Dedykacja: Dla Neski, bo to jej "psioczenie" powoduje, że w ogóle siadam do TNMŻ 😂
💞💞💞
Nie mogła się nie uśmiechać, rozglądając się dookoła i
podziwiając piękno tych wnętrz. Dekorator naprawdę się postarał i wystarczyło mu
tylko kilka wskazówek Hermiony, dotyczących jej preferencji co do stylu i kolorów, a
dom naprawdę stał się bardzo przytulnym miejscem, które od razu razem z
Draco pokochali. Hermiona miała nadzieje, że ich przyjaciele, którzy mieli
dotrzeć tu dziś wieczorem, będą tak samo nim zauroczeni, jak i ona.
- Zadowolona? – zapytał Draco, czule cmokając ją w kark, gdy stojąc na tarasie ich sypialni, spoglądała na skąpaną w słońcu zatokę.
- Bardzo. To przeszło wszelkie moje oczekiwania – przyznała,
wyciągając ręce do tyłu, by móc pogładzić jego kark i przeczesać palcami jego
miękkie włosy.
- Obiecuję, że będziemy tu przyjeżdżać tak często, jak
zechcesz – zapewnił, delikatnie przesuwając dłońmi po jej wąskiej talii.
- Więc na pewno chciałabym tu znów przyjechać na sylwestra.
Zawsze marzyłam o zobaczeniu na żywo pokazu fajerwerków nad operą w Sydney.
- Załatwione! – Draco pstryknął palcami, po czym ze śmiechem
znów pocałował ją w kark. – Agencja przysłała już dwójkę służących i kucharkę.
Zaczną przygotowywać wszystko na jutro, a my możemy dziś zjeść lunch w tej
restauracji naprzeciwko kwiaciarni twoich rodziców, jeśli chcesz –
zaproponował.
- Brzmi świetnie! Chodźmy! – Hermiona nie mogła się wprost
doczekać, aż zobaczy znów mamę i tatę. Wiedziała, że jej ojciec całkiem
sprawnie wracał do zdrowia po wypadku, ale i tak chciała się o tym przekonać na
własne oczy.
💞💞💞
Theodore właśnie kończył pakować rzeczy dzieci. Cieszył się,
że jego rodzice nie mieli problemu, by z nimi zostać, gdy on miał pojechać
świętować wraz z resztą ich ekipy urodziny Hermiony. Mimo wszystko jednak, nie
miał specjalnie ochoty rozstawać się z maluchami. Słabo ostatnio sypiał, bowiem
myśl o tym, że Tammy naprawdę może spróbować mu je odebrać, napawała go
szczerym przerażeniem. Nie wyobrażał sobie życia, bez swoich dzieci.
- Wszystko gotowe? – Luna z uśmiechem weszła do sypialni
Tilly, a Junior nawet na sekundę nie puścił jej ręki. Ten mały łobuziak, był
zawsze przyklejony do niej niczym rzep, co zdaje się w ogóle jej nie
przeszkadzało.
Dzieci łatwo zaakceptowały fakt, że Luna zaczęła teraz
częściej pojawiać się w ich życiu, poza przedszkolem. Wcale nie pytały już o
Tammy, za co Theodore był wdzięczny. Wciąż nie wiedział, co począć ze sprawą
pozwu sądowego o opiekę nad dziećmi. Ani Tammy, ani jej ojciec nadal nie
skontaktowali się ani z nimi, ani z Zabini jako jego prawnikiem, by móc to w
jakikolwiek sposób omówić lub zaproponować formalną ugodę.
Denerwował się również tym, że wciąż nie zdobył się na
odwagę, by powiedzieć o tym wszystkim Lunie. Doskonale wiedział, że musi to
zrobić, bowiem był jej winien szczerość, ale jednak obawa o to, że to w jakiś
sposób może ją przestraszyć, wciąż pozostawała dla niego realna. Co jeśli Luna zechciałaby się wycofać i uciec
od niego, czując na sobie zbyt wielką presję rozbicia jego rodziny? Nie był wystarczająco
silny, by tak łatwo móc ją stracić po raz drugi.
Każdego dnia
rozmyślał o tym, że to jak wyglądało teraz jego życie, to tak naprawdę była
tylko i wyłącznie jego wina. Jego i jego złych wyborów, których dokonał w
przeszłości. Dlaczego poddał się już po pierwszej próbie? Dlaczego wtedy nie
napisał do Luny drugiego listu, albo nie poszedł i nie zapytał, dlaczego nie
odpisała mu na pierwszy? Dziś ich życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.
- Tato, a spakowałeś już wszystkie moje magiczne kucyki? –
dopytywała Tilly, zaglądając do torby.
- Co do jednego – Theo mrugnął porozumiewawczo do córki.
Za godzinę on, Luna, Blaise i Ginny mieli świstoklik do Australii. Czuł całym
sobą, że nie mógł tam pojechać bez wyznania swojej dziewczynie prawdy o jego sytuacji.
Musiał to zrobić właśnie teraz.
- A moje dinozaury? – Głos juniora przerwał jego
rozmyślania.
- Jakbym mógł o nich zapomnieć? – Theo uśmiechnął się i z
czułością potargał włosy syna, czym wywołał jego szczere oburzenie.
- A czy będziemy mogli zjeść dziś u babci deser czekoladowy?
– zapytała z nadzieją Tilly.
- Tak, ale tylko jedną porcję. Żadnego błagania skrzaty o
dokładkę! – zaznaczył Theodore, na co dzieci zgodnie jęknęły, a Luna
zachichotała.
- Czas umyć ręce i buzie i możemy ruszać – blondynka
uśmiechnęła się do dzieci, a Junior wyciągnął do niej ręce, by móc ją uściskać,
co ona naturalnie zrobiła, zaraz później łapiąc w objęcia Tilly, która czule ją
ucałowała.
Theo poczuł jak coś ściska mu gardło. Wiedział, że dla dobra jego dzieci, Luna
zrobiłaby wszystko… Łącznie z odejściem od niego, by ich nie stracił. Nie
wyobrażał sobie jednak, żeby mógł żyć na nowo z Tammy. Nie teraz, gdy poczuł
różnicę pomiędzy przywiązaniem, a prawdziwą miłością.
Gdy tylko dzieci wybiegły z pokoju, Theo podszedł do blondynki i łapiąc ją w
tali, mocno przyciągnął ją do siebie. Luna zaśmiała się, zarzucając mu ręce na
szyję.
- Witaliśmy się już dzisiaj… - mruknęła, gdy Theodore
pochylił się i cmoknął ją czule w szyję.
- Krótki buziak w przelocie, to nie powitanie – uskarżał
się, przesuwając pocałunkami po jej szczęce, policzki i wreszcie docierając do
ust.
- W takim razie cześć – Luna znów zachichotała, gdy na
chwilę przerwali ich namiętny pocałunek.
- Cześć kochanie. Spakowałaś wszystko? – zapytał, delikatnie
przesuwając dłońmi po jej plecach, a końcówki jej długich włosów ocierały się o
jego palce.
- Hermiona kazała spakować tylko jedną sukienkę na kolację i
strój kąpielowy, więc nie musiałam zbyt długo się nad tym rozwodzić – Luna
uśmiechnęła się do niego, czule odgarniając mu włosy z czoła.
Spotykali się już od przeszło miesiąca i choć ich bliskość i
swoboda w swoim towarzystwie była już czymś zupełnie naturalnym, to nadal nie
zrobili tego ostatecznego kroku… Luna nieco się speszyła, gdy Hermiona
zadzwoniła wczoraj na jej AurumTel z pytaniem czy przygotować dla niej i Theo
osobne sypialnie. W końcu zdecydowała się, że powinni podzielić jedną. Miała tylko nadzieję, że jej chłopak, nie będzie miał nic przeciwko temu.
- A ty się spakowałeś? – zainteresowała się.
- Już wczoraj. Pakowanie dzieciaków zawsze zajmuje mi więcej
czasu, niż moje własne – przyznał, z westchnieniem wypuszczając ją ze swoich
ramion i nerwowo pocierając kark.
- Coś nie tak? – zapytała z niepokojem.
Nott spojrzał na nią z powagą, po czym ciężko opadł na łóżko
Tilly i poklepał zachęcającym gestem miejsce obok siebie.
Luna poczuła napływ prawdziwego zmartwienia, gdy podeszła by
usiąść obok niego. Spojrzała mu w oczy, czekając, aż zacznie wyjaśniać co się dzieje.
- Początkowo planowałem nie mówić ci o tym w ogóle, a
później pomyślałem, że powiem ci, gdy już wrócimy z Australii, by nie psuć
zabawy…
- Co się dzieje? Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko! –
Luna sięgnęła po jego dłoń i uścisnęła ją mocno.
- Tammy wytoczyła mi pozew sądowy o prawo do opieki nad dziećmi –
wyznał wprost.
Luna wciągnęła gwałtownie powietrze i przytknęła dłoń do
ust.
- Poważnie? Jak mogła, po tym wszystkim…?
- Zabini uważa, że to jej ojciec wszystkim manipuluje i
jestem skłonnym się z tym zgodzić. Ten człowiek to prawdziwy tyran – Theodore
potarł palcami oczy, chcąc by przestały go szczypać.
- Czy… - Luna przełknęła nerwowo. – Czy jest szansa, że ona
może wygrać?
Theo niepewnie wzruszył ramionami.
- Zdaniem Zabba i wszystkich naszych kolegów prawników, jest raczej na przegranej pozycji, bo to ona najpierw mnie zdradziła, okłamała, a później
porzuciła dzieci i uciekła… Jednak to w końcu ich matka. Trudno przewidzieć,
jaki będzie ostateczny wynik.
- Czy nasz związek może jakoś zaszkodzić w tej sprawie? – zapytała
drżącym głosem.
Mężczyzna mocniej zacisnął szczeki. Tego się właśnie
obawiał. Tego, że Luna w jakiś sposób będzie się obwiniała lub spróbuje się
wycofać.
- Posłuchaj… - Theo splótł mocno ich palce razem. – Cokolwiek
będzie trzeba zrobić, by dzieci zostały z nami, zrobimy to, ale zrobimy to
razem. Nie zamierzam czekać, ani cię ukrywać dla dobra tej sprawy. Jesteś dla
dzieci wspaniałym wsparciem i każdy od razu to zobaczy, dlatego razem z Blaisem
sądzimy, że jeśli zajdzie taka potrzeba, powinniśmy ujawnić nasz związek zaraz po
orzeczeniu mojego rozwodu w przyszłym tygodniu…
- Zrobię wszystko, co trzeba – obiecała, zamykając jego dłoń
w swoich własnych. – Wiesz, że dla dobra twoich dzieci zrobiłabym wszystko. Ja…
- Tak, wiem że je kochasz – Theodore uśmiechnął się do niej
z czułością, nim pochylił się i cmoknął ją w czoło. – I naprawdę mi przykro, że musisz
przez to wszystko przechodzić…
- Przestań! – Luna mu przerwała. – Mówiłam ci już na
początku, że wiem na co się zgadzam i nie zamierzam się z tego wycofywać, chyba
że…
- Nie – Teraz to on przerwał jej. – Nie ma żadnego „chyba” i
nie ma żadnego „ale”. Poradzimy sobie z tym wszystkim razem.
Luna poczuła, jak wzruszenie łapie ją za gardło, ale
wreszcie skinęła potakująco. Razem byli najsilniejsi i miała tylko nadzieję, że
to wystarczy, by przetrwali i pokonali wszystkie przeszkody, które mogły stanąć
na ich wspólnej drodze.
💞💞💞
Obydwoje nosili ciemne okulary i usiedli przy stoliku w
cieniu rozłożystego parasola, ale i tak zachodziła mała obawa, że para siedzącą
przy kwiaciarni po drugiej stronie ulicy zwróci na nich uwagę. Hermiona cieszyła
się też, że okulary ukrywają łzy w jej oczach.
Jej ojciec wyglądał, jak cień dawnego siebie. Wciąż miał
opatrunek na głowie, a jego cera była niezdrowo szara, gdy siedział pod ścianą na wygodnym
krześle i rzeźbił coś w drewnie. Jej mama ciągle kręciła się w okolicy, a to
przynosząc mężowi szklankę wody, a to namawiając go do przerwy i zjedzenia
kanapki, lub znów podchodząc i z czułością dotykając jego czoła, jakby chciała
sprawdzić mu temperaturę. To było piękne, że pomimo tego, że Hermiona zmieniła
im całą tożsamość, oni nadal byli wciąż tak mocno w sobie zakochani. To zawsze bardzo
ją pocieszało.
Hermiona była jednak również wzruszona tym, jak wielu ludzi
przychodziło do kwiaciarni Wilkinsonów, by przywitać się z jej ojcem i zapytać
go o zdrowie. Wiele koleżanek jej mamy, pojawiało się tam, przynosząc różne
wypieki czy inne domowe posiłki, które Monika z uśmiechem przyjmowała. Hermiona
nie była świadoma tego, jak naprawdę wielu przyjaciół jej rodzice zdobyli w Australii.
Najwyraźniej byli bardzo cenionymi członkami lokalnej społeczności.
- Ile zapiekanek może zjeść dwójka ludzi? –
zachichotał Draco, gdy czwarta z kolei kobieta przyniosła jakiś domowy specjał
do kwiaciarni Wilkinsonów.
- A to tylko zwykły dzień… Ci wszyscy ludzie najwyraźniej
naprawdę chcą pomagać moim rodzicom, w czasie powrotu taty do zdrowia –
Hermiona szybko otarła łzę, która stoczyła się jej po policzku.
Draco ujął jej dłoń i czule pogładził kciukiem jej górną
część.
- Powinnaś być szczęśliwa, że mają tu tylu przyjaciół –
stwierdził rzeczowo.
Hermiona odwróciła się i spojrzała na niego.
- Jestem, naprawdę. Zastanawiam się tylko nad tym, czy jeśli
twoja firma odkryje działające zaklęcie, będę miała prawo znów im to wszystko
odebrać? Już raz rozbiłam ich świat. A co jeśli mnie znienawidzą, gdy zrobię to
po raz drugi? – zapytała z bólem.
- Skarbie… - Draco przygarnął ją do siebie ramieniem. –
Przecież nie muszą nic zmieniać, jeśli nie zechcą. Będą mogli zostać w
Australii i nadal prowadzić kwiaciarnie, jeśli będą woleli takie rozwiązanie. Przecież mamy tu teraz dom. Będziemy mogli ich często
odwiedzać…
- Sama nie wiem Draco – wyszeptała w jego szyję. – To prawie
siedem lat ich życia tutaj. Chyba zaczynam powoli godzić się z tym, że powinnam
odpuścić. Wiem, że są szczęśliwi. Tata wydobrzeje i wszystko będzie u nich
dobrze. Są otoczeni przyjaciółmi, poważani i kochani… Może wreszcie powinnam
pozwolić odejść moim marzeniom o ich odzyskaniu?
Blondyn czule cmoknął jej skroń i pogładził ją po ramieniu.
- To jest twoja decyzja. Cokolwiek postanowisz, będę w tym
razem z tobą. Wiesz o tym, prawda?
Hermiona oderwała się od niego, by spojrzeć mu w twarz.
- I nie przeszkadza ci, że przez lata wydałeś miliony
galeonów na badanie odwracania zaklęcia pamięci, dla nich?
Draco pokręcił przecząco głową.
- Oczywiście, że nie. Zrobiłem to, bo dałem słowo, że pomogę
ci spełnić twoje największe marzenie. Jeśli jednak sama zrezygnujesz z tego
marzenia, to nie moje miejsce, by cię od tego odwodzić promyczku. To ty musisz
podjąć tę decyzję sama.
Hermiona westchnęła i sięgnęła po szklankę wody. Napiła się,
by spróbować rozluźnić zaciśnięte ze wzruszenia gardło.
- Nie jestem jeszcze pewna co zrobię, ale nie chciałabym tam
teraz wchodzić. Wiem, że wciąż mamy do odebrania od nich te zamówione figurki,
ale wolałabym dziś jeszcze tylko trochę poobserwować, a później wrócić do domu,
by przygotować się na powitanie naszych gości.
- W porządku. Cokolwiek zechcesz kochanie – Draco sięgnął po
jej rękę, by móc złożyć na niej krótki pocałunek, po czym obydwoje znów skupili
uwagę na Wilkinsonach i ich kolejnych znajomych, którzy przyszli, by okazać im
swoje wsparcie.
💞💞💞
- Ale chata! – Ron rozglądał się po holu z szeroko otwartymi
oczami.
- To prawda, że jest tu dość gustownie – skomentowała
Astoria, podziwiając jeden z eleganckich obrazów w nowoczesnym stylu, wiszący w holu.
- Malfoy widać nie szczędził galeonów, by zadowolić żonę –
zaśmiała się Pansy.
- Przywilej kochającego męża – odezwała się Ginny, schodząc
do nich po schodach, jako, że ona, Blaise, Luna i Theo przybyli innym
świstoklikiem już przed godziną.
- Raczej bogatego dupka – mruknął Ron, wpychając ręce do
kieszeni swoich jeansów.
- Bądź miły. Przecież lubisz teraz Malfoya – Ginny ucałowała
brata w policzek z radością szarpiąc jego poukładane włosy i wywołując tym syk
jego irytacji.
- Żadne takie! Po prostu chce szczęścia Hermiony…
- Więc dla jej dobra, zamkniesz jadaczkę i pochwalisz ich
dom, gdy się wreszcie zjawią – Pansy przywitała się z Ginny uściskiem.
- Zaraz zejdą. Dopiero niedawno wrócili. Byli zobaczyć
rodziców Hermiony i chyba nie poprawiło jej to specjalnie nastroju – poinformował Blaise,
dołączając do nich na dole.
- A gdzie Nott? – zainteresowała się Astoria, witając
Zabiniego pocałunkiem w policzek.
- Razem z Lovegood dzwonią do dzieci – odpowiedział Blaise,
ściskając na powitanie dłoń Nevilla.
- Miałam się w sumie z tobą skontaktować… - Astoria nerwowo
przygryzła wargę. – Prawnik Tammy przysłał mi sowę z zapytaniem, czy mogłabym
zeznawać na jej korzyść w ich procesie.
Blaise nie powstrzymał brzydkiego przekleństwa.
- Jakim procesie? – zainteresowała się Ginny, patrząc
uważnie na narzeczonego.
- To ty nic nie wiesz? – zdziwiła się Pansy. – Ta wredna
suka, wytoczyła Theo proces o prawa do opieki nad dziećmi. Do mnie też jej
prawnik pisał, ale posłałam go do diabła. Jeśli chcą mogę zaznawać, podkreślając,
że po tym co Tamm zrobiła, nie zasługuje na opiekę nawet nad skrzatem domowym –
oznajmiła mściwie Parkinson.
- Dlaczego nic mi nie mówiłeś? – zdenerwowała się Ginny. – Czy
Luna o tym wie?
- Wie. Nott dziś jej powiedział. Prawdopodobnie będzie
musiała zaznawać, bo nie zamierzają ukrywać swojego związku przed sądem, a nic
nie mówiłem, bo nie chcieliśmy nikomu psuć nastroju przed urodzinami Hermiony.
- Czym nie chcieliście mi psuć nastroju? – padło pytanie od
strony schodów, a na ich szczycie pojawiła się solenizantka.
- Niczym ważnym – zapewnił od razu Blaise, mając nadzieję,
że temat nie będzie drążony. Draco zapewne miałby do niego pretensję, gdyby
Hermiona poczuła się jeszcze gorzej po usłyszeniu nowin o problemach Theodora.
Hermiona zeszła i przywitała się ze swoimi przyjaciółmi
uściskami i pocałunkami, każąc im zostawić bagaże, która służba miała
dostarczyć do ich sypialni, a sama zapraszając ich do dużego salonu, gdzie
czekały już drinki i drobne przekąski.
Gdy wszyscy już rozsiedli się na wygodnych sofach i
fotelach. Hermiona znacząco spojrzała w stronę Zabiniego.
- Czym nie chciałeś mi psuć nastroju przed urodzinami?
- Już mówiłem, że niczym ważnym – Blaise próbował jakoś
łagodnie się wykręcić.
- Powiedź jej Zabb, przecież wszyscy już wiedzą – nalegała Astoria.
- O czym ciekawym? – zapytała Luna, wchodząc do salonu wraz
z trzymającym ją za dłoń Theodorem.
Nastąpiła seria kolejnych powitań, buziaków i uścisków
dłoni, nim temat rozmowy mógł powrócić. Akurat Draco dołączył do nich, gdy
Blaise wymownie spojrzał na Theo.
- Astoria i Pansy dostały sowy od prawnika Tammy – wyjaśnił.
- Jakie sowy? – Hermiona spojrzała pomiędzy obiema kobietami
z zainteresowaniem.
- Tammy wytoczyła nam proces o prawo do opieki nad dziećmi –
wyjaśniła Luna, a Theo uścisnął mocniej jej dłoń i uśmiechnął się z czułością.
Cieszył się, że chciała być w tym wszystkim razem z nim. Jej wsparcie było
nieocenione.
- Naprawdę? – Hermiona nie ukryła irytacji. – Jak po tym
wszystkim jeszcze miała czelność to zrobić?
- Dokładnie to samo powiedziałam! – zawołała Pansy.
- Raczej krzyczałaś na całe mieszkanie, rzucając wywodami o wrednych sukach tak głośno, że sąsiedzi zaczęli walić miotłami w sufit – zauważył niby
mimochodem Ron, za co zebrał naprawdę złowrogie spojrzenie od swojej
dziewczyny.
- To nie moja wina, że ściany są cienkie, a twoi sąsiedzi
nienormalni! – wyburczała Pansy, ostentacyjnie zakładając ręce na piersi.
- I co teraz będzie? – zapytała z niepokojem Hermiona.
- Prawdopodobnie rozprawa, bo raczej nie są skłonni do
ugody, którą moglibyśmy zaakceptować – wyjaśnił wszystkim Blaise.
- Czegokolwiek zechce, niczego jej nie dawaj Theo. Nie
zasłużyła na nic poza pogardą! – wtrąciła Astoria.
- Przepraszam Hermiono, że ten temat wypłynął – Theodore
zwrócił się bezpośrednio do niej. – Naprawdę nie chcieliśmy, by to zdominowało
twoje urodziny.
Hermiona podniosła się z fotela i szybko podeszła do
przyjaciela.
- Nigdy nie myśl, że cokolwiek związanego z waszymi
problemami, może być mniej ważne od czegoś tak błahego jak moje urodziny –
poprosiła, przytulając go do siebie, a zaraz później porwając w objęcia
przyjaciółkę. – Jesteście moją rodziną i cokolwiek was dotyka, tak samo
działa na mnie. Wiecie, że zrobię wszystko, by wam pomóc…
- Zrobimy. Pamiętaj kochanie, że jesteśmy małżeństwem i
zawsze działamy wspólnie – Draco uniósł swoją whisky w geście toastu w stronę żony.
Hermiona przewróciła na niego oczami i podeszła, by usiąść
na podłokietniku fotela, który blondyn zajmował.
- I tak masz przekichane, że nic mi wcześniej nie powiedziałeś –
skarciła, uderzając go w ramię.
Draco zrobił zbolałą minę.
- Wiedziałem, że gniew na tę sytuację skupi się na mnie!
Wszyscy zgodnie zachichotali.
- Wasze pokoje są już gotowe, a służba na pewno dostarczyła
już tam bagaże, więc jeśli macie ochotę, odświeżcie się trochę i za godzinę
widzimy się na kolacji – zaproponowała Hermiona.
- Dzięki Hermiono. Ty i Malfoy macie naprawdę piękny dom –
wydukał Ron.
Pansy westchnęła z dezaprobatą, ale nie skarciła swojego
chłopaka za ten wyraźny brak entuzjazmu i nazwanie Draco po nazwisku.
- Dziękujemy Weasley. Na sypialnie twoją i Pansy rzucono już
zaklęcia wyciszające, więc możecie się nie przejmować – Draco wyszczerzył zęby
do tej dwójki.
- Skąd pomysł, że będą nam potrzebne? – Pansy złowrogo
zmrużyła oczy na swojego blond przyjaciela.
- Plotki, ploteczki… - mruknął Draco, wymownie patrząc na
swoje paznokcie, co spowodowało kolejny wybuch chichotu u wszystkich
zgromadzonych.
Dobry nastrój powoli zaczął wracać do całej ekipy i była
szansa, że problemy nie przytłoczą ich spotkania na drugim końcu świata w nowym
domu państwa Malfoy.
💞💞💞
- To chyba zły pomysł – Ron niepewnie patrzył na stojącą na
środku stołu szklaną misę.
- Masz coś do ukrycia? – Pansy z ukosa spojrzała na
siedzącego obok niej rudzielca.
Kolacja była pyszna, a nastrój po kilku drinkach naprawdę
udany. Nawet Hermiona złamała własną zasadę abstynencji i powoli sączyła
szampana z wysokiego kieliszka. Cała reszta o wiele bardziej sobie folgowała,
więc gdy padł pomysł grania w magiczną wersję gry w „Pytania lub Wyznania” (nie
wyzwania, bo magia za mocno je ułatwiała), wszyscy chętnie się zgodzili, poza
Ronem i nieco speszonym Nevillem.
- Skoro wszystko gotowe, to myślę, że solenizantka może
losować pierwsza – Astoria zaklaskała w dłonie. – Wyciągasz karteczkę, z puli
pytań lub wyznań i musisz odpowiedzieć lub coś nam o sobie opowiedzieć, najpewniej niedyskretnego. Każdy
ma prawo raz zrezygnować i powtórzyć losowanie – wyjaśniła.
- W porządku. Odwaga gryffindoru nakazuje mi zacząć od wyznania
– Hermiona wstała i przechyliła się przez stół, by wyciągnąć kartkę. Rozwinęła
ją i szybko przeczytała.
- Jaka decyzja? – zapytała podekscytowana Ginny.
- „Zdradź wszystkim jakąś niedyskretną tajemnicę, o której
nikt z nich nie wie…” - przeczytała z uśmiechem.
- Uuu brzmi super! – Zabini chciwie zatarł ręce.
- Mam jedną, ale Draco w sumie o niej wie… - Hermiona
uśmiechnęła się do męża.
- Draco wie o wszystkim, więc on się nie liczy – Pansy
lekceważąco machnęła na przyjaciela ręką.
- Urocza, jak zawsze Panss – Malfoy skrzywił się do
przyjaciółki, w odpowiedzi na co, ta pokazała mu język.
- Więc moją tajemnica, to fakt… Że to ja byłam tą
dziewczyną, która rozdziewiczyła tego to oto słodkiego blondasa. Miało to miejsce w pokoju nad Trzema
Miotłami, w czasie gdy byliśmy razem odbudowywać Hogwart – Hermiona
zachichotała, pochylając się by cmoknąć Draco w policzek.
- Wiedziałem! – wykrzyknął zwycięsko Theodore. – Płać
Zabini!
- Kurwa! Zawsze myślałem, że to byłaś ty Pansy, a on po
prostu nie chciał się do tego przyznać! – Blaise skrzywił się pod nosem i
sięgnął do kieszeni po brzęczące galeony.
- Założyliście się o to, kto to był? – zainteresował się
Neville.
- Dobre pięć lat temu – zachichotał Theo, zręcznie
podrzucając monety w swojej dłoni.
- Przykro mi, że się rozczarowałeś Zabb, ale nigdy nie
tknęłam tego blond dupka nawet końcówką mojej miotły – Pansy znów wyszczerzyła
się do przyjaciela.
- Ale nie dlatego, że tego nie chciałaś, czy nie próbowałaś dokonać – Teraz to Draco wystawił do niej swój język.
- Opuśćmy na to zasłonę milczenia – burknął Ron. – Kto teraz
losuje?
- Hermiona odpowiedziała, więc to ona wyznacza – wyjaśniła
Astoria.
- W takim razie śmiało Tori – Hermiona uśmiechnęła się
przekornie do panny Greengrass.
Astoria z entuzjazmem wyciągnęła karteczkę z puli z
pytaniami i dyskretnie ją przeczytała, ale wyraźnie zawahała się nad decyzją.
- Zmieniasz na wyznanie czy nie? – zapytał Neville.
- Nie… Ja mogę odpowiedzieć. Pytanie brzmi: „Jak lubisz, by
nazywano cię w łóżku?” – Astoria była ślicznie zarumieniona, a Neville parsknął
niepohamowanym śmiechem, za co zebrał ostrego kuksańca od swojej dziewczyny.
- Nie mogę się doczekać! – zaśmiał się Blaise. – To na pewno
coś zboczonego, co nie Greene? Powiedź!
- Twój entuzjazm jest niezdrowy, ty mały perwersie – Ginny
uszczypnęła Zabinie w przedramię, chyba mimo wszystko rozbawiona jego zachowaniem.
- Dobrze już… Lubię, by w łóżku nazywano mnie… Seksownym
kwiatkiem – wyburczała Astoria.
- Czy ja na pewno dobrze usłyszałem? – Theodore nie mógł
przestać się śmiać.
- Co cię tak dziwi? Przecież Neville kocha kwiaty. Moim
zdaniem, to bardzo właściwe określenie – Luna spojrzała z przyganą na Theo,
który usilnie próbował zdusić swoje rozbawienie.
- Dziękuję bardzo Lovegood. W zamian możesz teraz losować –
Astoria odłożyła karteczkę i uśmiechnęła się lekko, do Neva, który przyciągnął
ją do siebie ramieniem i krótko cmoknął jej usta. Wyraźnie lubił to, że była właśnie jego seksownym kwiatkiem.
- Pójdę za odwagą i wezmę wyznanie – zdecydowała Luna,
losując karteczkę.
- Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić zdanie – przypomniał
jej usłużnie Theodore.
- Ależ nie. To nie jest takie złe – Luna zachichotała. –
„Opowiedz o jakimś żenującym momencie w twoim życiu”.
- Naprawdę miałaś takie? Pamiętam, że zwykle niczym takim się nie przejmowałaś
– wspomniała Ginny.
- To prawda, że nie było ich wiele… Ale jakieś pół roku
temu, podlewałam w moim gabinecie młodą Mimbulus mimbletonie, którą dostałam w
prezencie od Nevilla – Luna uśmiechnęła się miło do przyjaciela. – Nev możesz
nam powiedzieć czym różni się młoda roślina, od dojrzałej? – poprosiła.
Neville wzruszył ramionami.
- Poza wielkością, najważniejszą zmianą jest to, że po
nakłuciu jej bąbla nie pluje błotem, tylko jasnożółtą, cuchnąć moczem cieczą.
- No właśnie – Luna zachichotała. – Musiałam nie zauważyć,
jak któryś bąbel pękł i poplamił mi z tyłu spodnie, które jak na złość były tego dnia białe. Gdy weszłam do grupy moich przedszkolaków, nie minęła nawet
minuta, gdy wszystkie zaczęły krzyczeć i płakać, że ciocia Luna się posikała.
Cała ekipa zgodnie gruchnęła śmiechem. To naprawdę musiało
być żenujące.
- Ponadto na drugi dzień, dwie dziewczynki z grupy maluszków
przyniosły mi swoje nocniczki i próbowały nauczyć mnie, jak mam z nich
korzystać. Wstyd ciągnął się ze mną przez wiele tygodni – Luna mimo wszystko,
sama wciąż była rozbawiona swoją historią.
- To naprawdę musiało być świetne! – Ron zaśmiewał się do
łez.
- Skoro aż tak cię to bawi, to twoja kolej Ron, losuj – Luna
posłała mu nieco złośliwy uśmiech.
- Wezmę pytanie – zdecydował.
- Oto odwaga gryffindoru – zakpiła z niego Pansy.
Ron spojrzał na nią z ukosa, ale nic nie opowiedział, tylko
rozwinął kartkę. Po chwili westchnął z ulgą.
„Jak często uprawiasz seks?”
- Nudne – stwierdził wyraźnie zawiedziony Zabini.
- Przynajmniej pięć razy w tygodniu – odpowiedział z
samozadowoleniem Ron.
- Licząc przygody z własną ręką czy nie? – zakpił Draco, za
co zebrał cios z łokcia w żebra od rozbawionej Hermiony.
- Skoro jesteś taki zabawny fretko, to teraz ty losuj –
warknął Ron.
- Z największą przyjemnością łasico! – Draco z uśmiechem,
również sięgnął po karteczkę z pytaniami.
- Zawsze zachowawczy ślizgon – zaśmiała się Hermiona.
- Tak dobrze mnie znasz – Blondyn mrugnął do niej wymownie,
po czym rozwinął karteczkę. – „Jaką rolę najbardziej lubisz odgrywać w
łóżku?”.
- Wcale nie wiem czy chcę to wiedzieć – Blaise skrzywił się
wymownie pod nosem.
- Perwersja Zabiniego kończy się tam, gdzie zaczyna się
zboczenie Malfoya – zachichotała Pansy, czym rozbawiła resztę.
- A tam zaraz zboczenie! Po prostu lubię być tym, który
dominuje urocze, niegrzeczne dziewczynki – Draco uśmiechnął się lubieżnie do
Hermiony i delikatnie pociągnął za jeden z jej loków.
W odpowiedzi wywróciła oczami i roześmiała się szczerze. To
była prawda, ale nie żeby jej to jakoś przeszkadzało. Lubiła być czasem jego
zdominowaną, niegrzeczną dziewczynką.
- No proszę! A myślałam, że Granger jest zawsze grzeczna –
zachichotała Astoria.
- Bo jestem. Moje przewinienia zawsze są przez niego
zmyślane – Hermiona uśmiechnęła się wrednie do męża.
- Ważny jest efekt końcowy – Draco zacmokał w powietrze. –
Teraz twoja kolej Ginny – wskazał.
- Do odważnych gryfonów świat należy! – zawołała z radością,
po czym sięgnęła po karteczkę z wyznaniem. Otworzyła ją i uśmiechnęła się lekko
pod nosem.
- Zaczynam się bać… Ta jej mina może mówić wszystko –
zaniepokoił się Ron.
- „Opowiedz gdzie uprawiałaś najlepszy seks”
- O Merlinie! Chyba będę chory – jęknął ponuro Ron.
- To zatkaj uszy. Wiele razy uprawiałam fajny seks, ale
najlepszy był ten w basenie Malfoyów, po przyjęciu urodzinowym Tilly – Ginny
uśmiechnęła się promiennie.
- Zapomniałeś, jak ci mówiłem, że Draco zabije nas za to,
gdy się o tym dowie? – Zabini mimo wszystko uśmiechnął się do swojej narzeczonej.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że goły tyłek tego obwiesia
moczył się w naszym pięknym basenie, w którym później wszyscy razem pływaliśmy?
– Draco wyglądał na totalnie rozeźlonego.
- Nie spinaj się stary, kazałem potem wymienić wodę w tym basenie – Blaise wyszczerzył się do kumpla.
- Na czyj koszt? – zapytał zimno Draco.
Blaise od razu stracił swój uśmiech i spoważniał.
- Eee… No…
- Dobra, daj spokój Draco. Na biednego nie trafiło! – dogadał
mu Nott.
- Nie macie prawa zbliżać się do naszego basenu bez wyraźnego pozwolenia! – zaznaczył dobitnie Draco, wskazując na Ginny i Zabba palcem.
- Nie bądź taką królową dramatu Malfoy – skarciła go Pansy.
– A ty Ginny wyznacz, kto teraz losuje.
- Myślę, że… - Ginny nie zdążyła dokończyć zdania, bowiem do
pokoju weszła jedna z wynajętych do opieki nad domem służących.
- Bardzo przepraszam, że przeszkadzam, ale właśnie
odebraliśmy ekspresową sowę z Londynu – Kobieta wskazała na zwój pergaminu
leżący na srebrnej tacce, którą
przyniosła.
- Kto jest adresatem? – zapytała Hermiona, podnosząc się ze
swojego miejsca.
- Pan Nott.
Theodore spojrzał z niepokojem na Lunę, która również
nerwowo przygryzła wargę. Obydwoje natychmiast wstali i ruszyli w stronę pokojówki.
Obawa o to, że coś mogło stać się z dziećmi od razu ścięła ich nerwy.
Theo szybko złapał za zwój i bez zwłoki rozwinął go, by móc przeczytać. Wszyscy zgromadzeni w jadalni wstrzymali oddechy.
- Kurwa… - Nott wplótł palce we włosy, wyraźnie przejęty.
- Co się stało? – Luna położyła mu
dłoń na ramieniu.
- Draco, masz w firmie w Australii międzykontynentalne
świstokliki do USA? – zapytał zduszonym głosem.
- Oczywiście, że tak, ale powiedź…
- Muszę się tam jak najszybciej dostać.
- Co się stało Nott? Mówże wreszcie! – zdenerwował się
Blaise również wstając.
- Chodzi o Tammy. Napisali tylko, że miała jakiś bardzo
poważny wypadek – wykrztusił. – Jest w szpitalu w krytycznym stanie.
Theo oplótł ramieniem talię Luny, przyciągając ją mocno do
siebie i chowając twarz w jej włosach. Wszyscy nadal milczeli, nie wiedząc co
powiedzieć w takiej sytuacji. Widać jednak problemy nie chciały się choć na
chwilę ukryć z dala i pozwolić im na jakąkolwiek dobrą zabawę.
💞💞💞
Witajcie 😋
Za namową Neski, powstał kolejny rozdział TNMŻ.
Zostało jeszcze tylko 9 rozdziałów i Epilog, więc mam nadzieję, że w miarę sprawnie mi to pójdzie.
Pamiętajcie, że zapraszamy do naszej grupy fanów dramione na fb - link do niej znajdziecie w poniższych postach.
Musze byc pierwsza !
OdpowiedzUsuńMoje ukochane opowiadanie 😍 Neska wiedz ze od dzisiaj masz u mnie sprzymierzeńca i od teraz tez bede bombardowała Venik o nowy rozdział :D wiec Venik szykuj się na nas😜😘 nie wiem jak ty to robisz ale ja co rozdzial płacze albo się śmieje albo wszystko robie jednocześnie. Tak to na mnie działa. Ogólnie bardzo podobają mi się relacje wszystkich bohaterów. Każdy ma w sobie jakas cząstkę ktora przyciaga i nie potrafi od siebie odsunąć. Taka przyjaźń to skarb który oni pielęgnują. Wiadomo zdarzają się spory kłótnie niedomówienia, ale potrafią z każdej przeszkody wyjść calo. Te wszystkie emocje jakie przelewasz na papier sa wspaniale. Ta ich gra w butelkę byla świetnie napisana, bo coraz mniej sekretów miedzy nimi, a coraz silniejsza przyjaźń. I to jest piękne. 🤗 czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Kochamy cie i czekamy na więcej. I nadal nie moge uwierzyć ze zostało tylko 9 rozdziałów .
UsuńI znowu ta tammy 🤦🏽♀️ ona normalnie nie może się odczepić 🤦🏽♀️
OdpowiedzUsuńMam sentyment do tego opowiadania 😀
OdpowiedzUsuńFajnie, że przyjaciele potrafią sie wspierać i bawić razem - to dla mnie podstawa prawdziwej przyjaźni 🥰
Trzymam kciuki za Theo 😀
💚💚💚
O kurcze 🤯 Cieszę się, że ekipa miała okazję odetchnąć ale ostatnia wiadomość mnie zszokowała 😮 Coś czułam, że Tammy coś odwali. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i życzę weny twórczej ❤️
OdpowiedzUsuńDarco jako królowa dram, od razu w tle jakoś usłyszałam Sanah😂 Nigdy nie może być za dobrze, choćby się chciało… Ron zdominowany przez Pansy to jest co co lubię😈 Dużo zdrówka i weny na następne rozdziały😇
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
W weekend dam ci odpocząć :D a od poniedziałku dalej będę psioczyć :D
OdpowiedzUsuńTo ja dołączę do Ciebie 😈😍
UsuńTo jesteśmy trzy 🤣😘
UsuńCzy ja już mówiłam że uwielbiam TNMŻ 😍🥰🤩
OdpowiedzUsuńVenik jeśli "psioczenie" powoduje że tworzysz TNMŻ to informuje że będę się codziennie przypominała o rozdział 😈😈😈
Tyle czekałam na ten rozdział, że zaczęłam od początku czytać TNMŻ, a dziś taks niespodzianka i nowy rozdział. Aż nie wiedziałam czy od razu go pochłonąć czy jednak grzecznie do niego doczytać! 😜
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowny rozdział ale nienawidzę Cie za te końcówki jak można przerwać w takim momencie?!
Dużo weny nieć kolejne historie same się piszą!
Tammy... akysz poczwaro🪓
OdpowiedzUsuńI dobry nastrój szlag trafił. Najpierw sprawa z możliwością odebrania Theo praw do opieki nad dziećmi, a teraz wypadek Tammy. Niby Theo mógłby to olać, mieć gdzieś, że miała wypadek, ale wiadomo, że tak się nie może stać. To matka jego dzieci i niezależnie od tego, w jakich są relacjach zawsze będzie się przejmował w takich momentach. Możnaby też powiedzieć, że sobie zasłużyła, ale to nie prawda. Została zmanipulowana przez ojca, by utrudniać Theo życie. Gdyby nie on pewnie dałaby sobie spokój i doszła do porozumienia w sprawie opieki nad dziećmi. Nottie na pewno by jej tego nie utrudniał. Bałam się, że Luna będzie chciała odpuścić i odejdzie od niego, bo nie będzie chciała ryzykować, że przez nią Theo może stracić dzieci. Cieszę się, że tak się nie stało i będzie go wspierać w walce o dzieci. Pokochała je jak własne, a i one traktują ją jak własną matkę. Mogą nie być rodziną z krwi, ale jak to się mówi, nie ważne kto spłodził czy urodził, ważne kto wychował i ofiarował bezwarunkową miłość.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, jaką decyzję podejmie Hermiona. Wie, że jej rodzice są szczęśliwi w Australii, mają sąsiadów którzy są pomocni i opiekuńczy i nie dziwię się, że Hermiona nie chce im tego zabierać. Już raz wywróciła ich życie do góry nogami i rozumiem, że waha się zrobić to poraz drugi, bo nie chce rujnować tego co udało im się przez tych siedem lat osiągnąć. Zobaczymy jaką ostatecznie podejmie decyzję.
Nie wierzę, że do końca już tylko 9 rozdziałów i epilog. Może i za nami już 90 rozdziałów, ale ciężko się będzie pożegnać z tą historią. Pozdrawiam cieplutko ❤️
Albo to jedna wielka ściema żeby jakoś wpłynąć na Theo.. albo Venik postanowiła się pozbyć kłopotliwego chwastu z tego pięknego ogródka miłości 🤔 Venetiio, jestem blisko twojej koncepcji?
OdpowiedzUsuńOgólnej rozdział fajny, lekki nawet pomimo ciężkich tematów o pozwie, ale szkoda że dobijamy do końca.
Trzymaj się cieplutko i życzę weny.😁
Uśmiałam się niesamowicie, poczucie humoru w tym opowiadaniu wymiata 🤣 giesze się, że rozdziały się pojawiają, bo oczywiście kocham to opowiadanie całym sercem! Liczę na happyend 😍
OdpowiedzUsuńHaha gra była przezabawna,szkoda że z tak smutnym finałem 😔
OdpowiedzUsuńCzyżby ten wypadek to wina rodziców Tammy? 😭 Oby wszystko się dobrze zakończylo!
Nie spodziewałam się dzisiaj rozdziału, ale miło się zaskoczyłam. Rozdział super! Mam nadzieję, że Tammy nie symuluje po to, żeby odebrać Teodorowi dzieci, bo nie ręczę za siebie. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawi się także kolejny rozdział ROS.
OdpowiedzUsuńLilak
Zostało tylko 9 Rozdziałów...
OdpowiedzUsuńCóż po ich skończeniu poczekam tydzień i zacznę od nowa. Cudowna saria trzymająca w napięciu 😳😍😍😍
To jest jedno z najzabawniejszych opowiadań na Twoim blogu, jest świetne! Aż przypomniało mi się fanfiction "Pokój życzeń"😂
OdpowiedzUsuńA skoro "psioczenie" ma moc, to ja Cię proszę o miniaturki! Najlepiej w sporej ilości ❤
Cudowne opowiadanie❤️.... a Tammy zdecydowanie jest do obcięcia 🪓, bo znowu niszczy tej wspaniałej ekipie chwilę oddechu
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejny rozdział TNMŻ ❤
OdpowiedzUsuńCodzienne "psioczenie" się kłania 😘
💚Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
I za to kocham TNMŻ!
OdpowiedzUsuńNIGDY NIE MOŻNA SIĘ NUDZIĆ I ZAWSZE ROZDZIAŁ KOŃCZY SIĘ TAK, ŻE POTEM NIE MOGĘ PRZESTAĆ O NIM MYŚLEĆ 😂😅
❤💚 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaOPC-ROS ❤💚
#wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
#wenadlaTNMŻ ❤💚
#wenadlanowości ❤💚
#wenadlaVENIIKA ❤💚
#zdrowiedlaNeski ❤💚
Będzie dzisiaj Przyrzeczona?🥰
OdpowiedzUsuńBiedny Theo, ani chwili spokoju nie ma... Ciekawe te urodziny Hermiony 😏 Dobrze, że u jej rodziców już dużo lepiej 💚
OdpowiedzUsuńJedno z moich ulubionych opowiadań ❣️ już nie mogę się doczekać następnego rozdziału 😊❤️❤️❤️😊
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ❤️ Już się nie mogę doczekać aż będzie skończone i będę mogła czytać w kółko całe ❤️
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to cieszę się ze u Malfoyów jest wszystko dobrze ale Nott i Lunka 💔 co z tą Tammy znowu … boje się ze coś sobie zrobi tak na poważnie 😥
Dlaczego wydaje mi się, że ta... Nie pamiętam jak sie nazywała ale tak była narzeczona Smoka maczała w tym palce? Czy to dotyczyło czego innego o czym jeszcze nie było mowy?
OdpowiedzUsuńMimo, iż przeczytałam dzisiaj to cieszę się, że ten rozdział był publikowany w moje urodziny 😅😍
UsuńChyba muszę przytulić Neskę, to aktualnie moje ulubione opowiadanie i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńHermiona wykazała się baardzo dużą dojrzałością... Sam fakt, że myśli o tym, żeby nie przywracać rodzicom pamięci... Sama nie wiem czy byłabym w stanie zrobić coś takiego... Niby wszystko jest tak jak powiedziała, że mają dobre życie itp... ale jednak...
OdpowiedzUsuńNo, ale ta gra! CUDNA! Po cichu liczyłam jeszcze na Zabba i Notta :D Swoją drogą... ciekawe co byś wymyśliła jeszcze dla Nev'a :D No cóż... Czy będę wyrodną pipą jeżeli napiszę, że mam nadzieję, że Tammy nie przeżyje? Oczywiście dla jej własnego dobra :D
A tutaj jak zawsze pot krew i łzy 🙈🤐🤩🤩🤩 świetnie opisane wachanie Hermiony co do rodziców.. takie to głębokie i dojrzałe...
OdpowiedzUsuńAkcja w grze bardzo zabawna szczególnie dialogi z Ronem i Pansy 😁 a wiadomość która odebrała szansę na odpowiedzi chłopaków 😱😱😱 będę wredna ale Tammy nawet na łożu śmierci musi przerwać dobra zabawę i tworzyć dramat 🙈😅😉😂😂😂 wybaczcie ale za to jaką jest tutaj postacią nie mam wobec niej skrupułów 😈😉
Venik Good Job ❗😍😍😍❤
Ale miły rozdział! Tak wiem, dramaty Theo nie mają końca 😔 on to jest biedny z Tammy, oby tylko ta sowa nie była pretekstem by go ściągnąć, porwać czy cokolwiek innego złego.
OdpowiedzUsuńTęskniłam za tymi parringami! Mam teraz ostrą fazę zarabiania 🙈
Ich miły wieczór, pijackie gry, dają namiastkę normalności w tym szlonym świecie!
Dużo weny i zdrówka 😇