Dedykacja: Dla wrednejkocicy - za wszystkie komentarze i dlatego, że masz świetny nick :)
oraz dla Joanny R. - dziękuję, że ocaliłaś kudły Malfoya! :)
◈◈◈
Przytrzymywał jej rękę, tak by
nie mogła sięgnąć po różdżkę, a drugą złapał ją za szyję. Stali przy ścianie, a
on przycisnął ją do niej tak mocno, że ledwie łapała oddech.
Jego palce na jej gardle, zmusiły ją, by nie opuszczała głowy, tylko znów popatrzyła mu prosto w oczy.
- Zabiję cię… - powtórzył, a jego wzrok dosłownie płonął.
Hermiona była jednocześnie zaskoczona i niesamowicie zaintrygowana tym, że się na to odważył…
Draco ciężko oddychał, jakby wciąż walcząc o coś z samym sobą. Opuścił głowę i zamknął oczy, a stał tak bardzo blisko, że jego mokre włosy częściowo opadły na jej lewą skroń i policzek. Wziął jeden głębszy wdech, jakby chcąc poczuć jej zapach, a Hermiona z paniką stwierdziła, że jej początkowy strach, teraz powoli zaczynało dominować zupełnie inne uczucie. To co z nią robił, wydało jej się nagle niewłaściwe w zupełnie inny sposób.
- Zrobię to, przysięgam… - wyszeptał pełnym pasji głosem.
Doszła do wniosku, że najwyższy czas uciekać, więc gwałtownym szarpnięciem spróbowała się uwolnić i odepchnąć go od siebie. Nie miała na to żadnych szans. Był od niej wyższy o ponad głowę i tak niesamowicie silny…
- Natychmiast mnie puszczaj, bydlaku! – zażądała, wciąż zszokowana nie tylko tą sytuacją, ale też własnymi odczuciami.
Zamarła jednak, gdy Draco pochyli się nad nią jeszcze bardziej. Instynkt podpowiadał jej, że powinna natychmiast wiać, ale ciało sparaliżowane oczekiwaniem nie miało zamiaru ruszyć się z miejsca.
Blondyn przesunął swoim nosem po jej policzku, a jej oddech przyśpieszył. Jego niesamowity zapach wypełniał dosłownie każdy fragment jej ciała, a nagłe uderzenie gorąca skumulowane gdzieś wewnątrz, prawie zwaliło ją z nóg. Jeszcze chwila i chyba dostanie zawału!
- Daj mi powód Granger! Błagam cię, tylko daj mi powód… - zamruczał jej wprost do ucha, w tym samym momencie nieco mocniej zaciskając palce na jej szyi.
Zabolało. Hermiona wiedziała, że to jej ostatnia szansa. Albo teraz, albo być może nigdy…
Zrobiła więc to co powinna od samego początku.
W myślach szepnęła – „Ginny”. Jej hasło bezpieczeństwa.
Gwałtowna świetlista siła odrzuciła go od niej tak, że przeleciał przez cały pokój i z łoskotem wylądował na komodzie. Zsunął się z niej z głuchym jękiem, a z jego łokcia i łuku brwiowego, obficie pociekła krew.
Hermiona ze wszystkich sił starała się jakoś opanować swój oddech. Chciałaby móc wybiec stąd jak najszybciej i biec jak najdalej, ale wiedziała, że nie powinna… Przecież ją zaatakował! Musiała jakoś zareagować, inaczej on mógł uznać, to za swoje zwycięstwo.
Wyjęła swoją różdżkę i podeszła do powoli podnoszącego się z podłogi Dracona.
Wycelowała nią w niego z kamiennym wyrazem twarzy. Blondyn usiadł na kolanach i uniósł głowę, tak by na nią spojrzeć. To było złe, ale jakaś mroczna część niej, zaczęła się teraz tego domagać. Chciała być górą! Pokonać go i poniżyć. Zdominować!
Malfoy wciąż oddychał ciężko, pobudzony i najwyraźniej wściekły, ale hardo spojrzał jej w oczy, nie okazując nawet cienia słabości, mimo zapewne poważnych obrażeń jakich doznał przed chwilą.
- No dalej! – podjudzała, przytykając niedelikatnie swoją różdżkę do jego krtani.
Sama również miała problem z odzyskaniem oddechu i była niemniej pobudzona od niego.
- Jeszcze słowo, albo choć jeden gest, a będzie uzdrowiona dusza twoja, przysięgam… - szeptała gorliwie, wciąż patrząc mu w oczy. Jej ciało było aż naelektryzowane z napięcia. Był coś perwersyjnego w tym, jaką władzę teraz czuła. Wiedziała, że musi natychmiast przestać, bo zaraz zupełnie straci panowanie nad sobą.
- Jeszcze raz mnie zaatakuj, a daje ci moje słowo, że cały zastęp aurorów odprowadzi twoją matkę zakutą w stalowe kajdany, prosto do Azkabanu!
To było wszystko, na co było ją w tej chwili stać.
Odsunęła się od niego, poprawiła swoją bluzkę i wygładziła spódnicę. Ledwo powstrzymała się przed podbiegnięciem do drzwi. Zamiast tego z wysoko uniesioną głową, spokojnie przeszła przez pokój. Wychodząc, zauważyła, że Draco powoli zaczął podnosić się z kolan.
- A od jutra przez cały tydzień masz wieczorny szlaban! Będziesz własnoręcznie czyścił sowiarnie! – syknęła i szybko zatrzasnęła za sobą drzwi z głośnym hukiem.
Wiedziała, że powinna go wyleczyć, albo chociaż kazać mu iść do skrzydła szpitalnego, ale nie mogła tam zostać ani sekundy dłużej. Nie panowała już nad sobą na tyle, by móc sobie ponownie zaufać.
Jego palce na jej gardle, zmusiły ją, by nie opuszczała głowy, tylko znów popatrzyła mu prosto w oczy.
- Zabiję cię… - powtórzył, a jego wzrok dosłownie płonął.
Hermiona była jednocześnie zaskoczona i niesamowicie zaintrygowana tym, że się na to odważył…
Draco ciężko oddychał, jakby wciąż walcząc o coś z samym sobą. Opuścił głowę i zamknął oczy, a stał tak bardzo blisko, że jego mokre włosy częściowo opadły na jej lewą skroń i policzek. Wziął jeden głębszy wdech, jakby chcąc poczuć jej zapach, a Hermiona z paniką stwierdziła, że jej początkowy strach, teraz powoli zaczynało dominować zupełnie inne uczucie. To co z nią robił, wydało jej się nagle niewłaściwe w zupełnie inny sposób.
- Zrobię to, przysięgam… - wyszeptał pełnym pasji głosem.
Doszła do wniosku, że najwyższy czas uciekać, więc gwałtownym szarpnięciem spróbowała się uwolnić i odepchnąć go od siebie. Nie miała na to żadnych szans. Był od niej wyższy o ponad głowę i tak niesamowicie silny…
- Natychmiast mnie puszczaj, bydlaku! – zażądała, wciąż zszokowana nie tylko tą sytuacją, ale też własnymi odczuciami.
Zamarła jednak, gdy Draco pochyli się nad nią jeszcze bardziej. Instynkt podpowiadał jej, że powinna natychmiast wiać, ale ciało sparaliżowane oczekiwaniem nie miało zamiaru ruszyć się z miejsca.
Blondyn przesunął swoim nosem po jej policzku, a jej oddech przyśpieszył. Jego niesamowity zapach wypełniał dosłownie każdy fragment jej ciała, a nagłe uderzenie gorąca skumulowane gdzieś wewnątrz, prawie zwaliło ją z nóg. Jeszcze chwila i chyba dostanie zawału!
- Daj mi powód Granger! Błagam cię, tylko daj mi powód… - zamruczał jej wprost do ucha, w tym samym momencie nieco mocniej zaciskając palce na jej szyi.
Zabolało. Hermiona wiedziała, że to jej ostatnia szansa. Albo teraz, albo być może nigdy…
Zrobiła więc to co powinna od samego początku.
W myślach szepnęła – „Ginny”. Jej hasło bezpieczeństwa.
Gwałtowna świetlista siła odrzuciła go od niej tak, że przeleciał przez cały pokój i z łoskotem wylądował na komodzie. Zsunął się z niej z głuchym jękiem, a z jego łokcia i łuku brwiowego, obficie pociekła krew.
Hermiona ze wszystkich sił starała się jakoś opanować swój oddech. Chciałaby móc wybiec stąd jak najszybciej i biec jak najdalej, ale wiedziała, że nie powinna… Przecież ją zaatakował! Musiała jakoś zareagować, inaczej on mógł uznać, to za swoje zwycięstwo.
Wyjęła swoją różdżkę i podeszła do powoli podnoszącego się z podłogi Dracona.
Wycelowała nią w niego z kamiennym wyrazem twarzy. Blondyn usiadł na kolanach i uniósł głowę, tak by na nią spojrzeć. To było złe, ale jakaś mroczna część niej, zaczęła się teraz tego domagać. Chciała być górą! Pokonać go i poniżyć. Zdominować!
Malfoy wciąż oddychał ciężko, pobudzony i najwyraźniej wściekły, ale hardo spojrzał jej w oczy, nie okazując nawet cienia słabości, mimo zapewne poważnych obrażeń jakich doznał przed chwilą.
- No dalej! – podjudzała, przytykając niedelikatnie swoją różdżkę do jego krtani.
Sama również miała problem z odzyskaniem oddechu i była niemniej pobudzona od niego.
- Jeszcze słowo, albo choć jeden gest, a będzie uzdrowiona dusza twoja, przysięgam… - szeptała gorliwie, wciąż patrząc mu w oczy. Jej ciało było aż naelektryzowane z napięcia. Był coś perwersyjnego w tym, jaką władzę teraz czuła. Wiedziała, że musi natychmiast przestać, bo zaraz zupełnie straci panowanie nad sobą.
- Jeszcze raz mnie zaatakuj, a daje ci moje słowo, że cały zastęp aurorów odprowadzi twoją matkę zakutą w stalowe kajdany, prosto do Azkabanu!
To było wszystko, na co było ją w tej chwili stać.
Odsunęła się od niego, poprawiła swoją bluzkę i wygładziła spódnicę. Ledwo powstrzymała się przed podbiegnięciem do drzwi. Zamiast tego z wysoko uniesioną głową, spokojnie przeszła przez pokój. Wychodząc, zauważyła, że Draco powoli zaczął podnosić się z kolan.
- A od jutra przez cały tydzień masz wieczorny szlaban! Będziesz własnoręcznie czyścił sowiarnie! – syknęła i szybko zatrzasnęła za sobą drzwi z głośnym hukiem.
Wiedziała, że powinna go wyleczyć, albo chociaż kazać mu iść do skrzydła szpitalnego, ale nie mogła tam zostać ani sekundy dłużej. Nie panowała już nad sobą na tyle, by móc sobie ponownie zaufać.
◈◈◈
Starała się spokojnie iść przez salon wspólny ślizgonów, wiedząc, że wszyscy i tak
patrzyli na nią w niemym szoku. Była potargana i zarumieniona, a więc na pewno od razu pomyśleli sobie coś niewłaściwego.
Dlatego tuż przed samym wyjściem zatrzymała się i odwróciła w stronę Notta i Ressa.
- Radzę wam iść do dormitorium i jakoś połatać waszego kumpla przed jutrzejszymi zajęciami! – poradziła, siląc się na pogardliwy uśmieszek.
Dopiero gdy kamienna ściana zasunęła się za nią, ruszyła biegiem w stronę swoich komnat. Trochę otrzeźwił ją dopiero potok zimnej wody, lejącym się na nią prosto z prysznica.
- Coś ty sobie myślała, Granger? – wciąż pytała samą siebie. Nie chciała jednak poznać odpowiedzi. Podejrzewała, że mogłaby być dla niej samej wprost druzgocąca.
Dlatego tuż przed samym wyjściem zatrzymała się i odwróciła w stronę Notta i Ressa.
- Radzę wam iść do dormitorium i jakoś połatać waszego kumpla przed jutrzejszymi zajęciami! – poradziła, siląc się na pogardliwy uśmieszek.
Dopiero gdy kamienna ściana zasunęła się za nią, ruszyła biegiem w stronę swoich komnat. Trochę otrzeźwił ją dopiero potok zimnej wody, lejącym się na nią prosto z prysznica.
- Coś ty sobie myślała, Granger? – wciąż pytała samą siebie. Nie chciała jednak poznać odpowiedzi. Podejrzewała, że mogłaby być dla niej samej wprost druzgocąca.
Nie przespała całej nocy wciąż
się nad tym zastanawiając. Ogarniał ją prawdziwy niepokój, bo powoli zaczynało
do niej docierać, że za tym kryło się zdecydowanie coś więcej… Nie pragnęła
tylko samej władzy nad nim. Przez chwilę pragnęła też jego.
Od zawsze rozumiała, że jest tylko istotą ludzką i pomimo całej zdobytej wiedzy, umiejętności chłodnej analizy oraz logicznego myślenia, nie mogła zaprzeczyć, że też miała coś takiego jak potrzeby seksualne, hormony czy libido. Jednak w czasie jej krótkiego romansu z Ronem, doszła do wniosku, że seks to przereklamowany i zdecydowanie zbyt często niepotrzebnie rozdmuchiwany temat. Każde zbliżenie z Weasleyem było miłe i przyjemne, ale daleko było jej do tej euforii, z którą wszyscy wciąż o tym gadali. Skąd więc dziś wzięło się to gwałtowne ciepło, które uderzyło z taką siłą, że prawie zwaliło ją to z nóg? Nie wiedziała, była jednak pewna, że nigdy wcześniej nie poczuła czegoś tak intensywnego. To było naprawdę nieodpowiednie i już tylko na samo wspomnienie, zaczynała się na nowo rumienić. Musiała szczerze przyznać, że działo się z nią coś niewłaściwego i powinna, jak najszybciej i definitywnie uciąć wszelkie myśli na ten temat. Tylko w ten sposób mogła zapomnieć. Miała obowiązek zapomnieć…
Od zawsze rozumiała, że jest tylko istotą ludzką i pomimo całej zdobytej wiedzy, umiejętności chłodnej analizy oraz logicznego myślenia, nie mogła zaprzeczyć, że też miała coś takiego jak potrzeby seksualne, hormony czy libido. Jednak w czasie jej krótkiego romansu z Ronem, doszła do wniosku, że seks to przereklamowany i zdecydowanie zbyt często niepotrzebnie rozdmuchiwany temat. Każde zbliżenie z Weasleyem było miłe i przyjemne, ale daleko było jej do tej euforii, z którą wszyscy wciąż o tym gadali. Skąd więc dziś wzięło się to gwałtowne ciepło, które uderzyło z taką siłą, że prawie zwaliło ją to z nóg? Nie wiedziała, była jednak pewna, że nigdy wcześniej nie poczuła czegoś tak intensywnego. To było naprawdę nieodpowiednie i już tylko na samo wspomnienie, zaczynała się na nowo rumienić. Musiała szczerze przyznać, że działo się z nią coś niewłaściwego i powinna, jak najszybciej i definitywnie uciąć wszelkie myśli na ten temat. Tylko w ten sposób mogła zapomnieć. Miała obowiązek zapomnieć…
◈◈◈
Na śniadaniu następnego dnia,
starała się nie patrzeć w stronę stołu Slytherinu. Jednak nie mogła się
powstrzymać. Malfoy nie nosił na sobie żadnego śladu wczorajszego incydentu. Jego
łuk brwiowy wyglądał bez zarzutu, a gdy się poruszał, to nie zauważyła, by coś
sprawiało mu ból. Odetchnęła lekko. Przecież wcale nie planowała go jakoś trwale uszkodzić.
Na szczęście okazało się, że dziś również na wszystkich lekcjach trzymał się od niej z daleka. Mógł jeszcze tylko spiąć te swoje cholerne włosy, zamiast chodzić znów w rozpuszczonych. To w dziwny i nieco niepokojący sposób rozpraszało jej myśli, gdy tylko przypominała sobie, jak wczoraj mokre opadały na jej twarz.
Na szczęście okazało się, że dziś również na wszystkich lekcjach trzymał się od niej z daleka. Mógł jeszcze tylko spiąć te swoje cholerne włosy, zamiast chodzić znów w rozpuszczonych. To w dziwny i nieco niepokojący sposób rozpraszało jej myśli, gdy tylko przypominała sobie, jak wczoraj mokre opadały na jej twarz.
◈◈◈
Po skończonych zajęciach, poczuła, że nie ma ochoty na obiad, a tylko i wyłącznie na powrót do swoich komnat i długi sen. Było to zupełnie normalne, po ostatniej, praktycznie nieprzespanej nocy. Jednak pod portretem prowadzącym do jej pokoju, zastała kogoś kto najwyraźniej miał w zamiarze pokrzyżować jej plany.
- Granger – Pansy Parkinson przywitała ją szorstkim skinieniem głową.
- Cześć Pansy. W zasadzie to dobrze, że jesteś… - Hermiona podeszła do portretu i cicho wyszeptała hasło.
- Słuchaj Granger, wyjaśnisz mi co wczoraj…
- Nie tutaj. Lepiej wejdźmy do środka – wskazała jej przejście.
Pansy przez chwilę się zawahała.
- Idziesz czy nie? – Hermiona weszła pierwsza i patrzyła na nią z oczekiwaniem.
- No w sumie…
Weszły razem na górę, a Hermiona z przyjemnością zdjęła wierzchnią szatę i rozwiązała krawat. Z prawdziwą ulgą rzuciła się na aksamitną kanapę i za pomocą różdżki przywołała ze swoich zapasów dwa piwa kremowe i paczkę papierosów, które z cichym brzękiem wylądowały na szklanym stoliku.
- Siadaj – poklepała zachęcająco miejsce obok siebie.
- Wolę postać. – Pansy niepewnie rozejrzała się po jej salonie, a później wolnym korkiem skierowała się w stronę wielkiego okna.
- Jak chcesz. Potrzebujesz szklankę do piwa?
Parkinson przecząco pokiwała głową.
- Ale masz stąd widok…
- Tak, uwielbiam go - przyznała i machnęła różdżką, a w szybie okna pojawiły się drzwi, prowadzące na niewielki taras. Sama go stworzyła, chcąc mieć miejsce, w którym mogłaby w spokoju zapalić.
Pansy odłożyła swoją torbę i pierwsza wyszła na zewnątrz. Hermiona zabrała papierosy i do niej dołączyła.
- Zapewne chodzi ci o wczoraj? - zapytała, wyciągając w stronę Pansy paczkę z nikotynowymi używkami.
- Trzy godziny go leczyliśmy. Miał pęknięte dwa żebra, trzy wybite palce, stłuczony łokieć i rozbity łuk brwiowy – wymieniała, czekając aż Granger poda jej ognia mugolską zapaliczką.
- Mogliście go zabrać do pani Pomfrey – burknęła Hermiona, wydmuchując pierwszy kłąb siwego dymu i starając się odpędzić od siebie poczucie winy. Przecież on nie dał jej wyboru!
- Powiesz mi co się stało? – poprosiła Parkinson, a w jej oczach zaszkliły się łzy.
- On ci nie powiedział?
- Milczał jak zaklęty, ale przez cały czas był wściekły i rozgoryczony. Pierwszy raz go takim widziałam…
Hermiona potarła skroń, czując zbliżający się ból głowy. Znów zaciągnęła się papierosem i westchnęła ciężko.
- Zaatakował mnie…
Pansy otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
- Naprawdę? Jakimś zaklęciem?
Hermiona potrząsnęła głową i zgasiła niedopałek papierosa w metalowej, stojącej na parapecie popielniczce. Potrzebowała chwili, na znalezienie odpowiednich słów, by wyjaśnić jej co zaszło.
- Przycisnął mnie do ściany i próbował udusić.
Sądziła, że taka wersja wydarzeń była najbliższa prawdy. Postanowiła wrócić do środka, by móc napić się piwa.
Parkinson również zgasiła niedopalonego papierosa i weszła z powrotem do jej salonu.
- To dosyć dziwne…
Hermiona spojrzała na nią zaskoczona. A cóż w tym było takiego dziwnego? Przecież Malfoy planował ją zabić prawie od zawsze!
- Draco… on nie lubi za bardzo być dotykany… - próbowała wyjaśnić Parkinson.
- Serio? – Nie ukrywała, że to ją zaintrygowało. Nie żeby jakoś specjalnie jej to schlebiało, ale od początku roku szkolnego, on sam dotknął jej dobrowolnie już chyba z trzy razy, a byli w szkole dopiero od czterech dni. To on pierwszy złapał ją za rękę w pociągu, a później nie puścił, gdy to ona próbowała dotknąć jego twarzy. No i wczoraj… stykał się z nią przecież prawie całym swoim ciałem.
- Zapadł na to jakoś na początku wojny. Znosi dotyk, ale za tym nie przepada. To go drażni…
- Nie gadaj głupot! Przecież wszyscy plotkują tylko o nim i Greengrass w seksualnym uniesieniu – ironizowała.
Pansy uśmiechnęła się smutno.
- To co innego. Oczywiście, że lubi seks i mimo drobnych oporów pozwala sobie na bliskość i dotyk, ale sam spontanicznie tego nie inicjuje. Nie łapie za rękę, nie przytula, nigdy pierwszy nie całuje. Można by powiedzieć, że w relacjach międzyludzkich po prostu od pewnego czasu bywa dość oziębły…
- To ciekawe – stwierdziła Hermiona, analizując każde jedno słowo Pansy.
- Dlatego też dziwi mnie, że zaatakował cię fizycznie. Musiałaś go naprawdę nieziemsko wpienić. Byłam pewna, że wcześniej sięgnie po różdżkę.
- To nie ma teraz znaczenia. Napadł na mnie i dostał za to zasłużoną nauczkę.
- Miałyśmy zawrzeć układ… - ślizgonka nieco się spięła.
- I zawarłyśmy. Za coś takiego, powinien już od wczoraj gnić w Azkabanie! Nie odesłałam go tam, tylko ze względu na ciebie! - skłamała.
- Dziękuję… - Parkinson wyglądała na lekko poruszoną.
- Naprawdę nie mam pojęcia, co ty wciąż w nim widzisz – prychnęła Hermiona, nie potrafiąc ukryć swojej pogardy. – Zwłaszcza teraz, jak wszędzie prowadza się z tą pustą idiotką…
Pansy westchnęła ciężko i znów napiła się piwa.
- Robi to tylko dlatego, że ja już tego nie chciałam.
- Słucham?
- Nie chciałam dłużej spędzać nocy w łóżku z facetem, który w ich trakcie wciąż myślał o innej - W oczach dziewczyny znów błysnęły łzy. Odstawiła piwo na stolik i wreszcie usiadła obok niej.
- Przykro mi… - Hermiona naprawdę nie wiedziała co mogłaby jej jeszcze w tej sytuacji powiedzieć.
- Mnie też, uwierz Granger – Parkinson potarła twarz dłońmi i uśmiechnęła się smutno.
- Powiedział ci o tym? O tym, że jest jakaś inna?
- To się po prostu czuje.
- Wiesz kto to? – Hermiona starała się ukryć swoją ekscytację. Jeśli Pansy, by jej to zdradziła, to być może mogłaby go jakoś dosięgnąć poprzez tą dziewczynę…
- Nie. Wiem tylko, że poznał ją w czasie wojny i że absolutnie nie mogą być razem - ślizgonka znów westchnęła, jakby coś ogromnego zalegało jej na sercu.
- On ci to wszystko powiedział?
- Nie. Nott. Sam nie wyciągnął z niego wiele więcej. Też nie ma pojęcia kim ona jest… Ja za to wiem, że on chyba myśli tylko o tej dziewczynie. Cała reszta nie ma znaczenia. To już praktycznie obsesja. Nawet ta głupia Astoria powoli zaczyna się domyślać, że jest z nią tylko w jednym celu.
- Dlaczego mi to wszystko mówisz? – zdziwiła się Hermiona.
- Bo zastanawiam się, czy ty nie mogłabyś się jakoś tego dowiedzieć? – Pansy skrzywiła się lekko, a Hermiona parsknęła zduszonym śmiechem.
- Naprawdę myślisz, że Malfoy zacznie mi się nagle zwierzać z takich rzeczy? Nie kpij!
- Chodzi mi o to, że gdybyś ty się dowiedziała kim ona jest, mogłabyś ją spróbować wykorzystać przeciwko niemu. Może wtedy, by o niej zapomniał, znienawidził ją… - Pansy speszyła się nieco własną bezpośredniością.
A więc o to chodziło! Po prostu chciała wyeliminować rywalkę z myśli Malfoya. Biedna naiwniaczka...
- Jeśli się kiedyś tego dowiem, to możesz być pewna, że od razu ci powiem kto to jest – zapewniła ją szczerze.
- Czego będziesz chciała w zamian? – zapytała Pansy.
Hermiona znów się uśmiechnęła.
- Informacji.
- Jakich informacji?
- Wszystkich. Chcę wiedzieć wszystko co wiesz o Malfoyu, ale także Ressie, Zabinim i Nottcie.
- To nie problem Granger. Znam ich naprawdę dobrze. Co konkretnie chcesz wiedzieć?
- Czy któryś z nich nosi szmaragdowe spinki do mankietów? – wypaliła, zapominając, że to zagadnienie planowała zostawić sobie na sam koniec.
- To dość dziwne pytanie, ale dobra… - Pansy zastanowiła się przez chwilę. - Do szat wyjściowych chyba każdy z nich ma spinki, ale czy któreś są ze szmaragdami…? Na pewno nie te Dracona, bo on nosi złote smoki. Sama mu je dałam na urodziny na czwartym roku i nigdy nie widziała, żeby miał jakieś inne.
Hermiona skrzywiła się lekko. Kolejny argument za tym, że to nie Malfoy.
- Jakie alkohole najczęściej piją? – dopytała.
- Chyba whisky. Wiem, że Zabini ostatnio popija częściej jakiś mocny rum, a Ress zawsze twierdził, że woli gin.
- A pozostali?
- Nott chyba lubi whisky Ogdena, zresztą Draco też. Rzadko pija coś innego.
No i pan Malfoy wraca do gry – zaśmiała się kwaśno w duchu.
- Czy miałaś kontakt, z którymś z nich w czasie wakacji zaraz po wojnie?
- Jasne, praktycznie ze wszystkimi. Jedynie Zabini wyjechał za granicę ze swoją matką i wrócił dopiero na swój proces. Część wakacji spędziłam z Malfoyem i jego matką w ich zamku w Szkocji, a Nott dołączył tam do nas jakoś w połowie sierpnia.
- Połowa sierpnia, czyli już po śmierci Ginny…- analizowała gorączkowo Hermiona.
- Mogę wiedzieć, dlaczego mnie o to wszystko pytasz? – zagadnęła Pansy.
- Nie możesz – odpowiedziała dość szorstko.
- Słuchaj Granger, cały Slytherin plotkuje tylko o tym, że wróciłaś do szkoły z zamiarem dokonania zemsty na nas wszystkich, a już zwłaszcza na Smoku…
- Dobrze, właśnie tak powinniście myśleć – Hermiona uśmiechnęła się zadowolona.
- Ja nie sądzę żeby to była prawda - wyjawiła Pansy.
- A niby za co miałabym się na was mścić? Za to, że w czasie moich sześciu lat w Hogwarcie się nienawidziliśmy? Przecież to było w zupełności odwzajemnione uczucie. Czy może za to, że wielu z was pod presją waszych rodzin musiało robić naprawdę okropne rzeczy w czasie wojny?
Hermiona stwierdziła, że musi pozwolić sobie na trochę szczerości w relacjach z Parkinson. Potrzebowała w niej poniekąd swojej sojuszniczki.
- Czyli, nie o zemstę tu chodzi… - Pansy widać się tego spodziewała, bo nie wyglądała na zaskoczoną.
- Nie, to nie jest mój cel. Wróciłam tu bo mam misję do wykonania. Nie mogę ci powiedzieć czego ona dotyczy, ale zapewniam cię, że jeśli mi w niej pomożesz, to ja pomogę tobie.
- Chcę tylko żeby Draco się otrząsnął! – Pansy zerwała się z miejsca i zaczęła nerwowo przechadzać się po salonie.
- On sam musiałby tego chcieć... – zauważyła cierpko Hermiona.
- Sama już nie wiem co robić! – Pansy nagle zalała się łzami i chwiejnie opadła na kanapę.
Hermiona bezgłośnie zgrzytnęła zębami. Nie potrzebowała tu ryczącej ślizgonki i to na dodatek rozpaczającej za takim dupkiem… Ale nie mogła jej przecież teraz wyrzucić.
- Nie płacz - poprosiła, przywołując z swojej sypialni opakowanie chusteczek.
- On dąży do autodestrukcji! Wiem to! Poczucie winy tak bardzo zżera go od środka, że karmi się już tylko nienawiścią do samego siebie!
- Nie przesadzaj… Jak na razie nie przepuścił ani jednej okazji, żeby nie zapewnić mnie o swojej głębokiej nienawiści do mnie i o tym, że kiedyś mnie w końcu zabije – Hermiona nie mogła sobie podarować tej odrobiny ironii.
Pansy mimo płynących po policzkach łez, zachichotała cicho.
- To prawda. Czasem myślę, że tylko to trzyma go jeszcze przy zdrowych zmysłach. Myśl o tamtej dziewczynie i ta głęboka nienawiść do ciebie i twoich przyjaciół. Poza tym nie ma już nic…
- Ma jeszcze rodziców – zauważyła Hermiona.
Pansy skrzywiła się lekko pod nosem i sięgnęła po kolejną chusteczkę.
- Z ojcem nigdy nie był specjalnie blisko, a jego matka…
- Tak? – Hermiona poczuła nową falę ekscytacji.
Pansy zamarła, jakby nagle uświadamiając sobie, że powiedziała za dużo.
- Spokojnie Parkinson. Wszystko co zostanie powiedziane w tych komnatach to tajemnica. Wiem, że to trudne, ale naprawdę możesz mi zaufać… - zapewniła zupełnie szczerze.
Pansy odetchnęła głęboko.
- Narcyza... ona… nauczyła się żyć tylko i wyłącznie pod dyktando Lucjusza i gdy teraz go zabrakło, to… chyba powoli zaczyna traci zmysły.
Hermiona wstrzymała oddech i pokręciła głową z niedowierzaniem. A ona mu wciąż grozi, że odeśle jego matkę do Azkabanu! Nie miała pojęcia, że Narcyzie mogło coś dolegać. Teraz to stawiało jej groźbę w zupełnie innym świetle. Przecież tej kobiecie trzeba było pomóc. W więzieniu zapewne umarłaby w krócej niż tydzień.
- Malfoy pewnie wolałby być teraz w domu, by móc się nią zająć… – stwierdziła cicho Hermiona.
- Nie miał wyboru. Ministerstwo postawiło jasne warunki. Nie mógł trafić do Azkabanu, bo to na pewno zabiłoby jego matkę znacznie szybciej.
Hermiona znów potarła skronie, tym razem już na sto procent pewna, że ból głowy jest blisko.
- Posłuchaj Parkinson. Musisz mu podpowiedzieć co ma zrobić, ale musisz powiedzieć to tak, żeby on nie miał żadnych wątpliwości, że to jest tylko i wyłącznie twój plan, rozumiesz?
- Ale jaki? – zainteresowała się ślizgonka.
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię… - Hermiona miała nadzieję, że nie popełnia błędu. Chciała jednak coś zrobić, by jakoś poprawić tę sytuację, a z drugiej strony patrząc, to przecież powinno okazać się opłacalne dla każdej ze stron. Tak. Wiedziała, że to może się udać...
◈◈◈
Hej...
Do końca tygodnia niby jeszcze trochę, ale weekend mam zajęty przez inne zobowiązania, więc dziś - na sobotę i niedzielę, rozdział dla Was :)
Szczerze przyznam, że bardzo go lubię, choć sprawił mi masę problemów.
Co do kolejnych publikacji to, najpierw dodam rozdział numer 10 WOW (maksymalnie do tygodnia czasu się tu pojawi, więc zapraszam! - zaglądajcie :)), a dopiero później kolejne "Sny".
Oczywiście rozwiewając wasze wszelkie wątpliwości "Sny" będą kontynuowane. Napisałam je kiedyś prawie do końca, ale bardzo mi się nie podobało to co stworzyłam i teraz głowię się nad tym, jak to zmienić.
Trochę ostatnio bardziej pasuje mi klimat "WOW" niż o wiele słodszych "Snów", ale obiecuje, przysięgam i zaklinam się, że zrobię wszystko, by je także skończyć :)
Dziękuję za wasze odwiedziny, maile i komentarze!
Buziaki!
V.
Do końca tygodnia niby jeszcze trochę, ale weekend mam zajęty przez inne zobowiązania, więc dziś - na sobotę i niedzielę, rozdział dla Was :)
Szczerze przyznam, że bardzo go lubię, choć sprawił mi masę problemów.
Co do kolejnych publikacji to, najpierw dodam rozdział numer 10 WOW (maksymalnie do tygodnia czasu się tu pojawi, więc zapraszam! - zaglądajcie :)), a dopiero później kolejne "Sny".
Oczywiście rozwiewając wasze wszelkie wątpliwości "Sny" będą kontynuowane. Napisałam je kiedyś prawie do końca, ale bardzo mi się nie podobało to co stworzyłam i teraz głowię się nad tym, jak to zmienić.
Trochę ostatnio bardziej pasuje mi klimat "WOW" niż o wiele słodszych "Snów", ale obiecuje, przysięgam i zaklinam się, że zrobię wszystko, by je także skończyć :)
Dziękuję za wasze odwiedziny, maile i komentarze!
Buziaki!
V.
Podoba mi się ta szczera romowa między dziewczynami �� początek rozdziału przeczytałam dosłownie na jednym wdechu i juz nie mogę się doczekać co dalej! Jako, że to mój peirwszy komentarz to muszę jeszcze dodać, że uwielbiam twoją twórczość, każda opowiadanie przeczytałam parę razy. I jeszcze przepraszam, że doeprio teraz komentuje, nie ma dla mnie usprawiedliwienia!
OdpowiedzUsuń-Lepciak
Dziękuję Ci bardzo za zmotywowanie się do napisania komentarza! Zawsze bardzo to doceniam :) Fajnie, że inne historie też się spodobały. Liczę, że ta też przypadnie ci do gustu :)
UsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Bardzo się cieszę, że dostałaś rozdział wcześniej! Wyjątkowo przyjemnie mi się go czytało, szczególnie, że ma sporo warstwy dialogowej - w dodatku bardzo, bardzo naturalnej! Naprawdę rzadko czyta się tak niewymuszone i niewymuskane dialogi.
OdpowiedzUsuńHm, nie mogę wyobrazić sobie Malfoya z długimi włosami. Mam cały czas przed oczami Lucjusza albo włosy jak z reklamy szamponu, ugh. Zastanawiałam się, czy nie zrobisz pierwszej sceny bardziej brutalnej - może w pewien sposób nawiązującej do wyobrażeń Draco. Cieszę się, że tego nie zrobiłaś, tak jest zdecydowanie lepiej, chociaż chętnie przeczytałabym ten moment z perspektywy Draco. Może pojawi się kiedyś we wspomnieniach?
Cieszę się też że Parkinson jest tu ogarnięta i ma szansę zostać bardzo dobrą postacią.
Mam nadzieję, że nie będziesz trzymać nas długo w niepewności i ujawnisz plan Hermiony :D
Pozdrawiam i do przeczytania!;)
Draco w opowiadaniu ma włosy ledwo sięgające ramion - Lucjusz miał przecież o wiele dłuższe.
UsuńW zasadzie to na wattpadzie umieściłam w okładce to, jak go dokładnie widzę :)
Zresztą jeśli masz duży problem z wyobrażeniem sobie typowego Draco - czyli Toma Feltona z długimi włosami to polecam miniserial "Labirynt", co prawda ma tam brązowe włosy, ale długaśnie, że ho! :)
Scena pierwsza początkowo była trochę inna, ale doradzono mi porzucenie niektórych wątków, więc wyszła moim zdaniem tak akurat w sam - raz.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!
PS. Chyba muszę szczerze przyznać, dlaczego postanowiłam, żeby Draco będzie miał akurat dłuższe włosy. Moja wizja w dużej mierze opiera się na tym, że gdy byłam w wieku Hermiony z opowiadania - moją wielką miłością, był blondyn z włosami do ramion :D Jakoś tak sentyment do mnie przemówił :) Za moich czasów długowłosi faceci to mieli mega branie. Może teraz to się zmieniło? Albo może zależy to od indywidualnych preferencji?
Chyba nic się nie zmieniło, bo jakieś 5 lat temu też uwielbiałam długie włosy u mężczyzn :D faktycznie, po małym rekonesansie dużo łatwiej będzie go sobie takiego wyobrazić (całkiem przyjemni dla oka ci długowłosi blondyni, może jednak trzeba wrócić do starych upodobań?).
UsuńTak jak mówiłam, bardzo, bardzo się cieszę że scena wygląda tak, jak wygląda, bo dzięki temu obie strony są w lekkiej niepewności no i znów pojawił się między nimi ten magnetyzm!
Czekam niecierpliwie na dalszą część, żeby oboje zrozumieli że są w dramione i czas się trochę polubić :D
Ściskam!
Codziennie sprawdzałam czy nie pojawił się nowy rozdział i oto jest! Wow! Początek bardzo mi się podoba, szczególnie moment, w którym Draco sunie nosem po policzku Hermiony. Intymność i napięcie seksualne jest tak wyczuwalne, a jednocześnie nieprzesadzone i sprawia, że z niecierpliwością czeka się na więcej. Tym bardziej, że dowiadujemy się, że Draco ma problem z dotykiem i kontaktem z ludźmi. Co od razu przywodzi mi na myśl Kaza Brekkera( czytelnicy Bardugo wiedzą o co chodzi). Oczywiście fobia u Draco jest o wiele mniej nasilona, ale sprawia, że jakimś cudem uwielbiam to dramione jeszcze bardziej. Podoba mi się Hermiona, która nie próbuje być przyjaciółką wszystkich i nie zaprzyjaźnia się z Pansy od razu, tylko próbuje wyciągnąć jakieś informacje, teoche pokombinować, jakiś mały układ też wciśnie no cudo! Życzę weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Tak strasznie chciała nie przesadzić z tym napięciem seksualnym, że aż się bałam, że wyjdzie to trochę za słabo :D
UsuńOczywiście napięcie będzie rosło - do tego to zmierza :)
Dziękuję za odwiedziny i komentarz!
Pozdrawiam Serdecznie! :)
No i jest! Sprawdzałam codziennie, czy coś dodałaś. :D Fajny rozdział, wiele wyjaśnia, ale też wzbudza sporo podejrzeń. Nadal czekam na większy rozwój sytuacji pomiędzy Draconem, a Hermioną. :) Super ten początek w rozdziale, taki pobudzający wyobraźnię. :D Mimo wszystko czekam na więcej zbliżeń i scen 18+, bo jak na razie była tylko jedna, a zbliżamy się już do 10 rozdziału. Miało być gorąco i na to czekam!
OdpowiedzUsuńBuzi!
To opowiadanie zapowiedziałam jako 18+ i takie będzie, sceny będą bardzo opisowe i będzie ich naprawdę dużo :) Na razie jednak muszę to jakoś wprowadzić. W tej części jest dopiero 4 dzień szkoły więc trochę za wcześnie... :D Ale zapewniam, że będzie coś z 18+ już w 11 rozdziale :)
UsuńDziękuje za każdą Twoją wizytę i komentarz!
Pozdrawiam Serdecznie!
Nooo wieeem, że wprowadzenie musi być, ale ja się tak jaram tym opowiadaniem, że już bym chciała wszystko na raz. :D
UsuńNie masz za co dziękować, to sama przyjemność. :)
Ściskam i weny dużo życzę!
Scena Draco z Hermioną... zdecydowanie gorąca. Jestem totalnie zaskoczona rozmową dziewczyn choc przez moment zaleciało mi Greyem jak Pansy powiedziała o tej niechęci do dotyku 😁 swoja drogą ciekawe jaki plan wymyśliła Hermiona. Aaa no i musze wspomnieć, że odrobinę drażnią mnie te dłuższe włosy Malfoya, ale to jedynie kwestia gustu. Podejrzewam, że wbrew pozorom odegrają dość ważną rolę w tym opowiadaniu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
Brawo! :) Owszem, włosy będą miały znaczenie i poruszę też ich wątek :) A plan Hermiony jest prosty, ale i skomplikowany :D Wkrótce wszystko się wyjaśni.
UsuńOczywiście dziękuję za komentarz i pozdrawiam! :)
UsuńOjejku Dziękuję za dedykację ❤❤❤❤ a co do rozdziału cudo i te emocje Hermiony i Dracona te iskry lecące wokół nich mialam nadzieje ze sie na siebie rzucą, oczywiście w sposób seksualny ale to jeszcze pewnie za wcześnie. 😅 Pansy wydaje się mocno zaniepokojona zachowaniem przyjaciela ale fajnie by było jak by się zaprzyjaźniła z Herm. Pansy ma potencjał na dobrą role w opowiadaniu. 😌😃
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco i życzę dużo zdrowia i weny czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ❤❤❤
Oczywiście wiem, że wszyscy czekają na rozwinięcie scen 18+ :) Mogę wam obiecać, że jak to już się stanie, to takich scen będzie naprawdę sporo! :)
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!
I jest!! Ale się cieszę! ����. Niesamowicie podoba mi się ten rozdział! Tyle rzeczy się wyjaśniło, ale też pojawiło się mnóstwo nowych pytań. Podoba mi się komitywa Hermiony i Pansy,ale ciekawa jestem czy Pans w końcu się domysli że chodzi o Hormione. W sumie sama Hermiona jescze tego nie wie ��. Podoba mi się,że ta relacja nie jest przesłodzona,ale konkreta. A Hermiona nie próbuje być zbawicielem świata. Ciekawi mnie jeszcze relacja Dracona i Herm,co z tego będzie.
OdpowiedzUsuńA na dziś życzę miłego weekendu i cieszę sie,ze kontynuujesz wszystko i czekam wytrwale ����
Właśnie nie chcę za bardzo opisywać podobnej relacji dziewczyn do tej z "Dwóch światów" :) Mam nadzieję, że uda mi się zbudować to zupełnie inaczej, ale jak to wyjdzie, to zobaczymy :)
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie! :)
bardzo mnie to cieszy ;);). Mam nadzieję, że odpiszesz te relację tak jak sobie wyobrażasz:) Będę trzymać kciuki! :)
UsuńZawsze chętnie komentuje,to sama przyjemność :*.
Ps. Jestwm z Tobą w walce od długie włosy Malfoy'a ;) Będę jej bronić!
Dziękuję Ci dobra duszyczko :) Aż się uśmiechnęłam, gdy sobie wyobraziłam jak razem w duecie unicestwiamy wszelkie nożyczki :D Buźki!
UsuńProszę:) Uważam,że trzeba się otwierać na nowości (A mnie ta nowość się bardzo podoba;) ) Lubię klasyczny kanon opowieści Rowling,ale niemiermnie mnie cieszy że jest to coś innego i na prawdę przyjemnie się to czyta. Mam w główce wyobrażenie tego Malfoy'a z długimi włosami:)).
UsuńA na nożyczki znajdziemy jakieś stosowne zaklęcie:) ;)
Ściskam :)
Kierowniczko, ta scena jest w zupełnym porządku - wyszło naturalnie, o ile scena przemocy może być "naturalna". Cieszę się, że nie zdecydowałaś się na te kuriozalne targanie Malfoya za kołtun przez Hermionę. Uratowałaś honor Granger - nie zachowała się jak rozkapryszona panienka;) Bo tego bym jej nie wybaczyła.
OdpowiedzUsuńTeż mam, podobnie jak przedmówczyni, niemały problem z zaakceptowaniem Malfoya juniora z długimi włosami. Ale - czegóż się nie robi dla komfortu lektury; licencia poetica czytelnicza wręcz wymusza na mnie pewne zmiany w moich wyobrażeniach. Nie czynię Ci z tego powodu zarzutu; każdy ma swoje wyobrażenia i imaginacje. Akurat w tej kwestii moje nieco rozjeżdżają się z autorskimi.
Polecam się na przyszłość w ramach konsultacji;) Czekam, z resztą ferajny, na kolejną część. No, a teraz lecę obejrzeć "Zabawę w chowanego" Sekielskich, co nie będzie należało do przyjemności. Udanego weekendu!
Jeśli ktoś liczy na to, że w którymś rozdziale wezmę w dłoń nożyczki i obetnę Malfoya, to muszę was niestety rozczarować :)
UsuńJak ci już kiedyś wspomniałam, nie przepadam za oryginalnym Draco, choć oczywiście Tom Felton był idealnym odbiciem tego co znamy z książki. Wiem, że powinien być blady, chudy i szczurkowaty, ale zupełnie mi to nie pasuje. A już jak sobie przypomnę te jego pokryte brylantyną włosy z pierwszych dwóch części, to mam odruch wymiotny...
Ja chciałabym żeby to był trochę taki typ szorstkiego fana heavy metalu (który się codziennie myje :D). Sama w wyobraźni widzę kogoś podobnego do młodego Alesandra Preziosi, tyle że z blond włosami. Te oczy, te ostre rysy - taki Draco, by mi odpowiadał i tak ja lubię go sobie wyobrażać.
Lekko zepsuły mi humor te wszystkie nawiązania w komentarzach do jego włosów, bo to zupełnie poboczny wątek tego rozdziału, jak i całego opowiadania, ale oczywiście przyjmuję wasze opinie, szanuje je, jednak nie zamierzam zmieniać swojej wizji :)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
Musiałam zapytać wujka Gugla, kto zacz, ów Alessandro Preziosi. Chyba nie, zbyt włochowaty i zbyt ogorzały jak na Malfoya. Chociaż, obiektywnie ujmując, przystojny facet. Ale mało Draconowaty, jak na moje standardy.
UsuńPowinnaś pisać o tym, co Ci w duszy gra, a nie czego domagają się czytelnicy. Ja już na swój własny użytek opitoliłam w wyobraźni Malfoyowi te kołtuny; nawet Hermiona w tych ciotkowatych spódnicach mnie nie będzie ruszać. No, chyba, że przesadzisz;) To wówczas znów dam głos w komentarzach.
Prawda, ale też i taki arystokratyczne ma te rysy mój Alessandro... :) Bardzo bym chciała, żeby to opowiadanie było oryginalne, ale jak wszyscy będą dalej widzieć Malfoya - fretkę i Hermionę - kujonicę, to nic z tego nie wyjdzie.
UsuńRozumiem, że kanon tu poszedł w Zakazany Las, ale albo bierze się to z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo nie ma co się męczyć, bo nie zrezygnuję z opisu włosów/spódnic/wulgarnych odzywek Hermiony i robienia z niej kogoś zupełnie innego - jak ty to mówisz "Hermionopodobnego". Obawiam się, że w pewnym momencie skończy Ci się cierpliwość do tych kompromisów i zmuszania własnej wyobraźni do przerysowywania scen pod twój gust.
Tak tylko przypuszczam, ale oczywiście zobaczymy, jak to będzie :)
Generalnie ja nie wielbię niczego bezkrytycznie, literaturę to zwłaszcza obejmuje. Do kanonu stworzonego przez moją imienniczkę mam duży sentyment i szacunek, ale nie uważam, że wszystko tam działa bezproblemowo. Ale chodzi o manierę pisania, potoczystość języka i stylu - o to, czy dana fabuła "woła" do mnie, czy wręcz mnie zniechęca. Jeżeli mówimy o Rowling, to więcej ma plusów dodatnich niż ujemnych;)
UsuńZ Twoją twórczością jest podobnie - fabuła jest w miarę spójna, napisana płynnym językiem. Można się przyczepić, oczywiście, do literówek, błędów stylistycznych, interpunkcyjnych czy gramatycznych, ale - umówmy się - dopóki tego nie wydajesz, można lekko przymknąć na to oko. Podoba mi się na tyle, by z dobrodziejstwem inwentarza, jak to ujęłaś, brać Hermionopodobną Hermionę i Dracona z kudłami. Pewnie zdarzy się znów coś, co niekoniecznie wpadnie w mój gust - mam wyobraźnię na tyle pojemną i wyrobioną, by sobie wyimaginować coś w swoim stylu. Wiesz, ile klasyków literatury ja już sobie w ten sposób przerobuiłam?;)
Przeczytalam o twoim gorszym humorze i aż się przeraziłam, że aż tak Cię to ruszyło. Nie powinnaś przejmować się takimi uwagami jak np te o włosach :) wszystkim nie dogodzisz, to ty masz czuć się dobrze z tym co piszesz, a jeśli fabula będzie wciągająca tak jak do tej pory to i szczegóły nikogo nie zrażą :) tak jak ty piszesz tak jak sobie wymyśliłaś, tak my komentujemy... ale absolutnie nie bierz tego do siebie, że ktokolwiek próbuje narzucić Ci swoją wolę :) nie nie! Pozostań sobą w zgodzie ze swoją wyobraźnią :) mimo, że nie przepadam za Malfoyem w długich włosach, w pełni go akceptuje :)
UsuńŚciskam :)
Pamiętam, jak pierwszy raz czytałam dramione Kitiary uth Matar - "I believe in a thing called love" - i to właśnie długie włosy Malfoya były dla mnie jednym z najbardziej podniecających elementów tej historii :) Strasznie mi się to podobało! Od tamtej pory często go takim widziałam. Absolutnie nie zamierzam tego zmieniać, ale lekko zszokował mnie aż tak negatywny odbiór. Niemniej - to nie jest kanoniczna historia i postaci też nie będą :)
UsuńDzięki Emka0990 za to, że wyraziłaś swoją opinię!
Buziaki! :*
Joanna R. - Też tak mam. Moja wizja jest najmojsza :D Nie trzeba daleko szukać... Snape jako tłustowłosy dupek? Nie. Zupełnie nie mój klimat. Morczny i posępny? Ok. Ale jak przypomnę sobię, jak w niektórych opowiadaniach ff autorki robią z niego niewinnego prawiczka, to płakać mi się chce :D
Zwykle mam naprawdę totalnie inne wyobrażenie o postaciach - co potem często psuje mi odbiór jak już pojawiają się filmy :)
Cieszę się, że jeszcze zostajesz... A naprawdę chyba popadnę w euforię, jeśli dotrwasz do końca :D
Snape? Owszem, posępny, ale również znęcający się bez powodu nad słabszymi i wykorzystujący swoją pozycję. Te dwie cechy skutecznie go skreśliły w moich oczach. Jego lojalność była godna najwyższego podziwu, niemniej jego pogarda dla Harry'ego czy Neville'a to przymiot, którego poprzednia cecha nie równoważy. Facet był sfrustrowany, więc przekuwał swoje niepowodzenia w czyn i wyżywał się na uczniach. Jako nauczyciel był zupełnie do niczego. Nie twierdzę, że był niewiarygodny - w końcu w życiu można spotkać sporo takich frustratów, ale czuję duży opór, by traktować go jako kogoś, kogo warto naśladować. O jakichś kuriozalnych fanfikach z nim i Hermioną, o zrozo, w rolach głównych, nie warto wspominać - pisałam już, że równie dobrze można Granger sparować z Peterem Pettigrew; ten sam wiek i taki sam poziom seksapilu. Nie znoszę robienia z Hermiony galerianki.
UsuńCóż, szanowna Kierowniczko tego zamieszania, musisz się jeszcze ze mną pomęczyć. I'll be back. Soon.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo i już wiadomo, że weekend minie w dobrym humorze 😁 nie mogę się doczekać kolejnej konwersacji Hermiony z Draco. Podziwiam Cię, że umiesz zbudować napięcie i że wszystko tak fajnie się układa. Twoje opowiadania są dla mnie idealną odskocznią od nauki (nauczyciele nie próżnują z zadaniami). Życzę dużo weny i zdrowia ♥️
OdpowiedzUsuńCiesze się, że humor dopisuje :) Obiecuje, że napięcie będzie rosło i rosło :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
Trafiłam na bloga przypadkiem. Przeczytałam wszystko co możliwe, na koniec zostawiłam sobie to opowiadanie. Jest boskie. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tu trafiłaś :) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie! :)
UsuńCo za napięcie!między tą dwójką robi się coraz goręcej! Pewnie wyjde na nudziarę,ale naprawdę ciekawi mnie czemu Draco ma aż taka obsesję na jej punkcie
OdpowiedzUsuńMatko kochana... Przeczytałam do połowy, bo dalej już nie byłam w stanie i się załamałam.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że opowiadanie nie wszystkim mogło przypaść do gustu :) W każdym razie dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie! :)
UsuńDziękuję, że ten rozdział zakończyłaś bardziej spokojnie od poprzedniego. Mogę iść w końcu spać, haha. Muszę przyznać, że to opowiadanie jest jak najbardziej w moim guście. Trochę żałuję, że nie mogę go przeczytać naraz, bo coś mi się wydaję, że będę tutaj nieraz jeszcze sfrustrowana, ale z drugiej strony będę mogła dłużej nim się cieszyć. Zaczęłam się zastanawiać, czy możemy tu w ogóle liczyć na happy end? Mam wrażenie, że ich wzajemna nienawiść jest zbyt wielka i toksyczna, żeby wyszła z tego miłość i zdrowa relacja. Mam nadzieję, że za niedługo się dowiemy.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Poważnie Pansy ma racje Malfoy ma coś nie halo pod sufitem 🙈
OdpowiedzUsuńDaj mi powód Granger... ciary
OdpowiedzUsuń