UWAGA: Miniaturka dotyczy tego samego uniwersum, co tekst: "Nie odzyskasz straconego"
Ten tekst możecie przeczytać Tutaj!
Dedykacja: Dla wszystkich, którzy mieli ochotę na poznanie tej historii z perspektywy Hermiony 😋
〰〰〰
Patrzyła na niego, jakby widziała go pierwszy raz w życiu
na oczy. Ręce automatycznie powędrowały do jej nadal płaskiego brzucha, a potrzeba
ochrony uderzyła ją niczym rozpędzony Hipogryf.
Przez te dwa dni, które poświeciła na potwierdzenie swoich przypuszczeń,
wyobrażała sobie różne scenariusze.
Cieszył się, przytulił ją i razem płakali ze szczęścia.
Był zaskoczony, ale się ucieszył – przytulił ją i powiedział,
że ją kocha.
Był zszokowany, nieco przerażony, ale w końcu udało mu
się to pokonać i potem obiecał jej, że razem dają radę…
Nie spodziewała się jednak takiej wściekłości.
Ron był ogniście czerwony. Miał zaciśnięte pięści. Rzucał rzeczami i kopał w
stolik. Gdy krzyczał ślina dosłownie tryska mu z ust.
- Nie chcę go! To miał być mój czas! Moja szansa! I żaden
zasmarkany bachor nie może mi tego zepsuć!
- Jak możesz Ron? – zapytała cicho, wciąż zastanawiając
się czy człowiek stojący przed nią, jest na pewno tym samym mężczyzną, którego
kochała i przy którym budziła się każdego dnia od przeszło półtora roku.
- Zrób coś z tym, albo odejdź! I tylko nie myśl, że
złapiesz mnie na dziecko! Żadna szlama, nawet najmądrzejsza, nie usidli mnie w
pieluchach akurat w takiej chwili, gdy mam szansę na spełnienie moich
najgłębszych marzeń! – wyrzucał jej.
Szlama! Szlama? Czy Ron naprawdę nazwał ją tym
najohydniejszym możliwym słowem…?
Szlama, szlama, szlama…
〰〰〰
Obudziła się gwałtownie, wciąż słysząc głęboko w swojej
podświadomości ten jad i nienawiść w jego głosie. Choć minęły już prawie cztery
lata, ona nadal widywała tę scenę w swoich koszmarach. Jak to się działo, że naprawdę
nie potrafiła pójść po tym dalej? Tak po prostu zapomnieć.
Wstała ze swojego łóżka, zastanawiała się, czy to jej powrót
do kraju mógł w jakiś sposób wpłynąć na te nawracające i dręczące ją sny. Z
tego co się dowiedział z dzisiejszej popołudniowej herbatki z Molly Weasley, którą
wypiły razem w mugolskiej kawiarni w pobliżu jej nowego mieszkania, Ron rzadko obecnie
przebywał w mieście, wciąż pilnując swojego biznesu. Nie żeby o to zapytała,
ale najwidoczniej jej niedoszła teściowa nadal koniecznie chciała jakoś uczynić
ze swojego syna, nieodłączną część życia Hermiony i jej córki.
Co ciekawe, mimo wielkich wyrazów dumy o ogromnym majątku,
jaki Ron zdołał już zgromadzić, dziwnym trafem Molly, nawet słowem nie
wspomniała o kwestii tego, że dotychczas nie zaproponował nawet sykla pomocy finansowej
na utrzymanie swojego własnego dziecka. Nie żeby Hermiona na to czekała – dobrze
radziła sobie sama, niemniej hipokryzja Molly nieco działała jej na nerwy.
Podobnie zresztą jak jej głupie sugestie o tym, że Hermiona
wciąż powinna cierpliwie poczekać – bo przecież ponad trzy lata, to za mało na
otrząśnięcie się i skontaktowanie z nią w sprawie wychowania Rosie. Jednak
Molly wciąż uważała, że Ron kiedyś wreszcie to zrozumie i wtedy do nich wróci,
a Hermiona powinna wtedy przyjąć go z otwartymi ramionami, bo dziecko powinno
mieć ojca.
Musiała wyjść wcześniej, by nie wygarnąć matce Rona co myśli
o jej słowach. Ron nie miał do czego wracać, bo zarówno Hermiona, jak i Rose,
wcale go nie potrzebowały w swoim życiu. Były szczęśliwe same. A Hermiona
czuła, że jest bardziej niż zdolna wychować córkę samodzielnie.
Czasem zastanawiała się, czy nienawidziła swojego byłego
chłopaka? Potem jednak odkrywała, że wcale tak nie jest. To bezwarunkowa miłość
do córki wyleczyła ją ze wszystkich, nawet małych przejawów nienawiści. Prawda
była taka, że Hermiona tylko szczerze pogardzała Ronem. Za jego słabość. Za to,
że mimo upływu czasu, nie zrobił nic, by jakoś zadośćuczynić swojemu
nieodpowiedzialnemu, wręcza okrutnemu zachowaniu po tym, jak powiedziała mu, że
jest w ciąży. Gardziła nim za to, że wybrał pieniądze, karierę i lekkie życie
nad możliwość doświadczenia miłości od tej małej, cudownej dziewczynki, która
spała teraz w swoim pokoju, szczelnie nakryta narzutą w małe miotły i znicze –
ostatnim prezencie od jej ulubionego wujka Harry’ego.
Hermiona nie mogła jednak nie zauważyć, jak Rosie ciągle
lgnęła do jej przyjaciela, szukając w nim tego, czego najwyraźniej jej
brakowało, a co widywała u innych dzieci jej przyjaciół – miłości ojca. Mała
wróciła z dzisiejszej wizyty w domu Andromedy nieco smutna. Dopiero po czasie
Hermiona zrozumiała, że najpewniej chodziło o Teddy’ego, którego Harry
traktował bardziej jak własnego syna, sumiennie wypełniając obowiązki ojca
chrzestnego. Rosie chyba była zazdrosna o to, że jej ukochany wujek, dzielił z
kimś innym swoją uwagę.
Westchnęła ciężko. To nie było do końca tak, że nie miała żadnych
propozycji randek. Od kiedy dwa tygodnie temu rozpoczęła pracę uzdrowicielki w
św. Mungu, już trzech jej kolegów zaproponowało wyjście z nią na kawę czy
wczesną kolację – doskonale wiedząc, że ma w domu małe dziecko i w pełni to
akceptując. Jednak Hermiona wciąż nie chciała niczego i z nikim zaryzykować z
obawy, że gdyby na poważnie dopuściła jakiegoś mężczyznę do swojego życia, to w
końcu mogłoby to również jakoś skrzywdzić jej małą. Nie mówiąc już o jej
własny, wciąż mocno zranionym sercu.
Nie mogła dopuścić, by jej córeczka przyzwyczaiła się do
jakiegoś mężczyzny, który później znów by je porzucił. To właśnie dlatego na
razie wymawiała się od każdej propozycji spotkania tym, że nie miała z kim
zostawić córki. Choć była to nieprawda – Andromeda Tonks z radością przypilnowałaby
Rosie, a Teddy z miejsca zaczął traktować małą, niczym młodszą siostrę, dzieląc
się swoimi zabawkami i proponując, by spała w jego pokoju.
Hermiona cieszyła się, że ich powrót do kraju wcale nie miał
zapowiadać się na katastrofę, której tak się obawiała. Najwyraźniej Ron nadal
zamierzał zostawić je obie w spokoju. Była za to poniekąd wdzięczna. Naprawdę
nie chciała przeżywać kolejnych dramatów. Marzyła tylko i wyłącznie o świętym spokoju.
Postanowiła, że filiżanka ciepłej herbaty może jakoś pomoże
jej znów zasnąć. Przeszła do swojej niewielkiej, ale przytulnej kuchni. Za
pomocą różdżki, od razu zaparzyła od razu cały dzbanek, po czym usiadała przy
kuchennym stole i sięgnęła po wczorajszą gazetę. Uśmiechnęła się lekko do
zdjęcia na pierwszej stronie.
„Wielkie zaręczyny wreszcie ogłoszone! Dziedzic ogromnej
fortuny - Draco Malfoy oficjalnie dziś potwierdził chęć rychłego poślubienia prześlicznej
panny Astorii Greengrass!”.
Magiczne zdjęcie ukazywało w zaklętej pętli, jak Astoria
błyska zębami w szerokim uśmiechu, kładąc dłoń z wielkim pierścieniem na palcu na
ramieniu stojącego obok niej narzeczonego. Hermiona delikatnie przesunęła
palcem po twarzy Draco, a wspomnienie o nim, przyszło do niej samo.
- Nieźle Granger, naprawdę się cieszę, że nie wybrałaś dziś
tej ohydnej gryfońskiej czerwieni – zażartował, obracając ją w tańcu.
- Dobrze, że nie jesteś zawiedziony, że nie założyłam
sukienki w kolorze ślizgońskiej zieleni – odpowiedziała z uśmiechem, kładąc
dłoń na jego ramieniu, gdy prowadził ją po parkiecie Wielkiej Sali z wprawą
wytrawnego tancerza, którym oczywiście był.
- Kto ci powiedział, że nie jestem tym zawiedziony? – wyszeptał,
pochylając się lekko nad nią, a na jego ustach zagościł iście przebiegły
uśmieszek.
- Nie mogłeś przecież liczyć, że zrobiłabym bezinteresownie
cokolwiek dla twojej prywatnej przyjemności! Zwłaszcza gdy podstępem wrobiłeś
mnie w przyjście z tobą na ten bal! – zachichotała.
- Proszę cię! Jakbyś jako dziewczyna łasicy mogła mieć
jakiekolwiek pojęcie o tym na czym polega prawdziwa przyjemność! – parsknął.
Hermiona skrzywiła się pod nosem.
- Nie przywołuj dziś imienia Rona, proszę. Naprawdę nie
mam na to ochoty – wyznała, mimowolnie mocniej wtapiając się w jego silne
ramiona.
- A nie mówiłem, że on dostanie szału, gdy tylko powiesz
mu o tym, że idziesz tu dziś ze mną? – powiedział dziwnie napiętym głosem.
- Mam to gdzieś! Nie ma go tu, a ty jesteś teraz moim
przyjacielem. Chciałam przyjść tu z tobą – Hermiona uniosła głowę i odważnie spojrzała
mu w oczy.
- Może gdybyś bardziej ceniła naszą przyjaźń, założyłabyś
dla mnie zieloną sukienkę? – droczył się z uroczym uśmiechem.
- Ceniłam ją na tyle, że nie założyłam takiej w kolorach gryfońskiej
czerwieni – Hermiona roześmiała się szczerze i znów pozwoliła mu okręcić się w
tańcu.
Uśmiechnęła się sama do siebie. Nigdy by nie odgadła, że na
jej ostatnim roku w Hogwarcie, na który trafiła tuż po wojnie, kiedy Ron i
Harry byli na szkoleniu aurorów, zaprzyjaźni się nie z kim innym, tylko z samym
Draco Malfoyem. Chyba obydwoje byli wtedy bardzo zagubieni po tym wszystkim
czego doświadczyli. Najwyraźniej to pchnęło ich ku sobie. Ron dostawał o to wtedy
prawdziwej wścieklizny, nie potrafiąc zrozumieć jej decyzji. Jednak Hermiona była
wtedy nieugięta i nawet po szkole nadal próbowała jakoś utrzymywać jej przyjaźń
z Draco.
Niestety Ron nieustannie próbował to zepsuć i w końcu sam Malfoy
miał już tego najwyraźniej dość, przestając wreszcie odpowiadać na jej sowy i
odrzucając wszelkie propozycje spotkania. Naprawdę chciała walczyć o tę
przyjaźń, jednak niedługo później zaszła w ciążę, Weasley ją porzucił, a ona dla
uniknięcia skandalu, jaki to wszystko mogłoby za sobą pociągnąć, postanowiła
wyjechać.
To od Andromedy dowiedziała się, że Draco prowadził obecnie
własną, świetnie prosperującą firmę produkującą eliksiry i od pewnego czasu
spotykał się ku radości jego rodziców z piękną dziedziczką czystej krwi - Astorią
Greengrass.
Hermiona jeszcze raz dotknęła jego twarzy na zdjęciu w
gazecie.
- Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy mój przyjacielu –
wyszeptała, mimo wszystko martwiąc się trochę, bowiem uśmiech blondyna na tym
zdjęciu wydał jej się nieco napięty i wymuszony. Nawet pomimo upływu lat, nadal
wyraźnie pamiętała ten jego prawdziwy uśmiech, jak również ten szczery śmiech,
który tak polubiła.
Wiedziała, że Draco planował zbuntować się przed nakazem rodziców, by na siłę związać się z jakąś kobietą z Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki. Jeśli jednak to zrobił, to mogło oznaczać tylko tyle, że naprawdę zakochał się w uroczej pannie Greengrass. Hermiona szczerze życzyła mu wszystkiego najlepszego. Przez lata żałowała, że ich przyjaźń nie przetrwała, ale z drugiej strony to może i dobrze, że Draco trzymał się wtedy z daleka. Po co miał przeżywać wraz z nią te wszystkie problemy? Wystarczy, że Harry z tego samego powodu postanowił już nigdy w życiu nie odezwać się do Rona.
〰〰〰
Pierwszy raz ich spotkanie po latach wydarzyło się zupełnie
niespodziewanie. Hermiona akurat kończyła parzyć imbryk herbaty w kuchni
Andormedy, gdy usłyszała, jak Fiuu w salonie się aktywowało. Wiedziała, że to
nie może być sama gospodyni, albowiem ona wyskoczyła tylko na chwilę do
sąsiadki, która miała jej dziś dostarczyć kilka bakłażanów na kolację.
Hermiona pośpieszyła do salonu i zamarła w pół kroku,
patrząc na to jak Teddy Lupin, przedstawiła jej córkę… nie komu innemu, tylko
właśnie Draco Malfoyowi.
- To jest mój wujek Dwaco – prezentował rezolutny
sześciolatek. – A to moja kuzynka Rosie.
- Cześć! Miło mi cię poznać. Jestem Draco – Malfoy pochylił
się i wyciągnął dłoń do małej ze szczerym uśmiechem.
- Wiem – odpowiedziała nieco zawstydzona Rose. – Mamusia mówiła
mi o panu…
Hermiona poczuła, jak gorąc uderza jej w policzki. To
prawda, że miała kilka ich zdjęć z ósmego roku, ale nie spodziewała się, że jej
córka mogła zapamiętać, że kiedyś opowiadała jej o przyjaźni z Draco. Jednak ku
jej zaskoczeniu Malfoy uśmiechnął się naprawdę serdecznie, gdy Rosie wreszcie
ujęła jego dłoń.
- Jesteś do niej bardzo podobna. Twoja mama i ja byliśmy kiedyś
przyjaciółmi…
Hermiona postanowiła ujawnić swoją obecność. Weszła głębiej do
salonu, uśmiechając się lekko.
- Byliśmy?
Draco uniósł głowę i spojrzał prosto na nią. Hermiona nie
mogła nie zauważyć, jak jego piękne oczy rozświetliły się skrawkami radości na
jej widok. Przyjrzała mu się bardziej uważnie. Blondyn wyraźnie zmężniał. Bez
wątpienia stał się przystojnym mężczyzną w pełnym tego słowa znaczeniu.
- Jesteśmy. Zawsze – odpowiedział pewnie, uśmiechając się do
niej ciepło.
Hermiona roześmiała się serdecznie.
- Ja myślę! Chyba nie na darmo poprawiałam twoje eseje z
transmutacji, przez cały ósmy rok, prawda? – zażartowała.
Draco zrobił trzy szybkie kroki i nagle Hermiona znalazła
się w jego ramionach. Nie zwlekała specjalnie z oddaniem jego uścisku. Zawsze
lubił ten znajomy piżmowy zapach, ciepło i poczucie bezpieczeństwa, które
czuła, gdy on był blisko. Cieszyła się, że przez lata nic się w tej kwestii nie
zmieniło.
- Witaj mała jędzo – wyszeptał w jej włosy.
- Cześć rozpieszczony książę – odszepnęła, odrywając się od
niego i uśmiechając się radośnie.
Obydwoje roześmiali się na wspomnienie pseudonimów, którymi
tak bardzo lubili się nawzajem raczyć przy ich licznych kłótniach w szkole.
- Ciociu Mio, nie wiedziałem, że znasz wujka Dwaco –
zauważył rezolutnie Teddy.
- Tak kochanie, znamy się całkiem dobrze – Hermiona
uśmiechnęła się do chłopczyka, patrząc jak jego włosy zmieniają barwę na
platynową, by mógł się upodobnić do swojego wujka.
Rose stała nieco dalej, wciąż niepewnie zerkając na
mężczyznę. Draco podszedł i przyklęknął przed nią.
- Więc to ty jesteś Rosie? Muszę powiedzieć, że zdjęcia nie
oddają tego, jak bardzo jesteś podobna do swojej mamy – Malfoy uśmiechnął się
do niej i delikatnie pociągnął za jeden z jej sprężystych loczków.
- Czy jesteś też moim wujkiem? – zapytała cicho i wstydliwie
Rose.
Draco odwrócił się przez ramię i spojrzał pytająco na
Hermionę, która nieco nerwowo przygryzła wargę.
- Jeśli nie masz nic przeciwko… Mówi tak do Harry’ego…
Draco odwrócił się z powrotem do Rose i znów wyciągnął do
niej dłoń.
- Możesz mnie nazywać jak chcesz. Wujkiem, albo po prostu
Draco, bo jestem pewien, że wkrótce zostaniemy naprawdę dobrymi przyjaciółmi –
zapewnił z uśmiechem, na który Rosie nieśmiało odpowiedziała.
Hermiona ucieszyła się, wiedząc że mimo lekkiego
skrępowania, Rose naprawdę od razu polubiła Draco. Miała nadzieję, że teraz,
kiedy wróciła do kraju, będzie mogła odnowić chociaż trochę swoje kontakty z
blondynem, bo choć przyjaźnili się w sumie dość krótko, to przez te wszystkie
lata, naprawdę jej go brakowało.
- Co cię tu sprowadza? – zapytała, gdy zaprowadziła wreszcie
Malfoya do kuchni Andromedy, by móc poczęstować go herbatą.
- Wygrałem z Potterem zakład o to, który z nas może kupić Tedowi
miotłę na najbliższe urodziny, więc muszę go zmierzyć, by dobrać odpowiedni
rozmiar – wyjaśnił.
- Harry musiał być zawiedziony – zaśmiała się, napełniając
ich filiżanki. Nawet po latach pamiętała o tym, jaką Draco lubił pić herbatę.
- Mógł się postarać szybciej złapać znicza w naszym ostatnim
meczu – Draco uśmiechnął się zwycięsko i sięgnął po jedno z ciasteczek z tacy z
łakociami.
Hermiona uśmiechnęła się ciepło. Malfoy od zawsze był prawdziwym
łasuchem.
- Quidditch, oczywiście. Mogłam się tego domyślić.
- Nadal tego nienawidzisz? – zagadnął, siadając naprzeciwko
niej z herbatą i uważnie ją obserwując.
- Bardzo – przyznała cicho, nie dodając, że to jeszcze się
pogłębiło, gdy Ron wybrał karierę związaną z tym głupim sportem, zamiast ją i ich
dziecko.
- Mała jest przesłodka – zauważył delikatnie.
Hermiona nie mogła się nie uśmiechnąć.
- To prawda. Jest cudowna. Kocham ją najbardziej na świecie.
- Słyszałem od cioci Andromedy i Pottera, że dobrze sobie
radzisz.
- Tak, nie jest źle. Nowa praca jest super, powoli się do
wszystkiego przyzwyczajamy. Rose chodzi do przyszpitalnego przedszkola. Mogę ją
tam odwiedzać w czasie przerwy – opowiadała z uśmiechem.
- A on…? - zapytał cicho.
Hermiona spojrzała na blondyna, widząc jak nerwowo zaciska
szczęki. Widać temat Rona naprawdę go irytował.
- Nadal nie mamy żadnego kontaktu. I tak jest lepiej. Mam
nadzieję, że nigdy nie będzie chciał tego zmieniać – przyznała szczerze.
Draco z dezaprobatą pokręcił głową.
- Co za szmaciarz… Mam ochotę go zabić, za każdym razem, gdy
tylko go gdzieś zobaczę.
- Podejrzewam, że najpewniej poczułabym to samo na jego
widok – Hermiona uśmiechnęła się cierpko i napiła swojej herbaty.
- Przez krótką chwilę, gdy się o tym wszystkim dowiedziałem,
liczyłem, że się do mnie odezwiesz… Wiesz, że bym ci pomógł, prawda? – zapytał
nieco zbolały, patrząc jej prosto w oczy.
- Nie chciałam ci dokładać zmartwień. Słyszałam, że wtedy rozkręcałeś
swoją firmę i… - Hermiona przełknęła napływające do oczu łzy.
Draco sięgnął przez blat i ujął jej dłoń. Jego place były
ciepłe, a dotyk znajomy i kojący. Hermiona uśmiechnęła się do niego z
wdzięcznością za ten gest.
- To się nigdy nie zmieniło Granger – powiedział cicho. –
Wciąż możesz na mnie liczyć. I mam nadzieję, że tym razem z tego tak łatwo nie
zrezygnujesz.
- Absolutnie nie! – zapewniła, ocierając oczy. – A co u
ciebie? Jak ci idzie planowanie ślubu? Widziałam zdjęcia, w gazetach. Twoja
narzeczona jest absolutnie powalająco piękna – zaśmiała się lekko.
Ku jej zdziwieniu Draco na chwilę mocniej ścisnął jej palce,
po czym odwrócił wzrok.
- Ona jest… w porządku.
Hermiona zamrugała i tym razem to ona mocniej ścisnęła jego
dłoń.
- To wszystko co masz do powiedzenia? Już zapomniałeś, jak
przysięgałeś, że ożenisz się tylko i wyłącznie z prawdziwej miłości? – zapytała
głucho.
Ku jej zdziwieniu Draco szybko wyszarpał palce z jej
uścisku.
- Jakbym mógł mieć w życiu tyle szczęścia – sarknął, znów
spoglądając jej w oczy, tyle że tym razem od jego spojrzenia, gorący dreszcz
przeszedł jej wzdłuż kręgosłupa.
Nie wiedziała, co powinna mu na to odpowiedzieć. Na szczęście nie musiała długo się zastanawiać, bowiem Andromeda chwilę później weszła do kuchni z koszem pełnym bakłażanów i z miejsca zatrudniła ich oboje do pracy nad ich myciem i krojeniem.
Drugi raz spotkali się na urodzinach Teddy’ego. Ku
zaskoczeniu Hermiony, Draco przyszedł na nie z Narcyzą. Słyszała, jak przeprosił
Andromedę w imieniu Astorii, tłumacząc jej nieobecność pilnym wyjazdem z
miasta.
- Jakby ktoś tu za nią zatęsknił – burknęła pani Tonks,
przechodząc obok Hermiony, która właśnie nalewała dzieciom lemoniady.
Hermiona ze strzępków słów, którymi Andy czasem rzucała,
zdołała zauważyć, że ciotka Dracona, nie przepadała specjalnie za czystokrwistą
pięknością, którą wkrótce miał poślubić jej siostrzeniec. Nie znała jednak dokładnych
powodów tej sytuacji.
Przyjęcie było duże i huczne, a dzieciaki biegały po całym domu radosne i pełne
energii po sporej dawce cukru.
Nie miała specjalnie okazji na zbyt długą rozmowę z Draco,
bowiem szybko został wciągnięty do grona mężczyzn, który ukradkiem popijali coś
z piersiówki przyniesionej przez Deana albo Seamusa. Hermiona była naprawdę
szczęśliwa, że mogła tu dziś spotkać tak wielu przyjaciół.
Właśnie posprzątała talerzyki po torcie, odnosząc ją do
kuchni i dosłownie zamarła w progu. Rosie, jak gdyby nigdy nic, właśnie siedziała
spokojnie na kolanach Narcyzy Malfoy i razem przy kuchennym blacie najwyraźniej
coś kolorowały.
- Najmocniej przepraszam! Nie sądziłam, że będzie pani
zawracała głowę – wyjąkała. – Byłam pewna, że mała jest z resztą dzieciaków u
Teddy’ego w pokoju! – Hermiona czuła, że się rumieni, widząc, że matka Dracona
była w jakiś sposób zmuszona, by zaopiekować się jej córką.
- Nonsens moja droga – Narcyza uśmiechnęła się do niej
ciepło. – To prawdziwa przyjemność dotrzymywać twojej córce towarzystwa. Ta
mała księżniczka ma naprawdę cudowne wyczucie kolorów. Jestem pewna, że kiedyś
będzie miała wyborny gust – Narcyza z czułością odgarnęła kilka loków z czółka
Rosie, która nadal z zapałem kolorowała coś w swojej książeczce.
Nagle Hermiona poczuła, ze ktoś stoi za nią, a zaraz potem
dwie duże ręce oparły się na jej talii.
- Właśnie się zastanawiałem, gdzie na chwilę zniknęłaś mamo
– głos Draco otarł się o ucho Hermiony, a jego ciepło w dziwny sposób
przeniosło się na całe jej ciało.
Nie sądziła, że mogłaby zareagowała na niego w ten sposób, ale to było
poniekąd niepokojące.
- Jak widzisz, przez cały ten czas cieszyłam się doskonałym
towarzystwem – Narcyza oparła podbródek na główce Rose, wyraźnie zadowolona.
- Zdecydowanie najlepszym – Hermiona mogła praktycznie
wyczuć, jak Draco uśmiecha się nadal stojąc tuż za nią.
Kolejna gorąca iskra przeleciała po jej ciele. Podskoczyła w
miejscu i szybko odsunęła się spod zasięgu jego dużych rąk, obawiając się, że i
tak nie opanuje rumieńca.
- Przyszedłem powiedzieć, że wszyscy wychodzimy na zewnątrz,
by wypróbować nową miotłę Teddy’ego.
- Czy nie jest aby na to za zimno? – zapytała Hermiona,
spoglądając na niego przez ramię.
Draco wywrócił oczami i uśmiechnął się przekornie.
- Mamy kwiecień, a nie grudzień! Dzieci ubiorą się ciepło, a
Potter rzuci zaklęcia cieplne. Chodźcie już! – Draco wyciągnął dłoń w kierunku
Rose, która zeskoczyła z kolan pani Malfoy i pobiegła do niego z uśmiechem.
- On będzie kiedyś wspaniałym ojcem – zauważyła niby
mimochodem Narcyza, wstając i poprawiając swoje szaty.
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości – Hermiona
uśmiechnęła się uprzejmie do blondynki.
- Szkoda tylko, że nie zapowiada się, by miał mieć żonę,
która będzie dobrą matką – Narcyza westchnęła ciężko.
Hermiona poczuła, jak nieco opada jej szczęka. Nigdy by nie spodziewała
się po matce Malfoya takich słów.
- Niestety nie miałam okazji poznać jeszcze Astorii, ale
jeśli Draco się zdecydował…
- Zdecydował, że nie chce być sam. To nie to samo, co
zdecydowanie się na bycie szczęśliwym – Narcyza spojrzała Hermionie prosto w
oczy.
- Czy chciałaby pani, bym z nim porozmawiała?
- Nie trzeba. Już i tak najwyraźniej robisz swoje – Narcyza
uśmiechnęła się do niej dziwnie przekornie, po czym delikatnie poklepała ją po
ramieniu i wyszła z kuchni.
Hermiona nerwowo przygryzła wargę, nie bardzo rozumiejąc, co
to mogło oznaczać. Niemniej jej dziwny, wewnętrzny niepokój, wcale w tej chwili
nie osłabł.
Wyszła na podwórze za domem Andormedy. Rose stała przy
skraju trawnika, trzymając rękę Luny i patrząc smutno na to, jak Harry pomagał
wsiąść Teddyem’u na jego pierwszą miotłę. Tuż obok Seamus siedział już na
swojej, razem ze swoim czteroletnim synem Dylanem, a Dean właśnie odbierał od
swojej żony – Lisy, ich dwuletnią córeczkę Winnie, którą również posadził na miotle
tuż przed sobą, ku wielkiej radości dziewczynki.
Gdy Hermiona podeszła bliżej, Rose puściła dłoń Luny i
szybko wtuliła się w nogi matki, która od razu wzięła ją na ręce. Hermione pękało
serce, widząc jak oczy małej zachodzą łzami. Żałowała teraz, że sama nigdy nie polubiła
latania na miotle. Wiedziała, że Rose czuła się wykluczona, patrząc na to, jak
inne dzieci latają wraz ze swoimi ojcami.
Nim jednak zdołała wyszeptać słowa pocieszenia, tuż obok
nich pojawił się Draco, trzymając w dłoni najnowszy model Błyskawicy.
- To jak Rose? – zapytał wesoło. – Jesteś gotowa na lot?
Hermiona odniosła wrażenie, że całe ciało jej maleńkiej
córeczki przecięła iskra najczystszej radości.
- Tak! Bardzo chcę polecieć, wujku Dwaco! – zapiszczała z
entuzjazmem.
Nie mogłaby być teraz bardziej wdzięczna Draco, za to, że o
tym pomyślał. Malfoy wskoczył na miotlę, a Hermiona pomogła mu odpowiednio
posadzić na przed nim Rose. Mała ciągle radośnie się śmiała, gdy blondyn
obejmował ją swoimi ramionami, tak by upewnić się, że jest bezpieczna.
- Możesz być spokojna. Nic jej się przy mnie nie stanie –
zapewnił ją, gdy powoli szykowali się do wzlotu.
- Wiem o tym. Przy tobie jest całkowicie bezpieczna – Hermiona
uśmiechnęła się do niego szczerze, mając nadzieję, że jej wzruszenie jego gestem,
nie jest teraz za bardzo widoczne.
Narcyza i Andromeda podeszły do niej i razem we trójkę oglądały, jak Draco i Rose świetnie się bawią, latając dookoła podwórka. I nim zeszli wreszcie na ziemię, Hermiona już doskonale wiedziała, że jej córeczka jest bezpowrotnie zakochana w Draco Malfoyu.
〰〰〰
Astoria jej nie polubiła i Hermiona wiedziała o tym od pierwszej chwili, gdy
Draco zabrał je na wspólny lunch. Mimo wszystko panna Greengrass starała się
bardzo, by być dla niej uprzejmą, chyba tylko po to, by zadowolić Draco.
Hermiona postanowiła odwdzięczyć się tym samym, choć i jej ta wyfiokowana,
czystokrwista piękność, ani trochę nie przypadła do gustu.
Nie trzeba było specjalnie być spostrzegawczym, by zauważyć,
że Astoria nie polubiła także Rose. Poznały się, gdy Draco zaprosił je na swoje
urodziny we Dworze Malfoyów. Narzeczona Malfoya była wyraźnie zniesmaczona tym,
jak Draco ciągle zajmował się małą, przedstawiając ją swoim znajomym i śmiejąc
się głośno z miny Lucjusza, gdy Rose bez pardonu wpakowała mu się na kolana, by
móc sięgnąć do misy z cukierkami.
Hermiona, która od początku czuła się nieswojo w towarzystwie wszystkich tych ludzi z wyższych sfer, prawie dostała zawału, widząc jak ojciec Malfoya, spokojnie tłumaczył Rose, które cukierki są zdecydowanie najsmaczniejsze. Mała szybko podbiła serca prawie wszystkich gości, oczywiście poza panną Greengrass, która krzywiła się pod nosem, ilekroć słyszała, jak ktoś gratulował Hermionie tak ślicznej i mądrej córeczki.
〰〰〰
Jej przyjaźń z Draco była prosta i przyjemna. Spotykali się
ze sobą regularnie kilka razy w tygodniu na lunch czy kolację, a blondyn był
częstym gościem w mieszkaniu jej i Rose, zawsze znajdując czas, by pobawić się
z małą i poczytać jej na dobranoc.
Gdy Hermiona zaczęła odkrywać, że rodzą się w niej do niego
inne uczucia poza ich przyjaźnią, natychmiast ukryła je najgłębiej w sobie, jak
tylko potrafiła. Ciągle przypominała sobie o tym, że Draco był zaręczony i choć
nie była specjalnie szczęśliwa z powodu jego wyboru, nie zamierzała podważać jego
decyzji.
Tłumaczyła sobie, że zaczęła na niego patrzeć w nieco inny
sposób, tylko z powodu tego, że blondyn stał się jej pierwszym mężczyzną,
którego dopuściła do ich życia, od czasu kiedy urodziła Rose. Rozśmieszał je
obie, rozpieszczał, zabierał na spacery i naprawdę z nieudawaną przyjemnością
pomagał Hermionie w opiece nad dzieckiem. To było naturalne, że jej serce
otwarło się bardziej na niego, podobnie jak serce jej malutkiej córeczki.
Hermiona wiedziała, że nie może nic z tym zrobić. Nie była
odpowiednią kobietą dla niego i musiała się z tym pogodzić. Była tylko samotną
matką z wymagającą pracą i z nieodpowiednim statusem krwi, jak dla mężczyzny
pochodzącego z jego środowiska. Draco zasługiwał na to, by mieć przy swym boku
kogoś tak doskonałego, jak Astoria, choć Hermiona po cichu, uważała ją za zimną
i nieprzystępną.
Hermiona postanowiła, że musi spróbować pozbyć się tych
nieodpowiednich uczuć względem przyjaciela i postanowiła pójść na randkę. Gdy
Draco usłyszał o tym, że zdecydowała się wyjść z jednym z uzdrowicieli z jej
pracy na kolację, o dziwo sam zaproponował, że chętnie zajmie się w ten wieczór
Rose. Hermiona czuła się z tym trochę dziwnie, ale w końcu się zgodziła.
Randka była niespecjalnie udana, a gdy zmęczona wróciła do domu, zastała tam Draco i jej córkę, przytulonych do siebie na kanapie i słodko śpiących. Ten widok roztopił jej serce i zrozumiała wtedy, że jej uczucia do Draco nie przeminął tak łatwo i próba ich zastąpienia innymi nie miała żadnego sensu. Postanowiła się z tym pogodzić i jakoś przetrwać, choć wszystko wskazywało na to, że po raz drugi raz jej serce miało zostać dotkliwie złamane.
〰〰〰
Wcale nie potraktowała tego jako randki, gdy Draco pewnego razu zaprosił
ją do teatru na wieczornej przedstawienie, które od dawna chciała zobaczyć.
Zastanawiała się czy Astoria nie będzie miała nic przeciwko temu, ale blondyn
zapewnił ją, że nie. Okazało się jednak, że ich wyjście nie mogło dojść do
skutku, jako że Teddy zachorował i Andromeda nie była w stanie zająć się jeszcze
i Rose. Propozycja Molly Weasley, by mała została z nią, niespecjalnie
spodobała się Hermionie. Obawiała się, że matka Rona mogłaby spróbować jakoś skontaktować
małą ze swoim ojcem, nawet bez jej wiedzy. Nie mogła do tego dopuścić.
Jednak Hermiona zupełnie nie spodziewała się propozycji
opieki nad małą ze strony Narcyzy Malfoy. Przy kilku okazjach, gdy Rosie się z
nią spotkała, matka Dracona naprawdę świetnie dogadywała się z jej córką. Draco
nalegał, że to świetny pomysł, a Rose naprawdę się cieszyła na możliwość
nocowania w wielkim domu, gdzie miała dostać własne łóżko z baldachimem niczym prawdziwa
księżniczka.
Hermiona nie opierała się długo i tak, wylądowała w sobotni
wieczór w teatrze u boku bardzo przystojnego w mugolskim garniturze Draco
Malfoya.
Wieczór był wspaniały, a ona naprawdę nie pamiętała, kiedy
ostatni raz bawiła się tak dobrze. I tak było do momentu, gdy po odprowadzeniu
jej do domu, nie wiedząc jak, ani kiedy… Draco po prostu ją pocałował.
To był doskonały pocałunek. Taki z serii tych zmieniających życie.
Nim jednak Hermiona zdołała się nim naprawdę nacieszyć, przypomniała sobie, że
jej przyjaciel przecież wciąż jest zaręczony. Nie była taką kobietą, dlatego
próbowała go od siebie odsunąć. Draco jednak nie pozwolił się odepchnąć. Złapał
jej twarz w dłonie i patrząc jej w oczy, zapytał dlaczego pozwoliła mu się
pocałować i dlaczego tak namiętnie to odwzajemniła.
Nie potrafiła kryć się przed nim ze swoimi uczuciami i
wiedziała, że dostrzegł je wszystkie w samym jej spojrzeniu. To wystarczyło, by
pocałował ją po raz drugi. Gdy oderwał się od niej przyznał, że zerwał
zaręczyny z Astorią, nim zaprosił ją do teatru. Nie mógł dłużej się oszukiwać i
próbować poukładać sobie życia z kobieta, której nie kochał. Wyznał Hermionie,
że jeszcze w szkole, wzbudzała w nim uczucia, jak żadna inna. Wyznał, że
odsunął się od niej przed laty, bo nie mógł znieść jej widoku u boku Weasleya. I
wreszcie wyznał, że jest bez pamięci zakochany w niej i w jej córce i nie
wyobraża sobie swojego życia bez nich.
Hermiona płakała w jego ramionach, przerażona i zachwycona,
pełna obaw i nadziei. Wreszcie jednak wyznała mu swoje uczucia i zapewniła, że
jest gotowa spróbować. Dla nich. Dla niej, niego i jej córki. Wtedy Draco ją
poprawił – dodając, że Rosie to od teraz ich córka i nic już nigdy tego nie
zmieni.
Wtedy Hermiona powiedziała mu, że też go kocha.
〰〰〰
Na początku starali się ukrywać swój związek, by zobaczyć jak
będzie im ze sobą bez tego całego rozgłosu, ale nie potrwało długo, gdy jakiś
reporter przyłapał ich całujących się przed mugolską kawiarnią. Gdy zdjęcia wylądowały
na pierwszej stronie „Proroka codziennego”, Lucjusz i Narcyza – uprzejmie lecz stanowczo,
wezwali ich na kolację do dworu.
Hermiona bardzo obawiała się tej rozmowy, jednak została
totalnie zaskoczona, gdy rodzice Draco oficjalnie dali im swoje
błogosławieństwo, pytając przy ty, Hermiony nieśmiało, czy mogli od teraz traktować
Rosie jak swoją prawdziwą wnuczkę. Mała miała w sobie tyle uroku, że absolutnie
owinęła sobie rodziców Draco wokół palca. Dotyczyło to zwłaszcza Lucjusza,
który pokochał Rose do tego stopnia, że gdy jeden z jego cennych pawi, spróbował
ją dziobnąć, Malfoy senior o mało nie przerobił go na kupkę piór.
Jej związek z Draco był wszystkim tym, czym nigdy nie był
jej związek z Ronem. Draco był opiekuńczy, kochający, szczery i otwarty.
Wiedziała, że mogła na nim polegać i porozmawiać z nim o wszystkim, niczego nie
musząc przy tym ukrywać. Gdy przez stres w pracy przez kilka dni spóźniał jej
się okres, to Draco był tym, który rzucił na nią zaklęcie diagnostyczne, by sprawdzić
czy mogła być w ciąży. Wyraz rozczarowania, jaki dostrzegła na jego twarzy gdy
test wyszedł negatywny, był dla niej najlepszym dowodem na to, że przy nim nic
złego jej nie groziło.
Krótko po tym Draco jej się oświadczył. Zabrał ją w to samo
miejsce w Szkocji, gdzie kiedyś jej ojciec oświadczył się jej matce i pad przed
nią na kolano, wręczając jej przepiękny pierścionek, należący wcześniej do
Narcyzy. Hermiona wiedziała już, że są gotowi na to, by razem stworzyć
prawdziwą rodzinę, więc nie wahała się powiedzieć mu „tak”.
Gdy wrócili, Draco uklęknął po raz drugi – tym razem przed Rosie i wręczając jej piękną bransoletkę z jej imieniem, zapytał czy zgodzi się zostać jego córką. Mała długo go później przytulała, pytając nieśmiało, czy wreszcie od teraz może nazywać go tatą. Hermiona żartowała później, że Draco wyglądał wtedy na szczęśliwszego, niż gdy to ona zgodziła się za niego wyjść.
〰〰〰
Ich ślub był bajkowy. Narcyza zadbała o to, by Hermiona
poczuła się tego dnia, jak prawdziwa księżniczka, która miała wyjść za
wymarzonego księcia. Rosie ubrana w cudowną suknię małej druhny, biła brawo i
podskakiwała na krześle pomiędzy Harrym i Luną, gdy jej własnych rodziców po
raz pierwszy nazwano oficjalnie mężem i żoną.
Radości nie mógł zepsuć Hermionie nawet fakt, jak bardzo
Molly Weasley była niezadowolona z tego, że zdecydowała się wreszcie wyjść za
mąż za kogoś innego. Po tym, jak przy jednej z wizyt, matka Rona, powiedziała Rose,
że jej nowy tata był kiedyś śmierciożercą, Hermiona stanowczo zabroniła jej
dalszych kontaktów z wnuczką.
Rose jednak niczego nie straciła, bowiem Narcyza i Lucjusz
wspaniale spełniali się w roli dziadków, często proszą o możliwość goszczenia
małej na weekend we dworze, tak by jej rodzice mogli nacieszyć się sobą – lub,
co coraz bardziej im sugerowano – postarać się o brata lub siostrę dla Rosie.
W końcu nadeszła radosna nowina. Gdy tym razem u Hermiony
pojawiły się pierwsze podejrzenia, nie powiedziała o nich Draco, tylko zdecydowała
się dowiedzieć sama. Płakała z radości, gdy okazało się, że znów jest w ciąży –
tym razem jednak była pewna, jaka będzie reakcja jej życiowego partnera, gdy mu
o tym powie.
To był jeden z niewielu razy, gdy widziała łzy w oczach
swego męża. Był obłędnie szczęśliwy i trzymając ją mocno w swoich ramionach, bez
przerwy powtarzał jej jak bardzo ją kocha i jak bardzo jej dziękuje za to, że po
raz drugi uczyni go ojcem.
Na tradycyjnej, niedzielnej kolacji w dworze jej teściów,
Hermiona niby mimochodem poprosiła Rose o zdjęcie swetra, pod którym miała ona
założoną koszulkę z napisem „Najlepsza starsza siostra na świecie!”.
To był chyba jedyny raz w historii świata, gdy to w oczach Lucjusza Malfoya zabłysnęły łzy radości.
〰〰〰
Powitanie na świecie Scorpiusa było jednym z najszczęśliwszych
dni w ich życiu. A Rose była naprawdę wspaniała w roli starszej siostry. I choć
później kłócili się i walczyli jak każde rodzeństwo, gdy Scory trochę podrósł,
to zawsze było wiadomym, że prawdziwie się kochali.
Czas mijał i Hermiona wiedziała, że wreszcie nadejdzie
dzień, gdy Rose zacznie zadawać pytania. Gdy to się stało, usiadła razem z nią
i Draco i opowiedziała jej całą historię. Rosie była w pełni świadoma tego, że
gdzieś na świecie jest jej biologiczny ojciec i że odziedziczyła po nim kolor swoich
oczu. Wiedziała też, że jest on spokrewniona z tą dziwną kobietą, która co roku
wysyłała jej na święta ręcznie robiony sweter. Rose za namową Hermiony, zawsze odsyłała
jej za to podziękowania, nigdy jednak nie nazywała Molly babcią, świadoma tego,
jaką niechęcią darzyła ona jej ojczyma.
Rose wiedziała, że Draco był jest jej prawdziwym ojcem, ale zawsze
powtarzała, że jest tym najprawdziwszym. Z dumną nosiła jego nazwisko i nigdy –
nawet w okresie nastoletniego buntu – nie negowała tego, że Draco jest jej
tatą. To było dla wszystkich jasne, że ona i Draco mieli prawdziwą więź jaką
łączyła dziecko i rodzica i nic nie mogło tego zmienić.
Informacje o życiu Rona czasem do nich docierały, ale Hermiona
i Draco nigdy nie lubili poświęcać mu zbyt wiele swojej uwagi. Cieszyli się, że
trzymał się z daleka i nie próbował wkraczać w życie ich córki, która była
szczęśliwa.
Rose w Hogwarcie trafiła do Ravenclawu i uczyła się naprawdę świetnie. Po zdaniu swoich egzaminów z imponującymi notami, ku radości Draco zdecydowała się dołączyć do niego w jego firmie produkującej eliksiry. Miała niesamowity zmysł biznesowy i doskonale radziła sobie w kontraktach handlowych – zwłaszcza z Francją, którą szczerze pokochała.
〰〰〰
Dzień, gdy to się wreszcie stało był ponury i deszczowy.
Sowa od Molly Weasley, wzywająca Rose do szpitala, gdzie podobno właśnie
umierał jej biologiczny ojciec, zastała ich gdy jedli razem rodzinne śniadanie.
Hermiona widziała dezorientację w oczach córki i silne napięcie w rysach twarzy
i spojrzeniu jej męża. Wiedziała, że Rose nie mogła odmówić takiej prośbie.
Sama też by jej do tego nie namawiała. To musiała być jej decyzja.
- Tato, co o tym myślisz? – zwróciła się z pytaniem do
Draco.
- Naprawdę nie wiem kochanie. Sądzę jednak, że musisz podjąć
tę decyzję samodzielnie, tak jak dyktuje ci serce – odpowiedział, a Hermiona
ujęła jego dłoń, wiedząc jak wiele go to musiało kosztować.
Rose popatrzyła na ojca uważnie, po czym skinęła głową.
Podjęła decyzję.
Zarówno Hermiona, jak i Draco rzadko pytali Rose o jej kontakty z Ronem.
Hermiona wiedziała, że nie były zbyt częste, a jej córce raz wyrwał się krótki
komentarz o tym, że Ron musi być niesamowicie nieszczęśliwy, bowiem nie ma w
swoim życiu niczego, poza pieniędzmi.
Hermiona mimo wszystko współczuła jej byłemu chłopakowi. Ron
nie był złym człowiekiem, po prostu czasem podejmował naprawdę złe decyzje. Niemniej
nie życzyła mu wcale, by skończył jako samotny, bogaty, arogancki palant – jak określali
go ich dawni, wspólni znajomi - ale najwyraźniej tak się właśnie stało. Od
Harry’ego i innych przyjaciół wiedziała też, że Ron nigdy się nie zakochał i
nie spędził z żadną kobietą więcej niż pół roku w związku. To było poniekąd
smutne.
Na dwudzieste pierwsze urodziny Rosie, Draco postanowił zafundować
całej rodzinie wyjazd do Prowansji. Zostali tam zaproszeni na bal do jednej z
zaprzyjaźnionych z Malfoyami rodzin. Przyjęcie odbywało się na pięknym zamku,
nad brzegiem Rodanu, a sukienka Rose na ten wieczór, była stylizowana trochę na
sukni bajkowego kopciuszka. I tak jak kopciuszek, spotkała ona tego wieczoru
swojego wymarzonego księcia. I nawet podobnie, jak w bajce – pod koniec
wieczoru rozdzielili się, nie poznając zbyt wielu szczegółów o sobie.
Na szczęście Adrien Rimet był zdeterminowany, by odnaleźć
swą piękną księżniczkę i dokonał tego już następnego dnia, pojawiając się w ich
apartamencie hotelowym i zapraszając Rose na spacer.
Draco choć znał dobrze rodzinę Rimet i szanował ojca
Adriena, nie był specjalnie szczęśliwy, że ten przystojny młokos, najwyraźniej chciał
podbić serce jego małej córeczki, a później ukraść mu ją i być może na stałe wywieźć
do Francji.
Hermiona uspokajała go i tłumaczyła, że nic jeszcze nie
wiadomo, choć po roziskrzonym wzroku Rose, wiedziała, że raczej ta sprawa zbyt
szybko nie przeminie.
〰〰〰
Gdy kilka miesięcy później Adrien odwiedził Draco w jego gabinecie,
Hermiona tylko mogła domyślać się o czym rozmawiali. Po wszystkim jej mąż przyszedł
prosto do ich sypialni, bez chwili zwłoki biorąc ją w ramiona i całują bardzo
namiętnie.
- Nie mam pojęcia kiedy to się stało i nasza mała córeczka,
stała się taka dorosła – wyszeptał w jej usta.
- Rozumiem, że dałeś mu zgodę na poproszenie jej o rękę? –
Hermiona zachichotała.
Draco westchnął cicho, opierając swoje czoło o jej.
- A jakie miałem inne wyjście? Od zawsze uczyliśmy ją, że
może sama zdecydować o sobie. Jeśli go nie będzie chciała, to będzie tylko i
wyłącznie jej decyzja. Ona wie, że będziemy po jej stronie, cokolwiek postanowi,
prawda?
- Prawda. Jednak obydwoje już wiemy, jaka będzie jej
odpowiedź – Hermiona pogłaskała męża czule po miękkich włosach.
- To dlatego wysłałem już sowę do naszego notariusza. Czy
kamienica w centrum Londynu, ta którą Rose tak lubi, będzie dla nich odpowiednim
prezentem? A może powinniśmy kupić im coś nowego? – Draco wyglądał na niezdecydowanego.
- Kamienica na pewno ją ucieszy. Też pójdę wysłać sowę.
Muszę poprosić twoją matkę o pomoc w planowaniu przyjęcia zaręczynowego. Myślę,
że to jej się spodoba.
- Będzie zachwycona – Draco uśmiechnął się lekko. – Nie mogę
uwierzyć, że nasza córka wkrótce wyjdzie za mąż.
- Tak, ja też nie – Hermiona uśmiechnęła się z czułością. –
Ale cieszę się, że trafiła w swoim życiu na właściwego mężczyznę. Tak, jak
kiedyś ja.
Draco nic na to nie odpowiedział, tylko z powrotem wciągnął
żonę w swoje ramiona, całując ją z miłością.
〰〰〰
Przyjęcie było wspaniałe, a Rose była przeszczęśliwa. Hermiona starała się nie
denerwować tym, że zaprosiła na nie też Rona. Zaprosili wszystkich przyjaciół
rodziny i dalszych krewnych, a Ron przez lata utrzymywania rzadkich – bo rzadkich,
ale jednak kontaktów z Rose, miał prawo tu być, jeśli ona tego chciała.
O dziwo Draco przyjął to ze spokojem, choć Hermiona
zauważyła, jak oczy mu pociemniały na widok Weasleya, wkraczającego dumnie do
ich domu, wystrojonego w najdroższe szaty i obnoszącego się ze swym bogactwem
za pomocą złotych sygnetów i inkrustowanej perłami hebanowej laski, podobnej do
tej, którą kiedyś nosił Lucjusz.
Lata folgowania wygodnemu trybowi życia sprawiły, że Ron
znacznie się wypełnił. Pomimo nieco ociężałej sylwetki i wyraźnego pragnienia zachowania
pozorów dumy i wyższości, Hermiona doskonale widziała, że Ron tak naprawdę czuł
się mały i pominięty na tle wszystkich zaproszonych gości. Nadal musiał być
bardzo zakompleksiony w swojej niepewności.
Draco był szczerze zaskoczony, gdy Adrien jeszcze raz – na oczach
całego tłumu, zapytał go oficjalnie o jego błogosławieństwo dla jego związku z
Rose. Zachował jednak kamienny wyraz twarzy, gdy go udzielał, ku radości ich
córki, dla której akceptacja ojca dla jej wybranka, miała naprawdę ogromne
znaczenie.
I choć Rose zgodziła się na to by Ron pojawiał się w jej
życiu, to nawet przez sekundę nie dopuściła do tego, by Draco mógł się z tego
powodu poczuć pominięty. Sprawiała, że przez cały czas miał poczucie tego, że
to on jest jej ojcem i nic nigdy tego nie zmieni.
Rose opowiedziała Hermionie o jej rozmowie z Ronem i o tym,
że nie przyjęła jego hojnego prezentu zaręczynowego. Wiedziała, że Ron
wielokrotnie próbował przekonać córkę do siebie za pomocą swojego majątku,
jednak Rose, która dorastała w dobrobycie, który zapewniało nazwisko Malfoy,
była nauczona, że pieniądze to nie wszystko, bo w życiu jest wiele więcej
cenniejszych wartości.
Hermionie było trochę przykro, że Ron pomimo upływu lat
najwyraźniej nadal niczego nie zrozumiał i nadal nie doszedł do tego, że pogoń
za galeonami odebrała mu możliwość bycia tym, którego Rose nazywałaby tatą i
którego oficjalnie poprosiłaby o poprowadzenie jej do ołtarza.
To było urocze, gdy po tak wielu latach, móc znów zobaczyć w
oczach Draco łzy wzruszenia. Hermiona nigdy nie przypuszczała, że ich córka
mogłaby postąpić inaczej, ale najwyraźniej Draco musiał mieć takie obawy od
chwili, gdy Ron na nowo wkroczył do ich życia.
〰〰〰
Ślub był bajkowy, a Narcyza z wielką radością pomogła zadbać
o każdy jego szczegół. Przez lata ona i Lucjusz również nigdy nie dali odczuć
Rose, że nie jest ich prawdziwą wnuczką i obydwoje byli dziś autentycznie wzruszeni,
widząc jak ich mała dziewczynka wychodziła za mąż.
Draco był idealnym ojcem panny młodej. Dumnym, dystyngowanym
i bardzo szczęśliwym, że będzie mógł ją oddać w ręce człowieka, który ją
szczerze pokochał i którego sama Rose również szczerze kochała. Nie mogło być
większego szczęścia dla rodziców, jak świadomość, że ich dziecko jest szczęśliwe.
Hermiona obserwowała z daleka, jak kwaśną minę miał tego
dnia Ron. Wiedziała, że daleki jest on dziś od szczęścia, jednak nie można było
ukrywać, że dokonał tego wszystkiego zupełnie sam. To, że ta historia, tak właśnie
się skończyła, było tylko i wyłącznie jego własną winą i nie mógł mieć do
nikogo o to pretensji, poza samym sobą.
Draco pełen dumny, odprowadził Rose do ołtarza i z kilkoma
słowami oddał ją w ręce narzeczonego. Zaraz później wrócił do Hermiony, by
zająć należne mu miejsce przy jej boku. Zanim usiadł, na krótko owinął dłoń w
okól jej talii i pocałował ją z czułością.
- Kocham cię – wyszeptał, patrząc jej prosto w oczy.
- Ja ciebie też. Bardzo – odszepnęła, uśmiechając się do
niego. Byli dziś oboje bardzo szczęśliwy, choć tak naprawdę ich szczęście
trwało już od dnia, gdy po latach ponownie się spotkali.
Hermiona skupiła się na rozpoczęciu ceremonii i nie
zauważyła, jak Draco oglądał się przez ramię, by wyłowić w tłumie ewidentnie
nieszczęśliwą twarz Rona Weasleya.
Blondyn odwrócił się z powrotem, a mały, iście ślizgoński
uśmieszek wykrzywił jego usta.
- Właśnie tak, ty rudy idioto! – pomyślał z satysfakcją. – Byłeś
tak głupi, by na własne życzenie to wszystko stracić. A twoja strata, to mój
zysk. Sam doprowadziłeś do tego, że to ja mam to wszystko, a ty zostałeś
z niczym. I nie łudź się już dłużej – bo już dawno za późno. Nigdy nie odzyskasz straconego.
〰〰〰
Sama nie wiem dlaczego chciałam napisać tę miniaturkę 😁 Chyba tylko dlatego, by dać Wam ogląd na całą sytuację, którą opisałam w "Nie odzyskasz straconego". Wiem, że jest kilka opowiadań, gdzie Ron porzuca Hermionę z dzieckiem, a Draco wkracza w jego rolę, ale jakoś tak miałam ochotę też dotknąć tego tematu.
Mam naprawdę wiele niedokończonych miniaturek i pomysłów, a nie chciałabym ich porzucać, tak więc spodziewajcie się innych takich małych przerywników. 😋
Oczywiście w niedzielę zapraszam na kolejny rozdział "Przyrzeczonej" 😁
Wielkie Pozdrowionka.
Venetiia.
Pierwsza :)
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza😍😍
OdpowiedzUsuńDraco jako ojciec doskonały to zaczyna być mój TOP3 motywów Dramione, ależ to jest przeuroczo piękna miniaturka :-)
OdpowiedzUsuńCudna miniaturka:) Cieszę, że postanowiłaś napisać i tą część. Mocno wciągająca historia, pełna emocji. Podobała mi się pierwsza część, ale druga jeszcze bardziej. Na pewno będę jeszcze wracać do tej miniaturki nie raz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Draco jest w tym wszystkim najabaolutniej doskonały ❤️💚 taki wymarzony!
OdpowiedzUsuńUrocza i słodka historia z nutką goryczy idealna mieszanka 😁😁😁
A ja znowu płacze... łzy ciekły mi od momentu jak Draco wziął Rose na swoją miotle. Chociaz wiedziałam mniej więcej co się wydarzy,to i tak wzbudziły wielkie emocje u mnie. Piekna historia opowiedziana oczami Hermiony. Rozpływam się nad nią. Ron to idiota. Cale szczęście został tylko dawca plemników. A Draco to prawdziwy ojciec,który ja wychował i pokochał niemal od razu. Jeszcze raz dziękuję za tak wspaniałą miniaturkę :)
OdpowiedzUsuńZabieram sie za czytanie 🤍🤍
OdpowiedzUsuńKocham kocham i jeszcze raz kocham! Draco jako taki dobry ojciec dla Rose chwyta mnie totalnie za serce.
OdpowiedzUsuńSuper, że napisałaś to też z perspektywy Hermiony 😊 bardzo mi się podoba ❤
OdpowiedzUsuńTak jak byłam oczarowana tą historią z perspektywy Draco, tak i perspektywa Hermiony mnie nie zawiodła, ale cóż się dziwić, gdy ja tak kocham wszystko co wyjdzie spod pióra (palcy?😁) Venetii 😘❤️❤️
OdpowiedzUsuńDraco jest tu przecudowny i mała Rose, która również skradła moje serce, tak jak Lucjusz! Wyobraziłam sobie go z Rose na kolanach i to był naprawdę fajny widok 😁
A Rona nie lubię.
Super miniaturka ;) czuję, że będzie jedną z moich ulubionych, zaraz obok Rekompensaty.
OdpowiedzUsuńCo do samej mini - cudowna. Aż mi się cieplej na sercu zrobiło, jak Draco zaproponował, żeby to z nim Rose poleciała na miotle, jak oświadczał się Hermionie i Małej Rose, jak odprowadzał córkę do ołtarza.
Bardzo się cieszę, że Ron okazał się głupcem i wybrał majątek, a nie Hermionę i córkę, bo zostawił miejce dla Draco. ;)
Sam ten pomysł jest przezajebisty i pamiętam jak się wzruszałam przy czytaniu "Daddys Little girl". Super ze napisałaś te inny perspektywy naprawdę fajne uzupełnienie.
OdpowiedzUsuńWeny, mnóstwa Weny! ❤
Słodkie opowiadanie 😍
OdpowiedzUsuńMiniaturka przesłodka 😍 fajnie było do niej wrócić tylko z innej perspektywy 😉
OdpowiedzUsuńAutentycznie się wzruszyłam, perspektywa Hermiony zdecydowanie bardziej mi się podoba, choć pierwsza część tej miniaturki też jest niczego sobie. Chciałabym zobaczyć Lucjusza z małą Rose na kolanach<3 Podobnie jak i Narcyzę. Cieszę się, że wszystko się tak dobrze skończyło i Draco odważył się wziąć to wszystko z czego Ron zrezygnował. Moment jak wziął Rose na miotłę skradł moje serce. Przebiły go chyba tylko podwójne oświadczyny. Lubię też wątek przyjaźni między Draco a Hermioną i jestem zachwycona jak ta relacja się rozwinęła.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że potrzebowałam tej perspektywy. Bardzo fajny zamysł i obie wersje mi się podobają po równo. :D
OdpowiedzUsuńAle się ucieszyłam gdy zobaczyłam tą miniaturkę z perspektywy Hermiony. Poprawiło mi to bardzo dzień, ponieważ leżę chora w łóżku 😪😍 Super, że poruszyłaś też relacje Rose z Lucjuszem i Narcyzą 🥰 Pozdrawiam i życzę weny twórczej ❤️
OdpowiedzUsuńIdealne na dzisiejszy wieczór 😍 codziennie sprawdzałam czy coś się nie pojawiło. Perspektywa Hermiony wniosła dużo do tej historii. A Rona w ogóle mo nie szkoda... ani trochę, zasłużył sobie swoim zachowaniem.
OdpowiedzUsuńDużo weny! I... czekam na weekend z Przyrzeczoną 😍😍😍
Kocham tą miniaturkę! Myślę, że jest teraz w mojej liście Top 3 Ulubione miniaturki 😁 Po prostu genialna, uwielbiam to jak Draco, Lucjusz i Narcyza pokochali Rose. Zdecydowanie poprawiła mi humor przed jutrzejszym ciężkim dniem na uczelni. Czekam na więcej takich miniaturek.
OdpowiedzUsuńLilak
Niesamowite dopełnienie tej historii. Draco i jego rodzice są tutaj fantastyczni, a mała Rose skrada serca nie tylko bohaterów opowiadania. Bardzo spodobał mi się fragment na kolanach u Narcyzy i reakcja Draco po oświadczynach, kiedy to również niejako zapytał Rose o zgodę by mógł dołączyć do ich rodziny.
OdpowiedzUsuńRon jest zwykle najmniej lubianą przeze mnie postacią... Jednakże w TNMŻ, wyjątkowo przypadł mi do gustu ;)
Uwielbiam Dracona jako tak cudownego ojca🥰 normalnie Ron jest mi obojętny w opowiadaniach ale tu wpasował się idealnie w role prawdziwego palanta🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńNocne karmienie pozdrawia!
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam 😂😂😂
Usuń
OdpowiedzUsuń💚❤ Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
I przesyłam MOC 💪⚡
#wenadlaPRZYRZECZONA 💚❤
#wenadlaOPC-ROS 💚❤
#wenadlaTNMŻ 💚❤
#wenadlanowości 💚❤
#WENADLAVENIIKA 💚❤
#zdrowiedlaNeski 💚❤
Cudo!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ją dwa razy, i jestem zachwycona. Lekka i przyjemna, a postacie bohaterów łapią za serce❤️
OdpowiedzUsuńTo jest tak słodko cudowne 😍😍 rozczulilo mnie maksymalnie to jak Draco wziął mała Rose na miotle 😍 absolutnie mnie tym oczarował 🥰 Narcyza i Lucjusz w tej miniaturce są tacy kochani 🥰 uwielbiam kiedy się zmieniają i akceptują Hermionę 😍 naprawdę prześwietna miniatura 🥰😍
OdpowiedzUsuńSama słodycz 😍😍😍
OdpowiedzUsuńNocne po raz drugi, bo nie mam co czytać 😂
OdpowiedzUsuńZdecydowanie pisz, pisz. Niech wena ci doda sił 🕯️
UsuńSuper 😘
OdpowiedzUsuńWspaniała miniaturka! Z perspektywy Hermiony chyba podoba mi się jeszcze bardziej❤️❤️ Mogłabyś proszę wstawić dzisiaj rozdział Przyrzeczonej z okazji moich urodzin?❤️🥳
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Usuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
To jest naprawdę świetna miniaturka 😍 Draco kochany ojciec i mąż 😍 Lucjusz i Narcyza świetni dziadkowie 😍 a może jakieś dłuższe Dramione w tym temacie?
OdpowiedzUsuńAle to było dobre! Rozpływałam się przez Draco😍 wszystko cudownie napisane, tyle szczęścia i miłości wylewa się z tej miniaturki. Uwielbiam❤️❤️
OdpowiedzUsuńJuż tak pierwotna wersja miniaturki była genialna, więc tutaj nie mogło być inaczej 🥰 Super, że mamy teraz oglad z każdej strony na tą historię! ☺️
OdpowiedzUsuńTa wersja jest jeszcze lepsza od pierwotnej🤩 To, jak Draco powoli wkraczał do życia Hermiony i Rose, jak od początku traktował je jak swoje... Cudowne! Jego troska o córkę🖤
OdpowiedzUsuńOczywiście nie można pominąć Lucka i Cyzi, którzy dopełnili pięknie tę historię🥰
Nie wiem czemu ale to tak bardzo pasuje mi do Rona, ta jego pogoń za prestiżem, kasą itp… a zachowanie Molly bardzo boli :/ dawać jak była za syneczkiem. Za to Andromeda ❤️ I uwielbiam jak Draco i Hermiona przyjaźnią się przed tym swoim wielkim uczuciem. Piękna miniaturka!
OdpowiedzUsuńPiękna miniaturka!Super, że powoli budowałaś relację między bohaterami
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że będzie jeszcze od strony Draco
OdpowiedzUsuń"Żadna szlama, nawet najmądrzejsza, nie usidli mnie w pieluchach akurat w takiej chwili, gdy mam szansę na spełnienie moich najgłębszych marzeń! – wyrzucał jej."
OdpowiedzUsuńRON JEST TAKIM DEBILEM - SALAZARZE :D Nie dziwię się, że Rosie pokochała Draco... NIE WINIĘ JEJ :D Sama też jestem nim oczarowana :D
no i to jak Narcyza i Lucjusz zaakceptowali Rosie... Aż się wzruszyłam :D
Okej popłakałam się 😅 ta część jest jeszcze lepsza od poprzedniej, nie mogłam się oderwać od tej historii 🥰 bardzo podoba mi się tu relacja Hermiony i Draco oraz zachowanie jego rodziców, cieszę się że nie robili problemów. To było urocze jak wszyscy pokochali od razu Rose ❤️
OdpowiedzUsuńŚwietne uzupełnienie do wcześniejszej Mini ❤❤❤ fragment gdzie Draco I Hermiona spotykają się po latach u Andromedy WOW 😍😍😍😍❤❤❤❤ CUDO POPROSTU 🥰🥰🥰 TAKIE TO BYŁO ŚWIEŻE TAKIE PROSTE I CZYSTE Z ICH STRONY ❤❤❤ MEGA ❗❗❗😍 W sensie że idealnie oddałaś w tam tej chwili te ich radość na swój widok 😍😍😍 Super ❗❗❗❤❤❤
OdpowiedzUsuń