Dedykacja: Dla wszystkich, którzy lubią wyrównywać rachunki 😜
Betowała Neska 💚
📛📛📛
Wiele dziwnych rzeczy przydarzyło jej się w życiu, ale
siedzenie na łóżku, w sypialni Draco Malfoya można było na pewno wysoko
umieścić na tej liście. Nigdy, by się nie spodziewała, że może tam kiedyś
trafić…
Wiedziała, że Draco od dawna mieszkał już osobno, ale jednak
to wciąż pozostawała jego sypialnia z dzieciństwa. Ściany zdobiły
zielono-srebrne wzory, a na jednej z nich wisiała wspaniała kolekcja mioteł.
Wielkie łóżko z ciemnozielonym baldachimem, na którym właśnie siedziała, było
doprawdy imponujące i Hermiona lekko przygryzła wargę, usiłując odpędzić od
siebie wizję tego, co Draco mógł w nim robić, gdy był młodszy…
- Skrzaty domowe zaraz dostarczą ci jakąś szatę z szafy mamy
– poinformował, wchodząc do pokoju.
- Dziękuję, ale jak mówiłam, może lepiej by było, gdybym po
prostu wróciła do domu…? - Hermiona wstała i podeszła bliżej niego, zaplatając
ręce na piersi.
- Wykluczone! – Draco zrobił groźną minę. – Nie możesz
odejść, bo ludzie pomyśleliby, że to co znów odwalił łasic i jego głupia żona,
w jakiś sposób na ciebie wpłynęło.
- A myślisz, że nie wpłynęło? – Hermiona uśmiechnęła się
smutno. – Właśnie dowiedziałam się, że Harry sprzedał naszą przyjaźń za
pieniądze Rona, a Ron… On… Merlinie! Nigdy nie sądziłam, że mógłby być tak
wstrętny, żałosny… Że mógłby mnie, aż tak bardzo znienawidzić.
Draco delikatnie położył ręce na ramionach Hermiony i potarł
je uspokajającym gestem.
- Zauważyłem, że mimo wszystko, on nadal patrzy tylko na ciebie,
wiesz? Jesteś jego obsesją Hermiono i sądzę, że jeśli odeszłabyś ze świata
magii, Weasley szybko by tego pożałował i próbował ściągnąć cię tu z powrotem.
On ma poważne problemy psychiczne i ze swoją osobowością. Miałem ci nie mówić,
aż tego nie załatwimy, ale Blaise odnowił twoje podanie o zakaz zbliżania się
do ciebie. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, najdalej do końca przyszłego tygodnia
zostanie to przyklepane – Draco nadal uspokajająco masował jej ramiona, a
Hermiona zamknęła oczy, starając się głęboko oddychać i zrelaksować.
- Nie chce tak żyć Draco – wyszeptała cicho. – Nie chcę
dłużej się zastanawiać, co on i ona jeszcze odwalą. Niszczą mi każdą radość,
odbierając wszystko, na co od lat pracowałam. Nawet jeśli dostanę ten zakaz,
jestem pewna, że Ron i tak się nie podda.
Poczuła, jak ręce Malfoya zsuwają się po jej plecach, a on
przyciąga ją mocno do siebie. Zaskoczona otworzyła oczy, a Draco natychmiast
uchwycił jej spojrzenie.
- Obiecałem ci, że nie pozwolę byś musiała długo to jeszcze znosić
i słowa dotrzymam. Nie możesz teraz uciec i się poddać. To nie w twoim stylu –
mówił z naciskiem.
- Jestem wdzięczna tobie i twoim przyjaciołom, że chcieliście
mi pomóc, ale boje się, że to w końcu i na was się odbije – Hermiona westchnęła
ponuro. – Założę się, że to pierwszy w historii skandal, do jakiego doszło, na
słynnym Białym Balu Narcyzy Malfoy.
Draco o dziwo parsknął śmiechem.
- Nie masz pojęcia o czym mówisz, skarbie. Nie dalej, jak rok
temu Lady Rosier i Lady Yaxley przyszły w dwóch podobnie skrojonych kreacjach…
To właśnie dlatego w tym roku nie podajemy gulaszu z dziczyzny. Wierz mi, on
wygląda o wiele gorzej na białych sukniach, niż czerwone wino i strasznie źle
spiera się go z aksamitnych zasłon.
Hermiona musiała zachichotać, wyobrażając sobie, jak dwie z
największych matron czystej krwi, musiały walczyć ze sobą z powodu czegoś tak
błahego, jak podobna sukienka.
- Mimo wszystko… - Hermion westchnęła. – Kocham moją pracę,
ale obawiam się, że to powoli jedyne, co wciąż mnie tu trzyma. Może jednak
powinnam wyjechać? Może…
- Nie! – Draco przerwał jej dość ostrym tonem. – Nie możesz
pozwolić, by ten rudy śmieć z tobą wygrał! Nie możesz dać się mu przepędzić!
- Ale ta walka… Ona chyba nie ma sensu – Hermiona położyła
swoje dłonie na jego umięśnionych bicepsach i zacisnęła je lekko. – Nie czuję
się już nawet sobą w tym wszystkim. Wiesz, ze nawet nie mam siły się złościć?
Powinnam ich przekląć, stawać do walki i wygrywać z nimi, bo są głupsi i gorsi
w magii, ale chodzi o to, że ja sama dobrze wiem, że to niczego i tak by nie
zmieniło, a wszystko to eskalowałoby jeszcze mocniej w ten cały bezsens.
- Nie musisz się tak czuć – Draco delikatnym gestem pogładził
jej policzek. – Możesz się złościć, możesz krzyczeć, możesz ich przekląć,
możesz ich nawet zabić… Blaise mówił coś o zaplanowaniu zbrodni doskonałej,
jestem pewien, że zechciałby spróbować, a Theo z przyjemnością, by nam w tym
pomógł – Malfoy uśmiechnął się łobuzersko.
Hermiona odwzajemniła jego uśmiech, wewnątrz siebie, czując
się zdziwioną tym, z jaką łatwością tak szybko odnalazła się w towarzystwie
ślizgonów, a nawet w czymś więcej, jeśli brać pod uwagę samego Dracona. Właśnie
stała w jego sypialni, w jego ramionach, patrząc mu w oczy, a on przekonywał
ją, że powinna zostać w świecie magii. To było takie nierealne…
- Nie możesz wyjechać – głos blondyna zabrzmiał dziwnie
miękko.
- Draco ja…
Nie pozwolił jej powiedzieć nic więcej, nim zamknął jej usta
wyczekiwanym i naprawdę namiętnym pocałunkiem. Pierwszy raz, od wielu tygodni,
Hermiona poczuła jak życie wraca do jej ciała, a każdy ruch jego warg, na jej
ustach był jak łyk eliksiru, który wtapiał w nią nadzieję. Czy naprawdę mogła
rozważać ucieczkę teraz, gdy odkryła, jak to jest znów być choć trochę szczęśliwą?
Draco przesunął delikatnie palcami po odkrytej części jej
pleców, a jej ciałem wstrząsnął mały dreszcz. Nie było trudno odkryć, że
pragnęła tego mężczyzny i szczerze nie mogła ukryć faktu, jak bardzo imponowało
jej, że najwyraźniej on również jej pragnął. Może byłaby skłonna uwierzyć, że
wcale nie jest tak beznadziejna, jak Ron i Giselle próbowali jej w mówić, skoro
ktoś taki jej chciał?
Ich pocałunek przybierał na sile i intensywności, a jako że
łóżko było w zasięgu pięciu metrów od nich, obydwoje czuli jak to zaraz może
się skończyć. Niestety zapomnieli, że na dole wciąż trwał Biały Bal Narcyzy
Malfoy i nie wolno było im zniknąć na zbyt długo, o czym przypomniało im nagłe
pojawienie się skrzata domowego, który przyniósł nową suknie Hermiony.
Nim jednak na dobre się rozdzielili, ich spojrzenia wyraźnie
obiecały sobie, że to jeszcze nie koniec.
📛📛📛
Suknia na przebranie, była oczywiście tą samą, na kupno
której Narcyza tak usilnie namawiała Hermionę. Okazało się, że matka Draco
postanowiła ją kupić w nadziei, że przekona ją, by założyła tą cudną kreację z
prawdziwymi diamentami na jakąś inną okazję. Hermiona czuła się w niej, jak
prawdziwa księżniczka, a kiedy wsparta na ramieniu Draco wróciła do sali
balowej, przywitały ich gromkie oklaski.
Reszta przyjęcia była bardzo udana, a bliskość jej i Malfoya
zupełnie naturalna, jakby robili to już od dawna. Czuła się przy nim znów
piękna, kobieca i pożądana. I była coraz bardziej pewna, że ucieczka niczego
nie rozwiąże, a na pewno nie teraz, gdy znów poczuła w sobie siłę i
determinację, by ruszyć dalej ze swoim życiem.
Draco zaproponował, że odprowadzi ją do domu. Zgodziła się z
delikatnym uśmiechem. Wiedziała, że to może różnie się skończyć, ale wcale nie
miała zamiaru narzekać…
Weszli do jej salonu, a ona czuła jak jego ręce dosłownie
parzą ją przez materiał sukienki, gdy opierały się na jej biodrach. Nim jednak
zdążyli przejść do czegoś więcej, do pokoju wprost z kuchni weszli Ginny i Blaise.
- Och cześć! – Hermiona prawie się potknęła, próbując wysunąć
się z objęć Draco.
Malfoy ją puścił, choć posłał przy tym przyjacielowi
śmiercionośne spojrzenie. Nie spodziewał się, że ktoś mógłby im przeszkodzić w
ich planach na tę noc.
- Pomogłem Weasley przenieść tu kilka jej rzeczy – wyjaśnił
rzeczowo Blaise.
- Mogę się u ciebie zatrzymać przez kilka dni? – Ginny z
oczami pełnymi łez, spojrzała wprost na Hermionę.
- Oczywiście, że tak! – zapewnia przyjaciółkę, podchodząc by
móc ją przytulić i pocieszyć.
- Sorry Smoku, ale co miałem zrobić? – burknął Blaise
podchodząc do niego.
- Może wysłać wiadomość, bym zabrał Hermionę najpierw do mnie
– odburknął ponuro Draco.
- Nie pomyślałem – Zabini skrzywił się pod nosem. – Weasley
poprosiła bym poszedł z nią do domu po kilka rzeczy, a nie mogłem jej potem zaprosić
do siebie. Jest wciąż rozdygotana przez wizję rozwodu…
- Naprawdę zamierza rzucić Pottera? – zapytał cicho Draco,
patrząc na to, jak Hermiona sadza rudowłosą na kanapie i mówi coś do niej
uspokajającym szeptem.
- Chyba tak. Poprosiła bym ją reprezentował – Blaise
uśmiechnął się lekko.
- O nie, znam tę minę – Draco ledwo zdusił swój chichot.
- No co? Przecież wiesz, że lubię pomagać potrzebującym –
Zabini przeniósł swój wzrok na Ginny, a jego oczy nosiły w sobie specyficzny
blask.
- Spierałbym się o to, kto tu jest potrzebujący – mruknął
Draco, ale na szczęście kumpel zdawał się tego nie usłyszeć.
📛📛📛
Ron zastanawiał się, czy jest jakaś zdefiniowana skala
wściekłości. Bo jeśli była, to mógłby się założyć, że poziom jego własnego
wkurzenia był blisko punktu krytycznego. Od przeszło kwadransa, w kółko gapił
się na zdjęcie Hermiony w obłędnej, wysadzanej diamentami sukni, stojącej w
ramionach Malfoya i pozwalającej mu na szeptanie jej do ucha w intymnej bliskości.
Cały artykuł mówił o tym, jaki Biały Bal Narcyzy Malfoy był w tym roku udany, a
zwłaszcza z powodu związku jej syna ze słynną Złotą Dziewczyną. Rona jednak
najbardziej irytowało to, co zauważył w oczach swojej eksnarzeczonej
uwiecznionych na zdjęciu. To była pasja, pragnienie, żądza i czułość… Wszystkie
te emocje, które nigdy nie powinny się u niej pojawić w momencie, gdy patrzyła
na Malfoya! Ron naprawdę miał ochotę spalić gazetę, a później pójść zabić tę
bladą fretkę, już za samą odwagę do tego, że pozwolił sobie w ogóle zbliżyć się
do Hermiony.
- Ron! – Giselle wpadła do salonu, niczym rozwścieczony
buchorożec.
- Co? – burknął, nie mając specjalnie ochoty na wysłuchiwanie
jakichś jej pretensji.
- Nasi kucharzi mówi, że jegi czek ni ma pokrycia! Jaki
wstdi! Służba mi mowi, że ni dostali pensi! – Giselle energicznie tupała nogą,
patrząc na męża z czystą wściekłością.
- Wspominałem ci, że w czasie tego audytu, mogli na chwilę
zamrozić niektóre nasze konta. Weź pieniądze z sejfu i im zapłać – Ron machnął
ręką, nadal wgapiając się ze złością w zdjęcie Hermiony i Malfoya.
- Ni mami piniedzi w sejfi! Jest prawi pusti! – zawołała
Giselle, zaciskając dłonie w pięści.
Ron spojrzał na nią zaskoczony.
- Jak to? Było tam z trzydzieści tysięcy galeonów! – zawołał,
gwałtownie wstając.
Giselle chyba pierwszy raz poczuła choć trochę respektu przed
mężem.
- Ja dała je Dennise – wyjąkała. – Dean zerwali z nią za to,
ilu widała na aukcji antyki. Musieli mu oddac i si wyprowadzi.
- Powiedz, że żartujesz! – zażądał, zaciskając pieści. – Czyś
ty zwariowała? Trwa audyt i nie mamy dostępu do kont, dlatego zatrzymałem w
domu gotówkę, a ty bez pytania oddałaś ją swojej beznadziejnej siostrze? Moje
ciężko zarobione galeony?! – wykrzyczał.
- Jaki może Ron? – Giselle zaszlochała. – Dennise to moi
siostra! Ja musiała pomóc!
- A Ginny to moja siostra! A ty zniszczyłaś jej małżeństwo
swoim długim jęzorem! Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, ale masz odzyskać te
pieniądze! – warczał, czerwony ze wściekłości. – Albo wkrótce zamieszkasz razem
z Dennise!
- Och Ron! – Giselle próbowała rzucić mu się na szyję. –
Kochani ja przeprasza! Skarbi, psłuchi…
Ale Ron odepchnął od siebie żonę i wyszedł z pokoju, nie
chcąc tym razem ulec żadnym jej sztuczkom. Powoli docierało do niego, jak
bardzo był w tym związku wykorzystywany i coraz mniej zaczynało mu się to wszystko
podobać.
Hermiona nie mogła ukryć dobrego humoru, gdy w poniedziałek
na jej biurku czekał na nią piękny bukiet kwiatów od Dracona. On i Blaise
wyszli od niej w sobotę, po tym jak ustaliła z Ginny, że ruda zostanie u niej,
aż nie znajdzie własnego lokum po rozstaniu z Harrym. Blondyn wyglądał na
niepocieszonego tym, że ich wspólny wieczór tak szybko się skończył, ale
Hermiona z uśmiechem obiecała mu, że w następnym tygodniu, na pewno wyjdą
gdzieś na prywatną kolację. Miała tylko nadzieję, że uda jej się wytrzymać z
tym do piątku lub soboty. Nie chciała mu się przecież narzucać.
Wraz z poranną korespondencją dostała swój ostatni wyciąg z
konta. Coś się jednak nie zgadzało. Nigdzie nie było widać potrąceń za jej
ostatnią kreację, kupioną na biały bal. W przerwie na lunch postanowiła wrócić
do sklepu, gdzie dokonała zakupu i wyjaśnić tę sprawę.
Pracownica butiku była bardzo miła i szybko sprawdziła dla
niej odpowiednie rejestry.
- Pani sukienka została już opłacona – wyjaśniła z uśmiechem.
- Ale nie widzę pobrania za nią z mojej skrytki – Hermiona
jeszcze raz sięgnęła po ostatni wyciąg z konta, by udowodnić, że płatność nie
mogła zostać dokonana.
- Sukienka, którą pani kupiła, została dopisana do rachunku
rodzinnego państwa Malfoy – wyjaśniła,
pokazując Hermionie rejestr.
- Wyraźnie podawałam mój numer skrytki, z której miała zostać
pobrana należność – Hermiona zaczęła nieco się denerwować. – Musiała zajść
jakaś pomyłka!
- Żadna pomyłka. Pani Malfoy wyraźnie kazała dopisać wszelkie
pani zakupy na ich rachunek, a pan Draco Malfoy uregulował płatność zaraz
następnego dnia, przesyłając pieniądze bezpośrednio do butiku – Ekspedientka
przez cały czas grzecznie uśmiechała się do Hermiony.
- To na pewno nieporozumienie – upierała się. – Proszę
wycofać jego płatność, a ja ureguluję moją sama.
- Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić. Państwo Malfoy są
jednymi z naszych najbardziej szanowanych klientów, dlatego nie mogę bez ich
zgody wycofywać ich transakcji. Radzę, by pani samodzielnie się z nimi
skontaktowała i w razie, gdyby faktycznie zaszło nie porozumienie, zwróciła im
ową kwotę – zasugerowała.
Hermiona niechętnie się z nią zgodziła. Miała nadzieję, że
Draco faktycznie zechce przyjąć od niej pieniądze bez robienia scen. Dotychczas
zawsze upierał się, by wszędzie za nią płacić, jednak taki zakup, to było
zdecydowanie za dużo. Zwłaszcza, że Narcyza nie chciała teraz słyszeć o zwrocie
drugiej sukienki, tej z diamentami… Hermiona musiała to załatwić.
Bank Gringotta znajdował się ledwie kilkaset metrów od tego
butiku, dlatego Hermiona postanowiła spróbować złapać blondyna w przerwie na
lunch i jak najszybciej załatwić sprawę pieniędzy za sukienkę. No, a przy
okazji mogłoby być miło go zobaczyć, chociaż na chwilę…
📛📛📛
Giselle skończyła właśnie malować swe usta na karminową
czerwień. Obcisła, bardzo krótka sukienka była w tym samym kolorze. Nie
wiedziała nic o gustach mężczyzn z angielskiej arystokracji, ale wiedziała, że
czerwony to kolor, który pobudza zmysły, a odkryte nogi i spory dekolt mogły to
tylko i wyłącznie spotęgować. Musiała zacząć działać, bowiem grunt pod jej
nogami zaczynał robić się coraz bardziej grząski. W zasadzie ten cały głupi
audyt nie był taki zły, skoro dał jej dobrą wymówkę do wizyty w banku. A od
wymówek, wiele czasem potrafiło się zadziać. W końcu to też była wymówka, by
odwiedzić Rona późnym wieczorem w jego pokoju hotelowym, jako że niby
przypadkiem zostawił swój portfel w domu jej wujostwa. To, że wyjęła go
wcześniej specjalnie z kieszeni jego przewieszonej na krześle marynarki, by ową
wymówkę zdobyć, było już tylko jej własnym sekretem.
Cmoknęła kilka razy w stronę lustra i jeszcze raz przeczesała
swoje piękne, blond włosy. Malfoy był mężczyzną z klasą i gustem, i mogła być
pewna, że będzie umiał docenić prawdziwe piękno. Miała tylko nadzieję, że
będzie miał podobnie uległy charakter do Rona, ale z drugiej strony, skoro bez
problemów odbiła już Hermionie Granger jednego mężczyznę, to bez większych kłopotów
powinna dać radę odbić i drugiego.
📛📛📛
Starsza kobieta w okularach, w kwadratowych oprawkach, pisała
coś zawzięcie na maszynie, która głośno stukała. Ochroniarz z lobby banku
kierował ją na siódme piętro, gdzie mieścił się gabinet Draco. Hermiona
założyła, że ta kobieta musiała być jego sekretarką.
- Dzień dobry – przywitała się Hermiona. - Szukam pana Draco
Malfoya.
- Nie ma – odburknęła sekretarka, nawet nie unosząc głowy
znad maszyny.
- Czy wyszedł na lunch? – zapytała nadal uprzejmie.
- Tak – Kobieta nadal zawzięcie stukała w klawisze.
- Dawno? Może mogłabym na niego poczekać? – Hermiona starała
się zachować cierpliwość.
- Nigdzie nie poszedł, ale nikt ma mu nie przeszkadzać. Jak
pani chce, to mogę przekazać od niej jakąś wiadomość – mruczała staruszka,
mrużąc oczy nad czymś, co właśnie napisała.
Hermiona westchnęła, pokonana.
- Proszę mu powiedzieć, że była tu Hermiona Granger i prosi
o… - Nie zdołała dokończyć, bowiem sekretarka niczym oparzona zerwała się z
miejsca.
- Ja bardzo przepraszam panno Granger, ale nie poznałam pani
po głosie! – wysapała. – Ależ oczywiście, że pan Malfoy panią przyjmie.
Niezwłocznie! Proszę za mną!
Jak na kogoś w takim wieku, kobieta mogłaby brać udział w
wyścigach sprinterskich, bowiem Hermiona ledwie za nią nadążała, gdy prowadziła
ją w stronę wielkich, dębowych drzwi.
- Czego chcesz Gryzelldo? Już mówiłem, że nie mam ochoty
niczego jeść – marudził.
- Ma pan gościa panie Malfoy – poinformowała szybko.
- Wiesz, że nie przyjmuje, chyba że… - Draco uniósł głowę,
surowo marszcząc brwi, ale właśnie w tym momencie zobaczył stojącą za jego
sekretarką Hermionę, a jego twarz natychmiast zmieniła wyraz na pogodny.
- Cześć – przywitała się Hermiona. – Przepraszam, jeśli ci
przeszkadzam…
- Absolutnie nie! – zapewnił, od razu wstając od biurka.
- Czy mogę coś państwu podać? – spytała przymilnie
sekretarka.
- Napijesz się czegoś? – zapytał stając tuż przed Hermioną i
uśmiechając się do niej z czułością.
- Nie dziękuję, wpadłam tylko na chwilę.
- Na pewno na dłuższą chwilę – mruknął, nie odrywając od niej
spojrzenia. – Dziękujemy Gryzelldo, w razie czego wiesz, co masz robić prawda?
– Draco uniósł głowę i wymownie spojrzał na kobietę.
- Oczywiście. Tak jak ustaliliśmy – oznajmiła z uśmiechem
kobieta, po czym szybko wyszła z gabinetu.
- Nareszcie! – Draco bez dalszej zwłoki, złapał Hermionę w
talii i przyciągnął do siebie, całując ją namiętnie na powitanie, ale również
najwyraźniej z tęsknoty.
Nie zamierzała się mu opierać, więc już po chwili trzymała
ręce zarzucone na jego szyję i oddawała jego pocałunki z równym zaangażowaniem.
- Chyba jednak skłamałem Gryzelldzie – wyszeptał w jej usta.
– Bo tak naprawdę mam ochotę cię pożreć.
Hermiona zachichotała i delikatnie odsunęła kilka kosmyków,
które opadły mu na czoło. Merlinie i Morgano! Jakiż on był niesamowicie
przystojny!
- Wpadłam do ciebie, bo jest pewien problem z butikiem, gdzie
kupowałam wraz z twoją mamą sukienki – wyjaśniła.
- To nie wpadłaś dlatego, że się za mną stęskniłaś? Jestem
zraniony! – Draco teatralnie złapał się za serce.
- Oczywiście, że też dlatego – Hermiona zachichotała, a
blondyn wykorzystał to, by znów ją do siebie przyciągnąć i zamknąć jej usta
pocałunkiem.
Gdy wreszcie zaczęła zbierać się do wyjaśnienia mu, po co tak
dokładnie zjawiła się w jego gabinecie, do biura niczym burza wpadła sekretarka
Malfoya.
- Miał pan rację! Ochrona dała mi znać! Jest na dole! –
zawołała, ledwo dysząc, a Hermiona zmartwiła się, czy staruszka nie padnie
zaraz na zawał.
- Świetnie! Idealnie, że tu jesteś skarbie, kiedy ona akurat przyszła
– zaśmiał się Draco. – Przytrzymaj ją około pięciu minut Gryzelldo i wyraźnie
zabroń jej tu wchodzić, a gdy nie posłucha, wezwij ochronę i aurorów – nakazał.
- Tak jest! – Sekretarka zasalutowała niczym żołnierz
przyjmujący rozkaz, po czym szybko wyszła.
- Wyjaśnisz mi co…
- Później! – Draco obcesowo złapał za żakiet Hermiony, po
czym praktycznie zdarł go z jej ramion, a zaraz później pozbył się swojej
marynarki i krawata.
- Jesteśmy w twoim biurze i jest środek dnia… - wyjąkała,
skonsternowana. Nie żeby go nie pragnęła, ale ten sposób, wydał się jej nieco
zbyt dziki.
- Nie martw się skarbie, to co się tu stanie z pewnością cię
zadowoli – zaśmiał się, po czym zaprowadził ją do swojego ogromnego biurka i
zręcznie posadził ją na jego blacie.
- Draco… - szepnęła, gdy stanął pomiędzy jej nogami, a jego
usta znalazły to miejsce tuż pod jej uchem, w którym kochała być całowana.
- Uwielbiam, kiedy to mówisz – wymruczał, całując ją
ponownie.
Hermiona wplotła palce w miękkie kosmyki jego włosów i
rozkoszowała się tym, jak pożądanie zaczyna kumulować się w jej podbrzuszu z
każdym jego pocałunkiem, każdym zetknięciem się ich skóry…
Tak mocno zatraciła się w swoich doznaniach, że początkowo
zupełnie zignorowała krzyki i odgłosy szamotania, jakie dobiegały z korytarza.
- Co tam się dzieje? – zapytała, mocniej zaciskając swoje
palce na bicepsach blondyna, gdy coś uderzyło w drzwi.
- Zaraz zobaczysz – Draco uśmiechnął się cwaniacko, a odgłosy
zaczęły się nasilać. – Tak dokładnie, za trzy, dwa, jeden… - wyszeptał muskając
jej wargi delikatnymi pocałunkami.
Nagle drzwi do jego gabinetu otworzyły się z impetem i do
środka wpadła zarumieniona, i nieco wymięta… Giselle Weasley.
- Ja psieparszami, ale oni nie chciali mnie wpusic do ciebi,
Dracon – wydyszała.
Draco wciąż trzymając Hermionę w uścisku swych ramion, powoli
odwrócił się w stronę drzwi.
- Jak widzisz był ku temu powód, pani Wartsbley – oznajmił
zimno. – Mogę wiedzieć, co pozwoliło ci sądzić, że wolno ci wtargnąć do mojego
gabinetu, w czasie gdy spędzam w nim swoją przerwę na lunch w towarzystwie
mojej dziewczyny?
Giselle chyba dopiero teraz poukładała w głowie, obraz który
zobaczyła. Rozrzucone części ubrań, Draco stojący pomiędzy nogami, wciąż siedzącej
na jego biurku Hermiony. Ich rozgrzane policzka i czuły uścisk…
Rumieniec dosłownie sparzył twarz Giselle, jakby ktoś nagle
oblał ją czerwoną farbą.
- Ja… Ja…
- Czy moja sekretarka powiedziała ci, że nie przyjmuję teraz
nikogo? – Draco zmierzył Giselle pogardliwym wzrokiem.
- Oni mówiła, ale ja…
- Ale ty wtargnęłaś bez pozwolenia do prywatnego gabinetu,
gdzie jako główny inwestor banku trzymam dane wielu bardzo zamożnych klientów.
A to już przestępstwo…
- Ja nie! Ja chciali tylko z tobi pilni porozmawiaci Dracon!
– jąkała się Giselle.
- My nie mamy o czym rozmawiać. Ponadto, jako osoba związana
z instytucją, która przeprowadza audyt kontrolny w firmach twojego męża, nawet
nie wolno nam się ze sobą kontaktować – podkreślił blondyn.
- Jakosi Hermionie wolni tu być i się kontaktowic, choć byli
narzeczoni Rona! – wypluła Giselle, z nienawiścią patrząc na pannę Granger.
- Jak już wspomniałem Hermiona to moja dziewczyna i ma pełne
prawo tu być. Ty natomiast tu wtargnęłaś. Musisz stąd wyjść albo zaraz
wyprowadzi cię ochrona – zapowiedział.
- Możi moglibysmi jednik porozmawiaic? Ermiona mogłabi wijść
– Giselle poprawiła sukienkę, by mocniej wyeksponować dekolt i rzuciła
Hermionie spojrzenie pełne wyższości.
To była chwila, kiedy w byłej gryfonce zagotowała się krew.
Mogła jakoś znieść to, że Ron – jak sam twierdził – pokochał tę kobietę. Mogła
znieść, że Giselle z zazdrości z miejsca ją znienawidziła. Mogła znieść, że ta
sztuczna, wyfiokowana francuska wielokrotnie ją upokarzała i umniejszała. Ale
absolutnie nie mogła znieść i zaakceptować tego, że ta dziwka planowała
zasadzić swe jadowite sidła, także na Dracona. Tego nie mogła puścić jej płazem!
W mgnieniu oka zeskoczyła z biurka i wydobyła różdżkę, mając
zamiar przekląć Giselle tą samą klątwą, która dała Mariettcie Edgecombe wieczne
krosty. Nim jednak zdołała to zrobić, Draco złapał ją za nadgarstek i
powstrzymał.
- Nie rób tego kochanie, nie warto – wyszeptał, przyciągając
ją do siebie i opiekuńczo obejmując.
Hermiona z satysfakcją zauważyła, że Giselle wyraźnie
pobladła. Czyżby Ron opowiedział jej o mocy, jaką władała jego była narzeczona?
Nie zdążyła jednak o to zapytać, bowiem w wejściu do gabinetu
nagle się zakotłowało, a po chwili dwójka wysokich, ubranych w czarne szaty
mężczyzn, stała już po dwóch stronach pani Weasley, mocno łapiąc ją za
przedramiona.
- Co ti ma znaczic? – zawołała z oburzeniem blondynka. – Wi
wicie kim ja jestim?
- Jest pani intruzem, który bezprawnie wtargnął do gabinetu
pana Malfoya, mimo wyraźnego zakazu jego sekretarki. Proszę z nami, aurorzy są
już w drodze – oznajmił jej oficjalnie jeden z mężczyzn.
- Co?! Ti niemoźliwi! Pożałujeci! Ja jestim rodzina Arr’ego
Pottera! – wykrzywiała, ale mężczyźni siłą wyciągnęli ją za drzwi.
- Złożysz na nią oficjalną skargę? – Hermiona z
niedowierzaniem spojrzała na Dracona.
- Oczywiście, że tak – zachichotał. – Przecież zabroniono jej
tu wchodzić, a jednak to zrobiła. To był praktycznie napad i już nigdy nie będę
czuł się po tym w pełni bezpiecznie w moim miejscu pracy – dramatyzował.
- To Blaise kazał ci to mówić? – Hermiona zachichotała.
- Tak, ale on kazał mi przy tym szlochać, więc uznajmy, że
wcale go nie posłuchałem – Draco z uśmiechem pociągnął Hermionę w stronę dużego
okna.
Razem patrzyli, jak ochrona banku praktycznie wywleka siłą,
wciąż opierającą się Giselle na sam środek Pokątnej. Wkrótce potem, jeden po
drugim zaczął się przed nimi pojawiać, cały zastęp aurorów.
- Harry i tak ją wyciągnie – Hermiona uśmiechnęła się ponuro.
- Potter już nie jest aurorem. Dziś złożył wymówienie –
oświadczył Malfoy.
- Skąd wiesz? – Hermiona w szoku spojrzała na niego przez
ramię.
- Był u mnie. Zapowiedział też, że da rozwód Ginny. Dobrze
wie, że skrywanie takiej tajemnicy i tak mocne podkopanie jej zaufania,
bezpowrotnie pogrzebały ich małżeństwo.
- Biedna Gin.
- Poradzi sobie. Ma ciebie – Draco stanął tuż za nią i
delikatnie cmoknął ją w kark. – A teraz także i nas. Zawsze jej pomożemy.
- Jesteście naprawdę fantastyczni, dziękuję – wyszeptała, nie
mogąc mimo wszystko się nie uśmiechnąć, na widok Giselle rzucającej się niczym
mandragora z obciętą głową i próbującej uciekać aurorom w jedenastocentymetrowych
obcasach.
- Czy to co zobaczyłaś, sprawiło ci przyjemność? – Draco
zmysłowo wyszeptał do jej ucha.
Hermiona przygryzła wargę, po czym odwróciła się w jego
ramionach.
- Zrobiło, ale nadal mam ochotę na więcej – przyznała bez
ogródek.
Malfoy uśmiechnął się niczym kot, który dobrał się do miski
śmietany, nim zaprowadził ją z powrotem do swojego biurka, a konkretnie na jego
blat.
Na początku pieścili się zmysłowo, powoli. Jednak ich
namiętność szybko przybrała na sile i już po chwili dosłownie zdzierali z
siebie ubrania. To był naprawdę niesamowicie szybki, ale i bardzo udany seks na
biurku. Pełen głośnych jęków, śladów zębów, słodkich wyznań i ogromu ognia,
który wspaniale płonie, gdy dwójka ludzi naprawdę razem tego chce.
(Pełna scena 18+ we wtorek na hot blogu oraz w dodatkowym
pliku dla chętnych)
📛📛📛
Hermiona nie interesowała się tym specjalnie, ale całe ministerstwo wręcz
huczało od plotek na temat tego, że Giselle Weasley została zatrzymana w
areszcie na całe 48h, za oplucie i podrapanie samego Gawaina Robardsa. Ron
podobno musiał uiścić sporą kaucję, by wyciągnąć żonę, bowiem nikt po odejściu
Harry’ego z biura aurorów, nie raczył mu w niczym pomóc.
O dziwo, wcale nie odczuwała z tego powodu satysfakcji.
Odczuwała ją za to z powodu kilku ostatnich nocy w ramionach Draco i faktu, że
stali się już oficjalnie parą. Wiedziała, że wszyscy w magicznej społeczności bacznie
ich obserwują, a ze spojrzeń rzucanych jej przez koleżanki i kolegów w pracy,
wynikało, że najchętniej wprost wypytaliby ją o wszystkie, nawet najbardziej
soczyste plotki na ich temat.
Właśnie miała się powoli zbierać, bowiem umówiła się, że
Draco i Blaise poczekają na nią w atrium ministerstwa, by mogli razem zjeść
lunch, gdy do drzwi jej gabinetu ktoś zapukał.
- Proszę – zawołała, wstając i składając swoje pergaminy.
- Cześć – Harry niepewnie wszedł do środka.
- Cześć – przywitała się, uważnie go obserwując. Potter
trzymał w dłoniach skórzaną teczkę. Sama mu ją dała na jego ostatnie urodziny.
Było na niej zaklęcie zmniejszająco-zwiększające, które specjalnie rzuciła, tak
by mógł pomieścić tam wszystko, co zechciał.
- Wpadłem się pożegnać – Harry uśmiechnął się smutno.
- Wyjeżdżasz? – zapytała cicho.
- Tak. Jeden z aurorów z Kanady, z którym kiedyś
współpracowałem, napisał, że mógłbym znaleźć u nich pracę – wyjaśnił.
Hermiona poczuła, że zaczynają szczypać ją oczy.
- Może jednak… Może zostaniesz? Jestem pewna, że coś
wymyślimy – wyszeptała z bólem.
- Mogłem się spodziewać, że powiesz coś takiego – Harry
uśmiechnął się trochę bardziej. – Zawsze potrafiłaś mi wybaczyć, wszystkie złe
rzeczy, które ci zrobiłem.
Hermiona odłożyła pergaminy i szybko przeszła przez swoje
biuro, łapiąc przyjaciela w objęcia.
- Tak mi przykro, że tak wyszło Hermiono. Przysięgam! Gdyby
nie to, że bałem się, że będziesz czuła się nie fair wobec Ginny, to do ciebie
przyszedłbym, gdy zaczęły się moje problemy – wyszeptał, obejmując ją mocno.
- Domyśliłam się tego – Hermiona uśmiechnęła się do niego
smutno i otarła łzy. – Jeśli jesteś pewien, że wyjazd cię uszczęśliwi, to nie
będę nalegała byś to jeszcze przemyślał. Ale obiecaj napisać, dobrze?
- Obiecuję – Harry uśmiechnął się do niej z czułością.
- Masz jakieś plany na lunch? – zapytała, gdy wyszli z jej
biura. – Może chciałbyś…
- Dzięki, ale muszę wrócić do domu i spakować jeszcze kilka
rzeczy. No i wieczorem widzę się z Ginny w sprawie podziału majątku…
- Ona niczego nie chce – wspomniała Hermiona.
- Wiem, ale i tak chciałbym by zatrzymała dom. Nie zamierzam
tu wracać przez klika lat.
- Harry, ja…
- Ty! – głośny oburzony ryk zatrzymał ich w miejscu.
Hermiona i Harry spojrzeli na idącego w ich stronę, wściekle
czerwonego na twarzy Rona.
- Ron… - Harry zrobił krok do przodu, jakby chcąc zasłonić
Hermionę, ale ona położyła mu dłoń na ramieniu, odsuwając go na bok.
- Ty podła jędzo! Zaplanowałaś to, prawda? Zaplanowałaś to
wszystko razem z tym przeklętym Malfoyem! Może nawet zapłaciłaś mu za to! – Ron
krzyczał, opluwając się przy tym i wywabiając wszystkich pracowników z ich
biur.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz – Hermiona zaplotła ręce na
piersi i spojrzała pogardliwie na byłego narzeczonego.
- Już ty dobrze wiesz o czym! Wsadziłaś moją żonę do aresztu,
a na moje biznesy załatwiłaś nałożenie astronomicznej kary za naruszenia w
fakturach! Rozpieprzyłaś wszystko w pył z zazdrości, ty przeklęta harpio! Ale
zapłacisz mi za to albo nie nazywam się Ronald Weasley! – Ku zaskoczeniu
wszystkich, Ron sięgnął szybko po swoją różdżkę i wycelował nią w Hermionę.
Nim jednak zdążył choć dobrze się ustawić, ona jednym,
płynnym ruchem rzuciła zaklęcie rozbrajające. Ron zachwiał się na nogach, ale
nie upadł. Zaczerwienił się jednak wściekle i zacisnął pięści.
- Jak śmiesz…!
- Jak ja śmiem?! – wrzasnęła Hermiona. – Pytasz mnie, jak ja
śmiem?! Ty mały, nędzny, głupi karaluchu! Jak ty śmiesz celować we mnie
różdżką, ty bezmózgi idioto! Jak śmiesz po tym wszystkim, w ogóle pokazywać mi
się na oczy, nie mówiąc już o jakiś pretensjach do mnie! – Hermiona machnęła
różdżką, a Ron natychmiast został rzucony na ścianę, do której od razu się
przykleił.
- Kto stawiał, że prokurator Granger wybuchnie właśnie
dzisiaj? – zapytał cicho jeden z pracowników z jej biura.
- Phenox z technicznego – odpowiedział ktoś inny.
- A to drań! Zgarnie całą pulę! – zdenerwował się jeden z
kolejnych obserwatorów całego zajścia.
W tym czasie Hermiona, kolejnym machnięciem różdżki
wyczarowała pięć srebrnych sztyletów. Oczy Rona wypełniły się szczerym
przerażeniem, a podbródek zaczął mu drżeć.
- Harry zrób coś z tym! – pisnął w panice.
Potter w tym czasie odłożył swoją teczkę, po czym wyjął
różdżkę i… wyczarował popcorn. Uśmiechnął się wrednie do kumpla, po czym zaczął
spokojnie jeść.
- Zawsze chciałam tego spróbować – oświadczyła wszystkim
Hermiona, łapiąc za pierwszy sztylet.
- Zastanów się co robisz! Pozwę cię! – Ron brzmiał nad wyraz
piskliwie, gdy szarpał się przy ścianie, niczym złapana do siatki ryba.
- I tak będzie warto – oświadczyła zimno Hermiona, po czym
cisnęła pierwszym sztyletem, który wbił się kilka centymetrów od prawego ucha
Weasleya.
Pracownicy jej departamentu nagrodzili ten wyczyn brawami.
Kilku innych również wyczarowało sobie popcorn i oraz przekąski. Absolutnie
nikt nie miał zamiaru ją powstrzymać.
- Ten był za to, że mnie zdradziłeś – poinformowała z
uśmiechem. Prawie od razu cisnęła kolejnym sztyletem, który wbił się tak blisko
łokcia Rona, że podarł mu koszulę.
Rudy znów pisną, a w jego oczach błysnęły łzy.
- Ten był za to, że próbowałeś obarczyć mnie winą z powodu
tego, że uległeś tej francuskiej szmacie bez grama zahamowań.
Hermiona odwróciła się i rzuciła przez ramię. Kilka osób
wstrzymało oddech, gdy sztylet wylądował tuż nad głową Rona.
- Ten miał być za to, że próbowałeś odsunąć mnie od
wszystkich moich przyjaciół.
- Hermiona! Przestań! – błagał Ron. – Ja przepraszam, ja…-
Kolejny pisk wydobył mu się z gardła, gdy czwarty sztylet wylądował obok jego
drugiego ucha.
- Mało brakowało, a mógłbyś podać sobie rękę z Georgem –
zaśmiała się ponuro. – Ten był za to, że pozwalałeś swojej żonie mnie
upokarzać, choć dobrze wiesz, że nie ma ona nawet połowy mojego intelektu.
- Nawet jednej setnej – skomentował cierpko Harry.
- Ja błagam! Przestań! Pozwól mi odejść! – Ron praktycznie
zaczął płakać.
Hermiona uważnie obejrzała ostatni sztylet, po czy zamknęła
oczy i wzięła zamach, zanim z całej siły cisnęła nim przed siebie.
Sztylet wbił się idealnie dwa centymetry poniżej krocza Rona.
Część gapiów jęknęła z powodu zawodu, a część znów zaczęła bić brawo.
- Ten był za to, że jesteś skończonym, małym, tępym i
niedowartościowanym…
- Chujem – dokończył za nią Harry.
- I impotentem na viagrze – dodał drugi głos, a Hermiona
odwróciła się i dopiero teraz dostrzegła, że wśród gapiów stoją Draco oraz
Blaise i to właśnie ten drugi rzucił tekstem o viagrze.
- Byłaś naprawdę wspaniała kochanie, ale nad twoją celnością
musimy jeszcze popracować – Draco mrugnął do niej, po czym znów zaczął bić
brawo, a całe biuro mu zawtórowało.
- Obiecuję, że się poprawię – Hermiona uśmiechnęła się do
swojego chłopaka, po czym odwróciła się i spojrzała na swojego ex, który wciąż
dygotał z emocji.
- To powinno dać ci nauczkę Ron – odezwał się Harry. –
Wiedziałem, że Hermiona w końcu wybuchnie. Ciesz się, że naprawdę cię nie
zraniła, bo zasłużyłeś jak nikt inny.
- Ja… Wcale nie! Ja tylko, chciałem by przestała być o mnie zazdrosna
i zrozumiała, jak źle mnie traktowała.
Hermiona zamknęła oczy, zacisnęła pięści i szczęki.
- Ja źle cię traktowałam? Ty żałosna imitacjo czarodzieja! Na
ostatnie święta przed rozstaniem dałeś mi kapcie, a ja tobie zegarek za dwa
tysiące galeonów! – wykrzyczała. – Sprzątałam, prałam, gotowałam, planowałam
zakupy i wakacje! Pomagałam ci w prowadzeniu twoich biznesów, załatwiałam
pozwolenia i znosiłam to, że wszystkie ważne wydarzenia w naszym życiu, muszą
się wiązać z obecnością twojej licznej rodziny! Na Merlina! Nawet chodziłam
oglądać z tobą mecze Quidditcha, choć tego nie znosiłam! – krzyczała. – Czego
jeszcze chciałeś Ron? Czy miałam utopić cię w miodzie? O to ci chodziło? –
Hermiona machnęła różdżką, a nad głową Rona pojawił się szklany dzban. – Proszę
bardzo! – zawołała, po czym zaklęciem, przechyliła naczynie, a złocisty,
klejący płyn, spłynął gęsto na głowę rudzielca.
Wszyscy znów gruchnęli salwą śmiechu, a Ron, z którego
Hermiona zdjęła wreszcie zaklęcie unieruchomienia, próbował przetrzeć oczy
skrajem rękawa.
- To był piękny pokaz – Blaise nadal klaskał. – Ale ja i tak
liczyłem, że zobaczę te twoje słynne kanarki w akcji. Cała szkoła wtedy o tym
gadała – wspominał.
- Może innym razem – Hermiona z uśmiechem podeszła ucałować Dracona,
który szybko wyszeptał jej do ucha, jaki jest z niej dumny.
- Pożałujesz tego, przysięgam – wymamrotał Ron, jednak na
tyle głośno, że Hermiona i reszta zdołali go usłyszeć.
- A jednak… - Hermiona zaśmiała się głośno. – Avis! –
krzyknęła, a stado złocistych kanarków pojawiło się nad ich głowami. – Oppugno!
– Kanarki zaatakowały Rona, dziobiąc go i drapiąc, a pióra, które im wypadły
przykleiły się do miodu, zmieniając Weasleya w nieco wyleniałego kurczaka.
- Idealne przebranie dla takiego tchórza, jak on – zaśmiewał
się Zabini.
Hermiona cofnęła zaklęcie, nim ptaki zdołały wyrządzić Ronowi
konkretną krzywdę.
- W porządku. Chodźmy już teraz na lunch – zaproponowała, a
Draco szybko splótł swoje palce z jej.
- Z przyjemnością kochanie. Musisz być naprawdę głodna po tej
małej przygodzie. Twoja ulubiona włoska knajpka? – zaproponował.
- Czytasz mi w myślach – Hermiona uśmiechnęła się do niego
rozpromieniona.
- I nic z tym nie zrobisz Harry? – zapytał płaczliwie Ron,
ledwo dysząc.
- Z czym? Hermiona tylko pomogła nieco zmienić ci design –
zaśmiał się Potter. – Moim zdaniem, ten nawet bardziej do ciebie pasuje, dokładnie
oddaje twoją tchórzliwą naturę.
Wszyscy ponownie zaczęli się śmiać ze spektakularnego
upokorzenia Rona, ale jako że przerwa na lunch już trwała, nikt nie chciał
stracić na niego więcej czasu, więc po kolei zaczęli się rozchodzić.
Hermiona pomachała na pożegnanie Harry’emu, po czym rzuciła
Ronowi pod nogi jego różdżkę i udała się wraz z Zabinim i Draco do windy,
zadowolona, że wreszcie zrobiła to, na co od dawna miała prawdziwą ochotę.
Ron jakoś pozbierał, próbując sobie przypomnieć, jakie
zaklęcie oczyści go z tego całego szajsu. Dopiero po chwili spostrzegł, że
Harry stanął tuż przed nim.
- Już pewnie wiesz, że wyjeżdżam, ale jeśli się dowiem, że
nadal dręczysz Hermionę, to przysięgam, że wrócę i przypomnę ci, czemu to
właśnie ja byłem tym wybrańcem, który dokopał Voldemortowi, rozumiesz?
- Harry…
- Skończyłem z tobą Weasley. Nie odzywaj się do mnie więcej –
Potter dumnie uniósł głowę i ruszył do windy. Zatrzymał się jednak i spojrzał
przez ramię na dawnego przyjaciela. – Byłbym zapomniał. Musisz wiedzieć, że z
dwojga moich najlepszych przyjaciół, zawsze wolałem Hermionę od ciebie. Ani ty,
ani tym bardziej twoja żałosna żona, nigdy nie dorastaliście jej nawet do pięt.
Od początku miałem ochotę ci to powiedzieć – Harry uśmiechnął się wrednie, po
czym odszedł.
Ron oparł się o ścianę. Przychodząc dziś do ministerstwa nie
spodziewał się takiego obrotu spraw. Bardziej liczył, że Hermiona znów nie
stanie do konfrontacji, a Harry znów odsunie się na bok. Liczył się nawet z
tym, że Malfoy może mieć potem jakieś pretensje o to, że naskoczył na jego
dziewczynę, ale wtedy Ron miał już przygotowaną odpowiednią mowę na temat tego,
że Hermiona nigdy nie pokocha tej głupiej fretki, tak jak kiedyś kochała jego. Teraz jednak był kompletnie skonsternowany. Sam
nie wiedział, co powinien zrobić dalej…
- No szlag by to jasny trafił! Za kogo ty się do pieprzonego
Merlina uważasz?! – starsza, tęga wiedźma, ubrana w niebieski fartuch personelu
technicznego, stała przed nim z naprawdę złowrogą miną.
- Co? – Ron nie miał pojęcia, o co jej chodziło.
- Pstro, nie co! To ja się pytam co to za burdel jest?!
Wszędzie pióra i miód! Wiesz, że tego się nie da zdrapać zaklęciem?! Myślisz,
że możesz urządzać sobie głupie żarty z koleżkami, a ja to będę po was
sprzątać? – wykrzykiwała wiedźma. – Nieodczekanie twoje głupi obwiesiu! Łap się
za mop i wiadro! Jak wrócę tu za kwadrans, ma być posprzątane albo wetknę ci
ten kij, tam gdzie słońce nie dochodzi! – zagroziła, po czym rzuciła w Rona
starym mopem i metalowym wiadrem i szybko odmaszerowała.
Rudy oparł się o ścianę i zamknął oczy, mając nadzieję, że
gdy się obudzi, ten koszmarny sen się skończy. Jednak, gdy pomimo upływu minut
i mocnego szczypania się w przedramię, nic się nie zmieniało, wiedział, że nie
ma wyjścia, jak tylko posłuchać wiedźmy. Naprawdę po przeżyciach tego dnia, a w
zasadzie kilkunastu ostatnich dni, nie chciał na dodatek skończyć jeszcze z
kijem w tyłku. I tak odczuwał przecież jego metaforyczny ból, po tym jak z
tego, który do niedawna grał pierwsze skrzypce, skończył teraz jako ten,
którego wszyscy uważali za niewiele wartego od wiadra wstrętnych pomyj.
📛📛📛
I oto ostatnia część 😈
Szybko przeleciało, prawda? 😂 Taki urok mini-maratonów.
Jutro dzień przerwy z powodu obiecanej publikacji IX retrospekcji "Przyrzeczonej".
Krótki epilog do "Odwetu", pojawi się w poniedziałek 😋
Scena 18+ jak zwykle na hot blogu, ale z racji tego, że nie ma tam już wolnych miejsc, będzie również dostępna w pliku dla osób chętnych. Szczegóły na pewno ogłoszę na naszej grupie fb DRAMIONE - PISZEMY - CZYTAMY - KOCHAMY.
Miłej reszty weekendu 😁
Wasza Venetiia
PS. Już zdecydowałam, że kolejnym mini-maratonem będzie opowiadanie "Dysfunkcja" - o wiele bardziej poważna i emocjonalna. Kiedy jednak to nastąpi? Zobaczymy 😉
Buziaki!
Cudo 🥰 .. nie mogę się doczekać epilogu😍.. czekałam na ten wybuch Hermiony.. uśmiałam się do łez.. szkoda tylko ze Potter tak późno się obudził. Scena z popcornem.. perełka 🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą co do słowa 🤣🤣🤣🤣
UsuńNie wierze, byłam pierwsza 🤣
OdpowiedzUsuńPierwsza?
OdpowiedzUsuńJednak druga😁
UsuńRozdział genialny, idealna kwintesencją całości, totalne poniżenie Rona i jego blond pindzi. Scena w banku piękna 😁 dosłowne wyrzucenie Giselle z gabinetu Draco i Hermioną na jego biurku💛💙💚❤️ cudo!!!
Cudo 💚💚💚, Ronowi się należało, a to co zrobiła Hermiona było genialne. Już nie mogę się doczekać epilogu 😍
OdpowiedzUsuńOdwet to po prostu majstersztyk. Scena z wybuchem Hermiony sprawiła, że popłakałam się ze śmiechu 😂. Już teraz wiem, że będę bardzo często do niej wracać, zwłaszcza gdy będę mieć kiepski humor. Pozdrawiam i dziękuję za to cudo ❤ Natalia M.
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Nawet nie masz pojęcia ile razy odświeżałam stronę czy przypadkiem nie wpadł nowy rozdział 😂
OdpowiedzUsuńCzekam na ta dodatkowa scenę na pewno będzie cudowna.
Weny weny weny! ❤
Czekałam codziennie z zapartym tchem na kolejną część. Naprawdę dobre mini-opowiadanie!
OdpowiedzUsuńWręcz zajebiste zakończenie,że że tak wyrażę 😁 usmialam się się decydowanie do łez z wybuchu naszej Hermiony. Nieźle dalal popalić Ronowi,choć zdecydowanie długo długo tym zwlekała 😜 choc niemniejni tak przeciez liczy się efekt koncowy😜
OdpowiedzUsuńJej relacją z Draco byka taka słodka. Czekam na te ostatnie gorącą scenę w ich wykonaniu 😁
Czekam zdecydowanie na kolejny mini maraton i kolejne publikacje 🥰
Ściskam 🚀🚀
Ja nie wiem dlaczego dopiero odkryłam tego bloga ale muszę nadrobić wielkie zaległości 🤍 cudownie się czyta
OdpowiedzUsuńCzekam na ta dodatkowa scenę na pewno będzie cudowna.
Cudowne opowiadanie ❤️ przy scenie z popcornem zaczęłam się śmiać, a że byłam w pokoju z rodzicami to nooo cóż ciężko wytłumaczyć z czego się śmieje 🤣 dopiero dziś mogłam na spokojnie przeczytać wszystkie rozdziały, ale nie żałuję bo gdybym je czytała codziennie to chyba bym nie mogła się doczekać na kolejne części 🤣 czekam na kolejne świetne opowiadania ❤️
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodzę na Twój blog sprawdzając kilkanaście razy czy coś dodałaś... Bardzo mi się podoba. I chętnie bym przeczytała scenę 18+.
OdpowiedzUsuńŚwietny mini-maraton❤️ Opowiadanie czytało się tak lekko i przyjemnie, można się było dużo pośmiać😆 Trochę szkoda, że to już prawie koniec. Scena z ostatecznym wybuchem Hermiony była świetna! Ron zasłużył na to po wszystkim, co jej zrobił. Nie mogę doczekać się twoich kolejnych prac!❤️
OdpowiedzUsuńHahhaha świetne! W końcu Hermiona wybuchła! Tak scena w moich wyobrażeniach tak pięknie wygląda 🤣😍 Aż szkoda, że maraton się już kończy. Z niecierpliwością czekam na epilog. Pozdrawiam ❤️
OdpowiedzUsuńO kurde, ale się tutaj działo :D wyobraziłam sobie Rona w piórach kanarków i Harrego z popcornem :D a na koniec jeszcze teks o viagrze 😂 kocham Cie i Twoje pomysły na Dramione ❤
OdpowiedzUsuńHahaha bardzo dobrze im zrobiłi 😂 nikt nie pokona Herm i ślizgonów 😂
OdpowiedzUsuńŚmieszna, miła mini. Lubię takiego Dracona. Hermionę z tego rozdziału lubię również ;) brawo Venik!
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Matko z córką 🤣🤣 wychodzi na to że "Odwet" uplasował się u mnie na pierwszym miejscu razem z WOW i DŚ czy mogą być trzy pierwsze miejsca ?🤔🤔🤣🤣
OdpowiedzUsuńPięknie załatwili Giselle 🤣🤣 wyobraziłam sobie jak ucieka na tych spilach 🤣🤣 głupia gęś myślała że Draco jest taki jak Ron 🤦🤦 mój Cię panie 🤦
Podobało mi się to jak pocałunek Draco zadziałał na Hermionę 😍 dał jej nowej siły i obudził uśpiona lwice 😍
Oczywiście bardzo cieszy mnie to,że Harry przejrzał na oczy. Kiedy przyszedł do Hermiony szczerze się wzruszyłam. A teksty Harry'ego do Rona były świetne i ten popcorn 😂
I kwintesencja całego rozdziału czyli nasza cudowna Hermiona 😍😍 przecież ona celowo nie trafiała w tego rudego patafiana. Ja myślałam że on w końcu się rozpłacze albo posika 😂🤣 To było epickie 🙌🙌👏👏 Hermiona rewelacyjnie go poskładała i chwała jej za to 🙌🙌 na dodatek pani sprzątająca też rozwaliła system 🤣🤣 myślę że z łatwością wepchnelaby mu ten kij 😂😂😂
Kochana coraz genialniejsze te Twoje opowiadania. 😍😍🥰🥰
Dziękuję z całego serca że mogę czytać taki majstersztyk 😚😚
Ahahaha, nie no pozamiatałas😂 Boski rozdział,a upkorzenie Rona,można powiedzieć,że to MIÓD na me serce! Teraz,czekam z niecierpliwością na epilog ale i na kolejne rozdziały twoich opowiadań. Uwielbiam😍❤
OdpowiedzUsuń❤💚 Codziennie dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaOPC-ROS ❤💚
#wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
#wenadlaTNMŻ ❤💚
#wenadlanowości ❤💚
#wenadlaVENIIKA ❤💚
#zdrowiedlaNeski ❤💚
Scenę z popcornem zapamiętam na długo <3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się hot sceny 18+ 💚💚💚💚💚
OdpowiedzUsuńCudna miniaturka, jak Twoje wszystkie dzieła 😍
OdpowiedzUsuńGenialne zakończenie! Ronowi i Giselle należało się jak nikomu innemu!
OdpowiedzUsuńLilak
W poniedziałek przeczytam sobie wszystko jeszcze raz. No hit! Uśmiałam się na tym rozdziale, Pani z personelu technicznego najlepsza 😂😂
OdpowiedzUsuńA ta intryga Draco 10/10. Cieszę się że Hermiona wybuchła ze swoją złością. Zawalczyła o swoją godność. I też ten mini mini wątek z zakładami pracy ile wytrzyma 👏👏
Czyli wierzyli w nią, że kiedyś nastąpi ten dzień i oto i on 😈😈
Szkoda mi trochę ale tylko trochę Harry'ego, dostał to na co zasłużył źle ulokował swoje relacje i dokonał złego wyboru. Ale nasza Złota dziewczyna na złote serce to mu wybaczy 🧡🧡
Ehh koniec tego dobrego ale za to bonus jest w postaci. +18 sceny więc lecę nadrabiać zaległości by we wtorek być na bieżąco.
👏👏🎉💙😎♥️
I jak tu przetrwać do niedzieli? 😂😂
OdpowiedzUsuńKatowałam się cały tydzień, by zostawić sobie to opowiadanie do czytania jak już będzie w całości, ale dzisiaj już nie wytrzymałam! Venetiio jesteś Mistrzynią słowa!
OdpowiedzUsuńUwielbiam odwet, zaliczam to opowiadanie do moich ulubionych!!!
Mistrzowski odwet 😅🤣
OdpowiedzUsuńTak się uśmiałam czytając to 🤣 Jak jeszcze do tego wyobraziłam sobie Rona całego w miodzie i piórach 🤣
Obłędne opowiadanie! 🥰
Rewelacyjne opowiadanie. Nigdy nie zadzieraj z Ślizgonami ‼️‼️‼️
OdpowiedzUsuńTo było boskie! Herniona w akcji, wiedziałam, że się doczekam 😀 ostatnia scena, uśmiałam się mocno 🤣 to opowiadanie było fantastyczne, będę tęsknić za codziennymi publikacjami. Czekam na epilog!
OdpowiedzUsuńCudne!! Czekałam na moment kiedy Hermiona wybuchnie, pokaże pazurki i wygarnie Ronowi. Świetna historia, czekam na epilog❤️❤️
OdpowiedzUsuńGENIALNE!! scena z popkornem mnie rozwaliła, a kanarki rozłożyły na łopatki :D cieszę się, że harry zmądrzał, hermiona wybuchła niczym wulkan, a ginny znalazła wsparcie i ukojenie u boku blaisa, bo znalazła, prawda? :D
OdpowiedzUsuńDramione na najwyższym poziomie <3 hoot mega :D
wspaniale czytało się ten maraton! i nie mogę się doczekać następnego ♥
no podejrzewałam, że Giselle będzie chciała uwieść Draco, ale na szczęście nic z tego
OdpowiedzUsuńkońcówka była świetna - wybuch Hermiony z publicznością, która jadła popcorn 😂
Genialne! Nie mogę przestać się śmiać🤣czekałam na ten wybuch Hermiony i... Jest i on 😍 widać jak odzyskała swoją pewność siebie przy Draco 🥰 Potter, cóż... Jego przepraszam na mnie wrażenia nie zrobiło, ale Hermiona to Hermiona. Wyczarowanie popcornu już zrobiło, myślałam że padnę że śmiechu 🤣🤣
OdpowiedzUsuńGinny i Blaise, Pansy i Nev oby skończyli razem ♥️
Nie mogę się doczekać Hot scenki na biurku - bo jak wiadomo biurko jest najlepsze ♥️
Cudo!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI takie odwety to ja rozumiem 🤩🤩🤩 i scena z popcornem 😂😂
OdpowiedzUsuńPrzy tym opowiadaniu naprawdę bardzo dużo się śmiałam ale na tym w szczególności rozbroił mnie, masz cudowne poczucie humoru, a to co wymyślasz jest po prostu piękne do tej pory nie mogę się przestać śmiać
OdpowiedzUsuńW końcu! Na taką reakcję czekałam w pełni sobie Ron na to zasłużył
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam! Piękny pokaz, brawo Herm, wróciłaś! A Harry... Może i dobrze, że tak się to skończyło.
OdpowiedzUsuńBlinny?😏
Nom i teraz wszystko wróciło na właściwe tory 😍😍😍
OdpowiedzUsuńŚwietny pokaz ❗🤩🤩🤩 Cała akcja i popis umiejętności Hermiony w rzucaniu sztyletami zaskakujący ale jak najbardziej trafny 😁😈😈😈
Ale jej wypowiedzi i riposty to wręcz epicki monolog 🤩🤩🤩🤩❗
Oto chodziło kochana 😈😈😈❗❗❗😍
No i nawet Harry jakoś się wybielił... Chociaż tak w to wątpiłam :D
OdpowiedzUsuńKanarki? Ron zasługiwał na stado wygłodniałych harpii... kanarki to za mało na to co zrobił!
No i zakład w pracy... umarłam :D Nie sądziłam, że obstawiają kiedy wybuchnie...
No i scena na biurku!!!!!!! AH wiesz co ja lubię :D