środa, 16 października 2019

~Rozdział 20~ (Sny Wybranych)


Dedykacja: Dla Wszystkich bardzo cierpliwych :)



☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★



Nerwowym ruchem strzepnęła nieistniejący pyłek z śnieżnobiałego obrusa. Westchnęła ciężko i poprawiła jeden ze srebrnych widelców.
I po co jej to? Dla kogo to wszystko?
Pokręciła głową z dezaprobatą i znów westchnęła. Wojna z własną wyobraźnią mogła co najwyżej przyprawić ją o migrenę. Pora przestać się zadręczać, chociaż… Czy aby na pewno kieliszki do wina są idealnie czyste?
Analityczny umysł, nie potrafił przestać. Jak zwykle. Tysiące pytań kłębiło się w jej głowie.
Na co liczyła? Po co się na to godziła? Kiedy zaczęło jej zależeć?
Była spięta i zdenerwowana, a wizja migreny pogłębiała się z każdą chwilą.
Czy istniała jakaś szansa, że relacja dotychczas oparta na wzajemnej wrogości, mogła nagle zmienić się w coś innego. A jeśli tak, to w co?
Stwierdziła, że to bez sensu. Sama fundowała sobie niepotrzebne emocje. Po co w ogóle go zapraszała? Chyba naprawdę oszalała! I dlaczego robiła wszystko, by dobrze przed nim wypaść? Wiedziała, że to głupie, ale nie mogła zaprzeczyć, że odczuwała wewnętrzną potrzebę, by przekonać Malfoya, że wbrew temu co przez wiele lat o niej sądził, wcale nie jest bezwartościową szlamą. Zaśmiała się gorzko. Nigdy nie przypuszczała, że będzie jej zależało akurat na jego opinii. Przecież zawsze powtarzała, że zdanie najmniejszego robaka, ma większą wartość niż to co sądził Draco Malfoy.
Była prawie pewna, że za chwilę naprawdę rozboli ją głowa. By oderwać się od ponurych rozmyślań, postanowiła jeszcze raz zajrzeć do pieczeni. Kolacja według przepisów jej mamy. Deser – najlepszy jaki robiła jej babcia. Najdroższe wino z Elfich Zbiorów, jakie dała radę zdobyć, w tak krótkim czasie. Elegancka zastawa, kryształowe kieliszki…
Po raz ostatni spojrzała w lustro, oceniając swoją klasyczną małą-czarną, jako odpowiedni strój na ten wieczór. Mimo wielogodzinnych analiz i prób nazwania jakoś jej nowej relacji z Malfoyem, usilnie starała się nie użyć nawet w myślach słowa randka. To było słowo tabu – zakazane w jej słowniku, nawet wbrew temu, że Ginny i Lav chciałyby to tak zdefiniować.


☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★


Punktualnie o ósmej, rozległ się dzwonek do drzwi. Malfoy, znany z tego, że zawsze się spóźniał, tym razem był punktualnie. Pierwszy plus dla niego.
- Cześć, Granger – wyszczerzył się na powitanie.
- Hej. Wejdź proszę – Hermiona uśmiechnęła się uprzejmie, starając się nie dać po sobie poznać, jak wielkie wrażenie zrobił na niej jego wygląd.
Mugolskie, dość obcisłe jeansy, czarny, markowy t-shirt oraz rozpięta katana, która tylko potęgowała image niegrzecznego chłopca. I na dodatek te uroczo potargane włosy, jakby dopiero co zeskoczył ze swojego Harleya…
Hermiona odwróciła się i nerwowo przełknęła ślinę. Musiała uczciwie przyznać, że na opis jego wyglądu mogło złożyć się tylko jedno słowo – seksowny!
- Moje nienaganne maniery, każą mi oficjalnie powiedzieć, że ładnie dziś wyglądasz, Granger – uśmiechnął się, wręczając jej butelkę niebotycznie drogiego, francuskiego wina.
- Moje maniery, nakazywałby mi podziękować, gdyby twój komplement był szczery – odparła lekko zirytowana. Nie mógł choć raz podarować sobie złośliwości i naprawdę powiedzieć jej coś miłego?
Draco roześmiał się cicho i zdjął kurtkę, nonszalancko zarzucając ją na ramię, po czym zmysłowym gestem przeczesał palcami swoje rozmierzwione włosy.
Hermiona znów uciekła wzrokiem gdzieś w bok. Powinni karać Azkabanem za tak prowokacyjny wygląd!
- Zacznę więc jeszcze raz. Ślicznie wyglądasz Hermiono. Dziękuję ci bardzo za zaproszenie na kolację.
Parsknęła śmiechem. Co za bezczelny pozer!
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że będzie ci smakowało, Malfoy. – Ruszyła w stronę kuchni, gdy poczuła jego dłoń na łokciu. Zdziwiona odwróciła się w jego stronę.
- Użyłem twojego imienia. Nie możesz się zdobyć na to, by wypowiedzieć moje?
Otworzyła usta ze zdziwienia. Jego dotyk, ton głosu i ta mina… Naprawdę aż tak mu na tym zależało? Zebrała się w sobie i odpowiedziała, modląc się, by głos jej nie zadrżał:
- Dziękuję za wino, Draco. Usiądź proszę – gestem wskazała mu krzesło.
Blondyn obnażył zęby w triumfującym uśmiechu i wreszcie ją puścił. Przewiesił kurtkę przez oparcie, po czym rozsiadł się wygodnie i zaczął uważnie rozglądać się po jej salonie.
Hermiona była wdzięczna za możliwość chwilowej ucieczki do kuchni. Jeśli mężczyzna przytrzymał ją odrobinę dłużej na pewno mógłby spostrzec, że drżą jej nogi, a na twarz wypływa krwisty rumieniec.
Co tu się do jasnej cholery wyprawiało?



☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★



Kolacja nie miała smaku. To znaczy miała, a Draco nawet kilkukrotnie zdobył się na jakiś miły komentarz na temat potraw, ale Hermiona nie mogła obiektywnie ocenić jego słów. Dla niej wszystko smakowało jak styropian, a coś przypominającego wielką i ciężką kulę, zaległo jej gdzieś w okolicach żołądka. Wiedziała, że to stres. Od zawsze tak reagowała. Tylko co ją tak mocno stresowało? Odpowiedź była prosta – on.
Bała się. Te uczucia, myśli i emocje nigdy nie powinny były się u niej pojawić w związku z jego osobą. A teraz były. I on tu był. Wyluzowany, zabawny, czarujący. Prowadził z nią rozmowę z taką lekkością, jak gdyby od wielu lat byli najlepszymi znajomymi. Czuł się tak swobodnie, że Hermiona momentami zastanawiała się, czy to na pewno on. Czy to w ogóle możliwe, by tak bardzo się zmienił? A może zawsze miał w sobie te czarującą część osobowości, której ona przez lata niechęci i wzajemnych upokorzeń po prostu nie dostrzegła?

- Znam te minę Granger, zawsze tak wyglądasz, jak coś analizujesz, w tej swojej mądrej głowie – Draco się uśmiechał, jednak w jego głosie Hermiona wyczuła delikatną nutkę niepokoju.
Szlag! A jeśli się czegoś domyślił?
- Chodzi o jednego pacjenta z kliniki, nie jestem do końca pewna diagnozy… – Skłamała szybko, nerwowo się uśmiechając.
- Ty nie jesteś czegoś pewna? Niemożliwe. Panna-wiem-to-wszystko, z zasady powinna wiedzieć to wszystko.
Hermiona nie mogła się nie roześmiać. Draco powiedział to, w tak uroczy sposób, że szczerze ja tym rozbawił. Wstała, by odstawić talerze do zlewu i wyjąć z lodówki deser. Truskawkowe Trifle.
- Na Merlina, Granger. Jak dalej się tak będziesz popisywać, to jeszcze się w tobie zakocham! – Skomentował, gdy postawiła przed nim smakołyk.
Cicho parsknęła śmiechem, starając się nie zaczerwienić.
- Nie strasz Malfoy, bo na wszelki wypadek zaraz wyproszę cię za drzwi.
- Jeśli pozwolisz mi zabrać deser ze sobą , to nie będę bardzo załamany – zażartował, kosztując jej dzieła.
- Nie wiedziałam, że taki z ciebie łakomczuch!
- Uważaj, bo teraz zaserwuję ci jeden z największym banałów! Powiem ci, że ty wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz, Granger – Blondyn uśmiechną się łobuzersko.
- Znów mnie próbujesz przestraszyć? To już drugi raz, w ciągu dwóch minut! Serio zaczynam się bać!
- Te najgorsze rzeczy już wiesz. Teraz została sama śmietanka.
- Bo ci jeszcze uwierzę! – roześmiała się.
Hermiona dopiero po chwili zorientowała się, że ich rozmowa jest niczym innym, jak tylko flirtowaniem. Przekomarzanie się, drobne uszczypliwości, kilka lekko zawoalowanych komplementów. Klasyczny flirt! Miała nadzieje, że nie jest mocno zarumieniona, gdyż w środku czuła, że jest jej bardzo gorąco.


☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★




Wiedziała, że to głupie i nawet lekko nierozważne z jej strony, ale chciała, by po kolacji, Draco jeszcze chwilę został. Ucieszyła się więc widząc, że blondyn nigdzie się nie wybiera, tylko rozsiada się wygodnie na kanapie w salonie. Nalała im po kolejnej lampce wina i do niego dołączyła.
- Mówię to z niechęcią, bo nie przepadam za prawieniem ci komplementów, ale muszę uczciwie przyznać, że wspaniale gotujesz, Granger.
Hermiona wiedziała, że mówił to szczerze.
- Dzięki Malfoy, tyle komplementów z twoich ust. Sama nie wiem, co zrobić z otrzymaną łaską…
- Pilnuj jej, bo nie każdy ma okazje jej ode mnie doświadczyć – Draco uśmiechnął się szelmowsko.
- Domyślam się… - parsknęła z rozbawieniem i napiła się swojego wina.
Draco ponownie rozejrzał się po jej salonie. Urządzonym był on w różnych odcieniach i tonacjach burgundu i złota.. Raz gryfonka, zawsze gryfonka i zdaje się Malfoy, również sobie o tym przypomniał. Nie zraziło go to jednak. Usiadł na kanapie tak, by jego twarz mogła być zwrócona w stronę Hermiony. Bawiło go to, że dziewczynę najwyraźniej nieco to krępowało.
- Ktoś nauczył cię tak dobrze gotować, czy to jak zwykle twój wrodzony geniusz? – zapytał, chcąc podtrzymać rozmowę.
- W dzieciństwie podpatrywałam, jak gotowała moja mama, a w czasie świąt odwiedzała nas babcia i wyczyniała w kuchni prawdziwe czary… - Hermiona dopiero po chwili uświadomiła sobie, co tak właściwie powiedziała. – Oczywiście w mugolskim sensie… - Chciała mu wytłumaczyć.
Draco uśmiechnął się delikatnie.
- Musiałaś mieć fantastyczne dzieciństwo. Ja szczerze mówiąc, do dziś nie wiem gdzie jest kuchnia w Malfoy Manor.
- Mówisz poważnie? – Hermiona nie dowierzała. – Naprawdę nigdy nie miałeś ochoty na jakaś przekąskę albo napój i nie poszedłeś po to do kuchni?
- Gdy miałem na coś ochotę, to wzywałem służbę, która mi to w mgnieniu oka dostarczała – przyznał szczerze.
Lekko zacisnęła szczęki. Wciąż nie znosiła wyzyskiwania Skrzatów domowych.
- To musiało być… wygodne… - skomentowała.
- To było chore. Dziś nie potrafię zrobić sobie nawet herbaty bez pomocy czarów – przyznał szczerze.
W tej chwili Hermiona doznała małego szoku. Draco Malfoy przyznawał się przed nią do swoich słabości? Czy to przypadkiem nie był tylko jednak jakiś sen?
- Zawsze się możesz wszystkiego nauczyć. – Poradziła.
- Dobry pomysł! Może ty mnie nauczysz, Granger? – wyszczerzył się w uśmiechu, a ona musiała przyznać, że wydawał się wykazywać szczery entuzjazm dla tego pomysłu.
- Może kiedyś… - odpowiedziała niepewnie. W sumie sama nie wiedziała, czy spędzanie większej ilości czasu z tym mężczyzną może byś dla niej właściwe.
- Czyli przewidujesz jakieś „kiedyś”? – zapytał, siadając bliżej i kładąc rękę na oparciu kanapy tak, że była na wysokości ramienia Hermiony.
Kobieta miała nadzieję, że Malfoy nie zauważył jak odrobinę się spięła. To pytanie i jego bliskość zadziała na nią prawie paraliżująco. Chciała coś mu odpowiedzieć, jednak Draco wbił w nią spojrzenie tych swoich niesamowitych oczu, a ona poczuła, że słowa uwięzły jej w gardle. Wiedziała co może oznaczać to spojrzenie, ale nie chciała dopuszczać do siebie myśli, że to naprawdę się stanie. Gdy jego dłoń delikatnie dotknęła jej policzka, a później jego długie, zimne palce, pieszczotliwie ujęły jej podbródek, wiedziała już, że nie ma odwrotu. Zresztą nie miała zamiaru teraz uciekać. Chciała tego. Sama lekko pochyliła się w jego stronę, chcąc mu dać znać, że jest gotowa na to co zaraz się wydarzy.

☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★



          Głośny huk oderwał ich gwałtownie od siebie, a chmura dymu jaka wpadła do salonu na chwilę zaburzyła ostrość widzenia. Jedno było pewne – musiało się stać coś naprawdę poważnego. 


☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★


 Witajcie!

        Kochani jeśli ktoś to czyta, to znaczy, że wykazał się ogromną dozą cierpliwości w oczekiwaniu na ten rozdział. Zdaje sobie sprawę z tego, że zapewne każdy musiałby zacząć czyta to opowiadanie od początku, by zobaczyć o co w nim chodziło. Jednak złożyłam kiedyś obietnice, że nigdy nie zostawię czytelników w pół opowiadania, bez poznania zakończenia. Zostało mi ok. 10 rozdziałów "Snów Wybranych" i zrobię wszystko, by opowiadanie dokończyć - choćby nie wiem ile mi to miało zająć :)
Wiem, że rozdział nie jest zbyt długi i na pewno oczekiwaliście więcej, po tak długiej przerwie - ale to wszystko co na te chwilę mogę Wam zaoferować. Liczę, że wena nie ucieknie i szybko będę mogła napisać więcej.
Jeśli chodzi o opowiadanie "W otoczeniu wroga", to zostaje ono zawieszone i naprawdę nie wiem, jak potoczą się jego losy.
Na chwilę obecną w planach mam dokończenie Snów, oraz kontynuowanie dwóch opowiadań autorskich.
Dziękuję tym, którzy wytrwali! 
Duże buźki :) 

V.

PS. Przepraszam za błędy i literówki, rozdział nie był betowany. 

21 komentarzy:

  1. Nie wiem czy kiedyś zostawiłam tu komentarz, ale uwierz mi na słowo, że gdy pierwszy raz natrafiłam parę lat temu gdzieś w internecie na "Gdy jesteśmy sami..." zakochałam się w twoim sposobie pisania, a potem trafiłam na tego bloga... Wszystko czytałam co najmniej 3 razy... Te opowiadania uzależniają!
    I dlatego też co jakiś czas, mając w zakładkach tą stronę, sprawdzam co nowego. Aż tu nagle dzisiaj patrzę! Nowy rozdział! Bardzo, bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać kolejną część opowiadania, które wyszło od ciebie. Z niecierpliwością czekam na kolejne twoje dzieła.
    Życzę dużo, dużo weny!
    Całuję, Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłaś do Nas!! Jak cudownie!!💕💕💕😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, ale się cieszę, że jesteś z powrotem! Tęskniłam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się podjarałam jak zobaczyłam nowy rozdział! Codziennie zaglądałam po kilka razy, a tu nagle: bach! Suuuper! :) Bałam się, że może coś Ci się stało albo porzucasz bloga, bo tyle miesięcy minęło. Mam nadzieję, że wszystko w porządku i będziesz częściej nam umilać czas kolejnymi notami. :) Pozdro i duży buziak!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam witam. Strasznie się cieszę, że do nas powróciłaś. Obawiałam się, czy jeszcze kiedyś przeczytam kolejny rozdział Twojego opowiadania. Mile się dziś zdziwiłam widząc,że się jednak pojawił po tak długiej przerwie. Mam nadzieję,że wena cię szybko nie opuści i na kolejny nie będziemy musiały czekać tak długo. To strasznie uczucie nie móc przeczytać tego, czego tak bardzo się chce. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej notki od Ciebie.
    Serdecznie pozdrawiam i dużo dużo weny życzę kochana :*
    Senri97

    OdpowiedzUsuń
  6. O BOŻE TO SIĘ STAŁO

    mam dylemat, czytać teraz od początku całe Sny i nowy rozdział, czy odłożyć to na jutro... ale sen mnie wzywa :P mam jutro kartkówkę z analizy matematycznej, to sobie zostawię na osłodę później bloga :) jutrzejszy dzień będzie lepszy z czekaniem na czytanie :>

    mega się cieszę że do nas wróciłaś, tęskniliśmy <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Opłacało się czekać! Mam nadzieję że wena na kolejny rodziła jest bo ten jest super ! 😁

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie :) niesamowite zaskoczenie! Cieszę się, że wróciłaś. Musiałam przeczytać cale SNY od poczatku, ale oczywiście warto było:) czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo miła niespodzianka na zakończenie dzisiejszego dnia 😊 witaj ponownie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pojęcia nie mam co było wcześniej w opowiadaniu (pamiętam jakaś kolację? Lub nie), ale nie przeszkadza mi to. W wolnej chwili poczytam wszystko ja blogu od nowa i będę gotowa na nowe części :D może wtedy zostawię bardziej wartościowy komentarz 😅

    Co mogę powiedzieć .. jako odrębna miniaturka (XD) było cudowne, jak zawsze.
    Tak bardzo tęskniłam za twoim pisaniem, że to czysta przyjemność!

    Witaj ponownie i zapraszam częściej do internetu 'xD

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam od początku i... okazuje sie, ze pamiętałam wszystko poza poprzednim rozdziałem xD

      Nie było tak źle jak myślałąm :D


      Jestem ciekawa co się stało... Ktoś do nich wpadł? Wybuch? Co to mogło byc...
      Najpierw pomyślałam o tej jego lasce, ale ona nie wyglądała mi na speca od magii(i myślenia).
      Zabini? nie zrobiłby tego, podobnie jak reszta paczki.
      Śmierciożercy? może razem z tapeciarą?
      Albo ten agent CIAM(ten od listu?)...

      Albo może ktoś z ministerstwa w sprawie tej pantery? moze agent umarł?

      tyle pytań bez odpowiedzi... Będę czekac!:D

      Usuń
  12. Wow witaj kochana ponownie. Mam nadzieję że na kolejny rozdział nie będziemy długo czekać

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dobrze, że wróciłaś! Już dawno nie doznałam w sieci tak pozytywnego zaskoczenia, jak widok nowego rozdziału po "kontrolnej wizycie" na Twoim blogu!
    Zdążyłam poważnie zatęsknić za klimatem Twoich tekstów... Doczekałam się wreszcie tej kolacji, więc na zakończenie opowiadania też poczekam, ile będzie trzeba ;)

    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!
    Invisible

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję za dotrzymanie słowa :) czekanie się opłaciło. Rozdział lekki, pozostawia po sobie niedosyt ale to znaczy, że warto czekać dalej. Oby wena dopisywała.
    Pozdrawiam. Iza.

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam Twojego bloga i mega się cieszę, że wrzuciłaś kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że wena pozostanie z Tobą i niedługo pojawi się kolejny wpis :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdecydowanie warto było czekać na nowy rozdział i już nie mogę doczekać się kolejnych:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Już prawie straciłam nadzieję i się poddałam, ale bardzo miło było wejść tutaj i zobaczyć, że oprócz starych skarbów pojawiło się jednak coś nowego.
    Mam nadzieję, że skończenie tego opowiadania przyniesie Ci przede wszystkim dużo radości i dobrej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałabym móc pisać ten komentarz i pochwalić się, że jestem jedną z tych co wytrwali, ale ciężko jest mówić o wytrwałości, gdy napisałam do Ciebie prywatną wiadomość, w której niemal błagałam Cię, byś wróciła do blogosfery i dzięki Twojej odpowiedzi wiedziałam, że nie porzuciłaś tych opowiadań na zawsze. Chciałabym Ci tylko za to podziękować, bo naprawdę bardzo ciężko znaleźć w dzisiejszych czasach coś zjadliwego do czytania a znaleźć coś zjadliwego, trzymającego w napięciu, napisanego językowo i stylistycznie co najmniej poprawnie, z wciągającą fabułą i niepłaskimi bohaterami graniczy z cudem. Ty jesteś wlaśnie takim cudem w naszej bloggerowej społeczności i oby więcej takich. Ale do rzeczy. To opowiadanie musiałam sobie oczywiście odświeżyć, ale nie przeszkadza mi to absolutnie. Dzięki temu mogłam na nowo przeżyć tę przygodę wiedząc, że tym razem na końcu czeka mnie nieznane. I to nieznane w wyśmienitym stylu! Nie wiem dlaczego jest to jedno z moich ulubionych opowiadań Twojego autorstwa. Może chodzi o to, że nie jest takie ciężkie, ale i nie jest przyziemne. Pokazuje, że literatura obyczajowa (choć umiejscowiona w świecie fantastyki) wcale nie musi być nużąca. Może chodzi o to, że z jednej strony bohaterowie (choć od razu mówię, że nie wszyscy) odbiegają od kanonu tak bardzo jak to tylko możliwe a z drugiej się z nim zazębiają i dzięki temu człowiek odnosi wrażenie pewnego realizmu. To dobrze naoliwiona machina, którą sprawnie i umiejętnie zarządzasz. Odnośnie rozdziału: nienawidzę cię za to, że przerwałaś w takim momencie, ale wybaczam Ci to, bo uwielbiam czuć takie napięcie i zaniepokojenie rozwojem akcji. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku, było wino, flirt, przekomarzanki, romantyczna kolacja. Kto powiedział, że trzeba taki wieczór od razu zwieńczyć pocałunkiem? Oczekiwanie zwiększa apetyt. Mój zwiększyło i czekam z niecierpliwością na dalszą część. Kto włamał się do domu Hermiony? Ktoś z ministerstwa? Zazdrosny agent albo ta kukła, KTÓREJ IMIENIA NIE WOLNO WYMAWIAĆ? A może ojciec Malfoya? Może coś złego spotkało Narcyzę? A może Harry potrzebujący wsparcia przyjaciółki po wiadomości o ciąży? Te domysły mnie chyba zabiją, więc mam nadzieję, że jak najszybciej wstawisz kolejny rozdział. Kiedy możemy na niego liczyć?

    Pozdrawiam i życzę Ci weny na następne 100 lat ;****

    OdpowiedzUsuń
  19. A było tak blisko 😍. Hermiona przyznała przed sobą, że Draco w pewnym stopniu jej się podoba, to dobrze wróży 😆.

    OdpowiedzUsuń