Betowała:
Addie Della Robbia
♒♒♒♒♒
–
Nie twierdzę, że sztuka była nudna,
tylko że spodziewałam się czegoś więcej – tłumaczyła
Hermiona, gdy w sobotni wieczór spacerowali ulicami mugolskiego
Londynu.
–
Masz rację. Recenzje były przesadnie
pochlebne – zgodził się Draco.
–
Chyba będzie padać. – Niepewnie
spojrzała w niebo.
–
Jeśli chcesz, możemy złapać taksówkę
albo się teleportować – zaproponował uprzejmie.
–
Świetny pomysł. Te buty masakrują mi
stopy – zaśmiała się, wskazując na swoje wysokie szpilki.
Draco
szybko stanął przy krawężniku i pomachał na przejeżdżającą
obok taksówkę.
Gdy
usiedli w ciepłym wnętrzu samochodu, Hermiona poczuła się
naprawdę zrelaksowana i zadowolona. Spędziła kolejny, świetny
wieczór w towarzystwie swojego szefa i powoli zaczynała się już
przyzwyczajać do tego, że każde wyjście z nim było niezwykle
udane.
Minął
miesiąc od ich spotkania w zamku Eilean Donan, a ona dopiero teraz
zorientowała się, że od tego czasu nie było weekendu, by gdzieś
się razem nie wybierali. Draco okazał się doskonałym gospodarzem,
który nie tylko pokazał jej swój piękny dom, ale namówił, by
została tam na cały weekend, aby mogła nacieszyć oko wspaniałymi
obrazami z jego kolekcji, czy też zaznajomić się z niespotykanymi
magicznymi księgami, które przechowywał w ukrytej przed służbą
części biblioteki.
Wróciła
stamtąd totalnie zauroczona, nie tylko cudownym zamkiem, ale i nim.
Draco był prawdziwym dżentelmenem. Ani słowem nie wspomniał o
dzielącej ich różnicy pochodzenia czy też czystości krwi.
Przeciwnie, na każdym kroku zaskakiwał ją znajomością świata
mugoli, ich historii i tradycji, którą jak sam przyznawał, był
szczerze zafascynowany. Hermiona nie mogła wprost uwierzyć, jak
wiele pasji ich łączyło. Draco miał w swoim zamku piwniczkę z
kolekcją wspaniałych, szlachetnych win, których zawsze chciała
spróbować, a w jego samochodzie odkryła mugolską wersję płyty
CD, na której Draco za pomocą zaklęcia umieścił nagrania
najlepszych Chórów Elfickich, jakie znała. Rzadko mówił o
Quidditchu, choć przyznał się, że wciąż miał kilka mioteł, za
to bardzo dobrze dyskutowało im się o aktualnej sytuacji
politycznej oraz planach ustaw, które zamierzało wprowadzić
Ministerstwo Magii. Draco spełniał wszystkie jej wymagania odnośnie
partnera, z jakim mogłaby spędzić resztę życia, jednak wciąż
miała wątpliwości. Był Malfoyem — chłopakiem, który w czasach
szkolnych dosłownie niszczył jej życie. Potomkiem Lucjusza
Malfoya, drugiego człowieka po Voldemorcie, którego bała się
najbardziej na świecie. Wreszcie był Śmierciożercą, przez
którego praktycznie zginął Dumbledore, a jego rodzona ciotka ją
torturowała i to w ich rodzinnym domu. I choć rzadko o tym myślała,
to miała świadomość, że blizna po słowie ,,szlama”
była wciąż widoczna w odpowiednim świetle.
Czy
on naprawdę aż tak bardzo się zmienił? A może to znów były
tylko pozory albo jakaś chora gra? Czy mogła mu zaufać? Czy w
ogóle będzie potrafiła mu ufać, czy jednak jej uprzedzenia były
na to zbyt głębokie? Tyle pytań, wątpliwości...
–
O czym myślisz? – zagadnął, widząc,
jak w zadumie wpatruje się w szybę taksówki.
–
O tym, że chyba faktycznie zaraz się
rozpada – skłamała, uśmiechając się do niego.
–
Tak, pogoda nas nie rozpieszcza. –
Uśmiechnął się uprzejmie. – A szkoda, bo miałem zamiar cię
jutro zaprosić do Pembroke Castle. Naprawdę warto zwiedzić ten
zamek.
–
Brzmi interesująco...
–
Może jednak pogoda nam dopisze. –
Draco wciąż się uśmiechał.
Lubił
ten błysk zachwytu w jej oczach. I cieszył się, że była skłonna
spędzić z nim dwa dni z rzędu. Co tydzień wyszukiwał nowe
atrakcje warte odwiedzenia, mając nadzieję, że gdy ją zaprosi,
Hermiona chętnie się zgodzi. Jak na razie się nie zawiódł.
–
Zaczęło padać – zauważyła, gdy
pierwsze, ciężkie krople uderzyły o szybę samochodu.
–
Odprowadzę cię pod drzwi –
zaproponował, dyskretnie wyjmując różdżkę, by wyczarować
parasol.
–
Może wejdziesz na herbatę? –
zapytała, gdy podjechali pod jej kamienicę.
– Chętnie
– odpowiedział, starając się ukryć, jak bardzo ucieszyła go ta
propozycja. Hermiona dotychczas nie zapraszała go jeszcze do siebie,
więc był to krok naprzód.
Draco
zapłacił taksówkarzowi, wysiadł, otworzył parasol i okrążył
samochód, by móc otworzyć jej drzwi.
Hermiona
uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, gdy szarmancko
wyciągnął dłoń, by pomóc jej wysiąść z taksówki.
Deszcz
rozpadał się rzęsiście, więc naprawdę się ucieszyła, że za
moment znajdą się w jej ciepłym i przytulnym mieszkaniu. Na chwilę
pojawiły się wątpliwości, czy dobrze zrobiła, zapraszając go
do siebie, stwierdziła jednak, że naprawdę wolała spędzić czas
w jego towarzystwie, niż w samotności wpatrywać się w padający
za oknem deszcz.
Draco
nie puścił jej dłoni, tylko poprowadził ją w stronę wejścia do
budynku. Nagle jednak spostrzegli coś, co bardzo ich zaskoczyło.
Przed
klatką schodową, pod niewielkim daszkiem stał nie kto inny, tylko
Ronald Weasley z wielkim bukietem czerwonym róż.
Hermiona
zatrzymała się w pół kroku, nie dowierzając w to, co widziała.
Dlaczego nagle, po ponad miesiącu od rozstania, Ron postanowił się
tutaj pokazać?
Weasley
zmierzył ich wściekłym spojrzeniem, zatrzymując się chwilę
dłużej na ich splecionych dłoniach, po czym zrobił kilka kroków
w ich kierunku.
–
Co tu robisz, Ron? – zdążyła
zapytać.
–
A więc to tak! – krzyknął
rozwścieczony.
–
Nie krzycz, Weasley – ostrzegł go
cicho Draco.
–
Mogłem się tego domyślić! Od jak
dawna przyprawiałaś mi z nim rogi, co? – Ron spojrzał na
Hermionę ze szczera pogardą.
–
Ron, to nie tak! – Hermiona puściła
dłoń Draco i zrobiła krok w stronę Weasleya. Chciała, by
wiedział, że przez dziesięć lat trwania ich związku, nigdy go
nie zdradziła.
–
Po co był ci zwykły zawodnik
Quidditcha, skoro możesz mieć bogatego snoba, który spełni
wszystkie twoje zachcianki? Książę i mugolaczka, czyż to nie
romantyczne? – szydził Ron.
–
Uspokój się, Weasley, bo nie ręczę za
siebie! – ostrzegł go Draco.
–
Nie wtrącaj się, frajerze! Nie widzisz,
że ona chce cię wykorzystać, by dostać awans? Zawsze była taką
wyrachowaną suką! – krzyczał Ron.
Draco
rzucił parasol, w dwóch krokach znalazł się przy rudzielcu i
jednym ciosem posłał go na zmoczony deszczem trotuar.
Na
twarz Hermiony wypłynęły gorące łzy. Jak on mógł tak o niej
myśleć? Odwróciła się na pięcie i ruszyła biegiem przed
siebie, nie zwracając uwagi na mocno padający deszcz i na to, że
wciąż miała na sobie wysokie szpilki. Chciała być sama, z daleka
od tego wszystkiego. Nie mogła uwierzyć, że zmarnowała tyle lat
na kogoś, kto myślał o niej w ten sposób.
♒♒♒♒♒
Szła
alejkami parku kompletnie przemoczona, nie martwiąc się tym jednak.
Nie bardzo wiedziała, co dalej będzie się teraz działo z jej
życiem. I to nie tylko dlatego, że Ron uznał ją za wyrachowaną
sukę. Od czasu ich rozstania miała wrażenie, że żyła życiem
kogoś innego. Czego ona tak właściwie chciała? Po co spotykała
się z Malfoyem, skoro sama przed sobą przyznała, że nie potrafiła
mu tak do końca zaufać? Czy chciała sobie w ten sposób poprawić
samopoczucie po wielu latach nieudanego związku? Sama nie wiedziała.
–
Hermiona! – Usłyszała czyjeś
wołanie. Odwróciła się i zauważyła kompletnie przemoczonego
Malfoya, który biegł w jej stronę.
Stanęła
i czekała, aż on do niej podbiegnie, zastanawiając się, co tak
właściwie się działo. Dlaczego ten obrzydliwie bogaty i
niesamowicie przystojny mężczyzna biegnie za nią w deszczu przez
pół Londynu? Co go do tego skłania?
–
Wszystko w porządku? – zapytał, gdy
wreszcie znalazł się przy niej.
–
Sama nie wiem... – przyznała,
przyglądając mu się uważnie.
–
Chodź, schronimy się tam i rzucimy
zaklęcia wysuszające – zaproponował, wskazując jej zadaszenie
przed jakąś nieczynną kawiarnią.
Hermiona
pozwoliła mu złapać się za dłoń i razem przebiegli przez zalane
parkowe alejki, by dotrzeć na miejsce.
Ledwie
stanęli pod daszkiem, a Draco od razu wyjął różdżkę, szybko
rozejrzał się dookoła i jak na dżentelmena przystało, najpierw
rzucił zaklęcie na nią, a zaraz później na samego siebie.
Hermiona
poczuła się trochę lepiej, gdy jej ubrania i włosy stały się
suche. Jednak dziwny chłód, który nagle zapanował w jej sercu nie
mógł zniknąć.
–
Nie przejmuj się Weasleyem, kretyn
wreszcie zrozumiał, co stracił i jak zwykle popisał się
kompletnym brakiem mózgu, formułując te obelgi. – Draco
uśmiechnął się do niej w ramach pocieszenia.
–
O co ci chodzi? – zapytała go, nie
mogąc dłużej powstrzymać tego pytania.
–
Słucham? – zdziwił się.
–
Pytam, po co to wszystko?
–
Nie bardzo rozumiem... – Draco widząc
jej zmianę nastawienia, naprawdę zaczął się denerwować.
– Nienawidzisz...
A w zasadzie kiedyś nienawidziłeś mnie ze wszystkich sił. Twoim
jedynym marzeniem było upokorzenie mnie i pozbycie się raz na
zawsze ze świata magii.
Jej
słowa podziałały na niego z taką mocą, że aż cofnął się o
krok w tył.
–
Hermiona, ja...
–
Harry i Ron opowiadali mi, jaki byłeś
zawiedziony tym, że Bazyliszek tylko mnie spetryfikował, a nie
zabił. A twoje zaklęcie Densaugeo?
Byłeś szczęśliwy, że odbiło się i trafiło właśnie we
mnie... Godryku! Mogłabym tak wymieniać przez całą noc wszystkie te
sytuacje i momenty, w których z wielką przyjemnością uprzykrzałeś
mi życie! Czasem miałam wrażenie, że nienawidzisz mnie jeszcze
mocniej niż Harry’ego i Rona! – Odwróciła się do niego
plecami, nie chcąc,
by widział,
że z emocji zebrało jej się na płacz.
Draco
podszedł i złapał ją za ramiona, zmuszając ją, by na niego
spojrzała.
–
To przeszłość, która nie ma teraz
żadnego znaczenia!
–
Naprawdę? Ot tak przeszła ci cała
nienawiść do mojej osoby? – zapytała, patrząc mu prosto w oczy.
Draco
puścił ją, znów zrobił krok w tył i zrezygnowany pokręcił
głową.
–
Nie sądziłem, że wciąż masz w sobie
tak dużo żalu... Myślałem, że dawno wyrzuciłaś to ze swojego
życia, tak jak ja.
–
Interesuje mnie, dlaczego to zrobiłeś.
Co sprawiło, że ta nienawiść ci przeszła?
Draco
patrzył na nią przez chwilę w skupieniu, po czym znów zrobił
krok w jej stronę, tym razem jednak jej nie dotknął.
–
Mógłbym powiedzieć, że sprawił to
czas albo że gdy wreszcie dorosłem, zrozumiałem, jakie to było
szczeniackie i głupie. Mógłbym ci skłamać, że dzięki temu, że
przez ostatnie dwa lata obserwowałem z bliska, jaką jesteś
uzdolnioną czarownicą, postanowiłem zmienić o tobie zdanie...
–
Więc co...
–
Kocham cię.
Gdy
to powiedział, gdzieś w oddali rozległ się głośny grzmot, a
deszcz rozpadał się jeszcze mocniej. Nad Londynem szalała straszna
burza.
–
Co? – zapytała, nie mogąc uwierzyć,
że wyobraźnia nie spłatała jej jakiegoś dziwnego figla.
–
Zakochałem się w tobie, Hermiono. Tak
po prostu... – wyznał.
Hermiona
wybuchła krótkim, urwanym śmiechem, brzmiącym nieco desperacko.
–
Ale to niemożliwe!
–
Od dwóch lat to sobie powtarzam, ale to
nic nie zmienia. Wszystko zaczęło się od twojego przyjścia na
rozmowę kwalifikacyjną do naszej kancelarii. Siedziałaś i
odpowiadałaś na pytania Notta, a ja nie mogłem przestać podziwiać
tego, jaka stałaś się piękna. Nie przespałem całej nocy, nie
mogąc przestać o tobie myśleć, a następnego dnia zmusiłem
Theodore’a, by dał ci tę pracę.
Hermiona
pokręciła przecząco głową, jakby chcąc samej sobie zaprzeczyć,
że naprawdę usłyszała to jego wyznanie.
–
To jest niemożliwe – powtórzyła.
–
To prawda! – powiedział z naciskiem.
–
Nie... – Hermiona znów pokręciła
głową, po czym odwróciła się na pięcie i znów wybiegła na
deszcz.
–
Hermiona!
Niebo
przecięła błyskawica, a po chwili rozległ się głośny grzmot,
który zagłuszył jego wołanie.
♒♒♒♒♒
–
Zjadł coś wreszcie? – zapytał od
progu Theo, nawet się z nią nie witając.
–
Nie. Mówi, że pracuje, ale zdaje mi
się, że znów rzuca sztyletami. – Pansy wyglądała na
przytłoczoną zmartwieniami.
–
A już myślałem, że wszystko im się
ułoży! – Nott westchnął ciężko i usiadł na skraju biurka, ze
smutkiem patrząc na zamknięte drzwi gabinetu przyjaciela.
–
Znów przysłała dziś sowę, że jest
chora? – dopytywała Parkinson.
–
Tak, z samego rana. Trzeci dzień z
rzędu. Podejrzewam, że za dzień lub dwa przyśle nam swoją
rezygnację...
–
No cóż, może to i lepiej. Nie będą
się więcej widywać, a Draco w końcu się z tego otrząśnie.
–
Musimy sprawić, by zaczął jeść i
więcej sypiać. Jeszcze kilka dni, a się wykończy. Wiesz, czy może
przynajmniej coś pije? – Interesował się Theo.
–
Kawę w litrach, whisky w galonach i
eliksir energii w dawkach dawno przekraczających dopuszczalne normy
– narzekała Pansy.
–
Umrę z ciekawości, o co im poszło... –
burknął pod nosem Nott.
– Nie
wiem, a Draco zapewne nam nie powie. Próbowałam podpytać jej
sekretarkę, ale powiedziała mi, że Hermiona wysłała im tylko
wytyczne dotyczące jej spraw na ten tydzień i tyle.
–
Sam już nie wiem, co robić...
–
Czekać. Nie mamy innego wyboru. Jednak
jeśli Draco do końca tygodnia nie zacznie normalnie jeść i spać,
to go porwiemy, spetryfikujemy i nakarmimy na siłę – zdecydowała
Pansy.
–
Dobrze, tak zrobimy – zgodził się
Theo z delikatnym uśmiechem. Jeszcze raz spojrzał na zamknięte
drzwi i ze smutkiem pokręcił głową. Było mu bardzo przykro, że
jego przyjaciel tak cierpiał.
♒♒♒♒♒
Nie
miał ochoty dosłownie na nic. Nawet whisky straciła swój smak.
Wiedział, że to, co się teraz z nim działo, było nierozsądne,
głupie i dziecinne, ale nie potrafił się przełamać i wrócić do
życia. Miał wrażenie, że został zawieszony gdzieś pomiędzy
dwoma światami i nie było możliwości, by mógł się ruszyć z
miejsca w którąkolwiek stronę.
Od
razu zrozumiał, że tym wyznaniem stracił ją na zawsze. Po ich
kilku spotkaniach w jego sercu pojawiła się nadzieja, że wcześniej
czy później Hermiona odwzajemni jego uczucia. Nie mógł wiedzieć,
że ich wspólna przeszłość wciąż tak bardzo jej ciążyła.
Nadzieja umarła. Jednak mimo to, nie żałował, że jej powiedział.
Tak długo ukrywał się z tym uczuciem, że poczuł ulgę, gdy
wreszcie je wyznał. Przez to najprawdopodobniej nigdy więcej jej
nie zobaczy, ale to i tak lepsze, niż fałszywa nadzieja i marzenia,
które nigdy nie doczekałyby się realizacji.
Pukanie
do drzwi wyrwało go z zamyślenia. Skrzywił się pod nosem.
Przecież mówił Pansy, że nikt miał mu nie przeszkadzać.
Spojrzał na zegarek i ze zdziwieniem stwierdził, że było po
osiemnastej. Pansy od dwóch godzin nie było już w pracy. Nie
zdążył się nad tym dłużej zastanowić, bowiem ktoś pociągnął
za klamkę. Sięgnął po różdżkę i odpieczętował drzwi,
przekonany, że to Theo znów przyszedł mu prawić kazania na temat
odżywania i zdrowej ilości snu. Zamknął oczy i odchylił głowę,
przygotowany na tyradę.
–
Dobry wieczór. – Usłyszał cichy głos
i o mały włos nie spadł z krzesła.
Otworzył
oczy i zobaczył stojącą przed jego biurkiem Hermionę.
–
Dobry wieczór... – wykrztusił, nie
mając pewności, czy widział ją naprawdę, czy to tylko jego
wyobraźnia płatała mu figle.
–
Liczyłam na to, że jeszcze cię dziś
zastanę. – Uśmiechnęła się niepewnie.
–
Właśnie miałem wychodzić – skłamał,
nie chcąc, by zauważyła, że od czterech dni zachowywał się
niczym zombie.
–
To dobrze, że zdążyłam... –
szepnęła, sięgając do swojej torebki i wyjmując z niej białą
kopertę.
Draco
doskonale wiedział, co to było, zanim mu ją podała.
–
Wypowiedzenie? – zapytał
nawet jej nie otwierając.
–
Tak – przyznała szczerze.
Zamknął
oczy i odetchnął głęboko. Mógł się tego spodziewać. I tak
miał szczęście, że postanowiła mu je dać osobiście, a nie
wysłać sową. Przynajmniej mógł ją zobaczyć po raz ostatni.
–
Jest coś, co mogę zrobić albo ci
obiecać, żebyś tu została? – zapytał cicho.
–
Nie, to ostateczna decyzja –
stwierdziła twardo.
Draco
wstał i spojrzał jej prosto w oczy.
–
Nie chciałem, by tak wyszło... Gdybym
wiedział...
–
To nie twoja wina. Nie odchodzę z pracy
przez ciebie.
–
Nie? – zdziwił się.
–
Nie. Po prostu nadeszła pora, bym
zmieniła coś w swoim życiu. To właściwy czas.
Patrzył
na nią, na jej pewność siebie i determinację w jej spojrzeniu i
wiedział, że dobrze ulokował uczucia. Ona ich nie odwzajemniała,
ale była piękną, szlachetną i bardzo dzielną kobietą, która
wreszcie wiedziała, czego chciała od życia. Cieszyło go to.
–
Pozostaje mi życzyć ci powodzenia... –
powiedział przez ściśnięte gardło, czując, że to koniec.
–
Nie – odpowiedziała, przecząco kręcąc
głową.
–
Nie?
–
Nie. Nie chcę, byś życzył mi
powodzenia...
Draco
poczuł się, jakby dała mu w twarz. Aż tak bardzo się go
brzydziła, że nawet nie chciała przyjąć jego życzeń?
–
W takim razie...
–
Chodź ze mną. – Ku jego ogromnemu
zaskoczeniu Hermiona wyciągnęła do niego swoją dłoń i
uśmiechnęła się zachęcająco.
–
Co? – Nie dowierzał.
–
Chodź, chcę ci coś pokazać.
Draco
zawahał się tylko przez chwilę, po czym sięgnął po swoją
marynarkę i obszedł biurko, by ująć jej dłoń.
–
Możemy skorzystać z twojego kominka? –
zapytała z uśmiechem.
–
Jasne... – Draco nadal nie wiedział,
co tak właściwie się działo.
Hermiona
sięgnęła do pojemnika z proszkiem Fiuu.
–
Dobrze, że dziś podłączyli mnie do
sieci. Trzymaj się mocno.
Po
chwili obydwoje znaleźli się w kominku. Wszystko zawirowało, a
sekundę później wylądowali w jakiejś dużej, wysoko sklepionej
sali.
Hermiona
puściła jego dłoń i przeszła na środek pomieszczenia.
–
To jest największa z sal, ale ogółem
jest tu osiem przejściowych pokoi – opowiadała z uśmiechem.
–
Nie bardzo rozumiem... – przyznał
szczerze Draco.
–
Po niewielkim remoncie będzie tu galeria
sztuki. Moja galeria – wyznała, a jej oczy promieniały
szczęściem.
–
Otwierasz galerię? – zapytał z
niedowierzaniem.
Hermiona
podeszła do niego, wciąż szeroko się uśmiechając.
–
Lubię bycie prawniczką, ale czuję, że
nadszedł czas na zmiany w moim życiu. To dlatego trzy dni nie było
mnie w pracy, chciałam to wszystko jak najszybciej załatwić...
–
Robi wrażenie. – Draco uśmiechnął
się uprzejmie, ciesząc się, że naprawdę nie odchodziła z
kancelarii z jego powodu.
Hermiona
stanęła tuż przed nim i popatrzyła mu głęboko w oczy.
–
Nie chcę, byś życzył mi powodzenia,
bo chcę, żebyś mi pomógł.
–
Ja? – zdziwił się Draco.
–
Tak. Doskonale znasz się na sztuce, więc
chciałam prosić, byś mi pomógł. Byś życzył powodzenia nam
obojgu.
–
Hermiono...
Położyła
palec na jego ustach, chcąc mu coś wyznać.
–
Nie twierdzę, że to, co powiedziałeś
mi w parku, to kłamstwo. Nie twierdzę też, że od razu zapomnę o
wszystkim, co się wydarzyło i będę w stanie ci w pełni zaufać,
ale wiem, że potrzebuję teraz kogoś, z kim będę mogła dzielić
te wszystkie czekające mnie sukcesy i porażki. Potrzebuję wsparcia
i przyjaciela... – westchnęła ciężko. – Chcę ci zaufać i
uwierzyć. Chcę spróbować i dać nam szansę, naprawdę. Nie
obiecam ci, że na pewno się uda, ale z natury jestem uparta, więc
nie zrezygnuję tak łatwo. – Uśmiechnęła się delikatnie w
oczekiwaniu na jego reakcję.
Draco
zabrał jej dłoń ze swojej twarzy i złożył na jej wierzchu
krótki pocałunek, po czym uśmiechnął się i kiwnął głową, by
pokazać, że akceptował jej warunki. Hermiona roześmiała się
perliście, po czym go objęła i mocno przytuliła. Draco oparł
policzek o czubek jej głowy. Nie mógłby więcej nazwać siebie
Ślizgonem, gdyby nie przekonanie, że od tej chwili zrobi wszystko,
by wreszcie mu się udało wyleczyć Hermionę Granger ze wszystkich
dręczących ją syndromów przeszłości. Głęboko wierzył, że
teraz czekała na nich przyszłość. Wspólna i wspaniała.
Koniec :)
Ron to, jak zwykle, debil. A Hermiona i Draco są taaacy słodcy. Nie spodziewałam się tego, że Miona postanowi założyć swoją galerię. I jeszcze Draco jej pomoże. Awwww.
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwww <3 Jak zobaczyłam, że dodałaś w końcu ostatnią część Syndromów to stwierdziłam (nie do końca zgodnie z prawdą :p), że nie pamiętam pozostałych 4 części, więc szybko je przeczytałam i bardzo dobrze zrobiłam! Jedna z lepszych decyzji dzisiaj :D Cała miniaturka jest po prostu tak subtelna, tak cudowna, że brakuje mi słów, żeby oddać jak bardzo mi się podobała. I to zakończenie, nie przesłodzone, nie smutne tylko takie prawdziwe. Zarówno Draco i Hermiona w tym opowiadaniu są tacy jakich ich sobie wyobrażałam w przyszłości, po przeczytaniu książek pani Rowlig. Gdybym nie wiedziała, że to Ty piszesz pomyślałabym, że pani Rowling zaczęła pisać bloga z ukochanym paringiem Dramione :) Kobieto, jesteś cudowna i nigdy nie rezygnuj z pisania, bo za dobrze Ci to idzie. Oczywiście nie chodzi mi tylko o fabułę, ale o styl - jak dla mnie jest bardzo przyjemny :)
OdpowiedzUsuńA wracając jeszcze do opowiadania to zauważyłam, że chyba przez Twoje przedstawienie Rona w opowiadaniach (oczywiście tych, gdzie jest pokazany, jako totalny debil, czyli tak jak tutaj) bardzo denerwował mnie ostatnio jak czytałam Przeklęte Dziecko, normalnie stałam się uczulona na niego w pewnych momentach, oczywiście nie zrozum mnie źle nie mam Ci tego za złe :D
Kochana z utęsknieniem czekam na kolejne rozdziały :)! Już nie mogę się doczekać :)
Dziękuję Ci za obszerny komentarz :) Właśnie też, stwierdziłam, że dość robienia z Rona kretyna i postaram się tego wystrzegać :) Inne rozdziały mają się bardzo dobrze. Zapasy do publikacji są. Pomysł na kolejne dramione oraz jeszcze jedną miniaturkę jest, więc teraz tylko czekam na wasze komentarze, żeby mnie zachęcić do dalszej pracy :D :)
UsuńNie wiem, co jeszcze mogę zrobić do zachęcenia Cie do dalszej pracy... jedyne co mi przychodzi na myśl to oczy kota ze Shreka :D
UsuńMiniaturka naprawdę piękna, bardzo mi się spodobało zakończenie, bo zmierza do happy endu, ale jednocześnie nie wydaje się zbyt nieskomplikowane - Hermiona musiała potrzebować czasu, żeby zakochać się w Draco.
OdpowiedzUsuńCo do Rona, to ja czytając nigdy go nie lubiłam i nie widziałam go z Hermioną, a w przeklętym dziecku wkurzał mnie potwornie. Więc mi tam wcale a wcale nie przeszkadza robienie z niego idioty.
Co do zachęcania - nie wiem, na ile skuteczny w tej mierze będzie mój komentarz, ale przekazuję dużo dobrej energii i proszę o coś nowego niedługo :)
Od razu podzielam zdanie czytelniczki powyżej: nie wyobrażam sobie Rona inaczej niż jako idiotę , a już zwłaszcza w Dramione XD. No , to teraz tylko czekac na Prawdziwą Twarz:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , PF
P.S. Choć do świąt jeszcze trochę to ja już nimi żyję więc pozostaje mi mieć nadzieję na świąteczną przesłodzoną miniaturkę :)
cudo, cudo, cudo.
OdpowiedzUsuńzauważyłam że w większości ff dramione i sevmione Ron jest idiotą. Ale szczerze mówiąc, pasuje mi to. nigdy go nie lubiłam.
dużo weny i czasu,
MJ
W końcu się doczekałam rozdziału. Nic dodać, nic ująć. Cudowne. Zakończenie jest idealne. Patrząc na tę miniaturkę, mam trochę wrażenie, że wydoroślałaś. Widać to po stylu pisania, a przede wszystkim po koncepcji tej historii. Napisałaś coś, co dla młodszych czytelników mogłoby się wydawać nudne, bo brak scen łóżkowych, namiętności i tej całej sztucznej otoczki nienawiści. Dlatego je uwielbiam. Zakończyłaś to z klasą, dając nam tak naprawdę otwarte zakończenie pełne nadziei i pozytywnych odczuć. Hermionę i Draco wykreowałaś, tak jak pisała wcześniej Panda, na postacie bardzo realistyczne i zbliżone do książkowej serii. Nie potrafię ich sobie inaczej wyobrazić, niż tak jak ty ich przedstawiłaś. Uwielbiam Twoje historię, przy których się śmieję typu- Pogryź mnie, Sny wybranych, czy Dwa światy, natomiast ta jest wyjątkowa, bo zdaje się, że przelałaś swoje uczucia na Worda, czy gdzie to piszesz xd. Tutaj nie dało się nie współczuć Draconowi, nie nienawidzić Rona i nie kibicować Pansy i Zabibiemu. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Nie wiem, czy to ma sens, co tu piszę, ale jest późno, a ja już padam na twarz. A jeszcze wracając do Rona, niech ten **** (wulgaryzmy określające go) wsadzi sobie palec głęboko, w środku gdzieś. Przez te wszystkie opowiadania Dramione, które przeczytałam, nie potrafię go lubić. No nie zdzierżę go. Nawet jak gdzieś jest przedstawiony pozytywnie. A u Ciebie to już w ogóle XD. Za takie słowa, które wypowiedział do Hermiony, Draco powinien zafundować mu darmową kastrację.
OdpowiedzUsuńPodsumowując, czapki z głów. Według mnie jest to Twoja najlepsza miniaturka, bo inna, poważniejsza. Skupiłaś się tu przede wszystkim na uczuciach i relacjach międzyludzkich. Nie przesłodziłaś, nie podkoloryzowałaś, nie dramatyzowałaś. Po prostu ubrałaś to we wspaniałe słowa i wyszło małe dzieło sztuki.
Wiesz, że Cię uwielbiam, kibicuję i życzę weny. Tak więc pisz dla nas jak najwięcej i liczę na coraz to nowsze i barwne pomysły.
Trzymaj się, Venik :D
O Merlinie! Zalała mnie fala dumy i satysfakcji po Twoim komentarzu :) Właśnie chyba powoli dorastam do wyobrażania sobie innych zakończeń niż wielka miłość, ślub i dzieci :) Dziękuję Ci za Wszystkie miłe słowa. Ciesze się, że się podobało. Obiecuję, że długo jeszcze będzie okazja, by czytywać moje dramione, bo ostatnio "urodziło" się kilka nowych pomysłów :)
UsuńPozdrawiam,
V.
Wiedziałam, że Hermiona jest mądrą kobietą i podejmie właściwą decyzję :) Ciesze się, że podjęła właśnie taką :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Z całego serca gratuluję Ci tego opowiadania!
OdpowiedzUsuńTakiego Dracona chyba chciałby spotkać każdy z nas. Inteligentny, mądry, rozważny i kochający sztukę. Hermiona nie mogła trafić lepiej.
Mam nadzieję, że będą żyć długo i szczęśliwie!
Pozdrawiam,
Martwiała
PS Czy wiesz, co stało się z nimi w tym opowiadaniu później? Tzn, czy wzięli ślub i mieli dzieci, jak ułożyło się ich życie? :)
PS 2 Czy planujesz rozpocząć nowe opowiadanie w najbliższym czasie czy skoncentrujesz się na dokończeniu tamtych? ^^
Kocham tę miniaturkę ❤
OdpowiedzUsuńZostały mi 3 godziny snu, a później dziewięć godzin dosyć ostrej pracy. Nieważne, przeczytam wszystko co mi zalega, najwyżej będę jak Drao zombie. Uwielbiam Cię.
OdpowiedzUsuńDraco zombie*
UsuńAch, to malarstwo mnie ujęło....I tak wszystko się świetnie wpasowało:) Zachęcam, a raczej zmuszam do dokończenia wszystkiego, co masz dokończyć, a zwłaszcza ''Prawdziwą twarz'':) Twoje opowiadania czyta mi się bardzo przyjemnie:)
OdpowiedzUsuńKolejny tekst, który jest warty przeczytania i to nie raz. Każde z twoich opowiadań czy miniaturek jest wyjątkowe... Oby tego jak najwięcej!
OdpowiedzUsuńCzytałam w swoim życiu bardzo dużo opowiadań i miniaturek z parringiem Draco i Hermiona, ale nigdy w życiu żadnego nie skomentowałam. Natomiast tutaj czuję ogromną potrzebę, aby to zrobić i pogratulować tobie tak cudownej miniaturki. Co jakis czas do niej wracam i za każdym razem robi ogromne wrażenie. Jest bardzo subtelna i realistyczna, detale są dopracowane do perfekcji. Bardzo się cieszę, ze wykreowałaś Hermionę na taką osobę, ponieważ od zawsze wydawała mi się piękną i elegancką kobietą. Dziękuję Ci za wspaniałe wspomnienia i cudowną miniaturkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Elegancja. Tego właśnie bym użyła, gdybym miała w jednym słowie opisać tę miniaturę. Pochłonęłam ją za jednym zamachem. Jestem wprost oszołomiona tym, jak pięknie udało Ci się to opisać. Zawsze uważałam Hermionę za elegancką kobietę, która nijak ma się do życia w Norze. Uważałam ją za kobietę czynów. Z silną, acz delikatną ręką do interesów. I jestem niesamowicie szczęśliwa, że miałam okazję przeczytać to, co stworzyłaś. Kawał dobrej roboty. Życzę więcej takich tekstów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Snovi
Ta miniaturka jest inna. Mam problem z opisaniem jej jednym słowem, ale taka dostojna, dojrzała. Prosta historia o miłości on kocha ją dopisuję sobie, że ona pokocha jego. Charaktery bohaterów są tak idealne, pasujące do kanonu, do opowiadania i do siebie. Hermiona zawsze była postrzegana przeze mnie jako mądra, odważna, ale również elegancka kobieta i w tym opowiadaniu taka jest. W tym miejscu chciałabym nawiązać do tytułu miniaturki - Syndromy przeszłości, jest to tytuł tak bardzo pasujący do tego opowiadanie, że wręcz tworzy z nim nierozerwalną część. Hermiona silna, wytrwała, nieugięta i uparta, jednak cały czas czuje smutek, pamięta to w jaki sposób traktował ją Draco. Na pewno czyta Cię wiele czytelników w różnym wieku, moim zdaniem opowiadanie to porusza bardzo ważną kwestię jaką jest nasza psychika i jak przeszłość może mieć negatywny wpływ na przyszłość. Nigdy nie wiemy jak potoczą się nasze losy i kto stanie na naszej drodze. Widzę w tej historii takie nawołanie "Monia, weź zrób coś ze swoim życiem, nie bądź w takiej stagnacji jak Herm z Ronem! Monia, rusz się znajdź pasje, zainteresuj się czymś! Monia, nigdy nie obrażaj nikogo i staraj się go traktować jak najlepiej, bo nigdy nie wiesz jakie niewidoczne rany komuś zadasz i kiedy one się zabliźnią, a nawet jak zabliźnią to zostaną ślady!". Draco jako tajemniczy, niedostępny, borykający się z zamknięciem w określonych schematach wbitych mu do głowy przez ojca. I właśnie kolejny ważny temat - wychowanie. Draco moim zdaniem ma bardzo silną psychikę, że potrafił wybić się ponad to co przekazał mu Lucjusz. Potrafił wybić się ponad czasy kiedy przymuszony był pod służbą Voldemorta. Wybił się ponad to, że postrzegany był zawsze jako arogancki arystokrata. To jego największa siła - potrafi się zmienić, mieć i utrzymać przy sobie przyjaciół. Zawsze boi się uczuć, ale kiedy pokocha to na zawsze. Dwa lata ukrywał swoją miłość, rozrywając swoje serce, człowiek ma w sobie coś takiego, że jak coś chce musi to dostać i dąży do celu za wszelką cenę, on jednak jest zachowawczy już samo to ukazuje, jaką wewnętrzną zmianę przeszedł.
OdpowiedzUsuńVenetiia kłaniam się na prawdę, genialna miniaturka.
No jeszcze moje zakończenie: Państwo Malfoy żyli długo i szczęśliwie :)
ROVENO CO JA ZROBIŁAM, ŻE MNIE TAK KARASZ😭😭😭😭
OdpowiedzUsuń(DO SYTUACJI PRZED DOMEM HERM)
Piękna 😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńJest VI cz. ale w wersji mocno 18+ - Jeśli chcesz, to napisz na maila: venetiia.noks@gmail.com, a Ci podeślę :)
Usuń