niedziela, 25 września 2016

Miniaturka "Syndromy przeszłości" cz. IV

Betowała: Addie Della Robbia 


♒♒♒♒♒ 

Wydeptywała ścieżkę we własnym dywanie, wciąż nie potrafiąc się uspokoić. Głupek, idiota, skończony kretyn! Miała ochotę go udusić, zmiażdżyć, poćwiartować, a później wskrzesić, torturować i ponownie zabić. Jak on śmiał jej to zrobić? Jak mógł ogłosić ich zaręczyny, nawet nie czekając na jej odpowiedź? Czy był aż tak bardzo pewny, że się zgodzi? Naprawdę sądził, że w ich związku wszystko było w porządku, a ona z radością przyjmie jego oświadczyny? Zaślepiony egoista. Miała ochotę wypatroszyć go swoją różdżką, jak tylko znajdzie się w jej mieszkaniu. Wiedziała jednak, że musiała się opanować. Trzeba było to wszystko zakończyć raz na zawsze. Spokojnie, bez zbędnych napięć, kłótni czy wyzwisk. Chciała mieć to już za sobą.
Usłyszała chrzęst klucza w zamku, a po chwili do salonu wszedł Ron. Miał na sobie wczorajsze, wciąż wymięte ciuchy i wyglądał, jakby nie przespał nocy. Hermiona przez chwilę poczuła coś jakby uczucie żalu, że był on w takim stanie, jednak jednego była pewna – nie zmieni swojej decyzji. To koniec.
Dostałem twoją sowę – zaczął, uśmiechając się niepewnie.
Dobrze, że jesteś – odpowiedziała, siląc się na spokój. – Mógłbyś mi to wytłumaczyć? – spytała, podnosząc ze stolika najnowsze wydanie ,,Proroka codziennego”.
Ron przez chwilę spoglądał to na nią, to na gazetę, a jego mina wskazywała na to, że czegoś tu nie rozumiał.
To po to mnie tak pilnie wezwałaś? Nie wiesz, że mam teraz trening?! – Widać było, że jest rozzłoszczony.
A ty myślałeś, że niby o czym chcę z tobą rozmawiać? – zapytała z niedowierzaniem.
Byłem pewien, że przemyślałaś sobie wszystko i chcesz się pogodzić!
Pogodzić? – prychnęła z pogardą. – Nie, Ron, nie mam zamiaru się z tobą godzić. Chcę tylko, żebyś mi wyjaśnił, jakim prawem dałeś ogłoszenie o naszych zaręczynach do gazety, skoro wcale się nie zaręczyliśmy! – Hermiona ledwo tłumiła złość.
Weasley uśmiechnął się krzywo i z zakłopotaniem podrapał się po głowie.
Byłem pewien, że to tylko formalność... No, wiesz, twoja zgoda...
Formalność... – wyszeptała sama do siebie. – Formalność – powtórzyła głośniej, jakby chcąc, by dosadniej dotarł do niej sens tego słowa.
Hermiona, jesteśmy razem tak długo... – Ron zaczął się do niej zbliżać. – Ślub to miało być tylko takie przypieczętowanie tego. Byłem pewien, że tego chcesz. Rozumiem jednak, jeśli nie. Zapomnijmy o tym i wróćmy do tego, co było. Jest nam razem tak dobrze...
Dobrze? Nie, Ron. Może tobie było dobrze. Miałeś sprzątaczkę, kucharkę i kochankę w jednym. Nic więcej nie było ci potrzebne do szczęścia, prawda? Postanowiłeś mi się oświadczyć tylko dlatego, że Ginny i twoja mama na to nalegały. Pewnie zauważyły, że z dnia na dzień mam cię coraz bardziej dość.
Nieprawda! Ja cię... – Ron chrząknął, jakby to słowo nie chciało mu przejść przez gardło.
Kochasz? Nie mów tego. Nie ośmieszaj się na sam koniec, Ron. Masz tydzień na zabranie swoich rzeczy. Później ma cię tu nie być. A to… – Hermiona z impetem rzuciła gazetą o stół. – Masz to odwołać i to jak najszybciej albo obiecuję ci, że wybuchnie taki skandal, który magiczny świat zapamięta na długo.
Dopiero teraz poczuła, że do jej oczu napływają łzy. To był naprawdę koniec. Nieodwołalnie.
I to wszystko? – krzyknął Ron – Po dziesięciu latach razem od tak każesz mi się wynosić? – Weasley z wściekłości chwycił stojący na stoliczku przy drzwiach kryształowy wazon i z całej siły nim rzucił, rozbijając go o ścianę.
Hermiona patrzyła na to niewzruszona. Wiedziała, że gdy Ron wreszcie zrozumie, że ona nie żartowała, to czeka ją karczemna awantura.
To koniec. Nic więcej nie mam ci do powiedzenia. – Sięgnęła po niewielką torbę, do której spakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Miała zamiar tydzień pomieszkać u rodziców, tak by Ron na spokojnie mógł się spakować i wynieść z jej życia.
Hermiona! – Rudy doskoczył do niej i złapał ją za ramiona. Zrobił to tak szybko, że Hermiona nie zdążyła nawet sięgnąć po swoją różdżkę. – Nie rób mi tego. To niemożliwe! My jesteśmy dla siebie stworzeni! Dwójka najlepszych przyjaciół Wybawcy razem! Nie pamiętasz już, jak po wojnie gazety rozpisywały się na temat naszego związku? Jesteśmy parą idealną!
Puść mnie, Ron. – Hermiona strzepnęła jego ręce. – Nie jesteśmy parą, bo tak naprawdę od dawna nic nas już nie łączyło. Ten związek dawno się skończył. Nie utrudniajmy sobie tego. Jeśli będziesz miał do mnie jakąś sprawę, skontaktuj się przez sowę.
Wyminęła go i pewnym krokiem ruszyła do wyjścia. Nie było w niej już ani cienia wątpliwości. To była jedyna, słuszna decyzja.
Będziesz tego żałowała! – krzyknął za nią Ron.
Zatrzymała się i spojrzała na niego przez ramię.
Ja już żałuję, Ron. Żałuję, że zmarnowałam przy tobie tyle czasu. Zostaw po sobie porządek, proszę. Powodzenia. – Wyszła, nie oglądając się drugi raz za siebie.


♒♒♒♒♒

Tydzień później


Musimy coś zrobić. Za pięć dni jest rozprawa, a on odpisał mi, że nie ma zamiaru wracać – denerwował się Theodore, stukając końcówką swojego pióra w blat biurka.
A może po prostu wypowiedz Granger umowę o pracę? Wiem, że jest świetnym prawnikiem, ale bez Smoka ta kancelaria przestanie istnieć. – Siedząca po przeciwnej stronie biurka Pansy również wyglądała na zmartwioną.
Draco w życiu by mi na to nie pozwolił. Wspominał coś, że przepisze mi swoje udziały, jeśli dopilnuję, by Hermiona zachowała pracę.
Sama nie wiem. Może to i lepiej, że trzyma się z daleka? Wiesz, że dręczyła go już sama jej obecność, a świadomość, że ona wychodzi wkrótce za tego głąba, Weasleya, na pewno budzi w nim skrajne emocje. Jeszcze mógłby zrobić coś nierozsądnego...
Nierozsądne to jest to, że przez kobietę ryzykuje całym naszym interesem. Ale cóż mogę zrobić, nawet poniekąd go trochę rozumiem. Źle ulokował uczucia...
No pewnie. Kto go zrozumie, jak nie ty, nasz czołowy romantyku? – zaśmiała się Parkinson.
On musi być na tej rozprawie, to nasz kluczowy klient, a nikt nie zna tej sprawy lepiej od niego. Musimy coś wymyślić. – Theodore wciąż rytmicznie stukał końcówką pióra o blat biurka.
No, to daj Granger wolne. Powiedz jej, że z okazji zaręczyn firma funduje jej dwa tygodnie płatnego urlopu. Draco wróci na rozprawę, a później znów wyjedzie. Tym sposobem dopilnujemy, że na nią nie trafi.
Pansy, jesteś genialna! – krzyknął Nott, zrywając się z miejsca. – Już do niej idę, a ty pisz do Smoka. Ma pakować swoją bladą dupę i najdalej we wtorek rano chcę go widzieć w biurze. – Theo nie czekając na odpowiedź przyjaciółki, szybko wyszedł.


♒♒♒♒♒



Hermiona właśnie kończyła pisać raport ze swojej ostatniej rozprawy, gdy do pokoju bez pukania wkroczył jej szef.
Witaj, Hermiono! – zawołał od progu z szerokim uśmiechem, po czym usiadł na jednym z dwóch krzeseł przed jej biurkiem.
Witaj. Czy coś się stało? – zapytała szczerze zdziwiona. Nott bardzo rzadko przychodził do jej biura.
W zasadzie tak. – Wyszczerzył się w uśmiechu. – Nie miałem ci jeszcze okazji pogratulować z okazji zaręczyn. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. – Theo uśmiechnął się nieco kwaśno.
Jeśli o to chodzi... – zaczęła Hermiona.
Tak sobie pomyśleliśmy, że pewnie przed ślubem masz mnóstwo przygotowań, dlatego firma chciałaby ci zaproponować dwa tygodnie pełnopłatnego urlopu. Możesz go wziąć już od poniedziałku...
Dziękuję ci bardzo, ale muszę odmówić – przerwała mu, czując, jak ogarniało ją coraz większe zażenowanie.
Dlaczego? Masz jakieś rozprawy? Hanna albo Susan mogą je przejąć.
Nie o to chodzi, po prostu... – Hermiona głęboko odetchnęła. – Nie było żadnych zaręczyn. W zasadzie to ja i Ron... rozstaliśmy się – wyjaśniła.
Co?! – Theodore zerwał się na równe nogi.
Hermiona spojrzała na niego w lekkim szoku. Jego reakcja była nieco dziwna.
Tak się złożyło...
To znaczy, że nie wychodzisz za mąż? – Twarz Theo rozjaśnił szeroki uśmiech.
Nie wychodzę. – Hermiona wciąż patrzyła na niego zdziwiona. Z czego on się tak cieszył? Przecież wszyscy wiedzieli, że Nott wolał mężczyzn.
Wspaniale! Zapomnij o urlopie i bierz się do pracy, sprawy się same nie wygrają! – zarządził, wciąż się szczerząc, po czym wyszedł z jej biura prawie tanecznym krokiem.
Dziwak – mruknęła pod nosem, wracając do pracy.


♒♒♒♒♒ 


Pansy właśnie dopisywała ostatnie zdanie, gdy Theo wrócił do biura.
Odłóż to, Pansy i otwieraj szampana! Sukces! – zawołał radośnie.
A tobie co się stało? Granger z wdzięczności napoiła cię eliksirem euforii? – zdziwiła się.
Słuchaj! Ona wcale nie wychodzi za mąż! Rozumiesz? Wręcz przeciwnie, rzuciła tego głąba, Weasleya, i teraz jest wolna, i do wzięcia!
Poważnie?! – Pansy aż podskoczyła na krześle.
Podrzyj ten list i pisz do Smoka, że ma natychmiast wracać! Jego ukochana już czeka! – Theo rozsiadł się wygodnie w swoim fotelu, nie mogąc przestać się szczerzyć.
A może by tak... No, wiesz, trochę im to ułatwić? Zorganizować coś, by spotkali się tylko we dwoje, poza pracą? – Pansy uśmiechnęła się chytrze.
Ułatwić? Niby jak?
Wiesz, że Draco wyjechał do swojego zamku w Szkocji?
No, wiem, do Eilean Donan.
Właśnie! A ja słyszałam, że Granger kocha stare zamki! Może po prostu ją tam wyślemy z jakimiś dokumentami? – zaproponowała.
Draco ją odeśle, gdy tylko służący mu powie, kto przyjechał. Każe mu odebrać dokumenty, a sam nawet się do niej nie zbliży... – marudził Theo.
Przecież wcale nie musi tam jechać do niego! Może pojawić się tam w celach, powiedzmy, turystycznych...
Pansy, ty serio zasługujesz na podwyżkę! Naprawdę jesteś genialna! Mam znajomego w Dornie. Każę jej tam pojechać i przekazać mu jakieś papiery!
– Ja podsunę jej pomysł, by przy okazji zwiedziła zamek! Będzie zachwycona! – zawołała Parkinson.
Fantastycznie! Oby tylko Draco był w domu i gdzieś ją zauważył... – Theo nieco się zmartwił.
Będzie. Już przeznaczenie o to zadba. – Pansy mrugnęła łobuzersko i wstała. Ich plan musiał się udać.


♒♒♒♒♒


Lewy prosty, odchylenie, blokuj! Dalej, Malfoy, no, dawaj! Blok, a później prawy sierpowy! – pouczał go Lennox, jego trener pięściarstwa.
Draco uderzał z całą siłą i determinacją, na jaką było go w tej chwili stać. A miał jej naprawdę wiele. Wyobrażał sobie bowiem, że zamiast Lennoxa, stał przed nim Ronald Weasley. Chciałby móc zatłuc go na śmierć!
To ma być boks, Malfoy? Tylko na tyle cię stać? Dawaj, stary, walczysz jak pięcioletnia dziewczynka – szydził trener, by go bardziej sprowokować.
Pokonam cię – warknął Draco.
Pokonam to wszystko... już wkrótce, obiecywał sobie w duchu. Nie miał żadnego wyboru. Skoro ona zgodziła się wyjść za Weasleya, pomimo tego, co zrobił na przyjęciu, to mogło oznaczać tylko jedno. Naprawdę mocno kochała tego głupiego nieudacznika. Nie mógł nic na to poradzić. Musiał zapomnieć. Teraz, natychmiast.
Lewy prosty, Malfoy! Nie wiesz, gdzie jest lewa? – wciąż krzyczał trener, a on walczył, marząc tylko o tym, by naprawdę pokonać całe to głupie uczucie.


♒♒♒♒♒ 



Eilean Donan był zamkiem uznawanym za wizytówkę Szkocji. Początki jego powstania datowano na trzynasty wiek, co sprawiało, że już od progu tej budowli można było wyczuć tu ducha historii.
Hermiona była zachwycona. Mugolski przewodnik oprowadzał ich po starych komnatach, a ona chłonęła każde jego słowo. Początkowo była zdziwiona tym, że Theodore wysłał ją do wioski nieopodal zamku, by dostarczyła jakieś papiery. Mówił, że to bardzo pilne, a przecież ledwo godzinę wcześniej proponował jej urlop. Już chciała się jakoś z tego wykręcić, gdy Parkinson mimochodem wspomniała jej, że koniecznie powinna zwiedzić ten zamek, skoro już będzie w okolicy. Nie mogła sobie tego odmówić. Popołudnie z dala od rozmyślania o jej nieudanym związku i tym, co teraz będzie się działo z jej życiem. Tego było jej trzeba.
A teraz przejdziemy do zachodniego skrzydła, zobaczą tam państwo...
Hermiona już miała pójść za resztą grupy, gdy nagle zauważyła na końcu bocznego korytarza coś dziwnie znajomego. Portret Roberta Burnsa, pędzla Archibalda Skirvinga, który niedawno widziała w Barbican Centre.
Skąd on się tam wziął? Czyżby właściciele Eilean Donan wypożyczyli go tylko na wystawę? Wiedziała, że ta część zamku jest wyłączona ze zwiedzania, świadczyły o tym purpurowe liny na złotych stojakach, ale wprost nie mogła się oprzeć pokusie, by jeszcze raz przyjrzeć się temu dziełu. Podejdzie bliżej tylko na chwilę...
Rozejrzała się nerwowo dookoła i szybko przekroczyła przeszkodę. Okazało się, że w korytarzu wiszą też inne znakomite dzieła. Przyglądała się im zafascynowana, zupełnie nie słysząc zbliżających się kroków.

♒♒♒♒♒


Draco wbiegał po schodach, jednocześnie zdejmując elastyczne bandaże. Trening był tak intensywny, że całe włosy miał mokre od potu. Marzył już tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się pod prysznicem.
W pierwszej chwili nawet nie zorientował się, że ktoś stał na korytarzu prowadzącym do jego prywatnych komnat. Dopiero gdy podszedł bliżej, spostrzegł, że jakaś kobieta podziwiała obrazy. Skrzywił się pod nosem. To nie pierwszy raz, gdy jakiś turysta zabłądził w miejsce, gdzie nie powinien. Takie były uroki posiadania w domu muzeum. Już otwierał usta, by ją stąd wygonić, gdy kobieta odwróciła się w jego stronę. Na sekundę zaparło mu oddech.
Hermiona? – wyszeptał kompletnie zaskoczony, zastanawiając się, czy przypadkiem nie miał omamów.
Hermiona otworzyła szerzej oczy, wprost nie mogąc uwierzyć w to, co widziała. Albo zwariowała, albo naprawdę stał przed nią jej szef ubrany w sportowy strój, spocony i z rękawicami bokserskimi przewieszonymi przez ramię.
Co tu robisz? – zapytał.
Ja... – zaczęła niepewnie. – Odłączyłam się od grupy...
Od grupy? Przyjechałaś zwiedzić zamek? – Teraz zrozumiał. Faktycznie była zbłąkaną turystką. A przez chwilę pojawiła się nadzieja, że być może przyjechała tu do niego.
Theodore wysłał mnie do Dornie, bym przekazała dokumenty jego znajomemu. A Pansy opowiedziała mi o tym zamku, więc pomyślałam, że go zwiedzę... – zaczęła mówić z prędkością karabinu maszynowego.
Theodore i Pansy – powtórzył Draco, usiłując powstrzymać grymas. Jak oni mogli mu to zrobić? To on uciekał przed nią z Londynu, a oni przysyłali mu ją prosto do domu? Czy tak postępowali prawdziwi przyjaciele?
A co ty tu robisz? – odważyła się zapytać.
Mieszkam – odpowiedział, uśmiechając się z przymusem.
To twój zamek? – zapytała z niedowierzaniem. Dlaczego Pansy i Theo nic jej o tym nie powiedzieli?
Owszem, kupiłem go po powrocie ze Stanów. Przyjechałaś sama, czy narzeczony jest tu z tobą? – Nie mógł dłużej powstrzymać tego pytania. Było jak drzazga pod skórą. Jeśli Weasley był w jego zamku, to musiał go stąd jak najszybciej wyprosić.
Jestem sama – odpowiedziała – Nie tylko tutaj... – dodała, czerwieniąc się i odwracając wzrok.
Nie bardzo rozumiem... – przyznał, czując, jak przyśpieszyło mu tętno.
Ja i Ron ostatecznie się rozstaliśmy – wyznała, chcąc mieć to już za sobą. Uznała, że jako jej szef powinien to wiedzieć.
Naprawdę? Przykro mi z tego powodu... – Draco ledwo powstrzymał się przed podskoczeniem w miejscu. To, co poczuł w tej chwili, było uczuciem totalnie skrajnym od przykrości.
Tak wyszło. Przepraszam, że weszłam tu pomimo zakazu. Po prostu rozpoznałam obraz z wystawy, na której byliśmy.
Tak, wspominałem ci, że kupiłem jeden z nich. Może chciałabyś zwiedzić cały zamek? – zapytał, starając się nie robić sobie zbyt wielkich nadziei.
Naprawdę? – Hermionie zaświeciły się oczy. – Byłoby wspaniale!
Chętnie cię sam oprowadzę, ale na początek może przejdziemy do biblioteki. – Wskazał jej schody prowadzące w dół, czując, że właśnie spełniał się jeden z jego snów.
Och, bardzo chętnie! – Już samo słowo ,,biblioteka” wprawiło ją w zachwyt.


♒♒♒♒♒



Biblioteka była obłędna. Setki książek na pięknych, drewnianych regałach pnących się po całej wysokości ścian. Coś niesamowitego.
Wezwę mojego kamerdynera, który poda ci coś do picia, a ja tylko szybko skoczę pod prysznic, właśnie wracam z treningu – poinformował ją, podchodząc do umieszczonego w ścianie interkomu.
Hermiona patrzyła na niego zdziwiona. Kamerdyner? Mugolskie urządzenia komunikacyjne?
Nie masz tu skrzatów domowych? – zapytała, nie mogąc się powstrzymać.
Nie uznaję służby skrzatów domowych. To czysty wyzysk. – Draco uśmiechnął się lekko, a Hermiona poczuła, że uginają jej się nogi. Jak mogła kiedyś myśleć o Malfoyu w samych najgorszych kategoriach, skoro on był taki idealny?
Twoi służący to czarodzieje? – dopytywała.
Nie, tutaj pracują sami mugole, więc zapewne rozumiesz, że lepiej nie wspominać im o magii – zaśmiał się lekko.
Jasne, nic nie powiem. – Hermiona uśmiechnęła się oczarowana, nie magią, ale nim. Jej dawnym wrogiem.
Robert poda ci coś do picia, a ja zaraz wracam. Dobrze, że jest dziś ładna pogoda, będziemy mogli zobaczyć również ogrody. – Draco zdawał sobie sprawę, że najpewniej uśmiechał się jak jakiś kretyn, ale nie mógł się powstrzymać. To była jego szansa i nie miał zamiaru jej zmarnować.


♒♒♒♒♒



Theodore siedział przy kominku w swoim londyńskim apartamencie i raz po raz popijał pyszne, czerwone wino. Pełen relaks. Jednak tę chwilę przerwało ciche stukanie w szybę. Od razu rozpoznał szarą sowę swojego najlepszego przyjaciela. Nieco się zmartwił. Czyżby ich plan się nie powiódł, a Draco wysłał mu list pełen pretensji?
Odetchnął jednak, gdy otworzył kopertę. Była w niej tylko niewielka kartka, a na niej jedno słowo skreślone ręką Smoka.

"Dziękuję" 

♒♒♒♒♒ 

Witajcie :)
Cz. IV "Syndromów" zgodnie z obietnicą. Ostatnia część nr. V powinna pojawić się gdzieś z początkiem Października. Na razie pracuję nad "Pogryź mnie". Na pewno pojawią się również kolejne rozdziały "Rubinu i Stali" oraz oczywiście "Snów Wybranych" - zapraszam Was już dziś :)
Pozdrowienia,

Venetiia

21 komentarzy:

  1. Urocza ta miniaturka, Ron jak zwykle przedstawiony jako kompletny idiota, - ale jakoś mi to nie przeszkadza ;) Pansy i Theo są prawdziwymi podstępnymi Ślizgonami :D No i w końcu Dramione zaczyna się rozkręcać, czekam niecierpliwie do października
    Pozdrawiam, Dannie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ven... Umiesz sprawić, że dzień idealny jest jeszcze bardziej idealny.
    Poważnie :)
    Jak zawsze, same ochy i achy.
    Do następnego napisania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosko bosko bosko♥ Miniaturka idealna. Mam jednak złe przeczucia, że w następnej części stanie się coś bardzo złego. Niech Malfoy tego nie zepsuje. Czekam z niecierpliwością na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nowego jak zwykle świetne :) Ta twoja stanowcza Hermiona jest wspaniała. Mam nadzieję, że choć trochę przemówiła Rudzielcowi do rozsądku. Ciekawi mnie też , co wydarzy się w zamku...

    Czekam na next i inne opowiadania, PF

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne ❤ zapewne Ron spróbuje jeszcze im coś popsuć... na eliksir miłosny jest za głupi, ale stawiam że będzie próbował jakoś zaszkodzić Smokowi 😠 taka stanowcza Hermiona jest cudowna, a Theo i Pansy są świetni 😃 już nie mogę się doczekać października 😉

    OdpowiedzUsuń
  7. No urocza! Uśmiechałam się przez cały czas! Już nie mogę doczekać się końcówki, mam nadzieję, ze będzie równie słodka! Och, uwielbiam takie teksty ;).
    Pozdrawiam serdecznie!
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak jest! :) Dokładnie tego brakowało mi dzisiaj, odkąd rano obudziłam się o tragicznej porze, jaką jest godzina szósta, i zobaczyłam jedynie mgłę. Zdecydowanie poprawiłaś mi humor tą częścią.
    Bo to właściwie było takie ogromne "jebut!". Hermiona w końcu się ogarnęła i wzięła sprawy w swoje ręce. Mam jeszcze tylko nadzieję, że Ron chociaż raz ogarnął, co się dookoła niego dzieje, i spakował swoje rzeczy. Choć mam też dziwne wrażenie, że to wcale nie będzie takie łatwe... No ale od czego jest Draco-bokser :D
    On swoją drogą był dzisiaj taki... Nie-Dracowaty. Tzn. ta rezygnacja z pracy, ucieczka w izolację, do tego w zamku... w Szkocji. W ZAMKU?! Matko... Do tego jeszcze ta służba i tekst o skrzatach domowych. Zaczynam lubić tę wersję Malfoya coraz bardziej!
    Na koniec zostawiłam sobie naszą parę swatów. Nie ma co, postarali się, żeby wszystko wyszło naturalnie. No naprawdę, nikt się nie zorientował xD Swoją drogą, entuzjazm Theo był po prostu uroczy. A skoro Draco nadał już sowę z radosną nowiną, to teraz Nott i Pansy mogą w końcu usiąść i z zadowoleniem patrzeć na rozwój sytuacji. W końcu w dobrym kierunku!
    Ściska mocno i do następnego!
    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli przed nami został rozdział, w którym Draco daje Ronowi w twarz :D
    Ludu, jak ja nie lubię Weasleya w tym opowiadaniu, sama mam ochotę go ukatrupić, jest takim idiotą, że aż mnie dziwi, że Hermiona sama nie rzuciła w niego jakiegoś zaklęcia. Tym bardziej po tym, co odstawił.
    "Byłem pewien, że to tylko formalność..."- Śmiechłam, naprawdę.
    I teraz Draco i Hermiona sami w zamku, cudownie. Nie mogę się doczekać zakończenia.
    Do napisania! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochany, wspaniały i nieoceniony Theo! Mua!
    Teraz może być już tylko lepiej :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham, kocham, kocham !!! <3
    No więcej chyba nie muszę mówić.. ;)
    The Truth

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten rozdział podobał mi się najbardziej z dotychczasowych "Syndromów...". Hermiona pokazuje, że nie da sobą rządzić, a Draco zachowuje się dokładnie tak, jak powinien.
    Najbardziej jednak wzruszyła mnie scena z Teodorem i Pansy. Prawdziwi, prawdziwi przyjaciele! Mam nadzieję, że przed zakończeniem wyjawisz nam, jak ich życie się potoczyło :) Jestem też ciekawa, w jaki sposób zakończył się ten wieczór dla Hermiony i Dracona.
    Nie mogę doczekać się kolejnej część!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział - złoto i diamenty.
    Weny, czasu i jak najszybszego dodania kolejnego rozdziału,
    MJ

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział - złoto i diamenty.
    Weny, czasu i jak najszybszego dodania kolejnego rozdziału,
    MJ

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaaaaa😍😍😍 KOCHAMMMMM😍😍😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  16. Przyjaciele tacy jakich ma Draco to największy skarb. Swoją drogą... przeczytałabym jakieś dłuższe opowiadanie z Nottem jako gej - pomysł bardzo ciekawy i jakoś tak nie wiem pasuje mi. Nigdy o tym nie myślałam i raczej nie przepadam za opowiadaniami gdzie panowie są homoseksualistami to jednak ten pomysł jest bardzo kuszący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To angielska przypadłość - multum opowiadań, gdzie Theodore jest gejem - najczęściej z Potterem :D Często też jest parowany z Astorią - znaczy kocha ją, a ona musi wyjść za Draco - to druga przypadłośc. Przeczytałam też z 2-3 opowiadania, gdzie Theo i Blaise byli parą :D
      Co do Syndromów - to na blogu tego nie ma, ale miniaturka ma seks-kontynuację jeśli chcesz - na blogu 18+, a jeśli nie masz dostępu to mogę Ci podesłać na maila :)

      Usuń