czwartek, 3 listopada 2016

Miniaturka "Syndromy przeszłości" cz. V




Betowała: Addie Della Robbia



♒♒♒♒♒ 



– Nie twierdzę, że sztuka była nudna, tylko że spodziewałam się czegoś więcej – tłumaczyła Hermiona, gdy w sobotni wieczór spacerowali ulicami mugolskiego Londynu.
– Masz rację. Recenzje były przesadnie pochlebne – zgodził się Draco.
– Chyba będzie padać. – Niepewnie spojrzała w niebo.
– Jeśli chcesz, możemy złapać taksówkę albo się teleportować – zaproponował uprzejmie.
– Świetny pomysł. Te buty masakrują mi stopy – zaśmiała się, wskazując na swoje wysokie szpilki.
Draco szybko stanął przy krawężniku i pomachał na przejeżdżającą obok taksówkę.
Gdy usiedli w ciepłym wnętrzu samochodu, Hermiona poczuła się naprawdę zrelaksowana i zadowolona. Spędziła kolejny, świetny wieczór w towarzystwie swojego szefa i powoli zaczynała się już przyzwyczajać do tego, że każde wyjście z nim było niezwykle udane.
Minął miesiąc od ich spotkania w zamku Eilean Donan, a ona dopiero teraz zorientowała się, że od tego czasu nie było weekendu, by gdzieś się razem nie wybierali. Draco okazał się doskonałym gospodarzem, który nie tylko pokazał jej swój piękny dom, ale namówił, by została tam na cały weekend, aby mogła nacieszyć oko wspaniałymi obrazami z jego kolekcji, czy też zaznajomić się z niespotykanymi magicznymi księgami, które przechowywał w ukrytej przed służbą części biblioteki.
Wróciła stamtąd totalnie zauroczona, nie tylko cudownym zamkiem, ale i nim. Draco był prawdziwym dżentelmenem. Ani słowem nie wspomniał o dzielącej ich różnicy pochodzenia czy też czystości krwi. Przeciwnie, na każdym kroku zaskakiwał ją znajomością świata mugoli, ich historii i tradycji, którą jak sam przyznawał, był szczerze zafascynowany. Hermiona nie mogła wprost uwierzyć, jak wiele pasji ich łączyło. Draco miał w swoim zamku piwniczkę z kolekcją wspaniałych, szlachetnych win, których zawsze chciała spróbować, a w jego samochodzie odkryła mugolską wersję płyty CD, na której Draco za pomocą zaklęcia umieścił nagrania najlepszych Chórów Elfickich, jakie znała. Rzadko mówił o Quidditchu, choć przyznał się, że wciąż miał kilka mioteł, za to bardzo dobrze dyskutowało im się o aktualnej sytuacji politycznej oraz planach ustaw, które zamierzało wprowadzić Ministerstwo Magii. Draco spełniał wszystkie jej wymagania odnośnie partnera, z jakim mogłaby spędzić resztę życia, jednak wciąż miała wątpliwości. Był Malfoyem — chłopakiem, który w czasach szkolnych dosłownie niszczył jej życie. Potomkiem Lucjusza Malfoya, drugiego człowieka po Voldemorcie, którego bała się najbardziej na świecie. Wreszcie był Śmierciożercą, przez którego praktycznie zginął Dumbledore, a jego rodzona ciotka ją torturowała i to w ich rodzinnym domu. I choć rzadko o tym myślała, to miała świadomość, że blizna po słowie ,,szlama” była wciąż widoczna w odpowiednim świetle.
Czy on naprawdę aż tak bardzo się zmienił? A może to znów były tylko pozory albo jakaś chora gra? Czy mogła mu zaufać? Czy w ogóle będzie potrafiła mu ufać, czy jednak jej uprzedzenia były na to zbyt głębokie? Tyle pytań, wątpliwości...
– O czym myślisz? – zagadnął, widząc, jak w zadumie wpatruje się w szybę taksówki.
– O tym, że chyba faktycznie zaraz się rozpada – skłamała, uśmiechając się do niego.
– Tak, pogoda nas nie rozpieszcza. – Uśmiechnął się uprzejmie. – A szkoda, bo miałem zamiar cię jutro zaprosić do Pembroke Castle. Naprawdę warto zwiedzić ten zamek.
– Brzmi interesująco...
– Może jednak pogoda nam dopisze. – Draco wciąż się uśmiechał.
Lubił ten błysk zachwytu w jej oczach. I cieszył się, że była skłonna spędzić z nim dwa dni z rzędu. Co tydzień wyszukiwał nowe atrakcje warte odwiedzenia, mając nadzieję, że gdy ją zaprosi, Hermiona chętnie się zgodzi. Jak na razie się nie zawiódł.
– Zaczęło padać – zauważyła, gdy pierwsze, ciężkie krople uderzyły o szybę samochodu.
– Odprowadzę cię pod drzwi – zaproponował, dyskretnie wyjmując różdżkę, by wyczarować parasol.
– Może wejdziesz na herbatę? – zapytała, gdy podjechali pod jej kamienicę.
– Chętnie – odpowiedział, starając się ukryć, jak bardzo ucieszyła go ta propozycja. Hermiona dotychczas nie zapraszała go jeszcze do siebie, więc był to krok naprzód.
Draco zapłacił taksówkarzowi, wysiadł, otworzył parasol i okrążył samochód, by móc otworzyć jej drzwi.
Hermiona uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, gdy szarmancko wyciągnął dłoń, by pomóc jej wysiąść z taksówki.
Deszcz rozpadał się rzęsiście, więc naprawdę się ucieszyła, że za moment znajdą się w jej ciepłym i przytulnym mieszkaniu. Na chwilę pojawiły się wątpliwości, czy dobrze zrobiła, zapraszając go do siebie, stwierdziła jednak, że naprawdę wolała spędzić czas w jego towarzystwie, niż w samotności wpatrywać się w padający za oknem deszcz.
Draco nie puścił jej dłoni, tylko poprowadził ją w stronę wejścia do budynku. Nagle jednak spostrzegli coś, co bardzo ich zaskoczyło.
Przed klatką schodową, pod niewielkim daszkiem stał nie kto inny, tylko Ronald Weasley z wielkim bukietem czerwonym róż.
Hermiona zatrzymała się w pół kroku, nie dowierzając w to, co widziała. Dlaczego nagle, po ponad miesiącu od rozstania, Ron postanowił się tutaj pokazać?
Weasley zmierzył ich wściekłym spojrzeniem, zatrzymując się chwilę dłużej na ich splecionych dłoniach, po czym zrobił kilka kroków w ich kierunku.
– Co tu robisz, Ron? – zdążyła zapytać.
– A więc to tak! – krzyknął rozwścieczony.
– Nie krzycz, Weasley – ostrzegł go cicho Draco.
– Mogłem się tego domyślić! Od jak dawna przyprawiałaś mi z nim rogi, co? – Ron spojrzał na Hermionę ze szczera pogardą.
– Ron, to nie tak! – Hermiona puściła dłoń Draco i zrobiła krok w stronę Weasleya. Chciała, by wiedział, że przez dziesięć lat trwania ich związku, nigdy go nie zdradziła.
– Po co był ci zwykły zawodnik Quidditcha, skoro możesz mieć bogatego snoba, który spełni wszystkie twoje zachcianki? Książę i mugolaczka, czyż to nie romantyczne? – szydził Ron.
– Uspokój się, Weasley, bo nie ręczę za siebie! – ostrzegł go Draco.
– Nie wtrącaj się, frajerze! Nie widzisz, że ona chce cię wykorzystać, by dostać awans? Zawsze była taką wyrachowaną suką! – krzyczał Ron.
Draco rzucił parasol, w dwóch krokach znalazł się przy rudzielcu i jednym ciosem posłał go na zmoczony deszczem trotuar.
Na twarz Hermiony wypłynęły gorące łzy. Jak on mógł tak o niej myśleć? Odwróciła się na pięcie i ruszyła biegiem przed siebie, nie zwracając uwagi na mocno padający deszcz i na to, że wciąż miała na sobie wysokie szpilki. Chciała być sama, z daleka od tego wszystkiego. Nie mogła uwierzyć, że zmarnowała tyle lat na kogoś, kto myślał o niej w ten sposób.


♒♒♒♒♒ 



Szła alejkami parku kompletnie przemoczona, nie martwiąc się tym jednak. Nie bardzo wiedziała, co dalej będzie się teraz działo z jej życiem. I to nie tylko dlatego, że Ron uznał ją za wyrachowaną sukę. Od czasu ich rozstania miała wrażenie, że żyła życiem kogoś innego. Czego ona tak właściwie chciała? Po co spotykała się z Malfoyem, skoro sama przed sobą przyznała, że nie potrafiła mu tak do końca zaufać? Czy chciała sobie w ten sposób poprawić samopoczucie po wielu latach nieudanego związku? Sama nie wiedziała.
– Hermiona! – Usłyszała czyjeś wołanie. Odwróciła się i zauważyła kompletnie przemoczonego Malfoya, który biegł w jej stronę.
Stanęła i czekała, aż on do niej podbiegnie, zastanawiając się, co tak właściwie się działo. Dlaczego ten obrzydliwie bogaty i niesamowicie przystojny mężczyzna biegnie za nią w deszczu przez pół Londynu? Co go do tego skłania?
– Wszystko w porządku? – zapytał, gdy wreszcie znalazł się przy niej.
– Sama nie wiem... – przyznała, przyglądając mu się uważnie.
– Chodź, schronimy się tam i rzucimy zaklęcia wysuszające – zaproponował, wskazując jej zadaszenie przed jakąś nieczynną kawiarnią.
Hermiona pozwoliła mu złapać się za dłoń i razem przebiegli przez zalane parkowe alejki, by dotrzeć na miejsce.
Ledwie stanęli pod daszkiem, a Draco od razu wyjął różdżkę, szybko rozejrzał się dookoła i jak na dżentelmena przystało, najpierw rzucił zaklęcie na nią, a zaraz później na samego siebie.
Hermiona poczuła się trochę lepiej, gdy jej ubrania i włosy stały się suche. Jednak dziwny chłód, który nagle zapanował w jej sercu nie mógł zniknąć.
– Nie przejmuj się Weasleyem, kretyn wreszcie zrozumiał, co stracił i jak zwykle popisał się kompletnym brakiem mózgu, formułując te obelgi. – Draco uśmiechnął się do niej w ramach pocieszenia.
– O co ci chodzi? – zapytała go, nie mogąc dłużej powstrzymać tego pytania.
– Słucham? – zdziwił się.
– Pytam, po co to wszystko?
– Nie bardzo rozumiem... – Draco widząc jej zmianę nastawienia, naprawdę zaczął się denerwować.
– Nienawidzisz... A w zasadzie kiedyś nienawidziłeś mnie ze wszystkich sił. Twoim jedynym marzeniem było upokorzenie mnie i pozbycie się raz na zawsze ze świata magii.
Jej słowa podziałały na niego z taką mocą, że aż cofnął się o krok w tył.
– Hermiona, ja...
– Harry i Ron opowiadali mi, jaki byłeś zawiedziony tym, że Bazyliszek tylko mnie spetryfikował, a nie zabił. A twoje zaklęcie Densaugeo? Byłeś szczęśliwy, że odbiło się i trafiło właśnie we mnie... Godryku! Mogłabym tak wymieniać przez całą noc wszystkie te sytuacje i momenty, w których z wielką przyjemnością uprzykrzałeś mi życie! Czasem miałam wrażenie, że nienawidzisz mnie jeszcze mocniej niż Harry’ego i Rona! – Odwróciła się do niego plecami, nie chcąc, by widział, że z emocji zebrało jej się na płacz.
Draco podszedł i złapał ją za ramiona, zmuszając ją, by na niego spojrzała.
– To przeszłość, która nie ma teraz żadnego znaczenia!
– Naprawdę? Ot tak przeszła ci cała nienawiść do mojej osoby? – zapytała, patrząc mu prosto w oczy.
Draco puścił ją, znów zrobił krok w tył i zrezygnowany pokręcił głową.
– Nie sądziłem, że wciąż masz w sobie tak dużo żalu... Myślałem, że dawno wyrzuciłaś to ze swojego życia, tak jak ja.
– Interesuje mnie, dlaczego to zrobiłeś. Co sprawiło, że ta nienawiść ci przeszła?
Draco patrzył na nią przez chwilę w skupieniu, po czym znów zrobił krok w jej stronę, tym razem jednak jej nie dotknął.
– Mógłbym powiedzieć, że sprawił to czas albo że gdy wreszcie dorosłem, zrozumiałem, jakie to było szczeniackie i głupie. Mógłbym ci skłamać, że dzięki temu, że przez ostatnie dwa lata obserwowałem z bliska, jaką jesteś uzdolnioną czarownicą, postanowiłem zmienić o tobie zdanie...
– Więc co...
– Kocham cię.
Gdy to powiedział, gdzieś w oddali rozległ się głośny grzmot, a deszcz rozpadał się jeszcze mocniej. Nad Londynem szalała straszna burza.
– Co? – zapytała, nie mogąc uwierzyć, że wyobraźnia nie spłatała jej jakiegoś dziwnego figla.
– Zakochałem się w tobie, Hermiono. Tak po prostu... – wyznał.
Hermiona wybuchła krótkim, urwanym śmiechem, brzmiącym nieco desperacko.
– Ale to niemożliwe!
– Od dwóch lat to sobie powtarzam, ale to nic nie zmienia. Wszystko zaczęło się od twojego przyjścia na rozmowę kwalifikacyjną do naszej kancelarii. Siedziałaś i odpowiadałaś na pytania Notta, a ja nie mogłem przestać podziwiać tego, jaka stałaś się piękna. Nie przespałem całej nocy, nie mogąc przestać o tobie myśleć, a następnego dnia zmusiłem Theodore’a, by dał ci tę pracę.
Hermiona pokręciła przecząco głową, jakby chcąc samej sobie zaprzeczyć, że naprawdę usłyszała to jego wyznanie.
– To jest niemożliwe – powtórzyła.
– To prawda! – powiedział z naciskiem.
– Nie... – Hermiona znów pokręciła głową, po czym odwróciła się na pięcie i znów wybiegła na deszcz.
– Hermiona!
Niebo przecięła błyskawica, a po chwili rozległ się głośny grzmot, który zagłuszył jego wołanie.

♒♒♒♒♒ 



– Zjadł coś wreszcie? – zapytał od progu Theo, nawet się z nią nie witając.
– Nie. Mówi, że pracuje, ale zdaje mi się, że znów rzuca sztyletami. – Pansy wyglądała na przytłoczoną zmartwieniami.
– A już myślałem, że wszystko im się ułoży! – Nott westchnął ciężko i usiadł na skraju biurka, ze smutkiem patrząc na zamknięte drzwi gabinetu przyjaciela.
– Znów przysłała dziś sowę, że jest chora? – dopytywała Parkinson.
– Tak, z samego rana. Trzeci dzień z rzędu. Podejrzewam, że za dzień lub dwa przyśle nam swoją rezygnację...
– No cóż, może to i lepiej. Nie będą się więcej widywać, a Draco w końcu się z tego otrząśnie.
– Musimy sprawić, by zaczął jeść i więcej sypiać. Jeszcze kilka dni, a się wykończy. Wiesz, czy może przynajmniej coś pije? – Interesował się Theo.
– Kawę w litrach, whisky w galonach i eliksir energii w dawkach dawno przekraczających dopuszczalne normy – narzekała Pansy.
– Umrę z ciekawości, o co im poszło... – burknął pod nosem Nott.
– Nie wiem, a Draco zapewne nam nie powie. Próbowałam podpytać jej sekretarkę, ale powiedziała mi, że Hermiona wysłała im tylko wytyczne dotyczące jej spraw na ten tydzień i tyle.
– Sam już nie wiem, co robić...
– Czekać. Nie mamy innego wyboru. Jednak jeśli Draco do końca tygodnia nie zacznie normalnie jeść i spać, to go porwiemy, spetryfikujemy i nakarmimy na siłę – zdecydowała Pansy.
– Dobrze, tak zrobimy – zgodził się Theo z delikatnym uśmiechem. Jeszcze raz spojrzał na zamknięte drzwi i ze smutkiem pokręcił głową. Było mu bardzo przykro, że jego przyjaciel tak cierpiał.


♒♒♒♒♒ 


Nie miał ochoty dosłownie na nic. Nawet whisky straciła swój smak. Wiedział, że to, co się teraz z nim działo, było nierozsądne, głupie i dziecinne, ale nie potrafił się przełamać i wrócić do życia. Miał wrażenie, że został zawieszony gdzieś pomiędzy dwoma światami i nie było możliwości, by mógł się ruszyć z miejsca w którąkolwiek stronę.
Od razu zrozumiał, że tym wyznaniem stracił ją na zawsze. Po ich kilku spotkaniach w jego sercu pojawiła się nadzieja, że wcześniej czy później Hermiona odwzajemni jego uczucia. Nie mógł wiedzieć, że ich wspólna przeszłość wciąż tak bardzo jej ciążyła. Nadzieja umarła. Jednak mimo to, nie żałował, że jej powiedział. Tak długo ukrywał się z tym uczuciem, że poczuł ulgę, gdy wreszcie je wyznał. Przez to najprawdopodobniej nigdy więcej jej nie zobaczy, ale to i tak lepsze, niż fałszywa nadzieja i marzenia, które nigdy nie doczekałyby się realizacji.
Pukanie do drzwi wyrwało go z zamyślenia. Skrzywił się pod nosem. Przecież mówił Pansy, że nikt miał mu nie przeszkadzać. Spojrzał na zegarek i ze zdziwieniem stwierdził, że było po osiemnastej. Pansy od dwóch godzin nie było już w pracy. Nie zdążył się nad tym dłużej zastanowić, bowiem ktoś pociągnął za klamkę. Sięgnął po różdżkę i odpieczętował drzwi, przekonany, że to Theo znów przyszedł mu prawić kazania na temat odżywania i zdrowej ilości snu. Zamknął oczy i odchylił głowę, przygotowany na tyradę.
– Dobry wieczór. – Usłyszał cichy głos i o mały włos nie spadł z krzesła.
Otworzył oczy i zobaczył stojącą przed jego biurkiem Hermionę.
– Dobry wieczór... – wykrztusił, nie mając pewności, czy widział ją naprawdę, czy to tylko jego wyobraźnia płatała mu figle.
– Liczyłam na to, że jeszcze cię dziś zastanę. – Uśmiechnęła się niepewnie.
– Właśnie miałem wychodzić – skłamał, nie chcąc, by zauważyła, że od czterech dni zachowywał się niczym zombie.
– To dobrze, że zdążyłam... – szepnęła, sięgając do swojej torebki i wyjmując z niej białą kopertę.
Draco doskonale wiedział, co to było, zanim mu ją podała.
– Wypowiedzenie? – zapytał nawet jej nie otwierając.
– Tak – przyznała szczerze.
Zamknął oczy i odetchnął głęboko. Mógł się tego spodziewać. I tak miał szczęście, że postanowiła mu je dać osobiście, a nie wysłać sową. Przynajmniej mógł ją zobaczyć po raz ostatni.
– Jest coś, co mogę zrobić albo ci obiecać, żebyś tu została? – zapytał cicho.
– Nie, to ostateczna decyzja – stwierdziła twardo.
Draco wstał i spojrzał jej prosto w oczy.
– Nie chciałem, by tak wyszło... Gdybym wiedział...
– To nie twoja wina. Nie odchodzę z pracy przez ciebie.
– Nie? – zdziwił się.
– Nie. Po prostu nadeszła pora, bym zmieniła coś w swoim życiu. To właściwy czas.
Patrzył na nią, na jej pewność siebie i determinację w jej spojrzeniu i wiedział, że dobrze ulokował uczucia. Ona ich nie odwzajemniała, ale była piękną, szlachetną i bardzo dzielną kobietą, która wreszcie wiedziała, czego chciała od życia. Cieszyło go to.
– Pozostaje mi życzyć ci powodzenia... – powiedział przez ściśnięte gardło, czując, że to koniec.
– Nie – odpowiedziała, przecząco kręcąc głową.
– Nie?
– Nie. Nie chcę, byś życzył mi powodzenia...
Draco poczuł się, jakby dała mu w twarz. Aż tak bardzo się go brzydziła, że nawet nie chciała przyjąć jego życzeń?
– W takim razie...
– Chodź ze mną. – Ku jego ogromnemu zaskoczeniu Hermiona wyciągnęła do niego swoją dłoń i uśmiechnęła się zachęcająco.
– Co? – Nie dowierzał.
– Chodź, chcę ci coś pokazać.
Draco zawahał się tylko przez chwilę, po czym sięgnął po swoją marynarkę i obszedł biurko, by ująć jej dłoń.
– Możemy skorzystać z twojego kominka? – zapytała z uśmiechem.
– Jasne... – Draco nadal nie wiedział, co tak właściwie się działo.
Hermiona sięgnęła do pojemnika z proszkiem Fiuu.
– Dobrze, że dziś podłączyli mnie do sieci. Trzymaj się mocno.
Po chwili obydwoje znaleźli się w kominku. Wszystko zawirowało, a sekundę później wylądowali w jakiejś dużej, wysoko sklepionej sali.
Hermiona puściła jego dłoń i przeszła na środek pomieszczenia.
– To jest największa z sal, ale ogółem jest tu osiem przejściowych pokoi – opowiadała z uśmiechem.
– Nie bardzo rozumiem... – przyznał szczerze Draco.
– Po niewielkim remoncie będzie tu galeria sztuki. Moja galeria – wyznała, a jej oczy promieniały szczęściem.
– Otwierasz galerię? – zapytał z niedowierzaniem.
Hermiona podeszła do niego, wciąż szeroko się uśmiechając.
– Lubię bycie prawniczką, ale czuję, że nadszedł czas na zmiany w moim życiu. To dlatego trzy dni nie było mnie w pracy, chciałam to wszystko jak najszybciej załatwić...
– Robi wrażenie. – Draco uśmiechnął się uprzejmie, ciesząc się, że naprawdę nie odchodziła z kancelarii z jego powodu.
Hermiona stanęła tuż przed nim i popatrzyła mu głęboko w oczy.
– Nie chcę, byś życzył mi powodzenia, bo chcę, żebyś mi pomógł.
– Ja? – zdziwił się Draco.
– Tak. Doskonale znasz się na sztuce, więc chciałam prosić, byś mi pomógł. Byś życzył powodzenia nam obojgu.
– Hermiono...
Położyła palec na jego ustach, chcąc mu coś wyznać.
– Nie twierdzę, że to, co powiedziałeś mi w parku, to kłamstwo. Nie twierdzę też, że od razu zapomnę o wszystkim, co się wydarzyło i będę w stanie ci w pełni zaufać, ale wiem, że potrzebuję teraz kogoś, z kim będę mogła dzielić te wszystkie czekające mnie sukcesy i porażki. Potrzebuję wsparcia i przyjaciela... – westchnęła ciężko. – Chcę ci zaufać i uwierzyć. Chcę spróbować i dać nam szansę, naprawdę. Nie obiecam ci, że na pewno się uda, ale z natury jestem uparta, więc nie zrezygnuję tak łatwo. – Uśmiechnęła się delikatnie w oczekiwaniu na jego reakcję.
Draco zabrał jej dłoń ze swojej twarzy i złożył na jej wierzchu krótki pocałunek, po czym uśmiechnął się i kiwnął głową, by pokazać, że akceptował jej warunki. Hermiona roześmiała się perliście, po czym go objęła i mocno przytuliła. Draco oparł policzek o czubek jej głowy. Nie mógłby więcej nazwać siebie Ślizgonem, gdyby nie przekonanie, że od tej chwili zrobi wszystko, by wreszcie mu się udało wyleczyć Hermionę Granger ze wszystkich dręczących ją syndromów przeszłości. Głęboko wierzył, że teraz czekała na nich przyszłość. Wspólna i wspaniała.


Koniec :)


22 komentarze:

  1. Ron to, jak zwykle, debil. A Hermiona i Draco są taaacy słodcy. Nie spodziewałam się tego, że Miona postanowi założyć swoją galerię. I jeszcze Draco jej pomoże. Awwww.

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwwwwwwwww <3 Jak zobaczyłam, że dodałaś w końcu ostatnią część Syndromów to stwierdziłam (nie do końca zgodnie z prawdą :p), że nie pamiętam pozostałych 4 części, więc szybko je przeczytałam i bardzo dobrze zrobiłam! Jedna z lepszych decyzji dzisiaj :D Cała miniaturka jest po prostu tak subtelna, tak cudowna, że brakuje mi słów, żeby oddać jak bardzo mi się podobała. I to zakończenie, nie przesłodzone, nie smutne tylko takie prawdziwe. Zarówno Draco i Hermiona w tym opowiadaniu są tacy jakich ich sobie wyobrażałam w przyszłości, po przeczytaniu książek pani Rowlig. Gdybym nie wiedziała, że to Ty piszesz pomyślałabym, że pani Rowling zaczęła pisać bloga z ukochanym paringiem Dramione :) Kobieto, jesteś cudowna i nigdy nie rezygnuj z pisania, bo za dobrze Ci to idzie. Oczywiście nie chodzi mi tylko o fabułę, ale o styl - jak dla mnie jest bardzo przyjemny :)
    A wracając jeszcze do opowiadania to zauważyłam, że chyba przez Twoje przedstawienie Rona w opowiadaniach (oczywiście tych, gdzie jest pokazany, jako totalny debil, czyli tak jak tutaj) bardzo denerwował mnie ostatnio jak czytałam Przeklęte Dziecko, normalnie stałam się uczulona na niego w pewnych momentach, oczywiście nie zrozum mnie źle nie mam Ci tego za złe :D
    Kochana z utęsknieniem czekam na kolejne rozdziały :)! Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za obszerny komentarz :) Właśnie też, stwierdziłam, że dość robienia z Rona kretyna i postaram się tego wystrzegać :) Inne rozdziały mają się bardzo dobrze. Zapasy do publikacji są. Pomysł na kolejne dramione oraz jeszcze jedną miniaturkę jest, więc teraz tylko czekam na wasze komentarze, żeby mnie zachęcić do dalszej pracy :D :)

      Usuń
    2. Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić do zachęcenia Cie do dalszej pracy... jedyne co mi przychodzi na myśl to oczy kota ze Shreka :D

      Usuń
  3. Miniaturka naprawdę piękna, bardzo mi się spodobało zakończenie, bo zmierza do happy endu, ale jednocześnie nie wydaje się zbyt nieskomplikowane - Hermiona musiała potrzebować czasu, żeby zakochać się w Draco.
    Co do Rona, to ja czytając nigdy go nie lubiłam i nie widziałam go z Hermioną, a w przeklętym dziecku wkurzał mnie potwornie. Więc mi tam wcale a wcale nie przeszkadza robienie z niego idioty.
    Co do zachęcania - nie wiem, na ile skuteczny w tej mierze będzie mój komentarz, ale przekazuję dużo dobrej energii i proszę o coś nowego niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od razu podzielam zdanie czytelniczki powyżej: nie wyobrażam sobie Rona inaczej niż jako idiotę , a już zwłaszcza w Dramione XD. No , to teraz tylko czekac na Prawdziwą Twarz:)
    Pozdrawiam , PF
    P.S. Choć do świąt jeszcze trochę to ja już nimi żyję więc pozostaje mi mieć nadzieję na świąteczną przesłodzoną miniaturkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. cudo, cudo, cudo.
    zauważyłam że w większości ff dramione i sevmione Ron jest idiotą. Ale szczerze mówiąc, pasuje mi to. nigdy go nie lubiłam.
    dużo weny i czasu,
    MJ

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu się doczekałam rozdziału. Nic dodać, nic ująć. Cudowne. Zakończenie jest idealne. Patrząc na tę miniaturkę, mam trochę wrażenie, że wydoroślałaś. Widać to po stylu pisania, a przede wszystkim po koncepcji tej historii. Napisałaś coś, co dla młodszych czytelników mogłoby się wydawać nudne, bo brak scen łóżkowych, namiętności i tej całej sztucznej otoczki nienawiści. Dlatego je uwielbiam. Zakończyłaś to z klasą, dając nam tak naprawdę otwarte zakończenie pełne nadziei i pozytywnych odczuć. Hermionę i Draco wykreowałaś, tak jak pisała wcześniej Panda, na postacie bardzo realistyczne i zbliżone do książkowej serii. Nie potrafię ich sobie inaczej wyobrazić, niż tak jak ty ich przedstawiłaś. Uwielbiam Twoje historię, przy których się śmieję typu- Pogryź mnie, Sny wybranych, czy Dwa światy, natomiast ta jest wyjątkowa, bo zdaje się, że przelałaś swoje uczucia na Worda, czy gdzie to piszesz xd. Tutaj nie dało się nie współczuć Draconowi, nie nienawidzić Rona i nie kibicować Pansy i Zabibiemu. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Nie wiem, czy to ma sens, co tu piszę, ale jest późno, a ja już padam na twarz. A jeszcze wracając do Rona, niech ten **** (wulgaryzmy określające go) wsadzi sobie palec głęboko, w środku gdzieś. Przez te wszystkie opowiadania Dramione, które przeczytałam, nie potrafię go lubić. No nie zdzierżę go. Nawet jak gdzieś jest przedstawiony pozytywnie. A u Ciebie to już w ogóle XD. Za takie słowa, które wypowiedział do Hermiony, Draco powinien zafundować mu darmową kastrację.
    Podsumowując, czapki z głów. Według mnie jest to Twoja najlepsza miniaturka, bo inna, poważniejsza. Skupiłaś się tu przede wszystkim na uczuciach i relacjach międzyludzkich. Nie przesłodziłaś, nie podkoloryzowałaś, nie dramatyzowałaś. Po prostu ubrałaś to we wspaniałe słowa i wyszło małe dzieło sztuki.
    Wiesz, że Cię uwielbiam, kibicuję i życzę weny. Tak więc pisz dla nas jak najwięcej i liczę na coraz to nowsze i barwne pomysły.
    Trzymaj się, Venik :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Merlinie! Zalała mnie fala dumy i satysfakcji po Twoim komentarzu :) Właśnie chyba powoli dorastam do wyobrażania sobie innych zakończeń niż wielka miłość, ślub i dzieci :) Dziękuję Ci za Wszystkie miłe słowa. Ciesze się, że się podobało. Obiecuję, że długo jeszcze będzie okazja, by czytywać moje dramione, bo ostatnio "urodziło" się kilka nowych pomysłów :)
      Pozdrawiam,
      V.

      Usuń
  7. Wiedziałam, że Hermiona jest mądrą kobietą i podejmie właściwą decyzję :) Ciesze się, że podjęła właśnie taką :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z całego serca gratuluję Ci tego opowiadania!
    Takiego Dracona chyba chciałby spotkać każdy z nas. Inteligentny, mądry, rozważny i kochający sztukę. Hermiona nie mogła trafić lepiej.
    Mam nadzieję, że będą żyć długo i szczęśliwie!
    Pozdrawiam,
    Martwiała

    PS Czy wiesz, co stało się z nimi w tym opowiadaniu później? Tzn, czy wzięli ślub i mieli dzieci, jak ułożyło się ich życie? :)
    PS 2 Czy planujesz rozpocząć nowe opowiadanie w najbliższym czasie czy skoncentrujesz się na dokończeniu tamtych? ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostały mi 3 godziny snu, a później dziewięć godzin dosyć ostrej pracy. Nieważne, przeczytam wszystko co mi zalega, najwyżej będę jak Drao zombie. Uwielbiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, to malarstwo mnie ujęło....I tak wszystko się świetnie wpasowało:) Zachęcam, a raczej zmuszam do dokończenia wszystkiego, co masz dokończyć, a zwłaszcza ''Prawdziwą twarz'':) Twoje opowiadania czyta mi się bardzo przyjemnie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny tekst, który jest warty przeczytania i to nie raz. Każde z twoich opowiadań czy miniaturek jest wyjątkowe... Oby tego jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam w swoim życiu bardzo dużo opowiadań i miniaturek z parringiem Draco i Hermiona, ale nigdy w życiu żadnego nie skomentowałam. Natomiast tutaj czuję ogromną potrzebę, aby to zrobić i pogratulować tobie tak cudownej miniaturki. Co jakis czas do niej wracam i za każdym razem robi ogromne wrażenie. Jest bardzo subtelna i realistyczna, detale są dopracowane do perfekcji. Bardzo się cieszę, ze wykreowałaś Hermionę na taką osobę, ponieważ od zawsze wydawała mi się piękną i elegancką kobietą. Dziękuję Ci za wspaniałe wspomnienia i cudowną miniaturkę.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Elegancja. Tego właśnie bym użyła, gdybym miała w jednym słowie opisać tę miniaturę. Pochłonęłam ją za jednym zamachem. Jestem wprost oszołomiona tym, jak pięknie udało Ci się to opisać. Zawsze uważałam Hermionę za elegancką kobietę, która nijak ma się do życia w Norze. Uważałam ją za kobietę czynów. Z silną, acz delikatną ręką do interesów. I jestem niesamowicie szczęśliwa, że miałam okazję przeczytać to, co stworzyłaś. Kawał dobrej roboty. Życzę więcej takich tekstów.

    Pozdrawiam,

    Snovi

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta miniaturka jest inna. Mam problem z opisaniem jej jednym słowem, ale taka dostojna, dojrzała. Prosta historia o miłości on kocha ją dopisuję sobie, że ona pokocha jego. Charaktery bohaterów są tak idealne, pasujące do kanonu, do opowiadania i do siebie. Hermiona zawsze była postrzegana przeze mnie jako mądra, odważna, ale również elegancka kobieta i w tym opowiadaniu taka jest. W tym miejscu chciałabym nawiązać do tytułu miniaturki - Syndromy przeszłości, jest to tytuł tak bardzo pasujący do tego opowiadanie, że wręcz tworzy z nim nierozerwalną część. Hermiona silna, wytrwała, nieugięta i uparta, jednak cały czas czuje smutek, pamięta to w jaki sposób traktował ją Draco. Na pewno czyta Cię wiele czytelników w różnym wieku, moim zdaniem opowiadanie to porusza bardzo ważną kwestię jaką jest nasza psychika i jak przeszłość może mieć negatywny wpływ na przyszłość. Nigdy nie wiemy jak potoczą się nasze losy i kto stanie na naszej drodze. Widzę w tej historii takie nawołanie "Monia, weź zrób coś ze swoim życiem, nie bądź w takiej stagnacji jak Herm z Ronem! Monia, rusz się znajdź pasje, zainteresuj się czymś! Monia, nigdy nie obrażaj nikogo i staraj się go traktować jak najlepiej, bo nigdy nie wiesz jakie niewidoczne rany komuś zadasz i kiedy one się zabliźnią, a nawet jak zabliźnią to zostaną ślady!". Draco jako tajemniczy, niedostępny, borykający się z zamknięciem w określonych schematach wbitych mu do głowy przez ojca. I właśnie kolejny ważny temat - wychowanie. Draco moim zdaniem ma bardzo silną psychikę, że potrafił wybić się ponad to co przekazał mu Lucjusz. Potrafił wybić się ponad czasy kiedy przymuszony był pod służbą Voldemorta. Wybił się ponad to, że postrzegany był zawsze jako arogancki arystokrata. To jego największa siła - potrafi się zmienić, mieć i utrzymać przy sobie przyjaciół. Zawsze boi się uczuć, ale kiedy pokocha to na zawsze. Dwa lata ukrywał swoją miłość, rozrywając swoje serce, człowiek ma w sobie coś takiego, że jak coś chce musi to dostać i dąży do celu za wszelką cenę, on jednak jest zachowawczy już samo to ukazuje, jaką wewnętrzną zmianę przeszedł.

    Venetiia kłaniam się na prawdę, genialna miniaturka.

    No jeszcze moje zakończenie: Państwo Malfoy żyli długo i szczęśliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ROVENO CO JA ZROBIŁAM, ŻE MNIE TAK KARASZ😭😭😭😭
    (DO SYTUACJI PRZED DOMEM HERM)

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. Jest VI cz. ale w wersji mocno 18+ - Jeśli chcesz, to napisz na maila: venetiia.noks@gmail.com, a Ci podeślę :)

      Usuń