niedziela, 7 listopada 2021

Przyrzeczona - Rozdział XXXIV - IX Retorospekcja

Dedykacja: Dla Margo Veni - bo mam wrażenie, że naprawdę kibicuje tej historii 😋

Betowała Neska 💚



💍💍💍

Ściskała jego dłoń zdecydowanie za mocno, a jej oczy wyrażały najczystszą pogardę, niechęć oraz coś, co mógł łatwo zinterpretować, jako chęć wypatroszenia go jej własną różdżką. Nie żeby spodziewał się innej reakcji po kimś z tak ognistym temperamentem. Zdobył się na pogratulowanie jej zaręczyn z Potterem, na co ona odwarknęła krótkie podziękowanie.

- Mam nadzieję, że nie poprosiłeś mnie o ten taniec z powodu głupiej nadziei, że mogłabym jakoś zmienić moje zdanie na temat twojej oślizgłej osobowości? Bo jeśli tak, to muszę cię rozczarować…

Draco krótko parsknął śmiechem.

- Oczywiście, że nie. Po prostu chciałem zamienić z tobą kilka słów nim wyjedziemy ze szkoły. Jak się domyślasz, we wszystkim co robię, musi być jakiś cel.

- No właśnie – Ginny złowrogo zmrużyła oczy. – Te wymuszone na Hermionie zaręczyny, zapewne też taki mają prawda? Zaplanowałeś to wszystko bardzo dokładnie, by mogło przynieść ci tylko i wyłącznie korzyści w jakimkolwiek planie, który sobie powziąłeś, mam rację?

- Owszem – Draco uśmiechnął się cynicznie. Gdyby Weasley tylko wiedziała… Gdyby ktokolwiek z przyjaciół Hermiony wiedział… Nie sądził, że byliby skłonni nawet w to uwierzyć. Wcześniej, bez końca podejrzewaliby go o skrywane, niecne zamiary.

- Rozwiniesz temat, czy będziemy się tak bujać bez sensu po parkiecie, rzucając sobie nienawistne spojrzenia? – warknęła.

- Poprosiłem cię do tańca, bo chciałabym byś przekazała ode mnie wiadomość – wyjaśnił rzeczowo.

- Czy ja wyglądam ci na sowę pocztową, Malfoy? – sarknęła.

Draco znów parsknął w rozbawieniu.

- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia czy istnieją rude sowy. Niemniej… Osoby, do których skierowana jest ta wiadomość, najpewniej są poza zasięgiem mojego dostępu i nie przyjęłyby ode mnie listu.

- Do rzeczy Malfoy. Nie chcę być na ustach całej szkoły, mówiącej o tym, że tańczyłam z tobą dłużej, niż to było absolutnie konieczne – narzekała Ginny.

- Przekaż ode mnie Potterowi i Weasleyowi, że mogą być spokojni. Granger wróci do was cała i zdrowa, nim minie założony rok trwania zaręczyn – odpowiedział, mając nadzieję, że zabrzmiało to tak gładko i nonszalancko, jak sobie tego życzył.

Ginny znów zmrużyła oczy, przyglądając mu się podejrzliwie.

- Naprawdę świadomie chcesz nam dać taką gwarancję? – zapytała cicho.

- Tak. Przekaż swojemu bratu, by nie robił niczego głupiego. Ona wróci do niego, jak tylko mój plan zostanie zrealizowany – wyjaśnił, mając nadzieją, że nawet cień goryczy nie przebije się przez jego słowa. Wizja Hermiony z Weasleyem nadal była najgorszym, co mogła mu podsunąć jego wyobraźnia.

- Nie wiem na ile jesteś szczery w tym co mówisz, ale lepiej dla ciebie, by nawet włos nie spadł jej z głowy, jeśli nie chcesz bym przeklęła twój blady tyłek w zapomnienie! – ostrzegła ostro.

Draco ledwo powstrzymał kolejne parsknięcie śmiechem, nie chcąc jej jeszcze bardziej sprowokować. Wiedział, że Weasley jest ognistą czarownicą, ale niestety chyba też niezbyt rozważną. Gdyby zagroziła w ten sposób innemu Śmierciożercy, mogłaby gorzko tego pożałować. Taka Gryfońska odwaga wcale nie była rozsądna, choć wiedział doskonale, że Hermionę cechowało dokładnie to samo.

- Granger będzie mogła się z wami swobodnie kontaktować, a nawet spotykać w miejscach publicznych. Mam nadzieję, że twoja rodzina pojawi się też na przyjęciu zaręczynowym. Myślę, że przydałoby jej się wtedy wasze wsparcie.

- Oczywiście, że tam będziemy! – odpowiedziała szybko. – Nawet na chwilę nie pozwolimy jej od nas odciąć! Hermiona jest dla nas bezcenna!

To tak, jak dla mnie – chciał dodać, choć oczywiście nie mógł tego zrobić.

- Nie spodziewałbym się niczego innego. Mój ojciec i Shacklebolt mają to wszystko dokładnie omówione. Mam szczerą nadzieję, że to wszystko będzie mogło się zakończyć jak najszybciej.

- Ja też – przyznała Weasley, wzdychając głośno.

Piosenka właśnie się skończyła, a oni stanęli naprzeciwko siebie, gdy Draco puścił jej dłoń.

- Życz ode mnie Potterowi powodzenia.

- Ja… Dziękuję… I dbaj o nią Malfoy. Kocham ją, jak rodzoną siostrę – wyszeptała, a w jej oczach błysnęły łzy.

- Masz moje słowo, że nic jej się przy mnie nie stanie – odpowiedział całkowicie szczerze, po czym skinął lekko Ginny i kurtuazyjnie odprowadził ją do stolika.

 
💍💍💍

Reszta dni w szkole minęła mu trochę, jakby we mgle. Gdy wszyscy ich znajomi dostali zaproszenia na przyjęcie zaręczynowe, to wszystko poniekąd stało się bardziej realne i mocno dało mu w kość. Miał tylko nadzieję, że jego egzaminy poszły na tyle dobrze, by nie było w nich widać jego dekoncentracji i ogólnego rozbicia. Dobrze, że w tamtych dniach miał przy sobie Zabiniego, który dbał o to by jadł i spał oraz nie spóźniał się na swoje terminy Owutemów.

Obawiał się powrotu do domu. Nie tylko ze względu na to, że Granger miała być tam teraz z nim, ale również dlatego, że był bardziej narażony na wezwania od Czarnego Pana. Wiedział, że lord wciąż wyczerpany po majowej porażce w starciu z Potterem, szukał nowych pomysłów na to, jak zaszkodzić drugiej stronie… Niewypał z prawem małżeńskim podobno mocno odbił się na Parkinsonie. Na nowo wzrosło podejrzenie, co do tego, że w ich szeregach może działać szpieg. Ponadto niewyjaśniona śmierć kilku pomniejszych śmierciożerców, w tym Greybacka i Scabiora, sprawiła, że na resztę padł blady strach. Od kiedy to Zakon Feniksa mordował, zamiast stawiać przed sądem? Draco miał swoje podejrzenia, co do tego, ale na razie postanowił odłożyć to na dalszy plan.

W dzień wyjazdu był zdenerwowany. Zabb i reszta wracali do domu pociągiem, ale on postanowił skorzystać z rady jego matki i zabrać Granger do dworu powozem. Musiał z nią porozmawiać, a jak znał ją – a lubił myśleć, że zna, wiedział, że będzie chciała jak najszybciej poznać odpowiedzi na wszystkie swoje pytania i wątpliwości.

Gdy czekał na nią przy powozie, instynkt mówił mu, że jest obserwowany. Stawiał, że to Severus patrzył z okien swojego gabinetu, jak odjeżdżają, ale był tam ktoś jeszcze. Draco nie miał wątpliwości, że był to ktoś, kto marzył tylko o tym, by boleśnie go zabić.

Weasley… Jednak wrócił do szkoły? Tak, zapewne po to by się pożegnać.

Starał się pozbyć zimnego dreszczu, który sprawił, że włoski na karku stanęły mu dęba. Naprawdę nie powinien sobie wyobrażać, jak mogło wyglądać pożegnanie tej dwójki. To nie była jego sprawa.

W każdym razie mógł dojść do wniosku, że trwało to raczej krótko, bowiem Granger już po chwili pojawiła się w wielkich drzwiach.

Wyglądała na zdeterminowaną, gdy do niego szła. Jednak uzyskał ostatecznie potwierdzenie, co do obecności obserwującego ich Weasleya, po tym jak Granger rozejrzała się po wszystkich oknach, wychodzących na tę stronę dziedzińca. Czyli on naprawdę patrzył? Tym dziwniejsze było to, że mimo wszystko, Granger chciała przy tym trzymać jego rękę, gdy wsiadała.

Draco wiedział jednak, że musi przerwać rozmyślanie o tym i opuścić nieco swoje bariery oklumencji. Czekała go naprawdę ważna rozmowa z jego udawaną narzeczoną. Liczył tylko, że w jej trakcie zdoła ją przekonać, że naprawdę miał dobre powody, do zaaranżowania ich zaręczyn. I oby tylko przy okazji, nie zdradził się z niczym więcej… Naprawdę wolałby przekląć samego siebie, niż do tego dopuścić.

Naprawdę nienawidził, gdy Granger przygryzała swoją dolną wargę. Zawsze, gdy to robiła, miał ochotę podejść do niej i delikatnie cofnąć swoim kciukiem jej różowe usta spod zasięgu tych równych, białych zębów, a zaraz później złagodzić ślad po ugryzieniu własnymi ustami, pogładzić go językiem i skosztować, czy jest tak słodka, jak zawsze sądził…

Musiał wznieść się na prawdziwe wyżyny cierpliwości, bowiem w trakcie ich rozmowy, Granger wielokrotnie zapominała o jego prośbach i ostrzeżeniach, by tego nie robiła. Cały czas była wyraźnie spięta, ale Draco widział również, jak jej analityczny umysł działał na najwyższych obrotach. Jego powody naprawdę były dobrze przemyślane, a jej warunki względem niego wręcz lekko śmieszne.

Naprawdę sądziła, że będzie w jego domu traktowana, niczym więzień w Azkabanie? Choć w zasadzie, czemu miałaby myśleć o nim inaczej, skoro zawsze był dla niej wredny i podły? To naprawdę nie powinno tak go przejmować…


💍💍💍

Widok Traversa w jego domu doszczętnie zepsuł mu humor. Trochę niepotrzebnie wyładował to złością na Granger, za jej mało taktowną uwagę skierowaną do skrzatów domowych. Miał bardzo złe przeczucie, co do obecności tego konkretnego śmierciożercy we dworze. Rowle jak nic, musiał maczać w tym palce.

Widział, że Granger była zaskoczona tym, w jakim pokoju ją umieścili. Obiecał sobie, że podziękuje matce za to, jak zadbała o jej garderobę i ogólny wystrój. Za wszelką cenę chciał, by Hermiona czuła się tu w miarę dobrze. Nie potrzebował oglądać jej, zniechęconej i ponurej z powodu sytuacji i miejsca, w jakim się obecnie znalazła.


💍💍💍

Pierwsza kolacja z rodzicami była łatwiejsza niż się tego spodziewał. Oczywiście, Granger wyglądała ślicznie w beżowej sukience i z elegancko upiętymi włosami. Jakby za pomocą zaklęcia, zniknęła uczennica, z dzikimi lokami i zawsze niedokładnie zapiętymi szatami, a zastąpiła ją elegancka dama czystej krwi, odpowiednio ubrana i umalowana. Sam nie wiedział, którą wersję woli… Ale w każdym razie, na pewno obie robiły coś niesamowitego z jego poczuciem komfortu. Miał tylko nadzieję, że jego szczęka nie opadła zbyt gwałtownie, gdy tego wieczoru stanęła przed nim w drzwiach swojej komnaty.

Jego rodzice zachowywali się lepiej, niż się tego po nich spodziewał, choć entuzjazm jego matki, nadal wcale mu się nie podobał. Znał ją na tyle, by wiedzieć, że kochała go do tego stopnia, że gdyby jej pozwolił, napoiłaby Granger amortencją i wepchnęła ją do jego łóżka. Chciała po porostu, by Draco był szczęśliwy, po tych naprawdę okropnych ostatnich dwóch latach.

Po kolacji poszedł z ojcem do gabinetu. Wiedział, że muszą omówić kilka spraw, teraz gdy Draco wrócił do domu. Lucjusz uraczył go szklaneczką, naprawdę dobrego rocznika Ogdena i poczekał, aż obaj rozsiądą się po dwóch stronach biurka.

- Ona jest naprawdę bardzo wyjątkowa – zaczął jego ojciec.

- Nie o tym chciałem rozmawiać – przerwał mu natychmiast Draco.

- Wiem, ale i tak ci to powiem. Panna Granger jest trochę, jak nieoszlifowany diament. Jednak kilka miesięcy w towarzystwie twojej matki, a będzie idealnie pasowała do roli twojej przyszłej żony.

- Nadal, nie mam zamiaru rozmawiać na temat tych bzdur! – Draco nie powstrzymał warkliwego tonu. – I przekaż mamie, że ma przestać nalegać na zaręczynowe ceremonie, pod przykrywką zachowania pozorów dla innych rodów czystej krwi.

- Naprawdę sądzisz, że ty czy ja, zdołamy ją przed tym powstrzymać? Na Merlina! Ona wczoraj przez pół nocy prowadziła w sypialni monolog o frezjach! Jeśli masz zamiar ją okiełznać, proszę bądź moim gościem – Lucjusz posłał synowi cyniczny uśmieszek.

Draco westchnął ponuro i napił się whisky. Sam wiedział, że to najpewniej przegrana sprawa.

- Czarny Pan wie, że wróciłeś do domu, dlatego pewnie wkrótce zażąda twojej obecności na najbliższym zebraniu.

- W porządku. Spodziewałem się tego – mruknął Draco.

- Moje kontakty mówią też o tym, że choć Rowle właśnie podpisuje swój kontrakt zaręczynowy z jakąś znamienitą rodziną czystej krwi, to nadal ma zamiar mieć oko na pannę Granger.

- Zauważyłem, po tym jak przywitał nas dziś Travers.

- Tak, skłamał, że musiał mi koniecznie dostarczyć z ministerstwa jakieś dokumenty, dlatego pojawił się we dworze. Nie mogłem go za to skarcić, by nie wzbudzać pozorów, że nam tu przeszkadza.

- Wiem. Miej go jednak na oku, dobrze? Nie chcę go widzieć w pobliżu Hermiony.

- Nie martw się, nic jej się tu nie stanie. Twoja mama uczuliła już skrzaty, by ciągle miały ją na oku.

- Dobrze – Draco odetchnął lekko. Miał nadzieję, że faktycznie Granger nie spotka w jego domu żadna, nawet najmniejsza krzywda.

- Nie wiem czy to cię interesuje, ale dostałeś propozycję dwunastu kontraktów zaręczynowych – Lucjusz szyderczo zachichotał.

- Fantastycznie. Naprawdę mi przykro, że musiałem złamać serca tak wielu czarownicom – zakpił Draco.

- Mam nadzieję, że stare serce Lady Bulstrode da radę to wytrzymać.

- Błagam ojcze… Niedawno zjadłem kolację – Draco wzdrygnął się obrazowo.

- W porządku. Na razie to tyle. Lepiej będzie jeśli się dziś wcześniej położysz. Twoja mama wspominała coś, że masz zamiar od razu wznowić treningi, a ponadto jutro przyjeżdża Mistrz Baryszkow, by nauczyć was pierwszego tańca.

- Baryszkow? To on nie miał być w trasie? – zdziwił się blondyn.

Lucjusz westchnął ciężko i szybko skończył swojego drinka.

- Nie, jeśli ktoś płaci za nauczenie dwóch tańców więcej, niż za całą tą jego trasę.

Draco z niedowierzaniem pokręcił głową.

- Nie mów mi, że się na to zgodziłeś!

Lucjusz uśmiechnął się radośnie.

- Twoja matka naprawdę umie być przekonywująca, gdy jej na tym zależy – Malfoy senior sugestywnie poruszył brwiami.

Draco skrzywił się z niesmakiem i od razu wstał.

- Naprawdę nie chcę o tym słuchać! – zawołał i jak najszybciej wyszedł z gabinetu ojca.

 
💍💍💍


Draco nie zdziwił się specjalnie, że Granger nie dotarła na trening. Nie żeby spodziewał się po niej uległości i układności we wszystkim, co przed nią postawią.  Zaczął więc trenować sam, na początek planując nieco się porozciągać. Jego koledzy mieli zjawić się we dworze tuż po lunchu, tak by mogli przeprowadzić własne ćwiczenia, na otwartej przestrzeni.

Granger jednak przyszła. Draco podziwiał jej determinację oraz fakt, że szybko zrozumiała, co tak właściwie próbował jej przekazać. Nadchodziła wojna, więc sprawność fizyczna na pewno nie mogła stanowić przeszkody w działaniach, jakie przyjdzie im powziąć. Niemniej Hermiona, naprawdę będzie musiała popracować nad kondycją. To było nawet zabawne, gdy leżała na materacach, trzymając się za bok i dysząc jak parowóz expresu do Hogwartu.

Decyzja, by zajrzeć w jej myśli była dość spontaniczna, ale uznał, że moment był właściwy. Nie był zaskoczony, że jej oklumencja była świetna – bo Granger z zasady była we wszystkim świetna, ale jednak jej wizja rozpraszająca była imponująca i po prostu piękna. Tylko tak wyjątkowa czarownica mogła wpaść na to, by ukryć swe myśli pod taflami mętnej wody, a w razie ataku i pod grubą taflą lodu. Wspaniała…

Starał się nie wściekać o to, że Nott pojawił się na treningu razem z Grahamem Montague. W sumie i tak potrzebowali siódmego do gry. Nie przewidział jednak, że ten idiota zrobi wszystko, by znów dostać się w pobliże Hermiony. Draco sam nie wiedział, co ma z tym począć, ale jakaś mroczna klątwa wycelowana w jego kumpla, kusiła go coraz bardziej.

Był wdzięczny, że Baryszkow przyjął jego pośpiesznie wysłaną mu sugestię, by choreografia nie opierała się na zbyt wielkiej ilości ich bliskich interakcji. I tak musiał stosować okulmencję, by w ogóle móc zatańczyć z Hermioną. Szybko jednak okazało się, że ona sama miała problemy, by bez skrępowania spojrzeć mu w oczy. Zaproponował więc, by to ona ukryła się za barierami, a wtedy on mógł na nią patrzeć zupełnie otwarcie – tak jak zawsze chciał – jak na najpiękniejszą kobietę na ziemi, którą naprawdę dla niego była.

Pierwszy dzień w domu był nieco szalony, ale Draco to lubił. Zawsze wolał działanie od stagnacji. Pomysł, by to Granger sama wybrała swój pierścionek zaręczynowy wpadł mu do głowy już na początku myślenia o całym tym układzie. Nie zdziwił go specjalnie jej wybór. Pierścień Rohatyny był piękny, prosty i bardzo gustowny. Ona sam wybrałby dla niej coś innego… Pierścień prababci Malfoy, która była mądra, piękna i bardzo waleczna. Dokładnie tak samo, jak Hermiona.

Długo czuł mrowienie w miejscu, na swojej dłoni, które dla niego uleczyła. Jej magia była ciepła i pozostawiła mu w ustach słodki posmak. To było naprawdę wyjątkowe doznanie. Wiedział, że Granger pragnie zostać uzdrowicielem i był absolutnie pewien, że będzie w tym genialna. Miała moc, której inni mogli jej pozazdrości – moc dobrego, czułego serca dla każdej żywej istoty – nawet dla niego, choć w głębi siebie, pewnie nadal mocno go nienawidziła.


💍💍💍

Denerwował się trochę wystąpieniem z nią na pierwszej oficjalnej kolacji, w gronie znamienitych rodzin czystej krwi. Gdy zirytowana uświadomiła mu, że nie może założyć swojego naszyjnika, natychmiast domyślił się, że to była kolejna sprawka jego wspaniałej matki. Draco powoli tracił cierpliwość do zapędów Narcyzy, które miały na celu zbliżenie ich do siebie, a obawiał się, że to mógł być dopiero początek.

Pomógł założyć Hermionie kolię, a później naprawdę – naprawdę chciał uwierzyć w to, że dotknął jej włosów tylko dlatego, by pomóc im się lepiej ułożyć. Wcale nie dlatego, że latami zastanawiał się, jakie jej loki są w dotyku. Ani nie dlatego, że ich zapach był tak piękny, że ledwo się powstrzymał przed zanurzeniem w nich twarzy i jęknięciem z zachwytu.

Obecność Thorfinna na ich piętrze, tak blisko drzwi za którymi na co dzień przebywała Hermiona, dosłownie zmroziły mu krew. Draco wiedział, że choć jego rodzice nie mogli powiedzieć tego oficjalnie, nie zapraszali Rowla do dworu, od kiedy ten brał udział w torturach Draco w marcu. Rowle musiał naprawdę wykorzystać jakoś swoje wpływy, bo nawet Dolohov nie odważyłby się go tu przyprowadzić bez zgody Lucjusza.

Miał ochotę natychmiast zaatakować. Ogłuszyć śmierciożercę albo powalić jakąś mroczną klątwą, a później natychmiast zabrać Hermionę, gdzieś daleko i ukryć ją przed wszelkimi barierami ochronnymi, jakie wymyślił magiczny świat. Wiedział jednak, że nie może tego zrobić. Pozory musiały zostać zachowane.

Dobrze, że ojciec zadbał o ochronę, a Blaise zobowiązał się mieć Hermionę na oku. Draco ciągle był niespokojny, a jego wzrok wciąż podążał za narzeczoną, ilekroć nie stała bezpośrednio obok niego. Wiedział, że najpewniej Thorfie spróbuje się jakoś do niej zbliżyć i musiał zrobić wszystko, by temu zapobiec.

- Możemy zamienić ze sobą kilka słów? – Lord Greengrass odciągnął Draco od grona jego przyjaciół, a on nie mógł mu odmówić.

- W czym ci mogę pomóc, szanowny lordzie? – zapytał Malfoy, siląc się na uprzejmość i nie spuszczając wzroku z tyłu głowy Hermiony, która rozmawiała właśnie z Zabinim i Montaguem.

Oczy ojca Astorii powędrowały za spojrzeniem Draco.

- Jest faktycznie śliczna – westchnął. – Ale musisz widzieć to, że brakuje jej odpowiedniej hodowli. Może być teraz oficjalnie damą czystej krwi, ale nie zmyje to z niej piętna, jakie daje wychowywanie się u mugoli.

Draco odwrócił wzrok i spojrzał ostro na mężczyznę.

- Nie sądzę, by rozsądnym było obrażanie mojej narzeczonej, w moim domu, w trakcie kolacji powitalnej na jej cześć – warknął.

Lord Egbert Greengrass natychmiast stracił, swój nieco ironiczny uśmieszek.

- Ależ absolutnie nie miałem takiego zamiaru!

- Moja narzeczona w wieku siedemnastu lat, została ogłoszona najjaśniejszą wiedźmą tego pokolenia. W tym czasie twoje obie córki, Lordzie Greengrass zyskały co najwyżej tytuły stałych klientek w kilku butikach z odzieżą – oświadczył mu zimno Draco. – Jej wychowanie nie ma nic do tego, że jest genialna, wyjątkowa i piękna.

- Oczywiście masz rację – wymamrotał cicho Greengrass. – Ale jednak Astoria…

- Rozumiem, że twoja córka jest dla ciebie bardzo ważna i naprawdę chcesz dla niej wszystkiego, co najlepsze – westchnął zniecierpliwiony Draco. – Jednak musisz wiedzieć, że nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę zainteresowany małżeństwem z nią.

Mężczyzna poruszył się niespokojnie, najwyraźniej szukając jeszcze jakiego argumentu, by przekonać Draco do zmiany zdania, ale jego uwaga była już skupiona na tym, że Blaise odchodzi do przywołującej go Almy, a Graham po krótkiej chwili również zostawia Hermionę samą. Już miał ruszyć do przodu, by upewnić się, że Rowle nie dotrze do niej pierwszy, gdy Greengrass złapał go za przedramię.

- Moja Tori strasznie cierpi – wyznał nieomal płaczliwie.

- To nie moja sprawa – Draco wyszarpał przedramię z uścisku mężczyzny, ale natychmiast zmarł, gdy zobaczył, jak Thorfinn staje tuż przed Hermioną.

- Mówią, że jesteś szlachetnym młodzieńcem Draconie. Skoro i tak wchodzisz w aranżowane małżeństwo, dlaczego nie zrobić tego z wiedźmą z dobrej, zaprzyjaźnionej z wami rodziny, która ma hojny posag i jest piękniejsza od wszystkich innych? – nalegał Greengrass.

Może dlatego, że jest głupia, pusta i puszczalska! – Chciał krzyknąć, spanikowany tym, że Hermionie może stać się jakaś krzywda. Na szczęście jego ojciec pojawił się przy niej i Rowlu nieomal od razu, i głupi Thorfie musiał się wycofać.

- Wybacz mi lordzie Greengrass, ale nie zmienię zdania – Draco surowo spojrzał na mężczyznę. – Jestem szczerze oddany mojej obecnej narzeczonej i nic co powiesz, czy zrobisz, nie zmieni mojej chęci jej poślubienia. A teraz wybacz, ale zdaje się, że moja wybranka mnie potrzebuje.

Wściekał się wewnętrznie o to, że Rowle jednak się czegoś odważył. Nie mógł tak do końca pozbyć się swojej złości, więc gdy Hermiona jakby mimochodem rzuciła uwagę o jego przynależności do śmierciożerców, ledwo się powstrzymał, by na nią nie nawrzeszczeć. Prawdziwy, zły do szpiku kości śmierciożerca, dopiero co próbował ją zaczepić przy kolacji. Czy ona nie widziała różnicy?

Wszedł do pokoju, zrzucił z siebie marynarkę i rozpiął mankiety koszuli. Nim jednak zdecydował czy najpierw chce pójść wziąć prysznic, czy przywołać do siebie butelkę, by lekko poczęstować się ognistą, dostrzegł na swoim łóżku niewielki skrawek pergaminu. Jakim cudem ktoś przebił jego bariery, by się tu dostać?

„Miłość, to największa słabość”

Tylko jedno, proste zdanie. Opadł ciężko na fotel i zmiął kartkę w dłoni. Nie miał żadnych wątpliwości, że napisał to jakiś śmierciożerca. Najpewniej sam Rowle. Wiedział, że to wyraźne poinformowanie go, że to Hermiona jest jego największą słabością i że jeśli ktoś zechce w niego uderzyć w ramach zemsty, w pierwszej kolejności sięgnie po nią.

Cisnął złożoną kartką na drugą stronę pokoju, po czym oparł łokcie na kolanach i we frustracji wplótł palce we włosy. Co jeszcze miał zrobić, by ochronić Hermionę przed całym złem tego świata, które jakby uparło się, by ją dorwać?

Usłyszał stukanie i zobaczył ją po drugiej stronie drzwi tarasowych. To było jak klątwa. Jej obecność. Jego strach o nią. Naprawdę obawiał się, czy starczy mu sił na to wszystko. W głębi siebie, wiedział jednak, że nie miał absolutnie innego wyjścia. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby coś jej się stało – dlatego droga była tylko jedna, musiał ją za wszelką cenę ochronić.


💍💍💍

Poranny trening zaklęć z Granger oraz późniejsza rozgrywka z chłopakami, sprawiły, że naprawdę poprawił mu się nastrój. Lucjusz był za to w dość wisielczym humorze, informując Draco pobieżnie, że najpewniej mogą zostać dziś wezwani przed oblicze Czarnego Pana, który lubił ostatnio dużo mówić, bez żadnych konkretnych planów. Wiedzieli, że muszą na razie na to przystać.

- Spóźniłeś się – powitał go Lucjusz, gdy po szybkim prysznicu, wbiegł na piętro, gdzie została urządzona ich salka ambulatoryjna.

- Nie widzę, by magomedyk już na mnie czekał – odburknął Draco, wciąż popijając wodę. Trzymał się niesamowicie mocno wyznaczonego sobie reżimu treningowego i konieczności spożycia odpowiedniej ilości wody, jako że to pozwalało - choć na trochę - odzyskać mu poczucie kontroli nad własnym życiem.

- Naprawdę nie wiem, po co tak się katujesz, gdy wiesz że twoje miejsce jest w naszej firmie – uskarżał się Lucjusz.

- I kiedyś na pewno je zajmę, ale teraz pozwól mi robić to, na co mam ochotę – warknął na ojca Draco.

Lucjusz już otwierał usta, by coś mu odpowiedzieć, gdy drzwi do Sali się otworzyły i stanął w nich uzdrowiciel Clyster.

- Ach jesteście! Witam panowie i zapraszam! – powitał ich jowialnie.

Obaj weszli do środka, a Draco patrzył jak jego mama i Hermiona uśmiechają się lekko do siebie.

- Dzień dobry uzdrowicielu Clyster – przywitał się oficjalnie..

 - Przepraszamy za spóźnienie, ale mój syn dopiero co, skończył swój trening – Lucjusz usiłował ich wytłumaczyć, jednocześnie znów dając Draco, wyraz swojego potępienia dla jego życiowych wyborów.

- Nie spóźniliście się. To mi badanie panny Dagworth-Granger zajęło nieco więcej czasu – oznajmił wesoło magomedyk.

- Jakiś problem? – Draco spojrzał pytająco na matkę i Hermionę, starając się nie okazywać swojego zdenerwowania. Co mogło dolegać Hermionie, poza sporą niedowagą, jakiej nabawiła się w ostatnim roku?

- Żaden, wszystko w porządku – zapewniła go z uśmiechem jego matka. – My już pójdziemy, a wy to załatwcie – dodała, po czym obie wraz z Granger, skierowały się do drzwi.

- Nawet lepiej niż w porządku. Pozwól sobie pogratulować swojego syna, Lucjuszu. To piękne, że dochowuje starych tradycji, by odebrać narzeczonej jej niewinność, dopiero po oficjalnej ceremonii zaręczyn. To dziś bardzo rzadkie zachowanie – Clyster wyglądał na bardzo zadowolonego, gdy wygłosił do oświadczenie.

Draco przez chwilę miał wrażenie, że jego mózg nie potrafi poskładać dokładnie sensu słów, które właśnie wypowiedział uzdrowiciel. Jaka niewinność narzeczonej? Co to miało oznaczać? Bo chyba nie…

Nie wiedział jak i kiedy, butelka wysunęła mu się z ręki i upadła na podłogę. O Merlinie! Czy on mówił poważnie? Ale jak? Przecież… Och kurwa!

- Przepraszam – sapnął, szybko się schylając po butelkę. - Mam drobną kontuzję nadgarstka – skłamał, nie mając odwagi spojrzeć na Granger.

Czy to możliwe, by naprawdę wciąż pozostawała dziewicą? Czy naprawdę nie pozwoliła Weasleyowi na nic więcej, mimo że tak bardzo go kochała? A może czekała na jakiś wyjątkowy moment, który przez ten cały układ odsunie się w czasie?

- Zaraz to obejrzymy – zapewnił go wesoło Clyster.

- To my się pożegnamy. Do zobaczenia Adamie – Jego matka wyglądała, jakby właśnie natrafiła na złoża złota, gdzieś w Australii.

Draco zgodnie z zaleceniem uzdrowiciela, ułożył się na łóżku i starał się nie patrzeć na swojego ojca, który wydawał się również dziwnie zadowolony.

- To piękna sztuka, którą wybraliście na przyszłą synową Lucjuszu. Zdrowa, płodna i bardzo silna magicznie – tłumaczył wesoło Clyster, machając różdżką nad Draco.

- Tak, nic nie można zarzucić temu, jaki mój syn ma gust, co do kobiet – Ojciec uśmiechnął się protekcjonalne do Draco, który w odpowiedzi rzucił mu tylko groźne spojrzenie.

- Oho! Teraz już widzę skąd ona miała w sobie dwie iskry magii. To ten sam odcień mocny. Eksperymentowaliście z poznaniem bratnich dusz, że ona nosi w sobie twoją magię Draconie? – uzdrowiciel wydawał się dość podekscytowany swoim odkryciem.

- Coś w tym rodzaju – odpowiedział Draco, patrząc porozumiewawczo na ojca. Nikt nie mógł wiedzieć, że oddał swoją moc Hermionie. Zresztą o tym, że wciąż była dziewicą również nie. Gdyby śmierciożercy się o tym dowiedzieli, jak nic domagaliby się jakiegoś potwierdzenia tego, że Draco faktycznie zacznie z nią sypiać po zaręczynach. Nie mogliby znaleźć żadnej wiarygodnej wymówki, by wytłumaczyć dlaczego tego nie robią. Czekanie z tym do ślubu było uważane za przestarzałe, a poza tym, mogłoby sugerować, że Draco nie traktuje zaręczyn w pełni poważnie i ostatecznie. Ogólnie sytuacja była kiepska.

Nienawidził rzucania obliviate, ale wiedział, że musi to zrobić, bowiem jako legilimenta, miał większe możliwości określenia obszaru usuniętych wspomnień. Ojciec wciąż był rozbawiony, gdy pomagał mu ułożyć Clystera na krześle i zmyślić bajeczkę o tym, że nagle zasnął. Dużo mówienia o przepracowaniu i znaczny napiwek w worku z galeonami miały sprawić, że uzdrowiciel nie będzie drążył tematu. Draco prostym zaklęciem podmienił jego notatki, sprawdzając przy okazji, czy na pergaminach nie było zaklęć kopiujących czy odsyłających. Na szczęście nie.

Teraz pozostało mu już tylko przekonać Granger, że ma trzymać buzię na kłódkę w sprawie swojej niewinności przed… No w zasadzie przed wszystkimi. Żadne, nawet najmniejsze wątpliwości na temat ich związku nie mogły dotrzeć do Czarnego Pana, bowiem to mogłoby się skończyć naprawdę źle.

Draco, wciąż nie mógł pojąć, dlaczego tak bardzo zdziwiło go to, że Hermiona wciąż czekała ze zrobieniem tego ważnego kroku. Przecież ona i Weasley spotykali się od miesięcy. Spędzili razem cały zeszły rok, ukrywając się gdzieś po zimnych lasach – to jasne, że Potter był tam wtedy z nimi, ale na pewno okazji nie brakowało. Czyżby naprawdę czekała na jakiś wyjątkowy czas?

Sam nie wiedział, jakie uczucie w nim dominuje. Irytacja? Ciekawość jej powodów? Strach, że to wszystko skomplikuje? A może nadzieja… Może cholerna nadzieja, że wcale naprawdę nie kochała Weasleya tak, jak zawsze myślał, skoro jednak mu się nie oddała? To było okropnie frustrujące!

Whisky nie mogła pomóc, ale potrzebował kilka jej łyków na odwagę, nim miał stanąć przed nią na lekcji tańca. Oczywiście powinien był przewidzieć, że to zakończy się katastrofą. Sam nie wiedział o co ma do niej pretensje. A może to nie były pretensje, tylko jego złość o to, że znów okazała się tak bliska ideału, jak to tylko możliwe? Mądra, piękna, niewinna, poukładana… Doskonale wiedział, że jego rodzice coraz mocniej przekonują się do tego pomysłu, by spróbować jakoś ją przy nim zatrzymać. Bał się tego… Bał się, że jego silna wolna też wreszcie pęknie i sam nie będzie w stanie poradzić sobie z tym, gdy ona wreszcie odejdzie z powrotem do Weasleya.

Jej zarzut, że nie ma zasad, zabolał choć w sumie nie mógł się spierać. Ktokolwiek, kto szczycił się tym, że posiada zasady, nie zrobiłby czegoś takiego, jak zmuszenie jej do zaręczyn. Jakie jednak miał wyjście? Czy to jego wina, że nierozważnie przeklęła Rowla, a ten postanowił ją teraz ścigać? Po prostu musiał ją ochronić. Jeśli już musiałby wyznaczyć sobie jakąś zasadę – brzmiałaby ona: „Chroń je obie ponad wszystko”. To był obecnie jego jedyny cel. Wojna, Voldemort, Potter, jego ojciec… Nic nie miało dla niego znaczenia większego niż ochrona jego matki i… narzeczonej. Dla nich zrobiłby wszystko.


💍💍💍

Wezwanie od Czarnego Pana, nadeszło wkrótce potem, tak jak przewidział to jego ojciec. To mocno pokrzyżowało jego plany. Naprawdę chciał zabrać Hermionę na zwiedzanie biblioteki, może trochę w ramach przeprosin. Jednak nie miał wyboru, jak tylko stawić się przed obliczem tego potwora. Voldemort z przyjemnością pogawędził o tym, jak srogo ukaże tego, kto zawiódł w planie Parkinsona. Na szczęście jego ojciec i Severus mieli już wygodną wymówkę – przedstawili swojemu mistrzowi słynne „Uszy dalekiego zasięgu” Weasleyów, których podobno w ministerstwie używali szpiedzy Zakonu. To chyba tylko dlatego, kara Parkinsona nie była gorsza niż kilka serii crucio.

Trwało to jednak na tyle długo, że spóźnili się na kolację z ministrem do restauracji. Draco starał się być grzeczny i opanowany, ale widok Bastiena Guise z miejsca zepsuł mu humor. Wiedział, że ten francuski wymoczek, próbował podbić każdą dziewczynę, jaka znalazła się w jego okolicy. Był też niesamowitym karierowiczem i pozerem, więc z pewnością dobrze przemyślał swój alias z Oliwią Robards. Niemniej, Draco wyraźnie widział, jak wiele swojej uwagi, francuz poświęcał Hermionie.
Wkurzało go to.

Był nawet zadowolony, że mógł trochę swojej złości wyładować na dłoni tego głupka. Miał szczęście, że Draco nie chciał za bardzo przerazić Hermiony, bo po dzisiejszym dniu, naprawdę miał ochotę komuś dokopać. No i chętnie powiedziałby do słuchu swojej matce, za to że tak dbała o prezencje Hermiony. Wyglądała obłędnie – idealnie jak prawdziwa dama czystej krwi. Sam nie wiedział czy to lubi, czy nie, ale w każdym razie działało to tym, że prawie każdy mężczyzna w restauracji pożerał wzrokiem jego narzeczoną, co już absolutnie nie poprawiało jego i tak podłego nastroju.

Zastanawiał się, dlaczego pomimo ich popołudniowej sprzeczki, Hermiona nadal wydawała się martwić o to, że on i ojciec zostali wyzwani przed oblicze Voldemorta. Znał ją na tyle, by wiedzieć, że jej altruistyczna dusza, cierpiałaby nawet w obliczu zranienia jej wroga… Jednak mimo wszystko coś w jego klatce piersiowej zacisnęło się ciepło, na myśl, że Hermiona Granger w pewien sposób zaczynała się o niego troszczyć.


💍💍💍

Od zawsze wiedział, że biblioteka zrobi na niej wrażenie. Niejednokrotnie zastanawiał się, jakby zareagowała, gdyby jej ją kiedyś pokazał i okazało się, że wszystko stało się idealnie tak, jak przewidział – czysty zachwyt i ten cudowny blask w jej oczach. Wiedział, że zapamięta ten widok na zawsze.

Matka delikatnie przypomniała mu, że w momencie, gdy Tracey będzie z nimi, powinien traktować Hermionę z pewną dozą ciepła i przywiązania, jako że panna Davis nadal widywała się z Pansy czy Astorią, mogła niechcący wygadać, gdyby zauważyła problemu w ich związku. Na szczęście Hermiona bardzo dobrze grała swoją rolę. Było zabawnie, przekomarzali się, wybierali razem tort, jakby to naprawdę miało znaczenie, co podadzą na ich fałszywym przyjęciu…

Draco musiał sobie przypominać, że to nie jest prawdziwie. Jednak jej uśmiech, ten żartobliwy ton, swoboda z jaką obnosiła się do Tracey czy Zabba, a nawet poniekąd do jego samego… To było zbyt dobre, by mógł się tym nie cieszyć, choć wiedział, że nie jest prawdziwe.

Zdenerwował się tym, jak Estera potraktowała Hermionę i mimo tego, że odprawił pokojówkę z ostrą reprymendą i tak miał zamiar porozmawiać z matką o tym, by pozbyć się tej dziewczyny z ich domu. Nie mógł pozwolić, by ktokolwiek szykanował Granger pod jego dachem. Cały pobyt u nich, miał być dla niej tylko i wyłącznie prosty, i w miarę przyjemny.

Gdy Hermiona wróciła z rozmowy Fiuu, którą odbyła z Ginny Weasley, Draco wyraźnie zauważył zmianę jej zachowania. Przygaszony blask w oczach, nerwowe zaciskanie dłoni. Coś najwyraźniej musiało się stać i nawet Blaise zwrócił mu na to uwagę, nim tego wieczoru wrócił do domu. Draco postanowił sprawdzić, czy jego ojciec wie coś na temat jakiś wypadków w Zakonie. Czy to o Weasleya tak się martwiła? A może jednak o Pottera? Naprawdę nie lubił tego nie wiedzieć…

Wyraźnie jednak czuł, że wkrótce może wydarzyć się coś znaczącego. Potwierdziło się to już kolejnego dnia, gdy wychodząc ze swojego pokoju, dostrzegł małe zbiorowisko w sypialni Hermiony. Jedno spojrzenie na twarz jego matki, powiedziało mu, że szykowały się kłopoty. Drugie na twarz jego narzeczonej i już wiedział, że cokolwiek się działo – miało być to poważne.

 

💍💍💍

Oto i przedostatnia retrospekcja 😋 Jeszcze tylko jedna i wracamy do akcji właściwej - a tam, zapewniam Was, że będzie się działo. Jak już wielokrotnie wspominałam, będzie dużo interakcji dramione, ich rozmów, ich rozwijających się uczuć itp. 
Opowiadanie nadal będzie publikowane raz w tygodniu - gdzieś w weekend. 

W tygodniu natomiast postaram się znaleźć czas na inne projekty, choć końcówka roku zwykle jest trudna pod względem dostępności wolnego czasu 😋

Jako, że blog 18+ ma wyczerpany limit zaproszonych osób, informuję wszystkie czytelniczki, które mają tam dostęp, że powoli robi się kolejka oczekujących na wolne miejsca.
Jak głosi podstawowa zasada - kto nie komentuje - ten wylatuje. Wspominam o tym, gdyby ktoś chciał się jeszcze zrehabilitować i nie narzekać później, że nie ostrzegałam, gdy ktoś inny wskoczy na jego miejsce 😉

Widzimy się jutro, przy publikacji epilogu "Odwetu". Cieszę się, że mini-maraton zyskał Waszą aprobatę, podobnie jak cały pomysł z publikowaniem historii w ten sposób. Postaram się, żeby to nie był ostatni raz 😎

Buziaki!

Venetiia

 

 

 

 

41 komentarzy:

  1. Kocham tą historię! Szkoda, że to powoli koniec retrospekcji ale nie mogę się też doczekać dalszych relacji Draco i Hermiony:)
    Buźka:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubię te retrospekcje 🙂

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię jak wchodzisz w jego głowę. Taki ten facet jest fajny.. .

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Pov Draco, ale już nie moge się doczekać powrotu do właściwej akcji. Teraz jak już wiem jak to wszystko się zaczęło i jak bardzo on ja kocha 😍 chce już zobaczyć jak będą się coraz bardziej do siebie zbliżać. Nie mogę patrzeć na to jaki on jest nieszczęśliwy 😢

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi sie POV Draco. Jest taki prosty ale jednoczesnie zlozony. Przyjemnie sie czyta, ale troche szkoda chlopaka I nie jego odwzajemnionych uczuc...na razie, bo wszystko moze sie zmienic.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam te retrospekcje ale już nie mogę się doczekać właściwej akcji! Cyzia i Lucek wygrali ten rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na kolejny rozdział ❤ fajnie tak poczytać jak to jest wszystko widziane przez Draco 😀

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem fanką takich retrospekcji. Dużo wnoszą do opowiadania, dodając pełno pikantnych smaczków. Mimo wszystko z niecierpliwością czekam na akcję właściwą. Znając Ciebie będzie to jazda bez trzymanki, całkowicie roztapiająca moje serce.
    Annie

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Draco, ale się musiał męczyć ukrywając swe uczucia. Oby po retrospekcjach w końcu uwierzył, że może być coś więcej z Hermioną niż dzień dobry na Pokątnej 😉

    OdpowiedzUsuń
  10. Draco widać że cały czas myśli o tym jak chronić Herm ale i to że każdy widzi że kocha Herm 🙄 retrospekcje ze strony Draco dużo pokazuje i wnosi do opowiadania i od razu wiemy co myśli Draco nie trzeba się domyślać 😁

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze cudowna retrospekcja. To chyba dotychczas moje ulubione rozdziały, rzadko się zdarza aby w opowiadaniach tak dogłębnie poznać motywy i myśli Draco. Oczywiście całe opowiadanie jest fantastyczne, jednak retrospekcje w pełni zdobyły moje serce. Chwyta mnie za serce to cierpienie Draco, być w pobliżu ukochanej, dbanie o nią, wiedząc, że ona go nienawidzi i twierdząc, że nigdy nie pokocha... Draco w tym opowiadaniu jest taki idealny pod każdym względem, czekam na ten moment kiedy Hermiona dowie się prawdy, całej prawdy.
    Rozmowa Ginny i Draco, ruda ma charakterek. Przekazanie wiadomości, przecież to widać już od pierwszych chwil, że on nie ma złych zamiarów.
    Greengrass - niech cierpi, jak mi się spodobały słowa do jej ojca, miód na moje uszy ♥️zapewnienie o oddaniu ♥️
    Uwielbiam Narcyze, za całokształt, za to jaka jest. Oczywiście Lucjusz również zdobył moja sympatię za pomoc.
    Absolutnie fe-no-me-nal-ne! 😍

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale szybko to zleciało... Lubię jak pokazujesz te same sytuację na różnych stron a szczególnie z punktu widzenia Draco.. dlatego czekam na rozejm oczami Smoka 🙏🙏🙏 (brakuje mi tej serii, błagam o wenę i pochylenie się nad chociaż krótką retrospekcją tej serii z jego udziałem😭😭)
    Ale wracając do tego opowiadania, czy jeszcze planujesz gdzieś dalej też ukazać uczucia jakie ma Draco do danej chwili?
    Czekam na dalsze ich losy. Nie mogę doczekać się właściwej akcji. ❤️❤️
    Weny! Weny i jeszcze raz weny 🙏😊
    A jutro przeczytam odwet od początku ❤️
    No jako miniatura oprócz tych hot które sumienie nadrabiam 😹🤭😉
    Ta jest w czołówce najlepszych 🎉🎉

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam retrospekcje! Rozczula mnie, jak Draco troszczy się o Herm i robi wszystko, żeby tylko ją ochronić❤️ A Narcyza i Lucjusz totalnie wygrywają w tym opowiadaniu XD Świetnie stworzyłaś ich postacie i aż uśmiech pojawia się na ustach, kiedy czytam ich teksty😆 Czekam na kolejne publikacje i dużo weny❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju uczuć pomiędzy Draco i Hermioną! Czekam na więcej!
    Lilak

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekałam cały tydzień! Wiedziałam, że rozdział mnie zaintryguje. Perspektywa Draco jest baaaardzo ciężka, on naprawdę mocno wszystko przeżywa, miłość, oddanie i perspektywa, że jego uczucia nie wyjdą na światło dzienne. Ten liścik w pokoju, jednak ktoś się domyśla, czy chce po prostu go przestraszyć? Myślę, że akcja główna przyniesie nam wiele ciekawych zwrotów akcji.

    Dużo weny! ❤

    OdpowiedzUsuń
  16. Już czekam z niecierpliwością na powrót do teraźniejszości w przyrzeczonej:D.

    OdpowiedzUsuń
  17. Retrospekcje są niezwykle interesujące i chłonę je z zawrotną prędkością! Z jednej strony żałuję, że już się kończą, a z drugiej niesamowicie się cieszę, że przechodzimy do dalszej akcji! Uwielbiam "Przyrzeczoną" i choć wolałabym publikacje tego opowiadania częściej niż raz w tygodniu, to rozumiem Twoją decyzję i również chętnie zagłębię się w inne publikacje w ciągu tygodnia. Pozdrawiam cieplutko i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  18. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale się wkręciłam! Więcej, więcej ❤️

    OdpowiedzUsuń
  20. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚.

    OdpowiedzUsuń
  21. Już nie mogę się doczekać teraźniejszości oczami Draco i Hermiony

    OdpowiedzUsuń
  22. I czekam na epilog Odwetu 😍🥰

    OdpowiedzUsuń
  23. Im bliżej końca rerospekcji tym większe podekscytowanie tym co się będzie działo dalej między Draco i Hermioną. :D
    Ja również wyczekuję epilogu "Odwetu", bo jest to naprawdę wciągająca historia. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny tekst, chocoaz cieszę się, że wracamy do regularnej akcji 😅
    Swoją drogą nie spodziewałam się takiego powodu oburzenia Draco po tej informacji o dziewictwie!
    Weny weny weny! ❤

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam to jak opisujesz punk widzenia Draco i trochę przykro że koniec retrospekcji ale tez super że akcja będzie szła dalej wiec tak czy siak czuje się wygrana ❤️ Uwielbiam to jak Lucjusz i Narcyza starają się zrobić wszystko by te zaręczyny były prawdziwe jedyne i na zawsze 😆

    OdpowiedzUsuń
  26. Cały czas coś, cały czas mało. Wcześniej chciałam już retrospekcję, żeby poznać powody, później tą historię, którą już znamy, tylko oczami Draco. A teraz kolejne interakcję i jak potoczy się dalej ta historia.
    Wniosek- jestem nienasycona 😝.

    Czy możemy liczyć na spoiler?

    OdpowiedzUsuń
  27. Przerywać w takim momencie... ❤ Cieszę się, że została ostatnia retrospekcja i ruszamy dalej. Czy po retrospekcjach zostanie perspektywa Draco?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie perspektywa mieszana i z założenia tylko Draco i Hermiony.

      Usuń
  28. Jak zwykle jestem pod wrażeniem!! Przyznam bardzo szczerze, że na początku na myśl że retrospekcje jednak potrwają chwile, byłam mniej zadowolona, ale jak się ciesze że się myliłam! Bo zakochałam się w tej formie i w tym ile mogłam się dowiedzieć o Draco i jego uczuciach. Teraz aż mi przykro że to prawie koniec. No ale nie mogę doczekać się rozwoju ich relacji i tych wszystkich smakolykow(początków ich relacji już stricte romantycznej) które będą nam dawane przed wielka uczta(ich pełnoprawnym byciem razem) haha, nie wiem skąd w głowie wzięło mi się takie porównanie😅

    OdpowiedzUsuń
  29. Rozdział cudowny 😍, już nie mogę się doczekać powrotu do teraźniejszości i ciągu dalszego historii.
    Pozdrawiam Natalia M.

    OdpowiedzUsuń
  30. W końcu cokolwiek nadrabiam w czytaniu 🙈🙈
    Cieszę się,że te retrospekcje się pojawiły,bo tyle dowiedziałam się o Draconie 😁 spojrzałam na niego z zupełnie innej strony. Czekam już też z niecierpliwością na właściwą akcje i tego co tam dalej się kiedy nimi rozwinie.
    Dziękuję ci bardzo i pozdrawiam 🚀🚀🚀🚀🚀

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocham Twoje opowiadania!!!!! Niestety nie jestem zbyt dobra w komentowaniu, po pierwsze boję się, że napiszę coś nieodpowiedniego, a z drugiej strony, przeważnie czytam Twoje opowiadania już gdy jest ich kilka rozdziałów ( w jeden ew dwa dni) i nie umiem się oderwać od czytania dalej!!! Kiedy będzie następny rozdział????

    OdpowiedzUsuń
  32. UMARŁAM! "Mam nadzieję, że stare serce Lady Bulstrode da radę to wytrzymać." No nie! Jak Draco mógł odrzucić Lady Bulstrode? Przecież to jest nie do pomyślenia... Taka sztuka!
    Uwielbiam tą perspektywę Draco... W każdym z Twoich opowiadań to jest dla mnie cudo - tak mało jest opowiadań jego oczami... A tych na prawdę dobrych to na palcach jednej ręki można policzyć :) (nieśmiało wzdycham za ROS :D)

    OdpowiedzUsuń
  33. Tak jak wspominałam wszystko wygląda teraz zupełnie inaczej 😍 jak dobrze że stworzyłaś perspektywę Draco I super że pojawiła się w takim momencie 😁 świetna jest ta historia 🤩🤩🤩 już nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów 🥰🥰🥰 a mam je na wyciągnięcie palca 😈😈😈😜😁😁😜😘

    OdpowiedzUsuń
  34. Uwielbiam Lucjusza 😂❤ a jego rozmowy z synem już wgl😂🙈 "Twoja matka potrafi być bardzo przekonującą" 😂😂😂😈❤

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja bym chciała zobaczyć minę Narcyzy jak wychodziła od magomedyka razem z Hermioną 🤣, to porównanie do " natrafienia na złoża złota w Australii" jest bezbłędne, podobnie jak teksty Lucjusza. 😁

    OdpowiedzUsuń