Betowa艂a: Neska 馃挏
Antlers Hall le偶a艂 w urokliwych okolicach wioski Hawkshead w dystrykcie South Lakeland. By艂 to domek my艣liwski, kt贸ry pradziadek Dracona podarowa艂 jego prababci w prezencie zar臋czynowym. Pi臋kny, cho膰 jak na standardy arystokracji - niewielki dworek, mia艂 niepowtarzalny urok, tote偶 dlatego by艂 ch臋tnie odwiedzany w porze letniej przez rodzin臋 Malfoy贸w oraz ich przyjaci贸艂.
Jedynym sposobem dostania si臋 do Antlers Hall, by艂o udanie si臋 艣wistoklikiem na po艂o偶one nieopodal wzg贸rze, a p贸藕niej przeja偶d偶ka zaczarowanym powozem prosto pod bramy rezydencji.
Narcyza nalega艂a, by Draco, Hector, a tak偶e Theodore Nott przybyli na miejsce ju偶 w czwartek wieczorem, zaraz po zako艅czeniu dnia pracy. Reszta towarzystwa mia艂a zajecha膰 tam w pi膮tkowy poranek i pozosta膰 na miejscu, a偶 do niedzielnego wieczora.
Draco by艂 zadowolony, 偶e przez reszt臋 tygodnia uda艂o mu si臋 nigdzie nie wpa艣膰 na Hectora lub Granger, cho膰 mimo to, daleko mu by艂o do dobrego humoru. W 艣rod臋 zjad艂 lunch z kuzynem, kt贸ry nie przestawa艂 wci膮偶 m贸wi膰 o wspania艂o艣ci swojej wybranki i z g贸ry torpedowa艂 wszelkie pr贸by jej umniejszenia przez Malfoya, kt贸ry coraz mocniej si臋 tym wszystkim irytowa艂.
Chcia艂 wymy艣li膰 jaki艣 plan - ale w sumie sam nie wiedzia艂 na co. Sk艂贸cenie tej dw贸jki? Dopilnowanie, by si臋 do siebie zniech臋cili? Sprawienie by jakim艣 cudem, Hector straci艂 ni膮 zainteresowanie?
By艂 pewien tego, 偶e naprawd臋 w g艂臋bi serca czu艂, 偶e nie chce, by Hermiona i Hector zwi膮zali si臋 ze sob膮. Z drugiej jednak strony - kim on by艂, 偶eby m贸c o tym decydowa膰?
Ju偶 jako ma艂y ch艂opiec nauczony by艂, 偶e zawsze dostawa艂 to czego chcia艂. Jednak wojna ostatecznie nauczy艂a go pokory. Teraz ju偶 wiedzia艂, 偶e nie m贸g艂 mie膰 zawsze wszystkiego.
A nawet gdyby m贸g艂, czy to co艣 by zmieni艂o? Czy gdyby m贸g艂 cofn膮膰 czas, by艂by dla Granger mniej pod艂y? Czy przeprosi艂by j膮 tak jak na to zas艂ugiwa艂a, kiedy by艂 ku temu odpowiedni czas, zamiast przez osiem lat ucieka膰 przed tym jak tch贸rz?
Nie zna艂 odpowiedzi na te pytania i by艂 z tego powodu coraz mocniej sfrustrowany.
- Hectorze, wybacz 偶e zadam ci to pytanie, ale wol臋 si臋 upewni膰 - Narcyza zwr贸ci艂a si臋 do jego kuzyna w czasie czwartkowej kolacji, tu偶 po ich przybyciu na wie艣.
- Oczywi艣cie ciociu - Hector u艣miechn膮艂 si臋 uprzejmie.
- Czy chcesz bym umie艣ci艂a pann臋 Granger w sypialni w tym samym skrzydle rezydencji, co twoja? - Narcyza u艣miechn臋艂a si臋 porozumiewawczo, a Draco prawie upu艣ci艂 puchar z winem, kt贸ry w艂a艣nie trzyma艂. Co matka u diab艂a chcia艂a zasugerowa膰?
Hector u艣miechn膮艂 si臋 jeszcze szerzej, a Theo parskn膮艂 nad swoim talerzem, rzucaj膮c Draco wymowne spojrzenie.
- Nie ma takiej potrzeby - odpowiedzia艂 Rosier, chichocz膮c niczym uczniak. - Hermiona jest dam膮 i zapewne nigdy nie zgodzi艂aby si臋 na jakie艣 igraszki pod twoim dachem droga ciociu, jestem tego pewien.
S艂owo “igraszki” brz臋cza艂o Draco w uszach niczym natr臋tna mucha. Powinno zosta膰 zakazane. Wszystkim i na zawsze!
- Nie sugerowa艂am tego - Narcyza wci膮偶 nie przestawa艂a si臋 u艣miecha膰. - Chcia艂am tylko, by by艂o wam wygodnie, je艣li macie zamiar toczy膰 d艂ugie dyskusje filozoficzno-naukowe, kt贸rym Hermiona tak ho艂duje.
- O tak! - Hector zn贸w si臋 roze艣mia艂. - Jest niesamowicie b艂yskotliwa. Niemniej przyje偶d偶a tu, by dobrze si臋 bawi膰 - cho膰 jak sama przyzna艂a, nie skusi si臋 na polowanie. Zaplanowa艂em, 偶e b臋d臋 j膮 zabawia艂 rozmow膮 w czasie wsp贸lnych spacer贸w.
- Chyba, 偶e b臋dzie la艂o przez ca艂y weekend - mrukn膮艂 pod nosem Draco, postanawiaj膮c ju偶 odstawi膰 kolacj臋 i lepiej zn贸w si臋gn膮膰 po wino.
- Mamy przecie偶 zakl臋cia ochronne na ogrodach - przypomnia艂a mu matka, uwa偶nie go obserwuj膮c.
- C贸偶 za b艂ogos艂awie艅stwo dla naszych plan贸w spacerowych – odpowiedzia艂, nie kryj膮c dobrze ironii.
- Rozumiem, 偶e ty chcesz by sypialnia Astorii by艂a blisko twojej? - Matka patrzy艂a na niego twardo, jakby chc膮c rzuci膰 mu wyzwanie.
- Jak dla mnie, mo偶esz j膮 po艂o偶y膰 nawet i w stodole - odpar艂 warkliwie, po czym szybko sko艅czy艂 swoje wino i wsta艂. - Przepraszam was, ale jestem ju偶 zm臋czony. Mi艂ego wieczoru dla wszystkich.
Wpad艂 do swojej komnaty, pora偶ony tym jak bardzo irytowa艂a go chocia偶 sugestia o tym, 偶e jego kuzyn m贸g艂by spr贸bowa膰 dotkn膮膰 Granger w jaki艣 intymny spos贸b. To by艂o do niego niepodobne, by tak emocjonalnie reagowa艂 na jakiekolwiek sytuacje. By艂 przecie偶 znany z tego, 偶e jeszcze w szeregach s艂ug Czarnego Pana, nauczy艂 si臋 opanowania i chowania swoich emocji za nieprzeniknion膮 mask膮. Kompletnie nie rozumia艂 tego, co si臋 teraz z nim dzia艂o.
Pukanie do drzwi sprawi艂o, 偶e mia艂 ochot臋 g艂o艣no warcze膰.
- Nie mam zamiaru wys艂uchiwa膰 teraz pogadanki o moim zachowaniu przy stole! - zawo艂a艂, przekonany, 偶e to jego matka przysz艂a tu, by prawi膰 mu mora艂y.
Mimo jego s艂贸w, drzwi si臋 uchyli艂y. Draco spojrza艂 w ich stron臋 zaciskaj膮c z臋by. Naprawd臋 nie mia艂 ochoty na 偶adn膮 k艂贸tni臋. Jednak - na szcz臋艣cie - zza otwartych drzwi wychyli艂a si臋 tylko butelka najlepszej ognistej whisky Ogdena.
- Obiecuj臋, 偶e nie b臋d臋 karci艂 ci臋 zbyt mocno kochanie! - g艂owa Theo wsun臋艂a si臋 do pokoju jako nast臋pna. - Cho膰 ze smutkiem przyznam, 偶e zn贸w zauwa偶y艂em, 偶e nie zjad艂e艣 wszystkich swoich warzyw.
Draco parskn膮艂 szczerym 艣miechem.
- Dawaj to tu, stary! - wymownie wskaza艂 na butelk臋.
Chwil臋 p贸藕niej usiedli na dw贸ch fotelach przed kominkiem, w kt贸rym Draco za pomoc膮 zakl臋cia wznieci艂 ogie艅.
- Wygl膮dasz na wkurzonego - zacz膮艂 艂agodnie Theodore.
- Du偶o si臋 ostatnio dzieje - mrukn膮艂 Draco, mocz膮c usta w swojej ognistej.
- Ka偶dy jest zestresowany tym, 偶e ministerstwo pr贸buje zmusi膰 nas do podejmowania szybszych decyzji dotycz膮cych ca艂ej naszej przysz艂o艣ci.
- Popieprzone to wszystko - zgodzi艂 si臋 Draco.
- Smoku, pos艂uchaj… Wiesz, 偶e nie mam w zwyczaju wtr膮ca膰 si臋 w twoje sprawy…
Draco przerwa艂 mu g艂o艣nym parskni臋ciem 艣miechem.
- Nott! Ty zmusi艂e艣 mojego w艂asnego skrzata domowego, by chowa艂 przede mn膮 ca艂膮 moj膮 ognist膮 whisky! Jeste艣 najbardziej w艣cibskim i wtr膮calskim przyjacielem na 艣wiecie!
Theo wyd膮艂 usta w niezadowoleniu.
- Dbam o twoje zdrowie, a to co艣 zupe艂nie innego, ni偶 wtr膮canie si臋!
Draco z dezaprobat膮 pokr臋ci艂 g艂ow膮, nie odezwa艂 si臋 jednak, by spiera膰 si臋 o to dalej, doskonale wiedz膮c, 偶e i tak nie przegada swojego kumpla.
- Hermiona naprawd臋 jest wspania艂膮 dziewczyn膮 - zacz膮艂 cicho.
- Czy偶 nie od zawsze? - sarkn膮艂 Draco. - Najlepsza uczennica, najlepsza przyjaci贸艂ka, bohaterka wojenna, prefekt naczelna i pracownica roku ministerstwa magii od chyba pi臋ciu lat z rz臋du - wymienia艂 z gorycz膮.
- Wiesz, 偶e nie o to mi chodzi艂o! - Theo wygl膮da艂 na lekko poirytowanego.
Draco opar艂 si臋 wygodnie w fotelu i zamkn膮艂 oczy.
- Wiem. Ale to i tak niczego nie zmienia - doda艂 cicho. - Jest zbyt idealna, dla ka偶dego chodz膮cego po ziemi cz艂owieka.
- Czy nie do idea艂贸w powinni艣my d膮偶y膰? - spyta艂 z przekor膮 Theo.
Draco rzuci艂 mu kr贸tkie spojrzenie.
- Pracujesz z ni膮 rami臋 w rami臋 od samego pocz膮tku twojego pobytu w ministerstwie - zauwa偶y艂. - Dlaczego nigdy nie spr贸bowa艂e艣 si臋 z ni膮 um贸wi膰?
Theodore spojrza艂 mu prosto w oczy.
- Naprawd臋 nie wiesz dlaczego?
Blondyn odwr贸ci艂 si臋 i spojrza艂 w p艂on膮cy w kominku ogie艅.
- To przez moj膮 niech臋膰 do niej?
Przez kilka sekund panowa艂a g艂ucha cisza.
- Przez co艣 zupe艂nie odwrotnego.
Draco zacisn膮艂 lekko szcz臋k臋. Nie chcia艂 o tym nawet my艣le膰, a co dopiero prowadzi膰 rozmowy na ten temat. By艂 naprawd臋 zm臋czony. Theodore chyba czyta艂 mu w my艣lach, bowiem jednym 艂ykiem sko艅czy艂 swojego drinka, po czym od razu wsta艂.
- Gdyby Hector wiedzia艂, zapewne zrobi艂by to samo - powiedzia艂 cicho.
Draco uni贸s艂 g艂ow臋, patrz膮c ostro na przyjaciela.
- Nawet si臋 nie wa偶!
- Nie wtr膮ca艂em si臋 w to przez ostatnie osiem lat, naprawd臋 my艣lisz, 偶e zrobi臋 to teraz?
- Osiem? - wyszepta艂 zdruzgotany.
- Wiedzia艂em o tym od dnia, gdy zeznawa艂a na twoim procesie - doda艂 Theodore, po czym wyszed艂 z jego pokoju.
Draco zn贸w opar艂 si臋 wygodnie i zamkn膮艂 oczy. Za to te偶 jej nigdy nie podzi臋kowa艂. By艂 naprawd臋 sko艅czonym dupkiem i co gorsza, mia艂 tego pe艂n膮 艣wiadomo艣膰. A na dodatek teraz zn贸w pr贸bowa艂 wymy艣li膰, jak skrzywdzi膰 Granger, rozbijaj膮c jej ledwie kie艂kuj膮c膮 relacj臋 z jego kuzynem.
Nie m贸g艂 tego zrobi膰. Nie m贸g艂 - po raz kolejny - pr贸bowa膰 jej umniejszy膰 i czego艣 jej odebra膰. Nie zas艂ugiwa艂a na to.
Warkn膮艂 w frustracji i wsta艂, by wreszcie uda膰 si臋 do 艂azienki. Ten tydzie艅 by艂 trudny, a weekend zapowiada艂 si臋 na jeszcze gorszy. Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e jakim艣 cudem da rad臋 to przetrwa膰 bez trwa艂ego uszczerbku na zdrowiu. Zw艂aszcza tym psychicznym.
Blaise, Marcus oraz Pansy pojawili si臋 jeszcze przed 艣niadaniem. Byli w weso艂ych nastrojach, ciesz膮c si臋 perspektyw膮 d艂ugiego weekendu i pi臋kn膮 pogod膮. Jedynie ma艂y piesek - Falco - nale偶膮cy do Pansy boston terrier, wydawa艂 si臋 niezadowolony, powarkuj膮c na wszystkich - 艂膮cznie ze swoj膮 pani膮.
- Paskudny pies - oceni艂 go Marcus. - Ob艣lini艂 mi ca艂e spodnie, gdy jechali艣my tu w powozie!
- Falconek wcale tego nie chcia艂, prawda? - Grucha艂a do swego pupila Pansy.
- Chcia艂bym zobaczy膰 min臋 Longbottoma, jak spotka si臋 oko w oko z tym potworem - za艣mia艂 si臋 cicho Theo.
- M贸wisz o psie czy o Parkinson? - za偶artowa艂 Draco, tak by przyjaci贸艂ka go nie us艂ysza艂a.
- O obu! - Nott w pe艂ni gruchn膮艂 艣miechem.
- Ju偶 nadje偶d偶aj膮! - zawo艂a艂a Pansy z entuzjazmem, wskazuj膮c na dwa tocz膮ce si臋 w oddali powozy.
Draco na chwil臋 mimowolnie wstrzyma艂 oddech. Musia艂 naprawd臋 jako艣 zapanowa膰 nad sob膮 i swoimi emocjami.
- Gdzie Hector? - zapyta艂 Theo, rozgl膮daj膮c si臋 dooko艂a. - Nie wyjdzie powita膰 Hermiony?
- Ma jak膮艣 piln膮 sow臋 do wys艂ania - odpowiedzia艂a mu Narcyza. - Zaraz powinien tu by膰.
Powozy powoli wjecha艂y na niewielki dziedziniec dworku i zatrzyma艂y si臋 wprost przed nimi.
- Powitaj go艣ci w tym drugim - nakaza艂a Draconowi matka, sama id膮c w stron臋 pierwszego wraz z Marcusem i Zabinim.
Jeszcze zanim Draco si臋gn膮艂 do klamki, zauwa偶y艂 w 艣rodku powozu te dobrze mu znane br膮zowe loki. Serce zabi艂o mu szybciej, ale usi艂owa艂 natychmiast zdusi膰 w sobie to uczucie.
- Witajcie w Antlers Hall - oznajmi艂, zdobywaj膮c si臋 na u艣miech.
- Pi臋kne miejsce - skomentowa艂 Longbottom, kt贸ry jako pierwszy wysiad艂 z pojazdu. M臋偶czyzna chyba zamierza艂 si臋 obr贸ci膰, by zaoferowa膰 pomoc przy wysiadaniu swoim przyjaci贸艂kom, ale Pansy na jego widok praktycznie rzuci艂a si臋 mu w ramiona niczym g艂odna harpia, by odpowiednio powita膰 go soczystymi poca艂unkami w policzki.
Draco ledwo zdusi艂 艣miech. Odwr贸ci艂 si臋, gdy w drzwiach powozu ukaza艂a si臋 Luna Lovegood, ale nim zd膮偶y艂 wyci膮gn膮膰 d艂o艅 w ge艣cie pomocy, Theo zdo艂a艂 go uprzedzi膰. Z nieukrywanym zdumieniem patrzy艂, jak twarz jego przyjaciela dos艂ownie roz艣wietla si臋 na widok eterycznej blondynki. Chyba Nott wcale nie sk艂ama艂, gdy przyzna艂, 偶e jest ona dla niego fascynuj膮ca.
Nie musia艂 nawet si臋 obraca膰, by wiedzie膰, 偶e kolejna by艂a ona.
Lilie.
Rozpozna艂by ten zapach nawet na ko艅cu 艣wiata.
Wyci膮gn膮艂 swoj膮 d艂o艅 i dopiero p贸藕niej uni贸s艂 g艂ow臋, by m贸c spojrze膰 na jej twarz. U艣miecha艂a si臋 promiennie, wci膮偶 podziwiaj膮c fasad臋 dworku. S艂o艅ce pi臋knie igra艂o w jej doskonale zadbanych lokach, a bia艂a bluzka i be偶owe spodnie z wysokim stanem sprawia艂y, 偶e wszystkie atuty jej figury by艂y idealnie wyeksponowane.
By艂a pi臋kn膮 kobiet膮 - niewa偶ne jak mocno chcia艂by tego nie widzie膰 albo temu zaprzecza膰.
- Witaj w moim domu - wyszepta艂, a Hermiona wreszcie spojrza艂a mu w oczy.
Ucieszy艂 si臋, 偶e tym razem jej u艣miech nie znikn膮艂.
- Dzi臋kuj臋 bardzo za zaproszenie tutaj - odpowiedzia艂a, ujmuj膮c delikatnie jego d艂o艅 i wychodz膮c z powozu.
Draco zacisn膮艂 lekko szcz臋k臋, aby powstrzyma膰 j臋k. Gdy ich sk贸ra si臋 ze sob膮 zetkn臋艂a, przeszy艂 go ciep艂y pr膮d. A przecie偶 to by艂 ledwie dotyk d艂oni… Co si臋 u licha z nim dzia艂o?
- To bardzo pi臋kne miejsce - powiedzia艂a uprzejmie, wci膮偶 si臋 u艣miechaj膮c.
Ciep艂o skumulowa艂o si臋 gdzie艣 w okolicy jego piersi. Cieszy艂 si臋, 偶e jej si臋 tu podoba艂o. Ogl膮danie jak rado艣膰 ta艅czy w jej niesamowitych oczach, by艂o prawdziw膮 przyjemno艣ci膮.
- Draco! - zawo艂a艂 kto艣, a on u艣wiadomi艂 sobie, 偶e przez ca艂y ten czas sta艂, trzymaj膮c Granger za r臋k臋 i gapi膮c si臋 na ni膮 z fascynacj膮.
Cholera!
Prawie jednocze艣nie oderwali od siebie d艂onie. A on ledwo zdo艂a艂 si臋 odwr贸ci膰, gdy Astoria wpad艂a na niego z tak膮 si艂膮, 偶e zachwia艂 si臋 od tego na nogach.
Nie spodziewa艂 si臋 takiego powitania po tej zwykle niewinnej i cichej dziewczynie, ale sprawia艂a wra偶enie, 偶e naprawd臋 tak strasznie ucieszy艂a si臋 na jego widok. Odsun臋艂a si臋 od niego lekko, po czym ku jego ca艂kowitej konsternacji, oplot艂a jego szyj臋 swoimi ramionami i przycisn臋艂a swoje usta do jego, w kr贸tkim poca艂unku. Ostatkiem si艂 si臋 powstrzyma艂, by jej od siebie gwa艂townie nie odepchn膮膰.
Co ona sobie w og贸le wyobra偶a艂a?
Gdy Greengrass wreszcie si臋 od niego oderwa艂a, Draco widzia艂 ju偶 tylko ty艂 g艂owy Granger id膮cej w stron臋 domu. Hector w艂a艣nie wypad艂 przez drzwi niczym strza艂a, wykrzykuj膮c po drodze swe gor膮ce przeprosiny. Malfoy zauwa偶y艂, jak na widok Hermiony na twarz jego kuzyna zn贸w powraca ten sam chorobliwy zachwyt, co na balu. Rosier podszed艂 do niej szybko i powita艂 j膮 soczystym poca艂unkiem w d艂o艅, a zaraz p贸藕niej takim samym w policzek.
Draco odwr贸ci艂 od nich wzrok, dopiero w tej chwili orientuj膮c si臋, 偶e Astoria nadal go wyczekuj膮co obserwuje, zarumieniona i z b艂yszcz膮cymi oczami, jak gdyby sta艂o przed ni膮 co najmniej jakie艣 b贸stwo.
- Mi艂o, 偶e przyjecha艂a艣 - mrukn膮艂, szybko odsuwaj膮c si臋 od niej.
- Tak si臋 ciesz臋, 偶e mnie tu zaprosi艂e艣! Nie mog艂am si臋 doczeka膰, gdy zn贸w si臋 spotkamy! - 膰wierka艂a Greengrass.
Draco mia艂 na ko艅cu j臋zyka wyznanie, 偶e zrobi艂a to jego matka, s膮dz膮c, 偶e by艂 cho膰 troch臋 zainteresowany potencjalnym ma艂偶e艅stwem z Astori膮.
Nie by艂. Ju偶 nie.
- Zapraszam wszystkich do 艣rodka! Drugie 艣niadanie ju偶 na was czeka! - zach臋ca艂a Narcyza, z u艣miechem patrz膮c na Pansy trzymaj膮c膮 pod rami臋 Longbottoma i Hectora, kt贸ry w艂a艣nie szarmancko umieszcza艂 d艂o艅 Granger w zagi臋ciu swojego.
Draco nie zd膮偶y艂 nawet zrobi膰 tego samego, gdy Astoria sama delikatnie uj臋艂a go pod rami臋 i poci膮gn臋艂a w 艣lad za reszt膮.
Zapowiada艂 si臋 naprawd臋 d艂ugi dzie艅.
Wszyscy znajdowali si臋 rozstawieni po jadalni, nie zajmuj膮c miejsca przy stole - zamiast tego stoj膮c z talerzami w d艂oniach i cz臋stuj膮c si臋 przek膮skami w trakcie prowadzonych rozm贸w.
Draco popija艂 kolejn膮 fili偶ank臋 kawy, k膮tem oka obserwuj膮c jak Granger w towarzystwie Hectora, a tak偶e Marcusa i Daphne rozmawiaj膮 o czym艣 z o偶ywieniem. Wygl膮da艂a na bardzo zaanga偶owan膮 w t臋 dyskusj臋.
- W sumie to pi臋kny dom dla m艂odej rodziny - zagadywa艂a Astoria - Mo偶na pod艂膮czy膰 by Fiuu, skoro s膮 tu kominki i wtedy wsz臋dzie by艂oby blisko.
Dopiero te s艂owa sprawi艂y, 偶e zwr贸ci艂 ponownie swoj膮 uwag臋 na jej monolog. Jakim cudem wpad艂a w艂a艣nie na taki temat? Czy偶by zapomnia艂 o tym, 偶e jej si臋 kiedykolwiek o艣wiadczy艂?
- Dom opiera si臋 na starej magii i po艂膮czenie Fiuu jest tu niemo偶liwe - odpowiedzia艂a Narcyza z nieco napi臋tym u艣miechem. - A poza tym ka偶dy dziedzic Malfoy贸w, zobowi膮zany jest do zamieszkania w naszej rodowej rezydencji.
- Och! To troch臋 szkoda! - Astoria zrobi艂a nad膮san膮 mink臋. - Ale w sumie dw贸r r贸wnie偶 mo偶na porz膮dnie odremontowa膰 i nada膰 mu nowego blasku i klasy…
Draco ledwo powstrzyma艂 wybuch 艣miechu, patrz膮c na ogie艅, kt贸ry nagle zap艂on膮艂 w spojrzeniu jego matki. To by艂 cud, 偶e Greengrass w艂a艣nie nie pad艂a u jej st贸p spopielona na wi贸r.
- Przepraszam was na chwil臋 - Draco uwolni艂 swoje rami臋 od d艂oni Astorii, kt贸ra chyba czu艂a dziwn膮 potrzeb臋, by ci膮gle go dotyka膰. - Ale musz臋 p贸j艣膰 porozmawia膰 o czym艣 z Theodorem.
- Oczywi艣cie - odpowiedzia艂a jego matka, teraz morduj膮c wzrokiem jego.
- Poczekam tutaj na ciebie - szczebiota艂a s艂odziutko Greengrass.
Draco skin膮艂 im uprzejmie g艂ow膮, po czym podszed艂 do Theo, kt贸ry w艂a艣nie nak艂ada艂 sobie na talerz przek膮ski.
- I jak tam? - spyta艂 go przyjaciel.
- Wybitnie. Moja matka w艂a艣nie znienawidzi艂a Greengrass - Draco za艣mia艂 si臋 cicho. - Mog臋 j膮 z powodzeniem skre艣li膰 z listy potencjalnych kandydatek.
- Serio? - Theo wepchn膮艂 do ust winogrono, przygl膮daj膮c mu si臋 uwa偶nie, szybko je prze偶uwaj膮c. - S膮dzi艂em, 偶e to ju偶 dogadane. Nie dalej jak kwadrans temu s艂ysza艂em, jak Daph chwali艂a si臋, 偶e prawdopodobnie po艣lubisz jej siostr臋 nast臋pnej wiosny.
- Co? - Draco, prawie si臋 zakrztusi艂, cho膰 nic aktualnie nie jad艂. - Sk膮d taki szalony pomys艂?
- Nie wiem - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 cierpko. - Ale gdy Hector zapyta艂 Hermiony, czy lubi wiosenne 艣luby, odpowiedzia艂a tylko kr贸tko, 偶e nie, a potem od razu zmieni艂a temat. Czy偶by tw贸j kuzyn liczy艂 na podw贸jn膮 imprez臋?
- Nott! - warkn膮艂 ostrzegawczo Draco, po czym omal odruchowo spojrza艂 na Granger. Nadal by艂a zaanga偶owana w rozmow臋, ale jednak jej oczy nie b艂yszcza艂y ju偶 tak, jak w chwili, gdy przyjecha艂a do dworku. To by艂o ciekawe.
- Kochani! - zawo艂a艂a Narcyza, nieco piskliwie, a Draco pomy艣la艂, 偶e to z pewno艣ci膮 z powodu irytacji jej rozmow膮 z Astori膮. - Co powiecie na ma艂y spacer po ogrodach? Jest taka pi臋kna pogoda.
Wszyscy wydali zgodny pomruk aprobaty.
- Idziemy! - Draco wyrwa艂 talerz z r膮k przyjaciela, po czym odstawi艂 go i szybko poci膮gn膮艂 go jako pierwszego do wyj艣cia. Za nic nie chcia艂, by Astoria zn贸w go dopad艂a i uwiesi艂a si臋 na jego ramieniu, niczym wyg艂odnia艂a szyszymora.
Nott wyra藕nie rozejrza艂 si臋 w poszukiwaniu Lovegood, ale na szcz臋艣cie sz艂a tu偶 za nimi w towarzystwie Pansy i Longbottoma.
- Na zbyt d艂ugo i tak jej nie uciekniesz - za艣mia艂 si臋 Theo.
Na szcz臋艣cie nie mia艂 racji, bowiem nim Astoria zdo艂a艂a ich dogoni膰, to Narcyza uj臋艂a syna pod rami臋. Greengrass nie o艣mieli艂a si臋 tego zanegowa膰, wi臋c gdy ju偶 znale藕li si臋 w ogrodzie, sz艂a tu偶 za nimi, wyra藕nie nad膮sana.
Draco spojrza艂 kr贸tko przez rami臋 i nie powstrzyma艂 u艣miechu, widz膮c 偶e Granger r贸wnie偶 nie sz艂a pod r臋k臋 z Hectorem, zamiast tego id膮c i rozmawiaj膮c o czym艣 z Gabrielle Delacour.
Znale藕li si臋 na g艂贸wnym dziedzi艅cu ogrodu, tym z du偶膮 fontann膮. By艂a okr膮g艂a, a na samym jej 艣rodku na wyrze藕bionym cokole widnia艂 wyryty w bia艂ym marmurze i inkrustowany z艂otem herb rodu Malfoy贸w.
Dooko艂a dziedzi艅ca sta艂y rozstawione 艂aweczki, na kt贸rych ca艂e towarzystwo wygodnie si臋 rozsiad艂o, prowadz膮c nadal swoje rozmowy. Hector brylowa艂 opowie艣ciami zza oceanu, kt贸rych Daphne, Marcus, Gabrielle i Luna z uwag膮 s艂uchali.
Draco poczu艂 mimowoln膮 satysfakcj臋, widz膮c jak Granger od艂膮cza si臋 od tego towarzystwa i podchodzi bli偶ej fontanny. Na cokole pod herbem widnia艂 艂aci艅ski napis, kt贸ry widocznie j膮 zainteresowa艂.
Mia艂 wra偶enie, 偶e nogi same powiod艂y go w jej stron臋. Patrzy艂a na marmurowe zdobienia z podziwem. Jej oczy ta艅czy艂y po s艂owach, a Draco nie m贸g艂 nie zauwa偶y膰, 偶e przy tym 艣wietle zn贸w wyda艂y mu si臋 bardziej z艂ote ni偶 br膮zowe.
- “Amor non quaerit, amor reperit” - odczyta艂a cicho. - Mi艂o艣膰 nie szuka…
- Mi艂o艣膰 znajduje - zako艅czy艂 szeptem, wci膮偶 nie mog膮c oderwa膰 od niej wzroku.
Salazarze! By艂 kompletnie stracony… I to wszystko to by艂a jej wina!
- To pi臋kne - powiedzia艂a cicho, nadal 艣ledz膮c 艂aci艅ski napis.
- Ta fontanna, to prezent od mojego dziadka dla mojej babci z okazji pierwszej rocznicy ich 艣lubu - wyja艣ni艂, staraj膮c si臋 sprawi膰 by ten ochryp艂y d藕wi臋k znikn膮艂 z jego g艂osu.
- Romantyczny gest - Granger u艣miechn臋艂a si臋 lekko i wreszcie spojrza艂a na niego. - Cecha rodzinna?
Draco roze艣mia艂 si臋 cicho.
- Nie, nie s膮dz臋… M贸j ojciec na pierwsz膮 rocznic臋, zabra艂 mam臋 na urodziny Ministra Magii. Nigdy mu tego nie zapomnia艂a.
Teraz to Hermiona si臋 roze艣mia艂a.
- Niemniej oni r贸wnie偶 mieli szcz臋艣cie - stwierdzi艂a rzeczowo. - Twoja mama opowiada艂a mi o tym, jak si臋 w sobie zakochali.
- Naprawd臋? - Draco szczerze si臋 tym zdziwi艂. - Kiedy?
- Kiedy艣 w czasie walentynkowej gali charytatywnej. To te偶 by艂a pi臋kna historia.
- Tak, potkni臋cie si臋 o bia艂ego pawia, zaiste by艂o romantyczne - Draco nie m贸g艂 przesta膰 si臋 u艣miecha膰. Nie pami臋ta艂 kiedy ostatnio i czy w og贸le kiedykolwiek, rozmawia艂 z ni膮 tak swobodnie.
- Wiesz, 偶e mugole wierz膮, 偶e je艣li wrzucisz monet臋 do fontanny, to ona mo偶e spe艂ni膰 twoje 偶yczenie? - zapyta艂a, zn贸w patrz膮c mu w oczy.
- Naprawd臋? Fontanna spe艂niaj膮ca 偶yczenia? - Draco zachichota艂.
- Nawet mugole troch臋 wierz膮 w magi臋 - powiedzia艂a cicho, zn贸w odwracaj膮 g艂ow臋 i ponownie patrz膮 na herb rodowy.
- Zr贸bmy tak - zdecydowa艂, si臋gaj膮c do kieszeni.
- Co? - Hermiona spojrza艂a na niego, najwyra藕niej w pierwszej chwili nie rozumiej膮c.
- Wrzu膰my po syklu do fontanny i przekonajmy si臋, czy spe艂ni ona nasze 偶yczenia - Draco pos艂a艂 jej 艂obuzerski u艣miech, po czym wyci膮gn膮艂 d艂o艅 w jej stron臋.
Hermiona zachichota艂a, ale przyj臋艂a monet臋.
- Jak nale偶y to zrobi膰? - zapyta艂.
- Musisz stan膮膰 plecami do fontanny - Hermiona wskaza艂a mu miejsce obok siebie, a on z premedytacj膮 stan膮艂 tak blisko, 偶e ich ramiona lekko si臋 o siebie otar艂y.
- Co dalej? - docieka艂, patrz膮c na ni膮 z ukosa, szczerze zafascynowany.
- Trzymaj膮c monet臋 w d艂oni, musisz zamkn膮膰 oczy i rzuci膰 ni膮 przez lewe rami臋, w my艣lach wypowiadaj膮c swoje 偶yczenie - wyt艂umaczy艂a rzeczowo.
- W porz膮dku - Draco stan膮艂 prosto, 艣cisn膮艂 sykla w d艂oni, jednak nie zamkn膮艂 oczu, wci膮偶 patrz膮c na Hermion臋.
Ona swoje zamkn臋艂a i lekko zmarszczy艂a sw贸j uroczy nosek.
- Zamknij oczy i wymy艣laj 偶yczenie, zamiast si臋 gapi膰 Malfoy! - skarci艂a go z rozbawieniem.
Draco zachichota艂, po czym zrobi艂 tak jak m贸wi艂a.
- Co dalej? - spyta艂 cicho.
- Rzucamy na trzy - zdecydowa艂a. - Raz, dwa i… trzy!
Prawie jednocze艣nie rzucili monety, kt贸re z cichym pluskiem wyl膮dowa艂y w wodzie.
“Niech ona b臋dzie moja”
Draco nie wiedzia艂 dlaczego w艂a艣nie o tym pomy艣la艂, w chwili rzutu monet膮, cho膰 sekund臋 wcze艣niej marzy艂 tylko o tym, by szybko pozby膰 si臋 niechcianych uczu膰.
Chyba naprawd臋 mia艂 powa偶ny problem…
- Czego sobie za偶yczy艂a艣? - spyta艂, gdy Granger otwar艂a oczy i spojrza艂a na niego z u艣miechem.
- Nie mog臋 ci powiedzie膰, bo wtedy si臋 nie spe艂ni - za艣mia艂a si臋 perli艣cie, a Draco ledwo si臋 powstrzyma艂, przed przyci膮gni臋ciem jej do siebie.
Merlinie! Chyba jeszcze nigdy w 偶yciu, nie marzy艂 tak bardzo o tym, by m贸c trzyma膰 w ramionach jak膮艣 kobiet臋.
Towarzystwo siedz膮ce na 艂awce nadal rozmawia艂o, chyba nie zwracaj膮c na nich specjalnie uwagi, ale nagle Falco - pies Pansy, zeskoczy艂 z jej kolan i z g艂uchym warczeniem pogna艂 prosto w stron臋 Draco, gwa艂townie skacz膮c mu na nog臋.
Blondyn, kt贸ry zupe艂nie si臋 tego nie spodziewa艂, odruchowo cofn膮艂 si臋 o krok i potkn膮艂 si臋 o brzeg fontanny.
Machaj膮c r臋kami, pr贸bowa艂 si臋 czego艣 z艂apa膰, by odzyska膰 stabilno艣膰…
A jedynym obiektem w jego pobli偶u by艂a Hermiona, kt贸ra sama bez zastanowienia wyci膮gn臋艂a w jego stron臋 d艂o艅, kt贸r膮 desperacko szarpn膮艂. Niestety by艂o ju偶 za p贸藕no na z艂apanie r贸wnowagi, a ci臋偶ar cia艂a Draco, poci膮gn膮艂 ich oboje wprost w obj臋cia lodowato zimnej wody.
Poczu艂 jak uderza plecami o dno, a woda wdziera mu si臋 do oczu, ust i nosa. Wa偶niejszym jednak by艂o to, 偶e drobne cia艂o, wyl膮dowa艂o prosto na nim, wciskaj膮c si臋 w jego tors i sprawiaj膮c, 偶e burza mokrych lok贸w otoczy艂a ich oboje niczym chmara wodorost贸w.
- Draco!
- Hermiona!
Gdzie艣 ponad nimi rozleg艂y si臋 spanikowane g艂osy. Z艂apa艂 mocno swoimi d艂o艅mi jej w膮sk膮 tali臋 i odepchn膮艂 j膮 lekko, zmuszaj膮c ich oboje, do wydostania si臋 spod tafli wody.
- Cholera! - Granger parska艂a i prycha艂a, pr贸buj膮c odgarn膮膰 w艂osy z twarzy i bior膮c du偶e hausty powietrza.
Siedzia艂a okrakiem na jego udach, a Draco trzyma艂 swoje d艂onie na jej biodrach, samemu pr贸buj膮c z艂apa膰 oddech.
- Nic ci nie jest? - zapyta艂, uspokajaj膮c si臋 nieco i delikatnie pomagaj膮c jej odgarn膮膰 mokre kosmyki z czo艂a, tak by nie zas艂ania艂y jej oczu.
Ich spojrzenia ponownie si臋 spotka艂y, a Draco poczu艂, 偶e robi mu si臋 gor膮co pomimo tego, 偶e wci膮偶 siedzia艂 po pas w zimnej wodzie.
- Chyba nie. A tobie? Nie uderzy艂e艣 si臋 w g艂ow臋? - Granger si臋gn臋艂a i przejecha艂a d艂oni膮 po jego potylicy, sprawdzaj膮c czy nie ma tam krwi.
Draco uzna艂, 偶e je艣li zrobi to jeszcze raz, a na dodatek nie zejdzie natychmiast z jego kolan, to pomimo zimna, nie b臋dzie m贸g艂 powstrzyma膰 tego, by jego krew sp艂yn臋艂a na po艂udnie jego cia艂a w pewne strategiczne miejsce.
Salazarze…! Co ona mu robi艂a?
- Hermiona! - Hector nie bacz膮c na nic, wskoczy艂 do fontanny i szybko zdj膮艂 Granger z kolan Draco, przyci膮gaj膮c j膮 mocno do siebie. - Nic ci si臋 nie sta艂o, kochanie?
- Wszystko w porz膮dku - odpowiedzia艂a szybko. - To by艂 tylko drobny wypadek.
- Draco, idioto! Mog艂e艣 j膮 niechc膮cy zrani膰! - oburzy艂 si臋 Rosier, szybko zak艂adaj膮c swoj膮 marynark臋 na dr偶膮ce ramiona Hermiony.
- To nie by艂a jego wina! - zapewni艂a szybko. - To pies Pansy nas wystraszy艂 i st膮d ten niespodziewany incydent.
- Na pewno nic ci nie jest? Zaraz rzuc臋 na ciebie czary susz膮ce i od razu wracamy do dworku - Hector by艂 tak zaaferowany Granger, 偶e nawet nie spojrza艂 na wci膮偶 siedz膮cego w fontannie Draco.
To Theodore r贸wnie偶 wskoczy艂 do 艣rodka, by pom贸c przyjacielowi wsta膰 i upewni膰 si臋, 偶e nic mu si臋 nie sta艂o.
- Wszystko jest dobrze - Draco zdoby艂 si臋 na blady u艣miech, trzymaj膮c si臋 ramienia Notta, gdy ten pomaga艂 mu wychodzi膰 z wody.
- Ale mnie przerazili艣cie! - skarci艂a ich Narcyza, wyra藕nie zdenerwowana.
- Och! Jak dobrze, 偶e nic ci nie jest! Tak si臋 przestraszy艂am! - zaskrzecza艂a Astoria, rzucaj膮c si臋 w stron臋 Draco i obejmuj膮c go pomimo tego, 偶e wci膮偶 by艂 mokry.
- To wszystko przez tego obrzydliwego psa! - Draco wskaza艂 oskar偶ycielsko na Falco, kt贸ry siedzia艂 teraz pos艂usznie przy stopach Longbottoma. - Jest zagro偶eniem dla zdrowia i 偶ycia ludzi!
- I dla ich poczucia estetyki - doda艂 cicho Theo, nie kryj膮c rozbawienia.
- Wracajmy do dworku. Pomimo zakl臋膰 cieplnych i tak powinni艣cie si臋 obydwoje przebra膰 - dyrygowa艂a Narcyza.
Draco wreszcie zdo艂a艂 si臋 uwolni膰 spod obj臋膰 Greengrass, ale i to nie poprawi艂o mu humoru, zw艂aszcza, gdy patrzy艂, jak Hector mocno obejmuje ramieniem Granger, prowadz膮c j膮 w stron臋 domu.
Poczu艂 tylko, 偶e mia艂 wcze艣niej racj臋, s膮dz膮c, 偶e to b臋dzie d艂ugi i zapewne niespecjalnie udany dzie艅.
- Niez艂a akcja - zachichota艂 Theodore. - Zaplanowa艂e艣 to, by m贸c si臋 troch臋 do niej poprzytula膰? - zapyta艂, podaj膮c Draco z jego szafy 艣wie偶膮 koszul臋.
- Zamknij si臋, palancie. To wszystko przez tego pieprzonego psa! Gdy Pansy nie b臋dzie patrze膰, ka偶e go porwa膰 i przerobi膰 na kotlety!
- 艢wiat na tym specjalnie nie straci. A co to by艂y za czary z monetami, kt贸re uprawiali艣cie z Granger, najwyra藕niej 艣wietnie si臋 przy tym bawi膮c?
- Jakie艣 mugolskie zabobony - skwitowa艂 kr贸tko.
- Wygl膮da艂o to uroczo - Theodore szczerzy艂 si臋 do niego. - Czy偶by pomi臋dzy wami zaczyna艂o dzia膰 si臋 lepiej?
- Dasz mi spok贸j? W艂a艣nie o ma艂o co si臋 nie utopi艂em!
- Zrelaksuj si臋 stary. Chcia艂em tylko powiedzie膰, 偶e ty i Hermiona wygl膮dali艣cie razem bardzo przyja藕nie, gdy tak rozmawiali艣cie.
Draco zacisn膮艂 na chwil臋 usta, nim zdoby艂 si臋 na odwag臋, by powiedzie膰 to na g艂os.
- Nie chc臋 by膰 dla niej d艂u偶ej dupkiem.
- Wiem - Theodore popatrzy艂 mu w oczy z powa偶n膮 min膮.
- Chyba nigdy tak naprawd臋 tego nie chcia艂em, ale nie umia艂em inaczej si臋 przy niej zachowywa膰 - Draco z frustracj膮 potarga艂 swoje wci膮偶 wilgotne w艂osy palcami.
- To te偶 wiem - Nott wypowiedzia艂 to cicho. - I wiem, 偶e potrafisz by膰 naprawd臋 艣wietnym facetem, gdy si臋 tylko troch臋 postarasz. I s膮dz臋, 偶e Hermiona te偶 o tym wie.
- Naprawd臋? - zapyta艂, z艂y na siebie, 偶e w jego g艂osie s艂ycha膰 nut臋 nadziei.
- Tak. Bo czy inaczej zeznawa艂aby za ciebie na twoim procesie, pomimo tej niech臋ci, jak膮 przez ca艂y czas jej serwowa艂e艣?
- Nie by艂a mi d艂u偶na - przypomnia艂 Draco. - Zawsze ch臋tnie si臋 ze mn膮 o wszystko wyk艂贸ca艂a.
- Ty mia艂e艣 swoje mechanizmy obronne, a ona swoje - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 lekko sam do siebie. - Ale s膮dz臋, 偶e obydwoje w r贸wnym stopniu zaczynacie teraz p臋ka膰.
- Nie wiem, co mam robi膰 - przyzna艂 Draco, czuj膮c jak frustracja zaczyna go z偶era膰 od 艣rodka.
- Na pewno przesta艅 pozwala膰 Astorii rozpowiada膰 te bzdury o waszych zar臋czynach, to tak na pocz膮tek - poradzi艂 Theodore.
Draco zapi膮艂 do ko艅ca koszule i wsun膮艂 j膮 w spodnie. Za nied艂ugo musieli zej艣膰 na d贸艂, by do艂膮czy膰 do wszystkich na popo艂udniow膮 herbat臋 i kolejne przek膮ski.
- Mog臋 trwale sklei膰 jej usta zakl臋ciem, od tego te偶 艣wiat nie ucierpi - za偶artowa艂 blondyn.
- Co wi臋cej, by艂bym sk艂onny powiedzie膰, 偶e b臋dzie ci za to wdzi臋czny - doda艂 Theo.
Po tej rozmowie Draco w o wiele lepszym humorze schodzi艂 do jadalni. Postanowi艂 przetestowa膰 teori臋 przyjaciela i sprawdzi膰, czy je艣li b臋dzie mi艂y dla Granger, ona odwdzi臋czy mu si臋 tym samym. Na razie postanowi艂 odsun膮膰 my艣li o Hectorze na boczny tor. Tak po prostu by艂o mu 艂atwiej.
Hermiona ani troch臋 nie wygl膮da艂a na osob臋, kt贸ra dopiero co zaliczy艂a wypadek. Sta艂a samotnie przy kominku z fili偶ank膮 herbaty w d艂oni i przygl膮da艂a si臋 wisz膮cej nad nim wypchanej g艂owie Leucrotty. Wygl膮da艂a prze艣licznie w bia艂ej sukience w czerwone kwiaty i z podpi臋tymi lokami, kt贸re ods艂ania艂y jej d艂ug膮, g艂adk膮 szyj臋. Draco nie m贸g艂 si臋 nie u艣miechn膮膰 do niej, gdy tylko przekroczy艂 pr贸g jadalni.
Co艣 艣cisn臋艂o si臋 w jego 偶o艂膮dku, gdy ona odwzajemni艂a ten u艣miech.
- Wszystko w porz膮dku? - zapyta艂, podchodz膮c bli偶ej i nawet nie zwracaj膮c uwagi na to, czy kto艣 jeszcze poza nimi znajduje si臋 ju偶 w pokoju.
- W jak najlepszym, a jak u ciebie? - zapyta艂a uprzejmie.
- Dobrze - odpowiedzia艂 kr贸tko. - Cho膰 planuj臋 pok膮tnie dokona膰 zbrodni.
- Zbrodni? - wyszepta艂a konspiracyjnie, cho膰 k膮ciki jej ust nadal dr偶a艂y w u艣miechu.
- Co powiesz, na kotlety mielone z Boston terriera? - odszepn膮艂, mrugaj膮c do niej.
Hermiona parskn臋艂a uroczym 艣miechem.
- Nie brzmi smacznie, ale ch臋tnie ci pomog臋 w ramach podzi臋kowania za to, 偶e nie da艂e艣 mi dzi艣 uton膮膰 - Granger nadal si臋 u艣miecha艂a, a Draco czu艂 g艂upi膮 potrzeb臋, by podskoczy膰 w miejscu z rado艣ci.
- Hermiono! Dlaczego zesz艂a艣 na d贸艂 beze mnie? - Hector wkroczy艂 do jadalni i od progu odwr贸ci艂 uwag臋 Granger od Dracona.
Blondyn ledwo zdusi艂 przekle艅stwo.
- M贸wi艂am ci ju偶 Hectorze, 偶e nic mi nie jest - t艂umaczy艂a z u艣miechem.
- Ci膮gle uwa偶am, 偶e powinni艣my jednak pojecha膰 do magomedyka - Hector z trosk膮 uj膮艂 d艂o艅 by艂ej gryfonki i z艂o偶y艂 na niej kr贸tki poca艂unek.
Draco postanowi艂, 偶e musi odej艣膰 je艣li chce prze艂kn膮膰 dzi艣 jeszcze cokolwiek, nim dostanie md艂o艣ci.
Po tym, jak wszyscy nasycili si臋 i zaopatrzyli w drinki, Narcyza zdecydowa艂a si臋 na niewielk膮 wycieczk臋 pod dworze, chc膮c pokaza膰 im sal臋 z rodzinnymi pami膮tkami i trofea my艣liwskie przodk贸w.
Szli w lu藕nych grupach, rozmawiaj膮c i podziwiaj膮c rze藕by oraz portrety, a Narcyza mia艂a co艣 do powiedzenia, na temat ka偶dej z nich.
Wreszcie weszli do pomieszczenia z pami膮tkami po pradziadkach Dracona - Septimusie i Clarissie Malfoyach. By艂y tam ich portrety, kt贸re na szcz臋艣cie nigdy nie przem贸wi艂y, miecze i inna bro艅 pradziadka oraz bi偶uteria prababci - u艂o偶ona na satynowych poduszkach.
- Och! Czy to pier艣cionek zar臋czynowy? - zachwyci艂a si臋 Astoria, przygl膮daj膮c si臋 pi臋knej pami膮tce - okaza艂emu pier艣cieniowy z doskonale oszlifowanym brylantem.
- Tak, jeden z pier艣cieni rodowych, kt贸rym ka偶dy dziedzic mo偶e si臋 o艣wiadczy膰 swojej wybrance. Wi膮偶e si臋 z nim pewna legenda - Narcyza u艣miechn臋艂a si臋 do zebranych, podnosz膮c pier艣cie艅 z poduszeczki. - Podobno Septimus spotka艂 swoj膮 pi臋kn膮 偶on臋 na balu maskowym, jednak nie zdo艂a艂a zapyta膰 jej o imi臋, gdy po wsp贸lnym ta艅cu musia艂a od niego odej艣膰 na wezwanie swoich rodzic贸w. Uciekaj膮c od niego nie zauwa偶y艂a jednak, 偶e pier艣cie艅 zsun膮艂 jej si臋 z palca. Septimus zosta艂 wi臋c tylko z tym. W nast臋pnych dniach odwiedzi艂 wszystkie arystokratyczne domy, gdzie ka偶dej z c贸rek wsuwa艂 na palec ten pier艣cie艅, by sprawdzi膰 czy pasuje. Gdy odkry艂, 偶e to Clarissa jest t膮 dam膮 z balu, z miejsca jej si臋 o艣wiadczy艂 i kaza艂 osadzi膰 w tym pier艣cieniu najwi臋kszy i najczystszy brylant, jaki zdo艂a艂 zdoby膰…
- To nie legenda, tylko parafraza bajki o kopciuszku - mrukn臋艂a pod nosem Hermiona.
- Zgadzam si臋 - zgodzi艂 si臋 Hector. - Ale sam motyw m臋偶czyzny sk艂onnego przeszuka膰 ca艂y kraj, by odnale藕膰 ukochan膮, jest pi臋kny prawda?
- Nie wiedzia艂am, 偶e znasz kopciuszka - Hermiona u艣miechn臋艂a si臋 do niego ciep艂o, a Draco mia艂 ochot臋 co艣 kopn膮膰. On te偶 zna艂 t臋 przekl臋t膮 bajk臋! Widzia艂, jak Granger jeszcze w bibliotece Hogwartu przegl膮da艂a mugolsk膮 ksi膮偶k臋 o ba艣niach i sam nie wiedzie膰 czemu, te偶 j膮 kiedy艣 po偶yczy艂. Zawsze najbardziej podoba艂a mu si臋 ta o 艣pi膮cej kr贸lewnie, kt贸r膮 jako ksi膮偶臋 m贸g艂by zbudzi膰 swym poca艂unkiem. Jego wzrok niemal automatycznie skupi艂 si臋 na ustach Granger.
Musia艂 si臋 szybko jako艣 otrz膮sn膮膰.
- Wi臋c je艣li przymierz臋 pier艣cie艅, a on b臋dzie na mnie pasowa艂, to znaczy, 偶e ja i Draco jeste艣my sobie przeznaczeni? - zapyta艂a Astoria, oczami pe艂nymi g艂臋bokiej nadziei.
- Nie interpretowa艂abym tak tego… - zacz臋艂a m贸wi膰 Narcyza.
- Dlaczego by nie sprawdzi膰? - zaproponowa艂a przebiegle Pansy. - Wszystkie powinny艣my go przymierzy膰. Draco zechcesz czyni膰 honory?
- Mnie w to nie mieszaj - Blondyn uni贸s艂 d艂onie w ge艣cie kapitulacji.
Narcyza z napi臋tym u艣miechem poda艂a pier艣cie艅 Astorii, ale na drobne palce dziewczyny by艂 z dobre dwa rozmiary za du偶y. Pana Greengrass wygl膮da艂a na szczerze rozczarowan膮.
- Mo偶e b臋dzie mo偶na go zmniejszy膰? - zapyta艂a ze 艂zami w oczach.
- Zawsze mo偶na wybra膰 inny - pocieszy艂a j膮 Daphne.
- Albo Draco sam wska偶e inn膮 kandydatk臋 - wtr膮ci艂 z艂o艣liwie Theodore.
- My艣l臋 Astorio, 偶e powinni艣my p贸藕niej powa偶nie porozmawia膰 - Draco zdecydowa艂, 偶e ma do艣膰 tej farsy.
- Na mnie prawie pasuje! - Pansy z u艣miechem wskaza艂a, jak pier艣cionek wszed艂 na jej palec, zatrzymuj膮c si臋 mniej-wi臋cej w po艂owie.
- Poka偶, ja te偶 chc臋! - zdecydowa艂a Daphne, ale pier艣cionek okaza艂 si臋 o wiele za ma艂y, by w og贸le mog艂a go wsun膮膰.
- Kto nast臋pny? - za艣mia艂 si臋 Marcus, wyra藕nie zadowolony, 偶e pier艣cionek nie pasowa艂 na starsz膮 siostr臋 Greengrass.
- Hermiona! - pad艂o z trzech ust na raz. Narcyza, Theo i Luna Lovegood powiedzieli to prawie jednocze艣nie.
- Och nie! Ja podzi臋kuj臋… - Hermiona zarumieni艂a si臋 lekko i unios艂a d艂o艅 w drobnym ge艣cie protestu.
Draco poczu艂, jak ciarki przechodz膮 mu po krzy偶u. Nie wiedzie膰 czemu, naprawd臋 chcia艂, by przymierzy艂a ten cholerny pier艣cionek.
- Daj spok贸j, to tylko zabawa - zach臋ci艂 j膮 Hector, wyci膮gaj膮c d艂o艅 do Daphne, by odebra膰 b艂yskotk臋. - Przynajmniej b臋d臋 mia艂 okazj臋 potrenowa膰 - doda艂 偶artem, 艂api膮c za r臋k臋 Hermiony.
- 呕eby艣 si臋 tylko przy tym przypadkiem nie zm臋czy艂 - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 cierpko do Rosiera, kt贸ry rzuci艂 mu krzywe spojrzenie i bez 偶adnych dalszy komentarzy wsun膮艂 pier艣cie艅 na palec Hermiony.
Wygl膮da艂o to tak, jakby zosta艂 specjalnie dla niej zaprojektowany.
- Przepi臋kni wygl膮di taki dopasowani! - zachwyci艂a si臋 Gabrielle, 艂api膮c r臋k臋 Hermiony, by m贸c przyjrze膰 si臋 bli偶ej.
- Brylanty to zdecydowanie twoje kamienie - zgodzi艂 si臋 Hector, u艣miechaj膮c si臋 do Granger, kt贸ra wygl膮da艂a na spi臋t膮 do granic mo偶liwo艣膰.
- Tak, to naprawd臋 pi臋kny pier艣cionek - wymamrota艂a, uciekaj膮c wzrokiem, a Draco odni贸s艂 dziwne wra偶enie, 偶e walczy艂a z tym, by na niego przypadkiem nie spojrze膰.
Hermiona si臋gn臋艂a, by wreszcie zdj膮膰 brylant. Malfoy uwa偶nie obserwowa艂, jak nagle zblad艂a, szarpi膮c si臋 w panice za palec.
- Nie chce zej艣膰! - sapn臋艂a, ci膮gn膮c gwa艂townie, jakby si臋 ba艂a, 偶e pier艣cionek za chwil臋 zacznie j膮 parzy膰.
- Czyli, 偶e wcale nie pasuje, a偶 tak dobrze! - zawo艂a艂a triumfuj膮co Astoria.
- Spokojnie kochanie, zaraz ci pomog臋 - Narcyza po艂o偶y艂a d艂o艅 na ramieniu Hermiony i si臋gn臋艂a, by spr贸bowa膰 zdj膮膰 pier艣cie艅, ale po chwili ze zmarszczonym czo艂em oznajmi艂a, 偶e faktycznie ten ani drgnie.
- Ona musi go 艣ci膮gn膮膰! - wykrzycza艂a histerycznie Astoria, rzucaj膮c si臋 w stron臋 Granger, jakby za chwil臋 zamierza艂a odgry藕膰 jej ca艂膮 r臋k臋, by odzyska膰 b艂yskotk臋. Marcus powstrzyma艂 Greengrass przed zaatakowaniem Hermiony, ale i tak wok贸艂 jej r臋ki zacz臋艂o si臋 robi膰 zamieszanie, gdy i Pansy na si艂臋 pr贸bowa艂a jej pom贸c.
- A kto powiedzia艂, 偶e musi? - wtr膮ci艂 Theo z cwaniackim u艣mieszkiem. - Pier艣cie艅 ju偶 jest, wystarczy og艂osi膰 zar臋czyny i om贸wi膰 szczeg贸艂y…
Narcyza za艣mia艂a si臋 cicho, Astoria wygl膮da艂a na blisk膮 omdlenia, a Hector zn贸w zrzuci艂 Nottowi nieprzyjazne spojrzenie.
- Na pewno jest… zakl臋cie… ja… nie… pami臋tam… ale… - Hermiona zacz臋艂a dysze膰, nadal szarpi膮c si臋 za palec, a Draco zauwa偶y艂 w jej oczach obraz czystej paniki. Wszyscy stali praktycznie na niej, jakby chc膮c z bliska sprawdzi膰 czy aby na pewno pier艣cionek si臋 zaklinowa艂. Otaczali j膮 ca艂膮 chmar膮, dotykaj膮c jej d艂oni i ci膮gn膮c za rami臋, jakby to jako艣 mia艂o jej pom贸c.
Draco od razu wiedzia艂, co zaczyna艂o si臋 dzia膰. Gwa艂townie odepchn膮艂 swojego kuzyna i kilka os贸b ze swojej drogi, po czym od razu po艂o偶y艂 r臋ce na talii Hermiony i popchn膮艂 j膮 lekko w stron臋 najbli偶szego okna, kt贸re otworzy艂 jednym machni臋ciem. Posadzi艂 j膮 delikatnie na parapecie si臋gn膮艂 po jej d艂o艅.
- Wyno艣cie si臋 st膮d wszyscy! Wasza obecno艣膰 tylko to pogarsza! – wykrzycza艂, spogl膮daj膮c na nich ze z艂o艣ci膮.
- Draco ma racj臋, chod藕my! - zdecydowa艂a Narcyza, wyganiaj膮c wszystkich za drzwi niczym stado niepos艂usznych kurczak贸w.
- Ale pier艣cionek… - wyszepta艂a zdruzgotana Astoria.
- Wypieprzaj Greengrass albo sam ci臋 st膮d wynios臋! - zagrzmia艂 Theodore.
Draco ju偶 jednak si臋 na to nie ogl膮da艂, ca艂膮 swoj膮 uwag臋 koncentruj膮c teraz na spanikowanej kobiecie.
- Spokojnie… Wszystko b臋dzie dobrze… - szepta艂, si臋gaj膮c po jej d艂o艅 i przyk艂adaj膮c j膮 do swojej piersi. - Sam po艂o偶y艂 drug膮 na brzegu dekoltu jej sukienki, delikatnie muskaj膮c opuszkami palc贸w jej ods艂oni臋ta, opalon膮 sk贸r臋.
- Ja… Ja… Nie… - Granger nadal nie potrafi艂a z艂apa膰 prawid艂owego oddechu.
- Sp贸jrz mi w oczy Hermiono - poprosi艂 mi臋kko.
Zrobi艂a to bez sekundy zastanowienia.
- Doskonale - pochwali艂 - A teraz oddychamy razem. Pami臋tasz jak to si臋 robi? - Przez ca艂y czas przemawia艂 do niej 艂agodnie.
Hermiona skin臋艂a mu w odpowiedzi.
- Mo偶esz si臋 uspokoi膰. Ju偶 nic ci nie grozi. Jestem przy tobie i oddycham razem z tob膮 - szepta艂, wci膮偶 patrz膮c jej w oczy. - Wci膮gamy powietrze nosem… Raz, dwa i trzy…
Zn贸w czu艂 pod swoimi palcami, jak jej klatka piersiowa unosi si臋 i opada, a serce bije niespokojnie. Jednak to i tak by艂o niczym, przy tym z jakim oddaniem i ufno艣ci膮 teraz na niego patrzy艂a. Jakby naprawd臋 w tej chwili by艂 najwa偶niejsz膮 osob膮 w jej 偶yciu.
Salazarze! By艂 pewien, 偶e ju偶 nigdy nie zapomni tego spojrzenia.
- Bardzo dobrze - pochwali艂, g艂adz膮c kciukiem wierzch jej d艂oni. - Widzisz? To proste.
- Ju偶 mi lepiej - wykrztusi艂a, zamykaj膮c oczy i zaciskaj膮c lekko palce na materiale jego koszuli. - Przepraszam ci臋, za to…
- Nie opowiadaj bzdur - powiedzia艂 cicho, zdobywaj膮c si臋 na odwag臋, by delikatnie odgarn膮膰 z jej czo艂a jeden lok, kt贸ry w ferworze wydarze艅 uciek艂 z jej upi臋cia.
By艂a teraz tak delikatna i krucha, 偶e jedyne o czym my艣la艂 to tylko to, by wzi膮膰 j膮 w ramiona i odp臋dzi膰 jej ka偶de zmartwieni. Musia艂 lekko chrz膮kn膮膰, by doprowadzi膰 samego siebie do porz膮dku.
- Nie lubi臋, gdy robi si臋 t艂oczno - wyja艣ni艂a, odchylaj膮c g艂ow臋 i zamykaj膮c oczy. - Albo je艣li zbyt wielu ludzi na raz mnie dotyka.
- Rozumiem - odpar艂 cicho. - Przez chwil臋 pomy艣la艂em, 偶e wpad艂a艣 w atak paniki, u艣wiadamiaj膮c sobie, 偶e skoro masz ju偶 pier艣cionek, to teraz b臋dziesz musia艂a koniecznie za mnie wyj艣膰.
Granger gwa艂townie otworzy艂a oczy, a Draco mia艂 ochot臋 uderzy膰 samego siebie, s膮dz膮c, 偶e mo偶e niechc膮cy na nowo pogorszy艂 jej stan.
- To nie z tego powodu - wykrztusi艂a wreszcie przez zaci艣ni臋te gard艂o. - A pier艣cionek zaraz zdejm臋, na pewno jest na to zakl臋cie i…
- Uspok贸j si臋 i staraj si臋 miarowo oddycha膰 - poprosi艂. - To tylko stary pier艣cionek, po najmniej lubianej z moich prabab膰.
- Zna艂e艣 je wszystkie? - zdziwi艂a si臋 Hermiona, ukradkiem zn贸w spogl膮daj膮c na pier艣cie艅 na swoim palcu.
- Nie, ale wiem, 偶e to Clarissa sprowadzi艂a nam do dworu bia艂e pawie…
Hermiona spojrza艂a na niego kompletnie zaskoczona.
- One dziobi膮 wiesz? Bole艣nie - wyszepta艂 konspiracyjnie.
Granger roze艣mia艂a si臋 szczerze rozbawiona, a Draco poczu艂 jak jego serce powoli zaczyna zwalnia膰 sw贸j szale艅czy galop. Przez chwil臋 by艂 przera偶ony, 偶e co艣 naprawd臋 mog艂oby jej si臋 sta膰. Nie poradzi艂by sobie z tym, gdyby nie m贸g艂 jej pom贸c.
- Gdzie ukrywa艂e艣 przez lata to poczucie humoru Malfoy? - spyta艂a cicho, powoli zdejmuj膮c d艂o艅 z jego piersi. Draco niech臋tnie r贸wnie偶 cofn膮艂 swoj膮 i zrobi艂 ma艂y krok w ty艂, by da膰 jej troch臋 przestrzeni.
- Naprawd臋 go wcze艣niej nie zauwa偶y艂a艣? - droczy艂 si臋 z ni膮. - A by艂em prawie pewien, 偶e wszyscy mnie z tego znaj膮.
- Nie, nie bardzo - Granger podnios艂a si臋 z parapetu i wyg艂adzi艂a prz贸d swojej sukienki, a Draco przez chwil臋 m贸g艂 zobaczy膰 male艅ki fragment jej bia艂ego, koronkowego stanika.
Poczu艂, jak ciep艂o uderza mu na policzki. Nie pami臋ta艂, kiedy ostatni raz zwr贸ci艂 uwag臋 na taki drobiazg u jakiej艣 kobiety, ale to naprawd臋 by艂o ob艂臋dne. Czu艂, 偶e zaczyna si臋 troch臋 zachowywa膰 niczym zadurzony uczniak.
- P贸jd臋 do komnaty i spr贸buj臋 zdj膮膰 pier艣cionek - Hermiona jeszcze raz spojrza艂a na swoj膮 zaczerwienion膮 d艂o艅. Od wielu pr贸b zdj臋cia z palca b艂yskotki, jej sk贸ra dooko艂a by艂a otarta i lekko napuchni臋ta.
Draco niemal bez udzia艂u 艣wiadomo艣ci si臋gn膮艂 po jej r臋k臋. Jego kciuk musn膮艂 lekko kamienie w pier艣cieniu, a on w duchu przyzna艂, 偶e naprawd臋 pasowa艂 on do Granger. Ch艂odny brylant… Intryguj膮cy i niezwyk艂y tak, jak ona. I tak samo pi臋kny.
- Powinna艣 zamoczy膰 d艂o艅 w esencji z szczuroszczeta - powiedzia艂 ochryple.
Hermiona opu艣ci艂a spojrzenie na ich wci膮偶 po艂膮czone r臋ce.
- Ja… - Musia艂a odchrz膮kn膮膰, bowiem jej g艂os r贸wnie偶 zabrzmia艂 dziwnie chrypliwie. - Chyba tak w艂a艣nie zrobi臋.
Malfoy uni贸s艂 g艂ow臋 i ich spojrzenia si臋 spotka艂y. Nadal trzyma艂 jej r臋k臋, zataczaj膮c delikatne kr臋gi wok贸艂 pier艣cionka, 艂agodz膮c tym podra偶nion膮 sk贸r臋. Stali blisko siebie. A ciep艂o ich cia艂 i zapachy przenika艂y si臋 ze sob膮. Draco w tej chwili czu艂, 偶e m贸g艂by po艣wi臋ci膰 偶ycie na pr贸b臋 policzenia drobnych pieg贸w na jej uroczym nosku. By艂a taka 艣liczna…
- Astoria pewnie ju偶 nie mo偶e si臋 doczeka膰, a偶 odzyska sw贸j pier艣cionek - wyszepta艂a, nie odrywaj膮c od niego oczu.
- To nie jest…
- Hermiono? - g艂os Hectora wyrwa艂 ich z tej chwili, niczym uderzenie gromu. Draco pu艣ci艂 jej d艂o艅 i obydwoje gwa艂townie odsun臋li si臋 od siebie.
- Ju偶 wszystko w porz膮dku - odpowiedzia艂a g艂o艣no, wyra藕nie zmuszaj膮c si臋 do u艣miechu.
Draco zacisn膮艂 pi臋艣膰 i schowa艂 d艂o艅 za plecami. Mia艂 wra偶enie, 偶e nadal go mrowi艂a od samego jej dotyku.
- To dobrze, bo na 艣mier膰 si臋 zamartwia艂em - Hector, podszed艂 i uj膮艂 r臋ce Granger, jakby to by艂a najbardziej naturalna rzecz na 艣wiecie. Z艂o偶y艂 na obu czu艂e poca艂unki i spojrza艂 jej w oczy z min膮 tak obrzydliwie pe艂n膮 troski, 偶e Draco poczu艂, 偶e musi wyj艣膰, zanim zrobi co艣 g艂upiego.
- Draco? - zawo艂a艂a za nim, gdy znalaz艂 si臋 ju偶 przy drzwiach.
Spojrza艂 na ni膮 przez rami臋, usi艂uj膮c ignorowa膰 to ciep艂o w jego piersi, kt贸re poczu艂 na d藕wi臋k tego, jak wypowiedzia艂a jego imi臋.
- Tak?
- Bardzo dzi臋kuj臋 ci za pomoc.
- Nie ma za co - zdoby艂 si臋 na blady u艣miech. - Jestem pewien, 偶e w podobnej sytuacji zrobi艂aby艣 dla mnie to samo.
Odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i wyszed艂, maj膮c tylko nadziej臋, 偶e jego kuzyn nie wykorzysta jej rozchwiania po chwili s艂abo艣ci do jaki艣 swoich niecnych cel贸w.
><<>><
Kolacja by艂a udana, w czym zapewne pomog艂o par臋 butelek wina z piwniczki Malfoy贸w. Jego matka zaprosi艂a na ni膮 kilku cz艂onk贸w miejscowej 艣mietanki towarzyskiej, kt贸rzy byli w podobnym do jej wieku. Draco przez ca艂y wiecz贸r ukradkiem obserwowa艂, jak Hermiona z o偶ywieniem rozmawia z w艂a艣cicielem miejscowej ksi臋garni, kt贸ry opowiada艂 jej o najlepszych literackich zdobyczach do swojej kolekcji.
Siedz膮cy po jej drugiej stronie Hector, wydawa艂 si臋 nieco naburmuszony z powodu tego, jak ma艂o jej uwagi absorbowa艂 tego wieczoru. Draco za to mia艂 o wiele lepszy humor, pomimo nieustannego szczebiotu Astorii, kt贸ra prawie si艂膮 zaj臋艂a przy stole miejsce obok niego.
Z tego, co pok膮tnie przekaza艂a mu matka, Hermiona zdj臋艂a wreszcie pier艣cionek i od艂o偶y艂y go razem na jego miejsce po艣r贸d bi偶uterii i pami膮tek po jego prababci. Nie wiedzia艂 dlaczego wcale nie ucieszy艂y go te wie艣ci. Dzisiejszy dzie艅 jasno mu pokaza艂, 偶e ma problem w tym, by w艂a艣ciwie odnale藕膰 si臋 w ferworze swoich w艂asnych uczu膰.
Musia艂 co艣 z tym zrobi膰. I to najlepiej szybko.
><<>><
艢niadanie zosta艂o podane w formie bufetu, tak by ka偶dy m贸g艂 przyj艣膰 na nie w swoim czasie, a p贸藕niej uda膰 si臋 do innych zaj臋膰 i zaplanowanych atrakcji. Cz臋艣膰 os贸b wybiera艂a si臋 dzi艣 na polowanie, ale Draco nie mia艂 specjalnie na to ochoty. Theo stwierdzi艂, 偶e r贸wnie偶 nie ma dzi艣 na to nastroju, ale Malfoy by艂 prawie pewien, 偶e zrobi艂 to tylko z powodu tego, 偶e Lovegood by艂a znan膮 obro艅czyni膮 zwierz膮t i stanowczo pot臋pi艂a idee polowa艅.
Draco nie zdziwi艂 si臋 widz膮c, 偶e Granger zostaje z przyjaci贸艂k膮. Zaskoczy艂 go jednak Hector, kt贸ry mimo wszystko pojecha艂 z Zabinim, Gabrielle, Daphne, Astori膮, Pansy oraz Flintem polowa膰 na lisy do pobliskich las贸w.
On i Theodore w ramach zast臋pstwa za polowanie, postanowili postrzela膰 z magicznej strzelby do tarczy. Pogoda zaczyna艂a si臋 powoli psu膰, ale jak na razie jeszcze nie pada艂o, wi臋c rozstawili cele w ogrodzie za domem i urz膮dzili sobie konkurs celno艣ci.
Zaprosili do rywalizacji Longbottoma, ale odm贸wi艂, dotrzymuj膮c towarzystwa Granger i Lovegood, kt贸re czyta艂y jakie艣 ksi膮偶ki pod zadaszon膮 altan膮, jednocze艣nie pilnuj膮c Falco, kt贸ry le偶膮c pod sto艂em uwa偶nie 艣ledzi艂 tor lotu ka偶dego zaczarowanego pocisku.
- Postaraj si臋 zrobi膰 to z gracj膮 - szepn膮艂 Theo, gdy Draco 艂adowa艂 swoj膮 strzelb臋. - Hermiona zerka tu sponad brzegu swojej ksi膮偶ki, 艣rednio co jakie艣 pi臋膰 sekund - zachichota艂.
- A ty, jak zamierzasz zaimponowa膰 Lovegood? - zapyta艂 z drwin膮 Malfoy, przyk艂adaj膮c strzelb臋 do ramienia i spogl膮daj膮c w jej celownik, by sprawdzi膰 czy wszystko jest w porz膮dku, nim odda kolejny strza艂.
- Ju偶 to zrobi艂em, gdy odm贸wi艂em polowania - Nott wypi膮艂 dumnie pier艣. - A nie by艂o to 艂atwe, po tych prowokacjach Zabiniego, 偶e nie ustrzeli艂bym dzi艣 nawet 艣lepego zaj膮ca!
- Zobaczymy, co Zabb dzi艣 ustrzeli, gdy b臋dzie si臋 przez ca艂y dzie艅 gapi艂 na ty艂ek Delacour.
Rozpocz臋li 偶artobliw膮 rywalizacj臋 raz, po raz oddaj膮c strza艂y i przekrzykuj膮c si臋, kt贸ry z nich mia艂 lepsze osi膮gni臋cia.
- Chcesz spr贸bowa膰 Luno? - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 uroczo do 艂adnej blondynki, a Draco zrozumia艂, 偶e zainteresowanie Notta pann膮 Lovegood, najwyra藕niej wci膮偶 wzrasta艂o.
- Spr贸buj臋, je艣li i Hermiona te偶 spr贸buje - Luna u艣miechn臋艂a si臋 do przyjaci贸艂ki zach臋caj膮co.
- Nie, dzi臋kuj臋 - odpowiedzia艂a szybko Granger, zn贸w chowaj膮c nos w ksi膮偶ce.
- No dalej, Hermiono! - zach臋ca艂 j膮 Theodore. - To wcale nie takie trudne!
- I tak lepiej sobie odpuszcz臋 - Kobieta pos艂a艂a im napi臋ty u艣miech, po czym uda艂a, 偶e zn贸w zamierza czyta膰.
- Tch贸rzysz Granger? - Draco podszed艂 bli偶ej, opieraj膮c strzelb臋 na ramieniu. - Nie spodziewa艂em si臋 tego po prawdziwej gryfonce i najs艂ynniejszej bohaterce wojennej.
Widzia艂, jak pi臋kny rumieniec irytacji wyp艂ywa na jej twarz, a oczy ciemniej膮 ze z艂o艣ci. Uwielbia艂 j膮 prowokowa膰 i przez lata sta艂 si臋 w tym praktycznie mistrzem. Mi艂o by艂o wiedzie膰, 偶e pomimo poprawy ich relacji w ostatnich dniach, nadal to potrafi艂.
Granger zatrzasn臋艂a ksi膮偶k臋, po czym wsta艂a i ruszy艂a w jego stron臋 z determinacj膮 wypisan膮 na twarzy. Draco prawie mia艂 nadziej臋, 偶e rzuci si臋 na niego, a on szybkim ruchem oprze j膮 o 艣cian臋 dworu i wyca艂uje z niej ca艂膮 t臋 ca艂膮 z艂o艣膰.
Musia艂 szybko odp臋dzi膰 od siebie t臋 wizj臋, gdy Hermiona stan臋艂a tu偶 przed nim.
- Nigdy wi臋cej nie zarzucaj mi tch贸rzostwa! - sykn臋艂a na niego.
- Nie zarzuci艂em ci go, tylko spyta艂em czy masz do niego sk艂onno艣ci - Draco u艣miechn膮艂 si臋 do niej bezczelnie, a Granger zmru偶y艂a oczy niczym poirytowany kot.
Wyci膮gn膮艂 do niej swoj膮 strzelb臋, a ona praktycznie wyszarpa艂a j膮 z jego r臋ki, po czym odwr贸ci艂a si臋 przodem do tarczy.
Pr贸bowa艂a uchwyci膰 bro艅 odpowiednio, ale Draco od razu zauwa偶y艂, 偶e 藕le u艂o偶y艂a na niej d艂onie.
- Pozw贸l, 偶e ci pomog臋 - zaoferowa艂.
- Poradz臋 sobie sama! - wycedzi艂a przez z臋by.
- Jak chcesz - Draco ledwo st艂umi艂 rozbawienie. - Ale wtedy zrobisz to 藕le i twoje wyniki b臋d膮 zdecydowanie… n臋dzne - zakpi艂.
Granger zacisn臋艂a usta i spiorunowa艂a go wzrokiem. Po chwili jednak powoli wypu艣ci艂a powietrze z p艂uc i wyra藕nie zmusi艂a si臋 do cierpkiego u艣miechu.
- W porz膮dku panie wybitny strzelcu - zakpi艂a. - Naucz mnie prosz臋, skoro s膮dzisz, 偶e potrafisz! - Draco wyczu艂, 偶e ewidentnie rzuca mu wyzwanie.
Nie zamierza艂 jej odmawia膰.
Podszed艂 i stan膮艂 tu偶 za ni膮, delikatnie tr膮caj膮 czubkiem buta jej kostk臋, sugeruj膮c, by szerzej rozstawi艂a nogi.
- Musisz z艂apa膰 j膮 inaczej - poleci艂, przek艂adaj膮c swoje ramiona ponad jej i poprawiaj膮c u艂o偶enie broni w jej r臋kach.
Granger wygl膮da艂a na skoncentrowan膮, a Draco u艣wiadomi艂 sobie, 偶e jeszcze nigdy w 偶yciu nie by艂 z ni膮, a偶 tak blisko. Trzyma艂 j膮 w swoich ramionach, przyci艣ni臋t膮 ca艂ym cia艂em do jego torsu, a jego nos praktycznie muska艂 jej policzek. Zapach jej perfum uderzy艂 w niego z tak膮 si艂膮, 偶e musia艂 na chwil臋 przymkn膮膰 oczy, by spr贸bowa膰 odzyska膰 koncentracj臋. By艂a taka ciep艂a i tak idealnie wpasowa艂a si臋 w jego obj臋cia, jakby kto艣 ukszta艂towa艂 j膮 specjalnie dla niego.
Cholera! Mia艂 kompletnie przer膮bane…
- Co dalej? - spyta艂a cicho, a Draco odchrz膮kn膮艂, zmuszaj膮c si臋 do powrotu swojej w艂asnej koncentracji.
- Sp贸jrz przez celownik. Musisz zobaczy膰 w nim idealnie 艣rodek tarczy… Ta strzelba wystrzeliwuje zakl臋cia k艂uj膮ce, ale na polowaniach strzelamy z oszo艂amiaczy.
- To i tak barbarzy艅skie - szepn臋艂a, a Draco nie m贸g艂 oderwa膰 wzroku od jej 艂adnie wykrojonych ust. Je艣li mia艂oby to sprawi膰 jej rado艣膰, m贸g艂 w tej chwili przysi膮c, 偶e ju偶 nigdy wi臋cej w ca艂ym swoim 偶yciu, nie strzeli do 偶adnego zwierz臋cia.
- Strzelacie wreszcie czy nie? - zawo艂a艂 Neville, nie kryj膮c, 偶e jest zainteresowany tym, jak im p贸jdzie.
- Zamknij si臋 Longbottom! - warkn膮艂 na m臋偶czyzn臋 Malfoy, z艂y 偶e po艣piesza t臋 chwil臋… T臋, w kt贸rej bezkarnie m贸g艂 trzyma膰 w ramionach Hermion臋 Granger bez gro藕by, 偶e go za to przeklnie.
- Po艣pieszcie si臋! Zaraz zacznie pada膰! - doda艂a Luna.
Draco powstrzyma艂 kolejne warkni臋cie i jeszcze raz poprawi艂 u艂o偶enie d艂oni Hermiony na strzelbie.
- Widzisz 艣rodek tarczy? - wyszepta艂.
W odpowiedzi Granger jedynie lekko skin臋艂a.
- 艢wietnie. Skoncentruj si臋. Wyobra藕 sobie tor lotu pocisku. To, jak trafia on w cel… - Draco nadal szepta艂, zbli偶aj膮c swoje usta na tyle, by mog艂y leciutko musn膮膰 jej ucho.
Nie wiedzia艂 czy by艂o to tylko jego wra偶enie, czy Granger faktycznie lekko zadr偶a艂a. Wreszcie jednak nacisn臋艂a na spust. Pocisk trafi艂 w tarcz臋, cho膰 by艂o to ledwo jej obrze偶e.
- Nie藕le, jak na pierwszy raz! - pochwali艂 j膮 Theodore.
- Faktycznie nie藕le - przyzna艂 Draco, nadal trzymaj膮c j膮 blisko siebie.
- Liczysz na pochwa艂臋 dla nauczyciela? - spyta艂a cicho, odwracaj膮c g艂ow臋 tak, 偶e ich nosy niemal otar艂y si臋 o siebie.
- A nie uwa偶asz, 偶e mu si臋 nale偶y? - Draco nie zamierza艂 si臋 pierwszy odsun膮膰.
- By膰 mo偶e… Je艣li si臋 bardziej postara - Granger r贸wnie偶 nie si臋 nie wycofa艂a.
Ochot膮, by j膮 teraz poca艂owa膰 prawie go zmia偶d偶y艂a.
- Hermiono?
Obydwoje gwa艂townie odskoczyli od siebie i spojrzeli na stoj膮cego za nimi Hectora. Rosier mia艂 niezbyt zach臋caj膮c膮 min臋, mierz膮c raz jedno, raz drugie wyczekuj膮cym spojrzeniem. Najwyra藕niej on i reszta grupy wr贸cili z polowania, w czasie gdy Draco i Hermiona tego nie zauwa偶yli.
- Hectorze! - Granger ewidentnie zmusi艂a si臋 do u艣miechu. - Draco w艂a艣nie uczy艂 mnie strzelania do tarczy. Musz臋 przyzna膰, 偶e to bardzo trudne.
M臋偶czyzna milcza艂 jeszcze przez chwil臋, po czym na jego usta r贸wnie偶 wyp艂yn膮艂 cierpki, sztuczny u艣mieszek.
- Faktycznie nie jest to do ko艅ca takie 艂atwe. Je艣li zechcesz, po lunchu dam ci jeszcze kilka lekcji…
- Nie, dzi臋kuj臋 - odpowiedzia艂a od razu, praktycznie wciskaj膮c Draco z powrotem jego strzelb臋. - Jestem prawie pewna, 偶e tego nie polubi臋. A teraz wybaczcie prosz臋, ale mam ochot臋 na fili偶ank臋 herbaty.
Granger odwr贸ci艂a si臋 i odesz艂a szybko w stron臋 wej艣cia do dworku, a Lovegood zaraz ruszy艂a w 艣lad za ni膮.
Draco nie ogl膮daj膮c si臋 na kuzyna podszed艂 do stojaka, by roz艂adowa膰 i od艂o偶y膰 strzelb臋. S艂ysza艂, jak reszta grupy, kt贸ra by艂a na polowaniu, rozsiada si臋 w altanie i opowiada o tym, co uda艂o im si臋 dzi艣 ustrzeli膰.
- Jak 艂owy? - spyta艂, gdy Hector stan膮艂 tu偶 przy nim i si臋gn膮艂 po magiczne naboje, by pom贸c Draco pouk艂ada膰 je w specjalnym pude艂ku do ich przechowania.
- Chyba nie tak udane, jak twoje - sarkn膮艂 cierpko Hector.
Draco uni贸s艂 g艂ow臋 i spojrza艂 prosto w oczy kuzyna.
- Naprawd臋 jeste艣 zazdrosny o to, 偶e pokaza艂em jej jak prawid艂owo uchwyci膰 strzelb臋? - spyta艂 cicho.
Rosier wzi膮艂 g艂臋boki oddech.
- Znam ci臋 dobrze Draco - powiedzia艂 powoli. - Ju偶 w dzieci艅stwie nie lubi艂e艣, gdy kto艣 rusza艂 zabawki, kt贸re le偶a艂y na twoim podw贸rku.
- Czy ty w艂a艣nie okre艣li艂e艣 Hermion臋 Granger mianem zabawki? - Draco poczu艂, 偶e oczy zas艂ania mu czerwona mgie艂ka. Jeszcze chwila, a by艂 pewien, 偶e przy艂o偶y kuzynowi tak mocno, 偶e do wieczora go nie ocuc膮.
- Oczywi艣cie, 偶e nie! - zapieni艂 si臋 Hector. - M贸wi臋 tylko, 偶e jeszcze tydzie艅 temu s艂ysza艂em tylko opinie o tym, jak ty i ona si臋 nie znosicie… A tu prosz臋! Wsp贸lna k膮piel w fontannie, zgrabne opanowanie jej ataku paniki, a teraz jeszcze dobrowolnie rezygnujesz ze swojej drugiej ulubionej rozrywki po quidditchu, jak膮 jest polowanie, by udziela膰 jej uroczych lekcji strzelectwa!
- Wiesz chocia偶, co chcesz mi zasugerowa膰, czy celujesz na o艣lep, licz膮c na jak膮艣 moj膮 reakcj臋? - Draco zmierzy艂 Rosiera twardym spojrzeniem.
- Zapytam tylko raz i prosz臋 ci臋 o szczer膮 odpowied藕 - wyja艣ni艂 Hector. - Czy podoba ci si臋 Hermiona Granger?
Draco czu艂, jak serce g艂ucho mu bije, a krew i adrenalina zaczynaj膮 szybciej kr膮偶y膰 w 偶y艂ach. Naprawd臋 nie wiedzia艂 co ma zrobi膰 i powiedzie膰 w tej konfrontacji. Nie by艂 jeszcze gotowy na t臋 rozmow臋.
- Pytasz mnie czy moim zdaniem jest atrakcyjna?
- Draco - Hector wygl膮da艂 na poirytowanego. - Jeste艣 ostatnim m臋偶czyzn膮 na ziemi, z kt贸rym chcia艂bym stan膮膰 do rywalizacji o kobiet臋.
- I s艂usznie - Draco sam si臋 sobie dziwi艂, 偶e potrafi w og贸le wydoby膰 z siebie g艂os, gdy szcz臋ka tak mocno mu si臋 zaciska.
- Ale dla niej by艂bym w stanie to zrobi膰 - Hector dumnie uni贸s艂 g艂ow臋, a w jego oczach b艂yszcza艂a determinacja. - Pierwszy raz w 偶yciu poczu艂em do kogo艣 tak mocny poci膮g i niech mnie przeklnie ca艂a czarna magia 艣wiata, je艣li poddam si臋 bez walki. Wi臋c je艣li zaplanowa艂e艣 jakie艣 swoje gierki, maj膮ce nas zniech臋ci膰 do siebie albo co gorsza wykorzystanie jej i porzucenie, by mnie odstraszy膰, to wied藕, 偶e wcze艣niej obij臋 ci t臋 twoj膮 艣liczn膮 twarz, nim na to pozwol臋!
- Czy ty mi grozisz? - Draco nie m贸g艂 wprost uwierzy膰, w to co si臋 w艂a艣nie dzia艂o.
- Ostrzegam. Zostaw Hermion臋 w spokoju. Nie k艂ami臋, gdy m贸wi臋, 偶e mi na niej zale偶y, wi臋c je艣li tobie nadal zale偶y na naszej relacji i przyja藕ni, zaprzestaniesz tych swoich podchod贸w, cokolwiek one maj膮 na celu, jasne?
Draco mia艂 wra偶enie, 偶e wszystko w nim na chwil臋 zamiera. Naprawd臋 bardzo lubi艂 Hectora. Kuzyn i jego rodzina byli dla nich prawdziwym wsparciem, gdy kr贸tko po wojnie i haniebnej 艣mierci Lucjusza w Azkabanie, on i jego matka zostali ca艂kiem sami, nie maj膮c nic poza swoim maj膮tkiem i niewielkim gronem przyjaci贸艂 skompromitowanych w 艣wiecie magii w r贸wnym stopniu co oni. Dopiero protekcja Rosier贸w i innych przyjaznych im rod贸w, pozwoli艂a nazwisku Malfoy wykopa膰 si臋 z b艂ota. Draco nie m贸g艂 o tym zapomnie膰.
- Jasne - odpowiedzia艂 martwo. - Nie wiem sk膮d u ciebie pomys艂, 偶e m贸g艂bym kiedykolwiek zechcie膰 w swoim 偶yciu Hermiony Granger.
Hector nagle zamar艂, patrz膮c na co艣 ponad ramieniem Draco. Blondyn zamkn膮艂 oczy. Wiedzia艂, co by zobaczy艂, gdyby si臋 teraz odwr贸ci艂.
Mia艂 ochot臋 przekl膮膰 sam siebie.
- Wr贸ci艂am po ksi膮偶k臋 - jej g艂os brzmia艂 dziwnie wilgotno, a Draco mia艂 tylko nadziej臋, 偶e to nie z powodu zbieraj膮cych si臋 w jej oczach 艂ez.
Jeszcze nigdy nie nienawidzi艂 samego siebie tak bardzo, jak w艂a艣nie w tej chwili.
Nie odwr贸ci艂 si臋 i nie spojrza艂 na ni膮. Nie m贸g艂. Po tym co powiedzia艂, ju偶 nigdy w 偶yciu nie b臋dzie m贸g艂 spojrze膰 jej w oczy.
- Przyni贸s艂bym j膮 dla ciebie - odpowiedzia艂 mi臋kko Hector.
- Wiem, dzi臋kuj臋… Ale chcia艂am p贸j艣膰 jeszcze troch臋 poczyta膰 do swojej komnaty - g艂os Granger teraz zabrzmia艂 ju偶 pewniej. Jakby jako艣 pozbiera艂a si臋 w sobie.
- W porz膮dku. Zobaczymy si臋 p贸藕niej - Hector wci膮偶 u艣miecha艂 si臋 z przymusem, a Draco ba艂 si臋 chocia偶 drgn膮膰 w obawie, 偶e zaraz si臋 rozpadnie.
Nie wiedzia艂 czy Granger wzi臋艂a ksi膮偶k臋 i odesz艂a, bowiem zamiast tego spr贸bowa艂 na nowo skoncentrowa膰 si臋 na czyszczeniu broni, kt贸r膮 ju偶 przecie偶 raz wyczy艣ci艂.
- Widz臋, 偶e problem rozwi膮za艂 si臋 sam. - W g艂osie Rosiera brzmia艂o du偶o samozadowolenia.
- Wedle twojego 偶yczenia - Draco poczu艂 nieodpart膮 ochot臋, by wycelowa膰 z tej strzelby prosto w twarz kuzyna.
- Dzi臋kuj臋 - Hector poklepa艂 go przyjacielsko po ramieniu. - Ciesz臋 si臋, 偶e sprawa pomi臋dzy nami jest jasna.
- Krystalicznie - Malfoy pos艂a艂 mu napi臋te spojrzenie i Hector chyba zrozumia艂, 偶e czas si臋 wycofa膰.
- Przy okazji pozw贸l mi powiedzie膰, 偶e Astoria jest naprawd臋 urocza. B臋dzie doskona艂膮 偶on膮 - Rosier u艣miechn膮艂 si臋 przymilnie.
- Ja nie wtr膮cam si臋 w twoje sprawy, a ty w moje! - ostrzeg艂 go Draco.
- Jak sobie 偶yczysz kuzynie - Hector skin膮艂 mu lekko g艂ow膮, po czym odszed艂 w stron臋 domu.
Draco opar艂 d艂onie o stanowisko do przygotowania broni i wzi膮艂 kilka dr偶膮cych oddech贸w. Mia艂 wra偶enie, 偶e jeszcze chwila i wpadnie w kolejny atak paniki. Dlaczego u diab艂a czu艂 si臋 teraz tak, jakby przed chwil膮 w艂asnor臋cznie wyrwa艂 sobie serce?
- Wszystko w porz膮dku? - Theodore stan膮艂 tu偶 przy nim, wyra藕nie zaniepokojony.
- Nie wiem - wyszepta艂 w odpowiedzi Draco. - Nie - doda艂 po chwili.
- Czy to ma jaki艣 zwi膮zek z tym, 偶e gdy Hermiona przysz艂a do altany po ksi膮偶k臋, wygl膮da艂a jakby ledwo powstrzymywa艂a 艂zy?
- Niech to wszystko szlag! - warkn膮艂 blondyn, uderzaj膮c d艂o艅mi w st贸艂. Zaraz p贸藕niej poczu艂 dziwn膮 s艂abo艣膰 w ca艂ym ciele wi臋c opar艂 艂okcie o blat i ukry艂 twarz w d艂oniach.
Theodore milcza艂.
Nie powiedzia艂 nic nawet, gdy pierwsze ci臋偶kie krople deszczu uderzy艂y najpierw o stojak na bro艅, a p贸藕niej w dr偶膮ce ramiona Malfoya.
Zakl臋cia ochronne nad ogrodem musia艂y si臋 chwilowo wyczerpa膰.
Tak jak wiara Draco w to, 偶e jeszcze kiedy艣 b臋dzie dane mu zazna膰 prawdziwego szcz臋艣cia.
No i dw贸jka za nami 馃槅
Czy tego si臋 spodziewa艂y艣cie? 馃槣
Oby艣cie przynajmniej nie by艂y zawiedzione 馃構
><<>><
Antlers Hall le偶a艂 w urokliwych okolicach wioski Hawkshead w dystrykcie South Lakeland. By艂 to domek my艣liwski, kt贸ry pradziadek Dracona podarowa艂 jego prababci w prezencie zar臋czynowym. Pi臋kny, cho膰 jak na standardy arystokracji - niewielki dworek, mia艂 niepowtarzalny urok, tote偶 dlatego by艂 ch臋tnie odwiedzany w porze letniej przez rodzin臋 Malfoy贸w oraz ich przyjaci贸艂.
Jedynym sposobem dostania si臋 do Antlers Hall, by艂o udanie si臋 艣wistoklikiem na po艂o偶one nieopodal wzg贸rze, a p贸藕niej przeja偶d偶ka zaczarowanym powozem prosto pod bramy rezydencji.
Narcyza nalega艂a, by Draco, Hector, a tak偶e Theodore Nott przybyli na miejsce ju偶 w czwartek wieczorem, zaraz po zako艅czeniu dnia pracy. Reszta towarzystwa mia艂a zajecha膰 tam w pi膮tkowy poranek i pozosta膰 na miejscu, a偶 do niedzielnego wieczora.
Draco by艂 zadowolony, 偶e przez reszt臋 tygodnia uda艂o mu si臋 nigdzie nie wpa艣膰 na Hectora lub Granger, cho膰 mimo to, daleko mu by艂o do dobrego humoru. W 艣rod臋 zjad艂 lunch z kuzynem, kt贸ry nie przestawa艂 wci膮偶 m贸wi膰 o wspania艂o艣ci swojej wybranki i z g贸ry torpedowa艂 wszelkie pr贸by jej umniejszenia przez Malfoya, kt贸ry coraz mocniej si臋 tym wszystkim irytowa艂.
Chcia艂 wymy艣li膰 jaki艣 plan - ale w sumie sam nie wiedzia艂 na co. Sk艂贸cenie tej dw贸jki? Dopilnowanie, by si臋 do siebie zniech臋cili? Sprawienie by jakim艣 cudem, Hector straci艂 ni膮 zainteresowanie?
By艂 pewien tego, 偶e naprawd臋 w g艂臋bi serca czu艂, 偶e nie chce, by Hermiona i Hector zwi膮zali si臋 ze sob膮. Z drugiej jednak strony - kim on by艂, 偶eby m贸c o tym decydowa膰?
Ju偶 jako ma艂y ch艂opiec nauczony by艂, 偶e zawsze dostawa艂 to czego chcia艂. Jednak wojna ostatecznie nauczy艂a go pokory. Teraz ju偶 wiedzia艂, 偶e nie m贸g艂 mie膰 zawsze wszystkiego.
A nawet gdyby m贸g艂, czy to co艣 by zmieni艂o? Czy gdyby m贸g艂 cofn膮膰 czas, by艂by dla Granger mniej pod艂y? Czy przeprosi艂by j膮 tak jak na to zas艂ugiwa艂a, kiedy by艂 ku temu odpowiedni czas, zamiast przez osiem lat ucieka膰 przed tym jak tch贸rz?
Nie zna艂 odpowiedzi na te pytania i by艂 z tego powodu coraz mocniej sfrustrowany.
- Hectorze, wybacz 偶e zadam ci to pytanie, ale wol臋 si臋 upewni膰 - Narcyza zwr贸ci艂a si臋 do jego kuzyna w czasie czwartkowej kolacji, tu偶 po ich przybyciu na wie艣.
- Oczywi艣cie ciociu - Hector u艣miechn膮艂 si臋 uprzejmie.
- Czy chcesz bym umie艣ci艂a pann臋 Granger w sypialni w tym samym skrzydle rezydencji, co twoja? - Narcyza u艣miechn臋艂a si臋 porozumiewawczo, a Draco prawie upu艣ci艂 puchar z winem, kt贸ry w艂a艣nie trzyma艂. Co matka u diab艂a chcia艂a zasugerowa膰?
Hector u艣miechn膮艂 si臋 jeszcze szerzej, a Theo parskn膮艂 nad swoim talerzem, rzucaj膮c Draco wymowne spojrzenie.
- Nie ma takiej potrzeby - odpowiedzia艂 Rosier, chichocz膮c niczym uczniak. - Hermiona jest dam膮 i zapewne nigdy nie zgodzi艂aby si臋 na jakie艣 igraszki pod twoim dachem droga ciociu, jestem tego pewien.
S艂owo “igraszki” brz臋cza艂o Draco w uszach niczym natr臋tna mucha. Powinno zosta膰 zakazane. Wszystkim i na zawsze!
- Nie sugerowa艂am tego - Narcyza wci膮偶 nie przestawa艂a si臋 u艣miecha膰. - Chcia艂am tylko, by by艂o wam wygodnie, je艣li macie zamiar toczy膰 d艂ugie dyskusje filozoficzno-naukowe, kt贸rym Hermiona tak ho艂duje.
- O tak! - Hector zn贸w si臋 roze艣mia艂. - Jest niesamowicie b艂yskotliwa. Niemniej przyje偶d偶a tu, by dobrze si臋 bawi膰 - cho膰 jak sama przyzna艂a, nie skusi si臋 na polowanie. Zaplanowa艂em, 偶e b臋d臋 j膮 zabawia艂 rozmow膮 w czasie wsp贸lnych spacer贸w.
- Chyba, 偶e b臋dzie la艂o przez ca艂y weekend - mrukn膮艂 pod nosem Draco, postanawiaj膮c ju偶 odstawi膰 kolacj臋 i lepiej zn贸w si臋gn膮膰 po wino.
- Mamy przecie偶 zakl臋cia ochronne na ogrodach - przypomnia艂a mu matka, uwa偶nie go obserwuj膮c.
- C贸偶 za b艂ogos艂awie艅stwo dla naszych plan贸w spacerowych – odpowiedzia艂, nie kryj膮c dobrze ironii.
- Rozumiem, 偶e ty chcesz by sypialnia Astorii by艂a blisko twojej? - Matka patrzy艂a na niego twardo, jakby chc膮c rzuci膰 mu wyzwanie.
- Jak dla mnie, mo偶esz j膮 po艂o偶y膰 nawet i w stodole - odpar艂 warkliwie, po czym szybko sko艅czy艂 swoje wino i wsta艂. - Przepraszam was, ale jestem ju偶 zm臋czony. Mi艂ego wieczoru dla wszystkich.
Wpad艂 do swojej komnaty, pora偶ony tym jak bardzo irytowa艂a go chocia偶 sugestia o tym, 偶e jego kuzyn m贸g艂by spr贸bowa膰 dotkn膮膰 Granger w jaki艣 intymny spos贸b. To by艂o do niego niepodobne, by tak emocjonalnie reagowa艂 na jakiekolwiek sytuacje. By艂 przecie偶 znany z tego, 偶e jeszcze w szeregach s艂ug Czarnego Pana, nauczy艂 si臋 opanowania i chowania swoich emocji za nieprzeniknion膮 mask膮. Kompletnie nie rozumia艂 tego, co si臋 teraz z nim dzia艂o.
Pukanie do drzwi sprawi艂o, 偶e mia艂 ochot臋 g艂o艣no warcze膰.
- Nie mam zamiaru wys艂uchiwa膰 teraz pogadanki o moim zachowaniu przy stole! - zawo艂a艂, przekonany, 偶e to jego matka przysz艂a tu, by prawi膰 mu mora艂y.
Mimo jego s艂贸w, drzwi si臋 uchyli艂y. Draco spojrza艂 w ich stron臋 zaciskaj膮c z臋by. Naprawd臋 nie mia艂 ochoty na 偶adn膮 k艂贸tni臋. Jednak - na szcz臋艣cie - zza otwartych drzwi wychyli艂a si臋 tylko butelka najlepszej ognistej whisky Ogdena.
- Obiecuj臋, 偶e nie b臋d臋 karci艂 ci臋 zbyt mocno kochanie! - g艂owa Theo wsun臋艂a si臋 do pokoju jako nast臋pna. - Cho膰 ze smutkiem przyznam, 偶e zn贸w zauwa偶y艂em, 偶e nie zjad艂e艣 wszystkich swoich warzyw.
Draco parskn膮艂 szczerym 艣miechem.
- Dawaj to tu, stary! - wymownie wskaza艂 na butelk臋.
Chwil臋 p贸藕niej usiedli na dw贸ch fotelach przed kominkiem, w kt贸rym Draco za pomoc膮 zakl臋cia wznieci艂 ogie艅.
- Wygl膮dasz na wkurzonego - zacz膮艂 艂agodnie Theodore.
- Du偶o si臋 ostatnio dzieje - mrukn膮艂 Draco, mocz膮c usta w swojej ognistej.
- Ka偶dy jest zestresowany tym, 偶e ministerstwo pr贸buje zmusi膰 nas do podejmowania szybszych decyzji dotycz膮cych ca艂ej naszej przysz艂o艣ci.
- Popieprzone to wszystko - zgodzi艂 si臋 Draco.
- Smoku, pos艂uchaj… Wiesz, 偶e nie mam w zwyczaju wtr膮ca膰 si臋 w twoje sprawy…
Draco przerwa艂 mu g艂o艣nym parskni臋ciem 艣miechem.
- Nott! Ty zmusi艂e艣 mojego w艂asnego skrzata domowego, by chowa艂 przede mn膮 ca艂膮 moj膮 ognist膮 whisky! Jeste艣 najbardziej w艣cibskim i wtr膮calskim przyjacielem na 艣wiecie!
Theo wyd膮艂 usta w niezadowoleniu.
- Dbam o twoje zdrowie, a to co艣 zupe艂nie innego, ni偶 wtr膮canie si臋!
Draco z dezaprobat膮 pokr臋ci艂 g艂ow膮, nie odezwa艂 si臋 jednak, by spiera膰 si臋 o to dalej, doskonale wiedz膮c, 偶e i tak nie przegada swojego kumpla.
- Hermiona naprawd臋 jest wspania艂膮 dziewczyn膮 - zacz膮艂 cicho.
- Czy偶 nie od zawsze? - sarkn膮艂 Draco. - Najlepsza uczennica, najlepsza przyjaci贸艂ka, bohaterka wojenna, prefekt naczelna i pracownica roku ministerstwa magii od chyba pi臋ciu lat z rz臋du - wymienia艂 z gorycz膮.
- Wiesz, 偶e nie o to mi chodzi艂o! - Theo wygl膮da艂 na lekko poirytowanego.
Draco opar艂 si臋 wygodnie w fotelu i zamkn膮艂 oczy.
- Wiem. Ale to i tak niczego nie zmienia - doda艂 cicho. - Jest zbyt idealna, dla ka偶dego chodz膮cego po ziemi cz艂owieka.
- Czy nie do idea艂贸w powinni艣my d膮偶y膰? - spyta艂 z przekor膮 Theo.
Draco rzuci艂 mu kr贸tkie spojrzenie.
- Pracujesz z ni膮 rami臋 w rami臋 od samego pocz膮tku twojego pobytu w ministerstwie - zauwa偶y艂. - Dlaczego nigdy nie spr贸bowa艂e艣 si臋 z ni膮 um贸wi膰?
Theodore spojrza艂 mu prosto w oczy.
- Naprawd臋 nie wiesz dlaczego?
Blondyn odwr贸ci艂 si臋 i spojrza艂 w p艂on膮cy w kominku ogie艅.
- To przez moj膮 niech臋膰 do niej?
Przez kilka sekund panowa艂a g艂ucha cisza.
- Przez co艣 zupe艂nie odwrotnego.
Draco zacisn膮艂 lekko szcz臋k臋. Nie chcia艂 o tym nawet my艣le膰, a co dopiero prowadzi膰 rozmowy na ten temat. By艂 naprawd臋 zm臋czony. Theodore chyba czyta艂 mu w my艣lach, bowiem jednym 艂ykiem sko艅czy艂 swojego drinka, po czym od razu wsta艂.
- Gdyby Hector wiedzia艂, zapewne zrobi艂by to samo - powiedzia艂 cicho.
Draco uni贸s艂 g艂ow臋, patrz膮c ostro na przyjaciela.
- Nawet si臋 nie wa偶!
- Nie wtr膮ca艂em si臋 w to przez ostatnie osiem lat, naprawd臋 my艣lisz, 偶e zrobi臋 to teraz?
- Osiem? - wyszepta艂 zdruzgotany.
- Wiedzia艂em o tym od dnia, gdy zeznawa艂a na twoim procesie - doda艂 Theodore, po czym wyszed艂 z jego pokoju.
Draco zn贸w opar艂 si臋 wygodnie i zamkn膮艂 oczy. Za to te偶 jej nigdy nie podzi臋kowa艂. By艂 naprawd臋 sko艅czonym dupkiem i co gorsza, mia艂 tego pe艂n膮 艣wiadomo艣膰. A na dodatek teraz zn贸w pr贸bowa艂 wymy艣li膰, jak skrzywdzi膰 Granger, rozbijaj膮c jej ledwie kie艂kuj膮c膮 relacj臋 z jego kuzynem.
Nie m贸g艂 tego zrobi膰. Nie m贸g艂 - po raz kolejny - pr贸bowa膰 jej umniejszy膰 i czego艣 jej odebra膰. Nie zas艂ugiwa艂a na to.
Warkn膮艂 w frustracji i wsta艂, by wreszcie uda膰 si臋 do 艂azienki. Ten tydzie艅 by艂 trudny, a weekend zapowiada艂 si臋 na jeszcze gorszy. Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e jakim艣 cudem da rad臋 to przetrwa膰 bez trwa艂ego uszczerbku na zdrowiu. Zw艂aszcza tym psychicznym.
><<>><
Blaise, Marcus oraz Pansy pojawili si臋 jeszcze przed 艣niadaniem. Byli w weso艂ych nastrojach, ciesz膮c si臋 perspektyw膮 d艂ugiego weekendu i pi臋kn膮 pogod膮. Jedynie ma艂y piesek - Falco - nale偶膮cy do Pansy boston terrier, wydawa艂 si臋 niezadowolony, powarkuj膮c na wszystkich - 艂膮cznie ze swoj膮 pani膮.
- Paskudny pies - oceni艂 go Marcus. - Ob艣lini艂 mi ca艂e spodnie, gdy jechali艣my tu w powozie!
- Falconek wcale tego nie chcia艂, prawda? - Grucha艂a do swego pupila Pansy.
- Chcia艂bym zobaczy膰 min臋 Longbottoma, jak spotka si臋 oko w oko z tym potworem - za艣mia艂 si臋 cicho Theo.
- M贸wisz o psie czy o Parkinson? - za偶artowa艂 Draco, tak by przyjaci贸艂ka go nie us艂ysza艂a.
- O obu! - Nott w pe艂ni gruchn膮艂 艣miechem.
- Ju偶 nadje偶d偶aj膮! - zawo艂a艂a Pansy z entuzjazmem, wskazuj膮c na dwa tocz膮ce si臋 w oddali powozy.
Draco na chwil臋 mimowolnie wstrzyma艂 oddech. Musia艂 naprawd臋 jako艣 zapanowa膰 nad sob膮 i swoimi emocjami.
- Gdzie Hector? - zapyta艂 Theo, rozgl膮daj膮c si臋 dooko艂a. - Nie wyjdzie powita膰 Hermiony?
- Ma jak膮艣 piln膮 sow臋 do wys艂ania - odpowiedzia艂a mu Narcyza. - Zaraz powinien tu by膰.
Powozy powoli wjecha艂y na niewielki dziedziniec dworku i zatrzyma艂y si臋 wprost przed nimi.
- Powitaj go艣ci w tym drugim - nakaza艂a Draconowi matka, sama id膮c w stron臋 pierwszego wraz z Marcusem i Zabinim.
Jeszcze zanim Draco si臋gn膮艂 do klamki, zauwa偶y艂 w 艣rodku powozu te dobrze mu znane br膮zowe loki. Serce zabi艂o mu szybciej, ale usi艂owa艂 natychmiast zdusi膰 w sobie to uczucie.
- Witajcie w Antlers Hall - oznajmi艂, zdobywaj膮c si臋 na u艣miech.
- Pi臋kne miejsce - skomentowa艂 Longbottom, kt贸ry jako pierwszy wysiad艂 z pojazdu. M臋偶czyzna chyba zamierza艂 si臋 obr贸ci膰, by zaoferowa膰 pomoc przy wysiadaniu swoim przyjaci贸艂kom, ale Pansy na jego widok praktycznie rzuci艂a si臋 mu w ramiona niczym g艂odna harpia, by odpowiednio powita膰 go soczystymi poca艂unkami w policzki.
Draco ledwo zdusi艂 艣miech. Odwr贸ci艂 si臋, gdy w drzwiach powozu ukaza艂a si臋 Luna Lovegood, ale nim zd膮偶y艂 wyci膮gn膮膰 d艂o艅 w ge艣cie pomocy, Theo zdo艂a艂 go uprzedzi膰. Z nieukrywanym zdumieniem patrzy艂, jak twarz jego przyjaciela dos艂ownie roz艣wietla si臋 na widok eterycznej blondynki. Chyba Nott wcale nie sk艂ama艂, gdy przyzna艂, 偶e jest ona dla niego fascynuj膮ca.
Nie musia艂 nawet si臋 obraca膰, by wiedzie膰, 偶e kolejna by艂a ona.
Lilie.
Rozpozna艂by ten zapach nawet na ko艅cu 艣wiata.
Wyci膮gn膮艂 swoj膮 d艂o艅 i dopiero p贸藕niej uni贸s艂 g艂ow臋, by m贸c spojrze膰 na jej twarz. U艣miecha艂a si臋 promiennie, wci膮偶 podziwiaj膮c fasad臋 dworku. S艂o艅ce pi臋knie igra艂o w jej doskonale zadbanych lokach, a bia艂a bluzka i be偶owe spodnie z wysokim stanem sprawia艂y, 偶e wszystkie atuty jej figury by艂y idealnie wyeksponowane.
By艂a pi臋kn膮 kobiet膮 - niewa偶ne jak mocno chcia艂by tego nie widzie膰 albo temu zaprzecza膰.
- Witaj w moim domu - wyszepta艂, a Hermiona wreszcie spojrza艂a mu w oczy.
Ucieszy艂 si臋, 偶e tym razem jej u艣miech nie znikn膮艂.
- Dzi臋kuj臋 bardzo za zaproszenie tutaj - odpowiedzia艂a, ujmuj膮c delikatnie jego d艂o艅 i wychodz膮c z powozu.
Draco zacisn膮艂 lekko szcz臋k臋, aby powstrzyma膰 j臋k. Gdy ich sk贸ra si臋 ze sob膮 zetkn臋艂a, przeszy艂 go ciep艂y pr膮d. A przecie偶 to by艂 ledwie dotyk d艂oni… Co si臋 u licha z nim dzia艂o?
- To bardzo pi臋kne miejsce - powiedzia艂a uprzejmie, wci膮偶 si臋 u艣miechaj膮c.
Ciep艂o skumulowa艂o si臋 gdzie艣 w okolicy jego piersi. Cieszy艂 si臋, 偶e jej si臋 tu podoba艂o. Ogl膮danie jak rado艣膰 ta艅czy w jej niesamowitych oczach, by艂o prawdziw膮 przyjemno艣ci膮.
- Draco! - zawo艂a艂 kto艣, a on u艣wiadomi艂 sobie, 偶e przez ca艂y ten czas sta艂, trzymaj膮c Granger za r臋k臋 i gapi膮c si臋 na ni膮 z fascynacj膮.
Cholera!
Prawie jednocze艣nie oderwali od siebie d艂onie. A on ledwo zdo艂a艂 si臋 odwr贸ci膰, gdy Astoria wpad艂a na niego z tak膮 si艂膮, 偶e zachwia艂 si臋 od tego na nogach.
Nie spodziewa艂 si臋 takiego powitania po tej zwykle niewinnej i cichej dziewczynie, ale sprawia艂a wra偶enie, 偶e naprawd臋 tak strasznie ucieszy艂a si臋 na jego widok. Odsun臋艂a si臋 od niego lekko, po czym ku jego ca艂kowitej konsternacji, oplot艂a jego szyj臋 swoimi ramionami i przycisn臋艂a swoje usta do jego, w kr贸tkim poca艂unku. Ostatkiem si艂 si臋 powstrzyma艂, by jej od siebie gwa艂townie nie odepchn膮膰.
Co ona sobie w og贸le wyobra偶a艂a?
Gdy Greengrass wreszcie si臋 od niego oderwa艂a, Draco widzia艂 ju偶 tylko ty艂 g艂owy Granger id膮cej w stron臋 domu. Hector w艂a艣nie wypad艂 przez drzwi niczym strza艂a, wykrzykuj膮c po drodze swe gor膮ce przeprosiny. Malfoy zauwa偶y艂, jak na widok Hermiony na twarz jego kuzyna zn贸w powraca ten sam chorobliwy zachwyt, co na balu. Rosier podszed艂 do niej szybko i powita艂 j膮 soczystym poca艂unkiem w d艂o艅, a zaraz p贸藕niej takim samym w policzek.
Draco odwr贸ci艂 od nich wzrok, dopiero w tej chwili orientuj膮c si臋, 偶e Astoria nadal go wyczekuj膮co obserwuje, zarumieniona i z b艂yszcz膮cymi oczami, jak gdyby sta艂o przed ni膮 co najmniej jakie艣 b贸stwo.
- Mi艂o, 偶e przyjecha艂a艣 - mrukn膮艂, szybko odsuwaj膮c si臋 od niej.
- Tak si臋 ciesz臋, 偶e mnie tu zaprosi艂e艣! Nie mog艂am si臋 doczeka膰, gdy zn贸w si臋 spotkamy! - 膰wierka艂a Greengrass.
Draco mia艂 na ko艅cu j臋zyka wyznanie, 偶e zrobi艂a to jego matka, s膮dz膮c, 偶e by艂 cho膰 troch臋 zainteresowany potencjalnym ma艂偶e艅stwem z Astori膮.
Nie by艂. Ju偶 nie.
- Zapraszam wszystkich do 艣rodka! Drugie 艣niadanie ju偶 na was czeka! - zach臋ca艂a Narcyza, z u艣miechem patrz膮c na Pansy trzymaj膮c膮 pod rami臋 Longbottoma i Hectora, kt贸ry w艂a艣nie szarmancko umieszcza艂 d艂o艅 Granger w zagi臋ciu swojego.
Draco nie zd膮偶y艂 nawet zrobi膰 tego samego, gdy Astoria sama delikatnie uj臋艂a go pod rami臋 i poci膮gn臋艂a w 艣lad za reszt膮.
Zapowiada艂 si臋 naprawd臋 d艂ugi dzie艅.
Wszyscy znajdowali si臋 rozstawieni po jadalni, nie zajmuj膮c miejsca przy stole - zamiast tego stoj膮c z talerzami w d艂oniach i cz臋stuj膮c si臋 przek膮skami w trakcie prowadzonych rozm贸w.
Draco popija艂 kolejn膮 fili偶ank臋 kawy, k膮tem oka obserwuj膮c jak Granger w towarzystwie Hectora, a tak偶e Marcusa i Daphne rozmawiaj膮 o czym艣 z o偶ywieniem. Wygl膮da艂a na bardzo zaanga偶owan膮 w t臋 dyskusj臋.
- W sumie to pi臋kny dom dla m艂odej rodziny - zagadywa艂a Astoria - Mo偶na pod艂膮czy膰 by Fiuu, skoro s膮 tu kominki i wtedy wsz臋dzie by艂oby blisko.
Dopiero te s艂owa sprawi艂y, 偶e zwr贸ci艂 ponownie swoj膮 uwag臋 na jej monolog. Jakim cudem wpad艂a w艂a艣nie na taki temat? Czy偶by zapomnia艂 o tym, 偶e jej si臋 kiedykolwiek o艣wiadczy艂?
- Dom opiera si臋 na starej magii i po艂膮czenie Fiuu jest tu niemo偶liwe - odpowiedzia艂a Narcyza z nieco napi臋tym u艣miechem. - A poza tym ka偶dy dziedzic Malfoy贸w, zobowi膮zany jest do zamieszkania w naszej rodowej rezydencji.
- Och! To troch臋 szkoda! - Astoria zrobi艂a nad膮san膮 mink臋. - Ale w sumie dw贸r r贸wnie偶 mo偶na porz膮dnie odremontowa膰 i nada膰 mu nowego blasku i klasy…
Draco ledwo powstrzyma艂 wybuch 艣miechu, patrz膮c na ogie艅, kt贸ry nagle zap艂on膮艂 w spojrzeniu jego matki. To by艂 cud, 偶e Greengrass w艂a艣nie nie pad艂a u jej st贸p spopielona na wi贸r.
- Przepraszam was na chwil臋 - Draco uwolni艂 swoje rami臋 od d艂oni Astorii, kt贸ra chyba czu艂a dziwn膮 potrzeb臋, by ci膮gle go dotyka膰. - Ale musz臋 p贸j艣膰 porozmawia膰 o czym艣 z Theodorem.
- Oczywi艣cie - odpowiedzia艂a jego matka, teraz morduj膮c wzrokiem jego.
- Poczekam tutaj na ciebie - szczebiota艂a s艂odziutko Greengrass.
Draco skin膮艂 im uprzejmie g艂ow膮, po czym podszed艂 do Theo, kt贸ry w艂a艣nie nak艂ada艂 sobie na talerz przek膮ski.
- I jak tam? - spyta艂 go przyjaciel.
- Wybitnie. Moja matka w艂a艣nie znienawidzi艂a Greengrass - Draco za艣mia艂 si臋 cicho. - Mog臋 j膮 z powodzeniem skre艣li膰 z listy potencjalnych kandydatek.
- Serio? - Theo wepchn膮艂 do ust winogrono, przygl膮daj膮c mu si臋 uwa偶nie, szybko je prze偶uwaj膮c. - S膮dzi艂em, 偶e to ju偶 dogadane. Nie dalej jak kwadrans temu s艂ysza艂em, jak Daph chwali艂a si臋, 偶e prawdopodobnie po艣lubisz jej siostr臋 nast臋pnej wiosny.
- Co? - Draco, prawie si臋 zakrztusi艂, cho膰 nic aktualnie nie jad艂. - Sk膮d taki szalony pomys艂?
- Nie wiem - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 cierpko. - Ale gdy Hector zapyta艂 Hermiony, czy lubi wiosenne 艣luby, odpowiedzia艂a tylko kr贸tko, 偶e nie, a potem od razu zmieni艂a temat. Czy偶by tw贸j kuzyn liczy艂 na podw贸jn膮 imprez臋?
- Nott! - warkn膮艂 ostrzegawczo Draco, po czym omal odruchowo spojrza艂 na Granger. Nadal by艂a zaanga偶owana w rozmow臋, ale jednak jej oczy nie b艂yszcza艂y ju偶 tak, jak w chwili, gdy przyjecha艂a do dworku. To by艂o ciekawe.
- Kochani! - zawo艂a艂a Narcyza, nieco piskliwie, a Draco pomy艣la艂, 偶e to z pewno艣ci膮 z powodu irytacji jej rozmow膮 z Astori膮. - Co powiecie na ma艂y spacer po ogrodach? Jest taka pi臋kna pogoda.
Wszyscy wydali zgodny pomruk aprobaty.
- Idziemy! - Draco wyrwa艂 talerz z r膮k przyjaciela, po czym odstawi艂 go i szybko poci膮gn膮艂 go jako pierwszego do wyj艣cia. Za nic nie chcia艂, by Astoria zn贸w go dopad艂a i uwiesi艂a si臋 na jego ramieniu, niczym wyg艂odnia艂a szyszymora.
Nott wyra藕nie rozejrza艂 si臋 w poszukiwaniu Lovegood, ale na szcz臋艣cie sz艂a tu偶 za nimi w towarzystwie Pansy i Longbottoma.
- Na zbyt d艂ugo i tak jej nie uciekniesz - za艣mia艂 si臋 Theo.
Na szcz臋艣cie nie mia艂 racji, bowiem nim Astoria zdo艂a艂a ich dogoni膰, to Narcyza uj臋艂a syna pod rami臋. Greengrass nie o艣mieli艂a si臋 tego zanegowa膰, wi臋c gdy ju偶 znale藕li si臋 w ogrodzie, sz艂a tu偶 za nimi, wyra藕nie nad膮sana.
Draco spojrza艂 kr贸tko przez rami臋 i nie powstrzyma艂 u艣miechu, widz膮c 偶e Granger r贸wnie偶 nie sz艂a pod r臋k臋 z Hectorem, zamiast tego id膮c i rozmawiaj膮c o czym艣 z Gabrielle Delacour.
Znale藕li si臋 na g艂贸wnym dziedzi艅cu ogrodu, tym z du偶膮 fontann膮. By艂a okr膮g艂a, a na samym jej 艣rodku na wyrze藕bionym cokole widnia艂 wyryty w bia艂ym marmurze i inkrustowany z艂otem herb rodu Malfoy贸w.
Dooko艂a dziedzi艅ca sta艂y rozstawione 艂aweczki, na kt贸rych ca艂e towarzystwo wygodnie si臋 rozsiad艂o, prowadz膮c nadal swoje rozmowy. Hector brylowa艂 opowie艣ciami zza oceanu, kt贸rych Daphne, Marcus, Gabrielle i Luna z uwag膮 s艂uchali.
Draco poczu艂 mimowoln膮 satysfakcj臋, widz膮c jak Granger od艂膮cza si臋 od tego towarzystwa i podchodzi bli偶ej fontanny. Na cokole pod herbem widnia艂 艂aci艅ski napis, kt贸ry widocznie j膮 zainteresowa艂.
Mia艂 wra偶enie, 偶e nogi same powiod艂y go w jej stron臋. Patrzy艂a na marmurowe zdobienia z podziwem. Jej oczy ta艅czy艂y po s艂owach, a Draco nie m贸g艂 nie zauwa偶y膰, 偶e przy tym 艣wietle zn贸w wyda艂y mu si臋 bardziej z艂ote ni偶 br膮zowe.
- “Amor non quaerit, amor reperit” - odczyta艂a cicho. - Mi艂o艣膰 nie szuka…
- Mi艂o艣膰 znajduje - zako艅czy艂 szeptem, wci膮偶 nie mog膮c oderwa膰 od niej wzroku.
Salazarze! By艂 kompletnie stracony… I to wszystko to by艂a jej wina!
- To pi臋kne - powiedzia艂a cicho, nadal 艣ledz膮c 艂aci艅ski napis.
- Ta fontanna, to prezent od mojego dziadka dla mojej babci z okazji pierwszej rocznicy ich 艣lubu - wyja艣ni艂, staraj膮c si臋 sprawi膰 by ten ochryp艂y d藕wi臋k znikn膮艂 z jego g艂osu.
- Romantyczny gest - Granger u艣miechn臋艂a si臋 lekko i wreszcie spojrza艂a na niego. - Cecha rodzinna?
Draco roze艣mia艂 si臋 cicho.
- Nie, nie s膮dz臋… M贸j ojciec na pierwsz膮 rocznic臋, zabra艂 mam臋 na urodziny Ministra Magii. Nigdy mu tego nie zapomnia艂a.
Teraz to Hermiona si臋 roze艣mia艂a.
- Niemniej oni r贸wnie偶 mieli szcz臋艣cie - stwierdzi艂a rzeczowo. - Twoja mama opowiada艂a mi o tym, jak si臋 w sobie zakochali.
- Naprawd臋? - Draco szczerze si臋 tym zdziwi艂. - Kiedy?
- Kiedy艣 w czasie walentynkowej gali charytatywnej. To te偶 by艂a pi臋kna historia.
- Tak, potkni臋cie si臋 o bia艂ego pawia, zaiste by艂o romantyczne - Draco nie m贸g艂 przesta膰 si臋 u艣miecha膰. Nie pami臋ta艂 kiedy ostatnio i czy w og贸le kiedykolwiek, rozmawia艂 z ni膮 tak swobodnie.
- Wiesz, 偶e mugole wierz膮, 偶e je艣li wrzucisz monet臋 do fontanny, to ona mo偶e spe艂ni膰 twoje 偶yczenie? - zapyta艂a, zn贸w patrz膮c mu w oczy.
- Naprawd臋? Fontanna spe艂niaj膮ca 偶yczenia? - Draco zachichota艂.
- Nawet mugole troch臋 wierz膮 w magi臋 - powiedzia艂a cicho, zn贸w odwracaj膮 g艂ow臋 i ponownie patrz膮 na herb rodowy.
- Zr贸bmy tak - zdecydowa艂, si臋gaj膮c do kieszeni.
- Co? - Hermiona spojrza艂a na niego, najwyra藕niej w pierwszej chwili nie rozumiej膮c.
- Wrzu膰my po syklu do fontanny i przekonajmy si臋, czy spe艂ni ona nasze 偶yczenia - Draco pos艂a艂 jej 艂obuzerski u艣miech, po czym wyci膮gn膮艂 d艂o艅 w jej stron臋.
Hermiona zachichota艂a, ale przyj臋艂a monet臋.
- Jak nale偶y to zrobi膰? - zapyta艂.
- Musisz stan膮膰 plecami do fontanny - Hermiona wskaza艂a mu miejsce obok siebie, a on z premedytacj膮 stan膮艂 tak blisko, 偶e ich ramiona lekko si臋 o siebie otar艂y.
- Co dalej? - docieka艂, patrz膮c na ni膮 z ukosa, szczerze zafascynowany.
- Trzymaj膮c monet臋 w d艂oni, musisz zamkn膮膰 oczy i rzuci膰 ni膮 przez lewe rami臋, w my艣lach wypowiadaj膮c swoje 偶yczenie - wyt艂umaczy艂a rzeczowo.
- W porz膮dku - Draco stan膮艂 prosto, 艣cisn膮艂 sykla w d艂oni, jednak nie zamkn膮艂 oczu, wci膮偶 patrz膮c na Hermion臋.
Ona swoje zamkn臋艂a i lekko zmarszczy艂a sw贸j uroczy nosek.
- Zamknij oczy i wymy艣laj 偶yczenie, zamiast si臋 gapi膰 Malfoy! - skarci艂a go z rozbawieniem.
Draco zachichota艂, po czym zrobi艂 tak jak m贸wi艂a.
- Co dalej? - spyta艂 cicho.
- Rzucamy na trzy - zdecydowa艂a. - Raz, dwa i… trzy!
Prawie jednocze艣nie rzucili monety, kt贸re z cichym pluskiem wyl膮dowa艂y w wodzie.
“Niech ona b臋dzie moja”
Draco nie wiedzia艂 dlaczego w艂a艣nie o tym pomy艣la艂, w chwili rzutu monet膮, cho膰 sekund臋 wcze艣niej marzy艂 tylko o tym, by szybko pozby膰 si臋 niechcianych uczu膰.
Chyba naprawd臋 mia艂 powa偶ny problem…
- Czego sobie za偶yczy艂a艣? - spyta艂, gdy Granger otwar艂a oczy i spojrza艂a na niego z u艣miechem.
- Nie mog臋 ci powiedzie膰, bo wtedy si臋 nie spe艂ni - za艣mia艂a si臋 perli艣cie, a Draco ledwo si臋 powstrzyma艂, przed przyci膮gni臋ciem jej do siebie.
Merlinie! Chyba jeszcze nigdy w 偶yciu, nie marzy艂 tak bardzo o tym, by m贸c trzyma膰 w ramionach jak膮艣 kobiet臋.
Towarzystwo siedz膮ce na 艂awce nadal rozmawia艂o, chyba nie zwracaj膮c na nich specjalnie uwagi, ale nagle Falco - pies Pansy, zeskoczy艂 z jej kolan i z g艂uchym warczeniem pogna艂 prosto w stron臋 Draco, gwa艂townie skacz膮c mu na nog臋.
Blondyn, kt贸ry zupe艂nie si臋 tego nie spodziewa艂, odruchowo cofn膮艂 si臋 o krok i potkn膮艂 si臋 o brzeg fontanny.
Machaj膮c r臋kami, pr贸bowa艂 si臋 czego艣 z艂apa膰, by odzyska膰 stabilno艣膰…
A jedynym obiektem w jego pobli偶u by艂a Hermiona, kt贸ra sama bez zastanowienia wyci膮gn臋艂a w jego stron臋 d艂o艅, kt贸r膮 desperacko szarpn膮艂. Niestety by艂o ju偶 za p贸藕no na z艂apanie r贸wnowagi, a ci臋偶ar cia艂a Draco, poci膮gn膮艂 ich oboje wprost w obj臋cia lodowato zimnej wody.
Poczu艂 jak uderza plecami o dno, a woda wdziera mu si臋 do oczu, ust i nosa. Wa偶niejszym jednak by艂o to, 偶e drobne cia艂o, wyl膮dowa艂o prosto na nim, wciskaj膮c si臋 w jego tors i sprawiaj膮c, 偶e burza mokrych lok贸w otoczy艂a ich oboje niczym chmara wodorost贸w.
- Draco!
- Hermiona!
Gdzie艣 ponad nimi rozleg艂y si臋 spanikowane g艂osy. Z艂apa艂 mocno swoimi d艂o艅mi jej w膮sk膮 tali臋 i odepchn膮艂 j膮 lekko, zmuszaj膮c ich oboje, do wydostania si臋 spod tafli wody.
- Cholera! - Granger parska艂a i prycha艂a, pr贸buj膮c odgarn膮膰 w艂osy z twarzy i bior膮c du偶e hausty powietrza.
Siedzia艂a okrakiem na jego udach, a Draco trzyma艂 swoje d艂onie na jej biodrach, samemu pr贸buj膮c z艂apa膰 oddech.
- Nic ci nie jest? - zapyta艂, uspokajaj膮c si臋 nieco i delikatnie pomagaj膮c jej odgarn膮膰 mokre kosmyki z czo艂a, tak by nie zas艂ania艂y jej oczu.
Ich spojrzenia ponownie si臋 spotka艂y, a Draco poczu艂, 偶e robi mu si臋 gor膮co pomimo tego, 偶e wci膮偶 siedzia艂 po pas w zimnej wodzie.
- Chyba nie. A tobie? Nie uderzy艂e艣 si臋 w g艂ow臋? - Granger si臋gn臋艂a i przejecha艂a d艂oni膮 po jego potylicy, sprawdzaj膮c czy nie ma tam krwi.
Draco uzna艂, 偶e je艣li zrobi to jeszcze raz, a na dodatek nie zejdzie natychmiast z jego kolan, to pomimo zimna, nie b臋dzie m贸g艂 powstrzyma膰 tego, by jego krew sp艂yn臋艂a na po艂udnie jego cia艂a w pewne strategiczne miejsce.
Salazarze…! Co ona mu robi艂a?
- Hermiona! - Hector nie bacz膮c na nic, wskoczy艂 do fontanny i szybko zdj膮艂 Granger z kolan Draco, przyci膮gaj膮c j膮 mocno do siebie. - Nic ci si臋 nie sta艂o, kochanie?
- Wszystko w porz膮dku - odpowiedzia艂a szybko. - To by艂 tylko drobny wypadek.
- Draco, idioto! Mog艂e艣 j膮 niechc膮cy zrani膰! - oburzy艂 si臋 Rosier, szybko zak艂adaj膮c swoj膮 marynark臋 na dr偶膮ce ramiona Hermiony.
- To nie by艂a jego wina! - zapewni艂a szybko. - To pies Pansy nas wystraszy艂 i st膮d ten niespodziewany incydent.
- Na pewno nic ci nie jest? Zaraz rzuc臋 na ciebie czary susz膮ce i od razu wracamy do dworku - Hector by艂 tak zaaferowany Granger, 偶e nawet nie spojrza艂 na wci膮偶 siedz膮cego w fontannie Draco.
To Theodore r贸wnie偶 wskoczy艂 do 艣rodka, by pom贸c przyjacielowi wsta膰 i upewni膰 si臋, 偶e nic mu si臋 nie sta艂o.
- Wszystko jest dobrze - Draco zdoby艂 si臋 na blady u艣miech, trzymaj膮c si臋 ramienia Notta, gdy ten pomaga艂 mu wychodzi膰 z wody.
- Ale mnie przerazili艣cie! - skarci艂a ich Narcyza, wyra藕nie zdenerwowana.
- Och! Jak dobrze, 偶e nic ci nie jest! Tak si臋 przestraszy艂am! - zaskrzecza艂a Astoria, rzucaj膮c si臋 w stron臋 Draco i obejmuj膮c go pomimo tego, 偶e wci膮偶 by艂 mokry.
- To wszystko przez tego obrzydliwego psa! - Draco wskaza艂 oskar偶ycielsko na Falco, kt贸ry siedzia艂 teraz pos艂usznie przy stopach Longbottoma. - Jest zagro偶eniem dla zdrowia i 偶ycia ludzi!
- I dla ich poczucia estetyki - doda艂 cicho Theo, nie kryj膮c rozbawienia.
- Wracajmy do dworku. Pomimo zakl臋膰 cieplnych i tak powinni艣cie si臋 obydwoje przebra膰 - dyrygowa艂a Narcyza.
Draco wreszcie zdo艂a艂 si臋 uwolni膰 spod obj臋膰 Greengrass, ale i to nie poprawi艂o mu humoru, zw艂aszcza, gdy patrzy艂, jak Hector mocno obejmuje ramieniem Granger, prowadz膮c j膮 w stron臋 domu.
Poczu艂 tylko, 偶e mia艂 wcze艣niej racj臋, s膮dz膮c, 偶e to b臋dzie d艂ugi i zapewne niespecjalnie udany dzie艅.
><<>><
- Niez艂a akcja - zachichota艂 Theodore. - Zaplanowa艂e艣 to, by m贸c si臋 troch臋 do niej poprzytula膰? - zapyta艂, podaj膮c Draco z jego szafy 艣wie偶膮 koszul臋.
- Zamknij si臋, palancie. To wszystko przez tego pieprzonego psa! Gdy Pansy nie b臋dzie patrze膰, ka偶e go porwa膰 i przerobi膰 na kotlety!
- 艢wiat na tym specjalnie nie straci. A co to by艂y za czary z monetami, kt贸re uprawiali艣cie z Granger, najwyra藕niej 艣wietnie si臋 przy tym bawi膮c?
- Jakie艣 mugolskie zabobony - skwitowa艂 kr贸tko.
- Wygl膮da艂o to uroczo - Theodore szczerzy艂 si臋 do niego. - Czy偶by pomi臋dzy wami zaczyna艂o dzia膰 si臋 lepiej?
- Dasz mi spok贸j? W艂a艣nie o ma艂o co si臋 nie utopi艂em!
- Zrelaksuj si臋 stary. Chcia艂em tylko powiedzie膰, 偶e ty i Hermiona wygl膮dali艣cie razem bardzo przyja藕nie, gdy tak rozmawiali艣cie.
Draco zacisn膮艂 na chwil臋 usta, nim zdoby艂 si臋 na odwag臋, by powiedzie膰 to na g艂os.
- Nie chc臋 by膰 dla niej d艂u偶ej dupkiem.
- Wiem - Theodore popatrzy艂 mu w oczy z powa偶n膮 min膮.
- Chyba nigdy tak naprawd臋 tego nie chcia艂em, ale nie umia艂em inaczej si臋 przy niej zachowywa膰 - Draco z frustracj膮 potarga艂 swoje wci膮偶 wilgotne w艂osy palcami.
- To te偶 wiem - Nott wypowiedzia艂 to cicho. - I wiem, 偶e potrafisz by膰 naprawd臋 艣wietnym facetem, gdy si臋 tylko troch臋 postarasz. I s膮dz臋, 偶e Hermiona te偶 o tym wie.
- Naprawd臋? - zapyta艂, z艂y na siebie, 偶e w jego g艂osie s艂ycha膰 nut臋 nadziei.
- Tak. Bo czy inaczej zeznawa艂aby za ciebie na twoim procesie, pomimo tej niech臋ci, jak膮 przez ca艂y czas jej serwowa艂e艣?
- Nie by艂a mi d艂u偶na - przypomnia艂 Draco. - Zawsze ch臋tnie si臋 ze mn膮 o wszystko wyk艂贸ca艂a.
- Ty mia艂e艣 swoje mechanizmy obronne, a ona swoje - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 lekko sam do siebie. - Ale s膮dz臋, 偶e obydwoje w r贸wnym stopniu zaczynacie teraz p臋ka膰.
- Nie wiem, co mam robi膰 - przyzna艂 Draco, czuj膮c jak frustracja zaczyna go z偶era膰 od 艣rodka.
- Na pewno przesta艅 pozwala膰 Astorii rozpowiada膰 te bzdury o waszych zar臋czynach, to tak na pocz膮tek - poradzi艂 Theodore.
Draco zapi膮艂 do ko艅ca koszule i wsun膮艂 j膮 w spodnie. Za nied艂ugo musieli zej艣膰 na d贸艂, by do艂膮czy膰 do wszystkich na popo艂udniow膮 herbat臋 i kolejne przek膮ski.
- Mog臋 trwale sklei膰 jej usta zakl臋ciem, od tego te偶 艣wiat nie ucierpi - za偶artowa艂 blondyn.
- Co wi臋cej, by艂bym sk艂onny powiedzie膰, 偶e b臋dzie ci za to wdzi臋czny - doda艂 Theo.
Po tej rozmowie Draco w o wiele lepszym humorze schodzi艂 do jadalni. Postanowi艂 przetestowa膰 teori臋 przyjaciela i sprawdzi膰, czy je艣li b臋dzie mi艂y dla Granger, ona odwdzi臋czy mu si臋 tym samym. Na razie postanowi艂 odsun膮膰 my艣li o Hectorze na boczny tor. Tak po prostu by艂o mu 艂atwiej.
><<>><
Hermiona ani troch臋 nie wygl膮da艂a na osob臋, kt贸ra dopiero co zaliczy艂a wypadek. Sta艂a samotnie przy kominku z fili偶ank膮 herbaty w d艂oni i przygl膮da艂a si臋 wisz膮cej nad nim wypchanej g艂owie Leucrotty. Wygl膮da艂a prze艣licznie w bia艂ej sukience w czerwone kwiaty i z podpi臋tymi lokami, kt贸re ods艂ania艂y jej d艂ug膮, g艂adk膮 szyj臋. Draco nie m贸g艂 si臋 nie u艣miechn膮膰 do niej, gdy tylko przekroczy艂 pr贸g jadalni.
Co艣 艣cisn臋艂o si臋 w jego 偶o艂膮dku, gdy ona odwzajemni艂a ten u艣miech.
- Wszystko w porz膮dku? - zapyta艂, podchodz膮c bli偶ej i nawet nie zwracaj膮c uwagi na to, czy kto艣 jeszcze poza nimi znajduje si臋 ju偶 w pokoju.
- W jak najlepszym, a jak u ciebie? - zapyta艂a uprzejmie.
- Dobrze - odpowiedzia艂 kr贸tko. - Cho膰 planuj臋 pok膮tnie dokona膰 zbrodni.
- Zbrodni? - wyszepta艂a konspiracyjnie, cho膰 k膮ciki jej ust nadal dr偶a艂y w u艣miechu.
- Co powiesz, na kotlety mielone z Boston terriera? - odszepn膮艂, mrugaj膮c do niej.
Hermiona parskn臋艂a uroczym 艣miechem.
- Nie brzmi smacznie, ale ch臋tnie ci pomog臋 w ramach podzi臋kowania za to, 偶e nie da艂e艣 mi dzi艣 uton膮膰 - Granger nadal si臋 u艣miecha艂a, a Draco czu艂 g艂upi膮 potrzeb臋, by podskoczy膰 w miejscu z rado艣ci.
- Hermiono! Dlaczego zesz艂a艣 na d贸艂 beze mnie? - Hector wkroczy艂 do jadalni i od progu odwr贸ci艂 uwag臋 Granger od Dracona.
Blondyn ledwo zdusi艂 przekle艅stwo.
- M贸wi艂am ci ju偶 Hectorze, 偶e nic mi nie jest - t艂umaczy艂a z u艣miechem.
- Ci膮gle uwa偶am, 偶e powinni艣my jednak pojecha膰 do magomedyka - Hector z trosk膮 uj膮艂 d艂o艅 by艂ej gryfonki i z艂o偶y艂 na niej kr贸tki poca艂unek.
Draco postanowi艂, 偶e musi odej艣膰 je艣li chce prze艂kn膮膰 dzi艣 jeszcze cokolwiek, nim dostanie md艂o艣ci.
Po tym, jak wszyscy nasycili si臋 i zaopatrzyli w drinki, Narcyza zdecydowa艂a si臋 na niewielk膮 wycieczk臋 pod dworze, chc膮c pokaza膰 im sal臋 z rodzinnymi pami膮tkami i trofea my艣liwskie przodk贸w.
Szli w lu藕nych grupach, rozmawiaj膮c i podziwiaj膮c rze藕by oraz portrety, a Narcyza mia艂a co艣 do powiedzenia, na temat ka偶dej z nich.
Wreszcie weszli do pomieszczenia z pami膮tkami po pradziadkach Dracona - Septimusie i Clarissie Malfoyach. By艂y tam ich portrety, kt贸re na szcz臋艣cie nigdy nie przem贸wi艂y, miecze i inna bro艅 pradziadka oraz bi偶uteria prababci - u艂o偶ona na satynowych poduszkach.
- Och! Czy to pier艣cionek zar臋czynowy? - zachwyci艂a si臋 Astoria, przygl膮daj膮c si臋 pi臋knej pami膮tce - okaza艂emu pier艣cieniowy z doskonale oszlifowanym brylantem.
- Tak, jeden z pier艣cieni rodowych, kt贸rym ka偶dy dziedzic mo偶e si臋 o艣wiadczy膰 swojej wybrance. Wi膮偶e si臋 z nim pewna legenda - Narcyza u艣miechn臋艂a si臋 do zebranych, podnosz膮c pier艣cie艅 z poduszeczki. - Podobno Septimus spotka艂 swoj膮 pi臋kn膮 偶on臋 na balu maskowym, jednak nie zdo艂a艂a zapyta膰 jej o imi臋, gdy po wsp贸lnym ta艅cu musia艂a od niego odej艣膰 na wezwanie swoich rodzic贸w. Uciekaj膮c od niego nie zauwa偶y艂a jednak, 偶e pier艣cie艅 zsun膮艂 jej si臋 z palca. Septimus zosta艂 wi臋c tylko z tym. W nast臋pnych dniach odwiedzi艂 wszystkie arystokratyczne domy, gdzie ka偶dej z c贸rek wsuwa艂 na palec ten pier艣cie艅, by sprawdzi膰 czy pasuje. Gdy odkry艂, 偶e to Clarissa jest t膮 dam膮 z balu, z miejsca jej si臋 o艣wiadczy艂 i kaza艂 osadzi膰 w tym pier艣cieniu najwi臋kszy i najczystszy brylant, jaki zdo艂a艂 zdoby膰…
- To nie legenda, tylko parafraza bajki o kopciuszku - mrukn臋艂a pod nosem Hermiona.
- Zgadzam si臋 - zgodzi艂 si臋 Hector. - Ale sam motyw m臋偶czyzny sk艂onnego przeszuka膰 ca艂y kraj, by odnale藕膰 ukochan膮, jest pi臋kny prawda?
- Nie wiedzia艂am, 偶e znasz kopciuszka - Hermiona u艣miechn臋艂a si臋 do niego ciep艂o, a Draco mia艂 ochot臋 co艣 kopn膮膰. On te偶 zna艂 t臋 przekl臋t膮 bajk臋! Widzia艂, jak Granger jeszcze w bibliotece Hogwartu przegl膮da艂a mugolsk膮 ksi膮偶k臋 o ba艣niach i sam nie wiedzie膰 czemu, te偶 j膮 kiedy艣 po偶yczy艂. Zawsze najbardziej podoba艂a mu si臋 ta o 艣pi膮cej kr贸lewnie, kt贸r膮 jako ksi膮偶臋 m贸g艂by zbudzi膰 swym poca艂unkiem. Jego wzrok niemal automatycznie skupi艂 si臋 na ustach Granger.
Musia艂 si臋 szybko jako艣 otrz膮sn膮膰.
- Wi臋c je艣li przymierz臋 pier艣cie艅, a on b臋dzie na mnie pasowa艂, to znaczy, 偶e ja i Draco jeste艣my sobie przeznaczeni? - zapyta艂a Astoria, oczami pe艂nymi g艂臋bokiej nadziei.
- Nie interpretowa艂abym tak tego… - zacz臋艂a m贸wi膰 Narcyza.
- Dlaczego by nie sprawdzi膰? - zaproponowa艂a przebiegle Pansy. - Wszystkie powinny艣my go przymierzy膰. Draco zechcesz czyni膰 honory?
- Mnie w to nie mieszaj - Blondyn uni贸s艂 d艂onie w ge艣cie kapitulacji.
Narcyza z napi臋tym u艣miechem poda艂a pier艣cie艅 Astorii, ale na drobne palce dziewczyny by艂 z dobre dwa rozmiary za du偶y. Pana Greengrass wygl膮da艂a na szczerze rozczarowan膮.
- Mo偶e b臋dzie mo偶na go zmniejszy膰? - zapyta艂a ze 艂zami w oczach.
- Zawsze mo偶na wybra膰 inny - pocieszy艂a j膮 Daphne.
- Albo Draco sam wska偶e inn膮 kandydatk臋 - wtr膮ci艂 z艂o艣liwie Theodore.
- My艣l臋 Astorio, 偶e powinni艣my p贸藕niej powa偶nie porozmawia膰 - Draco zdecydowa艂, 偶e ma do艣膰 tej farsy.
- Na mnie prawie pasuje! - Pansy z u艣miechem wskaza艂a, jak pier艣cionek wszed艂 na jej palec, zatrzymuj膮c si臋 mniej-wi臋cej w po艂owie.
- Poka偶, ja te偶 chc臋! - zdecydowa艂a Daphne, ale pier艣cionek okaza艂 si臋 o wiele za ma艂y, by w og贸le mog艂a go wsun膮膰.
- Kto nast臋pny? - za艣mia艂 si臋 Marcus, wyra藕nie zadowolony, 偶e pier艣cionek nie pasowa艂 na starsz膮 siostr臋 Greengrass.
- Hermiona! - pad艂o z trzech ust na raz. Narcyza, Theo i Luna Lovegood powiedzieli to prawie jednocze艣nie.
- Och nie! Ja podzi臋kuj臋… - Hermiona zarumieni艂a si臋 lekko i unios艂a d艂o艅 w drobnym ge艣cie protestu.
Draco poczu艂, jak ciarki przechodz膮 mu po krzy偶u. Nie wiedzie膰 czemu, naprawd臋 chcia艂, by przymierzy艂a ten cholerny pier艣cionek.
- Daj spok贸j, to tylko zabawa - zach臋ci艂 j膮 Hector, wyci膮gaj膮c d艂o艅 do Daphne, by odebra膰 b艂yskotk臋. - Przynajmniej b臋d臋 mia艂 okazj臋 potrenowa膰 - doda艂 偶artem, 艂api膮c za r臋k臋 Hermiony.
- 呕eby艣 si臋 tylko przy tym przypadkiem nie zm臋czy艂 - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 cierpko do Rosiera, kt贸ry rzuci艂 mu krzywe spojrzenie i bez 偶adnych dalszy komentarzy wsun膮艂 pier艣cie艅 na palec Hermiony.
Wygl膮da艂o to tak, jakby zosta艂 specjalnie dla niej zaprojektowany.
- Przepi臋kni wygl膮di taki dopasowani! - zachwyci艂a si臋 Gabrielle, 艂api膮c r臋k臋 Hermiony, by m贸c przyjrze膰 si臋 bli偶ej.
- Brylanty to zdecydowanie twoje kamienie - zgodzi艂 si臋 Hector, u艣miechaj膮c si臋 do Granger, kt贸ra wygl膮da艂a na spi臋t膮 do granic mo偶liwo艣膰.
- Tak, to naprawd臋 pi臋kny pier艣cionek - wymamrota艂a, uciekaj膮c wzrokiem, a Draco odni贸s艂 dziwne wra偶enie, 偶e walczy艂a z tym, by na niego przypadkiem nie spojrze膰.
Hermiona si臋gn臋艂a, by wreszcie zdj膮膰 brylant. Malfoy uwa偶nie obserwowa艂, jak nagle zblad艂a, szarpi膮c si臋 w panice za palec.
- Nie chce zej艣膰! - sapn臋艂a, ci膮gn膮c gwa艂townie, jakby si臋 ba艂a, 偶e pier艣cionek za chwil臋 zacznie j膮 parzy膰.
- Czyli, 偶e wcale nie pasuje, a偶 tak dobrze! - zawo艂a艂a triumfuj膮co Astoria.
- Spokojnie kochanie, zaraz ci pomog臋 - Narcyza po艂o偶y艂a d艂o艅 na ramieniu Hermiony i si臋gn臋艂a, by spr贸bowa膰 zdj膮膰 pier艣cie艅, ale po chwili ze zmarszczonym czo艂em oznajmi艂a, 偶e faktycznie ten ani drgnie.
- Ona musi go 艣ci膮gn膮膰! - wykrzycza艂a histerycznie Astoria, rzucaj膮c si臋 w stron臋 Granger, jakby za chwil臋 zamierza艂a odgry藕膰 jej ca艂膮 r臋k臋, by odzyska膰 b艂yskotk臋. Marcus powstrzyma艂 Greengrass przed zaatakowaniem Hermiony, ale i tak wok贸艂 jej r臋ki zacz臋艂o si臋 robi膰 zamieszanie, gdy i Pansy na si艂臋 pr贸bowa艂a jej pom贸c.
- A kto powiedzia艂, 偶e musi? - wtr膮ci艂 Theo z cwaniackim u艣mieszkiem. - Pier艣cie艅 ju偶 jest, wystarczy og艂osi膰 zar臋czyny i om贸wi膰 szczeg贸艂y…
Narcyza za艣mia艂a si臋 cicho, Astoria wygl膮da艂a na blisk膮 omdlenia, a Hector zn贸w zrzuci艂 Nottowi nieprzyjazne spojrzenie.
- Na pewno jest… zakl臋cie… ja… nie… pami臋tam… ale… - Hermiona zacz臋艂a dysze膰, nadal szarpi膮c si臋 za palec, a Draco zauwa偶y艂 w jej oczach obraz czystej paniki. Wszyscy stali praktycznie na niej, jakby chc膮c z bliska sprawdzi膰 czy aby na pewno pier艣cionek si臋 zaklinowa艂. Otaczali j膮 ca艂膮 chmar膮, dotykaj膮c jej d艂oni i ci膮gn膮c za rami臋, jakby to jako艣 mia艂o jej pom贸c.
Draco od razu wiedzia艂, co zaczyna艂o si臋 dzia膰. Gwa艂townie odepchn膮艂 swojego kuzyna i kilka os贸b ze swojej drogi, po czym od razu po艂o偶y艂 r臋ce na talii Hermiony i popchn膮艂 j膮 lekko w stron臋 najbli偶szego okna, kt贸re otworzy艂 jednym machni臋ciem. Posadzi艂 j膮 delikatnie na parapecie si臋gn膮艂 po jej d艂o艅.
- Wyno艣cie si臋 st膮d wszyscy! Wasza obecno艣膰 tylko to pogarsza! – wykrzycza艂, spogl膮daj膮c na nich ze z艂o艣ci膮.
- Draco ma racj臋, chod藕my! - zdecydowa艂a Narcyza, wyganiaj膮c wszystkich za drzwi niczym stado niepos艂usznych kurczak贸w.
- Ale pier艣cionek… - wyszepta艂a zdruzgotana Astoria.
- Wypieprzaj Greengrass albo sam ci臋 st膮d wynios臋! - zagrzmia艂 Theodore.
Draco ju偶 jednak si臋 na to nie ogl膮da艂, ca艂膮 swoj膮 uwag臋 koncentruj膮c teraz na spanikowanej kobiecie.
- Spokojnie… Wszystko b臋dzie dobrze… - szepta艂, si臋gaj膮c po jej d艂o艅 i przyk艂adaj膮c j膮 do swojej piersi. - Sam po艂o偶y艂 drug膮 na brzegu dekoltu jej sukienki, delikatnie muskaj膮c opuszkami palc贸w jej ods艂oni臋ta, opalon膮 sk贸r臋.
- Ja… Ja… Nie… - Granger nadal nie potrafi艂a z艂apa膰 prawid艂owego oddechu.
- Sp贸jrz mi w oczy Hermiono - poprosi艂 mi臋kko.
Zrobi艂a to bez sekundy zastanowienia.
- Doskonale - pochwali艂 - A teraz oddychamy razem. Pami臋tasz jak to si臋 robi? - Przez ca艂y czas przemawia艂 do niej 艂agodnie.
Hermiona skin臋艂a mu w odpowiedzi.
- Mo偶esz si臋 uspokoi膰. Ju偶 nic ci nie grozi. Jestem przy tobie i oddycham razem z tob膮 - szepta艂, wci膮偶 patrz膮c jej w oczy. - Wci膮gamy powietrze nosem… Raz, dwa i trzy…
Zn贸w czu艂 pod swoimi palcami, jak jej klatka piersiowa unosi si臋 i opada, a serce bije niespokojnie. Jednak to i tak by艂o niczym, przy tym z jakim oddaniem i ufno艣ci膮 teraz na niego patrzy艂a. Jakby naprawd臋 w tej chwili by艂 najwa偶niejsz膮 osob膮 w jej 偶yciu.
Salazarze! By艂 pewien, 偶e ju偶 nigdy nie zapomni tego spojrzenia.
- Bardzo dobrze - pochwali艂, g艂adz膮c kciukiem wierzch jej d艂oni. - Widzisz? To proste.
- Ju偶 mi lepiej - wykrztusi艂a, zamykaj膮c oczy i zaciskaj膮c lekko palce na materiale jego koszuli. - Przepraszam ci臋, za to…
- Nie opowiadaj bzdur - powiedzia艂 cicho, zdobywaj膮c si臋 na odwag臋, by delikatnie odgarn膮膰 z jej czo艂a jeden lok, kt贸ry w ferworze wydarze艅 uciek艂 z jej upi臋cia.
By艂a teraz tak delikatna i krucha, 偶e jedyne o czym my艣la艂 to tylko to, by wzi膮膰 j膮 w ramiona i odp臋dzi膰 jej ka偶de zmartwieni. Musia艂 lekko chrz膮kn膮膰, by doprowadzi膰 samego siebie do porz膮dku.
- Nie lubi臋, gdy robi si臋 t艂oczno - wyja艣ni艂a, odchylaj膮c g艂ow臋 i zamykaj膮c oczy. - Albo je艣li zbyt wielu ludzi na raz mnie dotyka.
- Rozumiem - odpar艂 cicho. - Przez chwil臋 pomy艣la艂em, 偶e wpad艂a艣 w atak paniki, u艣wiadamiaj膮c sobie, 偶e skoro masz ju偶 pier艣cionek, to teraz b臋dziesz musia艂a koniecznie za mnie wyj艣膰.
Granger gwa艂townie otworzy艂a oczy, a Draco mia艂 ochot臋 uderzy膰 samego siebie, s膮dz膮c, 偶e mo偶e niechc膮cy na nowo pogorszy艂 jej stan.
- To nie z tego powodu - wykrztusi艂a wreszcie przez zaci艣ni臋te gard艂o. - A pier艣cionek zaraz zdejm臋, na pewno jest na to zakl臋cie i…
- Uspok贸j si臋 i staraj si臋 miarowo oddycha膰 - poprosi艂. - To tylko stary pier艣cionek, po najmniej lubianej z moich prabab膰.
- Zna艂e艣 je wszystkie? - zdziwi艂a si臋 Hermiona, ukradkiem zn贸w spogl膮daj膮c na pier艣cie艅 na swoim palcu.
- Nie, ale wiem, 偶e to Clarissa sprowadzi艂a nam do dworu bia艂e pawie…
Hermiona spojrza艂a na niego kompletnie zaskoczona.
- One dziobi膮 wiesz? Bole艣nie - wyszepta艂 konspiracyjnie.
Granger roze艣mia艂a si臋 szczerze rozbawiona, a Draco poczu艂 jak jego serce powoli zaczyna zwalnia膰 sw贸j szale艅czy galop. Przez chwil臋 by艂 przera偶ony, 偶e co艣 naprawd臋 mog艂oby jej si臋 sta膰. Nie poradzi艂by sobie z tym, gdyby nie m贸g艂 jej pom贸c.
- Gdzie ukrywa艂e艣 przez lata to poczucie humoru Malfoy? - spyta艂a cicho, powoli zdejmuj膮c d艂o艅 z jego piersi. Draco niech臋tnie r贸wnie偶 cofn膮艂 swoj膮 i zrobi艂 ma艂y krok w ty艂, by da膰 jej troch臋 przestrzeni.
- Naprawd臋 go wcze艣niej nie zauwa偶y艂a艣? - droczy艂 si臋 z ni膮. - A by艂em prawie pewien, 偶e wszyscy mnie z tego znaj膮.
- Nie, nie bardzo - Granger podnios艂a si臋 z parapetu i wyg艂adzi艂a prz贸d swojej sukienki, a Draco przez chwil臋 m贸g艂 zobaczy膰 male艅ki fragment jej bia艂ego, koronkowego stanika.
Poczu艂, jak ciep艂o uderza mu na policzki. Nie pami臋ta艂, kiedy ostatni raz zwr贸ci艂 uwag臋 na taki drobiazg u jakiej艣 kobiety, ale to naprawd臋 by艂o ob艂臋dne. Czu艂, 偶e zaczyna si臋 troch臋 zachowywa膰 niczym zadurzony uczniak.
- P贸jd臋 do komnaty i spr贸buj臋 zdj膮膰 pier艣cionek - Hermiona jeszcze raz spojrza艂a na swoj膮 zaczerwienion膮 d艂o艅. Od wielu pr贸b zdj臋cia z palca b艂yskotki, jej sk贸ra dooko艂a by艂a otarta i lekko napuchni臋ta.
Draco niemal bez udzia艂u 艣wiadomo艣ci si臋gn膮艂 po jej r臋k臋. Jego kciuk musn膮艂 lekko kamienie w pier艣cieniu, a on w duchu przyzna艂, 偶e naprawd臋 pasowa艂 on do Granger. Ch艂odny brylant… Intryguj膮cy i niezwyk艂y tak, jak ona. I tak samo pi臋kny.
- Powinna艣 zamoczy膰 d艂o艅 w esencji z szczuroszczeta - powiedzia艂 ochryple.
Hermiona opu艣ci艂a spojrzenie na ich wci膮偶 po艂膮czone r臋ce.
- Ja… - Musia艂a odchrz膮kn膮膰, bowiem jej g艂os r贸wnie偶 zabrzmia艂 dziwnie chrypliwie. - Chyba tak w艂a艣nie zrobi臋.
Malfoy uni贸s艂 g艂ow臋 i ich spojrzenia si臋 spotka艂y. Nadal trzyma艂 jej r臋k臋, zataczaj膮c delikatne kr臋gi wok贸艂 pier艣cionka, 艂agodz膮c tym podra偶nion膮 sk贸r臋. Stali blisko siebie. A ciep艂o ich cia艂 i zapachy przenika艂y si臋 ze sob膮. Draco w tej chwili czu艂, 偶e m贸g艂by po艣wi臋ci膰 偶ycie na pr贸b臋 policzenia drobnych pieg贸w na jej uroczym nosku. By艂a taka 艣liczna…
- Astoria pewnie ju偶 nie mo偶e si臋 doczeka膰, a偶 odzyska sw贸j pier艣cionek - wyszepta艂a, nie odrywaj膮c od niego oczu.
- To nie jest…
- Hermiono? - g艂os Hectora wyrwa艂 ich z tej chwili, niczym uderzenie gromu. Draco pu艣ci艂 jej d艂o艅 i obydwoje gwa艂townie odsun臋li si臋 od siebie.
- Ju偶 wszystko w porz膮dku - odpowiedzia艂a g艂o艣no, wyra藕nie zmuszaj膮c si臋 do u艣miechu.
Draco zacisn膮艂 pi臋艣膰 i schowa艂 d艂o艅 za plecami. Mia艂 wra偶enie, 偶e nadal go mrowi艂a od samego jej dotyku.
- To dobrze, bo na 艣mier膰 si臋 zamartwia艂em - Hector, podszed艂 i uj膮艂 r臋ce Granger, jakby to by艂a najbardziej naturalna rzecz na 艣wiecie. Z艂o偶y艂 na obu czu艂e poca艂unki i spojrza艂 jej w oczy z min膮 tak obrzydliwie pe艂n膮 troski, 偶e Draco poczu艂, 偶e musi wyj艣膰, zanim zrobi co艣 g艂upiego.
- Draco? - zawo艂a艂a za nim, gdy znalaz艂 si臋 ju偶 przy drzwiach.
Spojrza艂 na ni膮 przez rami臋, usi艂uj膮c ignorowa膰 to ciep艂o w jego piersi, kt贸re poczu艂 na d藕wi臋k tego, jak wypowiedzia艂a jego imi臋.
- Tak?
- Bardzo dzi臋kuj臋 ci za pomoc.
- Nie ma za co - zdoby艂 si臋 na blady u艣miech. - Jestem pewien, 偶e w podobnej sytuacji zrobi艂aby艣 dla mnie to samo.
Odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i wyszed艂, maj膮c tylko nadziej臋, 偶e jego kuzyn nie wykorzysta jej rozchwiania po chwili s艂abo艣ci do jaki艣 swoich niecnych cel贸w.
><<>><
Kolacja by艂a udana, w czym zapewne pomog艂o par臋 butelek wina z piwniczki Malfoy贸w. Jego matka zaprosi艂a na ni膮 kilku cz艂onk贸w miejscowej 艣mietanki towarzyskiej, kt贸rzy byli w podobnym do jej wieku. Draco przez ca艂y wiecz贸r ukradkiem obserwowa艂, jak Hermiona z o偶ywieniem rozmawia z w艂a艣cicielem miejscowej ksi臋garni, kt贸ry opowiada艂 jej o najlepszych literackich zdobyczach do swojej kolekcji.
Siedz膮cy po jej drugiej stronie Hector, wydawa艂 si臋 nieco naburmuszony z powodu tego, jak ma艂o jej uwagi absorbowa艂 tego wieczoru. Draco za to mia艂 o wiele lepszy humor, pomimo nieustannego szczebiotu Astorii, kt贸ra prawie si艂膮 zaj臋艂a przy stole miejsce obok niego.
Z tego, co pok膮tnie przekaza艂a mu matka, Hermiona zdj臋艂a wreszcie pier艣cionek i od艂o偶y艂y go razem na jego miejsce po艣r贸d bi偶uterii i pami膮tek po jego prababci. Nie wiedzia艂 dlaczego wcale nie ucieszy艂y go te wie艣ci. Dzisiejszy dzie艅 jasno mu pokaza艂, 偶e ma problem w tym, by w艂a艣ciwie odnale藕膰 si臋 w ferworze swoich w艂asnych uczu膰.
Musia艂 co艣 z tym zrobi膰. I to najlepiej szybko.
><<>><
艢niadanie zosta艂o podane w formie bufetu, tak by ka偶dy m贸g艂 przyj艣膰 na nie w swoim czasie, a p贸藕niej uda膰 si臋 do innych zaj臋膰 i zaplanowanych atrakcji. Cz臋艣膰 os贸b wybiera艂a si臋 dzi艣 na polowanie, ale Draco nie mia艂 specjalnie na to ochoty. Theo stwierdzi艂, 偶e r贸wnie偶 nie ma dzi艣 na to nastroju, ale Malfoy by艂 prawie pewien, 偶e zrobi艂 to tylko z powodu tego, 偶e Lovegood by艂a znan膮 obro艅czyni膮 zwierz膮t i stanowczo pot臋pi艂a idee polowa艅.
Draco nie zdziwi艂 si臋 widz膮c, 偶e Granger zostaje z przyjaci贸艂k膮. Zaskoczy艂 go jednak Hector, kt贸ry mimo wszystko pojecha艂 z Zabinim, Gabrielle, Daphne, Astori膮, Pansy oraz Flintem polowa膰 na lisy do pobliskich las贸w.
On i Theodore w ramach zast臋pstwa za polowanie, postanowili postrzela膰 z magicznej strzelby do tarczy. Pogoda zaczyna艂a si臋 powoli psu膰, ale jak na razie jeszcze nie pada艂o, wi臋c rozstawili cele w ogrodzie za domem i urz膮dzili sobie konkurs celno艣ci.
Zaprosili do rywalizacji Longbottoma, ale odm贸wi艂, dotrzymuj膮c towarzystwa Granger i Lovegood, kt贸re czyta艂y jakie艣 ksi膮偶ki pod zadaszon膮 altan膮, jednocze艣nie pilnuj膮c Falco, kt贸ry le偶膮c pod sto艂em uwa偶nie 艣ledzi艂 tor lotu ka偶dego zaczarowanego pocisku.
- Postaraj si臋 zrobi膰 to z gracj膮 - szepn膮艂 Theo, gdy Draco 艂adowa艂 swoj膮 strzelb臋. - Hermiona zerka tu sponad brzegu swojej ksi膮偶ki, 艣rednio co jakie艣 pi臋膰 sekund - zachichota艂.
- A ty, jak zamierzasz zaimponowa膰 Lovegood? - zapyta艂 z drwin膮 Malfoy, przyk艂adaj膮c strzelb臋 do ramienia i spogl膮daj膮c w jej celownik, by sprawdzi膰 czy wszystko jest w porz膮dku, nim odda kolejny strza艂.
- Ju偶 to zrobi艂em, gdy odm贸wi艂em polowania - Nott wypi膮艂 dumnie pier艣. - A nie by艂o to 艂atwe, po tych prowokacjach Zabiniego, 偶e nie ustrzeli艂bym dzi艣 nawet 艣lepego zaj膮ca!
- Zobaczymy, co Zabb dzi艣 ustrzeli, gdy b臋dzie si臋 przez ca艂y dzie艅 gapi艂 na ty艂ek Delacour.
Rozpocz臋li 偶artobliw膮 rywalizacj臋 raz, po raz oddaj膮c strza艂y i przekrzykuj膮c si臋, kt贸ry z nich mia艂 lepsze osi膮gni臋cia.
- Chcesz spr贸bowa膰 Luno? - Theodore u艣miechn膮艂 si臋 uroczo do 艂adnej blondynki, a Draco zrozumia艂, 偶e zainteresowanie Notta pann膮 Lovegood, najwyra藕niej wci膮偶 wzrasta艂o.
- Spr贸buj臋, je艣li i Hermiona te偶 spr贸buje - Luna u艣miechn臋艂a si臋 do przyjaci贸艂ki zach臋caj膮co.
- Nie, dzi臋kuj臋 - odpowiedzia艂a szybko Granger, zn贸w chowaj膮c nos w ksi膮偶ce.
- No dalej, Hermiono! - zach臋ca艂 j膮 Theodore. - To wcale nie takie trudne!
- I tak lepiej sobie odpuszcz臋 - Kobieta pos艂a艂a im napi臋ty u艣miech, po czym uda艂a, 偶e zn贸w zamierza czyta膰.
- Tch贸rzysz Granger? - Draco podszed艂 bli偶ej, opieraj膮c strzelb臋 na ramieniu. - Nie spodziewa艂em si臋 tego po prawdziwej gryfonce i najs艂ynniejszej bohaterce wojennej.
Widzia艂, jak pi臋kny rumieniec irytacji wyp艂ywa na jej twarz, a oczy ciemniej膮 ze z艂o艣ci. Uwielbia艂 j膮 prowokowa膰 i przez lata sta艂 si臋 w tym praktycznie mistrzem. Mi艂o by艂o wiedzie膰, 偶e pomimo poprawy ich relacji w ostatnich dniach, nadal to potrafi艂.
Granger zatrzasn臋艂a ksi膮偶k臋, po czym wsta艂a i ruszy艂a w jego stron臋 z determinacj膮 wypisan膮 na twarzy. Draco prawie mia艂 nadziej臋, 偶e rzuci si臋 na niego, a on szybkim ruchem oprze j膮 o 艣cian臋 dworu i wyca艂uje z niej ca艂膮 t臋 ca艂膮 z艂o艣膰.
Musia艂 szybko odp臋dzi膰 od siebie t臋 wizj臋, gdy Hermiona stan臋艂a tu偶 przed nim.
- Nigdy wi臋cej nie zarzucaj mi tch贸rzostwa! - sykn臋艂a na niego.
- Nie zarzuci艂em ci go, tylko spyta艂em czy masz do niego sk艂onno艣ci - Draco u艣miechn膮艂 si臋 do niej bezczelnie, a Granger zmru偶y艂a oczy niczym poirytowany kot.
Wyci膮gn膮艂 do niej swoj膮 strzelb臋, a ona praktycznie wyszarpa艂a j膮 z jego r臋ki, po czym odwr贸ci艂a si臋 przodem do tarczy.
Pr贸bowa艂a uchwyci膰 bro艅 odpowiednio, ale Draco od razu zauwa偶y艂, 偶e 藕le u艂o偶y艂a na niej d艂onie.
- Pozw贸l, 偶e ci pomog臋 - zaoferowa艂.
- Poradz臋 sobie sama! - wycedzi艂a przez z臋by.
- Jak chcesz - Draco ledwo st艂umi艂 rozbawienie. - Ale wtedy zrobisz to 藕le i twoje wyniki b臋d膮 zdecydowanie… n臋dzne - zakpi艂.
Granger zacisn臋艂a usta i spiorunowa艂a go wzrokiem. Po chwili jednak powoli wypu艣ci艂a powietrze z p艂uc i wyra藕nie zmusi艂a si臋 do cierpkiego u艣miechu.
- W porz膮dku panie wybitny strzelcu - zakpi艂a. - Naucz mnie prosz臋, skoro s膮dzisz, 偶e potrafisz! - Draco wyczu艂, 偶e ewidentnie rzuca mu wyzwanie.
Nie zamierza艂 jej odmawia膰.
Podszed艂 i stan膮艂 tu偶 za ni膮, delikatnie tr膮caj膮 czubkiem buta jej kostk臋, sugeruj膮c, by szerzej rozstawi艂a nogi.
- Musisz z艂apa膰 j膮 inaczej - poleci艂, przek艂adaj膮c swoje ramiona ponad jej i poprawiaj膮c u艂o偶enie broni w jej r臋kach.
Granger wygl膮da艂a na skoncentrowan膮, a Draco u艣wiadomi艂 sobie, 偶e jeszcze nigdy w 偶yciu nie by艂 z ni膮, a偶 tak blisko. Trzyma艂 j膮 w swoich ramionach, przyci艣ni臋t膮 ca艂ym cia艂em do jego torsu, a jego nos praktycznie muska艂 jej policzek. Zapach jej perfum uderzy艂 w niego z tak膮 si艂膮, 偶e musia艂 na chwil臋 przymkn膮膰 oczy, by spr贸bowa膰 odzyska膰 koncentracj臋. By艂a taka ciep艂a i tak idealnie wpasowa艂a si臋 w jego obj臋cia, jakby kto艣 ukszta艂towa艂 j膮 specjalnie dla niego.
Cholera! Mia艂 kompletnie przer膮bane…
- Co dalej? - spyta艂a cicho, a Draco odchrz膮kn膮艂, zmuszaj膮c si臋 do powrotu swojej w艂asnej koncentracji.
- Sp贸jrz przez celownik. Musisz zobaczy膰 w nim idealnie 艣rodek tarczy… Ta strzelba wystrzeliwuje zakl臋cia k艂uj膮ce, ale na polowaniach strzelamy z oszo艂amiaczy.
- To i tak barbarzy艅skie - szepn臋艂a, a Draco nie m贸g艂 oderwa膰 wzroku od jej 艂adnie wykrojonych ust. Je艣li mia艂oby to sprawi膰 jej rado艣膰, m贸g艂 w tej chwili przysi膮c, 偶e ju偶 nigdy wi臋cej w ca艂ym swoim 偶yciu, nie strzeli do 偶adnego zwierz臋cia.
- Strzelacie wreszcie czy nie? - zawo艂a艂 Neville, nie kryj膮c, 偶e jest zainteresowany tym, jak im p贸jdzie.
- Zamknij si臋 Longbottom! - warkn膮艂 na m臋偶czyzn臋 Malfoy, z艂y 偶e po艣piesza t臋 chwil臋… T臋, w kt贸rej bezkarnie m贸g艂 trzyma膰 w ramionach Hermion臋 Granger bez gro藕by, 偶e go za to przeklnie.
- Po艣pieszcie si臋! Zaraz zacznie pada膰! - doda艂a Luna.
Draco powstrzyma艂 kolejne warkni臋cie i jeszcze raz poprawi艂 u艂o偶enie d艂oni Hermiony na strzelbie.
- Widzisz 艣rodek tarczy? - wyszepta艂.
W odpowiedzi Granger jedynie lekko skin臋艂a.
- 艢wietnie. Skoncentruj si臋. Wyobra藕 sobie tor lotu pocisku. To, jak trafia on w cel… - Draco nadal szepta艂, zbli偶aj膮c swoje usta na tyle, by mog艂y leciutko musn膮膰 jej ucho.
Nie wiedzia艂 czy by艂o to tylko jego wra偶enie, czy Granger faktycznie lekko zadr偶a艂a. Wreszcie jednak nacisn臋艂a na spust. Pocisk trafi艂 w tarcz臋, cho膰 by艂o to ledwo jej obrze偶e.
- Nie藕le, jak na pierwszy raz! - pochwali艂 j膮 Theodore.
- Faktycznie nie藕le - przyzna艂 Draco, nadal trzymaj膮c j膮 blisko siebie.
- Liczysz na pochwa艂臋 dla nauczyciela? - spyta艂a cicho, odwracaj膮c g艂ow臋 tak, 偶e ich nosy niemal otar艂y si臋 o siebie.
- A nie uwa偶asz, 偶e mu si臋 nale偶y? - Draco nie zamierza艂 si臋 pierwszy odsun膮膰.
- By膰 mo偶e… Je艣li si臋 bardziej postara - Granger r贸wnie偶 nie si臋 nie wycofa艂a.
Ochot膮, by j膮 teraz poca艂owa膰 prawie go zmia偶d偶y艂a.
- Hermiono?
Obydwoje gwa艂townie odskoczyli od siebie i spojrzeli na stoj膮cego za nimi Hectora. Rosier mia艂 niezbyt zach臋caj膮c膮 min臋, mierz膮c raz jedno, raz drugie wyczekuj膮cym spojrzeniem. Najwyra藕niej on i reszta grupy wr贸cili z polowania, w czasie gdy Draco i Hermiona tego nie zauwa偶yli.
- Hectorze! - Granger ewidentnie zmusi艂a si臋 do u艣miechu. - Draco w艂a艣nie uczy艂 mnie strzelania do tarczy. Musz臋 przyzna膰, 偶e to bardzo trudne.
M臋偶czyzna milcza艂 jeszcze przez chwil臋, po czym na jego usta r贸wnie偶 wyp艂yn膮艂 cierpki, sztuczny u艣mieszek.
- Faktycznie nie jest to do ko艅ca takie 艂atwe. Je艣li zechcesz, po lunchu dam ci jeszcze kilka lekcji…
- Nie, dzi臋kuj臋 - odpowiedzia艂a od razu, praktycznie wciskaj膮c Draco z powrotem jego strzelb臋. - Jestem prawie pewna, 偶e tego nie polubi臋. A teraz wybaczcie prosz臋, ale mam ochot臋 na fili偶ank臋 herbaty.
Granger odwr贸ci艂a si臋 i odesz艂a szybko w stron臋 wej艣cia do dworku, a Lovegood zaraz ruszy艂a w 艣lad za ni膮.
Draco nie ogl膮daj膮c si臋 na kuzyna podszed艂 do stojaka, by roz艂adowa膰 i od艂o偶y膰 strzelb臋. S艂ysza艂, jak reszta grupy, kt贸ra by艂a na polowaniu, rozsiada si臋 w altanie i opowiada o tym, co uda艂o im si臋 dzi艣 ustrzeli膰.
- Jak 艂owy? - spyta艂, gdy Hector stan膮艂 tu偶 przy nim i si臋gn膮艂 po magiczne naboje, by pom贸c Draco pouk艂ada膰 je w specjalnym pude艂ku do ich przechowania.
- Chyba nie tak udane, jak twoje - sarkn膮艂 cierpko Hector.
Draco uni贸s艂 g艂ow臋 i spojrza艂 prosto w oczy kuzyna.
- Naprawd臋 jeste艣 zazdrosny o to, 偶e pokaza艂em jej jak prawid艂owo uchwyci膰 strzelb臋? - spyta艂 cicho.
Rosier wzi膮艂 g艂臋boki oddech.
- Znam ci臋 dobrze Draco - powiedzia艂 powoli. - Ju偶 w dzieci艅stwie nie lubi艂e艣, gdy kto艣 rusza艂 zabawki, kt贸re le偶a艂y na twoim podw贸rku.
- Czy ty w艂a艣nie okre艣li艂e艣 Hermion臋 Granger mianem zabawki? - Draco poczu艂, 偶e oczy zas艂ania mu czerwona mgie艂ka. Jeszcze chwila, a by艂 pewien, 偶e przy艂o偶y kuzynowi tak mocno, 偶e do wieczora go nie ocuc膮.
- Oczywi艣cie, 偶e nie! - zapieni艂 si臋 Hector. - M贸wi臋 tylko, 偶e jeszcze tydzie艅 temu s艂ysza艂em tylko opinie o tym, jak ty i ona si臋 nie znosicie… A tu prosz臋! Wsp贸lna k膮piel w fontannie, zgrabne opanowanie jej ataku paniki, a teraz jeszcze dobrowolnie rezygnujesz ze swojej drugiej ulubionej rozrywki po quidditchu, jak膮 jest polowanie, by udziela膰 jej uroczych lekcji strzelectwa!
- Wiesz chocia偶, co chcesz mi zasugerowa膰, czy celujesz na o艣lep, licz膮c na jak膮艣 moj膮 reakcj臋? - Draco zmierzy艂 Rosiera twardym spojrzeniem.
- Zapytam tylko raz i prosz臋 ci臋 o szczer膮 odpowied藕 - wyja艣ni艂 Hector. - Czy podoba ci si臋 Hermiona Granger?
Draco czu艂, jak serce g艂ucho mu bije, a krew i adrenalina zaczynaj膮 szybciej kr膮偶y膰 w 偶y艂ach. Naprawd臋 nie wiedzia艂 co ma zrobi膰 i powiedzie膰 w tej konfrontacji. Nie by艂 jeszcze gotowy na t臋 rozmow臋.
- Pytasz mnie czy moim zdaniem jest atrakcyjna?
- Draco - Hector wygl膮da艂 na poirytowanego. - Jeste艣 ostatnim m臋偶czyzn膮 na ziemi, z kt贸rym chcia艂bym stan膮膰 do rywalizacji o kobiet臋.
- I s艂usznie - Draco sam si臋 sobie dziwi艂, 偶e potrafi w og贸le wydoby膰 z siebie g艂os, gdy szcz臋ka tak mocno mu si臋 zaciska.
- Ale dla niej by艂bym w stanie to zrobi膰 - Hector dumnie uni贸s艂 g艂ow臋, a w jego oczach b艂yszcza艂a determinacja. - Pierwszy raz w 偶yciu poczu艂em do kogo艣 tak mocny poci膮g i niech mnie przeklnie ca艂a czarna magia 艣wiata, je艣li poddam si臋 bez walki. Wi臋c je艣li zaplanowa艂e艣 jakie艣 swoje gierki, maj膮ce nas zniech臋ci膰 do siebie albo co gorsza wykorzystanie jej i porzucenie, by mnie odstraszy膰, to wied藕, 偶e wcze艣niej obij臋 ci t臋 twoj膮 艣liczn膮 twarz, nim na to pozwol臋!
- Czy ty mi grozisz? - Draco nie m贸g艂 wprost uwierzy膰, w to co si臋 w艂a艣nie dzia艂o.
- Ostrzegam. Zostaw Hermion臋 w spokoju. Nie k艂ami臋, gdy m贸wi臋, 偶e mi na niej zale偶y, wi臋c je艣li tobie nadal zale偶y na naszej relacji i przyja藕ni, zaprzestaniesz tych swoich podchod贸w, cokolwiek one maj膮 na celu, jasne?
Draco mia艂 wra偶enie, 偶e wszystko w nim na chwil臋 zamiera. Naprawd臋 bardzo lubi艂 Hectora. Kuzyn i jego rodzina byli dla nich prawdziwym wsparciem, gdy kr贸tko po wojnie i haniebnej 艣mierci Lucjusza w Azkabanie, on i jego matka zostali ca艂kiem sami, nie maj膮c nic poza swoim maj膮tkiem i niewielkim gronem przyjaci贸艂 skompromitowanych w 艣wiecie magii w r贸wnym stopniu co oni. Dopiero protekcja Rosier贸w i innych przyjaznych im rod贸w, pozwoli艂a nazwisku Malfoy wykopa膰 si臋 z b艂ota. Draco nie m贸g艂 o tym zapomnie膰.
- Jasne - odpowiedzia艂 martwo. - Nie wiem sk膮d u ciebie pomys艂, 偶e m贸g艂bym kiedykolwiek zechcie膰 w swoim 偶yciu Hermiony Granger.
Hector nagle zamar艂, patrz膮c na co艣 ponad ramieniem Draco. Blondyn zamkn膮艂 oczy. Wiedzia艂, co by zobaczy艂, gdyby si臋 teraz odwr贸ci艂.
Mia艂 ochot臋 przekl膮膰 sam siebie.
- Wr贸ci艂am po ksi膮偶k臋 - jej g艂os brzmia艂 dziwnie wilgotno, a Draco mia艂 tylko nadziej臋, 偶e to nie z powodu zbieraj膮cych si臋 w jej oczach 艂ez.
Jeszcze nigdy nie nienawidzi艂 samego siebie tak bardzo, jak w艂a艣nie w tej chwili.
Nie odwr贸ci艂 si臋 i nie spojrza艂 na ni膮. Nie m贸g艂. Po tym co powiedzia艂, ju偶 nigdy w 偶yciu nie b臋dzie m贸g艂 spojrze膰 jej w oczy.
- Przyni贸s艂bym j膮 dla ciebie - odpowiedzia艂 mi臋kko Hector.
- Wiem, dzi臋kuj臋… Ale chcia艂am p贸j艣膰 jeszcze troch臋 poczyta膰 do swojej komnaty - g艂os Granger teraz zabrzmia艂 ju偶 pewniej. Jakby jako艣 pozbiera艂a si臋 w sobie.
- W porz膮dku. Zobaczymy si臋 p贸藕niej - Hector wci膮偶 u艣miecha艂 si臋 z przymusem, a Draco ba艂 si臋 chocia偶 drgn膮膰 w obawie, 偶e zaraz si臋 rozpadnie.
Nie wiedzia艂 czy Granger wzi臋艂a ksi膮偶k臋 i odesz艂a, bowiem zamiast tego spr贸bowa艂 na nowo skoncentrowa膰 si臋 na czyszczeniu broni, kt贸r膮 ju偶 przecie偶 raz wyczy艣ci艂.
- Widz臋, 偶e problem rozwi膮za艂 si臋 sam. - W g艂osie Rosiera brzmia艂o du偶o samozadowolenia.
- Wedle twojego 偶yczenia - Draco poczu艂 nieodpart膮 ochot臋, by wycelowa膰 z tej strzelby prosto w twarz kuzyna.
- Dzi臋kuj臋 - Hector poklepa艂 go przyjacielsko po ramieniu. - Ciesz臋 si臋, 偶e sprawa pomi臋dzy nami jest jasna.
- Krystalicznie - Malfoy pos艂a艂 mu napi臋te spojrzenie i Hector chyba zrozumia艂, 偶e czas si臋 wycofa膰.
- Przy okazji pozw贸l mi powiedzie膰, 偶e Astoria jest naprawd臋 urocza. B臋dzie doskona艂膮 偶on膮 - Rosier u艣miechn膮艂 si臋 przymilnie.
- Ja nie wtr膮cam si臋 w twoje sprawy, a ty w moje! - ostrzeg艂 go Draco.
- Jak sobie 偶yczysz kuzynie - Hector skin膮艂 mu lekko g艂ow膮, po czym odszed艂 w stron臋 domu.
Draco opar艂 d艂onie o stanowisko do przygotowania broni i wzi膮艂 kilka dr偶膮cych oddech贸w. Mia艂 wra偶enie, 偶e jeszcze chwila i wpadnie w kolejny atak paniki. Dlaczego u diab艂a czu艂 si臋 teraz tak, jakby przed chwil膮 w艂asnor臋cznie wyrwa艂 sobie serce?
- Wszystko w porz膮dku? - Theodore stan膮艂 tu偶 przy nim, wyra藕nie zaniepokojony.
- Nie wiem - wyszepta艂 w odpowiedzi Draco. - Nie - doda艂 po chwili.
- Czy to ma jaki艣 zwi膮zek z tym, 偶e gdy Hermiona przysz艂a do altany po ksi膮偶k臋, wygl膮da艂a jakby ledwo powstrzymywa艂a 艂zy?
- Niech to wszystko szlag! - warkn膮艂 blondyn, uderzaj膮c d艂o艅mi w st贸艂. Zaraz p贸藕niej poczu艂 dziwn膮 s艂abo艣膰 w ca艂ym ciele wi臋c opar艂 艂okcie o blat i ukry艂 twarz w d艂oniach.
Theodore milcza艂.
Nie powiedzia艂 nic nawet, gdy pierwsze ci臋偶kie krople deszczu uderzy艂y najpierw o stojak na bro艅, a p贸藕niej w dr偶膮ce ramiona Malfoya.
Zakl臋cia ochronne nad ogrodem musia艂y si臋 chwilowo wyczerpa膰.
Tak jak wiara Draco w to, 偶e jeszcze kiedy艣 b臋dzie dane mu zazna膰 prawdziwego szcz臋艣cia.
><<>><
No i dw贸jka za nami 馃槅
Czy tego si臋 spodziewa艂y艣cie? 馃槣
Oby艣cie przynajmniej nie by艂y zawiedzione 馃構
Zapraszam jutro na ci膮g dalszy! 馃挅
Bu藕ki 馃挄
Pierwsza ❤️
OdpowiedzUsu艅Ta historia wci膮gn臋艂a mnie poprostu jak g膮bka wod臋! 馃榿 Z wielkim napi臋ciem czytam ka偶da interakcje Draco i Hermiony i ci膮gle wtedy mam w g艂owie 'no poca艂uj j膮 tak znienacka!'(na Jacka 馃榿) i tak wiele bym chcia艂a, a tu przychodzi Hektor. No nie w odpowiednim momencie ch艂opie!
Usu艅Uwielbiam rozmowy Nota i Draco, s膮 szczere i poruszaj膮 bardzo wiele w moim serduszku, Draco w swojej zazdro艣ci i mi艂o艣ci jest s艂odki, tylko bardzo ma艂o mu wiary, a to taki ideal 馃槏
Narcyza, jak zawsze jest niezawodna, ona i za doros艂ego syna musi my艣le膰 by mie膰 swoje blond kr臋cone wnuki 馃榿
Czekam z niecierpliwo艣ci膮 na jutrzejszy wiecz贸r ❤️❤️
Kurcz臋, co tu si臋 sta艂o!
OdpowiedzUsu艅My艣la艂am, 偶e Draco si臋 przyzna...
A tu wszystko si臋 pogmatwa艂o :(
Czekam z niecierpliwo艣ci膮 na kolejny rozdzia艂 ❤
Pozdrawiam
Ten rozdzia艂 to istna wariacja na temat drugiej, trzeciej i czwartej cz臋艣ci Bridgerton贸w ❤️ K膮piel w fontannie i Draco z Hermion膮 jako miss mokrego podkoszulka xD W sumie chcia艂abym ich zobaczy膰, jak wygl膮dali w tamtej sytuacji ❤️ Romantyczne poszukiwanie ukochanej dopasowuj膮c pier艣cionek do palca te偶 mi si臋 podoba艂o i tak jak w oryginale opowie艣ci o Kopciuszku nie potrafi艂am poj膮膰, jak 偶adna inna laska mog艂a nie nosi膰 takiego samego rozmiaru, tak tu przecie偶 pier艣cionek m贸g艂 pasowa膰 na palcu innej, no ale uznajmy to za magi臋, kt贸ra nadaje jeszcze wi臋cej rozmantyzmu ca艂ej historii 馃榿 W serialu scena z pier艣cionkiem te偶 by艂a super, ale tu wysz艂a jeszcze lepiej, bo Draco m贸g艂 si臋 zrewan偶owa膰 Hermionie za to, 偶e ona kilka dni wcze艣niej pomog艂a mu przej艣膰 przez atak paniki kt贸rego dosta艂. No i na ko艅cu te brutalne s艂owa, kt贸re Hermiona us艂ysza艂a od niczego nie艣wiadomego Draco... Chyba 偶adna kobieta nie chcia艂aby us艂ysze膰 takich s艂贸w wzgl臋dem swojej osoby. Tak cholernie zawsze by艂o mi szkoda Pen, 偶e Colin okaza艂 si臋 tak niedojrza艂ym gnojkiem i by膰 mo偶e zar贸wno i ze wstydu jak i ze z艂o艣ci, 偶e kto艣 wgl insynuuje, 偶e mogliby z Pen zosta膰 ma艂偶e艅stwem wypowiedzia艂 te s艂owa. Tutaj ten wyd藕wi臋k jest troch臋 inny. Draco nie czu艂 si臋 w g艂臋bi duszy godzien do tego, by m贸c zabiega膰 o Hermion臋, no i 偶eby uspokoi膰 Hectora powiedzia艂, co powiedzia艂. My艣la艂am, 偶e polubi臋 Hectora, ale dzia艂a mi na nerwy tak samo, jak serialowa Edwina 馃槕 Za to Theo bez zmiennie jest moim ulubie艅cem, tak jak Benedict i Daph w 2 sezonie ❤️ 呕arty s膮 zawsze w cenie i bior臋 je w ciemno 馃槏
OdpowiedzUsu艅Pozdrawiam cieplutko w t膮 paskudn膮 pogod臋 i czekam na nast臋pny 馃槝
100% inspirowa艂am Hectora moj膮 niech臋ci膮 do Edwiny w tych 2 cz. W trzeciej poka偶e si臋 z innej strony, ale tutaj mia艂 by膰 edwinowaty :D Ciesze si臋, 偶e wy艂apa艂a艣 inspiracje Polin膮 :P Potwierdzam, 偶e zamierzona :D
Usu艅Wiesz z kim masz do czynienia xD Kocham Polin zaraz po Benophie i Kanthony ❤️ a edwinowaty Hector wyszed艂 wr臋cz idealnie 馃榿
Usu艅Nie skomentowa艂am prologu, ani pierwszego rozdzia艂u, wi臋c tu nadrabiam馃挌
OdpowiedzUsu艅Hector mnie coraz bardziej wkurza i widz臋 u niego coraz wi臋cej toksycznych cech, co mi si臋 nie podoba. Traktuje Hermion臋 jak swoj膮 w艂asno艣膰, cho膰 nawet nie s膮 razem. Dodatkowo my艣l臋, 偶e tekst o tych zabawkach nie by艂 bezcelowy.
Draco, spierdoli艂e艣 Ci powiem. Ale to g艂贸wnie wina twoje popierdolonego kuzyna, kt贸ry kaza艂 Ci wybiera膰. Na stos z nim. I Draco, poka偶 na co Ci臋 sta膰 i 偶e nie bez powodu nazywasz si臋 Malfoy. Wa艂cz o swoje i nie daj sobie w kasz臋 dmucha膰. Nigdy nie dawa艂e艣 i nie dawaj teraz!
Theodor prosz臋, kopnij w dup臋 naszego blondasa, 偶eby ten zacz膮艂 walczy膰. Ale najpierw trzeba si臋 pozby膰 Greengrass i Hectora. W razie czego pomog臋馃檪馃槉
Czekam na kolejny rozdzia艂 i je艣li jest mo偶liwo艣膰 pode艣lenia przez poczt臋 wcze艣niej, to by艂abym zachwycona 馃か馃槀馃挌
Koncertowo to spieprzy艂. No jak nic wzi膮膰 takiego i wych艂osta膰 za g艂upot臋. A ju偶 prawie kolorowo trzepota艂y pi贸rami, go艂臋bie weso艂o grucha艂y... Narcyza zapewne ju偶 w g艂owie pichci艂a plan zar臋czyn, 艣lubu, wesela... wnuki... a ten wzi膮艂 i po tak cudownych chwilach wszystko...
OdpowiedzUsu艅A id藕 Merlinie w pyry 馃槕馃槨馃槧馃が馃懣
Ty te偶, cholercia, szargasz biednymi naszymi nerwami 馃槣
Nigdy nie pisze wulgaryzm贸w ale jak ten Hector mnie wkurwia! Mam nadziej臋 偶e Draco znajdzie w sobie odwag臋 i przyzna si臋 Hermionie ze swoich uczu膰... Czekam na dalsz膮 cz臋艣膰 ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsu艅Jeny Draco :( tak mi przykro 馃挃
OdpowiedzUsu艅Nie mog臋 si臋 doczeka膰 kolejnego rozdzia艂u... Ale si臋 tutaj porobi艂o 馃槶
OdpowiedzUsu艅Wida膰 偶e Draco r贸wnie偶 nie jest oboj臋tny Hermionie .... wida膰 偶e bardzo skrzywdzi艂 ja tymi s艂owami mam nadziej臋 偶e jutro sytuacja si臋 wyja艣ni...
OdpowiedzUsu艅Cudowny rodzia艂!
OdpowiedzUsu艅Oj Draco... Zjeba艂e艣. A ty Hector zaczynasz mnie dra偶ni膰 馃槨
OdpowiedzUsu艅Malfoy, radz臋 ci szybko sytuacj臋 wyja艣ni膰, zar贸wno z Hermion膮 jak i Astori膮 bo grozi ci jaki艣 kobiecy kataklizm.
Rozdzia艂 super, naprawd臋 jestem nim zachwycona.
Ta rado艣膰 gdy ko艅cz臋 wci膮gaj膮cy akapit, a pod nim znajduj臋 kolejny...i kolejny...i gdy pe艂n膮 obawy, 偶e to koniec zerkam dalej, a tam odkrywam kolejny! :D <3 wspania艂e tu wszystko, czekam na ci膮g dalszy!
OdpowiedzUsu艅Mia艂am zamiar wytrzyma膰 i przeczyta膰 dopiero ca艂o艣膰 ale nie dalam rady. Rozdzia艂 艣wietny, opowiadanie mnie tak poch艂on臋艂o, ze a偶 chce wi臋cej i wi臋cej. Mo偶e tak na prima aprilis rozdzia艂 nie b臋dzie jutro tylko dzi艣 馃槏
OdpowiedzUsu艅A偶 mi si臋 przykro zrobi艂o z powodu tej ostatniej sceny馃ズ Hector straci艂 w moich oczach totalnie. Przyw艂aszcza sobie Hermion臋, jakby ju偶 by艂a jego, ob艂apia j膮 i to "kochanie" ygh... Spadaj na drzewo go艣ciu馃檮 mam nadziej臋, 偶e to si臋 jako艣 pouk艂ada
OdpowiedzUsu艅Ah te zle momenty! Ale Hector wydaje mi si臋 by膰 lekkim psycholem tutaj, i strasznie jest zaborczy.
OdpowiedzUsu艅Czekam na wi臋cej!
Dziej臋 si臋, dziej臋:) Scena fontanna taka urocza i ta z pier艣cionkiem. I to jak 艂adnie Draco zaj膮艂 si臋 Hermiona podczas jej ataku paniki. A p贸藕niej koncertowo zjeba艂...o ch艂opie to si臋 popisa艂e艣. Hector zgrabnie go podpu艣ci艂 i wysz艂o jak wysz艂o. Mam nadziej臋, 偶e w kolejnej cz臋艣ci Draco si臋 ogarnie i wyt艂umaczy wszystko Hermionie. Nie mog臋 si臋 doczeka膰.
OdpowiedzUsu艅Bu藕ka:*
Loooo Panie, jak ja nie cierpie takiego typu faceta jak Hector! Na miejscu Hermiony bym do utopila w tej fontannie, co za przydupas jeden! Draco typowy facet, musi cos spieprzyc zeby nie bylo za kolorowo 馃槃 w sumie to ciekawiej sie zrobi.
OdpowiedzUsu艅Mialam jakies przeblysk, ze moze Hermionie nie uda sie sciagnac tego pierscionka i to w jakis sposob ich powiaze :) no ale zle myslalam.
Czekam na nastepna czesc
C贸偶 za historia!馃槏 Kurcze ! Osobi艣cie nie ogl膮da艂am serialu,wi臋c nie b臋d臋 dostrzega膰 analogii,ale niemniej cudowna historia. Urocza! Mam nadziej臋,偶e wyja艣nia sobie sytuacj臋 w kolejnych cz臋艣ciach 馃ズ馃ズ
OdpowiedzUsu艅Nie umiem si臋 nie zachwyca膰 偶adn膮 z Twoich historii 馃槏馃槏
Czekam ju偶 z niecierpliwo艣ci膮 na kolejn膮 cz臋艣膰 馃槺馃槺馃槺
艢ciskam 馃殌馃殌馃殌馃殌
Hektor troch臋 za bardzo osacza Hermione. Jest ju偶 troch臋 irytuj膮cy.
OdpowiedzUsu艅Szkoda mi Draco. Jest w trudnej sytuacji. W ko艅cu uczucia do Hermiony troch臋 mu sie rozja艣ni艂y ale i tak nie mo偶e nic z tym zrobi膰. Lubi i szanuje swojego kuzyna. Przykre jest to co powiedzia艂 na ko艅cu ale rozumiem sk膮d to si臋 wzi臋艂o. Szkoda tylko ze Hermiona musia艂a to us艂ysze膰.
Szkoda 偶e Hermiona us艂ysza艂a jego ostatnie wyznanie... ten Hektor mnie wkurza, ale licz臋 偶e Draco w ko艅cu si臋 ogranie.
OdpowiedzUsu艅Pozdrawiam
Zaczynam nie lubi膰 Hektora xd Draco od nowa b臋dzie musia艂 zdobywa膰 zaufanie Hermiony, ale mam nadziej臋, 偶e p贸jdzie mu to szybko
OdpowiedzUsu艅Lilak
Zawsze musi co艣 si臋 popsu膰 aby na koniec by艂o dobrze 馃グ
OdpowiedzUsu艅Uwielbiam 馃槶❤️ Nie mog臋 si臋 zdecydowa膰 czy wol臋 Twoje d艂u偶sze opowiadania czy maratony ❤️ Musz臋 powiedzie膰 jedno - zaskoczy艂a艣 mnie! By艂am pewna, 偶e Hermiona nie zdejmie pier艣cionka i b臋dzie musia艂a po艣lubi膰 Draco, tak偶e niez艂y plot-twist. Powiedzia艂abym, 偶e to m贸j ulubiony maraton w Twoim wykonaniu, ale jak przypomn臋 sobie np. o Dysfunkcji czy Odpowiedzialno艣ci to musz臋 si臋 ugry藕膰 w j臋zyk 馃榿 Czekam do p贸艂nocy (prosz臋, powiedz, 偶e kolejny rozdzia艂 nam wtedy zaserwujesz 馃檶)
OdpowiedzUsu艅馃槏馃槏馃槏
OdpowiedzUsu艅Ale... Ale mam ciary 馃ぉ馃ぉ馃ぉ mega ko艅c贸wka ❗ cho膰 jest to rozdzia艂 z dram膮 to teraz jestem pewna 偶e b臋dzie to jedna z moich najulubie艅szych historii z Twojej r臋ki ❤馃槏 GENIALNA JESTE艢 ❗ A ja normalnie podziwiam pomys艂owo艣膰 馃グ馃ぉ MEGA pora偶aj膮ca tre艣膰 ❗
OdpowiedzUsu艅Oj joj to si臋 porobi艂o ... Ciekawe jak Draco z tego wybrnie :)
OdpowiedzUsu艅Melduj臋 si臋 i tutaj ❤️ Wy艂apa艂am kolejn膮 porcj臋 nawi膮za艅. Ach, jak mnie to satysfakcjonuje! Nie ukrywam, Theo jako poniek膮d kombinacja Benedicta i Daphne jest 艣wietny 馃槄 I jeszcze ta scena z psem - no wiedzia艂am, 偶e tak si臋 to sko艅czy 馃槀 Podoba mi si臋 ta delikatna strona Draco i jego perspektywa. Ciekawi mnie jak rozwi膮偶e si臋 ca艂a farsa z Hectorem, wi臋c... Lec臋 dalej ❤️
OdpowiedzUsu艅Dzi臋kuj膮ca cieplutko za dedykacj臋,
Vera
Widzia艂am, 偶e zamieszasz. Poczu艂am ka偶d膮 emocje tej dw贸jki. Jest mi teraz mega smutno, chyba to wina mojego humoru. Wiem jednak, 偶e jeszcze b臋dzie mi臋dzy nimi pi臋knie, ju偶 nie mog臋 si臋 doczeka膰 jak to rozwi膮偶esz 馃槏
OdpowiedzUsu艅Lec臋 po kolejn膮 dawk臋 dobrego opowiadania 馃檪
Tego si臋 nie spodziewa艂am, ale czym by by艂o dobre dramione bez dramy 馃槀 id臋 po wi臋cej!
OdpowiedzUsu艅Jestem bardzo roz偶alona... Dlaczego Astoria nie 艣pi w stodole? :(
OdpowiedzUsu艅Scena w fontannie... Atak paniki... No i nauka strzelania :D Merlinie ca艂a si臋 trz臋s臋!
Theo jest cudowny tutaj :D Uwielbiam jego docinki!
No, ale oczywi艣cie nie by艂aby艣 sob膮 gdyby艣 nie zako艅czy艂a tego... NO W艁A艢NIE TAK. Draco nie mo偶esz oszukiwa膰... nic z tego dobrego nie wyjdzie, co chyba ju偶 zauwa偶y艂e艣 po rekacji Hermiony... Biedna :(
Ajajaj. Hector znowu namieszal. A bylo juz tak dobrze.
OdpowiedzUsu艅Hermiona z Darco sie uroczy tutaj, tacy "prosto" zakochani. Zadnych niuansow, ani problemow, az przyjemnie sie czyta.
C贸偶 Draco koncertowo spartaczy艂 to co odbudowa艂. Ale miejmy nadziej臋, 偶e jeszcze to naprawi
OdpowiedzUsu艅馃挌Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsu艅I przesy艂am MOC 馃挭馃徎
#wenadlaOPC-ROS 馃挌
#WENADLAPRZYRZECZONA 馃挌
#wenadlaDYLEMATY 馃挌
#wenadlanowo艣ci 馃挌
#WENADLAVENIKA 馃挌
mimo mega smutnej ko艅c贸wki, kt贸ra naprawd臋 rozdziera serduszko ;c to by艂 艣wietny rozdzia艂!! k膮piel w fontannie, miss i mister mokrego podkoszulka :D bomba! i wsp贸lne 偶yczenie ♥ ponadto nauka strzelania i mierzenie pier艣cionka! wg mnie jeszcze lepsza scena ni偶 w serialu :D wspaniale wplot艂a艣 w to atak paniki hermiony i to, 偶e tym razem draco jej pom贸g艂! ♥
OdpowiedzUsu艅Draco je偶eli chce zeby mu si臋 uda艂o musi si臋 spieszy膰. Hector nie czeka z niczym zw艂aszcza po wtopie jaka zaliczy艂 Draco. A Theo mia艂 艣wietna my艣l 偶eby po prostu og艂osi膰 zar臋czyny zamiast szarpa膰 si臋 z pier艣cionkiem
OdpowiedzUsu艅