Dedykacja: Dla Rosalie - bo chyba czekała 😅
Betowała Neska 💚
💍💍💍
Ich
rodzinne sowy krążyły tam i z powrotem. Draco był tym powoli sfrustrowany, ale
jego mama miała setki pytań, o plany na przyjęcie zaręczynowe, wystrój komnat
Hermiony, jej gust co do ubrań i pomysł na to, kiedy wysłać do niej Strzałkę.
Ponadto, w ogóle nie podobał mu się, niezdrowy entuzjazm, z jakim jego
rodzicielka podchodziła do tego wszystkiego. W każdym jednym liście do niej po
kilka razy podkreślał, że ma pamiętać, że to jest tylko układ. On wcale nie
będzie naprawdę zaręczony. Nie będzie miał prawdziwej narzeczonej. Nie będzie w
żadnym realnym związku. Jednak matka odpisywał zwykle, coś lekceważąco w tonie:
„Wiem, rozumiem, ale jednak…”.
Dobrze, że miał przy sobie Zabiniego. Tamtego dnia,
przyjaciel nic nie powiedział, o tym co się wydarzyło w sali eliksirów, tylko
cierpliwie czekał pod drzwiami łazienki, aż Draco skończył z nerwów wymiotować.
Czuł do siebie taki wstręt, po tej scenie z Hermioną, że jego żołądek tego nie
wytrzymał. Blaise jednak słowem nie skomentował jego chwili słabości, tylko
podał mu eliksir wzmacniający i butelkę wody.
- Nie ma żadnej dziewczyny, z którą chciałbym się w tej
chwili zaręczyć, ale ustaliłem już z matką, że wystąpię z podaniem, by również
szybciej zdać egzaminy i wrócić do domu w tym samym czasie co wy. Nie mogę tu
bezczynnie siedzieć do końca roku – Blaise przyjacielsko uścisnął jego
ramię.
- Nie chciałem cię o to prosić… - wyszeptał Draco, walcząc z
kolejną falą mdłości.
- I nie prosisz. Sam tak zdecydowałem. Cokolwiek będzie ci
potrzebne, jakkolwiek będę mógł ci pomóc, musisz mi tylko dać znać, dobrze? Nie
duś tego wszystkiego ciągle w sobie. Za dużo już burz, przetoczyło się przez
twoje dotychczasowe życie, byś nadal mógł sam się wszystkiemu opierać. Naprawdę
chcę ci pomóc. Od tego ma się przyjaciół
– zapewnił ze szczerością.
- Dzięki – Draco uścisnął jego dłoń czując drobną ulgę. Czuł,
że przynajmniej będzie miał gdzie uciec i z kim pogadać, gdy wszystko dookoła
zacznie się walić.
Snape przysłał mu notatkę, że ma się stawić wieczorem w jego
gabinecie na podpisanie kontraktu. Wiedział, że Granger też tam będzie. Całe
popołudnie zastanawiał się, czy nie sięgnąć po eliksir przeciwwymiotny albo po
wyciąg uspakajający. Nie miał pojęcia, jak inaczej miał to przetrwać.
Blaise zaproponował odrobinę whisky i rozmowę, więc Draco
postanowił skorzystać. Usiedli razem w swoim dormitorium, zadowoleni, że Nott i
Montague poszli do biblioteki. Nim jednak któryś z nich zdążył się odezwać, w
pokoju pojawiła się znajoma sowa.
- Ciekawe o może znów chodzić? – narzekał blondyn, podchodząc
by odebrać pergamin.
- To sowa sióstr Greengrass, prawda? – zauważył Blaise.
Draco szybko odpiął list od nogi ptaka, po czym poczęstował
go przekąską i wypuścił, nie sądząc by chciał odesłać odpowiedź. Szybko otworzył
kopertę i przeleciał tekst wzrokiem. Gdy skończył, nie mógł opanować
pogardliwego prychnięcia i od razu zniszczył list zaklęciem.
- Coś nie tak? – zapytał zaintrygowany Zabini.
- To od Astorii. W dniu ogłoszenia prawa małżeńskiego, uznała
za zasadne, by napisać do mnie, sugerując, że zasługuję na to, by móc zaręczyć
się z czarownicą, której naprawdę chcę… Nie zważając na uczucia przyjaciół, a
zwłaszcza na Notta. Podszedłem do niej po kolacji w Wielkiej Sali i grzecznie
wyjaśniłem, że naprawdę zaręczę się z czarownicą, której pragnę, nie kierując się przy tym
zdaniem nikogo innego. Teraz wysłała mi list pełen pretensji, pytając czy to
prawda z Granger. Wypłakuje się tu też, że Notta tak naprawdę każą jej poślubić
rodzice, bo mój ojciec powiedział im, że my nie wystąpimy z kontraktem prosząc
o jej rękę.
Blaise nie powstrzymał głośnego wybuchu śmiechu.
- Czy ona naprawdę myśli, że gdybyś ją chciał, to obchodziłby
cię Theodore? Nie wie o tym, że obaj ledwo się znosicie?
Draco skrzywił się pod nosem. Zabini oczywiście miał rację.
Gdyby zechciał Astorii, to nic nie stałoby mu na drodze do jej ścigania. Fakt,
że Theo się w niej podkochiwał, wcale by mu nie przeszkadzał, a raczej tylko
dodawał pikanterii do całej sprawy. Jako synowie dwóch najpotężniejszych rodów
czystej krwi, od zawsze ze sobą rywalizowali. Jednak Draco, nigdy nie rozważał
młodszej panny Greengrass w kategorii potencjalnego związku. To już wcześniej
Daphne mogłaby być w przyszłości ewentualną kandydatką na jego aranżowaną żonę,
bo znali się o wiele lepiej.
Od około dwóch lat dochodziły do niego plotki, że Astoria
czuła do niego coś więcej od zwykłej sympatii. Ciągle miał jednak nadzieję, że
w grę nie wchodziły głębsze uczucia, bo nigdy tego nie odwzajemniał. A
nieodwzajemniona miłość zawsze mocno raniła. Sam wiedział o tym najlepiej.
Aranżowane małżeństwo dla dobrego układu, od dawna nie było
już jego celem. Ostatecznie zdecydował, że nie chce zakładać rodziny. Nie
zniósłby, gdyby jego dziecko musiało przechodzić przez to wszystko, co on sam.
Nawet przez chwilę nie widział się w roli dobrego rodzica, a tym bardziej
oddanego męża przy boku kobiety, która nigdy nie byłaby w stanie zastąpić tej,
której tak bardzo chciał. To nie miałoby żadnego sensu.
- Zamyśliłeś się. Czyżbyś naprawdę rozważał kiedyś zaloty w
stronę Astorii Greengrass? – zdziwił się Blaise.
- Nie, nigdy. I nie obchodzi mnie czy poślubi ją Theodore,
czy ktokolwiek inny. Nie mam nic przeciwko niej, ale prawda jest taka, że jest
dla mnie zupełnie obojętna.
- Ale jesteś świadom tego, że ona od dawna się w tobie
podkochuje? Pewnie byłaby ci bardzo wierna i oddana.
- To nie ma dla mnie żadnego znaczenia – odpowiedział krótko
Draco.
- W sumie jednak Greengrass miała trochę racji. Zasługujesz
na to, by być z czarownicą, której najbardziej chcesz.
- Nie chcę żadnej czarownicy! – odpowiedział ostro.
- Smoku… Dlaczego nie możemy o tym pogadać? Od lat sam się z
tym męczysz. Znasz mnie i dobrze wiesz, że nigdy nie potępię cię za zakochanie
się w mugolaczce.
- To temat, którego naprawdę nie lubię roztrząsać – przyznał
ponuro blondyn, opadając na fotel i sięgając po swoją whisky.
- Tak, wiem to, ale jednak czasem trzeba się przemóc. Czy
wiesz że, jeśli się porządnie nie wygadasz, to możesz wreszcie kiedyś pęknąć z
tych tłumionych emocji? – zażartował.
Draco nie mógł się nie uśmiechnąć. Faktycznie czasem miał
wrażenie, że zaraz coś rozerwie go od środka, przez to wszystko, co przechodził
wewnątrz samego siebie z powodu Granger w czasie ostatnich lat.
- Żeby ci ułatwić, to ja zacznę. Pod koniec zeszłego roku,
zakochałem się beznadziejnie w Ginny Weasley.
Draco prawie wypluł swoją whisky.
- Zakochałeś? Myślałem, że chciałbyś ją tylko do łóżka, bo
jest ładna i seksowna – Blondyn przywołał chusteczkę, by powycierać mokre usta.
- To jest inne niż zwykle. Nie chcę jej tylko pieprzyć bez
sensu w materac. Chcę z nią rozmawiać, śmiać się i dobrze bawić. Spacerować z
nią w ładnych miejscach i jeść w moich ulubionych restauracjach. Zabrać ją do
rodzinnej willi we Włoszech. Rozpieszczać ją i pomagać jej w trudnych chwilach.
Opiekować się nią…
- Rozumiem – Draco był naprawdę zaskoczony, szczerą
odpowiedzią przyjaciela, a tym bardziej tym, że nazwał to wszystko miłością.
Czy i on nie odczuwał, przynajmniej raz każdej z tych rzeczy względem Hermiony?
Jednak nigdy tak tego nie określał.
Obsesja. Choroba. Klątwa – ale nigdy miłość.
- Przeraziłem się, gdy stary Goyle powiedział Nevianiemu o
tych nowych planach. Prawie zwariowałem z niepokoju, gdy wspomniano, że to ten
pieprzony sadysta Dolohov ma ją dostać. Jednak dzięki tobie i twojemu ojcu
wiem, że będzie bezpieczna przy Potterze. Dlatego też chcę ci pomóc w tej całej
sprawie, jak tylko potrafię.
- Bardzo chciałem, żeby Granger została z tym rudym kretynem
– wyznał cicho.
- Domyśliłem się już, że mimo twoich uczuć do niej, wcale nie
cieszy cię cały ten plan – Zabini spojrzał na niego ze współczuciem.
- Ani trochę. Nienawidzę myśli, że będę ją do czegoś zmuszał
– przyznał blondyn, sięgając po dolewkę whisky.
- W sumie dobrze, że Weasley jest najlepszą przyjaciółką
Granger… - westchnął cicho Blaise.
- Trochę ironicznie, prawda? – Draco wskazał na jego i
siebie, a Zabini się skrzywił.
- Tak, też już o tym pomyślałem. One są do siebie nawet
trochę podobne z charakteru. Obie waleczne, odważne, lojalne i oczywiście
piekielnie inteligentne.
- To prawda, tyle że Granger czasem bywa bardziej stonowana i
racjonalna, a Weasley to prawie zawsze czysty ogień – zauważył Draco.
- To fakt – Blaise się uśmiechnął. – Odróżnia je również to,
że jedna jest na zabój zakochana w swoim chłopaku, a drugiej tylko się tak
wydaje.
- Co? – Draco zmarszczył brwi, nie bardzo rozumiejąc.
- Nie mów, że tego nie widzisz. Hermiona Granger i Ron
Weasley to najgorzej dobrana para na świecie. On jest głupkowaty, próżny,
narwany i mało odporny psychicznie. A ona jest jego całkowitym przeciwieństwem.
To nie może się udać.
Draco roześmiał się gorzko.
- Jest w nim zakochana od trzynastego lub czternastego roku
życia. Widać te wszystkie jego wady ani trochę jej nie przeszkadzają.
- Ona wcale nie kocha Weasleya. Powie ci to każdy, kto będzie
ich widział razem. Widać, że męczy się z nim i go unika. Często przewraca
oczami, na to co on mówi i zauważyłem, że nigdy nie zabiera go do biblioteki,
gdy się idzie uczyć z krukonami. Jestem pewien, że to dlatego, by nie narobił
jej tam wstydu swoją głupotą.
- Nigdy nie twierdziłem, że on na nią zasługuję – powiedział
cicho Draco. – Ale jeśli go wybrała i jest z nim szczęśliwa, to nie chciałem
być tą osobą, która jej to szczęście zepsuje.
- I wcale nie jesteś. To wszystko wina wojny, no i oczywiście
obsesji Thorfinna Rowla na jej punkcie. Ona w końcu też to zrozumie. Zobaczysz,
że się dogadacie.
- Wątpię – Draco potarł twarz zmęczonym gestem. – Widziałeś
ją dzisiaj? Zabiłaby mnie, gdyby jej nie powstrzymano.
- Tylko dlatego, że nikt jej nie wytłumaczył, dlaczego to
wszystko się dzieje. Gdy wreszcie cię wysłucha, jestem pewien że zmieni swoje
nastawienie – Blaise uśmiechnął się do niego pocieszająco.
- To by mi wiele ułatwiło, ale nie łudzę się tym zbytnio –
przyznał z goryczą.
- A ja mam wrażenie, że z tej całej sytuacji może wyniknąć,
jeszcze coś całkiem dobrego – Blaise wychylił się i poklepał go po ramieniu.
- Wystarczy, że do końca wojny nic jej się nie stanie – Draco
zamknął oczy i odetchnął, marząc o tym, by to życzenie się spełniło. Jednak tak
wiele rzeczy mogło pójść źle…
- W każdym razie napijmy się jeszcze, nim będziesz musiał
pójść na randkę z przeznaczeniem – zażartował Zabini, czym nieco go
rozśmieszył, gdy dolewał im obu kolejną porcję whisky.
Poprosił
Grahama, by przekazał jej, że będzie czekał pod gabinetem dyrektora. Udawał
nonszalancję przed wszystkimi dookoła, ale czuł się naprawdę paskudnie. Nie
zjadł dziś nic na wypadek, gdyby jego organizm znów postanowił się zbuntować.
Łyknął jedynie trochę eliksiru otrzeźwiającego, by nie czuć przyjemnego
otępienia, w które wprawiła go whisky. Musiał myśleć racjonalnie.
Od razu wiedział, gdy pojawiła się na końcu korytarza. Nie
patrzył w jej stronę, próbując chować emocje za barierą oklumencji, ale nie
miał wątpliwości, że będzie musiał porzucić swą zimną obojętność. Nie mógł być
przy niej taki niedostępny i odległy. To tylko powiększyłoby dystans pomiędzy
nimi. Nie liczył na jej sympatię, przyjaźń ani tym bardziej na coś więcej, ale
tolerancja i skłonność do chodzenia na kompromis byłaby pożądana, jeśli mieli
oboje jakoś przetrwać ten układ.
Wreszcie podeszła na tyle blisko, by nie mógł dużej nie
patrzeć w jej stronę. Mały oddech ulgi, wyrwał mu się z piersi, gdy zauważył,
że nie wyglądała na zapłakaną. Nawet pogarda nie była tym dominującym uczuciem,
które teraz w niej dostrzegał. Gdyby musiał, postawiłby na determinację. Po
latach obserwacji, zdążył już zauważyć, że Granger zwykle miała taką minę, gdy
natykała się na jakąś intrygującą ją zagadkę. Zawsze chciała pogłębić swoją
wiedzę, nim zabrała się za rozwiązywanie nowego problemu. Tak, to było właśnie
to.
- Dobry wieczór skarbie – zdobył się na bezczelny uśmiech,
chcąc od razu ustawić pole do rozmowy. Złośliwość, sarkazm, trochę ironii – i
dużo pół-prawdy, o której nie mogła mieć pojęcia. – Czy złość już ci przeszła?
- Naprawdę chcesz w to grać? – zapytała, a Draco widział ile
kosztuje ją zachowanie spokoju. – Zapomniałeś już, jak dobrze moja pięść pasuje
do twojego nosa skarbie? – To było niczym smagnięcie batem. Jeszcze
nigdy nie słyszał, by ktoś włożył tyle ironii w tylko jedno słowo.
Zmusił się, by podejść bliżej. Nie musiał specjalnie ukrywać,
że wolał ją zdeterminowaną, a nie załamaną. Znał wojowniczą Hermionę Granger i
umiał sobie z nią poradzić.
- Dobry początek Granger. Myślałem, że zaserwujesz mi więcej
tej samej histerii, co dziś rano, ale widzę, że poczyniłaś już pierwsze
przemyślenia i słusznie uznałaś to za bezcelowe – Draco uważnie obserwował jej
reakcję na jego słowa.
- Po prostu, nie lubię tracić czasu, na rzeczy nieistotne,
Malfoy. Mów czego chcesz i oszczędźmy sobie rozmowy, skoro nie cieszy ona żadne
z nas.
Wiedział, że to tylko maska. Hermiona tylko kreowała się
teraz przed nim na twardą i opanowaną, ale cała jej postawa, jednoznacznie
wskazywała, że nadal jest bardzo zdenerwowana i niepewna.
- Och nie! – Odegrał małe przedstawienie, udając zranionego
jej słowami. – Nie masz ochoty ze mną rozmawiać? Ranisz tym moje serce tak
dotkliwie! – kpił, choć w głębi siebie wiedział, że jest w tym ziarno prawdy.
Sam zapracował na to, by go absolutnie znienawidziła. I choć chciał być twardy,
to mimo wszystko to nadal bolało.
- Mogę dużo gadać, jeśli chcesz. Mogę nawet zagadać cię na
śmierć, jeśli to sprawi, że będziesz wtedy tak samo nieszczęśliwy, jak ja teraz
jestem – zagroziła, całkowicie poważnie.
- Zostańmy przy opcji, nie tracenia czasu na głupoty.
Domyślam się, że choć masz miliony pytań, jak to zwykle u ciebie, to jedno z
nich szczególnie nie daje ci spokoju, prawda? – odgadł z łatwością.
Znał ją na tyle, by móc mieć pewność, że to prawda. Chciała
wiedzieć dlaczego ją wybrał. Oczywiście nie mógł powiedzieć jej całej prawdy,
ale już dawno nauczył się, że pół-kłamstwa działają lepiej niż totalne bujdy.
Nie mógł też od tak, podać jej swoich powodów. To byłoby
zupełnie nie po ślizgońsku, by nie wykorzystać okazji, skoro to ona czegoś od
niego chciała. A po drugie, naprawdę musiał zadbać o to, by przestała pokazywać
się z Weasleyem. Nie łudził się, że ze sobą zerwą albo że zaprzestaną się
spotykać na czas tego układu. Wcale też nie zamierzał jej tego kazać. Po co
miał ją, jeszcze bardziej unieszczęśliwiać? Po prostu nie mogli robić już tego
publicznie. A on musiał starać się nie myśleć o tym, co się będzie działo, gdy
w jednej chwili będzie stała przy nim, jako jego narzeczona, a w drugiej leżała
w ramionach tego rudego śmiecia.
- Bo jeszcze pomyślę, że naprawdę dobrze mnie znasz Malfoy! –
warknęła na niego.
Miał ochotę się roześmiać. Obserwował ją bardzo uważnie od
lat. I tak naprawdę wiele o niej wiedział. Wolała kawę od herbaty i sok z dyni
od soku z mlecza. Jej ulubionym przedmiotem w szkole była numerologia. Lubiła
spacerować nad szkolnym jeziorem w pogodnie dni i nie znosiła latania na
miotłach. Miała loki swojej matki, oczy swojego ojca, a brzydkiego kota, który
umarł przed ledwo dwoma miesiącami, kupiła tylko dlatego, że było jej go żal,
ponieważ nikt inny go nie chciał.
Widział jej rodzinny dom. Był tam jeszcze przed bitwą o
Hogwart, z grupą wyznaczoną do znalezienia jej rodziców. Był w jej
biało-fioletowym pokoju z zasłonami w duże kwiaty, gdzie prawie każdą
powierzchnię zajmowały półki z mugolskimi książkami.
Przeglądał zdjęcia wiszące we wszystkich pokojach – prawie na
wszystkich była szczęśliwa i uśmiechnięta, zębata dziewczynka. Na jednym była w
swojej sukni balowej na ich czwartym roku – to zdjęcie zabrał ukradkiem ze
sobą, gdy reszta śmierciusów nie patrzyła.
Wiedział o niej dobrze, że miała skłonność do organizowania
wszystkiego w logiczne wzory i schematy, i wiedział, że robiła to tylko
dlatego, by czuć że ma nad wszystkim kontrolę. To dawało jej poczucie
bezpieczeństwa i odsuwało strach przed porażką.
Znał Hermionę Granger, lepiej niż by chciał i o wiele, wiele
lepiej niż ona sama się tego po nim spodziewała. Postanowił to powiedzieć, choć
oczywiście nigdy nie zdradziłby jej całej prawdy.
- Lepiej niż się spodziewasz. Chcesz zapewne wiedzieć,
dlaczego właśnie ty…?
- Owszem. Cholernie chcę się tego dowiedzieć! – odpowiedziała
ostro, a on po prostu musiał się uśmiechnąć. Nigdy nie słyszał, by przeklinała,
ale był w tym ten sam ogień, który tak w niej lubił.
- A co mi dasz za odpowiedź na to pytanie? – zapytał, wiedząc
że musi ją sprowokować. Takie gry umysłowe będą zapewne częste w tej całej ich
relacji.
Granger prychnęła pogardliwie.
- Jakbym miała jeszcze coś, co mógłbyś mi zabrać, ty okrutny
dupku! Wolność, przyjaźń, moje dalsze plany… Nawet moje imię i nazwisko.
Zabrałeś już wszystko. Czego jeszcze możesz ode mnie chcieć?
Gdyby go właśnie uderzyła, wierzył, że zabolałoby mniej.
Jednak miała całkowitą rację. Z jej perspektywy wyglądało
właśnie na to, że znów jej coś odbiera. Zawsze umniejszał jej osobę w oczach
wszystkich dookoła. Dlaczego teraz miałaby spodziewać się po nim innych
intencji, niż tylko chęci na jej kolejne upokorzenie?
- Mam pięć dobrych powodów, dla których wybrałem właśnie
ciebie Granger – wyjawił nad wyraz spokojnie.
Pierwszy raz wyglądała na zaskoczoną jego słowami.
- Jakich? – dociekała, czego też mógł się spodziewać.
- Pięć powodów za pięć poleceń, które dla mnie wykonasz, oto
moja propozycja – odpowiedział, czując że jego dobrze przemyślany plan, właśnie
zaczyna się realizować.
- Poleceń? – Granger roześmiała się gorzko. – Czyżbyś
potrzebował nowego skrzata domowego o wszechmocny książę? Mam napisać ci
referat z transmutacji, nakarmić twoje pawie czy może wyczyścić ci buty? –
prowokowała butnie, trochę go tym bawiąc.
- Na początek, skończ się zachowywać, jak mała, kłótliwa
jędza Granger. Rób, co ci mówię, a gwarantuje, że nie będziesz miała zbyt wielu
powodów do narzekań na całą tę sytuację – Zaczął się trochę denerwować.
Naprawdę nie chciał spędzić kolejnego roku na wiecznych kłótniach z nią.
Wolałby obojętność i milczenie niż ich codzienne bitwy na słowa.
- Sam fakt, że żyjesz w tym samym świecie co ja, to już dla
mnie dobry powód do narzekań Malfoy! – syczała złowrogo.
Cóż, od dawna zasłużył sobie, by być obiektem jej nienawiści.
I musiał to znieść z godnością.
- Zdajesz sobie sprawę, że będziemy musieli zacząć mówić do
siebie po imieniu? – Draco wygiął usta w drwiącym uśmieszku, który tak naprawdę
wiele go kosztował.
- Na pewno nie kiedy będziemy sami! – zaprzeczyła gwałtownie.
- Staram ci się to ułatwić, ale jeśli wolisz, to możemy
ciągle walczyć – powiedział to z uśmiechem, choć wcale nie było mu teraz
wesoło. Już miał tego wszystkiego serdecznie dość, a przecież to dopiero był
początek.
Granger opadła szczęka i chyba sama nie wiedziała, czy ma mu
coś odpowiedzieć, czy po prostu rzucić się na niego z tymi małymi piąstkami.
- O nie! Czyżbyś właśnie szykowała się do kolejnego ataku
furii? Powinienem uciekać? – Nie mógł sobie darować tej małej prowokacji. Po
prostu nie potrafił się powstrzymać, widząc jej minę.
- Jakie polecenia mam spełnić, by móc poznać twoje powody? –
zapytała siląc się na chłód w swoich słowach.
- Współpracuj Granger, a wszystko dobrze się skończy – Miał
nadzieję, że jej teraz nie okłamuje. Chciał by wszystko skończyło się dobrze i
najlepiej – szybko.
Tak naprawdę, chciałby móc tylko uciec… Biec przed siebie i
nie oglądać się wstecz. Wystarczyłoby mu wiedzieć, że była wreszcie bezpieczna.
Nic więcej.
- Jakieś konkrety? – zapytała go ponuro.
- Na początek - żadnego prowadzania się z innymi facetami.
Nie możemy sobie pozwolić, na żaden tego typu skandal – wyjawił to, co
najbardziej go uciskało. Nie wiedział, jak miałby się zachować, gdyby prasa
zaczęła oficjalnie pisać, że ona namiętnie zdradza go z Weasleyem. Jak miałby
zachować wtedy twarz?
Jego ojciec miał kontrolę nad wieloma magicznymi periodykami,
ale jednak nie nad wszystkimi. Mógłby wybuchnąć z tego niezły skandal, już nie
mówiąc o tym, że to najpewniej mocno wkurzyłoby Czarnego pana i dało Rowlowi
duże pole do podkopania ich pozycji, a nawet zaprzepaszczenia ich planów.
- Zabawne, bo nie dalej jak pięć minut temu, twoja dziewczyna
prawie mnie zaatakowała na samym środku Wielkiej Sali. Jeśli nie chcesz
skandalu, to zacznij od posprzątania własnego podwórka – odpowiedziała z kpiną
i wyraźną urazą.
- Załatwię to. A ty masz pilnować siebie Granger! –
zripostował, w duchu zastanawiając się, która ze ślizgońskich idiotek, jako
pierwsza do niej podeszła. Gdyby musiał, postawiłby swoje galeony na Parkinson.
Zawsze była najbardziej narwana.
- To ciekawe, wiesz? Twój ojciec twierdził, że wybrałeś mnie
z listy czarownic czystej krwi, a jakoś nie słyszę byś kwapił się do używania
mojego nowego, jakże szlachetnego nazwiska – Granger prowokacyjnie uniosła
podbródek.
- Kwestia przyzwyczajenia – zmyślił na poczekaniu. W życiu
nie miał zamiaru nazwać ją Niną lub nazwiskiem tego oszusta, który wziął za nią
pieniądze, jakby doprawdy miał do nich jakieś prawo. Brudny śmieć, nie był
godzien nawet kłamać na temat tego, że ta genialna wiedźma jest z nim
spokrewniona. Niestety był im potrzebny i nic nie można było z tym zrobić.
- Przyzwyczajony jesteś do nazywania mnie szlamą, ty
rasistowski chamie! – krzyknęła na niego.
Draco poczuł, jak zaczyna wrzeć mu krew. Nie miała kurwa
zielonego pojęcia o tym, do tego jak naprawdę był przyzwyczajony ją nazywać
przed samym sobą. Nie miała kurwa pojęcia o tym, co mu robiła od lat. Poczuł
wściekłość, niesprawiedliwość i gorycz. Nie miała pojęcia…!
- Nigdy więcej nie usłyszysz tego słowa, gwarantuje ci to –
wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Nie będę się z nikim pokazywała, ale tylko dlatego, by…
Tylko dlatego, by nie komplikować i tak trudnej sytuacji… - wyjaśniła, ale
Draco wiedział dlaczego się zawahała. Nie chciała, by z zemsty zrobił coś jej
ukochanemu Weasleyowi. Wszystko zawsze kręciło się wokół tego rudego głupka.
- Czy to prawda, że musieli wywieźć Łasicę ze szkoły, bo tak
bardzo chciał mnie dopaść i natychmiast zabić? – zapytał prowokacyjnie,
przypominając sobie treść sowy od ojca, którą odebrał dziś wieczorem, na krótko
przed wyjściem z dormitorium. - Szkoda, że nie pozwolili mu chociaż spróbować –
Naprawdę tego żałował. Chętnie znalazłby pretekst na obicie tej pieprzonej
piegowatej mordy. – Miałbym dobrą wymówkę, by móc go skrzywdzić w obronie
własnej…- dodał z wrednym uśmiechem.
- Przestań! – warknęła wściekle, wyraźnie rozdrażniona jego
słowami.
- Znów przybiegłabyś mu na ratunek, mam rację? On i Potter są
bez ciebie kompletnie bezużyteczni – wypluł, nim zdołał się opanować.
Nienawidził tego, jak ta dwójka na niej żerowała, niczym dobrze zorganizowane
pasożyty. Ani trochę nie byli jej godni.
- Zamknij się! Nie masz pojęcia… - Granger nie zdążyła
dokończyć, bowiem na schodach tuż obok nich, właśnie pojawił się Snape.
![]() |
- Czy szanowni, przyszli państwo Malfoy, mogą dokończyć tę
żywiołową dyskusję, jak już podpiszemy kontrakt? Tak się składa, że mam inne
plany na wieczór, niż czekanie, aż się pozabijacie pod moim gabinetem –
powiedział zimno, ale Draco wiedział, że w głębi ducha go to bawiło. Wuj
Severus zawsze lubił plotki o dramatach swoich uczniów, to była dla niego forma
rozrywki.
- Przepraszamy panie dyrektorze – Draco uśmiechnął się do
niego porozumiewawczo.
- Przy swojej narzeczonej nie musisz być taki formalny,
Draconie – Severus posłał mu swój zwyczajowy grymas, który oznaczał tylko, że
faktycznie cała ta sytuacja, wprawia go w spore rozbawienie.
- Skoro tak mówisz, Severusie. Możemy to od razu załatwić?
Masz rację, że tę dyskusję możemy dokończyć później.
- Zapraszam! – Snape odwrócił się, by wrócić do gabinetu.
- Ty przodem kochanie – gestem wskazał jej, by ruszyła
pierwsza.
- Ależ mi się poszczęściło! – zadrwiła. – Prawdziwy z ciebie
dżentelmen!
- Po prostu lubię, gdy dziewczyny w krótkich spódniczkach
wchodzą przede mną po schodach – odpowiedział, uśmiechając się prowokacyjnie i
wiedząc, że ją to zdenerwuje. Nie żeby skłamał – naprawdę lubił oglądać jej
kołyszące się biodra, gdy tylko miał ku temu dobrą okazję.
Granger, aż sapnęła i ogniście poczerwieniała z nagłego
oburzenia.
- Ty obrzydliwy zboczeńcu…! – krzyknęła.
- Ruszaj się Granger, bo Snape nie wyglądał na specjalnie
cierpliwego – popędził ją w duchu czując, że pierwszy raz dzisiaj chce mu się
śmiać. Weasley na pewno nie miał z nią łatwo. Była wojowniczką na co dzień, ale
chyba bardzo pruderyjną w sypialni.
Uśmiechnął się szczerze za jej plecami, gdy wbiegła po
schodach, jakby ją sam Voldemort gonił. Cóż… Może jednak nie tylko będą się
kłócić? Wciąż nie był pewien.
💍💍💍
Tak jak
przewidział, Granger była poirytowana i kłótliwa, ale też racjonalna. Dalsza
część rozmowy w gabinecie Severusa nie przyniosła zmiany atmosfery pomiędzy
nimi, choć przyznał szczerze, że trzymanie jej za rękę było czym,ś co najmniej
mu w tym wszystkim przeszkadzało. Nienawidził tego, że nie potrafił jej sobie
odpuścić i o niej zapomnieć, ale przynajmniej obdarzył swoimi uczuciami
czarownicę, która była po prostu wspaniała. Mądra, dzielna i piękna.
Zirytował się, gdy po wyjściu z gabinetu dyrektora, zarzuciła
mu, że cieszy się jej bezsilnością i tym, że odebrano jej nawet prawo do
imienia i nazwiska.
Nie cieszył się. Prawda była taka, że już nienawidził każdej
chwili tego, czego będzie musiał doświadczyć z nią tuż obok, w całym tym
układzie.
Nie miał jednak wyboru. Zgodził się na to wszystko. Teraz
musiał wytrwać.
💍💍💍
Drogę od gabinetu Severusa do dormitorium Slytherinu,
pokonał praktycznie biegiem. Chciał krzyczeć. Uderzyć w coś. Upić się. Zasnąć i
przez kilka dni nie wstać. Miał w sobie tyle złych emocji. Tyle negatywnej
energii…
Nie zastał Zabiniego w pokoju wspólnym, dlatego od razu
poszedł do ich dormitorium. Bardzo liczył na to, że whisky i kumpel, który swą
racjonalną stroną często nieco gasił jego rozdrażnienie, jakoś pomogą mu
przetrwać ten przeklęty wieczór.
Niestety w pokoju nie zastał Zabba, a zamiast tego natknął
się na wyraźnie rozgoryczonego Theodora, który ciągle popijał ze swojej
srebrnej piersiówki jakiś mocny alkohol.
- Wiesz może gdzie jest Zabini? – zapytał Draco, starając się
nie pokazywać po sobie, w jakim naprawdę jest teraz stanie.
- Chyba bierze prysznic – Theo niezobowiązująco machnął ręką
w stronę drzwi od łazienki.
Draco odetchnął i opadł na swoje łóżko. Najwyraźniej musiał
chwilę poczekać, a w międzyczasie najlepiej spróbować jakoś pozbyć się Theodora
z pokoju, nim Blaise skończy. Nie potrzebowali świadków do tej rozmowy, a on sam
nie miał specjalnie ochoty nigdzie wychodzić.
- Nie spędzasz wieczoru z narzeczoną? – zapytał Theodora.
- Nie. Jak widzę, ty z twoją też nie – Nott uśmiechnął się do
niego cynicznie.
Draco usiadł na łóżku i spojrzał na niego uważnie.
- Masz jakiś specjalny powód, dla którego tak się upijasz? –
zapytał.
- Nie wiem… Może kilka? Może na przykład taki, że moja
narzeczona wyje od kilku godzin, bo fiut którego kocha, właśnie zaręczył się z
samą księżniczką Gryffindoru? – wypluł ze złością Theo.
- Fiut? – zapytał Draco, czując nagły napływ irytacji.
- Przepraszam! Wolisz by nazywać cię kutasem? – szydził Nott.
Draco zerwał się na równe nogi.
- Sam nie wiem… Wolisz, bym wybił ci zęby, czy złamał ci nos?
– syknął wściekle.
Theodore również wstał, mierząc go nienawistnym spojrzeniem.
- Wiedziałem, że nie jesteś w porządku, z tym co się
wydarzyło z Philipą, ale żeby mścić się przez to na uczuciach Tori…
Draco roześmiał się drwiąco.
- Serio chcesz do tego wracać? Ta dziewczyna nie byłą niczym
więcej niż wakacyjnym pieprzeniem dla nas obojga i dobrze o tym wiesz! Nie
próbuj sobie poprawiać ego tym, że mi ją odbiłeś, bo to nieprawda Nott!
- Może niczego do niej nie czułeś, ale na pewno chciałeś się
na mnie zemścić! Nie musiałeś jednak dokonywać tego, poprzez rozkochiwanie w
sobie Astorii! Ona sobie na to nie zasłużyła! – krzyczał Theodore, plując i
iskrząc ze wściekłości.
Draco z dezaprobata pokręcił głową.
- Naprawdę myślisz, że choć trochę obchodzi mnie ta twoja
słodka, mała Greengrass? Nigdy nawet na nią dwa razy nie spojrzałem! Przez te
wszystkie lata, nie zamieniliśmy ze sobą więcej niż kilku zdań! – warczał.
- Nie kłam! Założę się, że specjalnie mamiłeś ją obietnicami,
by teraz móc złamać jej serce i zrzucić to na mnie, wiedząc, że zrobiłbym wszystko,
by ją ochronić! – Theodore, aż jąkał się z emocji, wykrzykując te wszystkie
oskarżenia.
- Nie zbliżyłem się do Astorii Greengrass dalej niż, gdy
mijałem ją w wejściu do Wielkiej Sali! – Draco czuł się coraz bardziej wkurzony
i sfrustrowany tymi wszystkimi oskarżeniami.
- Pieprz się Malfoy! – sarknął Theodore, znów popijając ze
swojej piersiówki. – Zawsze musisz być we wszystkim najlepszy, prawda?
Rozkochałeś w sobie najlepszą dziewczynę wśród rodów czystej krwi, ale gdy tylko pojawiła się plotka, że Granger
też jest jedną z nas, to szybko zdecydowałeś, że jednak wolisz pojąć za żonę,
najjaśniejszą czarownicę tego pokolenia?
- Tłumaczę ci wyraźnie, że nigdy nie podrywałem Astorii
Greengrass! Nie wiem czego ode mnie chce, ale nie mam z tym nic wspólnego, więc
załatw to z nią, a na mnie więcej nie naskakuj, jeśli nie chcesz mieć we mnie
prawdziwego wroga! – ostrzegł poważnie Draco.
Ku jego zaskoczeniu Theodore roześmiał się dziwnie złośliwie.
- Wiesz co mnie cieszy? To fakt, że Granger nigdy cię nie zechce.
Może nawet będzie kiedyś twoją żoną, ale nigdy nie uwiedziesz jej tak, jak
wszystkie inne. Jest na to za mądra! – szydził.
Draco zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Doskonale
wiedział, że to prawda. Od dawna, a w zasadzie chyba nigdy, nie łudził się
prawdziwą możliwością zdobycia dla siebie Hermiony. Nawet nie zamierzał tego
próbować, choć jako Malfoy był nauczony rzadko rezygnować. Niemniej miał pełną
świadomość tego, że ta sprawa była już przegrana, zanim na dobre się zaczęła.
- W dupie mam twoje zdanie na jakikolwiek temat, Nottie!
Jednak nie wchodź mi w drogę, jeśli nie chcesz mieć poważnych kłopotów…
Ostrzegam cię!
Theodore znów roześmiał się szyderczo, po czym mocno
pociągnął lewy rękaw swojej jasnoszarej bluzy. Draco przełknął nerwowo.
Naprawdę nienawidził widoku Mrocznego Znaku, choć poniekąd się spodziewał, że
Nott może wkrótce go przyjąć. Wiedział, że jego pokręcony ojciec mocno na to
nalegał.
- Co próbujesz mi teraz udowodnić? – zapytał cicho Draco.
- To, że się ciebie nie boję! Mam teraz taką samą władze, jak
ty! – syczał wściekle Theodore.
- Nie oszukuj się, Nott – Draco skrzywił się pod nosem. – Tak
naprawdę nie masz pojęcia, o czym mówisz!
- Wiesz co zrobię? – zapytał spokojnie Theodore odważnie
patrząc Draco prosto w oczy.
- Mam to w tym samym miejscu, gdzie twoje zdanie, co
wyjaśniłem przed chwilą… - odpowiedział zmęczony tym wszystkim Draco.
- Obiecuję ci, że rozkocham ją w sobie. Naprawdę mocno i
głęboko – Theodore uniósł kąciki ust w złowrogim uśmieszku, od którego Draco
przeszył mimowolny dreszcz.
- Powodzenia! Greengrass na pewno to doceni – zakpił
szyderczo blondyn.
- Dobrze wiesz, że nie mówię o Astorii. Mówię teraz o twojej
cudownej Granger – Theodore zachichotał. – Jestem prawie pewien, że ona wcale
nie kocha tego głupiego Weasleya, a to oznacza, że jej serce jest wciąż do
zdobycia!
Draco mimowolnie zacisnął pięści. Absolutnie nie chciał, by
ten parszywy padalec, w ogóle kiedykolwiek zbliżył się do Hermiony!
- Wyobraź to sobie… Ona tak kompletnie zakochana we mnie, ale
stojąca tuż obok ciebie i udająca, przykładną panią Malfoy – Theodore chichotał
niczym opętany.
- Czy zrozumiesz wreszcie, że to nie moja wina, że Greengrass
cię nie kocha? – westchnął Draco, czując się powoli na skraju cierpliwości.
- Ale moją będzie to, że Granger nigdy cię nie zechce.
Sprawię, że ucieknie ze mną, upokarzając cię przy tym na oczach wszystkich!
Słowo, że ci ją odbiję, choćbym nawet miał ją do tego jakoś zmusić… - zagroził
Theodore.
Draco nie wiedział, jak to się stało. Jedyne co pamiętał to
dźwięk upadającej piersiówki Notta, a zaraz później to, że jego pięści
zaciskały się z dużą brutalnością na bluzie chłopaka. Był absolutnie gotów do
zadania mu pierwszego, bardzo bolesnego ciosu, gdy poczuł, jak duża dłoń
zaciskała się mocno na jego ramieniu, odciągając go od parszywej mordy Notta.
- Zabije cię! Trzymaj się od niej z daleka! Słyszysz?!
Przysięgam, że pożałujesz, jeśli tylko pomyślisz o tym, by się do niej zbliżyć,
ty odrażający śmieciu! – krzyczał bez opamiętania, doprowadzony do białej
gorączki.
- Spokojnie Smoku. On nie jest wart kłopotów, jakie jego
pobicie mogłoby wywołać – przekonywał go spokojnie Blaise, stając tak, by Draco
nie mógł znów zaatakować.
W tym czasie, Theodore prawie zgiął się w pół, z nieco
wymuszonego lecz głośnego śmiechu.
- Nie mów! Ty naprawdę masz coś poważnego do Granger? O
Salazarze! Tego się nie spodziewałem, ale to jeszcze lepiej! – zawołał.
Draco znów chciał ruszyć do przodu, ale nim to się stało,
Zabini zrobił dwa kroki i złapał Notta za fraki.
- Wypierdalaj stąd albo sam zaraz ci dołożę. I od dziś śpisz
w dormitorium siódmego roku! – warczał, ciągnąc nieco zszokowanego jego
zachowaniem Theodora do drzwi.
- Nie możesz Zabini…
- Wypierdalaj powiedziałem, zanim pozwolę Draco zrobić z
ciebie niezbyt apetyczną marmoladę! – ostrzegł go ostro Blaise, po czym
otworzył drzwi do dormitorium i wyrzucił Notta na korytarz, niczym zbędną
szmatę.
Zabini z hukiem zatrzasnął drzwi, a Draco opadł na swoje
łóżko, w desperacji wplatając palce we włosy. Nie spodziewał się na swojej
drodze kolejnego problemu. I choć wiedział, że Nott nie ma władzy, by naprawdę
mu zaszkodzić, to fakt że mógłby próbować rozkochać w sobie Hermionę, na pewno
nie poprawiał sytuacji.
Miał już zbyt wiele popieprzenia w swoim życiu, by musieć się
mierzyć jeszcze i z tym, że dziewczyna jego marzeń, zakochałaby się w
mężczyźnie, z którym rywalizował od dnia, w którym obaj się po raz pierwszy
spotkali, jako małe dzieci.
Czuł, że musi się napić, ale nim zdołał się podnieść, by
pójść do barku, przed jego twarz pojawiła się szklaneczka ognistej whisky.
Uniósł głowę i skinął w podziękowaniu, nie wiedząc, czy przypadkiem głos go
teraz nie zawiedzie.
Przelotnie pomyślał o tym, że jeśli coś choć trochę dobrego
miało wyjść z tej całej historii, to przynajmniej, miał dzięki temu możliwość,
by dowiedzieć się, że jego przyjaźń z Zabinim była naprawdę mocna i prawdziwa.
Musiał doceniać takie rzeczy w swoim życiu, bowiem prawdziwych uczuć wciąż było
w nim bardzo mało…

Witajcie!
Na początek trochę zła wiadomość - jako, że przed nami jeszcze tylko trzy retrospekcje, to z racji mojego dość przepełnionego planu na kilkanaście najbliższych moich dni, muszę niestety wrócić z tym opowiadaniem do publikacji na raz w tygodniu. Tak więc retrospekcja nr VIII będzie za tydzień w sobotę.
Częstsze publikacje nieco nadszarpnęły moje zapasy dla tego opowiadania, więc chwilowo muszę nad tym popracować, bo kolejne rozdziały już we właściwej akcji będą naprawdę ważne i trochę będzie się w nich działo 😉
Przypominam Wszystkim o naszej cudownej grupie na fb, na której świetnie się bawimy! DRAMIONE PISZEMY - CZYTAMY - KOCHAMY 💖 Serdecznie Wszystkich tam zapraszam! 😋




Pierwsza?
OdpowiedzUsuńuwielbiam perspektywę Draco :) tak mi go żal, biedny tyle musi wycierpieć.
UsuńTheo jest okropny, zawsze był super a tutaj taki dupek, chociaż trochę mi go żal zakochany w Astorii
Planujesz dla niego Venik happy end czy okropne zakończenie
Myślę, że jest kilka fanek tej postaci, które by mnie...ekhm... mogły pożreć, gdybym go jakoś strasznie skrzywdziła na zakończenie :D Więc będzie HE :P
UsuńCóż... Nie da się zaprzeczyć, że Theo jest tu tragiczną postacią, ale pomimo tego, że zachowuje się jak ostatni kretym to nie oznacza, że nie da się go zrozumieć w pewnym stopniu. Mam nadzieję, że i on znajdzie swoje szczęście. :D
UsuńJa nadal cierpię po stracie Theo z WOW
UsuńO a ja z kolei ze wszystkich FF jedynie w WOW lubiłam Theo 😅 W TNMŻ nie jest zły ale też nie szaleję za tą postacią, a chyba we wszystkich innych FF jakie czytałam go nie lubiłam
UsuńDziękuję dziakije dziękuję 🥰🥰🥰
OdpowiedzUsuńKochana Venetiio naprawiłaś mi dzień tym rozdziałem ♥️
Chyba czekałam? Ja bardzo czekałam i bardzo mi miło za dedykacje, jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna 🥰
Zacznę od Narcyzy, kochana kobieta, nie udaje, jest taka w tym wszystkim cudownie naturalna ☺️♥️
Blaise to cudowny przyjaciel, jednak nie mogłam się powstrzymać przed skopiowaniem kawałka tekstu - wywołał on u mnie szatański uśmiech "- Nie mów, że tego nie widzisz. Hermiona Granger i Ron Weasley to najgorzej dobrana para na świecie. On jest głupkowaty, próżny, narwany i mało odporny psychicznie. A ona jest jego całkowitym przeciwieństwem. To nie może się udać." Idealnie odzwierciedlenie moich myśli dotyczących związku Hermiony i Rona, jak i samego Rona, no każdy wie, że to nie miało prawa się udać. Ta rozmowa była genialna 🥰
Blinny - oh zakochał się ♥️ nie mogę się doczekać rozpoczęcia tego wątku.
Wewnętrze przemyślenia Draco są takie wzruszające, zastanawiające - nie potrafię nazwać tego uczucia, dezorientujące, wydaje mi się, że żadne słowo nie pasuje. Jednak jego przemyślenia pokazują to oddanie.
Nott - niech się schowa jak najdalej, razem z Astoria i Pansy - zdecydowanie. Dobrze że jest Tracey ♥️
Ten rozdział przypomniał mi 5 zadań i 5 odpowiedzi dlaczego ♥️
Uwielbiam retrospekcje i będę z utęsknieniem czekać na kolejny rozdział za tydzień ♥️
W środę zajrzę co tu nowego się pojawiło 😘
Jeszcze raz bardzo dziękuję 🥰
Właściwie jeszcze chciałam dodać, Draco sam przeżywa niespełniona miłość i jak sam powiedział, że ma nadzieję, że Astoria nie darzy jego uczuciem prawdziwym, bo może złamać serce niespełniona miłość - rozczuliło mnie to, jest idealny ♥️
OdpowiedzUsuńZ każdą retrospekcją coraz bardziej szkoda mi Draco'na...😔 to wszystko co przeżywał w związku z tą sytuacją jest takie bolesne i smutne...
OdpowiedzUsuńSzczególnie poruszył mnie moment w którym q koncu wylądował z wymiotami w łazience...
Pękało mi wtedy serce...☹
Zabbini to na prawdę prawdziwy i oddany mu przyjaciel...w takich sytuacjach ja ta obecność tak oddanych ludzi jest bezcenna. Swoją drogą bardzo lubię relacje Draco I Zabba. Na prawdę zawsze mogą na siebie liczyć...❤
Mam nadzieję, że we właściwiej akcji cierpienie Draco wreszcie zostanie wynagrodzone..💜🧡💚
Dziękuję za ten rozdzial i pozdrawiam
🚀🚀🚀🚀
Każdy kolejny rozdział ukazuje jakie to dla Draco jest trudne. Przeżywam wszystkim razem z nim 😞 to opowiadanie jest tak głębokie, ma tyle ciekawych wątków. Nie mogę się oderwać i zawsze niecierpliwe czekam na kolejny rozdział. Na pewno się powtarzam, ale muszę to napisać, jesteś świetna w tym co robisz! ❤
OdpowiedzUsuńTa retrospekcja to najlepsze co mi się dziś zdarzyło! Konfrontacja Malfoya z Nottem jest epicka!❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałam, jak Draco zareagował na pierwszy wybuch Granger. Oklumencja była spora, więc przypuszczałam,że poległ emocjonalnie,ale nie spodziewałam się, że aż tak 🥺
OdpowiedzUsuńPomimo że lubię te retrospekcje bardzo się cieszę że wracamy do regularnej akcji.
OdpowiedzUsuńLubię tutaj takiego Draco, niepewnego bardziej troszczącego się o nią i Blaisa który go rozumie i wspiera.
Dużo weny! Oby ten tydzień szybko minął ❤
Do regularnej akcji wrócimy za trzy tygodnie :D
UsuńUwielbiam tę retrospekcje! I do tego Blaise jest zakochany w Ginny! Jestem bardzo ciekawa czy w przyszłych rozdziałach los ich jakoś połączy. Byłoby super, bo uwielbiam tą parę.
OdpowiedzUsuńLilak
😘Czekamy na kolejny rozdział TNMŻ ❤
OdpowiedzUsuńCodzienne "psioczenie" się kłania 😘
💚Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaprzyrzeczona💚
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA💚
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi go!
UsuńDziękuję Venetiio, że mogłam umilić sobie poranną kawę nowym rozdziałem! Wyrobiłam sobie odruch bezwarunkowy: codziennie rano wchodząc tutaj i czytając :-)
OdpowiedzUsuńRozdział ciężko emocjonalnie, Draco przeżywający tak,że aż się pochorował to coś rzadko spotykanego... Dobre jest to, że faktycznie Blaise okazał się wspaniałym przyjacielem. Co do Theo to mam nadzieję, że już długo nie będzie takim wrzodem na tyłku, już wiem, że będzie happy, więc Kochana czyżby wróżba z wieczoru Hermiony miała się wypełnić i dostrzeże on jak wartościową dziewczyną jest Tracey??? Szczerze tego nam życzę!!! Weny Venetiio!!! Wiem, że masz dużo zajęć, ale co z Rozejmem, już dawno nie było nowej publikacji??? Proszę, proszę, proszę....
Oh Draco bardzo mocno to przeżywa ale dobrze że chociaż ma Blaise który zawsze go wysłucha i wesprze 🥺
OdpowiedzUsuń🔥❤️
OdpowiedzUsuńTheo, jak Cię kocham, tak teraz Cię nienawidzę 😅 Nie no dobra, nie nienawidzę go, ale jestem bardzo zawiedziona tym, jakim gnojkiem tu jest. Przeważnie to kobiety się nakręcają i nie dadzą sobie nic wytłumaczyć, a faceci wydają się bardziej racjonalni, ale Nottie tutaj jest kompletnie nie myślący. Jest nakręcony na to, żeby zranić i dopiec Draco, bo wie, że Astoria nigdy go nie pokocha. Ale to już nie jest wina Draco. Idiotka sobie coś ubzdurała i wciska kit o wielkiej miłości jaka łączyła ją z Malfoyem, a nic takiego nie miało miejsca. Gdybym była Theo, to dwa razy bym się zastanowiła, czy pakowanie się w związek z tą kretynką ma jakikolwiek sens.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Draco jeszcze bardziej. Gdyby tylko Hermiona wiedziała, jakie on przechodzi katusze z jej powodu. Gdyby tylko wiedziała, że on tak bardzo nie chciał być tym, który będzie musiał ją skrzywdzić... Przecież on by własne życie oddał, byle tylko ją chronić. No i prawie oddał, ale ona też nie ma pojęcia o tym wszystkim co miało wtedy miejsce w Dworze Malfoyów, kiedy Bella ją torturowała.
Blaise za to jest naprawdę cudownym przyjacielem. Przeważnie widzimy go jako śmieszka, który lubi się wygłupiać i bardzo mało w nim powagi. Tu pokazał się z naprawdę bardzo dojrzałej strony i muszę się zgodzić ze wszystkim co powiedział na temat Hermiony, oprócz jednej rzeczy. Hermiona nie zabiera Rona do biblioteki nie dlatego, że się go wstydzi. Nie zabiera go dlatego, że jego nauka zupełnie nie interesuje i zwyczajnie by się tam nudził i przeszkadzał pytając, kiedy Hermiona w końcu rzuci książki i stamtąd wyjdą. Ale co do tego, że są kompletnie różni, to prawda. Dalej nie mogę uwierzyć, że Rowling połączyła ich w parę. Ale co byśmy wtedy robiły, gdyby zrobiła inaczej 😅
Czekam na kolejny rozdział i to bardzo, ale to bardzo niecierpliwie ❤️ Pozdrawiam cieplutko 😘
Dlaczego uwielbiany przeze mnie Teo jest tutaj takim dupkiem 😢😢 wolałabym kogoś innego w tej roli 🤪 nie wiem jak bym to zrobiła ale mam ochotę powiedzieć Hermionie ile Draco dla niej robi i poświęca. Aż się boje co dalej wymyśli Teo skoro wie o uczuciach Draco 😬😬 i oczywiście całym serduszkiem kocham Blaise'a w tym rozdziale jest przecudowny 🥰😍 taki przyjaciel to skarb 🥰
OdpowiedzUsuńZaczynam współczuć Draco. Tak, jak nie znosiłam go na początku tego opowiadania tak teraz jest mi go po prostu kurde żal.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, niezwykle emocjonujący. A Theo jest zapatrzonym w siebie gnojkiem który myśli że znaczy cokolwiek gdy tak naprawdę znaczy "mniej niż zero..."
Czeka cały dzień a tylko na chwilę zamknę stronę i trach ... Nowy rozdział :) szkoda, że teraz tylko raz w tygodniu :( coraz bardzie podoba mi się ta perspektywa Draco 🤩😍❤️😍 mam tylko pytanie : czy to zamierzone efekty, że rozdziały z punktu widzenia Draco wyświetlają się tylko na stronie głównej a nie w zakładce przyrzeczona ??
OdpowiedzUsuńNieee To tylko moje lenistwo :D Muszę je tam dodać... Może jutro się zmobilizuje :D
Usuń:D:D:D:D
UsuńMieć takiego przyjaciela jak Zabb to jak wygranie na magicznej loterii. Jest zawsze gdy go potrzeba i wie dokładnie co robić. No prawdziwy skarb!
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział nie zawiódł i został przeczytany jednym tchem🥰 Powrót do rzadszych publikacji bardzo smuci, ale jakoś sobie z tym musimy poradzić! Dużo weny i zdrówka😁
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Uwielbiam historie oczami Draco😍 nie mogę się doczekać retrospekcji z jego przemyśleniami o tańcu i pocałunku... te wszystkie suknie z balu zaręczynowego i to jak Draco widział Hermione i co czuł... 😍😍
OdpowiedzUsuń😘Czekamy na kolejny rozdział TNMŻ ❤
OdpowiedzUsuńCodzienne "psioczenie" się kłania 😘,
Świetny rozdział, jak zwykle! Jejuu mam taki niedosyt, nie mogę się doczekać kolejnych części. Jest mi niesamowicie przykro z powodu Draco, szkoda że Hermiona nie powie mu chociaż że nie kocha tak naprawdę Rona. Mam nadzieję, że kiedy opowiadanie powróci do właściwej akcji to doczekamy się takiej szczerej rozmowy ❤
OdpowiedzUsuńTak dużo emocji, że jako empata aż ja zaczęłam się źle czuć, dajesz czadu Venik ^^ Choć nie lubię jak rozbijasz moje srebrne męskie trio, to muszę to przeboleć. I coraz bliżej fragmentu jak Draco dowie się o dziewictwie Hermiony, siedzę jak na szpilkach wyczekując kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń.😘Czekamy na kolejny rozdział TNMŻ ❤
OdpowiedzUsuńCodzienne "psioczenie" się kłania 😘,
Jutro środa a więc TNMŻ 🥰🔥 już nie mogę się doczekać 😍
OdpowiedzUsuń❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaOPC-ROS ❤💚
#wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
#wenadlaTNMŻ ❤💚
#wenadlanowości ❤💚
#wenadlaVENIIKA ❤💚
#zdrowiedlaNeski❤💚
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń❤Czekamy na kolejny rozdział TNMŻ ❤
OdpowiedzUsuńCodzienne "psioczenie" się kłania 😘,
Dziś środa a więc TNMŻ ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńJa już cały czas odświeżam i sprawdzam can 't wait 🙏💖💖
UsuńGify są bardzo fajnym dodatkiem, z jednej strony lubię gdy są, ale dobrze, że nie w każdym z opowiadań. Pod tym względem każde opowiadanie czymś się "wyróżnia" 😊
OdpowiedzUsuńVenik czy ty zapomniałaś o nas? Jak coś to czekam 😂❤
OdpowiedzUsuńJoasiu Droga... Nie zapomniałam, ale mam też osatntnio dużo własnych spraw. Mam swoją rodzinę - córkę w wieku szkolnym, grupę, którą współtworzę i opowiadanie "Przyrzeczona", które sumiennie publikuję. Mam też rodzinę - mamę i tatę, którzy czasem czegoś ode mnie nagle potrzebują i to jest miliard razy bardziej ważniejsze, niż to czy publikacja będzie na czas. Jeśli będzie o 23:59 - to nadal będzie w środę. A po drugie - najważniejsze - Czy naprawdę było obiecane bezsprzecznie, że dziś będzie to rozdział TNMŻ? Szukałam po moich wypowiedziach, że gdzieś to obiecałam słowo w słowo, ale nie widzę - popraw mnie proszę, jeśli się mylę, bardzo proszę.
UsuńDajmy juz spokoj Venik i tak już duzo czasu nam poświęca <3 i powinniśmy być za wszystko wdzięczni co dla nas robi 🥰😍
UsuńKocham Cię Polcia91 za te słowa 😊 Wielkie dzięki za zrozumienie 💖
UsuńKochana dzisiaj duzo zrozumialam :)
UsuńPozwól Venik, że tu się wtrącę. Nie do końca rozumiem po co trzeba było pisać tak obszerny komentarz, co konkretnie zajmuje ci twój czas, bo przecież Asia doskonale o tym wie, bo przecież przez dłuższy okres czasu byłyśmy blisko z tobą i miałyśmy okazję poznać cię trochę bliżej. A komentarz Asi był taki jak często zadawałyśmy normalnie i nie było z tym żadnych problemów. A po pewnej sytuacji się od nas po prostu odcięłaś. Asia została tu na blogu i często i dużo komentowała, a ty ją teraz tak potraktowałaś...
UsuńA co do "współtworzę grupę" to nie jest zbytnio argument, bo sama chciałaś ją założyć i musiałaś zdawać sobie sprawę, że to zabierze ci czas, którego już wtedy nie miałaś w nadmiarze.
Wiem Elojza, że ty wielu rzeczy jeszcze nie rozumiesz, zapewne też z racji wieku, ale nie będę Ci tego teraz wyłuszczać, bo szkoda mi na to dnia.
UsuńAle nie życzę sobie tekstów, że się od kogoś odcięłam! Chcesz kogoś winić za rozpad grupy? Mam ci wskazać z nazwy? Chyba nie masz tak krótkiej pamięci?
I jakoś inne dziewczyny z tamtej grupy mogą nadal pozostawać ze mną w kontakcie, co większość z nich czyni mailowo i na priv na fb. Jeśli Ty masz z tym problem - to jest to Twój problem, bo chyba nie sądziłaś, że to ja powinnam się odzywać, jeśli nie mam do Ciebie żadnej sprawy? Zwłaszcza, że na ostatniego maila ode mnie nawet nie raczyłaś odpowiedzieć.
Asia swoimi wczorajszymi słowami nacisnęła na mnie w złym momencie. Miałam zły dzień, a niczego tak bardzo nienawidzę, jak roszczeniowości. Piszę bo chcę, lubię, mam możliwość - ale za darmo. I nikt nie ma prawa ode mnie wymagać, bo to nie moja praca, za którą nie dostanę pensji jeśli zawalę termin. Można było użyć innych słów niż "czy o nas zapomniałaś" - Joanna zna mnie na tyle, by wiedzieć, że nie znoszę być naciskana, więc pewnie to też bardziej niefortunny dobór słów niż jej realna pretensja.
A Tobie jak się nie podoba - a widzę ostatnio, że bardzo jesteś negatywna i na nie - to wiesz co robić :)
Pozdrawiam.
Palcem to ty sobie możesz siebie i swoją roszczeniowość wskazać. Nikt nie będzie wymuszał na mnie składania życzeń czy to na messengerze czy na blogu. Napisałam ci prawdę i cię zabolała, twój problem nie mój. Miałaś gorszy dzień chciałaś się wtedy wyżyć
Usuń? Sory źle trafiłaś bo ja sobie nie pozwolę na włażenie na głowę. Ja w znajomych na facebooku nie mam osób, których nie chce. Chciałam to cię usunęłam koniec tematu. Co jakiś czas masz spięcia z różnymi osobami wiec pomyśl kto jest problemowy ja czy ty. Byłaś, jesteś i już zawsze będziesz królową dramy, jak ktoś mówi to co chcesz usłyszeć to jest cacy, ale broń Boże żeby miał własne zdanie i ci nie ustąpił. Jak ci napisałam, ze mam teraz ważniejsze sprawy niż pisanie życzeń pandzie to był słaby argument, ale ty rzecz jasna możesz mieć życie prywatne i moje podpięcie się pod życzenia Szarloty było największym grzechem na świecie co ? Weź się nad sobą zastanów i przestań całe życie kota ogonem odwracać bo 100% wojen jakie prowadzisz są z twojej winy. Twoje ego i duma nie mieszczą się na mapie świata. Chcesz być szanowana, to zacznij szanować innych. A teraz czekam królowo dramatu na odwrócenie kota i napisanie swoich fanaberii jak to strasznie zawaliłam bo nie napisałam dziesięciu stron a4 z życzeniami dla pandy, z którą dłuższy czas, przed twoim wymuszaniem dla niej życzeń, nie utrzymywałam kontaktu.
Ahaha Dreamer, jednak jeszcze tu zaglądasz? Miałam nadzieję, że honorowo trzymasz się z daleka :) Twoja opinia o mnie ma dla mnie tyle znaczenia, że aż nie wiem gdzie się mam iść teraz popłakać. Chyba będę musiała sobie upiec chałki w thermomixie żeby się pocieszyć :D
UsuńNaprawdę nie sądziłam, że możesz przeskoczyć ostatnią swoją żenadę. Cóż za pomyłka w osądzie :D
Myślałam, ze bardziej dziecinna być nie możesz 🙈 ale widzę, ze przebiłaś mulaste dno swojego intelektu i ci się udało 🙈 na twoim miejscu chałki bym nie jadła, bo futryny tez maja określony rozmiar ;)
UsuńHaha :) Dzięki za dobrą radę!
UsuńPo pierwsze Venik, nigdy ci nie powiedziałam ile mam lat, więc wysnuwanie wniosków, że w moim wieku jeszcze dużo rzeczy nie rozumiem, mogłaś sobie darować.
UsuńPo drugie nigdy nie twierdziłam, że to była tylko i wyłącznie twoja wina, że grupa się rozpadła. Według mnie wina leży po środku, bo każda z was miała co innego do powiedzenia i każda z was napisała to co myśli o tej sytuacji. Czasem trzeba zaakceptować to, że nie jest się nieomylnym.
Po trzecie nie twierdzę, że musisz się do mnie odzywać, bo tutaj akurat nie miałam na myśli swojej osoby. Chodziło mi o osoby, które może właśnie nie chcą pisać na priv lub na maila, bo wydaje im się to dziwne tak pisać bez żadnego powodu. A co do tego, że ty też nie piszesz bez żadnego powodu to w takim razie chyba nie rozumiałam sensu tamtej grupy. Pisałaś do nas, bo coś chciałaś? I to ma być według ciebie normalna znajomość, że piszesz do kogoś tylko kiedy coś od niego chcesz?
Po czwarte wybacz, że nie sprawdzam maila 24/7. Wyobraź sobie, że w momencie w którym odczytałam twojego maila było już za późno, ponieważ odczytałam go kilka godzin po wysłaniu go przez ciebie, a wtedy rozdział był już na blogu, więc nie widziałam za bardzo celu, aby już wtedy odpisać, skoro nic by to nie zmieniło.
Po piąte jak napisałaś - niefortunny dobór słów, a o tym, że nie była to realna pretensja świadczy sam fakt, że dała na końcu emotkę, że się śmieje i serduszka. No ja jakoś nie miałam z tym problemu, aby rozszyfrować o co jej chodziło. I po szóste doskonale wiesz, że bardzo lubię twoje opowiadania i zamierzam je czytać. Nie wiem tylko, gdzie w twoim mniemaniu byłam taka cała ostatnio na nie ze wszystkim - daj konkretne przykłady, bo może to ja nie widzę tego.
Na koniec chciałam tylko powiedzieć, że nie zamierzałam się kłócić, a jedynie zwrócić ci uwagę, że to co robisz nie jest dobre. Życzę miłej reszty po południa.
❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
#wenadlaOPC-ROS ❤💚
#wenadlaTNMŻ ❤💚
#wenadlanowości ❤💚
#wenadlaVENIIKA ❤💚
#zdrowiedlaNeski ❤💚
Moje zaległości w końcu zostały nadrobione. Nie wiem jak to się stało ze tak dawno tego nie cxytalam a tak dużo mnie ominęło. Ale w końcu naprawiłam to . Przez ciebie Venetiia popadam w skrajność. Teo w TNMŻ uwielbiam a tutaj go wręcz nie znoszę. Jest idiota zamiast walczyć o serce Astorii to woli rywalizację z Draco. A co to mu da jedno wielkie Gówno. Za to bardzo szkoda mi Draco. To co przeżywa jest straszne. Te wszystkie jego emocje widac ze to nie tylko obsesja jak to on mówi tylko prawdziwa miłość. Zrobi wszystko tylko po to żeby ona była szczęśliwa. Ile on musiał przeżyć żeby tylko ona była bezpieczna. Mialam momentami łzy w oczach. Hermiona jak widać powoli zaczyna się przywiązywać do Draco bo jest prawie pewna ze on jej krzywdy nie wyrządzi. Czule gesty to spojrzenie. Bardzo polubiłam Narcyzę i Lucjusza. A
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie ich wykreowalas. Moja ulubiona scena jest chyba ta jak Narcyza chce od niego odejść. Bardzo dużo emocji. Myślę że od soboty bede systematycznie czytała i komentowala :*
Wracam do żywych i zaczynam nadrabiać! 💕
OdpowiedzUsuńNie będę ukrywać, że perspektywa Draco, to moja ulubiona. Lubię jego uczucia przestawiane przez Ciebie !
Jest taki prawdziwy, można go poznac i uczucia które tak mocno skrywa. 💕
Te GIFy z Blaisem są obłędne! Normalnie, co jeden to lepszy :D a ten... ten to już przerósł moje najśmielsze oczekiwania :D Salazarze ktoś chyba podkręcił mi grzejniki :D
OdpowiedzUsuń"Wuj Severus zawsze lubił plotki o dramatach swoich uczniów, to była dla niego forma rozrywki." - i już widzę Snape'a, który ukradkiem podsłuchuje ploteczki ze szkoły a potem omawia je z kolegami :D pewnie ma taki cykl - niedzielne popołudnia z Lucjuszem i najgorętsze ploteczki z Hogwartu, gdzie obaj popijają sobie wyśmienitą herbatkę sobie z różowych filiżanek :D
Nott... No jednak miałam jeszcze nadzieję, że jednak nie będzie negatywną postacią... ale jak na tem moment myślę o nim najgorzej... Co prawda wiem, że Hermiona się na niego nie połasi... (szanujmy się... ale z Draco to on nie ma szans :D) mam małą nadzieję, że jednak Nott się zmieni w trakcie... No musi!
Też miałam takie odczucia co do Blaise jakie podsumował na koniec Draco. Świetnie wyszło Ci pokazanie ich niezwykłej przyjaźni 😊
OdpowiedzUsuńCo do Notta... szkoda że to on jest w tej roli tutaj ale wciąż liczę że w którymś momencie go opamiętasz 😅😉
Lecę dalej bo mam wolne 🤩😁
Zabini to świetny, wspaniały przyjaciel❤ tylko pozazdrościć takiego ❤ uwielbiam jak oprócz swojego normalnego żartobliwego zachowania umie też być poważnym i groźnym ❤💪
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle z tego Notta świnia 😡. Za to Zabini to naprawdę dobry przyjaciel, z super (chociaż czasem faktycznie czarnym😂) poczuciem humoru 😊.
OdpowiedzUsuń