Dedykacja: Dla niezastąpionej Neski - bo się utyrała przy tym mini-maratonie, niczym Snape przy próbie nauczenia Longbottoma czegokolwiek na eliksirach 😆
❤❤❤
Wiedziała, że w tej kwestii będzie mogła liczyć na Pansy. Suknia
była prosta, ale piękna. Długa do kostek, kremowa, z koronkowymi rękawami i idealnie
ukazująca jej kształty. Pansy powiedziała, że to po to, by wykorzystać fakt, że
nadal miała płaski brzuch – łatwiej będzie wszystkim uwierzyć, że w czasie
ślubu nie była jeszcze w ciąży, jeśli będzie to tak wyraźnie widać na
zdjęciach.
Zdjęcia… Hermiona nie spodziewała się, że będą musieli je
zrobić, ale przecież wcześniej, czy później będą musieli dać ogłoszenie do
prasy o tym, że są małżeństwem. Nawet nie chciała sobie wyobrażać, jakie
poruszenie to we wszystkich wywoła.
Spojrzała w lustro i poprawiła luźny lok. Pansy uparła się,
by zostawić jej włosy rozpuszczone, a Hermiona nie miała siły protestować. Za
wszelką cenę starała się zachować spokój, nie panikować i nie zwymiotować
przypadkiem na pana młodego, gdy już przed nim stanie.
Usłyszała skrzypniecie drzwi i była pewna, że to Harry
przyszedł po nią, by móc zaprowadzić ją na taras. To już za chwilę miało się
stać…
Odwróciła się i zamarła na chwilę, widząc przed sobą
Dracona, ubranego w elegancki smoking, który pochlebnie podkreślał jego
doskonałą formę.
- Nie wiesz, że to przynosi pecha? – spytała cicho,
przyglądając mu się uważnie.
- Myślałem, że nie wierzysz we wróżbiarstwo – mruknął,
patrząc na nią z delikatnym uśmiechem.
- To nie wróżbiarstwo, tylko zabobon – Hermiona uśmiechnęła
się do niego delikatnie.
- Pięknie wyglądasz – powiedział, przeciągając po niej
wzrokiem.
- Dziękuję, choć większość słów uznania należy się za to Pansy
– Hermiona poczuła, jak wzruszenie łapie ją za gardło.
- Przyszedłem ci powiedzieć… - Draco wziął głęboki oddech. –
Że jeśli nie chcesz, to nie musisz tego robić.
Hermiona poczuła, jak oplata ją obręcz paniki. Czyżby on chciał
ją prawie dosłownie porzucić przed ołtarzem? Na Merlina! Przecież miała już na
sobie suknie ślubną!
- Chcesz wszystko odwołać? – Ze wszystkich sił, starała się
pohamować swoje łzy.
- Nie chcę, ale jednocześnie nie mogę znieść myśli, że cię
do tego zmuszam – Draco delikatnie ujął jej dłoń. – Myślałem, że to będzie
właściwe, ale… Dręczy mnie świadomość, że zrobisz to wbrew samej sobie. Powiedź
słowo, a przerwiemy to teraz. Później możemy po prostu usiąść i spróbować
wymyślić coś innego.
Hermiona przyjrzała mu się uważnie. Wyglądał na zupełnie
szczerego.
- Nie robię tego wbrew sobie – powiedziała to wyraźnie. –
Robię to dla dobra naszego dziecka.
Po raz pierwszy nazwała dziecko ich wspólnym i poczuła, jak
jej serce zalewa od tego fala ciepła. To było właściwe.
- Hermiono…
- Jak również dla naszego dobra – dodała. – Miałeś rację
mówiąc, że tak będzie najlepiej. Jesteśmy dorośli i powinniśmy podejmować
racjonalne decyzję – Hermiona mocniej uścisnęła jego dłoń. – Zróbmy to, a
później zobaczymy co dalej, dobrze? Bez żadnych umów i dat.
- Jesteś pewna? – zapytał szeptem, lecz jego oczy dziwnie
błyszczały.
- Tak – odpowiedziała i naprawdę poczuła, że to prawda. To
było rozsądne… Ale też trochę ekscytujące.
Draco przyłożył dłoń poniżej linii jej szczęki, po czym
uniósł jej głowę i złożył na jej ustach delikatny, czysty pocałunek.
Odwzajemniła go, czując jak stado dzikich motyli trzepocze
się jej gdzieś w okolicach żołądka. Ten mężczyzna działał na nią jak nigdy,
żaden inny.
- W takim razie do zobaczenia za chwilę – mruknął, odrywając
się od niej.
- Przynajmniej już wiem, jak cię rozpoznać – Hermiona
uśmiechnęła się przekornie i poprawiła jego muszkę.
Z uśmiechem patrzyła, jak wychodzi z pokoju, czując w sercu
dziwny spokój. Wiedziała, że jego szantaż o próbie pozbawienia jej praw
rodzicielskich był tylko zwykłym blefem. Draco nigdy nie skrzywdziłby swojego
dziecka, odbierając mu matkę. To ona była tą, która chciała mu coś odebrać… I
bardzo się teraz cieszyła, że tego nie zrobiła.
❤❤❤
Harry poprowadził ją do ołtarza, gdy brała ślub z Ronem. Był
wtedy szeroko uśmiechnięty. Dziś w jego oczach błyszczały łzy.
- Czy wszystko w porządku? – zapytała go, nie bardzo wiedząc
jak to zinterpretować.
- Po prostu nie sądziłem, że jeszcze kiedyś to przeżyje. To dla
mnie spore emocje. Muszę dobrowolnie oddać cię w ręce Malfoya… – powiedział
jej, gdy razem zmierzali korytarzem w kierunku tarasu. – Mówiłem ci już, że pięknie
wyglądasz? Ten dupek, ma cholerne szczęście!
- Tak, dziękuję – Hermiona uśmiechnęła się do niego ciepło.
– Wiem, że się o mnie martwisz, ale przemyślałam to dobrze i jestem pewna tego,
co robię.
- Wiem o tym Hermiono. Znam cię i wiem, że gdybyś czegoś
naprawdę nie aprobowała, nigdy byś do tego nie dopuściła. A poza tym Pansy
zaprosiła mnie wczoraj na lunch… – wyznał.
- Naprawdę? – zdziwiła się, bowiem nic o tym nie wiedziała.
- Zagroziła, że jeśli będę się dziś buntował, to powiesi
mnie za… - Harry odchrząknął. – Powiedziała też, że jesteście z Malfoyem
dorośli i doskonale oboje wiecie, co robicie. Jeśli będę się prawidłowo
zachowywał, w zamian obiecała mnie dziś tolerować. Wyznała, że na świecie
istnieje tylko dwoje ludzi, dla których zmusiłaby się ponownie do mojego
towarzystwa – Harry uśmiechnął się smutno. – To ty i on.
- Dziękuję ci, że jesteś tu dziś ze mną – szepnęła
autentycznie wzruszona.
- Będę zawsze i wszędzie tam, gdzie będziesz mnie
potrzebowała – Harry pochylił się i cmoknął ją w policzek.
Zatrzymali się przed oszklonymi drzwiami, prowadzącymi na
taras. To było właśnie to. Widziała przez szybę, jak Draco stoi w towarzystwie
Luny, Pansy, Theodora Notta oraz Kingsleya Shacklebolta, który osobiście miał
udzielić im ślubu. Nagle odwrócił się i najwyraźniej ją zauważył, bowiem
uśmiechnął się naprawdę promiennie. Hermiona odwzajemniła jego uśmiech. W tej
chwili nie miała już żadnych wątpliwości.
Ceremonia była krótka, a oni wymienili standardowe
przysięgi. Hermiona wzruszyła się lekko, gdy Draco wsunął jej na palec najpierw
dość okazały pierścień z brylantem, a zaraz później pięknie wykonaną, tytanową
obrączkę, inkrustowaną diamentowymi runami. To było coś wyjątkowego i
najpewniej związanego ze starą magią ochronną. Hermiona była tym zachwycona,
zwłaszcza że obrączka Dracona wyglądała podobnie.
Na koniec minister tradycyjnie pozwolił parze młodej na
pierwszy pocałunek, ale nim to się stało, Hermiona zauważyła, jak Pansy wyciera
łzy w koronkową chusteczkę. Nie wiedziała tylko, czy są to łzy szczęścia, czy
inne… Spowodowane tym, że praktycznie znów musiała stać prawie naprzeciwko
Harry’ego w czasie ceremonii ślubnej.
Draco jednak szybko wypłoszył jej te myśli z głowy, całując
ją tak, że cały świat dookoła na chwilę zniknął. Hermiona miała cichą nadzieję,
że blondyn będzie chciał również dotrzymać tradycji nocy poślubnej. Nie
rozmawiali jeszcze o tym, ale patrząc na to, jak blisko siebie ją trzymał i jak
ją całował, mogła przypuszczać, że i on już też o tym myślał.
Zaraz po ceremonii, Mippy pojawiła się z szampanem i
kieliszkami. A po pierwszy toaście (który Hermiona wzniosła musującym sokiem
jabłkowym), rozpoczęła się krótka sesja zdjęciowa.
Fotograf był profesjonalistą, a Hermiona stwierdziła, że w
sumie łatwo jej było pozować do zdjęć na ramieniu Malfoya, bez specjalnego
zmuszania się do uśmiechu, który pojawiał się u niej naturalnie, zwłaszcza, gdy
Theodore zaczął stroić do nich zabawne miny.
- W porządku, może teraz zrobimy jedno zdjęcie, samej panny
młodej siedzącej na krześle – zaproponował fotograf.
- Nie – przerwał mu nagle Draco. – Nie chcę żeby Hermiona
miała takie zdjęcie. W ogóle nie chcę, by była na jakiś zdjęciach sama –
zarządził.
Fotograf wyraźnie się tym zdziwił, ale nie spierał się
więcej, a Hermiona przypomniała sobie ślubne zdjęcie Astorii wiszące w holu.
Czy to dlatego Draco nie chciał, by miała zdjęcie w podobnej pozie? I co zrobi
z nim teraz, gdy ona zamieszka w tym domu jako jego żona? Czy każe je zdjąć? A
może gdzieś przenieść?
❤❤❤
Sesja w końcu została zakończona, a Hermiona odetchnęła.
Draco zaprosił ich świadków na kolację do jadalni, wszystkich – łącznie z
Harrym. Potter miał chyba zamiar szybko czmychnąć gdzie pieprz rośnie, ale
Pansy oznajmiła mu zimno, że nie wypada, by odmówił młodej parze, więc
Wybraniec, posłusznie zasiadł z nimi do stołu.
Przyjęcie pomimo małej liczby gości, było raczej udane, ale
Hermiona cieszyła się, gdy się zakończyło i mogła w spokoju wrócić na górę.
Pierwotnie planowała pójść prosto do sypialni, w której się dziś szykowała, ale
Draco miał wyraźnie inne plany. Gdy tylko znaleźli się na piętrze, nagle wziął
ją na ręce i zaniósł prosto do swojej sypialni, ignorując jej chichot i
protesty.
A później zabrał ją do swojego łóżka i sprawił, że dobrze
zrozumiała czym są wszystkie uroki nocy poślubnej.
(pełna scena na blogu 18+ i w dostępna w pliku doc. w środę)
❤❤❤
Gdy Hermiona obudziła się rano, tym razem Draco spał tuż
obok niej. Uśmiechnęła się lekko na widok jego rozczochranych blond włosów.
Pierwszy raz widziała je, aż w takim nieładzie. Nie musiała ukrywać, że to ona
mogła spowodować w nich takie spustoszenie swoimi palcami, gdy szarpała go w
ferworze rozkoszy. Chętnie popatrzyłaby na tego obłędnego przystojniaka,
którego od wczoraj mogła nazywać swoim mężem dłużej, ale poczuła powolny
przypływ fali mdłości. Jeśli nie chciała zwymiotować, musiała koniecznie zejść
do kuchni coś zjeść, a później wypić koktajl witaminowy zlecony jej przez
uzdrowicielkę.
Po cichu złapała za wczorajszą koszulę Dracona – wymownie
porzuconą na podłodze i założyła ją na siebie, po czym najciszej jak mogła,
opuściła sypialnie.
Ledwo jednak znalazła się za drzwiami, a musiała siłą
opanować głośny krzyk, praktycznie potykając się o kogoś.
Zamrugała kilka razy, nim upewniła się, że to co widzi,
wcale nie jest halucynacją.
- Co ty tu u diabła robisz, Harry? – zapytała, patrząc na
jego wyraźnie wymiętą koszulę i włosy w jeszcze gorszym nieładzie, niż te
Dracona.
- Cicho! – Harry z niepokojem spojrzał w stronę prowadząca
do sypialni Pansy.
Hermiona musiała przytknąć dłoń do ust, by zdusić swój
chichot.
- Wymykasz się niczym złodziej z sypialni byłej żony? –
zapytała z rozbawieniem.
- Przestań! – warknął cicho. – Dobrze wiesz, że gdyby mnie
tam rano znalazła, zabiłaby mnie…
- Pytanie raczej brzmi, jak ty znalazłeś się tam wczoraj?
- Gdy poszliście na górę, zaofiarowałem jej pomoc przy uprzątnięciu
tarasu z dekoracji… O dziwo zgodziła się. Mało rozmawialiśmy, ale wypiliśmy
jeszcze dwie butelki szampana i… - Harry nerwowo podrapał się po głowie.
- Była bardzo pijana? – Hermiona zaczęła prowadzić
przyjaciela w stronę schodów.
- Zapewne mniej niż by chciała to przyznać, więc założę się,
że powie, że przez alkohol niczego nie pamięta – Harry westchnął ponuro. –
Chyba popełniłem błąd…
- Błąd? – zdziwiła się Hermiona.
- Tym sposobem nigdy się z niej nie wyleczę – Potter
wyglądał na głęboko przygnębionego. – Trzymanie jej znów ramionach, całowanie
jej… Myślenie o tym, będzie jak tortury.
- Rozumiem o co ci chodzi – Hermiona mocno uścisnęła jego
ramię.
- Jeśli możesz, nie wspominaj jej o tym, że się tu na mnie
natknęłaś – poprosił.
- Oczywiście!
Zeszli już na dół, a Hermiona odprowadziła go do kominka i
uściskała na pożegnanie. Wcale się nie dziwiła, że namiętność znów wybuchła
pomiędzy tą dwójką. Byli bez wątpienia swoimi bratnimi duszami i nawet ich rozwód
nie mógł tego zmienić.
Idąc do kuchni zastanawiała się nad tym, jaka jest szansa,
że i ona spotkała właśnie na swojej drodze prawdziwą, bratnią duszę? Coś jej
mówiło, że wcale nie mogła tego wykluczyć.
❤❤❤
Pierwszy dzień, jako małżeństwo spędzili głównie w łóżku. Kochali się namiętnie
kilka razy, ale również czytali i rozmawiali. Draco wyjaśnił jej swój plan
pracy na kilka najbliższych miesięcy, a Hermiona starała się nie narzekać na
to, że miał zamiar wyjechać w kolejną podróż już następnego dnia i to na prawie
cały tydzień.
Nic nie mogła poradzić na to, że wątpliwości zakradły się do
jej serca, gdy uświadomiła sobie, że Draco nie zamierzał zrezygnować dla niej ze
swoich częstych podróży służbowych. Będzie siedziała sama w tym domu, całymi
dniami, czekając na jego powrót, przy okazji coraz mocniej puchnąć z powodu
ciąży i robiąc się coraz mniej atrakcyjną. Nie zapowiadało się to różowo. Nie
miała jednak odwagi go zapytać, czy po urodzeniu dziecka ma zamiar również to
kontynuować, bo jeśli tak, to sens tego wszystkiego coraz bardziej się
zacierał.
Gdy obudziła się kolejnego ranka, Draco właśnie wyszedł z
łazienki, świeżo po prysznicu.
- Śpij, jeszcze wcześniej – uśmiechnął się do niej, gdy
sennie przecierała oczy.
- Muszę wstać i coś zjeść, jeśli nie chcę dostać mdłości –
wyjaśniła, wygrzebując się z pościeli.
- Zawołam Mippy, by coś ci przyniosła – zaproponował,
podchodząc do niej.
- Nie trzeba, chętnie zejdę na dół – Hermiona przeciągnęła
się i ziewnęła, po czym sięgnęła po położoną w nogach łóżka białą koszulę.
Uwielbiała ją nosić i nie zamierzała z tego zrezygnować.
Draco mruknął z
zadowoleniem i złapał ją za biodra, przyciągając mocno do siebie.
- Jeśli masz zamiar to nosić, to mogę się przez ciebie
spóźnić na mój świstoklik – wyszeptał zmysłowo, pochylając się nad nią.
- Nic z tego – Hermiona przytknęła dłoń do jego ust, gdy
usiłował ją pocałować. Gdyby teraz to zrobił, mogłaby naprawdę na niego zwymiotować,
bowiem jej mdłości już się nasilały. – Naprawdę muszę najpierw coś zjeść, zanim
odpowiednio się pożegnamy – uśmiechnęła się do niego przepraszająco, po czym
zgrabnie wyplątała się z jego ramion i wyszła z sypialni.
Śniadanie już na nią czekało, a Mippy zadbała by koktajl
witaminowy również był gotowy. Hermiona naprawdę poczuła się po tym lepiej.
❤❤❤
Właśnie przechodziła przez dolny salon, gdy płomienie w
kominku błysnęły i tuż przed nią zmaterializował się Harry.
- Cześć! – zawołała z radością i rzuciła się uściskać…
Archiego, którego Potter trzymał na rękach.
- Tęsknił za tobą, więc postanowiłem go odnieść.
- Wspaniale! – Hermiona pieściła swojego pupila, który
pomrukiwał z aprobatą.
- Musze już iść – Harry spojrzał ponuro w stronę schodów.
- Pansy wyjechała wczoraj wieczorem na kilka dni do Paryża –
Hermiona uśmiechnęła się do niego pocieszająco.
- Wiesz może czy będzie na dorocznym balu jedności w
ministerstwie?
- Powiedziała mi, że tak.
- Przyjdzie sama?
- Nie wiem Harry, naprawdę – Hermiona szczerze mu współczuła
całej tej sytuacji.
- W porządku – Potter spróbował się uśmiechną. – Nie będę ci
dłużej przeszkadzał w zlokalizowaniu jakiegoś ubrania – dodał drwiąco.
- Dzięki ci przyjacielu – Hermiona posłała mu krzywy
uśmiech, po czym patrzyła, jak Potter znika w kominku.
Miała nadzieję, że Pansy nie wpadnie na pomysł, by zabrać
kogoś na bal. Harry co roku wygłaszał tam przemówienie, jako zwycięzca
plebiscytu na najlepszego pracownika ministerstwa. Gdyby jego była żona kogoś
tam przyprowadziła, jak nic wybuchłby kolejny skandal.
- Jak mój maluszku, jesteś głodny? – Hermiona pogłaskała
Archibalda, który zamruczał z aprobata.
- Kim pani jest i co pani tu robi? – padło protekcjonalne
pytanie, gdzieś za jej pleców.
Hermiona odwróciła się i spojrzała pytająco na niską, bardzo
ładną brunetkę, ubraną w elegancką, ciemnoszara garsonkę.
- Dzień dobry – przywitała się, lustrując kobietę wzrokiem.
Dopiero po chwili przypomniała sobie, kim ona jest.
Kobieta też chyba dopiero teraz uważniej jej się przyjrzała.
- Przepraszam panno Granger – warknęła mimo wymuszonego
uśmiechu. – Nie poznałam pani w tym stroju.
- Nie szkodzi… Lynette, o ile dobrze pamiętam? – Hermiona
zauważyła, jak asystentka Malfoya, aż się jeży z powodu jej obecności w tym
domu.
- Owszem, jestem osobistą asystentką pana Malfoya – kobieta
dumnie uniosła głowę.
- Wspaniale – Hermiona poczuła niechęć tak wielką, że to aż
szarpnęło to jej wnętrznościami. Gdyby mogła, z miejsca wyrzuciłaby tę małą
bździągwę z życia Dracona.
- Pytałam co pani tu robi? – Lynette widać nie chciała
odpuścić.
- Nie sądzę, by była pani kimś, komu musiałabym się
tłumaczyć – Hermiona uśmiechnęła się do niej protekcjonalnie.
- Myślę, że i tak będzie lepiej jeśli pani szybko zabierze
stąd to brudne zwierzę – Lynette wskazała na siedzącego grzecznie w ramionach Hermiony
kuguchara. – Pan Malfoy nie lubi kotów.
- Naprawdę? – zakpiła Hermiona. – To sądzę, że będzie musiał
wkrótce zmienić swoje zdanie na ten temat.
Lynette prychnęła pogardliwie i już otwierała usta, by
zapewne rzucić jakąś jadowitą ripostą, gdy na schodach, rozległ się odgłos
kroków.
Obie kobiety spojrzały w tamtą stronę, by móc zobaczyć, jak
Draco, ubrany w doskonale dopasowany, jasnoszary garnitur i krawat, który podkreślał
kolor jego oczu, schodzi na dół. Hermiona kątem oka spojrzała na jego
asystentkę. Wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłynąć z zachwytu.
- Dzień dobry Lynette – przywitał się z uśmiechem. – Czy
wszystko gotowe?
- Dzień dobry, panie Malfoy. Oczywiście, że tak. Świstoklik
uaktywni się za dokładnie siedem minut.
- Dobrze – Draco spojrzał na Hermionę i chyba dopiero teraz
spostrzegł, że trzymała coś na rękach. – A cóż to za szara kulka futra? –
zapytał, podchodząc bliżej i sięgając, by podrapać Archiego za uchem. Kot od
razu zamruczał z wyraźną przyjemnością, łasząc się przymilnie do dłoni
blondyna.
- To Sir Archibald Skirving, ale możesz mówić na niego
Archie – wyjaśniła z uśmiechem Hermiona.
- Archie? Prawdę mówiąc, to tylko trochę lepsze imię, od
Krzywołapa – zażartował, a Hermiona zdziwiła się, że po tylu latach wciąż
pamiętał, jak nazywał się jej kot.
- Mam nadzieję, że to nie problem, żeby tu został? –
Hermiona spojrzała krótko ponad ramieniem Draco na Lynette, która wyglądała,
jakby dosłownie gotowała się ze złości.
- Najmniejszy. Poproś Mippy, by przygotowała mu legowisko i
miejsce do jedzenia – Draco nadal głaskał kota z miłym uśmiechem.
- Lubi spać w mojej sypialni – Hermiona wyszczerzyła się do
męża.
- Mowy nie ma! – Draco odsunął dłoń od kota. – Malfoyowie
się nie dzielą.
- Tym razem będą musieli – Hermiona rzuciła mu wyzywające
spojrzenie.
Draco westchnął cicho, po czym nie zważając na obecność
asystentki, pogładził ją po policzku i pochylił się, by krótko ją pocałować.
Hermiona z przyjemnością pogłębiła to dalej, gdyby Archiebald ściśnięty
pomiędzy nimi, nie zaczął głośno protestować.
Oderwali się od siebie z uśmiechami, a Hermiona znów
spojrzała na Lynette. Twarz kobiety dosłownie płonęła.
- Mippy! – zawołał Draco, a skrzatka natychmiast się
pojawiła.
- Dzień dobry panu! – przywitała się piskliwie. – Dzień
dobry pani! – skłoniła się Hermionie. – Czym Mippy może służyć swojemu państwu?
- Zabierz proszę kota Hermiony na górę i przygotuj dla niego
legowisko i miski z jedzeniem w jakimś wolnym pokoju – Draco ostatni raz
pogłaskał Archiego, a Hermiona oddała go skrzatce, która z niskim ukłonem,
natychmiast wykonała polecenie.
- Zostały trzy minuty, panie Malfoy – oświadczyła zimno
Lynette.
- Mało – mruknął Draco, znów przyciągając Hermionę do
siebie.
Z uśmiechem zarzuciła mu ręce na szyję, szczęśliwa, że nie
krępował się okazywać jej czułości, mimo obecności tej małej, zazdrosnej żmii.
- Dbaj o siebie.
Każdego wieczora może się ze mną skontaktować przez Fiuu w moim gabinecie –
wyjaśnił jej. – Zostawiłem adres na gzymsie kominka.
- Będę tam chodziła czytać, więc ty zadzwoń jeśli będziesz
miał czas – powiedziała, uśmiechając się z lekkim przymusem. Miała nadzieję, że
Draco naprawdę to zrobi.
- Minuta! – pouczyła ich szorstko Lynette.
- Wracaj szybko – poprosiła Hermiona i sama lekko wspięła
się na palcach, by musnąć jego usta.
- Najszybciej jak się da – zabrzmiało to, jak obietnica.
Poczuła gorące napięcie w całym ciele, gdy duża dłoń Draco
nagle znalazła się na jej brzuchu.
- Pilnuj mamy mały, kiedy mnie tu nie będzie – wyszeptał tak
cicho, że tylko ona mogła go usłyszeć.
Hermiona zachichotała i pocałowała go jeszcze raz, nim
ostatecznie musiała go puścić.
Asystentka wyraźnie nachmurzona, wyciągnęła w jego stronę
coś, co wyglądało na stara rączkę od walizki. Draco ostatni raz uśmiechnął się
do niej, po czym ujął świstoklik.
Mignęło światło i już po chwili Hermiona została w salonie sama. Wzięła głębszy oddech. Podskórne uczucie niepokoju nie chciało jej jednak opuścić. Jej mąż właśnie wyjechał w towarzystwie kobiety, która ewidentnie była w nim zakochana. To mogło różnie się skończyć. Wolała nawet teraz o tym nie myśleć.
Dopiero, gdy wchodziła z powrotem na górę, coś jej
powiedziało, że powinna odwrócić się przez ramię. Zdjęcia ślubnego Astorii nie
było już nad kominkiem. Zamiast tego wisiało tam teraz zdjęcie jej i Draco
zrobione im w czasie sesji ślubnej. Uśmiechali się na nim do siebie i w
zaczarowanej pętli wymieniali krótki pocałunek. Wyglądali na naprawdę
szczęśliwych. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Tak, ten obraz podobał jej
się o wiele bardziej od poprzedniego. I miała cichą nadzieję, że Draconowi też.
❤❤❤
Pierwszego wieczoru, siedziała w gabinecie ledwie kwadrans,
gdy głowa Draco pojawiła się w kominku. Była szczęśliwa, że jednak sam się do
niej odezwał. Wymienili kilka uwag o tym, jak minął ich dzień, zanim Draco
poruszył temat ujawnienia oficjalnie opinii publicznej ich małżeństwa. Opowiedział
jej, jak po południowej przerwie, zapomniał zaczarować swoją obrączkę i Lynette
ją dostrzegła, więc przyznał się asystentce do tego, że jest znów żonaty.
Hermiona nie wiedziała czy ta sytuacja ją ucieszyła, czy bardziej zaniepokoiła.
Podejrzewała, że fakt wzięcia ślubu przez obiekt jej westchnień, wcale nie
skłoni tej napalonej małej jędzy do ostatecznej rezygnacji.
- Pomyślałem, że być może bal w ministerstwie, będzie dobrym
momentem by naturalnie to ogłosić? – zasugerował.
- Naturalnie, czyli jak? – zapytała Hermiona.
- Po prostu tego wieczoru już nie zaczarujemy pierścieni, a
gdy ktoś zapyta, potwierdzimy przypuszczenia. W poniedziałek pojawią się w
prasie artykuły i nasze ślubne zdjęcie informujące, że jesteśmy małżeństwem już
od dwunastu tygodni, a plakietka na drzwiach przed twoim gabinetem, zyska wreszcie
prawidłowe nazwisko – Draco uśmiechnął się do niej przekornie.
Hermiona wywróciła oczami i uśmiechnęła się lekko.
- W porządku, to dobry pomysł – zgodziła się, choć w jej
wnętrzu wszystko się skręcało na samą myśl o tym, że wszyscy jej
współpracownicy i dalsi znajomi dowiedzą się o tym, że znów jest mężatką.
- To świetnie! Miłego wieczoru i dobrze wypocznij! – Draco
do niej pomachał z szerokim uśmiechem. Hermionie przeszło krótko przez myśl, że
wyglądał na szczęśliwego.
- Wzajemnie. Buziaki! – posłała mu całusa, cmokają w dłoń, a
Malfoy zachichotał, nim jego głowa zniknęła z płomieni.
Hermiona wróciła z książką na kanapę – na tę samą, na której
po raz pierwszy uprawiali seks i uśmiechnęła się sama do siebie. Tak. Ona też
czuła się dziwnie szczęśliwa.
Wraz z upływem tygodnia, ich rozmowy przez Fiuu były coraz
krótsze. Draco wyglądał na naprawdę zmęczonego, a dwa razy w ich trakcie,
przerwało mu pukanie do drzwi, po którym już nie wrócił. Hermiona starała się
zdusić swój niepokój, ale nic nie mogła poradzić na to, że wciąż go odczuwała.
Nie mogła się już doczekać, aż Draco wróci do domu.
Ostatniego dnia przed jego przyjazdem, gdy tylko jego głowa
pojawiła się w kominku, Hermiona od razu wiedziała, że coś jest nie tak.
- Przepraszam cię bardzo, ale nastąpiły niespodziewane
okoliczności. Niestety będę musiał tu jednak zostać nieco dłużej.
Przełknęła szybko gorycz rozczarowania.
- W porządku. Jeśli tak trzeba… Poproszę Harry’ego, by
zabrał mnie na bal.
- Nie rób tego – zaprotestował szybko. – Wrócę w sobotę rano
i wieczorem normalnie pójdziemy tam razem – Draco uśmiechnął się do niej blado.
- To dobrze – Hermiona również zmusiła się do uśmiechu,
starając się powstrzymać łzy szczypiące ją w oczy. Naprawdę za nim tęskniła i codziennie
odliczała godziny do jego przyjazdu. Te nagłe przedłużenie delegacji, wcale jej
się nie spodobało, ale nie miała odwagi, by otwarcie na to narzekać. To nie
tak, że była żoną, która mogła wtrącać się w jego sprawy. Przecież to z
założenia miała być tylko umowa…
- Naprawdę mi przykro, że tak wyszło – Draco wyglądał na
zbolałego.
- Nic się nie stało, nie przejmuj się tym – skłamała.
Porozmawiali jeszcze chwilę o jej samopoczuciu i o tym, że
Pansy wróciła już z Paryża, po czym się pożegnali. Gdy tylko płomienie w
kominku zgasły, Hermiona poczuła wypływające na policzki łzy. Nie mogła znieść
tego, że jej małżeństwo miałoby zawsze wyglądać w ten sposób. Nie czegoś
takiego chciała. Będzie musiała mu to jasno wytłumaczyć, a jeśli nic się nie
zmieni, to za trzy lata to wszystko faktycznie się rozpadnie i ona
prawdopodobnie znów skończy ze złamanym sercem.
❤❤❤
Wejście w dwunasty tydzień ciąży poskutkowało u niej
gwałtownym skokiem libido. Fakt, że jej męża nadal nie było w domu, tylko
pogłębiał jej frustrację. Była drażliwa i zdarzało jej się bez powodu wybuchać
płaczem. Pansy starała się łagodzić jej nastroje relaksacyjnymi olejkami do
kąpieli, podsuwaniem jej pomysłów na idealne meble do pokoiku dziecięcego i
pozwalaniem jej na zjedzenie okazjonalnej porcji lodów, ale Hermiona i tak nie
potrafiła odzyskać humoru. Chciała, by Draco był już w domu i nic innego nie
potrafiło ją zadowolić.
W sobotni poranek obudził ją dźwięk zamykanych drzwi.
Usiadła gwałtownie w swoim łóżku, rozglądając się niepewnie.
Draco stał na środku sypialni, krzywiąc się lekko pod nosem.
- Przepraszam, nie chciałem by trzasnęły tak głośno –
mruknął.
- Już jesteś – Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu. –
Dlaczego mnie nie obudziłeś?
- Wpadłem tylko zostawić swoje rzeczy, bo musze jeszcze na
chwilę udać się do biura – Draco nawet na nią nie patrzył, zbyt zajęty odnoszeniem
walizki do garderoby.
Hermiona nadal siedziała na łóżku, czując jak zimna pięść
strachu zaciska się na jej sercu. Dlaczego Malfoy zachowywał się tak dziwnie?
Dlaczego nie wyglądało na to, że chciałby chociaż krótko pocałować ją na
powitanie, po tygodniu nieobecności?
- Czy wszystko w porządku? – zapytała, przyglądając się mu
uważnie.
- W jak najlepszym – Draco posłał jej nikły uśmiech. –
Przykro mi tylko, że nie potrzebnie cię obudziłem. Połóż się jeszcze na trochę.
- Nic się nie stało – wyszeptała, patrząc jak jej mąż
podchodzi do drzwi.
- Może zjemy dziś razem lunch? Chciałbym z tobą porozmawiać –
zaproponował, rzucając jej krótkie spojrzenie.
- Jasne. Wolisz w domu, czy gdzieś na mieście? – zapytała.
- Pansy jest w rezydencji?
- Do wieczora będzie pomagała dekorować ministerstwo na
przyjęcie. Poprosili ją o pomoc w ostatniej chwili.
- W takim razie w domu – zdecydował Malfoy. – Dam ci znać przez
Mippy, kiedy wrócę.
- Dobrze – skomentowała to krótko, a Draco w odpowiedzi
jedynie skinął jej lekko, po czym natychmiast wyszedł.
Z powrotem rzuciła się na poduszki i pozwoliła swoim łzą
płynąc swobodnie.
Gdy Mippy powiedziała jej, że czas zejść na lunch, Hermiona
była już spokojna. Skoro Draco zmienił zdanie i jednak nie chciał, by się do
siebie zbliżyli, musiała to przyjąć i się z tym pogodzić. Była prawie pewna, że
właśnie o tym chciał z nią dziś porozmawiać.
Czekał już na nią w jadalni, siedząc u szczytu stołu. Gdy
podeszła, wysunął dla niej krzesło.
- Jak się czujesz? – zapytał, gdy zajmowała swoje miejsce.
- Bywało lepiej – przyznała bez ogródek. Niepewność,
drażliwość i często towarzyszące jej w ostatnich dniach napięcie i podniecenie,
naprawdę dawały jej się w kość.
- Czy trzeba wezwać uzdrowiciela? – Malfoy wyglądał na
zaniepokojonego.
- Nie – odpowiedziała cierpko, rozkładając serwetkę na
kolanach.
- Hermiono… - Draco ujął jej dłoń. Uniosła głowę i spojrzała
mu w oczy. Wyglądał na dziwnie zmartwionego.
- Nic mi nie jest. To o czym chciałeś ze mną porozmawiać?
Draco na sekundę ścisnął mocniej jej palce, po czym zamknął
oczy i wziął głęboki oddech.
- Musiałem zostać dłużej na wyjeździe z powodu pewnego incydentu.
- Incydentu? – zapytała z ciekawością.
- Miał on związek z Lynette…
- Incydent miał związek z twoją asystentką i przez to
musiałeś wrócić o dzień później? – Hermiona nie mogła powstrzymać dreszczu
niepokoju.
- Wahałem się, czy ci o tym powiedzieć, bo nie chcę cię niepotrzebnie
denerwować – Malfoy sam wyglądał w tej chwili na kompletnie spiętego.
- Ja już jestem zdenerwowana! – warknęła, wyrywając dłoń z
jego uścisku.
- Przysięgam, że to nie miało żadnego znaczenia i że…
- Co? – Hermiona dosłownie zamarła. – Co do cholery nie
miało żadnego znaczenia?
Draco wziął drżący oddech.
- Pewnego wieczoru, przyszła do mojego pokoju, by odebrać podpisane
dokumenty…
Hermiona poczuła, jak jej serce na chwile przestaje bić, a
łzy napływają jej do oczu. O Merlinie! Tylko nie to! Nie mogłaby znieść, że
zdradził ją i to w ledwo kilka dni po ślubie!
- Nie! Nie chcę o tym słuchać! – zdecydowała, próbując
wstać.
- Hermiono, zaczekaj! – Draco złapał ją mocno za ramiona i
przytrzymał w miejscu. – To był tylko pocałunek!
- Tylko pocałunek? – powtórzyła z rozpaczą. – I naprawdę
myślisz, że to nic nie znaczyło?
Draco z frustracją potargał swoje włosy, wyglądając na
załamanego.
- Przysięgam, że odepchnął ją, gdy tylko przyłożyła swoje
usta do moich!
- Powinieneś to zrobić, zanim zdołała tego dokonać! –
Hermiona ponownie podniosła się z krzesła.
- Zaskoczyła mnie! Myślałem, że chce mi pokazać coś w
dokumentach, a ona nagle złapała mnie za twarz i pocałowała – Draco również
wstał. – Ale przysięgam na pamięć mojej matki, że tego nie chciałem i że
odepchnąłem ją bez sekundy zawahania!
Hermiona spojrzała na niego ze smutkiem i rozczarowaniem.
- Doskonale wiedziałeś, co ta kobieta do ciebie czuje.
Mogłeś to łatwo przewidzieć.
- Nie sądziłem, że się na to kiedykolwiek odważy!
Pracowaliśmy razem dwa lata i zawsze zachowywała się profesjonalnie!
Hermiona założyła ręce na piersi, czując że zaczyna lekko
drżeć.
- Co jej powiedziałeś, gdy to się stało? – zapytała cicho.
- Spytałem ją czy postradała zmysły.
- I co ci na to odpowiedziała? – drążyła dalej.
- Powiedziała, że musiała to zrobić chociaż raz, bo była we
mnie zakochana, od pierwszego naszego spotkania – Draco skrzywił się lekko. – I
że wie, że najpewniej nasz ślub był czymś niezaplanowanym i wymuszony, ale
pomoże mi się z tego wyplątać, jeśli zechcę.
- Ja miło – zaszydziła Hermiona.
- Kazałem jej się wynosić i nigdy więcej do nas nie zbliżać.
Zagroziłem, że jeśli jeszcze raz pokaże mi się na oczy, to dopilnuję, by nie
znalazła pracy w całym magicznym świecie. Zabroniłem jej też zbliżać się do
ciebie, pod groźbą, że ją za to osobiście przeklnę – Draco zrobił kilka kroków
w jej stronę. – To dlatego musiałem zostać tam dłużej… Żeby ogarnąć
dokumentację, którą ona się wcześniej zajmowała.
- W porządku – skomentowała krótko Hermiona, po czym
odwróciła się i wyszła z jadalni. Miała teraz zbyt wielki chaos w głowie, by
mogła dłużej z nim rozmawiać. Miliony myśli bombardowały jej umysł i wiedziała,
że musi jak zawsze podejść do tego racjonalnie i logicznie.
- Hermiono… - Draco od razu ruszył za nią.
- Nie – Uniosła dłoń, by zatrzymać go w miejscu. –
Potrzebuję chwili dla siebie, więc nie idź za mną.
- Tak mi przykro, gdybym tylko wiedział… - Malfoy wygląda na
naprawdę zrozpaczonego.
- Wrócimy do tej rozmowy, gdy sobie to przemyślę –
poinformowała oficjalnie, po czym odwróciła się i odeszła. Była wdzięczna, że
tym razem nie próbował pójść za nią.
❤❤❤
Im dłużej o tym myślała, tym bardziej zastanawiała się dlaczego Draco w ogóle
jej o tym wszystkim opowiedział? Czy to dlatego, że bał się, że ta asystentka
mogła sama to zrobić? Hermiona nie przypuszczała, by to był jego główny motyw.
Może po prostu nie chciał rozpoczynać ich wspólnej drogi od oszukiwania jej? Tak.
Mogłaby w to uwierzyć. Nie potrafiła jednak pogodzić się z tym, że tak wiele
kobiet go pragnęło. Jak miała z nimi walczyć? Nie miała żadnych atutów, poza
faktem, że będzie matką jego dziecka. A to mogło nie wystarczyć.
Zwinęła się w łóżku w kłębek i rozmyślała. Co dziwne nie
czuła potrzeby płaczu. Najchętniej po prostu pozbyłaby się z głowy wszelkich
myśli. Wiedziała jednak, że to niemożliwe.
Poczuła, jak łóżko za jej plecami się powoli zapada. Nawet
nie usłyszała, jak wszedł do pokoju. Gdy pochylił się nad nią, wyraźnie dotarła
do niej woń jego perfum. Pożądanie rozpaliło się w dole jej brzucha. Pieprzone
hormony chyba postanowiły nie zważać na jej stan psychiczny.
- Jeśli chcesz, wyślę notkę do ministerstwa, że nie stawimy
się na dzisiejszym balu – wyszeptał, pochylając się nad nią.
- Nie. Chcę tam pójść. Harry będzie potrzebował przyjaznej
twarzy na widowni, gdy będzie wygłaszał swoją mowę. Od kilku lat, zawsze wtedy
patrzył na Pansy…
- Mowę? Myślałem, że wygłasza ją tylko zwycięzca plebiscytu
na najlepszego pracownika.
- Wygrywał go od dziewięciu lat – Hermiona uśmiechnęła się
sama do siebie. – To już tradycja.
- Uwierz mi… -
wyszeptał.- Naprawdę nie chciałem, by coś cię zasmuciło – jego ton był wyraźnie
zbolały.
- Nie jestem smutna, tylko zmęczona – przyznała. – Po prostu
ostatnie dni były strasznie intensywne. Wierze, że nie chciałeś, by doszło do tej
całej sytuacji. Nie jestem na ciebie zła.
- Możesz być, jeśli chcesz. Zniosę to – wyszeptał, delikatnie
odgarniając włosy z jej ramienia. – Tylko znów nie myśl o ucieczce.
Hermiona poczuła dreszcz przecinający jej ciało. Coś jej
mówiło, że pod tymi słowami kryje się coś więcej, niż tylko zwykła prośba.
Draco najwyraźniej już dotkliwie wiedział, co to znaczy zostać opuszczonym i
odrzuconym… Czy to mogło mieć jakiś związek z jego pierwszą żoną?
Odwróciła się do niego i serce jej zadrżało, gdy spojrzała w jego smutne oczy.
- Nie miałam zamiaru tego zrobić – wyszeptała, delikatnie
unosząc dłoń i gładząc go po policzku.
Zacisną powieki i westchnął cicho, a Hermiona uświadomiła
sobie, że pierwszy raz widzi go tak wrażliwego i odartego ze swojej zwykłej
maski powagi. To był właśnie prawdziwy Draco Malfoy. Mężczyzna, w którym z
łatwością mogła się zakochać.
Resztę popołudnia spędzili leżąc razem. Nie rozmawiali, po
prostu odpoczywali obok siebie w ciszy, a Hermiona czuła jak Draco od czasu do
czasu pochyla się nad nią, by sprawdzić czy zasnęła. Jednak wkrótce nadeszła
pora szykowania się na przyjęcie.
Hermiona była zachwycona suknią, którą Pansy przywiozła dla niej prosto z Paryża.
Uszyta w linii A, miała ten sam kolor, co suknia, jaką nosiła na balu
Bożonarodzeniowym na ich czwartym roku w Hogwarcie. Dekolt w kształcie litery V
i odkryte plecy dodawały jej seksownego wyrazu, a kwiaty wyszyte na gorsecie,
skutecznie maskowały pierwsze zalążki ciążowego brzuszka, który powoli zaczynał
się u niej pojawiać.
- Przepięknie wyglądasz – pochwalił Draco, gdy wreszcie
skończyła się szykować. – Przywiozłem ci coś z podróży – oznajmił, wręczając
jej duże aksamitne pudełko. W jego środku znajdowała się kolia, kolczyki i
bransoletka z białego złota z brylantami i ametystami.
- To naprawdę cudowne… - wyszeptała w zachwycie. – I zupełnym
przypadkiem idealnie pasuje do sukienki? – Hermiona spojrzała na niego
podejrzliwie.
- Gdy przyjaźnisz się z Pansy, w twoim życiu nie ma
przypadków – Draco uśmiechnął się porozumiewawczo.
- To ona to wybrała? – Hermiona stanęła przed lustrem, by
założyć kolczyki.
- Nie. Wysłała mi tylko sowę ze zdjęciem twojej sukienki –
odpowiedział, wyjmując kolię z pudełka i pomagając ją jej założyć.
Gdy to zrobił, Hermiona spojrzała na jego odbicie w lustrze.
- Dziękuję. To wspaniały prezent.
- Nie ma za co, cieszę się, że ci się podoba – Draco
uśmiechnął się lekko.
Uniósł głowę i ich spojrzenia spotkały się w lustrze.
Hermiona na chwilę wstrzymała oddech. Merlinie! Jej hormony naprawdę dawały jej
się w kości. Znów pragnęła go nieomal do bólu.
- Musimy już iść – powiedział cicho, nie odrywając od niej
spojrzenia.
Przytaknęła mu i pierwsza odwróciła wzrok, by sięgnąć po
swoją torebkę.
To była prawda. Faktycznie musieli już wyjść i iść
poinformować cały magiczny świat o tym, że są teraz małżeństwem. Panią i panem
Malfoy. Hermiona miała tylko nadzieję, że nie wybuchnie z tego żadna afera.
❤❤❤
Atrium Ministerstwa Magii wyglądała tego wieczoru naprawdę
magicznie i Hermiona wiedziała, że to była w pełni zasługa Pansy. Jej
przyjaciółka naprawdę miała niesamowity zmysł do doboru dekoracji i kolorów,
więc nie mogło być inaczej.
Hermiona zauważyła, jak kilka osób rzuca im zainteresowane
spojrzenia, gdy przechodziła przez salę oparta na ramieniu Draco, ale o dziwo
większość ludzi się uśmiechała, a niektórzy nawet uprzejmie życzyli im udanego
wieczoru. Na razie chyba jeszcze nikt nie zwrócił uwagi na ich obrączki.
Stanęli w grupie znajomych i partnerów biznesowych Dracona,
wraz z państwem Santiano oraz Pansy, Theodorem i Luną. Hermiona rozglądała się
za Harrym, ale na razie jeszcze nigdzie nie dostrzegła przyjaciela. Wiedziała,
że miał zamiar przyjść na bal sam i ucieszyła się, że Pansy też jednak nikogo
nie przyprowadziła. To mogło dobrze wróżyć.
- Przepraszam, że zapytam – wtrąciła pani Santiano. – Ale
wydaje mi się, czy zauważyłam na waszych dłoniach identyczne obrączki?
Hermiona wzięła płytki oddech. Zaczęło się.
- Owszem – odpowiedział Draco, obejmując żonę ramieniem i
przyciągając do swojego boku. – Nie chcieliśmy informować o tym od razu, by
nacieszyć się jak najdłużej naszą prywatnością, ale uznaliśmy, że mamy już dość
ukrywania się. Hermiona i ja jesteśmy małżeństwem od blisko trzech miesięcy.
Byliśmy nim już w chwili, gdy przyszła wraz ze mną na wasze przyjęcie.
- Ty przebiegły draniu! – zawołał radośnie Jaques, klepiąc
Malfoya w plecy. – Moje gratulację! Wiedziałam, że to musi być coś więcej, po
tym jak wtedy na nią patrzyłeś!
Wszyscy w towarzystwie złożyli im swoje serdeczne życzenia,
a Hermiona poczuła, że są one naprawdę szczere. Ci ludzie uwierzyli w ich
szczęście i życzyli, by jak najlepiej im się wiodło. Poczuła się od tego nieco
lżej na duszy.
Palce Draco właśnie delikatnie sunęły po jej łopatce, a oni
razem słuchali monologu Theodora o nowych projektach szpitala świętego Munga,
gdy nagle Hermiona poczuła, jak ktoś mocno chwyta ją za łokieć i gwałtownie
odciąga na bok.
- Zabierał łapy od mojej żony, ty pieprzony Śmierciożerco! –
krzyknął Ron, przyciągając mocno Hermionę do siebie.
- Puść mnie natychmiast Ron! – zawołała, gwałtownie mu się wyrywając.
– Nie masz prawa tak do mnie mówić! Zapomniałeś, że od dawna nie jesteśmy już małżeństwem?!
- Ale on cię dotykał! Sam widziałem! Malfoy, trzymał na
tobie, swoje brudne palce! – Ron był czerwony niczym rak i znów sięgnął w
stronę Hermiony chcąc ją pochwycić, ale tym razem Draco był szybszy.
Złapał go mocno za nadgarstek i wykręcił mu rękę tak, że Ron
głośno wrzasnął z bólu.
- To ty nie waż się nigdy więcej dotykać mojej żony Weasley,
albo z przyjemnością oderwę ci tę paskudną łapę przy samej twojej pustej głowie,
rozumiesz śmieciu? – wysyczał, odpychając skamlącego Rona tak mocno, że te
zatoczył się kilka kroków w tył.
Hermiona czuła jak rumieńce parzą jej twarz, doskonale
wiedząc, że połowa ministerstwa przygląda się właśnie tej scenie. Poczuła, jak
Draco znów znajduje się przy niej i na powrót otacza ją ramieniem, mocno
przyciągając ją do swego boku.
Padma znalazła się zaraz przy Ronie, próbując obejrzeć jego zaczerwieniony
nadgarstek, ale Weasley odepchnął ją i dysząc wściekle znów zbliżył się do
Draco i Hermiony.
- Coś ty powiedział, pierdolony śmierciojadzie? Że niby kogo
nie wolno mi dotykać? – grzmiał wściekle Ronald.
- Powiedział, że nie wolno ci dotykać jego żony – Harry
pojawił się nagle obok nich i mocno złapał Rona za ramię. – I radze ci go
posłuchać, bo jeśli nie, to i ze mną będziesz miał zaraz do czynienia! –
zagroził całkowicie poważnie.
- Sam sobie poradzę, Potter – warknął Draco.
- Wiem o tym Malfoy, ale jeśli go pobijesz, Hermiona tylko niepotrzebnie
się zdenerwuje – Harry uśmiechnął się łagodnie do blondyna.
Ron obracał głową pomiędzy Harrym, a Draco i Hermioną z
czystym wyrazem niedowierzania na twarzy.
- Więc to prawda? Serio wyszłaś za tego brudnego drania,
Miona? – wyszeptał, wyraźnie tym zdruzgotany.
- Uważaj na swoje słowa Ron! – upomniała go ostro. – I nigdy
więcej nie mów do mnie „Miona”! Od zawsze tego nienawidziłam!
- Naprawdę to zrobiłaś? Co ci odbiło, że postanowiłaś
poślubić tego podłego Śmierciożercę? – Ron przez chwilę wyglądał, jakby miał
zaraz zemdleć.
- Powiedziała ci, że masz zważać na swoje słowa, Weasley! –
wycedził przez zęby blondyn.
- Naprawdę wyszłam za mąż za Draco – Hermiona uniosła dłoń, tak by było widać jej
pierścionek i obrączkę. – I zapamiętaj, że nic ci do tego! Już dawno nie masz
żadnego znaczenia w moim życiu!
Ron gapił się na nią, jakby właśnie mu oświadczyła, że jest
nowym wcieleniem Voldemorta. Kompletnie zszokowany, wyraźnie zniesmaczony i skrajnie
przepełniony goryczą.
- Przekupił cię? Poleciałaś na jego pieniądze, prawda? –
spytał cicho.
- Daj spokój Ron… - Padma podeszła do swojego chłopaka i
złapała go za ramię, ale Weasley znów odtrącił jej rękę.
- Nie! Dopóki ona mi nie wyjaśni…
- Niczego nie musze ci wyjaśniać! – Hermiona coraz mocniej
traciła opanowanie.
- Ona ma rację Ron – Harry znów złapał Weasleya za ramię. –
Odpuść i zostawi ich w spokoju.
- Pożałujesz tego Miona…
- Nie waż się grozić mojej żonie, ty marny, brudny, żałosny
szmaciarzu! - Draco wyglądał, jakby był naprawdę gotów do ataku na Weasleya.
- Wystarczy! – Hermiona mocno złapała Draco za ramię. – On
nie jest wart naszego czasu – oznajmiła dobitnie.
Ron już otwierał usta, by jeszcze coś powiedzieć, ale w tej
chwili Max Boot, szef Departamentu Zasobów Ludzkich, wkroczył na podium.
Wszyscy zgodnie spojrzeli w jego stronę.
- Dobry wieczór państwu! – zawołał do mikrofonu z zaklęciem
głośności.
Odpowiedział mu pomruk wszystkich pracowników ministerstwa,
ich osób towarzyszących i zaproszonych na galę gości.
- Jak co roku, mam zaszczyt ogłosić nazwisko najlepszego
pracownika całego Ministerstwa Magii, wybranego przez specjalną komisję,
składającą się z dziesięciu przedstawicieli z każdego departamentu, kilku
zaproszonych znamienitych gości spoza świata polityki oraz samego ministra
magii – szanownego Kingsleya Shacklebolta – Boot wskazał na Kingsleya, który
stał tuż obok niego trzymając już w dłoniach złotą statuetkę, przedstawiającą
czarodzieja ubranego w szaty z logo ministerstwa z wysoko uniesioną różdżką.
Hermiona spojrzała na Harry’ego i uśmiechnęła się lekko. On
miał już takich dziewięć. Ta miała być dziesiąta.
- Mam już ze sobą
naszą tajemniczą kopertę! – grzmiał Max, powoli rozrywając kremowy papier. –
Pragnę ogłosić, że tegorocznym, najlepszym pracownikiem w całym Brytyjskim
Ministerstwie Magii jest… - zabrzmiały fanfary. – Panna Hermiona Jane Granger z
Departamentu Magicznego Prawa i Sprawiedliwości!
Hermiona wciągnęła gwałtownie powietrze, przykładając dłoń
do ust w wyrazie niedowierzania. Zupełnie się tego nie spodziewała. Rozległy
się gromkie oklaski, ale nim zdołała ruszyć się z miejsca, Kingsley szepnął coś
Maxowi do ucha, a ten szybko wrócił do mikrofonu.
- Przepraszam bardzo, ale nie byłem świadom faktu, że panna
Granger kilka tygodni temu zmieniła nazwisko. Tak więc jeszcze raz poproszę o
brawa dla pani Hermiony Jane Malfoy. Najlepszego, tegorocznego pracownika
Ministerstwa Magii!
Brawa rozległy się po raz drugi, choć towarzyszyła im
gwałtowna fala soczystych szeptów, a wszyscy wprost nie odrywali od niej
wzroku.
Poczuła jak Draco trzymając dłoń na jej plecach, prowadzi ją
w stronę podium, by mogła odebrać nagrodę. Teraz nie było już wątpliwości, że
wszyscy wiedzieli nie tylko o tym, że ponownie wyszła za mąż, ale również o
tym, kto został jej nowym mężem.
Wciąż oszołomiona, weszła na podium i odebrała statuetkę od
uśmiechniętego Kingsleya. Domyśliła się, że to głośny rozwód zaszkodził
Harry’emu na tyle, że w tym roku go nie wybrano. Cóż… Nie musiała ukrywać, że
bardzo się cieszyła z tego wyróżnienia. To było naprawdę miłe.
- Poprosimy o przemowę, pani Malfoy – powiedział do
mikrofony Max.
- Dziękuję – Hermiona poczuła się autentycznie wzruszona,
gdy stanęła przed tymi wszystkimi ludźmi. – Gdybym wiedziała, że spotka mnie
takie wyróżnienie, napisałabym własną przemowę, zamiast jak zwykle pisać
przemowę dla Harry’ego – zażartowała, a po sali przetoczył się śmiech.
Harry zaczął bić brawo, kłaniając się w jej stronę z
uśmiechem, więc nastąpiła kolejna, krótka salwa oklasków, nim mogła przemówić
dalej.
- Oczywiście z całego serca pragnę podziękować wam
wszystkim, którzy na co dzień współpracujecie razem ze mną nad tym, by nasze
ministerstwo mogło osiągać jak najlepsze wyniki. Dziękuję moim przełożonym, asystentom,
stażystom z mojego działu, pracownikom Wizengamotu oraz ministrowi magii –
Hermiona uśmiechnęła się do wciąż stojącego niedaleko niej Kinsgleya. – Pragnę
podziękować wszystkim moim przyjaciołom, a zwłaszcza Pansy Parkinson i
Harry’emu Potterowi, za całe wsparcie, jakie okazują mi praktycznie każdego
dnia.
Pansy wyglądała na szczerze wzruszoną, gdy do niej machała i
chyba nawet nie przeszkadzało jej, że Harry w tej chwili stał tuż obok niej.
Łzy zaczęły ją szczypać coraz mocniej. Wreszcie poszukała
wzrokiem, wciąż stojącego pod sceną Dracona. Spojrzała w jego piękne oczy i
wiedziała, że jest z niej w tej chwili dumny. To dodało jej skrzydeł.
- I dziękuję mojemu mężowi – powiedziała to głośno, świadoma
tego, że po raz pierwszy tak go publicznie nazwała. – Draconowi Malfoyowi, za
to, że namówił mnie bym z wami została. To dzięki niemu postanowiłam
kontynuować moją karierę w ministerstwie i dzięki niemu, mogę dziś w pełni
cieszyć się tą nagrodą i waszym uznaniem. Dziękuję ci bardzo za to kochanie! –
Hermiona posłała mu buziaka, widząc jak uśmiech zadowolenia rozjaśnia jego
przystojną twarz. – I jeszcze raz dziękuję wam wszystkim. Życzę udanego
wieczoru! – zwołała, po czym otarła łzy, które jednak spłynęły jej po
policzkach, a cała sala ponownie głośno klaskała.
Draco podszedł, by podać jej dłoń, gdy schodziła ze sceny. Sama jako pierwsza
rzuciła mu się na szyję, obejmując go mocno. Naprawdę poczuła się w tej chwili
kompletna i szczęśliwa.
- Gratuluję – wyszeptał jej do ucha. – W pełni na to
zasłużyłaś.
- Nie maczałeś w tym palców, prawda? – zapytała
podejrzliwie.
- Absolutnie nie – zapewnił, patrząc jej w oczy i już
wiedziała, że jej nie skłamał.
Chciałaby móc porozmawiać z nim jeszcze, ale jej koleżanki i
koledzy ustawili się w kolejce, by pogratulować jej nagrody i oczywiście
zamążpójścia. Wielu nie kryło swojego zdziwienia, ale widząc Malfoya wiernie
trwającego przy jej boku, chyba nie mieli odwagi jakoś tego skomentować.
Przelotnie widziała w tle Rona. Patrzył na nią z nieskrywaną
pogardą, ale również bólem i niezrozumieniem. Harry miał rację sądząc, że Ron
wciąż liczył na to, że go kochała. Cóż, nie. Nie kochała go już ani trochę,
nawet jako jej przyjaciela. Pogardzała jego słabością oraz tym, jak przez lata
podskórnie obwiniał ją o to, że nie mogła dać mu dziecka. To przez niego nie
przeprowadzili innych badań. Przez niego, nigdy nie zainteresowali się adopcją.
Przez niego przez tyle lat czuła się niekompletna i nieszczęśliwa.
- Jesteś najbardziej okropnym mężem na świecie! Jak
mogłeś myśleć, że pieprzenie innej kobiety nie sprawi, że będę chciała od
ciebie odejść i zażądać rozwodu? –
wykrzyczała mu, szlochając histerycznie.
- To nic nie znaczyło! Nic! Ona po porostu pozwala poczuć
mi się mężczyzną! Ty nie potrafisz tego zrobić! Nie pozuj na idealną żoną, bo dobrze
wiesz, że jesteś wybrakowana! Przez tę twoją dysfunkcję, nie mogłem nawet mieć
własnego dziecka!
- Wszystko w porządku? – głos Draco zabrzmiał w jej uchu,
przerywając jej rozmyślania.
- Tak, oczywiście, że tak – Hermiona odwróciła się w jego
stronę i uśmiechnęła.
Nie była wybrakowana, ani dysfunkcyjna. To Ron był. Nie
miała jednak zamiaru się tym napawać, wiedząc jak straszne było to uczucie.
Zaczęła mu nawet trochę współczuć. Nic nie mogła już jednak na to poradzić.
Teraz miała własne życie.
Ponownie spojrzała na Draco. Wyglądał dziś tak obłędnie
przystojnie… Ciepło znów zaczęło kumulować się w dole jej podbrzusza. Miała
nadzieję, że mąż miał już jakiś pomysł, jak będzie mógł jej pogratulować tej
nagrody, gdy tylko wrócą do domu.
❤❤❤
Kolacja była pyszna, a towarzystwo zadowolone, ale Hermiona nie
potrafiła się do końca dobrze bawić. Napięcie i pragnienie za mocno dawały jej
się we znaki. Każdy dotyk Draco rozpalał w niej kolejną iskrę i wiedziała, że
najpewniej sama rzuci się na niego, jak tylko pojawią się dziś w ich sypialni.
Gorzej było, gdy znaleźli się na parkiecie. Przytuleni do
siebie tak blisko, że Hermiona czuła jak jej sutki reagują na to pod materiałem
stanika. Zamknęła oczy i starała się wyregulować oddech, ale to tylko
pogorszyło sprawę, bowiem jej wyobraźnię zalała fala bardzo wymownych wizji.
- Na pewno dobrze się czujesz? – zapytał ją Draco. – Płytko
oddychasz i wyglądasz trochę, jakbyś miała gorączkę – w jego głosie ewidentnie
było słychać zmartwienie.
Spojrzała na niego i ledwo zdusiła jęk. Nie pamiętała, kiedy
ostatnio była tak strasznie spragniona seksu.
- To tylko hormony – mruknęła, mocniej ściskając jego dłoń w
tańcu.
- Hormony? – pytał z niepokojem.
Hermiona miała ochotę na niego warknąć.
- W dwunastym tygodniu czasem następują pewne zmiany –
szemrała. – I pojawiają się pewne potrzeby. Ale to nic. Opanuję to.
Draco nagle zesztywniał, ale po kilku sekundach objął ją
mocniej i pochylił się nad jej uchem.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że właśnie jesteś na mnie napalona,
księżniczko?
Zacisnęła usta i odsunęła się, patrząc na niego groźnie. Czy
nie wiedział, że igrał z ogniem?
Zadowolony uśmieszek wypłynął na jego idealne usta, po czym
Draco ponownie pochylił się, by móc szeptać jej do ucha.
- A może odniesiemy twoją nagrodę do twojego biura? Tylko na
chwilę, nim nastąpią kolejne przemowy…?
Hermiona jęknęła cicho i znów zamknęła mocno oczy. Miała
ochotę rzucić się na niego tu i teraz. Był naprawdę wspaniałym mężem!
Zaczęli zdzierać z siebie ubrania już w windzie, a ledwo
weszli do jej biura, gdy Draco oparł ją o drzwi i uklęknął przed nią, w kilka
minut sprawiając, że doszła tak szybko i mocno, jak jeszcze nigdy w życiu.
Później pochylił ją nad jej biurkiem i doprowadził do tego, że wrzeszczała jak
opętana. Po wszystkim usiadł w jej fotelu, z nią na kolanach i kołysał ją
słodko, mówiąc jej przy okazji, jaką jest dla niego grzeczną i grzeszną
dziewczynką.
To było fantastyczne. I powoli uświadamiała sobie, że każdy jeden
wspólny raz z nim, właśnie taki będzie.
(pełna scena na blogu 18+ i w dostępna w pliku doc. w sobotę)
❤❤❤
Draco przez cały miesiąc wyjechał tylko dwa razy, na dwa dni, więc Hermiona
mogła nacieszyć się jego obecnością przy wieczornych kolacjach i w ciągu
licznych nocy, gdy zawsze dawał jej to, czego od niego potrzebowała, nie
szczędząc jej zapewnień, że zawsze to od niego dostanie, jeśli będzie miała
ochotę. A ochotę miała często. Najchętniej zwaliłaby to całkowicie na ciążę,
ale jednak podskórnie czuła, że była to dla niej prawdziwa rekompensata za lata
uprawiania niesatysfakcjonującego seksu. Malfoy był namiętny i gorący i bardzo
szybko odkrył, czego najbardziej potrzebowała. Lubiła jego potrzebę dominacji,
oraz to jak mówił do niej w łóżku. Dzięki niemu czuła się tak żywa i pełna
energii, jak nie była od lat – i to spodobało jej się tak bardzo, że zaczęła
cicho liczyć w duchu, że nigdy się nie skończ.
Wiedziała, że już się w nim zakochała. Po prostu czuła to,
każdą komórką swojego ciała. Starała się nad tym nie rozpaczać, tylko cieszyć
chwilami, gdy mogła mieć go blisko. Czasem nie potrafiła przestać o nim myśleć,
nawet gdy siedział tuż obok niej na kanapie, przeglądając jakieś dokumenty
biznesowe. Powoli zaczynała sądzić, że ma też na jego punkcie obsesję.
Była o niego piekielnie zazdrosna. Gdy na kolacji w domu państwa
Santiano, jakaś dawna jego znajoma próbowała zgarnąć na siebie jego uwagę,
Hermiona czuła się, jakby zaraz miała eksplodować. Na szczęście Draco w porę to
zauważył i zabrał ją na wycieczkę po domu – pod pretekstem pokazania jej
biblioteki, a później pieprzył się z nią mocno za jednym z regałów, by uspokoić
jej emocje i pokazać jej, że jego myśli również są skupione tylko na niej.
To wystarczyło, by ją ułagodzić.
Właśnie zaczęła piąty miesiąc ciąży i jej brzuszek zaczął
być bardziej widoczny. Cieszyła się na to, co rano stając przed lustrem i
przyglądając mu się z czułym uśmiechem. Dopiero po kilku dniach takich
zabiegów, zorientowała się, że Draco patrzył na to wszystko z ich łóżka, również
uśmiechając się z czułością.
Często dotykał jej brzucha i mówił do dziecka, co wywoływało
w niej przypływ silnych emocji. Tak właśnie wyobrażała to sobie, gdy jako młoda
dziewczyna marzyła o swojej przyszłej rodzinie. Kiedyś w jej wizjach
najczęściej był to Ron, ale dziś nie mogła się przestać uśmiechać, gdy patrzyła
na Dracona. To było jak ziszczenie jej marzeń.
Kręciła nosem, gdy Draco poinformował ją, że musi wyjechać
na cały tydzień. Wiedziała, że tym razem będzie tęskniła za nim jeszcze
bardziej, zwłaszcza, że przyzwyczaiła się już do sypiania z nim, zawsze
trzymającym ją blisko siebie. Dziwnie będzie spać samej w tak wielkim łóżku.
Wyjeżdżał wcześnie rano, więc jedyne co poczuła, to fakt że
pocałował ją lekko, tak by specjalnie jej nie rozbudzić i pożegnał się z
dzieckiem, głaszcząc ją po brzuch. Mimo wyraźnego zawodu, spowodowanego jego
wyjazdem, udało jej się zapaść w kolejny sen, nim przyszło jej pójść wreszcie
do pracy.
❤❤❤
Tego dnia miała zjeść lunch z Pansy. Tęskniła za
przyjaciółką, która przed dwoma tygodniami, wyprowadziła się z ich rezydencji,
wynajmując mieszkanie nad swoim sklepem z meblami na Pokątnej. Oboje z Draco
próbowali ją przekonać, by z nimi została, ale Parkinson uznała, że zasługują
na to, by dała im prywatność.
Hermiona nie była do końca pewna, ale podejrzewała, że to
jej przyjaciółce ta prywatność była potrzebna bardziej… Zwłaszcza, że
najwyraźniej wdała się w bardzo dyskretny romans… Ze swoim byłym mężem. Harry
również usiłował to przed nią ukrywać, ale szybko go rozgryzła. Był zbyt
szczęśliwy i podekscytowany, by Hermiona mogła się wszystkiego nie domyślić.
Miała tylko nadzieję, że ta sytuacja, nie zrani ich obojga. Nie chciałaby tego
dla żadnego z nich.
Do pracy nosiła obszerne, ministerialne szaty, więc nikt nie
domyślał się jeszcze prawdy o jej stanie. Zastanawiali się z Draco, kiedy
nadejdzie właściwy moment, by mogli podać do publicznej wiadomości szczęśliwą
nowinę, ale obydwoje uznali, że na razie mogą się jeszcze z tym wstrzymać.
Usiadły wraz z Pansy we wnętrzu ich ulubionej restauracji w
loży przy samym końcu, która bardziej gwarantowała prywatność ich rozmowy. Hermiona
nie miała pewności, ale przyjaciółka wyglądała jej na nieźle zdenerwowaną, gdy
sięgała po swoje menu.
- Powiesz mi co się dzieje? – poprosiła Hermiona.
- Nic! – głos Pansy brzmiał nienaturalnie piskliwie.
- Nie umiesz kłamać tak dobrze jak zawsze, gdy jesteś
zdenerwowana – Hermiona uśmiechnęła się do niej złośliwie.
- Nienawidzę tego, że tak dobrze mnie teraz znasz – Pansy z
westchnieniem odłożyła kartę dań. – Ale to prawda, że mam pewien problem.
- Zdołałam już to zauważyć.
- Zmyj z twarzy tę Malfoyowską minę, albo cię trzepnę –
zagroziła Pansy. – Draco ma na ciebie naprawdę zły wpływ!
Hermiona zachichotała. Nie mogła się poczuć urażona, za
porównanie jej do Malfoya. Była teraz Malfoyem i wcale jej to nie
przeszkadzało.
- Powiesz wreszcie o co chodzi?
Pansy nerwowo przygryzła wargę i rozejrzała się po
restauracji.
- Spóźnia się.
Hermiona zmarszczyła brwi.
- Kto… Och! – szybko do niej dotarło. – Ile? – zapytała
ciekawsko.
- Już ponad tydzień – Pansy drżącą dłonią sięgnęła po
szklankę wody.
- Zrobiłaś test? – Hermiona zaciskała kciuki pod stołem.
Myśl, że jej najlepsi przyjaciele mogliby mieć dziecko niewiele młodsze od jej
maluszka, była naprawdę ekscytująca.
- Boję się – Pansy ukryła twarz w dłoniach. – Co ja zrobię,
jeśli będzie pozytywny?
- No nie wiem… Może na przykład też będziesz miała dziecko?
– Hermiona znów się roześmiała i położyła jej dłoń na ramieniu. – I tak masz
już w małym palcu wszelkie obecne trendy i nowości, więc jesteś doskonale
przygotowana.
- Hermiona… - Pansy spojrzała na nią oczami pełnymi łez.
- Wiesz co ja i Draco zrobiliśmy dla dobra naszego dziecka –
przypomniała jej. – Czy będziesz chciała spróbować zrobić coś podobnego dla
swojego?
- Nawet nie zapytasz kto jest ojcem? – Pansy nerwowo
zagryzła wargę.
Hermiona w odpowiedzi uśmiechnęła się do niej.
- Obie wiemy, że nie musze. I obie wiemy, że będzie tym
zachwycony.
Pansy westchnęła cicho i znów sięgnęła po menu.
- Nie wiem co mam począć, naprawdę.
- Może na początek, po prostu zrobisz test ciążowy? –
Hermiona zachichotała.
- Dobra myśl. Draco wyjechał?
- Tak, dziś rano – Hermiona skrzywiła się pod nosem.
- Więc wpadnę do ciebie dziś wieczorem i mi pomożesz, zgoda?
– Pansy uśmiechnęła się blado.
- Jasne! I tak miałam zapytać, czy nie chciałabyś zostać na
noc? Mogłybyśmy ustalić, który pokój będzie najlepszy na żłobek.
- Dla mnie brzmi super!
Hermiona miała właśnie coś odpowiedzieć przyjaciółce, gdy
nagle przy jej stoliku zmaterializowała się wysoka postać.
- Ty! – Ron był czerwony i znów najwyraźniej wściekły.
- Czego chcesz, Weasley? – Pansy zerwała się z miejsca. –
Zostaw Hermionę w spokoju, albo mnie popamiętasz!
- Nie do ciebie mówię Parkinson, więc się zamknij! – Ron
krótko spojrzał na Pansy, po czym znów przeniósł wściekłe spojrzenie na
Hermionę. – Nie wiem co robisz, ani za kogo się uważasz, ale masz przestać!
- Nie wiem o co ci chodzi Ron – Hermiona spojrzała na niego
ze spokojem. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że Ron szybko zapalał się w
złości, ale nie trwała ona długo, zwłaszcza, gdy brakowało mu podpałki w
postaci ostrych odpowiedzi i dodawania mu powodów do dalszej kłótni.
- Luna wysłała mi cztery sowy, bym wreszcie przyszedł do
szpitala! A gdy już tam dotarłem, zaczęła pleść coś o tym, że rozmawiała z tobą
o mojej płodności! Jak śmiesz sugerować, że mogłem mieć z tym jakieś problemy?
– Ron krzyczał, nie zważając na to, że w restauracji było pełno ludzi i wszyscy
się na nich gapili.
- To nie jest sugestia, Ron – wyjaśniła cicho Hermiona.
- Oboje wiemy, że to ty stanowiłaś problem! Ty i twoja
dysfunkcja spowodowana Cruciatusem tej starej wariatki, która przy okazji mówiąc,
była bliską ciotką twojego popieprzonego męża!
- Uważaj na swoje brudne usta, Weasley, albo wleje ci w nie
wybielacz! – krzyknęła na niego Pansy.
Hermiona powoli wstała, patrząc swojemu byłemu mężowi w
oczy, po czym rozpięła swe ministerialne szaty. Zsunęła je z ramion i
wygładziła bluzkę.
- Jestem w piątym miesiącu ciąży, Ron – wyszeptała, mimo
wszystko czując jak głos jej się zaciska. – Wkrótce zostanę matką.
- Co? – Ron patrzył na jej brzuch z wyrazem czystego
niedowierzania na twarzy. – Jakim cudem jesteś w ciąży skoro nie możesz mieć
dzieci?!
- Chyba widzisz idioto, że jednak może, prawda? – Pansy
wymownie wskazała na jej brzuch. – Wychodzi na to, że to ty okazałeś się
problemem. I to najwyraźniej ty cierpisz na dysfunkcję, a nie Hermiona.
- Ale… To niemożliwe! – Ron wyglądał, jakby za chwilę miał się
rozpłakać. – Ty nie mogłaś zajść w ciążę Miona! A już na pewno nie z Malfoyem!
- Uzdrowiciel się pomylił. Wychodzi na to, że zawsze mogłam
mieć dzieci – Hermiona przełknęła łzy. – Przykro mi, że to cię spotkało. Myślę,
że powinieneś przejść badania i…
- Nie! – Ron walnął pięścią w stół. – To nieprawda! To była
twoja wina, a nie moja! Ta ciąża, to musi być kłamstwo!
- Zawsze wiedziałam, że jesteś głupi Weasley, ale teraz to
przechodzisz już samego siebie! – syczała Pansy. – Hermiona jest w ciąży i
kropka! Ona i Draco za kilka miesięcy zostaną rodzicami, a ty pogódź się z tym
i lepiej nie wchodź im więcej w drogę!
Ron patrzył teraz na brzuch Hermiony, wyraźnie rozgoryczony.
W jego oczach błyszczały łzy.
- Kochałem cię najbardziej na świecie, a ty poszłaś i puściłaś
się z najbardziej znienawidzonym przeze mnie draniem, jaki wciąż chodzi po
ziemi – wyburczał. – Jesteś zwykłą dziwką, Miona.
Pansy zaryczała wściekle i sięgnęła po różdżkę, ale Hermiona
złapała ją mocno za nadgarstek i powstrzymała.
- Żal mi ciebie Ron – wyszeptała. – Jesteś teraz taki
żałosny… Zawsze tonąłeś w kompleksach, ale widzę, że od naszego rozwodu powoli
sięgasz dna. Sam zachowałeś się jak tania dziwka, zdradzając mnie i myśląc, że
ujdzie ci to na sucho. Dopiero niedawno zrozumiałam, że zrobiłeś to nie
dlatego, że brakowało ci czegoś w naszym małżeństwie, ale dlatego, że zawsze
byłeś chciwy. Chciałeś mieć i oddaną żonę z pięknym domem i trochę adrenaliny
na boku z uwielbiającą cię kochanką. A gdy utrzymanie tego w sekrecie, ci ostatecznie
nie wyszło, znów obwiniasz za to wszystkich poza samym sobą. Nie waż się jednak
obwiniać mnie o to, że gdy już rozerwałeś i doszczętnie zniszczyłeś nasze
życie, ruszyłam dalej w poszukiwaniu własnego szczęścia. I nie waż się mieć
pretensji do Draco o to, że dał mi coś, czego ty nigdy nie potrafiłeś… I nie
mówię tu tylko o dziecku – zakończyła.
W restauracji zapanowała głucha cisza, więc Hermiona
wiedziała, że wszyscy usłyszeli dokładnie każde jej słowo.
- Pożałujesz jeszcze tego kiedyś Miona – Ron szorstkim
gestem potarł zaczerwienione oczy. – Lecz nie przychodź wtedy do mnie, bo
przysięgam, że ci nie pomogę!
- Jesteś ostatnią osobą na ziemi, do której zwróciłabym się
po pomoc – zapewniła. – Zresztą sam bardzo jej potrzebujesz, więc lepiej to na
tym się skup, a ode mnie i mojej nowej rodziny, trzymaj się z daleka – Hermiona
hardo uniosła głowę i wyzywająco popatrzyła swojemu eksmężowi w oczy.
Ron zacisnął szczękę, a dłonie zwiną w pięści, ale nic
więcej już nie powiedział, tylko odwrócił się na pięcie i pędem wybiegł z
restauracji.
Hermiona opadła na siedzenie i czułym gestem potarła swój
brzuch.
- Nic ci nie jest? – upewniła się Pansy.
Spojrzała na przyjaciółkę i uśmiechnęła się lekko.
- Nie. Szczerze mówiąc czuję się po tym jakoś lepiej. Od
dawna miałam ochotę wygarnąć mu resztę tego, co mi ciążyło.
- Doskonale się spisałaś – Pansy uśmiechnęła się do niej
ciepło.
- Dzięki – Hermiona zaśmiała się cicho. Może to faktycznie
był wpływ Malfoya? Samej trudno jej to było stwierdzić.
❤❤❤
Gdy Pansy wpadła do niej wieczorem, tylko chwilę zajęło im potwierdzenie, że
jej przyjaciółka faktycznie jest w ciąży. Cała w emocjach, postanowiła jak
najszybciej porozmawiać o tym z Harrym i zdecydować co zrobią dalej, choć Pansy
nie skłaniała się wcale do tego, by zgodzić się aby Potter w pełni wrócił do
jej życia. Złamane zaufanie wciąż nie chciało się zrosnąć i Hermiona specjalnie
się temu nie dziwiła.
Sama obejrzała pokoje na piętrze w ich skrzydle domu i
stwierdziła, że ten naprzeciw ich sypialni będzie najlepszy. Po wejściu do
środka jednak zamarła. Pod jedną ze ścian stało zdjęcie ślubne Astorii, to
samo, które wisiało wcześniej w holu.
- Mippy! – zawołała, a jej skrzatka natychmiast się
pojawiła.
- Moja pani? – zapytała usłużnie.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego to zdjęcie tu jest? –
zapytała, czując że cała ta sytuacja wprawia ją w dziwne napięcie.
- Bo to była kiedyś komnata pani Astorii – wyznała.
Hermiona przypomniała sobie, że Draco kiedyś powiedział jej,
że Astoria miała również komnatę w rezydencji, choć na co dzień mieszkała w
domu na przedmieściach.
- Czy to Draco kazał wam wstawić tu to zdjęcie? – spytała
cicho.
- Kazał nam je wyrzucić, ale panna Daphne miała przysłać
kogoś, by je odebrał – wyjaśniła Mippy. – Mippy nie wie czy może…
- Tak? – zachęciła Hermiona.
- Mippy słyszała, jak pan Draco kłócił się z panną Daphne
przez kominek. Ona pytała go czemu nie może już przychodzić do rezydencji, a on
odpowiedział jej, że nie chce by się zbliżała do pani Hermiony, bo wie, że
panna Greengrass byłaby dla niej niemiła. Powiedział też, że zamierza wreszcie
wyrzucić wszystkie rzeczy pani Astorii z tej komnaty oraz jej ślubne zdjęcie.
- I co Daphne na to? – Hermiona nie mogła poskromić swojego
zainteresowania.
- Poprosiła, by mogła odebrać te rzeczy. Panicz Draco
pozwolił, ale kazał przysłać kogoś innego niż ona.
Hermiona przygryzła wargę. Nie wiedziała, czy nie narazi się
za to Draconowi, ale postanowiła spróbować. W końcu to podobno teraz też był
jej dom.
- Wezwij pozostałe skrzaty i spakujcie wszystko, a później
wezwijcie szefa ochrony Dawsona, niech znajdzie jakiś tragarzy, którzy odwiozą
to do Greengrass Manor – zdecydował.
- Jak pani każe – Mippy uśmiechnęła się do niej, zanim
zniknęła.
Hermiona wzięła krótki oddech. Pora było ostatecznie pozbyć
się wspomnień o Astorii z tego domu.
Skrzaty uwinęły się raz dwa, a ludzie Dawsona byli równie
sprawni, gdy zabierali pomniejszone meble i stare pudła. Pokój był przestronny
i miał piękne, duże okna, idealnie nadawał się na pokoik dziecięcy dla ich
malucha i Hermiona już w myślach planowała, jakie kolory nadać ścianom i jak
wpasują się tutaj meble, które wybrała wraz z Pansy.
- Pani Malfoy? – Dawson podszedł do niej, gdy jego ludzie
skończyli wynosić rzeczy z pokoju.
- Tak Marco? – Hermiona uśmiechnęła się do niego. Wbrew
pierwszemu wrażeniu, naprawdę zdołała polubić tego wielkoluda.
- Gdy cofnęliśmy łóżko, coś spod niego wypadło – Marco
wskazał jej na skórzany dziennik, który trzymał w dłoni. – Nie wiem, czy to
również powinniśmy odesłać do domu rodziny Greengrass?
Hermiona przygryzła wargę. Skoro ten zeszyt był ukryty pod
łóżkiem Astorii, to z pewnością musiał zawierać jej prywatne zapiski.
Wiedziała, że to złe i że nie powinna…
- Sama się tym zajmę, dziękuję – Hermiona odebrała od niego
dziennik i przycisnęła go do piersi. Ciekawość jednak w niej zwyciężyła.
❤❤❤
Notes był zaczarowany, ale zaklęcia zabezpieczające były raczej proste i
Hermiona uporała się z nimi raz – dwa. Pierwszy wpis datowany był na siedem lat
wstecz. Na dwa miesiące przed ślubem Draco i Astorii i na prawie dwa lata przed
jej śmiercią.
- Jest idealny. Przystojny, bogaty, zabawny i szarmancki.
Nie wie jeszcze o tym, ale zakochałam się w nim od pierwszej chwili, gdy
spojrzałam w te jego niesamowite oczy. Nie mogę uwierzyć, że wybrał właśnie
mnie i że to właśnie mnie chce uczynić swoją. Jestem najszczęśliwszą kobietą na
świecie…
Hermiona przełknęła. Nie bardzo podobało jej się czytać o
tym, jak pierwsza żona Draco opisuje ich miłość. Nie mogła jednak się
powstrzymać, więc czytała dalej. Do samego ślubu wpisy w dzienniku wyglądały
podobnie. Astoria była szczęśliwa i z zapałem planowała już życie ze swoim
wymarzonym księciem. To było niczym opowieść rodem z bajki i Hermiona
mimowolnie poczuła się trochę zazdrosna o to, że ich wspólna historia taka nie
była.
Wiedziałam, że nie odwzajemnia jeszcze moich uczuć.
Jednak fakt, że w momencie, gdy stanął ze mną przed ołtarzem, a w jego oczach
zobaczyłam tylko pustkę i ból, naprawdę złamał mi serce. Całe wesele byłam
wściekła i rozgoryczona i kłóciłam się ze wszystkim, bowiem to właśnie tego
wyjątkowego dnia, w tym wyjątkowym miejscu, na chwilę przed złożeniem wiążącej
nas przysięgi, pierwszy raz zrozumiałam, że Draco tak naprawdę robił to wbrew
sobie i że wolałby być gdziekolwiek indziej, byle nie tam ze mną.
Przypuszczałam, że chciał się ze mną ożenić, głównie dlatego, by spełnić
ostatnią wolę swego ojca i poślubić czarownicę z rodu czystej krwi, ale od
początku łudziłam się, że z czasem pokocha mnie tak bardzo, jak ja jego… Miał to
spowodować tylko czas. Jednak dziś nie dostrzegłam w nim, nawet odrobiny woli do
tego, by pewnego dnia byłby gotów oddać mi swoje serce. Przecież to on sam mnie
wybrał! Dlaczego więc teraz nie może mnie sam pokochać? To bardzo boli, ale nie
zamierzam się jeszcze poddać. On jest teraz moim mężem, a ja zrobię wszystko,
by kiedyś stać się dla niego miłością jego życia.
Hermiona poczuła, że zaczynają ją piec oczy. Mimo wszystko
było jej żal Astorii. Choć ślub jej i Rona był raczej katastrofą, to przed
złożeniem ich przysięgi, miała pewność że on ją kocha i że jest szczęśliwy z
powodu tego, że to ona stała przed nim. Ona też była szczęśliwa i przekonana o
tym, że również go kocha. Nie chciała sobie nawet wyobrażać tego, jak Astoria
musiała się czuć, wiedząc, że Draco nie odwzajemniał jej uczuć.
Jest obok mnie, ale jakby go nie było. Często wyjeżdża i
choć wysyła sowy i przywozi prezent, mam wrażenie, że bardziej traktuje mnie,
jak swoją współlokatorkę, niż żonę. Jest odległy, oziębły. Nigdy nie trzyma
mnie za rękę, ani pierwszy nie całuje. Nie patrzy mi w oczy, gdy mówię mu, że
go kocham. Przytula mnie wtedy i głaska jakbym była grzecznym kotem, ale nigdy
nie odpowiada tym samym. Mogę się pogodzić z tym, że nie odwzajemnia moich uczuć.
Mogę się pogodzić i żyć ze świadomością, że on nie potrafi nikogo pokochać,
bowiem sam nie doświadczył miłości od nikogo poza matką, która nawet nie umiała
mu jej okazać. Jednak wciąż dręczy mnie jedna myśl – a co jeśli pokocha kiedyś
inną? Co jeśli ktoś skradnie jego serce przede mną? Nie mogłabym tego znieść.
Hermiona musiała przerwać czytanie, by napić się wody. Czy
ona podzielała obawy Astorii? Owszem, bała się, że w życiu Draco może nagle
pojawić się inna kobieta, taka w której się zakocha i dla niej odejdzie, jednak
nigdy nie poczuła się jak współlokatorka Draco, choć też wyjeżdżał, wysyłam
sowy i przywoził jej prezenty. Zawsze gdy była w jego ramionach, czuła się
kompletna. Draco szeptał jej nocami, jak doskonała jest dla niego i pieścił jej
ciało na miliony różnych sposobów. Nazywał ją swoim skarbem, księżniczką,
kochaniem… Sam nie raz inicjował namiętne pocałunki, czułe przytulanie i inne
chwile bliskości pomiędzy nimi. Nie wiedziała, co tak naprawdę miała o tym
myśleć.
Z każdym dniem boję się bardziej, że on nigdy tak do
końca nie będzie mój. Kocham go tak bardzo, że to, aż boli, ale wątpię czy on
kiedykolwiek poczuje coś choć bliskiego sile mojego uczucia. Z zewnątrz jest
perfekcyjnym mężem – zawsze asystuje mi na przyjęciach, zabawia rozmową i
słucha o moich rozterkach, ale często sądzę, że myślami jest gdzie indzie.
Pękło mi serce, gdy spytała go o funkcję w radzie fundacji jego matki. Z zasady
powinna ją pełnić każda kolejna Lady Malfoy, ale Draco tylko uśmiechnął się,
gdy o tym wspomniałam i kazał mi: „nie zawracać sobie mojej pięknej główki
takimi problemami” – potraktował mnie protekcjonalnie, jak gdybym była tylko elegancką
wazą, która zdobi jego dom i niczym więcej. To zabolało. Chciałam powiesić nad
kominkiem w holu nasze ślubne zdjęcie, jednak Draco odmówił. Stwierdził, że
powinnam wybrać któreś, na którym jestem sama. Nawet nie miał świadomości, że
na większości ślubnych zdjęć jestem sama, a te, na których on jest ze mną, są
ponure i smutne, jak jego oczy w tym dniu. Wybrałam zdjęcie, na którym wyglądam
najpiękniej. Może jeśli będzie je codziennie oglądał, w końcu się mną zachwyci i wtedy we mnie zakocha?
Hermione znów uderzyło wspomnienie tego, że Draco nie chciał
by miała robione zdjęcia sama. Czy to mogło mieć jakiś związek? Ich zdjęcie w
holu było naprawdę urocze i słodkie i to wcale nie ona poprosiła o jego
powieszenie, ale Draco sam to załatwił. W jej sercu rodziło się coraz więcej
pytań.
Dziś zrozumiałam, że już jest za późno. Najpewniej o
wiele, wiele lat za późno, bym to ja mogła mieć jego miłość. To wszystko wina
pieprzonej Pansy Parkinson. Idiotka zakochała się w nie kim innym, tylko w samym
– Harrym Potterze, przeklętym zbawcy czarodziejskiego świata. To żałosne. Draco
wyśmiewał się z niej, gdy odwiedziła nas na comiesięcznej kolacji, a Pansy
wtedy rzuciła w niego zjadliwą ripostą o jego szkolnej słabości do jakiejś
gryfonki. Draco uśmiechnął się w odpowiedzi i głośno zaprzeczył, ale ja
dokładnie widziałam to, co błysnęło w jego oczach. To było potwierdzenie.
Naprawdę kochał się kiedyś w jakiejś dziewczynie z Gryffindoru, a to musiało oznaczać,
że potrafił kochać. Dlaczego więc nie potrafił pokochać mnie? Być może dlatego,
że sama słyszałam, jak raz mówił do Theodora Notta, że jego zdaniem prawdziwa
miłość zdarza się raz w życiu. Jeśli naprawdę tak myśli, to moje nadzieję na
to, że odwzajemni moje uczucia, mogą zostać ostateczne pogrzebane.
Ponownie musiała napić się wody, by ostudzić swoje emocje.
Czy to naprawdę możliwe? Czy Astoria naprawdę mogła myśleć, że Draco nie
potrafił jej pokochać, bo jego serce było już zajęte przez miłostkę z
przeszłości? Przecież szkolne romanse rzadko przetrwały do dorosłego życia.
Zastanawiała się, czy w tych słowach Pansy mogło wtedy chodzić o nią? Przecież
przyjaciółka wspomniała jej ostatnio, że Draco gdyby mógł, uganiałby się za nią
w szkole. To było takie intrygujące…
Oddala się ode mnie. Czuję to. I tak nigdy nie był
blisko, ale teraz mam wrażenie, że jest to jeszcze mocniej nasilone. Unika
mnie. Czasem śpi w swoim gabinecie, by nie musieć dzielić ze mną łóżka.
Wspomniałam mu, że chciałabym już zdecydować się na dziecko, ale nie
skomentował tego inaczej poza krótkim skinieniem głowy. Sądzę, że nie chce mieć
ze mną dzieci. Sądzę, że gdyby mógł, odszedłby ode mnie, ale honor mu nie
pozwala. Kocham go tak bardzo, że nie mogę go puścić. Muszę coś wymyślić…
Kolejny wpis był nieco rozmazany, jakby widniały na nim
ślady łez.
Zrobiłam to. Uwiodłam go, gdy był pijany po wieczorze w
towarzystwie Notta i Zabiniego. Poszłam do jego gabinetu i zaczęłam go całować.
Czułam jego początkowy opór, ale w końcu alkohol zadziałał i Draco się poddał.
Zabrałam go do łóżka i pieściłam, aż był gotowy. Wiedziałam, że to dla niego
tylko zwykły seks, ale nie mógł wiedzieć, że to miała być noc poczęcia naszego
dziecka. Według cyklu miałam być wtedy płodna, a na dodatek wypiłam dodatkowy
eliksir. Nie przewidziałam jednak, że za moją chęć wykorzystania okazji,
zapłacę najwyższą cenę. Cenę prawdy.
Byliśmy w naszym łóżku. Ja na górze, starałam się
doprowadzić go swoimi ruchami do ekstazy. Draco miał zamknięte oczy, a jego
dłonie mocno trzymały moje biodra. I to właśnie wtedy usłyszałam te okropne
słowa: „Dalej mój mały, ognisty lwie… Nie przestawaj, kochanie”.
To było prawie jak policzek. Mój mąż. Miłość mego życia.
Jedyny istniejący dla mnie na świecie facet, będąc ze mną, wyobrażał sobie
inną. Wyobrażał sobie swoją nastoletnią miłość, która chyba wciąż w nim nie
wygasła. Zrobił to i złamał mi serce. Ale zapłaci mi za to. Zapłaci za to, że
kocha inną. Jeszcze nie wie, że z Greengrassami się nie zadziera!
Hermiona poczuła zimny dreszcz na całym ciele. Czyżby
Astoria z kochającej żony, miała nagle zmienić się w jakiegoś potwora? To
byłoby dziwne… Przecież Draco najpewniej nic nie mógł poradzić na to, że nie
odwzajemnił jej uczuć.
Wyprowadziłam się od niego, do własnego domu licząc, że
to trochę nim wstrząśnie. Zapytał dlaczego, ale gdy odpowiedziałam, że nie
traktuję mnie jak należy traktować żonę, więc nie musimy razem mieszkać, nic
nie odpowiedział i nic więcej nie zrobił. Test wykazał, że nie jestem w ciąży,
co jest absolutnie niemożliwe. Musiałam być! Przecież ten eliksir miał być
niezawodny! To niemożliwe… Sama nie wiem co robić dalej. Wiem jednak, że Draco
Malfoy musi pożałować dnia, w którym postanowił, że nie chce się we mnie
zakochać.
Wpis pod inną datą:
Draco zaproponował rozwód. Wyśmiałam go. Powiedziałam, że
dostanie go po moim trupie. Spojrzał tylko i westchnął cicho. Powiedział, że
jeśli wyjdzie na jaw, że mieszkamy osobno i tak wybuchnie skandal. Obiecałam mu
dopilnować, by wszyscy myśleli, że wszystko u nas w porządku.
Z rozpaczy rzuciłam się na kilka nocy w ramiona Rodgera. To było słabe, a seks
marny, ale uznałam, że muszę odreagować, zwłaszcza to, że nie widziałam się z
Draco przez ostatnie dwa tygodnie. Przysłał tylko sowę z podpisanym czekiem,
bym mogła zapłacić za dom. Ani słowa więcej. Boje się, że potajemnie spotyka
się z tą swoją dawną miłością i obydwoje się ze mnie śmieją. Boje się, że zwariuję
przez to, że on mnie nie kocha. Chcę go zranić, doprowadzić do rozpaczy, ale
nie wiem, czy znajdę na to odpowiedni sposób.
I kolejny:
Jestem w ciąży. To na pewno dziecko Rodgera, jednak
skłamię, że to stało się tej nocy, gdy Draco był pijany. Całe szczęście, że
Rodger też jest blondynem o niebieskich oczach! Wezwałam Draco do siebie, by
móc mu oznajmić radosną nowinę, ale wciąż jest w delegacji. Jestem bardzo
ciekawa jak zareaguję.
Hermiona musiała na chwilę odłożyć dziennik. Czy Astoria
naprawdę to zrobiła? Czy naprawdę próbowała wmówić Draco, że jest ojcem nie
swojego dziecka? Przecież to było podłe i okrutne! Nie mogła wprost uwierzyć,
do czego zdolna była kobieta, której miłością wzgardzono.
Wiedziałam, że się nie ucieszy, ale nie sądziłam, że
będzie, aż tak bardzo obojętny. Zero emocji, jakby ktoś zaklął go w kamień.
Spytał tylko, czy w obliczu tego wrócę teraz do rezydencji. Początkowo to
planowałam, ale postanowiłam zmienić zamiary, mówiąc mu, że nie zasługuje na to
by móc być blisko mnie i dziecka. Znów ta obojętna mina. Powiedziałam mu też,
że chcę mieć w rezydencji osobną komnatę, kiedy będę tam przebywać. Zgodził się
bez wahania. Spytał czy chcę by poszedł ze mną do uzdrowicieli. Wtedy się wściekłam
się. Chciałam mu wykrzyczeć, że nie, bo to dziecko nawet nie jest jego, ale się
powstrzymałam. Rodger nie ma grosza przy duszy, a klauzula ślubna Malfoyów
gwarantuje mi milion galeonów, jeśli dam mu syna. Oby tylko to był chłopiec,
jak nakazuje jego linia rodowa, bo inaczej mogą być problemy.
Skoro mnie nie kocha, to niech chociaż za to słono zapłaci.
Kilka kartek dalej był następny wpis:
Draco być może podejrzewa, że to dziecko może nie być jego, bowiem
powiedział, że nie muszę nazywać go zgodnie z tradycją rodu Black. Wybrałam
imię Scorpius, by spróbować mu się trochę przypodobać, ale nie był tym
specjalnie zainteresowany. Jedyną sprawą, która go zajmowała był fakt, że za
tydzień mamy pójść razem na wesele, tej głupiej Parkinson. Wciąż przed nią
udaję, że ją lubię, no i że jestem idealną żoną dla jej przyjaciela, bo lepiej
żeby ta idiotka przy mnie nie węszyła. Jest bardzo sprytna i jeszcze mogłaby
coś odkryć.
Krzyczałam na Draco i robiłam mu wyrzuty o wszystko przez trzy dni mojego pobytu
w rezydencji, ale znosił to ze spokojem. Jest tak obojętny, niczym skorupa bez emocji.
Wciąż go kocham, ale tak bardzo mnie wścieka to, że mnie nie chciał, że z
przyjemnością zamieniam jego życie w piekło. Setki razy powtarzam mu, jak
bardzo mnie skrzywdził i jak okropnym ojcem będzie dla naszego dziecka. Dałam
mu dzisiaj w twarz i wykrzyczała, że jest głupim Śmierciożercą. Udaje, że go to
wszystko nie rusza, ale wiem, że w głębi siebie cierpi, gdy porównuje go z szerokim
uśmiechem do Lucjusza i mówię, że jest taki sam jak ojciec. Morderca, sługus,
słabeusz. Wymyślam coraz barwniejsze obelgi, by jakoś go sprowokować, ale to
nic nie daje.
Chciałam, by kupił mi nową biżuterię na ślub Parkinson i Pottera, ale odmówił.
Z zemsty zaczarowałam zdjęcie ślubne w holu tak, że można je będzie zdjąć
dopiero wtedy, gdy w rezydencji zamieszka nowa pani Malfoy. A zamieszka tam,
dopiero po moim trupie! Wcześniej go zabiję, nim pozwolę mu odejść do innej.
Jeśli nie może być mój, nie będzie niczyj. Nigdy. Nie pozwolę mu zaznać nawet
okruchu szczęścia beze mnie.
Hermiona nie mogła uwierzyć w to, co przeczytała. To był
jakiś obłęd. Nie chciała nawet myśleć, co Draco musiał przeżywać w tamtych
chwilach, bo łzy same napływały jej do oczu. Astoria naprawdę miała problemy
emocjonalne, by z powodu nieodwzajemnionej miłości chcieć tak bardzo go
skrzywdzić. Nic dziwnego, że po jej śmierci Draco raczej nie angażował się w
inne związki. To małżeństwo, musiało być dla niego piekłem.
Parkinson zawsze miała klasę, więc ślub był elegancki,
choć nie było tam prawie nikogo z naszych sfer. Nic dziwnego, bo wszyscy się
jej wyrzekli za poślubienie tego kretyna Pottera. Ja jednak udawałam, że jestem
zachwycona jej wyborem. Draco był bardziej powściągliwy, ale wyraźnie cieszył
się z jej szczęścia. Zachowywaliśmy pozory idealnej rodziny – jak zwykle. To
wesele jednak miało i inne korzyści – byli na nie zaproszeni wszyscy dawni
gryfoni. Byłam ciekawa, czy Draco zwróci na kogoś specjalną uwagę, ale nie
zrobił tego przez większość przyjęcia. Podpuściłam go, by zatańczył z Rudą
siostrą Weasleya, która prawie zgubiła dla niego majtki i z jeszcze jedną
dziewczyną – chyba miała na imię Romilda. Draco był szarmancki, ale znów
obojętny. Wtedy to do naszego stolika podeszła szlama. Brudnokrwita
przyjaciółka Pottera, była nawet ich druhną. Wiedziałam, że jest żoną Weasleya,
ale słyszałam, że mimo to nadal nosiła swoje pospolite, mugolskie nazwisko.
Zrobiłam do niej słodką minkę, pogawędziłam z nią milutko, a później
poprosiłam, by zabrała Dracona na parkiet, bo ja jestem zmęczona z powodu
ciąży. Spojrzenie jakie mi rzucił, powiedziało mi wszystko. Był na mnie ewidentnie
wściekły. Pierwszy raz widziałam, by tak na mnie popatrzył. Wreszcie okazał
jakieś emocje. Już myślałam, że mogę wykluczyć także Granger z grona
podejrzanych. Nie wściekałby się na mnie, gdybym załatwiła mu taniec z miłością
jego życia, prawda? Jednak wystarczyła mi minuta patrzenia na nich razem, bym
mogła mieć już pewność. To była ona. Ta pospolita, szlamowata, przemądrzała flama.
Patrząc jak on okazuje jej emocje i poświęca jej całą swoją niepodzielną uwagę,
chciałam podpalić świat i zniszczyć go do gołej ziemi. I zrobię to. Gdy tylko
pozbędę się bachora Rodgera z brzucha, zniszczę życie Draco Malfoya i z wielką
przyjemnością dołączę do tego planu świętą Hermionę Granger. Może nawet nią
zajmę się najpierw – tak by sprawić mojemu drogiemu mężulkowi, jak najwięcej
bólu, nim przyjdzie jego kolej.
Hermiona zatrzasnęła dziennik i odrzuciła go od siebie. Nie
chciała tego dalej czytać. Nie chciała wiedzieć, co Astoria w swym szaleństwie
dla nich zaplanowała, ale pozostało jej podziękować swoim szczęśliwym gwiazdom,
że jej się nie udało tego zrealizować.
Miała mętlik w głowie i naprawdę nie wiedziała, co ma o tym
wszystkim dokładnie myśleć. Początkowy żal, jaki odczuwała w stosunku do
Astorii za brak miłość jej męża, zmienił się teraz w niechęć i obrzydzenie. Ta
kobieta ewoluowała z zakochanej żony w najprawdziwszego demona i kto wie, co
byłoby dalej gdyby nie jej nagła śmierć.
Nie wiedziała też co myśleć o sugestiach Greengrass, że
Draco to właśnie ją uznawał za miłość swego życia. Czy gdyby tak było, nie spróbowałby
się jakoś do niej zbliżyć? To prawda, że od wojny ciągle była z Ronem, ale
przecież wzięli rozwód ponad rok wcześniej, zanim ona i Draco ponownie się
spotkali. Co to wszystko mogło oznaczać?
Cały dzień była rozkojarzona i nie czuła się najlepiej.
Żałowała, że Draco wracał dopiero za dwa dni, bo naprawdę potrzebowała teraz
jego bliskości i obecności. Nie miała wątpliwości, że musi mu powiedzieć o tym,
co znalazła w dzienniku Astorii, choć bała się jak przyjmie fakt, że dziecko,
które nosiła, nawet nie było jego. Miała nadzieję, że blondyn nie będzie miał
do niej pretensji o to, że przeczytała dziennik. Dziś nie była pewna, czy
zrobiłaby to po raz drugi. To było naprawdę okropne.
Właśnie wychodziła ze swojego biura, by przekazać stażystom
Wizengamotu kilku dokumentów, gdy usłyszała za sobą wściekły syk.
- Kim ty sobie wyobrażasz, że jesteś, brudna szlamo!?
Odwróciła się gwałtownie i natrafiła prosto na spojrzenie
rozwścieczonej do granic Daphne Greengrass.
- Czego tu szukasz? – zapytała ostro Hermiona, czując jak
opanowuje ją złość. Była prawie pewna, że Daphne wiedziała o wszystkich podłych
rzeczach, jakie Astoria zrobiła Draconowi i była oburzona, że miała jeszcze
potem czelność udawać jego przyjaciółkę! Kolejna, podła żmija!
- Nie wiem jakim cudem go uwiodłaś! Może to była klątwa,
albo eliksir? I tak jest skończonym idiotą, że dał ci się nabrać! Jednak nikt
nie dał ci prawa, by usuwać rzeczy mojej siostry z jej własnego domu! Przez
ciebie Draco, zabrania mi tam wstępu, a to jest mój dom tak samo jak kiedyś był
jej! A ty nie jesteś godna nawet dotykać palcem jej własności, marna
naciągaczko! Jesteś tylko małym, interesownym, prostackim śmieciem, który za
wszelką cenę próbuje dostać się na szczyt! To ona była prawdziwą Lady Malfoy, a
nie ty chciwa, głupia dziwko!
Hermiona nie była pewna, czy to przez hormony, te słowa, czy
z powodu złości skumulowanej przeciwko Astorii, ale zamachnęła się i z otwartej
ręki przyłożyła Daphne w twarz.
- To twoja siostra była dziwką! A ty lepiej natychmiast
zejdź mi z oczu, Greengrass, jeśli nie chcesz bym wezwała ochronę, która cię
stąd siłą wyprowadzi! – zagrzmiała Hermiona.
- Ty szmato! Zapłacisz mi za to! – Daphne ekspresowo
wydobyła swoją różdżkę z kieszeni płaszcza i wycelowała nią w Hermionę.
Nim ktoś zdołał podbiec i ją powstrzymać, a Hermiona w
reakcji rzucić tarczę ochronną, Daphne krzyknęła:
- Crucio!
Ból rozdarł każdą komórkę jej ciała i choć trwał krótko, był
przerażającym przypomnieniem tego, co zrobiła jej kiedyś Bellatrix.
Opadając na kolana, odruchowo łapiąc się za brzuch myśląc w
panice:
- Moje dziecko! Błagam, tylko nie to!
A zaraz później zapadła nad nią gęsta ciemność.
❤❤❤
Pierwszym, co zarejestrowały jej zmysły po przebudzeniu był zapach. Sterylny,
niedający się z niczym innym pomylić, zapach szpitalnej sali. Wspomnienia
uderzyły ją niczym rozpędzony Hipogryf. Usiadła i szybko złapała się za brzuch.
- Moje dziecko! – krzyknęła.
- Spokojnie! – usłyszała mocny głos i zamrugała kilka razy,
by wyostrzyć wzrok.
Malfoy stał nad nią, mocno trzymając ją za ramiona.
- Draco? Co z dzieckiem…?
- Spokojnie – powtórzył, pomagając jej się z powrotem wygodnie
ułożyć na poduszkach. – Zdaniem uzdrowicieli nic mu nie będzie. Wszystko jest w
porządku.
- Naprawdę? – Hermiona wypuściła drżący oddech, gładząc swój
lekko zaokrąglony brzuszek. Jej dziecku nic nie było. Co za ulga!
- Zaklęcie trwało tylko około trzech sekund, nim dwóch
twoich stażystów obezwładniło tę wariatkę – wyznał.
Hermiona wzięła kilka kolejnych uspokajających oddechów i
spojrzała na niego. Wyglądał na wyczerpanego i pokonanego.
- Jak znalazłeś się tu tak szybko?
- Nie byłem tu szybko. To ty byłaś nieprzytomna przez
dwanaście godzin – wyznał, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. – Uzdrowiciele
utrzymywali cię w magicznie wywołanym śnie, byś jak najlepiej mogła się
zregenerować.
- Od ilu godzin jesteś na nogach? – zainteresowała się,
patrząc na głębokie cienie pod jego oczami.
- To nie ma żadnego znaczenia – westchnął, pocierając twarz.
– Dobrze, że już się obudziłaś. Zdaniem magomedyków, ani u dziecka, ani u
ciebie nie powinno być żadnych komplikacji czy powikłań.
- Dlaczego więc jesteś taki zmartwiony? – spytała cicho.
- Już nie jestem. Wszystko w porządku – odpowiedział,
przeczesując palcami włosy.
Hermiona przyglądała mi się przez chwilę, kiedy postanowiła,
że nie chce tego odkładać, ani pozwolić mu znów się na nią zamknąć. Przesunęła
się na łóżku i miejsce obok siebie.
- Chodź.
- To… To chyba nie jest najlepszy pomysł… - Draco wyglądał
na zaskoczonego jej propozycją.
- Nie pytałam czy chcesz, tylko kazałam ci się przy nas
położyć – oznajmiła, uśmiechając się do niego. – Twój syn i ja chcemy się
poprzytulać.
Draco posłał jej blady uśmiech, ale wreszcie wstał i zrzucił
z siebie buty i marynarkę. Położył się za jej plecami, od razu obejmując ją
ramieniem i kładąc dłoń na jej brzuchu. Przez kilka minut leżeli w ciszy.
- Myślałam ostatnio o imieniu – zaczęła mówić pierwsza.
- Tak? – Draco pomimo zmęczenia był tym wyraźnie
zainteresowany.
- Wiem, że w twojej rodzinie preferowane są nazwy
gwiazdozbiorów, ale co powiesz na nazwę samej gwiazdy?
- A konkretniej? – dopytał, delikatnie wsuwając dłoń pod jej
szpitalną bluzkę, by móc dotknąć jej brzucha bez żadnych barier.
- Eltan… Jak Eltanin. To najjaśniejsza gwiazda…
- W gwiazdozbiorze Smoka – wyszeptał, wyraźnie poruszony.
- No cóż… tak. Wydaje mi się, że to pasuje – Hermiona
uśmiechnęła się lekko sama do siebie.
- Tylko tak genialna wiedźma, jak ty mogłaby na to wpaść – wymruczał,
całując ją lekko w szyję.
- Podoba ci się?
- Bardzo – Draco przesunął palcami po jej brzuchu, a dziecko
zareagowało na to lekkim ruchem. Od kilku dni już mu się to zdarzało, ale Draco
mógł poczuć to po raz pierwszy.
Hermiona słyszała, jak wzdycha za nią i zastanawiała się,
czy w jego oczach nie błyszczą teraz przypadkiem łzy. Wolała tego nawet nie
sprawdzać.
- Kto dał ci znać, co się stało? – zaczęła ostrożnie.
- Pansy. Potter był zajęty zamykaniem tej popieprzonej jędzy
w więzieniu.
- Zamknięto ją? – zapytała zaskoczona.
- Użyła klątwy niewybaczalnej, na oczach dwudziestu osób, na
pracowniku wymiaru sprawiedliwości ministerstwa magii. Dostanie za to minimum sześć
lat.
- Nie chciałam żeby tak wyszło – wyszeptała. – Ona
zdenerwowała się, bo kazałam jej odesłać rzeczy należące Astorii.
- Powinienem był już to zrobić pięć lat temu. – Głos Draco
był dziwnie zdławiony. – Tak cholernie mi przykro, że przeze mnie coś mogło wam
się stać.
- To się nie stało przez ciebie, Draco. To był przypadek.
Nikt nie mógł przewidzieć, że Greengrass aż tak odbije – zapewniła, splatając
ich palce razem na jej brzuchu.
- Czasem myślę, że te wszystkie sytuacje, to kara za moje
grzechy – wyszeptał to tak cicho, że ledwie go zrozumiała.
- Jakie grzechy? – Hermiona mocniej uścisnęła jego rękę.
- Za to, co zrobiłem w szóstej klasie. Za to, jak
traktowałem kiedyś ludzi…
- Byłeś tylko dzieckiem. Nie sądzę, by los chciał cię ukarać
za występki młodości, do których praktycznie zostałeś zmuszony sytuacją.
- Los zabrał mi już raz dziecko, które nawet nie było moje –
powiedział, wyraźnie rozgoryczony.
Hermiona zamarła w jego ramionach. Czy naprawdę o tym
wiedział?
- Pansy przyniosła z ministerstwa twoją torebkę. Widziałem w
niej stary dziennik Astorii. Opisała to tam, prawda?
Odwróciła się w jego ramionach i delikatnie dotknęła jego
policzka.
- Przez cały czas wiedziałeś? – wychrypiała pytanie.
Draco miał mocno zaciśnięte powieki, a jego dłoń mocno
trzymała ją w talii.
- Od samego początku. Piłem wtedy eliksir, by nie mogła ze
mną zajść…
- Dlaczego? – Hermiona była zaintrygowana.
- Poślubienie jej było błędem. Zrobiłem to, bo nie
potrafiłem przeciwstawić się chorej woli mojego ojca, nawet po jego śmierci… -
wziął głęboki oddech. – I też dlatego, że chciałem choć przez chwilę poczuć się
mniej samotny.
- Draco… - Hermiona przesuwała palcami po jego twarzy,
czując jak jej serce kroi się nad tym niesamowitym mężczyzną, który przeszedł już
tak wiele w swoim życiu.
- Myślałem, że to się uda. I może nawet by mogło… Gdyby
Astoria się we mnie nie zakochał.
- Nie chciałeś, żeby cię kochała?
- Nie chciałem, by cierpiała z powodu tego, że nie
odwzajemniam jej uczuć. Widziałem, jak ją to bolało, więc specjalnie zacząłem
jej unikać. Postanowiłem, że nie chcę mieć z nią dziecka… A co jeśli jego też
nie umiałbym pokochać?
Hermiona poczuła zimny dreszcz. Czy to dlatego Draco przez
tyle lat nie chciał w ogóle mieć dzieci? Czy właśnie tego się bał?
- Umiałbyś. Wiem, że już kochasz nasze dziecko – zapewniła
go z mocą.
- Tak. To prawda. Kocham je, od pierwszej chwili, gdy się o
nim dowiedziałem – przyznał. – Od chwili, gdy zrozumiałem, że będę miał je z
tobą. Że to ty mi je dasz. Że ono będzie nasze – Draco przytknął swoje czoło do
jej
Hermiona poczuła, jak łzy zaczynają spływać po jej
policzkach, mocząc jego palce, którymi głaskał ją po twarzy.
- Chciałem wtedy tylko poczekać, aż Astoria urodzi, a
później poprosić o oficjalnie testy potwierdzające ojcostwo. Dałbym jej
dyskretny rozwód i pozwolił zachować dom. Jednak ona nie zamierzała się nigdy
na to zgodzić. To właśnie o to kłóciła się ze mną w tamtym ogrodzie, zanim zemdlała.
Zdaniem uzdrowicieli zabiło ją zaklęcie na jej własnej linii krwi. Zaklęcie
niewiernej żony. Uaktywnia się tuż po porodzie, jeśli nadal jest w związku z
kimś, kto nie jest ojcem jej dziecka.
- O Godryku! Temu można było zapobiec! Gdybyście się
rozwiedli…
- Tak – Draco cicho westchnął. – Ale nie wiedziałem, że
Greengrassowie stosowali to na własnych córkach. Gdybym wiedział… Nigdy nie
pozbędę się poczucia winy. Gdybym wcześniej nalegał na rozwód…
- To nie była twoja wina! – Hermiona przytrzymała jego twarz
i głęboko popatrzyła mu w oczy. – To Astoria źle postąpiła, ty nie miałeś z tym
nic wspólnego.
- Miałem nadzieję, że choć jej dziecko przeżyje, ale… - w
jego oczach błyszczały prawdziwe łzy.
- Cii… - Hermiona pogłaskała go po włosach. – Nie myśl teraz
o tym. Nie możemy już zmienić przeszłości.
Leżeli chwilę w ciszy, nim Draco lekko przytknął swoje usta
do jej, a ona ponownie spojrzała mu w oczy.
- Hermiono… Muszę ci to powiedzieć. Jesteś jedyną osobą na
świecie, która potrafi wywołać we mnie uczucia. Nikt inny, tylko ty. I od
zawsze tak było. Przez lata przekonywałem sam siebie, że to tak naprawdę były
tylko szkolne fantazje… Ale gdy zobaczyłem, jak stoisz w moim własnym domu,
przed moim kominkiem, ubrana w najciaśniejsze jeansy na świecie i różową
koszulkę z logo „Fatalnych Jędz”, to wszystko do wróciło. Każda emocja. Każde
wspomnienie. Każde uczucie. To wszystko o tobie…
- Draco…
- Prawie wczoraj umarłem, gdy Pansy powiedziała, że trafiłaś
do szpitala i nie wiadomo, jak to się może skończyć – wyznał, patrząc na nią
intensywnie. – Bałem się, że to znów się dzieje. Myślałem, że los znów mnie pokarał
i odbierze mi całe moje dopiero co odnalezione szczęście. Skoro już raz za karę
pozbawił mnie żony, której nie kochałem i dziecka, które nawet nie było moje…
Jak może oszczędzić mi odebrania żony, którą kocham i dziecka, której jest dla
mnie wszystkim?
Hermiona poczuła, jak fala ciepła rozpływa się po całym jej
ciele, jakby jego słowa były magicznym zaklęciem.
- Nikt ci nas nie zabierze – zapewniła go z mocną. – Bo my
też cię kochamy. Ja i nasz syn. I już zawsze będziemy razem.
Draco zadrżał przy niej, jakby i on doświadczył tej samej
magii, co ona przed chwilą.
- Hermiono…
- Nie bój się. Nie będzie więcej kar. Dość ich już przeżyłeś.
Teraz czas na twoje nagrody. Nasz syn będzie naszą nagrodą i sprawi, że
będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
- Powiedź, że nigdy nie odejdziesz. Że nigdy nie zechcesz
znów ode mnie uciec. Że mi kiedyś zaufasz – poprosił, zdławionym głosem.
- Nigdy nie odejdę. Obiecuję. Ani ja, ani Eltan, nigdy cię
nie opuścimy. I ufam ci Draco, najbardziej na świecie. Ty i nasz syn, jesteście
dla mnie najważniejsi na świecie.
Ni to szloch, ni śmiech wydobył się z jego ust.
- Chcę mieć was blisko siebie, już zawsze – Draco spojrzał
na nią, najwyraźniej uszczęśliwiony.
- I tak właśnie będzie, ukochany. Na zawsze. I na całą
wieczność.
❤❤❤
Dalsze losy Pansy i Harry’ego, a także Dramionków i postaci pobocznych poznacie w
Epilogu 😋
❤❤❤
Hej!
Brawa dla każdego, kto za jednym zamachem przeczytał ten długaśny elaborat 😆 To najdłuższy, pojedynczy rozdział, jaki w życiu napisałam i naprawdę nie bardzo chciałabym to jeszcze kiedyś powtórzyć 😱 Jak opowiadałam niektórym z Was - mózg mi się po tym "przedramionował" i bałam się, że mi nie przejdzie na czas, żebym zdołała skończyć kolejny rozdział "Przyrzeczonej" (ale na szczęście się udało, więc publikacja bez zmian w planach - w niedzielę 😅).
Jak wiadomo - Epilog będzie w poniedziałek, a sceny 18+ w osobnym pliku i na blogu HOT w środę i kolejną sobotę.
Dziękuję za przygodę z kolejnym mini-maratonem. Zapowiadam już teraz, że mam zamiar napisać ich okrągłe 10. Kolejne będą w różnych odstępach czasowych, ale na pewno będę Was informować tutaj i na grupie kiedy to nastąpi.
Wielkie buziaki i udanej reszty weekendu!
Venetiia.
PS. Gratulacje dla tych, którzy wszystko pozgadywali - Brawo Wy! 😘😂
jestem!
OdpowiedzUsuńPierwsza! Lecę czytać.
OdpowiedzUsuńAhh, a już myślałam, że mi się udało.
UsuńPierwsza?
OdpowiedzUsuńJakie to bylo cudowne!! ❤️ Z każdym twoim nowym dziełem jestem coraz bardziej zakochana w twoich pracach 😳 każde kolejne jest coraz lepsze! Nawet nie masz pojęcia jak bardzo jestem wdzięczna że w grudniu 2020 roku natknęłam się na wattpadzie na TNMZ 🤍 od tamtej pory regularnie codziennie nawet po kilka razy sprawdzam czy aby napewno nic się tam nie pojawiło 😂😂 jestem na bieżąco ze wszystkimi twoimi pracami oraz przeczytałam wszystkie dostępne na blogu i nie mogę się doczekać następnych 😻😇
Usuń💚
OdpowiedzUsuńJestem. :)
OdpowiedzUsuńObecna 😁
OdpowiedzUsuńWOW No tego się nie spodziewałam. Ale dobra od początku. Dziwię się że Draco nie oberwał za ten pocałunek z (🤮) sekretarką. Bardzo się cieszę że Pans jest w ciąży bo teraz napewno wrócą do siebie z Harrym. Nie powiem dziennik Astorii mnie zaskoczył. Naprawdę świetny rozdział. Aż szkoda że to już się kończy. W takim razie czekam na epilog. Pozdrawiam ❤️
Usuń♥️ Odświeżanie co pięć sekund i jaka radość że jest, lecę czytać ♥️
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem! Jaki ten rozdział długi, ale jak przyjemnie się go czyta! Ukłony dla Ciebie Venik i dla Neski za ogrom pracy i poświęconego czasu - jesteście chodzącymi petardami! 😍
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie wiem od czego zacząć 😅🙈
Ślub Hermiony i Draco, moment, w którym Draco nie chciał zmuszać Hermiony do ślubu, słodki, ale w pierwszej chwili bałam się, że jeszcze Hermiona przystanie na jego propozycje odwołania wszystkiego! Całe szczęście, że nie♥️ Pansy podczas ślubu, musiała przeżywać po pierwsze szczęście przyjaciół, ale na pewno bolało ją serce po Harrym. Na szczęście szybciutko je uleczyła ♥️ i zaawocowalo to ciąża! Czeka nas ślub Potterów ♥️
Asystentka Draco, no niecny plan miała, ale na zakochanego Draco nic nie działa Słoneczko :)
Daphne - całe szczęście, że trafiła do więzienia! Co za sucz!
Dziennik Astorii. Właściwie mam mętlik, bo z jednej strony jej współczuję, z drugiej jej nie rozumiem a wręcz nienawidzę. Współczuję jej, bo trwanie w takim związku to musiały być dla niej katusze, tym bardziej, że wiedziała, że on jej nie kocha. Dziwię się jej, że w tym trwała, aczkolwiek chęć posiadania tu chyba zwyciężyła. Nienawidzę jej za to co robiła Draco, jakie myśli przelewała na papier, kompletnie ogarnęło ja poczucie zemsty. Niestety przeważa tu nienawiść do jej postaci...
Wiedziałam, że gdy Draco mówił o przeżytej miłości tylko raz w życiu miał na myśli Hermione, szkoda, że jej wcześniej tego nie wyjawił. Hermiona i jej paniczny strach o to, że Draco jej nie kocha jest troszkę paranoidalny - aczkolwiek kompletnie się temu nie dziwię zważywszy na ich wspólną przeszłość. Napalona Hermiona - złoto! 😍 Cieszę się, że ta historia będzie miała swój happy end ♥️
Nie mogę doczekać się hit rozdziałów! ♥️
Jeszcze raz słowa uznania dla Autorki i jej Bety! ♥️
Kreacja Astorii w tym opowiadaniu jest naprawdę świetna. I właściwie nie potrafię jej nienawidzić tutaj. Młoda dziewczyna, która wychodzi za mąż z miłości dowiaduje się, że jej mąż, jej ukochany, nigdy jej nie pokocha i na dodatek odpycha na każdym kroku. Zupełnie, zupełnie jej się nie dziwię, że zachowywała się tak, jak to opisane w dzienniku. Gdzieś kiedyś widziałam cytat "Niebo nie zna wściekłości jak miłość zamieniona w nienawiść, ani piekło furii jak zraniona kobieta" i myślę, że to doskonale oddaje uczucia Astorii. Myślę, że zarówno jej jak i Draconowi współczuję tak samo.
UsuńWłaśnie według tego cytatu kreowałam postać Astorii :) Dokładnie go sobie przeczytałam, nim zaczęłam opisywać jej dziennik.
UsuńJakoś mam mieszne uczucia względem Astorii, oczywiście żałuję jej, ale z drugiej strony w robienie w dziecko Draco, zdrada, uprzykrzanie w taki sposób życia... Już podczas ślubu wiedziała, że jej nie kocha. Oczywiście mogła liczyć na to, że z czasem się to zmieni, to jednak to co robiła jak starała się go zniszyc psychicznie... No tak jak napisałam mam bardzo mieszane uczucia względem jej postaci...
UsuńJuż dawno nie upłakałam się tak przy żadnym dramione. Pamiętnik Astorii to coś niesamowitego - gratuluję Ci pomysłu i tak pięknego przelania emocji, które mogłyby targać kobietą w sytuacji Astorii. Naprawdę zrobiło mi się jej okrutnie żal. I równie okrutnie żal zrobiło mi się Dracona, najpierw z uwagi na incydent z Lynette, potem przez całą ich rozmowę, kiedy Hermiona była w szpitalu. Naprawdę przeszłaś samą i siebie i to chyba będzie moje drugie (zaraz po syndromach) ulubione dramione Twojego autorstwa. Świetnie, że postaci są takie dojrzałe, że Hermiona nie jest królową dramy (zrozumiała, że zachowanie Lynette to nie wina Dracona bez żadnych zbędnych fochów plus dała mu się wytłumaczyć). Harry i Pansy to ostatnimi czasy moje ulubione połączenie i jeszcze ich rozterki miłosne... Uwielbiam. No i uwielbiam, że nie ma Ginny w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz; naprawdę piękny, emocjonalny rozdział. Mnie doprowadził do łez, co się ostatnio praktycznie nie zdarza. Dziennik Astorii - złoto. Cała ich historia jest niezwykle przejmująca i smutna. Naprawdę jest mi jej bardzo, bardzo szkoda, bo nie zasłużyła na to, by kochać mężczyznę, który nigdy nie odwzajemni jej miłości. A Daphne to zdzi.ra of course.
Cudowny maraton i naprawdę piękna historia ❤️
Gratuluję kolejnego udanego mini maratonu! Każde kolejne opowiadanie jest świetne i mimo, że może się wydawać, że w opowiadaniach tyle tematów było już opisanych, w Twoich zawsze coś potrafi zaskoczyć. Bardzo podobało mi się tu wykorzystanie pamiętnika Astorii, żeby opisać jej historię!
OdpowiedzUsuńŻyczę jak najwięcej kreatywności
M.
Czytanie tego rozdziału zajęło mi dokładnie 1 godzinę i 10 minut 😄 No powiem ci Venik, że zaszalałaś mocno tym razem 😄 Nie spodziewałam się, że z Astorii jest taka... niemiła kobieta, delikatnie mówiąc 😆 Rozdział idealny - jest trochę dramy, jest romansik no i słodkie słowa na koniec, które sprawiają, że szczerzę się jak głupia do telefonu po 1 w nocy. Uwielbiam Cię Venik, i obyś zawsze rozpieszczała nas rozdziałami swoich wspaniałych opowiadań ❤️❤️
OdpowiedzUsuńLilak
Szczerze mówiąc to te rozdziały są tak dobrze napisane, że w ogóle nie odczuwam czasu czytając je. Po prostu całkowicie się w nich zatracam, więc im dłuższe tym lepsze:D Tym bardziej nie ma mowy żebym coś przeczytała na raty. Gdybyś teraz opublikowała książkę na 500 stron to myślę, że również przeczytałabym ją jednym tchem.
OdpowiedzUsuńDraco jest bardzo doświadczony przez życie. Mam nadzieję, że będzie tak jak mówi Hermiona, bez większych kar i szczęśliwie z ich własnym dzieckiem. Swoją drogą Draco zachowuje się cudownie w stosunku do małego.
Mam nadzieję, że Daphne dostanie największy możliwy wymiar kary. Widać obie siostry są psychopatkami.
Mam cichą nadzieję, że w epilogu znajdzie się jakaś scena dotycząca bezpośrednio porodu. To mogłoby być ogromnie wzruszające. Choć myślę, że cokolwiek tam się znajdzie, finalnie i tak się popłaczę biorąc pod uwagę całą historię Draco i Hermiony oraz Pansy i Harry'ego.
Cieszę się, że Przyrzeczona bez zmian. Nieśmiało zaproponuję opublikowanie rozdziału o północy. No chyba, że to jedynie przywilej maratonów:D
Tak czy siak nie mogę się doczekać i Przyrzeczonej i epilogu Dysfunkcji.
Dużo weny i czasu na pisanie:)
PS: Wcześniej jakoś nie zastanawiałam się nad tytułem, ale myślę, że jest świetnie dobrany do całej historii.
Sama sobie wprowadziłam zasadę, że każdy kolejny mini-maraton musi mieć tytuł tylko 1 słowem :D Mogę już zdradzić, że kolejny to będzie najprawdopodobniej "Kwintesencja" :D
UsuńAle super, już się nie mogę doczekać!
UsuńOk, to było coś. Czasem by się z 10 innych rozdziałów przeczytało, a u ciebie taka ilość to jeden😅 nie mniej jednak - były uśmiech, śmiech i łzy.
OdpowiedzUsuńGdy Draco przyznał się do pocałunku z asystentką miałam szklanki w oczach. To chyba przez to, jak bardzo tego żałował i dało się odczuć jego ból.
Ron jest totalnie żałosnym pozerem i miałam ochotę rzucić telefonem o ścianę w pewnym momencie.
Astoria... Razem z Daphne są po prostu siebie warte. Dwie psychicznie chore wariatki.
Rozdział wow, bałam się, że nasze dramione rzeczywiście straci swoje maleństwo, ale jednak się udało🖤 byle do kolejnych rozdziałów🤭🖤💚
To był elaborat? Nie zauważyłam, że był długi bo.....Ja chcę więcej! 🤣 To było cudowne, na koniec rozdziału buzia mi się tak cieszyła jakbym się spiła :D
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę, że w końcu się odnaleźli i że będą cudowną rodziną 😍
Nie mogę nie wspomnieć o Harry'm, który tutaj był po prostu zniewalająco cudownym przyjacielem ❤️ Mam ogromną nadzieję, że w epilogu dowiemy się, że wrócili do siebie z Pansy na dobre, po prostu innego scenariusza nie przyjmuję! 😜
Zaskoczyło mnie to, jaką szemraną wariatką była Astoria. Odczuwałam dokładnie takie same emocje jak Hermiona, czytając dziennik byłej pani Malfoy - najpierw współczucie i strach, że to Draco ją doprowadził do szaleństwa i przez to umarła, aż po obrzydzenie - ona sama to na siebie sprowadziła. Puściła się, wmawiała Draco, że to jego syn.. obrzydliwość.
Ron niespecjalnie mnie zdziwił, jak zwykle był prostackim fajfusem i to jak Hermiona mu wygarnęła było o prostu złotem 🤣 Należało mu się za lata doprowadzania Hermiony do depresji i wmawianiu jej, że jest dysfunkcyjna.
Tak bardzo chciałabym przeczytać sceny +18! Czy dostanę je jak napiszę do Ciebie mail z prośbą? :)
Cały maraton był cudowny i zdecydowanie uwielbiam taki rodzaj publikacji, dzień po dniu ;) wtedy mogę opanować jeszcze swoją ogromną ciekawość co dalej! :)
Nie mogę się doczekać następnych opowiadań, maratonów i nowego rozdziału "Przyrzeczonej"
Dziękuję, że jesteś i dzielisz się z nami swoją wspaniałą wyobraźnią i talentem ❤️
❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńPrzeczytane.... O mój Boże!! To było takie... Mocne, niesamowite, rewelacyjne. Aż jutro chyba przeczytam to jeszcze raz. To był rozdział marzenie, tyle się działo, tyle wątków, tyle wyjaśnionych spraw, okoliczności całej tej dziwnej sytuacji z Astoria no mistrzostwo. Brawo!!
OdpowiedzUsuńA Draco, współczuję, Boże jak mi było go żal później. Bo na początku żałowałam Astorii, niespełniona miłość, może popchnąć do wielu decyzji ale to co zrobiła. Biedny musiał to znosić bo myśl, że na to zasługuje.... Ale skoczyło się dobrze. No musi być dobrze. Jeszcze w niedzielę kolejny rozdział kolejnego opowiadania tam też emocje będą chyba brały górę.
Nie wiem czy dam radę...
PS. Jasne że dam już odliczam godziny do niedzieli i poniedziałku..
Miłego weekendu i spokonej nocy ✨
😮😯🙊🤯😳😳😲😵❤️❤️❤️
Przeczytałam.
OdpowiedzUsuńAle wybuchł mi mózg 🤯 i muszę przeczytać jeszcze raz aby sklecić wartościowy komentarz, więc do usłyszenia później 😉
Uwielbiam twoje opowiadania. Codzinnie wchodzę na bloga i sprawdzam czy nie pojawiło się coś nowego. To ile razy przeczytałam całego bloga nawet nie wspomnę 🙂🙂🙂
OdpowiedzUsuńTo był dopiero tasiemiec ale jaki uroczy i pełen zwrotów akcji ☺️ Było cudownie czekam na epilog ❤️
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super ;) nie mogę się doczekać epilogu 🥰🥰 mam pytanie czy jest jeszcze miejsce na blogu 18+?
OdpowiedzUsuńGłupia Astoria głupia Daphne i głupia ta jego asystentka pchają się tam gdzie ich nie chcą i jeszcze się narzucają 🤦🏽♀️ ale Najważniejsze że nasza kochana para się kocha a i że Pansy "wróciła" do Harrego 🤭😂
OdpowiedzUsuńSuper się czytało! Nie mogę się doczekać epilogu, ale najpierw czekam na sceny +18 bo po prostu je uwielbiam juz wiem że będą HOT!
OdpowiedzUsuńWeny! ❤
Taaaaki długi a jaki cudowny 🥰🥰 ja wiedziałam że Lynette i Daphne to suki,ale ze z Daph aż taka to się nie spodziewałam 😬😬🤬🤬 ona jest psychiczną jak Astoria to chyba u nich rodzinne 😬 co do samej Astorii to byłam zszokowana w jaką obsesje wpadła i jakim człowiekiem się stała 😳😬😑 ja wiem że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone,ale to było chore ona normalnie znęcała się psychicznie nad Draco 🤬🤬 oczywiście karma wróciła i ja pokarała w postaci klątwy niewiernej żony .
OdpowiedzUsuńRon oczywiście było wiadome,że wybuchnie,ale nasza Hermiona poradziła sobie z nim idealnie 🥰😍🤩
Pansy i Harry to robią do siebie takie podchody jak nastolatkowie. Widac jak bardzo się kochają 🥰😍🤩 i powinni być razem tylko muszą sobie wytłumaczyć wszystko,bo Harry jest tutaj taki kochany,że mi serce pęka jak widzę jego cierpienie.
No i oczywiście wisienka na torcie w postaci Draco,który jest taki idealny 🥰😍🤩 ta scena przed wyjazdem w delegację była taka słodka z kolei ta w szpitalu niesamowicie wzruszająca 🥲 kochana jak ja się cieszę że Ty piszesz dla nas takie cuda 😍🤩🥰
Długaśnym? Ja z każdym akapitem błagałam by to jeszcze nie był koniec :-) to chyba mój ulubiony minimaraton. Bardzo dziękuję że to opowiadanie, nawet bez udostępnionych scen 18+ ta historia to majstersztyk. Epilog będzie wisienka na torcie :-)
OdpowiedzUsuńCudowny❤️ Przyznaje, ze czytałam na 3 razy, bo albo dzieci albo psy coś chciały🤣 genialny jest koncept „ zaklęć rodowych”❤️
OdpowiedzUsuńHa, trochę odgadłam 😁 cudowne 🥰
OdpowiedzUsuńTo jest poprostu jedna z moich ulubionych kilkuodcinkowych miniaturek❤️ Postaci pięknie są wykreowane, Draco z jednej strony taki silny, pewny siebie, a z drugiej bardzo uczuciowy, no pokochałam go tutaj bardzo😁 Hermiona, no wreszcie się postawiła głupiemu Ronowi! Ona też jest świetna w tej historii, choć no naprawdę uciekać przed miłością swojego życia 😁❤️
OdpowiedzUsuńPansy i Harry to jedna z moich ulubionych tu par, Pansy jest poprostu świetna 🤩
Jestem wprost przeszczęśliwa, że mogłam przeczytać coś tak naprawdę dobrego ❤️😘
💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Cieszy mnie to jak się potoczyła akcja, pierwsze części były pełne szalonych emocji, 4 i 5 przyjemnie spokojniejsze. Efekt genialny 👏🏻👏🏻👏🏻
OdpowiedzUsuńTen rozdział był zdecydowanie za krótki 😂 nie mogę doczekać się epilogu 😄🤩
OdpowiedzUsuńPodejrzewałam,że Astoria była chora,ale żeby aż tak piekielnie?😱😱 Z początku było mi jej żal,dopóki nie zaczęłam czytać dalej... Jak w ogóle tak można było postąpić..... Ale jak wiadomo skrzywdzona kobieta ze złamanym sercem jest zdolna do wszystkiego....
OdpowiedzUsuńDraco na prawdę wiele wycierpiał.Choc zdecydowanie nie powinien żenić się z Astorią.. ale tak wiem lata wychowania przez jego ojca miało prawo go bardzo zmienić.
Niemniej cała historia to istny Majstersztyk 😁😁😁😁 dziękuję ci za nią i czekam na epilog,dodatkowe rozdziały i inne publikację.
Ściskam 🚀🚀🚀
To było niesamowite, pełne emocji, piękne. Ideale rozwinięcie poprzednich rozdziałów, zawierające odpowiedzi na pytania, które pojawiły się podczas czytania. Super 😁 będzie to jedno z moich ulubionych mini i już nie mogę się doczekać epilogu... Oprócz tego jak co tydzień wyczekuje kolejnego rozdziału Przyrzeczonej 😁😁
OdpowiedzUsuńPowodzenia i dużo weny!!
Czy przyrzeczonej możemy sie spodziewać po północy czy bardziej jutro w dzień? ❤️
OdpowiedzUsuńWszystko liczy się w miarę możliwości przerobowych Neski :D
UsuńPóki co Przyrzeczona leży i czeka aż mi się zachce :D po tym rozdziale mam przepalone komórki :D
UsuńO Kochana ❤ piękny rozdział, a końcówka wyciska łzy 😍
OdpowiedzUsuńDobrze że w pracy mało pracy ;p ciężko usiedzieć nie czytając
OdpowiedzUsuńVenetiio!
OdpowiedzUsuńNie zawiodłaś! Zapiski Astorii mnie ogromnie zaskoczyły, chociaż dałaś małą podpowiedź w poprzednich częściach, gdy Pansy wspomniała o tym, że Draco nie lubił, jak Astoria się malowała. Trochę mnie zaskoczyło, że uczucie między nimi tak szybko się pojawiło. Niestety nie byłam w gronie szczęśliwców, którym udało się dokładnie przewidzieć, co się wydarzy. Podejrzewałam, że pierwsze miesiące po ślubie upłyną pod znakiem mijania się bez słowa między pokojami. Niemniej jednak bardzo mi się podobało!
Czekam niecierpliwie na Twoje kolejne miniaturki!
Pozdrawiam Cię ciepło w ten mroźny wieczór.
Martwiała
[smocza-opowiesc.blogspot.com]
Znasz moje zdanie co do tego rozdziału 😁 ale i tak muszę się tym podzielić tutaj ❗ Świetnie napisana historia choć momentami do przewidzenia (może dla niektórych w całości) to napisana w taki sposób że nie można potraktować tego jako banał❗ Oczywiście dialogi robią tu ogromna robotę 😁 bo relacje między bohaterami są cudowne ❗Żadna postać nie jest przesadzona ani na siłę a wręcz każda ma ważną rolę i każda jest przedstawiona w nich oczach właściwie❗ Wszyscy idealnie wpisują się w kanon oni w dalszych losach książki właśnie tacy mogli by być 😍🥰
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział, końcówka wyciska łzy. Czekam na epilog.<3
OdpowiedzUsuńNie mogłam się oderwać od tego rozdziału! Było w nim tyle uczucia! I ciąża Pansy, to dopiero wydarzenie 😍 wiedziałam, że historia z Astorią będzie miała jakieś głębsze dno, ale, że aż tak... potrafisz zaskakiwać 😀
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog! Ciekawe jaki przewidziałaś dalszy los dla naszych gołąbeczków 😊
Dużo weny na kolejne minimaratony, sprawiasz nam nimi duuuużo radości 😍❤
Dlugasny ten rozdzial, ale super. Ron - jak zwykle nie rozczarowal, powiedzial co myslal i tyle. Pansy - mam bardzo cicha nadzieje ze sie zejda z Harrym i jak on zareaguje na fakt ze beda miec malego Potter'a i moze anuluja rozwod?
OdpowiedzUsuńDraco - tak bardzo mi go szkoda. Doznal naprawde wielu kar, na niektore nawet nie zasluzyl... Nie mozna dyrygowac emocjami i decydowac kogo sie kocha. Szkoda tylko ze nie potrafil sie postawic ojcu i zrobic to co uwazal za sluszne i wlasciwe.
To dobrze ze ujawnili przed soba swoje uczucia i wyrzucili ta cala umowe i teraz po prostu zrazem probuja stworzyc cos co moze byc piekne...
Nie moge sie juz doczekac innych maratonow i masz ogromny talent i 'czapki z glow' za to.
Milego pisania i milego tygodnia.
Szczerze, mimo wszystko żal mi Astorii, nie wyobrażam sobie być w związku beż odwzajemnionej miłości. Ale cieszę się, że rodzinka Malfoy'ów jest szczęśliwa i w kąpiecie ❤
OdpowiedzUsuńŻal mi i Draco i Astorii oboje mieli smutną historię 😔 ale cieszę się że tak się potoczyło teraz Hermiona i Draco mogą założyć szczęśliwą rodzinę
OdpowiedzUsuńkobieto! co Ty ze mną robisz, ja się naprawdę wzruszyłam na końcówce, tu było tak wiele emocji!!
OdpowiedzUsuńto, co greengrasowie zrobili astorii było okrutne, a to co ona draco jeszcze gorsze, oszalała z miłości? nie wiem czy można to było nazwać miłoscią, ale oszalała okrutnie i mi jej żal, szkoda mi draco, że się męczył tak długi czas, że czuł, że nie zasługuje na prawdziwą miłość. takie dramione jest wspaniałe i miód na serce!
a pansy i harry!!! bomba istna :D mieć romans z byłym mężem i mam nadzieję przyszłym!!!
Rozdział od którego serce mięknie.. ból jaki doświadczał Draco i Astoria ... Astoria szaleńczo kochająca.. chociaż kiedyś słyszałam że kochać naprawdę to także pozwolić odejść i o ile lepiej by było gdyby tak się skończyło ... Pansy z Harrym -czytajac czuć az między nimi iskrę.. i ten ich "potajemny romans". Nie podoba mi się Ron.. zwłaszcza "dysfunkcja".. musiał dostać spory strzał psychicznie jak się okazało że to on ma dysfunkcje..
OdpowiedzUsuńAstoria i Daphne to psychopatki 🙈 i z jednej strony żal mi Astorii bo doświadczyła nieodwzajemnionej miłości, ale czy jeśli kogoś się naprawdę kocha to robi się mu takie rzeczy? 😏 Końcówka to miód na moje serce. Idealna, słodka, taka jak lubię 😍.
OdpowiedzUsuń