Dedykacja: Dla Mojego Ulubionego Misia 🐼 💖😁
🐉🐉🐉
Mimo
najszczerszych chęci, nie mógł dostatecznie dobrze skupić się na pracy. Problem
Pansy był dla niego prawdziwym zmartwieniem. Co on miał jej powiedzieć? Jak
sprawić, by wyjście z tej koszmarnej sytuacji stało się dla niej łatwe? Myśl o
tym, by odesłać ją do jego matki nie była wcale taka szalona… Pojawiła się
jednak komplikacja w postaci Granger. Na pewno mocno przeżyłaby, gdyby nagle
sfingowali to, że Pansy zginęła w jakimś wypadku. Draco nie miał wątpliwości,
że ona już zdążyła w jakiś dziwny, pokrętny sposób zaprzyjaźnić się z
Parkinson. Nie miał pojęcia co z tego wszystkiego mogłoby wyniknąć.
Zbliżała się pora lunchu, o czym poinformowała go trzepocząca rzęsami Anett
Hill, wciąż i niezmiennie irytująco-flirtująca w jego obecności. Na szczęście
miał od niej chwilę spokoju, a on sam postanowił pójść coś zjeść, dopiero, gdy
sekretarka wróci ze swojej przerwy.
Właśnie zastanawiał się nad tym, czy powinien zaproponować
Granger, by poszła razem z nim, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść – zawołał, wstając od biurka i uśmiechając się lekko
do samego siebie. Czyżby Granger wpadła na ten sam pomysł, co on?
Uśmiech zamarł mu na twarzy, gdy zobaczył jak wyraźnie blada
Astoria Grengrass wchodzi niepewnie do jego gabinetu. Miała ewidentnie
zaczerwienione oczy, jakby dopiero co skończyła płakać.
- Cześć… - przywitała się cicho.
- Czego chcesz? – warknął, nie kryjąc swojej niechęci, co do
jej wizyty.
- Możemy porozmawiać przez chwilę? Proszę…
- Nie. Wynoś się stąd w tej chwili. Nie mamy sobie niczego
do powiedzenia! – zaznaczył ostro.
W oczach Greengrass znów błysnęły łzy i ku irytacji Draco,
mimo jego wyraźnego sprzeciwu, weszła dalej do gabinetu i zamknęła za sobą
drzwi. Zacisnął zęby, powstrzymując się przed chęcią wrzaśnięcia na nią, za tę
bezczelność.
- Wysłuchaj mnie proszę… - wyszeptała, robiąc kilka kroków w
jego stronę.
- Nie mam ani czasu, ani ochoty cię słuchać Greengrass.
Spodziewam się jednak, że Flint chętnie to zrobi. Jego gabinet jest chyba na
poziomie minus jeden, prawda? – szydził jadowicie.
- Draco… Błagam… Musisz mi pomóc… - wyszlochała, sięgając do
swojej torebki po chusteczkę.
- Niczego nie muszę. Nie mam z tobą już nic wspólnego –
przypomniał jej.
- Bo sam nie chcesz… Przecież moglibyśmy… - Astoria znów
zrobiła dwa kroki w jego stronę.
- Nie. Nie moglibyśmy. Kto, jak kto, ale ty wyraźnie
wiedziałaś o tym, że nie tknę niczego, czego dotykał pieprzony Marcus Flint.
- Draco… To nie była moja wina! Ja… Wypiłam za dużo, gdy ty…
i ona… - Astoria rozszlochała się na dobre, a jej drżącymi ramionami,
wstrząsały krótkie spazmy.
- Wiedziałaś, że to się może stać. Sama wybrałaś swój los,
więc nie kpij ze mnie, że to nie twoja wina! – warczał, rozeźlony.
- Czy gdybym nie zadała się z Marcusem, to nadal byś mnie
odwiedzał? Mimo tego, że masz teraz w swoim łóżku piękną żonę? – zapytała z
goryczą.
Draco otworzył usta, by odpowiedzieć jej coś kąśliwego, ale
sens tego pytania, na chwilę zbił go z tropu. Czy faktycznie nadal sypiałby z
Astorią, pomimo tego, że Granger była teraz tak blisko…? Zapewne nie tak
szybko, ale jednak… Przecież nie mógłby trwać do końca życia w celibacie.
- Mów czego chcesz, a potem się wynoś Greengrass! – powiedział
oschle.
- Chodzi o Marcusa…
Draco prychnął z pogardą i wygiął usta w drwiącym uśmieszku.
- Oczywiście, że o niego, jakżeby inaczej. Czyżbyś już
zauważyła, jaki z niego chory zwyrodnialec i strach cię obleciał, gdy myślisz
do czego jeszcze może być zdolny?
- Ja… - usta Astorii opuściła nowa fala gwałtownego szlochu.
- Do rzeczy kobieto! Nie mam zamiaru tracić połowy dnia, na
oglądanie twojego płaczu – burczał, zły, że nie ma w sobie na tyle
determinacji, by ją wyrzucić ze swojego gabinetu.
- On chce… On… On… - Astoria zawyła niczym ranne zwierzę, po
czym dość teatralnie opadła na kolana.
Draco jęknął z udręką i szybko do niej podszedł, by pomóc
jej wstać. Nie wiedział na ile jej rozpacz jest tylko na pokaz, ale i tak nie
mógł dopuścić, by tarzała się po dywanie przed jego biurkiem.
- Czego on od ciebie chce? – zapytał, łapiąc ją za ramiona i
podnosząc na nogi.
- Poszedł do ojca i poprosił, by pozwolił nam na ślub –
wyznała, kompletnie tym załamana.
- No to świetnie, nie ma co – westchnął, patrząc na jej
twarz.
Nie miał żadnych obowiązków względem tej kobiety. Nie była w
jego życiu niczym więcej, poza dobrą rozrywką w samotne wieczory. Niemniej
jednak, wiedział to na pewno, że Flint wykorzystał ją tylko dlatego, że
wiedział o ich romansie. Draco mógł się założyć, że ten chory psychol, planował
z rozmysłem skrzywdzić Astorię, licząc na to, że to jakoś w niego uderzy,
choćby pod postacią wyrzutów sumienia…
- Nie płacz. Spróbuję jakoś temu zaradzić – westchnął, a
Astoria złapała w dłonie jego marynarkę i przytuliła się, mocząc mu koszule
rzewnymi łzami.
Zdziwiło go to, jak niekomfortowo poczuł się z nią w swoich
ramionach. Przecież wiele razy byli znacznie bliżej… Zdusił jednak w sobie chęć
na to, by ją odepchnąć. Musiał wymyślić, jak wygnać Flinta z jej życia. Astoria
nie była specjalnie mądrą osobą, ale nawet ona nie zasługiwała na to, by mieć
za męża takiego drania.
Nagle drzwi do jego gabinetu otwarły się z impetem i
usłyszał wesołe:
- Hej, chciałbyś może…
Zamarł na chwilę, sparaliżowany przerażeniem. Odwrócił się i spojrzał na nią,
zastanawiając się czy zasadne będzie sięgnąć teraz po różdżkę i rzucić na
samego siebie avadę za głupotę. Dlaczego dopuścił do tego, by jego żona zastała
go w takiej sytuacji z byłą kochanką? Idiota!
- Przepraszam! – zawołała Granger, natychmiast uciekając z jego biura, a on
dopiero w tej chwili uświadomił sobie, że przez cały ten czas, Astoria stała
wtulona w jego ramionach.
- Kurwa! – warknął na samego siebie, odpychając wreszcie
Greengrass.
- Chyba za nią nie teraz nie polecisz! Wciąż pamiętasz, że
macie tylko udawać? – syknęła Astoria, mocno łapiąc go za ramię, gdy ruszył w
stronę drzwi.
- Pieprz się, Greengrass! Sprawiasz mi same problemy! Więcej
się tu nie pokazuj, chyba, że sam cię wezwę! – oznajmił dobitnie, wyrywając się
z jej uścisku i od razu wychodząc z gabinetu.
Cały czas tłumaczył sobie, że nie może przecież biegać po ministerstwie, jak
jakiś poparzony kretyn, bo to dałoby ludziom pożywkę do plotek. Musiał jednak
ją znaleźć i wyjaśnić…
Zauważył, jak ona i jej ochroniarz właśnie wsiadają do windy
w drugim końcu korytarza.
- Stój Granger! – zawołał, porzucając na dobre plan nie biegania i ruszając w
tamtym kierunku praktycznie pędem.
Nie miał wątpliwości, że ona i Pucey go słyszeli, ale specjalnie nie przytrzymali
windy. Wściekłość przelała mu się przez żyły. Co ona sobie wyobrażała, by tak
go zignorować?
Wsiadł do kolejnej windy, zaciskając pięści i złorzecząc się na jej powolność i zastanawiając się nad tym, co mogła czuć teraz Granger. Czy była zła? A może zniesmaczona? Albo wściekła na niego. W końcu umawiali się, że nie będą się wzajemnie kompromitować w taki sposób. Gdyby ktoś inny to zobaczył, mógłby wybuchnąć niezły skandal. Sedno sprawy było jedno. Musiał wyjaśnić tę sytuację z Granger i to jak najszybciej.
🐉🐉🐉
Gdy
zjeżdżał do atrium, myślał też o tym, że gdyby to on zastał Granger w jej
gabinecie, w ramionach Weasleya, na
pewno by nie przeprosił i nie uciekał… Nie miał co ukrywać. Rozpętałby jej
piekło za coś podobnego. Ich małżeństwo było kwestią umowy, a raczej
zaaranżowanego przymusu, niemniej naprawdę nie powinien jej fundować wpadania
na takie sceny. Nie zasługiwała na brak szacunku z jego strony. Najgorsze w tym
wszystkim było to, że cała ta sytuacja była głupią pomyłką. Wcale nie zamierzał
przytulać się z Astorią Greengrass! Dlaczego więc poczucie winy było prawie
takie samo, jak gdyby umyślnie zaplanował poniżenie Granger? Popieprzone to
wszystko!
Winda wreszcie dotarła do atrium i Draco zrobił już pierwszy krok, by z niej
wysiąść, gdy uniósł głowę i dostrzegł scenę rozgrywającą się tuż przed nim.
Weasley stał ledwo metr od niej, a Pucey celował do rudzielca swoją różdżką.
Granger była blada, jak duch, a jej warga dziwnie drżała.
Czerwona mgiełka wściekłości zasłoniła mu oczy. Czego ten ryży idiota znów od
niej chciał? Czy nie dotarło do niego, że ona nosi teraz nazwisko Malfoy i ma
obrączkę na palcu? Na co ten tępy wieśniak jeszcze liczył? Powinien jej to
ułatwić i trzymać się jak najdalej!
- Już jestem, skarbie! Przepraszam, że musiałaś na mnie czekać! – zareagował
bez zastanowienia, kierowany adrenaliną, ale mało go to w ogóle obchodziło.
Chciał tylko dokopać rudzielcowi i to najlepiej prosto w jego ego.
- Drań! – Granger spięła się, gdy podszedł i pocałował ją w policzek. Poczuł
jak jej zapach uderza w jego ciało, a ona cała lekko drży, gdy zamknął ją w
swoich ramionach, jak gdyby naprawdę należała do niego.
Instynkt wyraźnie podpowiadał mu, że jest w niebezpieczeństwie, bo Weasley
zaraz go zaatakuje, jednak wiedział też, że rudzielec będzie chciał tylko jego
fizycznej krzywdy, zamiast użycia jakiegoś zaklęcia.
Pucey sprawdził się tak jak należało i powalił Weasleya celnym oszałamiaczem. To
nawet było zabawne, gdy łasic leżał taki rozłożony plackiem tuż nieopodal jego
stóp.
- Ron! – krzyknęła Granger, próbując mu się wyrwać. Nie mógł jej na to
pozwolić. Tak naprawdę nie chciał jej na to pozwolić. Już nigdy więcej nie
powinna dotykać swojego byłego. Nie, dopóki jest jego żoną.
Ktoś z feniksów podbiegł, by zeskrobać Weasleya z podłogi, a Draco zauważył, że
Granger zaczyna lać łzy. Druga płacząca kobieta w jego ramionach w niecały
kwadrans. Co za dzień…! Szybko poprowadził ją w stronę czerwonej budki, tak by
mogli wydostać się z ministerstwa, nim zrobi się z tego większa scena.
Granger nie protestowała, gdy budka ruszyła na powierzchnię, chyba nadal lekko
zdruzgotana, po całym tym wydarzeniu. Nagle jednak odwróciła się do niego
przodem i uderzyła w jego klatkę piersiową swoimi małymi piąstkami.
- Nienawidzę cię! Nienawidzę! – zaczęła krzyczeć.
Nie miała fizycznej możliwości, by zrobić mu krzywdę, ale i tak coś boleśnie
ścisnęło go w piersi, gdy widział, jak bardzo zrozpaczona teraz była.
- Im szybciej on z ciebie zrezygnuje, tym będzie łatwiej… Tobie też… - powiedział
cicho, pragnąc tylko, by to zrozumiała.
- Zamknij się! Zamknij się ty cholerny palancie! – Jej rozpacz i rozedrganie,
ewidentnie zaczęła zamieniać się we złość.
- Musisz się z tym pogodzić…
- To samo powiedziałeś Astorii, że znów tak rozpaczliwie płakała? – zapytała
go, wyrywając się i próbując od niego odsunąć.
Poczuł się dziwnie niewygodnie po tym pytaniu. Najchętniej uniknąłby tego tematu,
ale wiedział, że nie może. Ona musi wiedzieć.
- To nie było to, co myślisz, że widziałaś…
Granger spojrzała na niego, jakby nagle jej oświadczył, że w duchu zawsze
pragnął zostać gryfonem.
- O mój Boże! Ty naprawdę masz zamiar mi się tłumaczyć, niczym niewierny mąż
przyłapany na zdradzie? Oszalałeś?! – krzyczała, znów wymachując pięściami w
jego stronę.
- Uspokój się do cholery! – Złapał ją za nadgarstki, dobrze
świadom tego, że choć są już na terytorium mugoli, to w tej części Londynu,
zawsze kręci się wielu czarodziejów. Nie mógł jej pozwolić na takie sceny.
- Nie uspokajaj mnie, Malfoy! Masz szczęście, że nie mogę
cię zranić zaklęciem, bo jakbym z tobą skończyła, to nie nadawałbyś się nawet
na składniki do eliksirów! – groziła, prawie iskrząc ze złości.
Miał ochotę się uśmiechnąć. Znowu na chwilę wróciła do dawnej wersji siebie z
Hogwartu. Nie żeby za tym tęsknił, ale było dziwnie kojące wiedzieć, że wciąż
miała to w sobie.
- Waleczna lwica. Moja ulubiona wersja ciebie – zażartował,
odruchowo wciągając ją w swoje ramiona, tak by bardziej ją ustabilizować.
- Puść mnie, albo zaraz kopnę cię naprawdę boleśnie! – zagroziła
mu, chyba nie na żarty.
- Uroki małżeństwa. Żona, która grozi mi średnio co pół
minuty! – Miał nadzieję, że jego lekki ton pozwoli jej się trochę bardziej
uspokoić.
- Złóż wniosek o rozwód, a podpiszę go własną krwią! –
wysyczała, siłą się od niego odsuwając.
Nie miał żadnych wątpliwości, że mówiła w tej chwili całkowicie poważnie.
Granger wyglądała trochę, jak chmura gradowa. W sumie mu to
nie przeszkadzało. Zdecydowanie wolał jej złość, niż łzy. Z tym przynajmniej
umiał sobie jakoś poradzić.
- Mam zamiar iść coś zjeść, a jeśli poleziesz za mną, to jak nic stracę apetyt!
– fuknęła.
Rozśmieszyła go. Naprawdę zadziorna Hermiona Granger, była tą wersją, którą o
dziwo lubił. Gdy się wściekała, jej oczy były takie wyrazista, usta drżące, a
włosy zaczynały znów żyć swoim własnym życiem… Była piękna i waleczna.
- Wiesz, że cały czas się zastanawiam, jak tyle złości może się kumulować w tak
małym człowieczku? – powiedział uszczypliwie, choć naprawdę nie chciał jej
wcale urazić.
- Malfoy! Na litość… Nie doprowadzaj mnie do skraju! – warczała.
- Do skraju czego? – Naprawdę miał ją ochotę trochę sprowokować, dlatego
sięgnął palcami do jednego z jej loków. Zdziwił się, że w pierwszym odruchu nie
odepchnęła jego ręki.
Granger patrzyła mu w oczy, a on praktycznie słyszał, jak setki myśli
przeskakują teraz przez jej głowę. Chciałby móc wiedzieć o czym myślała… I
pewnie mógłby to zrobić, bo był biegły w leglimencji, ale to byłoby praktycznie
tak samo podłe, jak gwałt, gdyby nieproszony zajrzał do jej myśli.
- Dość! – powiedziała ostro, wreszcie się od niego odsuwając. Nie zauważyła
jednak, że chodnik jest nierówny i dlatego się potknęła. Szybko ją złapał i
przyciągnął do siebie. Stanęła tak blisko, że jej miękkie loki otarły się o
jego twarz… Tak cudownie pachniała.
Ku jego zdziwieniu, poczuł jak Granger się o niego opiera. Brała krótkie, choć
głębokie oddechy i Draco przez chwilę się przestraszył, że zaraz znów zacznie
płakać. Trzymał ją mocno, chcąc by zrozumiała, że doskonale rozumie to, że nie
jest jej łatwo… I że radzi sobie świetnie w sytuacji, do której została
praktycznie siłą wrzucona.
- Wszystko się ułoży lwico, zobaczysz… - powiedział, czując że musi spróbować
ją o tym przekonać.
- Chyba sam w to nie wierzysz… - odszepnęła zbolałym głosem. Wyglądała teraz
niczym malutka, zagubiona dziewczynka. Nie mógł się powstrzymać, dlatego
cmoknął ją w czoło, chcąc tym gestem przekazać jej, że nie jest sama, a on
zrobi co w jego mocy, by im to jakoś ułatwić. Że naprawdę jest w tym wszystkim razem
z nią…
- Zjedzmy coś wreszcie, zanim przerwa nam się skończy – zaproponował, bojąc
się, że jeśli jej nie rozproszy, to jednak w końcu się załamie i przed nim
rozpłacze.
- No to chodź wstrętny despoto… Postawię ci lunch i zapłacę za niego twoją
kartą! – zażartowała.
Naprawdę go rozbawiła, no i nie mógł się okłamywać, że mu nie ulżyło, że ten
dramaty chyba najwyraźniej dobiegł już końca. Miał nadzieję, że w czasie lunchu
uda im się normalnie porozmawiać i zapomnieć, że tak wiele jeszcze złego przed
nimi.
🐉🐉🐉
Było mu niedobrze, ale
doskonale wiedział, że nie miało to żadnego związku z dopiero co zjedzoną
pizzą. Siedział na podłodze w swoimi apartamencie, wraz z Granger, która z
lubością pałaszowała właśnie trzeci kawałek i chyba nawet nie była świadoma
tego, jak uroczo pomrukuje nad tym smacznym posiłkiem.
Naprawdę starał się coś wymyślić, ale w sumie dobrze wiedział, że to nic nie
da. Od trzech dni poświęcał na to praktycznie każdą chwilę i nadal nie widział
innego wyjścia. Zabini zafiksował się na „Jak najszybszym rozwiązaniu
problemu”, a Pansy zraniona i przerażona, nie chciała nawet słuchać o
innych opcjach.
Przez cały tydzień Draco musiał się naprawdę gimnastykować, by Granger nie
domyśliła się, że coś go gryzie. Dziś jednak nie dał rady się już dłużej z tym
kryć, bo naprawdę go to dołowało. Nie miał nawet siły jakoś specjalnie się
pastwić nad Potterem i Weasleyem, których spotkali przy kominkach w
ministerstwie. Wystarczyła mu mała prowokacja typu: „ja mogę dotykać
Granger, a wy nie”, by choć trochę poprawić mu humor.
Niemniej, dziś czuł się źle z tym, że obiecał Pansy i Zabiniemu, że ugotuje dla
nich ten eliksir. Nigdy tego nie robił… A co jeśli coś spieprzy i Pansy coś się
stanie? Nigdy by sobie tego nie wybaczył. Cholernie to wszystko było trudne.
Rzucił krótkie spojrzenie na Granger. I jeszcze teraz ona… ubrana w domowe
cichy i zrelaksowana, tak naturalnie wpasowana w jego ulubione miejsce na
świecie, jakby była tu od zawsze. To było takie niepokojące…
Od czasu ich wspólnego lunchu w środę, łapał się na tym, że jedynym, co
odciągało jego myśli od problemu Pansy, była ona. Jej delikatny uśmiech, gdy
brała pierwszy łyk porannej kawy. Jej urocze pocieranie oczu piąstkami, gdy się
rano budziła. To, jak zawsze przygryzała swoje wargi w czasie czytania ciekawej
książki. Fakt, że zawsze po powrocie do apartamentu, od razu w progu zrzucała ze
stóp szpilki, jakby faktycznie dopiero co wkroczyła do swojego domu, w którym
czuła się już tak swobodnie…
To było żałosne, ale wczoraj rano znów nie wytrzymał napięcia i musiał się
dotknąć pod prysznicem, zaraz po tym, jak podpatrzył, jak Granger zakładała eleganckie,
czarne pończochy z koronkowym zakończeniem, zupełnie nieświadoma tego, że on
wcale już nie spał i wszystko obserwował spod półprzymkniętych powiek.
Wystarczyło kilka krótkich wizji w jego głowie, a trysnął tak, że ugięły mu się
od tego kolana. Nie zachowywał się w ten sposób, od kiedy skończył siedemnaście
lat. Czuł się niczym napalony smarkacz. Powinien umrzeć ze wstydu. Niestety
miał większe problemy, niż próby poskromienia własnej żądzy.
- Powiesz mi, co cię dręczy? – zapytała go, nagle wybijając
go z jego własnych myśli.
- Nic takiego – odpowiedział, zły że nie zabrzmiało to nieco
pewniej.
- Nie oszukuj, tylko mów. Przecież widzę, że masz jakiś
problem…- naciskała.
Przełknął nerwowo ślinę i spojrzał na nią. Czy naprawdę mógł jej powiedzieć? Z
drugiej strony, skoro to miało się wydarzyć w jego apartamencie, to i tak tego
przed nią nie ukryje.
- Granger… - zaczął powoli.
- Och, widzę, że sprawa jest poważna – zażartowała lekko.
- Umiesz ugotować eliksir aborcyjny? – spytał, czując jak jego ciało ogarnia
napięcie.
Granger patrzyła na niego, dziwnie spokojna, ale i ewidentnie zaintrygowana tym
pytaniem.
- Umiem go ugotować. W czasie wojny pomagałam w laboratorium profesora
Slughorna – wyjaśniła pokrótce.
Wziął kolejny, głębszy oddech. Jak dobrze, że ona już to robiła. Co za ulga… Przynajmniej
jeden z jego problemów miał szansę na rozwiązanie.
- A zrobisz to? – zapytał, nie potrafiąc poprosić ją o to
prosto w twarz. Intensywnie patrzył na swoje bose stopy, mentalnie zaciskając
kciuki, by się zgodziła.
- Powiesz mi po co ci on?
- A jak myślisz? – Wiedział, po prostu wiedział, że będzie drążyła temat. Nie
była innej opcji. To przecież była Granger.
- Źle się wyraziłam, chcę wiedzieć dla…
- Nie mogę ci tego powiedzieć. Po prostu potrzebuję go jak
najszybciej, a sam go nigdy nie robiłem i nie jestem pewien… - W sumie nawet nie wiedział, jak ma jej o tym
powiedzieć. Potarł oczy, zmęczony i zniechęcony. Nie chciał jej do tego
zmuszać, ale naprawdę potrzebował jej pomocy…
- Jeśli masz składniki, to go ugotuję. Potrzebuję na to
jakichś pięciu godzin – wyjaśniła, podnosząc się z ziemi. Draco wiedział, że
najpewniej patrzyła teraz na niego z niechęcią, a być może nawet nienawiścią.
- Dzięki, to naprawdę… - zaczął, chcąc jej wyjaśnić, że
wiedział jak wielka to przysługa z jej strony.
- Nie dziękuj mi za coś tak potwornego, bo to gorzej niż
gdybyś mnie wprost obraził! – powiedziała sucho, po czym nerwowym krokiem
odmaszerowała do sypialni.
Draco oparł głowę o siedzisko fotela i westchnął ciężko. Jak miał zbudować z
nią chociaż trochę poprawne relacje, skoro ciągle będą się pomiędzy nimi
pojawiały takie sprawy? Wszystko się wciąż i na nowo pieprzyło!
🐉🐉🐉
Praktycznie
nie spał tej nocy, ale wcale nie przez to, że znów zajął niewygodną kanapę. Był
po prostu totalnie rozbity tym, co miał przynieść kolejny dzień. W życiu nie
chciałby być w skórze swoich przyjaciół. Zresztą… On nigdy nie dopuściłby do
takiej sytuacji. Nie było takiej opcji. Nie widział się nigdy w roli ojca,
zwłaszcza, że sam miał naprawdę kiepski wzór do naśladowanie. Nie sprowadziłby
też z premedytacją dziecka na tak niestabilny świat, jak ten, w którym jemu
samemu przyszło teraz żyć. Czuł jednak całym sobą, że gdyby jakakolwiek jego
kochanka zaszła w ciążę, to on nigdy nie popierałby pomysłu aborcji. Jego własna
matka nigdy, by mu tego nie wybaczyła. Zresztą sam sobie, też nie potrafiłby
wybaczyć. Niemniej, rozumiał dlaczego Pansy podjęła taką, a nie inną decyzję. Żyła
w świecie, gdzie taka sytuacja zniszczyłaby więcej niż jedno życie, gdyby się
wydało, że ona i Blaise mieli mieć dziecko.
Wstał wcześniej i postanowił zrobić coś fajnego na śniadanie. Gotowanie go
uspokajało, a dobrze było jakoś obłaskawić Granger, po tym, jak zapewne
przeklinała go przez całą noc za to, o co ją poprosił.
Miksował właśnie ciasto na naleśniki, gdy Granger w zwiewnym,
białym szlafroczku, który niesamowicie dobrze oddawał jej kobiece kształty,
pojawiła się w salonie.
- Cholera! – warknął na jej widok, zły na siebie, że przyzwyczajony do nie
używania czarów w apartamencie, nie rzucił zaklęcia wyciszającego na kuchnie i
na pewno niechcący ją obudził.
- Tobie też dzień dobry – mruknęła, ewidentnie nie w
humorze.
- Przepraszam! Zapomniałem rzucić zaklęcie wyciszające na
sypialnie i pewnie mikser cię obudził – wytłumaczył się, dając sobie mentalnego
kopniaka za to, że już na dzień dobry coś spieprzył, choć na dziś nie potrzeba
im żadnych dodatkowych spięć.
- Nic się nie stało. Co robisz? – spytała, podchodząc bliżej
i siadając na jednym z krzeseł przy wyspie.
- Naleśniki. Mam nadzieję, że lubisz? – spróbował się jej
nieco przypodobać, szybko podając jej kawę, już dobrze wiedząc, że zawsze
zaczynała od tego swój dzień.
- Uwielbiam – skomentowała krótko i zamaskowała małe
ziewnięcie.
- Nie wyspałaś się?- zapytał z troską. Potrzebował jej
dzisiaj w pełni skupionej.
- Nie specjalnie – przyznała.
- Ale eli… - zaczął, chcąc spytać czy nie woli tego jednak
przełożyć. Nie byłoby to im specjalnie na rękę, ale jeśli była taka konieczność…
- Dam radę ugotować ten eliksir, nie bój się! – warknęła na
niego, sztyletując go wzrokiem.
- Możemy zacząć zaraz po śniadaniu? – spytał, nie potrafią
nawet na nią spojrzeć. Na pewno jej nienawiść do niego, była teraz w pełni
wypisana na jej twarzy. Nie chciał tego oglądać.
- Tak. Zjem, wykąpie się i możemy zaczynać – odpowiedziała tak
zimno, że włoski na jego karku mimowolnie stanęły.
Draco postanowił się nie odzywać, by nie sprowokować pomiędzy nimi jakiejś
kłótni. Naprawdę nie było to nikomu potrzebne. Lepiej przemilczeć i tak trudną
sytuację.
- Jeśli masz wszystko, czego nam potrzeba, to przygotuj to.
Niedługo wrócę – powiedziała bezemocjonalnie, wyraźnie tym wszystkim
zniechęcona.
- Dobrze… - odpowiedział, tylko dlatego, że zapewne oczekiwała od niego jakiejś
odpowiedzi.
Granger wyszła z kuchni, a Draco wrzucił brudne naczynia do zlewu i opadając na
krzesło, wsunął palce we włosy. Czuł się tak podle, że miał ochotę dosłownie zwymiotować
z tej goryczy. Jak mógł zmuszać tę zawszę prawą i uczciwą kobietę, do zrobienia
czegoś tak podłego, jak pomoc w zabiciu niewinnego życia? Czy naprawdę
lojalność wobec jego najlepszej przyjaciółki, mogła być większa i ważniejsza,
niż lojalność wobec jego własnej żony? Miał ochotę rwać włosy z głowy, albo zalać
się w trupa i przespać kilka następnych dni. Wiedział jednak, że nic z tego.
Niechętnie wstał i zabrał się za zmywanie. Musiał się z tym szybko uporać, a
później wziąć za przygotowania do gotowania eliksiru.
Nie
mógł się jej ukradkiem nie przyglądać. Granger pracowała sprawnie i bez zawahania.
W szkole nigdy nie zwrócił uwagi na to, jak precyzyjne były ruchy jej długich
palców, gdy coś siekała lub odmierzała na wadze. Uczciwie musiał przyznać, że
to był naprawdę fascynujący widok…
- Mogę wiedzieć… Gdzie nauczyłaś się gotować ten wywar? – zapytał, gdy cisza
stała się jego zdaniem już nieco zbyt monotonna.
- Mówiłam ci już, że w lochu Slughorna – przypomniała mu.
- No tak, ale wiesz… W jakich okolicznościach? – Spojrzał na
nią krótko, ciekaw co też mogło wpłynąć na to, że była aż tak biegła w
tworzeniu akurat tej, konkretnej mikstury.
- Gotowałam go dla dziewcząt, które miały nieprzyjemność
spotkać na wojnie niektórych z twoich kolegów – odpowiedziała płynnie, choć
chłodno.
Ledwo zdusił jęk przerażenia. Czasem zapominał, że ta pieprzona wojna miała też
inne oblicze, niż zbijanie przez niego na niej majątku i uciekanie do
apartamentu, gdy szykowała się jakaś bitwa, żeby nie musieć słuchać o stratach,
ofiarach i pomordowanych przeciwnikach.
- Przepraszam, nie powinienem był pytać… - powiedział, przecierając twarz, choć
miał ochotę się w nią uderzył. Dlaczego dziś popełniał same gafy? Akurat w taki
dzień…
- Chciałeś zapytać, czy gotowałam go dla siebie, prawda? –
dociekała, przyglądając mu się uważnie.
Musiał szczerze przyznać, że poniekąd miała rację. Tak, był
ciekawy tego, czy ona i Weasley być może… Albo może tylko to planowali? Czy
chcieli się wkrótce pobrać i mieć prawdziwą rodzinę? Te pytania raz na jakiś
czas pojawiały się w jego głowie i naprawdę nie mógł nic na to poradzić.
Skinął twierdząco, ciekaw czy Granger mu odpowie. Pytanie było niedyskretne i w
sumie nie miał do niego prawa, ale…
- Nie. Nigdy na szczęście nie był mi potrzebny – odpowiedziała spokojnie, a Draco
od razu zyskał pewność, że odpowiedziała też szczerze.
- Czy to boli? Zażycie go… boli? – zapytał, w duchu już
cierpiąc na myśl o tym, co przyjdzie wkrótce przeżyć Pansy. Czy nie wystarczyło,
że będzie już cierpiała psychicznie, przez to, że w ogóle to zrobi?
- Tak, ale krótko, bo tylko około dwudziestu minut. Później
należy dużo wypoczywać i brać eliksiry wzmacniające przez jakieś trzy dni – wyjaśniła
mu.
- Teraz nastąpi przerwa w gotowaniu? – zainteresował się, pamiętając przepis
dość dobrze, bowiem kilkakrotnie go czytał w ciągu ostatnich kilku dni.
- Tak. Na dwie godziny. Potem dodam jeszcze dwa składniki, godzina na
wystudzenie i będzie można go użyć – Granger pomieszała w kociołku i odłożyła
chochlę, wyraźnie się odprężając gdy skończyła.
- Masz ochotę na drugie śniadanie? – zaproponował, by jakoś zagaić dalszą
rozmowę.
- Nie jestem głodna. Napiję się jeszcze tylko kawy – odpowiedziała i poszła się
obsłużyć.
Draco patrzył, jak z wyraźną przyjemnością opadła na kanapę. Chyba naprawdę
bardzo niewiele spała ostatniej nocy…
Zamknęła oczy i lekko otworzyła usta. Draco zmartwił się, że zaraz obleje się
tą gorąca kawą, dlatego podszedł do niej i odebrał jej filiżankę. Wystarczyło,
że lekko dotknął jej ramienia, a Granger opadła na kanapę, już praktycznie zasypiając.
- Tylko chwilkę – wymamrotała
- Śpij – powiedział cicho, patrząc na to jak jej rysy miękną, gdy zasypiała.
Cholera! Dlaczego ona musiała być taka śliczna…? Piękność bez skazy.
🐉🐉🐉
Skorzystał z okazji i poszedł się
wykąpać, chcąc zmyć z siebie opary tego wstrętnego eliksiru. Gdy wrócił do
salonu, Granger nadal spała. Widział jednak, że mimo głębokiego uśpienia,
trzymała się za ramiona, jakby było jej naprawdę zimno. Szybko poszedł do
sypialni, by wyjąc z szafy duży, ciepły koc. Wrócił do salonu i okrył nim ją
delikatnie. Gdy naciągał go na jej ramię, Granger nagle złapała go za dłoń,
ściskając ją mocno. Draco był pewien, że zrobiła to bo się obudziła, ale po
kilku sekundach zrozumiał, że jednak wciąż spała. Ciekawe…
Przyklęknął przy kanapie, nie chcąc jej obudzić, wyrywając dłoń z jej uścisku.
Na pewno za chwilę sama go puści. Znajdował się teraz tak blisko niej… Ta
delikatna skóra, lekko zadziorny nosek, tak idealnie pełne wargi… Koc nie okrył do końca jej ramienia, z
którego chwile wcześniej nieco zsunęła się jej koszulka. Pochylił się, by
poprawić koc, gdy dotarł do niego mocniej jej zapach. Salazarze! Pachniała tak
cudownie słodko i eterycznie. Jej skóra wydawała się idealnie gładka i miękka…
Nie wiedział nawet kiedy, pochylił się i przyłożył swoje usta do jej odkrytego
ramienia, chcąc tylko lekko je musnąć i przekonać się, czy to zgodne z
wyobrażeniem…
Wiedział, że nie mógł się powstrzymać, by tego nie zrobić. Nagle Granger go
puściła. Już miał wstać i się odsunąć, gdy to ona uniosła rękę i musnęła nią bok
jego głowy, przeplatając palcami przez jego włosy. Patrzył na nią, doprawdy
zszokowany tym, że nadal twardo spała. Wyglądała, jakby śniła o czymś naprawdę
przyjemnym. Jej cudnie różowe usta rozchylił się w cichym oddechu, a Draco
nerwowo przełknął ślinę. Wiedział, że znów się nie powstrzymał, dlatego nim
zdążył zmienić zdanie lub przekląć samego siebie za głupotę, pochylił się
mocniej i przycisnął swoje wargi do tych kuszących usteczek, które ostatnio
nawiedzały go w jego snach i wizjach na jawie.
Dreszcz przeciął jego ciało. To było trochę, jak grom z
jasnego nieba… I teraz już dobrze wiedział, że ta kobieta nie będzie w jego
życiu tylko misją, obowiązkiem, przeszkodą czy problemem. Będzie czymś gorszym…
Będzie jego ostateczną zgubą.
🐉🐉🐉
Hej, hej... 😊
Według kolejności - następny będzie rozdział TNMŻ. Pytacie mnie często ile jeszcze rozdziałów zostało, dlatego dziś zrobiłam rozpiskę i wyszło mi, że powinno ich wyjść 105 + Epilog. Czy tak będzie? Zobaczymy 😜
Od soboty 10.04 zaczynam też publikację nowego opowiadania. O czym będzie? Oczywiście o miłości! Będzie tam też intryga, wojna w tle, dużo niedopowiedzeń i bardzo dużo dramione 😝
Mam nadzieję, że będzie na co czekać! 💓
Duże buziaki!
Wasza Venetiia.
Rozejm z perspektywy Draco jest zupełnie inny. Wiadomo co będzie ale i tak czeka się na niego z niecierpliwością. Kocham to opowiadanie❤❤
OdpowiedzUsuńUwielbiam ❤❤❤
OdpowiedzUsuńDraco i tak długo wytrzymałes przed pocalowaniem jej 🤭 czekamy czemu i to niecierpliwie na nowe opowiadanie. 🤍🤍🤍🤍
OdpowiedzUsuńUwielbiam te historię:))
OdpowiedzUsuńScena z Astorią, aż zgrzytałam zębami - tak bardzo jej nie znoszę. Przez nią tak bardzo cierpiała Hermiona.
Sytuacja w apartamencie bardzo napięta. Draco okropnie przeżywa tą sytuację. Nie dziwię się, że Herm pomyslała że to dla Astorii, ciężko nie wyciągnąć takich wniosków. Draco powinien od razu wyjaśnić, że to dla Pans.
Końcówka taka słodka:) Kocham to jakie przemyślenia ma Draco i to jak działa na niego jego żona:P Zdecydowanie czekam na dalszy ciąg z jego perspektywy:)
Buźka:**
PS nie mogę doczekać się kolejnej Twojej historii. Jestem bardzo zaintrygowana:)
💕
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten pocałunek z perspektywy Draco!😍 pięknie opisane jak rodzi się miłość, szkoda tylko ze przeplata się to z bolesna sytuacja Pansy :( czekam z niecierpliwością na TNMŻ i nowe opowiadanie!🔥 cieszę się ze wena jest jednak łaskawsza i ze rozdziały dodajesz częściej 😍 oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńDużo weny i jeszcze więcej czasu ❤️
O jaaaaa! To ja jestem tym misiem ❤️ Kochana!
OdpowiedzUsuńBiedny Draco! Kompletnie nie zdaje sobie sprawy z tego, co Hermiona myśli o tym dla kogo jest ten eliksir....
No i pocałunek! Kocham to! Tuptam nóżkami na moment kiedy Draco sobie uświadomi co czuje 😍
Tydzień nie mógł skończyć się lepiej 🥰🥰 i jeszcze nowe opowiadanie, już nie mogę się doczekać ❤
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam przeczytać te wydarzenia z jego perspektywy. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział Rozejmu oczami naszego Dracona.
OdpowiedzUsuńDużo weny ❤
Jestem ciekawa jakie nowe opowiadanie dla nas szykujesz, już czekam na prolog!
Magicznie pozdrawiam
Wprost kocham tą historię 😍 czytam z zapartym tchem, czekając na kolejne rewelacje od Draco i jeszcze nigdy się nie zawiodłam 🥰☺️ uwielbiam perspektywę Draco! 🥰🥰
OdpowiedzUsuńTNMŻ nigdy dość! Jak dla mnie może mieć dużo dużo dużo więcej rozdziałów, bo strasznie polubiłam bohaterów tej historii ❤️
Ahh nowa historia i dużo dramione, miód na moje serduszko ❤️❤️😁 czekam z niecierpliwością 🥰
Ściskam🤗
❤️❤️
OdpowiedzUsuńNajlepszy odgrzeanyxh kotlet jaki w życiu miałam okazję kosztować ❤❤❤❗ Żaden Ammaro a nawet Makłowicz 😁 nie są w stanie mnie tak zachwycić jak Ty to robisz w każdym rozdziale 😍😍😍❗❗❗
OdpowiedzUsuńPaleta emocji wszystkie wątki w nowym świetle co kompletnie zmienia myślenie o pierwszej wersji 🤩❗ Bosko 😘 Czekam cierpliwie na więcej ❤❗ Ściskam mocno 😘😘😘
Tak bardzo czekałam na scenę tego pocałunku, kiedy Hermiona spała ❤️ Chciałam wiedzieć, co wtedy czuł Draco i nie zawiodłam się 😍 To jaki jest przy niej bezbronny, co ona w nim wyzwala... Mimo tego, że nie rozmawiają jeszcze ze sobą aż tak szczerze i jeszcze nie uświadomili sobie swoich uczuć, ona już jest dla niego oparciem. Bez niej nie dałby rady przejść przez to, co działo się z Pansy. To jest cudowne, jak obydwoje troszczyli się o najbliższych i miał rację, gdyby Pansy coś się stało... Nawet, gdyby to było tylko oszustwo i Pans by przeżyła, to Hermiona i tak poczułaby się zraniona, tak jak wtedy kiedy dowiedziała się co Draco powiedział i o co poprosił Pansy przed ślubem z Hermioną. Niby mi żal Astorii, bo Draco jej trochę gruszek na wierzbie naobiecywał, ale idiotka wiedziała, że ma się trzymać od Flinta z daleka... Dobrze, że po tym co Hermiona zobaczyła u niego w biurze dość szybko się między nimi ułożyło. Do tej pory się zastanawiam, jak Draco mógł się wdać w taką relacje z Astorią... Przecież to się od początku prosiło tylko o kłopoty 🙈
OdpowiedzUsuńVenik, to jest zdecydowanie mój ulubiony kotlet inż każdym rozdziałem rozkoszuje się nim jeszcze bardziej ❤️😘 Czekam na TNMŻ! Bo aż spać po nocach nie mogę z nerwów 🙈
Czekam na nowe opowiadanie i nie mogę się już doczekać co znowu wymyśliłaś! A co do tego rozdziału to Draco i tak bardzo długo wytrzymał bez pocałowania jej 😆 tak strasznie mi się żal go robi jak czytam o tym jak biedny się męczy z powodu cierpienia pans🥺, a z drugiej strony to tak urocze, że herm daje mu chodź odrobinę ukojenia. Co do Herm to czytając jej perspektywę i patrząc na całą sytulacje w pełni rozumiem jej zachowanie, natomiast patrząc na perspektywę Draco mam ochotę nakrzyczeć na nią żeby okazała mu chodź trochę czułości (świadomie a nie przez sen). Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów i opisów myśli Draco o naszej Herm 😍😍😍
OdpowiedzUsuń❤Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlaWTŚ ❤
#wenadlanowosci🔥🔥🔥🔥
Nie wiem jak to robisz, że coś znajomego jest tak intrygujące i wciagające... uwielbiam perspektywę Draco 😀
OdpowiedzUsuń💚💚💚
Mam nadzieje ze nowe opowiadanie nie sprawi ze te zostanie zapomniane bo cały czas czekam na dalszy ciąg tego 😩
OdpowiedzUsuńNa pewno tak nie będzie. Venik nie porzuca swoich opowiadań, a nawet gdyby to planowała to musiałaby się liczyć z ogromną rewolucją, która by ją powstrzymała przed zrobieniem tak haniebnego czynu. 😉
UsuńROS zostanie zakończone, zanim pojawi się prolog nowej historii.
UsuńBardzo się cieszę że rozdziały są regularnie! Na twoja twórczość natknęłam się w styczniu i od tej pory przeczytam wszytskie twoje dzieła i mogę szczerze powiedzieć że pomimo faza na dramione już mi przeszła to na Twoje rozdziały czekam z niecierpliwością 🥰 jestem bardzo ciekawa nowej książki i zastanawia mnie czy akcja będzie działa się w hogwarcie czy może już w dorosłym życiu 😻 nie mogę doczekać się kwietnia!
OdpowiedzUsuńAkcja pierwszych kilku rozdziałów w Hogwarcie, potem większość w Dworze Malfoyów
UsuńO matulu jak ja kocham tą scenę w Rozejmie ❤❤❤
OdpowiedzUsuńA tutaj, te odczucia Draco, ten moment kiedy wie że jest stacony i zupełnie przepadnie w miłości do Hermiony ❤
Ale wracając to tez trudny rozdział... Astoria i Pansy... widać, że Draco nie chce niczyjej krzywdy, nawet głupiutkiej Astorii. A Pansy i to jego rozmyślanie nad tym co Zabb kazał jej zrobić a potem rozmowa z Hermioną....
Zupełnie inny obraz sytuacji ❤
Cudownie jest to czytać z jednej strony po raz kolejny ale w innym wydaniu, innych emocjach, ale tej samej miłości ❤
❤Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlaWTŚ ❤
#wenadlanowosci🔥🔥🔥🔥
ROS nadal nie zawodzi 😜🤩🤩. Mimo ze z innej perspektywy wiąże widzę w nim cos innego. Fajne poznać w tym wszystkim uczucia Dracona. Mimo iż twierdzi,że się nie angażuje to tak czy inaczej juz przepadł 🤣🤣
OdpowiedzUsuńMega się cisze,ze czekają nas nowości 😍😍😍 z reszta kazda publikacja jest przez nas porządna 💜💚🧡.
Trzymam za Ciebie kciuki, ściskam i życzę wszystkiego dobrego 😍😍🚀🚀🚀🚀
❤️Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlaWTŚ ❤
#wenadlanowosci❤️
❤Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlaWTŚ ❤
#wenadlanowosci❤️
❤Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlanowosci❤
Bardzo byłam ciekawa tego momentu z perspektywy Draco, świetnie uważałaś jego wewnętrzny konflikt i cała sytuacje :-) już nie mogę doczekać się ciagu dalszego 😃 dużo weny Veniku ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńMięsa nie lubię ale ten odgrzewany kotlet smakuje cudownie!
OdpowiedzUsuńKocham perspektywę Draco! 🥰 Niby ta sama historia a jak różna zarazem!
Super uzupełnienie do wydarzeń z perspektywy Miony 🥰
Kocham Rozejm oczami Smoka bo wszystko jest bardziej wyjaśnione.
OdpowiedzUsuńRozmowa Draco z Astoria która jest bardzo emocjonalnie ale potem ta kłótnia z Hermiona.
W apartamencie Smoka rozmowa o eliksir aborcjyjny bardzo podobne ale jego zamyślenia jak zapytać bardzo widać jego dojrzałość.
Pocałuj Draco w czasie snu Hermiona bardzo uroczy i bardzo czekam na ich pierwszą pocałunek.
Codzienna dawka dobrej energii i cierpliwości od #venetiiomaniaczek
Przesyłam MOC 💪💪🔥🔥
#WENADLAOPC-ROS ❤
#WENADLATNMŻ ❤
#wenadlanowości❤
Draco jest tutaj niesamowicie wrażliwy a jego odczucia ukazują całą historię w zupełnie innym świetle i jestem t zachwycona. Buziaczki 😘
OdpowiedzUsuńCodzienna dawka dobrej energii i cierpliwości od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńPrzesyłam MOC 💪💪🔥🔥
#WENADLAOPC-ROS ❤
#WENADLATNMŻ ❤
#wenadlanowości❤
W oryginalnym wydawał się trochę szorstki na początku. A on poprostu powstrzymuje się, żeby jej nie zaciągnąć do łóżka.
OdpowiedzUsuńHejka obiecałam komentować każdy post więc spełniam obietnicę. Przyznam że taki odgrzany kotlet też jest smaczny rozdział jak zwykle niesamowity czekam na nowe opowiadanie i kontynuację tych już trwających. Weny życzę bo na pewno się przyda😘😘😘
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowny rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnych.
OdpowiedzUsuńNatasza Magnat22 stycznia 2021 00:37
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
I przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAVENIKA 💚
No nie znoszę tej Astorii, tutaj ona jest jeszcze gorsza niż w Rozejmie, pewnie to dlatego, że jest jej więcej 😅
OdpowiedzUsuńTen pocałunek był jedną z wielu scen, których nie mogłam się doczekać, żeby przeczytać z perspektywy Draco i dowiedzieć się co on wtedy czuł, to niesamowite jak on to wszystko mocno odczuwa, a nawet nie uświadomił sobie jeszcze co do niej czuje