostatnie gorącą scenę w ich wykonaniu 😁
    Czekam zdecydowanie na kolejny mini maraton i kolejne publikacje 🥰
    Ściskam 🚀🚀

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie wiem dlaczego dopiero odkryłam tego bloga ale muszę nadrobić wielkie zaległości 🤍 cudownie się czyta
    Czekam na ta dodatkowa scenę na pewno będzie cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne opowiadanie ❤️ przy scenie z popcornem zaczęłam się śmiać, a że byłam w pokoju z rodzicami to nooo cóż ciężko wytłumaczyć z czego się śmieje 🤣 dopiero dziś mogłam na spokojnie przeczytać wszystkie rozdziały, ale nie żałuję bo gdybym je czytała codziennie to chyba bym nie mogła się doczekać na kolejne części 🤣 czekam na kolejne świetne opowiadania ❤️

    OdpowiedzUsuń
  11. Codziennie wchodzę na Twój blog sprawdzając kilkanaście razy czy coś dodałaś... Bardzo mi się podoba. I chętnie bym przeczytała scenę 18+.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny mini-maraton❤️ Opowiadanie czytało się tak lekko i przyjemnie, można się było dużo pośmiać😆 Trochę szkoda, że to już prawie koniec. Scena z ostatecznym wybuchem Hermiony była świetna! Ron zasłużył na to po wszystkim, co jej zrobił. Nie mogę doczekać się twoich kolejnych prac!❤️

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahhaha świetne! W końcu Hermiona wybuchła! Tak scena w moich wyobrażeniach tak pięknie wygląda 🤣😍 Aż szkoda, że maraton się już kończy. Z niecierpliwością czekam na epilog. Pozdrawiam ❤️

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurde, ale się tutaj działo :D wyobraziłam sobie Rona w piórach kanarków i Harrego z popcornem :D a na koniec jeszcze teks o viagrze 😂 kocham Cie i Twoje pomysły na Dramione ❤

    OdpowiedzUsuń
  15. Hahaha bardzo dobrze im zrobiłi 😂 nikt nie pokona Herm i ślizgonów 😂

    OdpowiedzUsuń
  16. Śmieszna, miła mini. Lubię takiego Dracona. Hermionę z tego rozdziału lubię również ;) brawo Venik!

    OdpowiedzUsuń
  17. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚

    OdpowiedzUsuń
  18. Matko z córką 🤣🤣 wychodzi na to że "Odwet" uplasował się u mnie na pierwszym miejscu razem z WOW i DŚ czy mogą być trzy pierwsze miejsca ?🤔🤔🤣🤣
    Pięknie załatwili Giselle 🤣🤣 wyobraziłam sobie jak ucieka na tych spilach 🤣🤣 głupia gęś myślała że Draco jest taki jak Ron 🤦🤦 mój Cię panie 🤦
    Podobało mi się to jak pocałunek Draco zadziałał na Hermionę 😍 dał jej nowej siły i obudził uśpiona lwice 😍
    Oczywiście bardzo cieszy mnie to,że Harry przejrzał na oczy. Kiedy przyszedł do Hermiony szczerze się wzruszyłam. A teksty Harry'ego do Rona były świetne i ten popcorn 😂
    I kwintesencja całego rozdziału czyli nasza cudowna Hermiona 😍😍 przecież ona celowo nie trafiała w tego rudego patafiana. Ja myślałam że on w końcu się rozpłacze albo posika 😂🤣 To było epickie 🙌🙌👏👏 Hermiona rewelacyjnie go poskładała i chwała jej za to 🙌🙌 na dodatek pani sprzątająca też rozwaliła system 🤣🤣 myślę że z łatwością wepchnelaby mu ten kij 😂😂😂
    Kochana coraz genialniejsze te Twoje opowiadania. 😍😍🥰🥰
    Dziękuję z całego serca że mogę czytać taki majstersztyk 😚😚

    OdpowiedzUsuń
  19. Ahahaha, nie no pozamiatałas😂 Boski rozdział,a upkorzenie Rona,można powiedzieć,że to MIÓD na me serce! Teraz,czekam z niecierpliwością na epilog ale i na kolejne rozdziały twoich opowiadań. Uwielbiam😍❤

    OdpowiedzUsuń
  20. ❤💚 Codziennie dawka energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🔋
    #wenadlaOPC-ROS ❤💚
    #wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
    #wenadlaTNMŻ ❤💚
    #wenadlanowości ❤💚
    #wenadlaVENIIKA ❤💚
    #zdrowiedlaNeski ❤💚

    OdpowiedzUsuń
  21. Scenę z popcornem zapamiętam na długo <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mogę doczekać się hot sceny 18+ 💚💚💚💚💚

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudna miniaturka, jak Twoje wszystkie dzieła 😍

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialne zakończenie! Ronowi i Giselle należało się jak nikomu innemu!
    Lilak

    OdpowiedzUsuń
  25. W poniedziałek przeczytam sobie wszystko jeszcze raz. No hit! Uśmiałam się na tym rozdziale, Pani z personelu technicznego najlepsza 😂😂
    A ta intryga Draco 10/10. Cieszę się że Hermiona wybuchła ze swoją złością. Zawalczyła o swoją godność. I też ten mini mini wątek z zakładami pracy ile wytrzyma 👏👏
    Czyli wierzyli w nią, że kiedyś nastąpi ten dzień i oto i on 😈😈
    Szkoda mi trochę ale tylko trochę Harry'ego, dostał to na co zasłużył źle ulokował swoje relacje i dokonał złego wyboru. Ale nasza Złota dziewczyna na złote serce to mu wybaczy 🧡🧡
    Ehh koniec tego dobrego ale za to bonus jest w postaci. +18 sceny więc lecę nadrabiać zaległości by we wtorek być na bieżąco.
    👏👏🎉💙😎♥️

    OdpowiedzUsuń
  26. I jak tu przetrwać do niedzieli? 😂😂

    OdpowiedzUsuń
  27. Katowałam się cały tydzień, by zostawić sobie to opowiadanie do czytania jak już będzie w całości, ale dzisiaj już nie wytrzymałam! Venetiio jesteś Mistrzynią słowa!
    Uwielbiam odwet, zaliczam to opowiadanie do moich ulubionych!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Mistrzowski odwet 😅🤣
    Tak się uśmiałam czytając to 🤣 Jak jeszcze do tego wyobraziłam sobie Rona całego w miodzie i piórach 🤣
    Obłędne opowiadanie! 🥰

    OdpowiedzUsuń
  29. Rewelacyjne opowiadanie. Nigdy nie zadzieraj z Ślizgonami ‼️‼️‼️

    OdpowiedzUsuń
  30. To było boskie! Herniona w akcji, wiedziałam, że się doczekam 😀 ostatnia scena, uśmiałam się mocno 🤣 to opowiadanie było fantastyczne, będę tęsknić za codziennymi publikacjami. Czekam na epilog!

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudne!! Czekałam na moment kiedy Hermiona wybuchnie, pokaże pazurki i wygarnie Ronowi. Świetna historia, czekam na epilog❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  32. GENIALNE!! scena z popkornem mnie rozwaliła, a kanarki rozłożyły na łopatki :D cieszę się, że harry zmądrzał, hermiona wybuchła niczym wulkan, a ginny znalazła wsparcie i ukojenie u boku blaisa, bo znalazła, prawda? :D
    Dramione na najwyższym poziomie <3 hoot mega :D
    wspaniale czytało się ten maraton! i nie mogę się doczekać następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  33. no podejrzewałam, że Giselle będzie chciała uwieść Draco, ale na szczęście nic z tego
    końcówka była świetna - wybuch Hermiony z publicznością, która jadła popcorn 😂

    OdpowiedzUsuń
  34. Genialne! Nie mogę przestać się śmiać🤣czekałam na ten wybuch Hermiony i... Jest i on 😍 widać jak odzyskała swoją pewność siebie przy Draco 🥰 Potter, cóż... Jego przepraszam na mnie wrażenia nie zrobiło, ale Hermiona to Hermiona. Wyczarowanie popcornu już zrobiło, myślałam że padnę że śmiechu 🤣🤣
    Ginny i Blaise, Pansy i Nev oby skończyli razem ♥️
    Nie mogę się doczekać Hot scenki na biurku - bo jak wiadomo biurko jest najlepsze ♥️

    OdpowiedzUsuń
  35. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  36. I takie odwety to ja rozumiem 🤩🤩🤩 i scena z popcornem 😂😂

    OdpowiedzUsuń
  37. Przy tym opowiadaniu naprawdę bardzo dużo się śmiałam ale na tym w szczególności rozbroił mnie, masz cudowne poczucie humoru, a to co wymyślasz jest po prostu piękne do tej pory nie mogę się przestać śmiać

    OdpowiedzUsuń
  38. W końcu! Na taką reakcję czekałam w pełni sobie Ron na to zasłużył

    OdpowiedzUsuń
  39. W końcu się doczekałam! Piękny pokaz, brawo Herm, wróciłaś! A Harry... Może i dobrze, że tak się to skończyło.
    Blinny?😏

    OdpowiedzUsuń
  40. Nom i teraz wszystko wróciło na właściwe tory 😍😍😍
    Świetny pokaz ❗🤩🤩🤩 Cała akcja i popis umiejętności Hermiony w rzucaniu sztyletami zaskakujący ale jak najbardziej trafny 😁😈😈😈
    Ale jej wypowiedzi i riposty to wręcz epicki monolog 🤩🤩🤩🤩❗
    Oto chodziło kochana 😈😈😈❗❗❗😍

    OdpowiedzUsuń
  41. No i nawet Harry jakoś się wybielił... Chociaż tak w to wątpiłam :D
    Kanarki? Ron zasługiwał na stado wygłodniałych harpii... kanarki to za mało na to co zrobił!
    No i zakład w pracy... umarłam :D Nie sądziłam, że obstawiają kiedy wybuchnie...
    No i scena na biurku!!!!!!! AH wiesz co ja lubię :D

    OdpowiedzUsuń