sobota, 2 kwietnia 2022

DYLEMATY - Trzeci


Dedykacja: Dla Vera Verto 馃挌

PS. Pozdrawiam grup臋 od "Pewnego razu na maszcie flagowym" 馃槀

PS 2. Rozdzia艂 niezabetowany - wersja z poprawkami pojawi si臋 za jaki艣 czas. 



><<>><


Nie mia艂 ochoty p贸j艣膰 na kolacj臋, cho膰 by艂 prawie pewien, 偶e jego matka b臋dzie w艣ciek艂a, je艣li si臋 tam nie pojawi. Deszcz zacina艂 mocno o szyby, a p艂omienie w kominku ta艅czy艂y nieregularnie pewnie za spraw膮 hucz膮cego nad dworem wiatru. I cho膰 patrzy艂 na nie od kilku godzin, niczego tak naprawde nie widzia艂.

Chcia艂 nie my艣le膰 o tym przekl臋tym przedpo艂udniu, ale nie m贸g艂 si臋 powstrzyma膰. Jak to mo偶liwe, 偶e z najwy偶ej euforii, jak膮 by艂o trzymanie Granger w swoich ramionach, nagle znalaz艂 si臋 praktycznie na dnie, taplaj膮c si臋 w ch臋ci samozniszczenia - upicia si臋, pobicia z kim艣, czy te偶 zrobienia czego naprawd臋 nieodpowiedzialnego.

Zamkn膮艂 oczy i zacisn膮艂 z臋by, gdy us艂ysza艂 pukanie.

- Nie ma mnie! - krzykn膮艂, maj膮c nadziej臋, 偶e to wystarczy.

Oczywi艣cie nie mog艂o. Nie gdy mia艂o si臋 tak w艣cibsk膮 matk臋 i namolnego przyjaciela.

- Wybacz… Musia艂am sprawdzi膰, by uwierzy膰.

Draco odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 drzwi i ledwo zdusi艂 przekle艅stwo. Jeszcze tego mu brakowa艂o dzisiejszego, przekl臋tego wieczora.

Kobieta niepewnie sta艂a w drzwiach jego pokoju, nerwowo przest臋puj膮c z nogi na nog臋.

- Mog臋 wej艣膰? - zapyta艂a wreszcie.

- Czy to co艣 wa偶nego? - spyta艂, nie chc膮c by膰 obcesowym.

- Chcia艂am z tob膮 porozmawia膰 o czym艣 wa偶ny - potwierdzi艂a.

Draco wzi膮艂 g艂臋boki oddech.

- W takim razie wejd藕 - gestem wskaza艂 jej drugi, stoj膮cy przed kominkiem fotel i si臋gn膮艂 ponownie po swoj膮 szklaneczk臋 z whisky. - Napijesz si臋? - zapyta艂, wskazuj膮c na karafk臋.

- Nie, dzi臋ki - Astoria pos艂a艂a mu blady u艣miech, po czym usiad艂a, wci膮偶 wyra藕nie spi臋ta.

- W czym mog臋 ci pom贸c? - Draco spojrza艂 na ni膮, zastanawiaj膮c si臋 dlaczego wygl膮da, jakby si臋 czego艣 l臋ka艂a.

To prawda, 偶e nie by艂 teraz zbyt radosny i przyst臋pny w obyciu, ale przecie偶 nie zamierza艂 jej obra偶a膰, ani skrzywdzi膰. Tak naprawd臋 chcia艂 tylko mie膰 spok贸j.

- Pos艂uchaj… Je艣li zrazi艂am ci臋 do siebie tym gadaniem o zar臋czynach i 艣lubie, to bardzo przepraszam - wyszepta艂a.

- To nie przez ciebie - Draco chcia艂 by zrozumia艂a, 偶e to nie z jej winy jest teraz w tak parszywym nastroju.

- Ja… Po prostu za艂o偶y艂am, 偶e skoro asystowa艂e艣 mi na balu swojej matki, p贸藕niej si臋 ca艂owali艣my, przys艂a艂e艣 mi pi臋kne kwiaty i zaproszenie na weekend do swojego domu… My艣la艂am, 偶e to oznacza, 偶e masz wobec mnie zamiary…

- Astoria… - zacz膮艂 m贸wi膰, ale unios艂a d艂o艅, by mu przerwa膰.

- Nie, pozw贸l mi sko艅czy膰. Wiem, 偶e nie jeste艣 艣lepy i domy艣lasz si臋 moich uczu膰, co do ciebie. - W jej oczach wci膮偶 b艂yszcza艂y 艂zy. - Gdy si臋 dowiedzia艂am, o wej艣ciu 偶ycie dekretu o ma艂偶e艅stwie, prawie zemdla艂am. Tak bardzo si臋 ba艂am, 偶e przez to strac臋 swoj膮 szans臋…

Po twarzy Astorii stoczy艂a si臋 jedna 艂za, ale kobieta szybko j膮 otar艂a.

- Daphne jednak zapewnia艂a mnie, 偶e by膰 mo偶e jednak zdecydujesz si臋 na mnie. Zawsze mia艂am wra偶enie, 偶e lubisz ze mn膮 rozmawia膰, a na ka偶dym balu na jakim si臋 spotkali艣my, przynajmniej raz ze mn膮 zata艅czy艂e艣.

Draco poczu艂 si臋 lekko tym poruszony. Nawet nie mia艂 poj臋cia o tym, 偶e zawsze z ni膮 ta艅czy艂 - by艂a tylko jedn膮 z wielu kobiet z jego kr臋g贸w, kt贸re wypada艂o mu o to poprosi膰. Nigdy nie s膮dzi艂, 偶e dla niej znaczy艂o to, a偶 tak wiele.

- No i co roku na urodziny przysy艂asz mi kwiaty… - Astoria prze艂kn臋艂a kolejne 艂zy, a Draco nie mia艂 serca jej teraz powiedzie膰, 偶e dba艂a o to jego sekretarka, bo tak jej kiedy艣 nakaza艂. Naprawd臋 nie mia艂 nawet poj臋cia, kiedy wypada艂y jej urodziny.

Granger by艂y dziewi臋tnastego wrze艣nia. Sk膮d to wiedzia艂? Nie mia艂 poj臋cia.

- Astorio - zacz膮艂 艂agodnie. - Jeste艣 pi臋kn膮, m艂od膮 i bardzo warto艣ciow膮 kobiet膮…

- Tylko nie m贸w “ale” - Astoria za艣mia艂a si臋 przez 艂zy. - Bo wiem, 偶e zapewne to masz zamiar powiedzie膰, a potem wyja艣ni膰 mi dlaczego mnie nie chcesz. Powied藕 mi prosz臋, ja musz臋 to wiedzie膰… Czy jest kto艣 inny? Kto艣 kogo chcesz bardziej ni偶 wiernej, kochaj膮cej i oddanej ci 偶ony, jak膮 ja bym dla ciebie by艂a?

Obrazy Hermiony przewin臋艂y si臋 przed jego oczami same. Zupe艂nie nieproszone. I o dziwo pierwszym z nich nie by艂o to, jak pi臋knie wygl膮da艂a na licznych balach, na kt贸rych widywa艂 j膮 w ministerstwie, czy to, jak cudownie le偶a艂y na niej te wszystkie o艂贸wkowe, ministerialne sp贸dnice. Pierwsz膮 wizj膮 by艂a osiemnastoletnia Hermiona w poplamionej, podartej bluzie i starych jeansach. Mia艂a sko艂tunione w艂osy i zadrapanie na policzku. W d艂oni trzyma艂a r贸偶d偶k臋. Ma艂a, dzielna wojowniczka, walcz膮ca w imi臋 tego w co wierzy艂a i za tych, kt贸rych kocha艂a. Doskona艂a w ka偶dym calu.

Kolejne jej wizje by艂y kr贸tsze - to jak sta艂a na miejscu dla 艣wiadk贸w w Wizengamocie i zeznawa艂a w jego procesie. To jak czasem o poranku, stoj膮c przed nim w windzie, zak艂ada艂a lok za ucho, pochylaj膮c si臋 nad kolejnymi dokumentami, kt贸re tak pilnie studiowa艂a. Jej u艣miech. Szczery 艣miech, gdy sz艂a przez Atrium u boku Weasleya i Pottera. Z艂oty b艂ysk w oczach. Zapach lili.

Nagle jednak przypomnia艂o mu si臋 te偶 co艣 zupe艂nie innego. On i Hector graj膮cy razem w qudditcha i 艣miej膮cy si臋 do rozpuku. Jego kuzyn, w pubie, wal膮cy w twarz jakiego艣 faceta, kt贸ry o艣mieli艂 si臋 nazwa膰 Draco 艣miercio偶erc膮. To jak Hector trzyma艂 d艂o艅 na jego ramieniu, gdy obaj stali nad grobem Lucjusza, w czasie gdy reszta rodziny zabiera艂a zrozpaczon膮 Narcyz臋 z powrotem do domu.

Granger mia艂a pe艂ne prawo nienawidzi膰 go za to, jaki przez lata dla niej by艂. Za to jak j膮 traktowa艂. I za to, 偶e nigdy nie potrafi艂 jej przeprosi膰, jej podzi臋kowa膰, ani wyzna膰 tego, jaka genialna, dobra i wyj膮tkowa by艂a jego zdaniem.

Nawet za milion lat, by na ni膮 nie zas艂u偶y艂. Nigdy.

Zupe艂nie inaczej, ni偶 Hector. Jego kuzyn zawsze by艂 po jego stronie, nawet je艣li to oznacza艂o, 偶e by艂 razem z nim przeciwko wszystkim. Zas艂ugiwa艂 w swoim 偶yciu na cudown膮 kobiet臋, bo sam by艂 dobrym cz艂owiekiem.

To wszystko. Nie zosta艂o nic wi臋cej do powiedzenia.

Uni贸s艂 g艂ow臋 i spojrza艂 Astorii prosto w oczy.

- Nie ma nikogo innego - powiedzia艂 cicho, maj膮c nadziej臋, 偶e nie rozpozna, 偶e to k艂amstwo. - Jednak jak ju偶 m贸wi艂em jeste艣 naprawd臋 pi臋kn膮, warto艣ciow膮 i wyj膮tkow膮 kobiet膮, Astorio. I zas艂ugujesz na co艣 wi臋cej, ni偶 by by膰 dla mnie dobr膮 偶on膮, w czasie gdy ja zapewne nie by艂bym dla ciebie zbyt dobrym m臋偶em.

- By艂by艣! - zawo艂a艂a, 艂api膮c go za r臋ce i 艣ciskaj膮c je mocno. - Wiem, 偶e tak! Nie znam lepszego m臋偶czyzny od ciebie! - m贸wi艂a w emocjach.

- Zrozum… Zas艂ugujesz na kogo艣, kto odwzajemnia twoje uczucia. B臋dzie ci臋 kocha艂, dba艂 o ciebie i zawsze stawia艂 ci臋 na pierwszym miejscu w swoim 偶yciu. Ja nie jestem tym cz艂owiekiem - przyzna艂 szczerze.

- I co z tego! - Astoria poderwa艂a si臋 z miejsca, a 艂zy nieprzerwanie sp艂ywa艂y po jej twarzy. - I tak musisz wybra膰 sobie jak膮艣 偶on臋, wi臋c dlaczego nie mnie? B臋d臋 ci wierna, b臋d臋 dla ciebie dobra, b臋d臋 dba艂a o ciebie i nasz dom i dam ci zdrowe, pi臋kne dzieci, kt贸re b臋dziemy mogli obydwoje pokocha膰!

- I nie b臋dzie ci przeszkadza艂o to, 偶e nie odwzajemniam twoich uczu膰? - Draco r贸wnie偶 wsta艂. - To, 偶e by膰 mo偶e nigdy nie b臋d臋 potrafi艂 ci powiedzie膰, 偶e te偶 ci臋 kocham?

- Nie! - Astoria rzuci艂a si臋 na niego, oplataj膮c ramionami jego szyj臋 i szlochaj膮c w ko艂nierzyk jego koszuli. - Wybierz mnie Draco! - b艂aga艂a. - Nie chc臋 nikogo innego, tylko ciebie! Je艣li tego nie zrobisz, to ja chyba oszalej臋! Tak bardzo ci臋 kocham! Prosz臋… Prosz臋…

Zamkn膮艂 oczy i wzi膮艂 g艂臋boki oddech. Jej perfumy pachnia艂y r贸偶ami. Tak banalnie. Prosto i bezproblemowo.

- Zgoda - wyszepta艂, nim zdo艂a艂 dwa razy to przemy艣le膰.

- Co? - Astoria odsun臋艂a si臋 i z twarz膮 mokr膮 od 艂ez spojrza艂a na niego oczami pe艂nymi nadziei.

- Je艣li akceptujesz to co powiedzia艂em w kwestii moich uczu膰 do ciebie i jeste艣 pewna swojej decyzji, to zgoda. Pobierzemy si臋 - powiedzia艂, czuj膮c jak jego determinacja ro艣nie.

Ministerstwo wymusi艂o na nim, by i tak znalaz艂 sobie 偶on臋. Dlaczego wi臋c nie wybra膰 takiej, kt贸ra mia艂a wszelkie atuty jakie ceni艂 w kobiecie? Przecie偶 sam ju偶 rozwa偶a艂 j膮 jako dobr膮 kandydatk臋. To mog艂o si臋 uda膰.

- Kocham ci臋! - Astoria zn贸w rzuci艂a si臋 na niego, przyciskaj膮c swoje usta do jego w gwa艂townym poca艂unku.

Stara艂 si臋 to odwzajemni膰, cho膰 w g艂臋bi siebie marzy艂 tylko o tym, by to jak najszybciej si臋 sko艅czy艂o.

- Czy mo偶emy powiedzie膰 wszystkim przy kolacji? - Astoria promienia艂a szcz臋艣ciem.

Draco zmusi艂 si臋 do nik艂ego u艣miechu. Hermiona tam b臋dzie, gdy Greengrass og艂osi, 偶e zamierza j膮 po艣lubi膰. Czy to jako艣 na ni膮 wp艂ynie? Co o nim wtedy pomy艣li?

Zamkn膮艂 oczy, chc膮c odp臋dzi膰 jako艣 od siebie te dywagacje. Jakie to mia艂o teraz znaczenie? Decyzja zapad艂a.

- Tak, mo偶emy wszystkim powiedzie膰.

- A mo偶e wy艣l臋 sow臋 do moich rodzic贸w, by przyjechali tu jutro i wtedy przy kolacji mogliby艣my om贸wi膰 szczeg贸艂y?

Szcz臋艣cie dos艂ownie promienia艂o z ka偶dego poru sk贸ry Astorii i Draco wiedzia艂, 偶e w艂a艣nie najprawdopodobniej prze偶ywa艂a ona najszcz臋艣liwsze chwile w swoim 偶yciu. Poniek膮d by艂o to przykre, 偶e on czu艂 si臋 tak, jakby przysz艂o mu przechodzi膰 te najgorsze.


><<>><
  

Astoria wkroczy艂a do jadalni niczym prawdziwa zdobywczyni. Trzyma艂a jego rami臋 tak mocno, 偶e Draco zaczyna艂 odczuwa膰 dyskomfort. Sk膮d w tej filigranowej kobiecie tyle si艂y?

Wszyscy zajmowali ju偶 miejsca przy d艂ugim stole, rozmawiaj膮c swobodnie i popijaj膮c czerwone wino.

- Jeste艣cie wreszcie, czekali艣my… - zacz臋艂a m贸wi膰 na ich widok Narcyza, ale Greengrass szybko jej przerwa艂a.

- Kochani mamy og艂oszenie!

Przy stole momentalnie zapad艂a cisza. Draco zrobi艂 wszystko, co w jego mocy, ale i tak przegra艂 z samym sob膮 i spojrza艂 na Hermion臋. Patrzy艂a na Astori臋, skupiaj膮c na niej ca艂膮 swoj膮 uwag臋, jak gdyby on wcale obok niej nie sta艂. Jakby by艂 dla niej tylko nic nieznacz膮cym t艂em.

Dlaczego to tak cholernie bola艂o?

- Doprawdy? To mo偶e lepiej po kolacji… - Narcyza u艣miecha艂a si臋 nerwowo, a Draco zauwa偶y艂 jak patrzy na niego, jakby mia艂a ochot臋 wyszarpa膰 go za drzwi i natychmiast za偶膮da膰 wyja艣nie艅.

W sumie pewnie powinien porozmawia膰 z ni膮 o tym, zanim podj膮艂 decyzj臋. Trudno. Teraz by艂o ju偶 za p贸藕no.

- Zar臋czyli艣my si臋! Mamy zamiar si臋 pobra膰! - Astoria podskakiwa艂a przy jego boku, niczym po eliksirze euforii, a Daphne zerwa艂a si臋 ze swojego miejsca i pobieg艂a ku siostrze, piszcz膮c naprawd臋 przera藕liwie.

Granger odwr贸ci艂a g艂ow臋 i spojrza艂a na stoj膮cy na stole dzban z kwiatami. Siedz膮cy obok niej Hector obserwowa艂 j膮 z ukosa. Draco chcia艂by m贸c odczyta膰 co艣 wi臋cej z jej miny, ale w艂a艣nie zosta艂 porwany w obj臋cia Daphne, kt贸ra soczy艣cie wyca艂owa艂a go w oba policzki.

Ponad ramieniem starszej z si贸str Greengrass, zauwa偶y艂 swoj膮 matk臋. U艣miecha艂a si臋, ale nie by艂 to radosny u艣miech, tylko taki pe艂en napi臋cia i ledwo t艂umionej irytacji. Draco wiedzia艂, 偶e wkr贸tce czeka艂a go powa偶na rozmowa.

- My艣l臋, 偶e lepiej b臋dzie jak wszyscy wam krzykniemy, 偶e serdecznie gratulujemy, zamiast si臋 do was pcha膰, by was obca艂owywa膰! - zawo艂a艂 Zabini, a ca艂y st贸艂 zgodzi艂 si臋 z nim jednomy艣lnym pomrukiem i burz膮 oklask贸w.

- Po kolacji przejdziemy do salonu, by uczci膰 to szampanem - zaproponowa艂a Narcyza, szybko przytulaj膮c do siebie syna i sk艂adaj膮c przelotny poca艂unek na policzku przysz艂ej synowej. - A teraz wybaczcie, p贸jd臋 wyda膰 dyspozycje s艂u偶bie.

- Oczywi艣cie! - szczebiota艂a Astoria, podchodz膮c do sto艂u i czekaj膮c, a偶 Draco wysunie dla niej krzes艂o.

- Musisz nam koniecznie opowiedzie膰, jak do tego dosz艂o! Czy Draco ukl臋kn膮艂? Czy si臋 wzruszy艂, gdy powiedzia艂a艣 tak? - Daphne by艂a bardzo przej臋ta i wyra藕nie szcz臋艣liwa z powodu szcz臋艣cia siostry.

- Przepraszam was bardzo, ale od kilku godzin bola艂 mnie 偶o艂膮dek. I tak nic nie prze艂kn臋 - Theodore odsun膮艂 si臋 od sto艂u i wsta艂. - Gratulacj臋 stary - rzuci艂 w stron臋 Draco, cho膰 zabrzmia艂o to bardziej, jakby smagn膮艂 go batem.

Draco nawet si臋 nie obejrza艂 za wychodz膮cym z jadalni przyjacielem. Doskonale wiedzia艂, 偶e Theo nie by艂 szcz臋艣liwy z powodu jego decyzji, ale nie mia艂 zamiaru pozwoli膰 mu si臋 d艂u偶ej wtr膮ca膰. To by艂o jego 偶ycie. Nawet je艣li by艂o obecnie kompletnie popieprzone.

- Od razu zamawiam dla siebie mo偶liwo艣膰 zorganizowania wieczoru kawalerskiego! - Hector uni贸s艂 w d艂oni kielich z winem, w ge艣cie toastu, u艣miechaj膮c si臋 do swojego kuzyna. Trzyma艂 swoj膮 r臋k臋 na oparciu krzes艂a Granger i wygl膮da艂 w tej chwili na kompletnie zadowolonego z siebie dupka.

- Uwa偶aj Hectorze! - Astoria pogrozi艂a mu palcem, nadal u艣miechaj膮c si臋 promiennie. - Wiem, jak mog膮 sko艅czy膰 si臋 takie wieczory! B臋dziesz musia艂 to skonsultowa膰 ze mn膮!

- Pi臋膰 minut zar臋czyn i ju偶 si臋 rz膮dzi. Nie藕le Malfoy - zakpi艂 Marcus, a zaraz p贸藕niej skrzywi艂 si臋 obrazowo, gdy Daphne trafi艂a go 艂okciem mi臋dzy 偶ebra.

- To kiedi 艣lubi? - zapyta艂a Gabrielle z uprzejmym u艣miechem.

- Moi rodzice tu jutro przyjad膮, by艣my mogli to om贸wi膰! Mam nadziej臋, 偶e wy r贸wnie偶 podzielicie si臋 z nami waszymi pomys艂ami - Astoria nie przestawa艂a si臋 szczerzy膰, niczym nawiedzona. - Wszystkie panie, kt贸re tu s膮 powinny zosta膰 moimi druhnami, dla uczczenia tego, 偶e by艂y艣cie 艣wiadkiem naszego szcz臋艣cia!

Draco mia艂 ochot臋 rzuci膰 si臋 do wyj艣cia, a p贸藕niej uciec gdzie艣 na drugi koniec 艣wiata. Nigdy i za nic, nie m贸g艂 dopu艣ci膰 do tego, by Hermiona sta艂a razem z nimi przy o艂tarzu, jaki ich druhna. To by艂oby straszne.

- Ja odpadam - odezwa艂a si臋 g艂o艣no Pansy. - Druhn膮 nie wolno pi膰 na weselach, a z pewno艣ci膮 nie znios臋 tego na trze藕wo - doda艂a ze s艂odkim u艣mieszkiem.

Astoria zmru偶y艂a na ni膮 z艂owrogo oczy, jednak po chwili jej dobry nastr贸j chyba wygra艂, bo tylko lekcewa偶膮co machn臋艂a r臋k膮 na Parkinson i zaraz wda艂a si臋 z Daphne w 偶yw膮 dyskusj臋 na temat wy偶szo艣ci 艣lub贸w wiosennych, nad tymi jesiennymi.

Draco zaryzykowa艂 kolejne spojrzenie na Hermion臋. Hector co艣 do niej m贸wi艂, a ona mu odpowiada艂a, jednak jej wzrok nadal nie ucieka艂 dalej, ni偶 pomi臋dzy jej talerzem, a wazonem z kwiatami.

- Sp贸jrz na mnie - poprosi艂 cicho w my艣lach. - Tylko raz. Chc臋 spr贸bowa膰 zobaczy膰 w twoich oczach, co naprawd臋 o tym my艣lisz Granger…

Nie doczeka艂 si臋 tego jednak, a wkr贸tce Lovegood siedz膮ca po drugiej stronie Hermiony, wci膮gn臋艂a j膮 w jak膮艣 kolejn膮 dyskusj臋 o magicznych stworzeniach, wi臋c od tego momentu Draco widzia艂 ju偶 tylko ty艂 jej g艂owy.

Astoria nieustannie papla艂a, a Daphne ch臋tnie jej wt贸rowa艂a. Reszta zebranych przy stole stara艂a si臋 skupia膰 na innych rozmowach, ale siostry Greengrass m贸wi艂y tak g艂o艣no i z takim entuzjazmem, 偶e by艂o to trudne.

To chyba dlatego wszyscy w mig wyczy艣cili swoje talerze, by m贸c od razu przenie艣膰 si臋 do salonu.

Ledwo wstali od sto艂u, a Granger wym贸wi艂a si臋 b贸lem g艂owy. Draco s艂ysza艂 jak t艂umaczy艂a, 偶e przy tak deszczowej pogodzie cz臋sto miewa migreny. Lovegood szybko do niej do艂膮czy艂a, wyja艣niaj膮c, 偶e chce koniecznie sko艅czy膰 czyta膰 jak膮艣 wa偶n膮 ksi膮偶k臋, ale Draco mia艂 swoje podejrzenia co do tego, 偶e Luna po prostu mia艂a zamiar p贸j艣膰 pogada膰 z Theo.

Hermiona wychodz膮c z jadalni, wymin臋艂a go bez s艂owa. Bez chocia偶by jednego spojrzenia. Stan臋艂a za to na chwil臋 przy Astorii i z u艣miechem, kt贸ry wygl膮da艂 na wymuszony, pogratulowa艂a jej zar臋czyn. Greengrass uca艂owa艂a j膮 w policzek, paplaj膮c co艣 o tym, jak to wspaniale, 偶e znana bohaterka wojenna by艂a 艣wiadkiem najszcz臋艣liwszego dnia w jej 偶yciu.

Draco nienawidzi艂 ka偶dej sekundy tego.


><<>><
  

W salonie Marcus, Blaise i Hector zn贸w zacz臋li rozmow臋 o wieczorze kawalerskim, a kobiety skupi艂y si臋 wok贸艂 Astorii, chc膮c pos艂ucha膰, jakie ma oczekiwania wzgl臋dem swojego 艣lubu. Malfoy widzia艂, jak usta jego matki zaciska艂y si臋 w grymasie, gdy s艂ucha艂a wywod贸w Greengrass, jednak w jej oczach czai si臋 g艂臋boki smutek, gdy raz na jaki艣 czas spogl膮da艂a w jego stron臋.

Kolejn膮 osob膮, kt贸ra r贸wnie偶 nie odczuwa艂a entuzjazmu z powodu zaanga偶owania w planowanie 艣lubu, by艂a Pansy. Szybko porzuci艂a szampana na rzecz ognistej whisky, a Draco postanowi艂 do niej do艂膮czy膰, gdy si臋 do niego przysiad艂a.

- Za twoje szcz臋艣cie - wznios艂a toast z do艣膰 cynicznym u艣mieszkiem.

- I za twoje - doda艂 Draco, patrz膮c na Longbottoma, kt贸ry siedzia艂 na kanapie i zabawia艂 Falco jego piszcz膮c膮 zabawk膮, na co pies, a偶 艣lini艂 si臋 z uciechy.

- Tak… - Pansy mia艂a czu艂o艣膰 wypisan膮 na twarzy, gdy spogl膮da艂a w stron臋 Nevilla. - Kto by to przewidzia艂, prawda? Ja i gryfon.

- Na pewno nie ja - mrukn膮艂 Draco, popijaj膮c i ciesz膮c si臋 tym, jak bursztynowy p艂yn sp艂ywa艂 mu do gard艂a.

- A prawd臋 m贸wi膮c, zawsze my艣la艂am, 偶e to b臋dziesz ty. - Przyzna艂a, spogl膮daj膮c na niego z ukosa.

- Co konkretnie masz na my艣li? - Draco mimowolnie si臋 spi膮艂.

- S膮dzi艂am, 偶e to ty po艣lubisz kiedy艣 gryfona - Pansy pos艂a艂a mu przekorny u艣miech.

- Taa - Draco zn贸w 艂ykn膮艂 ze swojej szklaneczki. - Niestety Potter wola艂 zamiast mnie jak膮艣 s艂odk膮 francuzeczk臋. O ja nieszcz臋sny - zadrwi艂, szybko dolewaj膮c sobie whisky.

Pansy przez chwil臋 przygl膮da艂a mu si臋 w milczeniu, po czym delikatnie pochyli艂a si臋 w jego stron臋, tak by mie膰 pewno艣膰, 偶e nikt ich nie pods艂ucha.

- Mo偶esz m贸wi膰 i my艣le膰 co chcesz, ale s艂ysza艂am dzi艣 wyra藕nie d藕wi臋k z艂amanego serca.

- Pansy…

- I to niejednego - doda艂a powa偶nie. - I nie mam tu na my艣li Theo, cho膰 te偶 strasznie go rozczarowa艂e艣.

Parkinson sko艅czy艂a swoj膮 whisky, po czym wsta艂a i wyg艂adzi艂a sp贸dnic臋.

- Nie jestem dobra w dawaniu porad, zw艂aszcza tych sercowych, ale… Nie niszcz sobie 偶ycia Draco, nie zas艂u偶y艂e艣 na to, wbrew temu co sam o sobie s膮dzisz - szepta艂a tak cicho, 偶e ledwo m贸g艂 j膮 us艂ysze膰.

Parkinson odwr贸ci艂a g艂ow臋 i jej spojrzenie pad艂o prosto na Hectora, kt贸ry by艂 w widocznie doskona艂ym nastroju.

- A ju偶 na pewno nie dla kogo艣, kto nie jest tego tak naprawd臋 wart - doda艂a, rzucaj膮c Draco ostatnie spojrzenie i odchodz膮c, by m贸c do艂膮czy膰 do Longbottoma.

Mia艂 ochot臋 j膮 zawo艂a膰 i zapyta膰 o co dok艂adnie jej chodzi艂o. Nie mia艂 jednak do tego g艂owy. To by艂 d艂ugi dzie艅 i jedyne czego chcia艂 to k膮piel i mocny sen.


><<>><


Musia艂 u偶y膰 ca艂ej swojej si艂y perswazji, by przekona膰 Astori臋, 偶e nie powinni 艣wi臋towa膰 zar臋czyn pierwsz膮, wsp贸lnie sp臋dzon膮 noc膮. Jego narzeczona bardzo na to nalega艂a, zarzucaj膮c mu r臋ce na szyj臋 i ca艂uj膮c go roznami臋tniona.

Draco jednak chcia艂 tylko, jak najszybciej si臋 jej pozby膰. Nie m贸g艂by p贸j艣膰 z ni膮 do 艂贸偶ka i oddawa膰 cielesnym uciechom, w czasie gdy jego my艣li bez reszty poch艂ania艂a inna kobieta. Nawet jego brzydzi艂oby takie zachowanie.

Na szcz臋艣cie Astoria wreszcie pozwoli艂a mu si臋 przekona膰 i odesz艂a w stron臋 swojej komnaty, obiecuj膮c mu zalotnie, 偶e nadrobi膮 to wszystko, gdy ju偶 wr贸c膮 do Londynu. S艂ysz膮c to, Draco mia艂 ochot臋 uderzy膰 g艂ow膮 w 艣cian臋.

Nie m贸g艂 spa膰. Wierci艂 si臋 w swojej jedwabnej po艣cieli, przewracaj膮c z boku na bok, gdy za oknem zaczyna艂a szale膰 pot臋偶na burza. B艂yskawice roz艣wietla艂y wn臋trze jego sypialni, a on tak tylko le偶a艂, gapi膮c si臋 w sufit i wspominaj膮c wszystkie najgorsze chwile swojego 偶ycia. W tym dzisiejszy dzie艅.

Raz po raz powraca艂 do niego obraz determinacji wyrytej na twarzy Hermiony, gdy 艣mia艂 zasugerowa膰 jej, 偶e jest tch贸rzem. Nie znios艂a dobrze nawet 偶artu o tym, 偶e kto艣 m贸g艂by j膮 tak okre艣li膰.

To on by艂 tu tch贸rzem. Zawsze nim by艂. Jeszcze w szkole chowa艂 si臋 za plecami wi臋kszymi od siebie i dopiero z tego miejsca prowokowa艂 innych. By艂 tch贸rzem, gdy bez protest贸w zosta艂 艢miercio偶erc膮. By艂 tch贸rzem, gdy jego szalona ciotka torturowa艂a Granger w jego w艂asnym domu, a on nic z tym nie zrobi艂. By艂 te偶 tch贸rzem, bowiem nigdy jej nie przeprosi艂 za to, jak wiele krzywdy jej wyrz膮dzi艂 s艂owem, zachowaniem i umniejszaniem jej dokona艅 w oczach 艣wiata, w czasie gdy by艂a najbardziej warto艣ciow膮 osob膮, jaka po nim chodzi艂a.

Sfrustrowany w艂asnymi my艣lami i bezsenno艣ci膮, postanowi艂 co艣 zrobi膰. Mo偶e p贸j艣cie do biblioteki i poczytanie czego odm贸偶d偶aj膮cego, jak kroniki quidditcha mog艂oby mu pom贸c? Biblioteka mia艂a specjalnie wyciszenia tak, 偶e nie dociera艂y tam odg艂osy z zewn膮trz.


><<>><
  

Burza przybiera艂a na sile, a b艂yskawice roz艣wietla艂y ca艂y dom, gdy schodzi艂 na d贸艂. Ucieszy艂 si臋, gdy po wej艣ciu do pokoju okaza艂o si臋, 偶e w kominku wci膮偶 mi艂o p艂on膮艂 ogie艅, a ci臋偶kie kotary by艂y zas艂oni臋te, odcinaj膮c pomieszczenie od widoku z艂owrogich b艂yskawic.

Zdziwi艂o go jednak, 偶e kto艣 zostawi艂 zapalon膮 lampk臋 przy jednej z rozstawionych po biblioteczce, niewielkich kanap. Musia艂 podej艣膰 kilka krok贸w bli偶ej, nim zdo艂a艂 si臋 przekona膰, 偶e to dlatego, 偶e wci膮偶 z niej korzystano.

Zna艂 tylko jedn膮 osob臋, kt贸ra mog艂a sp臋dza膰 noc na czytaniu w bibliotece. Zreszt膮 tych lok贸w - nawet w nocnym nie艂adzie - nie mo偶na by艂o pomyli膰 z niczym innym.

Sta艂 tak, zastanawiaj膮c si臋, czy nie powinien si臋 ukradkiem wycofa膰 i zostawi膰 j膮 w spokoju. Bo niby co m贸g艂by jej powiedzie膰? Na wszelkie s艂owa wydawa艂o mu si臋 ju偶 dawno za p贸藕no.

Chcia艂 cofn膮膰 si臋 o krok, ale drewniana pod艂oga pod jego stopami g艂ucho zgrzytn臋艂a. Granger szybko unios艂a g艂ow臋 i spojrza艂a prosto na niego. Nie by艂o ucieczki.

- Przepraszam - powiedzia艂 szybko. - Nie wiedzia艂em, 偶e kto艣 tu jest. Nie chcia艂em ci przeszkadza膰.

- To ja przepraszam - Granger od razu zamkn臋艂a ksi膮偶k臋 i wsta艂a. - Postanowi艂am tu zej艣膰, bo twoja mama powiedzia艂a, 偶e ten pok贸j jest wyciszony, a nie lubi臋 specjalnie odg艂os贸w burzy - t艂umaczy艂a nieco chaotycznie.

- Tak, ja te偶 nie - przyzna艂 szczerze.

- I tak w zasadzie zaraz mia艂am wraca膰 na g贸r臋 - Hermiona przytuli艂a ksi膮偶k臋 do piersi, a Draco dopiero teraz zorientowa艂 si臋, 偶e mia艂a na sobie satynowy, do艣膰 kr贸tki szlafroczek w srebrnym kolorze.

Zasch艂o mu w ustach na ten widok.

- Nie musisz wychodzi膰 z mojego powodu - powiedzia艂 cicho. - Wezm臋 tylko jak膮艣 ksi膮偶k臋 i wr贸c臋 na g贸r臋.

- To twoja biblioteka - odpowiedzia艂a. - Wi臋c to ja wr贸c臋 na g贸r臋, je艣li pozwolisz, 偶ebym zabra艂a to ze sob膮 - wskaza艂a na ksi膮偶k臋. - Rano j膮 tu zwr贸c臋 - Granger m贸wi艂a do niego, ale na niego nie patrzy艂a.

- Mo偶esz zabra膰 j膮 na ile zechcesz - wyszepta艂.

Mog艂a zabra膰 wszystko, je艣li mia艂a zamiar odej艣膰, bo czu艂, 偶e i tak nic mu ju偶 nie zosta艂o.

- Dzi臋kuj臋 - Hermiona spojrza艂a w stron臋 drzwi, jednak wyra藕nie si臋 zawaha艂a. Musia艂a przej艣膰 blisko niego, by si臋 do nich dosta膰.

Powinien zej艣膰 jej z drogi, ale jaka艣 cz臋艣膰 niego nie zamierza艂a jej tego u艂atwia膰. Chcia艂 by na niego spojrza艂a. Chocia偶 ten ostatni raz…

Granger wreszcie ruszy艂a si臋 z miejsca, ale w ka偶dym jej kroku i w wyrazie twarzy by艂o wida膰 zawahanie. Dopiero, gdy by艂a blisko, znacz膮co przyspieszy艂a.

Przesz艂a obok niego, lecz gdy mia艂a znale藕膰 si臋 tylko o krok dalej, Draco si臋gn膮艂 i chwyci艂 jej nadgarstek, zatrzymuj膮c j膮 tym w miejscu. Tak przestraszy艂a si臋 tego gestu, 偶e ksi膮偶ka wypad艂a jej z r臋ki.

Szybko si臋 pochyli艂, jednocze艣nie nie zamierzaj膮c poluzowa膰 swojego u艣cisku na jej r臋ce. Nie chcia艂, by mu uciek艂a. Hermiona sta艂a sztywno i patrzy艂a na niego wyczekuj膮co, ale na razie nie usi艂owa艂a si臋 uwolni膰.

- “Staro偶ytne prawa ma艂偶e艅skie. Przepisy i rezolucje” - przeczyta艂 tytu艂.

- Zbieram materia艂y do zanegowania prawa ma艂偶e艅skiego - wyja艣ni艂a.

Uni贸s艂 g艂ow臋 i spojrza艂 jej w prosto oczy. To by艂o pi臋kne i przera偶aj膮ce zarazem. Pi臋kne, bo nie dostrzeg艂 w jej spojrzeniu pogardy czy niech臋ci, ale przera偶aj膮ce… Bo widzia艂 tam uczucia, kt贸rych nigdy wcze艣niej nie zauwa偶y艂. Co to tak w艂a艣ciwie by艂o, skoro nie nienawi艣膰?

- Nie chcesz wyj艣膰 za m膮偶? - zapyta艂, by nie da膰 sobie chwile na och艂oni臋cie.

- Chc臋, ale nie na ich warunkach - wyja艣ni艂a i wreszcie spr贸bowa艂a uwolni膰 sw贸j nadgarstek spod jego u艣cisku.

To by艂a tylko chwila. Sekunda na podj臋cie decyzji.

Przyci膮gn膮艂 j膮 mocno do siebie, tak, 偶e dos艂ownie wpad艂a w jego ramiona. Odrzuci艂 ksi膮偶k臋 na bok i obj膮艂 j膮 drugim ramieniem na wysoko艣ci talii, jeszcze mocniej wciskaj膮c jej cia艂o w swoje.

- Co ty…?

- Hermiono… - wyszepta艂, wci膮偶 patrz膮c jej w oczy.

J臋kn臋艂a cicho, a d艂o艅 kt贸r膮 opiera艂a o jego rami臋 lekko zadr偶a艂a.

- Draco prosz臋 ci臋… - szepn臋艂a.

Nie wiedzia艂 o co prosi艂a. Czy o to by j膮 pu艣ci艂? By膰 mo偶e. Jednak teraz go to nie obchodzi艂o. Chcia艂 tylko jednego.

Od tak dawna tego chcia艂…

Je艣li raj mia艂 mia艂by mie膰 jaki艣 smak, zapewne by艂by to smak jej ust. Nigdy nie czu艂 czego艣 bardziej upajaj膮cego i poch艂aniaj膮cego, zw艂aszcza, gdy wplot艂a palce w jego w艂osy i odwzajemni艂a jego poca艂unek, ca艂膮 sob膮 - jakby te偶 czeka艂a na t臋 chwil臋 od lat, boj膮 si臋 w og贸le o tym g艂o艣no marzy膰.

Merlinie! Chcia艂by m贸c j膮 tak ca艂owa膰 do ko艅ca 艣wiata. Zawsze. Wsz臋dzie. Ci膮gle.

Theodore mia艂 racj臋 m贸wi膮c, 偶e nosi艂 pustk臋 w swoim sercu, ale w chwili gdy wzi膮艂 j膮 w ramiona, to by艂o tak jak gdyby kto艣 wype艂ni艂 to miejsce najs艂odszym miodem, najlepszym winem i najmocniejszym eliksirem szcz臋艣cia.

Chcia艂 j膮 poprowadzi膰 z powrotem w stron臋 najbli偶ej kanapy. Posadzi膰 j膮 sobie na kolanach i zbada膰 swoimi d艂o艅mi i ustami ka偶dy fragment jej cia艂a. Ba艂 si臋 jednak, 偶e je艣li si臋 ruszy, je艣li wyda cho膰 d藕wi臋k, ta chwila si臋 sko艅czy i nigdy wi臋cej ju偶 nie poczuje tego, co w艂a艣nie teraz.

To by艂 trzask ognia w kominku. To on przerwa艂 t臋 chwil臋 ekstazy.

Draco mia艂 ochot臋 zawy膰 z rozpaczy, gdy Hermiona gwa艂townie odepchn臋艂a go od siebie. Wiedzia艂, 偶e nie mo偶e zatrzyma膰 jej si艂膮. Zdo艂a艂 jeszcze raz spojrze膰 w jej twarz. Ci臋偶ko oddycha艂a, a jej policzki szybko pokry艂y si臋 szkar艂atnym rumie艅cem.

Jej oczy by艂y pe艂ne przera偶enia, jakby w艂a艣nie przed sekund膮 pozwoli艂a sobie na dokonanie jakiej艣 zbrodni. Jakby przegrywaj膮c walk臋 z sam膮 sob膮 i z zaanga偶owaniem oddaj膮c jego poca艂unki, zdradzi艂a w pewien spos贸b sam膮 siebie.

- Hermiono… - Chcia艂 j膮 zatrzyma膰 za wszelk膮 cen臋. Powiedzie膰 cokolwiek, co mog艂oby sprawi膰, 偶e by z nim zosta艂a i pozwoli艂a mu wyja艣ni膰.

- Nie! - krzykn臋艂a, gdy zrobi艂 krok w jej stron臋. - Przepraszam! Nie powinnam by艂a tego robi膰. Dopiero co si臋 zar臋czy艂e艣... Zapomnijmy o tym, prosz臋. To nie powinno by艂o w og贸le si臋 wydarzy膰! - wypluwa艂a z siebie s艂owa z tak膮 pr臋dko艣ci膮, 偶e Draco ledwo je rejestrowa艂.

- Pos艂uchaj…

- I wcale si臋 nie wydarzy艂o! - doda艂a g艂o艣niej, jakby chcia艂a o tym przekona膰 sam膮 siebie.

Odwr贸ci艂a si臋 i wybieg艂a z biblioteki tak szybko, 偶e Malfoy nie by艂 nawet pewien, czy nie bra艂o w tym udzia艂u jakie艣 zakl臋cie.

Zakl膮艂 g艂o艣no i z frustracj膮 potarga艂 swoje w艂osy. Jak do pioruna m贸g艂 j膮 poca艂owa膰? Czy postrada艂 wszelkie zmys艂y? Opad艂 na kanap臋 i ukry艂 twarz w d艂oniach.

Teraz ju偶 nigdy o niej nie zapomni. Nie 偶eby s膮dzi艂, 偶e by艂o to mo偶liwe, ale po tym… A co je艣li ona naprawd臋 kiedy艣 po艣lubi Hectora? Jak b臋dzie m贸g艂 spojrze膰 kuzynowi w oczy, wiedz膮c, 偶e kiedy艣 ca艂owa艂 jego 偶on臋 i 偶e zapewne chcia艂by to zrobi膰 ponownie? 呕e chcia艂by to robi膰 ka偶dego, jednego dnia do ko艅ca 偶ycia?

Opar艂 g艂ow臋 zag艂贸wek kanapy i machni臋ciem r臋ki rozsun膮艂 zas艂ony, by mie膰 dobry widok na szalej膮c膮 za oknami burz臋. Taka sama szala艂a w艂a艣nie teraz w jego wn臋trzu. I nie s膮dzi艂 by mog艂o pojawi膰 si臋 co艣, co uspokoi艂oby wkr贸tce ten 偶ywio艂. Zapewne nie przez d艂ugi czas.


><<>><


Zasn膮艂 dopiero nad ranem, kompletnie rozbity. Gdy si臋 obudzi艂, wiedzia艂, 偶e przespa艂 艣niadanie, ale sama my艣l o konfrontacji z tymi wszystkimi lud藕mi napawa艂a go l臋kiem. Nie porozmawia艂 jeszcze nawet z matk膮 o zar臋czynach z Astori膮. Co mia艂 dalej zrobi膰?

Po kilkunastu minutach rozwa偶ania wszystkich swoich opcji, stwierdzi艂, 偶e nie mo偶e nadal by膰 tch贸rzem. Ju偶 nie. Wsta艂 i poszed艂 do 艂azienki. Mia艂 nadziej臋, 偶e zimny prysznic pobudzi go na tyle, by by艂 w stanie jako艣 przetrwa膰 ten poranek - a p贸藕niej by膰 mo偶e i ca艂y dzie艅.

Gdy zszed艂 na d贸艂, przy schodach spotka艂 Theo. Kolejna osoba, kt贸rej nie m贸g艂 spojrze膰 w oczy.

- W艂a艣nie mia艂em i艣膰 sprawdzi膰, co u ciebie - przyjaciel popatrzy艂 na niego uwa偶nie, a Draco poczu艂 wdzi臋czno艣膰. Mimo r贸偶nicy zda艅, Theodore nadal si臋 o niego martwi艂. By艂 艣wietnym kumplem, a jego przyja藕艅 by艂a jedn膮 z najcenniejszych rzeczy, jak膮 Draco posiada艂 w swoim 偶yciu.

- D艂ugo nie mog艂em w nocy zasn膮膰 - wyja艣ni艂 ogl臋dnie.

- Czyli nie rozmawia艂e艣 wczoraj z Hermion膮? - spyta艂 cicho Nott.

Draco poczu艂, jak ca艂y dr臋twieje.

- Sk膮d ten pomys艂? - spyta艂, staraj膮c si臋 niczym nie zdradzi膰.

- Wyjecha艂a dzi艣 wcze艣nie rano, t艂umacz膮c si臋 wa偶n膮 spraw膮 rodzinn膮.

- Cholera! - Draco sam nie wiedzia艂 czy bardziej czu艂 z艂o艣膰 czy rozczarowanie z powodu tego, 偶e Granger uciek艂a. Emocje szala艂y w nim i nie gas艂y, a on czu艂 si臋 tym coraz mocniej zm臋czony.

- Luna i Longbottom pojechali razem z ni膮, tak wi臋c teraz zar贸wno Pansy, jak i Hector r贸wnie偶 nie maj膮 humoru na 艣wi臋towanie… - Theo skrzywi艂 si臋 z niesmakiem pod nosem.

- A kto go ma? - sarkn膮艂 Draco, zastanawiaj膮c si臋 gor膮czkowo, co powinien teraz zrobi膰.

- Draco?

Blondyn odwr贸ci艂 si臋 i spojrza艂 na id膮c膮 w jego stron臋 matk臋. 艢wietnie. Ten dzie艅 nie m贸g艂 gorzej si臋 zacz膮膰.

- Dosta艂am w艂a艣nie sow臋 z potwierdzeniem, 偶e pa艅stwo Greengrass dotr膮 w sam raz na popo艂udniow膮 herbat臋. My艣l臋, 偶e dobrze by by艂o gdyby艣 wykorzysta艂 t臋 okazj臋, by porozmawia膰 osobno z ojcem Astorii w gabinecie. Wys艂a艂am nasz膮 s艂u偶b臋 do wioski z zapytaniem, czy miejscowy jubiler by艂by w stanie zmniejszy膰 na dzi艣 pier艣cie艅 prababki Clarissy, ale niestety nie jest to mo偶liwe, tak wi臋c musisz wyja艣ni膰 Astorii…

- Nie dostanie tego pier艣cionka - powiedzia艂 zimno. Za nic w 艣wiecie nie pozwoli艂by jej go nosi膰. Ten pier艣cionek nigdy nie b臋dzie nale偶a艂 do niej.

- W takim wypadku powiedz jej, 偶e dostanie co艣 ze skarbc贸w rodowych po naszym powrocie do Londynu - Ton matki by艂 cierpki i osch艂y. Draco nie mia艂 w膮tpliwo艣ci, 偶e by艂a na niego naprawd臋 z艂a.

- Porozmawiam z ni膮 - obieca艂.

- 艢wietnie - skwitowa艂a to kr贸tko Narcyza, po czym odwr贸ci艂a si臋 i odesz艂a.

- Au膰! - wymrucza艂 Theodore. - Powia艂o ch艂odem.

- Nie wiem o co jej chodzi. - Blondyn skrzywi艂 si臋 pod nosem. - Przecie偶 sama mocno nalega艂a na to, bym si臋 wkr贸tce o偶eni艂.

- Przyzna艂e艣 ju偶, 偶e nie lubi Astorii. S膮dz臋, 偶e po prostu od dawna mia艂a na oku inn膮 kandydatk臋…

Draco zacisn膮艂 powieki i wzi膮艂 g艂臋boki oddech.

- Tylko mi nie m贸w, 偶e ona te偶…

- Chyba tylko mia艂a nadziej臋 - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 do niego smutno.

Draco westchn膮艂 po raz kolejny. Naprawd臋 nie wiedzia艂, jaki powinien by膰 jego nast臋pny krok, cho膰 ucieczka Granger ze dworku by艂a raczej jasnym sygna艂em co do tego, 偶e mocno po偶a艂owa艂a wydarze艅 ubieg艂ej nocy.


><<>><


Postanowi艂 p贸j艣膰 do salonu, by porozmawia膰 z Astori膮. Zamierza艂 odwo艂a膰 dzisiejsz膮 kolacj臋 i na spokojnie rozm贸wi膰 si臋 z matk膮, a p贸藕niej jeszcze raz wszystko przemy艣le膰, nim podejmie wi膮偶膮ce decyzje. Mia艂 nadziej臋, 偶e Greengrass to zrozumie.

Drzwi do pokoju by艂y lekko uchylone, a w pokoju wraz z Astori膮 jak zwykle przesiadywa艂a jej siostra. Draco przewr贸ci艂 oczami i westchn膮艂 cicho. By艂 prawie pewien, 偶e zn贸w obgadywa艂y 艣lubne plany. Ju偶 mia艂 wej艣膰 do 艣rodka, gdy us艂ysza艂 o czym obie kobiety tak naprawd臋 rozmawia艂y.

- Nawet nie masz poj臋cia, jak mi ul偶y艂o, 偶e ta tr贸jka dziwak贸w postanowi艂a sama st膮d wyjecha膰 - m贸wi艂a Astoria, nad wyra藕nie zadowolona.

- Te偶 s膮dz臋, 偶e to lepiej - zgodzi艂a si臋 Daphne. - Rodzicom nie spodoba艂aby si臋 ich obecno艣膰. Mugolaczka i zdrajcy krwi.

- Wyobra偶asz to sobie? Szlama na mojej zar臋czynowej kolacji? Za nic!

- Mama by艂aby zdegustowana.

- Mog臋 na co dzie艅 udawa膰, 偶e toleruj臋 Granger, bo wiadomo, 偶e znajomo艣ci z ni膮 s膮 raczej korzystne, ale prywatnie nadal szczerze gardz臋 jej krwi膮.

Draco poczu艂, jak jego w艂asna krew uderza mu do g艂owy i ledwo zdusi艂 w gardle warkot czystej furii.

- B臋dziesz musia艂a j膮 znosi膰, je艣li Hector j膮 po艣lubi - dywagowa艂a Daphne. - W ko艅cu to ulubiony kuzyn Malfoya.

- Jej niedoczekanie, 偶e pozwol臋 jej wej艣膰 do mojej rodziny! Hector albo sam przejrzy, na oczy, albo mu w tym ch臋tnie dopomog臋. Nie b臋d臋 spokrewniona nawet daleko z 偶adn膮 szlam膮! Skoro z艂apa艂am ju偶 Draco, to mam zamiar dopilnowa膰, by wszystko by艂o tak, jak ja sobie tego 偶ycz臋…

Dla Malfoya by艂o tego zdecydowanie za wiele.

- Doprawdy Astorio? - zapyta艂, otwieraj膮c na o艣cie偶 drzwi i wchodz膮c do 艣rodka.

- Draco! - Astoria blada niczym Szara Dama, szybko zerwa艂a si臋 z fotela i zmusi艂a do s艂odkiego u艣miechu. - W艂a艣nie opowiada艂am Daphne o tym, 偶e… 偶e…

- 呕e? - Malfoy zmierzy艂 j膮 pogardliwym wzrokiem. Od razu m贸g艂 si臋 domy艣li膰, 偶e jej poza s艂odkiej, niewinnej dziewczynki by艂a tylko fasad膮. Odegran膮 rol膮, maj膮c膮 go przekona膰, 偶e b臋dzie dla niego doskona艂膮 偶on膮.

- Draco nie denerwuj si臋 - wtr膮ci艂a si臋 Daphne.

M臋偶czyzna zmierzy艂 j膮 pogardliwym spojrzeniem.

- Wiesz, 偶e macocha Marcusa jest mugolaczk膮, prawda? - spyta艂 zimno.

Daphne otworzy艂a lekko usta, ale chyba nie by艂a w stanie nic powiedzie膰.

- Ch臋tnie przeka偶臋 mu twoje uwagi dotycz膮ce tematu mugolak贸w.

- Draco… - Astoria rzuci艂a si臋 w jego stron臋 z oczami pe艂nymi 艂ez.

- Nawet nie pr贸buj tego wyja艣nia膰! - ostrzeg艂 ostro, odsuwaj膮c si臋 spoza zasi臋gu jej r膮k. - Nie zamierzam wi膮za膰 swojego 偶ycia z kim艣 tak uprzedzonym, a na dodatek z kim艣 kto my艣li, 偶e ca艂y 艣wiat dostosuje si臋 do jego wymaga艅!

- To nie tak! - Astoria zacz臋艂a p艂aka膰. - To tylko…

- Koniec. To tylko jest koniec. Spakujesz swoje rzeczy, po偶egnasz znajomych, wyja艣niaj膮c im uprzejmie, 偶e obydwoje zmienili艣my zdanie, a wczorajszy wiecz贸r by艂 jakim艣 chwilowym objawem szale艅stwa. A potem st膮d znikniesz, wraz z twoj膮 siostr膮 i waszymi wsp贸lnymi uprzedzeniami.

- Draco… prosz臋 ci臋! Nie podejmuj pochopnych decyzji! - Astoria wygl膮da艂a, jakby by艂a sk艂onna pa艣膰 na kolana i go b艂aga膰.

- Wierz mi, 偶e to najlepsza decyzja, jak膮 podj膮艂em w ci膮gu ostatnich kilku lat. A teraz 偶egnam! - Draco wymownie wskaza艂 obu kobietom drzwi.

- My naprawd臋 przepraszamy! - pr贸bowa艂a jeszcze t艂umaczy膰 Daphne.

- Wynocha! - Warkn膮艂 i zszed艂 im z drogi, by da膰 do zrozumienia, 偶e za nic nie zmieni swojego zdania.

Astoria rozszlocha艂a si臋 na dobre, ale siostra podesz艂a do niej i uj臋艂a j膮 pod rami臋. Obie kobiety z pokornie opuszczonymi g艂owami wysz艂y z pokoju.

Draco mia艂 ochot臋 przekl膮膰 samego siebie. Dlaczego w ostatnim czasie ci膮gle pope艂nia艂 b艂臋dy, zamiast odpu艣ci膰, usi膮艣膰 i dobrze wszystko przemy艣le膰?

Opad艂 na fotel przed kominkiem i zamkn膮艂 oczy. Ten weekend okaza艂 si臋 jeszcze bardziej popieprzony ni偶 pocz膮tkowo si臋 tego spodziewa艂. Naprawd臋 sam mia艂 ochot臋 uciec z powrotem do Londynu i na raz na zawsze o tym wszystkim zapomnie膰.


><<>><


Nie wiedzia艂 ile czasu tak bezczynnie siedzia艂, gdy nagle skrzypn臋艂y drzwi. Zamkn膮艂 oczy. Nie musia艂 zgadywa膰, kto tym razem postanowi艂 zak艂贸ci膰 jego tarzanie si臋 w swojej w艂asnej rozpaczy.

- Rozumiem, 偶e kolacja jest odwo艂ana…

- Tak. Przepraszam je艣li zada艂a艣 sobie trudu po nic - Draco westchn膮艂 cicho i wreszcie spojrza艂 na matk臋. O dziwo ona wcale nie patrzy艂a na niego ze z艂o艣ci膮, a tylko i wy艂膮cznie z trosk膮.

- Je艣li to, co m贸wi艂a ta ma艂a Greengrass jest prawd膮 i tak szybko otrz膮sn膮艂e艣 si臋 z pomys艂u tych g艂upich zar臋czyn, to raczej powinni艣my dzi艣 艣wi臋towa膰 wystawn膮 kolacj膮, ni偶 wszystko odwo艂ywa膰 - Narcyza pos艂a艂a mu blady u艣miech, po czym usiad艂a na fotelu naprzeciwko niego.

Draco zdusi艂 j臋k. To jak nic oznacza艂o d艂u偶sz膮 rozmow臋, a nie by艂 pewien czy ma na to w og贸le si艂y.

- Zar臋czyny nie by艂y moim pomys艂em, tylko Ministerstwa Magii, kt贸re tego od nas wymaga - sarkn膮艂.

Narcyza milcza艂a, a Draco zastanawia艂 si臋, co jeszcze powinien jej powiedzie膰. Nie chcia艂, by zamartwia艂a si臋 z jego powodu, ale wiedzia艂, 偶e to pr贸偶ny trud. By艂a matk膮 - to by艂a rola jej 偶ycia i nie m贸g艂 jej za to wini膰. Kocha艂 j膮 i wiedzia艂, 偶e ona kocha艂a jego, nawet je艣li j膮 zawodzi艂 i pope艂nia艂 b艂臋dy. To takiej 偶ony powinien poszuka膰 dla siebie. Takiej, kt贸ra by go rozumia艂a i potrafi艂a mu wybacza膰.

- Teraz, gdy wszyscy w naszych kr臋gach towarzyskich powoli zaczynaj膮 艂膮czy膰 si臋 w pary i planowa膰 swoje 偶ycie, cz臋sto wracaj膮 do mnie wspomnienia tego, jak to wszystko wygl膮da艂o, gdy to ja by艂am m艂oda.

- Wci膮偶 jeste艣 m艂oda mamo - odpowiedzia艂 szybko.

Narcyza spojrza艂a na niego z lekko uniesion膮 brwi膮.

- Dobra pr贸ba kochanie, ale nie licz, 偶e komplementami powstrzymasz mnie przed opowiedzeniem ci tej historii.

- Tylko nie zn贸w ten przekl臋ty bia艂y paw - wymamrota艂 pod nosem, zamykaj膮c oczy i prosz膮 si艂y wy偶sze o odpowiedni膮 doz臋 cierpliwo艣ci, 偶eby to przetrwa膰 bez pr贸by ucieczki.

Matka jednak nie zwraca艂a na niego uwagi, pogr膮偶aj膮c si臋 we swoich wspomnieniach.

- Merlinie… Jak ja kiedy艣 nie znosi艂am twojego ojca.

Draco spojrza艂 na ni膮 w szoku. Tej cz臋艣ci historii nigdy nie s艂ysza艂.

- Nie patrz tak na mnie, to prawda. S膮dz臋, 偶e i on za mn膮 nie przepada艂. Od dziecka obracali艣my si臋 w tych samych kr臋gach towarzyskich, wi臋c naturalnie znali艣my si臋 przez prawie ca艂e 偶ycie.

- Nigdy jednak nie wspomina艂a艣, 偶e si臋 kiedy艣 nie lubili艣cie.

Narcyza u艣miechn臋艂a si臋 lekko pod nosem.

- Nie przepadam za tymi wspomnieniami. Cho膰 dzi艣 inaczej ju偶 patrz臋 na ka偶d膮 utarczk臋 s艂own膮 czy nawet prawdziw膮 k艂贸tni臋, jak膮 przesz艂am z twoim ojcem nim si臋 polubili艣my, a p贸藕niej pokochali艣my.

- Tata si臋 z tob膮 k艂贸ci艂? - Draco szczerze w to pow膮tpiewa艂. Nigdy nie s艂ysza艂 k艂贸tni pomi臋dzy rodzicami, a jedynie ich 偶ywe dyskusje, w kt贸rych prawie zawsze i tak matka wygrywa艂a.

- Och! 艢miem twierdzi膰, 偶e to uwielbia艂. Dokuczanie mi i prowokowanie mnie do odpowiedzi by艂o swego czasu jego ulubion膮 rozrywk膮 na wszelkich balach, na jakich bywali艣my razem.

Draco u艣miechn膮艂 si臋 lekko pod nosem. Sk膮d艣 to zna艂.

- I nie znosi艂a艣 go?

- Bardzo - Narcyza zachichota艂a. - Gdy mia艂am siedemna艣cie lat wyg艂osi艂am nawet przed moimi siostrami deklaracj臋, 偶e pr臋dzej wyjd臋 za mugola, ni偶 za tego nad臋tego dupka Lucjusza Malfoya.

Draco nie m贸g艂 si臋 nie u艣miechn膮膰. Zawsze by艂o mu wiadomo, 偶e jego rodzice mieli to szcz臋艣cie, 偶e zakochali si臋 w sobie i pobrali ku aprobacie obu ich rodzin. Nie s膮dzi艂, 偶e w ich historii by艂o jeszcze co艣 wi臋cej.

- Raz us艂ysza艂am, jak tw贸j ojciec opowiada艂, 偶e wszystkie panny z domu Black to rozpieszczone ksi臋偶niczki, a ja jestem z nich najgorsza - wspomina艂a. - I to w艂a艣nie o te jego s艂owa si臋 z nim k艂贸ci艂am, gdy potkn臋艂am si臋 o jego ulubionego, bia艂ego pawia.

- Tak, wiem co by艂o dalej - Draco westchn膮艂 ci臋偶ko. - Ojciec ci臋 z艂apa艂. Ziemia zadr偶a艂a, a wy spojrzeli艣cie sobie w oczy i zakochali艣cie si臋 w sobie bez pami臋ci.

- Nie s膮dz臋, bym to w艂a艣nie wtedy si臋 w nim zakocha艂a - Narcyza nadal patrzy艂a gdzie艣 w dal, wyra藕nie pogr膮偶ona w swoich my艣lach.

- To kiedy? - zainteresowa艂 si臋 szczerze.

- My艣l臋, 偶e to rodzi艂o si臋 pomi臋dzy nami powoli. Z ka偶dym s艂owem, z ka偶dym zetkni臋ciem si臋 ze sob膮 czy konfrontacj膮. Po latach 偶artowali艣my z tego, 偶e nigdy nie potrafili艣my przesta膰. Nie przepuszczali艣my okazji by si臋 ze sob膮 posprzecza膰, cho膰 przecie偶 logicznym by by艂o unika膰 kogo艣 kogo si臋 tak bardzo nie lubi艂o - Narcyza spojrza艂a na niego i u艣miechn臋艂a si臋 z czu艂o艣ci膮.

Nie by艂, a偶 tak t臋py by nie wy艂apa膰 aluzji.

- Mamo… - Sam nie wiedzia艂 co chcia艂 jej powiedzie膰. 呕e on i Granger to zupe艂nie inna bajka? 呕e ojciec nigdy nie skrzywdzi艂 jej tak, jak Draco zrobi艂 to Hermionie? 呕e cho膰 chcia艂by wierzy膰, 偶e ich historia mog艂aby by膰 podobna, to po tym jak od niego uciek艂a, najwyra藕niej nie by艂o ju偶 na to 偶adnych szans?

- Od zawsze chcia艂am dla ciebie tylko jednego - matka spojrza艂a mu w oczy. - By艣 by艂 szcz臋艣liwy.

- Jestem - sk艂ama艂 nieudolnie.

- Masz przywilej, kt贸rego wielu na twoim miejscu nie mia艂o - Matka z powag膮 spojrza艂a mu w oczy. - Mo偶esz po艣lubi膰 kogo zechcesz, bez stresu o maj膮tek rodzinny czy przetrwanie nazwiska. Ja niczego od ciebie nie wymagam, a tw贸j ojciec zapewne te偶 zmieni艂by zdanie, po tym wszystkim, czego do艣wiadczyli艣my w czasie wojny.

- Kogo zechc臋? - powt贸rzy艂 g艂ucho. - Gdyby to by艂o takie proste…

- A sk膮d wiesz, 偶e nie jest, skoro nie spr贸bowa艂e艣? - spyta艂a powa偶nie.

Draco zamkn膮艂 oczy i wzi膮艂 g艂臋boki oddech. Czego mia艂 spr贸bowa膰? Przez lata raz po raz zakopywa艂 swoj膮 szans臋 coraz g艂臋biej pod lawin膮 szyderstw, uszczypliwo艣ci i zaci臋tych prowokacji. Nie mia艂 szans. Nie by艂o nawet sensu podejmowa膰 pr贸by.

Narcyza wsta艂a z fotela.

- Wbrew temu co my艣licie ty czy Hector, to nie jest wasza decyzja - powiedzia艂a cicho.

Draco spojrza艂 na ni膮 i otworzy艂 usta, ale 偶adne logiczne s艂owa nie chcia艂y teraz sformu艂owac si臋 w jego g艂owie.

- Nie s膮dzi艂am jednak, 偶e poddasz si臋 bez walki. Nie o tak wa偶ne rzeczy w 偶yciu. Malfoyowie zwykle walcz膮 zaciekle o to czego chc膮. Zawsze tak by艂o.

- Mamo…

- Kocham Hectora. To wspania艂y ch艂opak i 偶ycz臋 mu wszystkiego najlepszego…

- Ale? - Draco r贸wnie偶 wsta艂.

- Ale on nie jest moim synem - W oczach Narcyzy b艂ysn臋艂y 艂zy, gdy podesz艂a, by go obj膮膰.

- Mamo…

- Nic nie m贸w, nie trzeba. Po prostu przemy艣l to co ci powiedzia艂am - poprosi艂a.

- Obiecuj臋, 偶e tak zrobi臋 - Draco poca艂owa艂 matk臋 w policzek.

- Dobrze. P贸jd臋 powiedzie膰, by do kolacji przygotowali nam jakie艣 dobre wino, skoro mamy co 艣wi臋towa膰 - za艣mia艂a si臋, poprawiaj膮c mu ko艂nierzyk z koszuli i odchodz膮c.

Draco spojrza艂 w wygas艂y kominek. Sam nie wiedzia艂, co ta rozmowa w nim zmieni艂a, ale jednak rozpali艂a jak膮艣 iskr臋. Matka mia艂a racj臋. To nie on czy Hector powinni tu decydowa膰, tylko Hermiona. Musia艂a tylko wiedzie膰, 偶e ma mo偶liwo艣膰 podj臋cia tej decyzji…

- Synku?

- Tak? - Draco nie spodziewa艂 si臋, 偶e jego mama wci膮偶 by艂a w salonie.

- Panna Granger wyt艂umaczy艂a mi dzi艣 rano konieczno艣膰 swojego wyjazdu piln膮 spraw膮 rodzinn膮 - Narcyza u艣miechn臋艂a si臋 delikatnie. - Lecz chyba zapomnia艂a, 偶e dwa tygodnie temu opowiada艂a mi, 偶e jej rodzice wyjechali w艂a艣nie na dwumiesi臋czn膮 misj臋 medyczn膮 gdzie艣 w Afryce i 偶e kontakt z nimi b臋dzie w tym czasie ograniczony.

Draco nie m贸g艂 si臋 nie u艣miechn膮膰. Granger musia艂a naprawd臋 si臋 艣pieszy膰 z t膮 swoj膮 ucieczk膮, skoro nawet nie przemy艣la艂a dobrze tego k艂amstwa.

- My艣l臋, 偶e wyjecha艂a, poniewa偶 nie chcia艂a widzie膰 ciebie i Astori razem - wyszepta艂a.

- W poniedzia艂ek dowie si臋, 偶e i tak by tego nie zobaczy艂a - odpar艂.

- Koniecznie powinna si臋 o tym dowiedzie膰 - Narcyza mrugn臋艂a do niego. - I to najlepiej osobi艣cie od ciebie.

Draco przytakn膮艂. Nie chcia艂 d艂u偶ej by膰 tch贸rzem. Zamierza艂 z ni膮 porozmawia膰. A co b臋dzie dalej…?

To faktycznie zale偶a艂o ju偶 tylko od Hermiony Granger.


><<>><
  

Theodore nie wiedzia艂 nic ponadto, 偶e Granger wzi臋艂a od poniedzia艂ku tygodniowy urlop. Jej asystentka nie powiedzia艂a za wiele, poza tym, 偶e wyjecha艂a gdzie艣 z 偶on膮 pana Pottera i pann膮 Lovegood.

Draco czu艂 si臋 sfrustrowany. To mia艂 by膰 tylko tydzie艅 i w sumie powinien si臋 cieszy膰, 偶e b臋dzie mia艂 wi臋cej czasu na u艂o偶enie sobie w g艂owie wszystkiego, co chcia艂by jej powiedzie膰, jednak wraz z up艂ywem ka偶dego dnia - jego niepewno艣膰 wzrasta艂a.

Odrzuci艂 te偶 dwie sowy z zaproszeniem na lunch przez Hectora. Nie m贸g艂 pozwoli膰, by kuzyn zn贸w nam膮ci艂 mu w g艂owie swoimi wywodami. Byli sobie bliscy, ale to nie oznacza艂o, 偶e Draco musia艂 mu zej艣膰 z drogi… Nawet by nie m贸g艂. Nie po tym, jak skosztowa艂 rozkosznie upajaj膮cych ust Hermiony. Nie m贸g艂 nawet na chwil臋 o tym zapomnie膰. To bez przerwy zapl膮ta艂o jego my艣li. Podobnie jak Granger. Pi臋kna, idealna, s艂odka Hermiona Granger.

Ten jeden poca艂unek i to z jakim zaanga偶owaniem go odwzajemni艂a, by艂o jego najwi臋ksz膮 nadziej膮. I trzyma艂 si臋 tej my艣li kurczowo niczym 艣wistoklika przed dalek膮 podr贸偶膮.

- Jest 艣rodek tygodnia, a ty pijesz ju偶 trzeci膮 whisky. Bierzesz jutro wolne? - spyta艂 Theodore, patrz膮c z niepokojem na przyjaciela, gdy wieczorem po ci臋偶kim dniu pracy spotkali si臋 w barze.

- Tak, mam przerw臋 w rozprawach, wi臋c postanowi艂em troch臋 odsapn膮膰 - Draco pos艂a艂 przyjacielowi spi臋ty u艣mieszek.

- Luna przys艂a艂a mi dzi艣 kartk臋 - zagadn膮艂 Theo, a Draco od razu spojrza艂 w jego stron臋, ledwo kryj膮c ochot臋, by krzykn膮膰 na Notta, z zapytaniem, dlaczego dopiero teraz mu o tym wspomnia艂.

- No i? - ponagla艂.

- Jest na wyje藕dzie w Prowansji wraz z now膮 pani膮 Potter i Hermion膮. Wszystkie przes艂a艂y mi pozdrowienia.

- Wi臋c po prostu ot tak pojecha艂y sobie na urlop?

- Chyba tak - Theo u艣miechn膮艂 si臋 do niego 艂agodnie. - Ale Luna potwierdzi艂a, 偶e b臋dzie mi towarzyszy艂a na sobotniej gali charytatywnej w rezydencji Flint贸w.

- To ju偶 w t臋 sobot臋? - Draco skrzywi艂 si臋 pod nosem. Kilka tygodni temu obieca艂 swojej matce, 偶e we藕mie w tym udzia艂, a potem kompletnie o tym zapomnia艂.

- Jestem pewien, 偶e Hermiona te偶 tam b臋dzie - rzuci艂 jakby od niechcenia Nott.

Draco spojrza艂 na niego z ukosa. To by艂a gala fundacji, w kt贸rej Granger od lat wsp贸艂dzia艂a艂a. To logiczne, 偶e powinna tam by膰. To mog艂a by膰 jego szansa…

- Ciekawe czy przyjdzie z Hectorem? - zachmurzy艂 si臋 Draco.

- Po tym co teraz widz臋, to nie s膮dz臋, 偶e nawet powinna…

Blondyn spojrza艂 na niego zaskoczony, a zaraz p贸藕niej powi贸d艂 wzrokiem w miejsce, na kt贸rym Theodore zawiesi艂 swoje spojrzenie.

Hector 艣mia艂 si臋 w艂a艣nie z czego艣, co powiedzia艂a pi臋kna blondynka, popijaj膮ca czerwone wino z eleganckiego kieliszka. Siedzieli blisko siebie i wygl膮dali na bardzo za偶y艂膮 par臋.

- My艣lisz, 偶e jest z ni膮 na randce? - zapyta艂 cicho Malfoy.

- To Madison Burke. Ona nie chadza na randki…

- Kt贸re nie ko艅cz膮 si臋 w 艂贸偶ku, wiem - doda艂 Draco, kt贸ry by艂 doskonale 艣wiadomy reputacji panny Burke, oraz tego, 偶e Hector zaliczy艂 j膮 ju偶 kilka razy w czasie swoich pobyt贸w w Anglii. Mieli uk艂ad bez zobowi膮za艅 i blondyn wiedzia艂, 偶e jego kuzyn nie spotyka艂 si臋 z ni膮 nigdy w innym celu, ni偶 seks.

Nagle Hector chyba zorientowa艂 si臋, 偶e jest obserwowany. Gdy odwr贸ci艂 g艂ow臋 i natrafi艂 na spojrzenia Theo i Dracona, u艣miech zamar艂 mu na ustach, a cera znacz膮co poblad艂a. Wyra藕nie nie chcia艂 by膰 przy艂apany z Madison, a to mog艂o oznacza膰, 偶e cel jego spotkania z t膮 kobiet膮, nadal si臋 nie zmieni艂…

- Co za palant! - warkn膮艂 Theodore. - Wmawia wszystkim, 艂膮cznie z Hermion膮, jak to zakocha艂 si臋 w niej od pierwszego wejrzenia i 偶e nigdy na 偶adnej kobiecie mu tak nie zale偶a艂o, a ledwo ona wyje偶d偶a, on ju偶 wskakuje do 艂贸偶ka z Burke?

- To niewiarygodne - Draco z niedowierzaniem pokr臋ci艂 g艂ow膮. By艂 absolutnie pewien, 偶e Hector jest zbyt uczciwy na takie zagrywki. Naprawd臋 s膮dzi艂, 偶e Rosier zapa艂a艂 szczerymi uczuciami do Hermiony i to w sumie najbardziej gryz艂o jego sumienie, przed planowan膮 przez niego rozmow膮 z Granger.

- Idzie tu - mrukn膮艂 Theo obracaj膮c si臋 z powrotem do baru i daj膮c znak barmanowi, 偶e chc膮 nast臋pnej kolejki.

- W razie czego, powstrzymaj mnie, 偶ebym mu nie przy艂o偶y艂 - poprosi艂 Draco, staraj膮c si臋 opanowa膰.

- Cze艣膰, nie spodziewa艂em si臋 was tu dzisiaj - przywita艂 ich Hector, u艣miechaj膮c si臋 nerwowo.

- Najwyra藕niej - Draco rzuci艂 mu ch艂odne spojrzenie.

- To tylko…

- Niczego nie musisz nam t艂umaczy膰 - wtr膮ci艂 Theodore. - Potrafimy wyci膮gn膮膰 w艂asne wnioski.

Hector potar艂 kark i wzi膮艂 g艂臋bszy oddech.

- Hermiona wyjecha艂a. Napisa艂a mi tylko, 偶e jej nie b臋dzie i… i…

- I? - Draco zacisn膮艂 d艂onie na swojej szklaneczce ognistej, bowiem palce go 艣wierzbi艂y, 偶eby natychmiast si臋gn膮膰 po r贸偶d偶k臋.

- Nie jeste艣my jeszcze oficjalnie par膮 - wyja艣ni艂 nieco 偶a艂o艣nie Torr. - A ja jestem tylko m臋偶czyzn膮 i mam swoje potrzeby.

- Wydaje mi si臋, czy s艂ysza艂em jak m贸wi艂e艣, 偶e naprawd臋 ci na niej zale偶y, jak nigdy na 偶adnej innej kobiecie? - Nott mia偶d偶y艂 Amerykanina wzrokiem.

- Tak jest! My艣l臋, 偶e naprawd臋 zakocha艂em si臋 w Hermionie, ale… ale…

- Du偶o si臋 dzi艣 j膮kasz kuzynie - zauwa偶y艂 z艂o艣liwie Draco.

Rosier zacisn膮艂 na chwil臋 usta, po czym kr贸tko zerkn膮艂 przez rami臋 na u艣miechaj膮c膮 si臋 zalotnie w jego stron臋 Madison.

- Nie powiecie o tym Hermionie, prawda? To nic takiego… To nic nie znaczy. Sami rozumiecie.

- Czy偶by? - Theodore zmierzy艂 Rosiera pogardliwym spojrzeniem.

- Skoro nie jeste艣cie razem, to w czym problem? - zapyta艂 cierpko Draco. - My艣lisz, 偶e b臋dzie z艂a o to, 偶e chodzisz na 艂atwy seks z inn膮, w czasie, gdy ona wyjecha艂a?

- Nie chce straci膰 w jej oczach! - Hector wygl膮da艂 na lekko zdesperowanego. - Wyrazi艂e艣 si臋 jasno, 偶e nie obchodzi ci臋 Hermiona, ale skoro cenisz nasz膮 relacj臋 i przyja藕艅…

- Nie - Draco dopi艂 swojego drinka jednym 艂ykiem, po czym wsta艂.

- Co nie? - zapyta艂 zaskoczony Hector.

- Nie ceni臋 naszej przyja藕ni na tyle, by dalej robi膰 dla ciebie co艣 wbrew sobie. A co do Hermiony… Nie powiem jej niczego na tw贸j temat, ale wied藕, 偶e to najsprytniejsza i najinteligentniejsza wied藕ma naszych czas贸w. Sama szybko ci臋 przejrzy.

- I wtedy gorzko po偶a艂ujesz, ty sko艅czony dupku - doda艂 z rozbawieniem Theodore, kt贸ry r贸wnie偶 szybko dopi艂 swojego drinka i klepni臋ciem w rami臋 da艂 Draco zna膰, 偶e czas wyj艣膰 z baru.

- Draco! - Hector brzmia艂 na zdesperowanego.

- Nie mam ci nic wi臋cej do powiedzenia - odpowiedzia艂 z zimn膮 pogard膮 blondyn, po czym razem z przyjacielem opu艣cili pub.

A wyrzuty sumienia i rozterki wzgl臋dem kuzyna, opu艣ci艂 tego wieczoru na dobre my艣li Draco.


><<>><


Sam pomys艂 p贸j艣cia na ten gal臋, nie by艂 dla niego wcale przyjemny. Nie m贸g艂 jednak si臋 jej doczeka膰, ze wzgl臋du na to kogo mia艂 nadziej臋 tam spotka膰. Czy Hermiona naprawd臋 wr贸ci艂a do Londynu i wybiera艂a si臋 sp臋dzi膰 dzisiejszy wiecz贸r w podmiejskiej rezydencji rodziny Flint? Mia艂 tak膮 szczer膮 nadziej臋.

Przechadza艂 si臋 po sali, z matk膮 wspart膮 na jego ramieniu. Narcyza by艂a wyra藕nie zadowolona, 偶e syn zgodzi艂 jej si臋 asystowa膰 na przyj臋ciu, bo rzadko to robi艂. Wszystkie wolne panny i ich matki prawie od razu spieszy艂y w stron臋 Malfoy贸w, by si臋 przywita膰, jako艣 przymili膰 komplementem, a p贸藕niej rozpocz膮膰 nudn膮 pogaw臋dk臋 o czym艣 ma艂o istotnym.

Draco jednak znosi艂 to ze stoickim spokojem, zaj臋ty rozgl膮daniem si臋 po sali w poszukiwaniu burzy tych cudownych lok贸w, o kt贸rych 艣ni艂 ostatnio prawie co noc.

Wreszcie j膮 zobaczy艂. Dzi艣 jej suknia by艂a kremowa, co pi臋knie wsp贸艂gra艂o z jej opalon膮 na z艂oto sk贸r膮. Mia艂a elegancko upi臋te w艂osy i brylantowe kolczyki. W jednym musia艂 przyzna膰 Hectorowi racj臋. Brylanty naprawd臋 do niej pasowa艂y.

Sta艂a wraz z Lun膮 i Theo, rozmawiaj膮c o czym艣, ale napi臋cie jej ramion i sztywna postawa wskazywa艂y, 偶e by艂a zdenerwowana. Czy偶by si臋 ba艂a ich konfrontacji? On si臋 ba艂, ale nie zamierza艂 stch贸rzy膰. Nigdy wi臋cej.

Mia艂 zamiar przeprosi膰 Lady Avery i jej c贸rk臋 i podej艣膰 do niej, ale nim zdo艂a艂 wydoby膰 z siebie s艂owo, Hector pojawi艂 si臋 przy ramieniu Granger z dwoma lampkami szampana. Wygl膮da艂 na zachwyconego jej towarzystwem, a i ona u艣miechn臋艂a si臋 do niego serdecznie. Stoj膮cy z nimi Theodore mia艂 min臋, jakby w艂a艣nie wk艂ada艂 d艂o艅 w paskudny 艣laz.

- Przepraszam was drogie panie, ale musz臋 pilnie zamieni膰 s艂贸wko z moj膮 przyjaci贸艂k膮, pann膮 Granger - oznajmi艂a s艂odko Narcyza, po czym uj臋艂a mocno rami臋 Dracona. - Synu zgodzisz mi si臋 towarzyszy膰?

Draco mia艂 ochot臋 przewr贸ci膰 oczami. Czy偶by matka obawia艂a si臋, 偶e sam nie b臋dzie mia艂 odwagi podej艣膰 do Hermiony, 偶e postanowi艂a go tam zaci膮gn膮膰? Nie zamierza艂 jednak protestowa膰. Mo偶e je艣li najpierw zamieni膮 kilka s艂贸w w wi臋kszym gronie, dalsza rozmowa nie b臋dzie niezr臋czna.


><<>><
  

Wyra藕nie widzia艂, jak Hector si臋 spi膮艂, widz膮c 偶e on i jego matka si臋 do nich zbli偶aj膮. Granger za to odwr贸ci艂a si臋 i u艣miechn臋艂a do Narcyzy. Draco czu艂 jak b贸l rozprzestrzenia si臋 po jego klatce piersiowej. Zn贸w na niego nie patrzy艂a… Zn贸w go ignorowa艂a…

I wtedy Hermiona nagle przenios艂a na niego swoje spojrzenie, patrz膮c mu prosto w oczy. B贸l zmieni艂 si臋 w 偶ar. Merlinie! Ona by艂a wszystkim. Snem. Marzeniem. Przysz艂o艣ci膮.

I chyba od zawsze o tym wiedzia艂, tylko ba艂 si臋 do tego przyzna膰.

- Dobry wiecz贸r - przywita艂a wszystkich Narcyza. - Czy dobrze si臋 bawicie?

Wszyscy odpowiedzieli na jej powitanie, a Hector pochyli艂 si臋, by szarmancko uca艂owa膰 d艂o艅 ciotki. Pewnie liczy艂, 偶e swoim szarmanckim zachowaniem zrobi wra偶enie na Hermionie.

- Przyj臋cie jest bardzo udane, a szampan przepyszny - skomentowa艂a kurtuazyjnie Hermiona, u艣miechaj膮c si臋 uprzejmie.

Jej policzki by艂o lekko zarumienione, a Draco mia艂 wra偶enie, 偶e co kilka sekund zerka艂a w jego kierunku, jakby chc膮c sprawdzi膰, czy nadal j膮 obserwowa艂. A robi艂 to i nie mia艂 zamiaru przesta膰, a偶 nie b臋dzie mia艂 okazji, by z ni膮 porozmawia膰 sam na sam.

- W艂a艣nie opowiada艂em Hermionie o szampanie produkowanym przez moj膮 rodzin臋 - wtr膮ci艂 Hector, kt贸ry brzmia艂 jakby koniecznie chcia艂 wzi膮膰 udzia艂 w rozmowie.

- Nie pierwszy zreszt膮 raz - wtr膮ci艂a Granger, a Draco mia艂 ochot臋 parskn膮膰 艣miechem. Wydawa艂o mu si臋, czy w艂a艣nie nieco osadzi艂a Rosiera na jego miejscu?

- Och! - Narcyza spojrza艂a w stron臋 orkiestry, kt贸ra w艂a艣nie szykowa艂a si臋 do odegrania kolejnej melodii. - Czy偶by to mia艂 by膰 walc angielski?

Tylko 艣lepy nie zauwa偶y艂by, jak zaraz po tych s艂owach wymownie spojrza艂a najpierw na Draco, a zaraz p贸藕niej na Hermion臋.

- Od ostatniego balu, troch臋 potrenowa艂em! - zawo艂a艂 g艂o艣no Hector. - I teraz ju偶 znam kroki, wi臋c…

- Naprawd臋 da si臋 nauczy膰 walca angielskiego po kilku treningach? - przerwa艂a mu Luna.

Kilka par wysz艂o ju偶 na parkiet, czekaj膮c na pierwsze takty melodii.

Draco wiedzia艂, 偶e to jego szansa.

- Uczynisz mi ten zaszczyt panno Granger? - wyci膮gn膮艂 do niej swoj膮 d艂o艅, wychodz膮c z podziwu, 偶e ta nie zadr偶a艂a. Chyba 偶adne inne s艂owa w jego 偶yciu nie kosztowa艂y go tyle odwagi.

Hermiona spojrza艂a na niego z powag膮. Nie wiedzia艂 co zrobi, ani jak si臋 zachowa, je艣li ona mu teraz odm贸wi.

- Z przyjemno艣ci膮 - powiedzia艂a pewnie, po czym bez s艂owa poda艂a Hectorowi sw贸j kieliszek z szampanem i uj臋艂a d艂o艅 blondyna, pozwalaj膮c mu poprowadzi膰 si臋 na parkiet.

Nikt tego nie zrobi艂, ale Draco mia艂 wra偶enie, 偶e Theodore, Luna i jego matka, ledwo si臋 powstrzymali przed tym, by zacz膮膰 im klaska膰.

Przyj臋li postaw臋 odpowiedni膮 do walca, po czym sk艂onili si臋 sobie nawzajem.

To by艂o jak promienie s艂o艅ca dotykaj膮ce po raz pierwszy sk贸ry, gdy wychodzi艂o si臋 na zewn膮trz w s艂oneczny dzie艅. Powolne, przyjemne ciep艂o, rozprzestrzeniaj膮ce si臋 po ca艂ym ciele.

- Jak by艂o na wyje藕dzie? - zapyta艂, by jako艣 zacz膮膰 rozmow臋, gdy przyci膮gn膮艂 j膮 do siebie podczas pierwszego obrotu. 

- Do艣膰 ciekawie - przyzna艂a. - Mia艂am czas odpocz膮膰 i wiele przemy艣le膰.

- Jakie艣 ciekawe wnioski? - zapyta艂, unosz膮c lekko brew.

- Kilka - przyzna艂a. - Mam ju偶 skrystalizowany pomys艂, jak odwo艂a膰 dekret o prawie ma艂偶e艅skim.

- Naprawd臋? - Draco odwr贸ci艂 j膮 w ta艅cu i nie m贸g艂 sobie odm贸wi膰 tego, by ponownie przyci膮gn膮膰 j膮 bli偶ej. Ten zapach... Lilie. 

- Tak. Nie musisz si臋 martwi膰… - wyszepta艂a. - Nie b臋dzie potrzeby, by艣 szybko musia艂 poszuka膰 sobie nowej narzeczonej.

Spojrza艂 jej w oczy. Ten 偶ar… Merlinie! Musia艂 przywo艂a膰 wiele ze swojej samokontroli, by nie poca艂owa膰 jej tu i teraz przy tych wszystkich ludziach.

- “Amor non quaerit, amor reperit” - wyszepta艂. - Mi艂o艣膰 nie szuka, mi艂o艣膰 znajduje.

Zadr偶a艂a w jego ramionach i westchn臋艂a cicho, jakby tymi s艂owami sprawi艂 jej przyjemno艣膰.

- Mo偶e los si臋 do ciebie u艣miechnie i jaka艣 dziewczyna te偶 potknie si臋 o bia艂ego pawia? - W jej oczach b艂yszcza艂a przekora.

- Albo mo偶e b臋d臋 mia艂 szcz臋艣cie i pies mojej przyjaci贸艂ki wepchnie nas razem do zimnej fontanny? - odpowiedzia艂, nie odrywaj膮c od niej swojego spojrzenia, cho膰 melodia w艂a艣nie si臋 sko艅czy艂a.

- To brzmi naprawd臋 bardzo romantycznie - Hermiona zrobi艂a krok w ty艂 i uk艂oni艂a mu si臋 z gracj膮.

Niech臋tnie pu艣ci艂 jej d艂o艅 i r贸wnie偶 si臋 sk艂oni艂. To nie by艂 koniec ich rozmowy, ale jego serce by艂o przepe艂nione nadziej膮. 

Nie zaprzeczy艂a, ani nie uciek艂a…

Sta艂a przed nim i nadal patrzy艂a mu prosto w oczy. To by艂 w艂a艣nie ten moment. W艂a艣nie w tej chwili powinien poprosi膰 j膮 o rozmow臋, spotkanie, wsp贸lne wyj艣cie na kolacj臋 - cokolwiek, co mog艂oby da膰 mu szans臋, by spr贸bowa膰 j膮 przekona膰, 偶e si臋 zmieni艂 i 偶e naprawd臋 j膮…

- Pozwolisz Hermiono? - Hector pojawi艂 si臋 obok nich niczym duch i nim Granger zd膮偶y艂a zareagowa膰, on ju偶 trzyma艂 mocno jej d艂o艅.

Draco zacisn膮艂 szcz臋k臋. Mia艂 ogromn膮 ochot臋, by uderzy膰 swojego kuzyna na samym 艣rodku parkietu. Nie powinien jednak wywo艂ywa膰 niepotrzebnego skandalu. Skoro Granger nie mia艂a nic przeciwko, by zata艅czy膰 z Hectorem, to Draco musia艂 ust膮pi膰 i dopiero p贸藕niej znale藕膰 spos贸b, by poprosi膰 j膮 o spotkanie i rozmow臋.

Wr贸ci艂 do towarzystwa Theo i Luny, nie maj膮c za bardzo poj臋cia, gdzie podziewa艂a si臋 teraz jego matka.

- Wygl膮dali艣cie razem cudownie! - Lovegood u艣miechn臋艂a si臋 do niego tak przyja藕nie, 偶e zrobi艂o mu si臋 od tego ciep艂o na sercu.

- Hectorowi pewnie si臋 nie spodoba艂o - burkn膮艂 Draco.

- A kto by si臋 przejmowa艂 zdaniem tego palanta? - Theodore pos艂a艂 mu zadziorny u艣miech. - Ale powiniene艣 podzi臋kowa膰 Lunie. To ona przekona艂a Hermion臋, 偶e wcale nie mia艂e艣 na my艣li tego, co powiedzia艂e艣 przed Hectorem, bowiem kierowa艂e艣 si臋 wtedy jedynie swoj膮 lojalno艣ci膮 wzgl臋dem kuzyna.

- Naprawd臋? - Draco nie kry艂 zaskoczenia.

Lovegood wzruszy艂a tylko ramionami.

- Theodore przysi臋ga艂 mi, 偶e to prawda, a ja jako艣 nie umiem mu nie wierzy膰 - Luna u艣miechn臋艂a si臋 z czu艂o艣ci膮 do Notta, a Draco z zainteresowaniem patrzy艂, jak policzki jego przyjaciela pokrywaj膮 si臋 delikatnym rumie艅cem. Theo chyba r贸wnie偶 ostatecznie przepad艂…

- W takim razie dzi臋kuj臋 - Malfoy u艣miechn膮艂 si臋 do blondynki.

- Nie ma za co. Szczerze m贸wi膮c nie lubi臋 twojego kuzyna - Luna z grymasem popatrzy艂a na Hectora, kt贸ry usi艂owa艂 si臋 pochyli膰, by wyszepta膰 co艣 do ucha Hermiony, kt贸ra wcale nie wygl膮da艂a na tym zachwycon膮.

- Tak. Ja ju偶 te偶 go niespecjalnie lubi臋 - przyzna艂 Draco, pr贸buj膮c odp臋dzi膰 od siebie wizj臋 tego, jak podchodzi do ta艅cz膮cej pary i porywa Hermion臋 wprost z ramion Rosiera i zabiera j膮 daleko st膮d.

Melodia si臋 sko艅czy艂a, a Hermiona z do艣膰 wymuszonym u艣miechem chyba chcia艂a po偶egna膰 Hectora, jednak m臋偶czyzna jej na to nie pozwoli艂, nadal mocno przytrzymuj膮c jej d艂o艅.

- Uwaga wszyscy! - zakrzykn膮艂 g艂o艣no, a go艣cie zgromadzeni w sali - nie wy艂膮czaj膮c cz艂onk贸w orkiestry natychmiast spojrzeli w jego stron臋.

Hermiona wyra藕nie poblad艂a, widz膮c 偶e sta艂a teraz w centrum zainteresowania ca艂ej sali.

- Och nie! Czy on oszala艂? - zapyta艂a z przej臋cie, Narcyza, kt贸ra nagle pojawi艂a si臋 u boku syna.

- On chyba nie zamierza…? - W g艂osie Theo zabrzmia艂a prawdziwa w艣ciek艂o艣膰.

- Powstrzymaj go! - poprosi艂a Luna, szturchaj膮c Draco w rami臋.

By艂o ju偶 jednak na to za p贸藕no, bowiem Amerykanin w艂a艣nie rozpocz膮艂 swoj膮 przemow臋:

- Moi drodzy! Rodzino, przyjaciele i zebrani tu go艣cie! - grzmia艂 Hector. - Wiem, 偶e nie jest to standardowy wiecz贸r na tak膮 deklaracj臋, ale nie mog臋 d艂u偶ej czeka膰, gdy moje serce krzyczy tak g艂o艣no o tym czego pragnie!

- O Salazarze… - Narcyza przytkn臋艂a d艂o艅 do ust. - To b臋dzie prawdziwa katastrofa…

- Hermiono Jean Granger - Hector odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 kobiety, w kt贸rej oczach wida膰 by艂o teraz czyste przera偶enie. - Cho膰 nie znamy si臋 d艂ugo, ja wiem jedno - Ty jeste艣 dla mnie t膮 jedyn膮! Wiem, 偶e chcesz dobrze pozna膰 przed 艣lubem swojego m臋偶a i obiecuj臋, 偶e zrobi臋 wszystko, by艣 pozna艂a mnie jak najlepiej… Ju偶 jako moja narzeczona!

Hector nie wypuszczaj膮c d艂oni Hermiony, ukl臋kn膮艂 i si臋gn膮艂 do wewn臋trznej kieszeni marynarki.

Draco nie wiedzia艂 co powinien zrobi膰. Jak to przerwa膰? Patrzy艂 na Granger, kt贸ra wygl膮da艂a jakby walczy艂a pomi臋dzy ch臋ci膮 ucieczki, a omdleniem. I cho膰 wszystko w nim protestowa艂o, wiedzia艂, 偶e to co powiedzia艂a jego matka by艂o prawd膮. To ona tu decydowa艂a. Decyzja nale偶a艂a tylko i wy艂膮cznie do Hermiony.

- Jeste艣 najpi臋kniejsz膮 istot膮 jak膮 w 偶yciu spotka艂em i wiem to od chwili, gdy pierwszy raz na ciebie spojrza艂em - Hector nie kry艂 swojego wzruszenia, a wszystkie zgromadzone na sali panny, westchn臋艂y t臋sknie, najpewniej r贸wnie偶 marz膮c, by us艂ysze膰 kiedy艣 takie s艂owa.

- Hectorze… - Hermiona u艣miechn臋艂a si臋 nerwowo. - Nie…

- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - zapyta艂 otwieraj膮c pude艂ko i podsuwaj膮c je bli偶ej, tak by Granger mog艂a zobaczy膰 wspania艂y, okaza艂y brylant.

W ca艂ej sali zapad艂a grobowa cisza. Draco mia艂 wra偶enie, 偶e serce za chwil臋 wyskoczy mu z piersi, gdy obserwowa艂, jak Hermiona przeskakiwa艂a wzrokiem pomi臋dzy Hectorem, a pier艣cionkiem, jakby nie wiedz膮c, kt贸remu po艣wi臋ci膰 wi臋cej uwagi.

Nagle jednak podnios艂a g艂ow臋 i spojrza艂a prosto w oczy Draco. Przez chwil臋, gdy to si臋 sta艂o Malfoy mia艂 wra偶enie, 偶e najprawdziwsza iskra magii przebieg艂a pomi臋dzy nimi. Chcia艂 pokr臋ci膰 g艂ow膮 - da膰 jej jaki艣 znak, by tego nie robi艂a. B艂aga膰 je艣li trzeba, by odm贸wi艂a jemu kuzynowi, a potem…

Hermiona zn贸w przenios艂a sw贸j wzrok na m臋偶czyzn臋, kt贸ry w艂a艣nie si臋 jej o艣wiadczy艂.

- Hectorze… Ja…

Draco zacisn膮艂 szcz臋k臋. Nie wiedzia艂, co zrobi je艣li ona nie odm贸wi.

- Oczywi艣cie…

Ca艂a sala wstrzyma艂a oddech, po czym nagle zbiorowo j臋kn臋艂a, gdy Granger gwa艂townym ruchem wyrwa艂a swoj膮 d艂o艅 z u艣cisku Hectora.

- Oczywi艣cie, 偶e za ciebie nie wyjd臋! Prawie wcale si臋 nie znamy! Przepraszam ci臋 bardzo, ale to naprawd臋 okropny pomys艂, by poznawa膰 si臋 dopiero po zar臋czynach i ja… Nie mog臋 tego zrobi膰! Bardzo mi przykro - zako艅czy艂a pewnym g艂osem, po czym odwr贸ci艂a si臋 i biegiem ruszy艂a do wyj艣cia z sali, zostawiaj膮c oszo艂omionego Hectora kl臋cz膮cego z pier艣cionkiem wci膮偶 w wyci膮gni臋tej d艂oni.

- Id藕 za ni膮! - Theo, Luna i jego matka zn贸w powiedzieli to jednocze艣nie. Ta tr贸jka naprawd臋 by艂a zbyt jednomy艣lna, jak na jego gust.

Draco nie zamierza艂 jednak protestowa膰, tylko zacz膮艂 przeciska膰 si臋 przez rozemocjonowany t艂um, kt贸ry wybuch艂 w艂a艣nie ferworem rozm贸w i komentarzy po ostatnich wydarzeniach.

Widzia艂 jak posta膰 Hermiony znika艂a w wyj艣ciu do ogrodu Flint贸w. Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e uda mu si臋 j膮 szybko znale藕膰, zw艂aszcza, 偶e na zewn膮trz w艂a艣nie rz臋si艣cie si臋 rozpada艂o.

Nie przeszkadza艂o mu, 偶e moknie, ale martwi艂 si臋 o ni膮. A co je艣li biegn膮c w wysokich obcasach gdzie艣 upadnie i si臋 zrani? Musia艂 j膮 szybko odnale藕膰.


><<>><
  

Na szcz臋艣cie niemal od razu dostrzeg艂 pob艂ysk jej kremowej sukni w ogrodowej, marmurowej altanie.

Granger chodzi艂a po niej rozdra偶niona niczym tygrys w klatce. By艂a wyra藕ne z艂a i rozemocjonowana. Draco ul偶y艂o, 偶e na szcz臋艣cie nie p艂aka艂a.

- Wszystko w porz膮dku? - zapyta艂 zbli偶aj膮c si臋 do niej.

Zaprzesta艂a swojego bezcelowego marszu i spojrza艂a na niego uwa偶nie.

- Wiedzia艂e艣, 偶e on zamierza艂 to zrobi膰? - spyta艂a z napi臋ciem.

- Oczywi艣cie, 偶e nie! - zapewni艂 j膮 z moc膮. - My艣lisz, 偶e bym mu na to pozwoli艂, gdybym wiedzia艂?

Draco ostro偶nie zbli偶a艂 si臋 do niej, boj膮c si臋 jak zareaguje je艣li znajdzie si臋 za blisko.

- Co z idiota! - Hermiona z dezaprobat膮 pokr臋ci艂a g艂ow膮. - Nawet nie pozwoli艂am mu si臋 poca艂owa膰, a on s膮dzi艂, 偶e przyjm臋 jego o艣wiadczyny? Za kogo si臋 uwa偶a? Za jakiego艣 ameryka艅skiego p贸艂boga, kt贸remu 偶adna si臋 nie oprze? - krzycza艂a.

Draco nie opanowa艂 parskni臋cia 艣miechem. M贸g艂 si臋 za艂o偶y膰, 偶e Hector by艂 pewien, 偶e oczarowa艂 Hermion臋 w r贸wnym stopniu co wszystkie inne. Jednak fakt, 偶e naprawd臋 nie pozwoli艂a mu si臋 nawet poca艂owa膰, wprawi艂 jego wn臋trze w przyjemnie drganie. To by艂o szczeniackie poczucie triumfu, ale nie m贸g艂 nic na to poradzi膰.

- Musisz si臋 uspokoi膰… - Draco zn贸w podszed艂 nieco bli偶ej.

Hermiona unios艂a g艂ow臋 i spojrza艂a mu w oczy.

- Naprawd臋 powiedzia艂e艣 to wtedy tylko dlatego, 偶e Hector tego oczekiwa艂? - spyta艂a cicho.

Draco poczu艂, jak zaczyna lekko si臋 trz膮艣膰.

- By艂 mi przyjacielem, w czasie gdy inni nie chcieli mojej przyja藕ni - wyszepta艂, staj膮c tak blisko, 偶e m贸g艂 poczu膰 jej ciep艂o i zapach. Uwielbia艂 to.

- Mo偶e nie wszystkich wtedy spyta艂e艣 o to czy by tego chcieli?

Obydwoje wci膮偶 nie odrywali od siebie spojrzenia.

- Nie by艂em tak odwa偶ny, by robi膰 sobie niepotrzebne nadzieje - przyzna艂 szczerze.

- Szkoda… M贸g艂by艣 si臋 zdziwi膰 - K膮ciki jej ust drgn臋艂y lekko ku g贸rze.

- My艣lisz, 偶e najwspanialsza czarownica tego wieku i bohaterka wojenna chcia艂aby zosta膰 przyjaci贸艂k膮 pot臋pionego 艣miercio偶ercy?

- To tak na pocz膮tek - odpowiedzia艂a g艂adko, a w jej oczach b艂ysn臋艂o co艣 figlarnego.

Draco ostro偶nie uni贸s艂 d艂o艅 i delikatnie zatkn膮艂 za jej ucho jeden z mokrych od deszczu lok贸w, kt贸ry wymskn膮艂 si臋 z jej eleganckiego koka.

- Opowiesz mi, co by艂oby dalej? - wyszepta艂, szcz臋艣liwy, 偶e nie odsun臋艂a si臋 ani nie wzdrygn臋艂a od jego dotyku.

- Czeka艂am na to, wiesz? - Hermiona r贸wnie偶 unios艂a d艂o艅, delikatnie odgarniaj膮c kilka mokrych kosmyk贸w z jego czo艂a.

- Na co? - zapyta艂, nie bardzo rozumiej膮c.

- Na to, a偶 poka偶esz mi swoj膮 prawdziw膮 twarz bez chowania si臋 za drwin膮, uszczypliwo艣ci膮 i szyderstwem.

Draco zamkn膮艂 na chwil臋 oczy i wzi膮艂 g艂臋boki oddech. Wi臋c wiedzia艂a.

- Przepraszam - szepn膮艂. - Chyba nie potrafi艂em inaczej…

- Domy艣li艂am si臋 - Hermiona u艣miechn臋艂a si臋 do niego z czu艂o艣ci膮. - Jednak mia艂am nadziej臋, 偶e nawet je艣li nigdy nie poka偶esz mi jaki jeste艣, to zrozumiesz, 偶e i tak znam prawd臋.

- Prawda o tym kim jestem wcale nie jest 艂adna - przyzna艂, staraj膮c si臋 st艂umi膰 gorycz.

- Mylisz si臋 - powiedzia艂a surowo. - Po艣wi臋ci艂am wiele czasu na analizowanie twojej osoby Malfoy i mam w艂asne wnioski. I s膮 jak zawsze doskona艂e.

Ostro偶nie umie艣ci艂 swoje d艂onie na jej talii i przyci膮gn膮艂 j膮 jeszcze bli偶ej siebie.

- Podzielisz si臋 nimi ze mn膮? - spyta艂, pochylaj膮c si臋 tak blisko, 偶e ich nosy delikatnie si臋 o siebie otar艂y.

- Mo偶e kiedy艣… - szepn臋艂a, zak艂adaj膮c mu r臋ce na szyj臋. - Je艣li na to zas艂u偶ysz.

- Nigdy na ciebie nie zas艂u偶臋 - wyzna艂 z g艂臋bi serca.

- Nie tobie o tym decydowa膰 - odpar艂a z moc膮, po czym pierwsza zamkn臋艂a jego usta nami臋tnym poca艂unkiem.

Ca艂owali si臋 w sk膮panej deszczem altanie, w czasie gdy gdzie艣 nad nimi rozleg艂 si臋 gwa艂towny grzmot. Nadchodzi艂a pot臋偶na burza, ale 偶adnego z nich to nie obchodzi艂o, gdy wreszcie po latach obydwoje dostali to czego tak bardzo chcieli.

Wraz z narastaniem ulewy ich poca艂unki zyskiwa艂y na intensywno艣ci. Draco nie wiedzia艂 jak i kiedy znale藕li si臋 pod jednym z filar贸w, gdzie opieraj膮c j膮 o niego mocno, sk艂ada艂 szybkie, czu艂e poca艂unki na ods艂oni臋tej sk贸rze jej szyi.

Hermiona szarpa艂a go za w艂osy i poj臋kiwa艂a cicho, a on mrucza艂 w zachwycie nad tym, 偶e ta przepi臋kna, wyj膮tkowa kobieta naprawd臋 go chcia艂a. Wiedzia艂, 偶e jeszcze wiele przed nimi, ale przecie偶 mieli czas. By艂 pewien, 偶e Hermiona obali prawo ma艂偶e艅skie, skoro podj臋艂a tak膮 decyzj臋. Wiedzia艂 jednak, 偶e za nic na 艣wiecie nie wypu艣ci jej ju偶 ze swoich ramion, a ka偶demu kto spr贸buje mu j膮 zabra膰 zrobi prawdziwie okrutn膮 krzywd臋.

J臋kn膮艂, gdy Hermiona szarpn臋艂a mocniej jego w艂osy, jednocze艣nie przyciskaj膮c do niego swoje biodra. Merlinie… Gdyby mu pozwoli艂a posiada艂by j膮 tu i teraz, na pod艂odze tej altany, gdy dooko艂a nich szala艂a burza. Mia艂 jednak dla niej zbyt wiele szacunku… Zas艂ugiwa艂a na wi臋cej.

- Pozw贸l, 偶e odprowadz臋 ci臋 do domu - wyszepta艂 w jej usta, nadal b艂膮dz膮c d艂o艅mi po jej kusz膮cym ciele.

- Przyby艂am tu Fiuu. Moje mieszkanie ma os艂ony antyteleportacyjne…- wyja艣ni艂a, przeczesuj膮c delikatnie jego w艂osy swoimi d艂ugimi palcami.

- Je艣li nie chcesz wraca膰 do 艣rodka, w takim razie zabior臋 ci臋 do siebie i tam b臋dziesz mog艂a skorzysta膰 z kominka - zaproponowa艂.

- Naprawd臋 bym mog艂a? - zapyta艂a u艣miechaj膮c si臋 do niego s艂odko.

- Mo偶esz zrobi膰 wszystko, na co tylko masz ochot臋 - zapewni艂, muskaj膮c ustami jej wci膮偶 zarumieniony policzek.

- W takim razie zabierz mnie do siebie - wymrucza艂a, nim zn贸w przyci膮gn臋艂a go mocno, by pozwoli膰 si臋 po raz kolejny nami臋tnie poca艂owa膰.


><<>><
  

Mia艂a idealne cia艂o, kt贸rego kszta艂ty podziwia艂by ka偶dy artysta malarz czy rze藕biarz. Jej sk贸ra by艂a z艂otawa, w niekt贸rych miejsca zdobiona piegami, a zapach lilii nie znajdowa艂 si臋 tylko na jej szyi, ale wsz臋dzie tam, gdzie pie艣ci艂y j膮 jego usta.

Oczywistym by艂o, 偶e nie odejdzie, gdy tylko znale藕li si臋 w progu jego apartamentu. Nie zamierza艂 wykorzystywa膰 sytuacji, ale skoro Hermiona sama tego chcia艂a… A szybko pozbywaj膮c si臋 jego marynarki i si臋gaj膮c do zapi臋cia koszuli, da艂a mu idealnie zna膰, czego oczekiwa艂a.

By艂 w tej chwili najwi臋kszym pieprzonym szcz臋艣ciarzem na 艣wiecie.

Jej sutki by艂y r贸偶owe i twarde nim na dobre pozby艂 si臋 jej stanika. Pie艣ci艂 je z zaanga偶owaniem, przytrzymuj膮c j膮 pod sob膮 na swoim wielkim 艂贸偶ku, dopiero w tej chwili u艣wiadamiaj膮c sobie, jak wiele razy nawet wbrew sobie, jego wyobra藕nia podsuwa艂a mu tam jej obrazy.

Takiej pi臋knej, rozpalonej i tak bardzo na niego gotowej.

Chcia艂by m贸c oznaczy膰 ka偶dy fragment jej sk贸ry jako sw贸j i pokaza膰 to ca艂emu 艣wiatu. Od dzi艣 Hermiona Granger mia艂a by膰 jego i by艂by przekl臋ty je艣liby kiedykolwiek pozwoli艂 jej odej艣膰.

- Draco… - szepta艂a w uniesieniu, gdy pie艣ci艂 najpierw palcami, a p贸藕niej swoim j臋zykiem jej gor膮c膮 kobieco艣膰.

Jego imi臋 w jej ustach brzmia艂o niczym najpi臋kniejsze zakl臋cie. Czysta magia.

Musia艂 j膮 zadowoli膰, nim dane mu by艂o stworzy膰 z ni膮 jedno艣膰, w obawie, 偶e nie wytrzyma d艂ugo takiego napi臋cia. Nigdy w ca艂ym swoim 偶yciu nie pragn膮艂 nikogo r贸wnie mocno. I nigdy nie s膮dzi艂, 偶e mog艂o by膰 to tak dobre, gdy jest si臋 z kim艣 do kogo 偶ywi si臋 tak wiele pi臋knych uczu膰.

Nim nasta艂 艣wit kochali si臋 kilka razy. Lecz wraz z porankiem, nadesz艂o te偶 zrozumienie, 偶e jeszcze wiele spraw trzeba by艂o pomi臋dzy nimi wyja艣ni膰 i rozwi膮za膰.

Zw艂aszcza, gdy Draco odkry艂, 偶e po cudownie upojnej nocy, obudzi艂 si臋 w swoim 艂贸偶ku ca艂kowicie sam.


><<>><

Wiem - ko艅c贸wka nie wyja艣nia wszystkiego, ale od czego mamy epilog? 馃構
Epilog, na kt贸ry zapraszam Was ju偶 w najbli偶szy poniedzia艂ek. 
Rozdzia艂 d艂uga艣ny, ale mam nadziej臋, 偶e i tak przypadnie Wam do gustu. 
Udanego weekendu Kochani! 

Wasza V.

41 komentarzy:

  1. Ten komentarz zosta艂 usuni臋ty przez autora.

    OdpowiedzUsu艅
  2. To opowiadanie z pewno艣ci膮 stanie bardzo wysoko w rankingu moich ulubionych opowiada艅 Twojego autorstwa ❤️

    OdpowiedzUsu艅
  3. Noooo powiem szczerze, rozdzia艂 bajka. Hector w ko艅cu dosta艂 to, na co sobie zas艂u偶y艂 tym swoim okropnym podej艣ciem i zachowaniem. Dno. A team Theo/Narcyza/Luna idealny馃槀
    Co do go艂膮beczk贸w, to mam nadziej臋, 偶e b臋dzie tylko lepiej馃榿馃敟馃敟馃敟

    OdpowiedzUsu艅
  4. Powiem tak: CHC臉 JESZCZE!
    Nie mog臋 uwierzy膰, 偶e to ostatni rozdzia艂. Chcia艂oby si臋 czyta膰 i czyta膰 dalej, bo tak pi臋knie ubra艂a艣 w s艂owa uczucia jakie do siebie 偶ywili. Ta pe艂na napi臋cia atmosfera wok贸艂 nich, poz膮∂anie, mi艂o艣膰.. 馃挄Podziwiam Tw贸j talent od lat i kocham to co piszesz, i tu po raz kolejny pokaza艂a艣, 偶e masz niesamowity talent 馃槏
    Tw贸j Draco tutaj jest tak autentyczny, 偶e bez trudu przyjmuj臋, 偶e on taki w艂a艣nie by艂. Bardzo mi si臋 podoba艂a ta determinacja, by wi臋cej nie stch贸rzy膰. Na szcz臋艣cie naprawd臋 tego nie zrobi艂. :)
    Czekam bardzo na epilog, bo przerwane oczywi艣cie w takim momencie, 偶e nie mog臋 si臋 doczeka膰 jak zako艅czy si臋 ich historia tutaj ❤️
    Pami臋tam Daniela Rosiera z GJS i bardzo mi tutaj ten Hector go przypomina艂 :) Swoj膮 drog膮 r贸wnie偶 znakomicie wykreowana posta膰 - mia艂am go do艣膰 prawie od pocz膮tku. A ju偶 ta akcja z tymi publicznymi zar臋czynami to - Jak to m贸wi m艂odzie偶 - MROZI 馃槄
    Hermiona bardzo mi si臋 podoba艂a, Theo tak偶e :)
    Dzi臋kuj臋 za ten mini maraton :) kocham takie akcje w Twoim wydaniu ❤️

    OdpowiedzUsu艅
  5. Rozdzia艂 cudo. Przeczyta艂am praktycznie jednym tchem i boj膮c si臋 ze ka偶dy akapit b臋dzie ostatnim w tym rozdziale. Historia mi艂o艣ci Lucjusza i Narcyzy by艂a 艣wietna. W og贸le bardzo podoba mi si臋 jak kreujesz Narcyze. W og贸le team Narcyza/ Theo/ Luna jest ekstra. Bardzo czekam na wyt艂umaczenie reszty w epilogu i mam taki nie艣mia艂y pomys艂. Veniku mo偶e by艣 opisa艂a jako osobne mini scen臋 18+ mi臋dzy nimi? Bo tak szybko posz艂o ☺️Jako dodatek mo偶e…Dzi艣 zaczynam ogl膮danie Bridgertonow to b臋d臋 d艂u偶ej w klimacie馃槉
    Du偶o weny, czasu i ch臋ci do pisania 偶ycz臋. 馃挏♥️馃挋馃馃挍馃挌馃馃А

    OdpowiedzUsu艅
  6. Serio zosta艂 tylko epilog? To si臋 tak super czyta, 偶e ja si臋 na to nie godz臋! To nie mo偶e by膰 koniec! Luna, Theo, Narcyza i Pansy to najwi臋ksi shiperzy Dramione ever ❤️ Mi艂o czyta艂o si臋 to, 偶e nawet Pansy zwr贸ci艂a uwag臋 na to, jak wielki b艂膮d mo偶e pope艂ni膰 Draco i to dla kogo? W imi臋 czego? Rodzina i przyjaciele s膮 wa偶ni, ale czasem to w艂a艣nie oni potrafi膮 zada膰 najwi臋kszy i niespodziewany cios. Draco okaza艂 si臋 by膰 prawdziwym przyjacielem i d偶entelmenem. By艂 w stanie po艣wi臋ci膰 mi艂o艣膰 do kobiety tylko dlatego, 偶e uwa偶a艂 si臋 by膰 jej nie godny i czu艂 ogromn膮 sympati臋 do kuzyna, mimo tego, 偶e ten wgl na ni膮 nie zas艂u偶y艂. Czego jak czego, ale tego si臋 nie spodziewa艂am. Gnojek sobie zas艂u偶y艂 na to upokorzenie po odrzuconych zar臋czynach. Opowie艣膰 Narcyzy by艂a cudowna. Da艂a mi taki Violet Bridgerton vibe ❤️ Dla niej najwa偶niejsze jest szcz臋艣cie jej dziecka i nie pozwoli, by Draco by艂 nieszcz臋艣liwy. Ale 偶e Draco serio zaproponowa艂 ma艂偶e艅stwo Astorii?! No ja pierdziele... Zreszt膮 t膮 idiotka te偶 by zas艂u偶y艂a na 偶ycie w nieszcz臋艣ciu, tylko Draco szkoda w tym wszystkim. Ca艂e szcz臋艣cie, 偶e i jej grzeszki i prawdziwe zamiary wysz艂y na wierzch. Cicha woda brzegi rwie jak wida膰. Scena w bibliotece i w altanie cudowna ❤️ Jeszcze ten szczeg贸艂 z perfumami o zapachu lili 馃槏 Serialowe sceny, jak Anthony si臋 zaci膮ga tym zapachem na zawsze zostan膮 w mojej pami臋ci ❤️
    Nie wierz臋, 偶e zosta艂 tylko epilog, ale i tak czekam z niecierpliwo艣ci膮 馃槝

    OdpowiedzUsu艅
  7. Bo偶e jestem tak ciekawa zako艅czenia tej historii 偶e postulowa艂abym za jednorazowym przesuni臋ciem publikacji "Przyrzeczonej" na poniedzia艂ek 偶eby epilog m贸g艂 pojawi膰 si臋 jutro ♥️♥️♥️♥️
    呕eby nie by艂o, bardzo kocham przyrzeczon膮 馃グ ale ta historia mnie ca艂kowicie wci膮gn臋艂a 馃檲

    OdpowiedzUsu艅
  8. Ej ej ej ej eeeeeeeejjjjj!!!! Jaki poniedzi... a no tak, wstawianie rozdzia艂u zaraz po p贸艂nocy - wrrrrrr 馃槫

    Przejd藕my zatem do meritum. No nareszcie!!! W ko艅cu kto艣 poszed艂 po rozum do g艂owy 馃槅 jej, to by艂o tak cudowne 馃槉 cho膰 przyznam, 偶e s膮dzi艂am, i偶 poleci za ni膮 do Francji i tam na kolanach b臋dzie pr贸bowa膰 j膮 przeprasza膰 czy t艂umaczy膰 wszystko... a scena o艣wiadczyn? 馃槼 przez moment naprawd臋 pomy艣la艂am, 偶e Hermiona si臋 zgodzi. Ufff, na szcz臋艣cie ta nysl by艂a tylko przez chwil臋 馃榾
    Cudowny rozdzia艂, w og贸le ca艂y minimaraton jest niesamowity ☺ nie wiem na co teraz czekam bardziej - jutrzejsza Przyrzeczona czy poniedzia艂kowy Epilog Dylemat贸w...

    OdpowiedzUsu艅
  9. Jakie to by艂o emocjonalne ❤ z niecierpliwo艣ci膮 czekam na epilog 馃槏

    OdpowiedzUsu艅
  10. Jestem zakochana w tym rozdziale 馃槏 ciesz臋 si臋 偶e Hermiona wreszcie wzi臋艂a te sprawy w swoje r臋ce i zaci膮gn臋艂a Draco do 艂贸偶ka 馃榿 mam nadziej臋 tylko, 偶e ma dobre wyt艂umaczenie dla swojej nieobecno艣ci! ❤️
    Obawia艂am si臋 偶e Astoria niestety dopnie swojego, ale okaza艂a si臋 sko艅czona kretynk膮 i bardzo mi si臋 to podoba馃榿
    Trio Luna, Teo i Narcyza jest najlepsze! 馃挄
    Czekam na koniec tej pi臋knej historii ❤️❤️

    OdpowiedzUsu艅
  11. Czy tylko mi opisana tutaj historia Narcyzy i Lucjusza przypomina inn膮 histori臋 Jane Austen? Duma i uprzedzenie w przepi臋knej ods艂onie ❤️❤️❤️❤️❤️❤️
    A historia jak zawsze genialna. Obieca艂am sobie, 偶e doczekam a偶 do Epilogu, 偶eby po艂kn膮膰 j膮 jednym tchem, ale w艂a艣nie dzisiaj ju偶 nie wytrzyma艂am... Cudowna, wci膮gaj膮ca i napisana tak, 偶e poch艂on臋艂am j膮 w ca艂o艣ci z zapartym tchem!

    OdpowiedzUsu艅
  12. Ah przez chwile si臋 ba艂am, 偶e takimi wyja艣nieniami ka偶esz nam czeka膰 a偶 do epilogu! Ale od czego mamy d艂uuuga艣ne rozdzia艂y <3
    Czekam na ten epilog mam nadziej臋, 偶e Hermiona dowie si臋 o tym co zrobi艂 Hector.
    Weny weny weny!

    OdpowiedzUsu艅
  13. Aaaaaa wspania艂e! ❤️馃槶 Nie mam s艂贸w, naprawd臋. Ale ma艂e pytanko: czy b臋dzie dost臋pna scena 18+ z tego opowiadania czy jednak j膮 sobie odpu艣ci艂a艣? 馃槉

    OdpowiedzUsu艅
  14. Tak d艂ugo czeka膰! A偶 do poniedzia艂ku 馃ズ馃ズ馃ズ
    Nie ogl膮da艂am Bridgestone, wi臋c nic nie wiem. Czyta艂am jako lekk膮 histori臋, kt贸ra idealnie umila nocne karmienie. Nie zawiod艂am si臋 ❤️ pi臋kna historia ❤️

    OdpowiedzUsu艅
  15. No teraz moge skomwntowac na spokojnie, a nie na wariata w pracy.
    Ale ze jak to w takim momencie koniec? 馃槸 ale z drugiej strony z niecierpliwoscia bede czekac na nastepny rozdzial.
    Podobalo mi sie jak Draco w koncu rozprawil sie z Astoria i jej siostezyczka. O jak dobrze ze Hermiona w koncu poslala do diabla Hectora, to ile mozna bylo znosic tego przydupasa. Taki facet to tragedia. Scena w altanie superowa. Strasznie mnie wciagnela i podobalo mi sie jak przyznawal sie do uczuc wykorzystujac ich rozmowe. Awwww 馃槏 czekam na ostatbia czesc z niecierpliwoscia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsu艅
  16. Tak mi odpowiada takie zachowanie u nich❗ To jak Hermiona pokazuje swoj膮 natur臋 niezale偶no艣膰 i 艣wiadomo艣膰 w艂asnej warto艣ci a Draco taki wycofany ale ci膮gle z klas膮 a w razie czego prawdziwy rycerz❤ Uwielbiam w tym rozdziale kilka fragment贸w 馃挅 Oczywi艣cie ca艂o艣膰 jest cudowna ale te fragmenty daj膮 tak膮 wisienke na torcie 馃槏
    A okre艣lenie Draco wobec Hermiony jest IDELANE ❗馃ぉ
    "Na szcz臋艣cie niemal od razu dostrzeg艂 pob艂ysk jej kremowej sukni w ogrodowej, marmurowej altanie.

    Granger chodzi艂a po niej rozdra偶niona niczym tygrys w klatce. By艂a wyra藕ne z艂a i rozemocjonowana. Draco ul偶y艂o, 偶e na szcz臋艣cie nie p艂aka艂a."

    Gdzie艣 chyba ju偶 u偶y艂a艣 takiego okre艣lania dla niej ale tak mi do niej pasuje 偶e dla mnie Draco mo偶e um贸wi膰 do niej nawet Tygrysku ❗馃グ❤ 馃槄馃槣馃槀
    Ca艂a historia po prostu GENIALNA ❗❤⚘

    OdpowiedzUsu艅
  17. Astoria to debilka Hector to debil 馃う馃徑‍♀️馃槀 a Herm i Draco zawsze b臋d膮 razem mimo wszystkiego 馃グ Narcyza zawsze du偶o wie o swoim synu wi臋cej ni偶 on sam 馃槀

    OdpowiedzUsu艅
  18. Obawia艂am si臋 bardzo tego rozdzia艂u 馃檲馃檲 nie mia艂am kompletnie 偶adnych pomys艂贸w co mog艂oby si臋 tam wydarzy膰. A tu prosz臋 tyle niespodzianek...
    Astoria to idiotka...prawd臋 m贸wi膮c sama da艂am si臋 nabra膰 na jej naiwno艣膰 i oddanie dla Draco'na...Chyba na prawd臋 dobrze gra艂a....Hector to kolejny kt贸ry zdo艂a艂 mnie przekona膰....馃槨馃槨
    Rozegra艂a艣 to po mistrzowsku...
    Tylko mam jedno pytanie: Dlaczego Hermiona uciek艂a!?
    Mam nadziej臋,偶e to tylko chwilowe o wszystko b臋dzie w porz膮dku....馃馃馃
    PoZostaje tylko czekac na epilog馃檭
    艢ciskam 馃殌馃殌馃殌

    OdpowiedzUsu艅
  19. Jak zawsze opowiadanie zajefajne馃グ馃グ馃グ馃グ a偶 nie mo偶na si臋 doczeka膰 na nast臋pne rozdzia艂y

    OdpowiedzUsu艅
  20. I co i co? Doigra艂 si臋 Hector! Trzeba by艂o nie lata膰 z kwiatka na kwiatek i nie naciska膰. Idiota! Co on sobie w og贸le my艣la艂! 呕e jest m臋偶czyzn膮 i 偶e ma swoje potrzeby? Teraz mi m臋偶czyzna od siedmiu bole艣ci! 馃が Jak dobrze, 偶e Hermionka ma w艂asny rozum! Dracze dosta艂 szans臋 i miejmy nadziej臋, 偶e jej nie zmarnuje 馃榿 Aleeee nie powiem 偶e ko艅c贸wk膮 mnie zaskoczy艂a艣. Podejrzewa艂am, 偶e dojdzie do bli偶szych relacji mi臋dzy nimi ale nie s膮dzi艂am, 偶e sko艅czy si臋 tym, 偶e Draco zostanie sam po upojnej nocy... No nic zostaje mi czeka膰 do poniedzia艂ku 馃槉 Pozdrawiam ❤️

    OdpowiedzUsu艅
  21. Przyznam, 偶e polubi艂am te nocne czytanie Dylemat贸w...;) Podoba mi si臋 bardzo ta Twoja wersja Narcyzy- silnej, eleganckiej arystokratki i jednocze艣nie troskliwej, kochaj膮cej Matki. Hermiona, kt贸ra wie czego chce i nie daje si臋 nikomu podporz膮dkowa膰 te偶 ma moj膮 sympati臋, ciekawa jestem, co spowodowa艂o, 偶e jednak rano uciek艂a od Draco...super historia! <3

    OdpowiedzUsu艅
  22. No no... budzi si臋 sam... nie b臋dzie lekko. Dobrze 偶e Hermiona odm贸wi艂a Hektorowi 馃榾 Oby teraz im si臋 pouk艂ada艂o 馃檹
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsu艅
  23. Super miniaturka, strasznie wci膮gaj膮ca :) taka lekka w czytaniu i odbiorze :) z niecierpliwo艣ci膮 czekam na epilog 馃グ馃グ

    OdpowiedzUsu艅
  24. Hajka, a wstawisz w niedalekiej przysz艂o艣ci nowy rozdzia艂 "Przyrzeczonej"?

    OdpowiedzUsu艅
    Odpowiedzi
    1. Przyrzeczona ju偶 do ko艅ca tej historii b臋dzie pojawia艂a si臋 zawsze w niedziele popo艂udniu :) Bez zmian - co tydzie艅 - chyba, 偶e wyst膮pi膮 jakie艣 naprawd臋 nieprzewidziane okoliczno艣ci.

      Usu艅
  25. Ja tak czu艂am, 偶e to si臋 urwie w jakim艣 dobrym momencie 馃槄 Chyl臋 czo艂a za tak pi臋knie wkomponowan膮 scen臋 z biblioteki i altan臋 - nie ukrywam, czeka艂am na kt贸r膮艣 z nich ❤️ I jak w serialu - nasz tr贸jk膮t mi艂osny rozwi膮za艂 si臋 niemal pod koniec (i dzi臋ki ci Merlinie, bo Hector dzia艂a艂 mi na nerwy swoj膮 nachalno艣ci膮).
    No to teraz pozostaje czeka膰 cierpliwie na epilog ❤️
    艢ciskam i dzi臋kuj臋! 馃槝
    Vera

    OdpowiedzUsu艅
  26. Nie my艣la艂am, 偶e Hermiona ucieknie po wsp贸lnej nocy. Ale my艣l臋, 偶e dojd膮 z Draco do porozumienia 馃槈
    Lilak

    OdpowiedzUsu艅
  27. Nie mog臋 uwierzy膰, 偶e zosta艂 ju偶 tylko epilog... W tym rozdziale tyle si臋 wydarzy艂o :P Chocia偶 ko艅c贸wka zaskakuj膮ca.
    Bu藕ka:*

    OdpowiedzUsu艅
  28. Jak ja uwielbiam takie kolosy! Ta cz臋艣膰 tak mnie ucieszy艂a, jeste艣 niesamowita. Potrafisz tak zagra膰 fabu艂膮, 偶e zawsze jestem jednocze艣nie zachwycon jak i zaskoczona tym co wymy艣la艂a艣.

    Czekam na epilog! ❤️

    OdpowiedzUsu艅
  29. Hector to niez艂y dupek, jak on w og贸le m贸g艂 pomy艣le膰 o zar臋czynach jak Draco go przy艂apa艂 z inn膮? I dlaczego Hermiona zostawi艂a Draco, powinni porozmawia膰, a nie ucieka膰 :/

    OdpowiedzUsu艅
  30. Mia艂am mikro udar jak przeczyta艂am o zar臋czynach :D Na szcz臋艣cie Astoria pokaza艂a si臋 ze swojej najlepszej strony - prawdziwej idiotki :D
    Hector Ty idioto! Mam nadzieje, 偶e Venik znalaz艂a艣 mu jak膮艣 kar臋 za jego zachowanie!
    No nie! CO TO ZA ZAKO艃CZENIE?! Jak to obudzi艂 si臋 sam?!

    OdpowiedzUsu艅
  31. Astoria I Hector sa siebie warci. Dobrze ze Draco sie opamietal... a zakonczenie... no niecodzienne. Zazwyczaj jest odwrotnie.

    OdpowiedzUsu艅
  32. Venik wiesz doskonale, 偶e uwielbiamy d艂ugie rozdzia艂y 馃榾 W szeg贸lno艣ci podoba艂a mi si臋 scena z pr贸b膮 zar臋czyn Hermiony i Hectora ^^

    OdpowiedzUsu艅
  33. 馃挌Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesy艂am MOC 馃挭馃徎
    #wenadlaOPC-ROS 馃挌
    #WENADLAPRZYRZECZONA 馃挌
    #wenadlaDYLEMATY 馃挌
    #wenadlanowo艣ci 馃挌
    #WENADLAVENIKA 馃挌

    OdpowiedzUsu艅
  34. CO ZA ZAKO艃CZENIE!!! NO NIEEEE :D
    ca艂y wachlarz emocji przewin膮艂 si臋 przeze mnie podczas czytania tego rozdzia艂u! wspania艂y! kolejny co lepszy :D ja po prostu nie mog臋! hektor to niech spada na bambus
    a Dramione musi by膰 razem ♥ uwielbiam Theo i Lune i Narcyz臋 tutaj :D

    OdpowiedzUsu艅
  35. Po nieudanych zar臋czynach Hectora moment w kt贸rym w ko艅cu gadaj膮 ze sob膮 szczerze... Jeden z najlepszych moment贸w, kt贸ry 艂apie za serce

    OdpowiedzUsu艅